Fantazja wiecznego bogacenia się a irracjonalność późnego kapitalizmu, w: Tim Jackson, Dobrobyt...

22
W: Tim, Jackson. 2014. Dobrobyt bez wzrostu. Ekonomia dla planety o ograniczonych zasobach. Toruń: Wydawnictwo Naukowe UMK, przeł. Marcin Polakowski. Ewa Bińczyk Fantazja wiecznego bogacenia się a irracjonalność późnego kapitalizmu Nasza planeta, której zasoby haniebnie uszczupliliśmy, po prostu nie wytrzyma dalszej pogoni za postępem cywilizacyjnym definiowanym jako bogacenie się. Postulat zwiększania dochodów i ilości dóbr materialnych przypadających na każdego mieszkańca Ziemi to groźna utopia polityczna. Taka jest podstawowa teza książki Dobrobyt bez wzrostu. Ekonomia dla planety o ograniczonych zasobach. Autor książki – Tim Jackson, profesor ekonomii i badań nad zrównoważonym rozwojem na Uniwersytecie w Surrey w Wielkiej Brytanii, pełnił funkcję komisarza na rzecz zrównoważonego rozwoju w Komisji Europejskiej. Jest on doradcą ekonomicznym i ekspertem think-thanków zajmujących się zrównoważonym rozwojem, zaś praca Dobrobyt bez wzrostu ukazała się pierwotnie w 2003 roku jako raport wspomnianej komisji, nosząc tytuł Redefining Prosperity. Jak wiemy, celem polityki zrównoważonego rozwoju (ang. sustainable development) jest ograniczanie naszej obecnej eksploatacji zasobów naturalnych w taki sposób, aby przyszłe pokolenia również miały szanse na zaspokojenie własnych potrzeb. Idea ta zakłada, że rozwój ekonomiczny powinien 1

Transcript of Fantazja wiecznego bogacenia się a irracjonalność późnego kapitalizmu, w: Tim Jackson, Dobrobyt...

W: Tim, Jackson. 2014. Dobrobyt bez wzrostu. Ekonomia dla planety o

ograniczonych zasobach. Toruń: Wydawnictwo Naukowe UMK, przeł.

Marcin Polakowski.

Ewa Bińczyk

Fantazja wiecznego bogacenia się a

irracjonalność późnego kapitalizmu

Nasza planeta, której zasoby haniebnie uszczupliliśmy, po

prostu nie wytrzyma dalszej pogoni za postępem cywilizacyjnym

definiowanym jako bogacenie się. Postulat zwiększania dochodów

i ilości dóbr materialnych przypadających na każdego mieszkańca

Ziemi to groźna utopia polityczna. Taka jest podstawowa teza

książki Dobrobyt bez wzrostu. Ekonomia dla planety o ograniczonych zasobach.

Autor książki – Tim Jackson, profesor ekonomii i badań nad

zrównoważonym rozwojem na Uniwersytecie w Surrey w Wielkiej

Brytanii, pełnił funkcję komisarza na rzecz zrównoważonego

rozwoju w Komisji Europejskiej. Jest on doradcą ekonomicznym i

ekspertem think-thanków zajmujących się zrównoważonym rozwojem,

zaś praca Dobrobyt bez wzrostu ukazała się pierwotnie w 2003 roku

jako raport wspomnianej komisji, nosząc tytuł Redefining Prosperity.

Jak wiemy, celem polityki zrównoważonego rozwoju (ang.

sustainable development) jest ograniczanie naszej obecnej

eksploatacji zasobów naturalnych w taki sposób, aby przyszłe

pokolenia również miały szanse na zaspokojenie własnych

potrzeb. Idea ta zakłada, że rozwój ekonomiczny powinien

1

współgrać z postulatami ekologicznymi oraz regułą społecznej

sprawiedliwości.1 Jako ekspert do spraw zrównoważonego rozwoju,

Jackson pełnił rolę Dyrektora Grupy Badawczej zajmującej się

Stylami Życia, Wartościami i Środowiskiem (the ESRC Research Group

on Lifestyles, Values and Environment – RESOLVE). Obecnie jest on

członkiem akademickim projektu badań nad Dobrobytem oraz

Zrównoważonym Rozwojem w ramach Zielonej Gospodarki (Prosperity

and Sustainability in the Green Economy – PASSAGE). 2

Na ławie oskarżonych – pogoń za wzrostem

Mechanika późnego kapitalizmu jest wedle Jacksona do cna

irracjonalna. Neoliberalny fetysz nieustannej konieczności

wzrostu produktu krajowego brutto (PKB) nie podlega przy tym

problematyzacji w debacie publicznej. Zadziwia to i niepokoi

brytyjskiego badacza. Jak podkreśla Jackson, wskaźnik PKB jest

pod wieloma względami mylący i politycznie coraz bardziej

niebezpieczny. Oddaje on po prostu „ruch pieniądza w

gospodarce”, przemieszczanie się go od inwestycji do

konsumpcji. Nadmierne koncentrowanie analiz na wskaźniku PKB

uniemożliwia naukom ekonomicznym dostrzeżenie wzrastających

kosztów eksploatacji środowiska, które najczęściej dotyczą

1 Postulat zrównoważonego rozwoju pojawił się na sesji ONZ dotyczącejśrodowiska w 1972 roku. Wiązał się on z dyskusjami o granicach wzrostuwynikającymi z raportu Klubu Rzymskiego. Zrównoważony rozwój, a takżezbiorowa odpowiedzialność są również wymieniane przez raport Nasza WspólnaPrzyszłość Światowej Komisji do spraw Środowiska i Rozwoju ONZ (World Commissionon Environment and Development) z 1987 roku. Wymienione wyżej postulatyuczyniono przedmiotami międzynarodowej dyskusji podczas konferencji ONZ(Szczytu Ziemi) w Rio de Janeiro w 1992 roku.2 Warto zaznaczyć, że Jackson jest także autorem popularnych dzieł radiowych(thrillerów, powieści miłosnych i biografii) odnoszących się do kwestiizagrożeń ekologicznych i ekonomii wzrostu. Zob. www.timjackson.org.uk.

