Parakonsystentna logika NCN - głos w sprawie jakości oceny wniosków składanych do NCNu

17
1 DWUTYGODNIK Nr 13 (25) czerwiec 2014 ISSN 2300-4479 panorama.pan.pl Wydarzenia: „Naukowców niespokojne umysły” – o filmowych portretach uczonych z PAN mówi prof. Mirosława Marody 11 Dyskusja „Panoramy PAN”: „Coś zróbmy, coś zaróbmy” – o wynagrodzeniach w grantach piszą Anna Ajduk, Tomasz Markiewicz i Maciej Wojtkowski 13 17 Wydarzenia: „Ta nasza mobilność” – relacja z sympozjum 2 Dyskusja „Panoramy PAN”: „Eksperci NCN – odsłona 2” – komentarze Pawła Kotei (str. 2), Janusza Bujnickiego (str. 7) i Bartłomieja Skowrona (str. 8) fot. Mikroskop Hooka/ Wikimedia Commons N U M E R S P E C J A L N Y

Transcript of Parakonsystentna logika NCN - głos w sprawie jakości oceny wniosków składanych do NCNu

1

D W U T Y G O D N I K

Nr 13 (25) czerwiec 2014 ISSN 2300-4479 panorama.pan.pl

Wydarzenia: „Naukowców niespokojne umysły”– o filmowych portretach uczonych z PAN mówi prof. Mirosława Marody 11Dyskusja „Panoramy PAN”: „Coś zróbmy, coś zaróbmy” – o wynagrodzeniach w grantach piszą Anna Ajduk, Tomasz Markiewicz i Maciej Wojtkowski13

17 Wydarzenia: „Ta nasza mobilność” – relacja z sympozjum

2 Dyskusja „Panoramy PAN”: „Eksperci NCN – odsłona 2” – komentarze Pawła Kotei (str. 2), Janusza Bujnickiego (str. 7) i Bartłomieja Skowrona (str. 8)Coś zróbmy, coś zaróbmy

fot. Mikroskop Hooka/ Wikimedia Commons

N U M E R     S P E C J A L N Y

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 2

prof. dr hab. Paweł Koteja – Insty-

tut Nauk o Środowisku Uniwersytetu

Jagiellońskiego, Komitet Ekologii i Ko-

mitet Biologii Ewolucyjnej i Teoretycz-

nej PAN

Profesor Jacek Namieśnik w ostatnim

numerze „Panoramy PAN” przedstawił

tezę, że słabym ogniwem działalności

NCN – a ściślej mówiąc procedury przy-

znawania grantów – jest praca ekspertów

oceniających projekty i podejmujących

merytoryczną decyzję o wyborze finanso-

wanych wniosków. Ponieważ od początku

działania NCN pełniłem trzy razy funkcję

przewodniczącego panelu NZ8 (Podstawy wiedzy o życiu na

poziomie środowiskowym), a raz jeszcze pracowałem jako

jego członek, gdy redakcja „Panoramy PAN” poprosiła mnie

o  komentarz, odmówić nie mogłem. Z góry jednak zastrze-

gam, że przedstawiam opinie wynikające wyłącznie z moich

doświadczeń z pracy w panelu NZ8, więc mogą nie być repre-

zentatywne dla całego NCN.

Profesor Namieśnik zaczyna od stwierdzenia: „Sposób dzia-

łania Narodowego Centrum Nauki i procedura przyznawania

grantów nie budzą żadnych zastrzeżeń – taka jest obiegowa

opinia”. Po czym zaraz dodaje: „osobiście nie znam nikogo, kto

z entuzjazmem wypowiadałby się o NCN”. Moje spostrzeżenia

są dokładnie odwrotnie: absolutnie wszyscy, łącznie z Dyrekcją

i Radą NCN (o mojej skromnej osobie nie wspominając) uwa-

żają, że działalność NCN budzi najrozma-

itsze zastrzeżenia. Znam również wiele

osób, które – mimo iż mają zastrzeżenia

– z entuzjazmem się o NCN wypowia-

dają. To, co tu napisałem nie jest pustą

retoryką, a konstatacją weryfikowalną:

lektura głosów publicystycznych autor-

stwa osób w taki czy inny sposób z NCN

związanych pokazuje, że „entuzjaści” nie

są ślepi – widzą słabości i także wiedzą,

że to właśnie jakość pracy ekspertów jest

punktem newralgicznym. Sam pisałem

o tym bezpośrednio po pierwszym kon-

kursie w „Forum Akademickim” (3/2012).

Co ważniejsze, NCN także słucha głosów

krytycznych i poprawia słabe elementy procedury. Można na-

rzekać (sam też to robię), że reaguje zbyt powoli, ale z drugiej

strony nagminna jest sytuacja, w której osoby krytykujące nie

zauważają, że ich zastrzeżenia są już dawno nieaktualne.

By daleko nie szukać przykładu, Profesor Namieśnik pi-

sze: „formularze oceny nie są przystosowane do charakteru

wniosku. Na przykład jednym z elementów oceny wniosków

[…] w programie PRELUDIUM jest dorobek naukowy. O jakim

dorobku naukowym można mówić w przypadku słuchacza

I roku?! Zazwyczaj są to wystąpienia konferencyjne i nic więcej.

Taki wniosek jest więc z góry skazany na porażkę, bo 0 punk-

tów za ten punkt sprawia, że przy sporządzeniu rankingu

wniosków nie ma on już żadnych szans”. Jednakże w progra-

mie PRELUDIUM najniższa ocena za dorobek wnioskodawcy

Eksperci NCN – odsłona 2

Tekst prof. dr hab. inż. Jacka Namieśnika „Eksperci – słabe ogniwo działalności Narodowego Centrum Nauki”

wywołał w środowisku naukowym gorącą dyskusję. Postanowiliśmy zatem kontynuować ten temat na łamach

„Panoramy PAN”. Dziś głosy prof. dr. hab. Pawła Kotei, prof. dr. hab. Janusza M. Bujnickiego oraz dr. Bartłomieja

Skowrona. Kolejne po wakacjach

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 12 (24) CZERWIEC 2014 12

przeprowadzenie dodatkowego postępowania dowodowe-

go w postaci dwóch dodatkowych opinii”.

Takich decyzji jest pewno więcej. Ale ja chciałbym mieć

pewność, że osoby, które wydają nieuczciwe opinie, są wy-

kluczane z grona ekspertów. Działalność takich „specjalistów”

przyczynia się do opinii, że za parawanem anonimowości

ukrywa się spora grupa „ekspertów”, którzy na to miano nie

zasłużyli.

Sam mechanizm wyłaniania ekspertów powinien być

okresowo weryfikowany.

Moje krytyczne uwagi dotyczą ekspertów powoływanych

do poszczególnych paneli, bo przeraża mnie ich bezkarność

w  ferowaniu niekorzystnych wyroków. Przecież negatywne

decyzje panelu podejmowane w oparciu o ich opinie mają

poważnie konsekwencje, bo często nie ma możliwości zło-

żenia odwołania bądź też autor źle ocenionego projektu nie

może go składać w kolejnym konkursie grantowym. Przy ta-

kim systemie oceny wybór ekspertów, a później recenzentów,

to sprawa kluczowa dla zapewnienia rzetelności i miarodajno-

ści opinii i podejmowanych decyzji.

Zdaję sobie sprawę z tego, że nie wszyscy eksperci pracują

nieprawidłowo. Jednakże ciemna strona ich działalności nie-

wątpliwi istnieje.

Być może dobrym rozwiązaniem byłoby zwrócenie się do kie-

rownika projektu z prośbą o podanie nazwisk 5-10 specjalistów

– oczywiście spoza własnego środowiska – którzy mogliby

wstępnie ocenić wniosek. To powszechna praktyka stosowa-

na przez redakcje czasopism o wysokiej renomie naukowej

(duża wartość liczbowa współczynnika oddziaływania IF). Nie-

kiedy redakcje proszą nawet o podanie nazwiska specjalisty,

który nie powinien być proszony o recenzję. Przecież posiada-

nie „osobistego wroga i/lub zawistnika” to nieszczęście, które

może się zdarzyć każdemu!

Nad działalnością ekspertów NCN panuje milczenie, bo

większość naukowców boi się kierować jakiekolwiek zarzuty

z obawy o przyszłość, czyli los składanych przez siebie wnio-

sków. Uważam, że tak być nie może. Trzeba zacząć publiczną

dyskusję na ten temat, a ekspertów NCN zrzucić z piedestału

wszechmocy i wszechwiedzy.

Zachęcam także wszystkich do większego zdecydowania

w zakresie protestów i składania odwołań, gdy tylko widać, że

eksperci źle wykonali robotę, za którą wszak otrzymują wyna-

grodzenie.

A Was, Panie i Panowie eksperci, proszę: zdejmijcie czapki

niewidki i stańcie oko w oko z autorami projektów, by bronić

swoich opinii.

prof. dr hab inż. Jacek Namieśnik – kierownik Katedry Chemii Analitycznej Politechniki Gdańskiej,

przewodniczący Komitetu Chemii Analitycznej PAN

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”

rys. T.C.

