Mariawici a okultyzm - próba dotarcia do prawdy.

16
252 ZBIGNIEW ŁAGOSZ – ur. 1976, absolwent AGH w Krakowie, a obecnie doktorant UJ, Wydział Filozoficzny. Tematem jego rozprawy doktorskiej jest „Wpływ Aleistera Crowley’a na środowisko magiczne w Polsce XX wieku”. Jego naukowe poszukiwania tyczą zwłaszcza polskiego martynizmu i osoby Czesława Czyńskiego. Na ich kanwie dociera również do innych polskich stowarzyszeń ezote- rycznych jak: Memphis-Misraim, Ordo Templi Orientis czy Zakon Białego Wschodu.

Transcript of Mariawici a okultyzm - próba dotarcia do prawdy.

252

ZBIGNIEW ŁAGOSZ – ur. 1976, absolwent AGH w Krakowie, a obecnie doktorant UJ, Wydział Filozoficzny. Tematem jego rozprawy doktorskiej jest „Wpływ Aleistera Crowley’a na środowisko magiczne w Polsce XX wieku”. Jego naukowe poszukiwania tyczą zwłaszcza polskiego martynizmu i osoby Czesława Czyńskiego. Na ich kanwie dociera również do innych polskich stowarzyszeń ezote-rycznych jak: Memphis-Misraim, Ordo Templi Orientis czy Zakon Białego Wschodu.

253

Zbigniew Łagosz

MARIAWICI A OKULTYZM – PRÓBA DOTARCIA DO PRAWDY

Przedstawiony poniżej (choć niewyczerpany) temat wpisuje się w główną wykładnie tomu (Prawda i fałsz. O polskiej chwale i wstydzie) w dwojaki sposób. Nie jest on bowiem tylko próbą dotarcia do prawdy, bo to – mimo ogromnych starań autora – rzecz w pełni raczej niemożliwa. Tekst ten jest również pewnym przypo-mnieniem naszych narodowych bolączek na gruncie religijnym. Bolączek, które – co obecnie jest mało znane – doprowadzały częstokroć do burzliwych wydarzeń, a w tym i do śmierci wyznawców (Na przykład w Łodzi w 1906 r. po ataku kato-lików na księdza mariawickiego, Pawła Skolimowskiego, wzburzeni tym faktem mariawici stanęli w jego obronie. Podczas starcia zabito kilkoro z nich, a wielu odniosło rany). Nie jest to jednak całościowe potraktowanie przyczyn rozdźwięku między katolikami a rdzennie polską odnogą chrześcijaństwa – mariawitami. Nie ma tu nawet wyłuszczonych wielu (często bardzo złożonych) problemów, na kan-wie których te starcia powstały. Jest to li tylko próba skonfrontowania pewnych zarzutów (w głównej mierze celowo kłamliwych), których nurtem jest ezoteryka, z prawdą lub jej wykładnią od strony wnętrza kościoła mariawitów.

W trakcie badań nad polską ezoteryką XX wieku często natrafić można na śla-dy wiążące rodzimą myśl okultystyczną z rdzennie polskim Kościołem Mariawitów, a przede wszystkim z jego reformatorem i „Ojcem współzałożycielem”, Michałem Marią Kowalskim. Skąd zwłaszcza w prasie ultrakatolickiej czy brukowej lat 30. XX wieku tak wiele wzmianek na temat okultystycznych powiązań mariawitów? Czy dane zawarte w poszczególnych artykułach mają rzetelną wykładnię merytoryczną, czy są może nastawione na oczernienie i szkalowanie tego niewygodnego naówczas dla katolickich notabli ruchu? Zebrane tu dane są przyczynkiem do całościowego potraktowania tego nurtującego religioznawców zagadnienia.

Ruch mariawitów jest całkowicie polskim tworem, wykształconym na kan-wie objawień Feliksy Kozłowskiej (1862-1921). Prawie od początku działalności związek ten posądzano, iż w jednym ze swych „wątków” był skoligacony z Za-konem Martynistów1 i Kościołem Gnostycznym. Jedyną wspólną płaszczyzną, na jakiej sugeruje się, iż mogło nastąpić zbliżenie, jest wymieniany gnostycyzm,

1 O Zakonie Martynistów zobacz: Z. Łagosz, Zakon Martynistów w Polsce, „Przegląd Religioznawczy”, nr 3/221, wyd. Polskie Towarzystwo Religioznawcze Warszawa 2006, s.141-148.

254

Zbigniew Łagosz

który podobno mógł zostać wszczepiony w to zgromadzenie za sprawą Michała M. Kowalskiego lub jego sukcesorów.

Mariawici (łacińskie Mariae vita – życie Marii) początek swej działalności da-tują na 2 sierpnia 1893 r., kiedy to F. Kozłowska, zwana później przez swych wyznaw-ców Mateczką lub Błogosławioną Marią Franciszką, doznała objawienia2. Jego istota zasadzała się na uznaniu, że dla tonącego w grzechach świata jedynym ratunkiem jest szerzenie czci Chrystusa w Eucharystii (Przenajświętszym Sakramencie) oraz naśla-downictwo życia Matki Boskiej. Według objawionego przekazu, ówczesny wiek jest określany mianem „czasy ostateczne” i – jeśli zło panujące na świecie nie zostanie zwalczone – świat zostanie ukarany. Pierwotnie słowo „mariawita” odnosiło się wy-łącznie do sióstr i kapłanów (mających żyć podług reguły św. Franciszka), będących członkami nowo powołanego przez Mateczkę zgromadzenia, którego istotą działania były otrzymane objawienia. Później rozciągnęło się ono również na jego świeckich zwolenników. Do zgromadzenia tego wkrótce należało kilkudziesięciu kapłanów (w początkowej fazie było około stu członków i sympatyków), z których najaktyw-niejszymi byli księża: J. Kowalski (regułą stało się przyjmowanie dwojga imion – Maryi i patrona – stąd Jan Maria Michał Kowalski), K. Przyjemski i R. Próchniewski. Kilku z przynależnych do zgromadzenia kapłanów było absolwentami petersburskiej Akademii Duchownej (M. Dominik Skolimowski studiował na Gregorianum w Rzy-mie). Głoszono przede wszystkim konieczność odnowy moralnej duchowieństwa, zwłaszcza konieczność trwania w ubóstwie. Niezwykle ważne było częste przystę-powanie do Komunii oraz naśladownictwo ukrytego życia NMP (vide: Ludwik Gri-gnion de Montfort, idea niewolnictwa maryjnego, maryjna duchowość o. Honorata).

