W: Tim, Jackson. 2014. Dobrobyt bez wzrostu. Ekonomia dla planety o
ograniczonych zasobach. Toruń: Wydawnictwo Naukowe UMK, przeł.
Marcin Polakowski.
Ewa Bińczyk
Fantazja wiecznego bogacenia się a
irracjonalność późnego kapitalizmu
Nasza planeta, której zasoby haniebnie uszczupliliśmy, po
prostu nie wytrzyma dalszej pogoni za postępem cywilizacyjnym
definiowanym jako bogacenie się. Postulat zwiększania dochodów
i ilości dóbr materialnych przypadających na każdego mieszkańca
Ziemi to groźna utopia polityczna. Taka jest podstawowa teza
książki Dobrobyt bez wzrostu. Ekonomia dla planety o ograniczonych zasobach.
Autor książki – Tim Jackson, profesor ekonomii i badań nad
zrównoważonym rozwojem na Uniwersytecie w Surrey w Wielkiej
Brytanii, pełnił funkcję komisarza na rzecz zrównoważonego
rozwoju w Komisji Europejskiej. Jest on doradcą ekonomicznym i
ekspertem think-thanków zajmujących się zrównoważonym rozwojem,
zaś praca Dobrobyt bez wzrostu ukazała się pierwotnie w 2003 roku
jako raport wspomnianej komisji, nosząc tytuł Redefining Prosperity.
Jak wiemy, celem polityki zrównoważonego rozwoju (ang.
sustainable development) jest ograniczanie naszej obecnej
eksploatacji zasobów naturalnych w taki sposób, aby przyszłe
pokolenia również miały szanse na zaspokojenie własnych
potrzeb. Idea ta zakłada, że rozwój ekonomiczny powinien
1
współgrać z postulatami ekologicznymi oraz regułą społecznej
sprawiedliwości.1 Jako ekspert do spraw zrównoważonego rozwoju,
Jackson pełnił rolę Dyrektora Grupy Badawczej zajmującej się
Stylami Życia, Wartościami i Środowiskiem (the ESRC Research Group
on Lifestyles, Values and Environment – RESOLVE). Obecnie jest on
członkiem akademickim projektu badań nad Dobrobytem oraz
Zrównoważonym Rozwojem w ramach Zielonej Gospodarki (Prosperity
and Sustainability in the Green Economy – PASSAGE). 2
Na ławie oskarżonych – pogoń za wzrostem
Mechanika późnego kapitalizmu jest wedle Jacksona do cna
irracjonalna. Neoliberalny fetysz nieustannej konieczności
wzrostu produktu krajowego brutto (PKB) nie podlega przy tym
problematyzacji w debacie publicznej. Zadziwia to i niepokoi
brytyjskiego badacza. Jak podkreśla Jackson, wskaźnik PKB jest
pod wieloma względami mylący i politycznie coraz bardziej
niebezpieczny. Oddaje on po prostu „ruch pieniądza w
gospodarce”, przemieszczanie się go od inwestycji do
konsumpcji. Nadmierne koncentrowanie analiz na wskaźniku PKB
uniemożliwia naukom ekonomicznym dostrzeżenie wzrastających
kosztów eksploatacji środowiska, które najczęściej dotyczą
1 Postulat zrównoważonego rozwoju pojawił się na sesji ONZ dotyczącejśrodowiska w 1972 roku. Wiązał się on z dyskusjami o granicach wzrostuwynikającymi z raportu Klubu Rzymskiego. Zrównoważony rozwój, a takżezbiorowa odpowiedzialność są również wymieniane przez raport Nasza WspólnaPrzyszłość Światowej Komisji do spraw Środowiska i Rozwoju ONZ (World Commissionon Environment and Development) z 1987 roku. Wymienione wyżej postulatyuczyniono przedmiotami międzynarodowej dyskusji podczas konferencji ONZ(Szczytu Ziemi) w Rio de Janeiro w 1992 roku.2 Warto zaznaczyć, że Jackson jest także autorem popularnych dzieł radiowych(thrillerów, powieści miłosnych i biografii) odnoszących się do kwestiizagrożeń ekologicznych i ekonomii wzrostu. Zob. www.timjackson.org.uk.
2
procesów nieodwracalnych.3 Co więcej, utrudnia to uwzględnienie
ekonomicznego znaczenia nieodpłatnych prac domowych,
opiekuńczych. Wzrost PKB nie jest też adekwatnym kryterium
oceny stabilności społecznej – w niniejszym kontekście o wiele
lepszym narzędziem jest choćby miara stanu zatrudnienia.4
Jak się przekona Czytelniczka czy też Czytelnik
prezentowanej tu książki, Jackson ubolewa nad tym, że zamiast
aspirować do szczęścia, wolności i sensownego życia,
przedstawiciele społeczeństw zachodnich zachęcani są do tego,
by definiować swe cele życiowe w kategoriach posiadania (domów
pod miastem, ekskluzywnych aut, gadżetów definiujących styl
życia, apartamentów wypoczynkowych). Jak bowiem zwraca uwagę
ten autor, dobra materialne dla większości z nas nie są celem
samym w sobie. Pełnią one raczej wielorakie funkcje
symboliczne: współtworzą naszą tożsamość i wyrażają ją,
uosabiają nasze wartości oraz aspiracje.