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 3

to 1 punkt (brak dorobku) – i jest tak właśnie po to, by

nie dyskwalifikować osób dopiero zaczynających ka-

rierę. Co więcej, skala ocen jest określona inaczej niż

dla doświadczonych uczonych: w ogóle nie ma w niej

odniesień do publikacji impaktowych i  wskaźników

naukometrycznych. Dorobek ten może być oceniony

jako słaby (2 pkt), dobry (3), bardzo dobry (4) albo wy-

różniający (5), a ludzie zasiadający w panelach (przy-

najmniej w tym, w którym ja pracowałem) są przytom-

ni i wiedzą, że ocena dorobku musi uwzględniać etap

kariery. Dorobek doktoranta z początku pierwszego

roku, mającego na koncie doniesienia konferencyjne,

byłby zapewne oceniony – zgodnie ze zdrowym roz-

sądkiem – jako dobry (a już na pewno nie niżej niż na

2 pkt). Jednak nawet przy minimalnej ocenie 1, a zara-

zem maksymalnej ocenie za dorobek opiekuna nauko-

wego (na pewno dotyczyłoby to podopiecznego Pro-

fesora Namieśnika!) i świetnie napisanym projekcie,

łączna ocena (w poprzednim konkursie) wyniosłaby

84%, co w naszym panelu gwarantowałoby finanso-

wanie. Ocena 2 sprawiłaby, że wniosek taki znalazłby

się w czołówce listy rankingowej, a przy ocenie 3 był-

by liderem ze sporą przewagą nad peletonem. Co wię-

cej, NCN wprowadziło już kolejną zmianę: w aktualnie

trwającym konkursie PRELUDIUM waga oceny dorob-

ku naukowego, zarówno młodego wnioskodawcy, jak

i jego opiekuna, została zmniejszona do 10% (z 20%),

natomiast waga oceny wartości merytorycznej zosta-

ła zwiększona do 60% (z  40%). W praktyce, dorobek

doktoranta będzie miał więc nikłe znaczenie w łącznej

ocenie wniosku. Twierdzenie, że wniosek początkują-

cego doktoranta bez poważnego dorobku publikacyj-

nego jest skazany na porażkę, po prostu nie ma uza-

sadnienia w faktach.

Równie nietrafny jest przedstawiany często za-

rzut, że recenzenci zewnętrzni dobierani są z wąskiego kręgu,

a przez to oceny obciążone są osobistymi uprzedzeniami czy

sympatiami. Krytycy gorąco wzywają NCN do korzystania z re-

cenzentów zagranicznych – co brzmi niepoważnie w sytuacji,

gdy około 90% recenzji już jest wykonywanych przez zagra-

nicznych recenzentów (przynajmniej w panelu NZ8). I  to jest

jeden z tych aspektów działalności NCN, który różni się zasad-

niczo od praktyki w systemie grantowym Ministerstwa Nauki

i Szkolnictwa Wyższego oraz jeden z powodów, dla których

NCN ma zarówno entuzjastów, jak i żarliwych oponentów.

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”: EKSPERCI NCN – ODSŁONA 2

J. Le

fman

, Trz

ech

męż

czyz

n pr

zy st

ole/

Pol

ona

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 4

Jeśli występują panele, w których jest inaczej, stanowi to wska-

zówkę, że problem jest głębszy: nie tyle sposób funkcjonowa-

nia NCN, a środowisko związane z jakąś dyscypliną nauki wyma-

ga przebudowy. Bo przecież to z tego środowiska wyłaniani są

eksperci, którzy recenzentów zewnętrznych proponują.

Zgadzam się, choć dość przewrotnie, z tezą prof. Namie-

śnika, że „słabym ogniwem” w procedurze oceniania wnio-

sków o granty są eksperci. Oznacza to, że jesteśmy jedno-

myślni w tym, że system jako taki jest dobry. I to jest ważna

konstatacja, bo wielu krytykantów cały czas głosi, że wadliwy

jest w ogóle system, w którym projekty badawcze finansowa-

ne są w oparciu o konkursy z zasadami takimi, jak wprowa-

dzone przez NCN, które jednoznacznie obligują ekspertów

do oceniania zarówno dorobku, jak i wartości merytorycznej

wniosku z perspektywy istnienia, albo szansy na zaistnienie,

w międzynarodowym obiegu informacji naukowej (i tym róż-

nią się procedury oceny wniosków w NCN od tych, które były

praktykowane w MNiSW). Jeśli więc uznajemy, że system jako

taki jest dobry, a mechanizm decyzyjny oparty jest w nim na

opiniach ekspertów – w których ręce NCN rzeczywiście odda-

je ogromną władzę! – to oczywiście tylko eksperci mogą być

liczącym się „słabym ogniwem”.

Profesor Namieśnik stawia ekspertom ciężkie zarzuty. Za-

cznę od najcięższego: „są przypadki regulowania nieporozu-

mień osobistych czy też zawiści poprzez przyznawanie małej

liczby punktów”. Chwila zastanowienia wystarczy, by zdać

sobie sprawę z tego, że przypadki takie są nie do uniknięcia.

Na ekspertów powoływani są ludzie. Nie istnieje mechanizm,

który by pozwolił na wyeliminowanie a priori takich, którzy są

zdolni do niegodnych działań. Nie pomoże odwoływanie się

do kryteriów takich jak naukowa renoma. Isaak Newton był

jednym z kilku najwybitniejszych uczonych wszech czasów, co

nie przeszkadzało mu używać brudnych chwytów, by szkodzić

swoim kolegom – uczonym. Więc takie przypadki pojawiać się

będą, nie oczekujmy utopii. Pytanie, czy są częste i w jakim

stopniu rzutują na wyniki konkursów.

Przede wszystkim uważam, że jest to zarzut, który łatwo

postawić, a przed którym obwiniony nie ma się jak bronić.

Osobiście znam przypadki, w których wnioskodawca rozgła-

sza wszem i wobec, iż negatywna ocena jego wniosku była

wynikiem personalnej rozgrywki, a ja akurat wiem z całą

pewnością, że oceniający wniosek eksperci żadnych animozji

czuć nie mogli, bo wnioskodawca był dla nich osobą obcą.

Ale ponieważ procedura oceny jest poufna, nie mogę prze-

cież komuś, kto taki zarzut stawia, powiedzieć: „Słuchaj czło-

wieku, twój wniosek oceniali X i Y i chyba zgodzisz się, że te

akurat osoby nie mogły mieć wobec ciebie żadnych niecnych

intencji”. Nie mam zatem narzędzia, by wykazać absurdalność

zarzutów ze strony osób, które winę za swoje niepowodzenia

(a czasem po prostu nieudolność) przerzucają na otoczenie.

Dlatego intelektualna uczciwość nakazuje, by to raczej ktoś,

kto takie zarzuty formułuje, przedstawił jakiekolwiek analizy

statystyczne dokumentujące skalę takich nieetycznych dzia-

łań. Informacje anegdotyczne – czyli w praktyce głosy rozża-

lonych autorów odrzuconych wniosków – są z istoty rzeczy

mało wiarygodne.

Jeszcze raz powtórzę: w moim przekonaniu tego rodza-

ju nieetyczne zachowania nie tylko mogą się zdarzać, ale na

pewno zdarzać się będą i żaden system naboru ekspertów

takiej możliwości nie wyeliminuje. Jednocześnie sądzę, że nie

są to przypadki częste i mają ograniczony wpływ na proces

decyzyjny. Na pierwszym etapie oceny każdy wniosek trafia

do dwóch osób, które oceniają go niezależnie, nie wiedząc,

kto jest drugim ekspertem. Podczas dyskusji panelu eksperci

muszą swoje opinie wytłumaczyć. By ocenę złośliwie obniżyć,

trzeba więc znaleźć naprawdę przekonujący pretekst. System

ten nie jest oczywiście „szczelny”: nieuczciwy ekspert może

szukać bardziej wnikliwie wad w jednych wnioskach, a trakto-

wać pobłażliwiej inne, a udowodnienie komuś działania w złej

wierze jest trudne (bo przecież każdy może się po prostu

pomylić). Rozwiązaniem jest, jak sądzę, nie tyle próba wpro-

wadzania jakiejś bardziej rygorystycznej kontroli (jak miałaby

działać?!), a raczej poszerzanie kręgu osób zaangażowanych

w prace paneli i częste „tasowanie” ich składu. Bo naprawdę

groźne dla systemu finansowania nie są pojedyncze przypad-

ki, a uformowanie się grup ludzi w kliki. W system pracy paneli

taki mechanizm rotacji składu od początku był wprowadzony

(choć jego zasady się zmieniały i pewnie dalej będą ewolu-

ować). Według obecnych zasad, ekspert nie może pracować

w panelu dłużej niż przez trzy kolejne konkursy. Może można

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”: EKSPERCI NCN – ODSŁONA 2

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 5

by ograniczyć tę liczbę do dwóch. W ostatnim konkursie na

14 członków panelu, którym kierowałem, pięć osób pracowa-

ło pierwszy raz, a trzy pracowały w poprzednim, w którym ja

udziału nie brałem. Ponieważ panel ten obejmuje bardzo róż-

norodny zakres dyscyplin, tych ośmiu panelistów – ponad po-

łowa składu – stanowiły osoby, z którymi w ogóle pierwszy raz

bezpośrednio się zetknąłem. W takich warunkach trudno jest

o organizowanie kliki, zwłaszcza że przecież praca panelu od-

bywa się też pod nadzorem koordynatora dyscypliny z NCN.

Profesor Namieśnik pisze dalej: „przedstawiane w opiniach

zarzuty są często niemerytoryczne i świadczą o tym, że eks-

perci nawet nie raczyli wniosku przeczytać. Trudno także nie

odnieść wrażenia, że oceny są coraz bardziej pośpieszne i biu-

rokratyczne, i że eksperci nie przejmują się problemami mery-

torycznymi; opinie bywają tak zdawkowe i powierzchowne, że

aż budzą podejrzenia co do braku wiedzy eksperta w zakresie

tematyki projektu lub – co gorsza – ignorancji w tym zakre-

sie”. Cóż, ja natomiast odnoszę wrażenie, że opinia ta bazuje

na anegdotycznych informacjach od zawiedzionych wnio-

skodawców, a nie na rzetelnych analizach statystycznych.

Oczywiście, nie wszystkie opinie są takie, jakie być powinny.

