Artur Gałkowski, „Chrematonomastyka jako autonomizująca się subdyscyplina nauk

12
Artur Gałkowski, „Chrematonomastyka jako autonomizująca się subdyscyplina nauk onomastycznych, red. M. Biolik, J. Duma, Chrematonimia jako fenomen współczesności, Wydawnictwo UWM w Olsztynie, Olsztyn, 2011, pp. 181-193. 1. Wstęp Chrematonomastyka to dyscyplina stosunkowo nowa wśród nauk onomastycznych, przybierająca jednak na tempie w rozwoju konceptualnym i metodologicznym, odnotowywana jako autonomizujący się dział studiów o nazwach własnych. Dziedzina ta w swoim obecnym dynamicznym kształcie wykazuje dużo wspólnego nie tylko z teorią i analizą propriów, ale także ogólnym poglądem lingwistycznym na nazwy własne jako fakty oraz jednostki językowe, które funkcjonują na poziomie leksykalnym, komunikacyjnym, dyskursywno-tekstowym, pragmatycznym itd. (por. Cieślikowa 1996; Grodziński 1973: 17). Samodzielność dyscyplinarna chrematonomastyki nie wybija jej jednak z orbity tradycyjnych i utwierdzonych metodologii onomastycznych, jak antroponomastyka czy toponomastyka. Jej innowacyjność objawia się nie tylko w przedmiocie i metodach badawczych, ale także we wpływie, jaki chrematonomastyka wywołuje w spojrzeniu na całą onimię. Prowadzi ono do rewizji teorii na temat ogólnego pojęcia nazwy własnej i jej językowej oraz kulturowej definicji. Tego rodzaju punkt widzenia stawiam jako tezę, która zapewne przerodzi się w szerszą dyskusję dotyczącą wielu wykładników określających językową formę i funkcję nazw własnych jako kategorii gramatycznej. 2. Kryteria proprialności Od czasów starożytnych uznaje się nomina propria za kategorię pozbawioną lub pozbawianą wielu cech językowych, które – niejako w opozycji – posiada kategoria nadrzędna, tj. zbiór nomina appellativa. Nazwa pospolita otrzymuje wszelkie role językowe, łącznie z tą, że może stać się w określonych warunkach komunikacyjnych nazwą własną (poprzez onimizację), co na odwrót jest też naturalnie możliwe (poprzez apelatywizację), ale jest eksponowane jako proces wyjątkowy i nie zawsze stabilny, tzn. kończący się faktycznym włączeniem przekształcanej kategorii do pełnoprawnych i nie granicznych zasobów leksykalnych języka. W opinii tej pobrzmiewa być może arystotelesowska koncepcja zrównująca nazwy własne i nazwy pospolite (jako onoma), paradoksalnie jednak nieprzemawiająca za semantycznym potencjałem nazw (por. Vaxelaire 2005: 429). Dziś jest on wykazywany we wszystkich klasach onimii, dość ewidentnie wśród chrematonimów, wbrew takim klasycznym opiniom, jak Johna Stuarta Milla (1843) koncepcja pozbawiająca nazwy własne zdolności konotowania w sensie nadanym konotacji przez filozofa, lub Saula Kripkiego pogląd o nadawaniu nazwom własnym roli „sztywnych desygnatorów określonych referencji” (ang. rigid designators, Kripke 1980: passim)[1]. Kryterium asemantyczne propriów spotyka się z licznymi kontrpropozycjami w onomastyce; jest jednak stosunkowo utwierdzone w językoznawstwie teoretycznym: według wielu badaczy języka zbiór nazw własnych pozostaje niejako na pograniczu warstwy leksykalnej, co waży w ich rozpatrywaniu jako kompleksowych jednostek języka i urasta do pewnego stereotypu naukowego. Przyczynia się to z kolei do tego, że zagadnienie bywa bagatelizowane, pomijane jako tabu lub przedstawiane w asekuratywnym dyskursie hipotetycznym, również wśród onomastów. Zakładam, że chrematonomastyczny punkt widzenia na potencjał synsemantyczny nazw własnych może być w tym względzie rozstrzygający (por. Gałkowski 2005).

Transcript of Artur Gałkowski, „Chrematonomastyka jako autonomizująca się subdyscyplina nauk

Artur Gałkowski, „Chrematonomastyka jako autonomizująca się subdyscyplina nauk

onomastycznych”, red. M. Biolik, J. Duma, Chrematonimia jako fenomen współczesności,

Wydawnictwo UWM w Olsztynie, Olsztyn, 2011, pp. 181-193.

1. Wstęp

Chrematonomastyka to dyscyplina stosunkowo nowa wśród nauk onomastycznych, przybierająca jednak

na tempie w rozwoju konceptualnym i metodologicznym, odnotowywana jako autonomizujący się dział studiów

o nazwach własnych. Dziedzina ta w swoim obecnym dynamicznym kształcie wykazuje dużo wspólnego nie tylko

z teorią i analizą propriów, ale także ogólnym poglądem lingwistycznym na nazwy własne jako fakty

oraz jednostki językowe, które funkcjonują na poziomie leksykalnym, komunikacyjnym, dyskursywno-tekstowym,

pragmatycznym itd. (por. Cieślikowa 1996; Grodziński 1973: 17). Samodzielność dyscyplinarna

chrematonomastyki nie wybija jej jednak z orbity tradycyjnych i utwierdzonych metodologii onomastycznych, jak

antroponomastyka czy toponomastyka. Jej innowacyjność objawia się nie tylko w przedmiocie i metodach

badawczych, ale także we wpływie, jaki chrematonomastyka wywołuje w spojrzeniu na całą onimię. Prowadzi ono

do rewizji teorii na temat ogólnego pojęcia nazwy własnej i jej językowej oraz kulturowej definicji. Tego rodzaju

punkt widzenia stawiam jako tezę, która zapewne przerodzi się w szerszą dyskusję dotyczącą wielu wykładników

określających językową formę i funkcję nazw własnych jako kategorii gramatycznej.

