Konsekwencje przewrotu majowego w polskiej służbie konsularnej [The consequences of the May coup...

24
1 Wojciech Skóra, Konsekwencje przewrotu majowego w polskiej slużbie konsularnej, [w:] Zamach stanu Józefa Pilsudskiego 1926 roku, red. M. Sioma, Lublin 2007, s. 405-424. Konsekwencje przewrotu majowego w polskiej slużbie konsularnej Slużby konsularna i dyplomatyczna byly dwoma filarami Ministerstwa Spraw Zagranicznych Drugiej Rzeczpospolitej 1 . Obie slużby tworzyly zewnętrzną sieć placówek administracyjnych państwa, powolaną do zabezpieczenia interesów Polski za granicą. Jednak odmienne zadania warunkowaly daleko idące różnice. Występowaly one w zakresie podstaw prawnych, realizowanych zadań, pragmatyki urzędniczej, hierarchii, zarobków, kryteriów doboru kadr i wielu innych. Placówki dyplomatyczne byly w doslownym znaczeniu organami administracji zewnętrznej i reprezentowaly państwo jako calość. Konsulaty mialy (i mają do chwili obecnej) dwoisty charakter. Powierzony im zakres dzialania obejmowal nie tylko akty administracji zagranicznej, ale i wewnętrznej. Placówki konsularne RP byly w doslownym niemal sensie „miniaturami administracji krajowej”, obejmującymi wszechstronną opieką setki tysięcy obywateli polskich. Z tego powodu zakres prowadzonych prac byl bardzo szeroki. Upraszczając można stwierdzić, że istnialy dwa podstawowe zespoly zadań wypelnianych przez urzędy konsularne: zadania jawne, których realizacja uregulowana byla przepisami prawa krajowego i międzynarodowego oraz zadania niejawne, występujące wtedy, gdy interesy Polski byly sprzeczne z interesami innych państw. Do zadań jawnych, sformulowanych w ustawie konsularnej z 1924 roku, zaliczano opiekę administracyjno- prawną nad obywatelami polskimi, propagowanie i ochronę interesów gospodarki polskiej oraz obslugę wizową obcokrajowców. Wśród zadań niejawnych należy wymienić wspieranie 1 Slużba konsularna w ujęciu instytucjonalnym jest stosunkowo jednoznacznym pojęciem: są to konsulaty wszystkich szczebli, wydzialy konsularne przy placówkach dyplomatycznych oraz Departament Konsularny MSZ. Na plaszczyźnie personalnej do slużby konsularnej zaliczano pracowników zatrudnionych w placówkach konsularnych i DK MSZ. Jest to wykladnia szersza, aniżeli przyjęta w „Ustawie z 11 XI 1924 r. o organizacji konsulatów i czynnościach konsulów”. Tam bowiem w artykule 5 stwierdzono, że „W sklad slużby konsularnej etatowej wchodzą: konsulowie generalni I i II klasy, konsulowie I i II klasy, vice-konsulowie I i II klasy, jako kierownicy konsulatów generalnych, konsulatów i vice-konsulatów, bądź jako kierownicy wydzialów konsularnych w przedstawicielstwach dyplomatycznych”. W tym samym artykule precyzuje się, że w sklad „slużby konsularnej honorowej wchodzą konsulowie i vice-konsulowie honorowi”. Tylko w odniesieniu do tych dwóch grup twórcy ustawy użyli określenia „slużba konsularna” (Ustawa z dnia 11 listopada 1924 roku o organizacji konsulatów i czynnościach konsulów, „Dziennik Ustaw RP” 1924, nr 103, poz. 944).

Transcript of Konsekwencje przewrotu majowego w polskiej służbie konsularnej [The consequences of the May coup...

1

Wojciech Skóra, Konsekwencje przewrotu majowego w polskiej służbie konsularnej, [w:]

Zamach stanu Józefa Piłsudskiego 1926 roku, red. M. Sioma, Lublin 2007, s. 405-424.

Konsekwencje przewrotu majowego w polskiej służbie konsularnej

Służby konsularna i dyplomatyczna były dwoma filarami Ministerstwa Spraw

Zagranicznych Drugiej Rzeczpospolitej1. Obie służby tworzyły zewnętrzną sieć placówek

administracyjnych państwa, powołaną do zabezpieczenia interesów Polski za granicą. Jednak

odmienne zadania warunkowały daleko idące różnice. Występowały one w zakresie podstaw

prawnych, realizowanych zadań, pragmatyki urzędniczej, hierarchii, zarobków, kryteriów

doboru kadr i wielu innych. Placówki dyplomatyczne były w dosłownym znaczeniu organami

administracji zewnętrznej i reprezentowały państwo jako całość. Konsulaty miały (i mają do

chwili obecnej) dwoisty charakter. Powierzony im zakres działania obejmował nie tylko akty

administracji zagranicznej, ale i wewnętrznej. Placówki konsularne RP były w dosłownym

niemal sensie „miniaturami administracji krajowej”, obejmującymi wszechstronną opieką

setki tysięcy obywateli polskich. Z tego powodu zakres prowadzonych prac był bardzo

szeroki. Upraszczając można stwierdzić, że istniały dwa podstawowe zespoły zadań

wypełnianych przez urzędy konsularne: zadania jawne, których realizacja uregulowana była

przepisami prawa krajowego i międzynarodowego oraz zadania niejawne, występujące wtedy,

gdy interesy Polski były sprzeczne z interesami innych państw. Do zadań jawnych,

sformułowanych w ustawie konsularnej z 1924 roku, zaliczano opiekę administracyjno-

prawną nad obywatelami polskimi, propagowanie i ochronę interesów gospodarki polskiej

oraz obsługę wizową obcokrajowców. Wśród zadań niejawnych należy wymienić wspieranie

1 Służba konsularna w ujęciu instytucjonalnym jest stosunkowo jednoznacznym pojęciem: są to konsulaty wszystkich szczebli, wydziały konsularne przy placówkach dyplomatycznych oraz Departament Konsularny MSZ. Na płaszczyźnie personalnej do służby konsularnej zaliczano pracowników zatrudnionych w placówkach konsularnych i DK MSZ. Jest to wykładnia szersza, aniżeli przyjęta w „Ustawie z 11 XI 1924 r. o organizacji konsulatów i czynnościach konsulów”. Tam bowiem w artykule 5 stwierdzono, że „W skład służby konsularnej etatowej wchodzą: konsulowie generalni I i II klasy, konsulowie I i II klasy, vice-konsulowie I i II klasy, jako kierownicy konsulatów generalnych, konsulatów i vice-konsulatów, bądź jako kierownicy wydziałów konsularnych w przedstawicielstwach dyplomatycznych”. W tym samym artykule precyzuje się, że w skład „służby konsularnej honorowej wchodzą konsulowie i vice-konsulowie honorowi”. Tylko w odniesieniu do tych dwóch grup twórcy ustawy użyli określenia „służba konsularna” (Ustawa z dnia 11 listopada 1924 roku o organizacji konsulatów i czynnościach konsulów, „Dziennik Ustaw RP” 1924, nr 103, poz. 944).

2

polskiego życia narodowego wśród mniejszości polskiej i Polonii, działania propagandowe

oraz wsparcie dla działań polskiego wywiadu wojskowego.

Prześledzenie przebiegu karier urzędników polskiego MSZ prowadzi do wniosku, że

w wielu przypadkach przynależność do służby konsularnej lub dyplomatycznej była trwałym

zjawiskiem. Prawidłowość ta szczególnie mocno przejawiała się wśród kierowników

placówek konsularnych, czyli wśród konsulów generalnych, konsulów i wicekonsulów. Jest

to zrozumiałe, ponieważ niezależnie od kraju stykali się oni z podobnymi problemami i

przepisami, co czyniło ich kompetentnymi w określonym i zamkniętym kręgu zagadnień.

Specjalizacja, będąca nieuniknionym i pożądanym efektem wieloletniej praktyki, była faktem

w MSZ Drugiej Rzeczypospolitej. Towarzyszyło jej jednak powszechne przekonanie o

wyższości służby dyplomatycznej nad konsularną. Równie popularna była opinia o wyższym

prestiżu związanym z pracą w placówkach przedstawicielskich. Efektem był podział na dwie

swoiste „kasty” w MSZ, występujący pomimo deklarowanej przez kierownictwo resortu

jedności polskiej służby zagranicznej. Przekonanie o wyższym prestiżu dyplomacji kierowało

tam ludzi o specyficznych talentach i dużej ambicji. Służbę konsularną wybierali (lub ich do

niej kierowano) urzędnicy o praktyczniej uprofilowanych uzdolnieniach i wykształceniu,

pozbawieni – jak to niekiedy formułowano – „zdolności negocjacyjno-psychologicznych”.

Pracę w konsulatach traktowano niekiedy jak wstęp lub poczekalnię przed właściwą karierą w

dyplomacji. Stałe ulokowanie w konsulatach niekiedy odbierano jako karę lub przejaw

„niełaski” zwierzchników.

W połowie lat dwudziestych służba konsularna była nielicznym, lecz elitarnym

działem administracji państwowej. W 64 zawodowych placówkach konsularnych pracowało

205 urzędników etatowych MSZ i niemal tyle samo pracowników kontraktowych, czyli nie

posiadających statusu urzędnika państwowej służby cywilnej2. Uzupełnieniem było 30

placówek konsularnych honorowych3. Pracę urzędów zagranicznych koordynował

Departament Konsularny MSZ (DK MSZ), zatrudniający wówczas 52 pracowników.

Pracownicy konsularni stanowili więc ponad 42% urzędników etatowych polskiego resortu

2 Status ten został określony ustawą o państwowej służbie cywilnej z 17 II 1922 r. („Dziennik Ustaw RP” 1922, nr 21, poz. 164). 3 „Dziennik Urzędowy MSZ” 1925, nr 12. W 1929 r. liczba placówek konsularnych wzrosła do 116 (w tym 37 honorowych), zaś w roku wybuchu II wojny światowej wynosiła 219 (w tym 134 honorowe) (Zbiór przepisów konsularnych, cz. I, Warszawa 1929, s. 48-66; Rocznik Służby Zagranicznej Rzeczypospolitej Polskiej według stanu na 1 czerwca 1939, Warszawa 1939).

3

spraw zagranicznych. Od urzędników konsularnych piastujących kierownicze funkcje

wymagano wyższego wykształcenia, znajomości prawa i języka francuskiego4.

Resort spraw zagranicznych leżał na uboczu głównego nurtu przewrotu majowego. W

dniu rozpoczęcia działań zbrojnych na czele MSZ – w charakterze kierownika resortu – stał

Kajetan Dzierżykraj-Morawski. Od rana 12 maja wraz z kilkoma ministrami rządu

Wincentego Witosa przebywał w Pałacu Namiestnikowskim, zaś wieczorem przeniósł się do

Belwederu. Bezskutecznie usiłował poddać kontroli zaufanych urzędników MSZ

komunikację telefoniczną i telegraficzną z zagranicą. Prawdopodobnie z inicjatywy prof.

