Słowo Młodych, rok IV, nr 3/(14) 2010 - nr 4/(15) 2010

241
Słowo Młodych 3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010 Rok Iv chojnice 2011 calosc.indd 1 2011-02-23 18:31:19

Transcript of Słowo Młodych, rok IV, nr 3/(14) 2010 - nr 4/(15) 2010

Słowo Młodych

3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

Rok Iv

chojnice 2011

calosc.indd 1 2011-02-23 18:31:19

Redakcja:MARCIN WAŁDOCH

MICHAŁ JANUSZEWSKIKRZYSZTOF SZULCZYKDAWID PROCHOWSKI

SkładMACIEJ STANKE

Korekta:MARCIN WAŁDOCH

Copyright 2010by STOWARZYSZENIE ARCANA HISTORII

Wszelkie prawa zastrzeżone

ISSN 1897-9556

Adres Redakcji:Stowarzyszenie Arcana Historii

ul. Wysoka 389-600 Chojnice

tel. +48-889-681-139E-mail: [email protected]

KRS 0000313578NIP 5552070946

REGON 220681107NUMER KONTA 93 1090 1072 0000 0001 1028 1432

calosc.indd 2 2011-02-23 18:31:19

Spis treści

Michał WilczewskiSpójna Unia Europejska jako gracz światowy ..................................................................................7

Jarosław GrochowskiEwolucja w podejściu Chin do propagandowej roli sportu .........................................................13

Marcin AdamiakNadzwyczajna sesja Zgromadzenia Ogólnego Ligi Narodów (14 grudnia 1939 roku) ...........19

Marcin WałdochDyskurs władzy wokół Osiedla Polskich Dzieci w Pahiatua .........................................................31

Piotr StanisławskiIdea „Paktu Wschodniego”. Geneza, główne założenia i postulaty. Stanowisko Marszałka Józefa Piłsudskiego wobec tej koncepcji ........................................................................................53

Wiesława GołuńskaArgentyńsko - brytyjski konflikt o Wyspy Falklandzkie ..............................................................65

Grzegorz KrasinkiewiczFilm, jako czynnik kształtujący prawdę polityczną ......................................................................71

Iwona KortasTeoria reprodukcji Pierre’a Bourdieu .............................................................................................77

Oskar SzwabowskiAntypedagogika, postpedagogika, amication - radykalizm Schoenebecka ..............................85

Przemysław ZientkowskiFilozofia w służbie terroru. Nietzsche a nazizm – przyczynek do ideologicznego nadużycia...99

Andrzej MielkeRegulacja ustroju wewnętrznego Gminy Chojnice. Stan na rok 2003 ......................................109

calosc.indd 3 2011-02-23 18:31:19

Słowo Młodych4

Marcin WałdochSztandar 1 batalionu strzelców z Chojnic ...................................................................................129

Izabela MazanowskaStrajk w Wytwórni Konstrukcji Stalowych Mostostal (25-30.08.1980). Geneza, przebieg i skutki ...............................................................................................................................................133

Michał JanuszewskiKsiądz Alfons Schletz. Kosznajder i nauczyciel wiary ...............................................................141

Mirosław RekowskiZajście antyżydowskie w Czersku w roku 1924 ..........................................................................149

Dawid ProchowskiChojnicka prasa niemieckojęzyczna w okresie pruskim i międzywojennym .........................155

Wiesława Gołuńska„Czerwona szkoła” dla dziewcząt na starej fotografii część VIII ...............................................161

Wiesława GołuńskaZ dziejów „czerwonej szkoły” dla dziewcząt w Chojnicach na tle szkolnictwa na Pomorzu Gdańskim w latach 1882-2008. Część VII ...................................................................................165

Andrzej OrtmannKrzyże, figury i kapliczki przydrożne w Dekanacie Chojnickim ...........................................175

Adam WęsierskiObchody Święta Niepodległości w Powiecie Chojnickim i Tucholskim w okresie międzywo-jennym ..............................................................................................................................................181

Adam Węsierski„To ci, co piszą i czytają polskie książki, są najgorszym rozsadnikiem polskiej zarazy” - pery-petie polskiej biblioteki w Śliwicach z cenzurą pruską w drugiej połowie XIX wieku ..........203

Jacek WałdochZ dziennika legionisty: „Moje ciekawe fakty życiowe i niczem niewytłumaczone” Karol Fleck 1923-1935 sen (kubek).....................................................................................................................217

Dawid ProchowskiMord chojnicki i jego reperkusje wydawnicze ............................................................................225

Marcin WałdochHelmut Walser Smith, The Butcher’s Tale: Murder and anti – semitism in a german town .................................................................................................................................................231

Dawid ProchowskiDzieje Ziemi i Powiatu Chojnickiego. Ludzie Ziemi Chojnickiej, Tom III. Wybór i opracowa-nie Jacek Knopek .............................................................................................................................235

Marcin WałdochAndrzej Ortmann, Przydrożne znaki pobożności ludowej ........................................................237

Noty o autorach 239

calosc.indd 4 2011-02-23 18:31:20

NOTA OD REDAKCJI

Do rąk czytelników oddajemy łączone wydanie dwóch numerów „Słowa Młodych”. Zakres tematyczny z pewnością znajdzie zainteresowanie tak wśród chojniczan ciekawych historii swego miasta jak i wśród ogółu czytelników. W mijającym roku 2010 zdarzyło się wiele w Stowarzyszeniu Arcana Hi-storii. Członkowie SAH odkrywając historię miasta Chojnice przeprowadzili sze-reg kwerend archiwalnych i bibliotecznych w Polsce i w Wielkiej Brytanii. Widać to po tematyce poruszanej przez autorów publikacji w tym wydaniu.

Jak zawsze tak i teraz oferujemy poza artykułami stricte historycznymi prace z zakresu filozofii, pedagogiki i politologii.

Wkrótce rozpoczniemy akcje zbierania funduszy na wykonanie repliki sztandaru 1 batalionu strzelców z Chojnic. Naszym zamiarem jest ofiarowanie go Radzie Miejskiej w Chojnicach celem ekspozycji tego sztandaru w Urzędzie Miejskim. Wartym wyróżnienia jest fakt otrzymania przez członka Stowarzyszenia Arcana Historii Pana Zbigniewa Reszkowskiego odznaczenia Semper Fildelis, co miało miejsce z okazji trzydziestolecia „Solidarności”. Rok 2010 był też rocznicowym dla „Solidarności”. Jako stowarzyszenie włączyliśmy się w organizację XXX rocznicy sierpnia 80’ w Chojnicach (przedru-kowane zaproszenie na końcu numeru). Wszystkim czytającym życzymy wspaniałej lektury i niezapomnianych wrażeń, oraz inspiracji do odkrywania tej rzeczywistości, którą może przed nami odkryć praca naukowa i zwyczajnie pasja do odkrywania tak przeszłości jak i rze-czywistości społeczno - politycznej.

calosc.indd 5 2011-02-23 18:31:20

calosc.indd 6 2011-02-23 18:31:20

Unia Europejska stoi przed niezwykle ważnym zadaniem: takiego wzmoc-nienia i wykorzystania swojego potencjału, aby była zdolna do konkurencji w XXI w. Podstawowym aspektem jest tutaj skonsolidowanie państw członkowskich w łonie jednolitej politycznie i ekonomicznie organizacji, która będzie wywierać wpływ na kierunek zmian zachodzących na świecie. Brak współpracy w ramach jednego organizmu, uniemożliwi Unii odgrywanie znaczącej roli w polityce świa-towej i skaże wiele jej państw członkowskich (w tym Polskę) na status krajów znajdujących się poza czołówką rewolucji technologicznej. Unia to bezprecedensowy przykład dobrowolnej integracji w europej-skim środowisku, które dotychczas było raczej areną Realpolitik, niż wzorcowych stosunków międzypaństwowych opartych na zaufaniu. Jakkolwiek uznać można dotychczasowy rozwój Wspólnoty za sukces, w przyszłości konieczne wydaje się wzmocnienie działań integracyjnych. Koniec XX i początek XXI wieku to okres dynamicznych zmian w międzynarodowym układzie sił – zarówno w rozumieniu ekonomicznym, jak i politycznym.

Według teorii Thomasa L. Friedmana świat ulega „spłaszczeniu”: tech-nologie niezbędne do konkurowania w zglobalizowanej gospodarce są dostępne dla coraz większej liczby ludzi i krajów. Dzięki Internetowi i transgranicznemu przepływowi kapitału, ludzi i towarów, jednostki w najdalszych zakątkach świata dysponują porównywalnym dostępem do wiedzy i najnowocześniejszych zaso-bów technicznych. Oczywiście jest on warunkowany niejednokrotnie wysokimi

Michał Wilczewski

Spójna Unia Europejska jako gracz światowy

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

Rok Iv

calosc.indd 7 2011-02-23 18:31:20

Słowo Młodych8

kosztami dostępu do edukacji, w którą to winny inwestować poszczególne kraje1. W swojej książce „Świat jest płaski”, Friedman opisując dzisiejszą sytuację na are-nie światowego współzawodnictwa, posługuje się metaforą równego boiska, na którym kraje walczą o swoją pozycję: „Globalne boisko konkurencyjnej gry się wyrównało. Świat się spłaszczył”2. Według Friedmana, okolice roku 2000 uznać należy za początek Globalizacji 3.0, w której wszyscy mogą uczestniczyć i współ-pracować także ze wszystkimi3. Za podstawowe narzędzie „platformy płaskiego świata” pozwalającej według niego na funkcjonowanie w nowoczesnym świecie uznał „konwergencję komputera osobistego (który nagle umożliwił każdemu tworzenie własnych treści w formie cyfrowej), sieci światłowodowych (które umożliwiły wszystkim dostęp do większej ilości cyfrowych treści z całego świata, i to praktycznie za darmo), oraz oprogramowania do zarządzania przepływem pracy (które umożliwiło osobom prywatnym z całego świata wspólne tworze-nie cyfrowych treści niezależnie od tego, gdzie się znajdują i jakie odległości ich dzielą).4 Friedman opisał dziesięć sił spłaszczających świat, które wywarły decy-dujący wpływ na kształt dzisiejszej rzeczywistości. Dostrzeżenie i zrozumienie tej klasyfikacji pomaga w diagnozie współczesności i wytyczeniu kierunków na przyszłość. Wśród wskazanych sił znalazły się: przełom 1989 roku – koniec świa-ta dwubiegunowego, rozwój Internetu i debiut giełdowy Netscape w 1995 roku, programy do zarządzania przepływem pracy, uploading (łącznie z blogami i wiki-pedią), outsourcing5, offshoring, supply-chaining (łańcuchy dostaw), insourcing,

1 Wprowadzenie powszechnego obowiązku edukacji uznawane jest również za wydarzenie przełomowe w kształtowaniu współczesnego społeczeństwa i gospodarki. Według Lestera Thurowa „system publicznej edukacji to drugi najważniejszy wynalazek ludzkości obok pisma”. Jakkolwiek dostrzega się tu pewną przesadę, nie sposób nie zgodzić się z faktem wpływu edukacji na położenie zwłaszcza ludzi biednych – por. Lester Thurow, Fortuna sprzyja odważnym. Co zrobić, by zbudować trwałą i dobrze prosperującą gospodarkę globalną, Warszawa 2007, s. 187.2 Thomas L. Friedman, Świat jest płaski. Krótka historia XXI wieku, Poznań 2009, s. 18.3 Cezura taka spowodowana jest faktem upowszechnienia w tym okresie Internetu i handlu elektronicznego. Friedman wskazuje Globalizację 1.0 jako okres od wyprawy Kolumba w 1492 roku do początku XIX wieku – wymiany handlowej między Starym a Nowym Światem, gdy świat „skurczył się z dużego do średniego”; Globalizację 2.0, od początku XIX do końca XX wieku, gdy świat skurczył się do małego, a „głównym czynnikiem przemian, ich siłą napędową, stały się koncerny międzynarodowe” – w tym okresie można mówić o globalnym handlu i dużej roli techniki. Dzięki Globalizacji 3.0 świat „[…] skurczył się z małego do mikroskopijnego, a jednocześnie się spłaszczył. I tak jak siłą sprawczą Globalizacji 1.0 było globalizowanie się krajów, Globalizacji 2.0 – globalizowanie się firm, tak Globalizację 3.0 napędzają i nadają jej wyjątkowy charakter możliwości kooperowania i konkurowania na skalę globalną stworzone jednostkom” – por. Ibidem, s. 20.4 Ibidem, s. 20.5 Obecność w Polsce zagranicznych firm inwestujących w nowoczesne technologie, jest w oczywisty sposób częścią globalnego procesu dywersyfikacji łańcuchów dostaw i rozwoju outsourcingu.

calosc.indd 8 2011-02-23 18:31:20

Słowo Młodych 9

in-forming, sterydy (nowe technologie, „które przyczyniają się do wzmocnienia i turbodoładowania innych sił spłaszczających świat” – cyfrowe, mobilne, oso-biste i wirtualne). Dopiero kwalifikacja i umieszczenie wymienionych czynników obok siebie dają piorunujące wrażenie konieczności działania.

Jakkolwiek by nie rozważać kwestii rozwoju, dochodzi się do konstatacji, że w XXI wieku czynnikiem decydującym o sukcesie gospodarczym państw będzie wiedza. Jest to twierdzenie nie nowe, aczkolwiek wymagające stałego powtarzania w celu mobilizowania społeczeństw i rządów do podążania w tym kierunku. Gos-podarki najdynamiczniej rozwijające się obecnie i w przyszłości wymagają odpow-iedniego dostępu do wykwalifikowanej siły roboczej, na wszystkich poziomach wykonywanych prac. Aby odgrywać znaczącą rolę w świecie, Unia Europejska musi postawić na widoczny postęp w dziedzinie edukacji – europejskie uniwersytety muszą otrzymywać bardzo wysokie nakłady finansowe by gonić światowych rywali. Już teraz łatwo wyznaczyć najsilniejsze uniwersytety w Europie, które są zdolne do konkurencji światowej; niezbędne jest jednak przeznaczenie znacznych środków na rozwój jednostek badawczych w krajach członkowskich. Polska jest przykładem państwa, w którym nakłady te są wciąż niedostateczne, a poziom i organizacja nauc-zania przestarzałe. Już teraz świadczą o tym trudności absolwentów w znalezieniu odpowiedniej pracy, a w dłuższej perspektywie może to skutkować niezdolnością polskiej gospodarki do konkurowania z najsilniejszymi w Europie i na świecie.

Rewolucja informatyczna znajduje się w rozkwicie i ogarnia swym zasięgiem coraz to nowe sfery ludzkiej aktywności. Istniejące połączenia między wszystkimi kontynentami nie tylko umożliwiają rozwój gospodarek krajów biedniejszych – jak rozwój sektora usług w Indiach oparty na usługach outsourcingu eksportowanych do USA za pomocą łączy światłowodowych. Międzynarodowe połączenia pozwalają na transfer idei na globalną skalę. Jest to pole (przede wszystkim dla gospodarek zach-odnich) do wywierania ogromnego wpływu na konsumentów w każdym zakątku świata, możliwość informowania ludzi o sytuacji w dowolnym miejscu, narzędzie przekazu treści wszelkiego rodzaju o bezprecedensowym zasięgu. Mnogości szans i fantastycznych możliwości nieodłącznie towarzyszy jednak ogrom zagrożeń. Przykładami mogą być tu choćby cyberataki na Estonię, czy na zachodnie firmy, jak Google. O ile w przypadku amerykańskiej korporacji reagował Biały Dom, o tyle w Unii Europejskiej wciąż brak procedur wspólnej odpowiedzi na podobne zagrożenia.

W tym procesie międzynarodowe korporacje lokalizują swoje centra produkcyjne, badawcze lub obsługi klienta, wykorzystując wysoko wykwalifikowaną kadrę, równocześnie jednak niżej płatną od zachodniej. Polska jest przykładem kraju, w którym korporacje bardzo często lokują swoją działalność skoncentrowaną na rynki niemieckojęzyczne (Google, HP, Stream, Unicredit i inne).

calosc.indd 9 2011-02-23 18:31:20

Słowo Młodych10

Wraz z globalnym obiegiem informacji, kształtować się zaczyna aktywna międzynarodowa opinia publiczna, a w krajach rozwiniętych wzrasta świadomość konsumentów. Przykładem może tu służyć próba nacisku międzynarodowej społeczności na Chiny, skazana skądinąd na niepowodzenie, w sprawie wyzy-sku chińskich robotników. Dużo lepszym jednak – rozmaite bojkoty firm zatruwających środowisko (vide BP po katastrofie w Zatoce Meksykańskiej), czy produkujących szkodliwe towary. Wciąż jednak przyznać trzeba, że nieporówny-walnie skuteczniejszy wpływ wywierać może zdecydowana i zaplanowana akcja państwowa: przykładem presja Pekinu na Paryż, wywierana poprzez bojkot fran-cuskich korporacji operujących w Chinach, w odpowiedzi na paryskie protesty przed olimpiadą w Pekinie. Rozwinięcie wspólnej polityki unijnej w dziedzinie stosunków z krajami trzecimi może pozwolić na uniknięcie takich sytuacji. W dal-szej perspektywie, za równorzędnego partnera uważana być powinna cała Wspól-nota, a nie jej poszczególne części składowe. Zdolność do wywierania wpływu i bronienia interesów państw członkowskich w obszarze międzynarodowym po-winna być warunkiem sine qua non Unii Europejskiej.

Za globalnymi zmianami ekonomicznymi podążają zmiany polityczne. Tradycyjne mocarstwa przewartościowują swoje podejście do kwestii domi-nacji. Rośnie pozycja regionalnych potęg aspirujących do zwiększenia swojej roli w świecie. Chiny, Indie, Brazylia permanentnie zwiększają swoje możliwości. Według wielu politologów (Jak choćby cytowani w niniejszym artykule T.L. Fried-man i L. Thurow), Unia Europejska powinna zwiększyć swoje zaangażowanie w świecie i wykroczyć poza kwestie wyłącznie pomocy rozwojowej. Podążając za znanym porównaniem, jeśli Ameryka jest z Marsa a Europa z Wenus, to może najwyższy czas aby Europa zdała sobie sprawę z konsekwencji trwania w takim związku. Może nadszedł już odpowiedni moment aby Europa z biernej stała się stroną bardziej aktywną, Wenus wyzwoloną, świadomą i silną. I dalej podążając tym tropem, zdeterminowaną i niezależną, zdolną do przeciwstawienia się bru-talnej sile Pekinu, Moskwy, nie wymagającej wstawiennictwa swojego marsowego partnera. A także, w miarę potrzeby, miała możliwość oparcia się także jemu. Europa – Wenus musi podjąć walkę ze swoimi wewnętrznymi sprzecznościami, humorami i kompleksami. Tylko poprzez uzmysłowienie sobie wyjątkowej siły i pozycji, jaką dysponuje wobec innych partnerów sceny światowej, może na niej odegrać konstruktywną, efektywną rolę i pozostać w grze.

Jednym z bardzo ważnych problemów dla właściwego współdziałania Wspólnoty, jest brak zrozumienia i akceptacji europejskiej tożsamości. Wyjątkowo dobrą metodą dostrzeżenia wspólnej tożsamości i poziomu rozwoju Unii Europe-jskiej, jest porównanie jej do innych krajów i regionów. Przykład charakterysty-

calosc.indd 10 2011-02-23 18:31:20

Słowo Młodych 11

czny: Amerykanie i Chińczycy zwracają uwagę na bardzo rozwinięte u siebie sieci połączeń lotniczych: każdy stan lub prowincja ma wiele połączeń lotniczych, mnogość przewoźników. Nie sposób wskazać kraju Wspólnoty, może poza Niem-cami, który byłby w stanie konkurować z nimi. Zupełnie inaczej rzecz wygląda jednak, gdy potraktujemy Unię jako jeden organizm. Okazuje się, że państwo-Unia posiada wiele linii lotniczych. Co więcej, każdy jej „stan”, czy „prowincja” posiada własną: „prowincja” Anglia – British Airways, „prowincja” Francja – Air France, „prowincja” Niemcy – Lufthansa, „prowincja” Polska – PLL LOT, „prow-incja” Hiszpania – Iberia, „prowincja” Holandia – KLM. W całej Unii istnieje jeszcze wiele innych „prowincji” i dziesiątki innych linii lotniczych. Oczywiście nie mówimy o zaniku państw narodowych6, ale o współtworzeniu jednolitego or-ganizmu europejskiego, składającego się z wielu różnorodnych organów – państw, które muszą ze sobą współpracować dla dobra całości. Dyskusja o kształcie Unii Europejskiej, koncepcji jej dalszego jednoczenia się, toczy się przede wszystkim w głowach mieszkańców Starego Kontynentu: czy będzie to raczej luźny związek, czy może churchillowskie Stany Zjednoczone Europy, czy którakolwiek z wielu innych propozycji7. Świat dokonał już jednak wyboru: Unia funkcjonuje w glo-balnej świadomości jako jedna organizacja w statystykach ekonomicznych oraz przyjmuje obowiązki jako całość między innymi w działalności rozwojowej.

Za priorytetowy ekonomiczny czynnik integrujący i zarazem umacniający pozycję Unii w świecie uznaje się rozszerzenie i umocnienie strefy Euro. Od chwili stworzenia euro w 1999 roku, stało się ono walutą światową, ustępującą jedynie dolarowi jeśli chodzi o transakcje handlowe i walutą rezerwową używaną przez kraje na całym świecie. Na międzynarodowym rynku obligacji euro nawet prześcignęło dolara – w 2005 roku 46 % zobowiązań z tytułu obligacji było wyrażonych w walucie europejskiej, a 37 % z nich w dolarach. Na mocy dwustron-nych porozumień euro stało się oficjalną walutą trzech krajów spoza UE: Monako, Państwa Watykańskiego i San Marino. Andora, Kosowo i Czarnogóra przyjęły ją jednostronnie. Wiele krajów przy określaniu swojej polityki kursowej opiera się na euro jako na jednej z walut referencyjnych. Wśród krajów tych należy wymienić Botswanę, Chorwację, Izrael, Jordanię, Libię, Maroko, Rosję, Serbię, Tunezję i Byłą Jugosłowiańską Republikę Macedonii. Od 1999 roku wzrosła rola euro jako waluty rezerwowej banków centralnych na całym świecie, głównie kosztem dol-ara i japońskiego jena. Na euro częściej przechodzą kraje rozwijające się niż kraje

6 Choć wielu autorów zwraca uwagę na nieodzowne w epoce trzeciej rewolucji technologicznej zanikanie granic, przy zachowaniu silnych tożsamości narodowych – por. Lester Thurow, Fortuna sprzyja odważnym. Co zrobić, by zbudować trwałą i dobrze prosperującą gospodarkę globalną, Warszawa 2007.7 Por. J. Ruszkowski, Wstęp do studiów europejskich, Warszawa 2007.

calosc.indd 11 2011-02-23 18:31:21

Słowo Młodych12

uprzemysłowione. Fakt, że wspólna waluta została wprowadzona we wszystkich tych krajach dobrowolnie, nie ma precedensu w historii Europy. Waluta jest istot-nym czynnikiem jednoczącym państwa Unii znajdujące się w strefie euro i wydaje się przedmiotem pożądania wielu krajów do tego grona aspirujących. Wskazywa-na jako oczywista, konieczność wprowadzenia euro we wszystkich krajach Wspól-noty może jednak sprawiać problemy. Szczególnie dostały one dostrzeżone w mo-mencie wybuchu kryzysu w 2008 roku. Kwestią zasadniczą jest tu paradoksalnie nie zbyt duża integracja, lecz niedopracowanie niektórych elementów oraz kom-plikacje polityczne. George Soros opisuje euro jako „ […] walutę niekompletną, [gdyż] Traktat z Maastricht ustanowił unię monetarną, ale nie polityczną. Euro ma bank centralny, ale nie ma ministerstwa skarbu. […] Najpierw trzeba pomóc Europie znaleźć wyjście z kłopotów, a potem skorygować i umocnić strukturę euro”8. Wspólna waluta uwiarygodnia Unię jako organizm gospodarczy, mogący pełnić istotne funkcje na arenie światowej. Jej umocnienie będzie niewątpliwie krokiem w kierunku głębszej integracji politycznej i powinno być priorytetowym zadaniem dla unijnych ekonomistów i polityków.

