medium-nr-17.pdf - WordPress.com

81
Medium Nr 5 (17) 2014 dwumiesięcznik e-magazyn rozwoju osobistego Lęk przed bliskością Uzdrawianie relacji Jak rozmawiać z innymi? Sztuka mądrej komunikacji Jesienne pływanie Praktyka uważności Soul Body Fusion Magia połączenia Energia sukcesu Jak spełniać swoje pragnienia?

Transcript of medium-nr-17.pdf - WordPress.com

MediumNr 5 (17) 2014dwumiesięcznik

e-magazyn rozwoju osobistego

Lęk przed bliskościąUzdrawianie relacji

Jak rozmawiać z innymi?Sztuka mądrej komunikacji

Jesienne pływaniePraktyka uważności

Soul Body FusionMagia połączenia

EnergiasukcesuJak spełniać

swojepragnienia?

Na dzień dobry...

Jesień okazała się w tym roku wyjątkowo łas-kawa. Obsypuje nas złotem liści, obfitością owo-ców, a cudownym ciepłem słońca tworzyzłudzenie lata. Kilka dni temu byłam na spacerzew parku i z zaskoczeniem zauważyłam, że wokółmnie jest więcej zieleni niż tak charakterystycz-nych dla tej pory roku brązów i czerwieni. Tem-peratura również bliższa była dniom sierpnia niżpaździernika. Chodząc boso po nagrzanej słoń-cem trawie, myślałam o tym, jak łatwo dostrze-gać wokół piękno, jeśli tylko nasz wewnętrznykompas jest ustawiony na to, co dobre.

W tym numerze, podobnie jak w poprzed-nich, namawiać będziemy do pozytywnego my-ślenia i szukania w życiu prostych i pełnych urokucudów. Nie tylko natury, ale także tych, płyną-cych z serca pełnego życzliwości. W każdym mo-mencie istnienia to my i tylko my dokonujemywyboru, czy chcemy dostrzegać dobro, czy wo-limy się skupiać na błędach i słabościach innychludzi, piętnując je z wytrwałością godną lepszejsprawy.

Piszemy też o bliskości, która łączy nas zesobą, zabarwiając nasze życie miłością. Bo bezbliskości trudno mówić o prawdziwym uczuciu.A jesteśmy tu na Ziemi po to, by kochać i tę bli-skość umieć odnaleźć. Ten temat niech zastąpiopowieści o przemijaniu, które pojawią sięwkrótce jako zapowiedź zbliżającego się ŚwiętaZmarłych. Kiedy zapalać będziemy świece nagrobach, nasze emocje określi właśnie poczuciebliskości wobec tych, którzy odeszli. Bardziej niż fi-

lozofia przemijania. Proponuję, by zapalająckażdy płomyk, skupić się intensywnie na tym, jakbardzo kochamy tego, dla kogo go zapalamy.Miłość jest ponadczasowa i ponadwymiarowa.Dociera także w zaświaty. Nie ma lepszego daruniż pełna miłości myśl, rozświetlona ogniemświecy.

Bliskość towarzyszy nam w codziennym życiu.Często to ona właśnie powoduje, że znajdujemyw sobie siły, by walczyć, pracować, mobilizowaćsię do działania. Polecamy naszym Czytelnikomwywiad z Żanetą Kowalską, prezesem fundacjiPonad Wszystko. Dowiecie się z niego, ile pasjirodzi się z miłości do dzieci.

Zachęcamy wszystkich do przeczytaniao mocy Soul Body Fusion oraz o tym, jak cu-downe może być jesienne pływanie w rzece.Stali Czytelnicy znajdą tu jak zwykle nową bajkę,opowieść o runach i o reiki, smakowite przepisyi recenzję dobrej książki, którą szczególnie pole-camy. Życzymy Wam miłej lektury.

Mediumstr. 1

Psychologicznie

Medium

W numerze

Słowa .................................................

O bliskości .........................................

Jak rozmawiać z bliskimi? .................

Lęk przed bliskością ..........................

Sekret szczęśliwego związkuKochając zołzę ...................................

Jakie pyszne! .....................................

Jak dobrać terapię naturalną dla siebie? ...............................................

Koloroterapia cz.1 ..............................

Światło jest silniejsze .........................

Narodziny ..........................................

Dualizm .............................................

Ludzie, którzy nas inspirują Marianne Williamson .........................

Refleksje o ReikiReiki dla dzieci ...................................

Bajka o bliskości ................................

Energia sukcesu ................................

Rozwój osobisty i pozytywne myśli ....

Jak usłyszeć swój wewnetrzny głos?

Soul Body Fusion...............................

Metoda Shumana ..............................

Moje Vedic Art ..................................

Widzenie aury – wyjątkowa zdolność czy norma?

Runa Raido .......................................

O rozwoju PSI ...................................

Bractwo Dusz ....................................

Fundacja „Ponad wszystko” ..............

Wypatrując znaków ...........................

Recenzja ...........................................

Psychologicznie

Naturalnie

Duchowo

Prosperująco

Bajecznie

Magicznie

str. 2

31

33

35

39

43

45

49

53

55

59

63

71

75

77

3

5

7

9

11

15

17

19

21

23

25

27

29

Praktycznie

Literacko

Uniwersalnie

Słowa, słowa, słowa...Te wypowiedziane i te pomyślane tylko.Na początku było słowo.Słowo budujące, słowo świadome, dojrzałe,

oparte na głębokim zrozumieniu, wyrosłe z miło-ści. Słowa uświadomione.

Są też słowa rujnujące, niszczące, upośle-dzające czyjeś całe życie nieraz. Słowa błędy.

Dlatego teraz zwracam uwagę na słowabłędy, które pojawiają się w moim umyśle, zanimjeszcze je wypowiem, aby je zmienić na słowadojrzałe.

Jesli okaże się, że byłam zbyt słaba i słowabłędy padły już z ust moich, to wtedy przepra-szam, wtedy tłumaczę sobie i tym, których życiemogłam zniszczyć, że się pomyliłam, że byłamtaka niedojrzała, zagniewana, jak małe dziecko,ktore nie dostało zabawki.

Właśnie teraz przepraszam wszystkich i sie-bie za krzywdy słowem wyrządzone.

Właśnie teraz przepraszam wszystkich i sie-bie za krzywdy słowem wyrządzone.

Własnie teraz przepraszam wszystkich i sie-bie za krzywdy słowem wyrządzone.

Dziękuję.Zaczynam mój dzisiejszy dzień od słów miło-

sci. Tworzę swoje piękne i radosne życie, a przyokazji każdy na tym korzysta.

Okres mojej niedojrzałosci w dużej mierzespędziłam na słuchaniu niedojrzałych słów od in-nych, a potem w mojej głowie:

– Ty nic nie potrafisz, jesteś do niczego...Słowa w głowie bombardowały z każdej strony,odwzorowując moje nieszczęśliwe – wtedy –życie. Świat jest zły, wszystko idzie nie tak.Szczęście nie istnieje. Bóg wcale o mnie nie dba– wierzyłam w to, ale trochę później...

Przeczytałam gdzieś, że każdy tworzy swojeżycie, że można być szczęśliwym, jesli tylko sięchce i to wcale nie zależy od tego, kim się jest,jakim się jest, ani co się robi.

Jakoś nie mogłam w to uwierzyć, ale zacie-kawiło mnie to na tyle, że za kilka tygodni:

– Jestem wspaniała, cenna i wartościowa,kocham siebie i wiem, że Bóg mnie kocha, a całyświat jest po mojej stronie – powtarzałam sobiecały czas, nie wierząc w to, ale czując w tym jakiśsens. Wiedziałam już, że to, co myślę o sobie i to,co inni mi mówią o świecie, to nie musi byćprawda. Zaczęłam wątpić w swoje dotychcza-sowe programy. Moja świadomość już zaakcep-towała, że nie musi wcale tak być, jak mowią inni,że to może być pomyłka. Nazwałam je słowabłędy.

Słowa błędy atakowały najczęściej, kiedy naj-bardziej byłam zajęta, np pracą w ogrodzie albozmywaniem naczyń. Wślizgiwały się niepostrze-żenie, tak, jakby bały się, że zostaną wykrytei zniszczone. Bały się śmierci.

Rozumiem je, ale to nie takiego życia, jak tesłowa mi mówiły – chciałam.

str. 3 Medium

Słowa

Aneta Śladowskatrener rozwoju osobistego,nauczyciel Reiki, rebirther,

numerolog

http://wierzewsiebie.com

Psychologicznie

Chciałam mieć spokojne i szczęśliwe życie.Chciałam mieć kochającego mężczyznę przyboku i cokolwiek zapragnę dobrego – otrzymy-wać to!

Dlatego słowa błędy wychwytywałam wtedy,analizowałam, przemieniałam na słowa świado-mie kreujące moje życie, które nazwałam: słowauświadomione, bo uświadomiłam sobie po dro-dze to, co nieuświadomione we mnie było.

Bolesne to czasami i takie oporne to uświa-damianie. Coś się w środku tak broniło i wolałoprzyjąć mnie głupią i brzydką, niż mnie pięknąi mądrą. Jakoś tak nie mogło to coś w środku za-akceptować mnie wpaniałej i kochanej.

Ale po pewnym czasie...W lesie usiadłam na trawie oparta o drzewo.

Cisza, której wcześniej się bałam, tak jakoś ła-godnie do mnie teraz przemowiła.

Listek machał do mnie, szukając mojej uwagi.Z całej korony, oblepionej zielonymi, drobnymipłatkami, tylko ten jeden się poruszał. Inne byłydość bierne lub bardzo delikatnie, ledwo zauwa-żalnie drgały. Ten jeden, jedyny energiczniez prawa na lewo sprawnie i rytmicznie się poru-szał, tak jakby machał mi na przywitanie. Poma-chałam mu zatem. Musiał zauważyć, bo przestałsię ruszać.

Przyleciała osa, siadając mi na ręce. Pierw-sza myśl, że mnie ugryzie, wleciała w mojągłowę, ale juz ją wychwyciłam i uświadomiłam,że nie musi tak być. "Zobaczmy, kto ma rację" –powiedziałam. Czekałam, co zrobi, trzymającrękę w tej samej pozycji. Ona pochodziła trochę,widziałam nawet, jak lizała mi skórę, swoim cien-kim, czarnym języczkiem.

„Pewnie chce jej się pić” – słowa w głowie sięodezwały. „Pewnie tak” – potwierdziłam. Wypiłatrochę potu z mojej skóry i odleciała. Nie zrobiłami żadnej krzywdy. Cieszę się, że dałam jejszansę na to, aby pokazała mi swoją miłość, za-miast ją przeganiać – widząc w niej najgorszegowroga.

Świat jest bezpieczny – powiedziały mioświecone słowa.

Myślę sobie, że gdyby teraz przyleciał ichcały rój, to zachowałabym się tak samo spokoj-nie. Ufając, że natura jest po mojej stronie, żemoże w tej chwili po prostu chce jej się pić i chceskorzystać z wilgoci mojej skóry. Nie dałam jejpowodu, żeby się na mnie zezłościła i ugryzłamnie.

Teraz już w słowa włączyły się obrazy. Wyob-raźnia moja, jak już rój os przeleciał obok, totalniemnie ignorując, zobaczyła stado wielkich, dzikichswiń. Przechodziły obok, a ja się nie bałam, tylkosiedziałam w podziwie, bo do tej pory jeszcze niewidziałam nawet jednej dzikiej świni wolno bie-gającej po lesie, a tu ich tyle na raz! Trwałamw fascynacji. Stado przechodziło obok, szukającczegoś pod sciółką. Nagle jeden wielki samiecstanął, popatrzył na mnie. Podszedl bliżej, loku-jąc swój ciemny, owłosiony pysk na wysokościmojej twarzy. Widzę głębokie, okrągłe oczy wpat-rzone w moje. Uruchomiły się nozdrza, którymizaczął wąchać moją twarz i włosy, poczułamnawet muśnięcie jego twardego włosia na moimpoliczku, a za chwilę odszedł. Widocznie nie wy-czuł zagrożenia.

Bo go nie było. Byłam spokojna. Pełna fas-cynacji i radości. Nie chciałam go skrzywdzić, po-nieważ nie życzyłam mu źle, ponieważ nieuciekałam, ani nie marzyłam, żeby pojawił sięktoś ze strzelbą, stający w mojej obronie. Dalammu wolność obwąchania mnie, tak, jak wąchałbydrzewo, a on, czując się bezpiecznie, po prostuposzedł dalej.

Świat jest bezpieczny i tak naprawdę to nici nikt nie chce mi nic zrobić. Krzywdy, jakiekol-wiek działy się i dzieją, wynikają z poczucia za-grożenia. To strach przed życiem pęta nogi, a nieżycie. Strach przed śmiercią, przed bólem, przedwyśmianiem... Tak samo boi się i krzywdzi, jak tesłowa błędy – boją się unicestwienia i krzywdzą.Ale one nie zostaną skrzywdzone, tylko uświado-mione. Nawet jeśli przyjdzie moment, że zamie-nią się w ciszę, to pozostanę ciszą.

Świat to Bóg, a Bóg to świat. Miłość to Bóg.Miłość nie krzywdzi.

To my sami się krzywdzimy przez niepraw-dziwe wyobrażenie o świecie, o sobie.

Zmieńmy to i otwórzmy się na miłość.Wiem, że świat Cię kocha, każdy człowiek

Cię kocha! A jeśli w jakikolwiek sposób Cięskrzywdził lub Ty jego, to tylko dlatego, że obojebyliście w błędzie.

Miłość wyrwie Cię z błędu, jak chluśnięciekubłem lodowatej wody wyrywa z uśpienia albojak delikatny promień słońca obudzi Cię swoimświatłem we właściwym momencie.

Psychologicznie Słowa

Medium str. 4

Przez długie lata poszukiwałem odpowiedzina nurtujące pytanie: skoro miłość jest sta-nem i zawsze jest taka sama (do wszystkichistot, a nie tylko do wybranych osób), to coodróżnia stopnie miłości? Próbowałem ogar-nąć to rozumem, umysłem, myślą. Czułemjakiś fałsz w tym, że mówi się, iż kogoś kochasię bardziej czy mocniej, a kogoś nie tak bar-dzo, a innych wręcz wcale. Żyłem w zdziwie-niu, że rodzice czy dziadkowie wybierająsobie dziecko czy wnuka bardziej wartegomiłości od innych. Był w tym fałsz i przeina-czanie istoty miłości. Czułem, iż miłość tostan, w którym się nie wybiera, on jest i trwabez żadnych warunków. Jest czystą akcepta-cją wszystkich i wszystkiego.

Jednak wokół widziałem inne pojmowaniemiłości. Wciąż wracało pytanie: czemu? Coodróżnia miłość w naszym trzecim wymiarze?I odpowiedź nie nadchodziła. A że mam niską

tolerancję na wszelkie odgórne nakazy i dog-maty, autorytety i guru, poszukiwałem w swo-ich życiowych doświadczeniach i pytałemswej Jaźni.

Odpowiedź przychodzi wtedy, gdy czło-wiek jest gotów, więc i ja czekałem, budującw sobie gotowość. Kierunek wskazał mi DeMello w swym „Przebudzeniu”, pisząc o tym,czym miłość nie jest. To był początek olśnie-nia. Zobaczyłem, iż w naszym ziemskimświecie, słowo miłość jest źle lub w ogóle nierozumiane. Słowem tym nazywa się zafascy-nowanie, zakochanie, pożądanie, potrzebęposiadania kogoś, programowanie na bycieniewolnikiem itd. Pięknie brzmi i jest nośne,jednak to, co za nim stoi, nie jest prawdziwe.Jednak co odróżnia tzw. miłość w naszymwymiarze od innych jej stopni? Poczułempewnego dnia odpowiedź - brzmiała ona: bli-skość.

str. 5 Medium

Krzysztof Matusiaktrener rozwoju osobistego

i biznesowego, praktyk Reiki,terapeuta

http://doradztwoartex.pl

Bliskość

Bliskość to tak naprawdę rodzaj ufności ipozwolenie sobie na dopuszczenie innychosób do swego wnętrza. Bliskość jest różna.Mamę łączy z dzieckiem inny rodzaj bliskościniż kochanka z kochanką, przyjaciela z przy-jacielem oraz znajomego ze znajomym. Bli-skość może się zmieniać, znajomi zostająprzyjaciółmi, kochankowie zaczynają się nie-nawidzić, wróg może stać się bliski wrogowi.Bliskość jest zmienna, płynna, jak wszystkowe Wszechświecie. Jedyny stały stan to mi-łość. Miłość to wolność wyboru i akceptacja.Bliskość to ufność i zgoda na bycie sobąmniej lub bardziej, na odkrywanie się, na po-kazywanie prawdziwego siebie. Miłość praw-dziwa nie może być nigdy zdeptana,zniszczona czy wykorzystana. Bliskość tak.To właśnie bliskość i jej ufność bywa wyko-rzystywana i deptana.

Aczkolwiek i bliskość jest rzadkościąw naszym wymiarze. Ilu z nas pozwoliłosobie, po różnych doświadczeniach z dzieciń-stwa, na całkowitą bliskość i ufność w sto-sunku do innych? Pierwsza bliskość matki iniemowlęcia po narodzinach jest święta. Tota pierwotna bliskość dusz. Potem najczę-ściej dziecko zostaje oduczone bliskości po-przez różne uwarunkowania. Zostajeodepchnięte i traci rozumienie prawdziwej bli-skości. Niemowlę wie i czuje, że ze strony tej,która nosiła go w swoim łonie, nie grozi nic i z

pełną ufnością tuli się do jej piersi. Leczkażdy dzień najczęściej przynosi oddalenie.Niemowlę tuli swe ciałko i duszę do kreatorki,która pomogła mu ujrzeć świat, tak, jak jegodusza zawsze tuli się do Źródła, z pełną ufno-ścią. Lecz o ile Źródło zawsze oddaje tęsamą ufną bliskość, to większość matek jużnie. I ojców również. I nie można ich winić zato, ponieważ sami doświadczyli tego samegow momencie swych narodzin. I zakodowali tow swej pamięci komórkowej i trwają w od-dzieleniu. I kończy się miłość bezwarunkowai kończy się bezwarunkowa bliskość. Poja-wiają się maski, negatywne zapisy w pamięcikomórkowej.

Lecz wewnątrz każda dusza chce wrócićdo tej pierwszej chwili narodzin, gdy znałatylko miłość i bliskość bezwarunkową. Cza-sem otwiera się przed innymi, jednak najczę-ściej jest nierozumiana i źle odczuwanaw swej intencji. Bliskość staje się wtedy bo-lesna i daleka. Coś wewnątrz każe milczeći nie poddawać się bliskości, ponieważ czuje,że nie znajdzie prawdziwego zrozumieniai bliskości, którą zna. I tak czekamy jej i ucie-kamy od niej. Paradoks życia w trzecim wy-miarze. Wierzę jednak, że kiedyś bliskośćpołączy obcych sobie ludzi, tak, jak łączą sięich Jaźnie i dusze poza Ziemią. Niech tak siędzieje…

str. 6Medium

Psychologicznie Bliskość

str. 7 Medium

Często borykamy się z problemem – jak po-wiedzieć o czymś ważnym. Zazwyczaj bie-rzemy oddech, otwieramy usta i … mówimy!

Niestety większość z nas nie mówi o pro-blemach, łudząc się, że druga osoba potraficzytać w myślach. Kiedy czujemy się zra-nieni, naturalne jest, że przyjmujemypostawę obronną i obwiniamy inną osobę.

Niestety taka postawa jedynie pogarszasytuację, ponieważ kierujemy pretensjew stronę osoby, nie zaś problemu. Często za-chowujemy się tak w stosunku do osób,które są nam najbliższe – naszych partnerówi dzieci.

Jak rozmawiać z innymi, kiedy czujemysię zranieni, tak, żeby nie obrażać osoby i niepowodować starcia? Czy możesz przekazaćswoje uczucia bez naskakiwania na drugąosobę?

Pamiętasz, jak mama mówiła Ci, że jestjedno magiczne słowo?

Cóż, jest ich więcej…1. Czuję2. Ty3. Kiedy4. JaZnasz je skądś?Kiedy zmienisz kolejność, utworzą zda-

nie, które uspokoi najbardziej zdenerwo-waną osobę i ukoi najbardziejzaniepokojoną.

„Kiedy ty… ja czuję…”Widzisz różnicę?A między tymi zdaniami:„Nie liczysz się z nikim. Wkurza

mnie to!”

i…„Kiedy nie dzwonisz, żeby poinformo-

wać, że spóźnisz się, czuję się tak, jakbyśnie troszczył się o mnie.”

Jest ogromna różnica pomiędzy ocenąkogoś i czyjegoś zachowania. Jeśli kierujeszswoje uwagi ku osobie, a nie zachowaniu,ten ktoś przyjmuje pozycję obronną i pró-buje usprawiedliwić się. Jeśli mówimyo tym, co osoba zrobiła, nie oceniamy jej, aninie potępiamy. Mówimy jedynie o jednorazo-wej sytuacji, która nam się nie spodobała.Nie akceptujesz zachowania, nie zaś osoby.

Warto również wziąć odpowiedzialność zawłasne uczucia i powiedzieć:„Czuję…” raczej niż: „ Sprawiasz, że…”Na przykład:Zamiast: „Jesteś głupi i wkurza mnie to”!– „Kiedy nie masz dla mnie czasu, czujęsię…”

Lepiej zabrzmi: „Kiedy nie odpowiadasz namoje smsy, czuję, że nie liczysz się zemną.” Niż: „Jesteś tak samolubny, że ażźle mi się od tego robi.”Rozumiesz na czym polega różnica?Pamiętaj również o tym, co kryje się pod za-chowaniem. Zranione uczucia.

Teraz masz już gotową receptę – wyjdź na-przeciw, powiedz o swoich uczuciach w spo-sób przekonujący i ciesz się wspaniałymirelacjami!

Jak rozmawiać z bliskimi?

Krzysztof Jankowski– psycholog, coach i mentor

harmonii życiahttp://akademiaharmoniizycia.pl

Wyobraź sobie układ partnerski, w którym całkowita uwaga skupiona jest na Tobie, na tym, czegochcesz w życiu i na tym w jaki sposób osiągać zaplanowane cele.

Coaching indywidualny jest, jak posiadanie prywatnego pilota podczas podróży, jaką jest Twojeżycie, kogoś, kto pomaga Ci odnaleźć drogę i podążać nią. Coaching osobisty jest skierowany do

osób, które są gotowe, by przeprowadzić ważne zmiany w swoim życiu.

Czy potrzebujesz osobistego coacha?Jeśli już wiesz, kim jesteś naprawdę, określ swój cel. Postaraj się odkryć swoje pasje. W tym mo-

mencie możesz potrzebować pomocy coacha. Jeśli jesteś na drodze ku wykorzystaniu swoichpasji i dzięki nim zarobieniu pieniędzy, najprawdopodobniej coach nie jest Ci potrzebny. Jeśli zma-

gasz się z odkładaniem na później lub brakiem odpowiedzialności, jesteś zdezorientowany i niewiesz, co zrobić z własnym życiem, sięgnij po pomoc coacha.

http://www.coachingskype.com.pl/

str. 8Medium

Co z tym lękiem?Lęk jest najbardziej wszechobecny z nega-

tywnych stanów emocjonalnych. Cechuje się nie-przyjemnym napięciem, nerwowym wręczoczekiwaniem na niejasne, zagrażające zdarze-nie. Nadmierny lęk prowadzi do zaburzeń psy-chicznych m.in. takich jak zaburzeniaobsesyjno–kompulsyjne, agorafobia (lęk przedznalezieniem się w miejscu publicznym), fobiespołeczne….

Skąd ten lęk?Umiejętności radzenia sobie z lękiem i prze-

żywania stanów lękowych uczymy się już jakodzieci. Jesteśmy „wyczuleni’ na bliskość poprzeznasze wczesnodziecięce doświadczenia, szcze-gólnie gdy nie dbano o nasze potrzeby emocjo-

nalne w rodzinach dysfunkcyjnych, np. z proble-mem alkoholowym (Dorosłe Dzieci Alkoholików)lub w rodzinach nadopiekuńczych, gdzie rodzicnadmiernie kontrolował nasze poczynania, takdokładnie, że nie było miejsca na intymność…Tam, gdzie brakowało nam poczucia bezpieczeń-stwa, intymności, bliskości, zaufania, miłości, zro-zumienia i poczucia przynależności.

Późniejsze traumatyczne doświadczenie (np.doświadczenie przemocy w związku) może rów-nież przyczynić się do przekonania, połączonegoz doświadczeniem, że gdy zaangażujemy sięemocjonalnie będziemy odrzucani, ranieni, oce-niani i nieakceptowani…

Stąd też lęk, że gdy zwiążemy się z kimś,utracimy kontrolę nad swoim życiem…

str. 9 Medium

Lęk przed bliskością

Tomasz Sobolewskipomoc psychologiczna

http://tomaszsobolewski.pl

str. 10Medium

Czego boimy się w bliskiej relacji?

1. Utraty własnego „Ja” – to, że nie mo-żemy siebie pokazać takimi, jakimi jesteśmy na-prawdę, tłumimy naszą osobowość przed lękiem,że partner nas nie zaakceptuje, nie pokocha;

2. Lęk przed porzuceniem; zazwyczaj pro-wadzi do zaspakajania wszystkich potrzeb dru-giej osoby i przyczynia się często donieangażowania się emocjonalnie w związek;

3. Lęk przed konfliktem; wiara w to, żezwiązek przetrwa wtedy, gdy nie ma w nim ża-dnych konfliktów, nieporozumień;

4. Obawa przed wrażliwością: to lęk, że jaksię będzie otwartym na drugą osobę, utraci siękontrolę nad własnym życiem;

5. Lęk przed zdemaskowaniem; związanyjest z niską samooceną, obawa, że gdy partnerzorientuje się, że niewiele znaczymy, to nas opu-ści, zostawi

6. Przekonanie, że partner powinien in-stynktownie spełniać nasze oczekiwania,abyśmy mogli się czuć kochani, potrzebni…

Jak sobie radzić z lękiem przed blisko-ścią?

