Artur Gałkowski, „Chrematonomastyka jako autonomizująca się subdyscyplina nauk
onomastycznych”, red. M. Biolik, J. Duma, Chrematonimia jako fenomen współczesności,
Wydawnictwo UWM w Olsztynie, Olsztyn, 2011, pp. 181-193.
1. Wstęp
Chrematonomastyka to dyscyplina stosunkowo nowa wśród nauk onomastycznych, przybierająca jednak
na tempie w rozwoju konceptualnym i metodologicznym, odnotowywana jako autonomizujący się dział studiów
o nazwach własnych. Dziedzina ta w swoim obecnym dynamicznym kształcie wykazuje dużo wspólnego nie tylko
z teorią i analizą propriów, ale także ogólnym poglądem lingwistycznym na nazwy własne jako fakty
oraz jednostki językowe, które funkcjonują na poziomie leksykalnym, komunikacyjnym, dyskursywno-tekstowym,
pragmatycznym itd. (por. Cieślikowa 1996; Grodziński 1973: 17). Samodzielność dyscyplinarna
chrematonomastyki nie wybija jej jednak z orbity tradycyjnych i utwierdzonych metodologii onomastycznych, jak
antroponomastyka czy toponomastyka. Jej innowacyjność objawia się nie tylko w przedmiocie i metodach
badawczych, ale także we wpływie, jaki chrematonomastyka wywołuje w spojrzeniu na całą onimię. Prowadzi ono
do rewizji teorii na temat ogólnego pojęcia nazwy własnej i jej językowej oraz kulturowej definicji. Tego rodzaju
punkt widzenia stawiam jako tezę, która zapewne przerodzi się w szerszą dyskusję dotyczącą wielu wykładników
określających językową formę i funkcję nazw własnych jako kategorii gramatycznej.
2. Kryteria proprialności
Od czasów starożytnych uznaje się nomina propria za kategorię pozbawioną lub pozbawianą wielu cech
językowych, które – niejako w opozycji – posiada kategoria nadrzędna, tj. zbiór nomina appellativa. Nazwa
pospolita otrzymuje wszelkie role językowe, łącznie z tą, że może stać się w określonych warunkach
komunikacyjnych nazwą własną (poprzez onimizację), co na odwrót jest też naturalnie możliwe (poprzez
apelatywizację), ale jest eksponowane jako proces wyjątkowy i nie zawsze stabilny, tzn. kończący się faktycznym
włączeniem przekształcanej kategorii do pełnoprawnych i nie granicznych zasobów leksykalnych języka.
W opinii tej pobrzmiewa być może arystotelesowska koncepcja zrównująca nazwy własne i nazwy pospolite (jako
onoma), paradoksalnie jednak nieprzemawiająca za semantycznym potencjałem nazw (por. Vaxelaire 2005: 429).
Dziś jest on wykazywany we wszystkich klasach onimii, dość ewidentnie wśród chrematonimów, wbrew takim
klasycznym opiniom, jak Johna Stuarta Milla (1843) koncepcja pozbawiająca nazwy własne zdolności konotowania
w sensie nadanym konotacji przez filozofa, lub Saula Kripkiego pogląd o nadawaniu nazwom własnym roli
„sztywnych desygnatorów określonych referencji” (ang. rigid designators, Kripke 1980: passim)[1].
Kryterium asemantyczne propriów spotyka się z licznymi kontrpropozycjami w onomastyce; jest jednak
stosunkowo utwierdzone w językoznawstwie teoretycznym: według wielu badaczy języka zbiór nazw własnych
pozostaje niejako na pograniczu warstwy leksykalnej, co waży w ich rozpatrywaniu jako kompleksowych
jednostek języka i urasta do pewnego stereotypu naukowego. Przyczynia się to z kolei do tego, że zagadnienie
bywa bagatelizowane, pomijane jako tabu lub przedstawiane w asekuratywnym dyskursie hipotetycznym, również
wśród onomastów. Zakładam, że chrematonomastyczny punkt widzenia na potencjał synsemantyczny nazw
własnych może być w tym względzie rozstrzygający (por. Gałkowski 2005).
Inne kryterium odróżniające kategorię propriów od kategorii apelatywów to formalnojęzykowa struktura nazw
własnych, która w klasycznych opracowaniach teoretycznych (w tym filozoficznych) przedstawiana jest dość
konsekwentnie jako twór jednoczłonowy, nierozbudowany, typowy dla konwencji znanej dla większości
przypadków antroponimów czy toponimów, np. Sokrates, Napoleon, Elba, Europa. Aby nie wywoływać problemu
złożonej nominacji unika się w teorii form, które mają charakter syntagmatyczny (analityczny), będących
bezdyskusyjnie jednostkami określonych toponomastykonów, np. Stany Zjednoczone Ameryki,
antroponomastykonów, np. Widzący z Lublina (przydomek lubelskiego rabina z XVIII w.) albo Dyrektor
Artystyczny Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi jako tytuł instytucjonalny[2], i wreszcie chrematonomastykonów,
wśród których nazwy złożone przeważają, np. nazwa inicjatywy Dzień bez Papierosa, wydarzenia kulturalnego
Festiwal Piosenki Rosyjskiej w Jeleniej Górze, partii politycznej Platforma Obywatelska, firmy handlowej w formie
przeniesionego do chrematonimu frazeologizmu Niebo w Gębie.