2. Kryteria proprialności

Od czasów starożytnych uznaje się nomina propria za kategorię pozbawioną lub pozbawianą wielu cech

językowych, które – niejako w opozycji – posiada kategoria nadrzędna, tj. zbiór nomina appellativa. Nazwa

pospolita otrzymuje wszelkie role językowe, łącznie z tą, że może stać się w określonych warunkach

komunikacyjnych nazwą własną (poprzez onimizację), co na odwrót jest też naturalnie możliwe (poprzez

apelatywizację), ale jest eksponowane jako proces wyjątkowy i nie zawsze stabilny, tzn. kończący się faktycznym

włączeniem przekształcanej kategorii do pełnoprawnych i nie granicznych zasobów leksykalnych języka.

W opinii tej pobrzmiewa być może arystotelesowska koncepcja zrównująca nazwy własne i nazwy pospolite (jako

onoma), paradoksalnie jednak nieprzemawiająca za semantycznym potencjałem nazw (por. Vaxelaire 2005: 429).

Dziś jest on wykazywany we wszystkich klasach onimii, dość ewidentnie wśród chrematonimów, wbrew takim

klasycznym opiniom, jak Johna Stuarta Milla (1843) koncepcja pozbawiająca nazwy własne zdolności konotowania

w sensie nadanym konotacji przez filozofa, lub Saula Kripkiego pogląd o nadawaniu nazwom własnym roli

„sztywnych desygnatorów określonych referencji” (ang. rigid designators, Kripke 1980: passim)[1].

Kryterium asemantyczne propriów spotyka się z licznymi kontrpropozycjami w onomastyce; jest jednak

stosunkowo utwierdzone w językoznawstwie teoretycznym: według wielu badaczy języka zbiór nazw własnych

pozostaje niejako na pograniczu warstwy leksykalnej, co waży w ich rozpatrywaniu jako kompleksowych

jednostek języka i urasta do pewnego stereotypu naukowego. Przyczynia się to z kolei do tego, że zagadnienie

bywa bagatelizowane, pomijane jako tabu lub przedstawiane w asekuratywnym dyskursie hipotetycznym, również

wśród onomastów. Zakładam, że chrematonomastyczny punkt widzenia na potencjał synsemantyczny nazw

własnych może być w tym względzie rozstrzygający (por. Gałkowski 2005).

Inne kryterium odróżniające kategorię propriów od kategorii apelatywów to formalnojęzykowa struktura nazw

własnych, która w klasycznych opracowaniach teoretycznych (w tym filozoficznych) przedstawiana jest dość

konsekwentnie jako twór jednoczłonowy, nierozbudowany, typowy dla konwencji znanej dla większości

przypadków antroponimów czy toponimów, np. Sokrates, Napoleon, Elba, Europa. Aby nie wywoływać problemu

złożonej nominacji unika się w teorii form, które mają charakter syntagmatyczny (analityczny), będących

bezdyskusyjnie jednostkami określonych toponomastykonów, np. Stany Zjednoczone Ameryki,

antroponomastykonów, np. Widzący z Lublina (przydomek lubelskiego rabina z XVIII w.) albo Dyrektor

Artystyczny Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi jako tytuł instytucjonalny[2], i wreszcie chrematonomastykonów,

wśród których nazwy złożone przeważają, np. nazwa inicjatywy Dzień bez Papierosa, wydarzenia kulturalnego

Festiwal Piosenki Rosyjskiej w Jeleniej Górze, partii politycznej Platforma Obywatelska, firmy handlowej w formie

przeniesionego do chrematonimu frazeologizmu Niebo w Gębie.

Pierwszym problemem, jaki się napotyka analizując tego rodzaju złożenia jest ich labilność kategorialna i pytanie

„odkąd dokąd” nazwa występuje, bo można się np. zastanawiać, czy element utożsamiający lub lokalizujący jest

jej składnikiem. O tym, czy mamy tu do czynienia w ogóle z nazwami własnymi decydują nierzadko specjalne

gremia językoznawczo-legislacyjne. W innych sytuacjach interpretuje się niektóre z nich jako kreacje tzw.

onomastyki stylistycznej. Mogą to bowiem być antonomazje, tj. formy wskazujące na jakąś cechę desygnatu,

która staje się zastępnikiem właściwej nazwy własnej, np. Widzący z Lublina w miejsce Jakub Izaak Horowic

(prawdopodobnie występuje w historii wyłącznie jedna osoba o takim przydomku).

Wątpliwość w określeniu przynależności proprialnej lub apelatywnej nie jest w tych wypadkach rozwiązywana

nawet formą graficzną (użycie wielkich liter w języku polskim) lub niezmiennością morfoskładniową. Jak się

zresztą okazuje, szczególnie pośród przykładów chrematonimii, wielka litera lub zafiksowana struktura formalna

nie są kryterium regularnym (np. andel’s – nazwa sieci luksusowych hoteli, działkowiec – nazwa miesięcznika

ogrodnictwa działkowego; głoskowiec BBR oznacza to samo, co Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, a5 –

Wydawnictwo a5, Walentynki – Święto Zakochanych, pot. merc – samochód marki Mercedes itd.).

Uznawanie za „nazwy” złożeń lub zestawień wieloczłonowych sprawia, że nazwa własna widziana zwyczajowo

jako twór nierozbudowany staje się związkiem wyrazowym lub konstrukcją chrematonoformantów, którą określa

się jako compositum onimiczne lub wyrażenie proprialne, posiadające stały potencjał przekazu niemal (mikro)

tekstowego (zob. Cieślikowa 1998).

Jeszcze jedno kryterium klasycznego podejścia do nazw własnych należałoby przywołać zanim przejdę

do rozwinięcia argumentów potwierdzających tezę, że chrematonimy zmieniają ogólne spojrzenie na świat

propriów, autonomizując dziedzinę, która się nimi zajmuje wśród nauk onomastycznych. Jest to stosunkowo

aprioryczne kryterium nieprzetłumaczalności nazw własnych, którego orędownikiem na arenie międzynarodowej

jest m.in. Witold Mańczak (1982, 2006). Jest to z pewnością kryterium dzielące prawdę – w przypadku tzw.