Zdrowy, autentyczny związek z bliską namosobą pozwala nam w pełni być sobą. To właśniepoprzez związek poznajesz siebie, a Twój partnerwspiera i wzmacnia się w Twoim rozwoju –zdrowy związek nie stłumi Twego „Ja”

Aby czuć się bezpiecznie, ustal granicew związku tak, aby czuć się ze sobą bezpiecz-nie. Kochająca osoba na pewno to zaakceptuje

Nie wtykaj sobie ciągle wad. Popracuj nad

samooceną. Doceń siebie. W Tobie równieżjest coś pięknego i niepowtarzalnego.

Bez otwarcia się na drugą osobę nie jestmożliwe zbudowanie autentycznego związku,prawdziwej, intymnej więzi. Otwórz się na drugąosobę.

Nie obwiniaj się za niepowodzenia, rów-nież związane z Twoimi poprzednimi związkami.To normalne, że ludzie się rozstają, Być może niedoświadczyłeś radości bycia razem, bo nie spot-kałeś odpowiedniej osoby.

Nie bój się zaufać ponownie. Zaufanie tocenny skarb, którym obdarujesz najbliższąosobę. Wymaga czasu, bo buduje się je powolii na różnych doświadczeniach.

Konflikty są nieodłączną częścią każdegozwiązku. Należycie rozwiązane przyczyniają siędo pogłębienia waszej relacji i poczucia wyjątko-wości bycia razem.

Mów o potrzebach, pragnieniach i uczu-ciach. Tylko wtedy mają szansę zaistnieć w wa-szym związku. Komunikowanie o swoichobawach, lękach czy niepokojach może zapobieckonfliktom w związku, bo bliska osoba może sięnie domyślić tego, czego sam nie powiesz.

Korzystaj ze wsparcia innych, nie bój sięczerpać z pomocy innych. Kiedy masz poczu-cie, że nie radzisz sobie korzystaj z pomocy te-rapeutów, psychologów. Nazwanie głośnioswoich lęków powoduje to, że często stają sięone dużo mniejsze i dają siłę do radzenia sobiez nimi.

Psychologicznie Lęk przed bliskością

Medium

Sekret szczęśliwego związkuKochając zołzę

Dwie kobiety siedzą przy kawie i rozma-wiają. Jedna z nich zadaje refleksyjne pyta-nie:

– Ciekawa jestem, co można zrobić, żebymężczyzna był naprawdę szczęśliwy?

Druga bez wahania odpowiada:– A kogo to obchodzi?

Uwielbiam ten żart, przyznaję, zupełniebez złośliwości. Dbam o swojego mężai widzę po nim, że jest szczęśliwy. Jednak do-ceniam humor kobiety niezależnej, która ro-zumie, że jej celem tu na Ziemi nie jestuszczęśliwianie kogokolwiek innego pozasobą samą. My same powinnyśmy być dlasiebie na pierwszym miejscu. Tymczasem bio-logia skłania nas do zajmowania się wszyst-kimi dookoła z takim przejęciem, że naodrobinę zadbania o siebie często brakujeczasu.

To nie jest artykuł feministyczny. Dla męż-czyzn równie ważne jest, aby dbali o siebie

i własne szczęście. Oni także są tu na Ziemipo to, by rozwijać w sobie miłość i radość,a w tym miłość do samych siebie. I równieczęsto mają z tym problem. Jednak w prze-ciwieństwie do kobiet nie mają w sobiepędu, by zadowalać wszystkich dookoła.W pewien sposób jest im łatwiej znaleźć czasdla siebie i postawić swoje sprawy na pierw-szym miejscu.

Większość z nas zna doskonałą książkęSherry Argov "Dlaczego mężczyźni kochajązołzy?". Nie muszę zatem wyjaśniać, że„zołza” to nie wredna baba, która złośliwiedokucza partnerowi, tylko kobieta silna i nie-zależna. Taka, która ma wysokie poczuciewłasnej wartości i umie być asertywna, którarozwija swoje pasje i czuje się spełniona,która nie jest bluszczem owijającym się emo-cjonalnie wokół partnera, lecz samodzielną,atrakcyjną osobą. To świetnie się sprawdzaw związkach. Stąd zaczerpnęłam tytuł arty-kułu, lecz nie będę pisać o książce, tylkoo własnych doświadczeniach.

str.11

Bogusława M. Andrzejewskatrener rozwoju osobistego,

publicystka, nauczyciel Reiki,konsultant NAO,

astropsycholog, numerolog.http://prosperita.edu.pl

Wielokrotnie podkreślam, że punktemwyjścia do szczęśliwej relacji jest wysokie po-czucie własnej wartości. Dotyczy to obu płci.Bez tego, nigdy nie poczujemy się kochaneczy kochani. Po pierwsze dlatego, że tonasza własna miłość i akceptacja dla siebieodbija się jak w lustrze w oczach partnera.Jeśli jej nie ma, to zamiast uczucia dostajemylekceważenie, niechęć i znudzenie, a cza-sem nawet pogardę i przemoc. Po drugietylko człowiek, który kocha sam siebie, po-trafi naprawdę kochać drugiego.

W byciu zołzą jest jednak coś więcej niżtylko wysoka samoocena. To kobieta niecozadziorna i z tak zwanym „pazurkiem”. Dyna-miczna, pomysłowa, odważna. Jest atrak-cyjna dla partnera przez szczyptęnieprzewidywalności. Mężczyźni lubią zdoby-wać i chcą być czasem zaskakiwani. Wy-zwanie i odrobina adrenaliny potrafizmysłowo nakręcić związek. Jest jak przysło-wiowa sól dla potrawy – dodaje smaku. I po-nownie ma to znaczenie dla obojga,ponieważ i kobieta oczekuje od swojegomęża zainteresowania i tego charaktery-stycznego błysku w oku, którym kiedyś jąuwiódł. Dbanie o związek, to te wszystkiedrobne czary-mary, które dodają mu świeżo-ści nawet po wielu latach. Zołza ma tow sobie, to część jej natury. Potrafi sponta-nicznie zorganizować upojny wieczór zakoń-czony w sypialni lub na nowo uwodzić„starego” małżonka w taki sposób, że tenczuje jak ubywa mu lat. Od niechcenia two-rzy taką stylizację, że jej partner na nowochce ją zdobywać. I ona robi to nie po to, bykomuś lub czemuś służyć, lecz dla własnejprzyjemności.

Każdy z nas chce mieć grzeczne dziecko.Jednak matki i wychowawczynie rzadkochwalą ugrzecznione pociechy, a częstomówią, że najbardziej lubią te niespokojnedzieci, te wszędobylskie i inteligentne, bo za-zwyczaj są zdolne i pomysłowe. To przyszliodkrywcy i zdobywcy, przyszli artyści. To inte-resujące osobowości.

Podobnie jest w partnerstwie. Częstozgłaszają się do mnie panie, których proble-

mem jest to, że zdradzają swojego mężai żyją w wielkim poczuciu winy, bo mąż jesttaki dobry i kochany. A czemu zatem zdra-dzają? Bo jest taki nudny jak flaki z olejem.Wszyscy szukamy pasji, zachwytu, dreszczykuemocji. Szukamy też czułości, okazywaniamiłości i uwodzenia się wzajemnie, niezależ-nie od długości trwania stażu małżeńskiego.Nie można o tym zapominać tylko dlatego,że założyliśmy na palec obrączkę. Dobryzwiązek wymaga starania, ale nie poprzezsystematyczne pranie koszul, tylko przez za-skoczenie, stworzenie wyzwania, zmuszeniedo działania. Zołza robi to spontanicznie.

Moje własne doświadczenie doskonaleto potwierdza. W pierwszych latach po ślubiebyłam ofiarną żoną. Usłużnie i grzecznie ro-biłam to, czego sobie życzył mój mąż, dba-łam o dom w pierwszej kolejności,gotowałam to, co lubił, układałam naszzwiązek pod kątem jego zainteresowań.Byłam „ideałem” i aniołem – tak mówili nasiznajomi. Bardzo mocno weszłam w rolędawcy. Całkiem runęła harmonia pomiędzydawaniem i braniem. Źle się to dla nas skoń-czyło, omal nie odeszliśmy od siebie na za-wsze.

Kiedy daliśmy sobie drugą szansę i zaczę-łam od nowa, postawiłam na zrównoważe-nie i nauczyłam się przyjmowania.Podniosłam poczucie wartości i teraz to jajestem zołzą. Zauważam to, kiedy bez waha-nia zwracam mężowi uwagę na niewy-godne dla mnie drobiazgi, a on usłużnieusuwa je spod moich nóg. Bo odnajduje sensi satysfakcję w tym, że może coś dla mniezrobić. Dawanie jest przecież przyjemnością– my kobiety to wiemy, dlatego tak łapczy-wie zagarniamy je w całości dla siebie. A tobłąd. Warto partnerowi pozwolić na dawa-nie.

W tym miejscu chcę przypomnieć, że no-simy w sobie wszystkie aspekty. Każda z nasma w sobie trochę ofiarnej żony, która uwiel-bia dogadzać i rozpieszczać swojego męż-czyznę, podsuwając mu pod nos smakołyki.

str. 12

Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku

Medium

Każda bywa też rozsądną i wyważonąpanią domu, która doskonale wie, gdzie sąnieprzekraczalne granice. Nosimy w sobienamiętną kochankę i filuterną, szalonądziewczynkę, która chce płatać figle.A wreszcie każda z nas jest po trosze zołzą,która głośno domaga się swego i złośliwieucina wszelkie zbędne jej zdaniem dyskusje.

Bywa w nas i kapryśna rozwydrzona pan-nica, która strzela focha przy byle okazji, jestwiecznie niezadowolona i na wszystko na-rzeka. Tej ostatniej nie polecam dopuszczaćdo głosu, ponieważ bazując na komple-ksach, potrafi jedynie działać destrukcyjniena związek. Pozytywne myślenie wykluczatakie zachowanie, jako niewłaściwe.

Jednak możemy korzystać ze wszystkichpozostałych opcji, ponieważ zależnie odokoliczności, każda znajdzie czas i miejscedla siebie. Najważniejsza jest równowaga.Kiedy za mocno wejdziemy w rolę ofiarnejżony, znudzimy nie tylko partnera, ale i samąsiebie, bo życie nie polega na usługiwaniuinnym i życiu odbitym od słońca światłem.Każda z nas może świecić samoistnie, rozwi-jając swoje pasje, spotykając się z przyja-ciółmi i ciesząc każdą chwilą życia.Szczęśliwa, spełniona kobieta jest wyjątkowoatrakcyjna, a dla każdej z nas to istotne.Nawet wtedy, kiedy jesteśmy singielkami. Mykobiety chcemy się podobać. Tak po prostu.

Nie można też całkiem rezygnowaćz ciepła i łagodności charakterystycznychdla tego aspektu, bo ofiarna żona to takżeciekawa postać. Powinna być jednak rów-noważona siłą i pomysłowością zołzy lub hu-morem i nieprzewidywalnością szalonejdziewczynki. Tylko wtedy związek świeciwszystkimi barwami tęczy, kiedy przejawiaróżnorodne jakości. Coś więcej niż: obiad –kapcie – gazeta. A jest to – powtórzę –ważne nie tylko dla mężczyzny. Bycie zołząnie jest kreowaniem nowej rozrywki dla„pana i władcy”, lecz odnalezieniem równo-wagi i tworzeniem prawdziwego partner-stwa, w którym nikt nikim nie rządzi, niktnikomu nie usługuje. W takim związkuwszystko przeplata się w rytm fantazji, radościi miłości.

str. 13 Medium

Psychologicznie Sekret szczęśliwego związku

Medium str. 14

Dla tych, którzy kochalikiedyś i kochają teraz.Wysublimowana poezja

miłosna.Po kobiecemu delikatna

i zmysłowa.Polecamy!

Ksiegarnia Radwanhttp://radwan.pl

Naturalnie

str. 15 Medium

Bazyliowe wegańskie pesto

Składniki:- liście świeżej bazylii (u mnie zawartość jednej doniczki)- ¾ szkl ziaren słonecznika- 1/3 szkl oliwy- trochę wody- 3 ząbki czosnku- sól himalajska, pieprz czarny mielony, ewentualnie zioła prowansalskie

Katarzyna Sołtysikspecjalistka terapii

naturalnych, praktyk Reiki,propagatorka dobrego wegańskiego jedzenia

Słonecznik prażymy na su-chej patelni na złoty kolor.Do miseczki dajemy pokolei: umyte listki bazylii,podprażony słonecznik,oliwę, czosnek, przyprawy.Wszystkie składniki blendu-jemy. Jeśli pesto jest zbytgęste dodajemy trochęwody. Świetnie smakujez makaronem. Można prze-łożyć do słoiczka i przecho-wywać w lodówce kilka dni.Smacznego!

str. 16

Naturalnie Jakie pyszne!

Medium

Składniki:

- 1 szkl mąki orkiszowej (mieszanka białej i razowej)- mleko sojowe- 3-4 jabłka obrane ze skórki- przyprawy: kardamon, cynamon, esencja waniliowa- syrop z Agavy do polania na wierzch- oleje kokosowy do smażenia

Mąkę i mleko mieszamy razem, do uzyskania konsystencji bardzo gęstego ciasta. Jabłkakroimy na małe, płaskie kawałeczki i wrzucamy do ciasta. Dodajemy przyprawy jakie lu-bimy i mieszamy dokładnie. Na rozgrzanej patelni roztapiamy olej kokosowy i nakładamyłyżką ciasto formując małe placuszki. Smażymy na małym ogniu. Odwracamy na drugąstronę, gdy będą lekko zarumienione. Gotowe racuchy żeby były słodsze można polać sy-ropem z Agavy. Smacznego!

Wegańskie racuchy

str. 17 Medium

Medycyna klasyczna w leczeniu pacjenta, skupiasię na postawieniu diagnozy i zastosowaniu far-makoterapii. Formy tego leczenia są różne w za-leżności od chorób i mają na celu poprawieniestanu zdrowia i przeciwdziałanie rozwojowi do-legliwości.

Medycyna naturalna jest określana takżejako leczenie alternatywne lub niekonwencjo-nalne. Istnieje bardzo dużo jej regionalnych od-mian, jednak łączy ją pogląd uznający, że stanzdrowia zależny jest od równowagi wewnętrz-nych sił oraz że choroba pojawia się wówczas,gdy zostaje zakłócona naturalna harmonia orga-nizmu.

Wchodzę więc w Google, czytam:Medycyna naturalna to – zdrowa żywność,

naturalne kuracje, biorezonans, rezonans Schu-manna, suplementacja, zielarstwo, naturalnawoda alkaliczna, aromaterapia, koloroterapia,

światło terapia, masaż leczniczy, makrobiotyka,hipnoza, dieta, hydroterapia, homeopatia, yoga,medytacja, medycyna chińska, tybetańska, ajur-veda (Vata, Pitta, Kapha), spagyryzm (ludzki or-ganizm posiada silną zdolność samo leczenia),wszelkiego rodzaju zabiegi oddziałujące na orga-nizm i psychikę, uzdrawianie duchowe i wiele,wiele innych.

Jak w takim wachlarzu metod, wybraćwłaściwą dla nas, żeby nie dać się naciągnąći oszukać?

Jaką formę medycyny naturalnej wybrać, abynie spowodować większych szkód w organizmiei sobie nie zaszkodzić?

Nie jest niestety możliwym, by jednoznacznieocenić klasyfikująco wszystkie techniki, ponieważjest ich tak dużo, że każda z nich musiałaby byćrozpatrywana osobno.

Jak dobrać terapię naturalną dla siebie?

Katarzyna Zamiarterapeutka d/s uzależnień,

bajkoterapeutka, doradca dietetyczny,

pasjonatka rozwoju osobistego.

Medium str. 18

O. Grzegorz Kluz (przeor klasztoru Domini-kanów, teolog – przyp. red.) powołuje się na Giu-seppa Ferrari, który podał próby sformułowaniakryteriów pomocnych w rozeznaniu technik me-dycyny naturalnej, polegające na postawieniutrzech pytań w odniesieniu do danej metody:

1. Czy dana praktyka terapeutyczna opartajest na solidnej postawie uznanej przez między-narodowe środowiska naukowe?

2. Czy jej skuteczność terapeutyczna zostałapotwierdzona i udowodniona empirycznie za po-mocą rygorystycznie kontrolowanych ekspery-mentów klinicznych?

3. Czy wewnątrz jej podstaw teoretycznychmożna odnaleźć pojęcia metafizyczne zaczerp-nięte z duchowości, ezoteryczne, okultystycznelub magiczne?

Odpowiedź negatywna (sugeruje o. Grze-gorz) na dwa pierwsze pytania, jest podstawą,aby się zastanowić nad decyzją dotyczącą sko-rzystania i wprowadzenia konkretnej terapii. Do-tyczy to głównie wszelkiego rodzaju urządzeńi suplementów.

W tych dwóch pierwszych pytaniach słowa:…”międzynarodowe środowiska naukowe”

i ”rygorystycznie kontrolowane eksperymenty kli-niczne”, są ściśle powiązane z ochroną środo-wiska i medycyną konwencjonalną i nie mogąstanowić w tym względzie jednoznacznego wy-znacznika do określenia indywidualnego doborurodzaju terapii alternatywnej.

Ostatnie pytanie, to nasze wewnętrzne prze-konania i wiara. O. Grzegorz Kluz uważa, że od-powiedź pozytywna na trzecie pytanie: „możebyć wystawieniem na szwank swojej własnejwiary”. Każdy ma prawo do osobistej odpowiedzina to pytanie i konfrontacji z własnymi warto-ściami, przekonaniami i wiarą. Każda odpowiedźbędzie w tym wypadku dobra i pomocna w okre-śleniu terapii jakiej szukamy dla siebie.

Musimy jednak zdać sobie sprawę, że to coczłowiek dostrzega, jest jedynie segmentem rze-czywistości, a naszą opinię o tym segmenciezmieniamy jedynie w sposób, na który pozwalanam nasza świadomość.

Dobrze jest najpierw wypróbować wybranyrodzaj terapii. Wsłuchać się w siebie i swoje ciało,to ułatwi zdecydowanie dobranie tej właściwejmetody oraz zareagowanie we właściwym mo-

mencie, gdy odbierzemy jakieś niepokojące syg-nały, wymagające np. konsultacji specjalistycz-nej. Nie musimy decydować się od razu na serięzabiegów czy sesji ani na całe opakowanie su-plementów. Poprośmy o próbkę produktu lubjeden zabieg, sprawdźmy jak nasz organizm za-reaguje. Medycyna alternatywna, to głównie za-pobieganie, poprawa stanu zdrowia, umysłu.Niestety, przy poważnych chorobach np. onkolo-gicznych, napary z ziół czy seria zabiegów, raczejnie zadziałają uzdrawiająco.

Pamiętajmy, że każdy z nas ma prawo ina-czej reagować na wybraną formę terapii i to, coświetnie wpłynęło na zdrowie sąsiadki, koleżankibądź innej osoby, niekoniecznie będzie zba-wienne i równie wspaniałe dla nas. Dlatego uczu-lam na obserwację własnych reakcji, zachowańi samopoczucia przed i po podjęciu terapii. Tonajlepsze drogowskazy, nie tylko do określeniai wyboru właściwej dla naszego organizmu tera-pii, ale również bardzo ważny element codzien-nego funkcjonowania w życiu.

Czytajmy z sygnałów wysyłanych przeznasz organizm, obserwujmy nasze samopo-czucie i skupmy się na tym, co podnosi naszpoziom energii.

Do korzystania z form terapii proponowa-nych przez medycynę alternatywną, nie potrzebanam diagnozy, ale świadomości własnego zdro-wia, kondycji fizycznej i psychicznej oraz spraw-dzenia podstawowych informacji np.:

- kraju, pochodzenia, jeśli nie jest to okre-ślone, a w informacjach mamy napisane np. WY-PRODUKOWANO W UNII EUROPEJSKIEJ;

- sprawdźmy producenta i stronę interne-tową, jeśli została podana, adres(kontakt), punktyserwisowe (przy zakupie sprzętu);

- w suplementacji zwracajmy uwagę na składi miejsce wyprodukowania produktu-to bardzoważne;

- poczytajmy i wzbogaćmy informacje natemat terapii, która nas interesuje bądź, która jestnam proponowana;

- wsłuchujmy się w siebie i filtrujmy poda-wane nam informacje.

Życzę wspaniałego porozumienia z własnymciałem.

Naturalnie Jak dobrać terapię naturalną dla siebie?

str. 19 Medium

Katarzyna Zamiar

Koloroterapia cz.1Koloroterapia – czyli leczenie kolorami jest ina-czej określana jako chromoterapia. Polega nawprowadzeniu odpowiednich barw do organizmuczłowieka. Widmo kolorowego światła jest po-chłaniane przez pole energii ludzkiego ciała,skórę i oczy. Koloroterapia pomaga w niwelowa-niu problemów, z którymi boryka się każdy orga-nizm człowieka. Uspokaja, relaksuje lubpobudza.

Żyjąc w świecie otoczonym niezwykłymi bar-wami, mamy więcej energii, więcej optymizmu,więcej zdrowia. Koloroterapia i jej skutecznośćpotwierdzona jest przez tysiące lat stosowania nacałym świecie. O tak zbawiennym wpływie kolo-rów na ludzkie życie wiedzieli już starożytni. Jakopierwsi ich właściwości lecznicze zaczęli wyko-

rzystywać mieszkańcy antycznego Egiptu, Indiii Chin. Współcześnie koloroterapia wykorzystujezdobycze techniki i zajmuje czołowe miejscewśród medycyny alternatywnej. Jest jednymz najtańszych, najłagodniejszych i najbardziejskutecznych sposobów leczenia spośród obecniestosowanych powszechnie w świecie. Jest me-todą leczenia uzupełniającego.

Światło jest ważne dla życia człowieka pobu-dza procesy regeneracyjne, stymuluje przemianęmaterii komórki, wzmacnia układ immunolo-giczny i poprawia krążenie krwi. Myślę, że każdyz nas zna wpływ światła: w jasne słoneczne dniczujemy się z reguły lepiej niż w dni posępne, za-snute chmurami.

str. 20Medium

Światło jest kolorem

Barwa jest zjawiskiem fizycznym, które ściślezwiązane jest z różnymi długościami fal w widzia-nym zakresie widma elektromagnetycznego. Gdywszystkie długości fal zakresu widzialnegowidma występują z podobną intensywnością –pojawia się światło białe.

Światło i barwy zawierają pierwotne informa-cje życia na ziemi. Istoty żywe i materia nieoży-wiona odbijają światło zgodnie ze swymiwłaściwościami i filtrują pewne barwy tak, że po-wstają drgania, mogące być odebrane i wyczu-walne przez ich organy zmysłów. Nasze oczyprzekształcają energię promieniowania barww energię chemiczną. Tak, jak witaminy wzmac-niają siły odpornościowe, tak też może to czynićczyste światło kolorowe w swojej naturalnejpostaci. Efektywne kąpiele barwne w świetle mo-nochromatycznym (tryb monochromatyczny –jest to forma prezentacji obrazu wytworzonegoprzez komputer na ekranie monitora komputero-wego. Słowo pochodzi od mono, określającegopojedynczy i chroma - kolor) „tankują” duszęi ożywiają system immunologiczny.

Informacje historyczne

Nie tylko nowoczesna psychologia barw, lecztakże relacje prastarej medycyny wedyjskiej, pomedycynę chińską, od Hipokratesa, Paracelsusa,aż do Goethego, przypisują barwie działanie te-rapeutyczne dla ciała ludzkiego. Leczenie świat-łem kolorowym opiera się na różnychdoświadczeniach, które do dnia dzisiejszego od-naleźć można głównie w sposobach kuracji środ-kami naturalnymi i metodach medycynyuzupełniającej, jak np. medycyna chińska.

Historia leczenia światłem kolorowym sięgatysiącleci. Egipcjanie budowali w tym celu świą-tynie barw, w których znajdowało się siedem róż-nokolorowych pomieszczeń. W zależności odtego jakiego koloru potrzebował chory, zano-

szono go do odpowiedniego pomieszczenia, byzażył leczniczej kąpieli w kolorze.

Również Chińczycy stosowali kolory w celachterapeutycznych. Malowali ciała cierpiących nachoroby jelit na żółto i wpuszczali światło do po-mieszczeń przez żółte zasłony. Epileptyków sa-dzano na fioletowych dywanach i zasłanianookna fioletowymi woalami. Chorych na szkarla-tynę owijano w czerwone szaty, zanoszono dopomieszczeń wyłożonych czerwonym suknemi oświetlano tymże światem.

W europejskim kręgu kulturowym poeta Jo-hann Wolfgang von Goethe był pierwszym, któryintensywnie zajmował się wpływem barw naludzką psychikę. Goethe rozwinął pierwszą nau-kową wiedzę o barwach i zidentyfikował efektyfizjologiczne, jako odczucia oka.

Duński lekarz Niels Ryberg Finsen otrzymałw 1903 roku Nobla w dziedzinie medycyny zaopracowanie lampy ultrafioletowej przeznaczonejdo prognozowania chorób skórnych.