Stefana Tytusa Dąbrowskiego, podsekretarza stanu MSZ w latach 1920-1921, wysłano do

niektórych polskich placówek zagranicznych telegram informujący, iż przewrót wojskowy

został udaremniony, zaś marszałek Piłsudski został „wyjęty spod prawa”. Wiadomość, będącą

w rzeczywistości rodzajem odezwy propagandowej mającej zdyskredytować zamachowców,

podpisano nazwiskiem Dzierżykraj-Morawskiego bądź Witosa5. Odcięci od zwierzchnika

pracownicy warszawskiej centrali MSZ nie brali czynnego udziału w wydarzeniach i przyjęli

postawę wyczekującą. Wieczorem 12 maja prowizoryczne kierownictwo nad ministerstwem

przejął Tadeusz Romer, naczelnik Wydziału Zachodniego Departamentu Polityczno-

Ekonomicznego MSZ. Zrobił to z własnej inicjatywy, gdyż był najwyższym rangą

urzędnikiem przebywającym wówczas w pałacu Brühla. Nielicznych urzędników wysłał do

kilku miejsc w stolicy, kluczowych dla utrzymywania kontaktów z placówkami

zagranicznymi oraz obcymi przedstawicielstwami w Polsce. Niedawno przyjętemu do MSZ

4 Rozporządzeniem Rady Ministrów z 7 III 1923 r. ustalono przebieg służby przygotowawczej i zakres egzaminu dyplomatyczno-konsularnego kandydatów na stanowiska w etatowej służbie konsularnej na stanowiskach I kategorii, czyli począwszy od attaché konsularnego. Warunkiem złożenia podania o dopuszczenie do służby przygotowawczej było ukończenie szkoły wyższej, krajowej lub zagranicznej. Zakwalifikowani kandydaci zdawali egzamin wstępny. Wymagania były wysokie. W zakresie języków szczególny nacisk kładziono wciąż na francuski. W części ustnej kandydat był odpytywany ze znajomości współczesnych zagadnień politycznych, ekonomicznych, społecznych i naukowych. Kandydat, który zdał egzamin wstępny, był dopuszczany do rocznej służby przygotowawczej. Służbę tę praktykant odbywał kolejno we wszystkich departamentach MSZ, aby zapoznać się z ich specyfiką. Jeśli praktykant uzyskał pozytywną opinię dopuszczano go do ustnego egzaminu dyplomatyczno-konsularnego. W jego zakres wchodził język angielski lub niemiecki, historia dyplomatyczna i polityczna od 1715 roku, nauki ekonomiczne i społeczne, geografia polityczna i gospodarcza, prawo konstytucyjne porównawcze, prawo międzynarodowe prywatne i publiczne, teoria i praktyka konsularna. Egzamin z historii i prawa międzynarodowego publicznego przeprowadzano w języku francuskim („Dziennik Ustaw RP” 1923, nr 31, poz. 190; „Dziennik Urzędowy MSZ” 1929, nr 4, poz. 23). 5 Początkowo autorstwo telegramu-okólnika z 12 V 1926 r. przypisywano mylnie Dzierżykraj-Morawskiemu, lecz w swoich wspomnieniach zdecydowanie zaprzeczył on tej wersji i podał inną, przytoczoną tu wersję wydarzeń. Telegram nadano z Poznania. Pracownicy placówek MSZ wykazali się dojrzałością i nie rozpowszechnili jego treści. Jedynie przez niedopatrzenie pracownika Ambasady RP w Paryżu depesza przedostała się do się do prasy francuskiej (K. Morawski, Tamten brzeg. Wspomnienia i szkice, oprac. J.M. Nowakowski, Warszawa 1996, s. 161-163). Inną wersję podał Wacław A. Zbyszewski. W jego wspomnieniach znajdujemy sugestię, że tekst telegramu przyniesiono do warszawskiej siedziby PAT z Belwederu, a więc miejsca, gdzie obradował rząd (W.A. Zbyszewski, Gawędy o ludziach i czasach przedwojennych, oprac. A. Garlicki, Warszawa 2000, s. 106).

4

Wacławowi A. Zbyszewskiemu polecił udać się do siedziby Polskiej Agencji Telegraficznej,

by czuwał nad treścią depesz opuszczających Warszawę. Na miejscu spotkał Stefana

Starzyńskiego, który z ramienia piłsudczyków sprawował taką samą funkcję. Dopiero w nocy

z 12 na 13 maja z gmachu PAT wysłano depeszę do wszystkich stolic i obcych agencji

informacyjnych, w której komunikowano, iż marszałek Piłsudski objął władzę w Polsce6.

Następnego dnia Dzierżykraj-Morawski ostatecznie utracił wpływ na prace resortu.

Piłsudczycy wyznaczyli Romana Knolla – byłego posła polskiego w Ankarze, który należał

do grona osób sprzyjających przewrotowi – „komisarzem dla spraw zagranicznych”7.

Wkrótce mianowano go podsekretarzem stanu MSZ (pozostawał na tym stanowisku do

grudnia 1926 roku). W centrali resortu sytuacja ustabilizowała się 15 maja wraz z

powierzeniem Augustowi Zaleskiemu stanowiska ministra spraw zagranicznych.

Ze wspomnień wynika, że pracownicy placówek zagranicznych MSZ byli jeszcze

bardziej zdezorientowani niż urzędnicy centrali ministerstwa. Poza ową „dezinformującą”

depeszą z 12 maja poselstwa i konsulaty RP były pozbawione oficjalnych informacji z MSZ.

Wieści docierające poprzez obce agencje informacyjne były na tyle niepokojące i niejasne, że

urzędnicy nie ich komentowali. Placówki kontynuowały rutynowe prace. Dopiero 14 maja

centrala MSZ rozesłała do podległych urzędów zagranicznych trzy telegramy. W pierwszym

(podpisanym Polextern – czyli kodem centrali MSZ), informowano krótko, że Piłsudski objął

rządy w kraju. W drugim znajdowało się streszczenie wywiadu Marszałka, w którym

uzasadniał on konieczność „zbrojnego czynu, bo w państwie nie może być

niesprawiedliwości wobec ludzi pracujących”. Trzeci, najistotniejszy dla urzędników

zagranicznych, informował, iż polityka zagraniczna Polski nie ulega zmianie, zaś działania

Piłsudskiego nie były wymierzone przeciwko prezydentowi Stanisławowi

Wojciechowskiemu. Podpisał się pod nim Knoll, jeszcze jako „komisarz dla spraw

zagranicznych”8.

Mianowanie ministrem spraw zagranicznych osoby sympatyzującej z Marszałkiem –

choć nie należącej do bliskich współpracowników – zapoczątkowało okres zmian w resorcie.

Objęły one zarówno sprawy personalne, jak i organizacyjne9. Należy jednak podkreślić, że w

6 Ibidem, s. 105-106. 7 A. Czubiński, Przewrót majowy 1926 roku, Warszawa 1989, s. 182. 8 A. Wysocki, Na placówce dyplomatycznej w Sztokholmie 1924-1928. Wspomnienia, oprac. P. Jaworski, Toruń 2004, s. 127-128. 9 Od czerwca 1926 r. wiceminister Knoll opracowywał projekt nowego statutu organizacyjnego MSZ. Od jesieni wspierał go w tych pracach płk Ignacy Matuszewski. Nowy statut wszedł w życie z początkem 1927 r. Wzmocnił on pozycję Gabinetu Ministra i szefa resortu w sprawach personalnych (J. Łaptos, Dyplomaci II RP w świetle raportów Quai d`Orsay, Warszawa 1993, s. 20; K. Szczepanik, Dyplomacja Polski 1918-2000, Struktury organizacyjne, Warszawa 2000, s. 32-33).

5

obu zakresach zmiany były niewspółmiernie małe wobec procesów, jakim podlegał system

polityczny kraju po maju 1926 roku. Pierwsze pięć lat po przewrocie stanowiło swoisty

„okres latencji” przed głębokimi zmianami wprowadzonymi przez Józefa Becka i innych

oficerów ulokowanych w MSZ. Można przypuszczać, że u podstaw zachowawczej polityki

piłsudczyków wobec MSZ leżały dwie przyczyny. Pracujący za granicą urzędnicy posiadali

tak wysokie kwalifikacje, że możliwości szybkiego ich zastąpienia – bez zerwania

wartościowych kontaktów osobistych i drastycznego obniżenia jakości prac placówek

zagranicznych – były mocno ograniczone. Nie było zresztą takiej potrzeby. Urzędnicy MSZ

po 12 maja nie wykonali szkodliwych dla Piłsudskiego gestów. Wydaje się też, że

zaakceptowali nową sytuacją w Polsce i zachowywali się lojalnie wobec rządu Kazimierza

Bartla. Zachowawczą politykę wobec MSZ potwierdziło powierzenie kierownictwa resortu

osobie wchodzącej w skład dotychczasowej elity resortu oraz piastowanie tego stanowiska

przez ministra Zaleskiego ponad sześć lat.

W ciągu roku po zamachu majowym przeprowadzono w MSZ zmiany personalne,

posługując się kryterium poglądów politycznych i „sympatii Marszałka”10. Jednak ich zakres i

nasilenie nie uzasadniają użycia określenia „czystka”. Zwłaszcza, jeśli za punkt odniesienia

przyjąć częste zmiany personalne dokonywane przez kolejnych 17 ministrów i kierowników

MSZ, stojących na czele resortu w przed majem 1926 roku. Stosunkowo najwięcej zwolnień i

przesunięć służbowych przeprowadzono w wydziałach politycznych centrali MSZ oraz w

placówkach dyplomatycznych11. Nad przebiegiem tego procesu czuwał prawdopodobnie płk

Ignacy Matuszewski, bliski współpracownik Piłsudskiego i były szef Oddziału II, który 1

listopada 1926 roku został naczelnikiem wydziału w Departamencie Administracyjnym MSZ,

zaś od kwietnia 1927 roku kierował całym departamentem. Po płk. Matuszewskim na czele

DA MSZ stanął późniejszy szef służby konsularnej, ppłk Wacław Jędrzejewicz (od 1928 roku

oficer rezerwy)12.

Służba konsularna była zdecydowanie na uboczu tego procesu. Wydarzenia majowe

nie miały wpływu na obsadę kierownictwa DK MSZ. Na czele służby konsularnej od 1919

10 Ich zakres został omówiony, między innymi, w opracowaniu: J. Łaptos, op.cit., s. 20-23. 11 W ciągu 2 lat po przewrocie dokonano następujących zmian kierowników placówek dyplomatycznych RP: Ryga (lipiec 1926), Wiedeń (wrzesień 1926), Bukareszt (grudzień 1926), Moskwa (grudzień 1926), Rzym (grudzień 1926), Bruksela (luty 1927), Rio de Janeiro (luty 1927), Haga (marzec 1927), Madryt (marzec 1927), Praga (kwiecień 1927), Helsingfors (grudzień 1927), Tallin (lipiec 1928), Tokio (kwiecień 1928), Belgrad (luty 1928), Berlin (czerwiec 1928), Sztokholm (kwiecień 1928), Budapeszt (listopad 1928). 12 O tej nominacji Stanisław Schimitzek napisał w swych wspomnieniach: „Jędrzejewicz ustępował pod wielu względami swojemu poprzednikowi [płk. Matuszewskiemu – W.S.], a po kątach szeptano o roli, jaką zaczął odgrywać w sprawach personalnych” (S. Schimitzek, Drogi i bezdroża minionej epoki. Wspomnienia z lat pracy w MSZ 1920-1939, Warszawa 1976, s. 184). Zapewne była to rola decydującą (w drobniejszych sprawach) lub będąca odzwierciedleniem woli Marszałka.

6

roku stał Wacław Babiński, początkowo jako kierownik Wydziału Konsularnego, zaś od 1924

roku jako dyrektor DK MSZ. Dopiero w 1929 roku nastąpiła zmiana na tym stanowisku, co

oczywiście nie miało związku z przemianami pomajowymi. Babiński został posłem

nadzwyczajnym i ministrem pełnomocnym II klasy w Belgradzie. Jego miejsce zajął

wytrawny dyplomata, Juliusz Łukasiewicz, nie związany bliżej z obozem sanacyjnym13.