Ale jaki odsetek stanowią takie pospieszne i nierzetelne? Co

konkretnie znaczy, że są częste? NCN na pewno powinno

wdrożyć system kontroli jakości – zacząć wykonywać analizy

statystyczne i używać ich wyników do eliminowania z „kor-

pusu ekspertów” (a także z listy potencjalnych recenzentów)

osoby, które po prostu źle tę pracę wykonują. Dopóki nie ma

takich analiz, formułowanie wniosków (albo wręcz ferowa-

nie wyroków) w oparciu o próby bardzo obciążone w sensie

statystycznym – na które składają się przede wszystkim głosy

zawiedzionych wnioskodawców – wydaje mi się niezbyt przy-

stające do standardów naukowych.

Ale zaryzykuję twierdzenie, że – wbrew temu co pisze prof.

Namieśnik – w ciągu pierwszych kilku konkursów jakość opinii

ekspertów, a przede wszystkim staranność uzasadnień mery-

torycznych, poprawiła się radykalnie. W pierwszym konkursie,

organizowanym w biegu i na gorąco, charakter ocen, które

mieli przedstawiać eksperci, nie był jasno określony i nie była

też opracowana pragmatyka formułowania podsumowują-

cych opinii. Faktycznie, było tak, że niektórzy eksperci ograni-

czali swoje opinie do zdawkowych słów, iż projekt „jest świet-

ny” albo „jest słaby” (pisałem o tym w artykule w FA). Później

wymagania wobec opinii ekspertów zostały doprecyzowane,

a formularz wymaga, by nie były to już opinie zdawkowe (sys-

tem OSF po prostu nie przyjmie opinii składającej się z paru

słów). Sam oczywiście nie mam narzędzi, by przeprowadzić

statystyczne analizy jakości opinii, ale mogę powiedzieć parę

słów o swoich. W ostatnim konkursie moje opinie (na pierw-

szym etapie) miały od 250 do 820 słów (średnio 495), a więc

średnia objętość tych opinii była większa niż średnia długość

streszczeń wniosków. Oczywiście wiem, że to nie świadczy

o  ich jakości – ale ośmielam się twierdzić, że na pewno nie

zasługują na miano pospiesznych czy zdawkowych. Nie wszy-

scy członkowie paneli piszą opinie tak obszerne, ale niektó-

rzy mają lepszą niż ja umiejętność wyrażenia celnych opinii

w krótkich sformułowaniach. Nie zawsze lakoniczność wska-

zuje na pospieszność lub zdawkowość.

Czy częste są opinie wskazujące na to, że ekspert nie prze-

czytał dokładnie wniosku? Znowu powiem: zapewne się to

zdarza. Ale w moim przekonaniu częstszym problemem jest

to, że niektórzy wnioskodawcy ignorują fakt, iż na pierwszym

etapie ocenie podlega wyłącznie „skrócony opis”. Niektóre

z  tych opisów wyglądały jak robione na chybcika, czasem

stanowiły nieco tylko przeredagowane streszczenia. Wiado-

mo mi o skądinąd poważnych uczonych, którzy nie doczytali

regulaminu i byli przekonani, że „opis skrócony” to forma biu-

rokratycznej szykany – tekst, który trzeba ze względów for-

malnych dołączyć do wniosku, ale który nie ma praktycznego

znaczenia dla oceny projektu. Nagminne jest, że opisy skró-

cone nie zawierają np. informacji o planowanej liczbie obser-

wacji czy testów, co oznacza (w badaniach biologicznych), że

wartość merytoryczna projektu staje się nieokreślona, a kosz-

torys musi być oceniony jako nie w pełni uzasadniony. Autor

ma pretensje, że ekspert nie doszukał się podanych przez nie-

go informacji – tyle tylko, że były to informacje na tym etapie

oceny dla eksperta niedostępne.

Profesor Namieśnik pisze też, że niektóre opinie wygląda-

ją, jak pisane przez nie-specjalistów, ale przecież nie powinno

dziwić, że tak właśnie jest. Tak być musi. W panelu NZ8 pra-

cowało tylko 14 osób, a jego zakres obejmuje całą tradycyjną

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”: EKSPERCI NCN – ODSŁONA 2

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 6

zoologię i botanikę, hydrobiologię, ekotoksykologię, ekologię,

etologię, biogeografię, paleontologię, biologię ewolucyjną,

itd. Projekty dotyczą tematów tak różnych, jak zachowania

gniazdowe ptaków, taksonomia, obieg fosforu w jeziorze,

morfologia dinozaurów czy ewolucja białek. Nie ma możliwo-

ści, by w składzie panelu byli eksperci, którzy są specjalistami

od wszystkich zagadnień wchodzących w zakres jego pracy.

Co więcej, często jest tak, że najbardziej kompetentni eksperci

muszą być wyłączeni z oceny ze względu na konflikt intere-

sów. Autor wniosku nie może więc zakładać, że jego wniosek

będzie na pierwszym etapie oceniany przez specjalistę z jego

wąskiej dyscypliny – i musi odpowiednio do tej sytuacji treść

wniosku przygotować. Nie jest to jakaś osobliwość NCN – po-

dobnie jest w innych instytucjach przyznających granty ba-

dawcze. Jeśli ekspert źle zrozumiał, o co autorowi chodziło,

to jest to w przynajmniej takim samym stopniu wina autora

wniosku. A fachowcy od komunikacji powiedzieliby zapewne,

że przede wszystkim po stronie nadawcy informacji leży od-

powiedzialność za jej czytelność.

Nieraz spotkałem się z argumentem, że jeśli ktoś nie jest

specjalistą z danej dziedziny, to nie powinien wydawać ne-

gatywnych opinii i „dać wnioskowi szansę”, czyli zdać się na

opinię zewnętrznego recenzenta – specjalisty. Osoby tak

rozumujące zapominają, że procedura oceny wniosków

o granty to nie egzamin maturalny, a KONKURS. Tu nie cho-

dzi o odpowiedź na pytanie, czy ktoś zasługuje na „zalicze-

nie”, a o wyłonienie wniosków do sfinansowania. Panel może

skierować do drugiego etapu, na którym oceny dokonują

recenzenci – specjaliści, tylko część wniosków (około 40%

składanych). Trudno więc oczekiwać, że będzie do drugie-

go etapu kwalifikował wnioski napisane niejasno, a odrzuci

takie, które napisane są w sposób zrozumiały i przekonywa-

jący – także dla niespecjalisty. Jeśli autor zauważa, że uwagi

recenzentów są kompletnie chybione, lepiej zrobi, jak sądzę,

jeśli przyjmie roboczo, że członek panelu działał w dobrej

wierze i zastanowi się, czy tekst wniosku jest optymalny –

czy nieporozumienie nie jest spowodowane użyciem skró-

tów myślowych albo hermetycznego żargonu. W każdym

razie, takie założenie prowadzi do podjęcia konstruktywnych

działań, w przeciwieństwie do przyjęcia założenia, że jest się

obiektem personalnego ataku.

W ostatnich akapitach pozwoliłem sobie na uwagi krytycz-

ne wobec autorów niektórych wniosków, ale nie chodzi mi

o to, by przerzucać się odpowiedzialnością. Jak powiedziałem,

w moim przekonaniu eksperci pracują lepiej niż w pierwszych

konkursach, ale powinienem dodać, że wyraźnie podniosła się

też jakość wniosków. Paradoksalnie, praca ekspertów staje się

w związku z tym coraz trudniejsza, bo stają wobec niewdzięcz-

nego zadania odrzucania licznych wniosków, które na finan-

sowanie zasługiwałyby i wobec których trudno jest przed-

stawić dyskwalifikujące zarzuty. W tej sytuacji coraz większe

wymagania trzeba stawiać zarówno w kwestii „standaryzacji”

ocen wystawianych w ramach jednego panelu, jak i „kultury”

tekstów uzasadnień. To panele ekspertów są i będą w coraz

większym stopniu zarówno najważniejszym, jak i „najsłabszym”

ogniwem. Ogniwo to można wzmocnić przede wszystkim

włączając możliwie szeroki krąg czynnych uczonych, którzy

sami też są regularnymi odbiorcami opinii ekspertów. Jednak-

że, stałe poszerzanie tego kręgu siłą rzeczy oznacza, że wśród

ekspertów zawsze będą osoby, które nie miały jeszcze okazji w

takiej pracy się sprawdzić, ani być sprawdzonymi. Nie do unik-

nięcia więc będą przypadki opinii merytorycznie słabszych,

a pewnie zdarzać się też będą i nieuczciwe (ale muszę mocno

podkreślić, że o ile opinie przygotowane mniej niż należy sta-

rannie faktycznie się pojawiały, to w panelu w którym pracuję

nie spotkałem się z sytuacjami, które by wskazywały na działa-

nia podejmowane w złej wierze, motywowane personalnymi

względami).

NCN musi więc poszukiwać kompromisu między niebez-

pieczeństwem przejęcia kontroli nad strumieniem finansowa-

nia przez wąski krąg uczonych, a nieuniknionymi słabościami

wynikającymi z zaangażowania w proces decyzyjny osób bez

dużego doświadczenia i w takiej pracy jeszcze nie sprawdzo-

nych. I w tym też zgodzę się z Profesorem Namieśnikiem, że –

dla budowania wiarygodności NCN – sam mechanizm powo-

ływania ekspertów, kryteria którymi kieruje się Rada przy ich

powoływaniu, a także mechanizm kontroli jakości ich pracy,

powinny być bardziej transparentne.