Pierwszym problemem, jaki się napotyka analizując tego rodzaju złożenia jest ich labilność kategorialna i pytanie
„odkąd dokąd” nazwa występuje, bo można się np. zastanawiać, czy element utożsamiający lub lokalizujący jest
jej składnikiem. O tym, czy mamy tu do czynienia w ogóle z nazwami własnymi decydują nierzadko specjalne
gremia językoznawczo-legislacyjne. W innych sytuacjach interpretuje się niektóre z nich jako kreacje tzw.
onomastyki stylistycznej. Mogą to bowiem być antonomazje, tj. formy wskazujące na jakąś cechę desygnatu,
która staje się zastępnikiem właściwej nazwy własnej, np. Widzący z Lublina w miejsce Jakub Izaak Horowic
(prawdopodobnie występuje w historii wyłącznie jedna osoba o takim przydomku).
Wątpliwość w określeniu przynależności proprialnej lub apelatywnej nie jest w tych wypadkach rozwiązywana
nawet formą graficzną (użycie wielkich liter w języku polskim) lub niezmiennością morfoskładniową. Jak się
zresztą okazuje, szczególnie pośród przykładów chrematonimii, wielka litera lub zafiksowana struktura formalna
nie są kryterium regularnym (np. andel’s – nazwa sieci luksusowych hoteli, działkowiec – nazwa miesięcznika
ogrodnictwa działkowego; głoskowiec BBR oznacza to samo, co Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, a5 –
Wydawnictwo a5, Walentynki – Święto Zakochanych, pot. merc – samochód marki Mercedes itd.).
Uznawanie za „nazwy” złożeń lub zestawień wieloczłonowych sprawia, że nazwa własna widziana zwyczajowo
jako twór nierozbudowany staje się związkiem wyrazowym lub konstrukcją chrematonoformantów, którą określa
się jako compositum onimiczne lub wyrażenie proprialne, posiadające stały potencjał przekazu niemal (mikro)
tekstowego (zob. Cieślikowa 1998).
Jeszcze jedno kryterium klasycznego podejścia do nazw własnych należałoby przywołać zanim przejdę
do rozwinięcia argumentów potwierdzających tezę, że chrematonimy zmieniają ogólne spojrzenie na świat
propriów, autonomizując dziedzinę, która się nimi zajmuje wśród nauk onomastycznych. Jest to stosunkowo
aprioryczne kryterium nieprzetłumaczalności nazw własnych, którego orędownikiem na arenie międzynarodowej
jest m.in. Witold Mańczak (1982, 2006). Jest to z pewnością kryterium dzielące prawdę – w przypadku tzw.
„idealnych nazw własnych” (Grodziński 1973: 22), jak imiona lub nazwiska – z dużą dozą fałszu dla nazw
opisowych transparentnych, których tłumaczenie niekiedy jest wręcz niezbędne dla identyfikacji obiektu i uznania
używanej formy za nazwę własną w innej przestrzeni językowej. Nieprzetłumaczalność onimów sprawdza się
m.in. dla form o ustalonych i niezmiennych ramach konstrukcyjnych, zwykle tych jednoczłonowych, np. z zakresu
urbonimów (nazw miast): Opole, Sofia, Perugia (co najwyżej można tu mieć do czynienia z adaptacjami
fonetycznymi lub graficznymi: Paryż, Londyn). Nie sprawdza się jednak dla nazw opisowych lub częściowo
opisowych (treściowo przejrzystych): New York → Nowy York, United States of America → Stany Zjednoczone
Ameryki, Kraina Wielkich Jezior Mazurskich → wł. Regione dei Grandi Laghi di Masuria. Oczywiście chodzi tu
o tłumaczenie, które dla pierwotnego i lokalnego użycia nazwy nie stanowi żadnego punktu odniesienia i odbywa
się niejako ponad nazwą wyjściową, z gruntu niezmienną.
Teoretycznie możliwe, ale niepraktyczne lokalnie, jest tłumaczenie większości hodonimów czy plateonimów,
np. ul. Zielona, rue du Bac, via Della Conciliazione. Są jednak i tu znaczące odstępstwa, bo zwyczajowo
i w określonym kręgu językowym można się posługiwać odpowiednikiem Pola Elizejskie zamiast fr. Champs-
Elysées, Plac św. Piotra zamiast wł. Piazza San Pietro lub Piąta Aleja zamiast ang. 5th Avenue. Dość powszechne
jest tworzenie wielojęzykowych ekwiwalentów dla chrematonimów w postaci nazw instytucji, np. ang. United
Nations, Organizacja Narodów Zjednoczonych, fr. Organisation des Nations Unies, ros. Организация
Объединенных Наций itd.
3. Stopnie proprialności a chrematonimia
Dotychczasowe rozważania zaczynają przemawiać za poglądem, że nie ma jednego modelu formalnojęzykowego
dla kategorii nomina propria, szczególnie jeśli zaczynamy kompleksowo rozpatrywać całe spektrum klas i form
onimii, np. jednostek nazewniczych w postaci różnych antroponimów, ojkonimów, anojkonimków
oraz chrematonimów, spośród których takie grupy, jak znaki handlowe lub tytuły wytworów kultury artystycznej
wystawiane są niekiedy również przez onomastów wystawiane poza obręb propriów.