Spirala pogoni za tym, co materialne opiera się na
mechanizmie współzawodnictwa i budowania hierarchii poprzez
porównania. Problem polega na tym, że dominujący dziś system
światopoglądowo-kulturowy obsadził dobra materialne w ich
3 Istnieją gminy, które za składowanie odpadów płacą już 20-50% swojegobudżetu (por. Lewis 2013: 28 – dane pochodzą z raportu Banku Światowego z2012 roku).4 W rozdziale jedenastym Jackson wylicza kompromitujące wady wskaźnikawzrostu: „najczęściej wymienia się niezdolność PKB do poprawnego obliczeniazmian w bazie aktywów, uwzględnienia pogorszenia rzeczywistego dobrobytuwynikającego z nierównej dystrybucji dochodów, dostosowania się do spadkuzasobów i innych form kapitału naturalnego, uchwycenia zewnętrznych kosztówzanieczyszczeń i długoterminowych szkód środowiskowych, uwzględnieniakosztów przestępczości, wypadków samochodowych, wypadków w miejscu pracy,zjawiska rozpadu rodziny i innych kosztów społecznych, rozliczenia wydatków„defensywnych” i konsumpcji dóbr pozycjonalnych oraz usług nierynkowych,takich jak praca w domu i opieka nad innymi w ramach wolontariatu.”
3
hegemonicznej roli wyznaczników statusu. Zdaniem Jacksona
obywatele pragną raczej szacunku ze strony swoich bliskich,
poczucia sensu płynącego z relacji społecznych, wolności wyboru
i wartościowych sposobów spędzania czasu wolnego, niż wysokich
lokat na swych kontach. Postawieni wobec alternatywy: prestiż i
podziw ze strony współobywateli czy bogactwo, wcale nie
wybieramy bogactwa.
Jak wynika z wielu analiz psychologów społecznych i
ekonomistów odwołujących się do behawioryzmu, uwarunkowania
dotyczące spełnionego życia są dużo bardziej złożone.
Zdecydowanie wykraczają one poza osiągany status materialny. Z
tych względów brytyjski ekonomista podejmuje próbę zbudowania
poważnej alternatywy myślowej wobec wskaźnika wzrostu PKB.
Proponuje on wykorzystanie pojęcia dobrobytu (ang. prosperity) –
rozumianego jako zdolność do rozwoju. Dobrobyt obejmuje
możliwość cieszenia się szacunkiem równych sobie,
maksymalizowanie wolności dokonywania indywidualnych wyborów,
wchodzenia w relacje z innymi, podejmowania działań uznawanych
za sensowne, wykonywania pracy dającej satysfakcję i gwarancję
tego, że jesteśmy komuś potrzebni.
Dysfunkcjonalność konsumeryzmu napędzanego długiem
Jak przekonuje Jackson, koncentracja na nieustannym
stymulowaniu wzrostu, zysków oraz produkcji poprzez zachęty dla
inwestycji i kredytowania musi się skończyć. Dalsze pobudzanie
zadłużenia (publicznego, zewnętrznego, konsumenckiego) to ślepa
uliczka. Brytyjski ekonomista krytykuje niestabilne finansowe
instrumenty pochodne, sekurytyzację długów, mechanizmy tak
4
zwanej „krótkiej sprzedaży”, handel toksycznymi aktywami, a
także „kulturę premii” w sektorze finansowym. Wymagają one w
opinii Jacksona zablokowania bądź ścisłej regulacji.5
Kapitalizm rosnących długów i haniebnej hiperkonsumpcji
musi zostać rozmontowany przede wszystkim ze względu na dwa
najpoważniejsze zagrożenia i wyzwania cywilizacyjne XXI wieku:
zmianę klimatyczną (a szerzej – ryzyko ekologiczne) oraz
kryzysy finansowe świadczące o nieuchronnej niestabilności
rynków finansowych. Narastanie globalnych nierówności
ekonomicznych oraz zadłużenie ekologiczne ludzkości domagają
się wzięcia pod uwagę. Dalsze stymulowanie konsumpcji jest w
tych warunkach skrajnie nieodpowiedzialne. 6
Kapitalizm XX wieku charakteryzuje logika pobudzania
wzrostu poprzez kredytowane inwestowanie. Jak podkreśla
Jackson, wymóg pogoni za zyskiem oznacza również poszukiwanie
sposobów podnoszenia wydajności. Zazwyczaj dokonuje się to
kosztem pracownika. Rośnie czas pracy, spada jakość życia.
5 Nie jest to głos odosobniony, por. np. Chang 2013, Soros 1999, 2008,Kryzys. Przewodnik Krytyki Politycznej 2009. W książce Kapitalizm drobnego druku AndrzejSzahaj podkreśla, że choć u swych początków system kapitalistyczny byłprojektem posiadającym wymiar moralny i emancypacyjny, to współcześniejesteśmy świadkami jego korozji. Kapitalizm „spuszczony ze smyczy”, zosłabioną rolą państwa i instytucji społeczeństwa obywatelskiego prowadzido spustoszeń społecznych i demoralizacji. We wspomnianym kontekście autorwymienia następujące zjawiska: ustanawianie monopoli, zmowy cenowe, pogardędla praw pracownika, umowy śmieciowe, tzw. optymalizację podatkową,wprowadzanie nieuczciwych umów służących manipulacji klientem,wykorzystywanie asymetrii informacyjnej, handel niewiarygodnymi aktywamifinansowymi, narastanie dysproporcji majątkowych, hiperkonkurencję (Szahaj2014: 175-178). 6 W pełni zgadzam się z diagnozą Jacksona dotyczącą najważniejszych wyzwańpolitycznych XXI wieku (por. Bińczyk 2012, 2013). Podobne intuicjeznajdziemy w tekstach najwybitniejszych współczesnych socjologów ifilozofów, takich jak Zygmunt Bauman, Bruno Latour, Anthony Giddens, PeterSloterdijk, Ulrich Beck czy Immanuel Wallerstein (por. Bińczyk 2012: 271-382).