„idealnych nazw własnych” (Grodziński 1973: 22), jak imiona lub nazwiska – z dużą dozą fałszu dla nazw

opisowych transparentnych, których tłumaczenie niekiedy jest wręcz niezbędne dla identyfikacji obiektu i uznania

używanej formy za nazwę własną w innej przestrzeni językowej. Nieprzetłumaczalność onimów sprawdza się

m.in. dla form o ustalonych i niezmiennych ramach konstrukcyjnych, zwykle tych jednoczłonowych, np. z zakresu

urbonimów (nazw miast): Opole, Sofia, Perugia (co najwyżej można tu mieć do czynienia z adaptacjami

fonetycznymi lub graficznymi: Paryż, Londyn). Nie sprawdza się jednak dla nazw opisowych lub częściowo

opisowych (treściowo przejrzystych): New York → Nowy York, United States of America → Stany Zjednoczone

Ameryki, Kraina Wielkich Jezior Mazurskich → wł. Regione dei Grandi Laghi di Masuria. Oczywiście chodzi tu

o tłumaczenie, które dla pierwotnego i lokalnego użycia nazwy nie stanowi żadnego punktu odniesienia i odbywa

się niejako ponad nazwą wyjściową, z gruntu niezmienną.

Teoretycznie możliwe, ale niepraktyczne lokalnie, jest tłumaczenie większości hodonimów czy plateonimów,

np. ul. Zielona, rue du Bac, via Della Conciliazione. Są jednak i tu znaczące odstępstwa, bo zwyczajowo

i w określonym kręgu językowym można się posługiwać odpowiednikiem Pola Elizejskie zamiast fr. Champs-

Elysées, Plac św. Piotra zamiast wł. Piazza San Pietro lub Piąta Aleja zamiast ang. 5th Avenue. Dość powszechne

jest tworzenie wielojęzykowych ekwiwalentów dla chrematonimów w postaci nazw instytucji, np. ang. United

Nations, Organizacja Narodów Zjednoczonych, fr. Organisation des Nations Unies, ros. Организация

Объединенных Наций itd.

3. Stopnie proprialności a chrematonimia

Dotychczasowe rozważania zaczynają przemawiać za poglądem, że nie ma jednego modelu formalnojęzykowego

dla kategorii nomina propria, szczególnie jeśli zaczynamy kompleksowo rozpatrywać całe spektrum klas i form

onimii, np. jednostek nazewniczych w postaci różnych antroponimów, ojkonimów, anojkonimków

oraz chrematonimów, spośród których takie grupy, jak znaki handlowe lub tytuły wytworów kultury artystycznej

wystawiane są niekiedy również przez onomastów wystawiane poza obręb propriów.

Jak utrzymują Aleksej i Olga Skljarenko (2005), nazwy wykazują różny poziom „onomastyczności” (ang.

onomasticity, co odpowiada w tej analizie „proprialności”) układając się piramidowo względem podstawy, którą

stanowią nomina appellativa. Nazwy pospolite są niejako fundamentem tej piramidy, zbudowanej z trzech

poziomów: pierwszy (tuż nad fundamentem), to nazwy pośrednie między nazwami pospolitymi i własnymi, drugi

– propria I (można je oceniać jako nazwy własne „słabe”) i trzeci – propria II (w mojej ocenie są to nazwy własne

„mocne”). Propria II stopnia miałyby być nazwami własnymi modelowymi, ale nawet i te mogą zejść

do podstawy, tzn. utracić cechy proprialności i przyjąć cechy apelatywności (zdolność desygnowania

denominowanych klas obiektów o określonej treści semantycznej), np. nazwa własna „mocna” FIAT (w formie

literowca powstałego z inicjałów pełnej nazwy opisowej Fabbrica Italiana Automobili Torino) może przejść

na poziom propriów I („słabych”) po adaptacji systemowej (graficznej, fonetycznej, fleksyjnej, np. w zdaniu

„pojedziemy moim Fiatem, nie twoim”), ale także na poziom pośredni, gdzie pojawia się wątpliwość, czy mamy

do czynienia jeszcze z nazwą własną czy już z nazwą pospolitą (np. w wyrażeniu „fabryka produkująca Fiaty” vs.

„fabryka produkująca fiaty”), wreszcie też może znaleźć się na poziomie fundamentu wśród nomina appellativa,

z możliwym dostosowaniem graficznym do przyjętej wymowy (np. w stwierdzeniu „fiatami kieruje się nawet

nieźle, ale szybko się eksploatują”).

4. Definicja i zakres chrematonimów

Uznaję, że chrematonimy denotują różnorodne realia, które są zamierzonym wynikiem kulturowej aktywności

człowieka (zob. Gałkowski 2008: 9). W takiej perspektywie chrematonimy byłyby jednostkami onomastycznymi

natury abionimicznej, czyli – nazwami obiektów nieożywionych, materialnych i duchowych; kryje się w tym jednak

pewna nieścisłość. Chrematonimami mogą być również nazwy obiektów ożywionych, głównie z odniesieniem

do jednostek lub grup ludzi, jeśli te spełniają określone funkcje społeczne i stanowią strukturę formalnie

zorganizowaną, np. nazwy firm jednoosobowych, które w świetle prawa oraz niewątpliwie uzusu językowego,

mogą być tożsame z imieniem i nazwiskiem właściciela, bądź nazwy stowarzyszeń gromadzących jednostki wokół

określonej idei i pod jednym szyldem.