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”: EKSPERCI NCN – ODSŁONA 2

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 7

prof. dr hab. Janusz M. Bujnicki – Międzynarodowy Insty-

tut Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie oraz

Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, Akademia

Młodych Uczonych

Pan Profesor Jacek Namieśnik krytykując Narodowe Cen-

trum Nauki, napisał m.in., że nie zna nikogo, kto z entuzja-

zmem by się o tej instytucji wypowiadał. Pozwolę sobie na ko-

mentarz, ponieważ uważam się za gorącego entuzjastę NCN.

Ja z kolei nie znam osobiście nikogo, kto uważałby, że nale-

żałoby to Centrum zlikwidować albo zastąpić funkcjonujące

w nim mechanizmy – oparte przede wszystkim na wzorcach

European Research Council (ERC), czyli jednych z  najlepszych

na świecie – jakimiś zupełnie innymi, np. naszymi „krajowymi”.

Ktoś mógłby mi zarzucić, że mój entuzjazm względem NCN

spowodowany jest tym, iż sam jestem beneficjentem grantów

przyznawanych przez tę instytucję. Od razu więc zaznaczę, że

jestem także entuzjastą Narodowego Centrum Badań i  Roz-

woju, chociaż tu beneficjentem nie jestem. I właśnie z pozycji

entuzjasty zdarza mi się krytykować obie instytucje, przy czym

w moich wypowiedziach staram się być konstruktywny.

Pan Profesor odwołał się do szeregu problemów zwią-

zanych z procesem recenzji wniosków grantowych, które są

istotne, ale według mnie charakteryzują nie tyle mroki NCN

jako instytucji, ale raczej wady niektórych z nas samych, na-

ukowców (specjalnie nie używam określenia „środowisko

naukowe”, żeby nie rozmywać odpowiedzialności i nie prze-

rzucać jej na jakąś bliżej nieokreśloną masę).

Jedna z sugestii Pana Profesora bardzo mi się podoba. Za-

proponował, żeby wnioskodawcy dołączali do swoich wnio-

sków sugestie, którzy eksperci mogliby kompetentnie zrecen-

zować wniosek, jak i wskazania, których chcieliby uniknąć ze

względu na konflikt interesów. Z mojego doświadczenia w roli

redaktora wykonawczego (executive editor) periodyku „Nucleic

Acids Research” (IF>8) wynika, że sugestie autorów odnośnie

recenzentów bywają często przydatne, chociaż zdarzają się

też próby wykorzystania tego systemu. Dzieje się tak np. kie-

dy autorzy proponują jako „obiektywnych ekspertów” swoich

współpracowników i bliskich znajomych, próbują zaś wyklu-

czyć najważniejszych uznanych badaczy zajmujących się da-

nym tematem, których ocena mogłaby być krytyczna.

Popieram pomysł zaadaptowania tego rozwiązania – i to

zarówno przez NCN, jak i NCBR, przy spełnieniu następujących

warunków:

1) wolno sugerować wyłącznie recenzentów z zagranicy,

przy czym powinny być to osoby, z którymi nigdy się nie

współpracowało ani nie ma się żadnego innego konfliktu

interesów;

2) wolno zasugerować wykluczenie wyłącznie takich osób

lub zespołów naukowych, z którymi ma się możliwy do

uzasadnienia konflikt interesów;

3) sugestie zarówno „na tak”, jak i „na nie” powinny być opatrzo-

ne odpowiednim uzasadnieniem przez autora wniosku;

4) sugestie te wraz z uzasadnieniami powinny być traktowane

przez panel jako dodatkowe informacje, propozycje, ale bez

obowiązku ich wykorzystania; w szczególności nieuwzględ-

nienie sugestii nie może być podstawą do odwołania się od

negatywnej decyzji dotyczącej finansowania wniosku.

Nieuwzględnienie tych warunków mogłyby spowodować,

że konkursy grantowe zostałyby zdominowane przez kliki

wnioskodawców proponujących siebie nawzajem i eliminują-

cych konkurencję.

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”: EKSPERCI NCN – ODSŁONA 2Le

prin

ce Lo

uis-

Nap

oléo

n pa

ssan

t dev

ant l

e fro

nt d

es tr

oupe

s/ W

ikim

edia

Com

mon

s

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 8

dr Bartłomiej Skowron – Uniwersytet Papieski Jana Paw-

ła II, Akademia Młodych Uczonych i Artystów

Nie istnieje jednorodne ,,polskie środowisko naukowe’’, ist-

nieją kolektywy myślowe, które łączą sposób myślenia, warto-

ści, cele, etos, bądź jego brak, interesy itd. I to też widać w Na-

rodowym Centrum Nauki.

Z perspektywy mojego kolektywu myślowego trudno jest

pozytywnie porównywać – jak to zrobił prof. Janusz Bujnicki

– pracę ERC z pracą NCN, choć ta druga instytucja jest zorga-

nizowana na modłę pierwszej. Kolokwialnie główną trudność

tego porównania można oddać tak: „mamy taki NCN, jacy

sami jesteśmy”.

Dodam także w tym miejscu, że nie jestem ani nadmier-

nym entuzjastą, ani przesadnym krytykiem NCN. Instytucja ta

jest różnorodna i dynamiczna – i dobrze, że taka jest.

Teraz chcę przedstawić moje doświadczenia z NCN.

Jestem młodym filozofem, niecałe dwa lata temu obroni-

łem doktorat. Do tej pory trzy razy nieskutecznie startowałem

w konkursie FUGA z projektem „Topologiczne struktury w filo-

zofii. Topo-ontologia i topologia podmiotowości”.

W FUDZE 1 dostałem taką odpowiedź: „C. WARTOŚĆ PLA-

NOWANYCH BADAŃ 30%, ekspert 1:  Planowane badania

przekraczają moje kompetencje. Nie powinnam zatem oce-

niać ich wartości”. Dalej zaś dodaje: „Słabą stroną wniosku jest

brak dokładnego opisu sposobu zastosowania […]”. Z jednej

strony ekspertka przyznaje, że nie może ocenić planowanych

badań, przekracza to jej kompetencje, z drugiej zaś wydaje

przeróżne oceny na ten temat. Później stwierdza: „Ciągły cha-

rakter podmiotu jest już w filozofii dobrze zakorzenioną myślą”

(zapamiętajmy to zdanie).

W konkursie FUGA 2 mój wniosek – w zasadzie niezmie-

niony, choć z lepszym dorobkiem – dostał się do drugiego

etapu, tzn. rozmowy z licznym gronem ekspertów. Rozmowę

wspominam dobrze.

Opinie były takie: „Kierował grantem badawczym NCN”

(nie kierowałem). „Najsłabszym punktem wniosku jest pro-

jekt badawczy, który nie uzasadnia w wystarczający sposób

zastosowania narzędzi topologicznych do analiz rozciągłości

ludzkiej podmiotowości, która traktowana jest w filozofii jako

nierozciągła” (teraz przywołajmy sobie zdanie ekspertki z kon-

kursu FUGA 1).

Ekspert 2 zaś napisał: „Tematyka projektu ma charakter

dość ogólny i bardzo ambitny, właściwy raczej jako podsu-

mowanie długoletnich badań doświadczonego badacza niż

jako projekt badacza początkującego […]”. Wciąż się zasta-

nawiam, co taka informacja dla mnie, młodego „badacza”

powinna znaczyć? Czy ja powinienem ją usłyszeć, czy może

jest ona napisana dla administracji NCN? Przyjąłem tę uwa-

gę z pokorą i wyjaśniałem we wniosku do konkursu FUGA 3,

dlaczego podejmuję się ambitnego projektu. I wtedy spo-

tkałem się z  taką opinią eksperta: „Wśród mocnych stron

wniosku wymienić trzeba przede wszystkim znakomicie

osadzony we współczesnej dyskusji filozoficznej dorobek tak

wnioskodawcy, jak i opiekuna naukowego, orientację w sta-

nie badań, a także przemyślany plan pracy. Wątpliwości, jak

zaznaczono, nie budzi również (choć sam wnioskodawca

przyznaje, że jego badania mają charakter ryzykowny) cel

naukowy projektu”.

Wcześniej projekt budził wątpliwości. Powoli zaczęła

w mojej głowie kiełkować myśl, że oceny są losowe.

Pośród ocen prezentacji projektu w trakcie rozmowy

z ekspertami NCN w konkursie FUGA 2 pojawiały się dobre

oceny: „Jasne przedstawienie celów. Przekonująca argu-

mentacja za podjęciem badań” oraz „Umiejętność prezen-

tacji problemów niezwykle skomplikowanych w sposób

względnie zrozumiały dla niespecjalisty”. Ale były też takie:

„Niejasna prezentacja problemu, celu i metod badawczych”

oraz „Hermetyczność wykładu”. Pojawiły się również dwie

następujące: „Przekonujące wyjaśnienia dotyczące wyboru

ośrodka” oraz „Nieprzekonujące uzasadnienie wyboru ośrod-

ka”. W tym momencie byłem już przekonany, że całość, jaką

mi przedstawiono w systemie OSF, jest losowym zlepkiem

opinii RÓŻNYCH ekspertów.

Pomimo poprawienia wniosku zgodnie z sugestiami eks-

pertów z FUGI 2 oraz znacznej i jakościowej poprawy dorob-

ku, projekt ten nie dostał się do drugiego etapu w FUDZE 3

(sic!), cytuję: „B. WARTOŚĆ PLANOWANYCH BADAŃ 30%”, eks-

pert 1: „Jak wynika z opisu przedmiotu badań, dotyczą one

wąsko pojętej ontologii, a konkretnie tożsamości podmiotu.

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”: EKSPERCI NCN – ODSŁONA 2

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 9

Być może przedmiot badań dla specjalistów jest godny uwagi,

jednak sposób jego opisu – jak się wydaje – zbyt szczegółowy

i obfitujący w sformułowania hermetyczne, nie daje szansy

ekspertowi właściwie ocenić wartości planowanych badań”.