2

procesów nieodwracalnych.3 Co więcej, utrudnia to uwzględnienie

ekonomicznego znaczenia nieodpłatnych prac domowych,

opiekuńczych. Wzrost PKB nie jest też adekwatnym kryterium

oceny stabilności społecznej – w niniejszym kontekście o wiele

lepszym narzędziem jest choćby miara stanu zatrudnienia.4

Jak się przekona Czytelniczka czy też Czytelnik

prezentowanej tu książki, Jackson ubolewa nad tym, że zamiast

aspirować do szczęścia, wolności i sensownego życia,

przedstawiciele społeczeństw zachodnich zachęcani są do tego,

by definiować swe cele życiowe w kategoriach posiadania (domów

pod miastem, ekskluzywnych aut, gadżetów definiujących styl

życia, apartamentów wypoczynkowych). Jak bowiem zwraca uwagę

ten autor, dobra materialne dla większości z nas nie są celem

samym w sobie. Pełnią one raczej wielorakie funkcje

symboliczne: współtworzą naszą tożsamość i wyrażają ją,

uosabiają nasze wartości oraz aspiracje.

Spirala pogoni za tym, co materialne opiera się na

mechanizmie współzawodnictwa i budowania hierarchii poprzez

porównania. Problem polega na tym, że dominujący dziś system

światopoglądowo-kulturowy obsadził dobra materialne w ich

3 Istnieją gminy, które za składowanie odpadów płacą już 20-50% swojegobudżetu (por. Lewis 2013: 28 – dane pochodzą z raportu Banku Światowego z2012 roku).4 W rozdziale jedenastym Jackson wylicza kompromitujące wady wskaźnikawzrostu: „najczęściej wymienia się niezdolność PKB do poprawnego obliczeniazmian w bazie aktywów, uwzględnienia pogorszenia rzeczywistego dobrobytuwynikającego z nierównej dystrybucji dochodów, dostosowania się do spadkuzasobów i innych form kapitału naturalnego, uchwycenia zewnętrznych kosztówzanieczyszczeń i długoterminowych szkód środowiskowych, uwzględnieniakosztów przestępczości, wypadków samochodowych, wypadków w miejscu pracy,zjawiska rozpadu rodziny i innych kosztów społecznych, rozliczenia wydatków„defensywnych” i konsumpcji dóbr pozycjonalnych oraz usług nierynkowych,takich jak praca w domu i opieka nad innymi w ramach wolontariatu.”

3

hegemonicznej roli wyznaczników statusu. Zdaniem Jacksona

obywatele pragną raczej szacunku ze strony swoich bliskich,

poczucia sensu płynącego z relacji społecznych, wolności wyboru

i wartościowych sposobów spędzania czasu wolnego, niż wysokich

lokat na swych kontach. Postawieni wobec alternatywy: prestiż i

podziw ze strony współobywateli czy bogactwo, wcale nie

wybieramy bogactwa.

Jak wynika z wielu analiz psychologów społecznych i

ekonomistów odwołujących się do behawioryzmu, uwarunkowania

dotyczące spełnionego życia są dużo bardziej złożone.

Zdecydowanie wykraczają one poza osiągany status materialny. Z

tych względów brytyjski ekonomista podejmuje próbę zbudowania

poważnej alternatywy myślowej wobec wskaźnika wzrostu PKB.

Proponuje on wykorzystanie pojęcia dobrobytu (ang. prosperity) –

rozumianego jako zdolność do rozwoju. Dobrobyt obejmuje

możliwość cieszenia się szacunkiem równych sobie,

maksymalizowanie wolności dokonywania indywidualnych wyborów,

wchodzenia w relacje z innymi, podejmowania działań uznawanych

za sensowne, wykonywania pracy dającej satysfakcję i gwarancję

tego, że jesteśmy komuś potrzebni.

Dysfunkcjonalność konsumeryzmu napędzanego długiem

Jak przekonuje Jackson, koncentracja na nieustannym

stymulowaniu wzrostu, zysków oraz produkcji poprzez zachęty dla

inwestycji i kredytowania musi się skończyć. Dalsze pobudzanie

zadłużenia (publicznego, zewnętrznego, konsumenckiego) to ślepa

uliczka. Brytyjski ekonomista krytykuje niestabilne finansowe

instrumenty pochodne, sekurytyzację długów, mechanizmy tak

4

zwanej „krótkiej sprzedaży”, handel toksycznymi aktywami, a

także „kulturę premii” w sektorze finansowym. Wymagają one w

opinii Jacksona zablokowania bądź ścisłej regulacji.5

Kapitalizm rosnących długów i haniebnej hiperkonsumpcji

musi zostać rozmontowany przede wszystkim ze względu na dwa

najpoważniejsze zagrożenia i wyzwania cywilizacyjne XXI wieku:

zmianę klimatyczną (a szerzej – ryzyko ekologiczne) oraz

kryzysy finansowe świadczące o nieuchronnej niestabilności

rynków finansowych. Narastanie globalnych nierówności

ekonomicznych oraz zadłużenie ekologiczne ludzkości domagają

się wzięcia pod uwagę. Dalsze stymulowanie konsumpcji jest w

tych warunkach skrajnie nieodpowiedzialne. 6

Kapitalizm XX wieku charakteryzuje logika pobudzania

wzrostu poprzez kredytowane inwestowanie. Jak podkreśla

Jackson, wymóg pogoni za zyskiem oznacza również poszukiwanie

sposobów podnoszenia wydajności. Zazwyczaj dokonuje się to

kosztem pracownika. Rośnie czas pracy, spada jakość życia.