Jak mantrę powtarza się w różnych studiach onomastycznych, że zakres chrematonimii podlega istotnej dyskusji

międzynarodowej. Tymczasem, przynajmniej w obszarze słowiańskim, zmierza ona ku oczekiwanym konkluzjom

albo dawno je już osiągnęła. W podstawie dyskusja ta osadza się na dwóch stycznych koncepcjach, z których

jedna – maksymalistyczna zawiera drugą – minimalistyczną[3], dając prawo zaistnienia wśród chrematonimów nie

tylko nazwom funkcjonującym w sferze marketingowej, np. firmonimom (ergonimom[4]), ale także – jak

wskazano wyżej – socjoideonimom (zob. Gałkowski 2007), czyli nazwom zrzeszeń i przedsięwzięć społecznych

oraz działań o charakterze kulturowym (ideacyjnym). Jest to koncepcja, która była w dużej mierze punktem

wyjścia dla definicji chrematonimu przyjętej na przełomie lat ’60 i ’70 XX w. przez międzynarodowy zespół

onomastów opracowujących jeden z podstawowych jak dotychczas słowników terminologii onomastycznej

w Europie, Osnoven sistem i terminologija na slovenskata onomastica (Bezlaj et al. red. 1983).

Z jednej strony zatem chrematonimia bywa ograniczana do indywidualizujących nazw przedmiotów materialnych,

wytworzonych przez człowieka, np. produktów na użytek handlowy, z drugiej – rozszerza się na wiele wytworów

materialnych i niematerialnych, ale nie artefaktów, które tworzą krajobraz kulturowy kształtowanej przez ludzi

rzeczywistości i obejmują wiele przejawów jego aktywności sformalizowanej bądź niesformalizowanej.

Termin „chrematonim” pochodzi od gr. chréma, chrématos, co oznacza ‘rzecz, przedmiot użyteczny i potrzebny,

towar’ (we współczesnym języku greckim dodatkowo ‘pieniądze’), ale w klasycznym sensie także ‘dzieło, czyn,

działanie, sprawę, zdarzenie, przedsięwzięcie’. Etymologia chrematonimu może zatem objaśniać zarówno wąską,

jak i szeroką definicję tego pojęcia. Ze względu na przeprowadzone badania i ustalenia, wyrażam pogląd

o szerokiej koncepcji chrematonimii, chociaż nie uważam, aby ta klasa nazw własnych miała być jak utrzymuje

Willy Van Langendonck – „śmietnikiem” dla tzw. „innych” nazw własnych[5], które nie pozwalają się klasycznie

sklasyfikować, tworząc przestrzeń uznaną z kolei przez Roberta Mrózka za „ogród nieplewiony onomastyki”

(Mrózek 2006: 159; por. Gałkowski 2008: 349). Wyjściowa koncepcja o szerokim zakresie chrematonimii znajduje

swoje potwierdzenie w artykułach encyklopedycznych Rudolfa Šrámka i Miloslavy Knappovej, zamieszczonych

w Międzynarodowym podręczniku onomastyki (Eichler red. 1995-96).

5. Formy i treść chrematonimów

Chrematonimy to klasa bardzo heterogeniczna pod względem formalnym i semantyczno-motywacyjnym, co już

powoduje, że wymaga dość innowacyjnych i niejednorodnych narzędzi badających jej strukturę, układającą się

w wiele różnych systemów i podsystemów, pozostawiając gdzieś w ich orbicie jednostki z pozoru nietypowe

(np. nazwę baru, która przemawia pozornym wykluczeniem wobec samej siebie: Bar Bez Interesującej Nazwy lub

nazwę w postaci kodu technicznego dla aparatu komórkowego: E62). Już tylko z tego powodu trzeba uznać

chrematonimię za swego rodzaju fenomen nie tylko onomastyczny, ale w ogóle językowy, charakterystyczny dla

wszystkich kultur językowych, wzbogacających się o nowe jednostki proprialne wraz z nieustającym rozwojem

cywilizacyjnym (gospodarczym, edukacyjnym, kulturalnym, społecznym, naukowym, militarnym itd.).

Chrematonimy funkcjonujące w otoczeniu kulturowym nie są wyłącznie zwykłymi etykietami dla obiektów,

którym pospiesznie nadaje się nazwy, aby je wyeksponować w szumie informacyjnym, zindywidualizować,

zapamiętać, stosować w komunikacji. Kodują one stałą informację o nazywanej rzeczywistości, często

w przemyślany sposób perswazyjny, mający wiele wspólnego z wytwarzaniem aktu mowy, a więc celem

perlokucyjnym.

5.1.Chrematonimy syntetyczne

Z punktu widzenia leksykalno-formalnego, konstrukcje syntetyczne są w chrematonimii tak samo częste jak te

analityczne. Syntetyczne są najbardziej typowe dla chrematonimii marketingowej, np. nazwy firm i produktów,

analityczne dla innych typów, np. chrematonimii społecznościowej, chrematonimii ideacyjnej, medionimii,

ideonimii[6].

Wśród kreacji syntetycznych chrematonimii najliczniej są reprezentowane takie modele jak: translokacje

pojedynczych apelatywów, np. Klepsydra dla zakładu pogrzebowego; composita chrematonoformantowe

(konstrukcje tworzone w bardzo dowolny sposób jako zlepkowce lub złożenia zestawione, z wykorzystaniem

cząstek stanowiących zazwyczaj część innych leksemów – cząstek nazw pospolitych lub własnych), pretendujące

nierzadko do neologizmów albo logatomów[7], np. Polbud, Eko-Form, Krak-Mięs); transonimizacje (formy

powstające jako efekt przesunięcia między klasami onimicznymi, np. deantroponimiczne Kubuś dla soku,

detoponimiczne Żywiec dla piwa); nazwy abrewiacyjne – literowce, sylabowce, akronimy (np. Pekao S.A., EMPiK,

PAN) oraz formacje literowe, numeryczne lub literowo-numeryczne (np. A jako nazwa wydawnictwa, 77 – nazwa

dyskoteki, 24H – nazwa sklepu monopolowego).

