Relacje unijno ukraińskie po wyborach parlamentarnych w 2012 r., peryskop, Zespół Ekspertów...

10
PERYSKOP 1 Relacje unijno-ukraińskie po wyborach parlamentarnych w 2012 r. Powstały w listopadzie ubiegłego roku raport Andrew Wilsona na temat przyszłości Ukrainy po wyborach mimo upływu sześciu miesięcy zachował aktualność. Autor w dokumencie zatytułowanym „The EU and Ukraine after the 2012 elections” przedstawia wybory parlamentarne w szerszym kontekście. Elekcja deputowanych do parlamentu mająca miejsce w październiku 2012 r. staje się dla niego okazją do szerszej refleksji nad stanem demokracji na Ukrainie oraz relacji Kijowa z Unią Europejską (UE). Według A. Wilsona „realną groźbę nie stanowią wyborcze oszustwa (…) lecz sposób rozciągania swojej władzy przez sprawujących czołowe funkcje”. Autor podkreśla, iż jesteśmy świadkami tworzenia i umacniania się wokół prezydenta Wiktora Janukowycza nowego stronnictwa. W wypadku realizacji takiego scenariusza, brak działań i bierne oczekiwanie na rozwój wydarzeń jest z punktu widzenia Unii Europejskiej niedopuszczalne. Zdaniem analityka, UE powinna kreować rzeczywistość, używając w tym celu trzech kluczowych obszarów. Bruksela, jego zdaniem, powinna zwracać uwagę na procedurę wyborczą i „reformy”, ale najistotniejszym narzędziem wydaje się jednak proces implementacji Umowy Stowarzyszeniowej o Pogłębionej Strefie Wolnego Handlu między UE i Ukrainą. Obecnie jest on zawieszony. Ostatnim obszarem mającym oddziaływać na Ukraina powinna być zdecydowana polityka wizowa. Z jednej strony zakazująca wjazdu przedstawicielom „rodziny”, z drugiej natomiast zachęcająca Ukraińców do zwiększenia kontaktów z Europą. W tym celu w opinii Andrew Wilsona należy wspierać wymiany edukacyjne, jak i wyłaniających się nowych, niezależnych aktorów na Ukrainie, którzy obawiają się wzrostu znaczenia W. Janukowycza i jego otoczenia. Finezyjne oszustwo A. Wilson słusznie wyszedł poza standardowy opis przebiegu wyborów parlamentarnych i przedstawił je jako element dłuższych procesów zachodzących nad Dnieprem. W ten sposób elekcja przeprowadzona z naruszeniem wysokich zachodnich standardów, choć i tak wyróżniająca się pod względem przestrzegania zasad demokracji w przestrzeni postradzieckiej, zyskała nową, interesującą interpretację. Wydarzenia na Ukrainie, które przyciągały uwagę Europy w ostatnich kilkunastu miesiącach, sprawiły, iż polityka Kijowa nie budziła nadziei Europejczyków na zmianę. Przestrzeganie praw człowieka, uwięzienie

Transcript of Relacje unijno ukraińskie po wyborach parlamentarnych w 2012 r., peryskop, Zespół Ekspertów...

PERYSKOP

1

Relacje unijno-ukraińskie po wyborach parlamentarnych w 2012 r.

Powstały w listopadzie ubiegłego roku raport Andrew Wilsona na temat przyszłości Ukrainy po wyborach

mimo upływu sześciu miesięcy zachował aktualność. Autor w dokumencie zatytułowanym „The EU and

Ukraine after the 2012 elections” przedstawia wybory parlamentarne w szerszym kontekście. Elekcja

deputowanych do parlamentu mająca miejsce w październiku 2012 r. staje się dla niego okazją do szerszej

refleksji nad stanem demokracji na Ukrainie oraz relacji Kijowa z Unią Europejską (UE).

Według A. Wilsona „realną groźbę nie stanowią wyborcze oszustwa (…) lecz sposób rozciągania swojej

władzy przez sprawujących czołowe funkcje”. Autor podkreśla, iż jesteśmy świadkami tworzenia i umacniania

się wokół prezydenta Wiktora Janukowycza nowego stronnictwa. W wypadku realizacji takiego scenariusza,

brak działań i bierne oczekiwanie na rozwój wydarzeń jest z punktu widzenia Unii Europejskiej

niedopuszczalne.