Przewrót majowy nie wywarł też bezpośredniego wpływu na obsadę placówek

konsularnych za granicą, choć podsumowanie statystyczne pozornie prowadzi do

przeciwnego wniosku. Spośród najważniejszych konsulatów zawodowych tylko w dwóch

zmieniono kierowników w 1926 roku (po maju). W 1927 roku wymieniono kierowników w

11 urzędach, zaś rok później już w 12 placówkach. W 1929 roku ruch personalny znacznie

osłabł. Zmieniono wówczas kierowników tylko czterech placówek. Rok później – w pięciu

konsulatach14. Wyraźnie więc widać, że lata 1927-1928 były okresem znacznie

intensywniejszych ruchów personalnych. Należy jednak podkreślić, że były to przeważnie

przesunięcia do innych placówek zagranicznych lub centrali MSZ, a nie zwolnienia15.

Dokonywano ich rok lub dwa lata po mianowaniu ministra Zaleskiego. Ich podstawą nie były

poglądy polityczne konsulów, lecz ocena możliwości wykonania nowych zadań z zakresu

opieki kulturalno-oświatowej nad Polakami za granicą, jakie wówczas postawiono przed

służbą konsularną. Najwięcej przesunięć na stanowiskach kierowniczych dokonano w

urzędach działających na terenie Niemiec, Francji, Rumunii i Belgii, czyli tam, gdzie

konsulaty prowadziły prace najszerzej zakrojone w tym zakresie. Tam też najwięcej konsulów

13 J. Łukasiewicza uważano za „zausznika” byłego ministra Aleksandra Skrzyńskiego i po przewrocie majowym pozbawiono go stanowiska dyrektora Departamentu Polityczno-Ekonomicznego MSZ (P. Wandycz, Z Piłsudskim i Sikorskim. August Zaleski minister spraw zagranicznych w latach 1926-1932 i 19139-1941, Warszawa 1999, s. 36). 14 W ciągu 5 lat po przewrocie dokonano następujących zmian na stanowiskach kierowników najważniejszych placówek konsularnych RP: Mińsk (październik 1926), Essen (listopad 1926), Szczecin (styczeń 1927), Zagrzeb (styczeń 1927), Praga (kwiecień 1927), Królewiec (luty 1927), Monachium (luty 1927), Lipsk (luty 1927), Mediolan (październik 1927), Bratysława (marzec 1927), Jerozolima (marzec 1927), Wrocław (wrzesień 1927), Paryż (kwiecień 1927), Bruksela (wrzesień 1928), Olsztyn (grudzień 1928), Opole (listopad 1928), Bukareszt (sierpień 1928), Czerniowce (czerwiec 1928), Nowy Jork (marzec 1928), Lille (lipiec 1928), Antwerpia (lipiec 1928), Harbin (grudzień 1928), Kurytyba (lipiec 1928), Kolonia (czerwiec 1928), Leningrad (grudzień 1928), Chicago (styczeń 1929), Ryga (marzec 1929), Kwidzyn (styczeń 1929), Kiszyniów (czerwiec 1929), Dyneburg (październik 1930), Triest (wrzesień 1930), Kijów (wrzesień 1930), Berlin (maj 1930), Hamburg (lipiec 1930), Lyon (kwiecień 1931), Montreal (kwiecień 1931), Moskwa (sierpień 1931), Zestawienie na podstawie danych zawartych w: Rocznik Służby Zagranicznej Rzeczypospolitej Polskiej według stanu na 1 czerwca 1939, Warszawa 1939, passim. 15 Na przykład w październiku 1926 r. Tadeusza Nieduszyńskiego przeniesiono z konsulatu generalnego w Marsylii (którym kierował od 1919 roku) do konsulatu w Strasburgu (którym kierował do 1929 roku). Witolda Kolankowskiego w styczniu 1927 r. przeniesiono z Agencji Konsularnej RP w Szczecinie do Poselstwa RP w Moskwie (co było awansem). Następnie mianowano go kierownikiem Konsulatu Generalnego RP w Mińsku (maj 1927), zaś w sierpniu następnego roku przeniesiono do konsulatu polskiego w Leningradzie (Rocznik Służby Zagranicznej Rzeczypospolitej Polskiej według stanu na 1 kwietnia 1936, Warszawa 1936, s. 168).

7

okazało się nieprzygotowanych do nowych zadań. Tych wartościowych pod innymi

względami pracowników przesunięto na stanowiska odpowiednie do ich predyspozycji.

Przyczyny zaniechania czystki politycznej w dekadzie lat dwudziestych są oczywiste.

Sprawne wykonywanie ówczesnych zadań konsularnych – w przeważającej mierze prawno-

administracyjnych i kulturalno-oświatowych – nie wymagało takiego stopnia lojalności

politycznej, jak wypełnianie misji dyplomatycznych. Pragmatyka konsularna była

uwarunkowana powszechnie uznawanymi normami i zwyczajami prawa międzynarodowego,

co nie pozostawiało miejsca na indywidualne przekonania urzędników. Dopiero w miarę

poszerzania zadań służby konsularnej o sprawy polityczne pojawiła się koncepcja ulokowania

tam większej liczby urzędników całkowicie oddanych Piłsudskiemu. Z pięcioletnim

opóźnieniem służba konsularna odczuła skutki przewrotu majowego. Dotyczyło to zarówno

obsady personalnej, realizowanych zadań, jak i stosowanych metod. Do pracy w DK MSZ i

konsulatach skierowano dużą liczbę oficerów wojska, który w poważnym stopniu zmienili

oblicze tej części resortu spraw zagranicznych. Zwiększono dyscyplinę, zaostrzono kary za

uchybienia i utajniono wiele procedur urzędowych. Wyraźnie zwiększono też dyspozycyjność

urzędników. Służba konsularna stała się w dosłownym znaczeniu „służbą”, w której postawy

lojalności, poświęcenia i oddania ceniono wyżej niż tradycyjną sprawność urzędniczą. W

placówkach zagranicznych uczyniono normą elementy kultu osoby Piłsudskiego. Były to

zjawiska na tyle istotne i jednoznaczne, że bez większej przesady można mówić o

ograniczonej „militaryzacji” służby konsularnej.

U podstaw późniejszej „militaryzacji” leżało kilka przyczyn16. Za kluczową należy

uznać koncepcję uczynienia ze służby konsularnej głównego narzędzia państwa do

oddziaływania na Polaków przebywających za granicą. Ogólny kierunek przemian wskazał

nowy minister spraw zagranicznych, August Zaleski, na posiedzeniu sejmowej Komisji

Spraw Zagranicznych w lipcu 1926 roku: „W zakresie akcji opiekuńczej naszych organów

wykonawczych wymagać będę stosowania zasady, że konsul polski ma być istotnym

opiekunem rodaków, że cechą swoistą polskiej służby konsularnej ma być jej narodowy,

16 Dodatkową był wielki kryzys gospodarczy, który wykazał konieczność wzmożenia działań administracji państwowej na rzecz eksportu z Polski. Wobec słabości innego rodzaju przedstawicielstw handlowych, rolę głównego reprezentanta krajowej gospodarki za granicą przejęły placówki konsularne RP. Wymienić też należy sanacyjną koncepcję obywatelstwa, opartego na aktywnym wypełnianiu obowiązków wobec państwa polskiego. Dobitnie sformułował ją w 1932 roku minister spraw wewnętrznych, Bronisław Pieracki: „za czynną lojalność wobec państwa dajemy pełnię praw obywatelskich” (cyt. za: W.T. Kulesza, Koncepcje ideowo-polityczne obozu rządzącego w Polsce w latach 1926-1935, Wrocław 1985, s. 152). Miało to szczególne znaczenie dla około miliona obywateli polskich przebywających za granicą. Głównym organem kontrolującym ową „czynną lojalność” były placówki konsularne. Nowa koncepcja zaowocowała akcją pozbawiania obywatelstwa polskiego, prowadzoną przez konsulaty RP od wiosny 1938 r. Do prowadzenia tak trudnych i niepopularnych prac kierownictwo DK MSZ musiało dysponować w pełni lojalnym i pewnym zespołem urzędników.

8

społeczny i obywatelski charakter”. Ta ogólna refleksja została następnie przedstawiona

urzędom zagranicznym MSZ, jako okólnik do ścisłego przestrzegania17. Oznaczało to

znaczące przekroczenie zakresu prac opiekuńczych przewidzianych w polskiej ustawie

konsularnej z 1924 roku. Wyraźne też było położenie nacisku na sprawy etnicznych Polaków.

Pomimo zróżnicowania narodowego emigracji z Drugiej Rzeczypospolitej konsulowie zostali

zobowiązani do opieki nad „żywiołem polskim zagranicą” a nie „obywatelami polskimi”.

Minister mówił o „6 milionach Polaków zagranicą”, a więc brał pod uwagę również

obywateli obcych państw narodowości polskiej, na przykład Polonię w USA czy polską

mniejszość narodową w Niemczech. Opieka kulturalno-oświatowa nad tymi grupami musiała

być utajnioną częścią aktywności konsulatów. Polecenia trafiały do konsulów w formie

poufnych lub tajnych dokumentów, zalecających osiągnięcie konkretnych celów. Owe cele

również podlegały charakterystycznej ewolucji. System władzy tworzony przez piłsudczyków

był żywo zainteresowany wpływem na miliony rodaków za granicą. W państwie

wielonarodowym, gdzie administracja nie miała legitymacji w pełni demokratycznych

wyborów, uczynienie z „Polonii” obszaru swoich oddziaływań było kuszącą perspektywą.

„Obywatelski charakter” opieki konsularnej zakładał lojalność emigrantów wobec systemu

politycznego Polski pomajowej. Tymczasem część środowisk polonijnych była nastawiona

antysanacyjnie.

Problemy z organizacją I Zjazdu Polaków z Zagranicy wykazały, że prace konsulatów

muszą ulec nasileniu i sprecyzowaniu. Według pierwotnych planów zjazd miał odbyć się w

1927 roku. Wówczas jednak działacze Polskiego Towarzystwa Emigracyjnego stwierdzili, iż

spotkanie nie jest należycie przygotowane i uchylili się od dalszej współpracy. W

rzeczywistości obawiano się wyboru delegatów o przekonaniach antysanacyjnych18. W skład

nowego komitetu organizacyjnego zjazdu weszli w 1929 roku Juliusz Łukasiewicz, nowo

mianowany dyrektor DK MSZ, oraz Wacław Gawroński, naczelnik wydziału zajmującego się

sprawami Polonii w DK MSZ. Oznaczało to zaangażowanie konsulatów w organizację

zjazdu, co rzeczywiście nastąpiło i wykazało sprawność organizacyjną służby konsularnej w

tym zakresie. Zjazd wezwał wszystkie skupiska polskie rozsiane po świecie do stworzenia

wspólnej organizacji o charakterze przedstawicielskim oraz do zacieśniania kontaktów z

17 Okólnik MSZ z 29 VII 1926 r. w sprawie opieki konsularnej nad obywatelami polskimi za granicą, [w:] Zbiór przepisów konsularnych, cz. II, Warszawa 1930, s. 127-128. 18 W. Wrzesiński, Polityka państwa polskiego wobec Polaków za granicą w latach 1918-1939, „Przegląd Zachodni” 1975, nr 2, s. 358; C. Lusiński, II Rzeczpospolita a Polonia 1922-1939. Geneza i działalność Rady Organizacyjnej Polaków z z Zagranicy i Światowego Związku Polaków z Zagranicy, Warszawa 1998, s. 24.