Dodam, że dopisałem dwa akapity do wniosku z FUGI  2,

a  inne skróciłem, bądź wyrzuciłem. Zrobiłem tak, ponieważ

ekspert w konkursie FUGA 2 sugerował, że nie uzasadniam

swojej tezy o rozciągłości podmiotowości, zatem dodałem je-

den argument za tą tezą. Dostałem zaś odpowiedź, że zbytnia

szczegółowość wniosku nie pozwala ekspertowi na właściwą

ocenę. Kto, jeśli nie „ekspert”, powinien spoglądać na szczegó-

ły właśnie? Mnie, kiedy w tej trudnej roli występuję, interesują

tylko szczegóły.

Wartość planowanych badań w punktach przedstawiała

się następująco:

– FUGA 1: 2,5

– FUGA 2: 2

– FUGA 3: 1,5 (wszystkie w skali 0-4).

Podkreślę raz jeszcze, że za każdym razem, o ile w ogóle

zmieniałem choć trochę wniosek, to zawsze zgodnie z uwa-

gami wcześniejszych recenzentów.

Kolejna sprawa: pomiędzy konkursami mój dorobek zna-

cząco się powiększył. Pomiędzy FUGĄ 2 a FUGĄ 3 zrealizowa-

łem kilka przedsięwzięć naukowych, nie były to prestiżowe

granty NCN czy ERC, tylko granty pomniejszych, acz ważnych

instytucji w moim środowisku – efektem ich zaś była m.in. pu-

blikacja w wydawnictwie międzynarodowym.

Punktacja dotycząca kierowania lub udziału w projektach

badawczych:

– FUGA 1: 1

– FUGA 2: 2

– FUGA 3: 1 (wszystkie w skali 0-3).

Nie przywiązuję żadnej wagi do tych punktów, przekona-

ny bowiem jestem, że ustalane one są dopiero po wydaniu

i ustaleniu oceny, a nie na odwrót. Zastanawiam się jedynie

nad ich sensownością. Jeśli są liczby, to jest obiektywnie? Czy

liczby mają ponosić odpowiedzialność za ocenę?

I ostatnia kwestia: jednym z głównych argumentów za

odrzuceniem wniosku w konkursie FUGA 3 było to, że nie opi-

sałem dokładnie bibliografii realizowanych projektów. Opisa-

łem – w innym i do tego przeznaczonym miejscu wniosku.

Wolałbym chyba nie dostać żadnej odpowiedzi, aniżeli taką.

Ale z pokorą ją przyjmuję.

Moje kontakty z NCN przyniosły mi m.in. taką wiedzę:

– zarazem jasno, jak i niejasno prezentuję swój projekt;

– przekonująco i nieprzekonująco uzasadniam wybór

ośrodka;

– mój projekt jest profesorski, a ja jestem za młody i słaby, aby

jemu podołać i jednocześnie podołam mu bez kłopotu;

– mój projekt badawczy jest najsłabszą częścią moje-

go wniosku, a jednocześnie jest radykalną nowością

w mojej dziedzinie;

– podmiotowość jest rozciągła i nie jest rozciągła.

Trudno jest rozumować w dziedzinie, gdzie jedna

sprzeczność goni drugą. Na szczęście jednak istnie-

ją logiki parakonsystentne, gdzie przeprowadza się

rozumowania pomimo sprzeczności występujących

w systemie. Zespół ekspertów w uzgadnianiu opinii

na temat mojego projektu miał – jak podejrzewam

– niełatwe „parakonsystentne” zadanie i się z niego

wywiązał!

To jednak jeszcze nie koniec. W opisywanym

projekcie (trzyletnim) obiecuję dużo: 6 artykułów

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”: EKSPERCI NCN – ODSŁONA 2Ar

tur G

rottg

er, L

osow

anie

rekr

utow

/Wik

imed

ia C

omm

ons

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 10

i  książkę. Nauczyłem się od pewnego naukowca niemieckie-

go (z tzw. ekstraklasy), jak robić korekty językowe swych arty-

kułów. Są dwie zasady: powinien to czytać specjalista w danej

dziedzinie, a zarazem osoba, której język prac jest językiem

ojczystym. Polecił mi również jedną z amerykańskich instytu-

cji, która tego typu profesjonalne usługi proponuje i z której

korzysta on sam i inni zachodni autorzy. Zgodnie z wyceną tej

instytucji koszt korekty 6 artykułów i książki wynosi 25 tys. zł.

Wiem, że to dużo, ale tyle płacą wszyscy, którzy chcą publi-

kować porządne teksty. Eksperci ganili mnie kilkukrotnie

za to, że tak zrobiłem. W konkursie FUGA 3 ekspert odnalazł

jeszcze jeden aspekt mojego zachowania: etyczny. „Poważ-

ne zastrzeżenia budzić może pozycja »planowane wydatki«,

w tym – mimo wyjaśnień załączonych przez wnioskodawcę

– suma 25 tys. zł na publikację wyników badań (nawet, gdyby

uwzględnić specyfikę profesjonalnej korekty językowej, po-

wstaje pytanie o aspekt etyczny finansowania tejże, zwłaszcza

w takim wymiarze, ze środków publicznych, w sytuacji, w któ-

rej z tychże finansowane są same badania)” – napisał. I dodał:

„Zważywszy dotychczasowy dorobek autora, wydaje się, że

mógłby ubiegać się o opublikowanie swojej pracy w dobrym

wydawnictwie zachodnim”.

Czas na podsumowanie.

Dwóch „ekspertów” w NCN, przyznało się do tego, że nie

do końca znają się na sprawach, które oceniają, a i tak podej-

mują się ich oceny. Z jednej strony rozumiem to i szanuję ich

otwartość i uczciwość. Sprawiedliwie oceniać nie jest łatwo

– wie o tym każdy, kto kiedykolwiek próbował to zrobić, ja

także (sam bywam „ekspertem”). Z drugiej zaś strony, mam żal

do NCN, że oceniają mnie źle dobrane osoby – w Polsce jest

wielu specjalistów, którzy mogliby sprawiedliwie ocenić mój

projekt oraz sensownie i budująco go skomentować.

Mam jeszcze kilka refleksji ogólnych:

– ocena wniosków w tym obszarze wiedzy jest LOSOWA

(zatem w tym obszarze wiedzy pieniądze są dystrybuowa-

ne losowo);

– ten sposób oceny nie pasuje do specyfiki wiedzy filozo-

ficznej (i pewnie nie tylko tej), która zasadniczo różni się

od wiedzy z obszaru Science – niemniej przeniesiono nie-

malże wprost procedury oceny z Science do nie-Science.

Procedury oceny powinny być dostosowane do specyfiki

wiedzy, której dotyczą;

– niestaranność opinii ekspertów (tego dokładnie nie wyka-

załem), ich niespójność i sprzeczność demotywuje. Wiem,

że różnice pomiędzy ekspertami są naturalne i nie stano-

wią podstawy do odwołania oraz, że przedstawiam je po-

wyrywane z kontekstu, ale być może powinniśmy w OSF

widzieć tylko uzgodnione i porządnie przygotowane opi-

nie ekspertów? Być może eksperci powinni znać opinie

swoich poprzedników?;

– próby dostosowania się do opinii recenzentów mogą się

wiązać ze zmianą zajmowanego stanowiska teoretyczne-

go, co w moim obszarze wiedzy po prostu demoralizuje;

– w ERC opinie są zawsze uzasadnione, dołączone są kon-

kretne i ważne – często cenne i trafne – sugestie. Być może

eksperci NCN powinni być poddani solidnym szkoleniom

z komunikacji prowadzonym właśnie przez doświadczo-

nych ekspertów z ERC, zgodnie z duchem wypowiedzi

prof. Janusza Bujnickiego.

Zastanawiam się nad tym, że jeśli w tym obszarze wiedzy

zgodzimy na się na losowość ocen lub – dla złagodzenia tezy

– losowość ocen pośród wniosków „dobrych”, to powinniśmy

chyba przyjąć to z pokorą i po prostu losować wnioski, a nie

udawać, że jesteśmy ekspertami i że ocena jest zobiektywizo-

wana i grać w obcą humanistyce – i niestety miejscami demo-

ralizującą – grę.

A teraz ostatnia uwaga. Grantowe finansowanie nauki ma

jedną – często pomijaną w dyskusji – wadę: granty dostają

Ci, którzy chcą i którzy się o nie ubiegają. W mojej dziedzinie

wiedzy to jest pierwsze i najważniejsze kryterium różnicujące.

Z moich obserwacji wynika, że wielu prawdziwych Maestro

w  ogóle się konkursem MAESTRO nie interesuje. Przestrze-

gam przed ewentualną pochopną oceną tego faktu, jego

przyczyna jest złożona i trudna w ocenie.

W przyszłym roku oczywiście wystartuję w konkursie

FUGA 4. Tym razem chyba nic nie zmienię, być może dodam

w różnych miejscach tę samą bibliografię. I oczywiście po-

minę wydatki na profesjonalną korektę. A ponieważ jestem

jednak głęboko przekonany, że jest ona konieczna, jak zwykle

zapłacę za nią sam.

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”: EKSPERCI NCN – ODSŁONA 2

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 11

r „Panorama PAN”: Każdy odcinek poświęcony został

jednaj osobie, która opowiada o swojej pasji badawczej

i  rozwoju kariery zawodowej. W laboratorium, archi-

wum, ale też w galerii sztuki, w brzozowej alei, a nawet…

w operze. Jak zrodził się pomysł na promocję wybitnych

postaci nauki, członków PAN inaczej niż dotychczas – po-

przez nagrania filmowe?