Kapłani mariawiccy byli wyróżniani za gorliwość, pobożność, a także za doskonałe przygotowanie kaznodziejskie. Z tego właśnie powodu w początkowej fazie działalności ruchu byli oni częstymi gośćmi w parafiach jako rekolekcjoniści. Jednak ich stosunek do kleru, a zwłaszcza krytyka postępowania duchowieństwa, nie mogły przejść bez echa. Szybko zatem „tradycyjni” duchowni zwrócili się przeciwko temu ugrupowaniu. Należy podkreślić, iż w początkowej fazie swej działalności, to znaczy do roku 1897 (lub 1898), ruch mariawitów był stowarzy-szeniem tajnym3. Początek rozłamu pomiędzy mariawitami a hierarchią kościelną związany był z upublicznieniem objawień Kozłowskiej przez prałata K. Weloń-skiego podczas kazania i nazwanie jej „gorszycielką kapłanów w Płocku”.

Przeciwnikami nowo powstałego na łonie kościoła mariawityzmu byli bi-skupi: warszawski, płocki i lubelski, ponieważ na terenach tych diecezji ruch ma-

2 Zobacz: T.D. Mames, Mysteria Mysticorum, Szkice z duchowości i historii Mariawitów, Kraków 2009, s. 20.3 Z. Pasek, Geneza mariawityzmu i przyczyny jego podziału, „Studia Religiologica” 1991, s. 44.

255

Mariawici a okultyzm – próba dotarcia do prawdy

riawicki najbardziej się rozwijał. Powodem represji, obok krytyki kleru, był przede wszystkim kult Mateczki (pierwsza wrogość biskupów nie miała jednak u swych podstaw kultu Mateczki, początki kultu można zauważyć dopiero od 1906 r., nie wiadomo więc do końca, co było przyczyną antagonizmów), propagowany głów-nie przez księdza Jana Marię Michała Kowalskiego. Biskupi kategorycznie nie wyrazili zgody na legalizację zgromadzenia, gdy mariawici złożyli w Watykanie petycję w tej sprawie w 1902 r. Później wystąpili także z odwołaniem do Watyka-nu, jednak postawa księdza Kowalskiego, będącego przełożonym Zgromadzenia, oraz propagowanie objawień Mateczki było nie do przyjęcia dla Stolicy Świętej. W 1904 roku Kongregacja Świętego Oficjum rozwiązała Zgromadzenie Kapłanów Mariawitów, uznając przy tym objawienia Mateczki za urojenia, a w 1906 papież Pius X imiennie wyklął Mateczkę (było to pierwsze w historii Kościoła nałożenie ekskomuniki większej na kobietę, natomiast pierwszą wyklętą imiennie kobietą była Elżbieta I) i ks. J. Kowalskiego, dając ich zwolennikom 30 dni na odstąpienie od wyklętych. Po tym terminie klątwa objęła wszystkich kapłanów zgromadzenia, siostry zakonne oraz wiernych. Odpowiedzią mariawitów było wypowiedzenie posłuszeństwa biskupom i założenie Kościoła Katolickiego Mariawitów. Dalsze losy tego kościoła są również bardzo ciekawe, jednakże nie ma tu na nie miejsca. Ważnym jest natomiast postępowanie Jana Kowalskiego.

W latach 1909 trzech księży mariawitów: Michał Kowalski, Jakub Próch-niewski i L. Gołębiowski udało się na kongres w Utrechcie by po miesięcznym tam pobycie M. Kowalski mógł przyjąć święcenia biskupie z rąk biskupów jansenistycz-nego Kościoła Starobiskupiego Kleru z arcybiskupem Gerardem Gulem na czele. W konsekwencji przyjęcia sukcesji z tej linii kościół kilka lat później przyłączył się do starokatolickiej Unii Utrechckiej Kościołów Starokatolickich. Przybrał wte-dy nazwę Starokatolickiego Kościoła Mariawitów. Rok później, 4 września 1910 r., ks. R.M. Próchniewski i L.M. Gołębiowski, w Łowiczu, również otrzymali sakry biskupie. Na czele kościoła stanął arcybiskup Jan Maria Michał Kowalski, zwany często „wodzem”4. W roku 1921 umarła Mateczka. Z chwilą jej śmierci arcybiskup wprowadził w kościele bardzo daleko idące reformy. Zniósł celibat duchowieństwa, święcenie wody i oleju, posty oraz obowiązkową spowiedź uszną. Wprowadził ko-munię pod dwiema postaciami dla wiernych, komunię małych dzieci bezpośrednio po chrzcie, kapłaństwo kobiet oraz kapłaństwo ludowe, czyli możliwość odprawia-nia mszy św. oraz sprawowania innych sakramentów przez ludzi świeckich obojga płci. Najdalej posunięte zostały zmiany doktrynalne. W tej materii arcybiskup od-

4 R. Podgórski, Religijność wiernych Starokatolickiego Kościoła Mariawitów, Kraków 1998, s. 45.

256

Zbigniew Łagosz

szedł od chrześcijaństwa, tworząc doktrynę w zasadzie gnostycką, bliską rosyjskiej sekcie chłystów. Uznał mianowicie, że nie tylko Syn Boży wcielił się w ciało czło-wieka, ale także Bóg Ojciec i Duch Święty. Za wcielenie Boga Ojca uznał Maryję, a za Ducha Świętego Mateczkę Kozłowską. Tę ostatnią uważał także za małżonkę Jezusa Chrystusa. Pisma Mateczki i Kowalskiego zostały podniesione do rangi równej Pismu Świętemu. Takie niechrześcijańskie poglądy były nie do przyjęcia dla Utrechtu, dlatego też Kościół Katolicki Mariawitów został wykluczony z Unii Kościołów Starokatolickich5 (podstawą wykluczenia były tylko „mistyczne mał-żeństwa”). Inaczej to postępowanie definiuje T. Mames. Według niego, nowa wizja kościoła M. Kowalskiego opierała się na myśli św. Augustyna, zawartych w dziele Państwo Boże, oraz T. Morusa – w Utopii. Wykazuje zwłaszcza zbież-ność z myślą św. Tomasza Morusa poprzez idee szczęśliwej społeczności, żyjącej w harmonii z materią i duchem.