5 Nie jest to głos odosobniony, por. np. Chang 2013, Soros 1999, 2008,Kryzys. Przewodnik Krytyki Politycznej 2009. W książce Kapitalizm drobnego druku AndrzejSzahaj podkreśla, że choć u swych początków system kapitalistyczny byłprojektem posiadającym wymiar moralny i emancypacyjny, to współcześniejesteśmy świadkami jego korozji. Kapitalizm „spuszczony ze smyczy”, zosłabioną rolą państwa i instytucji społeczeństwa obywatelskiego prowadzido spustoszeń społecznych i demoralizacji. We wspomnianym kontekście autorwymienia następujące zjawiska: ustanawianie monopoli, zmowy cenowe, pogardędla praw pracownika, umowy śmieciowe, tzw. optymalizację podatkową,wprowadzanie nieuczciwych umów służących manipulacji klientem,wykorzystywanie asymetrii informacyjnej, handel niewiarygodnymi aktywamifinansowymi, narastanie dysproporcji majątkowych, hiperkonkurencję (Szahaj2014: 175-178). 6 W pełni zgadzam się z diagnozą Jacksona dotyczącą najważniejszych wyzwańpolitycznych XXI wieku (por. Bińczyk 2012, 2013). Podobne intuicjeznajdziemy w tekstach najwybitniejszych współczesnych socjologów ifilozofów, takich jak Zygmunt Bauman, Bruno Latour, Anthony Giddens, PeterSloterdijk, Ulrich Beck czy Immanuel Wallerstein (por. Bińczyk 2012: 271-382).

5

Nowość produktu podlega tu fetyszyzacji, zgodnie z łańcuchem

przyczynowym: inwestycja – innowacja – faza produkcji –

stymulowanie potrzeb i nienasycenia klientów –

sprzedaż/pomnażanie zysków – eksternalizacja kosztów

(ekologicznych i społecznych).

W czasach super-obfitości towarów i usług nienasycenie

konsumentów wymaga ciągłego podtrzymywania. Sprzyjają temu:

ideologia indywidualnego stylu i wyrażania siebie przez zakupy,

mechanizmy mody, kreowanie trendów, logika schlebiania sobie,

przemysł medialny i reklamowy. W efekcie żyjemy otoczeni

kakofonią marek, stylów i wyborów.7 Nadmiar ofert i konieczność

wybierania sprawiają, że obywatele stają się przeciążeni i

zestresowani. Wzrastają ich wymagania. Jak pokazują przy tym

badania socjologów i psychologów społecznych, przeciętny

konsument wcale nie wybiera w sposób przemyślany i racjonalny,

ale woli posiadać czy oglądać to, co inni już widzieli lub

skonsumowali.

Ostentacyjne bogactwo zagraża zdrowiu i szczęściu obywateli

W swojej argumentacji Jackson niejednokrotnie odwołuje się

do szeroko komentowanej pracy dwojga epidemiologów brytyjskich:

Duch równości. Tam, gdzie panuje równość, wszystkim żyje się lepiej. Kate

Pickett i Richard Wilkinson przekonują w niej, iż z badań

zdrowia populacji wynika, że dochody powyżej 25.000 $ rocznie

nie powodują już znaczącego wzrostu poczucia szczęścia,

spełnienia czy dobrobytu (Wilkinson, Pickett 2011: 22-24).

7 W przeciętnym amerykańskim hipermarkecie w roku 2010 można było znaleźć188 marek szamponów lub odżywek do włosów i 161 rodzajów płatkówśniadaniowych (Lewis 2013: 38).

6

Osiągając pewien stopień bezpieczeństwa materialnego, obywatele

definiują raczej swój dobrostan w oparciu o kryteria dotyczące

estetyki miejsca, w którym mieszkają, wartości związanych z

religią bądź duchowością, zdrowia czy wreszcie relacji

społecznych (udany związek, szczęście rodzinne, poczucie

kontroli nad warunkami własnej pracy, wartość przyjaźni).

Kryterium wysokości dochodów wskazywane jest dopiero po

wspominanych wyżej wskaźnikach.

Przede wszystkim, Pickett i Wilkinson ostrzegają w swej

pracy przed groźnymi konsekwencjami narastania nierówności

społecznych w niektórych krajach. Tam, gdzie występują

dramatyczne dysproporcje ekonomiczne (na przykład w USA czy

Wielkiej Brytanii) wzrasta poczucie lęku i poziom frustracji,

obniżają się standardy zdrowia i przeciętna długość życia,

spada poziom zaufania i poczucia bezpieczeństwa, obniża się

jakość edukacji. Są to kraje o niskiej mobilności i niskich

wskaźnikach optymizmu (Wilkinson, Pickett 2011: 78).

Eksponowane bogactwo nielicznych staje się przyczyną

nierealistycznych aspiracji reszty obywateli, wiodąc do

obniżenia ich poczucia własnej wartości. W pewnym sensie

bogacze obciążają całe społeczeństwo negatywnymi kosztami

psychologicznymi, społecznymi i zapewne również zdrowotnymi

(Wilkinson, Pickett 2011: 240, 282). Tam, gdzie panuje

nierówność, występuje większy poziom przestępczości, rosną

wskaźniki dotyczące samobójstw, otyłości, a także chorób

psychicznych, takich jak alkoholizm czy depresja. Społeczeństwa

nierówne zmagają się z poważnymi trudnościami niespójności

7

społecznej: większą ilością rozwodów, ciąży u nieletnich,

problemem przemocy czy uzależnienia od narkotyków.

