Wirtualni politycy i obywatele on-line – nowa komunikacja polityczna?

26
Centrum Europejskie Uniwersytetu Warszawskiego Redakcja: Krzysztof Wielecki, Sławomir Sowiński CO PO POSTINDUSTRIALIZMIE? Warszawa 2013

Transcript of Wirtualni politycy i obywatele on-line – nowa komunikacja polityczna?

Centrum Europejskie Uniwersytetu Warszawskiego

Redakcja:Krzysztof Wielecki, Sławomir Sowiński

CO PO POSTINDUSTRIALIZMIE?

Warszawa 2013

Spis treści

Wstęp (Sławomir Sowiński) . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 5

I. Społeczeństwo ciągłej zmiany, ciągła zmiana społeczna

Krzysztof WieleckiCudowny „odczarowany świat”, czyli o powrocie w nieznane . . . . . . . . . . . 13

Lech W. ZacherInna Europa w innym świecie – relacje i wzajemne oddziaływania w dalszej perspektywie(Esej o ciągłej zmienności w czasie i przestrzeni). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 37

Agnieszka KampkaWirtualni politycy i obywatele on-line – nowa komunikacja polityczna? . . . 57

Artur Jan KukułaBudowa gospodarki opartej na wiedzy wyzwaniem dla rozwoju Polski w XXI w. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 81

Anna KwakZderzenie z rzeczywistością ponowoczesną. Czy zapowiedź nowej epoki dla rodziny? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 99

II. Różne twarze kryzysu

Aniela DylusPrzyczyny kryzysu na rynkach finansowych. Perspektywa etyczna . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 123

Sławomir SowińskiLiberalizm. Przed kryzysem, po kryzysie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 133

3

Agnieszka Kampka*

Wirtualni politycy i obywatele on-line – nowa komunikacja polityczna?

Pięcioletni Krzyś jest zafascynowany rycerzami. Właśnie opowiadaswojej młodszej siostrze, jak wyglądało zdobywanie śreniowiecznego za-mku. „Rycerze ciągną wielką machinę oblężniczą, okryli ją mokrymi skó-rami, żeby się nie zapaliła od strzał. Dociągnęli ją do murów, załadowaliwieeelki kamień i...” – tu Krzysiowi zabrakło pomysłu, jak można urucho-mić taką machinę. Pomyślał chwilę, a  potem dokończył: „...i wtedy do-wódca nacisnął enter!”. Ta scena pokazuje sposób myślenia digital natives,przedstawicieli pokolenia, dla którego komputer i Internet są oczywisty-mi elementami wyposażenia świata.

Zawarte w  tytule artykułu pytanie, czy mamy dziś do czynieniaz nową komunikacją polityczną, dotyczy sedna zmian związanych z dys-kursem politycznym i Internetem. Zakładam, że nowość polega nie tylena wykorzystaniu nowego środka, jakim jest Sieć, ile na tym, że do głosudochodzi nowe pokolenie, które nie zna już świata bez Internetu. Szuka-jąc odpowiedzi na tytułowe pytanie, pragnę zatrzymać się jedynie nadwycinkiem komunikacji politycznej, jakim jest debata toczona przez oby-wateli.

Zacznę od skrótowego przedstawienia tych dziedzin życia publiczne-go, w których przydatność Internetu dla obywatelskiej debaty wydaje sięnajwiększa, następnie na wybranych przykładach zaprezentuję istotneelementy dyskusji politycznych toczonych na polskich stronach www,

* Dr Agnieszka Kampka – Wydział Nauk Społecznych Szkoły Głównej GospodarstwaWiejskiego w Warszawie.

57

a na koniec wskażę te cechy najmłodszego pokolenia wyborców, z który-mi wiązać można nadzieje (lub obawy) dotyczące zmian w komunikowa-niu politycznym. Dwa podstawowe zagadnienia, jakie dotyczą wybrane-go przeze mnie fragmentu komunikacji politycznej, to dwukierunkowośćprocesu komunikowania, którą Internet zdaje się ułatwiać, oraz rola In-ternetu w kształtowaniu opinii publicznej.

Sieciowa opinia publiczna

Komunikacja polityczna to proces, w  którym uczestniczą politycytworzący politykę, obywatele, których te działania dotykają, oraz media,których rola nie ogranicza się jedynie do pośrednictwa. Silnymi ogniwa-mi tego procesu są aktorzy polityczni oraz media masowe. Obywatele po-wszechnie uważani są za ogniwo słabe, ponieważ ich wpływ na zawartośćkomunikatów politycznych jest znikomy, a rola ogranicza się na ogół doroli biernego widza. Narzędziem, które pozwala im niekiedy wyjść pozafunkcję pasywnego obserwatora, są instytucje społeczeństwa obywatel-skiego, stanowiące „jądro sfery publicznej”. Wolne media i społeczeństwoobywatelskie są niezbędnymi warunkami powstania sfery publicznej,w której obywatele wymieniają poglądy, kształtując w ten sposób opiniępubliczną.1

„W wolnym kraju każdy człowiek myśli, że ma udział we wszystkichsprawach publicznych; że ma prawo do kształtowania i rozgłaszania opiniina ich temat. Badają je i rozstrząsają, dyskutują o nich. Są ciekawi, gorliwi,pilni i czujni; a wskutek tego, że te sprawy stają się przedmiotem ich co-dziennych przemyśleń i odkryć, wielu z nich nabywa całkiem niezgorsząwiedzę o tych kwestiach, niektórzy zaś bardzo znaczną”2 – mówił w 1777 r.Edmund Burke. Entuzjaści nowych technologii komunikacyjnych twier-dzą, że służą one pomocą w zdobywaniu tej wiedzy, a więc kształtowaniupostaw obywatelskich, co za tym idzie – umacnianiu demokracji. Równieczęsto pojawiają się jednak opinie, że o ile teoretycznie technologie ko-

1 B. Dobek-Ostrowska, Komunikowanie polityczne i publiczne, Warszawa 2006, s. 163–164, 194.

2 Cyt. za: J. Habermas, Strukturalne przeobrażenia sfery publicznej, tłum. W. Lipnik,M. Łukasiewicz, Warszawa 2007, s. 202.

58

Co po postindustrializmie?

munikacyjne, a zwłaszcza Internet, stwarzają nowe możliwości, są nowąareną działania dla zwykłych obywateli i szeregowych działaczy politycz-nych, o tyle odpowiedź na pytanie, czy w praktyce pełnią one taką rolę,nie jest oczywista.3 Część argumentów sceptyków wynika z  hipotezyo rosnącej różnicy poziomu wiedzy, głoszącej, że z oferty informacyjnejmediów masowych korzystają osoby już informacyjnie uprzywi le jo wa -ne.4 Dostępem do Internetu i umiejętnościami posługiwania się nim dys-ponują osoby o wyższym statusie, a więc wyższych dochodach i lepszymwykształceniu, dlatego pojawiają się opinie o Internecie jako źródle no-wych podziałów społecznych. Druga grupa wątpliwości dotyczącychprzydatności Sieci w umacnianiu demokracji wywodzi się z przekonania,że nowe technologie, będące tylko narzędziem, nie mogą uleczyć współ-czesnego kryzysu systemu. Brak zaufania do polityków, problemy legity-mizacji władzy sprawiają, że z  interaktywności Internetu tak naprawdęnie chcą korzystać ani aktorzy polityczni, ani obywatele. Pierwsi deklaru-ją zainteresowanie Siecią, ale traktują ją najwyżej jako tablicę ogłoszeń,nie zaś jako formę realnego kontaktu z wyborcami, wyborcy zaś nie są za-interesowani kontaktem z politykami, o których mają niskie mniemanie.5

Przywoływane już pojęcie sfery publicznej odsyła do modelu demo-kracji opartej na dyskursie. Koncepcja demokracji deliberatywnej odwo-łuje się do ideału publicznej debaty prowadzonej przez wolnych i  rów-nych obywateli, którzy – używając racjonalnych argumentów – starają sięznaleźć najlepsze dla wszystkich rozwiązanie. Ideał ten zakłada zaanga-żowanie i mobilizację obywateli, wykorzystuje siłę komunikacji i opierasię na przekonaniu, że konflikty społeczne można rozwiązać na drodzeracjonalnej dyskusji.6

Gdy Françis Guizot charakteryzował obywatelskie państwo prawa,podkreślał zobowiązanie, jakie nakłada ono na obywateli, zobowiązanie,„by nieustannie i przy każdej okazji szukali prawdy, rozumu i sprawiedli-

3 S. Sassi, The Transformation of the Public Sphere? w: New Media and Politics, red.B. Axford, R. Hugginsa, London 2001, s. 89–108.