Dr. Dinshaha Ghadialie natomiast, swojepierwsze doświadczenia ze światłem kolorowymprzeprowadził, stawiając butelkę z kolorowegoszkła przed źródłem światła. Doktor ten przypisy-wał wodzie, naświetlonej światłem kolorowym,działanie takie samo, jak bezpośredniemu na-świetleniu.

Druga wojna światowa wskutek której zostałzniszczony niemiecki instytut badań nad barwąw Monachium, przerwała definitywnie naukowebadania prowadzone w Niemczech w tej dziedzi-nie. Pomimo powszechnych sukcesów w utrzy-maniu zdrowia dzięki barwom, ten sposóbleczenia przez długi czas nie był brany poduwagę przez oficjalną naukę uniwersytecką.

W ostatnim dziesięcioleciu XX wieku zaob-serwowano znaczny wzrost zainteresowania te-rapeutyką naturalną. Znów powraca wielestarych informacji z dziedziny sztuki lekarskieji wspomina się pionierów tzw. chromobiologii czyteż koloroterapii.

cdn.

Naturalnie Koloroterapia cz. 1

Mediumstr. 21

Jak długo jeszcze świat czekał będzie naprawdziwe zrozumienie życia?

Wyobraźmy sobie pokój w którym jestciemno, nagle zapala się małe światełko imówi do innych cząsteczek istnienia:

– Ej, koledzy, przyszedł czas, abyśmy sięzbudzili ze snu ciemności i rozświetlili naszpokój, aby w naszym pokoju zaświeciłoŚWIATŁO!

A koledzy na to:– Ja się zbudziłem i widzę, że wokół tyle

ciemności, muszę z nią walczyć.Inni przyłączają się:– My też, my też, czas zlikwidować tę

paskudną ciemność i zniszczyć ten zły światcienia.

A światełko, które zapaliło się pierwszemówi:

– Nie walczcie z ciemnością, gdyż wów-czas sami w cieniu przebywacie: złości, nie-nawiści, oceny, walki, zniszczenia. Zajmijciesię SOBĄ, sami rozjaśniajcie swoje istnienie,bo im więcej nas zaświeci, tym szybciej JAS-NOŚĆ w pokoju nastanie.

– Nie, nie, nie masz racji. My musimywalczyć z cieniem, bo to takie szlachetne.Przecież my jesteśmy dobrzy a cień jest zły,Nie dopuścimy, aby nadal to ciemne zło pa-nowało w naszym pokoju.

Mijał czas i pokój wciąż w ciemnościbył, a przecież wystarczyło, aby ci, którzy wwalce byli, zajęli się swoim rozświetleniem.

Pokój jaśniałby, gdyż światło zawsze sil-niejsze jest od mroku, a wówczas cóż z cie-nia by zostało?

Wystarczy niewiele światła, aby z ciem-ności, szarość nastała, a tylko troszkę więcejświatła – aby jasność na zawsze zapano-wała. I cienia już nie będzie.

– Nie pouczajcie innych, że w cieniu są,lecz całą swoją uwagę skierujcie na własnyblask, a wówczas, ten co w cieniu był, jas-ność zobaczy i choćby chciał, cienia już nieujrzy – powiedziało na koniec światełko,które zbudziło się prawdziwie.

Duchowo

Światło jest zawszesilniejsze od mroku

Elen Elijahuzdrowiciel duszy, nauczyciel

duchowy, doradca życiowy, trener rozwoju osobistego, regreserka, w swojej pracy

często korzysta z channelinguhttp://epokaserca.pl

str. 22Medium

…I PRZYSZŁO DO NIEGO DZIECKOZ ZAPALONĄ POCHODNIĄ.

I SPYTAŁ JE, SKĄD POCHODZI TOŚWIATŁO?

DZIECKO DMUCHNĘŁO NA PŁO-MIEŃ. ZGASIŁO GO, PO CZYM OD-

RZEKŁO:„POWIEDZ MI TERAZ, DOKĄD PO-SZŁO, A JA CI POWIEM SKĄD PRZY-

SZŁO”.

Ciąża, to dowód na to, że Dusza znalazłaswoje miejsce. Każda Dusza wybiera sobie łonow którym zamieszka i gdzie, jako maleńka istota,się narodzi. Dlatego każde dziecko bez wyjątku,przychodzi na świat pełne miłości, ciepła i mówisię, że to dar od Boga. Pamiętam czas, kiedymoja Dusza zamieszkała w łonie mojej mamy.Muzyką i całą miłością, było bicie jej serca. Byłto najpiękniejszy czas w moim życiu. Wiedzia-łam, że mam już na świecie trzech braci i siostrę.Wiedziałam wszystko, po co przychodzę, dokądzmierzam, na jakie przeżycia się zdecydowałam.Nigdy później, nie mogłam sobie tego wszyst-kiego przypomnieć.

Przepełniona miłością wiedziałam, że jestemjego częścią, wiedziałam, że wszystko jest jegoczęścią. Nie mogłam się doczekać, kiedy znajdęsię na świecie i zacznę żyć własnym życiem po-śród wszystkich istot na Ziemi. Wiedziałam już,kogo chcę spotkać, z kim przeżyć wspólnechwile, kogo pokochać całym sercem i z kim sięrozstać kiedy przyjdzie czas. Wiedziałam, że

wszystko ma swój określony moment, by zaist-nieć i przeminąć.

Pojawiłam się wśród Was zdrowa, pełnaciepła, miłości, prawdy i świadomości Duchaw każdym istnieniu na Ziemi. Niestety z czasemjak dorastałam, malała moja świadomość jedno-ści Duchowej i czułam coraz więcej ograniczeń.Zaczynał przerażać mnie świat zewnętrznyi poznawałam uczucie strachu. Cieszyłam sięjednak swoimi narodzinami, wszystkimi isto-tami, które były przy mnie i całym otaczającymmnie światem. Byłam przepełniona miłościąi szczęściem. Zaraz po narodzinach, płakałamtylko za swoją Duszą, bo jej nie widziałam. Mia-łam wrażenie jakby wraz z przecięciem pępo-winy, przecięto więź z moją Duszą. Niewystarczała mi świadomość jej obecności wemnie. Musiałam ją widzieć, czuć, przekonać sięfizycznie, że jest. Z czasem zapomniałam zupeł-nie, że moja Dusza jest we mnie cały czas, żemoje ciało, to materia, bym mogła czuć i prze-żywać.

Żyjąc Tu, nieraz czułam się samotna i po-rzucona. Byłam pewna, że miłość, radośći ciepło z jakim przyszłam na świat, może daćmi, tylko drugi człowiek. Teraz wiem, jak bar-dzo się myliłam. Po czterdziestu dwóch latachodnalazłam więź, która wcale nie została prze-cięta wraz z pępowiną. Odnalazłam Duchowąjedność i dzięki temu dostrzegam miłość, ra-dość i ogromne ciepło w sobie i innych. Rozu-miem więcej i nie boję się, tylko czasem mamobawy.

str. 23 Medium

Katarzyna Zamiar

Narodziny

Medium str. 24

Zapraszamy do pobierania oraz czytania wczesniejszych numerów

MEDIUM. Pismo można pobrać z portalu Wydaje.pl

lub zamówić, wysyłając email na adres: [email protected]

Jesteśmy na Facebooku!facebook.com/pismo.medium

Z duchowego punktu widzenia wszystko jest nie-dualne, pozostaje w harmonii z Wszechświatem.Nawet to, co wydaje nam się złe, brzydkie czynieetyczne. Wszystko jest po coś, wszystko maswój sens. Najprostszy to ten, który podkreśla, żepotrzebujemy dotknąć cienia i zimna, aby doce-nić światło i ciepło. Ale znaczenie wydarzeń jesto wiele głębsze niż nam się wydaje. Zapewne po-trzebujemy nieco zaufania, aby umieć na światspojrzeć z duchowego poziomu nawet wtedy,kiedy czegoś nie rozumiemy.

Warto nauczyć się akceptacji wszystkiego, coobserwujemy w naszej rzeczywistości. Akcepta-cja jest głębokim przyzwoleniem, wynikającym zduchowej mądrości. Dzięki niej zaczynamyprawdziwie pozytywnie myśleć. Bez akceptacjinasze postrzeganie świata jest skrzywione. Za-

zwyczaj przenikają je emocje i oceniamy, kryty-kujemy… Każda krytyka, każde narzekanie – tonegatywne myślenie.

Bywa i tak, że nasze postrzeganie świata jesttylko pozornie miłe i ładne. Znając zasady pro-sperity staramy się oceniać wszystko jak najlepieji głośno wypowiadamy dobre słowa. Tymczasemw głębi duszy wszystko się w nas skręca i wcalenie podoba nam się to, o czym mówimy tyledobrych rzeczy. Ta hipokryzja obraca się prze-ciwko nam, ponieważ Prawo Przyciągania niedziała w oparciu o wyważone słowa – jak zdajesię niektórym – lecz w oparciu o nasze praw-dziwe przekonania. Jeśli czegoś nie lubimy i za-barwiamy to emocjami, wówczas uruchamiamyfale przyciągania tego, do swojego życia.

str. 25 Medium

Bogusława M. Andrzejewska

Dualizm

Samo ocenianie niczemu nie służy. Myślenie,że należy umieć odróżniać dobro od zła jestw moim odczuciu błędem. Jedyny podział, jakisama chciałabym stosować to tylko ten – co służymiłości, a co jej nie służy. Tymczasem w nieskoń-czoność segregujemy ludzi i rzeczy na dobrei niedobre. A przecież złodziej, wredna koleżankaczy okropna teściowa to takie same dusze, jaknasza. Pojawiają się w tym życiu, aby nas czegośnauczyć, coś nam pokazać. Czy można ich oce-niać, jako złych ludzi?

Czasami ograniczamy się do oceniania tylkowydarzeń, próbując wzbudzić w sobie współczu-cie dla kogoś, kto postąpił nieładnie. Mówimywtedy: „biedny człowiek, nie rozumie”. A przecieżwydarzenia są optymalnie rzecz biorąc – po pro-stu harmonijne. Mogą nam się podobać lub nie,mogą wywoływać w nas emocje lub nie, ale za-wsze są właściwe i najlepsze na dany moment.

Jest taka piękna historyjka o starym, mądrymczłowieku, która cudownie pokazuje nie dualnośćWszechświata. Nic nie jest ani złe, ani dobre…

Pewien stary człowiek o imieniu Jan miałstado pięknych koni, które wypasał na łącepod lasem. Któregoś dnia jeden z koni uciekłi pomimo poszukiwań, nie udało się go odzys-kać. Ludzie przychodzili do starca i współ-czuli mu: „oj jak to niedobrze, jaka to strata.”

Tymczasem Jan pykał dymem z fajeczkii filozoficznie odpowiadał:

– Może to niedobrze, a może dobrze.Kilka dni potem zaginiony koń powrócił

do domu, przyprowadzając ze sobą pięknądziką klacz. Mieszkańcy wioski przychodzilitłumnie obejrzeć nowego konia i powtarzali:„oj jakie to szczęście, jak to dobrze”.

Tymczasem Jan pykał dymem z fajeczkii filozoficznie odpowiadał:

– Może to dobrze, a może niedobrze.Następnego dnia syn Jana próbując ujeź-

dzić nową klacz, spadł tak niefortunnie, żezłamał sobie nogę. Sąsiedzi przychodzili,życzliwie współczując: „Oj jaki kłopot, jak toniedobrze”.

Tymczasem Jan pykał dymem z fajeczkii filozoficznie odpowiadał:

– Może to niedobrze, a może dobrze.Tydzień później do wsi przybyło wojsko

po nowych rekrutów. Zabrali wszystkich zdro-wych młodych mężczyzn. Syn Jana został,ponieważ leżał z unieruchomioną, złamanąnogą. Sąsiedzi z zazdrością powtarzali: „tento ma szczęście, temu to dobrze”.

Tymczasem Jan pykał dymem z fajeczkii filozoficznie odpowiadał:

– Może to dobrze, a może niedobrze.

Opowieść można ciągnąć w nieskończoność,dopisując nowe wydarzenia, z których każde jestdowodem na to, że mylimy się, ilekroć próbujemycoś ocenić jako dobre lub nie. W naszym życiutakże mnożą się przykłady sytuacji, które wcalenie są jednoznaczne. Pomagamy komuś, poda-jemy rękę, po czym ta osoba nas okrada. Odda-jemy krew, by uratować komuś życie, a tenczłowiek dwa tygodnie później ginie w wypadkusamochodowym. Czy zatem to, co robimy, jestdobre czy nie?

Nie podam odpowiedzi na takie pytanie, po-nieważ właśnie po tę odpowiedź zeszliśmy tutajna Ziemię i każdy musi sam jej poszukać, samwybrać, sam zdecydować. Powtórzę tylko to, copisałam już wiele razy – należy kierować się ser-cem i czynić to, co czujemy, że jest właściwymwyborem, zgodnym z miłością bezwarunkową.Niektórzy nauczyciele mówią wprost: „zadajsobie pytanie, co zrobiłaby Miłość na twoim miej-scu”. Dołóżmy do tego tworzenie równowagiw dawaniu i braniu, rezygnację z poświęcania siędla innych i szczyptę mądrości. A nade wszystkopamiętajmy, aby nikogo nie krzywdzić.

str. 26Medium

Duchowo Dualizm

Ludzie, którzy nas inspirują...

Marianne Williamson

Mediumstr. 27

Dorastała w Houston w Teksasie. Po stu-diach przez kilka lat żyła w komunie hipisow-skiej, a w 1983 roku pod wpływem słynnejksiążki Kurs Cudów zaczęła prowadzić na tentemat wykłady. W latach 1987-1989 założyła wUSA Ośrodki Życia, niedochodowe instytucjedoradcze i wspierające ludzie cierpiących nagroźne choroby, w tym na AIDS.

Zasłynęła dzięki swojej pierwszej książce pt.Powrót do miłości. Była to wnikliwa recenzjaKursu Cudów, podkreślająca niepodważalne za-lety i ponadczasowość tej niezwykłej pracy. Czy-telników przyciąga wyjątkową pasją, z jakaautorka przedstawia własne duchowe przebu-dzenie oraz opisuje walkę pomiędzy ego a czystąprawdziwą jaźnią. Jej duchowe poddanie wydajesię być pięknym zwycięstwem na drodze doprawdy.

W Powrocie do miłości dużo miejsca zaj-mują relacje z innymi ludźmi. Williamson przed-stawia je jako zadania, które dają nam

niepowtarzalne okazje do maksymalnego roz-woju. W tym kontekście nasz najbliższy partnernie jest romantycznym spotkaniem, lecz najważ-niejszym nauczycielem, który pokazuje namnasze istotne w rozwoju lekcje.

W swojej książce Williamson porusza takżetematy pracy, celowości, cudów. Odnajdziemytam całą niemal wiedzę o życiu, oparta na KursieCudów i umiejętności współtworzenia naszegożycia razem z Bogiem. Głównym przesłaniemtej pracy jest zawierzenie harmonii Wszech-świata i pozwoleniu na to, by Siła Wyższa pro-wadziła nas do szczęścia.

Williamson napisała jeszcze kilka książek.Sześć z dziesięciu wydanych przez nią tytułówznalazło się na liście bestsellerów. Prowadzi wy-kłady i spotkania na temat rozwoju duchowegow różnych miejscach na świecie. Wraz z autoremsłynnych Rozmów z Bogiem Nealem D. WalschemWilliamson założyła Globalne OdrodzeniePrzymierza.

str. 28Medium

http://trismegista.pl.http://pismolasombra.pl.

Polecamy !

Osoby, które wiele lat pracują z Reiki, niemają najmniejszych wątpliwości – Reiki jestdobrem. Jest cudowną, uzdrawiającą ener-gią, która pomaga nam odnaleźć w sobiemiłość. Wiedząc o tym, nie musimy sobie za-dawać pytania, czy można robić zabiegienergetyczne małym dzieciom. Oczywiściemożna. Można każdemu – zarówno niemow-lętom, jak i staruszkom. Ponieważ Reiki jesttylko dobrem.

Małe dzieci są bardziej otwarte na ener-gię niż dorośli. Przede wszystkim dlatego, żenie wymyślają sztucznych przeszkód i niekombinują. Jak już wiemy, Reiki jest metodąpobierania naturalnej, ożywiającej energii,z której korzystają wszystkie istoty żywe. Rów-nież te, które nie maja o tym pojęcia, a takżewszyscy ci, którzy uważają, ze to coś złego.Ponieważ jednak energia płynie za myślą,osoby, które boją się Reiki lub jej nie chcą,nie są w stanie skorzystać ze zwiększonegopoboru tego, co naturalnie i tak biorą z oto-czenia. Dzieci nie mają tego problemu, po-nieważ nie ma w nich strachu i błędnychprzekonań.

Dzieci spontanicznie lgną do miłościi dobra, ponieważ kierują się bardziej instyn-ktem. W pewien sposób czują, co dla nichdobre. Podobnie jak zwierzęta. Zwróćmyuwagę, że także psy, koty, konie, a nawetświnki morskie chętnie przyjmują Reiki. Częstopowtarzam, że reakcja zwierząt powinna nasupewnić w tym, czym jest Reiki. A jest częściąmocy natury, czymś oczywistym. Kiedyufamy swojej intuicji, nie mamy tych niepo-trzebnych wątpliwości, które blokują naszrozwój i uzdrowienie.

Dlatego dzieci pięknie przyjmują Reiki.Można im z powodzeniem robić zabiegiwszelkiego rodzaju, na które wyrażą zgodęich rodzice. Musimy pamiętać, że bezwzględu na wszystko nie wolno nam w żadensposób pracowac z dziećmi bez zgody i wie-dzy rodziców. Dużą przeszkodą może byćfakt, że dzieci nie usiedzą spokojnie w jed-nym miejscu, dlatego łatwiej przekazywaćim energię na odległość z pomocą drugiegostopnia. Maluszki można reikować, trzymającje na rękach lub na kolanach. W tym drugimprzypadku, przekazujemy energię całymsobą, nie tylko poprzez dłonie.

Bogusława M. Andrzejewska

Reiki dla dzieci

Refleksje o Reiki

str. 29 Medium

Dzieci mogą być również inicjowane.Aczkolwiek sugerowałabym robić to dopieropo siódmym roku życia. Dzieci rodzą sięotwarte na energię. Niektórzy nauczycieleuważają, że każde dziecko jest w Reiki,a umiejętność ta wygasa wraz ze wzrostemdziecka i chłonięciem wszystkich energe-tycznych blokad od rodziców. Przyznaję, żenie wiem, na ile można to odnieść do każ-dego dziecka, ale rozpoznaję piękny prze-pływ energii u maluszków, których matkizostały zainicjowane przez zajściem w ciążęi cały czas intensywnie pracują z energią.Bez wątpienia dziecko reikowane w okresieprenatalnym przez zainicjowaną mamę jestw Reiki. To widać.

Wspaniałym doświadczeniem jest ciążaprzebyta pod opieką Reiki. Przyszła mama,która może sama przykładać sobie dłoniedo brzuszka i wypelniać maleństwo tą pięknąformą miłości, doświadcza czegoś na-prawdę cudownego. Zazwyczaj zarównociąża przebiega bez powikłań, jak i samporód nie sprawia większych kłopotów.

Warto pamiętać, że dzieci do siódmegoroku życia są jednym układem energetycz-nym ze swoją mamą. Dopiero po tym czasienastępuje prawdziwe „odpępowienie”.W wielu kulturach ta wiedza jest oczywista izaznaczana przez rytuały. W naszej historiisymbolem podkreślającym życie na własnyrachunek energetyczny były „postrzyżyny” –obrzęd przekazania dziecka spod opiekimatki pod opiekę ojca. Dzisiaj niemal nikto tym nie pamięta. A to ważne.

Jeśli małe dziecko choruje, to zazwyczajpokazuje psychosomatyczne problemy swo-

jej matki. Trudno zresztą wyobrazić sobie, żetrzy- lub czterolatek nagromadził w swojejmałej główce tyle kompleksów, że zaczy-nają one przejawiać się w postaci choroby.Jest raczej delikatniejszą częścią energe-tyczno-fizycznego układu, dlatego czasemto on cierpi, a nie matka. To ogromnie is-totne, ponieważ, aby pomóc dziecku, należypracować z matką i uzdrawiać jej niewła-ściwe wzorce. Zmiana, której dokona w sobiematka dziecka, spowoduje szybsze wyzdro-wienie maluszka.

Między siódmym a dziewiątym rokiemżycia dziecko staje się istotą społeczną.Wchodzi w różne zależności, poczynając odszkoły i nauczycieli, a kończąc na układachkoleżeńskich. W tym czasie pojawiają siępierwsze problemy, związane z samoakcep-tacją i poczuciem ważności. Później dojdątematy związane z rozpoznawaniem własnejseksualności i określaniem siebie jako kobietyczy mężczyzny. To bardzo obszerny temat,trudno go tutaj szczegółowo omówić. Chcęjedynie podkreślić, że poczynając od siód-mego roku życia, dziecko zaczyna praco-wać na własny rachunek energetyczny.Pojawiają się pierwsze kompleksy, pierwszeniedowartościowania i negatywne myśli,które mogą stać się w czasie późniejszympodłożem choroby. Wtedy możemy już szu-kać wzorców psychosomatycznychu dziecka, a nie u matki.

Dzieci, które często są poddawane Reiki,są odporniejsze na choroby, silniejsze i lepiejsię rozwijają. Mają też lepszy kontakt z własnąintuicją i są bardziej wrażliwe.

str. 30

Duchowo Refleksje o Reiki

Medium

Bajecznie

str. 31

Bajka o bliskości

Miłosz siedzi pod drzewem w lesie i roz-myśla nad swoim życiem. Wiele lat żyje na ziemii wciąż nie może zrozumieć ludzi.

Przypomina sobie pierwsze chwile swegożycia: oto Miłosz łapie oddech, właśnie nadeszłachwila jego narodzin. Wszystko się zmieniło,wcześniej było ciepło i wilgotnie, a teraz jest ina-czej, jakieś dłonie ciągną go z bezpiecznegomiejsca i chcą go stamtąd siłą wydrzeć. Ta, któranosiła go w sobie także robi wszystko, by goz siebie wydobyć. Czuje parcie, nacisk i dłonie.Przerażające odczucie, którego nie znał wcześ-niej. Zaczyna kwilić i z gardła wydobywa się krzyki płacz. Nagle znowu jest inaczej. Ktoś kładzie gona piersiach kobiety, która nosiła go w sobie,czuje jej ciepło i bliskość. Przytula się z ufnościąi całuje jej ciało. Ona go tuli i Miłosz znowu czujesię jak wcześniej. Jest zmęczony i czuje zmęcze-

nie tej, z której wnętrza wyszedł w nowy dla sie-bie świat. Czuje, że tutaj spędzi wiele czasu.Lecz teraz zasypia przytulony do kobiety. Jestciepło, blisko i przytulnie.

Miłosz wie, że w tamtej chwili opuścił bez-pieczny i ciepły świat duszy, by doświadczać no-wego, w połączeniu z materialną powłoką, którąznają ludzie, nie znając jego duszy. Zresztą swo-ich też nie chcą znać. W ludzkim pojmowaniurzeczy mógł powiedzieć, że był szczęściarzem.Ta, która go urodziła i utuliła w pierwszej chwilido serca, zawsze była taką. Pokazywała muprawdę i miłość. Uczyła o tym co w swej głębiwiedział: o szacunku do wszystkich istot, natury,wszechświata. Łatwa to była nauka. Wszystkobyło w nim, więc było to raczej odkrywanie za-pomnianego w chwili narodzin, niż nieznanego.Im bardziej odkrywał prawdę, tym bardziej był za-skoczony, że inni tego nie robią.

Medium

Krzysztof Matusiak

Ilustracje: Tina Wieczorek

Medium str. 32

Matka odkrywała przed nim tajemnicę bez-warunkowej miłości i bliskość, która z nią byłazwiązana. Mówiła: „synku, świat jest taki jakim gowidzisz, daleki, często negatywny, pozbawionymiłości i bliskości, jednak bliskość i miłość mo-żesz poczuć w każdej chwili w sobie, a także gdyufnie tulisz się do ziemi, czy drzewa. Wtedy czu-jesz w sobie połączenie z pierwotną miłością i bli-skością wszechświata, poprzez kontakt z naturą,która oddaje ci twoje uczucia bez żadnych wa-runków.

Nawet dzikie zwierzęta to robią, mimo żestraszy się ludzi nimi, że złe i okrutne. Człowiekjest o wiele bardziej okrutny, gdyż postępujewbrew swej naturze, podczas gdy zwierzęta za-wsze postępują w zgodzie z sobą. Nigdy niejedzą więcej niż muszą, nigdy nie zabijają dlaprzyjemności, nie zbierają łupów, nie kolekcjo-nują kości i się do nich nie modlą. Wszystkiegoużywają w umiarze, w zgodzie ze swym instyn-ktem i z naturą. Dlatego natura je kocha. Bezwa-runkowo.

Człowiek niestety w swej pysze i żądzy wła-dzy, i posiadania stale coś kolekcjonuje, zabierainnym, zabija bez potrzeby, zawłaszcza, niszczy.Człowiek w tym wyparł się siebie, swej duszy, mi-łości i bliskości. Za to bez pamięci i zrozumieniaużywa słowa miłość czy miłowanie, nazywająctymi słowami emocje, które nimi nie są.