Zdaniem analityka, UE powinna kreować rzeczywistość, używając w tym celu trzech kluczowych obszarów.

Bruksela, jego zdaniem, powinna zwracać uwagę na procedurę wyborczą i „reformy”, ale najistotniejszym

narzędziem wydaje się jednak proces implementacji Umowy Stowarzyszeniowej o Pogłębionej Strefie

Wolnego Handlu między UE i Ukrainą. Obecnie jest on zawieszony. Ostatnim obszarem mającym oddziaływać

na Ukraina powinna być zdecydowana polityka wizowa. Z jednej strony zakazująca wjazdu przedstawicielom

„rodziny”, z drugiej natomiast zachęcająca Ukraińców do zwiększenia kontaktów z Europą. W tym celu w

opinii Andrew Wilsona należy wspierać wymiany edukacyjne, jak i wyłaniających się nowych, niezależnych

aktorów na Ukrainie, którzy obawiają się wzrostu znaczenia W. Janukowycza i jego otoczenia.

Finezyjne oszustwo

A. Wilson słusznie wyszedł poza standardowy opis przebiegu wyborów parlamentarnych i przedstawił je jako

element dłuższych procesów zachodzących nad Dnieprem. W ten sposób elekcja przeprowadzona z

naruszeniem wysokich zachodnich standardów, choć i tak wyróżniająca się pod względem przestrzegania zasad

demokracji w przestrzeni postradzieckiej, zyskała nową, interesującą interpretację.

Wydarzenia na Ukrainie, które przyciągały uwagę Europy w ostatnich kilkunastu miesiącach, sprawiły, iż

polityka Kijowa nie budziła nadziei Europejczyków na zmianę. Przestrzeganie praw człowieka, uwięzienie

PERYSKOP

2

opozycjonistów (w tym byłej premier Julii Tymoszenko), tendencje autorytarne i wzrost korupcji, zdominowały

medialny przekaz, nie nastrajając optymistycznie europejskich obserwatorów. Według A. Wilsona, w mediach

dominował pogląd, iż wybory parlamentarne to „test dobrej woli” ukraińskiej elity politycznej.

Oczywiście nie przeprowadzono ich zgodnie z zachodnioeuropejskimi standardami i w tym kontekście

podnoszone przez opozycję pretensje opozycjonistów wydają się słuszne. Jak jednak zauważa analityk

European Council of Foreign Relations „główny ciężar działań władz” skoncentrował się na „politycznej

technologii”. W ten sposób, paradoksalnie, mieliśmy do czynienia z dużo większym poziomem rywalizacji niż

można się było spodziewać z mających miejsce w 2012 r., a wymienionych wyżej wydarzeń.

Oznaką występowania marginesu swobody było z pewnością zachowanie mediów, które nie prezentowały

jednolitego przekazu. Wręcz można mówić o pewnym ograniczonym pluralizmie w środkach masowego

przekazu. Nawet jeśli występował on czasowo na okres wyborów, to warto odnotować to zjawisko. Niemniej

istotna jest wielość politycznych ugrupowań, które zabierały głos w czasie toczącej się wyborczej kampanii.

Choć należy mieć na uwadze, iż część z nich stworzona została przez obóz władzy w celu osłabienia opozycji.

Przykładem takiego ugrupowania była „Naprzód Ukraino!” Natalii Koroliewskiej. Pozostałe partie o

charakterze opozycyjnym jak UDAR Witalija Kliczki, „Swoboda” Ołeha Tiohnobczyka czy stanowiąca

następczynię Batkiwszczyzny uwięzionej J. Tymoszenko, Koalicja Zjednoczonej Opozycji, nie potrafiły

stworzyć choćby minimalnego poziomu zaufania między sobą. Wielość aktorów opozycyjnych to z pewnością

nowe zjawisko na ukraińskiej scenie politycznej. Dotąd mieliśmy do czynienia ze sporem na linii Partia

Regionów – obóz „pomarańczowych”. Obecnie pojawiły się dotąd nie znane, i wciąż stanowiące zagadkę dla

obserwatorów partie jak UDAR i Swoboda. Szczególnie obecność tej ostatniej stanowi symbol zmian. Otóż po

raz pierwszy na ogólnoukraińskiej scenie politycznej mamy do czynienia z partią, która weszła do parlamentu

głosząc nacjonalistyczne poglądy i to mimo wciąż obecnej w przestrzeni medialnej, radzieckiej narracji

zrównującej radykalne ukraińskie poglądy z faszyzmem.