Jak utrzymują Aleksej i Olga Skljarenko (2005), nazwy wykazują różny poziom „onomastyczności” (ang.
onomasticity, co odpowiada w tej analizie „proprialności”) układając się piramidowo względem podstawy, którą
stanowią nomina appellativa. Nazwy pospolite są niejako fundamentem tej piramidy, zbudowanej z trzech
poziomów: pierwszy (tuż nad fundamentem), to nazwy pośrednie między nazwami pospolitymi i własnymi, drugi
– propria I (można je oceniać jako nazwy własne „słabe”) i trzeci – propria II (w mojej ocenie są to nazwy własne
„mocne”). Propria II stopnia miałyby być nazwami własnymi modelowymi, ale nawet i te mogą zejść
do podstawy, tzn. utracić cechy proprialności i przyjąć cechy apelatywności (zdolność desygnowania
denominowanych klas obiektów o określonej treści semantycznej), np. nazwa własna „mocna” FIAT (w formie
literowca powstałego z inicjałów pełnej nazwy opisowej Fabbrica Italiana Automobili Torino) może przejść
na poziom propriów I („słabych”) po adaptacji systemowej (graficznej, fonetycznej, fleksyjnej, np. w zdaniu
„pojedziemy moim Fiatem, nie twoim”), ale także na poziom pośredni, gdzie pojawia się wątpliwość, czy mamy
do czynienia jeszcze z nazwą własną czy już z nazwą pospolitą (np. w wyrażeniu „fabryka produkująca Fiaty” vs.
„fabryka produkująca fiaty”), wreszcie też może znaleźć się na poziomie fundamentu wśród nomina appellativa,
z możliwym dostosowaniem graficznym do przyjętej wymowy (np. w stwierdzeniu „fiatami kieruje się nawet
nieźle, ale szybko się eksploatują”).
4. Definicja i zakres chrematonimów
Uznaję, że chrematonimy denotują różnorodne realia, które są zamierzonym wynikiem kulturowej aktywności
człowieka (zob. Gałkowski 2008: 9). W takiej perspektywie chrematonimy byłyby jednostkami onomastycznymi
natury abionimicznej, czyli – nazwami obiektów nieożywionych, materialnych i duchowych; kryje się w tym jednak
pewna nieścisłość. Chrematonimami mogą być również nazwy obiektów ożywionych, głównie z odniesieniem
do jednostek lub grup ludzi, jeśli te spełniają określone funkcje społeczne i stanowią strukturę formalnie
zorganizowaną, np. nazwy firm jednoosobowych, które w świetle prawa oraz niewątpliwie uzusu językowego,
mogą być tożsame z imieniem i nazwiskiem właściciela, bądź nazwy stowarzyszeń gromadzących jednostki wokół
określonej idei i pod jednym szyldem.
Jak mantrę powtarza się w różnych studiach onomastycznych, że zakres chrematonimii podlega istotnej dyskusji
międzynarodowej. Tymczasem, przynajmniej w obszarze słowiańskim, zmierza ona ku oczekiwanym konkluzjom
albo dawno je już osiągnęła. W podstawie dyskusja ta osadza się na dwóch stycznych koncepcjach, z których
jedna – maksymalistyczna zawiera drugą – minimalistyczną[3], dając prawo zaistnienia wśród chrematonimów nie
tylko nazwom funkcjonującym w sferze marketingowej, np. firmonimom (ergonimom[4]), ale także – jak
wskazano wyżej – socjoideonimom (zob. Gałkowski 2007), czyli nazwom zrzeszeń i przedsięwzięć społecznych
oraz działań o charakterze kulturowym (ideacyjnym). Jest to koncepcja, która była w dużej mierze punktem
wyjścia dla definicji chrematonimu przyjętej na przełomie lat ’60 i ’70 XX w. przez międzynarodowy zespół
onomastów opracowujących jeden z podstawowych jak dotychczas słowników terminologii onomastycznej
w Europie, Osnoven sistem i terminologija na slovenskata onomastica (Bezlaj et al. red. 1983).
Z jednej strony zatem chrematonimia bywa ograniczana do indywidualizujących nazw przedmiotów materialnych,
wytworzonych przez człowieka, np. produktów na użytek handlowy, z drugiej – rozszerza się na wiele wytworów
materialnych i niematerialnych, ale nie artefaktów, które tworzą krajobraz kulturowy kształtowanej przez ludzi
rzeczywistości i obejmują wiele przejawów jego aktywności sformalizowanej bądź niesformalizowanej.
Termin „chrematonim” pochodzi od gr. chréma, chrématos, co oznacza ‘rzecz, przedmiot użyteczny i potrzebny,
towar’ (we współczesnym języku greckim dodatkowo ‘pieniądze’), ale w klasycznym sensie także ‘dzieło, czyn,
działanie, sprawę, zdarzenie, przedsięwzięcie’. Etymologia chrematonimu może zatem objaśniać zarówno wąską,
jak i szeroką definicję tego pojęcia. Ze względu na przeprowadzone badania i ustalenia, wyrażam pogląd
o szerokiej koncepcji chrematonimii, chociaż nie uważam, aby ta klasa nazw własnych miała być jak utrzymuje
Willy Van Langendonck – „śmietnikiem” dla tzw. „innych” nazw własnych[5], które nie pozwalają się klasycznie
sklasyfikować, tworząc przestrzeń uznaną z kolei przez Roberta Mrózka za „ogród nieplewiony onomastyki”
(Mrózek 2006: 159; por. Gałkowski 2008: 349). Wyjściowa koncepcja o szerokim zakresie chrematonimii znajduje
swoje potwierdzenie w artykułach encyklopedycznych Rudolfa Šrámka i Miloslavy Knappovej, zamieszczonych
w Międzynarodowym podręczniku onomastyki (Eichler red. 1995-96).