9

krajem. Przyjęto też wiele uchwał o charakterze kulturalno-społecznym19. Pracownicy służby

konsularnej nie weszli co prawda do Rady Organizacyjnej Polaków z Zagranicy, ale podjęte

po zjeździe działania wskazują, że konsulaty RP miały się stać głównymi – choć utajnionymi

– ośrodkami oddziaływania władz krajowych na Polaków za granicą. Niemal bezpośrednio po

zjeździe nastąpił przełom w zakresie spraw opieki kulturalno-oświatowej powierzanych

służbie konsularnej. Sformułowano wówczas jej cele, a na gruncie MSZ Departament

Konsularny zyskał wyłączność na ich realizację. Co prawda działał jeszcze Urząd

Emigracyjny podporządkowany Ministerstwu Pracy i Opieki Społecznej, lecz lata 1930-1932

należy uznać za okres przejściowy przed zmianami strukturalnymi, które uczyniły z DK MSZ

centrum opieki nad Polakami za granicą.

W styczniu 1930 roku do wszystkich etatowych placówek zagranicznych MSZ trafił

tajny okólnik „W sprawie opieki kulturalnej nad Polakami zagranicą” 20. W tym obszernym

(30 stron) dokumencie pracownicy DK MSZ wyznaczyli kierunki działań, które w praktyce

były realizowane przez konsulaty do początku II wojny światowej. Utajnienie było

uzasadnione, ponieważ okólnik regulował postępowanie placówek MSZ wobec ludności

polskiej „bez względu na jej przynależność państwową”. Podkreślono, że urzędy MSZ nie

powinny czynić różnicy między emigracją i mniejszością narodową polską. Oznaczało to

nakaz ingerencji w wewnętrzne sprawy obcych państw. Sprzeczność z ustawą konsularną

była wyraźna, choć w sferze praktyki dokument ten stanowił prawdopodobnie najważniejsze

uzupełnienie wymagań stawianych przez państwo służbie konsularnej.

W okólniku stwierdzono, że opieka kulturalna nad Polakami za granicą musi być

uznana za jeden z zasadniczych obowiązków placówek MSZ. Określenie „opieka kulturalna”

rozumiano bardzo szeroko. Nie ukrywano, że jest to pojęcie oficjalne, służące zatuszowaniu

wszechstronnego charakteru postulowanych działań. Urzędom MSZ zalecono bowiem prace

w zakresach politycznym, organizacyjnym, gospodarczym, kulturalno-oświatowym i

religijnym. Ich naczelnym celem było „utrzymanie polskości skupień polskich zagranicą i

rozwój ich siły narodowej”. Co interesujące, podkreślono, iż cel ten należy uważać za

nadrzędny względem opieki nad indywidualnymi dobrem Polaków. W razie kolizji między

interesem jednostki a narodowym zalecano placówkom MSZ dbałość o interes publiczny. W

okólniku nakreślono odrębny tryb postępowania urzędników wobec terenów, na których nie

19 Pięć lat pracy dla Polonji zagranicznej. Sprawozdanie z działalności Rady Organizacyjnej Polaków z Zagranicy za okres od lipca 1929 r. do lipca 1934 r., Warszawa 1934, s. 16-22. W skład nowego komitetu organizacyjnego I Zjazdu Polaków z Zagranicy wchodził również Wacław Jędrzejewicz, który 2 lata później został szefem służby konsularnej. 20 Archiwum Akt Nowych [dalej AAN], Ministerstwo Spraw Zagranicznych, sygn. 10217, Okólnik DK MSZ (tajny) w sprawie opieki kulturalnej nad Polakami zagranicą ze stycznia 1930 r.

10

istniał polski ruch narodowy, i odrębny dla społeczności już zorganizowanych. W sprawie

współpracy z organizacjami polonijnymi stwierdzono, że placówki MSZ powinny być

„inspiratorami i poufnymi kierownikami” ich działań narodowych, jednak bez krępowania ich

inicjatywy zbyt szczegółowymi dyrektywami. Polecono unikać „akcentów

irredentystycznych” i podkreślać konieczność lojalności wobec państwa pobytu, jednak bez

popadania w „oportunizm narodowy”. Za całokształt tak rozumianej „opieki kulturalnej”

odpowiedzialnymi uczyniono placówki dyplomatyczne w danym państwie. Jednak już w

poszczególnych okręgach konsularnych odpowiadali za nią kierownicy konsulatów21.

Jednym z głównych zadań postawionych przed służbą konsularną na początku lat

trzydziestych była centralizacja organizacji polskich za granicą, a następnie takie

pokierowanie zintegrowanymi stowarzyszeniami, by uznawały lojalność wobec Polski (i jej

władz) za podstawę swej działalności. Z raportów konsularnych napływających do centrali

MSZ wynikał bowiem jednoznaczny wniosek – podziały polityczne między organizacjami

Polaków poważne utrudniały prowadzenie pracy narodowej. Częste konflikty między

ugrupowaniami osłabiały więzi z krajem i jednocześnie stanowiły przeszkodę w uzyskaniu

większego wpływu Polonii na obce władze. Procedury centralizacji polskich organizacji

ustalono w przytaczanym już tajnym okólniku DK MSZ ze stycznia 1930 roku22. Zalecano

działania delikatne, z poszanowaniem dotychczasowej integralności organizacyjnej.

Konsulów uczulono, by nie dążyli do zmniejszenia różnorodności politycznej stowarzyszeń

polskich. Stwierdzano jednak, że celem placówki winno być takie skoordynowanie działań

organizacji, by pomimo dzielących je różnic, w kwestiach zasadniczych umiały stworzyć

solidarny front polski i by umiały występować razem podczas wyborów lub konfliktów z

miejscowymi władzami. Główne polecenie brzmiało: „W każdym kraju należy dążyć do

wytworzenia ogólnej, nadrzędnej organizacji polskiej, która by była uprawniona do

występowania w sprawach o znaczeniu ogólnym i niespornym w imieniu całej ludności

polskiej”. Placówki MSZ miały następnie doprowadzić do kontaktu tej organizacji z Radą

Organizacyjną Polaków z Zagranicy (ROPzZ) w celu nawiązania współpracy z

ogólnoświatowym ruchem polonijnym inspirowanym przez rząd w Warszawie. Jeśli Polacy

należeli do stronnictw o mieszanym składzie narodowym (katolickich, socjalistycznych)

należało dążyć do tworzenia odrębnych grup polskich, a następnie do zupełnej secesji. W

razie istnienia paru rywalizujących ze sobą stronnictw polskich placówki były zobowiązane

do łagodzenia tarć między nimi oraz do koordynowania wystąpień w sprawach zasadniczych

21 Ibidem. 22 Ibidem.

11

(na przykład przy wystawianiu wspólnych list wyborczych). Konsulaty RP stanęły więc przed

koniecznością nakłonienia różnorodnych organizacji polskich, by wspólnie działały i

zaakceptowały formację związaną z sanacją. Niemal wszędzie konsulowie stosowali podobne

metody. Organizacje skłonne do współpracy nagradzano subwencjami. W prasie inspirowano

artykuły wykazujące konieczność integracji i korzyści z niej płynące. Te same treści

zawierały częste wystąpienia urzędników konsularnych podczas spotkań z członkami

organizacji. Do działań propagandowych angażowano nauczycieli, którzy otrzymywali pensje

z konsulatów i mieli duży wpływ na środowiska polskie. Konsulaty organizowały spotkania

terenowe z przywódcami ROPzZ. Zarządy organizacji polskich zapraszano do Polski.

Liderów nakłaniano do wstąpienia w szeregi członków-korespondentów ROPzZ. Podjęte

działania w wielu krajach okazały się skuteczne. W latach trzydziestych powstały

postulowane „nadrzędne organizacje”, utrzymujące bliskie kontakty z polskimi władzami.

Służba konsularna odegrała w tym procesie znaczącą, a nierzadko kluczową rolę.

Dość szybko okazało się, że do realizacji zadań sformułowanych w okólniku ze

stycznia 1930 roku konieczne jest posiadanie znacznych funduszy oraz centrum

kierowniczego, zdolnego do koordynacji nielegalnych i utajnionych działań. Obydwa warunki

zostały spełnione po mianowaniu Becka wiceministrem spraw zagranicznych, a szefami

służby konsularnej byłych oficerów wojska, w pełni oddanych Marszałkowi23.

Nowe zadania wymagały też zmian w składzie osobowym. Dopiero od 1931 roku w

służbie konsularnej nastąpiły personalne konsekwencje przewrotu majowego. Napływ

nowych, w pełni dyspozycyjnych pracowników zbiegł się w czasie z poważnym

ograniczeniem liczby etatowych urzędników w MSZ24. Redukcja zatrudnienia była

uzasadniona oszczędnościami w budżecie ministerstwa. Jednak już kryteria zastosowane przy

zwalnianiu były w dużej mierze polityczne. Bezpośrednim realizatorem „racjonalizacji

zatrudnienia” czy – jak niektórzy utrzymywali – „czystki” był kpt. Wiktor Tomir Drymmer,

23 Od 1 lipca 1932 r. zakres działania Ministerstwa Pracy i Opieki Społecznej w sprawach emigracyjnych poza granicami kraju przekazano służbie konsularnej. Jednocześnie zlikwidowano Urząd Emigracyjny, Państwową Komisję Emigracyjną i Komisję do spraw podziału i użycia kredytu państwowego na cele opieki nad emigrantami. Było to zwieńczenie kilkuletnich zabiegów, by w ramach jednej instytucji skupić centrum finansowania, gromadzenia informacji, podejmowania decyzji oraz urzędy wykonawcze („Dziennik Ustaw RP” 1932, nr 52, poz. 492). 24 Józef Beck 2 XII 1930 r. został mianowany podsekretarzem stanu w MSZ. Podporządkowano mu sprawy personalne resortu. Liczba urzędników zatrudnionych w DK MSZ spadła w 1933 r. do 49 osób. W połowie lat trzydziestych obniżyła się do 60% pracowników zatrudnionych tam w 1929 r. Szybkie i trwałe zmiany nastąpiły w konsulatach, gdyż tam można było osiągnąć największe oszczędności. W 1932 r. liczba pracowników etatowych konsulatów zmalała o 16,3% względem stanu z 1929 roku. W połowie lat trzydziestych w konsulatach pracowała połowa stanu urzędników zatrudnionych tam przed wielkim kryzysem gospodarczym. W roku wybuchu wojny zatrudnienie zredukowano do poziomu 44,4% urzędników etatowych pracujących w konsulatach w 1929 r. („Dziennik Urzędowy MSZ” 1929, nr 5, poz. 37; Rocznik Służby Zagranicznej Rzeczypospolitej Polskiej według stanu na 1 kwietnia 1932 r., Warszawa 1932).

12

mianowany 13 lutego 1931 roku prowizorycznym naczelnikiem Wydziału Osobowego MSZ.

Wybór zaaprobował marszałek Piłsudski, żywo zainteresowany polityką kadrową tego

resortu. Wiceminister Beck zapewnił go, że nowy naczelnik kadr będzie całkowicie oddany,

bez związków i sentymentów wobec dotychczasowego establishmentu MSZ. Jak się okazało

– słusznie. Pierwszym poleceniem, jakie otrzymał Drymmer od wiceministra Becka, było

zmniejszenie liczby personelu MSZ o 15-20%, zwłaszcza w urzędach zagranicznych.

Otrzymał również zalecenie – jak zapisał w swoich wspomnieniach – „przyjrzenia się dużemu

zgrupowaniu urzędników w wysokich stopniach służbowych, korkujących możliwości

awansowe dla młodszych wiekiem”25. Zwolnienia najmocniej dotknęły pracowników

konsulatów. Drastyczne oszczędności i redukcje zatrudnienia nie przeszkodziły jednak we

wprowadzeniu do służby konsularnej nowej kategorii pracowników.