Oprócz tego, podczas kampanii wyborczej wzrosła liczba wzajemnych oskarżeń między przedstawicielami

poszczególnych partii opozycyjnych. Zamazaniu uległ więc dotychczasowy podział na „pomarańczowych” i

„niebieskich”. Wciąż trwał oczywiście proces osłabiania ugrupowań opozycyjnych prowadzony przez

rządzących. Kampanię wyborczą UDAR-u we wschodnich regionach Ukrainy prewencyjnie utrudniano. W ten

sposób „stracone” dla władzy głosy przejęli komuniści, którzy podobnie jak we wcześniejszej kadencji będą

PERYSKOP

3

partią, która udzieli poparcia Partii Regionów, gwarantując sprawującym władzę większość bezwzględną w

parlamencie.

Przyciągająca uwagę mediów przed wyborami sprawa J. Tymoszenko, sprawiła, iż wzrosło znaczenie

sądownictwa. Wymiar sprawiedliwości po 2010 r., stał się istotnym elementem walki z przeciwnikami

politycznymi. System prawny został całkowicie upolityczniony.

Warto wspomnieć jeszcze o jednym, charakterystycznym dla Ukrainy osłabianiu demokracji. Mowa o zjawisku

„tuszki”, występującym na styku wyborczego fałszerstwa i nieskuteczności systemu prawnego. Zgodnie z

ukraińską ordynacją połowa deputowanych do Rady Najwyższej wybierana jest w okręgach

jednomandatowych. Tam zaś zwyciężają kandydaci oficjalnie niezależni, lecz tak naprawdę pozostający na

usługach obozu władzy. Korzystają oni nie tylko ze wsparcia administracji, lecz także zabierają głosy opozycji

przedstawiając się często jako krytyczni recenzenci rządzących. Po wygranych wyborach, tacy lokalni politycy,

często będący przedstawicielami miejscowej oligarchii, w zamian za określone korzyści, przyłączają się do

obozu władzy. Zjawisko to znane jest na Ukrainie już od czasów Leonida Kuczmy, gdy także obowiązywała

ordynacja mieszana.

Warto mieć na uwadze odmienność ukraińskiej demokracji od zachodnioeuropejskich wzorców. Swoistym

kuriozum stanowi wspomniana wcześniej mieszana ordynacja. W założeniu przyjęcie takiego systemu

wyborczego ma sprawić, iż w parlamencie lepiej zostaną odzwierciedlone poglądy społeczeństwa. Na Ukrainie

zaś zapisy prawne odnośnie wyborów umacniają elitę polityczną dążącą do zachowania władzy. System

większościowy, stosowany w połowie okręgów, dużo prościej bowiem poddać kontroli niż głosowanie w

systemie proporcjonalnym. Wystarczy uzyskać względną większość.

Nowe stronnictwo

Analityk European Center of Foreign Relations zwrócił w swojej analizie uwagę na dotąd nieznane zjawisko w

ukraińskiej polityce. Otóż W. Janukowycz od 2010 r. próbuje z sukcesami stworzyć własne zaplecze wśród

oligarchów. Eksponentem jego interesów jest syn – Ołeksandr, którego imperium zawiera aktywa związane z

finansami. Inni biznesmeni kojarzeni z prezydentem wzbogacili się w ostatnich latach kosztem wypieranej z

biznesu „pomarańczowej elity” a także dzięki inwestycjom związanym z Euro-2012. Jedną z takich firm, która

skorzystała był Altcom. W ramach przygotowań do piłkarskich mistrzostw Europy W. Janukowycz podpisał

PERYSKOP

4

prawo znoszące obowiązek finansowej kontroli przedsiębiorstwa, jeśli używane są fundusze własne. Ostatnie

wydarzenia ułatwiły koncentrację bogactwa w rękach ludzi związanych z prezydentem Ukrainy.

