Na granicy intencjonalno¶ci. Konsekwencje dla przek3adu

16
NA GRANICY INTENCJONALNO¶CI. KONSEKWENCJE DLA PRZEK 3 ADU Przemysław Janikowski Celowo wykorzystany w tytule niniejszego artykułu błąd, przypomi- nający dość często występujące na stronach internetowych problemy z kodowaniem czcionek, stanowi najlepsze wprowadzenie do tematyki intencjonalności rozwiązań z pogranicza chwytu i pomyłki. Zmusił on organizatorów konferencji, w ramach której prezentowany był ten tekst, do rozważenia prawdopodobieństwa, z jakim zastosowane rozwiązanie stanowiło zamierzenie autora i do porównania go z prawdopodobień- stwem, że jest to wynik „złośliwości” sprzętu (aby tematy wystąpień można było podać do publicznej wiadomości). Rozmaite czynniki, które mogli wziąć pod uwagę redaktorzy odzwierciedlają wysiłek, który w przypadku literatury mniej lub bardziej eksperymentalnej (ale nie tylko) muszą podjąć tłumacze. Oczywiście, w tłumaczeniu wysiłek ten jest o wiele bardziej zło- żony i o wiele bardziej jednoznacznie konieczny. A jednak nieczęsto pojawia się namysł nad nim — chyba tylko wówczas, gdy w wyniku ingerencji tłumacza lub redaktora twórczo poszerzona norma języ- kowa zostaje sprowadzona do języka standardowego . Częściej już teoretyzuje się na temat błędu ogólnie, czyli błędu niezamierzonego. W dyskusjach takich, zwłaszcza nad tekstami o charakterze zasadniczo Zob. np. K. Lukas: Konstruowanie kulturowej odmienności w przekładach „A Cloc- kwork Orange” Anthony’ego Burgessa (na język polski i niemiecki). W: Odmienność kul- turowa w przekładzie. Red. P. Fast, P. Janikowski. Katowice–Częstochowa: Śląsk–WSL 2008, s. 91–97; H. Zielińska: Zagrożdżone nie do odratunku, czyli jak tłumaczyć błędy językowe. W: Dialog czy nieporozumienie? Red. P. Fast, P. Janikowski. Katowice–War- szawa–Częstochowa: Śląsk–WSL 2006, s. 37–54; por. A. Winnik: Kawałek Silnego jest w każdym [wywiad z Iriną Lappo]. „Esensja” 2004, nr 5, s. 122. Artykuł dostępny na stronie: <http://www.esensja.pl/ksiazka/wywiady/tekst.html?id=1240>.

Transcript of Na granicy intencjonalno¶ci. Konsekwencje dla przek3adu

NA GRANICY INTENCJONALNO¶CI. KONSEKWENCJE DLA PRZEK3ADU

Przemysław Janikowski

Celowo wykorzystany w tytule niniejszego artykułu błąd, przypomi-nający dość często występujące na stronach internetowych problemy z kodowaniem czcionek, stanowi najlepsze wprowadzenie do tematyki intencjonalności rozwiązań z pogranicza chwytu i pomyłki. Zmusił on organizatorów konferencji, w ramach której prezentowany był ten tekst, do rozważenia prawdopodobieństwa, z jakim zastosowane rozwiązanie stanowiło zamierzenie autora i do porównania go z prawdopodobień-stwem, że jest to wynik „złośliwości” sprzętu (aby tematy wystąpień można było podać do publicznej wiadomości). Rozmaite czynniki, które mogli wziąć pod uwagę redaktorzy odzwierciedlają wysiłek, który w przypadku literatury mniej lub bardziej eksperymentalnej (ale nie tylko) muszą podjąć tłumacze.

Oczywiście, w tłumaczeniu wysiłek ten jest o wiele bardziej zło-żony i o wiele bardziej jednoznacznie konieczny. A jednak nieczęsto pojawia się namysł nad nim — chyba tylko wówczas, gdy w wyniku ingerencji tłumacza lub redaktora twórczo poszerzona norma języ-kowa zostaje sprowadzona do języka standardowego�. Częściej już teoretyzuje się na temat błędu ogólnie, czyli błędu niezamierzonego. W dyskusjach takich, zwłaszcza nad tekstami o charakterze zasadniczo

� Zob. np. K. Lukas: Konstruowanie kulturowej odmienności w przekładach „A Cloc-kwork Orange” Anthony’ego Burgessa (na język polski i niemiecki). W: Odmienność kul-turowa w przekładzie. Red. P. Fast, P. Janikowski. Katowice–Częstochowa: Śląsk–WSL 2008, s. 91–97; H. Zielińska: Zagrożdżone nie do odratunku, czyli jak tłumaczyć błędy językowe. W: Dialog czy nieporozumienie? Red. P. Fast, P. Janikowski. Katowice–War-szawa–Częstochowa: Śląsk–WSL 2006, s. 37–54; por. A. Winnik: Kawałek Silnego jest w każdym [wywiad z Iriną Lappo]. „Esensja” 2004, nr 5, s. 122. Artykuł dostępny na stronie: <http://www.esensja.pl/ksiazka/wywiady/tekst.html?id=1240>.