Ważnym zagadnieniem współczesnej debaty o kształcie Wspólnoty winien zostać także temat komunikacji w Unii Europejskiej – na wszystkich poziomach. Być może w toku politycznej integracji dojdzie do przeanalizowania podejścia do języka angielskiego jako lingua franca Unii Europejskiej – hipotetycznie nawet jako drugiego obowiązującego w administracji w krajach członkowskich. Jest to postulat niewątpliwie odległy politycznie i dziś wzbudziłby raczej ogrom kon-trowersji, ale czyż sama Unia nie jest projektem niezwykle ambitnym?

Powyższe wskazania mogą wciąż wyglądać na dalekie od realizacji, niem-niej jednak potraktowanie ich z właściwą powagą jest niezbędne w procesie tworzenia silnej Europy.

8 George Soros, Euro do naprawy, Gazeta Wyborcza, 4-5 września 2010, s. 24.

calosc.indd 12 2011-02-23 18:31:21

Chiny w przeciwieństwie do innych państw komunistycznych, nie przy-wiązywały większej wagi do spraw związanych ze sportem. Ich uczestnictwo w igrzyskach olimpijskich odbywających się bezpośrednio po II wojnie światowej było incydentalne. Wpływ na to miało zarówno podejście do kwestii sportowych, a także problemy wewnętrzne1. Na olimpiadę w Londynie w 1948 roku pojechało tyl-ko siedmiu reprezentantów Chin. Wyekwipowano ich tak skromnie, że nie było ich stać na bilety powrotne, które kupili dopiero za pożyczone od organizatorów pie-niądze. Skromny był też udział Chin w kolejnych igrzyskach, pierwszych po objęciu w 1949 r. władzy przez komunistów Mao Zedonga. W 1952 r. do Helsinek Chiny Ludowe wysłały zaledwie jednego pływaka oraz drużyny piłkarzy i koszykarzy, któ-re spóźniły się na olimpiadę. Pekin nie wysłał reprezentacji na kolejne igrzyska, a w 1958 r. zawiesił członkostwo w MKOL2.

Jednym z powodów zawieszenia członkostwa w MKOL były regularne wy-stępy reprezentacji Tajwanu na międzynarodowych imprezach sportowych. Chiny oczywiście nie uznawały Tajwanu jako odrębnego państwa i było to przyczyną wielu sporów. Pod koniec lat pięćdziesiątych w czasie Rewolucji Kulturalnej zawieszono nawet Chińskie Igrzyska Narodowe, odbywające się od 1959 r. co cztery lata. Uwa-żając, że aktywność sportowa odciąga uwagę społeczeństwa od budowy komuni-zmu3.

1 R. Jones, Sport in China, [w:] Sport and physical education in China, pod red. J. Riordan, R. Jones, London 1999, s. 1.2 J. Ferenc, Fabryka mistrzów, „Tygodnik powszechny” 5/2007, www.tygodnik.onet.pl.3 Tamże.

Jarosław Grochowski

Ewolucja w podejściu Chin do propagandowej roli sportu

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

Rok Iv

calosc.indd 13 2011-02-23 18:31:21

Słowo Młodych14

Kolejne dziesięć lat było jałowe, jeśli chodzi o jakieś działania dotyczące sportu. Sytuacja ta zmieniła się na początku lat siedemdziesiątych, kiedy to mi-strzostwa świata w tenisie stołowym stały się świetną okazją do polepszenia sto-sunków międzynarodowych ze Stanami Zjednoczonymi. Przyczynkiem do tego było spotkanie chińskiego trzykrotnego mistrza świata Zhuana Zedonga z ame-rykańskim pingpongistą Glennem Cowanem. Podwieziony przez Chińczyków do hotelu Amerykanin otrzymał od Zhuana jedwabny portret gór Huangshan (od-wdzięczył się grzebieniem i koszulką z napisem „Let it be”), a jego rodacy – zapro-szenie do Chin od samego Mao4. Amerykanie bardzo szybko przyjęli zaproszenie i przyjechali na turniej tenisa stołowego. Było to szeroko komentowane w Stanach Zjednoczonych, a sama inicjatywa spotkała się z powszechną aprobatą. Chińscy tenisiści nie grali na sto procent swoich możliwości, ale mimo wszystko wygrali ten towarzyski mecz. Cała ta historia wpłynęła niezwykle pozytywnie na stosunki Chin i Stanów Zjednoczonych i nazwano ją „pingpongową dyplomacją”. Premier Chin Czou En-laja powiedział do członków amerykańskiej ekipy tenisa stołowe-go: „Kontakty między narodami Chin i Stanów Zjednoczonych były bardzo częste w przeszłości, ale później zostały przerwane na długi czas. Wasza wizyta na za-proszenie Chin otwiera wrota dla przyjaznych kontaktów między narodami obu krajów”5.

Tenis stołowy w tym wypadku odegrał kluczową rolę, gdyż okazał się po-lem, na którym mogło dojść do porozumienia. Rok później do Chin przybył pre-zydent Stanów Zjednoczonych Richard Nixon i doszło do ocieplenia stosunków politycznych.

Kolejnym pozytywem tego wydarzenia był wzrost zainteresowania spor-tem wśród ówczesnych władz. W 1979 roku Chiny wróciły do MKOL i w 1984 roku wysłały swoją reprezentację na olimpiadę w Los Angeles.

To był przełomowy moment dla chińskiego sportu. Na okrojonych igrzy-skach w Los Angeles zdobyli 15 złotych, 8 srebrnych i 9 brązowych medali, dzię-ki czemu zajęli bardzo dobrą czwartą lokatę w klasyfikacji medalowej. Od tego momentu sport zaczął się bardzo szybko rozwijać, decydujący wpływ na to mia-ły władze Chin, które od czasów „pingpongowej dyplomacji” zrozumiały, jaką siłą propagandową i dyplomatyczną jest sport. W ciągu kilku lat powstało ponad 1500 szkół sportowych, w których trenowano młode talenty6. Kolejnym krokiem

4 Tamże.5 S. Pawlak, Polityka Stanów Zjednoczonych wobec Chin 1956-1978, Warszawa 1982, s. 212.6 R. A. Clumpner, B. B. Pendleton, The people’ Republic of China, [w:] Sport under communism,

calosc.indd 14 2011-02-23 18:31:21

Słowo Młodych 15

było popularyzowanie sportu rekreacyjnego. Zaczęto budować obiekty sporto-we. Wszystkie te działania były bardzo podobne do tych, które już się sprawdziły w ZSRR i NRD7.

Chiny w ciągu kilku lat stały się jedną z liczących się reprezentacji sportowych na świecie. Na olimpiadzie w Seulu wypadli średnio, ale trudno się temu dziwić, gdyż były to pierwsze igrzyska olimpijskie od 8 lat, na których wystartowały wszystkie liczące się reprezentacje. Jednak już wtedy było widać, że z biegiem lat reprezentacja Chin będzie odnosiła coraz to większe sukcesu na arenach sportowych. Potwierdze-nie tego przyszło bardzo szybko, a mianowicie już w 1992 roku w Barcelonie gdzie Chińczycy zdobyli 16 złotych, 22 srebrne i 16 brązowych medali. Kolejne wielkie imprezy sportowe to kolejne coraz to lepsze rezultaty osiągane przez reprezentan-tów Chin. Każde kolejne igrzyska to awans w klasyfikacji medalowej na ostatniej olimpiadzie w 2004 roku w Atenach Chiny zajęły drugie miejsce w tej klasyfikacji tylko trochę ustępując reprezentacji Stanów Zjednoczonych. Wszyscy obserwatorzy byli przekonani, że na igrzyskach w Pekinie chińscy sportowcy nie będą mieli sobie równych.

Najbardziej zadziwiające jest to, że MKOL kolejny raz podjął dosyć dziw-ną i trudną do wytłumaczenia decyzję powierzenia organizacji igrzysk olimpij-skich Chinom. Bardzo łatwo cofnąć się i przypomnieć sobie jak kończyły się takie imprezy jak chociażby olimpiada w Berlinie w 1936 roku czy w Moskwie w 1980 roku. Były to typowo propagandowe spektakle i trudno było się spodziewać cze-goś innego po igrzyskach w Pekinie. Można zapytać, a co z wolnością, demokra-cją i prawami człowieka mimo to MKOL podjął taką, a nie inną decyzję. Trudno nie szukać w tym wypadku drugiego dna, którym są pieniądze. Chiny to kolosal-ny rynek. Tysiąc trzysta milionów mieszkańców (jedna piąta ludności kuli ziem-skiej) stanowi niezwykle łakomy kąsek dla gigantów przemysłowych, gorączkowo poszukujących coraz to nowych klientów. Olimpiada w Pekinie, tak jak wszystkie już od kilkunastu lat, była tylko tłem prawdziwej rywalizacji między Coca-Colą i Pepsi, Nike i Adidasem, Fordem i General Motors8.

Obserwując przygotowania do olimpiady w Pekinie trudno było mieć złu-dzenia, że nie będzie to propagandowa impreza mająca na celu demonstrację siły. Prof. Jiang Yun (ze Sports College na uniwersytecie Yanbian) pisał: „Zwycięstwo w igrzyskach olimpijskich lub mistrzostwach świata przynosi natychmiastowe uzna-

pod red. J. Riordan, London 1978, s. 127.7 Tamże, s. 130.8 A. Arciuch, Cyrk pekiński, czyli Realpolitik, „Nowe Państwo” 29/2001, s. 29.

calosc.indd 15 2011-02-23 18:31:21

Słowo Młodych16

nie, szacunek i prestiż na arenie międzynarodowej. Sport jest, zatem nie tylko po-lem rywalizacji sportowców różnych krajów, ale narzędziem dla zademonstrowania fizycznej, ekonomicznej, militarnej i kulturowej wyższości systemu politycznego”9. Chińskie władze przeznaczyły niewyobrażalne środki na organizację tej wielkiej imprezy sportowej. We wrześniu 2006 roku szacowało się, że rząd centralny i wła-dze stolicy już wydały 12,5 miliarda dolarów tylko na poprawę jakości powietrza w 15-milionowej metropolii, a wszystko to ma na celu pokazanie całemu światu, że Chiny potrafią zorganizować wielką imprezę sportową10. Dokonywano zmian w każ-dym aspekcie życia. Zaczęto nawet zmieniać mieszkańców i na początku 2006 roku rozpoczęto wielką kampanię wychowywania obywateli. Jeden z brytyjskich eksper-tów przekonywał, że ludzie odwiedzający Pekin będą mieli mylne wrażenie na temat prawdziwego oblicza Chin, gdyż miejsca, które odwiedzą, będą się różniły od reszty kraju11. Ostatecznie rozbudowa Pekinu przed igrzyskami olimpijskimi kosztowała władze Chin 44 miliardy dolarów co sprawiło, że była to najdroższa impreza sporto-wa w historii12.

Sukces chińskich sportowców był przesądzony, gdyż nikt nie liczył się z pieniędzmi i wszystko było podporządkowane drodze do sukcesu. Szkolenie spor-towców wyglądało identycznie jak w NRD, co nie może dziwić biorąc pod uwagę to, że jednym z architektów sukcesów chińskich sportowców była Helga Pfeifer niegdyś podejrzana o  zbudowanie na sterydach potęgi pływaków NRD. Pod koniec lat 80. nawiązała kontakt z  chińskim trenerem pływania Zhou Mingiem. W  1992  r. oboje trafili do Szanghaju. Od tego czasu o  chińskim pływaniu stawało się coraz głośniej. Podczas mistrzostw świata w  Rzymie w 1994 r. pływaczki chińskie nie miały god-nych rywalek. Zgarnęły 12  złotych medali w  szesnastu finałach. Docierały do mety daleko przed Amerykankami i  Australijkami. Sen o  potędze nie trwał jednak dłu-go. Parę tygodni później, na mistrzostwach Azji, pojawili się kontrolerzy antydopin-gowi. Mistrzynie świata z  Rzymu zostały zdyskwalifikowane za stosowanie zabro-nionych środków. Udowodniono im przyjmowanie anabolików13. Podobno trener Zahou Ming wespół z Heglą Pfeifer mieli do dyspozycji 50 najbardziej utalentowa-nych sportowców, którzy mieli zdobyć i zdobyli kilka worków medali na olimpiadzie w Pekinie.

9 J. Ferenc, Fabryka mistrzów, dz. cyt.10 R. Ignasiak, Propagandowa olimpiada, „Dziennik” 94/2006, s. 11.11 Tamże.12 Igrzyska w liczbach, „Gazeta Wyborcza” 07.08.2008.13 G. Kaczmarowski, Profesor od sterydów, „Polityka” 23/2005, s. 102.

calosc.indd 16 2011-02-23 18:31:21

Słowo Młodych 17

Sportowe ofensywa Chin zaczęła się już kilka lat przed olimpiadą w Peki-nie. Cały świat miał okazję zobaczyć ewentualny scenariusz igrzysk olimpijskich obserwując organizację wielu bardzo różnych imprez sportowych takich jak mię-dzy innymi wyścigi Formuły 1, turnieje Masters Cup, które kończą sezon teniso-wy czy wiele, wiele innych. Jednak władze państwowe podkreślały że to wszyst-ko to dopiero „rozgrzewka” przed letnimi igrzyskami olimpijskimi14

Liczby związane z igrzyskami w Pekinie mogą przyprawić o zawrót gło-wy i tak na przykład Pekińska AWF zajmuje 65 hektarów, a nad rozwojem spor-towców czuwało 18 tysięcy trenerów (w ZSRR było ich 15 tys.), kształconych w 16 instytutach sportu i na 217 wydziałach sportu w zwykłych uczelniach. Dbało o nich 250 naukowców z Narodowego Ośrodka Badań Sportowych, zajmującego się badaniami nad motoryką, fizjoterapią i psychologią, oraz drugie tyle badaczy z Narodowego Instytutu Medycyny Sportowej, skupiającego się na badaniu wpły-wu odżywiania na sportowców. Reprezentantami kraju opiekowało się dodatko-wo Narodowe Centrum Treningowe15. Wszystkie znaki na niebie i ziemi świadczyły o tym, że pekińska olimpia-da nawiąże do niechlubnych imprez w Berlinie i Moskwie, jeśli chodzi o jej propa-gandowy wydźwięk. Natomiast sama idea olimpizmu kolejny raz zostanie odsu-nięta daleko w cień. Widowisko, które rozpoczęło igrzyska olimpijskie w Pekinie było wyjątkowe w każdym względzie. Według informacji organizatorów w inau-guracji wzięło udział 160 tysięcy widzów. 70 tysięcy stanowili sportowcy, oficjele, zaproszeni goście, oraz aktorzy biorący udział w przedstawieniu artystycznym. Pozostałe 90 tysięcy to publiczność, personel stadionowy oraz wolontariusze. Ceremonia otwarcia wzbudziła wiele kontrowersji. Część polityków odmówiła wzięcia w niej udziału z powodu łamania przez chińskie władze praw człowie-ka. Co ciekawe wbrew powszechnej na Zachodzie krytyce, w ceremonii otwarcia uczestniczyli między innymi prezydenci Francji Nicolas Sarkozy, USA George W. Bush, premierzy Japonii Yasuo Fukuda oraz rosyjski premier Władimir Pu-tin16. Zgodnie z oczekiwaniami chińscy sportowcy zdominowali walkę w klasyfi-kacji medalowej zdobywając, aż 51 złotych medali! Chińska fabryka medalistów olimpijskich zdała egzamin na przysłowiową piątkę, a władze miały powody do dumy i okazję do przekucia sukcesu sportowego w sukces polityczny. Olimpia-da w Pekinie była wyjątkowa w wielu aspektach. Może porównanie do igrzysk w Berlinie z 1936 roku czy w Moskwie z 1980 roku nie są do końca adekwatne,

14 F1 przed Grand Prix Chin, PAP, 13.09.2006.15 J. Ferenc, Fabryka mistrzów, op. cit.16 Pekin 2008. Niezwykłe widowisko na otwarcie igrzysk, IAR, 08.08.2008.

calosc.indd 17 2011-02-23 18:31:22

Słowo Młodych18

ale trzeba pamiętać, że zmieniły się czasy, a co za tym idzie zmieniły się sztuczki propagandowe, ale cel pozostał ten sam i w tym względzie można zestawić te im-prezy obok siebie.

e-mail: [email protected]

calosc.indd 18 2011-02-23 18:31:22

Po ataku Związku Sowieckiego1, Finlandia zwróciła się do Ligi Narodów z apelem o potępienie sowieckiej agresji. W dniu 3 grudnia 1939 r. stały przedsta-wiciel Finlandii w Genewie – Rudolf Holsti2 – zwrócił się do Sekretarza General-nego Ligi Narodów – Josepha Avenola3 – o zwołanie nadzwyczajnej sesji Rady4 i Zgromadzenia Ligi w celu potępienia agresji Związku sowieckiego na Finlandię5. Finów do odwołania się do Ligi zachęcał amerykański ambasador w Paryżu – Wil-liam Bullit6. 29 listopada, a więc na dzień przed atakiem ZSRR, spotkał się z tam-tejszym posłem Finlandii, Hari Holmą, zalecając mu apelowanie do Ligi Narodów: „nie obawiajcie się – mówił – sprawienia kłopotu Francji i Anglii”7.

1 Związek Sowiecki zaatakował Finlandię w dniu 30 listopada 1939 r.2 Eino Rudolf Woldemar Holsti (1881-1945) – polityk, dziennikarz i dyplomata, pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych w latach 1919-1922 oraz 1936-1938.3 Joseph Avenol (1879-1952) – polityk francuski, sekretarz generalny Ligi Narodów w latach 1933-1940. 4 Rada Ligi Narodów – jeden z najważniejszych organów Ligi, który został powołany 16 stycz-nia 1920 r. w Genewie. W skład rady wchodziło 4 stałych członków (Wielka Brytania, Francja, Włochy i Japonia) oraz 12 niestałych członków, którzy byli wybierani na 3-letnią kadencję. Rada kierowała działalnością polityczną organizacji.5 V. Tanner, The Winter War. Finland against Russia 1939-1940, Stanford 1953, s. 100-101 i 106.6 William Christian Bullitt (1891-1967) – pierwszy ambasador Stanów Zjednoczonych w Mosk-wie po nawiązaniu stosunków dyplomatycznych USA z ZSRR (1933-1936), ambasador w Paryżu do 1940 r.7 J.B. Duroselle, Politique étrangère de la France. L’Abîme (1939-1945), Paris 1982, s. 88; A. Kastory,

Marcin Adamiak

Nadzwyczajna sesja Zgromadzenia Ogólnego Ligi Narodów

(14 grudnia 1939 roku)

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

Rok Iv

calosc.indd 19 2011-02-23 18:31:22

Słowo Młodych20

W Helsinkach decyzję o zwróceniu się do Ligi podjęto 2 grudnia. W dra-matycznym liście wysłanym do Avenola – Holsti – donosił, że: „niespodziewanie fińskie stanowiska graniczne i otwarte miasta fińskie zostały zaatakowane. Szaleje śmierć i spustoszenie wśród ludności cywilnej, zwłaszcza przez naloty lotnicze”8.

Odwołując się do Ligi Narodów Finowie pragnęli uruchomić mediację Ligi. Gdyby jednak nie dała ona rezultatu, liczono na nadanie sprawie między-narodowego rozgłosu a tym samym umocnienie międzynarodowej pozycji rządu Risto Rytiego9, trochę nieszczęśliwie uformowanego w tym samym dniu, w którym swe istnienie ujawnił tak zwany rząd Kuusinena10. Finowie odwoływali się do ar-tykułu 11 i 15 Paktu Ligi Narodów11. Do takiego kroku fińską dyplomację zachęcał

Finlandia w polityce mocarstw 1939-1940, Kraków 1993, s. 61.8 B. Piotrowski, Wojna radziecko-fińska (zimowa) 1939-1940: legendy, niedomówienia, realia, Po-znań 1997, s. 102; M. Jakobson, The Diplomacy of the Winter War. An Account of the Russo-Finish War 1939-1940, Cambridge 1961, s. 178.9 Risto Heikki Ryti (1889-1956) – fiński polityk, prawnik, prezydent Finlandii. W latach 1921-1924 sprawował urząd ministra finansów, a w latach 1923-1940 oraz 1944-1945 był guberna-torem Banku Finlandii. W okresie od grudnia 1939 r. do grudnia 1940 r. pełnił funkcję premiera, a od grudnia 1940 r. do sierpnia 1944 r. urząd prezydenta Finlandii. W czasie II wojny światowej ustąpił by umożliwić zawarcie separatystycznego rozejmu z ZSRR. W 1946 r. został skazany na 10 lat ciężkich robót jako współwinny przystąpienia Finlandii do wojny po stronie III Rzeszy w 1941 r. W 1949 r. został zwolniony z odbywania kary. Jako prezydent Finlandii podczas wojny zimowej, podpisując traktat pokojowy, zacytował Biblię: „Biada złemu pasterzowi, który trzodę porzuca. Miecz niech spadnie na jego ramię i na jego prawe oko! Niech uschnie jego ramię, a prawe oko niech całkiem zagaśnie!”. Kilka lat po podpisaniu pokoju w Moskwie Ryti uległ wypadkowi, w wyniku którego doznał paraliżu prawej ręki.10 Po wybuchu wojny sowiecko-fińskiej został powołany nowy rząd Finlandii z Risto Rytim na czele, niefortunnie zbiegło to się w czasie z powołaniem przez Związek Sowiecki marionetkowego rządu Otto Kuusinena. Opinia międzynarodowa mogła odnieść wrażenie, że rząd Kuusinena jest prawowitym rządem Finlandii. 11 Artykuł 11 Oświadcza się wyraźnie, że wszelka wojna lub groźba wojny, niezależnie od tego, czy dotyka bezpośrednio jednego z członków Ligi, czy też nie dotyka — interesuje całą Ligę i że Liga powinna przedsięwziąć wszelkie środki, mogące skutecznie zabezpieczyć pokój między naro-dami. W takim wypadku Sekretarz Generalny, na żądanie któregokolwiek członka Ligi, zwoła niezwłocznie Radę. Oświadcza się poza tym, że każdy członek Ligi ma prawo w przyjacielski sposób zwrócić uwagę Zgromadzenia lub Rady na każdą okoliczność, która może wpłynąć, na stosunki międzynarodowe i która grozi w następstwie zakłóceniem pokoju lub dobrego porozumienia między narodami, od którego zależy pokój.Artykuł 15: Jeżeli między członkami Ligi powstanie spór, który mógłby spowodować zerwanie sto-sunków, i jeżeli spór ten nie zostanie poddany postępowaniu arbitrażowemu lub sądowemu prze-widzianemu w artykule 13, to członkowie Ligi zgadzają się przedłożyć go Radzie. W tym celu

calosc.indd 20 2011-02-23 18:31:22

Słowo Młodych 21

przewodniczący Zgromadzenia Ligi, znany norweski polityk konserwatywny – Carl J. Hambro12. Podobnie całą sprawą Finlandii interesował się w październiku Sekretarz Generalny, Joseph Avenol. Jego zdaniem, wobec narodów małych i neu-tralnych Liga ma określone zobowiązania moralne, polityczne i prestiżowe13.