5. Formy i treść chrematonimów
Chrematonimy to klasa bardzo heterogeniczna pod względem formalnym i semantyczno-motywacyjnym, co już
powoduje, że wymaga dość innowacyjnych i niejednorodnych narzędzi badających jej strukturę, układającą się
w wiele różnych systemów i podsystemów, pozostawiając gdzieś w ich orbicie jednostki z pozoru nietypowe
(np. nazwę baru, która przemawia pozornym wykluczeniem wobec samej siebie: Bar Bez Interesującej Nazwy lub
nazwę w postaci kodu technicznego dla aparatu komórkowego: E62). Już tylko z tego powodu trzeba uznać
chrematonimię za swego rodzaju fenomen nie tylko onomastyczny, ale w ogóle językowy, charakterystyczny dla
wszystkich kultur językowych, wzbogacających się o nowe jednostki proprialne wraz z nieustającym rozwojem
cywilizacyjnym (gospodarczym, edukacyjnym, kulturalnym, społecznym, naukowym, militarnym itd.).
Chrematonimy funkcjonujące w otoczeniu kulturowym nie są wyłącznie zwykłymi etykietami dla obiektów,
którym pospiesznie nadaje się nazwy, aby je wyeksponować w szumie informacyjnym, zindywidualizować,
zapamiętać, stosować w komunikacji. Kodują one stałą informację o nazywanej rzeczywistości, często
w przemyślany sposób perswazyjny, mający wiele wspólnego z wytwarzaniem aktu mowy, a więc celem
perlokucyjnym.
5.1.Chrematonimy syntetyczne
Z punktu widzenia leksykalno-formalnego, konstrukcje syntetyczne są w chrematonimii tak samo częste jak te
analityczne. Syntetyczne są najbardziej typowe dla chrematonimii marketingowej, np. nazwy firm i produktów,
analityczne dla innych typów, np. chrematonimii społecznościowej, chrematonimii ideacyjnej, medionimii,
ideonimii[6].
Wśród kreacji syntetycznych chrematonimii najliczniej są reprezentowane takie modele jak: translokacje
pojedynczych apelatywów, np. Klepsydra dla zakładu pogrzebowego; composita chrematonoformantowe
(konstrukcje tworzone w bardzo dowolny sposób jako zlepkowce lub złożenia zestawione, z wykorzystaniem
cząstek stanowiących zazwyczaj część innych leksemów – cząstek nazw pospolitych lub własnych), pretendujące
nierzadko do neologizmów albo logatomów[7], np. Polbud, Eko-Form, Krak-Mięs); transonimizacje (formy
powstające jako efekt przesunięcia między klasami onimicznymi, np. deantroponimiczne Kubuś dla soku,
detoponimiczne Żywiec dla piwa); nazwy abrewiacyjne – literowce, sylabowce, akronimy (np. Pekao S.A., EMPiK,
PAN) oraz formacje literowe, numeryczne lub literowo-numeryczne (np. A jako nazwa wydawnictwa, 77 – nazwa
dyskoteki, 24H – nazwa sklepu monopolowego).
5.2.Chrematonimy analityczne
Jeśli chodzi o nazwy analityczne wśród chrematonimów, wskazać tu się powinno przede wszystkim na konstrukcje
typu frazematycznego, które służą do nazywania określonego obiektu przez wyartykułowanie w onimie jego
przeznaczenia, natury, podstawowych cech (np. Fundacja na Rzecz Pomocy Dzieciom z Grodzieńszczyzny,
Europejski Dzień Parków Narodowych, Muzułmański Związek Religijny w RP). Mogą one zawierać, obok elementu
utożsamiającego, lokalizującego lub objaśniającego, również nazwę specjalną – symboliczną (np. Fundacja
„Nerkadar” na rzecz Zapobiegania i Leczenia Chorób Nerek, Chrześcijański Kościół „Miecz Ducha” w Kaliszu,
Nagroda Literacka „Nike”).
6. Semantyczność i komunikacyjność chrematonimów
Nazwy typu chrematonimicznego niemal w każdej z możliwych formacji zachowują prymarny związek
semantyczny z rzeczywistością lub wytwarzają go wtórnie, funkcjonując we właściwym sobie obiegu
komunikacyjnym.
6.1.Wartość onomastyczna i leksykalna chrematonimu
Znaczeniem chrematonimu jest wiedza o nazywanym obiekcie, podana w nazwie wprost lub w sposób kodowany.
Najlepiej tu oczywiście wypadają nazwy deskryptywno-informacyjne; wszystkie inne muszą być w jakiś sposób
objaśnione, aby zaistnieć w słowniku mentalnym użytkowników (zob. Kaleta 1998: 24; Kuryłowicz 1956).
Zaistnienie w takim słowniku łączy się z nabyciem znaczenia encyklopedycznego (kulturowego). Nawet absolutne
logatomy typu Kodak lub Jogo, formy paraleksykalne typu XXX, niemotywowane słownikowo, stają się w wyniku
użytkowania nośnikami znaczeń nie tylko funkcjonalnych i uzualnych, ale także naddanych konotacyjnie.
W wyniku użytkowania nowe twory nazewnicze przestają być po pierwsze puste znaczeniowo, a po drugie – nie
są już bierne w perspektywie dyskursywnych oraz słowotwórczych użyć, rozszerzeń leksykalnych, przekształceń,
frazeologizacji itd.