76 Przemysław Janikowski

informacyjnym, przeważa pogląd, że poprawianie błędów jest (etyczną) powinnością tłumacza, który jest pośrednikiem w komunikacji, więc na usprawnieniu komunikacji powinno mu najbardziej zależeć. Dość ciekawe stanowisko prezentuje w tym względzie Krzysztof Hejwowski, który wyznaje:

Bez wahania na przykład wygładzałem potknięcia stylistyczne, tłumacząc po-wieść True Women, teksaską sagę spisaną przez potomkinię rodu, która nie była zawodową pisarką. W gruncie rzeczy uważam, że tego typu poprawki należały się autorce od redakcji oryginalnego wydania. Po długich deliberacjach postanowiłem natomiast nie poprawiać fragmentów autobiografii znanego afroamerykańskiego pisarza Ch. Himesa. Uznałem, że literat z takim dorobkiem powinien umieć pisać po angielsku, a jeśli tego nie potrafi, to polski czytelnik ma prawo się o tym do-wiedzieć. Pracowicie więc odtwarzałem po polsku nieporadność stylu […]�.

Abyśmy nie odnieśli wrażenia, że w przypadku tego tłumacza i ba-dacza, poprawianie błędów niezamierzonych funkcjonuje w układzie kary–nagrody, czy może bliżej nieokreślonej sprawiedliwości społecz-nej, warto wrócić do wcześniejszej, anglojęzycznej wersji tego tekstu, gdzie precyzuje on:

Regułę tę [poprawiania błędów rzeczowych i językowych] rozciągnąłbym na początkujących pisarzy i literaturę mniej ambitną, np. popularne romanse. Jednak w przypadku poważnych dzieł literackich i znanych pisarzy wszelkie poprawki uważam za błędy tłumaczeniowe3.

O potrzebie rozpoznawania intencjonalności błędów pisałem już na innym miejscu4, gdzie zaprezentowałem mimo wszystko dość uproszczoną i optymistyczną wizję tego skomplikowanego procesu, wizję, która wymaga korekty, uzupełnienia, a na pewno poszerzenia o inne konteksty tłumaczeniowe — tłumaczenia nieliterackie, a nawet ustne. Wybór intencjonalności jako głównego kryterium zachowania rozwiązania błędnego w tekście przekładanym, nie oznacza, że jest

� K. Hejwowski: Kognitywno-komunikacyjna teoria przekładu. Warszawa: PWN 2006, s. 146.

3 Tenże: Translation: a cognitive-communicative approach. Olecko: Wyd. Wszechnicy Mazurskiej 2004, s. 232 (przeł. P.J.).

4 P. Janikowski: Polska literatura najmłodsza w kontekście problematyki translato-logicznej. Katowice–Częstochowa: Śląsk–WSL 2008, s. 24–48.

77Na granicy intencjonalno¶ci. Konsekwencje dla przek3adu

to kryterium jedyne. Zależnie od typu tekstu, osoby wypowiadającej, kontekstu, będziemy brali pod uwagę kilka innych czynników (np. trudność oddania rozwiązania formalnie niepoprawnego, zwłaszcza pod presją czasu w wypowiedzi ustnej, lub w przypadku pary języków odległych od siebie pod jakimś konkretnym względem). Rozpoznanie intencjonalności nie musi nawet koniecznie być pierwszym krokiem w procesie tłumaczenia (zwłaszcza w przypadku podejrzenia błędu merytorycznego): w ostateczności to autor oryginału odpowiada za „prawdę” tekstu, a stylistyka jest prawie zawsze wtórna w stosunku do semantyki. Wybór intencjonalności podyktowany jest jej niezwykłą użytecznością jako kryterium pozwalającym na odróżnienie innowacji (chwytu) od błędu (niezamierzonego), kryterium znacznie bardziej adekwatnym niż sugerowana przez językoznawców funkcjonalność rozwiązania5 i zapewniającym większą lojalność wobec autora ory-ginału.

Lojalność taka nie oznacza jednak ślepej wiary w powodzenie każ-dego przedsięwzięcia, którego ten się podejmuje. Ryzyko takie pojawia się zwłaszcza w tekstach literackich opartych o stylizację na jakiś socjo- lub idiolekt, tak jakby stylizacja taka nie mogła być obarczona błędami — nie udać się6.

Kryteria rozpoznawania intencjonalności

Stylizacja jako jedno z najłatwiej rozpoznawalnych narzędzi, wystę-pujących zwykle w ramach dialogów lub narracji pierwszoosobowej, niejednokrotnie szczególnie wyróżnione w tekście źródłowym, stanowi doskonałe wprowadzenie do kryteriów rozpoznawania, czy dane rozwią-zanie językowe było zaplanowane, czy też wkradło się do oryginału bez woli jego twórcy. Rozpoznana próba stylizacji pozwala przypuszczać, że niepoprawne z punktu widzenia normy językowej rozwiązania,

5 Zob. tamże, s. 25.6 Zob. np. podejście Anieli Korzeniowskiej do tekstu Jamesa Kelmana: Tłumacząc

przetłumaczone… O zawiłościach przekładu „Translated Accounts. A Novel” Jamesa Kelmana. W: Przekładając nieprzekładalne. T. 3. O wierności. Red. O. Kubińska, W. Ku-biński. Gdańsk–Sopot: Wyd. UG 2007, s. 153–166; por. ze stanowiskiem Edwarda Bal-cerzana w tym samym tomie: Tłumaczenie jako „wojna światów”. Tamże, s. 43–44.