5
Nowość produktu podlega tu fetyszyzacji, zgodnie z łańcuchem
przyczynowym: inwestycja – innowacja – faza produkcji –
stymulowanie potrzeb i nienasycenia klientów –
sprzedaż/pomnażanie zysków – eksternalizacja kosztów
(ekologicznych i społecznych).
W czasach super-obfitości towarów i usług nienasycenie
konsumentów wymaga ciągłego podtrzymywania. Sprzyjają temu:
ideologia indywidualnego stylu i wyrażania siebie przez zakupy,
mechanizmy mody, kreowanie trendów, logika schlebiania sobie,
przemysł medialny i reklamowy. W efekcie żyjemy otoczeni
kakofonią marek, stylów i wyborów.7 Nadmiar ofert i konieczność
wybierania sprawiają, że obywatele stają się przeciążeni i
zestresowani. Wzrastają ich wymagania. Jak pokazują przy tym
badania socjologów i psychologów społecznych, przeciętny
konsument wcale nie wybiera w sposób przemyślany i racjonalny,
ale woli posiadać czy oglądać to, co inni już widzieli lub
skonsumowali.
Ostentacyjne bogactwo zagraża zdrowiu i szczęściu obywateli
W swojej argumentacji Jackson niejednokrotnie odwołuje się
do szeroko komentowanej pracy dwojga epidemiologów brytyjskich:
Duch równości. Tam, gdzie panuje równość, wszystkim żyje się lepiej. Kate
Pickett i Richard Wilkinson przekonują w niej, iż z badań
zdrowia populacji wynika, że dochody powyżej 25.000 $ rocznie
nie powodują już znaczącego wzrostu poczucia szczęścia,
spełnienia czy dobrobytu (Wilkinson, Pickett 2011: 22-24).
7 W przeciętnym amerykańskim hipermarkecie w roku 2010 można było znaleźć188 marek szamponów lub odżywek do włosów i 161 rodzajów płatkówśniadaniowych (Lewis 2013: 38).
6
Osiągając pewien stopień bezpieczeństwa materialnego, obywatele
definiują raczej swój dobrostan w oparciu o kryteria dotyczące
estetyki miejsca, w którym mieszkają, wartości związanych z
religią bądź duchowością, zdrowia czy wreszcie relacji
społecznych (udany związek, szczęście rodzinne, poczucie
kontroli nad warunkami własnej pracy, wartość przyjaźni).
Kryterium wysokości dochodów wskazywane jest dopiero po
wspominanych wyżej wskaźnikach.
Przede wszystkim, Pickett i Wilkinson ostrzegają w swej
pracy przed groźnymi konsekwencjami narastania nierówności
społecznych w niektórych krajach. Tam, gdzie występują
dramatyczne dysproporcje ekonomiczne (na przykład w USA czy
Wielkiej Brytanii) wzrasta poczucie lęku i poziom frustracji,
obniżają się standardy zdrowia i przeciętna długość życia,
spada poziom zaufania i poczucia bezpieczeństwa, obniża się
jakość edukacji. Są to kraje o niskiej mobilności i niskich
wskaźnikach optymizmu (Wilkinson, Pickett 2011: 78).
Eksponowane bogactwo nielicznych staje się przyczyną
nierealistycznych aspiracji reszty obywateli, wiodąc do
obniżenia ich poczucia własnej wartości. W pewnym sensie
bogacze obciążają całe społeczeństwo negatywnymi kosztami
psychologicznymi, społecznymi i zapewne również zdrowotnymi
(Wilkinson, Pickett 2011: 240, 282). Tam, gdzie panuje
nierówność, występuje większy poziom przestępczości, rosną
wskaźniki dotyczące samobójstw, otyłości, a także chorób
psychicznych, takich jak alkoholizm czy depresja. Społeczeństwa
nierówne zmagają się z poważnymi trudnościami niespójności
7
społecznej: większą ilością rozwodów, ciąży u nieletnich,
problemem przemocy czy uzależnienia od narkotyków.
Brytyjscy epidemiolodzy dostrzegają bezpośredni związek
pomiędzy procesami narastania nierówności a neoliberalnym typem
kapitalizmu, dominującym w niektórych krajach. Chodzi o system,
w obrębie którego wspiera się procesy deregulacji i
prywatyzacji, marginalizuje najsłabsze grupy społeczne,
redukuje zabezpieczenia socjalne oraz promuje ostre
współzawodnictwo w obszarze rynku (Wilkinson, Pickett 2011:
208-209).
Nie ma wątpliwości, że cywilizacyjne efekty konsumeryzmu
świadczą o jego dysfunkcjonalności. W gospodarce o wysokim
wskaźniku wzrostu, wydajności i kredytowania, jesteśmy bardziej
zagonieni i więcej pracujemy. W społeczeństwach opartych na
nierównościach pokazuje się nam coraz więcej atrakcyjnych dóbr
materialnych i bogactwa na wyciągnięcie ręki.8 Wmówiono nam, że
„jesteśmy warci” produktów, które są najdroższe i najbardziej
ekskluzywne. Jako konsumenci mamy coraz większe wymagania,
jesteśmy więc bardziej sfrustrowani.