Zmianie uległ również zakres aktywów. Oligarchowie kojarzeni z W. Janukowyczem dotąd kojarzeni z

przemysłem ciężkim, zaczęli dywersyfikować swoje portfele o aktywa z innych sektorów. Niedługo ma także

rozpocząć się prywatyzacja ziemi. A. Wilson przewiduje powstanie w efekcie wielkich farm pod rządami

przedstawicieli rodziny.

W wymiarze politycznym wzrost znaczenia „rodziny” związany jest z Siergiejem Arbuzowem, który dotąd

pełnił funkcję szefa banku centralnego, a po październikowych wyborach został zastępcą premiera Mykoły

Azarowa. Interesy powiązanych z prezydentem elit nie są już skupione w jednym regionie Ukrainy, łączy je

jednak niechęć do porozumienia z UE. Również przystąpienie do unii celnej i otwarcie na rosyjski kapitał

wbrew deklaracjom może zaszkodzić interesom klanów powiązanych z prezydentem. Jedynie wąska grupa tzw.

gazowników, skupionych wokół Dmytro Firtasza, może zyskać na kontaktach z Rosją. Jednocześnie należy

pamiętać, iż istnieje grupa oligarchów, którzy handlują z Europą i czują się w ten sposób zagrożeni.

Zdaniem A. Wilsona celem „rodziny” jest zapewnienie W. Janukowyczowi drugiej kadencji, nawet za cenę

zmiany sposobu wyborów głowy państwa z powszechnych na parlamentarne. Zacieśnieniu ulega także kontrola

nad mediami. W tym celu nie jest stosowana bezpośrednia cenzura, lecz następuje redystrybucja oligarchicznej

kontroli. W. Janukowycz ustawia się zaś w roli arbitra w sporach między grupami interesów. To dlatego

właśnie odnieść można wrażenie, iż przekaz medialny jest bardziej pluralistyczny niż dotychczas.

Niemniej ciekawym zjawiskiem, będącym powieleniem wzorców z Rosji, jest rosnąca liczba NGO (Non-

Governmental Organization). Nowe instytucje tego rodzaju powiązane są jednak z państwem, co sprawia, iż ich

oceny są niemiarodajne a samo istnienie sprzeczne z podstawowym założeniem – kontrolą elit politycznych. W

medialnej przestrzeni oświadczenia organizacji takich jak „Za Wolne Wybory” z pewnością zostaną

wykorzystane do potwierdzenia trwającej na Ukrainie demokratyzacji.

W opinii A. Wilsona, UE powinna wspierać istniejący pluralizm, nawet jeśli w wielu wymiarach jest on

niedostateczny.

PERYSKOP

5

Rekomendacje dla Unii

Na koniec swej analizy, A. Wilson stawia diagnozę i proponuje konkretne działania Unii Europejskiej. Według

niego, obecny impas oznacza, iż brak działań będzie sprzyjać niepokojącym trendom. W efekcie może dojść do

poczucia bezkarności wśród ukraińskich elit. Potrzebna więc wydaje się przemyślana strategia. Końcowym

efektem, a nie krótkoterminowym celem, winno być zwolnienie J. Tymoszenko.

Dużo istotniejszą kwestią wydaje się unijno-ukraińskie porozumienie o pogłębionej strefie wolnego handlu,

które może pomóc w transformacji ukraińskiego społeczeństwo w długim czasie. Błędem byłoby więc

blokowanie porozumienia w celu ukarania Ukrainy. Unia powinna raczej zwiększyć margines swobody wobec

strony ukraińskiej, zwiększając jednocześnie kontrolę gospodarczej aktywności podejrzanych firm ukraińskich

na rynkach unijnych.

Trzecim krokiem w polityce UE winno być zajęcie się sprawami zwykłych Ukraińców, a nie tylko politycznych

działaczy. W tym celu należy zliberalizować proces wydawania wiz. Takie działania są konieczne, nawet jeśli

ratyfikowane przez Parlament Europejski poprawki do Porozumienia o Ułatwieniach Wizowych, sygnowanego

w lipcu 2012 r., zostały zablokowane na skutek rażących nieprawidłowości przy sprawie J. Tymoszenko.