Prof. Mirosława Marody: Z propozycją zwrócił się do nas zespół

filmowy, który chciał stworzyć portrety polskich uczonych. Prze-

dyskutowaliśmy ich wizję artystyczną. Z początku mieliśmy wąt-

pliwości, ale kilka czynników przeważyło. Po pierwsze, w telewizji

publicznej od dawna niewiele miejsca poświęca się na promocję

nauki i brak ten wydał nam się luką niezbędną do wypełnienia.

Ponadto Akademia składa się z ludzi o wybitnych dokonaniach

naukowych, a do tego nietuzinkowych i potrafiących zajmująco

opowiadać o swojej pracy, których działania nie docierają jednak

do szerszej publiczności. Nie ma co ukrywać, że nie bez znaczenia

był też czynnik finansowy. Zamieszczanie materiałów promocyj-

nych w telewizji bardzo dużo kosztuje, a tu mieliśmy sfinansować

jedynie koszty nagrania, zachowując przy tym prawa do jego roz-

powszechniania. To wszystko razem sprawiło, że pomysł uznali-

śmy za naprawdę wart realizacji.

WYDARZENIA

Naukowców niespokojne umysły

Kardiolog, astronom, paleontolog, dendrolog, historyk. Bohaterowie serii filmów zrealizowanych przez Telewizję

Polską „Niespokojne umysły” zajmują się różnorodnymi dziedzinami badawczymi. Łączy ich jednak wspólna cecha

– pasja i oddanie nauce. Kolejne odcinki cyklu można już oglądać na portalu magazynu Polskiej Akademii Nauk

„Academia” – www.naukaonline.pl. O realizacji projektu rozmawiamy z prof. Mirosławą Marody, wiceprezesem PAN

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 12

r Jak Pani Profesor ocenia prezentację instytucji poprzez

osobowości? Jaki jest cel takiego działania?

Markę instytucji w ogóle najlepiej promować przez osobowo-

ści. Czyli pokazać żywych, interesujących ludzi, mówiących

ciekawie, przybliżających w sposób nieskomplikowany swo-

je osiągnięcia. Nie poprzez papiery, anonimowość, statystyki

osiągnięć, ale przez tych, którzy tych osiągnięć dokonują. Kor-

poracja PAN jest pod tym względem wyjątkowa.

Prezentacja cyklu w telewizyjnej Jedynce pokazała, że nasza

intencja została doskonale wychwycona przez widzów. Docierały

do mnie opinie osób, które nierzadko pierwszy raz spotkały się

z tak przedstawionymi postaciami naukowców i prowadzonymi

przez nich badaniami i były tym pozytywnie zaskoczone. To tak-

że pokazało nam – naukowcom – pewną prawidłowość: niektó-

re aspekty naszej pracy są już na tyle oczywiste, że nie widzimy

sensu o nich mówić. Tymczasem dla kręgu zewnętrznego zoba-

czenie naukowca w jego codziennym otoczeniu, w trakcie pracy,

ale i poprzez dodatkowe zainteresowania, tłumaczącego, co było

źródłem jego badań, jakie ogólniejsze pytania mu przyświeca-

ły, może być pierwszym zetknięciem z całą złożonością świata,

w którym on funkcjonuje.

Na marginesie dodam, że chcieliśmy też dać odpór obie-

gowej opinii, że PAN to instytucja konserwatywna, której

członkowie – już chociażby z racji wieku – są niejako zwolnieni

z działania. Odcinki pokazują, że nic bardziej mylnego!

r Jaki więc obraz Polskiej Akademii Nauk wyłania się

z „Niespokojnych umysłów”?

Na pewno powstała wizja społeczności zainteresowanej świa-

tem. Udało się stworzyć portret instytucji pełnej niespokoj-

nych, jak mówi tytuł, umysłów, które ciągle czegoś szukają.

Akademia nie jest zamkniętym na zewnętrzną rzeczywistość

organizmem, żyjącym życiem własnych struktur. Tworzy na-

ukę dla ludzi, przekładającą się na ich potrzeby i odpowiadają-

cą na problemy, jakimi żyje społeczeństwo. Reaguje na nowe

wyzwania otaczającego ją świata i zwrotnie wpasowuje się

w cykl jego ewolucji z własnymi dokonaniami.

r Dotychczas nagrano 12 odcinków. Czy będą kolejne?

Być może, ale nie od razu. Nie należy niszczyć pomysłu przez

jego nadmierną eksploatację. Naszym celem nie jest doku-

mentacja dokonań ponad 300 członków PAN. Teraz powinni-

śmy skorzystać z zebranych doświadczeń i częściej wykorzy-

stywać tę formę przekazu. Może pójdziemy o krok dalej i za-

czniemy pokazywać aktywności zespołów, grup badawczych,

instytutów. Myślimy nad tym intensywnie, ale o szczegółach

nie chciałabym jeszcze mówić.Rozmawiała Marta Kotwica

Prof. dr hab. Mirosława Marody, czł. korespondent PAN – wiceprezes PAN, Zakład Psychologii Społecznej Instytutu

Socjologii UW, członek Komitetu Socjologii PAN

WYDARZENIA

Cykl filmowy „Niespokojne umysły”

scenariusz i reżyseria: Michał Bielawski

producent: Łukasz Borzęcki

producent z Polskiej Akademii Nauk: Wojciech Mycek

produkcja: Unlimited Film Operations

01. prof. dr hab. inż. Michał Kleiber

02. prof. dr hab. Janusz Tazbir

03. prof. dr hab. Jerzy Dzik

04. prof. dr hab. Jerzy Vetulani

05. prof. dr hab. Ewa Łętowska

06. prof. dr hab. Witold Rużyłło

07. prof. dr hab. Andrzej Krzysztof Tarkowski

08. prof. dr hab. Tomasz Dietl

09. prof. dr hab. Wojciech Jacek Stec

10. prof. dr hab. Andrzej Udalski

11. prof. dr hab. Jacek Oleksyn

12. PAN w opowieści prof. Michała Kleibera

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 13

r dr Anna Ajduk, Wydział Biolo-

gii Uniwersytetu Warszawskie-

go, Klub Stypendystów FNP

Za każdą pracę należy się pła-

ca, a zatem każdy, kto poświęca

swój czas i wysiłek, by przyczynić

się do realizacji projektu powinien

być odpowiednio wynagrodzo-

ny. Dotyczy to nie tylko osób za-

trudnionych wyłącznie do pracy w danym projekcie – w  ich

przypadku pobieranie wynagrodzenia z grantu jest oczy-

wiste – ale także tych, które poświęcają projektowi tylko ja-

kiś procent swojego czasu. Osoby takie powinny pobierać

taką cześć wynagrodzenia (przyjętego dla pracy w pełnym

wymiarze godzin), która odpowiadałaby ich czasowemu za-

angażowaniu w projekt. W  takiej sytuacji są np. kierownicy

grantów, którzy – prowadząc zazwyczaj mniejsze lub większe

grupy badawcze – dzielą swój czas pomiędzy kilka różnych

projektów, a często także mają zobowiązania dydaktyczne

i organizacyjne w jednostkach, w których są zatrudnieni. Nie-

stety, jak wynika z moich rozmów z naukowcami z różnych

uczelni/instytutów, czasem ma miejsce kuriozalna sytuacja:

jednostka ustala sumę, jaką osoba na danym stanowisku

może sobie „dorobić” pracując w grancie i  większego wyna-

grodzenia nie wypłaci, nawet jeśli zostało ono zaakceptowa-

ne przez grantodawcę. Nie tylko nie widzę sensu w takim

postępowaniu, ale uważam je wręcz za szkodliwe, gdyż sta-

nowi komunikat: „Nie wychylaj się! Nie ma dla nas znaczenia,

ile potrafisz i jak ciężko pracujesz. I tak nie możesz zarabiać

więcej, niż pozwala nasz regulamin”. Komunikat taki przeciw-

stawia się motywacyjnej funkcji wynagrodzeń grantowych.

Nie da się ukryć, że pensje w nauce w wymiarze podstawo-

wym są niskie. Często działają one odstraszająco na młodych

ludzi stojących przed wyborem kariery zawodowej: serce chcia-

łoby zostać w nauce, ale mózg odradza, bo zdolność kredytowa

samoistnie się nie pojawi, a żadna pożyczka nie spłaci się sama.

System dodatkowych wynagrodzeń z grantów daje jednak

szansę na podwyższenie statusu materialnego najaktywniej-

szym i najlepszym naukowcom. Zdobywając finansowanie na

swoje badania i kierując kilkoma projektami, można znacząco

podnieść swoje pensje, czyli żyć wygodniej i spokojniej.

Pozostaje zatem pytanie, ile powinno wynosić wynagro-

dzenie w grantach? Czy grantodawca, taki jak NCN, powinien

ustalić sztywne stawki? A jeśli tak, to od czego je uzależnić?

A może w ogóle należałoby zrezygnować z próby regulacji

wysokości wynagrodzeń i odwołać się do zdrowego rozsąd-

ku osób składających grant? Obecnie NCN zdecydował się na

podanie zalecanych stawek wynagrodzenia brutto w zależno-

ści od stopnia naukowego (przy zatrudnieniu osoby na pełen

etat). Nie są to stawki, które mogłyby konkurować z zarobkami

w jednostkach zagranicznych czy w szeroko pojętym prze-

myśle, ale jednocześnie są wyższe niż te oferowane za etat na

uczelni. Należy je więc postrzegać jako rodzaj finansowego

kompromisu. Z mojej rozmowy z koordynatorami NCN wyni-

ka dodatkowo, że jeżeli osoba, którą chcemy zatrudnić musi

posiadać unikalne umiejętności lub np. ma bardzo dobry do-

robek naukowy, stawkę wynagrodzenia można podwyższyć,

pamiętając o odpowiednim umotywowaniu tej decyzji.