4 W. Schulz, Komunikacja polityczna. Koncepcje teoretyczne i wyniki badań empirycz-nych na temat mediów masowych w polityce, tłum. A. Kożuch, Kraków 2006, s. 90–91.

5 M. Castells, Galaktyka Internetu. Refleksje nad Internetem, biznesem i społeczeństwem,tłum. T. Hornowski, Poznań 2003, s. 177–178.

6 J. Habermas, op.cit., s. 36.

59

A. Kampka, Wirtualni politycy i obywatele on-line...

wości, bo to nimi ma się kierować rzeczywista władza”.7 Problem trudu,jaki obywatele muszą włożyć w funkcjonowanie systemu demokratyczne-go, to wątek nieustannie powracający w  rozważaniach na temat opiniipublicznej, mediów masowych, zmian w sferze publicznej i komuniko-waniu politycznym. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wiele spostrzeżeńdotyczących nowych technologii i polityki ma swoje głębokie źródła albow optymizmie dotyczącym ludzkich postaw (założenie, że człowiek jestzdolny do poświęceń i wysiłku dla dobra wspólnego), albo w pesymizmie(głównym celem człowieka jest osiągnięcie jak największej korzyści jaknajmniejszym kosztem). Wyrazem tego może być na przykład zestawie-nie koncepcji dotyczących opinii publicznej. Hasłowo ujmuje to MarekM. Kurowski, używając określeń: strategia milczenia oraz strategia mó-wienia.8 Strategia milczenia, opisywana przez Elisabeth Noelle-Neu-mann, to pojmowanie opinii publicznej jako kontroli społecznej, a więcnacisków grupy na jednostkę, która im ulega w  obawie przed izolacjąspołeczną. Strategia mówienia, której zwolennikiem jest Jürgen Haber-mas, przedstawia opinię publiczną jako wyraz racjonalności, której celemjest formowanie poglądów i  budowanie demokracji. Noelle-Neumanndowodzi, że opinia publiczna rozumiana jako kontrola dotyczy wszyst-kich obywateli, podczas gdy odwoływanie się do racjonalności, która wy-maga od obywateli rozumnych, opartych na wiedzy argumentów, jestudziałem tylko niewielkiej części społeczności.9 Przyznaje to Habermas,przypominając dodatkowo, że ci wyjątkowo zaagażowani obywatele dys-kutują najczęściej w gronie osób, które raczej podzielają ich poglądy, cosprawia, że debaty takie w niewielkim stopniu przyczyniają się do kształ-towania opinii publicznej. Z drugiej jednak strony ci najmniej zaintere-sowani jakąkolwiek dyskusją okazują się najbardziej podatni na wpływmanipulacyjnych działań podejmowanych na przykład w czasie kampa-nii wyborczych.10 W tym kontekście Internet wydaje się szczególnie cen-

7 Cyt. za: J. Habermas, ibidem, s. 212.8 M.M. Kurowski, Technologie komunikacji a opinia publiczna w: Kultura – Osobowość

– Polityka, red. P. Chmielewski, T. Krauze, W. Wesołowski, Warszawa 2002, s. 349–364; http://www.mmkurowski.republika.pl/opinia.pdf [dostęp grudzień 2008].

9 E. Noelle-Neumann, Spirala milczenia. Opinia publiczna – nasza skóra społeczna,tłum. J. Gilewicz, Poznań 2004, s. 252.

10 J. Habermas, op.cit., s. 387.

60

Co po postindustrializmie?

nym narzędziem kształtowania opinii publicznej, ponieważ umożliwiawyjście poza krąg osób reprezentujących podobne poglądy i – dzięki ano-nimowości uczestników – pozwala na nieskrępowane wyrażanie sądów.Bezpośrednia krytyka głoszonych opinii znacząco wpływa zaś na skłon-ność do zmiany przekonań.

Sieć w  komunikowaniu politycznym wykorzystywana jest w  działa-niach różnego typu. Niewątpliwie dziedziną, w której potencjał Internetuzostał przez polityków dostrzeżony najszybciej, jest marketing wyborczy.Internet traktuje się w czasie kampanii wyborczej jak drogę dotarcia dowyborców z ofertą programową i narzędzie, za pośrednictwem któregoobywatele mogą wyrazić poparcie dla danej partii (na przykład przez za-angażowanie się w  kampanię, wsparcie finansowe, bezpośrednią agita-cję), a nawet oddać swój wyborczy głos. Prezentowanie sylwetek kandy-datów na stronach internetowych programów wyborczych partii,wysyłanie e-maili do zwolenników czy potencjalnych wyborców, zbiera-nie funduszy na kampanię za pośrednictwem Sieci – to już od jakiegośczasu, także w Polsce, działania standardowe, choć polscy politycy, zda-niem komentatorów i  badaczy,11 wciąż nie wykorzystują nawet połowymożliwości, jakie w walce o głosy stwarza Internet. Pierwsza kampaniaprezydencka Baracka Obamy w Stanach Zjednoczonych jest zaś modelo-wym przykładem oparcia działań marketingowych na Sieci. Kiedy nowowybrany prezydent tuż po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborówdziękował swoim zwolennikom i  mówił: „Nasza kampania nie zostaławymyślona w Waszyngtonie. Rozpoczęła się na podwórkach w Des Moines,salonach w Concord i ogródkach Charlestonu”,12 równie dobrze mógł do-dać, że zaczęła się i toczyła przed monitorami laptopów lub komórek. Jaknieco ironicznie zauważają publicyści, w Polsce wystarczy, że partia zain-westuje w interaktywną, ciekawą graficznie stronę internetową, by zaczę-ła uchodzić za nowoczesne ugrupowanie, które swego elektoratu upatruje

11 E. Pietrzyk-Zieniewicz, Polityka w Internecie – populizm jako konsekwencja zaburzeńdialogu w: Demokracja a nowe środki komunikacji społecznej, red. J. Adamowski, Warszawa2004, s. 25–30; D. Walczak-Duraj, Wykorzystanie Internetu w komunikacji politycznej w:Społeczeństwo informacyjne. Aspekty funkcjonalne i dysfunkcjonalne, red. L.H. Haber, M.Niezgoda, Kraków 2006, s. 235–245.

12 Tekst przemówienia Baracka Obamy zamieszczony: http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,87935,5884967,To_jest_wasze_zwyciestwo___pelny_tekst_przemowienia.html[dostęp listopad 2008].

61

A. Kampka, Wirtualni politycy i obywatele on-line...

w grupie najmłodszych wyborców. Internet stwarza też duże szanse wy-rażania politycznych sympatii przez obywateli. Autorami politycznychzdjęć, filmików, rysunków, blogów, uczestnikami politycznych dyskusjitoczonych na różnych stronach są przecież nie tylko członkowie sztabówwyborczych, ale także sami wyborcy, dla których ten sposób zaagażowa-nia politycznego jest stosunkowo wygodny.