Brytyjscy epidemiolodzy dostrzegają bezpośredni związek

pomiędzy procesami narastania nierówności a neoliberalnym typem

kapitalizmu, dominującym w niektórych krajach. Chodzi o system,

w obrębie którego wspiera się procesy deregulacji i

prywatyzacji, marginalizuje najsłabsze grupy społeczne,

redukuje zabezpieczenia socjalne oraz promuje ostre

współzawodnictwo w obszarze rynku (Wilkinson, Pickett 2011:

208-209).

Nie ma wątpliwości, że cywilizacyjne efekty konsumeryzmu

świadczą o jego dysfunkcjonalności. W gospodarce o wysokim

wskaźniku wzrostu, wydajności i kredytowania, jesteśmy bardziej

zagonieni i więcej pracujemy. W społeczeństwach opartych na

nierównościach pokazuje się nam coraz więcej atrakcyjnych dóbr

materialnych i bogactwa na wyciągnięcie ręki.8 Wmówiono nam, że

„jesteśmy warci” produktów, które są najdroższe i najbardziej

ekskluzywne. Jako konsumenci mamy coraz większe wymagania,

jesteśmy więc bardziej sfrustrowani.

Złowrogie deficyty naszej wyobraźni a logika mediów

Inny brytyjski myśliciel – Justin Lewis, profesor nauk o

komunikacji Uniwersytetu w Cardiff wielokrotnie odwołuje się do

tez Jacksona. Co do większości podstawowych założeń wywodu,

przyznaje mu rację: konsumeryzm jest systemem skrajnie

8 Towarzyszą temu spektakle upokarzania zwykłych obywateli, którzy wprogramach telewizyjnych typu reality show aspirują do świata celebrytów,marząc o szybkim awansie społecznym. Na temat fenomenu popularnościprogramów tego typu oraz ich funkcjonalności względem społeczeństwaopartego na nierównościach ekonomicznych, zob. Szahaj 2012.

8

dysfunkcjonalnym. Żyjemy w świecie, w którym 20% najbogatszych

konsumuje 75% dóbr i zasobów planety. Budując ten świat,

zdegradowaliśmy już 60% ekosystemów Ziemi (Lewis 2013: 27).

Jednak w swojej książce Beyond Consumer Capitalism. Media and the

Limits to Imagination Lewis idzie w pewnym sensie o krok dalej, niż

brytyjski ekonomista. Badacz komunikacji Uniwersytetu w Cardiff

nie dziwi się już tak bardzo naszej bezradności i nieporadności

wobec problemu braku alternatyw dla wzrostu. Znajdziemy tu w

zamian precyzyjne oskarżenie: to współczesna logika

funkcjonowania mediów masowych ogranicza publiczną wyobraźnię,

zagrażając stabilnej przyszłości planety. Przyjrzymy się nieco

bliżej stanowisku Lewisa.

Jak czytamy w książce Beyond Consumer Capitalism, branża

medialna i komunikacyjna wytwarza obecnie około 7% globalnego

PKB (w niektórych krajach OECD nawet do 20% PKB). Omawiany

sektor zdominowany jest przy tym przez konglomeraty medialne –

monopole obficie subsydiowane przez bogate państwa (Microsoft

zawłaszcza 90% rynku, zaś Google 97%!).9 Jest to równocześnie

sektor, który zatrudnia najbardziej kreatywną siłę roboczą

świata, pozbawiając inne domeny talentów. Najzdolniejsi

absolwenci studiów wyższych krajów rozwiniętych i rozwijających

się tworzą aplikacje dla systemu android, wymyślają chwyty

reklamowe bądź udoskonalają filmową technologię 3D.

Przemysł medialny stanowi kwintesencję irracjonalności

wpisanej w późny kapitalizm. Opiera się on na neurotycznej

pogoni za fetyszem tego, co nowe, wytwarza gigantyczne ilości

e-śmieci i poddany jest logice planowanej przestarzałości (ang.

9 Na temat zakresu wsparcia pod postacią subsydiów publicznych dlaprzedsięwzięć Hollywood zob. Miller 2008.

9

planned obsolescence). Planowana przestarzałość oznacza celowe

projektowanie produktów w taki sposób, aby stały się

przestarzałe, niemodne, a także niefunkcjonalne po upływie

określonego czasu (por. Perelman 2005: 27-30).10 Trwanie

przeciętnego produktu w biznesie komunikacyjnym i medialnym

obejmuje tylko około 12-18 miesięcy. Jak widzimy, wymogi

gospodarki konsumpcjonistycznej, zorientowanej na nowość, wcale

nie idą w parze z regułami funkcjonalności, oszczędności czy

racjonalnego wykorzystywania zasobów. 11

Co jednak najistotniejsze w kontekście naszego wywodu:

jaki przemysł medialny, taka masowa wyobraźnia – twierdzi

Lewis. Brytyjski badacz komunikacji za miałką treść przekazów

obciąża odpowiedzialnością systemowo zaprojektowany model

zarządzania mediami. Przemysł medialny i komunikacyjny działa

pod dyktando akcjonariuszy, reklamodawców i właścicieli. Treści

przekazów w obrębie mediów masowych są boleśnie tendencyjne:

nie ma tu robotników, nie ma związków zawodowych, nie

prezentuje się problemu nierówności ekonomicznych, nie widać

kobiet po czterdziestce. W zamian mamy nadreprezentację sportu,

zbrodni, hiperrealnego świata celebrytów i punktu widzenia

wielkiego biznesu, karmiącego się logiką stymulowania wzrostu

PKB. Skoro decydują reklamodawcy i akcjonariusze, dominuje

trywialność i sensacja, które można łatwo sprzedać.