Związek Sowiecki odrzucił zaproszenia na sesję Ligi. Wiaczesław Mołotow14, w dniu 5 grudnia 1939 roku, wystosował protest na ręce Sekretarza

wystarczy, by jeden z nich zawiadomił o sporze Sekretarza Generalnego, który zarządzi wszelkie środki celem wszechstronnego rozpoznania i zbadania sporu. Strony powinny w możliwie najkrótszym czasie przedstawić Sekretarzowi Generalnemu swój punkt widzenia z podaniem odnośnych faktów i dokumentów dowodowych. Rada może nakazać natychmiastowe ich ogłoszenie.   Rada będzie się starała zapewnić załatwienie sporu. Jeżeli się to uda, Rada w stopniu, w jakim uzna to za pożyteczne, przedstawi stan faktyczny, niezbędne jego wyjaśnienie i sposób załatwiania sporu. Jeżeli sporu nie będzie można załatwić. Rada ułoży i poda do wiadomości publicznej sprawozdanie, przyjęte jednomyślnie albo większością głosów, w którym przedstawi okoliczności sporu oraz zalecone przez siebie rozwiązania uznane za najsłuszniejsze i najodpowiedniejsze w danej sprawie. Każdy członek Ligi reprezentowany w Radzie może również podać do publicznej wiadomości opis faktycznego stanu sporu i swe własne wnioski. Jeżeli sprawozdanie Rady zostanie przyjęte jednomyślnie, przy czym głosów przed-stawicieli stron nie bierze się w rachubę przy obliczaniu tej jednomyślności, to członkowie Ligi zobowiązują się nie uciekać się do wojny z żadną ze stron, która zastosuje się do wniosków spra-wozdania. Gdyby Radzie nie udało się doprowadzić do jednomyślnego przyjęcia sprawozdania przez wszystkich swych członków, poza przedstawicielami stron spór wiodących, to członkowie Ligi zastrzegają sobie prawo takiego działania, jakie uznają za niezbędne w obronie prawa i sprawiedliwości. Jeżeli jedna ze stron twierdzi, a Rada uzna, że spór dotyczy sprawy, którą prawo międzynarodowe pozostawia wyłącznej kompetencji tej strony, to Rada stwierdzi to w sprawoz-daniu, nie zalecając żadnego rozwiązania. We wszystkich wypadkach przewidzianych w niniejszym artykule Rada może przedłożyć spór Zgromadzeniu. Spór musi być przedłożony Zgromadzeniu, jeśli zażąda tego jedna ze stron; żądanie to powinno być zgłoszone przed upływem 14 dni od przedłożenia sporu przed Radę. We wszystkich sprawach przedkładanych Zgromadzeniu przepisy niniejszego artykułu i art. 12 co do postępowania i kompetencji Rady stosować się będą także do postępowania i kom-petencji Zgromadzenia. Rozumie się, że sprawozdanie Zgromadzenia przyjęte przez reprezen-towanych w Radzie przedstawicieli członków Ligi oraz przez większość pozostałych członków Ligi, wyjąwszy w każdym wypadku przedstawicieli stron, będzie mieć taki sam skutek, jak spra-wozdanie Rady, przyjęte jednomyślnie przez jej członków nie będących przedstawicielami stron.12 Carl Joachim Hambro (1885-1964) – polityk i dziennikarz norweski. Przewodniczący Zgro-madzenia Ligi Narodów 1938-1939. 13 J. Paasikivi, Meine Moskauer Mission 1939-1941, Hamburg 1966, s. 151.14 Wiaczesław Michajłowicz Mołotow (właśc. Skriabin), (1890-1986) – od 1926 członek Biura

calosc.indd 21 2011-02-23 18:31:22

Słowo Młodych22

Generalnego Ligi twierdząc, że Związek Sowiecki „nie znajduje się w stanie wojny z Finlandią i nie zagraża wojną narodowi Finlandii”. Zdaniem Mołotowa: „Związek Sowiecki utrzymuje pokojowe relacje z Demokratyczną Republiką Finlandii”, z którą „podpisał 2 grudnia układ o nieagresji i przyjaźni”. Armia Czerwona została poproszona przez ten rząd dla zażegnania „niebezpiecznego ogniska woj-ny”, wywołanego przez politykę rządu w Helsinkach. Mołotow pisał już o „byłych przywódcach Finlandii”, a poseł Holsti – jego zdaniem – nie może być traktowany jako prawowity reprezentant rządu Finlandii w Genewie15.

Na spotkaniu ministrów spraw zagranicznych państw nordyckich w Oslo w dniu 7 grudnia uzgodniono „po uprzednim porozumieniu z Finlandią”, że „państwa północne nie będą głosować za wykluczeniem Rosji z Ligi Narodów”. Liga powinna ograniczyć się do wskazania agresora, wezwania obydwu stron pozostających w konflikcie do wycofania wojsk z zajętych obszarów sąsiada oraz podjęcie negocjacji16.

Odwołanie Finlandii do Ligi postawiło zachodnich ailantów wobec dy-lematu. Francja postrzegała Związek Sowiecki nie jako przeciwnika, a raczej jako państwo zachowujące nieżyczliwą neutralność w stosunku do Francji. Francuski charge d’affaires w Moskwie – Jean Payart17 – odradzając swemu rządowi zerwanie stosunków z Rosją po 17 września 1939 roku stwierdzał, że na dłuższą metę nie można wykluczyć rozbieżności między Niemcami i Związkiem Sowieckim. Pre-mier Édouard Daladier18 w tym czasie pisał, że „dopóki istnieć będzie szansa, że ZSRR umieści się pomiędzy dwoma ugrupowaniami mocarstw, powinniśmy

Politycznego WKP(b), 1930 roku objął urząd przewodniczącego Rady Komisarzy Ludowych (pre-miera rządu ZSRR), 3 maja 1939 roku, pozostając premierem został komisarzem spraw zagranic-znych.15 Soviet Documents on Foreign Policy, ed. by Jane Degras, vol. IIII: 1933-1941, London-New York-Toronto 1953, s. 410-411.16 Polskie Dokumenty Dyplomatyczne (dalej: PDD): 1939 wrzesień-grudzień, red. W. Rojek; współpr. P. Długołęcki, M. Konopka-Wichrowska, M. Przyłuska, Warszawa 2007, dok. nr 412, Telegram szyfrowy posła w Oslo w sprawie konferencji ministrów spraw zagranicznych państw skandynawskich, 11 grudnia 1939 r., s. 513.17 Jean Payart (1892-1969) – w 1920 wstąpił do służby dyplomatycznej, od 1920 do 1924 attaché w Berlinie, od 1924 do 1939 w Ministerstwie spraw zagranicznych, od 1939 do 1931 francuski konsul w Kolonii, od 1931 do 1937 charge d’daffaires w Moskwie, 1937 i 1938 charge d’affaires w Walencji i Barcelonie. W randze ministra pełnomocnego w 1939 powrócił do Moskwy.18 Édouard Daladier (1884-1970) – francuski polityk. W latach 1919-1940 był deputowanym do parlamentu, kilkakrotnie ministrem różnych resortów (m.in. kolonii – 1924-1925, robót public-znych – 1930-1932, wojny – 1936-1937). Trzykrotnie był premierem rządu – w 1933, 1934 i od kwietnia 1938 do marca 1940 r. Był jednym z przywódców Partii Radykalnej.

calosc.indd 22 2011-02-23 18:31:23

Słowo Młodych 23

zabiegać, by mu tego nie utrudniać”19. O zmianie stanowiska rządu i podjęciu zdecydowanych kroków na gruncie Ligi Narodów przesądziła obawa Daladiera, by jego bezczynność nie została wykorzystana przez opozycję dla obalenia rządu.

Potępienie Związku Sowieckiego i usunięcie z grona członków Ligi Narodów byłoby w ocenie Foreign Office „aktem prowokacyjnym bez praktycznych wartości”, a skutkiem izolacji ZSRR „mogło być polepszenie perspektyw niemiecko-sowieck-iej współpracy”, jednak bezczynność mocarstw zachodnich mogła być przez wiele państw interpretowana jako oznaka „słabości i strachu”20. Po naradzie w Foreign Office – 6 grudnia – uznano, że debata w Zgromadzeniu Ligi może okazać się korzystna z punktu widzenia wzmocnienia pozycji Francji i Wielkiej Brytanii, jeśli problem będzie rozpatrywany na płaszczyźnie moralnego potępienia ZSRR za akt agresji, ale bez odwoływania się do procedury usunięcia ZSRR z Ligi i bez poruszania kwestii agresji niemieckiej. Anglia nie zamierzała brać również pod uwagę zerwania stosunków dyplo-matycznych ani tym bardziej wojny ze Związkiem Sowieckim. Perspektywa wydalenia ZSRR z Ligi nie podobała się rządowi brytyjskiemu – 7 grudnia – minister Halifax pisał do mającego reprezentować Wielką Brytanię w Genewie – Richarda Butlera21, że: „im więcej o tym myślę, tym mniej podoba mi się myśl wydalenia Rosji. Spróbuj temu zapo-biec, jeśli zdołasz. Jeśli jednak ci się to nie uda, nie sądzę byś mógł coś pomóc głosując za”. Butler miał zabiegać o ograniczenie decyzji Ligi tylko do stwierdzenia faktu agresji i wezwania państw członkowskich do udzielenia Finlandii stosownej pomocy, unikając uchwalenia sankcji, a tym bardziej usunięcia ZSRR z grona Ligi. Zgodę na głosowanie za wydaleniem ZSRR, Butler otrzymał dopiero na parę godzin przed głosowaniem w dniu 14 grudnia. Na decyzji Wielkiej Brytanii zaważyła opinia Amerykanów, bry-tyjska opinia publiczna, a także naciski ze strony państw Ameryki Łacińskiej. Urugwaj i Argentyna oświadczyły, że opuszczą Ligę, o ile Związek Sowiecki nie zostanie z niej usunięty. Wiele państw Ameryki Łacińskiej mogło pójść za ich przykładem22.

Rada Ligi zebrała się 9 grudnia 1939 roku i pod nieobecność sowieckiego przed-stawiciela – Iwana Majskiego23 – podjęła decyzję o przekazaniu sprawy Zgromadze-

19 J.B. Duroselle, op. cit., s. 33. 20 Cyt. za: W. Michowicz, Dyplomacja polska w walce o zachowanie ciągłości Państwa Polskiego (wrzesień 1939-czerwiec 1940), [w:] Historia dyplomacji polskiej, t. V, 1939-1945, pod red. W. Mi-chowicza, Warszawa 1999, s.157.21 Richard Austin Butler (1902-1982) – brytyjski polityk Partii Konserwatywnej, od 1929 zasiadał w Izbie Gmin, w latach 1939-1940 parlamentarny podsekretarz stanu do spraw zagranicznych. 22 P.J. Beck, The Winter War in the International Context: Britain and the League Nations’ Role in the Russo-Finish dispute, 1939-1940, “Journal of Baltic Studies”, vol. XII 1981 no. 1, s. 64-65; Ll. Woodward, British Foreign Policy in the Second World War, t. I, London 1970, s. 41.23 Iwan Majski (1884-1975) – właściwe nazwisko Jan Lachowiecki, urodzony w rodzinie pol-

calosc.indd 23 2011-02-23 18:31:23

Słowo Młodych24

niu Ogólnemu Ligi Narodów. W dniu 11 grudnia delegat Finlandii – Rudolf Holsti – przedstawił zebranym w sposób niezwykle sugestywny dokumenty dowodzące, że Finlandia stała się ofiarą nie sprowokowanej agresji. Podczas debaty zauważalna była obawa poszczególnych państw przed narażeniem się Związkowi Sowieckiemu. Dele-gacje Iranu i Afganistanu nie przybyły, delegacje państw skandynawskich i bałkańskich opowiadały się za udzieleniem pomocy Finlandii a nie za potępieniem Związku Sow-ieckiego. Natomiast delegacje krajów latynoamerykańskich nalegały na podjęcie sur-owych środków celem przywrócenia prawa i porządku. Odwaga – jak pisze Max Jakob-son – była wprost proporcjonalna do odległości kraju od Związku Sowieckiego24.

Zgromadzenie postanowiło powołać 15 osobową komisję, która miała zbadać skargę Finlandii i przygotować rekomendację dla Zgromadzenia. W skład komisji wszedł również przedstawiciel Polski. Trudności ze skompletowaniem komisji, sprawiły że jej skład trzeba było ograniczyć w większości do krajów z Ameryki Południowej. Po-wodem trudności były obawy państw, które nie chciały być sędzią wielkiego mocarstwa jakim był Związek Sowiecki. Członkowie komisji opracowali sprawozdanie o przyc-zynach wybuchu wojny. Podkreślono w nim, że Związek Sowiecki, atakując Finlandię, złamał postanowienia pokoju Dorpackiego25 z 1920 roku26 i układu o nieagresji z 1932 roku, przedłużonego w kwietniu 1934 roku na okres do 31 grudnia 1945 roku.

Rudolf Freye – specjalny delegat Argentyny, 13 grudnia, na posiedzeniu Komitetu Specjalnego wystąpił z propozycją wykluczenia ZSRR z Ligi, jako winnego agresji na Finlandię. Freye groził wystąpieniem Argentyny z Ligi w przypadku odrzu-cenia swojej propozycji. Argumentował że wszelkie sankcje natury gospodarczej i wojs-kowej są zazwyczaj mało skuteczne i dowodzą bezsilności Ligi Narodów27.

Na posiedzeniu Zgromadzenia Ogólnego w dniu 14 grudnia – Rudol Hol-sti – wygłosił przemówienie, w którym mówił o „sowieckiej agresji” na Finlandię, apelując o „moralny opór przeciw niebywałemu aktowi gwałtu”. Przypomniał też, że ZSRR podpisując układ o „nieagresji z Finlandią” uznał polityczne gran-ice Finlandii. Oświadczył też, iż przyjęcie „rosyjskich propozycji dotyczących bezpieczeństwa Związku Sowieckiego w żadnym wypadku nie może być kosztem

skiego lekarza. Od 1929 w dyplomacji sowieckiej, początkowo w Finlandii, potem w Japonii, a w latach 1932-43 był ambasadorem w Wielkiej Brytanii. Od 1943 do 1946 wiceminister spraw zagranicznych ZSRR. W 1946 wybrany na członka Akademii Nauk ZSRR. Aresztowany w 1953 i skazany na sześć lat więzienia za szpiegostwo. W 1956 zwolniony, a w 1960 rehabilitowany.24 M. Jakobson, op. cit., s. 178-179.25 Dorpat, obecnie Tartu, miasto w Estonii.26 Traktat z 14 października 1920 roku. 27 B. Piotrowski, op. cit., s. 104.

calosc.indd 24 2011-02-23 18:31:23

Słowo Młodych 25

bezpieczeństwa i możliwości obronnych Finlandii”. Szczegółowiej zrelacjonował przebieg rokowań dyplomatycznych oraz okoliczności sprowokowania wojny przez stronę sowiecką. Holsti przedstawił Finlandię jako niewinną ofiarę sowieck-iej agresji. Zwracając się do międzynarodowej społeczności twierdził, iż nie chodzi jedynie o „dodające otuchy słowa”, lecz przede wszystkim o „każde udzielenie po-mocy i praktyczne poparcie”. Apelował, by za pośrednictwem Ligi ów zbrojny kon-flikt załatwić pokojowo28.

Sesja Zgromadzenia Ligi dawała rządowi polskiemu na wychodźstwie okazję do zamanifestowania swego stanowiska wobec Związku Sowieckiego. Po raz pierwszy od wybuch wojny rząd miałby możliwość wypowiedzenia się na forum międzynarodowym, co bardzo podniosłoby jego prestiż. Zaznaczona zostałaby również w ten sposób ciągłość prawna państwa polskiego.

Do Genewy w dniu 11 grudnia 1939 r. wyjechała delegacja w składzie: podsekretarz stanu w ministerstwie spraw zagranicznych – Zygmunt Garliński29, ambasador RP w Bernie, a jednocześnie stały delegat Polski przy Lidze Narodów – Tytus Komarnicki30 oraz Tadeusz Gwiazdoski31, łącznik ministerstwa spraw za-granicznych z Ministerstwem Informacji i Propagandy. Minister August Zaleski32, 6 grudnia 1939 r., podczas rozmowy z amba-sadorem brytyjskim – Howardem Kennardem – oświadczył, że „musi przedłożyć

28 Dokumente uber die Entwicklung des finnisch-russischen Konflikts und den Ausbruch der Feind-seligkeiten zwischen Finnland und der Sowjet-Union am 30. November 1939 (dalej: Blauweiss-Bu-ch), Basel 1940, dok. nr 32, Raport z posiedzenia Ligi.29 Zygmunt Graliński (1897-1940) – działacz ruchu ludowego, poseł na Sejm II kadencji. W 1925 w Paryżu uzyskał stopień doktora praw. Po powrocie do kraju pracował w Ministerstwie Spraw Zagranicznych oraz wykładał prawo w Wolnej Wszechnicy Polskiej w Warszawie. We wrześniu 1939 przedostał się do Francji. Został powołany na stanowisko wiceministra spraw zagranicznych w rządzie RP na wychodźstwie, a następnie mianowany pełnomocnikiem rządu w Kanadzie. W drodze do Ottawy zginął na statku storpedowanym przez niemiecki okręt podwodny.30 Tytus Komarnicki (1896-1967) – dyplomata, stały delegat RP przy Lidze Narodów. W latach 1938-1940 poseł RP w Bernie. Po upadku Paryża w czerwcu 1940 mianowany delegatem rządu RP na Francję, którą to funkcję pełni do 1943. W latach 1944-1945 poseł RP przy rządzie Holandii w Londynie.31 Tadeusz Gwiazdoski (1889-1950) – dyplomata, wicedyrektor Departamentu Ustrojów Orga-nizacji Międzynarodowych w MSZ w latach 1932-1939, łącznik MSZ z Ministerstwem Informacji i Propagandy rządu polskiego na wychodźstwie, od 1941 do 1945 zastępca sekretarza generalnego ministerstwa spraw zagranicznych.32 August Zaleski (1883-1972) – w latach 1919-1921 poseł w Grecji, 1922-1926 we Włoszech; minister spraw zagranicznych w latach 1926-1932; oraz 1 października 1939 do 22 sierpnia 1941 r.

calosc.indd 25 2011-02-23 18:31:23

Słowo Młodych26

podczas sesji jakąś deklarację dotyczącą inwazji i okupacji Polski”33. Ambasador Edward Raczyński, w dniu 7 grudnia 1939 r., odbył rozmowę z podsekretarzem stanu Butlerem. Podczas spotkania Butler oświadczył, że: „Rząd Brytyjski nie chce zbytnio obciążać słabej instytucji, którą jest Liga Narodów, ani też utrudniać położenia bardzo nastraszonej Szwajcarii przez wystąpienie przeciwniemieck-ie”. Dalej stwierdził, że wystąpienie swoje „poświęci ściśle napaści sowieckiej na Finlandię, jednak równocześnie uwydatni, piętnując je, podłoże, na którym napaść nastąpiła”. Raczyński oświadczył, że polski delegat będzie musiał „zająć mocne stanowisko przeciwrosyjskie”, jednak Butler miał nadzieje, że „odchylenie w sto-sunku do Anglii nie będzie zbyt wielkie”. Butler oczekiwał na „uchwalenie rezolucji potępiającej Sowiety i pozwalającej […] na udzielenie pomocy napadniętemu”, jednak nie był zwolennikiem wykluczenia Związku Sowieckiego z Ligi Narodów, wolałby aby ZSRR sam zgłosił wystąpienie34.

Polski poseł w Bernie w telegramie, z 7 grudnia 1939 r., donosił o niemieck-ich naciskach na Szwajcarię w związku z sesją Ligi i ewentualnego „poruszenia przez delegację polską” sprawy agresji niemieckiej. „Szwajcaria przypomniała – pisał dalej Komarnicki – Sekretarzowi Ligi Narodów o obietnicy zahamowania działalności poli-tycznej Ligi”, o ile narażać ona będzie na „szwank interesy neutralności Szwajcarii”. Komornicki przewidywał, że należy „oczekiwać ze strony Avenola akcji zapobiegającej rozszerzaniu dyskusji”35.

Zygmunt Graliński – 12 grudnia – pisał z Genewy, że: „Alianci obawiają się pchnąć Sowiety w objęcia Niemiec i Japonii, lecz skłaniają się ku ich wydaleniu”. Wskazywał na obawy państw neutralnych, które utrudniają działalność delegacji pol-skiej oraz uniemożliwiły wejście polskiego delegata do Biura Zgromadzenia i „kan-dydatury naszej do Rady Ligi Narodów”. Udało się jednak do specjalnego Komitetu Finlandzkiego. Na końcu Graliński oświadczył, że działa „w porozumieniu ścisłym z aliantami”36. Na samym początku obrad pojawiły się wątpliwości odnośnie uprawnień pol-skiego delegata do wzięcia udziału w sesji Zgromadzenia Ligi, jako przedstawiciela rządu pozbawionego terytorium państwowego. W rozmowie z Tadeuszem Gwiazdos-kim – Joseph Avenol – stwierdził, że „sytuacja prawna Polski jest podobną do sy-

33 W. Michowicz, op. cit., s.158.34 PDD, dok. nr 412, Telegram szyfrowy ambasadora w Londynie w sprawie sesji Ligi Narodów, 11 grudnia 1939 r., s. 494-495.35 Ibidem, dok. nr 397, Telegram szyfrowy posła w Bernie w sprawie nacisków niemieckich na Szwajcarię, 7 grudnia 1939 r., s. 495-496.36 Ibidem, dok. nr 417, Telegram szyfrowy podsekretarza stanu (z Genewy) w sprawie stanowiska aliantów wobec ZSRR, 12 grudnia 1939, s. 519.

calosc.indd 26 2011-02-23 18:31:23

Słowo Młodych 27

tuacji Etiopii”37. Avenol obawiał się, że ze strony polskiej może dojść w Genewie do wystąpień antyniemieckich. Delegat Francji – Joseph Paul-Boncour38 – oraz delegat Wielkiej Brytanii – Butler – opowiedzieli się za uznaniem listów uwierzytelniających Gralińskiego. Tak całą sprawę opisuje Paul-Boncour: „na początku [zgromadzenia Ligi Narodów – przyp. M.A.] ukartowano małą podłość, która by splamiła to ostatnie zebranie Ligi Narodów w swej całości utrzymane na poziomie. Była mowa o niedo-puszczeniu Polski do obrad pod pretekstem, że okupowana i podzielona, nie jest ona już państwem suwerennym. Wystąpiłem przeciwko temu, tak zresztą jak i mój kolega angielski Butler”39.

Delegacja polska spotkała się z atmosferą „pełną chłodu i nieufności”40. Jak stwierdził Graliński „elementem niepomyślnym dla naszej akcji była obawa eu-ropejskich państw neutralnych przed narażeniem się Rosji i Niemcom”. Kolejnym problemem – według Gralińskiego – była „integralna neutralność Szwajcarii” oraz postawa państw bałtyckich, które zmuszone były do „wykonywania instrukcji Mosk-wy”. Państwa skandynawskie oraz Belgia, Holandia, Rumunia, Jugosławia i Grecja, a także Chiny udawały, że „sprawa polska dla nich nie istnieje”. Atmosfera przed sesją skłoniła Gralińskiego do wyciągnięcia dwóch wniosków: pierwszy – „wszel-kie próby wysunięcia naprzód stanowiska Polski lub nawet specjalne jej wymie-nienie” natrafi na silny opór krajów neutralnych, i drugi – forum Ligi Narodów nie będzie mogło być wykorzystane do „ataku przeciw Niemcom”, a przez to nie będzie można odsłonić „zbrodniczej kolaboracji Moskwy z Berlinem”. Graliński postanowił więc zrezygnować z kandydowania do Rady Ligi, a nawet z formal-nego wejścia Polski do Komitetu Zgromadzenia, rozpatrującego sprawę napaści na Finlandię. Ten ostatni problem rozwiązano w ten sposób, że z inicjatywy Francji i Wielkiej Brytanii do Komitetu Finlandzkiego zostało zaproszonych 13 państw oraz wszystkie inne, szczególnie zainteresowane sprawą. Dzięki temu zabiegowi sojuszników Polski wiceminister Graliński mógł zabrać głos na sesji Ligi. Kole-jnym problemem na jaki natrafiła polska delegacja był tekst przemówienia, jakie

37 Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej na arenie międzynarodowej. Zbiór dokumentów, pod red. S. Stanisławskiej, Warszawa 1965, dok. nr 84, Tajny raport wicemin. Z. Gralińskiego z grudniowego zebrania Ligi Narodów, 9 stycznia 1940 r., s. 132.38 Augustin Alfred Joseph Paul-Boncour (1873-1972) – stały Delegat w Lidze Narodów w latach 1932-36, ministrem wojny w roku 1932, premier od grudnia 1932 do stycznia 1933, trzykrotny minister spraw zagranicznych (od grudnia 1932 do stycznia 1934 i od stycznia do czerwca 1936 oraz w marcu 1938 roku).39 Sprawa polska podczas II wojny światowej w świetle pamiętników, oprac. S. Zabiełło, Warszawa 1958, s. 249-250.40 Archiwum polityczne Ignacego Paderewskiego, t. 4, 1935-1940, oprac. T. Jędruszczak, A. Leni-wand, Wrocław-Warszawa-Gdańsk 1974, dok. nr 264, s. 268-270.

calosc.indd 27 2011-02-23 18:31:24

Słowo Młodych28

miał wygłosić Graliński. W tym przypadku trudności wynikły z innej strony, a mianowicie – Francji i Wielkiej Brytanii.