Wielkie nadzieje i oczekiwania budzą możliwości wykorzystania Siecijako narzędzia kontaktu z obywatelem – mieszkańcem gminy lub powia-tu – także poza czasem wyborów. Chodzi o wszelkiego typu zastosowaniaInternetu, które ująć można w formule e-government czy e-urząd. Oby-watel on-line traktowany jest jak interesant, który za pośrednictwem Siecimoże załatwiać sprawy w urzędzie, otrzymywać informacje, docierać dokonkretnych dokumentów, aktów prawnych, decyzji. Internet bywa wy-korzystywany tu także jako środek dialogu lokalnych władz z mieszkań-cami, narzędzie konsultacji społecznych, przestrzeń dyskusji na tematprojektów lub problemów, jeden ze środków tworzenia i oddziaływaniaopinii publicznej. W literaturze przedmiotu wyróżnić można dwa rodzajeprac: opisy społeczności, w  których Internet jest skutecznym środkiemkomunikacji między lokalnymi władzami a  obywatelami,13 oraz swegorodzaju raporty dotyczące stanu wykorzystania Sieci w polskich samorzą-dach, kończące się na ogół stwierdzeniem o  wielu niedociągnięciachi niekompletności polskich e-gmin lub e-urzędów.14

Internet może być także forum dialogu z  władzami już nie tylkow wymiarze lokalnym. Możliwość szybkiego kontaktu z wybranym poli-tykiem (np. przez wysłanie e-maila do jego biura poselskiego, komento-wanie blogu polityka, udział w czacie) sprawia, że dystans między polity-kami a  wyborcami znacząco się skraca. Choć, jak ironizuje ManuelCastells, jest to raczej złudzenie bezpośredniego kontaktu, gdyż odpowie-dzi udzielają pracownicy biur poselskich lub członkowie sztabów wybor-

13 A. Przybylska, Lokalne społeczności w sieci – doświadczenia fińskie w: Społeczna prze-strzeń Internetu, red. D. Batorski, M. Marody, A. Nowak, Warszawa 2006, s. 251–267.

14 M.in. badania dotyczące polskich powiatów: L. Porębski, Wykorzystanie Internetuw procesach komunikacji politycznej w: Komunikacja społeczna w świecie wirtualnym, red.M. Wawrzak-Chodaczek, Toruń 2008, s. 141–152; L. Porębski, Internet jako narzędzie ko-munikacji na szczeblu lokalnych instytucji samorządowych w: Społeczeństwo informacyjne...,op.cit., s. 245–254; R. Maćkowska, Rola Internetu w realizacji celów public relations samo-rządu terytorialnego w: ibidem, s. 272–279.

62

Co po postindustrializmie?

czych, a  szybkość reakcji aktorów politycznych mierzona na przykładczasem odpowiedzi na e-mail, okazuje się równa tradycyjnym formomkontaktu.15 Pojemność i interaktywność Internetu, nieustanny przepływinformacji pochodzących z  różnych źródeł sprawiają, że zwiększa sięmożliwość obywatelskiej kontroli działań podejmowanych przez polity-ków. Strony internetowe poszczególnych instytucji (np. rządowe, minis-terialne, sejmowe), zawierające przedstawienie podejmowanych prac, ste-nogramy, dokumenty, przyczyniają się do zwiększenia przejrzystości practychże instytucji. Śledząc internetowe dyskusje na tematy polityczne,można natrafić na posty, w których dyskutanci przerzucają się cytatamize stenogramów posiedzeń komisji śledczych albo debatują nad jakościąprojektów ustaw. Wśród argumentów na rzecz wykorzystania Internetuw  komunikacji politycznej wymieniane są m.in.: niskie koszty, łatwośćużycia oraz szeroki dostęp do informacji. Bardzo ważna jest niezależnośćInternetu od ograniczeń przestrzennych. Za pośrednictwem Sieci deba-tować mogą ze sobą ludzie oddaleni od siebie w przestrzeni. Komunika-cja on-line nie wymaga także synchronizacji czasowej. Dzięki temu, że dodyskusji na forum można się przyłączyć w dowolnym czasie, e-mail dourzędu wysłać o każdej porze, Internet umożliwia udział w komunikacjiwiększej liczbie osób. Trzecim ważnym argumentem na rzecz Internetuw komunikowaniu politycznym jest obniżenie kosztów udziału w deba-cie. Internauci nie ponoszą kosztów dojazdu do miejsca, gdzie odbywa siędebata bądź gdzie urzęduje interesujący ich polityk. Nie muszą dostoso-wywać planu zajęć do godzin urzędowania biura poselskiego lub sekreta-riatu gminy. Dostęp do dokumentów w Internecie obniża także koszty ichrozpowszechniania (w postaci druku, który trzeba wysłać pocztą lub faksem).16

Internet może być wykorzystywany zarówno przez polityków, jaki przez obywateli. Jedni za jego pośrednictwem starają się zdobyć popu-larność, drudzy – wyrażają swoje opinie. Powszechność i interaktywnośćSieci sprawia jednak, że za pomocą komputerowej klawiatury obywatelmoże podejmować bardzo znaczące działania. Z pasywnego odbiorcy po-

15 M. Castells, Galaktyka Internetu..., op.cit., s. 177.16 D. Kotowicz, Internet – szanse i zagrożenia dla demokracji w: Społeczna przestrzeń In-

ternetu..., op.cit., s. 285–286.

63

A. Kampka, Wirtualni politycy i obywatele on-line...

litycznych treści serwowanych mu przez polityków albo urzędników pań-stwowych zmienia się w  aktywnego uczestnika procesów politycznych,a nawet kreatora politycznych wydarzeń. Przykładem tego typu działal-ności jest tzw. dziennikarstwo obywatelskie, określane też mianem dzien-nikarstwa społecznego. Chodzi o sytuacje, w których zwykli obywatele,np. świadkowie dramatycznych wydarzeń: wojny, powodzi, huraganu itd.,relacjonują to, czego doświadczają. Najczęściej wykorzystywanym w tymcelu gatunkiem wypowiedzi jest blog.17 Wydarzenia, które przyczyniły siędo rosnącej popularności tej formy zaangażowania obywatelskiego, toniewątpliwie tragedia z  11 września 2001 r.,18 tsunami w  Azji, wojnaw Iraku, zamachy bombowe w Londynie, huragan Katrina. Do kategoriidziennikarstwa społecznego zaliczane są różne formy działań.19 Popierwsze, są to bowiem sytuacje, gdy internauci ujawniają nieznane fakty,choćby słynny przypadek Matta Drudge’a, który dzięki znajomościomw środowisku dziennikarskim dowiedział się o romansie Billa Clintonaz Moniką Levinsky, i opublikował tę informację, zanim zrobili to pracu-jący nad artykułem dziennikarze „Newsweeka”.20 Innym wymiaremdziennikarstwa społecznego jest nie tyle ujawnianie sensacyjnych faktów,co relacjonowanie zdarzeń, w których blogerzy uczestniczą. Najczęściejprzywoływanymi przykładami są w tym kontekście dwa blogi prowadzo-ne w  czasie wojny w  Iraku. Autorem pierwszego jest cywil Salam Pax,mieszkający w Bagdadzie, autorem drugiego Lieutenant Smash (CitizenSmash, Mr Smash), amerykański żołnierz uczestniczący w wojnie w Ira-ku.21 Wartość podobnych blogów tkwi w uczestnictwie autorów w zda-rzeniach, do których nie mają dostępu zawodowi dziennikarze. W  tensposób zapisy uczestników zdarzeń stają się źródłem informacji dla prasy.Jednocześnie autorzy blogów nie są niczym krępowani w wyborze tematuani w  sposobie jego przedstawienia. Mogą pisać o  sprawach, którychdziennikarze nie mogą lub nie chcą poruszać, a które nierzadko okazująsię ważne lub interesujące dla odbiorców. Obecnie media świadomie wy-

17 S. Allan, Newsy w sieci. Internet i dziennikarstwo, tłum. A. Sadza, Kraków 2007, s. 60i nast., 153 i nast.

18 S. Allan, Kultura newsów, Kraków 2006, s. 184 i nast.19 Zob.: J.W. Rettberg, Blogging, Cambridge 2008, s. 84 i nast.20 L. Olszański, Dziennikarstwo internetowe, Warszawa 2006, s. 38.21 J.W. Rettberg, op.cit., s. 95–98.

64

Co po postindustrializmie?

korzystują potencjał informacyjny swoich widzów, czytelników czy słu-chaczy. Od dawna istniały takie formy kontaktu z odbiorcami, jak „czer-wony telefon Radia Zet”, kiedy słuchacze zachęcani są do ujawniania nie-znanych faktów, które dziennikarze będą mogli sprawdzić i  nagłośnić,słuchacz zaś, którego informacja okaże się prawdziwa, otrzyma nagrodę.Obecnie jednak nowe technologie otwierają nowe możliwości. Widz nietylko może zadzwonić i powiedzieć, że coś się dzieje, ale też nagrać film,zrobić zdjęcie i wysłać je do portalu lub telewizji, gdzie zostaną upublicz-nione. Pojawia się coraz więcej programów telewizyjnych opartych na tejformie kontaktu z widzami. Odbiorca informacji staje się jej nadawcą.