Tak Miłoszu, to smutne i często przerażające,jednak ty decydujesz za siebie jak chcesz wi-dzieć świat i siebie. Ty zawsze decydujesz za sie-bie, za nikogo innego. Ja jako twa matkapozwoliłam ci przyjść na świat, jednak nigdy niedecyduję za ciebie. Wskazuję ci możliwości wy-boru, uczę tego czego nauczyli mnie moi rodzice,ale świat pokazuje ci inne drogi, i to ty wybierzeszswoją. Ja wierzę jedynie, że wybierzesz tę, którapozwoli ci przeżyć dobre, uczciwe i szczęśliweżycie, zanim wrócisz do prawdziwego domu”.

Miłosz pamiętał te słowa zawsze. Wryły sięzarówno w jego pamięć, jak i w serce. Żył w zgo-dzie z naturą, dając jej swoją miłość i otrzymującjej miłość, w postaci słońca, deszczu, roślin, grzy-bów, ziół leczących. Spotkał wielu dobrych, pro-stych ludzi, którzy żyli podobnie, zawsze radośnii zgodni z naturalnym porządkiem natury.

Spotkał także całe mnóstwo takich, którzybyli wciąż nienasyceni władzy, pieniędzy, rzeczyi ludzi. Odczuwał ich jako wampiry, które wysy-sają z innych i z natury wszelkie życiowe energiei soki. Wystrzegał się ich i nie przebywał w ich to-warzystwie dłużej niż to było potrzebne.

Mając otwarte serce i kochającą duszę spot-kał na swej drodze podobną sobie kobietę,z którą żył i dał życie dzieciom. Dawał im bli-skość, którą znał od swej matki, pokazywał po-dobnie świat i nie decydował o ich losie.Wskazywał, uczył, wyjaśniał. Ukazywał możliwo-ści wyboru. Zabierał rodzinę w świat, aby do-świadczała również innego życia, niż to które byłow domu. Dzieci oczywiście były zafascynowaneświatem materialnym, grodami, bogactwem, jed-nak dzięki rodzicom potrafiły patrzeć na towszystko z odpowiednim dystansem, przezswoje serca i dusze, a nie tylko oczy. Miłosz byłwdzięczny swoim rodzicom za wszystko co po-zwoliło mu poznać uczucie miłości i bliskość, zro-zumieć złożoność świata wokół niego, i pozostaćprzy pierwotnych uczuciach.

Miłosz uśmiechnął się do siebie i do całegowszechświata. Spojrzał w kierunku gromadkidzieci, które biegły w jego stronę i roześmiał sięna głos. Okoliczna ludność wybrała go na nau-czyciela ich dzieci, a te chłonęły to co im pokazy-wał z radością i wdzięcznością. Miłosz byłwdzięczny dzieciom za to, że dawały nadzieję nazmianę świata i powrót miłości oraz bliskości podwięcej dachów, i do większej ilości serc. Zagarnąłdzieciaki udał się z nimi do lasu, bo gdzie łatwiejpokazywać miłość i bliskość?

Bajecznie Bajka o bliskości

str. 33

Odkąd fizyka kwantowa zajęła się PrawemPrzyciągania, nawet pewne wydawałoby sięoczywiste cechy traktujemy jako czynnik nie-mal naukowy. Jeśli bowiem przyjmiemy, żekażda nasza myśl jest falą, która działa nacząsteczki, wówczas możemy w sposób dośćjasno określony zaplanować pracę z kreowa-niem własnego sukcesu. W fizyce kwantowejteoria niepewności zakłada, że poruszamysię w nieskończonym oceanie wszelkich moż-liwości, które sami sobie stwarzamy. Aby jed-nak kontrolować tę moc, warto poznaćsiebie i swoje umiejętności.

Sukces nie jest dziełem przypadku. Zostałstworzony przez naszą świadomość, jest efek-tem synchronizacji energetycznej i wypływaz dopasowania naszych wibracji do nurtuWszechświata. Cokolwiek staje się naszą rze-czywistością, zawsze jest wykreowane przeznas samych. Czasem pracujemy świadomienad określoną materializacją, częściej intui-cyjnie tworzymy w sobie pewne silne jakości,które wzmacniają naszą energetykę i poma-gają osiągnąć wybrany cel.

Pierwszym istotnym czynnikiem jest ener-gia pewności siebie. Tego nie można pomi-nąć i od tego warto zacząć każdą pracęnad sobą, ponieważ tutaj znajdziemy zacza-rowany klucz do szczęścia. Tu wszystko się za-czyna. Stale powtarzam, że wysokiepoczucie własnej wartości staje się trampo-liną do sukcesu, ponieważ energia wysokiejsamooceny toruje nam drogę do spełnieniawszystkiego, czego pragniemy. Po pierwszewysyła do Wszechświata informację, że za-

sługujemy na sukces, ponieważ jesteśmydobrzy, wspaniali, inteligentni…

Po drugie pozwala nam wydajnie praco-wać, bo jesteśmy spokojni i szczęśliwi. Czło-wiek, który docenia i podziwia samego siebieodnajdzie zadowolenie w tym, co robi.Obca jest mu frustracja, potrzeba akcepta-cji, czy poczucie winy. Po trzecie – wysokiepoczucie wartości powoduje, że automa-tycznie lubimy i życzliwie traktujemy innych,możemy więc zawsze liczyć na serdecznośći wsparcie. Ceniąc siebie, spontanicznie w in-nych skupiamy się na tym, co w nich dobre,przymykając oko na wady i słabości. To sięnazywa przeniesienie. Co w sobie akcentu-jemy najsilniej – zobaczymy od razu u dru-giego człowieka. Nie mamy potrzebyrywalizacji, lecz wolimy korzystną współ-pracę.

Drugim ważnym czynnikiem na drodzedo sukcesu jest optymizm. Dostrzeganieszklanki w połowie pełnej, szukanie możliwo-ści tam, gdzie inni widzą tylko zgliszcza, niepoddawanie się i wiara w zwycięstwo. Przytym oczywiście też pozytywne myśleniez całym pakietem radości, która nie tylko ła-duje nam akumulatory, ale i uzdrawia. I tumała dygresja: postrzegam pozytywne po-dejście do życia jako mądre traktowaniekażdego wyzwania, a nie jako bezmyślneróżowe okularki i nieodpowiedzialnośćw stylu: „jakoś to będzie”. Optymista nie za-miata problemów pod dywan, lecz traktujeje jako inspirujące przygody i testy, dzięki któ-rym może sprawdzić swoje możliwości.

Medium

Prosperująco

Energia sukcesu

Bogusława M. Andrzejewska

Kolejna istotna energia to świadomośćcelu. Cel nas motywuje, nie można o tym za-pomnieć. Niczego nie osiągniemy, jeśli nieokreślimy jasno, dokąd podążamy. Cel powi-nien być spójny z naszymi prawdziwymi prag-nieniami i harmonijny z nami. Wówczas stajesię pasją i daje nam niesamowitą siłę.Skrzydła wyrastają nam u ramion i mamyw sobie naturalny dopalacz, który niesie nasdo sukcesu. A jeśli wymyślimy sobie coś, cojest cudzym pragnieniem, a nie naszym, tegoefektu nie będzie. Cóż z tego, że zdecydu-jemy np. wygrać maraton, jeśli w istocie nielubimy biegać i sama myśl o biegu budziw nas niechęć. Motywacja oparta na tym,by komuś zaimponować lub udowodnić, żejesteśmy lepsi od kogoś, bywa ślepą uliczką.W takim punkcie myślenia trzeba wrócić dopoczątku i podnieść poczucie wartości. Jes-teśmy doskonali tacy, jacy jesteśmy i nic ni-komu nie musimy udowadniać.

Istotnym elementem jest także umiejęt-ność skupienia się na teraźniejszości. Jakmawiają mądrzy ludzie: „wczoraj minęło,jutro nie wiadomo, czy nadejdzie – wszystkoco masz, to dzień dzisiejszy”. Metaforycznieoznacza to też wyzwolenie się z okowówprzeszłości, która może zawierać trudne do-

świadczenia, negatywne wzorce i różne inne„skarby”, powodujące utrudnienia w dąże-niu do sukcesu. Przyszłość też nie powinnanas zajmować, ponieważ zazwyczaj wy-szczerza do nas kły wszelkimi lękami, zmar-twieniami i niepewnością. Mnóstwo energiitracimy rozpamiętując przeszłość lub mart-wiąc się o to, co nadejdzie. Tymczasem naj-większa moc jest w chwili obecnej. Tu i terazmożemy wszystko, jeśli tylko umiejętnie do-stroimy się do wibracji Wszechświata.

Ostatnia ważna energia, o której chcęnapisać, to wdzięczność. Jest potężną siłą,która przyciąga do nas mnóstwo dobra ma-terialnego i emocjonalnego, jeśli tylkoumiemy ją prawdziwie przeżywać. Jeśli prag-niemy osiągnąć sukces, warto prowadzićdziennik wdzięczności, w którym będziemyzapisywać wszystkie cudowne dary Wszech-świata, jakie spływają w nasze dłonie każ-dego dnia. Jeśli pragniemy bogactwafinansowego, zacznijmy dziękować zawszystko, co posiadamy, nawet jeśli są toostatnie grosze w portfelu. Wdzięczność jestenergią, która pięknie tworzy koherencjęserca, zapewniając nam dobre zdrowiei szczęście.

str. 34Medium

Prosperująco Energia sukcesu

Byron Katie i 4 pytania zmieniające życie

Jak powiedzieć stop bolesnej dyktaturze negatywnych myśli?

Odcinek IIObecny, drugi odcinek, jest kontynuacją

fascynującego tematu przewodniego po-przedniego numeru Medium, jakim było po-zytywne myślenie. Zanim osiągniemypozytywne myślenie, przyjrzyjmy się wcześniejnegatywnym myślom i ich bolesnej dyktatu-rze oraz podważmy je za pomocą czterechpytań, które zadaje Byron Katie.

Byron Katie jest amerykańską autorkąwielu książek, jedną z nich jest tytuł wydanypo raz pierwszy w 2002 roku, w USA: LovingWhat Is: Four Questions That Can ChangeYour Life (Kochając Co Jest: Cztery Pytania,Które Mogą Zmienić Twoje Życie). Książka tabyła inspiracją do napisania tego, poprzed-niego i następnego odcinka, z niej pocho-dzą cytaty oraz cztery pytania. Pytania teułatwiają zrozumienie sposobu działania na-szego bezcennego umysłu i pomogą zasto-pować bolesną dyktaturę negatywnychmyśli.

Proszę Czytelniku wybierz teraz myśl, doktórej lgniesz, która Cię truje, którą uważasz,że jest twoją myślą. Ta negatywna myśl, za-korzeniona w twoim sercu i umyśle, zabar-

wiona bólem lub lękiem, czeka na cztery na-stępujące pytania z moim komentarzem.Zatem, gdy już wybierzesz tę myśl, to zapytajsamego siebie:

1. Czy to prawda?Zadaj sobie pierwsze pytanie: czy ta ne-

gatywna, stresująca, depresyjna myśl, którąprzed chwilą wybrałaś/eś jest prawdą? Po-stawienie takiego pytania powoduje zatrzy-manie się, chwilę refleksji nad obecnąsytuacją, podważając w ten sposób twojąteraźniejszość i otwierając na prawdę.

Byron Katie pisze w swojej książce o praw-dzie i przeciwnym do niej stresie, że: Twojąnaturą jest prawda, a kiedy się jej przeciwsta-wiasz, nie czujesz się sama/sam ze sobą, swo-bodnie. W stresie nigdy nie czujesz się takwygodnie, jak czujesz się w spokoju, stresunigdy nie czujemy tak naturalnie, jak natural-nie odczuwamy spokój. Żyjesz w stresie, bonie chcesz żyć w stresie.

Mogę sparafrazować ostatnie zdanie na-stępująco: żyjesz w negatywizmie, bo niechcesz żyć w negatywizmie, prawo przycią-gania mówi, że to, czego nie chcemy – do-stajemy, wówczas to, czego chcemy,oddala się od nas.

Następnie Byron zauważa celnie: Żyjemytakim życiem, jakim nie chcemy żyć. (...)według prawa, że świat daje nam to, w cowierzymy i małe słówko NIE jest bez znacze-nia, a właściwie powoduje zamieszanie.

Rozwój osobisty i pozytywne myśli

str. 35 Medium

Andrzej Milewski– dziennikarz, trener języka

angielskiego, propagator rozwojuosobistego i pozytywnego

myślenia

O przeszkodach do pozytywizmu i pozna-nia prawdy zaś pisze tak: Twój umysł i jegomyśli są przeszkodą do prawdy. Można tutajpostawić pytanie: co by było, gdybyśmy niebali się i żyli bez stresu? Odpowiedź znajdujesię w kolejnym stwierdzeniu Byron: Jesteśmyniewinni, gdy nie wierzymy w stresujące myśli.

2. Czy mogę absolutnie powiedzieć, że tojest prawda?

Czytelniku zadaj sobie teraz drugie pyta-nie: czy ta negatywna myśl, którą przedchwilą wybrałaś/eś, czy możesz absolutnieo niej powiedzieć, że jest prawdą? Czy twojamyśl, nacechowana pesymizmem, lękiem,stresem, jest absolutnie prawdziwa? Drugiepytanie jest rozszerzeniem pierwszego, pod-waża twoją obecną sytuację jeszcze głębieji powoduje zatrzymanie się na dłużej. Więcejmasz chwil refleksji nad obecną negatywnąsytuacją, w której jesteś. Oddalasz się od ne-gatywizmu, a zbliżasz się coraz bardziej doradości, optymizmu, rzeczywistości, wolności,prawdy. Jesteś bliżej stanu, który Byron okre-śla tak: Kiedy myślisz, że ktoś lub coś innegoniż ty sam potrzebuje zmiany, to oznacza, żejesteś mentalnie okaleczony.

3. Jak reaguję, kiedy myślę tę myśl? Pytanie trzecie odnosi się do twoich reak-

cji uczuciowych i emocji, które przykleiłaś/eśdo swojej wybranej, balonowej, negatywnejmyśli za pomocą głębokiego przekonania,czyli wiary. Jak reagujesz na myśl, do którejprzylgnąłeś? Co dzieje się, kiedy wierzysz w tęmyśl? Co czujesz, gdy myślisz tę myśl, którąprzed chwilą wybrałaś/eś? Byron uważa, że:

Twoja historia jest twoim cierpieniem, a wła-ściwie różnica między twoją historią, a świa-tem. Świat nie jest problemem, ale twojemyśli.

Według autorki, negatywizm, lęk, stres,depresja i cierpienie biorą się z rozbieżnościmiędzy twoimi wewnętrznymi myślami, a ze-wnętrzną radością, optymizmem, rzeczywis-tością, wolnością, prawdą i spokojem życia.Cierpienie ustępuje w momencie, gdy poko-chamy to, co jest na zewnątrz nas, gdy po-łączymy się w całość z tym, co jest wokół.Według Byron, myśl i cierpienie jest możliwedzięki naszej wierze: Nasza koncepcja jestbezpieczna, nieszkodliwa, niewinna, dopókiw nią nie uwierzymy, gdy uwierzymy to sta-jemy się jej wyznawcami. Przytwierdzenie doidei oznacza wierzyć w nią, bez badaw-czego dociekania, co powoduje złudzenie,że jest prawdziwa. Momentem, gdy cier-pimy, jest chwila, gdy wierzymy w myśl, którasprzecza się i wykłóca z tym, co jest. Kiedyumysł jest idealnie czysty, wtedy to, co jest,jest tym, czego chcemy.

Ulubione stwierdzenie Byron brzmi: Niktmnie nie może zranić, ta robota należy domnie. I to jest dobra wiadomość. Autorkastwierdza też: W życiu nic nigdy nie idzie źle.Ty jesteś efektem twojej historii, to wszystko.Tylko nasza historia jest tym, co powstrzymujenas od poznania, że zawsze mieliśmy i nadalmamy to, czego potrzebowaliśmy i to, czegoteraz potrzebujemy. Istnieje tylko jednoźródło negatywizmu i jeden problem: Zawszejest tylko jeden problem: twoja nieprzeegza-minowana historia w tym momencie.

Prosperująco Rozwój osobisty i pozytywne myśli

str. 36Medium

Byron Katie

4. Kim byłabym/byłbym bez tej myśli? Czytelniku teraz zadaj sobie ostatnie,

czwarte pytanie, zapytaj: kim byłabyś/byłbyśbez swojej negatywnej, bolesnej idei? Pyta-nie czwarte stawia Cię w sytuacji, gdzie przy-tłaczająca negatywna konstrukcja myślowa,którą przed chwilą wybrałaś/eś i którą oży-wiasz, wierząc w nią, traci pokładaną przezCiebie dotychczasową wiarę, czyli zaanga-żowanie emocjonalne. Twoja wiara uchodzi,jak powietrze z balonu, aż przestajesz wierzyćw dołującą, nadmuchaną przez Ciebie ideę,która kiedyś była dla Ciebie prawdziwa,a teraz staje się neutralna.

Gdy odpowiesz na czwarte pytanie, toprzywiązanie do myśli i walka z myślami prze-minie. Myśl, podobnie jak balon, nadal bę-dzie istniała, tylko że bez powietrza, bezwiary. Brak wiary w myśl pozwala tej myślizmniejszyć się, zrobić miejsce, odejść w prze-szłość, tam, gdzie powinna być, w ten spo-sób powstanie miejsce na kolejną, nowąmyśl. Jakiego rodzaju będzie nowa myśl, totylko zależy od Ciebie.

Pytanie czwarte jest najpiękniejsze, bopomaga ujawnić Ciebie takim, jakim jesteś,a jesteś pozytywnie cudowna/y. Teraz dzieliCię krok od osiągnięcia stanu szczęścia, de-finiowanego przez Byron następująco: Szczę-ście jest naturalnym stanem dla kogoś, ktowie, że nie ma już nic do poznania i że my jużmamy wszystko, czego potrzebujemy, właś-nie tutaj, teraz. To, co jest, a NIE to, co po-winno być, to, co tu, a NIE tam, jest i teraz todla Byron synonimy Boga, kiedy mówi: Jestdokładnie tym, czym jest w danym momen-cie.

Według Byron: Nie przywiązujemy się doludzi czy rzeczy; przywiązujemy się do bezref-leksyjnych koncepcji, którym ufamy i wie-rzymy, że są prawdziwe w danymmomencie. To, co mówisz, nie rani mnie, alemoja myśl o tym, co usłyszałem i moja myśl

o tobie, to jest to, co rani mnie. Nic okrop-nego nas nie spotyka za wyjątkiem naszegomyślenia. Rzeczywistość jest zawsze dobra,nawet w sytuacjach, które wydają się kosz-marami. Historie, które opowiadamy, są jedy-nymi koszmarami, w których żyjemy. To nienasze myśli, ale nasze przywiązanie do na-szych myśli powoduje cierpienie. Przekona-nie, wierzenie, uwierzenie, zaufanie jestkolejną myślą, do której przyczepiamy, przy-twierdzamy i przywiązujemy się często przezlata.

Dodam, że twój umysł jest naczyniem,które chce być wypełnione. Czy będą to tru-jące, negatywne stwory w postaci odcho-dów myśli, słów, energii negatywnych ludzi,które wchłaniasz bezwolnie, po to, by innipoczuli ulgę, by mogli manipulować tobą,pozbawiając Cię w ten sposób optymizmu,kontroli nad samym sobą i tym, co robisz, czycoś innego, to zależy tylko od Ciebie. Gdywybierzesz pierwszą opcję, to wówczas z nie-wiedzy, wygody i lenistwa obwiniasz NIE sie-bie, ale innych i wmawiasz sobie, żeodpowiedzialność, jak i rozwiązanie pro-blemu, jest poza tobą.

Byron uważa, że: Tak długo, jak myślisz, żepowód twojego problemu jest tam, na ze-wnątrz Ciebie, tak długo, jak myślisz, że kto-kolwiek lub cokolwiek jest odpowiedzialny zatwoje cierpienie, tak długo sytuacja będziebeznadziejna. A to oznacza, że jesteś na za-wsze w roli ofiary, że jesteś cierpiętnikiemw raju. Skomentuję słowa autorki tak: jesteśmasochistą, który żyje w swym cierpieniui pesymizmie, tracąc bezpowrotnie radośćżycia.

Zakończenie cyklu o Byron Katie i jej czte-rech pytaniach przedstawię w następnymnumerze Medium. Dziękuję za uwagę i za-praszam do kolejnego, trzeciego i ostatniegoodcinka o rozwoju osobistym i pozytywnejmyśli.

str. 37 Medium

Prosperująco Rozwój osobisty i pozytywne myśli

Polecamy !

str. 38Medium

Jest olbrzymia różnica pomiędzy nierobie-niem tego, co się kocha i niewiedzą na temattego, co się kocha. Pragniesz wymarzonegożycia, ale nie masz pojęcia, jakie są Twojemarzenia, ani jak je odnaleźć? Być może jes-teś na rozdrożu. Czeka Cię rozwód, przejściena emeryturę lub dzieci założyły własne ro-dziny i czujesz się osamotniony?

A może odziedziczyłeś pieniądze i jesteśgotowy zacząć wszystko od początku?A może masz już dość ciągłych kompromi-sów i zabiegania o to, żeby uszczęśliwiać in-nych i nadszedł najwyższy czas na to, abynadać swojemu życiu odpowiedni kształt? Aleco to właściwie znaczy? Dobrą (i złą) wido-mością jest fakt, że jest tylko jedna osoba,która może powiedzieć Ci dokładnie, jakiejest Twoje wymarzone życie i tą osobą jesteśwłaśnie Ty. Wszystko, czego potrzebujesz tomapa, która poprowadzi Cię do miejsca,gdzie zostały pogrzebane Twoje marzenia.Nieważne jak odległe wydają Ci się marze-nia, wciąż są, czekają na Ciebie. Musisz siędo nich „dokopać”.

Przyczyną, dla której nie znamy naszychmarzeń jest to, że tracimy łączność z naszymautentycznym ja, z osobą, którąś naprawdęjesteśmy. Jak odnaleźć nasze prawdziwe ja?

str. 39 Medium

Krzysztof Jankowski

Jak usłyszećswój

wewnętrznygłos?

Ponowne połączenie się z prawdziwymsobą i pozostanie z nim w łączności wydajesię tajemniczym i trudnym zadaniem. Alew rzeczywistości jest całkiem inaczej. Sąkonkretne czynności, które należy wykonać,żeby znów mieć prawdziwe marzenia. Bonu-sem będzie poprawa jakości Twojego życia.Poniżej znajduje się 10 pomysłów na to, jakponownie połączyć się z sobą samym i od-kryć własne marzenia.

1. Zrozumieć, czym jest głos we-wnętrzny.

Czym jest ten wewnętrzny głos? Każdyz nas ma w sobie taki głos. Możesz nazywaćgo intuicją, przeczuciem, natchnieniem lubjakkolwiek inaczej. Wewnętrzny głos jest tączęścią Ciebie, która wie, co robić bez uży-wania logiki i rozsądku. Czy kiedykolwiek my-ślałeś o kimś i właśnie wtedy ten ktośzadzwonił do Ciebie? Czy kiedykolwiek zain-spirowało Cię coś, co pojawiło się ni z tego niz owego i dzięki temu spróbowałeś czegośnowego, co stało się ulubionym hobby? Towłaśnie jest Twój wewnętrzny głos.

Badania pokazują, że kiedy jesteśmy pro-szeni, żeby wybrać pomiędzy dwiemaopcjami, opierając się wyłącznie na intuicji(głosie wewnętrznym), wybieramy w 90 pro-centach właściwie. Głos wewnętrzny kierujenas w stronę osób, aktywności i miejsc, któreodzwierciedlają nasze prawdziwe ja. Mamydostęp do głosu naszej wewnętrznej mądro-ści cały czas, musimy po prostu go słuchać.

2. Kontrolować umysł: medytacja.Aby nasz wewnętrzny głos stał się sły-

szalny, musimy najpierw uciszyć hałas, którygo zagłusza. Większa część tego głosu do-biega z nas, z naszych umysłów. Podczasgdy nasze mózgi są użyteczne i konieczne dooddychania, zaprowadzania dzieci do szkoły,rozumienia fizyki, głębsza część nas, naszwewnętrzny głos może zostać zagłuszony.

Wiedza, jakiej potrzebujemy to odkrycie spo-sobu, w jaki mamy dotrzeć do naszego umy-słu i przekierowanie uwagi na naszwewnętrzny głos. Świetnym sposobem nazrobienie tego jest medytacja.

3. Kontrolować życie: uprościć je.Nasze życie to ciągła bieganina i po-

śpiech. Wykonujemy wiele rzeczy jednocześ-nie przez całe dnie, sprzeniewierzając jakośćwszystkiego, co robimy. Do czasu aż znaj-dziemy się w łóżku późną nocą, nie mamynawet sekundy na odpoczynek, ani na zebra-nie myśli. Warto wprowadzić te trzy praktykido naszej codzienności:

1. Uszeregowanie zadań pod względemważności.

2. Zaplanowanie wystarczająco dużej ilo-ści czasu na te zadania.

3. Wykonywanie tylko jednego zadaniaw określonym czasie.

Chodzi tu o wewnętrzny spokój. Jest toabsolutnie konieczne, żeby móc usłyszeć we-wnętrzny głos. Prowadź prosty kalendarzi zapisuj listę codziennych czynności. Dziękidobrej organizacji będziesz w stanie kontro-lować swoje życie.