Złowrogie deficyty naszej wyobraźni a logika mediów
Inny brytyjski myśliciel – Justin Lewis, profesor nauk o
komunikacji Uniwersytetu w Cardiff wielokrotnie odwołuje się do
tez Jacksona. Co do większości podstawowych założeń wywodu,
przyznaje mu rację: konsumeryzm jest systemem skrajnie
8 Towarzyszą temu spektakle upokarzania zwykłych obywateli, którzy wprogramach telewizyjnych typu reality show aspirują do świata celebrytów,marząc o szybkim awansie społecznym. Na temat fenomenu popularnościprogramów tego typu oraz ich funkcjonalności względem społeczeństwaopartego na nierównościach ekonomicznych, zob. Szahaj 2012.
8
dysfunkcjonalnym. Żyjemy w świecie, w którym 20% najbogatszych
konsumuje 75% dóbr i zasobów planety. Budując ten świat,
zdegradowaliśmy już 60% ekosystemów Ziemi (Lewis 2013: 27).
Jednak w swojej książce Beyond Consumer Capitalism. Media and the
Limits to Imagination Lewis idzie w pewnym sensie o krok dalej, niż
brytyjski ekonomista. Badacz komunikacji Uniwersytetu w Cardiff
nie dziwi się już tak bardzo naszej bezradności i nieporadności
wobec problemu braku alternatyw dla wzrostu. Znajdziemy tu w
zamian precyzyjne oskarżenie: to współczesna logika
funkcjonowania mediów masowych ogranicza publiczną wyobraźnię,
zagrażając stabilnej przyszłości planety. Przyjrzymy się nieco
bliżej stanowisku Lewisa.
Jak czytamy w książce Beyond Consumer Capitalism, branża
medialna i komunikacyjna wytwarza obecnie około 7% globalnego
PKB (w niektórych krajach OECD nawet do 20% PKB). Omawiany
sektor zdominowany jest przy tym przez konglomeraty medialne –
monopole obficie subsydiowane przez bogate państwa (Microsoft
zawłaszcza 90% rynku, zaś Google 97%!).9 Jest to równocześnie
sektor, który zatrudnia najbardziej kreatywną siłę roboczą
świata, pozbawiając inne domeny talentów. Najzdolniejsi
absolwenci studiów wyższych krajów rozwiniętych i rozwijających
się tworzą aplikacje dla systemu android, wymyślają chwyty
reklamowe bądź udoskonalają filmową technologię 3D.
Przemysł medialny stanowi kwintesencję irracjonalności
wpisanej w późny kapitalizm. Opiera się on na neurotycznej
pogoni za fetyszem tego, co nowe, wytwarza gigantyczne ilości
e-śmieci i poddany jest logice planowanej przestarzałości (ang.
9 Na temat zakresu wsparcia pod postacią subsydiów publicznych dlaprzedsięwzięć Hollywood zob. Miller 2008.
9
planned obsolescence). Planowana przestarzałość oznacza celowe
projektowanie produktów w taki sposób, aby stały się
przestarzałe, niemodne, a także niefunkcjonalne po upływie
określonego czasu (por. Perelman 2005: 27-30).10 Trwanie
przeciętnego produktu w biznesie komunikacyjnym i medialnym
obejmuje tylko około 12-18 miesięcy. Jak widzimy, wymogi
gospodarki konsumpcjonistycznej, zorientowanej na nowość, wcale
nie idą w parze z regułami funkcjonalności, oszczędności czy
racjonalnego wykorzystywania zasobów. 11
Co jednak najistotniejsze w kontekście naszego wywodu:
jaki przemysł medialny, taka masowa wyobraźnia – twierdzi
Lewis. Brytyjski badacz komunikacji za miałką treść przekazów
obciąża odpowiedzialnością systemowo zaprojektowany model
zarządzania mediami. Przemysł medialny i komunikacyjny działa
pod dyktando akcjonariuszy, reklamodawców i właścicieli. Treści
przekazów w obrębie mediów masowych są boleśnie tendencyjne:
nie ma tu robotników, nie ma związków zawodowych, nie
prezentuje się problemu nierówności ekonomicznych, nie widać
kobiet po czterdziestce. W zamian mamy nadreprezentację sportu,
zbrodni, hiperrealnego świata celebrytów i punktu widzenia
wielkiego biznesu, karmiącego się logiką stymulowania wzrostu
PKB. Skoro decydują reklamodawcy i akcjonariusze, dominuje
trywialność i sensacja, które można łatwo sprzedać.
Media nie oferują pogłębionych analiz, nie objaśniają
kontekstu poruszanych kwestii. Zamiast poważnych pytań mamy
eksponowanie pseudo-wydarzeń okraszane nieuprawnionymi,
10 Termin został spopularyzowany w latach 50. XX wieku przez StevenaBrooksa, amerykańskiego projektanta przemysłowego.11 W roku 2005 w USA wyrzucono 47 mln komputerów. Statystyczny Amerykaninkażdego roku wyrzuca swój telefon i nabywa nowy.
10
pobieżnymi spekulacjami „ekspertów” radiowych i telewizyjnych.