Tekst przemówienia, jak stwierdza Graliński: „nastręczał znaczne trudności”, gdyż powinien zawierać wszystkie „tezy naszego rozumowania politycznego”, a jednocześnie powinien się liczyć z „trudnościami specjalnymi, a mianowicie z ingerencją w tekst przedstawicieli Francji i Wielkiej Brytanii. Przewodniczący Zgro-madzenia – Hambro – „niedwuznacznie dawał do poznania, że temat przemówień ograniczony jest do skargi finlandzkiej i że wszelkie rozszerzenie go może natrafić na sprzeciw. Graliński obawiała się nawet, że w razie poruszenia przez niego sprawy napaści na Polskę, przewodniczący może „przerwać, ewentualnie odebrać” mu głos, a w tych warunkach musiało by dojść do „opuszczenia Genewy przez delegację polską”41.

Gotowy tekst przemówienia został skonsultowany z Aliantami. August Champetier de Ribes42 – członek francuskiej delegacji – nalegał na usunięcie z tekstu przemówienia podstawowych jego tez, motywując to trudnościami, na jakie mogłyby one natrafić na forum Ligi. Alianci nie zaakceptowali trzech ustępów. Pierwszy: „publiczny atak na Niemcy został odrzucony z uwagi na drażliwość szwajcarsko-skandynawską”, lecz nadal został on utrzymany w ogólnej „formie oskarżenia oku-pantów, bez nazwania ich po imieniu”. Usunięcie tego akapitu – według Gralińskiego – niewiele zaszkodziło tekstowi, gdyż i tak wszyscy „zdawali sobie sprawę z tego, co delegat polski miał na myśli”. Drugi: „konstatacja, że napad sowiecki na Finlandię jest dalszym ciągiem i skutkiem napaści na Polskę, została zakwestionowana, gdyż ta sama teza „miała być podstawą przemówienia” Josepha Paul-Boncour na Radzie Ligi. Trzeci: stwierdzenie, że „Polska była filarem Europy Środkowej i Wschodniej” a w momencie „obalenia tego filaru cały ten gmach musiał się zawalić” przekraczała zakres debaty43.

Wiceminister Graliński wygłosił przemówienie w dniu 14 grudnia 1939 roku. Przemawiał on pod koniec Zgromadzenia, bezpośrednio po delegacie Francji i Wiel-kiej Brytanii. Wchodzący na trybunę Graliński został przywitany „oklaskami całego Zgromadzenia”, co przedtem „spotkało tylko przedstawiciela Finlandii”44.

W wystąpieniu wiceminister Graliński oświadczył, że zabiera „głos w imieniu Polski w tragicznej chwili historii Europy, ażeby oddać hołd rycerskiemu

41 Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej na arenie międzynarodowej…, dok. nr 84, Tajny raport wicemin. Z. Gralińskiego z grudniowego zebrania Ligi Narodów, s. 132-135.42 Auguste Champetier de Ribes (1882-1947) – polityk i prawnik, od 1924 do 1934 zasiadał w Izbie deputowanych, od 1934 do 1940 był senatorem. 43 Ibidem, s. 134.44 Archiwum polityczne Ignacego Paderewskiego…, dok. nr 264, s. 268-270.

calosc.indd 28 2011-02-23 18:31:24

Słowo Młodych 29

narodowi fińskiemu, który bohatersko broni swej niepodległości i wolności przeci-wko atakom brutalnego wroga”. Dalej wyraził solidarność z narodem fińskim, który „bez żadnego powodu staje się przedmiotem napaści wyrosłej z ducha im-perializmu równie nienawistnego, jakąkolwiek nosi nazwę”. Podkreślił, że Pol-ska pierwsza odważyła się „stawić czoło nawale grozy i zniszczenia” a zrobiła to w „obronie cywilizacji europejskiej i wolności ludów”. W dalszej części przemówie-nia przedstawił ciężki los narodu polskiego znajdującego się pod okupacją dwóch państw. Wiceminister zgłosił „przystąpienie Rządu polskiego do uchwały”, która „pozwoli lidze Narodów zająć jasne i wyraźne stanowisko w stosunku do Związku Sowieckiego”. Dał również wyraz przeświadczeniu, że Liga Narodów „nie ścierpi obecności sowieckiego napastnika w gronie państw uczciwych i szanujących swe zobowiązania”. Na zakończenie oświadczył, że „Rząd polski, który reprezentuje naród walczący nadal łącznie z Francją i Imperium Brytyjskim w niezłomnej wi-erze w ostateczne zwycięstwo”45.

Oceniając swoje wystąpienie Graliński stwierdził, że jego przemówienie „zarówno w […] słowach, jak w szczególności w tym, co przeciętny słuchacz mógł wyczytać między jego wierszami, wywarło dobre wrażenie”. Pomimo odzyskania przez Ligę – stwierdził dalej – „utraconego przez nią uprzednio autorytetu, nie stała się jeszcze wyraźnym narzędziem polityki alianckiej”. Oceniając bezpośrednie polskie interesy Graliński doszedł do czterech zasadniczych wniosków. Pierwszy: „nie zaczepiono nas [delegację polską] o prawidłowość naszych pełnomocnictw” – co było jego zdaniem – bardzo korzystne, gdyż nie należało się już tego spodziewać w przyszłości. Drugi: dotychczasowa „atmosfera niechęci ze strony Sekretariatu została usunięta” a porównania Polski do Etiopii zniknęły. Nie można zapomnieć o trudnej sytuacji rządu polskiego na wychodźstwie, który pod koniec 1939 roku musiał zwalczać niemieckie i sowieckie oświadczenia, jakoby państwo polskie przestało istnieć. Trzeci: „współpraca z aliantami […] na tym trudnym terenie została utrzymana”. Czwarty: „publiczne potępienie Sowietów przez An-glików i Francuzów” utrudni – według Gralińskiego – „na przyszłość jakieś volte face w stosunku do Moskwy”. Na końcu raportu Graliński skonstatował, że dla „za-bezpieczenia i utrwalenia pewnych pozytywnych dla nas skutków Zgromadzenia potrzebna jest dalsza usilna praca w przyszłości”46.

Przemówieniu Gralińskiego przysłuchiwał się, specjalnie przybyły do Ge-newy, Ignacy Paderewski. Sylwin Strakacz osobisty sekretarz Paderewskiego tak

45 PDD, dok. nr 426, Wystąpienie podsekretarza stanu na plenarnym posiedzeniu Zgromadzenia Ligi Narodów w Genewie, 14 grudnia 1939 r., s. 525-526.46 Sprawa polska w czasie drugiej wojny światowej na arenie międzynarodowej…, dok. nr 84, Tajny raport wicemin. Z. Gralińskiego z grudniowego zebrania Ligi Narodów, s. 132-135.

calosc.indd 29 2011-02-23 18:31:24

Słowo Młodych30

ocenił wystąpienie Gralińskiego: „Przemówienie było doskonałe, zarówno co do swej treści, jak i sposobu wypowiedzenia. Przykuło ono uwagę Zgromadzenia i do reszty zmieniło ustosunkowanie się członków Ligi do Polski. Znaczna ilość dele-gatów oraz przedstawicieli Sekretariatu, z p[anem] Avenolem na czele, winszowali p[anu] Gralińskiemu jego wystąpienia, zapewniając, że z radością witają powrót Polski jako czynnika zgodnej współpracy w ramach Ligi”47.

Pobyt delegacji polskiej w Genewie został wykorzystany w jeszcze inny sposób. Został przygotowany specjalny memoriał, który rozdano wszystkim del-egacjom. W dokumencie przedstawiono agresję i okupację niemiecką w Polsce.

Udział polskiej delegacji na sesji Zgromadzenia Ligi był ważnym wydar-zeniem w uświadamianiu opinii międzynarodowej faktu zachowania ciągłości państwowej i konstytucyjnej rządu polskiego przebywającego chwilowo na ziemi francuskiej. Wcześniejsze enuncjacje ZSRR i Niemiec, o nieistnieniu państwa polskiego, zostały obalone. Rząd polski, który tylko chwilowo przebywa na tery-torium sojuszniczej Francji – w Angers – w pewien sposób został uznany przez społeczność międzynarodową.

Wydalenie Związku Sowieckiego z Ligi Narodów i rozwój wydarzeń na fr-oncie sowiecko-fińskim utwierdziły rząd polski, że istnieją realne przesłanki na zmianę polityki Francji i Wielkiej Brytanii w stosunku do Związku Sowieckiego. Zachodni alianci, a zwłaszcza Francja zaczęli przejawiać coraz bardziej wojownic-ze stanowisko wobec ZSRR, czego wyrazem było planowane wysłanie do Finlandii korpusu ekspedycyjnego.

Wystąpienie wiceministra Gralińskiego na sesji Zgromadzenia Ligi Narodów można uznać za sukces propagandowy polskiej dyplomacji. Jednakże poniosła ona również porażkę. Mimo dyskretnych ostrzeżeń Brytyjczyków, aby Polska nie kandydowała do Rady Ligi, delegacja zdecydowała się na taki krok, być może pod wpływem delegacji francuskiej, która widziała szansę załatwienia sprawy.

47 Archiwum polityczne Ignacego Paderewskiego…, dok. nr 264, List S. Strakacza do W. Sikorskiego o stosunku członków Ligi Narodów do delegacji polskiej, 15 grudnia 1939 r., s. 269.

calosc.indd 30 2011-02-23 18:31:24

Marcin Wałdoch

Dyskurs władzy wokół osiedla polskich dzieci w Pahiatua

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

Rok Iv

Wprowadzenie

Fakt istnienia Osiedla Polskich Dzieci w Pahiatua został już wielokrotnie wspomniany przez historyków1. Wiele informacji o powstaniu obozu, o osobach2, które w sposób zdecydowany przyczyniły się do jego powołania jest dostępnych w wydanych dotychczas publikacjach i w Internecie3.

Tytułem wprowadzenia przypomnę kilka podstawowych informacji o Osiedlu Polskich Dzieci w Pahiatua. „Polska Pahiatua” powstała w Nowej Zelandii pod koniec 1944 roku. Do Nowej Zelandii trafiły setki polskich dzieci. Wcześniej były one wywiezione (lata 1939 - 1941) wraz z rodzinami (lub bez) transportami kolejowymi przez sowietów w głąb ZSRR, gdzie pracowały w łagrach i sowchozach. Po układzie z 30 lipca 1941 pomiędzy Władysławem Sikorskim (ówczesny premier RP), a Iwanem Majskim (natenczas ambasador ZSRR w Londynie), Polacy uzyskali

1 Z Sybiru na drugą półkulę. Wojenne losy Polskich Dzieci, red. ks. Józef Szymański, ks. Włodzimierz Wieczorek, Lublin 2007. Marian Kałuski, Polacy w Nowej Zelandii, Toruń 2006. Dwie ojczyzny – Polskie dzieci w Nowej Zelandii tułacze wspomnienia, red. Stanisław Manterys, Stefania Zawada, tłum. Anna Szatkowska. http://www.nzetc.org/tm/scholarly/tei-PolFirs-t1-g1-g2-t52.html (12.12.2010 ).2 Pomysł zaproszenia dzieci polskich do Nowej Zelandii był propagowany w społeczności nowozelandzkiej, przez konsulową Marię Wodzicką i żonę premiera Nowej Zelandii Janet Fraser. Patrz: Dariusz Zdziech, Pahiatua zaprasza, [w:] Z Sybiru na drugą półkulę. Wojenne losy Polskich Dzieci, red. ks. Józef Szymański, ks. Włodzimierz Wieczorek, Lublin 2007.3 Patrz: www.nztec.org

calosc.indd 31 2011-02-23 18:31:25

Słowo Młodych32

amnestię z niewoli do jakiej dostali się po 17 września 1939 roku. Dzieci polskie zostały przetransportowane do Isfahanu w Iranie (tylko niewielka ich liczba w stosunku do ilości wywiezionych dzieci z Polski w głąb ZSRR), skąd później część z nich trafiła wraz z polskimi opiekunami, pedagogami i personelem do Nowej Zelandii na zaproszenie tamtejszych władz. W Nowej Zelandii polskie dzieci miały przeczekać czas wojny.

Artykułem tym podejmuję próbę określenia relacji władzy4 w Osiedlu Polskich Dzieci w Pahiatua wcześniej ukazując za pomocą teorii analizy systemowej Davida Eastona samo Osiedle jako system polityczny. W systemie tym identyfikuję elementy systemu i określam rolę jego otoczenia. Ukazuję napięcia systemowe jakie towarzyszyły istnieniu Osiedla w Pahiatua. Sens powołania i trwania Osiedla w Pahiatua koncentrował się na trosce utrzymania polskości5 dzieci (jako wartość wtórną wynikającą z troski o utrzymanie ich przy życiu). Trwanie Osiedla było uzależnione od sił na, które Polacy (emigranci polityczni) nie mieli wielkiego wpływu po tym jak Nowa Zelandia odmówiła uznania prawowitego rządu polskiego6. Napięta sytuacja międzynarodowa, konferencja w Jałcie oraz nieuznanie polskiego rządu przez Nową Zelandię wpływały zasadniczo na stopień wciąż wzrastających konfliktów personalnych – wewnątrz systemu jaki tworzyła obozowa organizacja życia. Niepewność jutra z wręcz chorobliwą troską o zachowanie polskości dzieci prowadziła do sytuacji stawiających sens istnienia Osiedla pod znakiem zapytania również w opinii władz Nowej Zelandii. Kolejne etapy i próby penetracji życia obozowego przez rząd warszawski powodowały eskalację napięcia i destabilizowały życie Osiedla. Dzięki analizie dyskursu prowadzonej na dokumentach archiwalnych – korespondencjach, rozporządzeniach, meldunkach osób i instytucji, które nad jakąś częścią bądź całością życia obozowego prowadziły nadzór można uzyskać wiedzę o tym, jak wielkim wysiłkiem było dla Polaków utrzymanie polskości obozu w zaprzyjaźnionym państwie. Paradoksalnie przyjazne społeczeństwo nowozelandzkie i państwo nowozelandzkie były postrzegane jako większe

4 Przyjmując na użytek artykułu foucaultowskie rozumienie władzy. Władza tym samym to produkowanie (reprodukowanie?) tożsamości, które ta władza ogranicza. Według tej koncepcji – władzę ma ten kto kreuje tożsamość jednostek, bądź też całych grup społecznych. Zobacz: Barry Hindess, Discourses of Power: from Hobbes to Foucault, Oxford 1997, s. 96-136. 5 Polskość rozumiana jako zespół cech i kulturowych wzorców zachowań wspólnych dla osób identyfikujących się jako Polacy. 6 Patrz: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie (dalej: IPMS), sygn. A.19.III.17, List od Tymczasowego Komitetu Skarbu dla Spraw Polskich (Interim Treasury Committee for Polish Question) do Pana Kraczkiewicza (odpis wysłano do prof. Tadeusza Sulimirskiego od 1941 r. sekretarz generalny Ministerstwa Edukacji). Dokładnie rząd nowozelandzki wycofał swoje uznanie dla emigracyjnego rządu polskiego dnia 17 grudnia 1945 r.

calosc.indd 32 2011-02-23 18:31:25

Słowo Młodych 33

zagrożenie dla istnienia tego kruchego systemu politycznego (o wyznaczonym celu trwania – utrzymaniu polskości) jakim było Osiedle, aniżeli znane już wrogie i zbrodnicze mechanizmy systemu komunistycznego. Ta niepewność musiała się wiązać ze świadomością pedagogów polskich o wadze kształtowania postaw narodowych i konieczności przekazania im wzorców kulturowych właściwych Polakom. Tę niepewność, poczucie tymczasowości istnienia obozu w Pahiatua, konflikty wśród nauczycieli w obozie wspomniał profesor Andrzej Chodubski7.

Analiza systemowa Davida Eastona

Jedną z metod badawczych w politologii i uprawomocnioną długą historią jej kolejnych aplikacji w naukach o polityce jest metoda analizy systemowej. Jej ważność dla nauk o polityce jest podkreślana w licznych opracowaniach prezentujących metody badawcze i ich zastosowanie w politologii8, choć nie brak i negatywnych ocen, a wręcz stanowisk, które tej metodzie odbierają rację bytu w warsztacie „poważnego” politologa9, to zdecydowanie skłaniam się ku dalszemu jej wykorzystywaniu przez politologów. Przedstawię koncepcję analizy systemowej bez charakterystyki stanowisk krytyków tego podejścia metodologicznego.

Prace Davida Eastona10 (wraz z pracami Talcotta Parsonsa11) wywarły ogromny wpływ na politologię. Niekiedy pisze się i mówi się, że był to początek cybernetycznego ujmowania życia politycznego i społecznego. Na użytek tego

7 Andrzej Chodubski, Specyfika kształtowania się zbiorowości polonijnej w Nowej Zelandii, [w:] Z Sybiru na drugą półkulę. Wojenne losy Polskich Dzieci, red. ks. Józef Szymański, ks. Włodzimierz Wieczorek, Lublin 2007, s. 93.8 Zobacz: Andrzej Chodubski, Wstęp do badań politologicznych, Gdańsk 2006, s. 119 – 120., Wprowadzenie do nauki o państwie i polityce, red. Bogumił Szmulik, Marek Żmigrodzki, Lublin 2010, s. 360. Tomasz Langer, Amerykańska wersja analizy systemowej w nauce o państwie, Warszawa 1977. 9 Słownik politologii, tłum. Maciej Kornobis, Piotr Kornobis, Krzysztof Wolański, Warszawa 2008, s. 11-12.10 Profesor David Easton ( ur. 1917 w Toronto, Kanada) był przewodniczącym American Science Association, jest twórcą podejścia systemowego w politologii. System polityczny jest dla Davida Eastona centralnym zagadnieniem, w swej pracy badawczej koncentruje się właśnie na wyjaśnianiu jak systemy polityczne funkcjonują i jakie działają w systemach tych mechanizmy. W zakresie dokonań badawczych profesora D. Eastona znajdują się prace metodologiczne o możliwościach aplikacji podejścia systemowego w politologii, studia nad współczesnym państwem i nad zagadnieniem socjalizacji dzieci do polityki w danym systemie politycznym. Profesor jest związany z University of California w USA. Patrz: http://www.faculty.uci.edu/profile.cfm?faculty_id=2547&name=David Easton (12.12.2010).11 Urodzony 1902, zmarł 1979, amerykański socjolog.

calosc.indd 33 2011-02-23 18:31:25

Słowo Młodych34

artykułu oprócz wykorzystania takich kategorii jak: środowisko, wejścia, wsparcie, system polityczny, decyzje – polityki, wyjścia, opinie – sprzężenia zwrotne12 będę też wykorzystywał model Herbert J. Spiro13 – model celowościowy dla systemu politycznego14. Użyję też badań D. Eastona nad socjalizacją dzieci do polityki15, skupiając uwagę na roli instytucji państwowej w procesie socjalizacji do polityki i reprodukcji wzorców – adaptacji (też do późniejszych ról) do systemu politycznego, w którym dziecko jest kształtowane, będę próbował wskazać, jak dzieci polskie z Pahiatua były przygotowywane do życia i aktywnego uczestnictwa w społeczeństwie tak polskim jak i nowozelandzkim. Analiza dyskursu

Analizowanie dyskursu na tekście będzie próbą odnalezienia związków – koherencji tematycznych dla większej ilości wypowiedzi (wykorzystuję tutaj tradycyjną metodę analizy dyskursu i analizę kategoryzowania przynależności, nie sięgając do narzędzi krytycznej analizy dyskursu)16. Kluczowym jest ukazanie takich zagadnień tematycznych poruszanych w dokumentach, listach, wypowiedziach, które powstały w związku z powoływaniem, istnieniem i zamknięciem Osiedla w Pahiatua. Konkretniej bez względu na czas powstania badanych dokumentów (chodzi jednak o dokumenty z lat 1944-1946) liczyć będzie się niezmiennie to samo – dyskurs nad polskością dzieci w Pahiatua jako dyskurs konstytuujący istnienie i trwanie tego, co wcześniej określiłem jako system polityczny, który według mnie, powstał wraz z powstaniem Osiedla i pojawieniem się tam polskich dzieci.

W prowadzonej analizie dokumentów stosował będę zaproponowane

12 Patrz; David Easton, An Approach to the Analysis of Political System, “World Politics”, Vol. 9, No.3 (Apr. ,1957), s. 384., David Easton, The Political System. An inquiry into the state of political science, New York 1959, D. Easton , A framework for political analysis, Phoenix 1979. 13 Herbert John Spiro (1924 – 2010) amerykański politolog. Patrz: http://www.purpleheartaustin.org/spiro.htm (13.12.2010).14 H.J. Spiro wskazał, że system polityczny aby utrzymać równowagę musi być – praworządnym, oparty musi być na sile i przymusie, ma być pragmatyczny i w jakimś sensie musi swego uzasadnienia szukać w ideologii. Tym samym dla systemu politycznego do przezwyciężenia będą ciągle pozostawały zawsze nowopowstające problemy ekonomiczne, problemy władzy, problemy kultury, i problemy prawne. Patrz: Tomasz Langer, Amerykańska wersja analizy systemowej w nauce o państwie, Warszawa 1977, s. 65-66.15 David Easton, The Theoretical Relevance of Political Socialization, „Canadian Journal of Political Science”, Vol. 1, No. 2, (Jun. 1968), s. 126; David Easton, Children in the political system. Origins of political legitimacy, United States of America 1969.16 Zobacz: Anssi Peräkylä, Analiza rozmów i tekstów, [w:] Metody badań jakościowych, red. Norman K. Denzin, Yvonna S. Lincoln, red. naukowa wyd. pol. Krzysztof Podemski, T. 2., Warszawa 2009, s. 325 – 349.

calosc.indd 34 2011-02-23 18:31:25

Słowo Młodych 35

przez profesora Aleksieja Awdiejewa (Uniwersytet Jagielloński) i profesor Grażynę Hebrajską (Uniwersytet Łódzki) kroki w budowie systematyki podejścia analitycznego do dyskursu17. Po pierwsze określę tło ogólne charakteryzowanego dyskursu (czyli sytuację ogólną, na podstawie literatury historycznej i znanych nam z historii faktów), po drugie sytuację konkretną i po trzecie wskażę uczestników dyskursu na podstawie dokumentów archiwalnych z Instytutu Polskiego i Muzeum im. Sikorskiego w Londynie, po czwarte określę kategorie segregacji dyskursywnej dokumentów.

1. Klamra czasowa dla omawianych dokumentów to lata 1944 – 1946. Jest to część okresu w którym rząd polski funkcjonuje na emigracji politycznej w Londynie. Okres niezwykle ciężki i niepewny, budujący i wzmacniający paranoiczne poczucie zagrożenia polskości w tych, którzy ocaleli na emigracji. Jest to też czas, w którym polskie dzieci trafiają wraz ze swoimi rodzicami lub bez nich z Iranu (gdzie przybyły wcześniej ze Związku Radzieckiego) do Nowej Zelandii. Polskie sieroty i półsieroty, oraz dzieci, których rodzice byli w Nowej Zelandii znalazły się na zaproszenie nowozelandzkiego premiera Petera Frasera (po rozmowach z generalnym konsulem RP w Nowej Zelandii – dr. Kaziemierzem Wodzickim ). W Aotearoa dzieci polskie miały przeczekać czas wojennej zawieruchy. Niestety sytuacja międzynarodowa, a przede wszystkim relacje na linii Związek Radziecki – USA - Wielka Brytania przybrały niekorzystny obrót dla sprawy polskiej i rządu polskiego znajdującego się natenczas w Londynie.