78 Przemysław Janikowski

które w tekście występują, są w istocie zgodne z wolą jego autora, a więc w miarę możliwości powinny być oddane w przekładzie. Obok stylizacji należy zwrócić uwagę na:

— typ tekstu (charakteryzujący jego miejsce w układzie nadaw-czo-odbiorczym). Nie wymaga komentarza fakt, że niegramatyczność tekstów mówionych będzie bardzo często wynikiem niedbałości7, że w tekście o charakterze informacyjnym nieścisłości faktograficzne pojawią się raczej w wyniku niedoinformowania autora�, natomiast film skierowany do najmłodszego widza będzie się charakteryzował dbałością o poprawność językową z uwagi na domniemaną kontrolę rodzicielską. Wszystkie tego rodzaju spostrzeżenia umożliwiają wstępną ocenę intencjonalności jako elementu strategii odautorskiej;

— stopień i charakter deformacji. Informacje na ten temat nie są interpretowane liniowo w ramach prostej zależności „im więcej błędów tym mniejsze prawdopodobieństwo, że zostały one popełnione celowo”. Niemniej niewątpliwie wpływają one na ocenę możliwości popełnienia niezamierzonego błędu, zwłaszcza gdy skorelujemy je z charakterem analizowanych rozwiązań. Pojedynczy błąd językowy w bardzo sta-rannym tekście może sugerować „wpadkę”, wtedy gdy dotyczy jakiejś wyszukanej reguły gramatycznej, jeśli zaś dotyczy jakiejś językowej „oczywistości” jest to mocny sygnał, że mamy najprawdopodobniej do czynienia z celowym zabiegiem;

— częstotliwość i kontekst występowania. Jest to kryterium bardziej jednoznaczne niż poprzednie, choć również należy je zestawić z cha-rakterem błędu. Konsekwencję w realizacji strategii łatwo tu bowiem pomylić z nieznajomością konkretnej zasady;

— prawdopodobieństwo wystąpienia w naturalnym dyskursie; jest regułą niezwykle pomocną w przypadku zabiegów stylizacyjnych, pozwalającą na dosyć łatwe odróżnienie stylizacji udanej od nieudanej (czyli błędu stylistycznego!);

— wykształcenie/sprawność językowa autora. Choć kryterium to trąci biografizmem, na który uczulona jest współczesna teoria literatury, nie sposób odmówić mu niezwykłej przydatności translatorycznej. Znajo-

7 Którą w pewnych wyjątkowych przypadkach również należałoby traktować jako realizację pewnego świadomej strategii komunikacyjnej.

� Pomijając celowe strategie dezinformacyjne!

79Na granicy intencjonalno¶ci. Konsekwencje dla przek3adu

mość ścieżki edukacyjnej Sławomira Shutego pozwoli nam z dużą dozą prawdopodobieństwa stwierdzić, że część rozwiązań zastosowanych przez niego w Produkcie polskim to zwykłe potknięcia językowe, pomimo iż występują one w towarzystwie licznych rozwiązań ce-lowych. Wiedza o studiach kulturoznawczych Agnieszki Drotkiewicz determinuje nasze postrzeganie posługiwania się językiem przez tę autorkę w stopniu znacznie większym niż na przykład częstotliwość występowania danego typu błędu językowego w którymś z jej utwo-rów. Warto przy tym zauważyć, że wiedzę taką często zdobywamy nie bezpośrednio przez zapoznanie z notą biograficzną, ale pośrednio, przez zaznajomienie się z dotychczasowym dorobkiem autora;

— komentarze odautorskie (jawne i ukryte, tekstowe i pozatekstowe); ich „skrajną” formą jest bezpośredni kontakt z nadawcą tekstu orygi-nalnego, który wprost wypowiada się o swoich strategiach. Większość omawianych tu rozważań zakłada niedostępność takiego ułatwienia bądź to ze względu na rozciągnięcie czasoprzestrzenne procesu tłu-maczeniowego (w tłumaczeniu pisemnym), bądź też na ograniczenia tłumaczenia ustnego.

Dodatkowym kryterium, bywa że zwodniczym, jest umiejętność rozpoznania technologii powstania błędu. Zazwyczaj posługujemy się nim w odniesieniu do drobnych błędów zapisu (takich jak w tytule niniejszego artykułu) i zwykle prowadzi nas ono do przekonania, że mamy do czynienia z przypadkowym problemem natury technicz-nej. Kategorię tę można jednak z powodzeniem rozszerzyć na analizę genezy błędów gramatycznych, kiedy to na przykład zaburzenie związ-ków międzywyrazowych zrzucamy na karb (domniemanej) aktualizacji tekstu. W takich przypadkach radość z „wytropienia” wpadki autora oryginału może być tak wielka, że zablokuje jakąkolwiek myśl o in-tencjonalności rozważanego rozwiązania.

Stopniowanie intencjonalności

Wypracowane powyżej kryteria (które pewnie udałoby się wzbo-gacić o co najmniej kilka) mają jeszcze tę wadę, że odnoszą się do wyidealizowanej binarnej opozycji, w której autor albo popełnia błąd,

�0 Przemysław Janikowski

albo realizuje w pełni uświadomioną strategię, a naszym jako tłumaczy zadaniem jest „po prostu” odkryć, co tak naprawdę miało miejsce. Nawet nie wnikając w zawiłości procesów myślowych od strony neurofizjologicznej, z łatwością możemy sobie wyobrazić następujące sytuacje, które rozbudowują podany schemat:

— autor jest zasadniczo świadom popełniania błędów, ale nie ma pojęcia, gdzie są one zlokalizowane,

— autor wie, że konkretny element jego wypowiedzi jest niepopraw-ny (co podlega dalszemu stopniowaniu), ale nie zna jego charakteru/nie umie go poprawić,

— autor „eksperymentuje” na tekście wypowiedzi (zwłaszcza w przy-padku komunikatów mówionych) balansując na granicy błędu, próbując uzyskać pożądany efekt,