W programach „informacyjnych” dominuje reguła jednorazowego
„newsa” (jest on zarazem towarem i spektaklem, stając się
przestarzały już w momencie jego nadania). Jak przekonuje
Lewis, reporter „pierwszy na miejscu zdarzenia” wcale nie
gwarantuje wyższej jakości informacji. Dostarcza jedynie iluzji
jej świeżości. Zgodnie z zasadą infotainment (tzn. utożsamiania
informowania z rozrywką – entertainment) klient otrzymuje migawki
„newsów” pozbawione głębszych pytań, które nie promują
zrozumienia.12 Nic dziwnego, że nikt nie pyta publicznie o to,
dlaczego nie potrafimy konstruować poważnych alternatyw
myślowych wobec wskaźnika PKB czy kapitalizmu „kasynowego”. Tak
zaprojektowane media promują jedynie i legitymizują poznawczą
tandetę.
W centrum swojej krytyki Lewis umieszcza też przemysł
reklamowy.13 Skutkiem dominacji reklam i samych treści dyskursu
reklamy jest zjawisko deficytu uwagi. Reklama sentymentalizuje
proces produkcji, nie podnosi zagadnień związanych z prawami
pracowników, szkodami środowiskowymi, cyniczną grą o zyski
akcjonariuszy. Treści reklam nie odnoszą się do rzeczywistych
cech czy jakości produktów, ale głównie do emocji
oczarowywanego konsumenta. Reklama promuje płytki narcyzm, jest
też zazwyczaj genderowo niepoprawna, jeśli nie szkodliwa. Co
najważniejsze, dyskurs reklamy ukrywa koszty konsumeryzmu i
odciąga nas od ewentualnych alternatyw myślowych wobec tego
12 Media są także autopoietyczne – jedne stacje powtarzają profile irozwiązania innych, zaś pogramy i przekazywane treści odnoszą się same dosiebie.13 Autor ten podaje, że aż 41% przekazu medialnego w USA to reklama (wStanach Zjednoczonych wspomniana branża wytwarza aż 2% PKB).
11
systemu. Jest on z gruntu polityczny. Znowu uszczupla nasze
szanse na zbudowanie sensownych alternatyw wobec wzrostu.
Na ławie oskarżonych: e-śmieci
Co więcej, stojąc na progu katastrofy ekologicznej,
przyczyniamy się do eksploatacji środowiska także wtedy, gdy
oglądamy filmy i seriale lub korzystamy z Facebooka na
smartfonach. Brytyjski badacz komunikacji zwraca uwagę, że
przemysł medialny i komunikacyjny zużywa niewyobrażalne ilości
zasobów i wytwarza tony e-śmieci: ładowarek, konsoli,
joysticków, ekranów, monitorów, rzutników, kart pamięci,
drukarek oraz kabli. Najczęściej są one wyrzucane jeszcze
wtedy, gdy działają, ale przestają być kompatybilne z innymi
urządzeniami. Jak podaje Lewis, serwer Google w Oregonie
konsumuje tyle energii, co miasto zamieszkałe przez 200 000
obywateli (Lewis 2013: 136). Co na pewno zaskakujące dla
większości z nas – wyprodukowanie komputera wymaga zużycia
takiej ilości energii, wody i chemikaliów, co produkcja dużego
auta (por. Kuehr, Williams 2003).14 E-śmieci są przy tym
skrajnie toksyczne, trudno je składować. Tylko około 14% z nich
podlega recyklingowi (najczęściej w krajach rozwijających się,
jak Nigeria, lub w południowych Chinach).
Gadżety cyfrowe: laptopy, tablety lub smartfony mają
jednak zaangażowanych i przywiązanych do nich konsumentów.
Więcej czasu zajmuje nam konsumowanie produktów technologii
medialnych, niż spanie czy praca (Lewis 2013: 134).15
14 Przemysł medialny wytwarza tyle samo gazów cieplarnianych, ile ostrokrytykowany przez ekologów transport lotniczy.15 W jednej z książek na temat współczesnych Indii czytamy: „Dostęp dotoalet ma tylko jedna trzecia Hindusów, a telefonów komórkowych używa już
12
Równocześnie, „czyste” technologie komunikacyjne kojarzą się
nam z cywilizacyjnym postępem, wolnością słowa, propagowaniem
światłych idei i rozrywką, do której mamy niezbywalne prawo.16
Z uwagi na te mechanizmy problem e-śmieci nie jest podnoszony w
debacie publicznej.
Jednak przemysł medialny nie tyle kieruje się potrzebami
konsumentów, co sam je tworzy a następnie zaspokaja. Dominuje
tu reguła planowanej przestarzałości, zaś klient chcąc nie
chcąc musi dostosowywać się do niekończącej się wymiany
formatów oraz urządzeń służących do ich obsługi (winyle, taśmy,
CD, DVD, MP3, iPod, HD, płaskie ekrany). „Public wants what it
gets” – czytamy w książce Beyond Consumer Capitalism. Choć króluje
konsumeryzm, konsument przestaje być partnerem dla biznesu.
Lewis wątpi równocześnie, czy wymiana technologii
komunikacyjnych znacząco podnosi jakość oferowanych nam dóbr.
Autor ten pyta: czy naprawdę szalony wybór nośników, multum
stacji radiowych i programów telewizyjnych, a także zalew
dostępnych acz jałowych treści tworzy rzeczywisty skok
jakościowy dotyczący partycypacji w kulturze dla przeciętnego
obywatela? Argumentacje brytyjskiego badacza komunikacji
ukazują tę kwestię w zupełnie nowym świetle.