2. 1 listopada 1944 roku do Nowej Zelandii trafiły 733 polskich dzieci wraz z polskim personelem (ponad 100 osób). Dla przybyłych otwarto zmodernizowany i dostosowany były obóz jeniecki (dla jeńców niemieckich), który tym samym stał się Osiedlem Polskich Dzieci w Pahiatua. Był to dom dla polskich dzieci formalnie do roku 1958 kiedy polską placówkę rozwiązano (faktycznie Osiedle funkcjonowało do 1949 roku)18. Władzę nad obozem sprawował rząd polski (Londyn) i rząd nowozelandzki. Formalnie Osiedle podlegało ze strony polskiej Ministerstwu Edukacji RP i Ministerstwu Pomocy Społecznej RP, ze strony nowozelandzkiej miejsce pobytu polskich dzieci podlegało bezpośrednio pod rząd nowozelandzki i premiera Nowej Zelandii z reprezentantem rządu nowozelandzkiego i komendantem obozu majorem Peterem Foxley’em (major E. J. C. Finney19 zastąpił majora P. Foxley’a w lipcu

17 Korzystam z materiału przygotowanego przez Aleksieja Awdiejewa i Grażynę Hebrajską na Warsztaty Analizy Dyskursu (WAD), które będą mieć miejsce na Uniwersytecie Warszawskim w grudniu roku 2010.18 Krystyna Skwarko, The Invited. The story of 733 Polish children who grow up in New Zealand, Wellington 1976.19 Znane są mi tylko inicjały imion majora Finney’a.

calosc.indd 35 2011-02-23 18:31:26

Słowo Młodych36

1945 roku na tym samym stanowisku). Pierwszym kierownikiem osiedla został Jan Śledziński (którego na tym stanowisku zastąpił Szczęsny Zaleski od 2 IV 1945). Rząd nowozelandzki dostarczał Polakom schronienia i żywność, a rząd polski był odpowiedzialny za wypłatę wynagrodzeń i tzw. kieszonkowego dla polskich dzieci. Po konferencji jałtańskiej (4-11 II 1945), stało się jasnym, że istnienie Osiedla Polskich Dzieci w Pahiatua jest zagrożone. Autonomia Osiedla była zależna od władz Nowej Zelandii w coraz większym stopniu - w obliczu możliwego w krótkim czasie wycofania uznania dla rządu polskiego w Londynie przez rząd Wielkiej Brytanii i rząd Nowej Zelandii (w tym czasie konsul K. Wodzicki inicjuje powołanie przez nowozelandzki Sąd Najwyższy Rady Opiekuńczej dla zapewnienia opieki i ochrony prawnej wobec polskich dzieci – radę powołał Sąd Najwyższy Nowej Zelandii dnia 25 V 1945 )20. Analizując dokumenty skupiam się na tych, które powstały pomiędzy rokiem 1944, a rokiem 1946 w polskich instytucjach rządowych w Londynie i w Nowej Zelandii oraz przez personel Osiedla w Pahiatua jak i na dokumentach wytworzonych przez władze nowozelandzkie zwierzchnie wobec obozu. Celem analizy jest ukazanie paradoksalnej walki o polskość i utrzymanie „systemu politycznego” Osiedla w Pahiatua w przyjaznym z założenia dla Polaków i ich kultury środowisku politycznym.

3. Uczestnicy dyskursu: Jan Śledzinski – pierwszy kierownik Osiedla w Pahiatua (delegat RP w Pahiatua); Tadeusz Sulimirski – profesor, od 1941 roku sekretarz generalny Ministerstwa Edukacji Rządu RP; Kazimierz Wodzicki – doktor, konsul generalny RP w Nowej Zelandii; Peter Fraser – premier Nowej Zelandii, był inicjatorem powołania Nowozelandzkiego Komitetu Pomocy Dzieciom Polskim – Polish Children’s Hospitality Committee; Szczęsny Zaleski – kierownik Osiedla w Pahiatua funkcję objął po Janie Śledzińskim, zmarł w czasie pełnienia funkcji (2 IX 1946); Ks. Michał Wilniewczyc21 – kapelan osiedla, przewodniczący Komisji Tymczasowej Osiedla w Pahiatua; Major Peter Finney – zwierzchnik Osiedla z ramienia rządu nowozelandzkiego, jego następcą został major E. J. C. Foxley; Józef Gawlina – ks. biskup, ordynariusz polowy Wojska Polskiego, Rzym;

20 IPMS, sygn. A.II.E/1202, Maria Wodzicka przewodnicząca Rady Opieki do konsula generalnego RP w Wellington, 26 IV 1948.21 W Isfahanie z polskimi dziećmi ksiądz M. Wilniewczyc był od 5 października 1942 roku – Krystyna Skwarko, The Invited...

calosc.indd 36 2011-02-23 18:31:26

Słowo Młodych 37

Edward Raczyński – ambasador RP w Londynie (od 1979 roku do 1986 roku prezydent RP); Thomas O’Shea – arcybiskup rzymskokatolicki w Nowej Zelandii; Maria Żebrowska – wysłanniczka rządu warszawskiego do obozu w Pahiatua, docent psychologii na Uniwersytecie Warszawskim; Stawiński22 – radca ambasady polskiej w Waszyngtonie, jako pierwszy przedstawiciel władz komunistycznych zaczął inwigilować oraz indagować Nowozelandczyków na tematy związane z Osiedlem Polskich Dzieci w Pahiatua; Franciszek Bała – zastępca kierownika J. Śledzińskiego (i przedwojenny wiceprezydent Torunia);

4. Kategorie segregacji dyskursywnej dokumentów. Obecnie w IMPS w Londynie znajdują się tysiące dokumentów, które dotyczą osiedla polskich dzieci w Pahiatua. Analizie poddałem dokumenty z teczek o sygnaturze A.19.III.17 – Akta obozu dzieci w Pahiatua. Dokumenty na użytek niniejszego artykułu uporządkowałem według następujących działów (jako kategorie przynależności dyskursu): „Jan Śledziński”, „zmiana statusu Osiedla w Pahiatua”, „polskość”, „przybycie Szczęsnego Zaleskiego”, „Komisja Tymczasowa Osiedla”, „sprawa ks. Michała Wilniewiczyca”, „życie w Osiedlu”, „inwigilacja rządu warszawskiego”. Według tych działów przedstawiam swoją analizę.

Jan Śledziński

W telegramie datowanym na 2 X 194523, konsul K. Wodzicki wskazuje na problemy z kierownikiem Osiedla Polskich Dzieci w Pahiatua. Wskazał na zapędy dyktatorskie J. Śledzińskiego, zarzucił mu tym samym uniemożliwienie funkcjonowania samorządu Osiedla. Nie uciekł od pogłębiania ocen subiektywnych wobec J. Śledzińskiego pisząc „[…] Jego stan nerwowy, wysoce niepokojący […]”24. Jako konsul RP w Wellington w telegramie do władz zwierzchnich w Londynie dał wyraz niezadowoleniu ze współpracy z kierownikiem osiedla. Według K. Wodzickiego, kontakt konsulatu urwał się z kierownikiem Osiedla z początkiem lipca 1945 roku25. Ponadto oskarżył J. Śledzińskiego o złamanie

22 Nie dotarłem do imienia. Osoba ta występuje i jest przywoływana w korespondencji jako Stawiński, radca ambasady polskiej w Waszyngtonie. 23 IPMS, sygn. A.19.III.17, Telegram od T. Wodzickiego, konsula RP w Wellington do władz polskich w Londynie – do premiera RP Tomasza Arciszewskiego, 2 X 1945. Wśród adresatów znalazł się między innymi ambasador RP w Londynie E. Raczyński. 24 Ibidem. 25 Ibidem.

calosc.indd 37 2011-02-23 18:31:26

Słowo Młodych38

prawa i nie stosowanie się do uchwały Rady Ministrów RP. K. Wodzicki uważał, że J. Śledziński samowolnie pertraktował z władzami Nowej Zelandii pomijając i ignorując konsulat RP.

W samym Osiedlu, J. Śledziński miał inicjować serię konfliktów, o czym informacje miały zdobyć władze nowozelandzkie, które w konsekwencji posiadanej wiedzy o sposobie zarządzania J. Śledzińskiego podjęły decyzję o zawieszeniu go w obowiązkach kierownika Osiedla. J. Śledziński miał przy tej okazji wejść też w ostry konflikt z władzami nowozelandzkimi. Jak wynika z telegramu K. Wodzickiego, premier P. Fraser sam udał się do Osiedla w Pahiatua aby nakłonić J. Śledzińskiego do wyjazdu z Nowej Zelandii. Przed opuszczeniem Osiedla J. Śledziński zdążył przeprowadzić wybory do Komisji Tymczasowej Osiedla złożonej z trzech mieszkańców osiedla [między innym z księdza M. Wilniewiczyca – przyp. M.W.]. J. Śledziński miał według konsula K. Wodzickiego powołać Komisję tylko celem sprawowania całości władzy do czasu opuszczenia Osiedla. W tym czasie J. Śledziński rozpoczął kampanię oszczerstw wobec konsula K. Wodzickiego. Oskarżył go o sprzeniewierzenie się rządowi polskiemu na rzecz współpracy z rządem lubelskim. Konsul zalecał władzom polskim w Londynie natychmiastowe zwolnienie J. Śledzińskiego i jego zastępcy Franciszka Bały26.

Ustrój Osiedla był zagrożony i tę obawę wyraził w swym telegramie konsul RP w Nowej Zelandii. Obawiano się rozgłosu sprawy i utraty autonomii polskiej placówki wychowawczej w bliskiej przyszłości27.

Z telegramem hrabiego K. Wodzickiego kontrastuje treść telegramu wysłanego przez zastępcę J. Śledzińskiego F. Bałę. Zastępca kierownika Osiedla Polskich dzieci w Pahiatua wskazuje winnego całego zamieszania wokół swego zwierzchnika w osobie K. Wodzickiego. Jak pisał, K. Wodzicki miał wraz ze swą żoną snuć intrygi wokół J. Śledzińskiego na rzecz poróżnienia go z komendantem obozu [mjr. P. Finney – przyp. M.W. ], co w efekcie doprowadziło do nacisków premiera Nowej Zelandii na J. Śledzińskiego. Konsekwencją tego miało być zaproponowanie J. Śledzińskiemu przez P. Frasera opuszczenie Osiedla. Sam F. Bała uważał, że przeciw niemu K. Wodzicki również prowadzi intrygi na rzecz odsunięcia go od współpracy z Komisją Tymczasową (Interim Committee)28. Zarzuty K. Wodzickiego wobec J. Śledzińskiego nie znajdują potwierdzenia

26 Ibidem.27 Ibidem.28 IPMS, sygn. A.19.III.17, Telegram F. Bały do dr Nieduszńskiego – Ministerstwo Opieki Społecznej Londyn, 1 X 1945.

calosc.indd 38 2011-02-23 18:31:26

Słowo Młodych 39

w książce napisanej przez Krystynę Skwarko29, gdzie autorka wyraża się o delegacie RP w Pahiatua w ciepłych słowach i wskazuje na głęboką zażyłość J. Śledzińskiego z pracownikami i samymi dziećmi. K. Skwarko wskazała też, jak wielką troską kierował się J. Śledziński o stan Osiedla. Oczywiście należy przyjąć, że K. Skwarko pisząc swe wspomnienia po latach przyjęła dla swej pracy formę czysto wspomnieniową tym samym pominęła wątki gry o władzę w polskim Osiedlu.

Pomimo różnicy zdań i zapatrywań, która jest widoczna w dokumentach nie można mieć wątpliwości co do tego, że J. Śledziński został zawieszony w obowiązkach , a następnie opuścił Osiedle. Wcześniej został zawieszony, a jego obowiązki przejęła Komisja Tymczasowa Osiedla. K. Wodzicki w telegramach do premiera rządu polskiego T. Arciszewskiego podkreślał, że ciężka sytuacja w Pahiatua powstała w momencie wycofania uznania dla rządu polskiego przez rząd brytyjski (lipiec 1945 roku). W Osiedlu doszło w tym czasie do zebrania ogółu członków polskiej placówki wychowawczej i postanowiono powołać Radę Nadzorczą Osiedla na czele z J. Śledzińskim. Takiemu rozwiązaniu we wrześniu 1945 roku, przeciwstawił się sam J. Śledziński przypominając o dalszym istnieniu i funkcjonowaniu rządu polskiego. Jednocześnie J. Śledziński blokował normalne prace Rady Opiekuńczej (powołanej przez Sąd Najwyższy Nowej Zelandii). Konsul RP w Nowej Zelandii jasno wskazał moment w którym współpraca z J. Śledzińskim miała ulec pogorszeniu, a relacje w osiedlu zaczęły ulegać stopniowemu rozkładowi, był to według niego lipiec 1945 – czas w którym Wielka Brytania wycofała uznanie polskiego rządu. J. Śledziński oprócz mnożenia animozji z konsulatem RP w Nowej Zelandii, wchodził też w konflikt prawny (z rozporządzeniami rządu RP ) swymi działaniami podejmując zagadnienia leżące tylko i wyłącznie w kompetencji urzędu konsularnego w Wellington. W dokumentach wyraźnie rysują się intencje delegata J. Śledzińskiego po lipcu 1945 roku. J. Śledziński postanowił przejąć całość władzy nad Osiedlem Polskich Dzieci w Pahiatua i z ramienia jakiejś wyabstrahowanej niepodległej Polski z pominięciem konsulatu RP w Aotearoa prowadzić wszystkie rozmowy z rządem nowozelandzkim (co zresztą wielokrotnie uczynił). Na sprawy złych relacji na linii konsulat RP – administracja Osiedla w Pahiatua, nałożyła się jeszcze [wspomniana przeze mnie wcześniej – M.W.] sprawa drobnego przekroczenia kompetencji [jak zaznacza K. Wodzicki] przez komendanta obozu majora P. Finney’a. J. Śledziński zamierzał też osobiście prowadzić Radę Opiekuńczą (Polish Children’s Hospitality Committee)30. Wzajemne przekraczanie kompetencji i nadużywanie stanowisk stało się podstawą

29 Krystyna Skwarko, The Invited. The story of 733 Polish children who grow up in New Zealand, Wellington 1976.30 IPMS, sygn. A.19.III.17, Telegram T. Wodzickiego konsula RP w Wellington do premiera Tomasza Arciszewskiego, 14. IX 1945.

calosc.indd 39 2011-02-23 18:31:26

Słowo Młodych40

dla rządu Nowej Zelandii o wystąpienie z propozycją odsunięcia J. Śledzińskiego i powołaniu w to miejsce Komisji Tymczasowej dla prowadzenia spraw Osiedla (pomimo tego J. Śledziński miał wpływ na skład pierwszej Komisji). Przyszłość miejsca pobytu polskich dzieci (a na pewno miejsca i sposobu ich edukacji ) stała się niejasna już w momencie, kiedy Wielka Brytania cofnęła uznanie dla rządu polskiego w Londynie. Pomimo tego, że rząd Nowej Zelandii nadal uznawał rząd polski w Londynie, jasnym stało się, że zależność istnienia polskiego Osiedla od rządu Nowej Zelandii była coraz większa. Konsul K. Wodzicki mógł popaść w głęboką obawę o działania J. Śledzińskiego, który jak wynika z dokumentów, postanowił wyprzedzić możliwe wycofanie uznania dla rządu polskiego przez Nowozelandczyków. Pomimo tego działania, być może kierowanego dobrymi intencjami, oczywistością jest, że takie działanie mogło paradoksalnie przyśpieszyć działania nowozelandzkie, których obawiali się i J. Śledziński i K. Wodzicki (jak zmiana sposobu kształcenia i likwidacja gimnazjum polskiego w Osiedlu).

Sprawa delegata Śledzińskiego, ukazuje jak wielkie obawy powstały w Osiedlu Pahiatua wraz z końcem wojny. Rzeczywiście troska o autonomie Osiedla była uzasadniona. Jednak niepotrzebne tarcia na linii konsul RP – delegat RP, stawiały polską sprawę jako jedynie przez Nowozelandczyków możliwą do prowadzenia.

Komisja Tymczasowa Osiedla

Komisja Tymczasowa Osiedla została powołana podczas pobytu premiera Petera Frasera we wrześniu 1945 roku w Osiedlu Polskich dzieci w Pahiatua. W skład trójosobowej Komisji Tymczasowej podczas zebrania wszystkich członków Osiedla wybrano – ks. M. Wilniewczyc jako przewodniczącego komisji, panią S. Surynt, i pana R. Laszkiewicza jako członków komisji31 .

Większość spraw prowadzonych przez Komisję Tymczasową Osiedla była oceniania przez Londyn pozytywnie i z uznaniem dla księdza M. Wilniewczyca32. Niestety sprawy personalne nadal powodowały zamieszanie w Osiedlu. Niepewność jutra skutkowała tym, że podczas zebrań Komisji Tymczasowej Osiedla dominowały dwa tematy – po pierwsze sporządzania pism do rządu nowozelandzkiego o podtrzymanie uznania dla rządu polskiego w Londynie i po drugie wyrażanie lojalności mieszkańców obozu wobec tegoż rządu; po drugie sprawy personalne.

31 Krystyna Skwarko, The Invited…32 IPMS, sygn. A.19.III.17, List do Komisji Tymczasowej od Tymczasowego Komitetu Treasury do Spraw Polskich w Londynie, 16 stycznia 1946 r.

calosc.indd 40 2011-02-23 18:31:26

Słowo Młodych 41

Podczas jednego z takich zebrań, dnia 13 grudnia 1945 roku, dorośli mieszkańcy Osiedla postanowili o wysłaniu memoriału do rządu nowozelandzkiego w sprawie uznania rządu polskiego w Londynie. Wszyscy dorośli mieszkańcy Osiedla złożyli pod memorandum podpisy33, pomimo takich działań, rząd Nowej Zelandii wycofał uznanie dla rządu polskiego w Londynie dnia 17 grudnia 1945 roku34. Dążność Polaków do deklarowania swej lojalności wobec rządu polskiego w Londynie wydaje się być naturalna. Ciągłość władzy polskiej i jej reprezentacji dawała nadzieję na odrodzenie się państwa polskiego takiego, jakim znali go „Sybiracy”.

Zagadnienia drugiej kategorii w życiu Osiedla – czysto personalne, powodowały niemałe niesnaski wewnętrzne. Szczególnie pod koniec 1945 roku była aktualna sprawa Jadwigi Zerebeckiej, która została zwolniona z posady kierowniczki szkoły dla dziewcząt przez delegata J. Śledzińskiego. Samo zwolnienie J. Zerebeckiej, było według Komisji Tymczasowej Osiedla słuszne, bo miała ona zaniedbywać obowiązki kierownika szkoły żeńskiej. Niesłusznym był sposób jej zwolnienia przez J. Śledzińskiego, który wyrażał groźby i oskarżenia pod jej adresem35. W pewnym sensie opinia Komisji Tymczasowej Osiedla potwierdza zasadność oskarżeń K. Wodzickiego pod adresem delegata J. Śledzińskiego. Kierownik Osiedla wyraźnie nadużywał władzy w Pahiatua.

Na tym samym spotkaniu, na którym podjęto sprawę memoriału do rządu nowozelandzkiego w sprawie uznania legalności rządu polskiego w Londynie, decyzję o rezygnacji w pracach Komisji Tymczasowej Osiedla podjęli wszyscy trzej członkowie Komisji. Jak informuje nas list wysłany przez Komisję Tymczasową Osiedla do Tymczasowego Komitetu Treasury do Spraw Polskich w Londynie, w nowej Komisji zasiedli: ks. M. Wilniewczyc, S. Suryntowa, G. Sawlewiczowa36. Od tego momentu, w obozie wzrasta wyraźnie pozycja ks. M. Wilniewczyca rośnie tak jego autorytet, jak i zakres władzy.

33 IPMS, sygn. A.19.III.17, Protokół zebrania dorosłych obozu polskiego w Pahiatua, zwołanego przez przewodniczącego Komisji Tymczasowej ks. Michała Wilniewicza, które odbyło się dnia 13 grudnia 1945.34 Patrz: Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie (dalej: IPMS), sygn. A.19.III.17, List od Tymczasowego Komitetu Skarbu dla Spraw Polskich (Interim Treasury Committee for Polish Question) do Pana Kraczkiewicza (odpis wysłano do prof. Tadeusza Sulimirskiego od 1941 r. sekretarz generalny Ministerstwa Edukacji). Dokładnie rząd nowozelandzki wycofał swoje uznanie dla emigracyjnego rządu polskiego dnia 17 grudnia 1945 r. 35 IPMS, sygn. A.19.III.17, List Komisji Tymczasowej do Interim Treasury Committee for Polish Question Education Branch, Pahiatua 27 listopada 1945. 36 IPMS, sygn. A.19.III.17, List od Komisji Tymczasowej w Pahiatua do Tymczasowego Komitetu Treasury do Spraw Polskich w Londynie, 27. XII 1945.

calosc.indd 41 2011-02-23 18:31:26

Słowo Młodych42

Oprócz organizacji życia codziennego w Osiedlu, Komisja Tymczasowa Osiedla wyczekiwała nowego delegata, którym został mianowany Szczęsny Zaleski, przybywający do Nowej Zelandii z południowej Afryki wraz z żoną i córką37. S. Zaleski opuścił Johannesburg 29 stycznia 1946 roku38. Przybycie Szczęsnego Zaleskiego S. Zaleski przybył do Nowej Zelandii dokładnie do Wellington, dnia 29 marca 1946 roku 39. Po krótkim pobycie w stolicy Nowej Zelandii, gdzie miał możliwość zapoznania się z przedstawicielami rządu nowozelandzkiego poznał też K. Wodzickiego i jego małżonkę M. Wodzicką. O ile Wodziccy byli powściągliwi w sprawie J. Śledzińskiego, to mieszkańcy Osiedla Pahiatua byli bardziej rozmowni i to od nich S. Zaleski pozyskał dodatkowe informacje o sytuacji w Osiedlu. Jasnym staje się, że sprawa J. Śledzińskiego podzieliła dorosłych mieszkańców „polskiego Pahiatua” pomiędzy tych, którzy za słuszne uznawali stosunek Wodzickich do J. Śledzińskiego i tych, którzy byli przeciwni piętnowaniu J. Śledzińskiego. Jedni w działaniach J. Śledzińskiego upatrywali troskę o stan i przyszłość Osiedla. Inni Wodzickim właśnie zarzucali zbyteczną ingerencję w sprawy Osiedla Pahiatua.