Dokonane zmiany doktrynalne nie mogły pozostać obojętne zwłaszcza dla chrześcijańskich krytyków tej organizacji. Mariawici zostali posądzeni o sa-tanizm, deprawacje6 oraz tworzenie ścisłych struktur antykościoła. Zwierzchnik mariawitów, arcybiskup J.M. Kowalski, wprowadził małżeństwa między siostrami zakonnymi i kapłanami mariawickimi, co spowodowało wielką burzę w prasie oraz zarzuty o deprawowanie nieletnich wychowanek klasztoru w Płocku. W aurze skandalu odbywały się też tzw. procesy mariawickie. W latach 20. J.M. Kowalski kilkakrotnie stawał przed sądem, głównie pod zarzutem dopuszczania się wzglę-dem nieletnich wychowanek klasztoru płockiego „czynów lubieżnych”. Zarzu-cano mu też wprowadzenie i stosowanie „prawa pierwszej nocy” wobec nowo poślubianych sióstr.

Tak pisał o tym Witold Sawicki:

Klasyczny przykład stanowi sekta Mariawitów. Powstała ona na przełomie XIX i XX wieku. Stworzyła ją grupa księży pod przewodem kapłana Jana Marii Kowalskiego. Charakter gnostycki tej grupy, zepsucie w niej istnieją-ce, skazanie Kowalskiego w okresie międzywojennym za przestępstwa oby-czajowe są powszechnie znane. Natomiast nieznany jest ogółowi fakt, że grupa ta podległa jest lożom Martynistów francuskich przez „Powszechny Kościół Gnostycki”. Mniej jeszcze znany jest fakt, iż Kowalski był satani-stą, uczniem znanego francuskiego satanisty, księdza apostaty abp Bulan z Lyonu (Le Satan, Edition Carmelitaines, Paris)7.

5 A.S. Rumpel, Mariawityzm – http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,19996 Z. Pasek, dz. cyt., s. 54 n.7 W. Sawicki, Organizacje Tajne w walce z Kościołem, wyd. Ostoja, Krzeszowice 2005, s. 102.

257

Mariawici a okultyzm – próba dotarcia do prawdy

W podobnym tonie wypowiadała się prasa:

Martyniści działają też za pośrednictwem tak zwanego Kościoła Gnostyc-kiego, powołanego do życia przez wspomnianego Papusa, a działającego głównie we Francji, Włoszech i Niemczech; i ta osobliwa sekta ma w Polsce kontakty na gruncie mariawityzmu – dr Czyński tytułował się też „Legatem Kościoła Gnostyckiego”8.

Jak więc widać, kojarzenie mariawityzmu z Zakonem Martynistów było dość powszechne.

W trakcie badań nad tym zagadnieniem rozmawiałem z Lechem Emfazym Stefańskim, który należy do pierwszych badaczy Zakonu Martynistów w naszym kraju. Otóż twierdzi on stanowczo, iż polski ezoteryk, twórca Zakonu Martynistów w Polsce, Czesław Czyński9, instruował Kowalskiego w jego poczynaniach gnostyc-kich, o ile za takie je uznamy (w gnostycyzmie Rudolph dostrzega religię o wyraź-nie nakreślonym dualizmie, zwłaszcza w postaci antykosmicznej i antysomatycz-nej). Niezwykle intrygujący przyczynek do omawianego powiązania tych dwóch ugrupowań stanowi zapis W. Ciechowskiego, który znał osobiście Czyńskiego:

Przechodząc do dostojeństw, zaznaczyć mi wypada, że Czyński w czasie, kie-dy się z nim poznałem, nie miał jeszcze tak szumnych tytułów, jakich używał później: wielki mistrz zakonu mariawitów [podkreślenie – Z.Ł.], prezes

kapituły zakonu Krzyża i Róży, patriarcha kościoła gnostycznego, itd.10

Być może jednak jest to błąd autora tekstu. Przy ówczesnej nagonce na mariawitów, wszystko się dziennikarzom z nimi kojarzyło.

Napisałem zatem list do pani biskup, Marii Beatrycze Szulgowicz, obec-nej przełożonej Kościoła Katolickiego Mariawitów w Felicjanowie. Kościół ten – po rozłamie w łonie mariawityzmu w 1935 r. – jest spadkobiercą działań J.M. M. Kowalskiego w linii prostej. Na pytanie odnośnie do śladów pisanych lub mó-wionych, dotyczących znajomości między Czyńskim a Kowalskim uzyskałem na-stępującą odpowiedź:

Odpowiadając na list Pana, uprzejmie informuję, że w naszym archiwum i w dawnych publikacjach, które posiadamy, nie ma żadnej wzmianki o Panu Czesławie Czyńskim ani o Zakonie Martynistów. O ile wiem, w środowisku

8 Askold, Sekta Martynistów w Polsce, „Podbipięta” nr 27, z 4 VII 1937. 9 Zobacz: Z. Łagosz, Na obrzeżach religii i filozofii – Czesław Czyński, Nomos. „Kwartalnik Religioznaw-czy”, 2006, nr 53/4.10 W. Ciechowski, Punar Bhava – ze wspomnień dziennikarza, „Ilustrowany Kurier Codzienny”, 4 paź-dziernika 1932.

258

Zbigniew Łagosz

mariawickim nie była znana nazwa „Zakon Martynistów”, w każdym razie nie ma żadnych śladów pisemnych dotyczących tego Zakonu, jak i osoby Pana Czesława Czyńskiego. Arcybiskup Jan M. Michał Kowalski, jak można są-dzić z Jego pism, korespondencji i innych zachowanych materiałów, również z przekazów ustnych, w swych opracowaniach i wypowiedziach opierał się przede wszystkim na dziełach Ojców Kościoła, utworach i pismach mesjani-stów i Wieszczów polskich oraz na Objawieniach i naukach św. Marii Francisz-ki Kozłowskiej, natomiast z okultyzmem raczej nie miał żadnych powiązań11.

Na podobnie postawione pytanie odpowiedział również duchowny i teolog Kościoła Starokatolickiego Mariawitów, prof. Konrad Rudnicki:

Święta Maria Franciszka oraz późniejszy arcybiskup Maria Michał Kowalski byli we Francji jeden raz z kilkunastoosobowym gronem duchowieństwa ma-riawickiego. Przyjechali z Płocka do Lourdes i odjechali stamtąd do Rzymu. Z żadnymi Papusami nie mieli okazji rozmawiać. Gnostyków uważali oboje do śmierci za heretyków. Owszem, niektórzy duchowni mariawiccy zajmo-wali się prywatnie ezoteryką, ale wyłącznie chrześcijańską. I to dotyczy lat trzydziestych XX wieku (po śmierci Mateczki) oraz późniejszych. Zasobną bibliotekę antropozoiczną miał biskup M. Bartłomiej Przysiecki, członkiem Towarzystwa Antropozoficznego w Polsce jest piszący te słowa. To również ani z Kościołem Gnostycznym, ani z O.T.O. nie ma niczego wspólnego12.