W czerwcu 1931 roku dyrektorem DK MSZ został ppłk Wacław Jędrzejewicz. Dwa

lata później, 15 września 1933 roku Drymmer został dyrektorem DK MSZ, łącząc to

stanowisko z kierownictwem spraw personalnych MSZ. Od 1931 roku kierowanie ruchem

personalnym MSZ i służbą konsularną było więc w rękach byłych oficerów legionów

Piłsudskiego. Dalsze zmiany personalne były skutkiem tej konfiguracji. W 1932 roku

kierownikiem Wydziału Polityki Emigracyjnej DK MSZ został kpt. Apoloniusz Zarychta. W

styczniu 1936 roku zastępcą naczelnika Wydziału Polaków Zagranicą został por. Tadeusz

Alfred Kowalski (zastąpił go później kpt. Tadeusz Kawalec). W styczniu 1938 roku

kierownikiem referatu wschodniego Wydziału Polaków Zagranicą mianowano mjr.

Aleksandra Kwiatkowskiego. W ten sposób, stopniowo niemal wszystkie najważniejsze

stanowiska w DK MSZ piastowali byli oficerowie. Połączeni wiernością wobec Marszałka,

więzami koleżeńskimi i określonymi wzorcami zachowania stanowili grupę dominującą w

służbie konsularnej26.

Po nominacjach Drymmera i Jędrzejewicza, którzy zapewne mieli szerzej „uchylić

drzwi do resortu” kolejnym piłsudczykom, do rozwiązania pozostawały jedynie kwestie

techniczne, gdyż część oficerów nie posiadała kwalifikacji określonych w ustawie o

państwowej służbie cywilnej z 1922 roku27. Wymagało to nadzwyczajnych regulacji

25 Drymmer przyznał w swoich wspomnieniach, że zwalniał ludzi, „którzy nie zgadzali się z polityką zagraniczną rządu, lub wręcz ją zwalczali, biorąc czynny udział w negatywnej polityce swej partii” (W.T. Drymmer, W służbie Polsce, Warszawa 1998, s. 115-117). 26 Proces napływu oficerów wywiadu do MSZ, zapoczątkowany w latach 1929-1930 opisuje Marian Romeyko. Czytamy tam: „W centrali [MSZ] kierownicze stanowiska objęli oficerowie oddziału II: pułkownik T. Szaetzel, major T. Kobylański i major Aleksander Lubieński; stanowili oni – łącznie z porucznikiem Drymmerem – mocne oparcie dla swojego szefa”. (M. Romeyko, Przed i po Maju, Warszawa 1967, s. 557). 27 „Dziennik Ustaw RP” 1922, nr 21, poz. 164. Ustawa ta była następnie nowelizowana przez ustawę z 23 VII 1922 r. („Dziennik Ustaw RP” 1922, nr 67, poz. 606), ustawę z 21 III 1924 r. („Dziennik Ustaw RP” 1924, nr

13

prawnych, łagodzących dotychczasowe wymogi. Procedurę przechodzenia oficerów służby

czynnej do służby cywilnej ustalono okólnikiem Prezesa Rady Ministrów z 2 listopada 1931

roku. Ministrowie cywilnych resortów (w tym MSZ) mogli składać w Prezydium Rady

Ministrów (PRM) wnioski o powołanie określonych oficerów do służby cywilnej. Można

było jednak wnioskować o tych oficerów, których dane ministerstwo ma zamiar w przyszłości

przemianować na stałych urzędników. Następnie PRM przesyłało te wnioski do Biura

Personalnego Ministerstwa Spraw Wojskowych (MSWojsk.) w celu rozpatrzenia. W

przypadku pozytywnej decyzji oficer był przydzielany do konkretnego ministerstwa na

praktykę (trwającą do 6 miesięcy), która poprzedzała przydzielenie mu stałego stanowiska.

Przed końcem praktyki resort cywilny powiadamiał MSWojsk. o terminie mianowania na

urzędnika państwowej służby cywilnej. W przeddzień mianowania oficera przenoszono do

rezerwy. Jeśli podczas praktyki oficer wykazał brak kompetencji resort cywilny był

zobowiązany powiadomić o tym bezzwłocznie MSWojsk. Do czasu mianowania przyszły

urzędnik zachowywał przywileje związane ze statusem oficera. Pobory otrzymywał z

wojska28.

Okólnik z 2 listopada 1931 roku był na tyle ogólnikowy, że pozostawiał dużą swobodę

interpretacji. Zwłaszcza, jeśli tak jak w przypadku MSZ – na czele wydziału personalnego

ministerstwa stał były oficer. W przypadku przyjmowania wojskowych do służby konsularnej

(i w ogóle MSZ) interpretacje były z reguły korzystne dla pracowników MSWojsk. W

ówczesnym MSZ przyjęcie urzędnika na etatową służbę stałą na stanowiska I kategorii (np.

konsula i wicekonsula) odbywało się w myśl rozporządzenia Rady Ministrów z 8 listopada

1929 roku. Przewidywało ono, że mianowanie na stałe powinno być poprzedzone służbą

przygotowawczą, która kończyła się egzaminem dyplomatyczno-konsularnym. Zwolnić z

egzaminu można było jedynie urzędnika w VI stopniu służbowym (byli to np. konsulowie I i

II klasy), jeśli przepracował na tym stanowisku w służbie przygotowawczej przynajmniej

jeden rok. Urzędnicy niższych stopni służbowych (np. attachés konsularni) byli zobowiązani

zdawać ten egzamin, jeśli chcieli uzyskać stałe mianowanie na stanowiska I kategorii.

Ponieważ tak ostre przepisy w dużej mierze blokowały zatrudnianie oficerów na wysokich

stanowiskach w MSZ, Drymmer po ukazaniu się okólnika z 2 listopada 1931 roku wystąpił do

PRM z pytaniem, czy może przyjąć oficerów z pominięciem tych reguł. Jednocześnie

poinformował, że przewiduje przyjęcie pięciu oficerów na stanowiska w VI stopniu

29, poz. 286) i Rozporządzenie Prezydenta RP z 7 X 1932 r. w sprawie zmiany niektórych postanowień ustawy z 17 II 1922 r. o państwowej służbie cywilnej („Dziennik Ustaw RP” 1932, nr 87, poz. 737). 28 AAN, Prezydium Rady Ministrów, część VI, sygn. 48-2, Okólnik Prezesa Rady Ministrów z 2 XI 1931 r. Zarządzenie to nie dotyczyło oficerów powołanych na stanowiska ministrów, podsekretarzy stanu i wojewodów.

14

służbowym oraz sześciu na stanowiska w VII stopniu służbowym29. Odpowiedź PRM była

przychylna. Przesądzono w niej, że skrócenie okresu służby przygotowawczej dla oficerów

jest możliwe, a zwolnienie ich z egzaminu dyplomatyczno-konsularnego nie jest ograniczone

do stanowisk w VI stopniu służbowym. W praktyce oznaczało to możliwość swobodnego

przepływu oficerów na wysokie stanowiska w MSZ szybko i bez konieczności zdawania

trudnego egzaminu. Wydaje się, że zdecydowana większość wojskowych została przyjęta do

służby konsularnej w ten właśnie sposób30. Zazwyczaj po trzech miesiącach po

oddelegowaniu z MSWojsk. oficerów mianowano na stanowiska w służbie cywilnej31. Płk.

Ryszanka, byłego adiutanta Marszałka, przyjęto do służby konsularnej z pominięciem

praktyki i egzaminu dyplomatyczno-konsularnego32. Dla cywilów taka droga była zamknięta.

W historiografii akceptuje się niekiedy stwierdzenie wypowiedziane przez ambasadora

Edwarda Raczyńskiego, że napływ oficerów do MSZ nie wywarł na resort większego

wpływu, bowiem „to byli przecież głównie politycy przez pewien czas w mundurach za

czasów legionowych”33. Analiza kariery i biogramów oficerów skierowanych do etatowej

służby konsularnej prowadzi do nieco innych wniosków34. Nie wspominając już o znaczeniu

29 Ibidem, Pismo naczelnika Wydziału Osobowego MSZ, W.T. Drymmera, do PRM z 26 XI 1931 r. 30 Można przypuszczać, że nawet jeśli część oficerów zdawała ten egzamin, to w trybie znacznie ułatwionym. Marian Romeyko opisał w swych wspomnieniach procedurę powołania na stanowisko starosty mjr. dypl. Kazimierza Ringa. Minister spraw wewnętrznych, Bronisław Pieracki, znający majora ze służby w 4 pułku Legionów, zaproponował mu stanowisko w następujący sposób: „Kaziu, jesteś mi potrzebny. Przyjdź do mnie do ministerstwa. Zostaniesz starostą. Egzamin za tydzień”. Na wahania majora czy egzamin nie skończy się kompromitacją, Romeyko odpowiedział: „Jeżeli Pieracki chce, żebyś został starostą, to egzamin zdasz. Naucz się przynajmniej nazw województw. Co do starosty – będziesz nie gorszy od innych, będziesz nawet dobry, tylko całą techniczną stronę pracy musisz powierzyć wicestaroście, a sam będziesz jeździł po powiecie, nawiązywał przyjazne stosunki ze społeczeństwem, przecinał wstęgi przy otwarciu nowo zbudowanych mostów. Bylebyś nie decydował w terenie w sprawach fachowych bez wicestarosty”. Mjr Ring rady posłuchał i egzamin zdał, po czym został starostą powiatu zbaraskiego w województwie tarnopolskim (M. Romeyko, op.cit., s. 560-561). Można przypuszczać, że w MSZ kierowanym przez płk. Becka, gdzie sprawy personalne prowadził kpt. Drymmer, reguły przy zdawaniu egzaminów były podobne. Liczyły się dyspozycyjność i wierność, a kompetentni w merytorycznych sprawach powinni być podwładni. 31 Potwierdzają to zapisy w „Dzienniku Personalnym Ministerstwa Spraw Wojskowych”. W numerze 5 z 3 VIII 1931 r. odnajdujemy zapisy, że kpt. Zarychtę, kpt. Jałowieckiego i por. Korzeniowskiego oddano do dyspozycji MSZ na okres 3 miesięcy. 32 R. Wodzicki, Wspomnienia 1928-1939. Gdańsk-Warszawa-Berlin, Warszawa 1972, s. 557. 33 P. Wandycz, MSZ w okresie międzywojennym: odpowiedzi na ankietę, „Zeszyty Historyczne” 1976, z. 38, s. 137. Do tej tezy przychyla się przychylił się między innymi J. Łaptos (Organizacja, personel i funkcjonowanie polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w latach 1918-1939, [w:] Z dziejów polityki i dyplomacji polskiej. Studia poświęcone pamięci Edwarda hr. Raczyńskiego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej na wychodźstwie, pod red. M. Nowak-Kiełbikowej, H. Bułhaka i Z. Wójcika, Warszawa 1994, s. 341) oraz A. Pepłoński (Wywiad a dyplomacja II Rzeczypospolitej, Toruń 2004, s. 136). 34 Byli to: kpt. Wiktor Tomir Drymmer, kpt. Tadeusz Nagórny, kpt. Bohdan Jałowiecki, płk Wacław Jędrzejewicz, ppłk dypl. Stanisław Kara, kpt. Tadeusz Kawalec, kpt. dypl. Aleksander Kawałkowski, por. Jerzy Tadeusz Kłopotowski, por. Tadeusz Alfred Kowalski, mjr Aleksander Kwiatkowski, por. Stanisław Nałęcz-Korzeniowski, kpt. dypl. Aleksander Poncet de Sandon, ppłk dypl. Zbigniew Prażmowski Belina-Kryński, ppłk Władysław Ryszanek, kpt. Stanisław Sośnicki, mjr dypl. Adam Stebłowski, mjr A. Świtkowski, mjr Jan Urbaniec, kpt. dr Apoloniusz Zarychta, mjr Włodzimierz Zieliński. Sylwetki i droga zawodowa oficerów skierowanych do służby konsularnej zostały już częściowo opisane w historiografii. Zob.: W. Skóra, Oficerowie

15

„zawoalowanego” napływu kilkudziesięciu oficerów Oddziału II do konsulatów RP,

przyjmowanych w charakterze urzędników kontraktowych.