Dnia 14 kwietnia 1946 roku S. Zaleski otrzymał od majora Finney’a pismo, w którym Finney w imieniu rządu nowozelandzkiego informował o przejściu Osiedla na całkowite utrzymanie władz nowozelandzkich. Stało się jasnym, że osiedle straciło tym samym swoją autonomię. Jednocześnie nie podano daty, od której rozporządzenie miało wejść w życie. Równolegle S. Zaleskiemu, zakazano według życzenia rządu Nowej Zelandii, powoływania swego zastępcy40. Niemniej S. Zaleski powołał F. Bałę na szefa spraw administracyjnych Osiedla i powziął intencję stworzenia w przyszłości jakiegoś ciała doradczego dla swych prac, tak, aby nigdy więcej nie zarzucono, że zarząd Osiedla kieruje się metodami dyktatorskimi. Jednocześnie jasna dla S. Zaleskiego stała się konieczność przygotowania tak Osiedla jak i jego mieszkańców na czekające ich w bliskiej przyszłości radykalne zmiany41. Jak pisał:

37 IPMS, sygn. A.19.III.17, Depesza z Pahiatua z dnia 9.I 1946 do ambasadora E. Raczyńskiego.38 IPMS, sygn. A.19.III.17, List Zaleskiego z Osiedla Polskich Dzieci w Pahiatua do Interim Treasury Committee fo Polish Question w Londynie, 24 kwietnia 1946. 39 Ibidem.40 Decyzją Tymczasowego Komitetu Treasury (Interim Treasury Committee) z marca 1946 roku, zastępcą Zaleskiego miał zostać dr Jan Konopnicki. Patrz: IPMS, sygn. A.19.III.17, Tymczasowy Komitet Treasury do Szczęsnego Zaleskiego Kierownika Polskiego Osiedla w Pahiatua, Londyn 7 III 1946. 41 IPMS, sygn. A.19.III.17, List Zaleskiego z Osiedla Polskich Dzieci w Pahiatua do Interim

calosc.indd 42 2011-02-23 18:31:27

Słowo Młodych 43

[…] pragnieniu tutejszych władz i życzliwej nam części tutejszego społeczeństwa, aby nasze dzieci i młodzież zostały przygotowane do ewentualnego włączenia się w to […] Okres bowiem, w którym mało kompromisowa polskość enklawy, jaką stanowi nasze Osiedle, nikogo lub mało kogo tu raziła, zdaniem moim, skończył się w związku z postępującym rozwiewaniem się w nicość perspektyw rychłego naszego powrotu do Kraju. Myślę, że w tych warunkach szukać trzeba realnych możliwości zachowania polskości naszej młodzieży i naszych dzieci - jak zresztą i przedłużenia istnienia Osiedla – raczej na drogach należycie przemyślanego kompromisu, niż kurczowego odosobniania się42.

Nastawienie S. Zaleskiego i jego plany działania na przyszłość znacząco różniły się od sposobu pracy i prowadzenia Osiedla przez J. Śledzińskiego. Niestety, jak pokaże dalsza analiza, S. Zaleski nie znalazł zrozumienia u części mieszkańców, co doprowadziło do dalszego wzrostu napięć. Obrany przez S. Zaleskiego kurs na normalizację stosunków z rządem nowozelandzkim i pewną zgodę na włączenie się polskiej młodzieży do społeczeństwa nowozelandzkiego, nie był miły tej części dorosłych mieszkańców, którzy nie umieli się pogodzić z wynikiem wojny i z sytuacją, w jakiej znalazł się rząd polski w Londynie. Pragnięto utrzymać status quo nie mając, ani ku temu środków, ani możliwości na arenie międzynarodowej. Niedługo też sam S. Zaleski dostrzegł, niespodziewane do tej pory na antypodach zagrożenie, jakie nadchodziło ze strony działań komunistycznego rządu warszawskiego.

Życie w Osiedlu

Krystyna Skwarko w swej książce wspomniała o wypadach dzieci poza granice Osiedla. Opisała też jedną z komicznych, ale i w warunkach wojennych tragiczną sytuację, kiedy dzieci rozkręciły ciągnik rolniczy na części. Sąsiedztwo Polaków z Nowozelandczykami powodowało niemałe komplikacje i problemy, również przez wzgląd na brak wystarczającej znajomości języka angielskiego dla biegłego komunikowania się w sprawach codziennych.

Józef Holona, będący w tym czasie kierownikiem szkoły dla chłopców i inspektorem szkolnym, wskazywał w swoich pismach do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Londynie, że zachowanie dzieci w obozie

Treasury Committee fo Polish Question w Londynie, 24 kwietnia 1946.42 Ibidem.

calosc.indd 43 2011-02-23 18:31:27

Słowo Młodych44

„jest nienormalne”43 choć sam został oskarżony o dotkliwe pobicie jednego z wychowanków Osiedla. Młodzież obozowa sprawiała znaczne problemy wychowawcze niszcząc mienie swych nowozelandzkich sąsiadów, na których własność dostawała się uciekając z Osiedla. W samym Osiedlu wybijali szyby, urządzali bitwy na kamienie. Niestety to powodowało wzrost uciążliwości istnienia polskiego Osiedla dla Nowozelandczyków i tym samym coraz częstsze wystąpienia o odszkodowania do władz Osiedla Polskich Dzieci w Pahiatua i coraz liczniejsze interwencje nowozelandzkiej policji. Według J. Holony winne tego stanu rzeczy były przede wszystkim nauczycielki, niedostatecznie przygotowane do pełnienia obowiązków wychowawczych i kierowniczych. Ciągle wzrastające napięcie i animozje, nowo powstające antagonizmy po każdej kolejnej wyprawie dzieci za granice Osiedla, z pewnością doprowadzały do permanentnego psucia się struktur i relacji w obozie, w czasie urzędowania J. Śledzińskiego i rzeczywiście mogło to wpłynąć na nerwowe decyzje czy też autorytarne zapędy J. Śledzińskiego nie tylko wobec swych podległych, ale i wobec władz nowozelandzkich.

Życie obozowe w Osiedlu koncentrowało się głównie wokół edukacji młodych Polaków. Według pisma profesora T. Sulimirskiego w marcu 1946 roku na terenie Osiedla funkcjonowały:- jedna państwowa szkoła powszechna dla dziewcząt, - jedna państwowa szkoła powszechna dla chłopców,- czteroletnie państwowe gimnazjum o profilu ogólnym dla dziewcząt i chłopców- zawodowy kurs krawiectwa44.

Zmiana statusu Osiedla w Pahiatua

Na przełomie lutego i marca 1946 roku, w wyniku powstałej sytuacji geopolitycznej, międzynarodowej i sytuacji w obozie, doszło do spotkania rządowego w Wellington. Dyskutowano w obecności premiera P. Frasera, ministra edukacji w rządzie Nowej Zelandii i nowozelandzkiego komendanta obozu w Pahiatua – mjr P. Finney’a o przyszłości polskich dzieci. W liście do władz Osiedla, major P. Finney relacjonował przebieg spotkania i podjęte decyzje oraz prezentował argumentację stanowiska rządu Nowej Zelandii. Przede wszystkim wskazano na zaistniałą sytuację, w jakiej znalazła się Polska i tym samym brak możliwości wypełnienia misji obozu w Pahiatua, która to miała się zakończyć powrotem polskich dzieci do kraju po zakończeniu wojny. Dlatego też kolejne

43 IPMS, sygn. A.19.III.17, List Józefa Holony inspektora szkolnego z Pahiatua do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego w Londynie, 8. VIII 1945. 44 IPMS, sygn. A.19.III.17, Pismo od T. Sulimirskiego certyfikujące polskie placówki wychowawczo – edukacyjne w Pahiatua (certificate), Londyn 7 III 1946.

calosc.indd 44 2011-02-23 18:31:27

Słowo Młodych 45

postanowienia rządu Nowej Zelandii, koncentrowały się na wypełnieniu nowego celu, jakim miało być – zapewnienie dzieciom polskim możliwości takiego samego rozwoju i życia, jak i dzieciom nowozelandzkim. Tym samym stwierdzano o konieczności przygotowania dzieci do życia poza polskim Osiedlem pośród Nowozelandczyków. Postanowiono ułatwić dzieciom proces uczenia się języka angielskiego, który według władz nowozelandzkich był nieefektywny do tej pory. Podczas spotkania postanowiono: - umożliwić osiedlanie się w Nowej Zelandii rodziców dzieci przebywających w Osiedlu bądź też osiedlanie się ich bliskich krewnych,- umożliwić i sfinansować powrót do Polski tym dzieciom i ich rodzicom, którzy wyrażą taką wolę,- wprowadzić zmiany do syllabusa na wszystkich poziomach nauczania w Osiedlu, tak aby wprowadzić jak najwięcej zajęć z języka angielskiego dla dzieci w każdym wieku. Do prac nad zmianą syllabusa zostali zaproszeni nauczyciele polscy. Zadeklarowano zwiększenie ilości nauczycieli języka angielskiego (Nowozelandczyków) w Osiedlu polskich dzieci, - zostanie kontynuowany proces umieszczania polskich dzieci w szkołach nowozelandzkich i udzieli się im dodatkowej pomocy w podejmowaniu pracy w przemyśle. Wszystkie koszta utrzymania dzieci i ich uczęszczania do szkół nowozelandzkich będą pokrywane przez rząd Nowej Zelandii, - z podjęciem ostatecznych decyzji będzie się oczekiwać aż do przyjazdu delegata S. Zaleskiego (nastąpiło to 29 marca 1946). Niemniej wszystkie wspomniane punkty muszą być równolegle wdrażane z oczekiwaniem na przyjazd Delegata.

Wyrażono też zrozumienie dla naturalnej chęci Polaków do podtrzymania ich ducha narodowego, jednocześnie przypominając, że bez znajomości języka angielskiego polskie dzieci nie będą miały szans rozwoju w społeczności anglojęzycznej45. Komisja Tymczasowa Osiedla (ks. M. Wiliniewczyc) wyraziła podziękowanie za nadesłane przez majora Finney’a pismo, ale i zauważyła, dając temu ekspresję w odpowiedzi udzielonej listownie, że polskie dzieci, które miałyby być włączone w młodym wieku do społeczności nowozelandzkiej nie będą nawet miały możliwości do nabycia „polskiego ducha” i nie zdobędą wiedzy o kulturze polskiej. Należy się zgodzić z tym, że obawy wyrażane przez Komisję Tymaczasową Osiedla były zasadne, szczególnie jeśli mówić o najmłodszych. M. Wilniewczyc wskazał, że takie rozwiązanie, co do organizacji procesu edukacyjnego polskich dzieci, może spowodować, że eksterminacja inteligencji polskiej w okresie II wojny światowej, była ostatecznie sukcesem, gdyż propozycje nowozelandzkie według niego nie dawały możliwości na odbudowę polskiej inteligencji, której

45 IPMS, sygn. A.19.III.17, List do Przewodniczącego Komisji Tymczasowej od Komendanta Osiedla mjr. Finey’a, 5 III 1946.

calosc.indd 45 2011-02-23 18:31:27

Słowo Młodych46

członków musiał upatrywać w wychowankach Osiedla. Przewodniczący Komisji Tymczasowej Osiedla argumentował, że kwestia nauczania wewnątrz Osiedla, ze zwiększoną ilością godzin języka angielskiego może dać polskim dzieciom i „ducha polskiego” i pewną przyszłość w społeczności nowozelandzkiej. Zwraca szczególną uwagę sposób wyrażenia propozycji co do obniżenia kosztów dla rządu Nowej Zelandii w związku z utrzymaniem Osiedla. Ksiądz M. Wilniewczyc, zaproponował między innymi: szycie ubrań przez młodzież na potrzeby wewnętrzne Osiedla i na zbyt poza jego granice, wytwarzanie obuwia, produkcję artykułów ozdobnych, rozwinięcie uprawy rolnej46. Mieszkańcy Osiedla i przedstawiciele administracji polskiej próbowali w ciężkich warunkach ratować niezależność „polskiego Pahiatua”. Jest to zauważalne to w tym o czym pisze, co proponuje ksiądz M. Wilniewczyc. Po pierwsze - sprawy edukacji dzieci polskich, po drugie - determinacja do utrzymania względnej niezależności finansowej od rządu nowozelandzkiego przez podjęcie szeregu prac na rzecz utrzymania się w obozie i zarobkowania na swym wytwórstwie. Taki sposób organizacji Osiedla mógł być odczytywany przez Nowozelandczyków jako próba stworzenia autarkii - systemu quasi politycznej samodzielności wewnątrz systemu politycznego Nowej Zelandii.

Pomimo podejmowanego trudu w utrzymaniu autonomii Osiedla, bądź też wypracowaniu takiego modelu jego funkcjonowania, który zależność od Nowej Zelandii sprowadzał by do minimum, nie udało się uchronić, ani szkolnictwa wewnątrz Osiedla, ani namiastki polskiej autonomii. Jasnym jest, że interes, jakim kierował się ks. M. Wilniewczyc, był związany z utrzymaniem procesu edukacyjnego możliwie blisko temu wzorcowi, jaki był mu znany z II RP. Władze nowozelandzkie zdecydowały o zamknięciu polskiego gimnazjum w dniu 10 września 1946 roku. Nowozelandczycy podali powody podjęcia decyzji o zamknięciu szkoły wskazując na interes dzieci, które według ich przypuszczeń miały zostać w Nowej Zelandii i nie miały mieć szansy na powrót do Polski. Tym samym dzieci te miały otrzymać wspomnianą wcześniej możliwość adaptacji do środowiska i społeczeństwa nowozelandzkiego47. Sprawa ks. Michała Wilniewczyca

Ksiądz M. Wilniewczyca był orędownikiem zachowania autonomii Osiedla, przy jednoczesnym jak największym wpływanie na proces wychowawczy dzieci. Nie odpowiadał mu plan rządu nowozelandzkiego co do rozsyłania dzieci na różne placówki edukacyjne w Nowej Zelandii i zlikwidowania polskiego

46 IPMS, sygn. A.19.III.17, List księdza Wilniewczyca do komendanta osiedla majora Finney’a, Pahiatua 20 III 1946. 47 IPMS, sygn. A.19.III.17, List T. Sulimirskiego do M. Zaleskiego, Londyn 8 X 1946.

calosc.indd 46 2011-02-23 18:31:27

Słowo Młodych 47

gimnazjum. Był wyrazicielem twardej linii wobec postrzegania konieczności zachowania „ducha polskiego” w dzieciach. Ta polityka nie spotkała się z przychylnością nowego delegata S. Zaleskiego, który jako wyraziciel podejścia opartego na racjonalnym rozpoznaniu sytuacji i możliwości, szybko zrozumiał, że postawa ks. M. Wilniewczyca w oczach władz nowozelandzkich, jest postrzegana jako szkodliwa dla wzajemnych relacji. Od momentu rozpoznania poglądów i zachowań księdza M. Wilniewiczyca, treści jego kazań, S. Zaleski zaczął kampanię na rzecz usunięcia ks. M. Wilniewczyca z Osiedla Polskich Dzieci w Pahiatua. Nie działo się to przez wzgląd, na jakieś antypatie wobec kultury polskiej czy polskiej tradycji i systemu edukacji ze strony S. Zaleskiego (analizowana poniżej sprawa inwigilacji Osiedla przez rząd warszawski potwierdza patriotyczno – narodową niezłomność S. Zaleskiego), ale raczej przez racjonalne rachowanie. Realpolitik S. Zalewskiego niestety nie mogła iść w parze z obecnością księdza M. Wilniewczyca w Osiedlu.

S. Zaleski pisał do Londynu, że tak cywilne władze nowozelandzkie, jak i duchowne, nie są przyjaźnie nastawione do M. Wilniewczyc. Pisał dosłownie, że „mają go dość”48. Tym samym dalszy pobyt ks. M. Wilniewczyca stał się w Osiedlu niemożliwy. M. Wilniewczyca S. Zaleski nazywał w swych listach wprost szowinistą i osobą ograniczonego horyzontu, ale i człowiekiem nienagannego życia osobistego. Domagał się tym samym, S. Zaleski, nowego kapelana dla Osiedla. S. Zaleski sugerował również podjęcie interwencji przez władze kościelne, szczególnie przez arcybiskupów J. Gawlinę (zwierzchnik ks. Wilniewczyca) i T. O’Shea. W Londynie natomiast dochodziło w tym czasie do wymiany korespondencji, w której proponowano na wniosek przesłany listem od S. Zaleskiego, złożenie prośby do arcybiskupa Gawliny o udzielnie ks. M. Wilniewczycowi upomnienia49. Rzeczywiście kilka dni po liście S. Zaleskiego do Londynu, T. Sulimirski skierował oficjalny list do biskupa polowego Wojska Polskiego J. Gawliny prośbę o (ponowne) upomnienie wobec ks. M. Wilniewczyca, który jak twierdził T. Sulimirski manifestował swoją niechęć do Nowozelandczyków. Ks. M. Wilniewczyc miał być napominany do przyjęcia innej postawy między innymi przez K. Wodzickiego - bezskutecznie jak wynika z listów pomiędzy Londynem a Pahiatua50. Księdza biskupa J. Gawlinę, proszono też o wyrazy wdzięczności dla arcybiskupa T. O’Shea za opiekę nad polskimi dziećmi51 (był częstym gościem w Osiedlu, a ponadto w kolejnych latach udzielił polskim dzieciom pomocy w ich

48 IPMS, sygn. A.19.III.17, List S. Zaleskiego do T. Sulimierskiego , Pahiatua 29. IX 1946. 49 IPMS, sygn. A.19.III.17, List do prof. dr. Ignacego Wieniewskiego, Londyn 14 X 1946. 50 IPMS, sygn. A.19.III.17, List T. Sulimirskiego do ks. biskupa J. Gawliny, Londyn 17 X 1946.51 Ibidem.

calosc.indd 47 2011-02-23 18:31:27

Słowo Młodych48

wysiłkach edukacyjnych poprzez znalezienie im miejsc w katolickich szkołach przy zakonnych). Sytuacja wokół ks. M. Wilniewczyca zaczęła się zaostrzać tuż przed 23 października 1946 roku, kiedy to delegat S. Zaleski, wysłał do E. Raczyńskiego bezpośrednią prośbę o wymianę kapelana dla Osiedla. Prośbę umotywował, tym, że ks. M. Wilniewczyc przed mieszkańcami Osiedla – tak przed dziećmi jak i dorosłymi poniżał zwyczaje nowozelandzkie, ale też i możliwości życia jakie dawała Nowa Zelandia. Zarzucono M. Wilniewczycowi małostkowość i ograniczenie. Tym samym rząd nowozelandzki zobowiązał się do opłacenia wyjazdu ks. M. Wilniewczyca z Nowej Zelandii. Sprawa wymiany księdza M. Wilniewczyca na innego kapelana była kwestią palącą, bo jak uważał S. Zaleski, jego obecność w Osiedlu w momencie, kiedy do Osiedla miały wrócić na wakacje dzieci polskie ze szkół nowozelandzkich mogła zniweczyć ich wcześniejsze wysiłki edukacyjne52. 7 listopada 1946 roku E. Raczyński zaakceptował postulaty S. Zaleskiego i zalecił rozpoczęcie procedury odwoławczej wobec ks. M. Wilniewczyca ze strony władz cywilnych53. Następnie, dnia 12 listopad 1944 roku E. Raczyński skierował prośbę do arcybiskupa J. Gawliny o odwołanie i wyznaczenie innego miejsca pobytu ks. M. Wilniewczycowi54. Wiele mówiące (i humorystyczne z dzisiejszej perspektywy) jest na temat ogólnych zarzutów S. Zaleskiego wobec M. Wilnie-wczyca takie przedstawienie sprawy:

[…] Co drugie mniej więcej kazanie Ks. Wilniewczyca wywołuje wrażenie, że Osiedle to Polska, najechana przez odwiecznego nowozelandzkiego wroga, w celu odebrania nam naszej wiary i narodowości[…] posyłanie dzieci do nowozelandzkich szkół średnich niemal równa się ze zdradą narodową, a także skazaniem z góry na niemożliwość zrobienia jakiejkolwiek kariery życiowej w Polsce55.

Tragiczne dzieje dzieci i ich rodzin ks. Michał Wilniewczyc interpretował w kategoriach uczestnictwa w drodze krzyżowej Chrystusa. Rolę Polski rozumiał jako misję Mesjasza Narodów56.

Pomimo oczywistego i pewnie widocznego na co dzień konfliktu w Osiedlu, Krystyna Skwarko w swej książce wspomnieniowej nie przywołuje opisanych

52 IPMS, sygn. A.19.III.17, List Zaleskiego do E. Raczyńskiego, Pahiatua 23 X 1946. 53 IPMS, sygn. A.19.III.17, Kierownik Działu Pracy i Opieki Społecznej, Londyn 7 XI 1946.54 IPMS, sygn. A.19.III.17, List E. Raczyńskiego do biskupa J. Gawliny, Londyn 12 XI 1946. 55 IPMS, sygn. A.19.III.17, Polish Children’s Camp Pahiatua, No. Z/18/46, Pahiatua 15 IX 1946. 56 ks. Włodzimierz Wieczorek, Pamiętnik ks. Michała Wilniewicza pierwszego duszpasterza Polskich Dzieci z Pahiatua, [w:] Z Sybiru na drugą półkulę. Wojenne losy Polskich Dzieci, red. ks. Józef Szymański, ks. Włodzimierz Wieczorek, Lublin 2007, s. 195.

calosc.indd 48 2011-02-23 18:31:27

Słowo Młodych 49

przeze mnie na podstawie dokumentów zdarzeń powstałych byłych wokół księdza M. Wilniewczyca57. Zupełnie też odmiennie całą historię z odwołaniem kapelana z Pahiatua prezentuje ksiądz Józef Szymański za teczką personalną księdza M. Wilniewczyca, która znajduje się w Archiwum Diecezjalnym w Drohiczynie. Według tych materiałów, M. Wilniewczyc został zmuszony do opuszczenia Nowej Zelandii, ponieważ ks. M. Wilniewczyc nie chciał się podporządkować diecezjalnym [nowozelandzkim – przyp. M.W.] zaleceniom dopasowania życia religijnego w obozie do tych panujących w Nowej Zelandii. Jak cytuje J. Szymański,

Chodziło między innymi o zniesienie pewnych świąt, uroczyście obchodzonych w Pahiatua, jak u nas w kraju, względnie o przeniesienie niektórych z nich na niedzielę. Szczególnie Boże Ciało z piękną czwartkową procesją stało kością w gardle zarówno władzom obozowym jak i kościelnym. Kapelan musiał życzeniom tym ulec, musiał nawet Nową Zelandię opuścić58.

Dodać należy, co zaznaczał wielokrotnie w swych listach S. Zaleski, że rząd nowozelandzki wykazywał jak najlepsze intencje wobec Polaków. Nowozelandczykami kierowała niezwykła serdeczność i cierpliwość. Dla Polaków też czyniono wyjątki prawne dla ułatwienia im uzyskania emerytur czy rent (pensja „starcza” i „inwalidzka”)59.

Polskość

Samo słowo polskość denotuje wiadome nam postawy – kultywowania tradycji, świąt narodowych, etc. Wielokrotnie polskość byłą przywoływana w listach pomiędzy Polakami z Nowej Zelandii, a tymi będącymi często ich zwierzchnikami w Londynie. Wspomniana wcześniej sprawa zmiany statusu Osiedla tak była komentowana: „[…] Osiedle nie może być <<ghettem>> nie mniej ważne jest, aby ta garść młodzieży i dorosłych którą losy rzuciły do Nowej Zelandii nie rozpłynęła się całkowicie w otoczeniu nowozelandzkim. Osiedle nie będąc <<gettem>> – powinno być niemniej ośrodkiem polskości w Nowej Zelandii” 60. Polskość dzieci mogła być w powstałych po grudniu 1945 (wycofanie uznania rządu polskiego w Londynie przez Nową Zelandię) warunkach zachowana, a nawet rozwijana (według polskich pedagogów i polityków) poprzez:

57 Krystyna Skwarko, The Invited…58 ks. Józef Szymański, [w:] Z Sybiru na drugą półkulę. Wojenne losy Polskich Dzieci, red. ks. Józef Szymański, ks. Włodzimierz Wieczorek, Lublin 2007, s. 229.59 IPMS, sygn. A.19.III.17, Polish Children’s Camp Pahiatua, No. Z/18/46, Pahiatua 15 IX 1946.60 IPMS, sygn. A.19.III.17, List (nadawca nieznany) do S. Zaleskiego, Londyn 2 VII 1946.

calosc.indd 49 2011-02-23 18:31:28

Słowo Młodych50

- stworzenie z Osiedla namiastki domu rodzinnego,- umożliwienie dzieciom takiej edukacji jaka odpowiada ich chęci do nauki i zdolnościom,- wydawanie polskojęzycznego dwutygodnika [nie dotarłem do tego tytułu – M.W.] - dzieci miały możliwie długo korzystać z dostępnej w Nowej Zelandii edukacji61. Inwigilacja rządu warszawskiego

Delegat S. Zaleski dowiedział się po raz pierwszy o zainteresowaniu rządu warszawskiego polskimi dziećmi w Pahiatua od premiera P. Frasera. Prawdopodobnie w październiku 1946 roku S. Zaleski był na spotkaniu z P. Fraserem, który przekazał mu informacje o radcy ambasady warszawskiej w Waszyngtonie o nazwisku Stawiński, który prowadził rozmowy z sekretarzem nowozelandzkiego poselstwa w Waszyngtonie. Celem rozmowy P. Stawińskiego miało być przede wszystkim wysondowanie stosunku rządu Nowej Zelandii do Osiedla polskiego oraz uzyskanie wiedzy o planach rządu Nowej Zelandii co do przyszłości polskich dzieci, ale jak też zauważył S. Zalewski główną troską - Stawińskiego było uzyskanie zapewnienia, że dzieci, które nie wrócą do Polski, zostaną bezproblemowo zasymilowane przez społeczeństwo nowozelandzkie. Stawiński nie omieszkał wyrazić obawy o stan świadomości polskich dzieci i przekazał swoje podejrzenia o prowadzeniu w Osiedlu agitacji „anty-warszawskiej”62. Jak miało się wkrótce okazać, ten rekonesans informacyjny, prawdopodobnie ówczesnego agenta polskiego wywiadu w płaszczu radcy, ambasady polskiej miał być przygotowaniem wizyty w Osiedlu osoby blisko związanej z komunistycznym reżimem.