Media nie oferują pogłębionych analiz, nie objaśniają

kontekstu poruszanych kwestii. Zamiast poważnych pytań mamy

eksponowanie pseudo-wydarzeń okraszane nieuprawnionymi,

10 Termin został spopularyzowany w latach 50. XX wieku przez StevenaBrooksa, amerykańskiego projektanta przemysłowego.11 W roku 2005 w USA wyrzucono 47 mln komputerów. Statystyczny Amerykaninkażdego roku wyrzuca swój telefon i nabywa nowy.

10

pobieżnymi spekulacjami „ekspertów” radiowych i telewizyjnych.

W programach „informacyjnych” dominuje reguła jednorazowego

„newsa” (jest on zarazem towarem i spektaklem, stając się

przestarzały już w momencie jego nadania). Jak przekonuje

Lewis, reporter „pierwszy na miejscu zdarzenia” wcale nie

gwarantuje wyższej jakości informacji. Dostarcza jedynie iluzji

jej świeżości. Zgodnie z zasadą infotainment (tzn. utożsamiania

informowania z rozrywką – entertainment) klient otrzymuje migawki

„newsów” pozbawione głębszych pytań, które nie promują

zrozumienia.12 Nic dziwnego, że nikt nie pyta publicznie o to,

dlaczego nie potrafimy konstruować poważnych alternatyw

myślowych wobec wskaźnika PKB czy kapitalizmu „kasynowego”. Tak

zaprojektowane media promują jedynie i legitymizują poznawczą

tandetę.

W centrum swojej krytyki Lewis umieszcza też przemysł

reklamowy.13 Skutkiem dominacji reklam i samych treści dyskursu

reklamy jest zjawisko deficytu uwagi. Reklama sentymentalizuje

proces produkcji, nie podnosi zagadnień związanych z prawami

pracowników, szkodami środowiskowymi, cyniczną grą o zyski

akcjonariuszy. Treści reklam nie odnoszą się do rzeczywistych

cech czy jakości produktów, ale głównie do emocji

oczarowywanego konsumenta. Reklama promuje płytki narcyzm, jest

też zazwyczaj genderowo niepoprawna, jeśli nie szkodliwa. Co

najważniejsze, dyskurs reklamy ukrywa koszty konsumeryzmu i

odciąga nas od ewentualnych alternatyw myślowych wobec tego

12 Media są także autopoietyczne – jedne stacje powtarzają profile irozwiązania innych, zaś pogramy i przekazywane treści odnoszą się same dosiebie.13 Autor ten podaje, że aż 41% przekazu medialnego w USA to reklama (wStanach Zjednoczonych wspomniana branża wytwarza aż 2% PKB).

11

systemu. Jest on z gruntu polityczny. Znowu uszczupla nasze

szanse na zbudowanie sensownych alternatyw wobec wzrostu.

Na ławie oskarżonych: e-śmieci

Co więcej, stojąc na progu katastrofy ekologicznej,

przyczyniamy się do eksploatacji środowiska także wtedy, gdy

oglądamy filmy i seriale lub korzystamy z Facebooka na

smartfonach. Brytyjski badacz komunikacji zwraca uwagę, że

przemysł medialny i komunikacyjny zużywa niewyobrażalne ilości

zasobów i wytwarza tony e-śmieci: ładowarek, konsoli,

joysticków, ekranów, monitorów, rzutników, kart pamięci,

drukarek oraz kabli. Najczęściej są one wyrzucane jeszcze

wtedy, gdy działają, ale przestają być kompatybilne z innymi

urządzeniami. Jak podaje Lewis, serwer Google w Oregonie

konsumuje tyle energii, co miasto zamieszkałe przez 200 000

obywateli (Lewis 2013: 136). Co na pewno zaskakujące dla

większości z nas – wyprodukowanie komputera wymaga zużycia

takiej ilości energii, wody i chemikaliów, co produkcja dużego

auta (por. Kuehr, Williams 2003).14 E-śmieci są przy tym

skrajnie toksyczne, trudno je składować. Tylko około 14% z nich

podlega recyklingowi (najczęściej w krajach rozwijających się,

jak Nigeria, lub w południowych Chinach).

Gadżety cyfrowe: laptopy, tablety lub smartfony mają

jednak zaangażowanych i przywiązanych do nich konsumentów.

Więcej czasu zajmuje nam konsumowanie produktów technologii

medialnych, niż spanie czy praca (Lewis 2013: 134).15

14 Przemysł medialny wytwarza tyle samo gazów cieplarnianych, ile ostrokrytykowany przez ekologów transport lotniczy.15 W jednej z książek na temat współczesnych Indii czytamy: „Dostęp dotoalet ma tylko jedna trzecia Hindusów, a telefonów komórkowych używa już

12

Równocześnie, „czyste” technologie komunikacyjne kojarzą się

nam z cywilizacyjnym postępem, wolnością słowa, propagowaniem

światłych idei i rozrywką, do której mamy niezbywalne prawo.16

Z uwagi na te mechanizmy problem e-śmieci nie jest podnoszony w

debacie publicznej.