Do pionierskiego artykułu Piotra Staweckiego o dominacji wojskowych w

państwowym aparacie cywilnym Drugiej Rzeczypospolitej została dołączona tabela

dotycząca MSZ35. Wymieniono tam 32 nazwiska oficerów, którzy po zamachu majowym

trafili do resortu spraw zagranicznych. Spośród wymienionych aż 19 osób zostało

zatrudnionych w służbie konsularnej. Dane te wymagają uzupełnienia wynikającego z

najnowszych ustaleń i kryteriów przyjętych w tym opracowaniu. W zestawieniu zabrakło

Wacława Jędrzejewicza, który przez dwa lata kierował służbą konsularną. Nie wymieniono

też płk. Ignacego Matuszewskiego, mjr. Stanisława Próchnickiego, naczelnika Wydziału

A.III. Departamentu Administracyjnego MSZ w latach 1931-1933, mjr. Adama

Świtkowskiego, oddelegowanego z MSWojsk. do DK MSZ w kwietniu 1939 roku (a

następnie konsula w Zagrzebiu) oraz mjr. Jana Urbańca, którego od 1936 roku zatrudniano w

konsulatach RP na terenie Czechosłowacji i Węgier (bezpośrednio przed wojną w randze

wicekonsula). Nie udało się potwierdzić w oficjalnych wydawnictwach MSZ, by por.

Zygmunt Jezierski był urzędnikiem etatowym resortu spraw zagranicznych. Emerytowany

mjr dypl. Edward Ksawery Kalinowski, który w maju 1926 roku rozpoczął pracę w

Konsulacie Honorowym RP w Nicei, był pracownikiem kontraktowym MSZ. Nie podlegał

więc mechanizmom przenoszenia oficerów do resortu spraw zagranicznych. Po

uwzględnieniu tych uzupełnień otrzymujemy 20 urzędników służby konsularnej (na ogółem

35 w MSZ), którzy z wojska trafili do etatowej służby konsularnej. Liczba ta nie obejmuje

wspomnianych wyżej oficerów wywiadu, zatrudnianych na stanowiskach urzędników

kontraktowych w celu zamaskowania ich rzeczywistych zadań.

Aż 57% oficerów przyjętych do pracy w MSZ po 1926 roku zostało zatrudnionych w

służbie konsularnej. Było to uwarunkowane kilkoma przyczynami. Praca w służbie

konsularnej była mniej eksponowana i prestiżowa, aniżeli w dyplomacji, dlatego ograniczona

„militaryzacja” tej części MSZ była łatwiejsza do zaakceptowania przez dyplomatyczną elitę

resortu. Konsulaty wypełniały wiele zadań ważnych z punktu widzenia bezpieczeństwa i

obronności kraju. Tam decydowano o udzielaniu wiz oraz wystawiano paszporty, czyli

decydowano kto i na jak długo przyjedzie do Polski. Konsulaty w coraz większym stopniu – a

wojska w służbie konsularnej II Rzeczypospolitej (1926-1939), [w:] Siły zbrojne – polityka. Studia ofiarowane profesorowi Jerzemu Przybylskiemu w siedemdziesiątą rocznicę urodzin, pod red. P. Kurlendy, J. Romanowicza, A. Rossy i B. Zaleskiego, Toruń 2005. 35 P. Stawecki, O dominacji wojskowych w państwowym aparacie cywilnym w Polsce w latach 1926-1939, „Wojskowy Przegląd Historyczny” 1965, nr 3, s. 335.

16

po rozwiązaniu Urzędu Emigracyjnego w stopniu przeważającym – koordynowały opiekę

kulturalno-oświatową nad Polakami za granicą, co stwarzało możliwość zmonopolizowania

tych wpływów przez władzę państwową, z wyłączeniem opozycyjnych sił politycznych. I

wreszcie – konsulaty były podstawą organizacji polskiego wywiadu strategicznego w

Niemczech i ZSRR.

Odkomenderowanie pierwszej większej grupy oficerów do służby konsularnej miało

miejsce w połowie 1931 roku. Przyjęto wówczas aż ośmiu oficerów, angażując ich niemal od

razu w charakterze pracowników etatowych. Ogółem, wliczając obu dyrektorów DK MSZ,

przez stanowiska konsularne przewinęło się ich 20. W skali malejącej wówczas liczebnie

służby konsularnej, która składała się ze 140-150 urzędników etatowych, była to znacząca

grupa (około 14%). Zwłaszcza, że zajmowali oni z reguły eksponowane stanowiska. W

większości nie mieli doświadczenia zdobytego w placówkach zagranicznych MSZ. Tylko

dwaj kierownicy służby konsularnej mieli za sobą pracę w charakterze attaché wojskowego,

ale – co charakterystyczne – nie przepracowali ani jednego dnia w placówce konsularnej.

Analiza przydziałów służbowych wykazanych w „Roczniku Oficerskim” i „Dzienniku

Personalnym Ministerstwa Spraw Wojskowych” wskazuje, że w większości byli to wojskowi

z korpusu oficerów piechoty, w mniejszym odsetku lotnictwa i kawalerii36. Byli względnie

młodzi, zwłaszcza jeśli uwzględnić wysokie stanowiska zajmowane przez nich w służbie

konsularnej. Wszyscy urodzili się w ostatniej dekadzie XIX stulecia. W chwili przeniesienia

do MSZ mieli od 32 do 40 lat. W „Roczniku Służby Zagranicznej RP” w ich biogramach

zawarte są sformułowania „oddany do dyspozycji z MSWojsk.” lub „odkomenderowany z

MSWojsk.”, co mogło sugerować doraźność tego przeniesienia. Tak jednak nie było, gdyż w

zdecydowanej większości nie wracali oni do czynnej służby. Oficerowie dyplomowani, czyli

posiadający wyższe wykształcenie wojskowe, stanowili zaledwie 25% omawianej grupy.

Mimo to niemal wszystkich oficerów (z jednym wyjątkiem) zatrudniono na stanowiskach I

kategorii, w V lub VI stopniu służbowym, właściwym dla rangi konsula generalnego lub

konsula. Oznaczało to wysokie zarobki i prestiż. Zazwyczaj po krótkim przeszkoleniu w

centrali resortu obejmowali samodzielne placówki zagraniczne lub stanowiska kierownicze w

DK MSZ: 2 było dyrektorami DK MSZ, 2 naczelnikami najważniejszych wydziałów

departamentu, 1 zastępcą naczelnika, 8 konsulami generalnymi. Kierowali urzędami we

Francji, Niemczech i – najczęściej – w ZSRR. Aż 9 oficerów przed przyjściem do MSZ lub

już po objęciu stanowisk konsularnych prowadziło wywiad przeciwko ZSRR. W 1935 roku

36 Rocznik Oficerski 1928, Warszawa 1928, passim.

17

na połowa placówek konsularnych RP w tym kraju była kierowana przez urzędników z

wywiadowczą przeszłością. Prawdopodobnie przyjęcie ich jako etatowych urzędników

konsularnych miało poprawić rozpoznanie na tym kierunku oraz zabezpieczyć samych

oficerów przed aresztowaniem przez radziecki kontrwywiad. Kierowanie konsulatem i status

urzędnika państwowej służby cywilnej, połączone niekiedy z immunitetem dyplomatycznym,

stanowiły pewniejsze zabezpieczenie, aniżeli stosowane w latach dwudziestych zatrudnianie

rezydentów wywiadu w charakterze pracowników kontraktowych.

Zaledwie kilku pracowników służby konsularnej wypowiedziało się w swych

wspomnieniach o napływie oficerów. Jednak nawet z tak nielicznych świadectw wyłania się

klarowny obraz. Obaj dyrektorzy DK MSZ o wojskowej przeszłości z oczywistych powodów

uznali zatrudnienie oficerów za zjawisko pozytywne. Wacław Jędrzejewicz stwierdził: „Na

pewno nie wszyscy oni nadawali się do nowej pracy, ale w moim rozumieniu napływ

wojskowego elementu był korzystny dla naszej służby zagranicznej, wprowadzając nową

mentalność i odpowiedzialność charakterystyczną dla służby wojskowej”37. Dyrektor

Drymmer, będący głównym koordynatorem tego zjawiska, nie odniósł się do niego wprost w

swoich wspomnieniach. Jednak wielostronicowy opis własnych działań „naprawczych” wśród

kadry MSZ, jednoznacznie pozytywnie oceniający dokonane wówczas zmiany, stanowi

wystarczająco jasną wskazówkę38. Biegunowo odmienne były opinie „cywilów”. Kazimierz

Krasicki, urzędnik konsulatu w Brukseli, nisko ocenił kompetencje swojego przełożonego,

konsula Tadeusza Nagórnego, wcześniej kapitana piechoty pułku stacjonującego w

Mołodecznie (województwo Nowogródzkie). W jego wspomnieniach czytamy: „Nominacja

[na konsula – W.S.] wynikała stąd, że rozwiódł się z żoną, która poślubiła Prezydenta

Mościckiego, a obecność Nagórnego w Polsce stała się ambarasująca. Niestety, Nagórny nie

miał pojęcia o służbie w MSZ, a jego zachowanie było na poziomie garnizonu w

Mołodecznie. W czasie wystawy światowej w Brukseli w 1934 r. byliśmy z [Romanem –

W.S.] Szuyskim na wystawie i w związku z różnymi uroczystościami zjawialiśmy się tam w

żakietach i cylindrach. Spotkał nas konsul Nagórny i zrobił głośną awanturę” 39. Podobnie jak

Drymmer, konsul uważał takie stroje za objaw snobizmu i próżności, a nie wymóg protokołu

dyplomatycznego, którego zapewne nie znał. Wacław A. Zbyszewski, pracownik MSZ (m.in.

konsulatu generalnego w Nowym Jorku), w następujący sposób scharakteryzował działalność

kpt. Zarychty, któremu powierzono konsolidację Polonii: „Był to zacny idealista, patriota, ale

37 W. Jędrzejewicz, Wspomnienia, oprac. J. Cisek, Wrocław 1993, s. 195. 38 W.T. Drymmer, op.cit.., s. 114-123 i 126-132. 39 K. Krasicki, Spełniony sen, [w:] Przed Wrześniem i po Wrześniu. Ze wspomnień młodych dyplomatów II Rzeczypospolitej, pod red. Z. Czeczot-Gawraka, Warszawa 1998, s. 174-175.

18

naiwniak pełen zapału, bez cienia talentu organizacyjnego, tak że nic z tego nie wyszło”40. Jan

Meysztowicz, pracownik konsulatów w Morawskiej Ostrawie i Marsylii, choć zazwyczaj

dodatnio oceniał cechy i decyzje dyrektora Drymmera (który przyjął go do pracy), to jednak o

przyjmowaniu oficerów do MSZ wypowiadał się niepochlebnie41. Podobne stwierdzenia

odnaleźć można we wspomnieniach Jana Małęczyńskiego, kierownika konsulatu generalnego

w Opolu42.