Nie mogę się jednak z tym do końca zgodzić, bowiem twórca antropozo-fii, Rudolf Steiner, należał do odłamu O.T.O., a mianowicie Memphis-Misriam. Jak pisze J. Prokopiuk, inspiracją Steinera była myśl goetheańska, by po uzyska-niu gnostycznego doświadczenia spotkania z Chrystusem, związać się z teozofią, a później ze wspomnianym M-M. Zatem korzenie antropozofii tkwią w obrzeżach gnostycyzmu, choć antropozofia do gnostycznych systemów nie należy13. Ma jed-nak sporo racji prof. Rudnicki, odpowiadając mi na powyższy tekst:

Biorąc pod uwagę, że „przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciół-mi” można powiedzieć, że Steiner miał kontakty z O.T.O. Nic z O.T.O., ani podobnych organizacji nie zostało jednak przyjęte ani do pierwszego Towarzystwa Antropozoficznego, ani do towarzystwa powstałego po Zjeź-dzie Bożonarodzeniowym. Mieć kontakt i to nie bezpośredni nie znaczy przyjąć. Ja miałem kontakt i to bardzo bliski (bili mnie) z gestapowcami w czasie pobytu w areszcie gestapo, rozmawiałem z nimi, owszem, ale nie

11 List od Beatrycze Szulgowicz (w zbiorach autora).12 List od prof. Konrada Rudnickiego – w zbiorach autora.13 Zobacz: J. Prokopiuk, Rudolf Steiner a impuls wolnomularski, „Ars Regia”, nr 15-16 (2001/2002).

259

Mariawici a okultyzm – próba dotarcia do prawdy

przyznaje się do współpracy z Gestapo, ani do przyjęcia ideologii hitlerow-

skiej [list od prof. Rudnickiego – w zbiorach autora].

Przy okazji pokrótce wytłumaczmy, co oznacza skrót O.T.O. Ordo Tem-pli Orientis, czyli Zakon Świątyni Wschodu, to organizacja o charakterze ezote-rycznym, założona około 1905 r. przez K. Kellnera i Th. Reussa. Jej powstanie ujawniono w 1903 r. w Niemczech w wolnomularskiej gazecie „Oriflame” (nie był to jeszcze sformalizowany zakon, a tylko definicja jego istoty). Zakon ten po-czątkowo istniał w niemieckojęzycznej części Europy. Od 1913 r., po przystą-pieniu doń A. Crowleya, powstała pierwsza poza granicami Niemiec filia O.T.O. w Londynie. Rytuały nawiązywały do okultystycznej tradycji Zachodu i praktyk tantrycznych. W przeciwieństwie do innych organizacji o charakterze wolnomu-larskim, do O.T.O. przyjmowano również kobiety (jedną z niewielu organizacji, do której dostęp miały również panie, było wolnomularstwo mieszane A. Besant). Według Kellnera, magiczne obrzędy o charakterze seksualnym miały umożliwić zrozumienie tajemnic mistyki chrześcijaństwa i wolnomularstwa.

A zatem, jeśli przyjmiemy hipotetycznie za fakt istnienia wpływu Czyń-skiego lub francuskich martynistów na mariawitów (na co nie udało mi się zebrać wystarczających dowodów), pojawia się przed nami bardzo ciekawa sieć powiązań i zależności. Jak wynika z cytowanych przed chwilą fragmentów, rozmaite poszla-ki oraz sugestie na temat jakichś powiązań na linii martyniści – mariawici jednak się pojawiają – i to u kilku autorów.

Jedną z niewielu całościowych i dogłębnych opracowań odnośnych ruchu mariawitów jest książka K. Mazura, Mariawityzm w Polsce. Opracowanie to zawiera kilka bardzo istotnych informacji, zwłaszcza dotyczących reform, jakie przeprowa-dził arcybiskup Jan M. Michał Kowalski. Jednakże, mimo bardzo głębokiej analizy, autor nie znajduje (prócz publikacji katolickich, nastawionych na zniesławienie ru-chu) powiązania pomiędzy ezoteryką a mariawityzmem. Na rynku wydawniczym pojawiła się książka T.M. Mamesa, Mysteria Mysticorum. Szkice z duchowości i historii Mariawitów14, która jest najnowszym opisem działalności zgromadzenia. Również nie opisuje ona żadnej działalności na polu okultyzmu.

Z drugiej jednak strony, kilka przytoczonych poniżej faktów może budzić pewne wątpliwości co do zasadności formułowania w tej kwestii kategorycznych i jednoznacznych opinii czy też stanowisk.

Zmiany jakich dokonał abp Michał spowodowały, iż Dzieło Wielkiego Mi-łosierdzia [objawienia Kozłowskiej – przyp. Z.Ł.] stało się czymś nowym

14 T.M. Mames, Mysteria Mysticorum. Szkice z duchowości i historii Mariawitów, Kraków 2009.

260

Zbigniew Łagosz

gatunkowo. Można zaryzykować twierdzenie, iż była to jego własna, autor-ska wersja nauk Marii Franciszki, bo żadna z radykalnych reform nie jest ujęta expresis verbis w treści jej objawień15.

I tutaj można postawić pytanie: czy aby na pewno zmiany te były zmianami autorskimi? Jest sprawą oczywistą, iż dziś niezwykle trudno jest dociec prawdy historycznej, niemniej jednak warto zwrócić uwagę na kilka przyczynków, mogą-cych potwierdzić nasze hipotetyczne założenia:

– Mariawici preferowali wegetarianizm (tylko w początkowym okresie ruchu).– Ich pismo dla młodzieży męskiej nosiło nazwę „Templariusz”, dla dziewcząt:

„Templariuszka”. Założono organizacje młodzieżowe pod tymi samymi nazwami.– Wprowadzono małżeństwa duchownych z siostrami, ba, sam Kowalski do-

stał wyrok dwóch lat i ośmiu miesięcy pozbawienia wolności za współżycie z siostra-mi zakonnymi (przestępstwo przeciw obyczajności). Mazur podkreśla, iż Kowalski miał dostęp do wszystkich mu podopiecznych i skwapliwie z niego korzystał.