5.2.Chrematonimy analityczne

Jeśli chodzi o nazwy analityczne wśród chrematonimów, wskazać tu się powinno przede wszystkim na konstrukcje

typu frazematycznego, które służą do nazywania określonego obiektu przez wyartykułowanie w onimie jego

przeznaczenia, natury, podstawowych cech (np. Fundacja na Rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny,

Europejski Dzień Parków Narodowych, Muzułmański Związek Religijny w RP). Mogą one zawierać, obok elementu

utożsamiającego, lokalizującego lub objaśniającego, również nazwę specjalną – symboliczną (np. Fundacja

„Nerkadar” na rzecz Zapobiegania i Leczenia Chorób Nerek, Chrześcijański Kościół „Miecz Ducha” w Kaliszu,

Nagroda Literacka „Nike”).

6. Semantyczność i komunikacyjność chrematonimów

Nazwy typu chrematonimicznego niemal w każdej z możliwych formacji zachowują prymarny związek

semantyczny z rzeczywistością lub wytwarzają go wtórnie, funkcjonując we właściwym sobie obiegu

komunikacyjnym.

6.1.Wartość onomastyczna i leksykalna chrematonimu

Znaczeniem chrematonimu jest wiedza o nazywanym obiekcie, podana w nazwie wprost lub w sposób kodowany.

Najlepiej tu oczywiście wypadają nazwy deskryptywno-informacyjne; wszystkie inne muszą być w jakiś sposób

objaśnione, aby zaistnieć w słowniku mentalnym użytkowników (zob. Kaleta 1998: 24; Kuryłowicz 1956).

Zaistnienie w takim słowniku łączy się z nabyciem znaczenia encyklopedycznego (kulturowego). Nawet absolutne

logatomy typu Kodak lub Jogo, formy paraleksykalne typu XXX, niemotywowane słownikowo, stają się w wyniku

użytkowania nośnikami znaczeń nie tylko funkcjonalnych i uzualnych, ale także naddanych konotacyjnie.

W wyniku użytkowania nowe twory nazewnicze przestają być po pierwsze puste znaczeniowo, a po drugie – nie

są już bierne w perspektywie dyskursywnych oraz słowotwórczych użyć, rozszerzeń leksykalnych, przekształceń,

frazeologizacji itd.

Zestawiając kilka punktów widzenia, można przyjąć, że znaczeniem chrematonimu jest zbiór treści semantyczno-

pragmatycznych, tzn. określona wartość onimiczna, która może polegać jednocześnie na: 1. znaczeniu

leksykalnym podanym wprost lub w sposób sugestywny, 2. znaczeniu motywacyjnym (domyślnym lub ukrytym,

na pewno znanym twórcy nazwy), 3. znaczeniu naddanym nazwie jako efekt jej „życia” w języku (Gałkowski

2008: 147-148).

Do tego dochodzi zdolność tworzenia określonego wymiaru dyskursywnego, bardzo często wykorzystywana

w kampanii reklamowo-informacyjnej nazywanej rzeczywistości. Dowodem na to są chociażby firmowe slogany

towarzyszące nazwie-marce produktu, które nie tylko wyrażają konotacje, ale także podpowiadają odbiorcom

treść użytkową w odniesieniu do obiektu, np. Colgate „World of care”, Nokia „Connecting People”, Volkswagen

„Das Auto.”.

6.2.Funkcja komunikacyjno-ewokatywna chrematonimów

Chrematonim np. w postaci nazwy produktu handlowego może być sam w sobie komunikatem rozbudzającym

skojarzenia, czyniącym z nazwy przemawiający przekaz o charakterze reklamowym, retorycznym, ale także

ludycznym. Zakładam, że nasz umysł reaguje serią obrazów i asocjacji, kiedy wypowiemy, usłyszymy lub

dostrzeżemy np. hasło Nutella. Refleksja językowa zapewne się pojawi u przeciętnego użytkownika języka

na widok nazwy sklepu Kupcuś. Zdarza się, że tworząc i odbierając nazwy mamy przyjemność intelektualną

z powodu zaskakującego pomysłu enuncjatywnego nazwy, jej adekwatności, przeniesienia refleksji na poziom

sugestywnej interpretacji. Jest w tym zwykle ukryty cel pragmatyczny, mówiąc mniej powściągliwie –

marketingowy, niemniej wchodzi to w zakres kreatywnego świata komunikacji, w którym przekaz szczególnie ten

wpisany w nazwę własną (tu: chrematonim), musi być dostrzegalny i skuteczny. Najlepiej w tej roli wypadają

chrematonimy oparte na nazewniczej poetyce kompozycyjnej, desygnujące (wręcz socjotechnicznie) obiekty

o charakterze komercyjnym, ale także rozrywkowym i artystycznym, które dodatkowo odpowiadają treściowo

panującemu „duchowi czasów” (por. Teutsch 2008).

Nie wszędzie i nie zawsze nazwy socjotechniczne odnoszą ludyczny sukces, zazwyczaj jednak są rejestrowane

przez odbiorców lepiej niż nazwy pospolite lub dajmy na to kody techniczne. Będą w ten sposób funkcjonować

np. wyszukane nazwy drinków typu Zardzewiały Gwóźdź, Ogień Azteków, Srebrna Nakrętka, Orient Express,

Debiutant, Haute Couture lub nazwy odcieni farb do malowania ścian typu Lato Toskanii, Morelowy Nektar, Złoto

Egiptu, Słoneczny Pocałunek, Kogel-Mogel.

6.3. Licentia chrematonimica

Z funkcjonalnego punktu widzenia, kształt nazwy jest w zasadzie absolutnie dowolny, bo „cokolwiek da się

nazwać jakkolwiek”, szczególnie we współczesnym świecie, w którym użytkownicy języka są zaprogramowani

na przyjmowanie każdej twórczej, udanej lub nieudanej, adekwatnej lub nieadekwatnej, logicznej lub absurdalnej,

zaskakującej lub zupełnie banalnej innowacji w zakresie nazewnictwa chrematonimicznego. Autorzy nazw mają tu

wyjątkowo duże pole do popisu i stosują różne narzędzia kreacyjne, choć ich indywidualna aktywność nazewnicza

ogranicza się zwykle do jednej lub kilku nazw, np. nazywają firmę, produkt, wydarzenie, społeczność itd. (por.