Siła blogów obywatelskich tkwi jednak także w możliwości kontrolo-wania mediów i polityków oraz we wpływie na kształtowanie się opiniipublicznej. Klasycznym już przykładem bezpośredniego oddziaływaniablogosfery na politykę jest nagłośnienie rasistowskiej wypowiedzi amery-kańskiego senatora Trenta Lotta i zmuszenie go do rezygnacji z zajmowa-nego stanowiska22 oraz konflikt między blogerami a CBS News dotyczącydokumentów przedstawianych w  kampanii wyborczej Johna Kerry’egow 2004 r., zakończony odejściem z pracy Dana Rathera.23 Źródłem popu-larności blogów o tematyce politycznej jest wyrazistość poglądów prezen-towanych przez autorów. Zapisy blogerów stają się punktem wyjścia roz-maitych dyskusji, kontrblogów, są źródłem inspiracji i  cytatów dlazawodowych dziennikarzy. Warto zauważyć, że portale internetoweumożliwiające prowadzenie blogów (np. onet.pl, gazeta.pl) w swoich ser-wisach informacyjnych odsyłają odbiorców do wybranych blogów, a tymsamym na równi stawiają wiadomości z agencji prasowych i opinie ano-nimowych blogerów oraz komentarze z blogów prowadzonych przez po-lityków.

Wspomniana już interaktywność Sieci i  wielość źródeł publikowa-nych w  niej informacji sprawia, że Internet jest traktowany jako prze-strzeń promowania pluralizmu, wygłaszania różnych poglądów i opinii.Tym samym jest to środek, z którego korzystają wszelkie ruchy społecznei polityczne, zwłaszcza nowe, aby prezentować swoją działalność, przed-stawiać swoje stanowisko, pozyskiwać zwolenników. Internet jest tanim

22 S. Allan, Newsy w sieci..., s. 85–90.23 Ibidem, s. 102–105.

65

A. Kampka, Wirtualni politycy i obywatele on-line...

i skutecznym środkiem propagandy politycznej. Informacja w Sieci krążyniezwykle szybko, nie powstrzymuje jej cenzura, precyzyjnie dociera dozainteresowanych odbiorców, oni zaś sami decydują, na ile angażują sięw daną sprawę, co robią: poprzestają na przeczytaniu informacji, rozsy-łają ją dalej, podejmują jakąś akcję w przestrzeni wirtualnej czy też przy-łączają się do działań w realnym świecie.24

Masowy dostęp do Internetu pomaga rozpowszechniać informacje,upubliczniać, reklamować dane poglądy i akcje. Ze względu na to, że Siećjest ahierarchiczna i aprzestrzenna, mogą powstawać „wirtualne społecz-ności” ponad granicami i  w poprzek granic państwowych lub kulturo-wych. Internet znacząco wpływa na relacje międzynarodowe, jest środ-kiem walki opozycji z  totalitarnymi lub autorytarnymi reżimami,narzędziem promocji demokracji, ale wykorzystywany jest również przezcyberprzestępców i  cyberterrorystów.25 Internet sprawia, że wydarzenieo  charakterze lokalnym może urosnąć do rangi światowego symbolu,a pojedyncze osoby, żyjące w różnych krajach, ale pasjonujące się tym sa-mym, mają szanse kontaktować się ze sobą i budować ponadnarodowąorganizację.

Internet, podobnie jak wcześniej wszystkie nowe technologie komu-nikacyjne, rodzi nadzieje w odniesieniu do demokracji. Sieć bywa trak-towana jako środek umocnienia i  poszerzenia demokracji, sposób naprzezwyciężenie apatii politycznej obywateli.26 Szanse te w  odniesieniudo koncepcji demokracji rozpatrywać można z trzech różnych perspek-tyw: liberalnej, komunitarystycznej i deliberatywnej. W pierwszym przy-padku przyjmowane jest założenie, że demokracja umożliwia wyrażanieosobistych interesów, w  drugim –  że jej podstawą jest wspólny duchi wspólnotowe wartości, w trzecim zaś, że demokrację legitymizuje racjo-nalny dyskurs w sferze publicznej. Dlatego w każdej z tych koncepcji In-ternet zajmuje niezwykle ważne miejsce. Według liberałów Sieć dostarczainformacji, które pozwalają obywatelom dokonywać wyborów, zdaniem

24 A. Bógdał-Brzezińska, M.F. Gawrycki, Rola Internetu wobec procesów demokratyzacjiw stosunkach międzynarodowych w: Demokracja a nowe środki..., op.cit., s. 88–89.

25 P. Kubicki, M. Kubicki, Internet jako narzędzie komunikowania się terrorystów w:Społeczna przestrzeń Internetu..., op.cit., s. 307–317.

26 T. Masłyk, Demokracja deliberatywna a Internet w: Media a polityka, red. M. Szpu-nar, Rzeszów 2007.

66

Co po postindustrializmie?

komunitarystów dwukierunkowość sieciowej komunikacji pomaga bu-dować wspólnotę, zwolennicy demokracji deliberatywnej zaś postrzegająInternet jako forum, na którym toczyć się może wolny dialog, któregouczestnicy przedstawiają argumenty, dążąc do wzajemnego zrozumieniai ewentualnej modyfikacji własnego stanowiska w celu wypracowania sa-tysfakcjonującego wszystkich rozwiązania.27 Internet może być ważnymnarzędziem działania politycznego. Wciąż jednak nie sposób oprzeć sięwrażeniu, że jest to pewna teoretyczna możliwość, z różnych względównie do końca wykorzystywana w praktyce. Przyjrzyjmy się zatem obywa-telskiej debacie toczonej na polskich stronach internetowych.

Wirtualna agora

Lawrence Lessing używa określenia „wirtualny wiec”, pisząc o  blo-gach, które stanowią nowe miejsce debaty publicznej.28 Większość meta-for, którymi badacze posługują się, opisując fenomen komunikacji inter-netowej, odnosi się do obrazów przestrzeni, mowa o  rynku, agorze,aeropagu. Nieprzypadkowo chyba część z  tych porównań nawiązuje dostarożytnego ideału demokracji – systemu, w którym obywatele nieustan-nie zajęci sprawami publicznymi, dyskutują, spotykając się ze sobą. Jakjuż wspominałam, Internet z jednej strony ułatwia taką dyskusję, nie wy-magając spotkania w tym samym miejscu i czasie, z drugiej jednak stronypewne elementy sprawiają, że debata nie spełnia wymogów stawianychracjonalnej obywatelskiej dyskusji. Chodzi przede wszystkim o anomino-wość uczestników, która sprzyja zarówno otwartości, jak i nieodpowie-dzialności. W związku z tym internetowe debaty są szczególnie podatnena prowokację i manipulację, głównym celem uczestników jest zaś nie-rzadko jedynie autoprezentacja. Dlatego w badaniu Internetu jako prze-strzeni debaty publicznej najbardziej przydatne jest podejście interakcyj-ne, w którym komunikowanie uważa się za działanie strategiczne, służącetworzeniu lub konsolidowaniu tożsamości i prezentacji aktorów. Możnawykorzystać także – w ujęciu normatywnym – podejście dialogowe, opie-

27 Ibidem, s. 259.28 L. Lessing, Wolna kultura, tłum. zb., Warszawa 2005.

67

A. Kampka, Wirtualni politycy i obywatele on-line...

rające się na idei konsensusu wypracowanego w drodze debaty publicz-nej. To mająca źródło w  pismach Arystotelesa wizja, że obywatele sąw stanie racjonalnie argumentować za własnym i rozważyć cudzy punktwidzenia, aby ustalić wspólne, korzystne dla wszystkich rozwiązanie.