W październiku 1946 roku, S. Zaleski został wezwany do premiera Nowej Zelandii. Podczas rozmowy został poinformowany o zamiarach odwiedzin Nowej Zelandii, przez dr Marię Żebrowską63 z Uniwersytetu Warszawskiego, notabene żonę wicedyrektora departamentu politycznego MSZ w Warszawie. Celem podróży M. Żebrowskiej do Nowej Zelandii było samo Osiedle Polskich Dzieci

61 IPMS, sygn. A.19.III.17, E. Raczyński do S. Zaleskiego, Londyn 30 IV 1946. 62 IPMS, sygn. A.19.III.17, List S. Zaleski do E. Raczyńskiego, status korespondencji ściśle tajne, Pahiatua 13 XI 1946. 63 Maria Żebrowska była specjalistką w zakresie psychologii rozwojowej dzieci i młodzieży (patrz wykaz publikacji w bazie NUKAT). W jej biogramie na stronie Wydziału Psychologii Uniwersytety Warszawskiego, nie ma informacji o jej podróży do Nowej Zelandii czy wzmianki o jej zainteresowaniu losem polskich dzieci w Pahiatua. Była też działaczką polskiego podziemia podczas okupacji niemieckiej. Zobacz: http://www.psych.uw.edu.pl/o_nas.php?id=2&sub_id=5.8, ( 18.12.2010).

calosc.indd 50 2011-02-23 18:31:28

Słowo Młodych 51

w Pahiatua, wiadomym było, że M. Żebrowska jest pedagogiem. Wysłannika Warszawy do Nowej Zelandii wpuszczono, co więcej nie odmówiono jej też odwiedzin Osiedla Polskich Dzieci w Pahiatua, nie udzielono jej natomiast wsparcia finansowego omawianej podróży (o które prosiła listownie rząd Nowej Zelandii)64. M. Żebrowska została podjęta w polskiej placówce w Pahiatua w charakterze gościa nowozelandzkiego komendanta Osiedla w dniach 28 – 29 października 1946 roku. Wcześniej, S. Zaleski zorganizował spotkanie z mieszkańcami polskiego Pahiatua, których uprzedził o wizycie osoby związanej z komunistycznym reżimem, który w tamtym czasie ogarnął Polskę. Postanowiono nie dopuszczać M. Żebrowskiej do kontaktów z dziećmi bez udziału nauczycieli pracujących w Osiedlu. Ponadto, gdyby wyraziła jakiekolwiek zastrzeżenia wobec obecności innych nauczycieli czy samego delegata S. Zaleskiego, miała, według obietnicy nowozelandzkiego komendanta złożonej S. Zaleskiemu, zostać odsunięta od rozmów z dziećmi. Pomimo tego, że wizyta wśród dzieci przebiegła bez zakłóceń i raczej po myśli S. Zaleskiego, to kolejnego dnia doszło do ostrej wymiany zdań między kierownikiem S. Zaleskim, a M. Żebrowską. Kiedy M. Żebrowska zapytała o projekty mieszkańców Osiedla na przyszłość to S. Zaleski odpowiedział, że znakomita większość chciałaby wrócić do Polski, ale do Polski wolnej65 i na co M. Żebrowska miała powiedzieć: „Przecież nie jesteśmy siedemnastą republiką sowiecką”66. W efekcie tej niełatwej rozmowy osiągnięto i pewne wspólne punkty widzenia. S. Zaleski zgodził się aby do Osiedla trafiały czasopisma z Polski – głównie literackie i katolickie, pomijając dzienniki propagandowe. W tej samej rozmowie, M. Żebrowska powiedziała, że zgłosiła się do Osiedla za wiedzą i zgodą Ministerstwa Oświaty i z poleceniem nawiązania kontaktu z Osiedlem Polskich Dzieci w Pahiatua.

Nieco bardziej rozmowna i szczera była M. Żebrowska wobec majora P. Finney’a. W rozmowie z nim oświadczyła, że:

[…] ma wrażanie iż od dłuższego czasu Osiedle jest pod naciskiem intensywnej propagandy przeciwko rządowi warszawskiemu […] Znalazła tego potwierdzenie w reakcjach dorosłych i dzieci na kontakt z nią i traktowaniu jej przez nich jako niebezpiecznego wroga, w braku w bibliotece wydawnictw polskich i znajdowaniu się tam tylko pism nacechowanych nieprzyjaźnią dla warszawskiego rządu i wreszcie w braku chęci ze strony mieszkańców Osiedla wdawania się z nią w dyskusję na temat położenia w Polsce, a chociażby położenia ich krewnych […] powinna być przysłana z Polski pewna ilość nauczycieli, którzy przeciwdziałaliby jednostronnym

64 IPMS, sygn. A.19.III.17, List S. Zaleski do E. Raczyńskiego, status korespondencji – ściśle tajne, Pahiatua, 8 XI 1946. 65 Ibidem. 66 Ibidem.

calosc.indd 51 2011-02-23 18:31:28

Słowo Młodych52

wpływom obecnego nauczycielstwa […] dzieci i większość dorosłych są używane jako zasłona propagandowa przez pewnych Polaków w Nowej Zelandii na przekór warszawskiemu rządowi […] byłoby lepiej aby dzieci, zamiast być skoncentrowane w Osiedle, były rozdane na mieszkania lub nawet adopcję rodzinom nowozelandzkim67. M. Żebrowska spotkała się na rozmowach, z woli nauczycieli, z czteroma nauczycielami i jedną nauczycielką68. Od tego momentu S. Zaleski przyjął za pewnik, że przynajmniej jedna z tych osób została agentem informacyjnym rządu warszawskiego. Do dzieci przebywających w nowozelandzkich szkołach zakonnych M. Żebrowska nie została dopuszczona69. Na tym etapie badań ciężko zweryfikować informacje o współpracy któregokolwiek mieszkańca Osiedla w Pahiatua z rządem warszawskim, niemniej całość tego artykułu jest najlepszym świadectwem, jak wielkim obciążeniem psychicznym dla mieszkańców Osiedla była sytuacja w jakiej znalazła się Polska po 1944 roku.

Zakończenie

Osiedle Polskich Dzieci w Pahiatua jak każda instytucja którą tworzą ludzie nie była wolna od zmieniających się relacji władzy. System polityczny Osiedla – z jego ideologią, prawem, kulturą i ekonomią tworzył niewątpliwie zmieniające się sytuację przechodzenia władzy. System ten stracił równowagę i proces jej utraty widać wyraźnie w dyskursie, który został powyżej przeanalizowany. Jednak nie tylko w zachowaniu równowagi systemu tkwił sens jego istnienia w ogóle. Jak najdłuższe istnienie Osiedla było tylko środkiem. Celem tego systemu politycznego – Osiedla Dzieci Polskich w Pahiatua było przekazanie ducha polskości, polskiej kultury, tradycji – zwyczajnie reprodukcja wzorców kulturowych charakterystycznych dla Polski i Polaków, którymi dysponowali już dorośli mieszkańcy Osiedla. Chociaż samo Osiedle nie istniało długo, to polscy pedagodzy, nauczyciele zdołali zaszczepić w polskich dzieciach z Pahiatua „polskiego ducha”. Obchodzone przez Polonię święta narodowe i obyczaje, posiadana tożsamość przynależności do polskiej kultury świadczy o tym, że ostateczny cel istnienia Osiedla został osiągnięty w stopniu maksymalnym do zaistniałej sytuacji.

67 Ibidem.68 Nazwiska nieznane.69 IPMS, sygn. A.19.III.17, List S. Zaleski do E. Raczyńskiego, status korespondencji – ściśle tajne, Pahiatua, 8 XI 1946.

calosc.indd 52 2011-02-23 18:31:28

Pierwsza połowa 1934 roku była okresem krystalizacji tzw. „Paktu Wschodniego”, zwanego inaczej „Wschodnim Locarno”. Koncepcja ta powstała w wyniku agresywnej polityki III Rzeszy, która budziła żywy niepokój wśród Francji i Związku Radzieckiego. Układy lokareńskie miały być wstępem do pozy-skania Niemiec do Ligi Narodów, co udało się w 1926 roku. III Rzesza otrzymała nawet miejsce w Radzie, które dotąd posiadały wyłącznie Wielka Brytania, Fran-cja, Japonia oraz Włochy. Fakt ten czynił Niemcy mocarstwem równorzędnym z pozostałymi. Jak powiedział sir Austin Chamberlain „Odtąd nie ma zwycięzców i zwyciężonych”. Jednak po objęciu władzy w Niemczech przez Adolfa Hitlera, w dniu 21 października 1933 roku III Rzesza wystąpiła z Ligi Narodów. Jak widać, Liga Narodów służyła tylko w utrzymaniu hegemonii Wielkiej Brytanii i Francji w Europie, jednak jej cel podstawowy, którym było utrzymanie pokoju nie zdawał egzaminu. Kiedy w Niemczech po śmierci Stresemana wystąpiły wzmożone ambicje do zbrojenia się, ponadto NSDAP dochodziła do coraz większego znaczenia i pro-wadziła wzmożoną propagandę antykomunistyczną. W Rosji coraz bardziej zaczę-to wątpić w kontynuacje linii politycznej z Rapallo1. Ponadto ZSRR czuło olbrzymie zagrożenie na Dalekim Wschodzie ze strony Japonii. Po wojnie rosyjsko – japońskiej w latach 1904 – 1905, Związek Radziecki miał wpływy w Mandżurii, a w tym zyskał fragment tamtejszej li-nii kolejowej. Natomiast w Japonii myślano o rozszerzeniu swojej ekspansji na

1 W. Dobrzycki, Historia stosunków międzynarodowych, Warszawa, 1996, s. 67.

Piotr Stanisławski

Idea „Paktu Wschodniego”. Geneza, główne założenia i postulaty.

Stanowisko Marszałka Józefa Piłsudskiego wobec tej koncepcji

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

Rok IV

calosc.indd 53 2011-02-23 18:31:28

Słowo Młodych54

kontynencie oraz o zbrojnym zajęciu Chin. W dniu 18 września 1931 roku miał miejsce tzw. „Incydent Mukdeńśki”, który strasznie zaniepokoił ZSRR. Była to japońska prowokacja, której celem była aneksja Mandżurii. Zarówno chińska jak i światowa opinia publiczna ostro potępiła Japonię za ten akt zbrojny. Amerykański sekretarz stanu Henry Stimson wystosował 7 stycznia 1932 roku notę do rządu Ja-ponii, zwaną „Doktryną Stimsona”, w której potępił zbrojne wtargnięcie i mieszanie się w wewnętrzne sprawy Chin. Skutkiem krytyki ze strony międzynarodowej opi-nii było wystąpienie Cesarstwa Japonii z Ligi Narodów w 1933 roku2. Uznano, że w Mandżurii krzyżują się interesy Japonii, ZSRR i USA oraz w mniejszym stopniu innych państw. W latach 30. XX wieku panował Wielki Kryzys Ekonomiczny na świecie. Kryzys rozpoczął się w Stanach Zjednoczonych, po tzw. „czarnym czwartku”, czyli po tzw. panice na giełdzie nowojorskiej na Wall Street 24 października 1929, kie-dy to, zgodnie z zachowanymi informacjami, gwałtownie spadły ceny praktycznie wszystkich akcji, pociągając za sobą łańcuch bankructw i zadłużenia, które rozprze-

2 J. Wojtkowiak, Stosunki radziecko-japońskie w latach 1931-1941. Poznań: Wydaw. Poznańskie, 2000, s. 56.

Józef Beck (po lewej) oraz Louis Barthou (z prawej)

calosc.indd 54 2011-02-23 18:31:29

Słowo Młodych 55

strzeniły się stopniowo na prawie wszystkie kraje. Skutkiem kryzysu była też utrata pracy przez miliony ludzi – w USA bezrobocie sięgnęło, według dostępnych danych, 1/3 siły roboczej. Spadek produkcji przemysłowej sięgnął w niektórych krajach 50%, a szczególnie silnie odczuło kryzys rolnictwo. Wolumen handlu światowego zmalał z 3 miliardów dolarów w roku 1929 do mniej niż jednego miliarda w roku 1933 roku3. Kryzys pozwolił dojść do władzy Hitlerowi, gdyż pozwolił on na głoszenie nowych ideologii i zwiększeniu roli państwa w życiu społeczno – gospodarczym kraju. Ludzie zwrócili się w stronę NSDAP – partii Adolfa Hitlera, gdyż ona obie-cywała przywrócić porządek i ład w państwie. Führer szedł za przykładem Mus-soliniego. Budował własne bojówki, które walczyły z socjalistami i komunista-mi, aby zyskać pełną kontrolę nad Niemcami. Po podpaleniu Reichstagu, Naziści umacniali swoją władzę, budując olbrzymia strukturę organizacyjną, zdobywając ogromne społeczne poparcie, a swoich wrogów zwalczano terrorem i represjami. Istotnym elementem budowy III Rzeszy była gospodarka. Gdy Wielki Kryzys Go-spodarczy dotknął Niemcy bardzo boleśnie, w wyniku czego stopa życiowa gwał-townie spadła. Liczba bezrobotnych wzrosła z 1 mln do 6 mln. Wkrótce po objęciu stanowiska kanclerza okazało się, że Hitler zamierza przezwyciężyć kryzys gospo-darczy nie tylko przez rządowe programy tworzenia nowych miejsc pracy, a również przez wprowadzenie gospodarki zbrojeniowej (Wehrwirtschaft). Było to kształtowa-nie gospodarki narodowej w czasie pokoju do celów wojennych stosownie do założeń wojskowych4. Warte odnotowania jest to, że 29 marca 1934 roku został ogłoszo-ny budżet Niemiec na lata 1934 – 1935. Przewidywał on znaczne podwyższenie wydatków na cele wojskowe. Wzrost ten mógł się tłumaczyć jedynie dążeniem do szybkiej militaryzacji Niemiec bez względu na ograniczenia traktatu wersalskiego5. Realizacja ideologii NSDAP mającą na celu ekspansję terytorialną była równo-znaczna z rozbudową sił zbrojnych. Wprowadzenie w życie ideologii przestrze-ni życiowej oraz programu samowystarczalności gospodarczej doprowadziło do powstania systemu centralnego planowania. Naziści po przejęciu władzy zlikwi-dowali związki zawodowe, likwidowali domy towarowe, wstrzymali rozwój sieci handlowych i zabronili tworzenia nowych. W III Rzeszy zakazano spółdzielniom świadczenia usług, szewstwa, fryzjerstwa, piekarnictwa i dostarczania żywności. Instytucje publiczne nie mogły składać zamówień w wielkich sieciach handlo-wych i spółdzielczych. Narzucono urzędowe ceny i zakazano stosowania raba-tów. Trzeba zaznaczyć, że Niemcy pod rządami Hitlera były jedynym państwem,

3 Z. Landau, J. Tomaszewski, Zarys historii gospodarczej Polski 1918-1939, Warszawa, 1962, s. 56.4 P. Łossowski, Między wojną, a pokojem. Niemieckie zamysły wojenne na wschodzie w obliczu traktatu wersalskiego., Warszawa, 1976, s.87.5 M. K. Kamiński, M. J. Zacharias, W cieniu zagrożenia. Polityka zagraniczna RP 1918 – 1939, Warszawa 1993, s. 155.

calosc.indd 55 2011-02-23 18:31:29

Słowo Młodych56

w którym całkowicie wyeliminowano bezrobocie. W większości innych krajów aż do wybuchu wojny utrzymywało się ono w granicach 20 %. Jak wiadomo o sile państwa stanowi kilka podstawowych czynników. Warto tutaj pokazać jak rosła siła III Rzeszy porównując to do Polski i ZSRR.

Czynniki stanowiące siłę danego państwa

kształtujące się w latach 1934 – 1936.

III Rzesza Polska ZSRR

Liczba ludności 65,1 mln – 67,1 mln 33,4 mln – 33,8 mln 165 mln

Produkcja energii elek-trycznej 23,5 mld – 42,5 mld klw 2,4 mld – 3,1 mld klw 15,9 – 32,7 mld klw

Wydobycie węgla ka-miennego 110 mln – 158 mln ton 3 mln – 30 mln ton 76 mln – 124 mln

ton

Produkcja surówki żelaza 5,2 mln – 15,3 mln ton 0,8 mln – 0,6 mln ton 7,1 mln – 14,4 mln

ton

Produkcja stali 5,2 mln – 15,3 mln ton 0,5 – 1,1 mln ton 6,8 mln – 16,2 mln ton

Wydobycie cynku 51 tys. – 136 tys. ton 83 tys. ton _

Rolnictwo ( jęczmień, żyto, owies,

pszenica )

221 mln – 198 mln kwintali 126 mln kwintali 657 mln – 694 mln

kwintali

Sytuacja wojskowa mogła nie budzić większych obaw, dopóki Rzesza miała słabą Reichswehrę. W 1935 roku Hitler podniósł jednak pokojowe stany wojsk tak znacz-nie, że po polskiej przewadze pozostało wspomnienie. Niemcy zwiększyły liczbę dywizji piechoty do 24, sformułowały 3 dywizje pancerne, pułki artylerii ciężkiej i wystawiły około 1000 samolotów. A Polska nadal miała 30 dywizji piechoty, 12 brygad kawalerii, 3 pułki pancerne i 600 samolotów bojowych. Tymczasem Hitler zapowiadał formowania kolejnych 12 dywizji piechoty6.

6 R. Szeremetiew, Czy mogliśmy przetrwać. Polska, a Niemcy w latach 1918 – 1939, Warszawa, 1999, s. 156.

calosc.indd 56 2011-02-23 18:31:29

Słowo Młodych 57

Ważną kwestią, którą trzeba tutaj poruszyć jest konferencja rozbrojenio-wa z Genewy z dnia 2 lutego 1932 roku. Na konferencję zostały zaproszone 64 państwa, jednak wielkim nieobecnym była III Rzesza. Podstawą obrad konferencji rozbrojeniowej nie stał się projekt konwekcji rozbrojeniowej, opracowany przez Ko-misję Przygotowawczą, lecz różne inicjatywy i plany zgłaszane przez poszczególne delegacje. Do najważniejszych z nich należy zaliczyć:- Polski plan rozbrojenia moralnego,- Delegacja w sprawie równouprawnienia Niemiec w dziedzinie zbrojeń,- Plany francuskie: Tardieu oraz Herriota –Paul –Boncoura,- Plan Hoovera,- Plan MacDonalda7.

Ambiwalentny stosunek do Hitlera przedstawiał rząd brytyjski, który uważał zagrożenia noszące przez rządy narodowosocjalistyczne, nie pozwolą utrzymać ładu w Europie ustalonego na konferencji w Wersalu. Najlepszy spo-sób wpływania na kierunek polityki Niemiec widziano w związaniu ich z Zacho-dem nawet za cenę nieuchronnych koncesji i ustępstw. Pierwszym formalnym przejawem takiego kierunku myślenia był plan MacDonalda z marca 1933 roku, który przewidywał stopniowe wyrównywanie potencjału wojskowego Niemiec i innych państw. Następnie delegacja pięciu mocarstw, która dotyczyła sprawy rozbrojeniowej Niemiec z grudnia 1932 roku nie zniosła klauzul rozbrojenio-wych. Mówiła tylko, że konferencja genewska i przygotowywana tam konwencją rozbrojeniowa powinny kierować się zasadą przyznania Niemcom i „innymi mocar-stwom rozbrojeniowym na mocy traktatów” równości w zbrojeniach. Miało się to jednak dokonać stopniowo, pod nadzorem międzynarodowym, w procesje dalszych rokowań mocarstw zwycięskich z Niemcami. Delegacja była więc ogólną zapowie-dzią decyzji, która jednakże nie przybrała obowiązującego kształtu, gdyż konwencji rozbrojeniowej konferencja w Genewie nie zdołała uchwalić8.

Wzrost militarny Niemiec, spowodował ocieplenie stosunków między Francją, a Związkiem Radzieckim. Ówczesna polityka III Rzeszy zmierzała do łamania tzw. „Paktu Brianda – Kelloga”, który był również zwanym paktem pary-skim. Sygnatariusze tegoż układu zobowiązywali się do całkowitego i bezwzględ-nego odrzucenia prowadzenia wojen zaczepnych, agresywnych. Dopuszczał on działania wojenne w obronie własnego kraju. Taki stan rzeczy spowodował, że było trzeba było alternatywy dla rosnącej w siłę III Rzeszy.

7 W.Balcerak, Dzieje Ligi Narodów, Warszawa, 1969, s. 23.8 Tamże, s. 34.

calosc.indd 57 2011-02-23 18:31:30

Słowo Młodych58

Projekt „Paktu Wschodniego” zrodził się z inicjatywy Francji, po opusz-czeniu przez Niemcy w październiku 1933 r. Ligi Narodów i konferencji roz-brojeniowej. Dotychczasowa francuska koncepcja kontrolowania polityki Niemiec w ramach Paktu Czterech zakończyła się fiaskiem9. Trafnie zauważył to Marian Wojciechowski, który ukazał to jako koncepcja bezpieczeństwa „podzielonego”, a nie zaś „zbiorowego”10. Francja wciągnięciem III Rzeszy do elity mocarstw przy jednoczesnym skierowaniu jej uwagi na Wschód, chciała kontrolować bezpie-czeństwo na Zachodzie. Klęska „Paktu Czterech” zmusiła stronę francuską do powrotu do sojuszu francusko – rosyjskiego z przed 1914 roku, który miał zabez-pieczać oba państwa przed agresją ze strony Niemiec. Joseph Paul Boncour, mini-ster spraw zagranicznych Francji, przewidywał rozwinięcie tego kanonu francuskiej polityki zagranicznej z przed pierwszej wojny światowej, z układu dwustronnego w układ wielostronny. Zapewnienie każdemu z jego uczestników natychmiastowej pomocy w wypadku agresji przez wszystkich pozostałych sygnatariuszy paktu miało doprowadzić do zorganizowania wspólnego systemu bezpieczeństwa wzajemnej po-mocy11. Polityka zagraniczna ZSRR w 1933 roku pokazała, że mocarstwo to szuka asekuracji w systemie wersalskim, który był dotychczas zwalczany. Warto dodać, że do zbliżenia obu mocarstw doszło w dniu 29 listopada 1932 roku, kiedy to premier Francji E. Heriot i ambasador ZSRR W. Dogwalewski podpisali w Pary-żu obustronny pakt o nieagresji. Paul Boncour wystąpił ponadto w grudniu 1993 r. z propozycją podpisania konwencji francusko-radzieckiej o pomocy wzajemnej z równoczesnym przystąpieniem ZSRR do Ligi Narodów.12 W Związku Radziecki określano Ligę Narodów jako organizację, która miała służyć zabezpieczeniu po-koju w Europie. Kolejnym krokiem, który miał służyć w nawiązaniu lepszych sto-sunków między Francją, a ZSRR było podpisanie umowy handlowej między obo-ma państwami w dniu 11 stycznia 1934 roku. Boncour stwierdził, że ta umowa nie polega tylko na zacieśnieniu stosunków gospodarczych, ale też politycznych. Louis Barthou, który 9 lutego 1934 roku sprawował funkcję ministra spraw zagranicznych w rządzie G. Doumergue był kontynuatorem polityki zbliżenia ZSRR z Francją. Był on zdecydowanym zwolennikiem wprowadzenia w życie idei bezpieczeństwa zbiorowego, którą konsekwentnie wcielał w życie, aż do swojej tragicznej śmierci. W kwietniu francuski minister ze zdwojoną energią rozpoczął starania o realizację układu w sprawie zbiorowego bezpieczeństwa w Eu-

9 Z. Mazur, Pakt Czterech, Poznań, 1979, s. 134.10 M. Wojciechowski, Stosunki polsko – niemieckie 1933 – 1938, Poznań, 1962, s. 124.11 A.M. Brzeziński, Zagadnienie bezpieczeństwa zbiorowego w Europie w polityce zagranicznej Francji (1919-1939), Łódź 1992, s. 93.12 W. Materski, Tarcza Europy. Stosunki polsko – sowieckie 1918 – 1939, Warszawa, 1994, s. 284.

calosc.indd 58 2011-02-23 18:31:30

Słowo Młodych 59

ropie z udziałem Związku Radzieckiego. Przywódcy tego kraju przychylnie odnieśli się do inicjatywy ministra Barthou. Negatywny stosunek do Niemiec do ich propo-zycji w sprawie państw bałtyckich musiał powiększać i tak głęboką już nieufność do Niemiec oraz rodzić trafne przekonanie, że szanse dalszego utrzymania stosunków z Berlinem na podstawie układu z Rapallo są znikome13. Taka sytuacja spowodo-wała, że po wielu rozmowach na niższych szczeblach dyplomatycznych, w dniu 18 maja 1934 roku, ministrowie Barthou i Litwinow, rozpoczęli rozmowy na te-mat zawarcia „Paktu Wschodniego.”