– Wprowadzono kapłaństwo i nowatorskie biskupstwo kobiet, co jest wyraź-ną paralelą do nauk gnostyckich – choć z drugiej strony Kościół anglikański również dopuszcza kapłaństwo kobiet, jednak z gnostycyzmem nie ma nic wspólnego.

– Ruch mariawitów cechował głęboki antyklerykalizm, co mogło być płasz-czyzną wspólną z martynizmem.

– Kowalski w swych szkołach organizował naukę języka esperanto (po-wstała nawet msza w tym języku), powszechnie uważanego za język masonów. Czyński był znawcą i propagatorem języka volapük do którego nauki napisał pod-ręcznik. Język ten był uważany za protoplastę esperanto.

Na stronie zakonu magicznego O.T.O.A., (inicjacyjny zakon gnostycko-ma-giczny założony w 1921 r. na Haiti przez gnostyckiego patriarchę i arcykapłana wudu, Luciena-Francois Jean-Maine), w dziale poświęconym jego historii czytamy:

Można również dodać, że część dzieła Randolpha została także wykorzystana przez grupę polskich biskupek (płci żeńskiej) z Kościoła Mariawitów w Pol-sce, wspierających swoich męskich braci do czasu stłamszenia przez Rzym-skich Katolików. W ostatnich czasach głową „Fratemitas Lucis Hermetica” Randolpha we Francji jest gnostycki biskup Mariawita, Msgr. Robert Bonnet. Magia seksualna Randolpha została przetłumaczona na język francuski i opu-blikowana przez nikogo innego, jak polską arcykapłankę, Marię Nagłowską, przed 1931 r. Ostatecznie warto dodać, że Maria de Nagłowska, między 1921 i 1930 r., studiowała wudu razem z uczniami Luciena-Francois Jean-Maine16.

15 K. Mazur, Mariawityzm w Polsce, wyd. Nomos, Kraków 2005, s. 100.16 http://otoa-lcn.org/pl_historialcn.php

261

Mariawici a okultyzm – próba dotarcia do prawdy

Randolph miał wielki wpływ na dzieje nowożytnego okultyzmu w tym również na A. Crowleya. Jednakże zapis powyższy nie jest niczym udokumen-towany, a biskup Robert Bonnet zmarł w 1986 r. Jak wiadomo, zakony magiczne wiodą prym w fałszowaniu swych rodowodów. Dlatego nie można w żadnej mie-rze ufać podanym na wskazanej stronie faktom. Tyle że dane z tej strony są kopią zapisu renomowanego badacza ezoterki P. Koeniga.

Maria Nagłowska (1883-1936) nie była jednak Polką. Urodziła się w Peters-burgu jako córka gubernatora prowincji Kazan. Legenda głosi, iż w młodym wieku poznała Rasputina. W wieku dwunastu lat została sierotą. Po dość burzliwych losach życia poznała Juliusza Evol’e (1898-1974), z którym miała romans. Interesowała się wysoką magią seksualną, i miała sporo uczniów praktykujących system, który stworzyła. W 1936 r. jeden z jej podopiecznych prawdopodobnie przypadkowo się powiesił podczas rytuału podduszenia, praktyki wyższych stopni jej magii seksual-nej. Przetłumaczyła na język francuski książkę Randolpha Magia Sexualis, do której dodała wiele swoich własnych przemyśleń i akcentów17. Jej ideą była kobieca czy-stość poświęcona wyższej sile (w tym wypadku szatanowi). Kiedy w 1930 Maria de Nagłowska poczęła otwarcie propagować kult szatana w Paryżu, prasa była bardziej rozbawiona niż oburzona, a niektóre gazety charakteryzowały jej rodzaj satanizmu jako interesujący „religijny eksperyment”18. W swych pracach i dziennikach opi-sywała, jak ważną rolę przy powstaniu jej sytemu odegrał katolicki mnich poznany w katedrze Notre Dame, którego nazywała swym mistrzem. I tu właśnie pogłoski mówią, iż mnichem tym był mariawita. Nie ma jednak żadnych dowodów, że tak było, nie ma żadnego nazwiska czy imienia nauczyciela Nagłowskiej. Nagłowska również nie była mariawitką, a tytuł arcykapłanki tyczył jej systemu magii seksual-nej. Podałem powyższe informacje pod rozwagę prof. Rudnickiego, oto jego teza:

Z czternastu kobiet konsekrowanych dotąd na biskupstwo przez maria-witów, ani jedna nie zajmowała się okultyzmem. Ruchami ezoterycznymi interesowali się biskupi: Przysiecki (ten wpleciony był w antropozofię, choć nie był członkiem), Feldman, Kowalski i Próchniewski. Ten ostatni interesował się ezoteryką w sensie „chciał o niej wiedzieć”, ale był nie-chętny nawet wobec chrześcijańskiej. Pierwsi dwaj mieli kontakty z maso-nami (w USA masoneria współpracowała z misją mariawicką), ale wyraźnie rozróżniali w masonerii prądy chrześcijańskie i wszelkie inne. Na istnienie w masonerii prądów ateistycznych, lucyferycznych i mefistofelicznych obaj

17 H.T. Hakl, Maria de Naglowska and the Confrérie de la Fleche d’Or. w: „Politica Hermetica”, nr 20, Paris: L’Age d’Homme 2006, s. 113–123.18 W.J. Hanegraaff, Dictionary of Gnosis & Western Esotericism, Boston 2006, s.1036.

262

Zbigniew Łagosz

zwracali uwagę i byli w związku z tym nieufni wobec masonerii. Owszem, interesowali się istnieniem wszelkich organizacji okultystycznych, również czarnych, ale po to, aby je demaskować19.