Interakcyjność traktowana jest jako główna cecha wyróżniająca nowemedia. Odbiorca staje się aktywnym uczestnikiem procesu komunikacji,równoprawnym nadawcą informacji. Internet poszerza krąg uczestnikówdebaty publicznej, ale – jak wskazują podejmowane analizy – raczej niesprzyja podnoszeniu jej jakości. Marta Juza, która badała wypowiedzi za-mieszczane na forach i grupach dyskusyjnych portali onet.pl i gazeta.pl,wskazała fundamentalne różnice między dyskursem internetowym a ofi-cjalnym dyskursem politycznym, do którego zalicza wypowiedzi polity-ków i  publikacje w  mediach masowych. Podkreśla brak merytorycznejdyskuji, prymitywny styl dyskursu, agresywny, wulgarny język wypowie-dzi, odbijający silne emocje, takie jak irytacja, frustracja, gniew. Podsu-mowując swoje analizy, Juza stwierdza, że dyskurs internetowy ze wzglę-du na swą niemerytoryczność, wulgarność i agresywność nie jest branypod uwagę przez przedstawicieli „głównego nurtu” dyskursu polityczne-go, czyli polityków i dzienikarzy. Internet jest niewątpliwie forum pozwa-lającym na spotkanie ludzi o odmiennych poglądach, celem tego spotka-nia nie jest jednak „poszukiwanie porozumienia, ale bezkompromisowyspór”.29 Powtarzające się argumenty na rzecz szans, jakie stwarza, i zagro-żeń, jakie niesie Internet dla demokracji, to: lepszy przepływ informacji,większa kontrola obywatelska, rozwój debaty publicznej i wzrost jej zna-czenia, a z drugiej strony – kakofonia głosów, brak dialogu, wzajemne za-krzykiwanie się. Usprawnienie procesu komunikacji, które nie przyczy-nia się do jej pogłębienia czy polepszenia.30

Jak pokazuje przeprowadzona przeze mnie analiza wypowiedzi inter-nautów, rację mają zarówno entuzjaści wykorzystania Internetu w deba-cie publicznej, jak i sceptycy. Oto bowiem zestawienie trzech przestrzeni,w których toczą się internetowe dyskusje, prowadzi do przeciwstawnychwniosków. Wybrany przeze mnie materiał badawczy to: 1) komentarze

29 M. Juza, Internetowy dyskurs polityczny na przykładzie wybranych forów i grup dys-kusyjnych w: Media a polityka..., op.cit., s. 286.

30 D. Kotowicz, op.cit., s. 283–305.

68

Co po postindustrializmie?

internautów dotyczące bieżących wydarzeń na popularnych portalach–  onet.pl, wp.pl i  gazeta.pl; 2) komentarze do blogów prowadzonychprzez polityków oraz 3) wypowiedzi na forum na stronach internetowychdwóch partii – PO i PiS.31

Zacznijmy od komentarzy do bieżących wydarzeń politycznych. Popierwsze, jest ich stosunkowo dużo. Stosunkowo dużo, ponieważ na przy-kład pod wiadomością dotyczącą podsumowania roku rządów PO znala-ło się ponad 2 tys. komentarzy, a na tym samym portalu w głosowaniu natemat torebki, z którą przyszła na imprezę jedna z serialowych aktorek,wzięło udział blisko 40 tys. internautów. Oczywiście, należy uwzględnićfakt, że wybranie jednej z podanych odpowiedzi i kliknięcie jest łatwiej-sze niż napisanie komentarza, niemniej jednak proporcje liczbowe sąznaczące. Drugi wniosek to potwierdzenie wcześniej przytaczanych opi-nii na temat wulgarności i niemerytoryczności języka komentarzy: „aleśty głupi a jeszcze ten trądzik na twym licu” (~kochać-tuska), „jedyny pre-mier w historii ktory zrobil srake z mozgu najwiekszej liczbie ludzi” (~fra-jerze), „TUSIU do RZADZENIA b Daleko A ty zachwycasz sie jak GLUPIZABAWKA PRZEZ TEN ROK NAROZRABIALES JAK PIJANY W KLO-ZECIE TYLKO...” (~ADAM) –  to typowe wypowiedzi podsumowującerok rządów Tuska.

Agresywność i  wulgarność najbardziej uderzająca jest chyba w  ko-mentarzach do blogów prowadzonych przez polityków. Przykłademmoże być tu żywiołowa dyskusja, jaka rozpętała się wśród czytelnikówblogu prowadzonego przez lewicową posłankę Joannę Senyszyn. Po jed-nym z  wpisów, dotyczącym oceny rządu PO, zamieszczono ponad400 wypowiedzi. Pierwszym, który w jakikolwiek sposób nawiązywał dotematu poruszonego przez posłankę, był wpis rozpoczynający ósmą dzie-siątkę komentarzy. Wcześniejsze zawierały ataki na autorkę, wypomina-nie jej komunistycznej przeszłości, opinie na temat jakości życia w PRLitd.: „Żydostwo, lewactwo i czarni to trzy największe zmory tego świata”(~Master Yoda); „Czerwona Babciu, przypomnij sobie jak przez pół wiekurządzili nami przygłupy z PZPR” (~strak); „które gnały Cię do szkoły, dodentysty, do sanatorium, na wczasy pracownicze, do kina, do teatru”(~krab); „nie ma jak mentalność zadowolonej z ciepłego chlewika i pełnego

31 Wszystkie wypowiedzi pochodzą z października i listopada 2008 r.

69

A. Kampka, Wirtualni politycy i obywatele on-line...

koryta świni. O tym, że było to za spłacane do dziś kredyty coś wspomnisz?”(~ciekawy). Tego typu dyskuje toczą się wśród czytelników blogu posłan-ki Senyszyn od 7.00 rano do 2.00 w nocy. Okazuje się, że celem jest wza-jemne „opluwanie się” internautów, brutalne, obcesowe zwroty do polity-ka prowadzącego blog, który pozornie chce się komentować.

Ciekawym zjawiskiem jest natomiast istnienie „stałych bywalców”danego miejsca dyskusji. Internauci znają się, rozpoznają wypowiedzikonkretnych osób, nawet jeśli zmieniają one pseudonim. Zdarza się, że tesame wpisy znaleźć można pod wieloma różnymi informacjami czy blo-gami. „Uwaga! – przestrzega ~Eulalia w komentarzach do blogu posła Gi-rzyńskiego –  Grasuje tu komusze bydło oddelegowane z blogu niejakiejskórzanej Joanny. Proponuję ignorować ich obecność!”. Komentujący krążąmiędzy różnymi blogami, przy czym najaktywniejszymi dyskutantami sązazwyczaj przeciwnicy opcji politycznej danego autora.

Większość dyskusji toczonych na stronach popularnych portali na-zwać należałoby raczej pseudodyskusjami, bezwładnym stekiem wyzwiski  wzajemnych niewybrednych ataków. Oczywiście zdarzają się wyjątki,wątki dyskusyjne, w których uczestnicy odwołują się do merytorycznychargumentów, odnoszą się do swoich wypowiedzi, przytaczają konkretneprzykłady. Od razu zmienia się wówczas ton dyskusji, niejako naturalnieeliminowani są z niej uczestnicy, których jedynym celem jest obrażanieinnych czy wyrażanie własnej frustracji. Zazwyczaj też pojawiają się opi-nie, że to ciekawy, dobry wątek, że nareszcie można poważnie porozma-wiać.