Z korzyścią dla ukraińskiego partnera będą także, zdaniem A. Wilsona, działania mające na celu zwiększenie

programu wymiany studenckiej Erasmus. Należy jednak drugiej stronie przedstawić ten projekt tak, by rozwiać

obawy „drenażu mózgów”. Wspierać powinno się także niezależnych aktorów na Ukrainie poprzez pożyczki i

inwestycje dla ukraińskich firm. Analityk ECFR twierdzi, iż to tylko wybrane kanały oddziaływania na

Ukrainę, a rolą Unii Europejskiej jest poszukiwanie kolejnych rozwiązań, by przełamać obecny impas,

określony przez autora analizy „głuchym dialogiem”.

W podsumowaniu A. Wilson słusznie stwierdza, iż ukraińskie elity zachowują się jakby reprezentowały

bardziej istotnego gospodarczego i geopolitycznego gracza niż jest nim Ukraina. W dotychczasowej ostrożnej

polityce wobec Kijowa, Bruksela nie powinna zapominać, iż ukraińskie elity pozostają w izolacji, więc unijni

decydenci nie powinni obawiać się kontynuowania polityki wysokich standardów dla Ukrainy. To konieczne,

by zwiększać wymagania wobec Kijowa wraz z wykonywaniem kolejnych postulatów UE. Obecnie, Ukrainie

potrzeba bowiem okazać nieco „wymagającej” miłości – stwierdza analityk ECFR.

PERYSKOP

6

Komentarz

Należy zgodzić się z diagnozą przedstawioną przez A. Wilsona. Trafnie przedstawia i wyjaśnia politykę

wewnętrzną i związane z nią wyzwania dla polityki zagranicznej Ukrainy. Również instrumenty, które posiada

UE zostały odpowiednio zaprezentowane. Unijnej polityce wobec wschodnich partnerów, a Ukrainy w

szczególności, brak jednolitego stanowiska, chęci działania i konsekwentnej strategii. Dopiero wówczas, gdy

się one pojawią możliwe staną się do realizacji proponowane przez A. Wilsona rekomendacje. Oczywiście,

więcej do zrobienia mają ukraińscy decydenci.

Lektura pozostawia jednak niedosyt. Nawet jeśli nie zajmiemy się, jak to czyni autor, dogłębną analizą samej

UE i skupimy się jedynie na sytuacji Ukrainy, to możemy dostrzec pominięte przez A. Wilsona pewne

zależności. Otóż, przyglądając się funkcjonującemu systemowi na ukraińskiej scenie politycznej, ciekawą

inspiracją może stać się lektura książki „Doktryna szoku”, autorstwa Naomi Klein. Ta znana antyglobalistka,

krytykując kapitalizm, stwierdza, iż: „W każdym państwie, które w ciągu trzech minionych dekad poddano

terapii szokowej, scenariusz jest w zasadzie ten sam: zawsze wyłania się potężny sojusz pomiędzy garstką

największych korporacji a klasą najzamożniejszych polityków, przy czym granice pomiędzy tymi grupami są

raczej płynne, toteż członkowie obu tych formacji mogą łatwo zmieniać przynależność. W Rosji w skład tego

sojuszu wchodzi grupa miliarderów nazwanych oligarchami. W Chinach są to „książęta”, w Chile – piranhas, a

w USA „pionierzy” kampanii Busha i Cheneya”.

W dalszej części książki z kolei stwierdza: „Postulat Friedmana wyzwolenia rynku spod władzy państwa nie

jest tutaj w ogóle realizowany – mamy bowiem do czynienia ze zlewaniem się elit biznesowych i politycznych

w jedną grupę społeczną, w obrębie której handluje się przywilejami i dostępem do najważniejszych w danym

kraju zasobów, będących dotychczas pod kontrolą sektora publicznego. W Rosji chodzi o ropę naftową. W

Chinach celem jest uzyskanie kontroli nad skolektywizowaną ziemią. W USA elity korporacyjno-polityczne

handlują między sobą kontraktami (przyznawanymi bez publicznych przetargów) na odbudowę powojennego

Iraku”.

Autorka „Doktryny szoku” stwierdza, iż taki stan rzeczy to „korporacjonizm”. Państwo w takim układzie

przestaje być graczem, a staje się miejscem konfliktu między społeczeństwem a wąską grupką bogaczy. Proces

ten można zaobserwować w wielu państwach, próbujących dogonić rozwinięte gospodarki Zachodniej Europy i

Ameryki, co potwierdza analiza N. Klein w przywołanej książce.