Zestawiając kilka punktów widzenia, można przyjąć, że znaczeniem chrematonimu jest zbiór treści semantyczno-
pragmatycznych, tzn. określona wartość onimiczna, która może polegać jednocześnie na: 1. znaczeniu
leksykalnym podanym wprost lub w sposób sugestywny, 2. znaczeniu motywacyjnym (domyślnym lub ukrytym,
na pewno znanym twórcy nazwy), 3. znaczeniu naddanym nazwie jako efekt jej „życia” w języku (Gałkowski
2008: 147-148).
Do tego dochodzi zdolność tworzenia określonego wymiaru dyskursywnego, bardzo często wykorzystywana
w kampanii reklamowo-informacyjnej nazywanej rzeczywistości. Dowodem na to są chociażby firmowe slogany
towarzyszące nazwie-marce produktu, które nie tylko wyrażają konotacje, ale także podpowiadają odbiorcom
treść użytkową w odniesieniu do obiektu, np. Colgate „World of care”, Nokia „Connecting People”, Volkswagen
„Das Auto.”.
6.2.Funkcja komunikacyjno-ewokatywna chrematonimów
Chrematonim np. w postaci nazwy produktu handlowego może być sam w sobie komunikatem rozbudzającym
skojarzenia, czyniącym z nazwy przemawiający przekaz o charakterze reklamowym, retorycznym, ale także
ludycznym. Zakładam, że nasz umysł reaguje serią obrazów i asocjacji, kiedy wypowiemy, usłyszymy lub
dostrzeżemy np. hasło Nutella. Refleksja językowa zapewne się pojawi u przeciętnego użytkownika języka
na widok nazwy sklepu Kupcuś. Zdarza się, że tworząc i odbierając nazwy mamy przyjemność intelektualną
z powodu zaskakującego pomysłu enuncjatywnego nazwy, jej adekwatności, przeniesienia refleksji na poziom
sugestywnej interpretacji. Jest w tym zwykle ukryty cel pragmatyczny, mówiąc mniej powściągliwie –
marketingowy, niemniej wchodzi to w zakres kreatywnego świata komunikacji, w którym przekaz szczególnie ten
wpisany w nazwę własną (tu: chrematonim), musi być dostrzegalny i skuteczny. Najlepiej w tej roli wypadają
chrematonimy oparte na nazewniczej poetyce kompozycyjnej, desygnujące (wręcz socjotechnicznie) obiekty
o charakterze komercyjnym, ale także rozrywkowym i artystycznym, które dodatkowo odpowiadają treściowo
panującemu „duchowi czasów” (por. Teutsch 2008).
Nie wszędzie i nie zawsze nazwy socjotechniczne odnoszą ludyczny sukces, zazwyczaj jednak są rejestrowane
przez odbiorców lepiej niż nazwy pospolite lub dajmy na to kody techniczne. Będą w ten sposób funkcjonować
np. wyszukane nazwy drinków typu Zardzewiały Gwóźdź, Ogień Azteków, Srebrna Nakrętka, Orient Express,
Debiutant, Haute Couture lub nazwy odcieni farb do malowania ścian typu Lato Toskanii, Morelowy Nektar, Złoto
Egiptu, Słoneczny Pocałunek, Kogel-Mogel.
6.3. Licentia chrematonimica
Z funkcjonalnego punktu widzenia, kształt nazwy jest w zasadzie absolutnie dowolny, bo „cokolwiek da się
nazwać jakkolwiek”, szczególnie we współczesnym świecie, w którym użytkownicy języka są zaprogramowani
na przyjmowanie każdej twórczej, udanej lub nieudanej, adekwatnej lub nieadekwatnej, logicznej lub absurdalnej,
zaskakującej lub zupełnie banalnej innowacji w zakresie nazewnictwa chrematonimicznego. Autorzy nazw mają tu
wyjątkowo duże pole do popisu i stosują różne narzędzia kreacyjne, choć ich indywidualna aktywność nazewnicza
ogranicza się zwykle do jednej lub kilku nazw, np. nazywają firmę, produkt, wydarzenie, społeczność itd. (por.
Gałkowski 2009: 515-522). Dopiero w ogólnej masie nazw, przyporządkowanym określonym sferom kulturowym,
pojedynczym klasom obiektów, domenom semantycznym, zaczyna się dostrzegać siłę komunikacyjną i potencjał
wyrażania chrematonimów; samodzielnie też potrafią zaskakiwać.
Jak pokazuje współczesna praktyka nazewnicza, pojedyncze chrematonimy stają się przedmiotem poszukiwań,
badań rynkowych, społecznych, dopasowania do istniejących już zasobów onimicznych – oryginalność zapewnia
niepowtarzalność. Jednostka chrematonimiczna może być dosłownie efektem zabawy słownej, w której stosuje
się każdy możliwy chwyt „językowej popkultury”, również intertekstowy (np. poprzez przytaczanie
frazeologizmów, sekwencji znanych z języka kultury, polityki, nauki) i interjęzykowy (przede wszystkim
z nachyleniem do języka angielskiego jako współczesnej lingua franca). Mówiąc nieco przesadnie, ale nie
nietrafnie, licentia onimica pozwala na wiele (zob. Gałkowski 2011). Poza podanymi wyżej przykładami, inną tego
ilustracją niech będą nazwy imprez rozrywkowych łódzkich klubów młodzieżowych: The Stylacja, Elektro masakra,
Uwolnić Piątek, Nie Lubię Poniedziałków, Rockoteka, One way to heaven, antiDjfront lub nazwy tzw. „eventów
modowych” – kolekcji, pokazów, konkursów, sesji mody, fashion-weeków: Buffo buffalo bombast – kolekcja,
Sesja-secesja – kolekcja, Opatul mnie – kolekcja, After the long goodbye – kolekcja, Sen nocy letniej –
pokaz, O Złoty Guzik Diabła Boruty – konkurs, Fashion Phylosophy – cykl wydarzeń w obszarze mody.