Gałkowski 2009: 515-522). Dopiero w ogólnej masie nazw, przyporządkowanym określonym sferom kulturowym,

pojedynczym klasom obiektów, domenom semantycznym, zaczyna się dostrzegać siłę komunikacyjną i potencjał

wyrażania chrematonimów; samodzielnie też potrafią zaskakiwać.

Jak pokazuje współczesna praktyka nazewnicza, pojedyncze chrematonimy stają się przedmiotem poszukiwań,

badań rynkowych, społecznych, dopasowania do istniejących już zasobów onimicznych – oryginalność zapewnia

niepowtarzalność. Jednostka chrematonimiczna może być dosłownie efektem zabawy słownej, w której stosuje

się każdy możliwy chwyt „językowej popkultury”, również intertekstowy (np. poprzez przytaczanie

frazeologizmów, sekwencji znanych z języka kultury, polityki, nauki) i interjęzykowy (przede wszystkim

z nachyleniem do języka angielskiego jako współczesnej lingua franca). Mówiąc nieco przesadnie, ale nie

nietrafnie, licentia onimica pozwala na wiele (zob. Gałkowski 2011). Poza podanymi wyżej przykładami, inną tego

ilustracją niech będą nazwy imprez rozrywkowych łódzkich klubów młodzieżowych: The Stylacja, Elektro masakra,

Uwolnić Piątek, Nie Lubię Poniedziałków, Rockoteka, One way to heaven, antiDjfront lub nazwy tzw. „eventów

modowych” – kolekcji, pokazów, konkursów, sesji mody, fashion-weeków: Buffo buffalo bombast – kolekcja,

Sesja-secesja – kolekcja, Opatul mnie – kolekcja, After the long goodbye – kolekcja, Sen nocy letniej –

pokaz, O Złoty Guzik Diabła Boruty – konkurs, Fashion Phylosophy – cykl wydarzeń w obszarze mody.

Gros tak kształtowanych chrematonimów (głównie ideacyjnych) funkcjonuje jak tytuły, które mają być na tyle

nieprzeciętne, żeby ewokatywnie i niepowtarzalnie firmować denominowaną rzeczywistość, stanowiąc jego

integralną część w funkcji zapowiadającej lub odwoławczej. Przestrzegając takich kryteriów chrematonim spełnia

wobec nazywanego obiektu także funkcje zabezpieczającą, przede wszystkim z marketingowego punktu widzenia,

którego nie można odcinać od badań onomastycznych w tym zakresie onimii.

Na marginesie warto odnotować, że dobrze funkcjonujące w obiegu komunikacyjnym nazwy mogą być także

efektem usług zleconych, np. nazwy firm i produktów powstające w agencjach brandingowych (tak np. powstała

skądinąd udana nazwa płockiego koncernu paliwowego Orlen czy też nazwa sieci stacji benzynowych Bliska).

Niezmierzone możliwości twórcze w zakresie motywów nominacyjnych i modeli strukturalnych chrematonimów

daje, poza sferą reklamową czy handlową, także sfera medialna, chociażby Internet. Użytkownicy tego medium

wręcz są zobligowani do tworzenia tzw. „e-nazw” (e-nimów), które służą do wydzielenia określonego obszaru

komunikacyjnego w sieci i wyróżnienia się wśród innych istniejących już obszarów, np. adresy poczty

internetowej, adresy domen, nazwy serwerów itd. Internauta zdaje sobie zwykle sprawę ze skali i różnorodności

formalnej, również pod kątem graficznym, która charakteryzuje pojedyncze e-nimy. Są to nazwy typu

chrematonimicznego, często zupełnie translingwistyczne i kłócące się z konwencją leksykalno-składniową,

do której przyzwyczaił nas język używany w tradycyjnym rejestrze mówionym lub pisanym, niekiedy lokujące się

zupełnie obok języka, bo niedające się wyartykułować, pozostające mieszaniną znaków graficzno-ikonicznych,

które nie muszą tworzyć jednostek artykułowanych (np. nicki typu: vbn2-H, U%U, (-o-), IiIiI, L@L).

7. Wnioski końcowe

Konkludując należy przyjąć, że chrematonomastyka wszczęła proces kwestionujący tradycyjne spojrzenie

na nazwy własne. Proces ten będzie postępował dopóki sobie nie uświadomimy, że to właśnie chrematonimy –

jako najliczniejsza i najbardziej dynamiczna formalnie i semiotycznie klasa nazw własnych – mogą modyfikować

jej faktyczny wymiar językowy.

Można by tu nawet mówić o pewnym podejściu „neoonomastycznym”. Autonomizacja chrematonomastyki staje

się faktem. Niemożliwe i niepotrzebne wydaje się jednak całkowite oderwanie, bo chrematonomastyka choćby

z powodu przeplatania się materiału nazwotwórczego, musi zachować więzi z dyscyplinami pokrewnymi,

np. antro- lub toponomastyką.

Na koniec trzeba by postawić następujący postulat: albo uznamy chrematonimy za jednostki reorganizujące

dotychczasowe pojęcie nazw własnych, albo zaczną być one postrzegane jako twory transonomastyczne, na tyle

inne od „tradycyjnych” nazw własnych, że być może zostaną uznane za kategorię zupełnie inną i podlegającą

odrębnym kryteriom szczegółowej klasyfikacji.

Osobiście jestem za rozwiązaniem pierwszym, zakładając, że ogólna definicja nazwy własnej zostanie

dostosowana do bardziej szerokiego spektrum jej możliwych reprezentantów. Kryteria delimitacji nazw własnych

z pewnością muszą wówczas ulec aktualizacji, np. kryterium synsemantyczne może zostać wsparte przez

kryterium pragmatyczne. Być może jest to nawet jakiś pomysł na rozstrzygnięcie kwestii, czym się różni nazwa

własna od nazwy pospolitej poza rolą desygnującą dla nazw własnych i cechującą klasy obiektów dla nazw

pospolitych. W moim przekonaniu polega to też na tym, że nomina propria są motywowane jako twory językowe,

szczególnie te nowo powstające jak chrematonimy, nomina appellativa w większości przypadków zaś nie.