Treść i  poziom internetowych dyskusji zależy od miejsca, gdzie sąprowadzone. Internauci zresztą sami identyfikują konkretne strony i por-tale z określoną opcją polityczną lub stylem debaty. „Czy muszę być zmu-szona do czytania Onetu?? Tam w lawinie głupawych wypowiedzi giną terozsądne” (~aweterka); „taka Wirtualna Polska to jest tak stronnicza postronie PO, na forach gospodarczych siedzi facet i 8–10 godzin na dobeprzekleja wszystko przeciw PiS (...)” (~Krystka_5). W analizowanym ma-teriale najwięcej dyskusji zbliżonych do ideału debaty publicznej toczo-nych jest na stronach partii politycznych, które stwarzają internautomtaką możliwość. Forum podzielone na różne grupy tematyczne związanez ważnymi społecznie problemami, stali uczestnicy debaty, którzy mająna swoim koncie niekiedy po 3 tys. obszernych, merytorycznych wypo-

70

Co po postindustrializmie?

wiedzi, rzeczowość dyskusji, szacunek okazywany sobie nawzajem przezuczestników – to cechy, które odróżniają dyskusję prowadzoną na stroniePO od toczonych na wcześniej opisywanych stronach. Bardzo ciekawymprzykładem jest natomiast jeden z wątków na stronie internetowej PiS.Internauci domagali się w nim zmian na forum: „Poszerzcie forum o spra-wy: 1. gospodarcze, 2. samorządowe, 3. społeczne, 4. unijne, 5. sprawy mło-dych, 6. sprawy Polonii – polskiej emigracji. Właśnie tego oczekuje społe-czeństwo. Chcecie poparcia to pokażcie, że naprawdę wam zależy naludziach. Nie sama polityka. Dajcie się ludziom wypowiedzieć. Niech spo-łeczeństwo czuje, że odbywa sie tutaj merytoryczna debata o Polsce i Pola-kach, że tutaj dyskutuje się również o problemach zwykłych ludzi. [...] In-ternet to ogromna siła – wykorzystajmy to...” (~bm). „Popieram – dodajeinternauta ~banachmar – dorzuciłbym jeszcze punkt nr 7 zapytania i po-rady – w którym ludzie opisywaliby własne problemy a inni uczestnicy fo-rum mogliby udzielić im porad. [...] Pokażmy, że Polska Solidarna to nietylko hasło wyborcze ale przede wszystkim poważne traktowanie społeczeń-stwa, które oczekuje merytorycznej dyskusji o Polsce i Polakach. Tylko wte-dy możemy przekonać społeczeństwo, że naprawdę nam na nich zależy, żesolidarne państwo to nie fikcja nakierowana na zbicie kapitału polityczne-go”. Internauta ~aweterka emocjonalnie apeluje do władz partii: „Dlacze-go nie dbacie o nas, internautów nie popierających PO, a którzy chcą miećwpływ na to co dzieje się w kraju, chcą wyrazić swoją opinię, tak nie wol-no!! Tracicie kontakt z rzeczywistością. [...] Pozwólcie podzielić się swojąwiedzą, a nawet odczuciem z innymi internautami, jest nas mnóstwo, nielekceważcie nas!”. Oczywiście, analizując wypowiedzi zamieszczane nastronach partii politycznych, należy wziąć pod uwagę fakt, że stanowiąone element strategii marketingowej prowadzonej przez dane ugrupowa-nie, element jego wizerunku. Warto przy okazji zaznaczyć, że internaucisą niezwykle wyczuleni na wszelkie próby manipulacji. Nieustannieostrzegają się przed próbami prowokacji, śledzą i  odkrywają rozmaitedziałania propagandowe, są też bardzo krytyczni w odbiorze. Dlatego in-teraktywność Internetu wydaje się być czynnikiem w  jakimś stopniuchroniącym przez manipulacją. Można by bowiem sądzić, że szybkośćprzekazywania informacji w  Sieci i  związana z  tym „krótka pamięć”o wcześniejszych newsach, kusi polityków, by mówili w danym momen-cie to, co przyniesie im poparcie, nie bacząc, czy stoi to w sprzeczności

71

A. Kampka, Wirtualni politycy i obywatele on-line...

z wcześniejszymi wypowiedziami. Okazuje się jednak, że internauci majądobrą pamięć i są w stanie dotrzeć do spraw dawno wydawałoby się za-pomnianych, a  internetowa anonimowość pozwala im wyrażać opiniew sposób nieskrępowany wymogami kultury, o czym świadczą liczne ko-mentarze.

Jak już wspomniałam, wnioski nasuwające się po lekturze interneto-wych dyskusji mają dwojaki wydźwięk. Znaleźć można zarówno dowodyna to, że dyskusje nie mają żadnego politycznego znaczenia, a celem bio-rących w nich udział jest jedynie autokreacja i wyrażenie negatywnychemocji, jak i przykłady sensownej rozmowy spełniającej teoretyczne za-łożenia debaty publicznej. Co więcej, zjawiska te nie wykluczają się wza-jemnie. Obywatele dyskutujący o polityce pod budką z piwem i obywateleszukający rozwiązania konkretnego problemu na zebraniu wspólnoty lo-kalnej to dwie różne grupy i dwa różne style dyskusji. Nikt raczej nie oce-nia jakości demokracji po jakości argumentów przytaczanych przezpierwszą grupę. Internet jest po prostu jeszcze jednym miejscem, gdziedyskusja może być toczona. Tomasz Masłyk zauważa: „wirtualna prze-strzeń umacnia dyskuję; wirtualna sfera umacnia demokrację. Internet za-tem i towarzyszące mu technologie informacyjne jest czynnikiem koniecz-nym, ale niewystarczającym dla budowania silnej demokracji opartej nadeliberatywnych zasadach. Łatwo jednak – biorąc pod uwagę jego możli-wości – ulec przekonaniu o jego sile i mocy sprawczej w oddziaływaniu naformę i treść działań społecznych. Tymczasem należy pamiętać o tym, żejest on jedynie narzędziem, które może w istotny sposób wzmacniać i pro-mować aktywność obywatelską, a także skłaniać do udziału w procesie de-liberatywnego – racjonalnego dyskursu politycznego”.32 Nie ulega wątpli-wości, że z narzędzia tego najszybciej skorzystają ci, dla których jest onoczymś naturalnym i dobrze znanym.

Na koniec pragnę przytoczyć fragment dyskusji zawierający dość bezwzględną (co jest chyba typowe zarówno dla internautów, jak i ludzimłodych) diagnozę. ~Zoil44elwer pisze: „Polacy muszą jeszcze ze 20 latpoczekać na cywilizacyjną normalność. Dopóki Polską będą rządzić; boha-terowie; opozycji sprzed 20–30 lat, których jedynymi zasługami i kompe-tencjami są dokonania sprzed lat. Dokonania w postaci druku i kolportażu

32 T. Masłyk, op.cit., s. 265.

72

Co po postindustrializmie?

ulotek, robienia zadym i strajków. A rządzić będą opozycjoniści (Z Roma-szewski-mi się należy) będzie po polsku czyli licho, śmieszno i straszno. Do-piero biologia nas wyzwoli od kombatantów, zeszłorocznych(?)śnieżnychbałwanów!”. Tezę tę potwierdza ~replique: „Jest – niestety – prawdą i to,że ci, którzy pchają się do steru (dopchali się, będą się dopychać), nie majązielonego pojęcia o tym, czym jest rządzenie krajem... to są postsolidarno-ściowcy i bywsza działalność (jaka by nie była) jest ich jedynym dyplo-mem... Paradoksalnie, najlepiej przygotowanymi do rządzenia są ci zestruktur PRLowskich, ale oni mają tak paskudne przyzwyczajenia, że sięabsolutnie nie nadają w nowych warunkach... Żeby cokolwiek zaczęło siędziać z pożytkiem dla kraju, kupa luda musi wymrzeć – dopiero trzeciea może i czwarte pokolenie będzie wolne od naleciałości rodem z PRL...”. Toczęsto pojawiające się wśród internautów przekonanie, że zmiana sytuacjiwymaga zmiany pokoleniowej. Czym jednak –  oprócz pokoleniowychdoświadczeń – różni się generacja digital natives od wcześniejszych?