4. Bądź tutaj.Nasze umysły są zawsze skupione na

przeszłości lub przyszłości, ciągle analizując,łącząc fakty, interpretując i przewidując: Cozrobię na lunch? Co oznaczał ten komen-tarz? Jak dotrę tam? Jest to z pewnością uży-teczne w naszym życiu, ale stajemy sięwięźniami ciągłego myślenia. To, kim na-prawdę jesteśmy jest świadomością ukrytąpod gwarem, jaki panuje w naszym mózgu.Kierowanie uwagi na teraźniejszość jest klu-czowe, jeśli chcemy usłyszeć wskazówki,jakie daje nam nasz głos wewnętrzny. Medy-tacja daje podstawy do rozwoju tej umiejęt-ności, ponieważ podczas niej kierujemyuwagę ku teraźniejszości.

str. 40Medium

Prosperująco Jak usłyszeć swój wewnętrzny głos?

str. 41 Medium

5. Słuchaj swojego ciała.Dla wielu z nas, nasza praca i kariera wy-

maga długiego siedzenia przed monitoremkomputera lub przy biurku.

W naszej kulturze, jeśli nie jest się tance-rzem, kulturystą, kaskaderem, wykazuje siętendencję do ignorowania potrzeb własnegoorganizmu. Zwrócenie się ku naszej fizyczno-ści jest również niezwykle ważne w poszuki-waniu naszego wewnętrznego głosu.Koncentracja na ciele oznacza świadomośćinformacji przekazywanych nam przez pięćzmysłów.

6. Odkryj to, co pobudza Cię do dzia-łania i to, co wysysa z Ciebie energię.

Niektórzy z łatwością wymieniają rzeczy,które lubią robić, ludzi, z którymi lubią prze-bywać i miejsca, w których czują się pełnienergii. Inni, spytani: „Co robisz dla przyjem-ności?” odpowiadają obojętnie: „Oglądam te-lewizję”. Zwrócenie uwagi na to, co dostarczaCi energii i co ją odbiera stanowi klucz do od-nalezienia właściwej drogi i do odkrycia swo-ich marzeń.

7. Zaakceptuj strach.Strach kryje się pod różnymi postaciami

i jest tym, co powstrzymuje Cię przed odna-lezieniem własnych marzeń, jeśli mu tylko nato pozwolisz. Zrozumienie, że strach jest nor-malną, zdrową częścią naszego życia możezabrać dużo czasu. Następnym krokiem bę-dzie zrozumienie, czym są nasze marzenia.Zwykle boimy się tego, co nieznane, tego, że

nie jesteśmy wystarczająco dobrzy, boimy sięrównież utraty poczucia bezpieczeństwa.Z czasem zrozumiesz lęki i docenisz je. Towłaśnie one chronią nas przed zranieniem.

8. Pozwól się zainspirować.Jeśli zapewniasz sobie pomoc np. coa-

cha, masz wspierających przyjaciół, rodzinę,książki, muzykę – masz motywację i utrzymu-jesz kontakt ze swoim wewnętrznym głosem.Inspirujące osoby, uczestnictwo w interesują-cych wydarzeniach, zajęciach, dołączenie dogrup zainteresowań może stanowić wsparciedla poszukiwań wewnętrznego głosu i ma-rzeń.

9. Pamiętaj o pasjach i celach.Odkrycie własnych pasji i celów jest jed-

nocześnie proste i trudne. Jest zrozumie-niem, co daje Ci energię. Kolejne krokiw kierunku aktywności, które dodają Ci ener-gii, doprowadzą do odpowiedzi na pytanie,czym jest miłość, pasja, cel i marzenia. Wy-maga to odwagi i zaangażowania, ale jeślibardzo tego chcesz, na pewno Ci się uda!

10. Żyj pasjami.Kiedy już zrozumiesz, co dodaje Ci ener-

gii, postaraj się, aby Twoje życie było wypeł-nione właśnie tym. Tak wygląda życie Twoichmarzeń. Bycie prawdziwym, autentycznymbez względu na okoliczności, daje nam po-czucie wolności. Życie pełne pasji przyniesiekorzyści nie tylko nam samym, ale wszystkimwokół nas.

Prosperująco Jak usłyszeć swój wewnętrzny głos?

str. 42Medium

Zatrzymaj się na moment......i pozwól aby Twoja Dusza dogoniła

Twoje Ciało.

Soul Body Fusion® nie jest ani techniką animetodą uzdrawiania, niemniej jednak doświad-czenie działania zjednoczenia duszy z ciałemwprowadza zmiany w każdej sferze życia.

„Pamiętaj, że twoja dusza to dużo więcej, niżtwoje ciało fizyczne, tak więc prawdopodobnezmiany, których możesz doświadczyć obejmująwszystko w twoim życiu - nie tylko sferę fizyczną.Fuzja posuwa cię coraz dalej ku twojemu naj-wspanialszemu potencjałowi. Niektórym przynosiwięcej klarowności co do ich własnego życio-wego celu, innym – więcej osobistej mocy i po-czucia spełnienia. Może zachęcić cię dowybaczenia lub uwolnienia sabotujących i auto-destrukcyjnych nawyków. Może pomóc zrozu-mieć i przejść przez trudne życiowe okoliczności,otworzyć serce, przebudzić ducha, wzmocnićwłasną ekspresję... wszystko to dużo więcej, niżjedynie fizyczne uzdrowienie."

Jonette Crowley

Matką Soul Body Fusion®, jest współ-czesna mistyczka i nauczycielka duchowa - Jo-nette Crowley. Poprzez swoje wyprawy do miejscmocy na całym świecie oraz duchowe podróże

na płaszczyznach wewnętrznych, została obwo-łana duchową Indiana Jones.

Soul Body Fusion® działa, bo jest natu-ralne, korzysta z magii intencji i jest oparte na re-zonansie. Naturalne jest to, że twoja duszapojawia się na ziemi, aby doświadczyć życia,a może to zrobić jedynie będąc w pełni zsynchro-nizowana z ciałem. Intencja to nic innego jak we-wnętrzna modlitwa. Twoje pragnienie w postacimyśli to najpotężniejsze narzędzie sprawcze. In-tencja pomaga zharmonizować duszę z ciałemi dokonuje niewyobrażalne zmiany w twoich ko-mórkach. Dokonuje zestrojenia fizyczności z du-chem, co dalej prowadzi do tego, że świadomośćprzenosi się na wyższy poziom.

„Intencja to akt świadomego wyboru“ J. Crowley.

Tymczasem rezonans pozwala połączyć sięz wszystkimi ludźmi będącymi już na wysokichpoziomach duchowej harmonii. To podciąga cie-bie jeszcze wyżej.

„Podsumowując, Soul Body Fusion jako pro-ces, jest tak nieskomplikowany, ponieważ twojaintencja łączy pola energii twojej duszy i ciała,a potem rezonans dostraja je do wyższej harmo-nii – a wszystko to dlatego, że jest to twój natu-ralny stan istnienia.“

Jonette Crowley

str. 43 Medium

Soul Body Fusion

Grażyna A. AdamskaCertyfikowany Praktyk Theta Healing,

Soul Body Fusion i Dwupunktu.Autorka serii książek "Bractwo Dusz"

Malarka Vedic Arthttp://spiraladuszy.com

Praktycznie

Co najważniejsze w Soul Body Fusion® niema żadnych zasad. Zjednoczenia duszy z ciałemmoże doświadczyć każdy, a co najważniejsze,nie są potrzebne żadne specjalne umiejętności,aby się tego nauczyć.

Jak wykonać Soul Body Fusion® nasobie?

Po pierwsze ustal intencję: Moją intencją na tę fuzję SBF jest, aby

moja dusza zjednoczyła (zestroiła, zsynchro-nizowała, połączyła) się z moim ciałem.

Następnie usiądź wygodnie tak, aby stopydotykały ziemi. Dłonie ułóż w pozycji otwartej nakolanach. Wypowiedz intencję, którą wcześniejprzygotowałeś i przez kolejne dziesięć minutbądź skupiony na tym, co dzieje się w twoimciele. Możesz zamknąć oczy, ale nie jest to ko-nieczne. Pamiętaj, aby obserwować swoje ciało.Nie medytuj. Bądź osadzony w ciele.

Możesz, ale nie musisz, odczuwać mrowie-nie, swędzenie, ból, pulsowanie. Mogą obudzićsię emocje, przychodzić różne myśli, obrazy, ko-lory. Pozwól sobie na to wszystko.

Po dziesięciu minutach zrób około pięciomi-nutową przerwę. Przejdź się. Napij wody. W cza-sie fuzji ciało uwalnia się z toksyn, stąd bardzo

wskazane jest picie jak największej ilości płynów.Następnie ponownie usiądź w wyjściowej po-

zycji i przez kolejne dziesięć minut obserwujciało. W tej części również możesz powtórzyćswoją intencję. Po wyznaczonym czasie ponow-nie napij się wody.

Teraz możesz sobie pogratulować. Właśniedoświadczyłeś pierwszej fuzji Soul Body Fu-sion®.

Podobną sesję należy wykonać jeszcze dwarazy w odstępie jednego i dwóch tygodni. Wtedyfuzja Soul Body Fusion® jest pełna i odpowied-nio wzmocniona.

Jeśli nie czujesz się pewny, czy zrobiłeś SoulBody Fusion® prawidłowo, możesz wykonaćsesję z Jonette Crowley, korzystając z nagraniavideo na stronie autorki:

http://jonettecrowley.com.

Soul Body Fusion® to proces stopniowy,dlatego nie każdy odczuwa zmiany od razu.Dusza wprowadza te częstotliwości, na które jes-teś w danym momencie gotowy. Zaufaj! Twojadusza dokładnie wie, co jest dla ciebie najlepsze.

Więcej informacji znajdziesz w książce „SoulBody Fusion“ Jonette Crowley.

str. 44Medium

Praktycznie Soul Body Fusion

str. 45 Medium

„Rozważ to, że twoja skóra stworzonajest z wibrujących cząstek energii i te

energie są boginią samą w sobie, wibrującą jako skóra twojego ciała. Pomyśl o liściach, o korze, drzew,

o zewnętrznej skorupce nasion, górnejwarstwie ziemi. Rozważ, że to są różneformy skóry i że są zrobione z energii –

energii, która jest esencją bogini.” ~ Sally Kempton.

Metoda terapii Rezonansu Schumanna naplatformie 3D Platte, ma za zadanie pobudzići regulować naturalne drgania wytwarzane przezkomórki organizmu. Uruchomione w ten sposóbpole drgań jest w stanie wytłumić nieprawidłoweoddziaływanie międzykomórkowe i wzmocnićwłaściwe, sprowokować organizm do odpowied-niej pracy, a także pobudzić system odporności,aby go zaktywizować do usunięcia z organizmupatogenu (wirusa, bakterii, grzyba, pasożyta).Celem terapii jest przywrócenie w organizmieprawidłowych drgań na poziomie komórkowymi komunikacji pomiędzy komórkami, a wytłumie-nie patologicznych, tak aby przywrócić prawid-łową pracę danego narządu, układu lub całegoorganizmu oraz przyspieszyć jego szeroko rozu-mianą regenerację. W trakcie terapii nawet niedotykamy bezpośrednio pacjenta. Można powie-dzieć, że to rodzaj masażu bezdotykowego, dzia-

łającego także bardzo odprężająco i wyciszającona nasz umysł i układ nerwowy, co z kolei pod-nosi koncentrację i odporność.

Terapia rezonansem Schumanna, to bezbo-lesna i bezinwazyjna metoda leczenia różnychschorzeń, w tym wielu takich, gdzie konwencjo-nalna medycyna i farmakologia są nadal bez-radne lub mało skuteczne. Terapie są dobieraneindywidualnie do przypadku każdego pacjenta.Terapia odbywa się najczęściej w kilku zabie-gach-seansach trwających kilkanaście-kilkadzie-siąt minut każdy. Nie jest konieczne przerywaniekonwencjonalnego leczenia i nie ma to wpływuna przyswajanie zażywanych leków.

Rezonans Schumanna nie jest na pewno ty-pową terapią, gdyż subtelne wibracje-drganiaprawoskrętne o częstotliwości 7,83 Hz wypływa-jące z urządzenia, służą jedynie jako nośnik in-formacji dostarczanych do organizmu. Narezultaty trzeba poczekać, ponieważ stymulacjamusi zostać najpierw przetworzona przez ciałoi tkanki. Sukces rezonansu Schumanna możnawyjaśnić na podstawie przeprowadzonychbadań, które udowodniły, że choroba jest wyra-zem braku pewnych częstotliwości (drgań-rezo-nansu) w komórkach jednego lub więcejorganów. Jeśli uzupełni się ten niedobór drgańpoprzez drgania rezonansu Schumannao uzdrawiającej nasz organizm częstotliwości7,83 Hz, brak ten zostanie wyrównany, a spraw-ność organu znacznie wzrośnie.

Katarzyna Zamiar

Terapia Rezonansem Schumanna

Z Platformą Schumanna zetknęłam się półroku temu. Opowiedział mi o niej znajomy. Zain-teresował mnie ten rodzaj terapii i jej wielo-stronne oddziaływanie na organizm bez żadnegoryzyka. Zaczęłam swoje poszukiwania PlatformySchumann 3D Platte. Odnalazłam gabinetyi stronę internetową w języku niemieckim.Wszystko, co znalazłam, chłonęłam całą sobą.Im więcej czytałam, tym bardziej byłam ciekawai przekonana do tej innowacyjnej metody terapii.Dotarłam do osoby, która wiedziała wszystko naten temat i zdecydowałam, że chcę mieć na włas-ność to wspaniałe urządzenie.

Zaczęłam testować na sobie. Robiłam sobierezonans przez dwa miesiące, 3 razy w tygodniu.Razem 24 sesje po trzydzieści minut w ciągudwóch miesięcy (klientom zalecam przynajmniej10 sesji rezonansowych, każda po 30 minut). Napoczątku miałam wrażenie, że jest gorzej niżbyło, ale po ok. tygodniu, czyli 3-4 seansie rezo-nansem Schumanna, zupełnie ustąpił ból krzyżai kręgów szyjnych.

Po miesiącu zaobserwowałam, że funkcjo-nuję w zdecydowanie lepszym nastroju i częściejmam pozytywne nastawienie. Nawet nie wiem,kiedy brak bólu pleców i karku stał się normą,a działanie mojego organizmu stało się wydaj-niejsze. Mogłam pracować dłużej w większymskupieniu, spokojniej spałam, dzięki czemu wsta-wałam bardziej wypoczęta. Wcześniej wybudzałymnie bóle pleców i budziłam się rano zmęczonai niedospana. Obecnie korzystam z rezonansuSchumanna, jeśli tylko czuję zmęczenie, bóleróżnego pochodzenia i obciążenie psychiczne.

Po ok. dwóch miesiącach zdecydowałam, żeotworzę gabinet i będę pomagać innym ludziomrezonansem Schumanna. Przeszłam profesjo-nalne szkolenie, zaczęłam współpracować z fiz-joterapeutami i zdobywam wiedzę w zakresieszeroko rozumianej terapii, mającej na celu po-prawienia zdolności uwagi i koncentracji osóbzdrowych, osób zawodowo uprawiających sporti osób, których praca wiąże się ze stresem i na-pięciem oraz dla osób z zaniżoną samoocenąi niską pewnością siebie.

Byłam bardzo ciekawa, jak wpłynie rezonansSchumanna na innych, na ich dolegliwości, psy-chikę, organizm i zdrowie. Wszyscy moi klienci,zdecydowanie wyrażają opinię, że sam zabieg-sesja, polegająca na bezdotykowym masażu, jestprzyjemna, odprężająca i świetnie uspokaja i re-laksuje. Symptomy te są odczuwalne już popierwszym seansie. Wszyscy zgodnie uznająrównież, że po około 2-3 sesji 30 minutowego re-zonansu, ustępują przewlekłe bóle pleców, karku,głowy i stawów.

Sama także zauważam, że po ok. 6 razie ko-rzystania z rezonansu Schumanna na Platformie3D Platte osoby, które przyszły do mojego gabi-netu z lekko pochyloną sylwetką, garbiące sięi z „opadającymi” ramionami, poruszają się zde-cydowanie bardziej prosto, a ich sylwetka nabrałasprężystości. Zaobserwowałam także, że kliencipo sesji rezonansem Schumanna często korzys-tają z toalety, co jest dowodem na to, że rezo-nans Schumanna pobudza układ trawiennyi moczopędny.

str. 46Medium

Praktycznie Terapia Rezonansem Schumanna

Mediumstr. 47

Najbardziej jednak ujęła mnie opinia niepeł-nosprawnych młodych osób, których co wtorekmam przyjemność rezonansować na Platformie3D Platte w szkole dla niepełnosprawnych przyul. Wejherowskiej we Wrocławiu. Otóż, tamz Platformy Schumanna korzysta młodzież ćwi-cząca w reprezentacji podnoszenia ciężarówZrzeszenia Sportowego Niepełnosprawnych„Start” we Wrocławiu. Podczas bezdotykowegomasażu rezonansem Schumanna zawsze pytamswoich klientów, co odczuwają, czy jest im wy-godnie, czy nie odczuwają dyskomfortu. Ma to nacelu uzyskanie informacji zwrotnej i zadbanieo komfort klienta.

Najistotniejsza jednak jest dla mnie informa-cja, dotycząca odczuć i wrażeń klientów, po wy-łączeniu Platformy i zakończeniu sesji.Odpowiedź tych młodych ludzi po sesji rezonan-sowej była zadziwiająca. Osoby, które są spara-liżowane od pasa w dół twierdziły, że czułymrowienie w nogach. Nie chodzi oczywiście o to,by sugerować czytelnikom, iż zdarzył się cud, alefakt że drgania rezonansowe Schumanna docie-rają do najgłębiej położonych mięśni i są odczu-walne dla osób sparaliżowanych, jest dowodem,że za pomocą rezonansu Schumanna na Platfor-mie 3D Platte, można pobudzać dawno zapom-niane mięśnie.

Rezonans Schumanna to: rezonans o częs-totliwości 7,83 Hz, który emituje naturalne drga-nia, bez udziału agresywnych i szkodliwychwibracji. Uważam, że otwiera się nowy wymiardla większości świadomych swego zdrowia, któ-rym po prostu brakuje czasu na odpowiedzialneobchodzenie się z własnym ciałem.

System polega na przeniesieniu sinusoidal-nej, miękkiej, trójwymiarowej, zdefiniowanej ob-racającej się w prawo szerokości (amplitudy).W dalszej kolejności częstotliwość zostaje prze-niesiona na całe ciało, szczególnie na układ ner-wowo-mięśniowy. Ta metoda zostaław międzyczasie wypróbowana w terapii, rehabi-litacji, regeneracji oraz prewencji. Jedna jed-nostka zabiegowa Schumann 3D Platteodpowiada całej serii aktywności oraz przynosiefekty, które dotąd wymagały wielogodzinnegotreningu. Oddziałuje na całe ciało i to wielostron-nie.

Aby zastosowanie było efektywniejsze orazdelikatniejsze dla ciała, koniecznym jest, aby ko-rzystający pili wystarczającą ilość dobrej, czystejwody oraz by odżywiali się w sposób zrównowa-żony. Skuteczne są tu substancje ziołowe, któremożna dodatkowo zażyć, stosownie do zdrowot-nego zapotrzebowania.

Praktycznie Terapia Rezonansem Schumanna

Katarzyna ZamiarCertyfikowana Terapeutka Metody Terapii

Rezonansem Schumanna

Gabinet Terapii Rezonansem Schumanna i Dystrybucja Platformy 3D Platte

50-053 Wrocław ul. Szewska 3 lok.1Tel. 534-085-658

str. 48Medium

Katarzyna Hojan-Sitkowskakochająca życie nauczycielka

Vedic Artnauczycielka Reiki

http://motyleduszy.blogspot.com

Moje Vedic Art

Jesienne pływanie

Jesień, czas gdy dzieci poszły do szkół.Doskonały czas na pływanie w Brdzie.

Cisza i świadomość, że jestem sama. Wspa-niały czas na praktykę uważności siebie, naoddychanie i pływanie.

Pływam odkąd pamiętam od 15 maja dowrześnia, bywa, że do października.

Tak mój rytuał oczyszczania. Chwila dlasiebie, do wsłuchanie się w swoją głębię.

Stanęłam na brzegu rzeki. O tej godzinieśluzy są otwarte, więc nurt szybki.

Lubię tak...Byłam sama. Lubię tak...Stałam tak, opatulona w suknie i szale.

rozważając czy to dobry pomysł;bo zimno,bo nie ma słońca, które by mnie roz-

grzało po wyjściu z wody,bo jestem samaNajtrudniejsza chwila.Wyjść ze swojego kokonu, ze swojej

strefy komfortu.Rozsupłać szale, zzuć suknie i halki – ni-

czym skorupy swoich lęków, przekonańi prawd.

Bose stopy na zimnym, mokrym piasku.Powolutku moczyłam palce.

Poddałam się początkowo temu co siędzieje, gdy piasek osuwa się pod ciężaremstojącej osoby. Nagle byłam po kostki w wo-dzie!

Lśnienie paniki!Głęboki oddech i świadoma decyzja, za

nią świadomy ruch - nabierałam dłońmiwodę i masowałam ciało. Łydki, uda, brzuch.

W okolicach serca znów pojawiło sięlśnienie paniki. Kolejny oddech, świadomadecyzja i do przodu. Spokój, dużo spokoju.

Zanurzyłam się już z radością. Okazałosię, że woda jest doskonała. Idealna.

Pływałam pokonując nurt rzeki, tak jakprzed chwilką pokonałam swój opór.

Zniknęła panika, że jest zimno, bo zimnonie było.

A fakt, że jestem tu sama to dodatkowyprezent od losu. Mogłam pluskać się tak jakchciałam. Baraszkować w wodzie jakdziecko. Cieszyć się arbuzowym zapachemrzeki. I spokojnie, nieskrępowanie przepro-wadzić oczyszczanie wodą.

Tyle mi to sprawiło radości, że nie chciałomi się wyjść. Dobrze, że czasem jestem roz-sądna.

Gdy wyszłam na brzeg, okazało się, żeo jeden szal mam za dużo.

Energia poruszona, ciało i Dusza oczysz-czone, inaczej płynie krew!

str. 49 Medium

Praktycznie Moje Vedic Art

str. 50Medium

Nie namawiam Cię do takiej praktyki. Za-proponuję Ci jednak inną formę wychodze-nia ze strefy komfortu – malowanie!

Vedic Art łagodnie Cię przeprowadziprzez zdejmowanie skorupki i pokaże CiTwoje prawdziwe JA.

Zapraszam z całego serca.Umówmy się na wspólne malowanie :)

Warsztat ze mną to nie jest parę godzinz miłą osobą. Skąd wiesz, że jestem miła?

Nie powiem Ci, że pięknie malujesz. Nienakręcę Twojego ego miłymi słowami. Zro-bię jednak coś lepszego! Pokażę Ci, że niepotrzebujesz do szczęścia poklasku, że jes-teś idealny i wspaniały sam w sobie. W swo-jej Duszy.

Aktualne warsztaty:18-19 października Rembelszczyna

koło WarszawyOrganizator warsztatu MiliMoi Art Gallery,

ul. Polna 11 Rembelszczyna, Warszawa Zapisy i informacje:

Agnieszka Sudoł-Borkowska 604754643

7-9 listopada BydgoszczWarsztat w pracowni Nauczyciela Vedic Art,

ul. Grunwaldzka 183 Bydgoszcz Zapisy i informacje:

Kinga Puchowska 798500957

Obraz Katarzyny Hojan-Sitkowskiej

str. 51 Medium

"Vedic Art nie naucza malowania. -Nie! - Vedic Art przypomina jak malować.Vedic Art pamięta jak sztuka może być tworzona. Od samego początku, kiedy poznajemy siedemnaście zasad Vedic Art, zaczynamy odtwarzać sobie również całą historię stworzenia, skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy.Vedic Art zawiera w sobie mapę nawigacyjną. Użyj kompasu, który znajduje się w Twoim umyśle i znajdź drogę do miejsca pokoju w Twoim sercu.Wtedy, kiedy zanurzysz pędzel w świetle, przestrzeni i błogości - namalujesz wieczność.Kiedy wnikniesz w swoje dzieło – w Twoim wewnętrznym dialogu – odnajdziesz szyfr, ujawniający, jak żyć i jak dzieło może otworzyć drzwi do nieba na ziemi."

- Curt Kallman

Zapraszam na warsztaty w dowolnym miejscu w kraju i co drugi weekend w pracowni

Warsztaty dedykowane są osobom, które:

pragną wznieść się ponad własne ograniczenia,

czują się wewnętrznie wypalene i poszukują inspiracji do pracy,

zgubiły perspektywę w życiu.

poszukują ścieżki rozwoju osobowości,

chcą zrozumieć siebie, swoje emocje, uczucia,

chcą odzyskać spontaniczność myślenia i radość tworzenia,

nigdy nie malowały i twierdzą, że nie potra�ą malować,

malują i chcą poznać nowe metody ekspresji

poszukują spokoju i ciszy

Vedic Art Katarzyna Hojan-Sitkowska

www.facebook.com/nauczyciel.vedicartVisit us

ON

+48 606215659 Grunwaldzka 183 Bydgoszcz

str. 52

Medium polecapiękne miejsce na warsztaty,

szkolenia i odpoczynek

Gospodarstwo położone jest w malowniczej miejscowości Komborniana terenie Czarnorzecko-Strzyżowskiego

Parku Krajobrazowego. Teren gospodarstwa sprzyja wypoczynkowi wciszy i spokoju na łonie natury. Okolica

zachęca do wycieczek pieszych, rowerowych, nordic walking. Okolicznelasy oferują bogactwo jagód i grzybów.