Jednak przemysł medialny nie tyle kieruje się potrzebami

konsumentów, co sam je tworzy a następnie zaspokaja. Dominuje

tu reguła planowanej przestarzałości, zaś klient chcąc nie

chcąc musi dostosowywać się do niekończącej się wymiany

formatów oraz urządzeń służących do ich obsługi (winyle, taśmy,

CD, DVD, MP3, iPod, HD, płaskie ekrany). „Public wants what it

gets” – czytamy w książce Beyond Consumer Capitalism. Choć króluje

konsumeryzm, konsument przestaje być partnerem dla biznesu.

Lewis wątpi równocześnie, czy wymiana technologii

komunikacyjnych znacząco podnosi jakość oferowanych nam dóbr.

Autor ten pyta: czy naprawdę szalony wybór nośników, multum

stacji radiowych i programów telewizyjnych, a także zalew

dostępnych acz jałowych treści tworzy rzeczywisty skok

jakościowy dotyczący partycypacji w kulturze dla przeciętnego

obywatela? Argumentacje brytyjskiego badacza komunikacji

ukazują tę kwestię w zupełnie nowym świetle.

Dobrobyt lecz bez wzrostu, media bez reklamodawców i inne

recepty na przyszłość

blisko połowa społeczeństwa. Sektor prywatny, dostarczający usługitelefoniczne, w okamgnieniu wyprzedził niewydolną państwową machinę, którakazała ludziom na podłączenie linii czekać nawet czterdzieści lat” (Wilk2014: 51). Podobne zjawiska występują w krajach rozwijających się Afryki.16 W niniejszym kontekście zaskakujący dla wielu komentatorów fenomenzajadłych protestów w Polsce w roku 2012 przeciwko umowie handlowejzwalczającej obrót towarami podrabianymi (ACTA) wydaje się jak najbardziejzrozumiały.

13

Wróćmy jednak do tez Jacksona. Zdaniem brytyjskiego

ekonomisty, koncentracja na problemie wzrostu gospodarczego

odciąga naszą uwagę od największych wyzwań politycznych XXI

wieku. Zamiast wypracowywać alternatywne rozwiązania polityczne

dla potrzeb planety o kurczących się zasobach, obecna

zachowawcza polityka business as usual tylko systemowo pogarsza

sytuację.

Faworyzujemy transport prywatny i prywatne samochody

kosztem publicznych środków komunikacji i praw pieszych.

Subsydiujemy dostawców energii, zamiast nakładać na nich

podatki. Pozwalamy na tanie i krótkowzroczne składowanie

odpadów. Nie zakazujemy reklam, nawet tych kierowanych do

naszych kilkuletnich dzieci i promujących żywność śmieciową.

Nie wprowadzamy systemu kontroli standardów jakości

sprzedawanych nam produktów. Pozwalamy, by przestrzeń publiczną

naszych miast zawłaszczały hipermarkety i oszpecały ją bilbordy

reklamowe. Hołdujemy wskaźnikom ekonomicznym ilustrującym

intensywność obiegu pieniądza w gospodarce, zamiast otworzyć

się na inne opcje myślowe.

Co jednak dość pocieszające, Jackson, Lewis, a także

Pickett i Wilkinson artykułują dość spójny zestaw postulatów

dotyczących możliwej polityki kształtowania przyszłości. Jak

się wydaje, ich stanowiska są w tym względzie zbieżne. Autorzy

ci zgodnie podkreślają: zamiast czynić naszym priorytetem

wzrost PKB i konsumpcję, powinniśmy debatować o kontroli

zużycia zasobów i sprawiedliwej dystrybucji dóbr, wykorzystując

inne wskaźniki ekonomiczne. Rozpędzoną machinę turbokapitalizmu

14

musimy zdemontować i powstrzymać.17 Jak postulują Pickett i

Wilkinson: „Należy się starać tak wpłynąć na system wartości

rozpowszechniony w społeczeństwie, aby ostentacyjna konsumpcja

przestała wzbudzać podziw i zazdrość, a zaczęła być postrzegana

jako jedna z przyczyn problemu, jako oznaka chciwości oraz

niesprawiedliwości rujnującej społeczeństwo i planetę”

(Wilkinson, Pickett 2011: 282).

W opinii Jacksona, opisane wyżej fiasko marzenia

konsumenckiego stawia nas przed koniecznością zdecydowanej

transformacji naszych postaw oraz priorytetów. Autor ten

proponuje, żebyśmy postawili na nisko-wydajną gospodarkę

„kopciuszkową”: zrównoważone rolnictwo, odnawianie istniejących

domów zamiast budowania nowych, promowanie leśnictwa,

odpowiedzialne i roztropne pośrednictwo finansowe. Naszym

priorytetem ekonomicznym winniśmy zdaniem brytyjskiego

ekonomisty uczynić długofalowe, wsparte publicznie inwestowanie

w rozwiązania ekologiczne i niskoemisyjne. Równocześnie, szkody

środowiskowe (szczególnie emisja dwutlenku węgla) winny zostać

przejrzyście opodatkowane. Zasada planowanej przestarzałości

musi zostać wyrugowana z przemysłu, należy wprowadzić regulacje

dotyczące kontroli jakości i trwałości towarów.

Książka Dobrobyt bez wzrostu zachęca do promowania własności

pracowniczej, a także dowartościowania dóbr publicznych (takich

jak parki, centra sportowe, biblioteki, muzea, festiwale,

targowiska miejskie). Zdaniem Jacksona, należy jak najszybciej

wypracować instytucjonalne warunki sprawiedliwego podziału

pracy o zmniejszonej wydajności. Autor pisze również o

17 Bardzo podobne konkluzje znajdziemy też w: Sachs 2009, Sandel 2012,Singer 2006, Stiglitz 2007, 2007a.

15

konieczności wzmocnienia instytucji państwa oraz o oddolnej

przemianie obywateli, inspirowanej ideałami dobrowolnej

prostoty i minimalizmu.