Pokolenie cyfrowe

Internet wpływa na sposób komunikowania się w  ogóle, nie tylkow  odniesieniu do spraw publicznych. Generalnie zmiany te dotyczątrzech zjawisk: większej samodzielności i indywidualności, większej kon-troli i mniejszej przydatności dotychczas stosowanych sposobów weryfi-kacji. Po pierwsze więc zdobywanie informacji przez Sieć nie wymagakontaktu z innymi ludźmi. Siedząc samotnie przed monitorem, możemykorzystać z  bezosobowych, anonimowych źródeł, aby znaleźć to, czegoszukamy. Po drugie, mamy kontrolę nad tym, w jaki sposób, skąd i kiedyzdobywamy informacje. Sami decydujemy (bądź wydaje nam się, że samidecydujemy) o tym, kiedy „wejdziemy” do Internetu, jakie strony obej-rzymy, którą uznamy za wiarygodną, kiedy zakończymy poszukiwania.Po trzecie natomiast, nieprzydatne okazują się dotychczasowe sposobyoceny ludzi, z którymi się kontaktujemy, wiarygodności informacji, jakieod nich uzyskujemy. Kontakt za pomocą Sieci nie pozwala nam wyko-rzystać naszych zmysłów: wzroku i słuchu, aby zrozumieć czy ocenić na-szego interlokutora. E-mail, wypowiedź na czacie lub forum nie pozwalanam na podstawie mowy ciała, tonu głosu, mimiki odgadywać emocji

73

A. Kampka, Wirtualni politycy i obywatele on-line...

partnera. Internet wymaga więc umiejętności czytania między wierszami,odgadywania uczuć i intencji nadawcy informacji, jakie do nas docierają.Nieprzypadkowo tak ważne miejsce w  badaniach, zwłaszcza psycholo-gicznych, zajmuje problem budowania internetowej tożsamości i  relacjiinterpersonalnych rozwijanych w Sieci.33

Najmłodsze pokolenie wyborców jest aktywnym uczestnikiem dys-kusji prowadzonych na stronach internetowych, co uznać należy za jednąz form zaangażowania obywatelskiego. Czy jednak w ogóle można utoż-samiać uczestników internetowych dyskusji z młodzieżą? W dużej mierze– tak. Badania pokazują, że profil użytkownika Internetu jest dość jedno-rodny. Z Sieci korzystają ludzie młodsi, lepiej wykształceni, lepiej usytuo-wani i mieszkający na ogół w większym mieście. Jedna trzecia internau-tów uczestniczy w  dyskusjach na forach.34 Jednocześnie ta sama grupaspołeczna z większym przekonaniem twierdzi, że obywatele mają wpływna sprawy publiczne. Najczęściej tak sądzą ludzie młodzi, w wieku 18–34,a więc w większości niepamiętający lub nieznający czasów komunizmu.Jednym z wyrazów wpływu na sprawy publiczne jest udział w publicznejdebacie, której nową przestrzenią jest Internet. Danuta Duraj-Walczakwskazuje kilka specyficznych cech internetowej opinii publicznej. Przedewszystkim dominują w niej dwie bardzo istotne dla procesów politycz-nych grupy: uczniowie i studenci, czyli ludzie młodzi, wykształceni i bę-dący jeszcze na etapie socjalizacji politycznej, gdy dopiero kształtuje sięich tożsamość polityczna czy identyfikacja partyjna. Druga grupa toprzedstawiciele nowej klasy średniej (kadra zarządzająca, pracownicyumysłowi, przedstawiciele wolnych zawodów), a  więc warstwa, któraw największym stopniu wpływa na upowszechnianie danych poglądów,co stanowi o  jej atrakcyjności dla polityków. Oprócz nadreprezentacjitych dwóch grup w  internetowej opinii publicznej, typowa dla niej jest

33 Zob. np.: P. Wallace, Psychologia Internetu, tłum. T. Hornowski, Poznań 2005; A. Ma-zurek, Anatomia internetowej anonimowości w: Społeczna przestrzeń Internetu..., op.cit.,s. 79–90; K. Krejtz, I. Krejtz, Ja w sieci – sieć we mnie. Zależność pomiędzy doświadczeniamirelacji w internecie a reprezentacją obrazu siebie w: Społeczna przestrzeń Internetu..., op.cit.,s. 91–113; P. Mazurek, Internet i tożsamość w: Społeczna przestrzeń Internetu..., op.cit.,s. 113–147.

34 CBOS, Polacy w sieci. Komunikat z badań, oprac. M. Wenzel, Warszawa, kwiecień2008; CBOS, Zagrożenia w Internecie. Komunikat z badań, oprac. M. Felisiak, M. Wenzel,Warszawa, wrzesień 2008.

74

Co po postindustrializmie?

także zmienność, kapryśność i  nielojalność wobec polityków oraz roz-proszenie uwagi, koncentrującej się na zmieniających się newsach.35

Młodzież, nazywana pokoleniem Y, pokoleniem cyfrowym, digitalnatives, net generation, pokolenie@, screenagers,36 najczęściej charaktery-zowana jest jako „łebska medialnie” i pasywna politycznie. Ta najmłodszagrupa wyborców od kilku lat jest w centrum zainteresowania instytucjiodpowiedzialnych za wybory, zwłaszcza tych krajów, które szczególny na-cisk kładą na wykorzystanie nowych technologii w komunikacji politycz-nej. W  Australii na przykład opracowano szereg edukacyjnych progra-mów, których autorzy starali się uczynić proces wyborczy „bardziejhi-tech dla generacji, która na śniadanie sięga po iPoda”.37 W ramach tychprogramów wysyłane są m.in. kartki urodzinowe do siedemnastolatkówz  przypomnieniem, kiedy mogą już głosować. Raz podjęto wyjątkowykrok – opracowano system nagród: każdy nastolatek, który weźmie udziałw  wyborach, dostanie 2,5 dolara. Specjaliści rekomendowali e-mailingjako najbardziej opłacalną formę kontaktu z tą grupą wyborców, sugero-wali, że należy umożliwić młodzieży korzystanie ze szkolnych kont i ser-werów, aby mogła uczestniczyć w procesie wyborczym, że ze względu namłodzież należy stworzyć możliwość głosowania za pośrednictwem e-maila czy SMS-a. Członkom parlamentu zalecano z kolei zakładanie in-teraktywnych stron internetowych, żeby młodzi mogli zadawać im pyta-nia, komunikować się z  nimi. Wśród licznych projektów związanychz zaangażowaniem politycznym młodzieży Brandi L. Bell wymienia pro-jekty, które wykorzystują nowe technologie jako narzędzie przezwycięża-nia apatii, oraz przedsięwzięcia pokazujące dzieciom i młodzieży różnesposoby bycia obywatelem, łączące formy politycznego uczestnictwa on-line i off-line.38

35 D. Walczak-Duraj, op.cit., s. 237.36 Ł. Kapralska, Styl e-generacji na przykładzie studentów uczelni krakowskich w: Społe-

czeństwo informacyjne..., op.cit., s. 335.37 Civics and Electoral Education. Joint Standing Committee on Electoral Matters, The

Parliament of the Commonwealth of Australia, Canberra 2007, http://www.aph.gov.au/House/committee/em/education/report/prelims.htm [dostęp listopad 2008].

38 B.L. Bell, Children, Youth, and Civic (dis) Engagement: Digital Technology and Citi-zenship, CRACIN Working Paper no. 5, June 2005, http://www3.fis.utoronto.ca/research/iprp/cracin/publications/pdfs/WorkingPapers/CRACIN%20Working%20Paper%20No%205.pdf [dostęp listopad 2008].

75

A. Kampka, Wirtualni politycy i obywatele on-line...

Badacze wyborczego zaangażowania młodych ludzi zwracają uwagę,że mówienie o ignoracji czy apatii młodego pokolenia jest nieuzasadnio-ne. Dużo zależy od tego, jak definiujemy politykę. Jeśli bowiem udziałw wyborach uważamy za podstawową oznakę zaangażowania polityczne-go, wówczas frekwencja najmłodszych wyborców może budzić niepo-kój.39 Dlaczego młodzi ludzie nie głosują? Badacze wskazują rozmaiteprzyczyny, począwszy od wpływu niegłosujących rodziców przez wysiłek,jaki trzeba włożyć w to, żeby wziąć udział w głosowaniu, po przekonanie,że politycy są ludźmi, którzy nie dbają o interesy młodych i postrzeganiepolityki jako procesu pełnego wad i korupcji. Swoistym potwierdzeniemsłuszności tej diagnozy może być zapis dyskusji, jaka w kwietniu 2007 r.toczyła się na stronie młodzieżowego forum dyskusyjnego. „Nie powie-działabym, że jest tak źle, że jesteśmy całkowicie bierni – pisze internauta~grotesque. – Wystarczy spojrzeć na ludzi z mojej klasy. Sami założyli mło-dzieżówkę polityczną, zapraszają polityków i dziennikarzy na spotkania[...]. W Sejmie mało co się zmienia. Chodzi mi o to, że nie widać jakiś gwał-townych zmian, jeśli chodzi o posłów. Większość z nich jest wybierana ko-lejny raz z rzędu, nawet jeśli ludziom to się nie podoba. A to wszytsko przezcały system, w jaki przydzielane są mandaty. Partia może sobie wybraćkogo chce, na to już obywatel nie ma wpływu. I to jest chore. I w tej sytuacjiludzie nie odczuwają jakiejś silnej potrzeby głosowania, bo wiedzą, że kogoby teraz nie wybrali to będzie podobnie”. ~Weronika pisze: „jak patrze nato co sie dzieje to samej mi ręce opadają i nie chce mi sie w to mieszać [...]mlodziezy sie po prostu nie chce głosowac Ilez jest studentów w krku? ba!tylko trzeba wziac pod uwage to ze ktos musi im udostepnic miejsca do gło-sowania bo nie wszyscy jeżdza na weekendy do domu-a załatwianie tegotutaj jest zbyt kłopotliwe...”. ~Dadzia wyjaśnia: „Nie chodzę na wybory niedlatego ze obojetne mi jest co bedzie z naszym krajem ale dlatego ze jestemprzekonana ze moj glos w jakiejkolwiek sprawie nic nie zmieni... niewaznejaki bedziemy miec rzad, jakiego prezydenta... nic sie w tym kraju nie zmie-ni... nie ma na to szans bo za duzo jest korupcji, afer itp... dla mnie zmianarzadu to tylko zmiana osoby lub osob ktore maja mozliwosc na zdobycieniezlej kasy. Jeszcze jakbym wiedziala ze któremukolwiek z nich zalezy nalosach Polski pierwsza bym pobiegla na wybory... ale to jest tylko takie ga-