PERYSKOP

7

Wypada dodać, kontynuując stwierdzenie lewicowej intelektualistki, iż na Ukrainie, gdzie podobnie jak w Rosji

miała miejsce transformacja ustrojowa i powiązany z nią szok gospodarczy, wspomniane zlewanie się elit

biznesowych i politycznych ma na celu sprawowanie kontroli nie nad rzadkimi zasobami, czy lukratywnymi

kontraktami, jak w wyżej wspomnianych państwach, lecz dzierżeniem władzy dla niej samej. Instrument staje

się więc celem.

W przypadku Ukrainy, ta prosta konstrukcja stosunków społecznych na pierwszy rzut oka wydaje się nie

pasować. To skutek złudzenia jakiemu padamy patrząc na Ukrainę jako państwo europejskie, ale różnica

między Ukrainą, a kulturą europejską w tym kontekście jest znacząca. Zasadza się ona na odmiennych

kulturowych i społecznych uwarunkowaniach (np. silna pozycja w przestrzeni publicznej obok ukraińskiego,

języka rosyjskiego, słaba i nieukształtowana ukraińska tożsamość narodowa), braku tradycji suwerenności,

demokratycznych rządów i, co się z tym wiąże, nieobecność w powszechnej świadomości własnych instytucji

państwowych.

Dodatkowo sytuację skomplikował stan „ambiwalencji społecznej”, który objawia się wg socjologów

akceptacją niespójnych, nie dających się ze sobą pogodzić poglądów i wartości a nasila się w okresach zmian i

transformacji, kiedy to dochodzi do rywalizacji dwóch odmiennych kultur politycznych, dwóch odmiennych

modeli zachowań społecznych, politycznych, rynkowych, czy zgoła językowych. […] Posiadacze

„ambiwalentnej osobowości” są w stanie pogodzić sprzeczne wartości i modele zachowań w całkowicie

irracjonalny sposób; można wręcz mówić o magicznym wynalazku, który umożliwia swemu właścicielowi

zachowanie komfortu psychicznego w niesprzyjających okolicznościach, w których „za prawo wyboru należy

płacić odpowiedzialnością, wolność otrzymuje się kosztem poczucia bezpieczeństwa, zaś równość szans – za

cenę krytycznej samooceny”1.

Na skutek zarysowanych wyżej uwarunkowań, społeczeństwo zamieszkujące Ukrainę łatwo ulega

manipulacjom koalicji polityków i oligarchów, w rękach których znajdują się środki masowego przekazu. „W

konsekwencji – jak pisał przed kilkunastoma laty M. Riabczuk – pozostający u władzy reżim ceniony jest nie

tyle za to co zdziałał, ile za to czego nie uczynił”2.

Na pewno wciąż można zaobserwować cechy wspomnianego „korporacjonizmu”. N. Klein w „Doktrynie

szoku” scharakteryzowała go następująco: „do jego głównych cech należy zaliczyć: transfer znacznej części

1 Cyt. za: Mykoła Riabczuk, Dwoistość czy dwuznaczność?? Ukraina jako polityczna (de)konstrukcja, tłum. Wojciech Stanisławski,

Witalij Witwicki, s.45 [w:] ibidem, Dwie Ukrainy, , Kolegium Europy Wschodniej, Wrocław 2004. 2 Ibidem, s. 46.

PERYSKOP

8

publicznych zasobów w prywatne ręce korporacji, czemu nierzadko towarzyszy zadłużenie państwa na

olbrzymią skalę; stale powiększająca się przepaść w dochodach pomiędzy bajecznie bogatą elitą społeczeństwa

i resztą zbędnych, ubogich obywateli oraz agresywną retoryką nacjonalistyczną, która służy usprawiedliwianiu

ciągle rosnących wydatków na bezpieczeństwo”3. Powyższy opis, poza trzecią cechą, odzwierciedla obecną

sytuację na Ukrainie, gdzie elity dbają o to, by państwowy majątek był zawłaszczany przez wspierającą obecnie

rządzących grupę oligarchów, a społeczeństwo pozostawało z dala od decyzji politycznych.