Dobrobyt lecz bez wzrostu, media bez reklamodawców i inne
recepty na przyszłość
blisko połowa społeczeństwa. Sektor prywatny, dostarczający usługitelefoniczne, w okamgnieniu wyprzedził niewydolną państwową machinę, którakazała ludziom na podłączenie linii czekać nawet czterdzieści lat” (Wilk2014: 51). Podobne zjawiska występują w krajach rozwijających się Afryki.16 W niniejszym kontekście zaskakujący dla wielu komentatorów fenomenzajadłych protestów w Polsce w roku 2012 przeciwko umowie handlowejzwalczającej obrót towarami podrabianymi (ACTA) wydaje się jak najbardziejzrozumiały.
13
Wróćmy jednak do tez Jacksona. Zdaniem brytyjskiego
ekonomisty, koncentracja na problemie wzrostu gospodarczego
odciąga naszą uwagę od największych wyzwań politycznych XXI
wieku. Zamiast wypracowywać alternatywne rozwiązania polityczne
dla potrzeb planety o kurczących się zasobach, obecna
zachowawcza polityka business as usual tylko systemowo pogarsza
sytuację.
Faworyzujemy transport prywatny i prywatne samochody
kosztem publicznych środków komunikacji i praw pieszych.
Subsydiujemy dostawców energii, zamiast nakładać na nich
podatki. Pozwalamy na tanie i krótkowzroczne składowanie
odpadów. Nie zakazujemy reklam, nawet tych kierowanych do
naszych kilkuletnich dzieci i promujących żywność śmieciową.
Nie wprowadzamy systemu kontroli standardów jakości
sprzedawanych nam produktów. Pozwalamy, by przestrzeń publiczną
naszych miast zawłaszczały hipermarkety i oszpecały ją bilbordy
reklamowe. Hołdujemy wskaźnikom ekonomicznym ilustrującym
intensywność obiegu pieniądza w gospodarce, zamiast otworzyć
się na inne opcje myślowe.
Co jednak dość pocieszające, Jackson, Lewis, a także
Pickett i Wilkinson artykułują dość spójny zestaw postulatów
dotyczących możliwej polityki kształtowania przyszłości. Jak
się wydaje, ich stanowiska są w tym względzie zbieżne. Autorzy
ci zgodnie podkreślają: zamiast czynić naszym priorytetem
wzrost PKB i konsumpcję, powinniśmy debatować o kontroli
zużycia zasobów i sprawiedliwej dystrybucji dóbr, wykorzystując
inne wskaźniki ekonomiczne. Rozpędzoną machinę turbokapitalizmu
14
musimy zdemontować i powstrzymać.17 Jak postulują Pickett i
Wilkinson: „Należy się starać tak wpłynąć na system wartości
rozpowszechniony w społeczeństwie, aby ostentacyjna konsumpcja
przestała wzbudzać podziw i zazdrość, a zaczęła być postrzegana
jako jedna z przyczyn problemu, jako oznaka chciwości oraz
niesprawiedliwości rujnującej społeczeństwo i planetę”
(Wilkinson, Pickett 2011: 282).
W opinii Jacksona, opisane wyżej fiasko marzenia
konsumenckiego stawia nas przed koniecznością zdecydowanej
transformacji naszych postaw oraz priorytetów. Autor ten
proponuje, żebyśmy postawili na nisko-wydajną gospodarkę
„kopciuszkową”: zrównoważone rolnictwo, odnawianie istniejących
domów zamiast budowania nowych, promowanie leśnictwa,
odpowiedzialne i roztropne pośrednictwo finansowe. Naszym
priorytetem ekonomicznym winniśmy zdaniem brytyjskiego
ekonomisty uczynić długofalowe, wsparte publicznie inwestowanie
w rozwiązania ekologiczne i niskoemisyjne. Równocześnie, szkody
środowiskowe (szczególnie emisja dwutlenku węgla) winny zostać
przejrzyście opodatkowane. Zasada planowanej przestarzałości
musi zostać wyrugowana z przemysłu, należy wprowadzić regulacje
dotyczące kontroli jakości i trwałości towarów.
Książka Dobrobyt bez wzrostu zachęca do promowania własności
pracowniczej, a także dowartościowania dóbr publicznych (takich
jak parki, centra sportowe, biblioteki, muzea, festiwale,
targowiska miejskie). Zdaniem Jacksona, należy jak najszybciej
wypracować instytucjonalne warunki sprawiedliwego podziału
pracy o zmniejszonej wydajności. Autor pisze również o
17 Bardzo podobne konkluzje znajdziemy też w: Sachs 2009, Sandel 2012,Singer 2006, Stiglitz 2007, 2007a.
15
konieczności wzmocnienia instytucji państwa oraz o oddolnej
przemianie obywateli, inspirowanej ideałami dobrowolnej
prostoty i minimalizmu.
Brytyjski badacz zrównoważonego rozwoju wprost proponuje
osłabianie produktywności gospodarczej poprzez wprowadzenie 21-
godzinnego tygodnia pracy (jest to idea wspierana przez „The
New Economics Foundation”, jeden z brytyjskich think-thanków).