39 Ibidem.

76

Co po postindustrializmie?

danie... zadnemu z nich nie lezy na sercu dobro narodu... i taka niestety jestrzeczywistosc:(”.40

Koncentrowanie się na frekwencji wyborczej wydaje się niewystarcza-jące w epoce zwiększonej widoczności medialnej, która sprawia, że poli-tycy uzależnieni są od opinii obywateli już nie tylko jako wyborców, aletakże jako widzów politycznego spektaklu, którzy nieustannie, za pośred-nictwem sondaży, potwierdzają lub wycofują swoje poparcie. Jak podkre-śla Bogusława Dobek-Ostrowska, wybory przestały być jedynym źródłemlegitymizacji władzy. Dziś warunkiem legitymizacji jest także umiejęt-ność komunikowania się z wyborcami, wykorzystywanie narzędzi audio-wizualnych. „Zasadniczą konsekwencją transformacji nowoczesnej sferypublicznej, dokonującej się pod presją mediów, głównie telewizji i Internetu,jest możliwość ciągłej legitymizacji bądź delegitymizacji politycznej, któraw erze przedtelewizyjnej ograniczała się jedynie do wyborów”41 – podsu-mowuje Dobek-Ostrowska.

Jak wskazują badacze, choć nie należy oczekiwać, że młodzi ludzieprzyłączą się masowo do jakichś działań politycznych, to ich partycypacjapolityczna przejawia się w innych, nietradycyjnych działaniach: bojkociepewnych produktów, aktywności na forach internetowych, przyłączaniusię do grup społecznych. Młodzi ludzie angażują się jako wolontariuszei to jest wybrana przez nich forma działania obywatelskiego, na ogół niesą zainteresowani uczestnictwem w organizowaniu kampanii wyborczej.Należy także pamiętać, że nie można mówić o  młodym pokoleniu jako  jednolitej światopoglądowo grupie, nie istnieje orientacja politycznamłodych. W tym przypadku wciąż różnice przekonań wynikają z różnicsocjoekonomicznych, wykształcenia i płci.

Ponieważ młodzi ludzie postrzegani są jako szczególni użytkownicynowych technologii komunikacyjnych, Internet uważany jest za cudownylek na apatię i kryzys zaangażowania politycznego młodzieży. Młodzi lu-dzie poznają i odbierają świat przez media (głównie przez telewizję), alesą krytyczni w odbiorze. Internet traktują nie jako jedyne, ale jako naj-bardziej użyteczne źródło wiedzy o polityce, uwielbiają interaktywność,

40 http://m-forum.pl/apatia-polityczna-wsrod-mlodziezy-dlaczego-tak-sie-dzieje-t7014s15.html [dostęp listopad 2008].

41 B. Dobek-Ostrowska, op.cit., s. 276.

77

A. Kampka, Wirtualni politycy i obywatele on-line...

są zorientowani bardziej wizualnie, szukają różnorodnych źródeł infor-macji, Internet pozwala im poznawać różne punkty widzenia na danąsprawę. Dlatego Sieć jest dobrym środkiem komunikowania z młodymi.Jednocześnie – jak zauważają badacze – mało prawdopodobne, by trady-cyjne strony wyborcze trafiły do młodych ludzi. Christine Lee, badającstrony internetowe adresowane do młodzieży lub prowadzone przez mło-dzież, i porównując je ze stronami partii politycznych i polityków, poka-zała rozbieżność zarówno w podejmowanych tematach, jak i w sposobiepokazywania tych, które są wspólne.42

Obywatele wieku cyfrowego potrzebują nowych umiejętności, musząnauczyć się sztuki argumentacji –  stwierdza Stephen Coleman.43 Nieu-stanna weryfikacja i  permanentna legitymizacja sprawujących władzęstawia wyższe wymagania nie tylko reprezentantom, ale także tym, którzysą reprezentowani. Obywatele muszą rozumieć ideę reprezentacji, umiećracjonalnie wybierać i  skrupulatnie sprawdzać swoich przedstawicieli,stawiać wnikliwe pytania oraz być zdolnymi do zmiany sposobu myśleniaprzez przyjęcie sensownych argumentów i umiejętność krytycznej ocenyprzedstawianych dowodów.

Czy Internet zmienia debatę publiczną? Czy daje obywatelom narzę-dzie umacniające ich podmiotowość i zwiększające ich znaczenie w dys-kursie politycznym? Wydaje się, że nadmierne byłoby oczekiwanie, abydyskusja toczona w Internecie wpływała na proces decyzyjny i owocowa-ła wypracowaniem konkretnych rozwiązań. Niereprezentatywność grupyaktywnych internautów, nadmiar elementów autoprezentacyjnych, nie-sprzyjająca zaufaniu i odpowiedzialności anonimowość to istotne prze-szkody. Niemniej jednak Sieć niewątpliwie przyczynia się do formowaniapoglądów, wpływa na kształtowanie opinii publicznej, przede wszystkimprzez zwiększanie wiedzy i budowanie światopoglądu uczestników deba-ty. To wydaje się najistotniejsze, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że– o czym była już mowa – internauci są najczęściej jeszcze na etapie so-cjalizacji politycznej. Im lepiej obywatele są poinformowani zarówno

42 Ch. Lee, The Youth Political Web Sphere and its Potential Role in Rebooting Youth Po-litical Engagement, http://depts.washington.edu/ccce/assets/documents/christine_lee/lee_thesis.doc [dostęp listopad 2008].

43 S. Coleman, The Transformation of Citizenship? w: New Media and Politics..., op.cit.,s. 109–126.

78

Co po postindustrializmie?

o bieżących zdarzeniach, jak i ogólnych zasadach działania instytucji, imbardziej świadomi są swoich praw i obowiązków, im pewniejsi słusznościswoich przekonań, tym silniejsza jest demokracja, którą współtworzą.„Człowiek może prostować swoje pomyłki za pomocą dyskusji i doświadcze-nia. Samo doświadczenie nie wystarcza, musi mu towarzyszyć dyskusjawskazująca, w jaki sposób je tłumaczyć. Błędne opinie i praktyki ustępująstopniowo przed faktem i argumentem; ale fakty i argumenty muszą byćumysłowi przedstawione, jeśli mają wywołać jakiś skutek. Bardzo nielicznefakty są zrozumiałe bez komentarza wyjaśniającego ich znaczenie”44 – pi-sał John Stuart Mill. Internet może jedynie sprawić, że formująca jedno-stkę dyskusja będzie łatwiejsza.

44 J.S. Mill, O wolności, tłum. A. Kurlandzka w: tenże, O wolności. O zasadzie użytecz-ności, Warszawa 2003, s. 35.

79

A. Kampka, Wirtualni politycy i obywatele on-line...