Być może przypisywanie okultyzmu mariawitom jest wynikiem udzielenia sukcesji biskupiej przez to zgromadzenie kilku ezoterykom. Wspomniany Robert Bonnet konsekrował bowiem na biskupa Carlosa Adhemara, który był okultystą, jak również biskupem innych kościołów w tym Kościoła Gnostycznego. Była to jednak tylko jedna z „furtek”, którymi posługiwali się okultyści, by posiąść biskupią sakrę. Drugą zdecydowanie ważniejszą otworzył również mariawita. 24 maja 1953 r. bi-skup Helmut Norbert Paulus Maas konsekrował Efrema-Maris Fusiego na biskupa mariawitów we Włoszech. Większość współczesnych okultystów wywodzi swą linię sukcesji właśnie przez Fusiego. Nie do końca wiadomo, dlaczego biskupi maria-wiccy konsekrowali okultystów na biskupów. Zwłaszcza że na przykład Adhemar, nim otrzymał sukcesję kościoła mariawitów, był biskupem gnostyckim. Zatem wie-dziano o jego konotacjach. Z bardzo rzetelnego źródła (prof. Rudnickiego) wynika również, iż poszczególni hierarchowie Kościoła Mariawitów interesowali się okulty-zmem. Na pytania wynikające z powyższych faktów, a zwłaszcza – co mogło skłonić M. Kowalskiego do zmian doktrynalnych w ruchu, otrzymałem taką odpowiedź:

Jeśli idzie o reformy brata arcybiskupa Michała, to radzę się zapoznać z ma-teriałami na temat tej osobistości w „Pracy nad Sobą”: 25,13 ; 25,22 ; 28,20. oraz z artykułami z zeszytów 55 i 56 (w druku) tegoż periodyku. Biskup Maas był pełnoprawnym biskupem mariawickim. Konsekrował biskupów M. Rafaela i M. Norberta. Potem narobił kilka „dziwnych” posunięć i został przez Kościół Katolicki Mariawitów zasuspendowany (najwyższa kara dla duchownego – mariawici ekskomuniki nie znają). Nie rozumiem, dlaczego ezoteryk nie mógłby otrzymać święceń kapłańskich czy biskupich? Istnieje przecież od św. Pawła poprzez Dionizego Areopagitę aż do współczesnych czasów ciągła linia ezoteryki chrześcijańskiej. Tylko nieliczne wyznania chrześcijańskie potępiają wszelką mistykę, ezoterykę i gnozę (nie mylić mistyki z mistyfikacją, a gnozy z gnostycyzmem)20.

Podobne spojrzenie na tę sprawę ma T. Mames:

Proszę zadać też inne pytanie: czy np. mariawici, wyklęci przez papieża, są uważani przez Kościół macierzysty za rzymskich katolików, a w związku z tym, czy reprezentują Kościół rzymskokatolicki? Oczywiście, że nie. Są heterodoksją

19 List w zbiorach autora.20 List prof. Rudnickiego – w zbiorach autora.

263

Mariawici a okultyzm – próba dotarcia do prawdy

w odniesieniu do rzymskiego katolicyzmu i reprezentują jedynie siebie (w ta-kim rozumieniu). Per analogia bp Bonnet, od którego odżegnuje się i Płock, i Felicjanów, reprezentuje siebie, a nie mariawitów. Poza tym Bonnet był kon-sekrowany, o ile się nie mylę, przez abpa Jean Marie Prevosta, którego konse-krował bp Paul Marie Marc Fâtome. Od abpa Prevosta rozpoczyna się tworzenie wspólnot określających się mariawickimi, a pozostających poza oddziaływaniem Płocka i Felicjanowa. Brak jest ze strony heterodoksyjnej jakichkolwiek poczy-nań proekumenicznych odnośnie do polskich ośrodków mariawityzmu... Ko-ściół Katolicki Mariawitów we Francji, Maroku, czy Argentynie, a także różne Kościoły gnostyckie starają się wykazać posiadaniem sukcesji apostolskiej od wspólnot, co do których nie ma wątpliwości, że takową posiadają. To, że któryś z biskupów określa się mianem „mariawita”, nie oznacza, że mariawitą jest w ro-zumieniu płockim czy felicjanowskim. Powstaje bowiem fundamentalne pyta-nie: czy zna objawienia Mateczki i czy je przyjmuje? Bez objawień nie ma maria-wityzmu. Innymi słowy: uważam, iż sukcesja, na którą się powołują, ma dla nich charakter instrumentalny. Nie jest istotna dla nich doktryna konsekratorów, a sam fakt konsekracji. Proszę zauważyć, że przyjmują zasadę ex opere operanti. Zdaniem mariawitów i starokatolików nie jest to do końca słuszne. Sami maria-wici wyraźnie się odcinają od osób, które powołują się na mariawickie korzenie, a nie są w jedności z Płockiem lub Felicjanowem. To pewnego rodzaju „eks-komunika”. To, że poszczególni biskupi odeszli od mariawickiej doktryny, nie znaczy, że mariawici podzielają ich poglądy. To tak samo, jak próbować postawić znak równości między luteranizmem a mariawityzmem, mówiąc: to nieistotne, że Luter głosił tezy w epoce przedtrydenckiej, a mariawici post Vaticanum I21.

Kolejnych ciekawych spostrzeżeń dostarcza nam wywiad z Philippe’em Pissierem (francuskim poetą, członkiem francuskiej sekcji O.T.O. oraz biskupem Apostolskiego Kościoła Gnostycznego), zamieszczony w miesięczniku „Wiedza Tajemna”. Na pytanie odnośnie do gałęzi Apostolskiego Kościoła Gnostycznego w Polsce odpowiada:

Nie słyszałem nic o tym, by Apostolski Kościół Gnostycki miał jakieś kon-takty z Polską. Natomiast miała takie związki inna gałąź pierwotnego Ko-ścioła Gnostyckiego, tzw. Galijski Kościół Katolicki. Wiem tylko tyle, że w 1909 roku Mistrz Gul (Arcybiskup Utrechtu) konsekrował w katedrze św. Gertrudy w Utrechcie mariawitę Michała Kowalskiego na Naczelnego Arcybiskupa Felicjanowa. A wiele lat później, w 1938 roku Kowalski wy-święcił mistrza Marca Fatome’a na biskupa mariawickiego Nantes22.

21 List T. Mamesa – w zbiorach autora.22 Seks, Polityka i Okultyzm, wywiad D. Misiuny z P. Pissierem, „Wiedza Tajemna”, nr 10/99, s.51.

264

Zbigniew Łagosz

Rafał Prinke kluczową postać w sukcesji mariawickiej upatruje w biskupie Massie.

On to nadał sukcesję wielu biskupom, a potem przeszedł na mormonizm, skąd został wydalony. Jednak to on konsekrował Wojciechowskiego (należy jednak podkreślić, że było to na długo przed „odstępstwami” w konsekracji ezotery-ków biskupa Massa), gdyż po rozłamie inaczej utraciliby w Felicjanowie suk-cesję apostolską. Z drugiej strony ponoć (choć nie jest to całkiem pewne) Maas też konsekrował Dietera Heikausa (Set-Horus) z Fraternitas Saturni, szefa Katolickiego Kościoła Gnostyckiego w Niemczech (a prywatnie nauczyciela historii i religii [!!!] w liceum). To ze strony Koeniga – ale nie jest to pew-ne, bo oczywiście mógł tak opowiadać, kiedy Maas już nie żył. Kiedyś pisa-łem do mariawitów niemieckich, żeby mi podali wszystkich konsekrowanych przez Maasa biskupów, ale choć odpowiedzieli, to nic nie chcieli powiedzieć23.