Maria RokoszKombornia 388

38-420 Korczynakom. 609 995 009

e-mail: [email protected]

Rokoszówkahttp://rokoszowa.pl

Medium

Wieś w środkowej Polsce. Do najbliższegosklepu 5km, dom na wielkiej polanie w lesie…

Zjechało się sporo osób, są nawet osobyz Niemiec i Francji. Wszyscy, z jednym wyjąt-kiem, entuzjastycznie nastawieni – chcą wreszciezobaczyć to co niewidzialne. Mają nadzieję zo-baczyć kolory wokół najbliższych, wokół siebiei innych. Mają nadzieję zrozumieć ich symbolikę.Każdy ma swoją motywację – nawet ten pan,który przyjechał z żoną tylko po to, by jej udowod-nić, że to czym ona się interesuje, to bzdury, żenic takiego jak pole energetyczne nie istniejei wreszcie wybić jej z głowy te banialuki!

Mieszkamy w domu, a wykłady i ćwiczeniaodbywają się w stodole, pięknie przerobionej nasalę wykładową. Białe ściany i wielkie okna do-skonale rozprowadzają światło. Wykłady przepla-tane są wizualizacjami, w przerwachspacerujemy a potem ćwiczenia. Ćwiczymy wi-dzenie obwodowe, ćwiczymy mięśnie gałekocznych, poznajemy też sposoby ich rozluźniania– wypoczynku. Oczy nie są przecież przyzwycza-jone do takiego treningu. Czy komuś przychodzido głowy ćwiczyć takie malutkie mięśnie? Ludziećwiczą mięsnie brzucha, nóg, grzbietu… Chcąutrzymać kondycję, doskonałą sylwetkę lub jednoi drugie, ale ćwiczyć oczy? Po co?

Zabawne… już po kilku godzinach ćwiczeńpan, który tak sceptycznie był nastawiony, za-czyna dziwnie się zachowywać. Podskakuje z ra-

dości, niemal wywija hołubce i krzyczy: WIDZĘ!WIDZĘ!

A więc? Zdolność naturalna czy wyjątkowa?Okazuje się, że naturalna. Nie trzeba nawet wie-rzyć w to, iż można zobaczyć energię, trzebatylko poćwiczyć.

Innym razem seminarium odbywa się w mie-ście. Tym razem w wynajętej sali są same ko-biety. Znów któraś z nich jest sceptycznienastawiona. Jednak w jej wypadku nie chodzio to, że to bzdury. Ona wie, że biopole istnieje,lecz nie wierzy, iż sama może być zdolna do taknadnaturalnego widzenia, by pole to zobaczyć.Nie wierzy, więc nie ćwiczy. Inne, już po paru ćwi-czeniach, rozprawiają na temat kolorów, jakie zo-baczyły wokół siebie wzajemnie, ale ona wcaleich nie widzi, upiera się, że do tego potrzeba miećwrodzone zdolności, więc skoro ona wie, że tychzdolności nie ma, to nie ćwiczy. Przyszła tu tylkopoznać teorię na temat energetycznych ciał czło-wieka, chce poznać ich anatomię, ale wie, żesama nie jest w stanie tego zobaczyć.

To nie wiara lub niewiara nam pomaga alboprzeszkadza w zobaczeniu aury. Nie widzimytego bo przez wieki wmówiono nam, że do tegotrzeba specyficznych wrodzonych talentów. Niewierzymy w to, że mamy ten talent, więc nie pró-bujemy, przez lata zatraciliśmy tę zdolność i dla-tego teraz potrzebne są naszym oczomspecjalne ćwiczenia.

str. 53 Medium

Widzenie aury- wyjątkowa zdolność czy

norma?

Bożena Wojciechowskaterapeutka, specjalistka

psychosomatyki, doradca życiowy, nauczyciel reiki, astropsycholog

Niektórzy wierzą, że aby widzieć energię, na-leży mieć otwarte „trzecie oko”. Owszem, toracja, bo można te kolory widzieć tym naszymenergetycznym okiem też i to nawet znacznie wy-raźniej. W USA pewna pani psycholog, która wie-rzyła w moc energii, uczyła z genialnymiwynikami niewidomych. Już po kilkunastu dniachnauczyła ich, widzieć tym wewnętrznym okiemnie tylko przedmioty ale nawet ich kolory. Jejuczniowie widzieli nawet tabliczki z napisami roz-wieszone na ścianach sali, potrafili te napisy od-czytać. Niestety skończyło się na tym, żepozbawiono ją licencji. Komu to przeszkadzało?Zapewne tym, którzy mają jakiś interes, aby nie-widomym sprzedawać swoje produkty… dośćsilne lobby!

Nam jednak nikt nie zabrania „bawić się” na-szym patrzeniem. Możemy – jeśli chcemy – po-ćwiczyć i przekonać się że aura nie tylko istnieje,ale nawet ma piękne kolory i całkiem ciekawąi trafną symbolikę.

Jak już jesteśmy przy symbolice kolorów, tozastanówmy się skąd wzięła takowa ? Przecieżwłaśnie stąd, że wypromieniowujemy z ciała ko-lory naszych emocji. Stąd, że na przykład w mo-mencie gdy z czułością myślimy o czymś lub

kimś, puszczamy w przestrzeń różową chmurkę,w chwili agresywnej złości wokół nas pojawia sięciemno nakrapiana, brudna czerwień, a kiedy jes-teśmy zamyśleni wokół głowy pojawia się żółtawamgła… Brudny, zielono-żółty kolor „wypusz-czamy” w chwili zazdrości więc dlatego mówi się,że ktoś zazdrosny, czy zawistny, jest pełen żółci.

Motywacja ludzi do tego by widzieć koloryaury jest różna. Jedni chcą w czymś konieczniebyć „lepsi” od innych, inni chcą pomagać – wi-dzieć zaczątki chorób, jeszcze inni uważają, żeto droga do poznania cudzych myśli, czasemnawet zdarza się osoba, która chce innym doku-czyć i po to potrzebna jej wiedza na te tematy.Przeważająca część społeczeństwa się tym poprostu nie zajmuje.

A TY? Czy interesuje cię widzenie i rozumie-nie kolorów wokół ludzi, zwierząt , roślin i mine-rałów? Wszystko na ziemi ma swoją aurę.Można to wszystko zobaczyć. Niestety aby tegodoświadczyć trzeba poćwiczyć. Jednej osobieskuteczne ćwiczenie zajmie chwilkę, innej dni alewszyscy jesteśmy do tego zdolni by widzieć.Wszyscy, absolutnie wszyscy!

Medium str. 54

Praktycznie Widzenie aury

Magicznie

Runa Raido

str. 55 Medium

Piąta runa starszego futharku.

Runa związana z podróżami. Rysunek przy-pisany tej runie, to bojowy rydwan. Jesteśmywoźnicami naszego rydwanu w podróży przezżycie. Uważajmy, aby zaprzęg nie poniósł...Oznacza również rytm życia: powtarzalność zda-rzeń, okresy stabilizacji przeplatane nieuchron-nymi zmianami.

Runa przywódców i wędrowców, a więcw dzisiejszych czasach kierowców, pilotów, mo-

torniczych pociągów. Opiekuje się ludźmi w po-dróżach związanych ze zmianą miejsca pobytuoraz z pracą, która pociąga za sobą przemiesz-czanie się. To także patronka osób wędrującychw pielgrzymkach, turystycznie, handlowo. Ruch,to same korzyści – dla ciała, umysłu i duszy.

Jest także opiekunką tych, którzy wędrująpoza ciałem lub we śnie. Pomaga zrozumiećśnienie, by znaleźć odpowiedzi na dręczące naspytania. Dotyczy to osób i zdarzeń przeszłych,obecnych i przyszłych.

Małgorzata Kołakowskarunistka,

nauczyciel Reikihttp://mannaz.pl

Magicznie Runa Raido

str. 56

Oznacza umiejętność panowania nad ener-gią podczas pracy z nią, a więc dobrze służyenergoterapeutom, ezoterykom, szamanom. Dlatych ostatnich energia tej runy, to energia bębnaprzy wybijaniu na nim rytmu. To ta energia,w rytm której pulsuje Wszechświat, bije serce,następuje wdech i wydech.

Raido to runa dość trudna: zmusza nas dozastanowienia nad celowością działania.Wspiera porządek i dokładność – działania wpro-wadzające ład w naszą przestrzeń życiową. Po-maga w wyborze właściwej drogi życiowej lubzwiastuje duże zmiany związane z przepro-wadzką, zmianą pracy lub miejsca zamieszkania.Wprowadzi nas z powrotem na właściwe dla nastory życia, jeśli zdarzy nam się z nich wypaść.

Jest wrogiem wszelkiego zastoju. Brakzmian, to regres. Pobudzi nas do wyjścia ze sko-rupy, z mieszkania, z żalu i smutku – do świata,ludzi, nowych wrażeń, nowych doświadczeń. Towydarzenie będzie jak oddech świeżym powiet-rzem, jak wyczekiwana zmiana pory roku: nie-uchronne i odświeżające. To przełamanieschematów, zmiana utartych kolein życia, otwie-ranie się na zmiany, które są nieodłączną częściążycia. To "przewietrzenie" naszej przestrzeni.

Patronuje ludziom urodzonym między 09października a 23 października (wg kalendarzaHagala). Są to osoby o naturze artystycznej,mocno kreatywni, lubiący wychodzenie pozautarte schematy. Amatorzy przeżyć ekstremal-nych związanych z dalekimi podróżami, z wycho-dzeniem poza świat realny. Mają łatwośćrealizacji planów, różne pasje i potrafią nimi za-rażać innych. Ważny jest dla nich rozwój intelek-tualny i duchowy, a także obecność przyjaciół.Lubią rytuały, nawet tylko te współczesne:świece, kadzidełka, muzyka, mantry. Takie kli-maty służą zwierzeniom i bliskości. W partner-stwie bardzo ważne jest dla nich poszanowanieich wolności i niezależności.

Żywioł – powietrzeGłoska – RKolor – czerwony

Energetyka terapeutyczna – przy zaburze-niach krążenia, ciśnienia krwi, w przypadkacharytmii serca. Jako remedium na bóle w okolicyserca.

Talizman – dla wszystkich osób w podróży –zarówno fizycznej, jak i duchowej. Dla osóbz problemami z określeniem celu życia. Jakoamulet dla tych, którzy żyją pod presją, nieumieją zorganizować sobie pracy i odpoczynku.Raido przyciągnie wymarzone zmiany w życiu(przeprowadzka, zmiana pracy).

Remedium Feng Shui w rejonie północnym, który wiąże się z ka-

rierą zawodową.

Elementy – ISA, LAUKAZ, ANSUZ.

Inna nazwa: Raidho, Raidu, Rad.

Interpretacja rozkładuZałóżmy, że mamy prosty rozkład DURISAZ

-> URUZ -> RAIDO. Gwałtowne wydarzenia,które miały miejsce ostatnio w życiu osoby, dlaktórej ciągniemy runy spowodowały poważnyuszczerbek na zdrowiu. Oprócz nerwicy zaczęłysię pojawiać objawy somatyczne: rozstrój żo-łądka, bóle głowy, brak poczucia równowagi. Le-karstwo jest jedno, podpowiada runa Raido:ruszenie z miejsca, w którym tak się źle dzieje.Zmiana – pracy, rytmu życia, miejsca zamieszka-nia, partnera... To nie są łatwe decyzje, lecz ko-nieczne, aby znów osiągnąć spokój i zdrowie.Ruch i zmiana, powrót rytmu i porządku, towszystko prowadzi do sukcesu.

Medium

str. 57 Medium

Runa z książki Marii Piaseckiej "Medytacyjna moc run".

Magicznie Runa Raido

str. 58Medium

Gwiezdne Wrota Odrodzenie to powrót kultowego serwisu poświęconego rozwojowi

duchowemu, parapsychologii oraz szeroko pojętej ezoteryce.

Gwiezdne Wrota istniały od 1997 roku i były pierwszymtak dużym portalem rozwojowym w Polsce.

W ramach reaktywacji Czytelnik znajdzie zarówno mnóstwo świetnych tekstów archiwalnych, jak również

zupełnie nowe artykuły. Serdecznie zapraszamy – http://gwodrodzenie.pl

str. 59 Medium

W ostatnich latach wśród młodych ludzi, poszu-kujących życiowej alternatywy, zaczęła panowaćniemalże moda na rozwijanie zdolności parapsy-chicznych, takich, jak podróże poza ciałem, ma-nipulacje energetyczne, czy różnego rodzajudziedziny magiczne, pozwalające w zamyślewpływać praktykującemu na otaczającą go rze-czywistość.

Wielu stara się dziś rozwinąć tego rodzajuzdolności, często jednak nie zaznajomiwszy sięwcześniej należycie z tematyką, której dotykają,popełniają podstawowe błędy, które albo utrud-niają im skutecznie rozwiniecie tego rodzaju zdol-ności albo, co gorsza, prowadzą donieprzyjemnych następstw w energetyce ich ciałsubtelnych (a w konsekwencji i fizycznego) orazróżnych problemów emocjonalnych.

Tekst ten powie, o czym warto pamiętać, je-żeli staracie się rozwijać swoje zdolności para-psychiczne. Są to, według mnie, absolutniekluczowe sprawy i mam nadzieję, że uświado-mienie sobie ich pomoże Wam na drodze Wa-szego rozwoju, zarówno duchowego,materialnego, jak i rozwoju zdolności PSI.

Rozwój zdolności PSI nie jest jednoznaczny z rozwojem duchowym.

Ten błąd w rozumowaniu spotykam ostatnioniezwykle często i szczerze mówiąc dziwi mnietrochę, jak w ogóle mogło dojść do tak daleko po-suniętego niezrozumienia, czym jest, a czym niejest rozwój duchowy.

Weźmy przykład pierwszy z brzegu – czyczłowiek, praktykujący czarną magię, jest rozwi-nięty duchowo? Nie jest.

Rozwój duchowy polega na poszerzaniuświadomości, samoświadomości i wysokiej mo-ralności człowieka. Poszerzanie owej świadomo-ści daje nam wgląd, który sprawia, iż naturalnymtokiem zaczynamy unikać działań destruktyw-nych oraz negatywnych (manipulacja innymi,etc.), ponieważ poszerzanie świadomości ducho-wej daje zrozumienie połączenia wszystkiegow jedność i uniwersalnych praw rządzącychwszechświatem.

Tymczasem praktykowanie działań manipu-lacyjnych, czy wymierzonych w kogoś, celemjego niszczenia – nieważne z jakiego powodu –jest związane z brakiem tej świadomości,a zatem brakiem postępów na drodze ducho-wego rozwoju. Jest związane z brakiem moral-ności, co też ów brak postępów na duchowejdrodze sygnalizuje w sposób dobitny.

Piszę o tym, gdyż spotykam często ludzi, któ-rzy mówią, iż chcą rozwijać się duchowo, dlategoćwiczą zdolności typu OOBE, telekineza, tworze-nie różnych narzędzi magicznych, celem różnegoich wykorzystania etc. Są przekonani, że na tympolega rozwój duchowy i martwi ich brak "ducho-wych postępów", gdy np. nie udaje im się osiąg-nąć stanu przebywania poza ciałem (OOBE).

Kochani – to jest rozwój zdolności parapsy-chicznych. Zdolności tego typu przy odrobiniepredyspozycji może wykształcić sobie zarówno

Jakub Qba Niegowskipublicysta, redaktor naczelnykilku serwisów poświęconych

rozwojowi osobistemu, duchowości

oraz parapsychologii. http//jakubniegowski.pl

O rozwoju zdolności PSI,magii i duchowości

człowiek o wysokiej moralności, jak i kompletnydegenerat moralny, człowiek bez sumienia. Ta-kich też dziś nie brakuje. To nie są ludzie rozwi-nięci duchowo, oni są "dresiarzami ezoteryki" –"pakują", tyle że nie w masę mięśniową, alew zdolności parapsychiczne, co nie znaczy, żemają równo pod sufitem.

Nie odradzam nikomu rozwijania zdolnościparapsychicznych. Jest to coś, o czym każdymusi zadecydować, czy tego potrzebuje właśnieteraz, czy tego chce i do czego ma zamiar tegoużywać. Poza tym uważam też, że dla większościz nas są to zdolności naturalne (z punktu widze-nia istoty duchowej, którą jesteśmy) i ich rozbu-dzenie jest kolejnym krokiem na drodze ewolucjiludzkości.

Jednak, jeżeli chcecie się rozwijać duchowo,to lepiej sięgnąć po literaturę naprawdę temu po-świeconą, która mówi, jak żyć we wzajemnymposzanowaniu i miłości bliźniego albo jeszcze le-piej – wsłuchajcie się w siebie i odszukajciew sobie najlepszych wzorców szlachetnego po-stępowania. Niekoniecznie trzeba rozwijać zdol-ności parapsychiczne, aby być rozwiniętymduchowo.

Dlaczego nie odnoszę sukcesów?

A jednak chcesz stać się potężnym Magiem,władającym światem Żywiołów, wpływającymswoją wolą na rzeczywistość, która Cię otaczalub też pragniesz rozwijać swoje zdolności PSI,aby czas i przestrzeń nie stanowiły ograniczeńdla Twojej percepcji, komunikować się z bytaminiefizycznymi, widzieć wydarzenia odległe w cza-sie i przestrzeni, wpływać siłą umysłu na energięi rzeczywistość, zdobywać informacje o ludziach,których spotykasz, nim jeszcze zdążą wypowie-dzieć pierwsze słowa przywitania.

"Dlaczego mi nie wychodzi?"To pytanie zadaje sobie wielu młodych ludzi,

którzy zaczynają z ćwiczeniami OOBE, LD, czyinnymi, jawiącymi się bardzo atrakcyjnie i ekscy-tująco, zdolnościami. Oto kilka powodów, któremoim zdanie są notorycznie bagatelizowane, ole-wane, a stanową naprawdę coś, nad czym nale-żałoby się zastanowić, skoro już poświęca sięczas na tak poważne sprawy, jak rozwijanie zdol-ności parapsychicznych:

Ucieczka

Wielu ludzi stara się rekompensować sobieniepowodzenia w życiu codziennym (szkoła, ro-dzina, środowisko) rozwijaniem zdolności para-psychicznych i magii lub nawet tylkofantazjowaniem na ten temat, żyjąc w świeciezłudzeń.

Rozwijanie zdolności parapsychicznych niepowinno prowadzić do zupełnego pominięciafunkcjonowania w tej rzeczywistości.

Zgłosił się do mnie niedawno człowiek, któryzapytał, czemu nie wychodzą mu ćwiczeniaz OOBE. Okazało się, że chciał w ten sposóbuciec przed życiem, z którym sobie nie radził,a nawet liczył na to, że już nie wróci. W takiej sy-tuacji blokuje nas zarówno nasza podświado-mość, jak i często duchowi Opiekunowie, którzynie chcą pozwolić, abyśmy poszli w tak szkodli-wym dla nas kierunku. Podróże poza ciałem tonie jest kaszka z mleczkiem, a tym bardziej dlaludzi z problemami. Przy takim nastawieniu liczbaproblemów może wzrosnąć.

Ostatecznie próbując uciec w ten sposób,człowiek staje się jeszcze bardziej wyobcowanyniż był na początku.

str. 60Medium

Magicznie O rozwoju zdolności PSI...

Mediumstr. 61

Walka

To kolejna rzecz, która przytrafia się nawetnajlepszym. Zdarza się, zwłaszcza ludziomo wielkim potencjale, którzy dużo już osiągnęli.Jest tego pełno w polskiej ezoteryce i nie tylkotutaj. Ponieważ ludzie, aby coś osiągnąć walcząo to, pełni poświęcenia, pokonują kolejne prze-ciwności losu na drodze do lepszego jutra, częstona drodze do realizowania swoich naprawdęwzniosłych ideałów - zaczynają jednak nabieraćz czasem przekonania, że o wszystko bez wy-jątku muszą walczyć, że większość innych ludzito rodzaj konkurencji. To się zdarza zarówno po-czątkującym "magom", jak i profesjonalnym psy-chotronikom, terapeutom, ludziom różnegorodzaju, którzy wiele w życiu przeszli, by dojść doczegoś. Niestety ten wzorzec jest fatalny w skut-kach na dłuższą metę i trzeba bardzo się obser-wować, by nie poddać się jego szkodliwemudziałaniu. Efektem może być co prawda realizo-wanie założeń (osiąganie rezultatów w praktyce),ale kosztem wielkiego wysiłku i materializowaniasię w naszym życiu coraz to nowych przeciwno-ści, z którymi walczymy i jeszcze bardziej robimysię zgorzkniali i zmęczeni tym światem.

W innym wariancie wzorzec walki i konkuren-cji może powodować nawet całkowite zabloko-wanie mocy duchowych, które z powoduzaniżenia wibracji i wchłonięcia negatywnychwzorców zachowań, zwyczajnie nie prosperująjuż tak, jak dawniej. To też zamiast być sygnałem,że coś jest nie tak z naszym podejściem, bywajeszcze większą motywacją do wydzieraniawszystkiego na siłę i do walki.

Walczyć o siebie trzeba, jednak mądrzei z rozwagą, jest bowiem wiele pułapek na tejdrodze.

Wśród młodych ludzi, którzy zawiedli się narówieśnikach i swoim otoczeniu, pojawia się teżinny wzorzec związany z walką; "Ja wam jeszczepokażę" – myślą niektórzy i wpadają w pułapkę,gdyż o ile nawet zaczną się pojawiać jakieśefekty ich działań, to bardzo łatwo o zejście takiejosoby na "ciemną stronę mocy". Zaczyna się rzu-

canie klątwami na prawo i lewo, a osoba taka jestprzekonana nawet, że potrafi odróżnić, kto "za-służył sobie" a kto nie. Złudzenia?

Ludzie mówią; "mnie to nie dotyczy", a potemsię okazuje, że tak naprawdę podświadomie cho-wając żal do ludzi, z którymi przyszło nam żyć,chcieliśmy po prostu nad nimi zapanować. To po-woduje wplecenie się często w jeszcze większymłynek emocjonalny. Ostatecznie człowiek stajesię jeszcze bardziej wyobcowany niż był na po-czątku, a wszystko, co mu zostaje, to dająca tra-giczne owoce "magia", na którą postawił, niestetyz kiepskimi intencjami.

Poczucie zagrożenia

O ile wzorce walki potrafią pośrednio mocnoutrudnić nam i uprzykrzyć sprawy związane zrozwijaniem zdolności parapsychicznych – to po-czucie zagrożenia bezpośrednio może je sku-tecznie blokować.

Krótko mówiąc, jeżeli obawiamy się (choćbypodświadomie) doświadczeń, które chcemy prze-żyć, może to uniemożliwić ich doświadczenie, ażstrach zostanie wyeliminowany. Najczęściejstrach wiąże z zakodowanymi w podświadomo-ści przekonaniami, np. mitami o zagrożeniu zestorny duchów/demonów albo o karze, jaka marzekomo spotkać tych, którzy będą się tym zaj-mować. Jakiekolwiek powody by nie były – do-póki nie poczujemy się bezpieczni i chronieniprzez Opiekunów duchowych czy Boga, dopótynici z naszych doświadczeń.

Osobom, obawiającym się tego typu do-świadczeń, czy nawet szukającym dreszczykuemocji, gorąco odradzam wszelkiego rodzajupraktyki parapsychiczne, gdyż jak nigdzie indziej,umysł przyciąga tu manifestacje własnych prze-konań (w tym obaw), co może być powodem nie-małych kłopotów.

O ile poczcie bezpieczeństwa można mieći czuć się z nim naturalnie, o tyle raz utracone,bywa często trudne do odbudowania. Dlategonim się do czegoś zabierzecie, upewnijcie się, żena pewno wiecie, co robicie.

Magicznie O rozwoju zdolności PSI...

Medium str. 62

Jakie są pozytywne motywy roz-woju zdolności parapsychicznych?

Oczywiście każdy ma swoje powody i mogąone być całkiem słuszne, jednak ogólnie wyróż-nię cztery podstawowe:

Poszerzanie świadomości. Poszerzanie świadomości, czyli wiedzy o ota-

czającym nas świecie i lepsze jego rozumienie,jest niewątpliwie jednym z głównych motorówrozwoju ludzkości i rzeczą ważną. Pozwala lepiejzrozumieć własną rolę i właściwości, sprawia, żewznosimy się na wyżyny naszych możliwości.

Poszerzanie samoświadomości.Idzie w parze z pierwszym, z tym, że jako

równoważnia, działa do wewnątrz, czyli w tymwypadku chodzi o poznawanie samego siebie,swojej psyche i duszy. Jest to dla człowiekasprawa najważniejsza – bez znajomości samychsiebie ani rusz z rozwojem, czy to duchowym, czynawet czysto materialnym. W tym względziewiększość nauk ezoterycznych jest wielce po-mocna, gdyż samopoznanie jest jednym z ichgłównych celów. Nie są od tego również wyjąt-kiem techniki rozwoju zdolności parapsychicz-nych, które doskonale nadają się do zgłębianianaszej własnej psyche i wewnętrznych sprawprzyczynowo-skutkowych.

Chęć niesienia pomocy innym. O ile faktem jest, że najtrudniej pomoc sa-

memu sobie, o czym zaświadczy niemal każdy

terapeuta, niezależnie od dziedziny, to chęć po-mocy innym jest rzeczą ważną, wznoszącą nasnieco poza nasze własne ego (zazwyczaj) i zdol-ności parapsychiczne, jak i inne moce duchowemogą się doskonale do tego nadawać. Uzdrawia-nie, możliwość analizowania wzorców karmicz-nych, oddziaływania radiestezyjne i cały szeregrzeczy, którymi zajmuje się ezoteryka. Chęć nie-sienia pomocy innym jest pozytywnym motywemrozwoju zdolności duchowych. Nie należy jednakpopełniać błędu zapominając o sobie, niechWasz własny stan będzie dla Was równie ważny,co pomoc innym ludziom, tylko tak unikniecie wy-prucia i wypalenia. Każdy zasługuje na szczęściei dobre samopoczucie – Ty też !