Po kilkuletniej przerwie, gdy proces ten nie był wyraźnie widoczny na skutek proeuropejskiej retoryki „obozu

pomarańczowych”, nad Dnieprem znów staje się aktualny opis stosunków z czasów drugiej kadencji Leonida

Kuczmy. Wystarczy jedynie zmienić nazwisko obecnie urzędującego prezydenta. Mykoła Riabczuk w jednym

ze swoich esejów pisał przed blisko dekadą: „ani polityka Krawczuka nie była „prozachodnia”, ani polityka

Kuczmy nie była „prorosyjska”, ona była i pozostaje w specyficznym znaczeniu tego słowa „pro ukraińska” -

czytaj : pro oligarchiczna, prokuczmowska, prokrawczukowska”4.

Czy wobec tego wszystkiego, co zostało wyżej przedstawione polityka Unii Europejskiej może być, pomijając

jej własne ułomności, efektywna? Wydaje się to wątpliwe. Nawet jeśli Bruksela „korumpowałaby” ukraińskie

elity korzyściami związanymi ze wzajemnych relacji, czy też wyłuskiwała spośród oligarchów tych, którzy są

gotowi do dialogu, to i tak nie należy oczekiwać szerszej i głębszej współpracy. Szczególnie, iż UE kreując się

na instytucje ze wszech miar demokratyczną, nie ma wystarczającej wiarygodności dla takiej polityki. Obecnie

bowiem, jak stwierdza Paweł Kowal „zachodnia retoryka, w której oligarchowie funkcjonują jako główny

obiekt krytyki systemu na Ukrainie, abstrahuje od rozumienia ich roli”5.

Inicjatywa pozostaje więc w rękach Rosji, której pod względem stylu uprawiania polityki bliżej mentalnie do

obecnych reguł panujących nad Dnieprem. Sprawia to, iż reintegracyjne działania o charakterze gospodarczym

prowadzone obecnie przez Moskwę pod postacią tworzonej Unii Celnej mają szansę powodzenia. Trudno

jednak stwierdzić, czy rzeczywiście będzie to optymalne dla ukraińskich elit, których interesy są zróżnicowane,

a współpraca z Rosją jak stwierdził w analizie A. Wilson, nie jest dla wszystkich korzystna. Pewnym

3 Cyt. za: Naomi Klein, Doktryna szoku. Jak współczesny kapitalizm wykorzystuje klęski żywiołowe i kryzysy społeczne, tłum. Hanna

Jankowska, Tomasz Krzyżanowski, Katarzyna Makaruk, Michał Penkala, Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2008, s.

25. 4 Cyt. za: Mykoła Riabczuk, op. cit., s. 25.

5 Cyt. za: P. Kowal, Pakt z oligarchami, „Nowa Europa Wschodnia”, nr 2 (XXVIII)/2013, s. 24.

PERYSKOP

9

zagrożeniem jest fakt, że w ostatnich kilkunastu miesiącach widać wyraźnie, iż spójny blok skupiony wokół

Partii Regionów ulega dekompozycji6.

Szczególnie interesujące w tym kontekście wydaje się bezprecedensowe tworzenie na Ukrainie wpływowej,

choć wciąż niezbyt licznej dla samodzielnych rządów grupy szerzej nieznanych urzędników państwowych

skupionych wokół rodziny W. Janukowycza. Wśród których są np. szef służb skarbowych Oleksandr

Kłymenko czy, wspomniany przez A. Wilsona, szef banku centralnego S. Arbuzow, będąc prezesem niedużego

banku będącego własnością syna prezydenta Oleksandra. Ten ostatni został mianowany najpierw skarbnikiem

„rodziny”, a następnie szefem banku centralnego. Od grudnia zaś pełni funkcję wicepremiera. S. Arbuzow jest

kuratorem wpływów prezydenckich w rządzie. Godny zauważanie jest fakt, wspomniany przez A. Wilsona, iż

zaufani ludzie prezydenta W. Janukowycza skupili się głównie w resortach odpowiedzialnych za kwestie

gospodarcze.