— błąd przytrafił się autorowi przypadkiem, ale ten rozpoznał go i zachował (z różnych pobudek w tym np. dla zachowania płynności wypowiedzi),

— autor rozpoznał błąd popełniony przypadkowo i nie tylko zacho-wał go, ale także maskuje przypadkowość jego pierwszego pojawienia się (np. dla zachowania twarzy) kolejnymi błędami tego samego ro-dzaju i każą postrzegać intencjonalność jako kontinuum, które można by zobrazować za pomocą poniższego schematu:

Powyższy diagram może być przyczynkiem do demitologizacji autora oryginału (pożądanej zwłaszcza w odniesieniu do tekstów literackich, mniej w przypadku tłumaczenia ustnego i niektórych pisanych tekstów specjalistycznych). Jednak mit bezbłędnego pisarstwa jeszcze lepiej de-konstruuje biologia. Poniższe uwagi, stanowiące zaledwie przybliżenie do problemu neurofizjologii procesu twórczego, pokazują błąd jako naturalną konsekwencję procesów zachodzących w mózgu autora tekstu pierwotnego (ale zarazem — nie zapominajmy — w mózgu tłumacza), sugerując dość niestandardowe interpretacje niektórych rozwiązań tekstowych.

��Na granicy intencjonalno¶ci. Konsekwencje dla przek3adu

Stopniowanie „natężenia” błędu

Ideał autora nieskazitelnego, któremu hołdują niektórzy czytelnicy a także tłumacze, sugeruje jego zupełne oddzielenie od naturalnych procesów neurodegeneracyjnych, które, jak przekonuje medycyna, w różnym stopniu dotyczą wszystkich ludzi. Aby zbliżyć się do rozu-mienia charakteru drobnych zaburzeń wpływających na kształt każdego tekstu warto uświadomić sobie sformułowaną niemal trzydzieści lat temu charakterystykę funkcjonowania językowego, która zakłada że:

Patologia zaczyna się od fizycznych, anatomicznych uszkodzeń tkanki mózgu, w której komórkach tkwią pogramy językowych zachowań. Programy mają naturę złożoną: są uogólnieniami, mają strukturę, którą się dla opisów wyabstrahowuje, ale są zawsze ukształtowane w materii (według wszelkiego prawdopodobieństwa jako elektro-biochemiczne wzorce pobudzeń). W normie funkcjonują w sposób niezauważalny9.

Warto również spojrzeć na zaburzenia afatyczne, które jako skraj-ny przykład dysfunkcji kompetencji językowych nie stanowią jedno-rodnej grupy przypadków klinicznych, ale nawet w najogólniejszych klasyfikacjach przedstawiane są jako spektrum zaburzeń. Spektrum to, niezwykle szerokie w wymiarze zróżnicowania typologicznego, charakteryzuje się także zmiennym natężeniem objawów w obrę-bie podobnych i tych samych jednostek chorobowych. W związku z powyższym konieczne okazało się najpierw oddzielenie afazji od dysfazji, a dalej wyróżnienie poszczególnych stopni dysfunkcji w obrębie samych afazji.

Na poziomie próbek językowych możemy tu mieć do czynienia z następującymi stanami odzwierciedlonymi w swobodnych wypowie-dziach pacjentów na temat obejrzanego wcześniej filmu:

T. M., 56, zawodoweNo … 1,2,3,6, 7 no to … to jest 1, 2 … no Pat i tak … spiradam … piolki

i sprzątali … no zewnątrz wrzucali do tego no śmietnika… no i ja to tego … pę-chesz … i tak no … nie, tego …to tego…

9 H. Mierzejewska: Badania porównawcze nad afazją. Problematyka ogólna. W: Badania porównawcze afazji. Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk–Łódź: Zakład Narodowy im. Ossolińskich Wydawnictwo PAN 1982, s. 22.

�� Przemysław Janikowski

K. W., 32, studentFilm ten był o dwóch sąsiadach. Pierwszy z nich to jest Mat… a drugi imienia

nie zaszedłem… bo nie widziałem. Akcja się rozgrywa… w dzielnicy czeskiej dzielnicy, dwóch przesympatycznych sąsiadów próbuje i czyni porządki w swoich mieszkaniach, wynosząc śmieci do śmietników, każdy ma po jeden… i teraz, po zapełnieniu swoich śmietników, Mat wpadł, Mat wpadł na genialny pomysł… aby zapełnić kosz sąsiadów, co ni mniejszym uczynił i wrócił do się, chciał kosz.

A. M., 24, podstawoweNajbardziej mi się podobało jak te śmieci wywalili… do tego samochodu. I drzwi

potem wzięli im wyleciały śmieci… Pat i Mat. Sąsiadami… Bo widziała jak jeden drugiego po głowie. Postanowili pojechać po śmieciarkę, ponieważ mieli za dużo śmieci w domu… do koszy na śmierci z okolic się pozbierali wszystkie…

J. J., 26, studentkaTo jest bajka o Pacie i Macie… którzy robili porządki, wyrzucali śmieci z domu

i każdy miał tyle tych śmieci, że … aż musiał wypełnić śmietniki, poszukali nowego tak parę śmietników, mogli pożyczyć, ale to nie wystarczyło i w końcu wpadli na pomysł i poszli po śmieci. Na początku ciężko… ale później nauczyli się obsługi-wać i wrzucali śmieci�0.