Grecki filozof Hermogenes mówił: każdy człowiek ma prawo do arbitralnego nazwania jakiejkolwiek rzeczy według

swojego upodobania (inaczej mówiąc: każdy mógłby sobie sprawić swój własny język nie naruszając trafności

słów względem denotatów). Sprawdza się to teoretycznie w odniesieniu do nazw pospolitych i nazw własnych –

wszystkich arystotelesowskich onoma. Jednak w przypadku obiektów nazywanych przy pomocy nazw pospolitych

nie ma to sensu, bo one już posiadają nazwy, a każdy nowy pomysł na nazywanie czegoś nazwanego

wprowadzałby tylko chaos i nieporozumienie. Wyjątkiem mogą być ewentualnie realia jeszcze nienazwane.

Sprawdza się to natomiast doskonale w przypadku obiektów otrzymujących nazwy własne. Nazwanie

„czegokolwiek jakkolwiek” w sposób proprialny jest naturalnym i nieodbieralnym przywilejem każdego

użytkownika języka, co zresztą powoduje, że ilość i jakość nazw własnych jest nienormowana. Jest

to z pewnością wciąż aktualne wyzwanie badawcze dla onomastyki, przede wszystkim jej nowej subdyscypliny –

chrematonomastyki, ale także innych zainteresowanych tym metodologii językoznawczych.

Bibliografia

B e z l a j France et al. (red.) 1983, Osnoven sistem i terminologija na slovenskata onomastika. Osnovnaja

sistema i terminologija slavjanskoj onomastiki. Grundsystem und Terminologie der slawischen Onomastik, Skopje:

Makedonska akademija na naukite i umetnostite – Megunaroden komitet na slavistite – Komisija za slovenska

onomastika.

B r e z a Edward 1998, Nazwy obiektów i instytucji związanych z nowoczesną cywilizacją (chrematonimy), [w:]

Ewa Rzetelska-Feleszko (red.), Polskie nazwy własne. Encyklopedia, Warszawa-Kraków: Wydawnictwo Instytutu

Języka Polskiego PAN, s. 343-361.

C i e ś l i k o w a Aleksandra 1996, Metody w onomastycznych badaniach różnych kategorii nazw własnych,

Onomastica XLI, s. 5–19.

C i e ś l i k o w a Aleksandra 1998, Nazwa własna – tekst – onomasta, [w:] Milán Majtán, Pavol Žigo (red.), 13.

Slovenská Onomastická Konferencia (Modra – Piesok 2.–4. októbra 1997), Bratislava: Filozofická faculta Univerzity

Komanského – Jazykovedný ústav L’udovíta Štúra SAV, s. 27–32.

E i c h l e r Ernst et al. red. 1995-1996, Namenforschung. Names Studies. Les noms propres. Ein internationales

Handbuch zur Onomastik. An International Handbook of Onomastics. Manuel international d’onomastique, t.

I (1995), t. II (1996), Berlin – New York: M. de Gruyter.

G a l a Sławomir 1981, W sprawie językowej definicji nazw własnych, Onomastica XXVI, s. 41-51.

G a ł k o w s k i Artur 2005, Verso una semantica del nome proprio, [w:] Krzysztof Bogacki, Anna Dutka-

Mańkowska (red.), Les relations sémantiques dans le lexique et dans le discours, Warszawa: Uniwersytet

Warszawski, s. 109-118.

G a ł k o w s k i Artur 2007, Socjoideonimy a chrematonimy – miejsce nazw organizacji i inicjatyw społecznych

w dynamice onimicznej języka, [w:] Aleksandra Cieślikowa et al. (red.), Nowe nazwy własne – nowe tendencje

badawcze, Kraków: PANDIT, s. 495-508.

G a ł k o w s k i Artur 2008, Chrematonimy w funkcji kulturowo-użytkowej. Onomastyczne studium porównawcze

na materiale polskim, włoskim, francuskim, Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.

G a ł k o w s k i Artur 2009, Usi e abusi della lingua nella formazione dei crematonimi, Studi Italiani di Linguistica

Teorica e Applicata XXXVIII-3, s. 499-513.

G a ł k o w s k i Artur 2010, Problemi di terminologia onomastica. Contributi per un dibattito, Rivista Italiana di

Onomastica RIOn XVI-2, s. 604-624.

G a ł k o w s k i Artur 2011, Licentia onimica. O tworzeniu i używaniu nazw własnych we współczesnym języku,

[w:] Piotr Stalmaszczyk, Anna Obrębska (red.), Poznawanie słowa 2. Wykłady inauguracyjne Wydziału

Filologicznego UŁ wygłoszone w roku akademickim 2010/2011, Łódź: Primum Verbum, s. 103-122.

G r o d z i ń s k i Eugeniusz 1973, Zarys ogólnej teorii imion własnych, Warszawa: PWN.

H a r v a l í k Milán, C a f f a r e l l i Enzo (red.) 2007 Onomastic terminology: an international survey /

Terminologia onomastica: un’ichiesta internazionale, Rivista Italiana di Onomastica RIOn XIII-1, s. 181–220.

K a l e t a Zofia 1998, Teoria nazw własnych, [w:] Ewa Rzetelska-Feleszko (red.), Polskie nazwy własne.

Encyklopedia, Warszawa – Kraków: Wydawnictwo Instytutu Języka Polskiego PAN, s. 15-36.

K n a p p o v á Miloslava 1996, Namen von Sachen (Chrematonymie) II, [w:] Ernst Eichler et al. (red.),

Namenforschung. Names Studies. Les noms propres. Ein internationales Handbuch zur Onomastik. An

International Handbook of Onomastics. Manuel international d’onomastique, t. II, Berlin – New York: M. de

Gruyter, s. 1567-1572.

Kosyl Czesław 2001, Chrematonimy, [w:] Jerzy Bartmiński (red.), Współczesny język polski, Lublin: Wydawnictwo

Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, s. 447-452.