Napływ wojskowych do służby konsularnej w poważnym stopniu zmienił jej metody

pracy oraz stosunek kierownictwa DK MSZ do podległych urzędników. Konsulaty RP ściślej

podporządkowano placówkom dyplomatycznym43. Dyrektorzy Jędrzejewski i Drymmer duży

nacisk położyli na kontrolę urzędników i zwiększenie dyscypliny. W 1931 roku konsulom

polecono zwolnić z pracy tych urzędników, których „przeszłość budzi zastrzeżenia lub nie

może być dostatecznie zbadana”. Zagrożono też, że kierownicy urzędów zostaną obciążeni za

wykrycie wszelkich nieprawidłowości w tym zakresie44. Uzasadniając to względami

bezpieczeństwa i bezrobociem w Polsce urzędom zagranicznym MSZ zakazano zatrudniania

obcych obywateli. Już zatrudnionych polecono zwolnić. Dotyczyło to również personelu

niższego, woźnych i kierowców. W poważnym stopniu utrudniło to kontakty placówek

konsularnych z miejscowymi koloniami polskimi. Dotychczas bowiem urzędnicy

narodowości polskiej, lecz posiadający obce obywatelstwo, stanowili łącznik między urzędem

a lokalnymi organizacjami. W 1931 roku Wydział Osobowy MSZ wprowadził karty

ewidencyjne i kwalifikacyjne dla urzędników kontraktowych. Były one takie same, jak dla

pracowników etatowych. Oznaczało to konieczność gromadzenia w centrali MSZ

40 W.A. Zbyszewski, op.cit., s. 258. 41 We wspomnieniach Meysztowicza czytamy: „Mniej szczęśliwy był, jak sobie zdałem sprawę znacznie później, inny aspekt polityki personalnej w MSZ, wynikający także z osobistych predylekcji ministra Becka, a mianowicie przyjmowanie do MSZ, i to od razu na wysokie stanowiska, oficerów z wojska, którzy przeważnie szybko tracili swe walory wojskowe, o ile je mieli, a nie nabywali innych” (J. Meysztowicz, Czas przeszły dokonany. Wspomnienia ze służby w Ministerstwie Spraw Zagranicznych w latach 1932-1939, Kraków 1984, s. 73). 42 Choć w odróżnieniu od Meysztowicza konsul Małęczyński bardzo źle oceniał osobę dyrektora Drymmera. O oficerach wprowadzanych do MSZ napisał on, iż byli „zupełnie nie przygotowani” (J. Małęczyński, Moja praca w Konsulacie Generalnym Rzeczypospolitej Polskiej w Opolu, oprac. W. Lesiuk, Opole 1980, s. 33). 43 Odpowiednie rozporządzenie wydano w czerwcu 1932 r. Podporządkowanie dotyczyło spraw politycznych, gospodarczych, prasowych, propagandowych, społeczno-kulturalnych i polityki emigracyjnej. W pozostałych sprawach (np. personalnych) konsulowie podlegali centrali MSZ. Przedstawicieli dyplomatycznych zobowiązano do wydawania konsulom szczegółowych instrukcji działania („Dziennik Urzędowy MSZ”1932, nr 11, poz. 80). 44 „Dziennik Urzędowy MSZ (tajny)” 1931, nr 3/T, poz. 15. Uderza stanowczość sformułowań w okólnikach i poleceniach personalnych, których autorem był dyrektor Drymmer. Ich to nie przystawał do dotychczasowych form stosowanych w MSZ, co budziło protesty. Charakterystyczne (ale i oczywiste), że protestującymi byli jednak dyplomaci, a nie konsulowie, którzy nie mieli wystarczającej „siły przebicia” w centrali MSZ. Na krytykowanie tonu poleceń Drymmera mógł sobie pozwolić np. ambasador Skirmunt. Zob.: M. Nowak-Kiełbikowa, Konstanty Skirmunt. Polityk i dyplomata, Warszawa 1998, s. 310-311.

19

zweryfikowanych wiadomości o każdym pracowniku kontraktowym. Każdemu urzędnikowi

zakładano w Warszawie teczkę, która co kwartał była uzupełniana45. Drymmer, jako pierwszy

szef spraw personalnych MSZ, dysponował więc pełną wiedzą o setkach pracowników

kontraktowych, zatrudnionych w konsulatach RP. Stwarzało to podstawę do dalszych kroków,

polegających na selekcji i zaostrzaniu kryteriów naboru. Sporządzony po raz pierwszy spis

urzędników kontraktowych przekazał policji i Oddziałowi II, by zwolnić osoby karane,

poszukiwane lub niepożądane z politycznego punktu widzenia. W 1932 roku Drymmer

wprowadził zasadę, by wszyscy urzędnicy służb zagranicznych „zgłaszali się niezwłocznie”

w Wydziale Osobowym MSZ podczas każdorazowego pobytu w Warszawie. Szczególnie

dotyczyło to kierowników konsulatów. Podczas spotkań udzielał im instrukcji w zakresie

prowadzenia urzędów, głównie w sprawach personalnych46.

Znacznemu zaostrzeniu uległy przepisy dotyczące zachowania tajemnicy. W

październiku 1931 roku, Drymmer, jeszcze jako prowizoryczny naczelnik Wydziału

Osobowego, wydał okólnik przypominający pracownikom MSZ o przepisach obowiązujących

w tym zakresie. Była to właściwie kodyfikacja już obowiązujących rozporządzeń, gdyż sam

autor stwierdził, że od strony teoretycznej niemal wszystko zostało już ustalone. Nowością

był jednak ton okólnika. Drymmer zwrócił się do urzędników w pierwszej osobie i podkreślił,

że będzie wymagać „jak najściślejszego przestrzegania tych przepisów” oraz nie cofnie się

przed „najsurowszymi sankcjami karnymi”, aby MSZ stało się „instytucją wzorową” w

zachowaniu tajemnic państwowych47. W zarządzeniu wydanym w sierpniu 1933 roku

zobowiązano kierowników konsulatów (i innych placówek MSZ) do wyznaczenia spośród

urzędników „referenta do spraw ochrony tajemnicy służbowej”, który był odpowiedzialny

przed konsulem za tę dziedzinę. Konsulów zobligowano, aby w ciągu 2 tygodni opracowali

szczegółowe instrukcje. Miały być one dostosowane do lokalnych warunków i przesłane do

akceptacji naczelnikowi Wydziału Osobowego MSZ. Wszyscy pracownicy konsulatów RP

mieli poświadczyć podpisami zapoznanie się z instrukcją. Kierowników konsulatów

zobowiązano do interesowania się „życiem pozasłużbowym” podległego im personelu, zaś

urzędników do informowania przełożonego o zawartych znajomościach z obywatelami

obcego państwa, o ile mogły one stanowić zagrożenie dla ochrony tajemnicy służbowej.

Pracownicy placówek w ZSRR musieli informować o wszystkich kontaktach. W budynkach

wszystkich konsulatów polecono odizolować mieszkania personelu od pomieszczeń

45 „Dziennik Urzędowy MSZ” 1931, nr 5, poz. 30. 46 „Dziennik Urzędowy MSZ” 1932, nr 6, poz. 38. 47 „Dziennik Urzędowy MSZ (tajny)” 1931, nr 3/T, poz. 16.

20

biurowych. Pokoje na parterze miały posiadać kraty lub mocne okiennice. Szef Wydziału

Osobowego nakazał pełnienie nocnych dyżurów w pomieszczeniach konsulatów przez

wybranych pracowników lub wygospodarowanie mieszkania dla jednego z urzędników, który

byłby zobowiązany do opieki nad biurem w godzinach pozasłużbowych. Instrukcja

dopuszczała zaopatrzenie w broń krótką zaufanych woźnych. Obostrzenia dotyczyły też trybu

przyjmowania interesantów. Mogli oni wchodzić tylko przez jedne drzwi, znajdujące się pod

stałym dozorem któregoś z pracowników. Konsulów zobowiązano do wyznaczenia

pomieszczeń, w których mogli przebywać odwiedzający. Pozostałe pokojem miały być dla

nich zamknięte. Poruszanie się po konsulacie było dopuszczalne tylko w asyście woźnego lub

innego pracownika. Również członkowie ekip remontowych mogli pracować wyłącznie pod

nadzorem polskich pracowników48. Raporty z kilku konsulatów potwierdzają wykonanie tych

poleceń. Nocne dyżury urzędników, zwłaszcza w ZSRR, Niemczech i Czechosłowacji, były

normą. Dyrektor Drymmer sprawdzał to podczas wizytowania placówek incognito.

Uchybienia były bezwzględnie karane. Szef Biura Personalnego MSZ nie wahał się

występować przeciwko panującym w ministerstwie niepisanym regułom. Jedna z nich – jak

można się domyślać na podstawie wspomnień – zalecała karać wykroczenia pracowników

etatowych MSZ z wykorzystaniem mechanizmów wewnątrz resortowych. Drymmer kierował

takie sprawy do sądów powszechnych, gdyż Sąd Dyscyplinarny MSZ uważał za zbyt

pobłażliwy49. Nie były to częste przypadki, jednak przełamał w ten sposób „solidarność

korporacyjną”, co – jak się wydaje – mogło zwiększyć dyscyplinę w resorcie. W latach 1931-

1933 z jego inicjatywy w utajnionych numerach „Dziennika Urzędowego MSZ” ukazywały

się komunikaty o wykroczeniach popełnianych przez urzędników MSZ, głównie w

placówkach zagranicznych. Opisywano też przebieg rozpraw w komisjach dyscyplinarnych i

rodzaje wymierzonych kar. Komunikaty nie zawierały nazwisk ani konkretnego usytuowania

placówek, lecz w tak małym i zamkniętym środowisku zapewne większość wiedziała o kogo

chodzi.

Dyrektor Drymmer dążył do pełnej dyspozycyjności pracowników, aby można było

ich przenosić na inne placówki bez uwzględniania argumentów o powiązaniach rodzinnych.

Istotne było też zachowanie tajemnicy państwowej, na co zwierzchnik spraw personalnych

48 Dziennik Urzędowy MSZ (tajny)” 1933, nr 6/T, poz. 16. 49 We wspomnieniach dyrektora Drymmera czytamy: „Gdy defraudanta (złodzieja) oddałem pod sąd, zrobiło się małe poruszenie i w Ministerstwie, i nawet w prasie. Nigdy poprzednio (to znaczy przed przybyciem „wojska” do Ministerstwa) nic podobnego nie zdarzało się: urzędnika Ministerstwa Spraw Zagranicznych pod sąd!” (W.T. Drymmer, op.cit.., s. 116). Stanisław Schimitzek podaje jednak w swych wspomnieniach, że nawet po 1931 r. takie postępowanie należało do rzadkości i dążono raczej do „cichego” zwalniania urzędników oskarżonych, niż do wytaczania im spraw sądowych (S. Schimitzek, op.cit., s. 354).

21

patrzył jak były oficer wywiadu, któremu zapewne nie było obce wykorzystywanie spraw

damsko-męskich w uzyskiwaniu informacji. Te argumenty – w rozumieniu Drymmera –

przeważały nad korzyściami płynącymi z bliskich związków z miejscowym środowiskiem,

jakie można było nawiązać przez współmałżonka. Z jednej strony była to postawa

ksenofobiczna, sprzeczna dotychczasowymi regułami tworzenia kadr służby zagranicznej. Z

drugiej jednak podobne zarządzenia tworzyły ze służby konsularnej sprawniejsze i pewniejsze

narzędzie w realizacji celów polskich władz.