Chęć pozytywnej modyfikacji wzorcówmyślowych.

Niekiedy zdajemy sobie sprawę z konieczno-ści zmiany własnych wzorców myślowych i za-chowań, ale nie do końca rozumiemy jeszcze ichprzyczyny, lub po prostu potrzebujemy odpowied-nich doświadczeń stymulujących te zmiany. Tuczasem również sprawdza się rozwój tego ro-dzaju zdolności, np. rozwój zdolności postrzega-nia świata niefizycznego, dla wyrobieniazdrowego stosunku do tematu śmierci i umiera-nia, albo rozwoju jakiejś formy postrzegania in-tuicyjnego dla zrozumienia wzajemnegokarmicznego powiązania między ludźmi, a zatempojęcia również własnej sytuacji życiowej. Chęćzrozumienia uważam zatem za równie ważnąi pozytywną motywację dla takiego rozwoju.

Magicznie O rozwoju zdolności PSI...

http://gwodrodzenie.pl

Literacko

Grażyna A. Adamska

Bractwo Dusz

– Wow! – powiedział mile zaskoczony David,gdy zobaczył Grace wychodzącą ze swojego po-koju z rozpuszczonymi długimi czarnymi wło-sami, ubraną w seksowną, trochę rozkloszowaną,niebieską mini sukienkę z dłuższym rękawemi długie do kolan niebieskie kozaczki. Dziewczynasię uśmiechnęła i podchodząc do chłopaka, dałamu całusa.

– Miłej zabawy! – krzyknęła z salonu ciocia,a para zgodnym chórem podziękowała i wyszłaz domu.

David przyjechał motorem. Ubrany byłw ciemnoniebieskie jeansy, co świetnie kompo-nowało się z niebieską sukienką Grace, i jasną ko-szulę rozpiętą pod szyją. Wsiedli na motori zajechali pod dom Arthura. Słychać było uno-szącą się dookoła muzykę. Weszli od strony ta-rasu. Nikogo jeszcze nie było, impreza miałazacząć się dopiero za godzinę.

– Wow! – powiedział mile zaskoczony Ar-thur, widząc wchodzącą Grace. Ta popatrzyła za-lotnie i poszła przywitać się z Lidią, która właśnieprzeglądała płyty.

Lidia ubrana była w różową minispódniczkęi bluzeczkę z głębokim dekoltem na plecach. Wy-glądała bardzo elegancko i kobieco. Potem pod-biegła do nich Maya w króciutkich spodenkach,z prawie widocznymi pośladkami, i kusej ko-szulce na ramiączkach. Dziewczyny zaczęły po-drygiwać w rytmie muzyki.

Chłopcy stali na tarasie, oparci o barierkęi popijając wodę mineralną z butelek, obserwo-wali swoje damy.

– Zapowiada się gorąca noc – powiedział we-soło Arthur, poprawiając koszulę pod szyją.Chłopcy spojrzeli na niego i zaczęli się śmiać.

Grace wyszukała utwór, przy którym tańczylina kursie u Lorenza, i po włączeniu płyty pobiegławyciągnąć Davida na parkiet. Ten trochę się opie-rał, ale w końcu dał się namówić. Potem dołączylipozostali. Tańczyli tak, nie zauważając, jak zaczęlisię schodzić goście. Arthur wybiegł z parkietu dokonsoli, zawsze był DJ-em na swoich imprezach,i witał przychodzących gości, zachęcając ich dozabawy na parkiecie.

Wszyscy przychodzący, zwłaszcza chłopcy,zwracali uwagę na trzy seksowne tancerki po-środku i zaskoczeni przyglądali się Davidowi,który pląsał pomiędzy nimi.

– A podobno nienawidzi tańczyć – wchodzącna taras, powiedziała Nina do Diany, gdy zauwa-żyła na środku parkietu tańczącego Davida. Dianaspojrzała w jego stronę i poczuła ogarniającą jązłość.

Za dziewczynami weszli Marck i Timon. Czar-nowłosy chłopak od razu zauważył Grace.

– Nieźle się porusza – uśmiechając się do Ti-mona, wskazał również na tańczącą obok Mayę.Po czym podeszli bliżej, tak by dziewczyny zauwa-żyły, że je obserwują.

Gdy kolejny utwór się skończył, David z Pete-rem poszli po napoje, zostawiając swoje partnerkina parkiecie. Podchodząc do stolika z napojami,chłopak spotkał się ze spojrzeniem stojącej tamDiany. Oboje chwilę patrzyli na siebie z pogardą

str. 63 Medium

w oczach, po czym chłopcy poszli dotrzymać to-warzystwa Arthurowi. Ten świetnie się bawił, ko-mentując każdy utwór i widząc pełen ludziparkiet. Peter szturchnął Davida i pokazał mu ga-piących się na dziewczyny Marcka i Timona.Chłopcy wymienili między sobą zabójcze spojrze-nia, a Grace, Lidia i Maya właśnie schodziły z par-kietu, aby napić się czegoś chłodnego.Czarnowłosa dziewczyna, widząc poważną minęDavida wpatrzonego w tłum, delikatnie objęła good strony pleców, całując go w ramię. Ten chwyciłobejmujące go ręce i trochę się rozluźnił. Podob-nie zrobiła Maya z Peterem. Lidia natomiast daładługiego buziaka Arthurowi i uśmiechnęła się we-soło. Stali tak przez chwilę.

– Uwaga, za chwilę zwalniamy tempo i zapra-szam wszystkie pary na parkiet – powiedział Ar-thur i spojrzał na kolegów. Ci zabrali swojedziewczyny na parkiet, a DJ, włączając wolną mu-zykę, objął Lidię i tańczył z nią przy konsoli.

David przysunął Grace mocno do siebie i za-częli się kołysać w rytmie muzyki. Po chwili Davidpocałował delikatnie dziewczynę, a ta wtuliła sięw niego i tak tańczyli do końca utworu.

– Idziemy na górę? – szepnął jej do ucha, gdyrozpoczął się kolejny wolny utwór. Grace bezoporu się zgodziła, weszli szybko po schodach nataras, po czym zatrzymali się w kącie i zaczęli sięnamiętnie całować. Całą sytuację obserwowałuważnie Marck.

Nagle rozległ się przeraźliwy krzyk. Arthurwyłączył muzykę i wszyscy zbiegli się do stołuz napojami. Gdy przepchnął się przez tłum, zoba-czył leżącego i dławiącego się śliną chłopaka. Jegodziewczyna klęczała przy nim i krzyczała.

– Co mu jest? – zapytał Arthur. Dziewczynamówiła z płaczem:

– On ma padaczkę, nie może pić alkoholu, bodostaje ataków i może umrzeć.

Arthur spojrzał na nią i powiedział:– Tutaj nie ma alkoholu... – W tym momencie

dobiegli Grace i David. Dziewczyna kucnęła przychorym chłopaku i kazała odsunąć się jego dziew-czynie.

Ta, podnosząc się, wskazała na Marcka oska-rżycielsko:

– To ty mu coś wlałeś!– Daj spokój – odparł, uśmiechając się cham-

sko chłopak – sam prosił o odrobinę wisky. Wtedy David nie wytrzymał i rzucił się w

stronę Marcka.– No chodź! – zachęcił go gestem tamten i za-

częli się bić. Grace spojrzała na Arthura. – Powstrzymaj ich. – Po czym skupiła się na

przekazaniu Energii duszącemu się chłopakowi. Gdy Arthur podbiegał do Davida, Marck na-

rysował w powietrzu koło i przed Arthurem wy-rósł mur ognia. Razem z Peterem postawili ścianęwody z morza, ale nie udało im się zalać ognia, boTamara, Energią Ziemi, stworzyła przepaść mię-dzy wodą a okręgiem z ognia. Lidia próbowałapowstrzymać dziewczynę, tworząc ruchome pia-ski, które zaczęły wciągać Tamarę. Maya wywo-łała trąbę powietrzną, chcąc ugasić ogień, jednaknatrafiła na kontratak ze strony Timona.

str. 64

Literacko Bractwo Dusz

Medium

Gdy trwała bitwa na Energie, Grace właśniekończyła uzdrawiać chłopaka, i gdy ten otworzyłoczy, oddychając swobodnie, pobiegła pomócreszcie. Szybko poradziła sobie z okręgiem zognia i podbiegła do bijących się chłopaków, pró-bując ich rozdzielić.

W tym samym czasie pojawiła się Katherina.– Co się tutaj dzieje!? – krzyknęła, patrząc na

leżącego Marcka. David podniósł się szybko, a zanim wstał drugi chłopak. Obaj mieli krwawiącewargi.

– Nic – odparł po chwili Marck, wycierająckrew z wargi.

David patrzył na niego gotowy do dalszej kon-frontacji. Kobieta spojrzała na jednych i drugich,i kazała Kręgowi Czarnej Magii opuścić plażę.Wszyscy zgodnie poszli za nią bez słowa. Diana,która nie brała udziału w walce, dołączyła przywyjściu.

– Nic ci nie jest? – zapytała Grace, chwytającDavida za ramię. Ten przytaknął głową i wytarłręką krew z ust. Grace dotknęła chorego miejscai po chwili rany już nie było.

– To chyba się udało – powiedział nagle Ar-thur, oddychając głęboko. Grace i David spojrzelina niego, a potem na tłum ludzi gapiących się nanich.

Nagle z tłumu wyłonił się chłopak, któremuprzed sekundą Grace uratowała życie.

– Dziękuję – powiedział z wdzięcznością. Grace uśmiechnęła się, a David pomasował ją

po plecach. Za nim pojawił się Dominic.– Więc to prawda – powiedział zadowolony –

Energia Ziemi i Kosmosu odradza się. – Spojrzał

na Davida i poważnym głosem dodał: – Obiecajmi, że ją zabijecie – David patrzył poważnie nachłopaka. – Przez Katherinę moja siostra oddwóch miesięcy leży w śpiączce. Matka się zała-mała, a ojciec w ogóle się nie odzywa. Większośćz nas – wskazał na tłum – ma kogoś bliskiego, ktoprzez te czarownice umarł lub leży w szpitalu nie-przytomny. Obiecaj, że pomścisz naszych bli-skich.

David spojrzał na Grace, potem na pozostałychi potwierdził głową.

Dominic podziękował mu, podając rękę, poczym spoglądając na Grace, powiedział:

– Wyglądasz bardzo seksownie w tej sukience.– Uśmiechnęli się do siebie i chłopak odwróciłsię, zbierając się do wyjścia. Pozostali goście za-częli wychodzić za nim.

– No i po imprezie – powiedział zrezygnowanyArthur.

Pozostali popatrzyli ze smutkiem, a David,obejmując Grace, pocałował ją. Potem wszyscywzięli się za sprzątanie. Po godzinie plaża i domświeciły czystością. Zaczęło robić się widno i to-warzystwo rozeszło się do spania w domku naplaży.

Gdy Grace wchodziła do pokoju, David zatrzas-nął za nią drzwi i przyparł ją do nich.

– Czy teraz dokończymy to, co nam prze-rwano? – zapytał, zawadiacko.

Dziewczyna popchnęła go na łóżko, po czym,niczym striptizerka, ściągnęła kozaki, potem po-woli zsunęła sukienkę i usiadła na kolanach Da-vida, rozpinając mu koszulę. Ten nie wytrzymałi przerzucił ją na łóżko. Oboje wybuchnęli śmie-chem i zaczęli się namiętnie całować.

str. 65

Literacko Bractwo Dusz

Medium

Przed lekcjami Grace i Maya rozmawiały natemat zakupów. Planowały wypad do miasta posukienki na Inicjację. Wszyscy podchodzili bar-dzo poważnie do tego rytuału, chociażby z tegopowodu, że mieli złożyć przysięgi małżeńskie.Nagle Maya szturchnęła Grace i wskazała na pod-chodzącą do Petera Ninę.

– Czego ona od niego chce? – zapytała wi-docznie zła dziewczyna.

Grace spojrzała z podejrzliwością. Potem, na-tykając wzrok Marcka, który jak zawsze wpatry-wał się w nią i niepokojąco się uśmiechał,odpowiedziała:

– Próbuje cię sprowokować. Wzięła koleżankę pod rękę, idąc do sali.

Marck zagrodził im wejście. Maya nie zauważyłatego, gdyż cały czas śledziła zachowanie Niny i Pe-tera.

Grace spojrzała Marckowi prosto w oczy, stalitak przez chwilę, aż pojawiła się nauczycielka:

– Marck, masz jakąś sprawę do dziewczyn? Ten spojrzał automatycznie na kobietę

i ustępując miejsca, zrobił szarmancki gest ręką.Grace i Maya weszły do sali, a nauczycielka, roz-glądając się jeszcze po korytarzu, powiedziała:

– Zapraszam do sali. – I zachęciła Petera, cze-kając, aż wejdzie do klasy. Nina pożegnała chło-paka prowokującym spojrzeniem. Nauczycielkazamknęła za sobą drzwi.

Maya zapytała siadającego w ławce Petera:– Czego chciała? – chłopak spojrzał na nią

i odpowiedział:– Chce, żebym pomógł jej w matmie.– Przecież jest rok wyżej – stwierdziła zdzi-

wiona i zarazem zła szatynka. – I zgodziłeś się,tak? – zapytała cicho po chwili. Peter usiadł przedMayą i nic nie odpowiedział. Do końca lekcjidziewczyna siedziała naburmuszona.

W czasie lunchu Maya usiadła z dala od Pe-tera. Arthur spojrzał na Grace i gestem głowy za-pytał ją, o co chodzi.

– Peter ma udzielać korepetycji z matmyNinie – powiedziała, a Arthur i David z niepoko-jem spojrzeli na chłopaka.

– Odbiło ci? – powiedział Arthur. Ten spojrzał na niego i wyjaśnił:– Nie mogłem odmówić, ma prośbę od dyrek-

tora. – Spojrzał na chłopaków, potem na Mayę,która siedziała wkurzona, z założonymi rękamii wpatrywała się w stół.

– Idź do dyra i powiedz, że nie masz czasu –szepnął David.

Peter spojrzał na niego i odpowiedział, pró-bując uspokoić pozostałych:

– Dam sobie radę.Arthur przerwał mu:– Jak chcesz dać sobie z nią radę, skoro ma

taką samą Energię jak ty?– Ty też masz tę samą Energię i jakoś ciebie

nie rusza, prawda? – powiedział na odczepnegodo Arthura. Ten, odsuwając się na krześle, przyjąłcios bez komentarza.

– To niebezpieczne – wtrąciła Grace.A Maya wściekła, wstając od stolika, dodała:– Ale pan uprzejmy, nie potrafi odmówić ko-

biecie. – I wyszła ze stołówki. – Daj spokój Maya – próbował ją zatrzymać

zrezygnowany Peter. Po czym spojrzał na pozos-tałych.

Lidia wstając od stołu, powiedziała:– Ona ma rację, powinieneś odmówić. – I po-

szła za Mayą. Grace spoglądając na Davida i dając mu bu-

ziaka, też wyszła ze stołówki. Chłopak spojrzał naArthura, potem obaj na Petera. Ten wpatrywał sięw kanapkę i sprawiał wrażenie zamyślonego.

– Dasz sobie z nią radę? – zapytał po chwiliDavid.

Peter spojrzał na chłopaków i opierając się nastole, odpowiedział, patrząc Davidowi w oczy:

– Ty jakoś dałeś sobie radę z Dianą.Chłopak oparł się na krześle i spoglądając na

Arthura, odpowiedział:– Ok, niech będzie.– Ale jak zacznie się coś dziać... – zaczął Ar-

thur.– Tak, wiem – nie pozwolił mu dokończyć

Peter. – Dam wam znać. – Wstał i wyszedł ze sto-łówki.

David spojrzał na Arthura, obaj nie byli prze-konani co do tego, czy dobrze zrobili, pozwalającmu na samodzielne działanie.

Peter był bardzo poukładanym, grzecznym,kulturalnym facetem. Wychowywanym w kulcieogromnego szacunku dla kobiet. To były jegogłówne zalet, ale przez to stawał się też świetnymcelem do wykorzystywania. Maya pokochała gowłaśnie za to, że przy nim zawsze czuła się jakkrólowa, czego wcześniej nie doznała ze strony

str. 66Medium

Literacko Bractwo Dusz

żadnego z chłopaków. Przy Peterze Maya nau-czyła się siebie szanować, zbudowała od nowa po-czucie własnej wartości i pewności siebie.Pokochała swoją kobiecość. Przy Peterze każdadziewczyna czuła się jak dama.

Zajęcia gimnastyczne wszystkie grupy wiekowemiały w tym samym czasie na boisku. Chłopcybyli podzieleni na kilka sekcji – koszykarską, pił-karską i aikido, dziewczyny uprawiały gimna-stykę, trenowały siatkówkę i taniec. Lidiaćwiczyła gimnastykę, była bardzo rozciągnięta,Maya i Grace, oczywiście, taniec. Peter grałw piłkę, a David i Arthur w koszykówkę. Dianai Nina należały do sekcji siatkarskiej, Tamara –gimnastycznej, a Marck i Timon – piłki nożnej.

Pierwsze zajęcia z tańca skupiły się głównie naomówieniu planu na najbliższy rok. Grace słu-chała i starała się go zapamiętywać. Maya sie-działa obok na trawniku, ale była nieobecnamyślami. Lidia ćwiczyła niedaleko na równo-ważni. Chłopcy rozgrywali mecz w kosza, a sekcjaPetera miała rozgrzewkę. Gdy zadzwonił dzwo-nek, wszyscy ruszyli w stronę szatni. Dziewczynyszły przodem.

Marck wykorzystał sytuację i przebiegając obokGrace, lekko ją szturchnął. Ta spojrzała wściekłana niego, a on puszczając oczko powiedział:

– Seksownie ci w tym stroju.Maya, widząc to, krzyknęła do chłopaka: – Dupek!Całą sytuację obserwował z daleka David i ścis-

kał coraz mocniej piłkę do kosza. Zauważył to Do-minic, podszedł do niego i odbierając mu piłkęz rąk, powiedział:

– Da sobie radę – po czym dodał – jest twardąbabką. – Obaj uśmiechnęli się do siebie i skiero-wali w stronę szatni.

Wchodząc do szatni, Nina popchnęła Mayę,wciskając się przed nią. Ta nie wytrzymała i jejoddała. Zaczęły się przepychanki między nimi, ażmusiała zareagować nauczycielka. Gdy je rozdzie-liła i dała ostrzeżenie, dziewczyny rozeszły się doswoich szafek.

– Dobrze się czujesz? – zapytała czule Lidia.Grace stała obok i także czekała na odpowiedź.Maya już nie była zła, wyglądała jednak, jakbymiała się za chwilę rozpłakać. Ale szybko się po-zbierała, bo podeszły do nich Diana, Tamarai Nina.

– Jeszcze nie skończyłyśmy – powiedziałaszeptem Nina, nachylając się do Mai.

– Odczep się! – powiedziała stanowczo Grace.Diana spojrzała na nią piorunującym wzrokiem

i przysuwając się do niej, wtrąciła:– Lepiej uważaj na siebie.Grace przybliżyła się do twarzy dziewczyny

i odpowiedziała, cedząc przez zęby:– Bo co? Naślesz na mnie swoje pieski? –

Diana i Nina odsunęły się. – Nie bądź taka pewna siebie – wtrąciła

blondwłosa dziewczyna, po czym Tamara chwy-ciła za ramię koleżankę i powiedziała, spoglądającna Lidię:

– Zostaw te złodziejki facetów. – I wyszłyz szatni.

Lidia i Grace odetchnęły z ulgą, a Mai puściłynerwy i się rozpłakała. Dziewczyny ją przytuliły.

– Co mam teraz zrobić? – mówiła szlochając. –A jeśli mi go odbierze? – pociągała nosem.

– Nie odbierze – powiedziała zatroskanaGrace.

– Peter ciebie bardzo kocha – dodała czuleLidia. – Poza tym za kilka dni będziecie jakbymałżeństwem – uzupełniła po chwili, lekko sięuśmiechając. Siedziały tak jeszcze przez chwilę,a potem zabrały swoje rzeczy i wyszły ze szkoły.

str. 67

Literacko Bractwo Dusz

Medium

Wieczorem Grace siedziała w salonie z Da-videm. Odrabiali lekcje, a ciocia Beatrice pichciłacoś w kuchni. Nagle zadzwonił dzwonek dodrzwi. Grace poszła otworzyć i zobaczyła Petera.

– Cześć – powiedział niepewnie, dziewczynapopatrzyła uważnie. – Pomożesz mi? – zapytał.Grace spoważniała.

– Coś się stało? – zapytała. Słysząc to, Davidpodszedł do drzwi.

– Chcę pogodzić się z Mayą, ale potrzebujęwaszej pomocy.

Grace uśmiechnęła się i spojrzała na wesołopatrzącego na nią Davida.

– Co mamy zrobić? – zapytał nagle chłopakGrace.

Plan był taki, aby zwabić Mayę do domu Ar-thura, gdzie on i Lidia pomogli Peterowi przygo-tować romantyczną kolację we dwoje. Gracewymyśliła, że pojedzie po Mayę i namówi ją, abyudały się do Arthura. Wiedziała, że Maya nie bę-dzie chciała spotkać się z Peterem, więc powie-działa jej, że chłopcy poszli na skutery, a onepojadą tylko po Lidię i gdzieś się ulotnią. Artur wy-szedł z domu, zanim przyjechała Maya z Grace.

Lidia dokończyła szykowanie kolacji i popra-wiając jeszcze koszulę Peterowi, westchnęła:

– Jak tu pięknie. – Rozejrzała po tarasie. Całybył udekorowany czerwonymi, białymi i niebie-skimi różami. Pośrodku stał pięknie nakryty stół.Gdzieniegdzie paliła się świeca, dzięki czemu pa-nował romantyczny półmrok. W tle słychać byłospokojną muzykę. Peter odetchnął głęboko, gdyLidia dostała sygnał, że dziewczyny już są.

– Zapomniałam torebki z auta – powiedziałaprzy drzwiach Grace. Maya spojrzała na niąi chciała się z nią wrócić, ale przyjaciółka ją za-trzymała. – Wejdź już i idź do Lidii, zaraz wrócę.– Po czym odwróciła się i powoli szła w stronęauta, nasłuchując, czy Maya weszła do domu.Potem pobiegła pod drzewo, gdzie w jeepie Ar-thura czekali na nią chłopcy.

– Lidia! – krzyknęła Maya, wchodząc dodomu.

– Idź na taras, zaraz przyjdę – odpowiedziałaLidia z kuchni, a gdy ta zniknęła jej z oczu, cichowyszła z domu. Pobiegła do samochodu, gdzieczekała reszta towarzystwa. Cofnęli trochę auto,aby zobaczyć, co się dzieje na tarasie.

Maya weszła do salonu, który prowadził nataras. Usłyszała muzykę i zobaczyła rozsypane

płatki róż prowadzące na zewnątrz. Zdziwionaposzła w stronę tarasu. Wchodząc, zaskoczonaotworzyła szeroko oczy.

Za nią pojawił się Peter i szepnął jej do ucha:– Spędzisz ze mną wieczór?

Maya odwróciła się i zobaczyła ubranegow białą koszulę i eleganckie białe spodnie chło-paka z czerwoną różą w dłoni. Peter, patrząc po-ważnie, wręczył jej kwiatek. Maya ze łzamiw oczach rzuciła mu się na szyję.

Obserwowali to z zewnątrz przyjaciele. Lidiai Grace spojrzały na siebie z rozmarzonymuśmiechem i głęboko westchnęły. David i Arthurtylko się uśmiechnęli i pokiwali głowami.

– Kobiety i ich romantyzm – podsumował Ar-thur, odpalając silnik, po czym dostał kuksańcaod Lidii.

– Auuu! – krzyknął – Za co? Pozostali zaczęli chichotać. Potem ruszyli,

nie oglądając się za siebie.

„Bractwo Dusz, Księga 1”http://bractwodusz.comAutor: Grażyna A. Adamskahttp://blogbractwodusz.blogspot.com

Ilustracje: Klaudia Bezak, Edyta Milewska, Marzena Wiśniewska

Książkę można nabyć w księgarniRadwan – http://radwan.pl

str. 68Medium

Literacko Bractwo Dusz

str. 69 Medium

Dostępne są bezpłatnie na wydaje.pl:Dziennik Davida, Dziennik Roba, Dziennik Wojowniczki

Seria dziewięciu opowiadań z cyklu „Bractwo Dusz“ stanowi wstęp do Księgi 7, której premiera przewidziana jest na początek 2015 roku. W międzyczasie ukażesię jeszcze Księga 6. Losy bohaterów są tak poprowadzone, że zanim dotrzemy

do 2015 roku, pojawi się jeszcze więcej pytań niż gotowych odpowiedzi.

Zapraszam w podróż do Krainy Dusz z Dziennikiem Wojowniczkihttp://bractwodusz.com

Bractwo Dusz Księga 5

już w sprzedaży!Zapraszamy!