Zadziwiające jest to, że ostatnia próbka również pochodzi od pa-cjentki ze zdiagnozowaną afazją ruchową, a przecież jako dydaktycy tłumaczenia ustnego niejednokrotnie spotykamy się z wypowiedziami o podobnym stopniu fragmentaryzacji i niekoherencji wśród naszych studentów��, natomiast jako tłumacze, wśród klientów napotykamy i takich, którzy zmuszeni do spontanicznej wypowiedzi wykazują prawie identyczne zachowania językowe. A przecież nie mówimy o osobach ze zdiagnozowaną lezją obszarów mowy.

Drugi biegun tej skalarnej wizji uszkodzeń i ubytków językowych uzupełniają sami neurolingwiści. John Ingram pisze wprost, że „wzo-rzec błędów fonetycznych u afatyków j a k o ś c i o w o nie różni się od „przejęzyczeń i przesłyszeń”, które zdarzają się zdrowym słuchaczom

�0 A. Sawosz: Specyfika agramatyzmu u pacjentów polskojęzycznych z afazją moto-ryczną. Nieopublikowana praca magisterska. Bydgoszcz 2003.

�� Oczywiście, nie bez znaczenia jest w tym przypadku zaznaczony przy każdym pacjencie poziom wykształcenia odebranego przed urazem. W znacznym stopniu wpływając na zachowanie funkcji językowych pomimo uszkodzeń mózgu, podkreśla on znaczenie czynnika edukacyjnego jako elementu determinującego ogólną sprawność językową a zatem — jak argumentowałem powyżej — potencjał intencjonalności roz-wiązań błędnych.

83Na granicy intencjonalno¶ci. Konsekwencje dla przek3adu

i mówcom”�� oraz że „[agramatyzm] to deficyt s t o p n i o w a l n y, nie kategorialny. Nie różni się on co do charakteru od błędów gramatycz-nych, które w pewnych okolicznościach można wywołać u normalnych użytkowników języka”13.

Typy błędów o podłożu neurokognitywnym

Wizja spektrum14 choroby, od stanów klinicznych o różnym nasileniu, przez okresowe deficyty, pojedyncze błędy aż po pełny dobrostan i po-prawną fizjologię mowy rzuca nowe światło na niektóre częste w naszym fachu zachowania językowe. Kryje się za nią zresztą takie rozumienie jej mechanizmów, które proponowała cytowana wcześniej Mierzejewska. Skoro u podstaw naszego funkcjonowania leży ta sama anatomia i fizjo-logia, a każda z kategorii przyczyn dysfunkcji może być stopniowana (na przykład możemy mieć do czynienia z różnym stopniem uszkodzenia osłonek mielinowych różnej liczby neuronów, obumarciem tkanki o różnej rozległości w wyniku urazu, zaburzeniami przewodnictwa wynikającymi z niedoborów witamin z grupy B w diecie czy też nawet różnymi stop-niami niedotlenienia albo deprywacji snu) jak najbardziej uzasadnione wydaje się interpretowanie (jakkolwiek ostrożne) jednego bieguna spektrum przez pryzmat stanów na drugim biegunie. Za przykład mogą tu posłużyć następujące spektra obejmujące charakterystyczne zachowania językowe z jednej strony i jednostki kliniczne z drugiej:

— od nadmiaru dźwięków redundantnych w wypowiedzi spontanicznej do afazji Broki (charakteryzującej się przerwami, mową skandowaną, brakiem rozpoznawalnej struktury zdaniowej, brakiem płynności15);

�� J. Ingram: Neurolinguistics. An Introduction to Spoken Language Processing and its Disorders. Cambridge: CUP 2008, s. 221 (przeł. P.J., podkreślenie P.J.).

13 Tamże, s. 326–327 (przeł. P.J., podkreślenie P.J.). Zob. A. Blackwell, E. Bates: Introducing agrammatic profiles in normals: evidence for the selective vulnerability of morphology under cognitive resource limitation. „Journal of Cognitive Neuroscience 1995, nr 7 (2), s. 228–257.

14 Spektrum choroby, to pojęcie, które zadomowiło się w psychiatrii i psychologii, przy czym normalnie nie obejmuje ono stanów fizjologicznych. Zob. np. J. Rybakowski: Oblicza choroby maniakalno-depresyjnej. Poznań: Termedia 2009, s. 60.

15 Zob. Psycholingwistyka. Red. J. Gleason, N. Ratner. Gdańsk: Gdańskie Wydaw-nictwo Psychologiczne 2005, s. 69.

84 Przemysław Janikowski

— od problemów z kohezją i koherencją tekstu do afazji Wernickego (w której „Mowa spontaniczna jest płynna, lecz pozbawiona logicz-nego związku. Często popełniane są błędy gramatyczne i składniowe (paragramatyzmy). Chorzy mówią szybko i dużo, tworzą nowe słowa (neologizmy) niezrozumiałe dla otoczenia (afazja żargonowa)”16;

— od niespójności tematycznej tekstu, błędów stylistycznych do afazji amnestycznej (przy założeniu, że „gubienie wątku” u mówcy czy pisarza wynika właśnie z niedostatków pamięci17). W tej kategorii będzie się mieściła większość naturalnych procesów demencyjnych��;

— od problemów z planowaniem dyskursu (np. powtórzenia) do afa-zji pragmatycznej (w której wbrew intencji mówcy następuje zaburzenie semantycznej zawartości tekstu, która staje się przez to niemożliwa do zrozumienia, często zachowując pozór logicznej i w miarę spójnej wewnętrznie)19.