W okresie kierowania Biurem Personalnym MSZ przez Drymmera decyzje o zawarciu

małżeństwa przez urzędników wyższego szczebla – podobnie jak w wojsku – nie były jedynie

prywatną sprawą. Już w latach dwudziestych pracownicy pisemnie zgłaszali Wydziałowi

Osobowemu MSZ zamiar związania się z określoną osobą. Nieznane są co prawda przypadki

negatywnej reakcji resortu ani kryteria brane pod uwagę przy akceptowaniu tych

„oświadczeń”, ale sam mechanizm z całą pewnością istniał50. W następnym dziesięcioleciu

reguły uległy zaostrzeniu. Według Drymmera co dziesiąty urzędnik MSZ był żonaty z

cudzoziemką, gdyż taką zasadę zalecał w swoim czasie dyrektor Departamentu

Administracyjnego MSZ, Karol Bertoni, twierdząc, że jest zjawisko dobre dla polskiej

propagandy51. Nowy szef Biura Personalnego był odmiennego zdania i wprowadził

rozwiązania przypominające przepisy MSWojsk. W tajnym dzienniku urzędowym MSZ 1

października 1931 roku ukazało się zarządzenie „w sprawie małżeństw urzędników służby

zagranicznej z cudzoziemcami”. Naczelnik Drymmer uznał w nim takie małżeństwa za

„niepożądane” i zapowiedział, że kierowanie osób związanych z cudzoziemcami za granicę

oraz powierzanie im wielu stanowisk w centrali, będzie „bardzo utrudnione”. Rozporządzenie

było sformułowane w stylu charakterystycznym dla Drymmera: zwięźle i w pierwszej osobie

liczby pojedynczej. Podane motywy też można uznać za właściwe dla nowego zwierzchnika

spraw personalnych. W szerszym planie charakteryzowały one zmiany kryteriów przydziału

do placówek, konsekwentnie wprowadzane w latach trzydziestych. Czytamy tam: „Niezwykle

odpowiedzialna służba zagraniczna wymaga od poświęcających się jej pracowników

rozwinięcia i natężenia całej pełni ducha narodowego. Żony urzędników służby zagranicznej,

zwłaszcza w okresie przebywania na placówkach, gdzie wchodzą do grona korpusu

dyplomatycznego lub konsularnego, z natury rzeczy winny współdziałać z mężami nie tylko

50 Faksymile dokumentu Wydziału Osobowego MSZ w sprawie przyjęcia do wiadomości zamierzonego małżeństwa konsula generalnego Poznańskiego z Wandą Dmowską z 7 V 1927 r., [w:] A. Sudoł, Karol Poznański. Ostatni konsul generalny Drugiej Rzeczypospolitej. Zarys ważniejszych dokonań, Bydgoszcz-Toruń 1998, s. 260. 51 W.T. Drymmer, op.cit., s. 117.

22

w zakresie reprezentacji, lecz również w sprawach społecznych i propagandy, opieki

kulturalnej, informowaniu o Polsce na terenach towarzyskich etc. etc. Spełnienie tych zadań

zależne jest przede wszystkim od otrzymania polskiego wychowania i od polskich uczuć.

Trudno ich wymagać i oczekiwać od cudzoziemek”52. Dominowała więc argumentacja

patriotyczna i choć zarządzenie dotkliwie uderzało w sprawy osobiste urzędników, nie można

pomijać kryjącej się za tym koncepcji.

Zauważalną konsekwencją napływu wojskowych do służby konsularnej było

uproszczenie procedur biurokratycznych. Pierwsze zarządzenie idące w tym kierunku wydano

we wrześniu 1931 roku. Konsulaty RP zwolniono z kilku prac z zakresu spraw obywatelskich

i wizowych53. W 1932 roku Drymmer, choć nie był jeszcze dyrektorem DK MSZ, zwrócił się

do kierowników wszystkich placówek konsularnych z propozycją ograniczenia biurokracji.

Argumentował, że urzędnicy powinni większy nacisk położyć na praktyczne efekty swych

prac, mniejszy zaś na sprawozdawczość. Zapowiedział zniesienie obszernych raportów

administracyjnych i emigracyjnych oraz likwidację kartoteki inwigilacyjnej. Uproszczona

miała być rachunkowość urzędów. W miejsce wiz wpisywanych planował wprowadzić

znaczki wizowe wklejane do paszportów. Ponieważ nie miał doświadczenia, zwrócił się do

konsulów o opinie na temat planowanych zmian54. Kierownicy konsulatów przeważnie z

zadowoleniem powitali te propozycje. Zmiany, które nastąpiły w 1933 roku, były

rzeczywiście zauważalne. Zlikwidowano na przykład dzienniki podawcze, część rejestrów i

kartotek. Zrezygnowano z raportów cyklicznych na rzecz raportów poświęconych

konkretnym wydarzeniom55. Należy jednak dodać, że ograniczenie biurokracji było

wymuszone cięciami w budżecie MSZ, które implikowały redukcje personelu konsulatów.

Była to więc konieczność. Dyrektor Drymmer kładł też nacisk na większą dostępność

52 „Dziennik Urzędowy MSZ (tajny)” 1931, nr 3/T, poz. 14. 53 Konsulaty zwolniono z obowiązku zawiadamiania centrali MSZ o wystawionych paszportach krótkoterminowych oraz z prowadzenia matrykuły konsularnej. Zniesiono też obowiązek powiadamiania MSZ o wizach udzielanych obywatelom ZSRR na podstawie samodzielnej decyzji kierownika konsulatu („Dziennik Urzędowy MSZ” 1931, nr 17, poz. 107). 54 W piśmie skierowanym do kierowników konsulatów odnajdujemy już jednak zwroty charakterystyczne dla późniejszego kierownika DK MSZ: „Dla interesów państwa ważniejszą rzeczą jest sprzedanie przy pomocy konsulatu paru wagonów towarów polskich aniżeli statystyka, ile placówka wydała w ciągu roku wiz i paszportów lub ile przyjęła telefonów i interesantów. [...] Również o działalności konsulatu świadczyć winna nie liczba wyjazdów kierownika i urzędników w okręg konsularny, lecz liczba założonych i dobrze zorganizowanych przez placówkę szkół, związków i stowarzyszeń polskich, mogących się wykazać dobrymi wynikami realnej pracy” (AAN, Konsulat RP w Szczecinie, sygn. 153, Pismo W.T. Drymmera do kierowników urzędów zagranicznych z 30 IX 1932 r. w sprawie reformy funkcjonowania urzędów). 55 W regulaminie służbowym MSZ z 1936 r., przygotowanym przy znaczącym udziale W.T. Drymmera, odnajdujemy passus o koordynacji pracy: „Nie należy bez uzasadnionej konieczności wydawać zarządzeń, które w sposób uciążliwy lub stały obciążają pracę. W szczególności zlecanie urzędom podległym opracowywania ankiet, sprawozdań statystycznych oraz wykazów stałych powinno być uzgadniane z Biurem Personalnym” („Dziennik Urzędowy MSZ” 1936, nr 12, poz. 128).

23

kierowników placówek dla interesantów56. Oceny podjętych działań nie były jednoznaczne.

W swoich wspomnieniach Drymmer dość chełpliwie opisał swą „walkę z biurokracją” w

MSZ, którą toczył „aż do roku 1939 włącznie”. Określał ją mianem „pasożyta”, a jej źródła

postrzegał w urzędnikach wychowanych na wzorcach służby austriackiej57. Część

kierowników konsulatów miała na ten temat odmienne zdanie. Konsul generalny w Nowym

Jorku, Sylwester Gruszka, uważał, że likwidacja rocznych raportów administracyjnych w

połączeniu z brakiem instytucji inspektorów konsularnych spowodowały, iż centrala MSZ i

placówki dyplomatyczne w niewielkim stopniu orientowały się w zakresie prac podległych im

konsulatów58.

Wraz z napływem wojskowych w służbie konsularnej upowszechniły się elementy

kultu marszałka Piłsudskiego, bezpośrednio po przewrocie występujące tylko sporadycznie. U

Wojciecha Kossaka zamówiono portrety Piłsudskiego na kasztance, które zdobiły gabinety

posłów i konsulów59. W niemal wszystkich placówkach konsularnych uroczyście obchodzono

imieniny marszałka Piłsudskiego (19 marca), choć nie piastował on stanowisk

uzasadniających podobne postępowanie. Obchody miały status oficjalny, porównywalny ze

świętami państwowymi. Tam, gdzie było to możliwe, z inicjatywy konsulów odprawiano

msze w intencji Ojczyzny i solenizanta. Do konsulatów RP zapraszano delegacje Polonii, a w

państwach zaprzyjaźnionych również przedstawicieli władz miejscowych. Od 1934 roku

dotyczyło to również Niemiec60. Kierownicy placówek zazwyczaj wygłaszali prelekcje

ukazujące życie i dokonania Marszałka w nieco wyidealizowanym świetle. Prezentowano

filmy i przeźrocza dostarczane konsulatom przez Wydział Prasowy MSZ. W latach 1930-

1935 wśród materiałów propagandowych rozprowadzanych przez konsulaty RP wśród

Polaków za granicą coraz większy odsetek stanowiły broszury, książki i zdjęcia poświęcone

Piłsudskiemu61.

56 W.T. Drymmer, op.cit., s. 117 i 122. 57 Ibidem, s. 113 i 117 . 58 Archiwum Instytutu Józefa Piłsudskiego w Ameryce, Konsulat Generalny RP w Nowym Jorku, sygn. 26, Pismo konsula generalnego S. Gruszki do MSZ o zakresie prac Konsulatu Generalnego RP w Nowym Jorku z 11 XII 1939 r. 59 W. Jędrzejewicz, op.cit., s. 190. 60 Uroczystości z okazji imienin marszałka Piłsudskiego przed podpisaniem deklaracji polsko-niemieckiej z 1934 r. napotykały niekiedy na przeszkody. Głośny był przypadek z 1931 r., gdy proboszcz niemiecki w Bytomiu odmówił odprawienia mszy w intencji Piłsudskiego. Konsul generalny Leon Malhomme polecił wówczas urządzić w budynku placówki prowizoryczną kaplicę, w której mszę odprawili 3 księża przybyli z Polski (W. Poliwoda, Wspomnienia 1913-1939, Opole 1974, s. 136-137). 61 Przykładowo, konsulat polski w Szczecinie otrzymał w grudniu 1934 r. do rozdania wśród Polaków 30 egzemplarzy „W pustyni i w puszczy” i 10 egz. „Pana Tadeusza” i 20 egz. „Pierwszego Marszałka Polski” (Antoniego Anusza). Takie akcje nie należały do rzadkości, podobnie jak rozdawanie dzieciom polskim przy różnych okazjach fotografii Marszałka (AAN, Konsulat RP w Szczecinie, sygn.60, Pismo Konsulatu RP w

24

Summary: Consequences of the May coup for the Polish consular services

In the mid 1920s the Polish consular service was a small, elite department of the state administration. There were only 500 officials in 64 consular posts and in the Consular Department of Ministry of Foreign Affairs. The main task of this group pf people was to provide comprehensive care for several hundreds of thousands of Polish citizens staying abroad and to keep in touch with 6 million members of the Polish community abroad.

The May coup did not carry with it direct consequences for staffing of the Polish consulates. The officials employed abroad were such highly qualified employees that possibilities of their quick replacement were rather limited. The new authorities gave the consular staff complicated tasks in the scope of cultural and educational care for the Poles abroad. The system of authority formed by supporters of Piłsudski was extremely interested in exerting influence on millions of compatriots abroad. It required concentration of significant financial means, increased discipline of the officials and undertaking activities which were illegal from the point of view of foreign authorities. These requirements led to serious personal and organizational changes in the consular services, however only 5 years after the May coup. From 1931 the management of the consulates was handed over to former officers completely devoted to Marshal Piłsudski. The consular services were joined by 18 other army officers who dominated this department of MSZ (Ministry of Foreign Affairs). Discipline got stricter, punishment for negligence was harsher and many clerical procedures were treated as classified. Moreover, availability of officials to their principals significantly increased in Warsaw. Consular service became “service” in the literal meaning of the word as an attitude of loyalty, sacrifice and devotion was valued more than traditional clerical efficiency. In the foreign posts elements of cult of Piłsudski became a norm. Those were significant and unequivocal phenomena therefore it is not an exaggeration to speak of limited ”militarization” of consular service.

Szczecinie do MSZ z 24 II 1934 r.; Pismo Poselstwa RP w Berlinie do Konsulatu RP w Szczecinie z 12 XII 1934 r.).