Należy zatem jeszcze raz podkreślić, iż materiałów pisanych, świadczących jednoznacznie o wpływie martynizmu bądź gnostycyzmu na mariawityzm, nie ma lub do nich nie dotarłem.

Można zatem snuć tylko domysły, iż to właśnie Czesław Czyński inspirował J.M.M. Kowalskiego do wprowadzenia tak radykalnych i nowoczesnych zmian w ruchu, który swe powstanie oparł na zupełnie innych założeniach. I tu dość ciekawy cytat ze znawcy ówczesnego polskiego ezoteryzmu, S. Wotowskiego:

Zatrzymuję się dłużej nad teorią gnostycyzmu, gdyż kto ją zrozumie, zrozu-mie następnie doskonale pochodzenie wszystkich tajnych sekt i ich organi-zację. Jak później zobaczymy, nie jest martynizm niczym innym, jak rozwi-nięciem gnostycyzmu, a z sekt powstałych na gruncie kościoła katolickiego – współcześnie zbliża się doń mariawityzm, którego przywódcy modyfikują dogmaty wiary to wedle objawień mateczki Kozłowskiej, to wedle objawień

swego „papieża” Kowalskiego24.

Poza tym dochodzi jeszcze sprawa autokratycznego stylu rządzenia Kościo-łem oraz (a może przede wszystkim) wspomnianych wcześniej „czynów lubież-nych”, dokonywanych rzekomo przez J.M.M. Kowalskiego na nieletnich wycho-wankach klasztoru płockiego, jak również przyznanego sobie „prawa pierwszej nocy” wobec nowo poślubianych sióstr. Wprawdzie akta sądowe ze wspomnia-nych rozpraw przeciw arcybiskupowi celowo „zaginęły”, ale on sam miał stwier-dzić, iż „nie był w tym bez winy”, a inne źródła (związane z tradycją J.M.M. Ko-walskiego) wspominają o nim jako o „mieczu zmysłowości”25.

23 List od R. Prinke – w zbiorach autora.24 S. A. Wotowski, Czarna i Biała Magia, Warszawa 1930, s.15.25 Z. Pasek, dz. cyt., s. 55.

265

Mariawici a okultyzm – próba dotarcia do prawdy

Jedynym wspólnym mianownikiem obu ugrupowań mógł być Kościół Gno-styczny Doinela. Jules Doinel (1842-1903) był masonem i spirytystą. W 1888 r. otrzymał wizję „Eonu Jezusa”, który wyznaczył mu zadanie ustanowienia Kościoła Gnostyckiego. W 1890 r. został patriarchą Gnostycznego Kościoła Francji (l’Eglise Gnostique de France), przybierając imię Valentyn II. Gerard Encausse był jednym z pierwszych biskupów konsekrowanych w Kościele Gnostycznym, a Doinel stał się członkiem Zakonu Martynistów w roku 1890. Istniały trzy poziomy członko-stwa w kościele. Wysokie duchowieństwo, zarówno męskie i żeńskie pary bisku-pów i Sofii, które było odpowiedzialne za administrację. Niższe duchowieństwo składające się z diakonów i zakonnic, odpowiedzialne za codzienną działalność kościoła. Trzecim poziomem byli wierni. Doinel przeszedł kryzys wiary w 1895 roku. Zrezygnował ze swego kościoła i przeszedł na katolicyzm, by ponownie po-wrócić na łono Kościoła Gnostycznego. Godność biskupa została mu przywrócona w 1900 roku, ale już nigdy nie prowadził Kościoła jako jego patriarcha.

Kolejną ważną postacią tego ugrupowania był Jean Bricaud, który zyskał sa-krę biskupią w 1901 r. Miał on niebagatelną rolę w przeprowadzeniu Gnostyczne-go Kościoła Francji do bardziej współczesnej manifestacji tego rytu, jakim został Uniwersalny Kościół Gnostyczny (Eglise Gnostique Universelle). To właśnie Bricaud założył w 1907 r. Uniwersalny Kościół Gnostyczny. W 1926 r. następca Doinela w Gnostycznym Kościele Francji uznał Kościół Bricauda. Uniwersalny Kościół Gnostyczny został oficjalnym Kościołem Zakonu Martynistów w 1911 r. Oba wy-mienione wyżej kościoły gnostyczne są silnie powiązane z O.T.O. Encausse i Reuss wymienili patenty w roku 1908. Papus uzyskał prawo do utworzenia Rady Naj-wyższej Rytu Memphis-Misriam we Francji, natomiast Reuss otrzymał prawo do założenia filii Uniwersalnego Kościoła Gnostycznego w Niemczech. Reuss nadał temu ugrupowaniu niemiecką nazwę Die Gaostische Katholische Kirche i przyłączył go do O.T.O. W 1913 roku A. Crowley napisał rytuał „mszy gnostyckiej”, a dotych-czasową nazwę Die Gaostische Katholische Kirche zastąpił Gnostica Ecclesia Catholica26. W kwietniu 1913 roku Rada Najwyższa Wysokiego Synodu Gnostycznego Kościoła Powszechnego wyznaczyła Czyńskiego legatem na Rosję i Polskę.

Powszechny Kościół gnostyczny Doinela i Fabre des Essartsa dał początek – niejako przez niedopatrzenie – Katolickiemu Kościołowi Gnostycznemu, który jest stowarzyszony z O.T.O. (Ordo Templi Orientis), czyli Zakonem Świątyni Wschodu. Theodor Reuss, okultysta i przedsiębiorca, w swoim czasie sprawujący kierownictwo O.T.O., złożył wizytę patriarchom w Pary-

26 D. R. Hill, Antecedent Rites of O.T.O. w Beauty and Strength. Proceedings of the sixth biennial national Ordo Templi Orientis Conference, New York 2009, s. 72-73.

266

Zbigniew Łagosz

żu i nadał niektórym z nich stopnie masońskie, do czego był upoważniony. W rewanżu za ten zaszczyt gnostycy paryscy mianowali Reussa patriarchą i ten podejrzany osobnik ustanowił Katolicki Kościół Gnostyczny, który

później związał się z Aleisterem Crowleyem27.