Oprócz powyższych zestawień, rozumienie procesów neurologicznych kryjących się za sytuacją wypowiedzeniową może też lepiej naświetlić rolę substancji psychoaktywnych w twórczości niektórych artystów. Spójrzmy na przykład na taki fragment Bloku Sławomira Shutego:

Wszyscy jesteśmy doprymi rajdofcami. Marek rajtuje po pierfsze w domu w moni torze a po drugie zadumla po oziedlu audem dady, a dada był w austrii ziesięć lat a po trzedzie duszo o tym opowiata i bluje flekmom na godnik. Zaszywa się w opiatach mamy naleśniki z borófkami i seta na szkle kop koncentrat ultra siek bebechy muzk stajem w popszek i hyc hyc dancich se zdzirkami ulice opok dwordza po sienszkiej pradzy. Staś go na to nelw zdredzowy i tiki fiki miki na twasz. Jak sie maż, dopre dopre icie icie piano piano langzam mowie ci ona jest nienormalna zarzuciła mi ostatnio ze jezdem w pistu jepanym komputerofcom, a nie? No nie. A ty? Tesz nie�0.

16 Neurologia kliniczna dla lekarzy i studentów medycyny. Red. R. Mazur. Gdańsk: ViaMedica 2007, s. 128.

17 Jakkolwiek podstawowym wyróżnikiem afazji amnestycznej są trudności ze zna-czeniami referencyjnymi — nazywaniem obiektów. Zob. L. Nicolosi, E. Harryman, J. Kresheck: Terminology of communication disorders. Speech-language-hearing. Bal-timore–Philadelphia–London: Williams & Williams 1996, s. 14.

�� Zob. P. Bright i in.: Longitudinal studies of semantic dementia: The relationship between structural and functional changes over time. „Neuropsychologia” 2008, nr 46, s. 2177–2188.

19 Por. M. Pąchalska: Afazjologia. Warszawa; Kraków: PWN 1999. �0 S. Shuty: Blok. Powieść hipertekstowa. Leksja dostępna pod adresem: <http://www.

blok.art.pl/k5.htm>.

85Na granicy intencjonalno¶ci. Konsekwencje dla przek3adu

pod względem stopnia fragmentaryzacji bardzo podobny do przywoływanej próbki wypowiedzi pacjenta T.M. Jaka substancja kryje się za mową (czy raczej jej zapisem) tak asocjacyjną, sfragmentaryzowaną, najeżoną neolo-gizmami, przypominającą do złudzenia afazję żargonową? Z pewnością nie jest to żaden kannabinoid, który wywołałby zgoła odmienne reakcje��. Czy możliwa jest stylizacja na taki język bez zażywania a przynajmniej bez wcześniejszych doświadczeń tego typu?

Niewykluczone, że rozwój badań nad wpływem substancji psychoak-tywnych na zachowania językowe pozwoli kiedyś na identyfikowanie narkotyku, pod którego wpływem został napisany dany tekst. Być może też w przyszłości, gdy mechanizmy, które rządzą afazjami zo-staną dogłębniej zbadane�� znajdziemy zastosowanie uszczegółowienia powyższych spostrzeżeń w dydaktyce tłumaczenia, zwłaszcza ustnego (te same procesy dotyczą przecież również tłumaczy). Póki co musimy się zadowolić ogólnymi wnioskami, które z zaprezentowanej wizji płyną dla statusu autora oryginału, charakteru popełnianych przezeń błędów i ich konsekwencji dla tłumaczenia.

Próbki materiałowe

Poniższe przykłady zaczerpnięte z młodej polskiej literatury, ilustrują jak trudne może się okazać ustalenie (stopnia) intencjonalności błędu, ale też na ile pomocne są wymienione powyżej kryteria. Pierwszy cytat pochodzi z Chwalcie łąki umajone Michała Olszewskiego, gdzie czytamy:

To była prawdziwa, oczekiwana od dawna podróż w głąb. Brakowało jedynie tabliczki z napisem „Zapatrzenie”, włożonej pod przednią szybę. Dwa województwa rozrosły się nagle w nieskończoną przestrzeń i nie starczyłoby pewnie życia, żeby poznać je tak dokładnie, jak na to zasługiwały23.

�� Zob. np. Brain Imaging in Substance Abuse. Red. M. Kaufman. New Jersey: Humana Press 2000: 205–208.

�� Póki co istnieją problemy nawet co do podstawowej klasyfikacji zaburzeń afatycz-nych. Zob. D. Poeppel, G. Hickok: Towards a new functional anatomy of language. „Cognition” 2004, nr 92, s. 1–12.

23 M. Olszewski: Chwalcie łąki umajone. Wołowiec: Czarne 2005, s. 96.

86 Przemysław Janikowski

Wyrwany z kontekstu fragment ten automatycznie przywodzi na myśl standardową „literówkę” powstałą w wyniku pominięcia jednego znaku, czego nie udało się wychwycić ani autorowi, ani redaktorowi. Mamy bowiem do czynienia z pojedynczym błędem w dobrze zredagowanej i raczej starannej pod względem poprawnościowym książce pisarza, który w momencie publikacji był dziennikarzem „Gazety Wyborczej” (i jest absolwentem polonistyki). Dopiero kryterium komentarza odautorskiego/kontekstu wypowiedzi kieruje nasze myśli na zupełnie inny tor. Otóż dwie strony dalej ten sam „błąd” staje się podstawą gry słownej:

[...] Zapatrzenie? Chciałby pan pracować w zapatrzeniu? Heh, ładnie powiedzia-ne, prawda, Krystynko? [...] Ależ oczywiście, proszę pana, ja zdaję sobie z tego sprawę, wykładam psychologię na trzech uczelniach jednocześnie i jakoś ogarniam te rzeczywistość24.