Gros tak kształtowanych chrematonimów (głównie ideacyjnych) funkcjonuje jak tytuły, które mają być na tyle
nieprzeciętne, żeby ewokatywnie i niepowtarzalnie firmować denominowaną rzeczywistość, stanowiąc jego
integralną część w funkcji zapowiadającej lub odwoławczej. Przestrzegając takich kryteriów chrematonim spełnia
wobec nazywanego obiektu także funkcje zabezpieczającą, przede wszystkim z marketingowego punktu widzenia,
którego nie można odcinać od badań onomastycznych w tym zakresie onimii.
Na marginesie warto odnotować, że dobrze funkcjonujące w obiegu komunikacyjnym nazwy mogą być także
efektem usług zleconych, np. nazwy firm i produktów powstające w agencjach brandingowych (tak np. powstała
skądinąd udana nazwa płockiego koncernu paliwowego Orlen czy też nazwa sieci stacji benzynowych Bliska).
Niezmierzone możliwości twórcze w zakresie motywów nominacyjnych i modeli strukturalnych chrematonimów
daje, poza sferą reklamową czy handlową, także sfera medialna, chociażby Internet. Użytkownicy tego medium
wręcz są zobligowani do tworzenia tzw. „e-nazw” (e-nimów), które służą do wydzielenia określonego obszaru
komunikacyjnego w sieci i wyróżnienia się wśród innych istniejących już obszarów, np. adresy poczty
internetowej, adresy domen, nazwy serwerów itd. Internauta zdaje sobie zwykle sprawę ze skali i różnorodności
formalnej, również pod kątem graficznym, która charakteryzuje pojedyncze e-nimy. Są to nazwy typu
chrematonimicznego, często zupełnie translingwistyczne i kłócące się z konwencją leksykalno-składniową,
do której przyzwyczaił nas język używany w tradycyjnym rejestrze mówionym lub pisanym, niekiedy lokujące się
zupełnie obok języka, bo niedające się wyartykułować, pozostające mieszaniną znaków graficzno-ikonicznych,
które nie muszą tworzyć jednostek artykułowanych (np. nicki typu: vbn2-H, U%U, (-o-), IiIiI, L@L).
7. Wnioski końcowe
Konkludując należy przyjąć, że chrematonomastyka wszczęła proces kwestionujący tradycyjne spojrzenie
na nazwy własne. Proces ten będzie postępował dopóki sobie nie uświadomimy, że to właśnie chrematonimy –
jako najliczniejsza i najbardziej dynamiczna formalnie i semiotycznie klasa nazw własnych – mogą modyfikować
jej faktyczny wymiar językowy.
Można by tu nawet mówić o pewnym podejściu „neoonomastycznym”. Autonomizacja chrematonomastyki staje
się faktem. Niemożliwe i niepotrzebne wydaje się jednak całkowite oderwanie, bo chrematonomastyka choćby
z powodu przeplatania się materiału nazwotwórczego, musi zachować więzi z dyscyplinami pokrewnymi,
np. antro- lub toponomastyką.
Na koniec trzeba by postawić następujący postulat: albo uznamy chrematonimy za jednostki reorganizujące
dotychczasowe pojęcie nazw własnych, albo zaczną być one postrzegane jako twory transonomastyczne, na tyle
inne od „tradycyjnych” nazw własnych, że być może zostaną uznane za kategorię zupełnie inną i podlegającą
odrębnym kryteriom szczegółowej klasyfikacji.
Osobiście jestem za rozwiązaniem pierwszym, zakładając, że ogólna definicja nazwy własnej zostanie
dostosowana do bardziej szerokiego spektrum jej możliwych reprezentantów. Kryteria delimitacji nazw własnych
z pewnością muszą wówczas ulec aktualizacji, np. kryterium synsemantyczne może zostać wsparte przez
kryterium pragmatyczne. Być może jest to nawet jakiś pomysł na rozstrzygnięcie kwestii, czym się różni nazwa
własna od nazwy pospolitej poza rolą desygnującą dla nazw własnych i cechującą klasy obiektów dla nazw
pospolitych. W moim przekonaniu polega to też na tym, że nomina propria są motywowane jako twory językowe,
szczególnie te nowo powstające jak chrematonimy, nomina appellativa w większości przypadków zaś nie.
Grecki filozof Hermogenes mówił: każdy człowiek ma prawo do arbitralnego nazwania jakiejkolwiek rzeczy według
swojego upodobania (inaczej mówiąc: każdy mógłby sobie sprawić swój własny język nie naruszając trafności
słów względem denotatów). Sprawdza się to teoretycznie w odniesieniu do nazw pospolitych i nazw własnych –
wszystkich arystotelesowskich onoma. Jednak w przypadku obiektów nazywanych przy pomocy nazw pospolitych
nie ma to sensu, bo one już posiadają nazwy, a każdy nowy pomysł na nazywanie czegoś nazwanego
wprowadzałby tylko chaos i nieporozumienie. Wyjątkiem mogą być ewentualnie realia jeszcze nienazwane.