Polska odnoga Uniwersalnego Kościoła Gnostycznego działała głównie w War-szawie. Tak o niej pisał S. Wotowski:

Mimo, że w Warszawie mamy i kaplicę gnostycką a nawet gnostyckiego bisku-pa – sekta zamiera i zdaje się, nie ma widoków rozwoju. Tradycja przetrwała

wieki, lecz znaleźć nie może współcześnie zwolenników28.

Kościół Mariawitów był posądzany o wszelkiego rodzaju zło, jak również przypisywano mu wszelkiego rodzaju kontakty z masonerią i ezoteryką. Ciągle cytowany i podnoszony w tekstach katolickich jest tekst zamieszczony w książce B. Chełmińskiego:

Bezpośrednie związki mariawitów z masonerią stwierdza wyraźnie autor masoński Vincenso Soro La Chiesa del Parakleto (= „Kościół Ducha Św.”),

Todi (Włochy), 1922, na s. 36729.

Niestety, jakie to związki, nigdzie nie jest zacytowane, mimo iż zdanie to poja-wia się w pięciu pozycjach książkowych. Zacytuję więc ten tekst ze strony internetowej:

Martynista i neognostyk Vincenzo Soro w książce: La Chiesa del Paracieto. Stuidsu lo gnosticismo (1922) stwierdzał, że Jan Maria Michał Kowalski Arcy-biskup Prymas Wolnego Kościoła Polskiego (rytu mariawickiego) związał swoją sektę z „Powszechnym Kościołem Gnostyckim” za rządów „Patriar-chy gnostyckiego” Jana II30.

Chodzi tu o Jeana Bricauda, przyjaciela i następcę Papusa, który sam go kon-sekrował do Kościoła Gnostyckiego, a ten potem dostał (być może) autentyczną sukcesję z kościoła syryjskiego i został „papieżem”. Tekst jest cytowany za stroną internetową, gdyż nie udało mi się jeszcze zdobyć tej pozycji. Jednakże pojawiła się ona w 1922 roku, zatem jeszcze przed wprowadzeniem wszelkich zmian doktrynal-nych Kościoła Mariawitów. Nie wynika tu żaden związek z M. Kowalskim.

Należy ponownie podkreślić, iż temat powiązań mariawitów i martynizmu czy gnostycyzmu jest w tym artykule li tylko próbą ukazania i wytłumaczenia tego problemu, pojawiającego się co jakiś czas w przeróżnych publikacjach. Z jednej

27 A. Cavendish, A History of Magic, London 1977, s. 82.28 S. A. Wotowski, Czarna..., dz. cyt., s. 19.29 B. Chełmiński, Masoneria w Polsce współczesnej, Warszawa 1936, s. 135.30 http://hamburgpol.w.interia.pl/mariawityzm1.htm

267

Mariawici a okultyzm – próba dotarcia do prawdy

strony pewne poszlaki wskazują na jakieś konotacje wysokich notabli Kościoła Ma-riawitów (w tym samego M. Kowalskiego) z ezoteryką. Profesor Rudnicki stwier-dza przecież, iż zainteresowanie ezoteryką (nawet tą czarną) wśród biskupów było jednak, jak czytamy dalej, tylko w celach demaskowania jej zagrożeń. Przyznam, że nigdy nie czytałem artykułu na przykład Kowalskiego, w którym tenże odnosi się do zgubnego wpływu ezoteryki, jednak to również o niczym nie świadczy.

Bardzo istotnym jest fakt, że objawienia Mateczki Kozłowskiej jednoznacznie definiują stosunek mariawitów do masonów: „Wtedy też wyjaśnił mi Pan, że Zgro-madzenie założył przeciwko masonom i z nimi walczyć będą”31. Jasno z tego wynika, że mariawici powinni w najlepszym razie unikać związków z organizacjami masoń-skimi. Jednak tak nie jest. Stanowisko mariawitów w tej sprawie wyłuszczył K. Rud-nicki32 w artykule Masoneria a Mariawityzm. Informuje on w tym tekście o próbach przenikania masonów do Zgromadzenia Mariawitów. Wyjawia, iż sam miał kilka pro-pozycji przystąpienia do masonerii, a jeden z masonów, urzeczony pięknem rytuału Kościoła Mariawitów, starał się zostać duchownym tego zgromadzenia (był to Jerzy Znamierowski). Jednak najbardziej znamienne słowa padają na koniec artykułu:

Gdybyśmy dążyli do unicestwienia masonerii, bylibyśmy nie tylko nie-wdzięczni [chodzi tu o pomoc, jaką otrzymali Mariawici od masonów w USA – przyp. Z.Ł.], ale winni niszczenia tych, którzy mieli, mają dziś i będą jeszcze mieli w przyszłości zasługi dla braterstwa narodów i braterstwa religii33.

Bezsprzecznym jest fakt, iż misja mariawitów w USA współpracowała z tam-tejszą masonerią. Również wyświęcanie na biskupów (dodajmy, że przez osoby z Kościoła Mariawitów wydalone) ludzi z kręgu „wiedzy tajemnej” jest bezsporne. Nie ma jednak żadnych dowodów na wpływ ezoteryki, gnozy czy martynizmu na doktrynę teologiczną mariawitów. Same kontakty wyższego duchowieństwa z orga-nizacjami propagującymi hermetyzm czy gnozę nie są przecież żadnym wyznaczni-kiem. Zastanawia jednak fakt zmian, jakich dokonał M. Kowalski w swym kościele. Niektóre z nich nie były przecież podyktowane wytycznymi objawień założycielki kościoła Kozłowskiej. Co wpłynęło na tak radykalne posunięcia M. Kowalskiego? Czy rzeczywiście mariawici mają coś wspólnego z chrześcijańską gnozą? Te pytania pozostają bez odpowiedzi. Opadł już kurz zamętu wokół organizacji mariawitów. Na głowy ich wyznawców nie sypią się już tak głośne oskarżenia o satanizm i wszel-kiej maści zło. Mariawici są pełnoprawnym, zarejestrowanym kościołem. Może przyjdzie więc czas na wyjaśnienie pewnych nurtujących pytań.

31 F. Kozłowska, Dzieło Miłosierdzia, s. 29-30.32 Na temat biografii K. Rudnickiego zob.: K. Rudnicki, Moja droga do religii, Kraków 2008.33 K. Rudnicki, Masoneria a Mariawityzm, „Praca nad Sobą” nr 45, czerwiec 2007.