Medium poleca szkołę!

str. 70Medium

Uniwersalnie

1 sierpnia 2014 roku została powołana fun-dacja „Ponad wszystko“, której celem jestwsparcie samotnych rodziców w powrocie,bądź odnalezieniu się na rynku pracyi w życiu codziennym, po zmianie ich sytuacjiżyciowej. Pomysłodawczynią i prezesem fun-dacji jest Żaneta Kowalska, samotna mamadwóch córek, która z dnia na dzień, znalazł-szy się w sytuacji kryzysowej, zdecydowałapostawić na siebie i korzystając z różnychtechnik, metod i narzędzi rozwoju osobis-tego, wypłynęła na szerokie morze. Po inten-sywnej pracy nad sobą, ogromnejdeterminacji i głębokiej wierze założyła fun-dację, aby wesprzeć samotnych rodzicówi budować w nich ich własny potencjał, or-ganizując szkolenia i warsztaty z wyjątkowymitrenerami.

Pomysł założenia fundacji „Ponadwszystko“ zrodził się około rok temu. Możnapowiedzieć, że był to początek Twojej nowejdrogi w rozwoju osobistym?

Żaneta Kowalska: Nie był to mój począ-tek drogi w rozwoju osobistym, ale tak, był to,można rzec początek mojej nowej drogiw życiu. Od lat towarzyszył mi rozwój osobisty

w różnym natężeniu i w różnej formie. Wciążposzukiwałam Siebie, swojej drogi i przyczynniemocy, szczególnie intensywnie w momen-tach zwrotów.

Gdy w 2004 roku rozwodziłam się, korzys-tałam z regresingu – metody opracowanejprzez Leszka Żądło. Od dziewięciu lat jestemw stałym kontakcie z bioenergoterapeutąMarkiem Wdowczykiem. Po przebytym uda-rze mózgu w 2009 roku, poddałam się całko-wicie jemu i terapii alternatywnej. Siedmiuneurologów stwierdziło, że przez zmiany po-udarowe w mózgu, które powstały w wynikuchoroby, najmniejszy stres mnie zabije, bądźspowoduje stałą jazdę na wózku inwalidzkim.Do dziś biegam, żyję, a zmiany zeszły. Nigdynie zapomnę rezonansu, gdzie panowie krzy-czeli przez szybę, że mam swój cud! W tam-tym czasie poza nim i moją przyjaciólką –Anetą Michałkowicz, która dziś jest w radzienadzorczej Fundacji, pomógł mi też MarekWojciechowski, mój ówczesny trener biznesu.Pośród wielu rozmów w tamtym czasie, wy-powiedział jedno zdanie. Zdanie, które po-zwoliło mi z domu wychodzić bez strachu, żenie wrócę: „wszystko jest w głowie, skup sięna celu tak intensywnym, by zapomniećo chorobie“.

str. 71 Medium

Grażyna A. Adamska

Fundacja „Ponad wszystko“

W październiku 2013 moja przygoda z roz-wojem zaczęła się zdecydowanie intensyw-niej. Moi regreserzy zawsze mnie uczyli, żejeżeli jakaś droga kończy się burzliwie, totrzeba uważać, by nie wejść ponowniew taką samą. Tego nie chciałam za nicw świecie. W październiku runął nie tylko mójświat zawodowy, ale i prywatny. To był ciężkimiesiąc. Wszystkie domki z kart, które pozor-nie dawały mi spokój i poczucie bezpieczeń-stwa walnęły jednocześnie z siłąwodospadu. Mogłam stać się ofiarą sytuacji,ale mogłam też „skoczyć w przepaść“,w nieznane. Skoczyłam.

Skoczyłam, bo mam dzieci. To one niepozwalają mi wpaść w depresję na dłużej niżna trzy dni i one dają mi największą siłęw życiu. Ich miłość, wsparcie i zaufanie, żecoś wymyślę.

Zostając nagle totalnie bez planu nażycie, bez pracy etc. postanowiłam daćsobie tyle czasu, ile potrzebuję na odkrywa-nie siebie, swoich przekonań, potencjałów,lęków krok po kroku – warstwa po warstwie.I tak przez ten rok towarzyszy mi praca z AlinąWajdą, Łukaszem Gątnicim i GrażynąAdamską i oczywiście z moim ukochanymMarkiem Wdowczykiem. Teraz jeszcze rozpo-czynam z Anią Masternak – jak to mawiają:

po poukładanym wnętrzu czas na zewnęt-rze.

Poddałam się całkowicie ich metodompracy. Na początku nie rozumiejąc dokońca, co robią. Jako jednak typ dośćmocno analityczny – zaczęłam poszerzaćswoją wiedzę w zakresie działania umysłui podświadomości. Fascynujący temat. Jakjuż będę bardzo bogatą kobietą, co da mimnóstwo czasu, na pewno skupię się na po-głębianiu tej wiedzy.

Stąd obecność tych osób w fundacji.Wiem, jak i ile mogą pomóc, wiem bo do-świadczyłam i doświadczam. Każdy z nichpracuje z człowiekiem w innym zakresie,w inny spoób. Każdy rusza nie tylko pokładynaszej świadomości, ale również te najgłę-biej schowane w podświadomości, tak na-prawdę wyciągając ponownie na wierzchpragnienia serca i duszy, pochowane częstotak bardzo głęboko.

Praca z nimi, a właściwie ze Sobą totrudny, bolesny proces, bardzo bolesny. Niebedę udawać, że to tylko cudna zabawa,bo tak nie jest. Niejedną noc przewyłami nauczona doświadczniem, najbardziej lubięw zwiazku z tym sesje weekendowe. Cza-sami chciałam zawrócić z drogi i cofnać siędo starego świata, ale ... nie, nie warto.

str. 72Medium

Żaneta Kowalska

Uniwersalnie Fundacja „Ponad wszystko”

Wiemy już jak zbudowałaś zespół ludzi,którzy będą współpracować z fundacją. Jakijest jej główny cel? Jaka jest misja?

Ż. K. Głównym celem fundacji jest wes-przeć samotnych rodziców na rynku pracy.Z doświadczenia wiem, że największątraumą samotnie wychowującego dzieci ro-dzica jest czas bez przychodów.

Obecny rynek pracy nie sprzyja pracow-nikowi niestety. Najprościej ciąć kosztyw przedsiębiorstwach poprzez restrukturyza-cje. Pozornie najszybszy efekt, a czasami je-dyny sposób by nie doprowadzić do upadkuprzedsiębiorstwa. Rok 2013 był pod tymwzględem okrutny dla sporej grupy ludzi.Wielu tego doświadczyło.

Niestety samotny rodzic, a samotnamatka szczególnie, nie jest dobrze widzianympracownikiem, choć szkoda. Panuje jakiśdziwny stereotyp, że zatrudnienie samotnejmatki wiąże się z jej niższą wydajnością, zwol-nieniami etc. Bzdura! Moje doświadczeniai doświadczenie wielu znanych mi innych za-rządzających przedsiębiorstwami, mówiącoś zgoła innego. Wystarczy niewiele daćtakiemu pracownikowi, wiecej niż gonią-cemu za karierą młodemu gniewnemu. Nie-wiele. Wystarczy pozwolić wychodzićw godzinie takiej by zdążył odebrać dzieckoz przedszkola, szkoły, żłobka i pozwolić napracę w systemie homeoffice kiedy dzieckojest chore. Czy to dużo? Czasem nawet niezauważamy, jak cała pozostała część pra-cowników mająca dzieci, robi dokładnie tosamo. Wzruszamy się, gdy ojciec, głowa ro-dziny, dzwoni rano, że popracuje z domu, bodziecko chore, a jak dzwoni kobieta częstow odruchu słyszymy „znowu“. To standard,dotyczący wszystkich rodziców.

Chcemy pisząc artykuły, robiąc badaniai pokazując je, zmienić ten stereotyp.

Chcemy wyłonić pracodawców przyjaznychsamotnemu rodzicowi, bo tacy są! I oni naj-lepiej pokażą, poprzez przykłady i doświad-czenie, że można, że warto.

Tworzymy obecnie ankiety, programy dlapracodawców etc. Niebawem (myślę, że dokońca roku) je opublikujemy.

Równolegle chcemy dać szkolenia. Szko-lenia, które przede wszystkim pozwolą samo-tnym rodzicom na nowo się otworzyć, nanowo poczuć swoją wartość i siłę. Trauma-tyczne wydarzenia i ciągła walka o byt, swóji dzieci, osłabia i nawet, jeśli świadomie sięwie, że czas coś zmienić, że zasługuje się nawięcej i w życiu zawodowym i prywatnym –czasami coś nie pozwala nam ruszyć. Mychcemy pomóc „ruszyć“. Chcemy dać tocoś, co pozowoli wielu spojrzeć znów na sie-bie, jak na pełno wartościowego człowieka.Co pozwoli PONAD WSZYSTKO zacząć nanowo żyć szczęśliwie i w pełni. Chcemy daćpoczucie, że nie są już sami, że są milionyludzi o podobnych doświadczeniach. To po-maga. Możliwość rozmowy z kimś kto prze-chodzi to samo, kto tak samo ma dni, że maochotę skoczyć z mostu, daje czasem naj-więcej – akceptację swoich własnych emo-cji .

Te szkolenia, warsztaty i kursy nie będęstandardowe. Na czym chcecie się skupićprzede wszystkim?

Ż. K. Dla mnie będą standardowe. Bedąskierowane na rozwój. Nie dzielę nigdy roz-woju na duchowy, osobisty, zawodowy etc.Każde szkolenie w mniejszym lub większymstopniu zmienia nasze życie poprzez wiedzę,zmianę sposobu myślenia czy też poszerzenieświadomości, a to ma wpływ na każdą dzie-dzinę naszego życia. Dokładnie na każdą.

str. 73 Medium

Uniwersalnie Fundacja „Ponad wszystko”

Moim zdaniem połączenie wielu metoddopiero daje upragniony efekt, czasami do-piero po wielu szkoleniach, coachingach,rozmowach, docieramy do sedna problemu,co całkowiecie zmienia naszą drogę, bądźsposób postrzegania siebie i świata. Odkry-wając siebie na każdym poziomie, dopierotak naprawdę zaczynamy się poznawać i ro-zumieć procesy, dramaty oraz wydarzeniaw naszym życiu oraz dostrzegamy to, co dlanas istotne i mamy odwagę po to sięgać.

Taka praca z paroma trenerami na razjest trudna i mega obciążająca psychiczniei emocjonalnie, ale jak z każdym dniemwidać efekty, to człowiek chce więcej.

Bedą też standardowe szkolenia – doce-lowo będziemy uczyć pisać CV, będziemyszkolić ze sprzedaży, telemarketingu, zakła-dania firm, pisania biznes planów etc.Wszystko się obecnie układa w tle. Nie spo-sób wszystkich ludzi pracujących w tle uka-zać na www, choć staram się o nich mówićgłośno. Planowany program jest bogaty i namaxa różnorodny. Chcemy dotrzec do naj-większej liczby osób i chcemy, by znaleźli unas to, czego na daną chwilę potrzebują, akażdy potrzebuje czegoś innego. Jasne, wopinii niektórych, lepiej by było zbierać fun-

dusze i wspierać finansowo, ale nie taki jestcel Fundacji i nie będziemy dawać zapo-móg. Celem fundacji jest nauczyć te fundu-sze zdobywać samemu.

Celem fundacji jest wsparcie tego pro-cesu poprzez różne metody pracy i różne na-rzędzia. Dodatkowo też niebawemuruchomimy przez www porady psychologai prawnika. Planujemy również wspólpracę zRzecznikiem Praw Dziecka, rekruterami orazprzedsiębiorcami, bankami i politykami.Dużo się dzieje.

Planujemy inaugurację 8 listopada 2014roku w Warszawie w Pałacu Lubomirskich.Tego dnia będziecie mogli poznać naswszystkich osobiście, poczuć i zobaczyć z kimwam przyjdzie pracować. Zapraszamywszystkich. I tych, co będą chcieli skorzystać,z tego co dajemy i tych, co będą chcieli znami pobyć, by wesprzeć nas choć dobrymsłowem. Takich nigdy za dużo.

Z Żanetą Kowalską – Prezes Fundacji„Ponad Wszystko“ rozmawiała

Grażyna A. Adamska

Medium str. 74

Uniwersalnie Fundacja „Ponad wszystko”

str. 75 Medium

W związku z nadlatującą kometą ISON, którą za-powiadano na obserwację stulecia oraz wzmo-żoną aktywnością słoneczną, w sieci na powrótzawrzało od teorii i wypatrywania znaków zmian,których tak wielu pragnie w tym świecie zawszelką cenę. Wypatrujemy znaków końca, alenie końca świata, pragniemy przecież końca sta-rego a nadejścia nowych szans, wyzwolenia,puszczamy wodze wyobraźni i wyobrażamysobie możliwe scenariusze, najchętniej te najlep-sze i dopasowujemy do tych wizji potwierdzająceje znaki. Bo taka nasza natura, taki nasz umysł.Zatem wypatrywaniu znaków poświęćmy chwilę.

Przyznam szczerze, że myśl o artykule po-święconym wypatrywaniu znaków, to bezpo-średni wynik natłoku interpretacji aktywnościsłonecznej i teorii, związanych z nadlatującą ko-metą ISON, które pojawiły się w sieci, co do któ-rych zacząłem podchodzić nieco niechętnie. Booto znowu dajemy się ponieść, wiedzeni głębo-kim i jak by nie patrzeć prawdziwym, szczerympragnieniem lepszego świata, lecz jako ludzieczęsto tak wygłodniali tej zmiany, zaczynamy wi-dzieć tylko to, co chcemy zobaczyć.

Od jakiegoś czasu nie mam serca pisaćo każdym jednym wybuchu słonecznym jakoo przedsmaku tego, co może nadejść, bo choćmoże to być zapowiedź tego, co wielu sobie jużwyobraziło, to jednak tak naprawdę na dwojebabka wróżyła. Nadejdzie to nadejdzie, siedze-nie, jak na szpilkach, czekając na to, ni krztynynie poprawi naszej sytuacji, takie przynajmniejodnoszę wrażenie, kiedy o tym myślę. Ale jes-teśmy tak głodni zmiany, tak spragnieni, że jako

ludzie, jako społeczność, często nie umiemysobie odpuścić. Fakt faktem jednak, że terazmamy większe szanse na takie wydarzenie niżwcześniej, ale statystyka to nie wszystko.

Kometa ISON to z pewnością dobry znak,jako znak, od wieków bowiem przeloty kometbyły traktowane jako zapowiedź czegoś, byli tokosmiczni wieszcze, zazwyczaj traktowani z bo-jaźnią i niepokojem, nawet niektórzy twierdzili, żeto zwiastuni nieszczęścia. Jednak taka interpre-tacja wynikać może z prostego pojmowaniai strachu przed nieznanym, bo jak prosty człowiekmiał kojarzyć fakt, że w uporządkowanym świe-cie, na nieboskłonie pojawia się coś nowego,coś, co może przecież zaburzyć i już samą obec-nością, swym widokiem zaburza ten uporządko-wany świat.

Sam też połączyłem nieco szybciej niż więk-szość internatów skojarzenia – kometa ISON,a aktywność słoneczna. Ja również wypatrujęznaków. Przy czym jednak, choć uważam, żeteraz jest okres, w którym mamy zdecydowaniewiększą szansę, że coś faktycznie radykalnegonastąpi, to jednak szansę tą nadal szacuję na za-ledwie kilka procent. Prawdopodobnie nie staniesię nic i nie nastawiam się, ale moja czujnośćzostała wzmożona. Pamiętam jednak, że łatwojest się czymś zachłystywać, gdy jest się głod-nym. Tymczasem to spokój, racjonalne, opano-wane podejście stanowi według mnie najlepszydrogowskaz i pomoc w nawigacji przez oceanżycia. Umiejmy się dostosować do pogody, alenie wpadajmy w popłoch na widok każdejchmurki na niebie.

Jakub Oba Niegowski

Wypatrując znaków

W przeszłości była co najmniej jedna sytua-cja, kiedy to ludzie popełnili zbiorowe samobój-stwo, wierząc, że nadlatująca kometa „zabierzeich dusze ze sobą do domu”. Człowiek to nie jestzbyt racjonalnie i trzeźwo myśląca istota. Ale roz-wiązaniem oczywiście nie jest też być całkowitymsceptykiem, budującym mur między sobą,a wszystkim, co nie pasuje do jego wyobrażeniao świecie. W ten sposób możemy się równiemocno pomylić i nieprzyjemnie zdziwić, kiedy wy-budowany mur w końcu runie pod naporem,a nas zaleje różnorodność tego, czemu tak długozaprzeczaliśmy. Sztuką bycia człowiekiem świa-domym jest zachowanie równowagi pomiędzywypatrywaniem znaków, a racjonalnym szacowa-niem sytuacji. Mam wrażenie, że jako społeczeń-stwo wciąż się tego intensywnie uczymy i mamysię czego uczyć, zważywszy na zadany materiał.

Znaki, symbole, które możemy odczytywaćna wiele sposobów, otaczają nas zewsząd, takżena co dzień. Te bardziej spektakularne naturalnieprzyciągają bardziej naszą uwagę. Sztuką jestdostrzeganie w znakach tego, co faktycznie po-może nam nawigować przez życie. Bo znakimają to do siebie, że niosą w sobie wiele treści,ale tylko część z niej jest skierowana do nas, dlanas i jest na ten czas przydatna. To nasza świa-domość i intuicja może nam pomóc zrozumieć,jaką wartość owe znaki dla nas personalnie sta-nowią.

A czy będzie wielka zmiana? Czy się docze-kamy? Zobaczymy, nawet nie chcę mówić: oby

albo oby nie, bowiem fakt faktem, że wiele rzeczywygląda dużo lepiej w teorii i jako scenariusz fan-tazji, niż coś w praniu. Kataklizmy, wstrząsy spo-łeczne, to wszystko raczej do przyjemności nienależy, chociaż faktycznie możemy czuć pod-skórnie, że właśnie dlatego wybraliśmy sobiedany okres dziejów, aby w czymś takim uczest-niczyć i wnieść swój wkład w unormowanie sy-tuacji i budowę czegoś nowego.

Ba, kiedy pomyśleć o tym, jaki okres sobiewybraliśmy, pamiętajmy, że często bagatelizu-jemy np. fakt, że choć może naszemu pokoleniunie żyje się najwygodniej, bo musieliśmy się nau-czyć przystosowania do nowej sytuacji – upadłkomunizm w naszym kraju, potem rożne zawie-ruchy, aż do teraz, wiemy, że ten system jest ku-lawy, że możemy liczyć tylko na siebie, wiemy jakjest, prawda? Ale to dzięki naszej świadomościtego wszystkiego oraz dzięki determinacji two-rzymy podwaliny dla przyszłych pokoleń, dla któ-rych jesteśmy ważnym ogniwem. Ogniwem,które stanowi esencję tej transformacji społecz-nej. Czy więc potrzebujemy jeszcze dodatkowychznaków? Pewnie, że lubimy efektowne rzeczyi choć nie każdy to przyzna, wielu z nas chciałobyzwyczajnie przeżyć w życiu coś spektakularnegoi móc powiedzieć – o, właśnie po to się urodzi-łem. Ja też. Zatem wypatrujmy znaków, pamięta-jąc zarazem przede wszystkim o ich praktycznymzastosowaniu tu i teraz.

str. 76Medium

Uniwersalnie Wypatrując znaków

Recenzje

str. 77 Medium

Siranus Sven Von Staden

„Energia kwantowa”.Wyd. Kos

2013

Paweł Sołtysiktrener rozwoju osobistego,

nauczyciel reiki, propagator terapii naturalnych

i życia w zgodzie z naturąhttp://slowa-madrosci.pl

Obecnie na rynku możemy znaleźć wieleksiążek związanych z tematyką energii kwan-towej, która bazuje na prawach fizyki kwan-towej. Jest to ciekawy dział obecnychbadań, który łączy to, co duchowe i niewi-doczne z tym, co fizyczne i namacalne. To,co do niedawna było przyjmowane tylko nawiarę, można teraz zbadać poprzez licznedoświadczenia fizyki kwantowej. Dużo cieka-wych informacji na ten temat można znaleźćw takich książkach jak "Boska matryca"G. Bradena, czy "What the bleep do weknow?" W. Arntz, jednak na szczególnąuwagę zasługuje książka "Energia kwan-towa" Siranusa Sven von Stadena.

Autor przedstawia temat energii kwanto-wej w trochę inny, ciekawy sposób. Skupiasię głównie na praktycznym zastosowaniupraw fizyki kwantowej, niż na suchym opisiejedynie teorii. Książka jest podzielona nadziały, które obejmują najważniejsze aspektynaszego życia, takie jak: zdrowie, partner-stwo, sukces i rozwój duchowy. Opisujew nich działanie zasad fizyki kwantowej nakonkretnych przykładach z życia. W każdymrozdziale możemy znaleźć wiele praktycz-nych ćwiczeń, które mogą nam pomoczmienić na lepsze nasze słabsze strony z każ-dej dziedziny życia.

Wiele ćwiczeń opiera sie na wejściuw „pustkę” - świadomość źródłową, którąmożemy odczuć wyciszając nasz umysł po-przez obserwację myśli i przerw między nimi.Wiele stron poświęca również na pracy zewzorcami myślowymi, które często blokująnas w osiągnięciu pełni i sukcesu w każdymaspekcie życia. Przytoczę tutaj jedno z cie-kawszych ćwiczeń pracy z umysłem, którezostało opisane w książce. Dotyczy onozmiany świadomości komórkowej poprzezzastąpienie negatywnego wzorca pozytyw-nym.

Na początku powinniśmy zastanowić się,jaki wzorzec chcemy zmienić i czego w za-mian chcemy doświadczać. Następnie jaknajlepiej wyobraźmy sobie sytuację, którąchcemy doświadczać po zmianie wzorca,angażując przy tym wszystkie nasze zmysłyi uczucia. Kiedy podczas wizualizacji poczu-jemy silne pozytywne uczucie, wówczas za-ciskamy pieść lub kciuka, co służyć nam

będzie w przyszłości za „kotwicę”. Od terazza każdym razem, kiedy będziemy chcieliprzywołać nasze pozytywne uczucie zwią-zane z pożądaną zmianą wystarczy, że wy-konamy nasz wcześniej „zakotwiczony” gest.W dalszej części ćwiczenia przypominamysobie wszystkie negatywne sytuacje zwią-zane z danym wzorcem, stopniowo cofającsię do przeszłości. Zaznaczamy je w umyślei idziemy dalej wstecz, aż do wczesnegodzieciństwa, następnie do łona matki i zatrzy-mujemy sie na 10 minut przed poczęciem.

Możemy tu na chwilę przystanąć delek-tując się wolnością i radością, jaką ma duszaw czystej postaci. Następnie przypominamysobie pożądane uczucie i przechodzącprzez całe życie, teraz w porządku chronolo-gicznym, zmieniamy zaznaczone wcześniejmiejsca naszym nowym wzorcem, który głę-boko koduje nasze komórki i DNA. Kiedy do-chodzimy do chwili teraźniejszej, niezatrzymujemy się, ale idziemy dalej wyobra-żając sobie jak nasze życie będzie wyglądaćw przyszłości. Mając mocno zakotwiczonenowe uczucie docieramy do starości i nadzień przed śmiercią zatrzymujemy się. Oglą-damy teraz nasze życie z perspektywy posia-dania nowego wzorca. Jak ta zmianawpłynęła na nasze życie, czego doświad-czyliśmy, co dobrego się w nim wydarzyło?Następnie powoli powracamy do rzeczywis-tości, do tu i teraz.

Ćwiczenie to zmienia nasz wzorzec my-ślowy oraz świadomość komórkową, co bar-dzo pozytywnie wpłynie na nasze życie.

Jest to tylko jedno z wielu ciekawych ćwi-czeń, jakie autor opisuje w książce. Oprócztego oczywiście znajdziemy wiele innych,które odnoszą się do każdej dziedziny życia.

Na uwagę zasługuje też prostota i czytel-ność przekazu, które powodują, że książkęczyta się bardzo lekko i przyjemnie.

Podsumowując, jeżeli ktoś chce szybkozacząć wprowadzać pozytywne zmianyw swoim życiu i ma dosyć czytania tylkosamej teorii, to ta, książka, zawierając wielepraktycznych wskazówek i ćwiczeń będziebardzo pomocna.

str. 78Medium

Uniwersalnie Recenzje

str. 79 Medium

MediumRedaktor Naczelna: Bogusława Andrzejewska

Zastępca Redaktor Naczelnej:Monika Sieniawska

Zespół redakcyjny:Aneta ŚladowskaGrażyna A. AdamskaJakub NiegowskiKatarzyna SołtysikKatarzyna ZamiarKrzysztof MatusiakPaweł SołtysikTina Wieczorek

Współpracują:Andrzej Milewski, Beata Ślusarek, Elen Elijah, Iwona Mazurek, Katarzyna Hojan-Sit-kowska, Krzysztof Jankowski, Małgorzata Kołakowska, Tomasz Sobolewski.

Skład i łamanie:Bogusława Andrzejewska

Zdjęcia, ilustracje i grafiki:Bogusława Andrzejewska, Tina Wieczorek, zdjęcia autorów, zasoby morguefile.com

Kontakt z redakcją:[email protected]

Wydanie własne – za pośrednictwem portalu WYDAJE.PLMagazyn elektroniczny „Medium” jest BEZPŁATNY.Wszystkie artykuły zamieszczone w „Medium” są chronione prawem autorskim. Rozpowszechnianie ich bez zgody autorów jest niedozwolone.

Jesteśmy na facebooku pod adresem: facebook.com/pismo.medium

magazyn elektroniczny rozwoju osobistegohttp//velveth.webd.pl/medium

str. 80Medium