Jednak czas wolny, który zyskalibyśmy dzięki podobnym
posunięciom nie powinien być przeznaczany na wzmożone
konsumowanie dóbr materialnych. W zamian należałoby zapewnić
obywatelom bogatą ofertę usług umożliwiających osiągnięcie
dobrobytu definiowanego jako życie gwarantujące poczucie
przynależności, poważanie ze strony bliźnich, pracę przynoszącą
spełnienie. Chodzi o promowanie niskoemisyjnych, mało wydajnych
sektorów o wysokiej stopie zatrudnienia (edukacja, opieka
społeczna, pewne typy usług, rzemiosło, ogrodnictwo, obszar
kultury). Łączyłoby się to ze zmniejszaniem podatków
dotyczących zatrudnienia i równoczesnym zwiększaniem
opodatkowania ekologicznych kosztów produkcji (por. Jackson
2012).
Lewis również namawia do tego, abyśmy w pierwszej
kolejności próbowali odzyskać wartość czasu wolnego. Do lat 50.
XX wieku to starania o czas wolny a nie kolekcjonowanie dóbr
materialnych było celem bogacenia się narodów. Szkodliwie
oddziałujące media prywatne muszą zostać zdecydowanie
opodatkowane na rzecz mediów publicznych, wolnych od wpływów
akcjonariuszy i reklamodawców. Należy też podjąć wielowymiarową
i poważną dyskusję dotyczącą jakości towarów, trwałości
16
produktów i praw konsumentów. Koszty ekologiczne towarów, a w
szczególności wysokie koszty e-śmieci należy koniecznie włączyć
do kosztów produkcji. Nabywcy muszą być rzetelnie informowani o
tym, jaki procent ceny danego towaru stanowiły wydatki na jego
reklamę. Należy poważnie rozważyć wprowadzenie zakazu reklamy w
ogóle (por. Layard 2011), a na pewno należy zakazać reklam
adresowanych do dzieci. Powinniśmy też coraz większe obszary
naszego życia wyłączać spod wpływu reklamodawców.
Podsumowanie Jak dotąd, prezentowana polskiemu Czytelnikowi książka
została przełożona na piętnaście języków. Raport Jacksona
określany jest jako „wizjonerski” (por. Oliver-Solà 2010: 596).
Ukazał się on w bardzo ważnym momencie politycznym, podczas
globalnego kryzysu finansowego, bezpośrednio się do niego
odnosząc. Prosperity without Growth przyjmowano dość
entuzjastycznie, choć oczywiście zarówno diagnoza autora, jak i
jego postulaty były też krytykowane.
Już sama polityka zrównoważonego rozwoju oceniana jest
przez oponentów dość negatywnie, czasem jako czysta kosmetyka
(por. May 2010). Dostarcza ona jedynie nieprecyzyjnych
wytycznych, z konieczności podlegając wielu rozbieżnym
interpretacjom. Koncepcję zrównoważonego rozwoju możemy nawet
uznać za utopijny, niedopracowany analitycznie, abstrakcyjny
zbiór sloganów. Jednak podejście Jacksona w kontekście debaty o
zrównoważonym rozwoju jest dość wyjątkowe. Autor ten
kwestionuje przecież samą potrzebę dalszego wzrostu
gospodarczego, stawiając na gospodarkę „kopciuszkową”.
17
Warto podkreślić, że brytyjski ekonomista popiera w swej
pracy tak zwany podatek Tobina oraz postulat zwiększenia
obowiązkowych rezerw bankowych. W opinii niektórych
komentatorów wprowadzenie tego typu rozwiązań z konieczności
przyczyniłoby się do obniżenia skuteczności globalnego systemu
finansowego (por. Stern 2010: 1191). Krytycy raportu Jacksona
podkreślają też, że porzucenie paradygmatu wzrostu
ekonomicznego to projekt aż nadto nierealistyczny. W obecnej
sytuacji racjonalniejsze byłoby domaganie się wprowadzenia
zdecydowanych narzędzi pozwalających na ponadnarodową kontrolę
zużycia zasobów. Zdecydowana polityka niskoemisyjna musiałaby
opierać się na wprowadzeniu rozwiązań opartych na
alternatywnych źródłach energii, co z kolei musi się wiązać z
poważnymi systemowymi kosztami dla gospodarek świata. Nie
wydaje się, by Jackson w należytym stopniu brał to pod uwagę.
Książka oceniana jest jednak jako oparta na dobrze
dobranych materiałach źródłowych wysokiej jakości (por. May
2010: 2650). Jej zdecydowaną zaletą jest bogactwo odwołań do
najnowszej literatury i wiarygodnych raportów dotyczących
zawartych w niej tez i poruszanych problemów. Jak się Państwo
przekonają, jest to także praca niezwykle przejrzyście
napisana, zawierająca klarowną strukturę argumentacyjną. Nie ma
żadnych wątpliwości, że jest ona niezwykle potrzebna także w
Polsce, gdzie w debacie publicznej wartość wzrostu PKB
kwestionowana jest ciągle za rzadko.
Literatura:
18
Bińczyk, Ewa. 2012. Technonauka w społeczeństwie ryzyka. Filozofia wobec
niepożądanych następstw praktycznego sukcesu nauki. Toruń:
Wydawnictwo Naukowe UMK.
Bińczyk, Ewa. 2013. Problem sceptycyzmu wobec zmiany klimatycznej a
postkonstruktywizm. „Przegląd Kulturoznawczy” 1 (15), 48-66.
Chang, Ha-Joon. 2013. 23 rzeczy, których nie mówią ci o kapitalizmie.
Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej, przeł. Barbara
Szelewa.
Jackson, Tim. 2012. Let’s Be Less Productive. „The New York Times.
Sunday Review”, 27 Maja, s. SR4.
Kryzys. Przewodnik Krytyki Politycznej. Przyczyny, analizy, prognozy. 2009.
Warszawa: Wydawnictwo Krytyki Politycznej.
Kuehr, Ruediger, Eric Williams. (red.). 2003. Computers and the
Environment: Understanding and Managing their Impacts. Dordrecht:
Kluwer Academic Publishers.
Layard, Richard. 2011. Happiness, Lessons from a New Science. London:
Penguin.
Lewis, Justin. 2013. Beyond Consumer Capitalism. Media and the Limits to
Imagination. Cambridge, Malden, MA: Polity Press.
May, Peter M. 2010. Post-Sustainability Prosperity? Rec. Tim Jackson,
Prosperity without Growth. Economics for a Finite Planet. London:
Earthscan, 2009. „Ecological Economics”, vol. 69, 12:
2649-2650.
Miller, Toby. 2008. The Vernacular Economist’s Guide to Media and Culture.
W: Ruccio, David F. (red.). Economic Representations: Academic
and Everyday. London: Routledge, 200-210.
19
Oliver-Solà, Jordi. 2010. Rec. Tim Jackson, Prosperity without
Growth. Economics for a Finite Planet. London: Earthscan, 2009
„Journal of Cleaner Production” 18: 596-597.
Perelman, Michael. 2005. Manufacturing Discontent. The Trap of
Individualism in Corporate Society. London, Ann Arbor, MI: Pluto
Press.
Sachs, Jeffrey. 2009. Nasze wspólne bogactwo. Ekonomia dla przeludnionej
planety. Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, przeł. Zofia
Wiankowska-Ładyka.
Sandel, Michael. 2012. Czego nie można kupić za pieniądze? Moralne granice
rynku. Warszawa: Kurhaus Publishing, przeł. Anna Chromik,
Tomasz Sikora.
Singer, Peter. 2006. Jeden świat. Etyka globalizacji. Warszawa: Książka
i Wiedza, przeł. Cezary Cieśliński.
Soros, George. 1999. Kryzys światowego kapitalizmu. Zagrożenie dla
społeczeństwa otwartego. Warszawa: Wydawnictwo Literackie MUZA
SA, przeł. Lech Niedzielski.
Soros, George. 2008. Nowy paradygmat rynków finansowych. Warszawa:
MT Biznes, przeł. Tomasz Rzychoń.
Stern, David J. 2010. Rec. Tim Jackson, Prosperity without Growth.
Economics for a Finite Planet. London: Earthscan, 2009,
„Ecological Economics”, vol. 69, 5: 1190-1191.
Stiglitz, Joseph E. 2007. Wizja sprawiedliwiej globalizacji. Warszawa:
Wydawnictwo Naukowe PWN, przeł. Adam Szeworski.
Szahaj, Andrzej. 2012. Kultura upokarzania. W: tenże. Liberalizm,
wspólnotowość, równość. Eseje z filozofii polityki. Toruń: Wydawnictwo
Naukowe UMK, 81-89.
20
Szahaj, Andrzej. 2014. Kapitalizm drobnego druku. Warszawa: Instytut
Wydawniczy Książka i Prasa.
Wilk, Paulina. 2014. Lalki w ogniu. Opowieści z Indii. Wydanie
ilustrowane, zdjęcia Bart Pogoda. Warszawa: Carta Blanca.
Wilkinson, Richard, Kate Pickett. 2011. Duch równości. Tam, gdzie
panuje równość, wszystkim żyje się lepiej. Warszawa: Wydawnictwo
Czarna Owca, przeł. Paweł Listwan.
Okładka
Nasza planeta, której zasoby haniebnie uszczupliliśmy, po
prostu nie udźwignie dalszego „postępu” cywilizacyjnego
definiowanego jako bogacenie się narodów. Pogoń za wzrostem
gospodarczym to groźna utopia polityczna.
Jak przekonuje Tim Jackson, profesor ekonomii i badań nad
zrównoważonym rozwojem na Uniwersytecie w Surrey w Wielkiej
Brytanii, dalsze stymulowanie wzrostu jest skrajnie
nieodpowiedzialne. Kapitalizm rosnących długów i
hiperkonsumpcji musi zostać rozmontowany. Wymagają tego dwa
najpoważniejsze wyzwania polityczne XXI wieku: zmiana
klimatyczna (a szerzej – ryzyko ekologiczne) oraz kryzysy
finansowe świadczące o niestabilności rynków finansowych.
Narastanie globalnych nierówności ekonomicznych oraz zadłużenie
ekologiczne ludzkości muszą być wreszcie wzięte pod uwagę.
Potrzebujemy poważnej alternatywy myślowej wobec wskaźnika
wzrostu PKB. Jackson proponuje w swej książce pojęcie dobrobytu
(ang. prosperity) – rozumianego jako zdolność do rozwoju.
21
Dobrobyt zakłada możliwość cieszenia się szacunkiem równych
sobie, podejmowania działań uznawanych za sensowne, wchodzenia
w relacje z innymi oraz wykonywania pracy dającej satysfakcję.
Jakie warunki kulturowe i ekonomiczne mogłyby sprzyjać
społeczeństwu dobrobytu? Książka przedstawia fascynującą
odpowiedź na to pytanie.
22
Top Related