Rozwiewa to wszelkie wątpliwości co do intencjonalności powyż-szego chwytu i obliguje potencjalnego tłumacza do podjęcia próby odtworzenia gry w języku docelowym. Jak jednak interpretować brak polskiego znaku diakrytycznego w przypadku zaimka wskazującego „tę”? Skoro autor posługuje się tak subtelnymi metodami jak opuszcze-nie litery, czy przypadkiem i tutaj nie mamy do czynienia z działaniem zamierzonym, skalkulowanym na ośmieszenie zabieganego pana pro-fesora? Nie możemy udzielić jednoznacznej odpowiedzi, która równie jednoznacznie pokierowałaby działaniami tłumacza, jednak pomocne może się okazać przyjrzenie się temu rozwiązaniu z perspektywy prawdopodobieństwa wystąpienia w naturalnym dyskursie.

Wcale nie łatwiejsze, a może wręcz przeciwnie, są teksty w których wykoślawienia języka standardowego są nagminne:

I było między tak, ona mówi, że kiedy już mieliśmy półtora roku, taką rocznicę, on przyniósł kwiaty, wino. Ja się wkurzyłam, bo ani on, ani ja przecież nie piję. Wybacz, ale to bardzo osobiste. Chodziło, potem się okazało, o przysłowiowy do-wód miłości. Ja mówię, kurczę, nie jestem przecież żadna puszczalska. Spytałam się go, czy moja czułość, moja bliskość mu nie wystarczy, bo jeśli nie, nie mamy o czym ze sobą rozmawiać25.

24 Tamże, s. 98. 25 D. Masłowska: Wojna polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną. Warszawa: Lampa

i Iskra Boża 2005, s. 139–140.

87Na granicy intencjonalno¶ci. Konsekwencje dla przek3adu

Nagromadzenie błędów w tym fragmencie przy jednoczesnym za-chowaniu wyszukanego słownictwa i skomplikowanej składni w innych częściach utworu przekonuje o tym, że przynajmniej część zidenty-fikowanych jako błędne elementów wpisuje się w autorską strategię stylizacji na hybrydyczny język blokowisk i mediów. Kryterium po-wtarzalności pozwala do takich celowych zabiegów zaliczyć niekonse-kwencje w użyciu mowy zależnej, niezależnej i pozornie zależnej czy zaburzanie szyku zdania przez niestandardowo zlokalizowane wtrącenia. Jeśli kierować się tym samym kryterium (i ewentualnie uzasadnieniem funkcjonalnym/prawdopodobieństwem wystąpienia w naturalnym dys-kursie26) błąd frazeologiczny opuszczenia zaimka osobowego „było między tak” należy z kolei potraktować jako przypadkowy i usunąć w tekście tłumaczenia27 (co zresztą uczynił zarówno tłumacz angielski, jak i niemiecki).

W przypadku innej książki Masłowskiej, stylizowanego na język hiphopu Pawia królowej, pytając o „prawdopodobieństwo” będziemy już odnosić poszczególne rozwiązania do języka hiphopu, ale hipho-pu skażonego idiolektami poszczególnych postaci, reprezentujących różne profesje i ambicje. W cytacie: „«A to już nie miał był zaczął się początek Klanu» — pyta Katarzyna cwanie, patrząc, że niby to na zegarek, «Ło Jezu a ja nie mam oglądane» — krzyczy baba, drzwi trzask i już nie ma baby”�� zaakceptujemy i będziemy próbowali zre-konstruować wykrzyknienie „ło” wynikające z wiejskiego pochodzenia „baby” wraz z imiesłowową konstrukcją „mieć oglądane”, nietuzin-kowe operowanie czasami gramatycznymi „miał był zacząć” jako efekt medialnych aspiracji ekspedientki Katarzyny Lep zakochanej w Stanisławie Retro, który tę grupę zawodową reprezentuje. Jak głęboko jednak powinno sięgać nasze zaufanie względem Masłowskiej? Co z błędami przestankowania, lub — co jeszcze istotniejsze — z osobową

26 Choć trudno mówić o naturalnym dyskursie dla tak nieprawdopodobnego języka.27 W przypadku innych błędów frazeologicznych, którymi posługuje się Masłowska

w tym samym utworze: „wychodzę na przedpokój”, „robi się na mieszkaniu jakby widniej” „odpowiedzieć do mnie” kryterium „naturalnego dyskursu” każe zachować wprowadzone do tekstu wypaczenia jako zgodne z uzusem potocznym niektórych użytkowników o niskiej kompetencji językowej, a więc najprawdopodobniej przejaw zabiegów stylizacyjnych ze strony Masłowskiej.

�� Tejże: Paw królowej. Warszawa: Lampa i Iskra Boża 2005, s. 48.

�� Przemysław Janikowski

formą czasownika „zaczął”, która stoi w sprzeczności z zasadami języka polskiego, jako że wymusza on w takich sytuacjach użycie czasow-nika w bezokoliczniku? Czy jest to również świadomie zastosowana stylizacja („prawdopodobna” z perspektywy psycholingwistycznej jako wynik skopiowania końcówki poprzedniego czasownika)? Czy obliguje nas zatem do próby odtworzenia błędu piętrowego, błędu w błędzie? Jak zachował się Olaf Kühl, tłumacz tego tekstu na język niemiecki? W Die Reiherkönigin czytamy:

Hat eigentlich gerade nicht der Anfang von Denver Clan begonnen?, fragt Ka-tarzyna und tut ganz geschickt so, als ob sie auf die Uhr blickt. Oh Jesu, und ich verplauder mich hier, schreit die Alte, knallt die Tür, schon ist sie weg29.