Podział resortów wewnątrz rządu po parlamentarnych wyborach można interpretować jako próbę rozgrywania

przez „rodzinę” pozostałych graczy wewnątrz obozu rządzącego. Przesunięcia w ramach ukraińskich elit

doprowadziły, jak stwierdza Anders Åslund „do zastąpienia przez „familię” oligarchów jako największa siła

gospodarcza i polityczna kraju”. W ten sposób stronnicy W. Janukowycza stali się obok lobby gazowego

głównymi elementami w ukraińskiej układance politycznej7. Czy w przyszłości może to oznaczać „wojnę na

górze” w ramach Partii Regionów? Nie wykluczone. Jednak wówczas niestabilność Ukrainy może okazać się

niekorzystna zarówno dla Unii Europejskiej jak i Rosji.

Z szerszej perspektywy bowiem wciąż nie traci na aktualności koncepcja marchii granicznej. Zgodnie z nią,

patrząc z perspektywy Kremla, kraje, które wypadły niegdyś z orbity imperium nie powinny w pełni zostać

zintegrowane z drugim, konkurującym systemem imperialnym (obecnie w przypadku Federacji Rosyjskiej

symbolem takowego jest Unia Europejska). Ważne, by organizmy państwowe położone w przestrzeni

granicznej wciąż miały możliwość powrotu pod kontrolę centrum. W tym zaś wypadku: Moskwy8. Jeśli

spojrzymy na sytuację globalną szerzej (kryzys gospodarczy, a w Europie problemy strefy euro, brak jedności

w polityce zagranicznej członków Unii), to obecnie interesy dwóch wielkich graczy w Europie Wschodniej: UE

6 Pryskają mity dotyczące Tymoszenko? Z Marią Przełomiec rozmawiał Ziemowit Szczerek, „Interia.pl”, 25 października 2012 [za:]

www.fakty.interia.pl/tylko_u_nas/news/pryskaja-mity-dotyczace-tymoszenko,1856477,3439 dokument pobrany 1 listopada 2012. 7 J. Parusiński, Porwanie ukraińskiej Europy, „presseurope.eu.pl”, 23 października 2012 [za:]

www.presseurop.eu/pl/content/blog/2928081-porwanie-ukrainskiej-demokracji, dokument pobrany 30 października 2012. 8Zob. więcej: A. Nowak, Od imperium do imperium. Spojrzenia na historię Europy Wschodniej, Wydawnictwo Arcana i Instytut

Historii PAN w Warszawie, Kraków 2004, s. 310.

PERYSKOP

10

i Rosji, są zgodne, a obecna krucha równowaga korzystna dla obydwu graczy. Nie przeczy to jednak

stwierdzeniu, iż Rosja może dążyć do zmiany tego stanu, np. poprzez wspomnianą Unię Celną, szczególnie, iż

w porównaniu z Moskwą, Bruksela zachowuje się na Ukrainie pasywnie.

Klub Jagielloński to jedna z najstarszych w Polsce organizacji pozarządowych. Stowarzyszenie od ponad 20 lat

aktywne działa w przestrzeni publicznej zarówno na szczeblu lokalnym, jak i ogólnopolskim. Ambicją Klubu jest m.in.

merytoryczny wkład do debaty publicznej i tym samym profesjonalizacja polityki poprzez dostarczanie idei i wiedzy.

Dlatego jednym z trzech filarów aktywności naszego stowarzyszenia jest działalność ekspercka, która koncentruje się na

badaniach naukowych w ważnych obszarach życia publicznego. Mamy w swoim dorobku znaczące raporty, analizy oraz

projekty badawcze w obszarze stosunków międzynarodowych, polityki zagranicznej, samorządu terytorialnego, rozwoju

regionalnego, ekonomii oraz zagadnień ustrojowych.

Zespół Ekspertów Klubu Jagiellońskiego powstał w 2012 roku jako eksperckie zaplecze stowarzyszenia. Jest to

instytucja typu think-tank, która prowadzi działalność badawczą i naukową. W jej skład wchodzą przede

wszystkim pracownicy naukowi Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, a także

pracownicy administracji publicznej, mający doświadczenie w realizacji projektów badawczych. Eksperci są jednocześnie

szefami katedr tematycznych w Klubie Jagiellońskim, które mają charakter edukacyjno-formacyjny. Pełnią więc funkcję

dydaktyczną stanowiąc bezpośrednie wsparcie dla członków Klubu Jagiellońskiego – głównie studentów i doktorantów.