Kosyl Czesław 2003, Chrematonimia, [w:] Ewa Rzetelska-Feleszko, Aleksandra Cieślikowa, przy współudziale

Jerzego Dumy (red.), Słowiańska onomastyka. Encyklopedia, t. II, s. 370-375.

K r i p k e Saul 1980, Naming and Necessity, Cambridge: B. Blackwell.

K r y u k o v a Irina 2008, Russian advertising names as a matter of linguistic fashion, Onoma 43, s. 397-410.

K u r y ł o w i c z Jerzy 1956, La position linguistique du nom propre, Onomastica II, 1-14.

M a ń c z a k Witold 1982, La notion de nom propre, [w:] Kazimierz Rymut (red.), Proceedings of the Thirteenth

Congress of Onomastic Sciences, t. II, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź: Ossolineum, s. 101-106.

M a ń c z a k Witold 2006, Jeszcze o istocie nazw własnych, [w:] Zofia Abramowicz, Elżbieta Bogdanowicz (red.),

Onimizacja i apelatywizacja, Białystok: Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, s. 507-512.

M i l l John Stuart 1988 [1843], Système de logique déductive et inductive, Bruxelles: P. Mardaga.

M r ó z e k Robert 2006, Apelatywna sfera językowa a sfera onimiczna – przed- i poglobalizacyjny problem

onomastyki, [w:] Zofia Abramowicz, Elżbieta Bogdanowicz (red.), Onimizacja i apelatywizacja, Białystok:

Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, s. 153-163.

P o d o l s k a y a Natalija V. 19882, Slovar russkoy onomastičeskoj terminologii, Moskwa: Nauka.

S e a r l John R. 1971, The problem of proper names, [w:] Danny D. Steinberg, Leon A. Jakobovits (red.),

Semantics. An interdisciplinary reader in philosophy, linguistics and psychology, Cambridge: The University Press,

s. 134-141.

S k l j a r e n k o Aleksej i Olga 2005, Interrelationship between common nouns and proper nouns, [w:] Eva

Brylla, Mats Wahlberg (red.), Proceedings of the 21st International Congress of Onomastic Sciences, t. 1–

2,Uppsala:Uppsala Universitet, s. 277–282.

Š r á m e k Rudolf 1996, Namen von Sachen (Chrematonimie) I, [w:] Ernst Eichler et al. (red.),

Namenforschung. Names Studies. Les noms propres. Ein internationales Handbuch zur Onomastik. An

International Handbook of Onomastics. Manuel international d’onomastique, vol. II,Berlin –New York: M. de

Gruyter, s. 1562-1567.

T e u t s c h Andreas 2008, Trademarks as indicators of the zeitgeist, Onoma 43, s. 251-257.

V a x e l a i r e Jean-Louis 2005, Les noms propres. Une analyse lexicologique et historique, Paris: H. Champion.

Artur Gałkowski © 2011

Summary: The article introduces a theoretic basis of a new onomastic discipline

referred to as chrematonomastics. The author forms the definition and defines the

scope of chrematonyms as onymic units denoting various objects of the material and

immaterial human culture created by men most of all with practical aims. From the

linguistic and communicative point of view, chrematonyms realize mostly pragmatic

functions. Among chrematonyms one may find: names of enterprises and products

(i.e. marketing chrematonyms), names of groups and social units (i.e. associative

chrematonyms) as well as names of events of cultural dimension (i.e. ideative

chrematonyms). Chrematonyms can be currently found in nearly each domain of

social life; they frequently constitute an element of specific types of a language as

well as its terminology. They are forms that vary in linguistic and trans-linguistic

constructions, which in certain contexts are not structurally classifiable. As the third

huge category of proper names, not including anthroponyms and toponyms,

chrematonyms modify some criteria of propriality/onomasticity, for instance the

asemanticity or the untranslatability of proper names.

[1] Podobny punkt widzenia: Strawson 1959, Gardiner 1957, Hilgemann 1974, Donnellan 1972, Kotarbiński 1929,

Dąmbska 1929 (szczegółowe kolokacje bibliograficzne w: Kaleta 1998). Por. też Gala 1981 oraz Kuryłowicz 1956.

[2] Z punktu widzenia czysto strukturalnego „Dyrektor Artystyczny Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi” może być

uznany wyłącznie za sekwencję syntagmatyczną o określonym znaczeniu (grupę nominalną w pełni

synsemantyczną), jednak nie pozbawia to formy funkcji jednostkowo lub wielokrotnie desygnacyjnej, typowej dla

większości nazw własnych.

[3] Por Breza 1998 oraz Kosyl 2001, 2003.

[4] Zob. proces ustalania terminologii w zakresie chrematonimii w obrębie obiektów ekonomicznych (np. firm

i produktów handlowych): Gałkowski 2008: 61-70, 2010: 613-614. Por. argumentację terminologiczną dla

synonimicznego pragmatonimu w: Kryukova 2008: 397, Podolskaya 1988: 113.

[5] Na podstawie wywiadu przeprowadzonego z belgijskim onomastą (Harvalík, Caffarelli red. 2007: 206).

[6] Rozróżnienie na chrematonimię marketingową, społecznościową i ideacyjną oraz inne kwestie typologiczne

zob. w: Gałkowski 2008: 15-42, 51-57.

[7] Logatomy to kreacje leksykalne, które zachowując zasady fonetyki i ortografii danego języka, nie kojarzą się

powszechnie z żadnym znanym w tym języku wyrazem czy podstawą leksykalną (np. twory w języku polskim

rodzaju szczuseł, deratyk, mackaty). W przypadku nazw handlowych potencjalne logatomy konfrontowane są

także z innymi językami, w których możliwa jest zbieżność formalna. Można by je uznać za „neologizmy

absolutne”. Tego rodzaju logatomem jest np. nazwa marki Kodak. Logatomy powstają dziś licznie i spontanicznie

w przestrzeni internetowej, w której wiele możliwych konstrukcji jest już zarezerwowanych, co powoduje, że dla

trwalszego rozróżnienia wytwarza się konstrukcje maksymalnie abstrakcyjne.