Sprawdza się to natomiast doskonale w przypadku obiektów otrzymujących nazwy własne. Nazwanie
„czegokolwiek jakkolwiek” w sposób proprialny jest naturalnym i nieodbieralnym przywilejem każdego
użytkownika języka, co zresztą powoduje, że ilość i jakość nazw własnych jest nienormowana. Jest
to z pewnością wciąż aktualne wyzwanie badawcze dla onomastyki, przede wszystkim jej nowej subdyscypliny –
chrematonomastyki, ale także innych zainteresowanych tym metodologii językoznawczych.
Bibliografia
B e z l a j France et al. (red.) 1983, Osnoven sistem i terminologija na slovenskata onomastika. Osnovnaja
sistema i terminologija slavjanskoj onomastiki. Grundsystem und Terminologie der slawischen Onomastik, Skopje:
Makedonska akademija na naukite i umetnostite – Megunaroden komitet na slavistite – Komisija za slovenska
onomastika.
B r e z a Edward 1998, Nazwy obiektów i instytucji związanych z nowoczesną cywilizacją (chrematonimy), [w:]
Ewa Rzetelska-Feleszko (red.), Polskie nazwy własne. Encyklopedia, Warszawa-Kraków: Wydawnictwo Instytutu
Języka Polskiego PAN, s. 343-361.
C i e ś l i k o w a Aleksandra 1996, Metody w onomastycznych badaniach różnych kategorii nazw własnych,
Onomastica XLI, s. 5–19.
C i e ś l i k o w a Aleksandra 1998, Nazwa własna – tekst – onomasta, [w:] Milán Majtán, Pavol Žigo (red.), 13.
Slovenská Onomastická Konferencia (Modra – Piesok 2.–4. októbra 1997), Bratislava: Filozofická faculta Univerzity
Komanského – Jazykovedný ústav L’udovíta Štúra SAV, s. 27–32.
E i c h l e r Ernst et al. red. 1995-1996, Namenforschung. Names Studies. Les noms propres. Ein internationales
Handbuch zur Onomastik. An International Handbook of Onomastics. Manuel international d’onomastique, t.
I (1995), t. II (1996), Berlin – New York: M. de Gruyter.
G a l a Sławomir 1981, W sprawie językowej definicji nazw własnych, Onomastica XXVI, s. 41-51.
G a ł k o w s k i Artur 2005, Verso una semantica del nome proprio, [w:] Krzysztof Bogacki, Anna Dutka-
Mańkowska (red.), Les relations sémantiques dans le lexique et dans le discours, Warszawa: Uniwersytet
Warszawski, s. 109-118.
G a ł k o w s k i Artur 2007, Socjoideonimy a chrematonimy – miejsce nazw organizacji i inicjatyw społecznych
w dynamice onimicznej języka, [w:] Aleksandra Cieślikowa et al. (red.), Nowe nazwy własne – nowe tendencje
badawcze, Kraków: PANDIT, s. 495-508.
G a ł k o w s k i Artur 2008, Chrematonimy w funkcji kulturowo-użytkowej. Onomastyczne studium porównawcze
na materiale polskim, włoskim, francuskim, Łódź: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego.
G a ł k o w s k i Artur 2009, Usi e abusi della lingua nella formazione dei crematonimi, Studi Italiani di Linguistica
Teorica e Applicata XXXVIII-3, s. 499-513.
G a ł k o w s k i Artur 2010, Problemi di terminologia onomastica. Contributi per un dibattito, Rivista Italiana di
Onomastica RIOn XVI-2, s. 604-624.
G a ł k o w s k i Artur 2011, Licentia onimica. O tworzeniu i używaniu nazw własnych we współczesnym języku,
[w:] Piotr Stalmaszczyk, Anna Obrębska (red.), Poznawanie słowa 2. Wykłady inauguracyjne Wydziału
Filologicznego UŁ wygłoszone w roku akademickim 2010/2011, Łódź: Primum Verbum, s. 103-122.
G r o d z i ń s k i Eugeniusz 1973, Zarys ogólnej teorii imion własnych, Warszawa: PWN.
H a r v a l í k Milán, C a f f a r e l l i Enzo (red.) 2007 Onomastic terminology: an international survey /
Terminologia onomastica: un’ichiesta internazionale, Rivista Italiana di Onomastica RIOn XIII-1, s. 181–220.
K a l e t a Zofia 1998, Teoria nazw własnych, [w:] Ewa Rzetelska-Feleszko (red.), Polskie nazwy własne.
Encyklopedia, Warszawa – Kraków: Wydawnictwo Instytutu Języka Polskiego PAN, s. 15-36.
K n a p p o v á Miloslava 1996, Namen von Sachen (Chrematonymie) II, [w:] Ernst Eichler et al. (red.),
Namenforschung. Names Studies. Les noms propres. Ein internationales Handbuch zur Onomastik. An
International Handbook of Onomastics. Manuel international d’onomastique, t. II, Berlin – New York: M. de
Gruyter, s. 1567-1572.
Kosyl Czesław 2001, Chrematonimy, [w:] Jerzy Bartmiński (red.), Współczesny język polski, Lublin: Wydawnictwo
Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, s. 447-452.
Kosyl Czesław 2003, Chrematonimia, [w:] Ewa Rzetelska-Feleszko, Aleksandra Cieślikowa, przy współudziale
Jerzego Dumy (red.), Słowiańska onomastyka. Encyklopedia, t. II, s. 370-375.
K r i p k e Saul 1980, Naming and Necessity, Cambridge: B. Blackwell.
K r y u k o v a Irina 2008, Russian advertising names as a matter of linguistic fashion, Onoma 43, s. 397-410.