Coś zróbmy, coś zaróbmy

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”

Dyskusja na temat wynagrodzeń w grantach toczy się w kręgach akademickich już od jakiegoś czasu. Jaka powinna

być ich wysokość i od czego być uzależniona? Czy naukowcy zatrudnieni w jednostkach naukowych powinni

mieć możliwość pobierania dodatkowych wynagrodzeń z grantu? A jeśli tak, to jak je naliczać? I czy jednostka

zatrudniająca kierownika i/lub wykonawców grantu powinna mieć wpływ na wysokość wynagrodzeń, jak to

się dzieje w niektórych instytucjach? Nad tymi kwestiami zastanawiają się dr Anna Ajduk, dr hab. inż. Tomasz

Markiewicz i dr hab. Maciej Wojtkowski

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 14

Moim zdaniem podanie zalecanych stawek wynagrodzeń

nie jest złym pomysłem. Stanowią one punkt odniesienia przy

planowaniu kosztorysu. Uważam jednak, że należy mocno

zaakcentować ich elastyczność, tzn. możliwość zwiększenia

w zależności od umiejętności, dorobku i – co do tej pory było

pomijane – funkcji w grancie (np. kierownik projektu oprócz

pracy badawczej nadzoruje też część organizacyjno-finan-

sową projektu, a zatem zakres jego obowiązków i odpowie-

dzialności jest większy niż wykonawcy grantu z tym samym

stopniem naukowym, powinien więc mieć prawo do wyższe-

go wynagrodzenia). Oczywiście słyszę już głosy sceptyków

przerzucających się fragmentami recenzji, w których „świetny

skądinąd grant” został odrzucony „tylko i wyłącznie” dlatego,

że zaproponowano danemu pracownikowi zbyt wysokie

wynagrodzenie. Pomińmy tu fakt, że w rzeczywistości ocena

kosztorysu stanowi jedynie 10% oceny wniosku i trudno wy-

obrazić sobie sytuację, by była JEDYNĄ przyczyną jego odrzu-

cenia. Krytyka zbyt wygórowanych w recenzenckim odczuciu

wynagrodzeń zdarza się i zdarzać będzie. Nie oznacza to jed-

nak, że zasada finansowania wynagrodzeń jest zła. Oznacza to

jedynie, że jeszcze nie całe środowisko akademickie zaakcep-

towało fakt, że za dobrą i rzetelną pracę, talent i umiejętności

należy się przyzwoita płaca. Miejmy nadzieję, że wkrótce to

się zmieni.

r dr hab. inż. Tomasz Markie-

wicz, prof. nadzwyczajny Poli-

techniki Warszawskiej, Zakład

Elektrotechniki Teoretycznej i In-

formatyki Stosowanej Wydziału

Elektrycznego PW, AMU

Problem poziomu wynagrodzeń

w projektach badawczych wystę-

puje niezależnie od rodzaju grantu

i instytucji finansującej. Jest to najczęściej jeden z punktów oceny

projektu w procedurze konkursowej i niejednokrotnie ma wpływ

na jego kwalifikację do finansowania. W mojej opinii w procesie

oceny projektu powinno się dążyć do oddzielenia kwestii war-

tości merytorycznych od strony finansowej wynagrodzeń. Takie

podejście, razem z unormowaniem kwestii wynagrodzeń w pro-

jektach, poprawiłoby skuteczność wyłaniania w konkursie propo-

zycji najlepszych merytorycznie. Teraz zdarza się, iż bardzo war-

tościowy projekt nie jest kwalifikowany do finansowania z uwagi

na wysoce subiektywną ocenę jego kosztów. Dzieje się tak, gdyż

wynagrodzenia na różnych uczelniach i instytutach są znacznie

zróżnicowane. I tu mamy problem. Wystarczy, iż grant recenzuje

osoba o zarobkach bliskich dolnej granicy dla danego stopnia na-

ukowego i nie ma się co dziwić, iż uzna, że np. 7 tys. zł dla doktora,

nawet pomimo wyróżniającego się dorobku naukowego, to za

dużo. I nie musi być w tym złej woli. Taka osoba może być przy-

zwyczajona do niskich wynagrodzeń, a wtedy znacznie wyższa

stawka będzie dla niej niezrozumiała. Podstawowym źródłem

tego problemu jest więc przede wszystkim zbyt niskie wynagra-

dzanie naukowców w Polsce. Tak więc pierwszym krokiem po-

winno być znacznie podniesienie dolnych progów wynagrodzeń

na stanowiskach naukowych do rozsądnych kwot. Poprawiłoby

to w środowisku ocenę wartości pracy naukowej.

W kwestii wynagrodzeń w projektach badawczych uważam,

iż bardzo dobrą zmianą było wprowadzenie przez Narodowe

Centrum Nauki tabeli stawek wynagrodzeń zależnie od stopnia

naukowego wykonawcy. Takie posunięcie znacznie ograniczyło

problem oceny poziomu wynagrodzeń. Dotąd w konkursach na

granty można było się spotkać z opinią recenzenta, iż wynagro-

dzenie nawet 2 tys. zł brutto miesięcznie dla profesora jest zbyt

duże, niezależnie od jego roli i stopnia zaangażowania w realiza-

cję projektu. Przykładem niech będzie następująca opinia: „Zbyt

wygórowane stawki wynagradzania pracowników. […] Jako

stawki zasadnicze przyjąć można minimalne stawki wynagradza-

nia określone w rozporządzeniu Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyż-

szego […]”. Z takimi opiniami można się niestety do dziś spotkać

np. w recenzjach projektów składanych do Narodowego Cen-

trum Badań i Rozwoju, które nie wprowadziło żadnych regulacji

co do wynagrodzeń. Dlatego też uważam, iż tylko wprowadzenie

jednoznacznych i przejrzystych zasad, pozwoli na wyeliminowa-

nie problemu odrzucania bardzo wartościowych projektów ba-

dawczych tylko dlatego, iż recenzent uważał, iż wnioskodawcy za

dużo zarobią.

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 15

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”

Tak więc stajemy przed problemem, jak powinien wyglą-

dać proces oceny wniosku i wynagrodzeń dla wykonawców.

Na pewno znalezienie idealnego rozwiązania nie będzie ła-

twe. Wśród czynników, które powinny mieć wpływ na wnio-

skowane wynagrodzenie, są zarówno stopnie naukowe wy-

konawców, jak i ich zawody oraz dorobek naukowy. Obecne

stawki NCN z jednej strony są moim zdaniem zbyt różnicujące

wykonawców ze względu na posiadane stopnie i tytuły na-

ukowe, a zarazem nie uwzględniają one dorobku naukowego

wykonawcy, wyjątkowości jego umiejętności czy też zawodu

w odniesieniu do warunków na rynku pracy. Przykładowo,

gdzie kierownik projektu ma znaleźć dobrego programistę ze

stopniem magistra za 3 tys. zł? Może wyjściem będzie zapro-

ponowanie następującego rozwiązania: instytucje finansujące

projekty badawcze ustalają wspólne sztywne (bardziej realne

od dzisiejszych) stawki zależne od stopni i tytułów naukowych

oraz roli w projekcie. W przypadku wnioskowania o wyższą

stawkę dla danego wykonawcy (np. o 30%) wnioskujący bę-

dzie załączał uzasadnienie (np. zawód, wybitne osiągnięcia na-

ukowe, unikatowość specjalności), która to część oceny wnio-

sku nie będzie miała wpływu na przyznanie bądź odmowę

przyznania finansowania. Oczywiście, zachowana zostałaby

reguła obliczania wynagrodzeń zależnie od deklarowanego

czasu pracy w stosunku do osobomiesiąca. W efekcie, opinio-

wanie projektu przez recenzenta sprowadzałoby się do oceny

merytorycznej projektu, kompetencji wykonawców i wyma-

ganego nakładu czasu pracy w osobomiesiącach, natomiast

ocena zasadności zwiększenia stawek wynagrodzeń dla po-

szczególnych wykonawców nie miałaby wpływu na punktację

projektu, a jedynie dawała wskazówki instytucji finansującej.

Na koniec nasuwa mi się następująca uwaga: a może pomy-

śleć o „blind review”?

r dr hab. Maciej Wojtkowski,

prof. Uniwersytetu Mikołaja Ko-

pernika w Toruniu, kierownik

Zespołu Optycznego Obrazo-

wania Biomedycznego w Insty-

tucie Fizyki UMK, AMU

Finansowanie pracowników

nauki i pracowników naukowo-

-dydaktycznych w Polsce nadal nie

przystaje do standardów europejskich i wydaje się być zupełnie

rozbieżne z zasadami ekonomicznymi. Pierwsze stwierdzenie jest

oczywiste niemal dla wszystkich, drugie wymaga rozwinięcia.

Trudno jest zrozumieć, dlaczego w agencji przyznają-

cej granty badawcze rekomenduje się stawki wynagrodzeń

w grantach według stopnia naukowego, a nie wykonywanej

funkcji. Grant badawczy jest formą stanowiącą ekonomicznie

zamkniętą całość, w której narzędzia finansowe i funkcje wy-

konawców powinny być dobrane tak, żeby jak najwydajniej

zrealizować plan badawczy. Kierownik grantu winien mieć

odpowiednie instrumenty i kompetencje do zarządzania

zasobami, do których ma dostęp w miejscu pracy, lub któ-

re może wytworzyć w wyniku realizacji grantu. Są to zasoby

ludzkie oraz infrastruktura badawcza, w tym sprzęt i materiały.

Stopień naukowy nie determinuje a priori takich kompetencji.

Znam doktorów, którzy mają lepsze umiejętności zarządzania

niż wielu ich wyżej postawionych w hierarchii kolegów. Nie

wspominając już o fakcie, że w systemie anglosaskim stopnio-

wanie naukowe kończy się na PhD.