Brytyjski badacz zrównoważonego rozwoju wprost proponuje

osłabianie produktywności gospodarczej poprzez wprowadzenie 21-

godzinnego tygodnia pracy (jest to idea wspierana przez „The

New Economics Foundation”, jeden z brytyjskich think-thanków).

Jednak czas wolny, który zyskalibyśmy dzięki podobnym

posunięciom nie powinien być przeznaczany na wzmożone

konsumowanie dóbr materialnych. W zamian należałoby zapewnić

obywatelom bogatą ofertę usług umożliwiających osiągnięcie

dobrobytu definiowanego jako życie gwarantujące poczucie

przynależności, poważanie ze strony bliźnich, pracę przynoszącą

spełnienie. Chodzi o promowanie niskoemisyjnych, mało wydajnych

sektorów o wysokiej stopie zatrudnienia (edukacja, opieka

społeczna, pewne typy usług, rzemiosło, ogrodnictwo, obszar

kultury). Łączyłoby się to ze zmniejszaniem podatków

dotyczących zatrudnienia i równoczesnym zwiększaniem

opodatkowania ekologicznych kosztów produkcji (por. Jackson

2012).

Lewis również namawia do tego, abyśmy w pierwszej

kolejności próbowali odzyskać wartość czasu wolnego. Do lat 50.

XX wieku to starania o czas wolny a nie kolekcjonowanie dóbr

materialnych było celem bogacenia się narodów. Szkodliwie

oddziałujące media prywatne muszą zostać zdecydowanie

opodatkowane na rzecz mediów publicznych, wolnych od wpływów

akcjonariuszy i reklamodawców. Należy też podjąć wielowymiarową

i poważną dyskusję dotyczącą jakości towarów, trwałości

16

produktów i praw konsumentów. Koszty ekologiczne towarów, a w

szczególności wysokie koszty e-śmieci należy koniecznie włączyć

do kosztów produkcji. Nabywcy muszą być rzetelnie informowani o

tym, jaki procent ceny danego towaru stanowiły wydatki na jego

reklamę. Należy poważnie rozważyć wprowadzenie zakazu reklamy w

ogóle (por. Layard 2011), a na pewno należy zakazać reklam

adresowanych do dzieci. Powinniśmy też coraz większe obszary

naszego życia wyłączać spod wpływu reklamodawców.

Podsumowanie Jak dotąd, prezentowana polskiemu Czytelnikowi książka

została przełożona na piętnaście języków. Raport Jacksona

określany jest jako „wizjonerski” (por. Oliver-Solà 2010: 596).

Ukazał się on w bardzo ważnym momencie politycznym, podczas

globalnego kryzysu finansowego, bezpośrednio się do niego

odnosząc. Prosperity without Growth przyjmowano dość

entuzjastycznie, choć oczywiście zarówno diagnoza autora, jak i

jego postulaty były też krytykowane.

Już sama polityka zrównoważonego rozwoju oceniana jest

przez oponentów dość negatywnie, czasem jako czysta kosmetyka

(por. May 2010). Dostarcza ona jedynie nieprecyzyjnych

wytycznych, z konieczności podlegając wielu rozbieżnym

interpretacjom. Koncepcję zrównoważonego rozwoju możemy nawet

uznać za utopijny, niedopracowany analitycznie, abstrakcyjny

zbiór sloganów. Jednak podejście Jacksona w kontekście debaty o

zrównoważonym rozwoju jest dość wyjątkowe. Autor ten

kwestionuje przecież samą potrzebę dalszego wzrostu

gospodarczego, stawiając na gospodarkę „kopciuszkową”.

17

Warto podkreślić, że brytyjski ekonomista popiera w swej

pracy tak zwany podatek Tobina oraz postulat zwiększenia

obowiązkowych rezerw bankowych. W opinii niektórych

komentatorów wprowadzenie tego typu rozwiązań z konieczności

przyczyniłoby się do obniżenia skuteczności globalnego systemu

finansowego (por. Stern 2010: 1191). Krytycy raportu Jacksona

podkreślają też, że porzucenie paradygmatu wzrostu

ekonomicznego to projekt aż nadto nierealistyczny. W obecnej

sytuacji racjonalniejsze byłoby domaganie się wprowadzenia

zdecydowanych narzędzi pozwalających na ponadnarodową kontrolę

zużycia zasobów. Zdecydowana polityka niskoemisyjna musiałaby

opierać się na wprowadzeniu rozwiązań opartych na

alternatywnych źródłach energii, co z kolei musi się wiązać z

poważnymi systemowymi kosztami dla gospodarek świata. Nie

wydaje się, by Jackson w należytym stopniu brał to pod uwagę.

Książka oceniana jest jednak jako oparta na dobrze

dobranych materiałach źródłowych wysokiej jakości (por. May

2010: 2650). Jej zdecydowaną zaletą jest bogactwo odwołań do

najnowszej literatury i wiarygodnych raportów dotyczących

zawartych w niej tez i poruszanych problemów. Jak się Państwo

przekonają, jest to także praca niezwykle przejrzyście

napisana, zawierająca klarowną strukturę argumentacyjną. Nie ma

żadnych wątpliwości, że jest ona niezwykle potrzebna także w

Polsce, gdzie w debacie publicznej wartość wzrostu PKB

kwestionowana jest ciągle za rzadko.

Literatura:

18

Bińczyk, Ewa. 2012. Technonauka w społeczeństwie ryzyka. Filozofia wobec

niepożądanych następstw praktycznego sukcesu nauki. Toruń:

Wydawnictwo Naukowe UMK.