K u r y ł o w i c z Jerzy 1956, La position linguistique du nom propre, Onomastica II, 1-14.
M a ń c z a k Witold 1982, La notion de nom propre, [w:] Kazimierz Rymut (red.), Proceedings of the Thirteenth
Congress of Onomastic Sciences, t. II, Wrocław-Warszawa-Kraków-Gdańsk-Łódź: Ossolineum, s. 101-106.
M a ń c z a k Witold 2006, Jeszcze o istocie nazw własnych, [w:] Zofia Abramowicz, Elżbieta Bogdanowicz (red.),
Onimizacja i apelatywizacja, Białystok: Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, s. 507-512.
M i l l John Stuart 1988 [1843], Système de logique déductive et inductive, Bruxelles: P. Mardaga.
M r ó z e k Robert 2006, Apelatywna sfera językowa a sfera onimiczna – przed- i poglobalizacyjny problem
onomastyki, [w:] Zofia Abramowicz, Elżbieta Bogdanowicz (red.), Onimizacja i apelatywizacja, Białystok:
Wydawnictwo Uniwersytetu w Białymstoku, s. 153-163.
P o d o l s k a y a Natalija V. 19882, Slovar russkoy onomastičeskoj terminologii, Moskwa: Nauka.
S e a r l John R. 1971, The problem of proper names, [w:] Danny D. Steinberg, Leon A. Jakobovits (red.),
Semantics. An interdisciplinary reader in philosophy, linguistics and psychology, Cambridge: The University Press,
s. 134-141.
S k l j a r e n k o Aleksej i Olga 2005, Interrelationship between common nouns and proper nouns, [w:] Eva
Brylla, Mats Wahlberg (red.), Proceedings of the 21st International Congress of Onomastic Sciences, t. 1–
2,Uppsala:Uppsala Universitet, s. 277–282.
Š r á m e k Rudolf 1996, Namen von Sachen (Chrematonimie) I, [w:] Ernst Eichler et al. (red.),
Namenforschung. Names Studies. Les noms propres. Ein internationales Handbuch zur Onomastik. An
International Handbook of Onomastics. Manuel international d’onomastique, vol. II,Berlin –New York: M. de
Gruyter, s. 1562-1567.
T e u t s c h Andreas 2008, Trademarks as indicators of the zeitgeist, Onoma 43, s. 251-257.
V a x e l a i r e Jean-Louis 2005, Les noms propres. Une analyse lexicologique et historique, Paris: H. Champion.
Artur Gałkowski © 2011
Summary: The article introduces a theoretic basis of a new onomastic discipline
referred to as chrematonomastics. The author forms the definition and defines the
scope of chrematonyms as onymic units denoting various objects of the material and
immaterial human culture created by men most of all with practical aims. From the
linguistic and communicative point of view, chrematonyms realize mostly pragmatic
functions. Among chrematonyms one may find: names of enterprises and products
(i.e. marketing chrematonyms), names of groups and social units (i.e. associative
chrematonyms) as well as names of events of cultural dimension (i.e. ideative
chrematonyms). Chrematonyms can be currently found in nearly each domain of
social life; they frequently constitute an element of specific types of a language as
well as its terminology. They are forms that vary in linguistic and trans-linguistic
constructions, which in certain contexts are not structurally classifiable. As the third
huge category of proper names, not including anthroponyms and toponyms,
chrematonyms modify some criteria of propriality/onomasticity, for instance the
asemanticity or the untranslatability of proper names.
[1] Podobny punkt widzenia: Strawson 1959, Gardiner 1957, Hilgemann 1974, Donnellan 1972, Kotarbiński 1929,
Dąmbska 1929 (szczegółowe kolokacje bibliograficzne w: Kaleta 1998). Por. też Gala 1981 oraz Kuryłowicz 1956.
[2] Z punktu widzenia czysto strukturalnego „Dyrektor Artystyczny Teatru im. Stefana Jaracza w Łodzi” może być
uznany wyłącznie za sekwencję syntagmatyczną o określonym znaczeniu (grupę nominalną w pełni
synsemantyczną), jednak nie pozbawia to formy funkcji jednostkowo lub wielokrotnie desygnacyjnej, typowej dla
większości nazw własnych.
[3] Por Breza 1998 oraz Kosyl 2001, 2003.
[4] Zob. proces ustalania terminologii w zakresie chrematonimii w obrębie obiektów ekonomicznych (np. firm
i produktów handlowych): Gałkowski 2008: 61-70, 2010: 613-614. Por. argumentację terminologiczną dla
synonimicznego pragmatonimu w: Kryukova 2008: 397, Podolskaya 1988: 113.
[5] Na podstawie wywiadu przeprowadzonego z belgijskim onomastą (Harvalík, Caffarelli red. 2007: 206).
[6] Rozróżnienie na chrematonimię marketingową, społecznościową i ideacyjną oraz inne kwestie typologiczne
zob. w: Gałkowski 2008: 15-42, 51-57.
[7] Logatomy to kreacje leksykalne, które zachowując zasady fonetyki i ortografii danego języka, nie kojarzą się
powszechnie z żadnym znanym w tym języku wyrazem czy podstawą leksykalną (np. twory w języku polskim
rodzaju szczuseł, deratyk, mackaty). W przypadku nazw handlowych potencjalne logatomy konfrontowane są
także z innymi językami, w których możliwa jest zbieżność formalna. Można by je uznać za „neologizmy
absolutne”. Tego rodzaju logatomem jest np. nazwa marki Kodak. Logatomy powstają dziś licznie i spontanicznie
Top Related