Tłumacz zachowuje pleonastyczne „zaczął się początek“ („der Anfang hat begonnen”), ale usuwa wszelkie ślady „przekombinowania” grama-tycznego w tym członie wypowiedzi Katarzyny Lep. Nic dziwnego, że w tłumaczeniu ginie także błąd w błędzie. Ponieważ jednak odzwierciedla to ogólną tendencję tego translatu do wygładzania wykoślawionego języka Masłowskiej, praktyki Kühla nie są najlepszym wyznacznikiem postępo-wania dla kolejnych (?) tłumaczy tego fragmentu.

Problem pozostaje więc otwarty. Skoro stwierdziliśmy pewne praw-dopodobieństwo wystąpienia takiego błędu w naturalnym dyskursie od-zwierciedlającym w przybliżeniu sytuację wypowiedzeniową w utworze, pozostaje dopytać o stopień uświadomienia sobie takiej możliwości przez autorkę. Czy może to być w pełni świadomie zastosowana tech-nika? Czy Masłowska (również studentka kulturoznawstwa) dysponuje wiedzą na temat torowania syntaktycznego? To dość wątpliwa, choć niewykluczona hipoteza. Znacznie bardziej prawdopodobne jest to, że taką stylistykę wypowiedzi pisarka zna „ze słyszenia”, czyli na naszym diagramie „stopnia intencjonalności” należałoby owo rozwiązanie przemieścić nieco bardziej w prawo.

Co to oznacza w kontekście zobowiązania do odtwarzania „miał był zaczął”? Niestety, nic jednoznacznego. Pewne jest natomiast to, że nawet jeśli będziemy postulowali odtworzenie zabiegu oryginalnego, nie może to być postulat tak samo mocny, jak w przypadku występu-

29 Tejże: Die Reiherkönigin: Ein Rap. Köln: Kiepenheuer & Witsch 2007, s. 61.

89Na granicy intencjonalno¶ci. Konsekwencje dla przek3adu

jącego w tekście pleonazmu czy też błędu doboru niewłaściwego czasu gramatycznego. W ten sposób dochodzimy do wniosku, że w praktyce tłumaczeniowej (i, adekwatnie, w krytyce przekładowej) zobowiązanie do odtworzenia błędu zależne od domniemanego stopnia „intencjonal-ności” także należy traktować skalarnie.

Podsumowanie

Ponieważ we współczesnej kulturze postawa akceptacji błędu, a nawet traktowania go jako środka wyrazu jest coraz powszechniejsza, o czym przekonują nawet próbki przywołanych tekstów, bardziej systematyczny namysł nad sposobami tłumaczenia błędów/innowacji/chwytów języ-kowych jest konieczny. Niewątpliwie największą trudność sprawia tu sama natura błędu, który ze swojej definicji zaprzecza intencyjności. Oczywiście wielopłaszczyznowość komunikacji (nie tylko tekstów literackich) umożliwia posłużenie się rozwiązaniami, które są błędne z perspektywy normy językowej, ale nawet w odbiorze bezpośrednim komunikacja taka jest automatycznie obarczona podejrzeniem o przy-padkowość, co dopiero wówczas, gdy jest ona zapośredniczona przez tłumacza! Tłumacz zaś jako pierwszy odbiorca bezpośredni, odpowie-dzialny za przekazanie tekstu innym odbiorcom, musi ocenić status każdego rozwiązania językowego, aby podjąć adekwatne decyzje o jego przetransponowaniu do języka docelowego. W efekcie ocenia prawdo-podobieństwo celowości każdego wykorzystywanego środka (czego na pewno nie ułatwia mu pogłębiająca się ostatnimi czasy niechlujność wydawnicza30). Celem niniejszego artykułu jest usprawnienie tej oceny przez uświadomienie niektórych mechanizmów leżących u podstaw błędów niezamierzonych, uporządkowanie kryteriów oceniania, czy dane przełamanie normy językowej uznać za zamierzone, czy też jest ono najpewniej błędem w czystym rozumieniu tego słowa, ale przede wszystkim uświadomienie tłumaczom wielowymiarowej skalarności zjawisk związanych z błędami językowymi.

30 Por. J. Brzozowski: Dlaczego zawód tłumacza jest w pogardzie? W: Między orygina-łem a przekładem III. Czy zawód tłumacza jest w pogardzie? Red. M. Filipowicz-Rudek, J. Konieczna-Twardzikowa, M. Stoch. Kraków: Universitas 2007, s. 47–51.

90 Przemysław Janikowski

Przemysław Janikowski

BORDERLINES OF INTENSIONALITY. TRANSLATIONAL CONSEQUENCES

S u m m a r y

The following paper was created in answer to the growing interest of contemporary culture in the use of an error as a linguistic device. It aims to assist the translators with a clear layout of evaluation criteria of the supposed (un)intentionality of errors. Apart from the set of criteria, a discussion of the graded character of the phenomena at hand is presented based among others on the neurophysiological perspective of the creative process.

Пшемыслав Яниковски

ПРЕДЕЛЫ ИНТЕНЦИОНАЛЬНОСТИ — ПОСЛЕДСТВИЯ ДЛЯ ПЕРЕВОДА

Р е з ю м е

Статья является реакцией на все возрастающий интерес современной культуры для ошибки как инструмента языковой коммуникации. Автор пытается навести порядок в критериях оценки интенциональности ошибок пригодной для переводчиков. Эти критерии строятся на основе ступенчатой модели интенциональности, разработанной в рамках нейрофизиологической концепции творческого процесс.