Bińczyk, Ewa. 2013. Problem sceptycyzmu wobec zmiany klimatycznej a

postkonstruktywizm. „Przegląd Kulturoznawczy” 1 (15), 48-66.

Chang, Ha-Joon. 2013. 23 rzeczy, których nie mówią ci o kapitalizmie.

Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej, przeł. Barbara

Szelewa.

Jackson, Tim. 2012. Let’s Be Less Productive. „The New York Times.

Sunday Review”, 27 Maja, s. SR4.

Kryzys. Przewodnik Krytyki Politycznej. Przyczyny, analizy, prognozy. 2009.

Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej.

Kuehr, Ruediger, Eric Williams. (red.). 2003. Computers and the

Environment: Understanding and Managing their Impacts. Dordrecht:

Kluwer Academic Publishers.

Layard, Richard. 2011. Happiness, Lessons from a New Science. London:

Penguin.

Lewis, Justin. 2013. Beyond Consumer Capitalism. Media and the Limits to

Imagination. Cambridge, Malden, MA: Polity Press.

May, Peter M. 2010. Post-Sustainability Prosperity? Rec. Tim Jackson,

Prosperity without Growth. Economics for a Finite Planet. London:

Earthscan, 2009. „Ecological Economics”, vol. 69, 12:

2649-2650.

Miller, Toby. 2008. The Vernacular Economist’s Guide to Media and Culture.

W: Ruccio, David F. (red.). Economic Representations: Academic

and Everyday. London: Routledge, 200-210.

19

Oliver-Solà, Jordi. 2010. Rec. Tim Jackson, Prosperity without

Growth. Economics for a Finite Planet. London: Earthscan, 2009

„Journal of Cleaner Production” 18: 596-597.

Perelman, Michael. 2005. Manufacturing Discontent. The Trap of

Individualism in Corporate Society. London, Ann Arbor, MI: Pluto

Press.

Sachs, Jeffrey. 2009. Nasze wspólne bogactwo. Ekonomia dla przeludnionej

planety. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, przeł. Zofia

Wiankowska-Ładyka.

Sandel, Michael. 2012. Czego nie można kupić za pieniądze? Moralne granice

rynku. Warszawa: Kurhaus Publishing, przeł. Anna Chromik,

Tomasz Sikora.

Singer, Peter. 2006. Jeden świat. Etyka globalizacji. Warszawa: Książka

i Wiedza, przeł. Cezary Cieśliński.

Soros, George. 1999. Kryzys światowego kapitalizmu. Zagrożenie dla

społeczeństwa otwartego. Warszawa: Wydawnictwo Literackie MUZA

SA, przeł. Lech Niedzielski.

Soros, George. 2008. Nowy paradygmat rynków finansowych. Warszawa:

MT Biznes, przeł. Tomasz Rzychoń.

Stern, David J. 2010. Rec. Tim Jackson, Prosperity without Growth.

Economics for a Finite Planet. London: Earthscan, 2009,

„Ecological Economics”, vol. 69, 5: 1190-1191.

Stiglitz, Joseph E. 2007. Wizja sprawiedliwiej globalizacji. Warszawa:

Wydawnictwo Naukowe PWN, przeł. Adam Szeworski.

Szahaj, Andrzej. 2012. Kultura upokarzania. W: tenże. Liberalizm,

wspólnotowość, równość. Eseje z filozofii polityki. Toruń: Wydawnictwo

Naukowe UMK, 81-89.

20

Szahaj, Andrzej. 2014. Kapitalizm drobnego druku. Warszawa: Instytut

Wydawniczy Książka i Prasa.

Wilk, Paulina. 2014. Lalki w ogniu. Opowieści z Indii. Wydanie

ilustrowane, zdjęcia Bart Pogoda. Warszawa: Carta Blanca.

Wilkinson, Richard, Kate Pickett. 2011. Duch równości. Tam, gdzie

panuje równość, wszystkim żyje się lepiej. Warszawa: Wydawnictwo

Czarna Owca, przeł. Paweł Listwan.

Okładka

Nasza planeta, której zasoby haniebnie uszczupliliśmy, po

prostu nie udźwignie dalszego „postępu” cywilizacyjnego

definiowanego jako bogacenie się narodów. Pogoń za wzrostem

gospodarczym to groźna utopia polityczna.

Jak przekonuje Tim Jackson, profesor ekonomii i badań nad

zrównoważonym rozwojem na Uniwersytecie w Surrey w Wielkiej

Brytanii, dalsze stymulowanie wzrostu jest skrajnie

nieodpowiedzialne. Kapitalizm rosnących długów i

hiperkonsumpcji musi zostać rozmontowany. Wymagają tego dwa

najpoważniejsze wyzwania polityczne XXI wieku: zmiana

klimatyczna (a szerzej – ryzyko ekologiczne) oraz kryzysy

finansowe świadczące o niestabilności rynków finansowych.

Narastanie globalnych nierówności ekonomicznych oraz zadłużenie

ekologiczne ludzkości muszą być wreszcie wzięte pod uwagę.

Potrzebujemy poważnej alternatywy myślowej wobec wskaźnika

wzrostu PKB. Jackson proponuje w swej książce pojęcie dobrobytu

(ang. prosperity) – rozumianego jako zdolność do rozwoju.

21

Dobrobyt zakłada możliwość cieszenia się szacunkiem równych

sobie, podejmowania działań uznawanych za sensowne, wchodzenia

w relacje z innymi oraz wykonywania pracy dającej satysfakcję.

Jakie warunki kulturowe i ekonomiczne mogłyby sprzyjać

społeczeństwu dobrobytu? Książka przedstawia fascynującą

odpowiedź na to pytanie.

22