Sprawując swoją funkcję kierownik podejmuje się wyko-

nania konkretnych czynności i tym samym bierze na siebie

odpowiedzialność zarówno za należyte wykorzystanie przy-

znanych mu funduszy, jak i za przyszłość oraz rozwój naukowy

wykonawców grantu. Środki przeznaczone obecnie na granty

są zwykle znaczne – wynoszą od kilkuset tysięcy złotych do

kilku milionów. Jest więc za co odpowiadać, tym bardziej że

środki te pochodzą z budżetu niezbyt zasobnego państwa.

Obecnie zdarzają się sytuacje, w których kwoty grantów prze-

kraczają kilka milionów złotych, a wynagrodzenia stanowią

zaledwie kilka procent całej kwoty dofinansowania. Przy tak

niskim uposażeniu trudno jest uwierzyć, że kierownik w pełni

czuje odpowiedzialność za skutki wykonywanej pracy. Rów-

nież trudno sobie wyobrazić, że będzie w stanie zatrudnić

kompetentnych pracowników, którzy wykorzystają wszystkie

możliwości zakupionego sprzętu.

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 16

W ostatnim czasie znalazłem ogłoszenie na portalu Pracuj.pl,

gdzie proponowano płacę 3,5 tys. zł brutto dla operatora sor-

townika z wykształceniem podstawowym zawodowym. Za-

kładam, że znalezienie osoby kompetentnej do obsługi wspo-

mnianego urządzenia nie stanowi w naszym kraju większego

wyzwania. Natomiast jako kierownik grantu spotykam się z sy-

tuacją, gdy do projektu muszę zatrudnić jedynego fachowca

w tej części świata. W takiej sytuacji na drugim planie pozosta-

je stopień naukowy takiego eksperta. Dla mnie jest oczywiste,

że jeśli nie dam mu satysfakcjonującego wynagrodzenia, to

wyjedzie z kraju i będziemy musieli kształcić – za dużo większą

kwotę – kolejną osobę.

Jednym (choć niejedynym) kryterium, które jest obecne

w  mechanizmach zarządzania i wyznacza wysokość płac, to

poziom odpowiedzialności. Prezes firmy zarabia więcej niż

sprzątaczka nie dlatego, że wykonuje swoją pracę lepiej lub

jest ważniejszym człowiekiem, ale dlatego, że od jego decyzji

zależy los kilkunastu lub kilkuset pracowników. Osoba zatrud-

niona na stanowisku profesora, która nie prowadzi grantów

i nie sprawuje funkcji kierowniczej, dziekańskiej czy rektorskiej,

jest obarczona znacznie mniejszą odpowiedzialnością niż

doktor, który kieruje grantem za trzy miliony złotych i opiekuje

się trojgiem całkowicie od niego zależnych kolegów. Podąża-

jąc za tą logiką, możemy przyjąć, że prof. przed nazwiskiem

nie oznacza, że automatycznie przysługuje większe wynagro-

dzenie, a jedynie, że stopień czy tytuł daje możliwości podej-

mowania się zadań o większej odpowiedzialności. Pozostaje

pytanie: czy wszyscy z tego przywileju korzystają.

Podsumowując: wydaje się, że obecne zalecenie Rady

NCN powoduje, że parametrem krytycznym, świadczącym

o kompetencjach związanych z realizacją projektów, staje się

uzyskany stopień naukowy, a nie zdolność do faktycznej reali-

zacji założeń grantu. Uważam, że jest to bardzo niebezpieczne,

ponieważ w przyszłości może skutkować spadkiem poziomu

badań finansowanych przez NCN i wpływać negatywnie na

rozwój kariery naukowej w oparciu o światowe standardy.

Szczególnie dotknie to osoby najbardziej dynamiczne, które

wracają ze staży podoktorskich i nie czekając na zakończenie

habilitacji chcą zakładać własne grupy badawcze. W oczywi-

sty sposób zalecenie to nie jest dopasowane do standardów

wielu krajów, w których nie ma habilitacji. Ogranicza ono moż-

liwość pozyskiwania z zagranicy najwyższej klasy ekspertów

z wieloletnim stażem, którzy nie posiadają tego stopnia. Do-

datkowo fałszuje istotę grantu jako pewnej całości w sensie

zarządzania, gdzie instrumenty finansowe powinny być jasno

nakierowane na możliwości jak najskuteczniejszej realizacji

planowanych zadań.

Jednym z możliwych rozwiązań problemu obiektywnej

oceny wniosków grantowych jest ustalenie przedziału całko-

witej wysokości wynagrodzeń w grancie liczonej jako procent

całkowitej kwoty finansowania. Zakładając, że rzeczywiście

grant badawczy stanowi ekonomiczną całość, wyznaczenie

przedziału całkowitej wartości wynagrodzeń na ustalonym

poziomie (np. 40-60% całkowitej kwoty finansowania gran-

tu dla eksperymentalnych badań w naukach technicznych

i  przyrodniczych) powinno zagwarantować jego racjonalną

wykonalność. Natomiast szczegóły – ilu pracowników będzie

zatrudnionych i jakie są planowane stawki wynagrodzeń – po-

winny pozostać w gestii kierownika projektu, który odpowia-

da za jego realizację. W końcu wszystkim nam zależy na efek-

cie końcowym w postaci dobrej jakości publikacji naukowych,

a nie na tym, o ile więcej zarabia nasz sąsiad.

DYSKUSJA „PANORAMY PAN”fo

t. Ar

chiw

um

DWUTYGODNIK PANORAMA PAN 13 (25) CZERWIEC 2014 17

Sympozjum ,,Mobilność polskich naukowców II: wnioski

i  rekomendacje” odbyło się w Pałacu Staszica w Warszawie

24 czerwca. Uczestniczyli w nim przedstawiciele Ministerstwa

Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Narodowego Centrum Nauki,

Polskiej Akademii Nauk, Fundacji na rzecz Nauki Polskiej, Kra-

jowego Punktu Kontaktowego Programów Badawczych Unii

Europejskiej oraz Societas Humboldtiana Polonorum. Obecni

byli także: przedstawiciel ruchu społecznego Obywatele Na-

uki, członkowie AMU oraz Stowarzyszenia TOP 500 Innovators.

Podczas sympozjum zaprezentowano raport dotyczą-

cy mobilności naukowców (wersja skrócona dostępna na

www.amu.pan.pl), w którym przedstawiono analizę korzyści

i barier wynikających z obecnie funkcjonującego modelu i za-

proponowano możliwe rozwiązania. Istotnym elementem ra-

portu są wyniki badań przeprowadzonych na grupie naukow-

ców na różnych etapach kariery. Zarówno ankietowani (1012

osoby), jak i dyskutanci byli zgodni, że mobilność jest warun-

kiem zdrowego systemu naukowego, umożliwia podniesienie

poziomu prowadzonych badań, zapoznanie się z nową tema-

tyką i metodami badawczymi oraz nawiązanie współpracy

z ośrodkami innymi niż macierzysty.

Podczas dyskusji nad raportem prof. Marek Chmielewski

zwrócił uwagę na zawężenie tematyki wyłącznie do wymia-

ny między uczelniami, przy braku wymiany między sekto-

rem akademickim a przemysłem. Prof. Włodzimierz Bolecki

wspominał o znaczeniu grantów wspierających mobilność

ze źródeł krajowych dla naukowców reprezentujących nauki

humanistyczne. Prof. Marek Świtoński podkreślił natomiast,

że mobilność zawsze wiąże się z podjęciem pewnego ryzyka

i niekiedy wymaga wyrzeczeń.

Pełna wersja raportu wraz z uwzględnionymi sugestiami

uczestników spotkania dostępna będzie pod koniec bieżące-

go roku.

Michał Wierzchoń, Beata Hasiów-Jaroszewska, Janusz Bujnicki (Zespół ds. mobilności polskich naukowców AMU)

„Panorama PAN”. Dwutygodnik Polskiej Akademii Nauk Nr 13 (25) czerwiec 2014Wydawca: Polska Akademia NaukRada Redakcyjna: przewodniczący – Adam Zięcik; członkowie – Jakub Fichna, Andrzej Gorzym, Andrzej Markowski, Krzysztof Michalski, Andrzej Rychard, Bronisław Tumiłowicz, Aleksander Welfe.Redakcja: Adam Zięcik – redaktor naczelny; Michał Kabata – z-ca redaktora naczelnego; Marta Kotwica – sekretarz redakcji, korekta; Katarzyna Czarnecka – redakcja tekstów; opracowanie graficzne, korekta techniczna – ITEM.Kontakt: Polska Akademia Nauk, pl. Defilad 1, 00-901 Warszawa, pok. 2605, tel. (22) 656-66-64, tel./fax (22) 620-49-30; e-mail: [email protected]; strona internetowa: panorama.pan.pl.Redakcja przyjmuje teksty wyłącznie w wersji elektronicznej do 6 tys. znaków ze spacjami oraz ilustracje i zdjęcia w formacie .jpg lub .png w wysokiej rozdzielczości (min. 300 dpi) wraz z opisem oraz imieniem i nazwiskiem autora. Redakcja jest uprawniona do skracania artykułów, nadawania im tytułów/śródtytułów, wprowadzania niezbędnych zmian stylistycznych. Przedruk może nastąpić za zgodą redakcji z podaniem źródła pierwodruku.

WYDARZENIAfo

t. Ar

chiw

um

„Panorama PAN” rozpoczyna wakacje. Kolejny numer ukaże się we wrześniu.

Naszym czytelnikom życzymy spokojnego i udanego lata.

Redakcja „Panoramy PAN”

Ta nasza mobilność