Kiedy Niemcy opuściły konferencję rozbrojeniową Ligi Narodów doszło do wzmożenia rozmów Francji z ZSRR. W 1933 roku doszło do ważnych rozmów między Paulem Boncourem a Walerianem Dowgalewskim. Następne rozmowy miały miejsce w 1934 roku a podjął je nowy minister spraw zagranicznych Fran-cji Barthou po konsultacjach w Genewie, Londynie i Warszawie sformułowano projekt Paktu Wschodniego. Projekt „Paktu Wschodniego” wykrystalizował się w drugiej połowie maja 1934 roku, kiedy to w Genewie spotkali się Barthou oraz Litwinow. Po wspólnych ustaleniach koncepcja „Wschodniego Locarno” miała składać się z trzech odrębnych części, które regulowały założenia i stosunki między przyszłym sygnatariuszami umowy. Pierwsza z nich, traktat o wzajemnej pomocy, podpisałyby: Związek Sowiecki, Niemcy, Polska, Czechosłowacja, Finlandia, Esto-nia, Łotwa i Litwa14. Państwa te zobowiązały się do udzielenia wzajemnej pomocy w razie napaści ze strony trzeciej oraz do niepopierania agresora. A natomiast w przypadku agresji jednego z sygnatariuszy traktatu pozostali członkowie zobo-wiązali się do odbycia konsultacji. W drugim członie paktu, układzie francusko--radzieckim, ZSRR przejmował na siebie zobowiązania jakie wynikałyby dla nie-go, gdyby był on sygnatariuszem układów lokareńskich, na tych samych prawach co Wielka Brytania, Włochy, Francja z kolei przyjmowała na siebie zobowiązania, jakie wynikałyby z podpisania przez nią traktatu regionalnego o pomocy wza-jemnej. W takim wypadku Związek Radziecki stałby się gwarantem granicy fran-cusko – niemieckiej oraz strefy zdemilitaryzowanej w Nadrenii. Francja natomiast przyjęłaby na siebie zobowiązania, jakie wynikałyby dla niej z podpisania traktatu o pomocy regionalnej, czyli pierwszej części porozumienia15. Trzecia część „Paktu Wschodniego” miała zawierać tzw. „akt gwarancyjny”. W tym punkcie Francja i kraje sygnatariusze paktu regionalnego uznawały, że oba układy, tj. regionalny i francusko – sowiecki nie naruszają w niczym praw i zobowiązań umawiających się stron, a również pozostałych państw oraz członków Ligi Narodów. Do realiza-

13 M. K. Kamiński, M. J. Zacharias, op cit.., Warszawa 1993, s. 155.14 M. K. Kamiński, M. J. Zacharias, op cit.., Warszawa 1993, s. 156.15 Tamże.

calosc.indd 59 2011-02-23 18:31:30

Słowo Młodych60

cji „Paktu Wschodniego” miało dojść wtedy, kiedy wszystkie państwa by go raty-fikowały oraz ZSRR wstąpiłoby do Ligi Narodów. Głównymi filarami „Wschod-niego Locarno” miały być Francja i Związek Radziecki. Zasadne wydaję się tutaj stwierdzenie Mariana Wojciechowskiego, który określił, że ten układ „stanowił jakby poprawioną wersję” układów lokareńskich, ponieważ gwarancje przewidzia-ne w trzech członach projektu rozciągały się również na kraje Europy wschodniej, przy czym bezpieczeństwo krajów Europy wschodniej i zachodniej było ze sobą związane w sposób bardzo ścisły16. Podsumowując, francuski projekt zakładał, że Polska, kraje nadbałtyckie, Czechosłowacja, ZSRR i Niemcy zawarłyby między sobą układ, w którym zobowiązywały się do wzajemnej pomocy państwom na-padniętym. Związek Sowiecki miał zapewnić mniejszym państwom bezpieczeń-stwo i wspierać je swymi siłami w razie zagrożenia, a Francja gwarantowałaby to samo ZSRR. Projekt obejmował, więc właściwie system paktów o dość złożonej strukturze. Stanowił jakby poprawioną wersję układów lokarneńskich, ponieważ gwarancje przewidziane w trzech członach projektu rozciągały się również na kraje Europy Wschodniej, przy czym bezpieczeństwo krajów Europy Wschodniej i Zachodniej było ze sobą związane w sposób bardzo ścisły. Stąd też właśnie mó-wimy o Pakcie Wschodnim jako o układzie o bezpieczeństwie zbiorowym. Nie ulega wątpliwości, że projekt Paktu skierowany był przeciw Niemcom i obliczony był na skrępowanie ekspansywnych założeń hitleryzmu, rozeznanych tak przez ZSRR, jak i przez Barthou.

Rozpoczynając rokowania dotyczącego „Wschodniego Locarno”, mini-strowi Barthou zależało na poprawie stosunków z Polską. Dla realizacji projek-tu francusko-radzieckiego niezmiernie ważne było uczestnictwo Polski. Bez jej uczestnictwa pakt zbiorowego bezpieczeństwa w Europie Wschodniej był nie do pomyślenia. O rozmowach francusko – radzieckich strona polska dowiedziała się dopiero w połowie marca 1934 roku, kiedy to w oficjalnym piśmie rząd francuski powiadomił polskiego ambasadora w Paryżu Alfreda Chłapowskiego. W tym cza-sie Barthou przeprowadził sondaż z Chłapowskim, który wzbudził jego niepokój. Dyplomata polski określił, że polityka pokojowa Polski opiera się przede wszystkim na traktatach bilateralnych i że pakty obszerne i zbyt mało określone niezgodne są z duchem polityki polskiej17. W kwietniu 1934 roku Barthou przebywał z wizytą dyplomatyczną w Polsce w celu przedstawieniu głównych idei „Paktu Wschod-niego”. Jednak rozbieżności obu stron były wielkie, o czym świadczy rozmowa francuskiego ministra z Józefem Piłsudskim. Marszałek na tym spotkaniu przed-

16 M. Wojciechowski, op cit, Poznań, 1962, s. 131.17 W. Michowicz, Walka dyplomacji polskiej przeciwko traktatowi mniejszościowemu w Lidze Na-rodów w roku 1934, Łódź 1963, s. 45.

calosc.indd 60 2011-02-23 18:31:30

Słowo Młodych 61

stawił główne założenia polskiej polityki zagranicznej. Oto one:I. Zagadnienie stosunków z naszymi dwoma wielkimi sąsiadami.II. Nasze aliansy z Francją i Rumunią, qui nous donnent beaucoup d’ embarras [franc. - które sprawiają nam wiele kłopotów].III. Nasi inni sąsiedzi. Sąsiedzi mniejsi, których mamy wielu. Pod tym względem wyglądamy inaczej aniżeli Francja, która ma właściwie tylko dwóch sąsiadów, car au fónd l`Espagne ne compte pas [franc. - gdyż Hiszpania w gruncie rzeczy się nie liczy].IV. Stosunki z innymi państwami mają dla nas znaczenie drugorzędne i w pracy naszej polityki zagranicznej schodzą na dalszy plan. Tu pan Marszałek zacytował Anglię i Włochy.V. Stosunek do Ligi Narodów. To ostatnie zagadnienie pan Marszałek obszerniej omówił. Powiedział, że o ile „metody pracy” Ligi nie zostaną zmienione, to zdaniem jego zginąć ona musi na anemię. Zasięg zainteresowań Ligi musi być bardziej ogra-niczony. Poruszenie na jednej sesji Liberii, Boliwii, Gdańska, Mandżurii, handlu żywym towarem (la vente des fillettes[franc. - handel dziewczynkami]), opium etc. prowadzi do absurdu. Te metody, jeżeli dalsza owocna praca ma być zapewniona, muszą zdaniem pana Marszałka ulec modyfikacji18. Jak widać tworzenie wspólnego projektu „Paktu Wschodniego” było

18 Diariusz i teki Jana Szembeka, opracował T. Komarnicki, t. I, Londyn 1964, s. 156 – 157.

Józef Piłsudski i Louis Barthou

calosc.indd 61 2011-02-23 18:31:31

Słowo Młodych62

trudne, gdyż stanowiska Barthou i Piłsudskiego były rozbieżne. Józef Piłsudski uważał, że najważniejsze problemy polskiej polityki zagranicznej to stosunki z sąsiednimi mocarstwami, a na dalszym miejscu postawił sojusze z Francją i Rumunią. Jednak wyrażał chęć do zacieśnienia współpracy wojskowej z Fran-cją. Sam Marszałek stwierdził w rozmowie dotyczących zbrojeń Niemiec, że pakt z Niemcami nie ogranicza w niczym polskiej polityki. Zaś sytuację wewnętrzną naszych zachodnich sąsiadów określił mianem walki z „duchem pruskim”. Pił-sudski dostrzegł również rosnące napięcie w stosunkach radziecko – niemieckich. Poruszono następnie zagadnienie stosunków niemiecko-rosyjskich. Pan Marsza-łek podkreślił zmianę na gorsze, która w nich nastąpiła. Spodziewał się tego od daw-na, jakkolwiek nie wszyscy to jego zdanie podzielali i nawet tak wytrawny znawca stosunków rosyjskich, jak ambasador Patek, jeszcze w ostatniej rozmowie, którą z nim przed opuszczeniem Moskwy prowadził, stanowczo przeczył, jakoby pomię-dzy Moskwą a Berlinem mogło nastąpić trwałe nieporozumienie19. Poza tym Pił-sudski wypowiadał się o sytuacji ekonomicznej w ZSRR, którą oceniał bardzo krytycznie oraz stwierdził, że nie przewiduje przystąpienia naszego wschodniego sąsiada do Ligi Narodów. Następnie pan Barthou zapytał pana Marszałka, czy zdaniem jego Rosja wstąpi do Ligi Narodów. Pan Marszałek odpowiedział, że miał zwyczaj dwa razy do roku specjalnie badać sprawy rosyjskie. W ostatnich czasach stosunków tych już nie badał, nie może więc uważać odpowiedzi, którą da, za osta-teczną i definitywną opinię. Wrażenie jednak, które odnosi w stosunku do posta-wionego mu pytania, byłoby raczej negatywne. (…) Na zapytanie pana Barthou, co pan Marszałek myśli o położeniu gospodarczym, społecznym itd. w Sowietach, pan Marszałek odpowiada cytując kilka wydarzeń ilustrujących biedę panującą w Rosji. (13-letni chłopak, który z narażeniem życia przepływa Zbrucz po to tylko, by skosztować białych bułek, o których słyszał, że je można dostać w Polsce; po-dróżni, którzy na stacji graniczej w Polsce kupują zapasy bułek w przekonaniu, że towar ten dalej w Polsce nie istnieje i że jest wystawiony na granicy tylko dla celów propagandowych; filmy propagandowe itp.)20.

Wizyta ministra spraw zagranicznych Barthou w Polsce była mocno komentowana w prasie europejskiej, a zwłaszcza u naszych wielkich sąsiadów. Prasa niemiecka ostrzegała Polskę przed bliższym wiązaniem się z Francją, dla-tego że II Rzeczypospolita jest dość zabezpieczona z zachodu poprzez pakt o nieagresję. Natomiast moskiewska Prawda z 19.V.1934 r., analizując głosy prasy niemieckiej stwierdziła, że w Berlinie nie są zupełnie pewni stanowiska Polski i obawiają się, że Polska może zawrzeć takie nowe układy, które osłabią znaczenie

19 Tamże, s. 158.20 Tamże, s. 157 – 159.

calosc.indd 62 2011-02-23 18:31:31

Słowo Młodych 63

paktu polsko – niemieckiego21. Również ta wizyta Barthou odbiła się dużym echem w prasie francuskiej. Francuski minister spraw zagranicznych przedstawił tą wizytę w 8 punktach. Oto one:1. Bezwzględne przeświadczenie pana Marszałka Piłsudskiego o konieczności i trwałości sojuszu polsko-francuskiego, które całkowicie jest zgodne z jego własnym głębokim przekonaniem.2. Brak zaufania i całkowity sceptycyzm pana Marszałka do obecnego położenia i co do przyszłości Rosji Sowieckiej.3. Wybitną niechęć pana Marszałka do pruskiej mentalności.4. Dążność do normalnych sąsiedzkich stosunków z obydwoma największymi sąsia-dami Polski i zaznaczenie wagi przymierza z Rumunią.5. Przeświadczenie, w przeciwieństwie do najróżniejszych kolportowanych wiado-mości, że deklaracja polsko-niemiecka z 26 stycznia br. nie jest uzupełniona tajną wymianą listów między panem Marszałkiem a kanclerzem Hitlerem i że sprawy innych państw z deklaracją tą związane nie zostały.6. Niechęć pana Marszałka do Ligi Narodów przy obrazowym scharakteryzowaniu jej nieodpowiednich metod (przykłady: sprawy Liberii, handlu opium i żywym to-warem).7. Brak zaufania pana Marszałka do Francji, by nie miała ona nadal robić w dzie-dzinie rozbrojenia dalszych ustępstw. Tej opinii pana Marszałka miał się się p. Bar-thou stanowczo przeciwstawić.8. Wstrzemięźliwe nasamprzód traktowanie przez pana Marszałka sprawy rewizji Konwencji wojskowej, które atoli miało się w panu Marszałku zmienić na tle szcze-gółowej wymiany zdań o marszałku Pétain i o generale Petin, z ktńrego wydelego-waniem do Warszawy p. Barthou się liczy. Nadmieniam, że generała Petin znam od kilku lat osobiście z Lille, gdzie był komendantem korpusu. Odnosił się on do mnie i do spraw polskich (np. przy okazji różnych uroczystości) zawsze nader poprawnie, a uchodzi za pierwszorzędną siłę wojskową22.

Rozbieżności między Polską, a Francją uwidoczniły się również w sprawie negocjacji o kształcie „Paktu Wschodniego”. W dniu 24 maja 1934 roku Józef Beck, jako pierwszy z ministrów zagranicznych został poinformowany o kształcie francusko – radzieckiego projektu. Kilkanaście dni później, 4 czerwca w Gene-wie podczas spotkania z Barthou, szef polskiej dyplomacji stwierdził, że okre-ślenie paktu „Wschodnim Locarnem” może w Polsce potraktowane jako wielkie nieporozumienie. Układy lokareńskie z 1925 roku bowiem precyzyjnie regulowały stosunki w Europie zachodniej, lecz we wschodniej części kontynentu pozostawi-

21 T. Kuźmiński, Polska, Francja, Niemcy 1933-1935, Warszawa 1963, s.202.22 Diariusz i teki Jana Szembeka, opracował T. Komarnicki, t. I, Londyn 1964, s. 159.

calosc.indd 63 2011-02-23 18:31:31

Słowo Młodych64

ły możliwość ekspansji Niemiec. „Polska pracowała 8 lat na tym – stwierdził Beck – aby zachwianą równowagę przywrócić. Osiągnęła na tym polu poważny sukces i musi dbać o jego utrzymanie.” Beck dawał do zrozumienia francuskiemu mini-strowi, że podobnie jak w 1925 roku Locarno, tak nowy układ wielostronny nie chroni interesów Polski. Beck nie ukrywał swej rezerwy, oświadczając, że odnosi się ze sceptycyzmem „co do wniosków realizacji projektów francuskich.”23. Rów-nież w czasie negocjacji o kształcie „Paktu Wschodniego” strona polska grała na zwłokę argumentując to, raz powagą problemu albo sprecyzowaniem problemu przez Józefa Piłsudskiego. W istocie jednak stanowisko Polski było negatywne, a pozytywne odpowiedzi nawet nie wchodzi w grę. Projekt „Paktu Wschodniego”, był krytykowany przez stronę Polską, która sprzeciwiała się tendencją polityki Francji, która zmierzała do zmniejszania jej zobowiązań sojuszniczych. W Paryżu rodziło się przekonanie, że część zobowiązań mógłby przejąć Związek Radziecki w ramach zbliżenia polsko – sowieckiego. Chodziło tutaj głównie o zaopatrzenie armii polskiej.

23 M. K. Kamiński, M. J. Zacharias, op cit.., Warszawa 1993, s. 158.

calosc.indd 64 2011-02-23 18:31:31

Artykuł „Argentyńsko – brytyjski konflikt o Wyspy Falklandzkie” ukazuje przekształcenie się długotrwałego sporu Argentyny i Wielkiej Brytanii o panowa-nie na Południowym Atlantyku w konflikt zbrojny w 1982 r., który skupił na sobie uwagę wielu państw i organizacji międzynarodowych. Od 1945 r. była to pierwsza wojna morsko – powietrzna. Podczas działań zbrojnych został użyty nowoczesny sprzęt wojskowy i wypróbowano nowe koncepcje strategiczne Przedmiotem sporu argentyńsko – brytyjskiego był formalno prawny status Wysp Falklandzkich, kwestia ich terytorialnej przynależności. Tworzą one archipelag na Południowym Atlantyku. Na prawie dwa i pół miesiąca stał się on teatrem działań wojennych między Argentyną a Wielką Brytanią. Zajęcie przez wojska argentyńskie brytyjskiej kolonii Falklandów w 1982 r. i podjęta przez Wielką Brytanię operacja przeciw Argentynie wywołały daleko idące reperkusje międzynarodowe, które zostały w niniejszym artykule omówione. Zdominowała ją charakterystyka działań dyplomatów, zmierzających do pokojowego rozwiąza-nia konfliktu falklandzkiego. Działania wojenne zostały przedstawione w pracy w takim stopniu, aby przybliżyć ich przebieg, skutki i zaangażowanie stron uczest-niczących w konflikcie. Walkom o Falklandy towarzyszyły przez cały czas konflik-tu mediacje polityków zmierzających do pokojowego rozstrzygnięcia sprzecznych interesów w tej części świata. Rekonstrukcja przyczyn niezgody argentyńsko – brytyjskiej o Falklan-dy, mediacji polityków w celu pacyfistycznego rozwiązania problemu oraz mię-dzynarodowych reakcji na konflikt falklandzki została oparta na opracowaniach i artykułach; encyklopediach, leksykonach i słownikach; informatorach oraz kro-

Wiesława Gołuńska

Argentyńsko - brytyjski konflikt o Wyspy Falklandzkie

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

Rok Iv

calosc.indd 65 2011-02-23 18:31:31

Słowo Młodych66

nikach. Do powstania pracy przede wszystkim wykorzystano opracowanie Krzysz-tofa Kubiaka „Wojna falklandzka 1982”1 oraz Kennetha Harrisa „Margaret That-cher”2, artykuł Jacka Kałłaura „Niespodziewana wojna. Argentyńsko – brytyjski konflikt zbrojny o Falklandy”3 oraz „Kronikę – dokumentację prasową. Przegląd najważniejszych wydarzeń w kraju i za granicą”4. Przy tworzeniu pracy posłużono się również encyklopediami5, leksykonami6, słownikami7, a także publikacjami internetowymi8. W bibliografii poświęconej konfliktowi falklandzkiemu przeważają opra-cowania i artykuły dotyczące aspektu politycznego wojny argentyńsko – brytyj-skiej. Ich uzupełnienie stanowią materiały ukazujące przebieg działań zbrojnych, które nierozerwalnie przeplatały się z działalnością dyplomatyczną państw i or-ganizacji międzynarodowych, zmierzających do uregulowania konfliktu zgodnie

1 K. Kubiak, Wojna falklandzka 1982, Gdańsk 2002.2 K. Harris, Margaret Thatcher, przełożył Jerzy Chociłowski, Łódź 1992.3 J. Kałłaur, Niewypowiedziana wojna. Argentyńsko – brytyjski konflikt zbrojny o Falklandy, „Wojs-kowy Przegląd Historyczny” R. XXVIII, 1983, nr 1.

4 ”Kronika – dokumentacja prasowa. Przegląd najważniejszych wydarzeń w kraju i za granicą” R. XXXI, nr 1431, 1438.5 M. Chmara, Konflikt na Południowym Atlantyku, [w:] Encyklopedia świat w przekroju 1982 – 83, Warszawa 1985; Encyklopedia prawa międzynarodowego i stosunków międzynarodowych, Warszawa 1976; G. C., Kohn, Encyklopedia wojen, przełożył Piotr Amsterdamski, Warszawa 1998; E. J., Osmańczyk, Encyklopedia ONZ i stosunków międzynarodowych, Warszawa 1986.6 Leksykon współczesnych międzynarodowych stosunków politycznych, praca zbiorowa pod redakcją Czesława Mojsiewicza, Wrocław 1998; Cz. Mojsiewicz, Leksykon problemów międzynarodowych i konfliktów zbrojnych, Wrocław 2001.7 B. Koszel, S. Żerko, Słownik polityków XX wieku, Poznań 1996; Mały oksfordzki słownik historii świata w XX wieku, Warszawa 1996; Mały słownik stosunków międzynarodowych, pod redakcją Grażyny Michałowskiej, Warszawa 1999.8 Cornel i Falklandy, http://pasaz.onet.pl/,469,produkt.html?url=http%3A%2F%2F www.merlin.com; Falklandy, http://www.greendevils.com.pl/konflikty/falklandy/falklandy_k_kubiak/f; Fal-klandy Malwiny, http://www.greendevils.com.pl/konflikty/falklandy/falklandy_geografia/; Fal-klandy – największy serwis o Falklandach, http://www.falklandy.glt.pl/; Falklandy 1982, http://www.greendevils.com.pl/konflikty/ falklandy/falklandy_2/falkland; Index – Wojna o Falklandy 1982, http://capturedplanes.ow.pl/2indexfl.htm; Informator Turystyczny – Islas Malvinas/Fal-klandy, http://www.agas.2n.pl/south_america/Argentina/ Falklandy/index.html; OPS – I i II Woj-na Światowa – Wojna w Zatoce Perskiej – Wojna o Falklandy – operacja …, http://www.op.osw.pl/ops-7.htm; Potral Onet.pl – Businessman Magazine – Polityk przekonań, http://businessman.onet.pl/artykul.html?MP=1&ITEM=1008568; Wiem: Falklandzka wojna, http://wiem. onet.pl/wiem/016a25.html; Wojna o Falklandy, http://republika.pl/wojnaofalklandy/index.html; Wojna o Falklandy, http://republika.pl/wojnaofalklandy/wakacje2.html; Współczesne konflikty zbrojne, http://www. greendevils.pl/konflikty/konflikty.php3

calosc.indd 66 2011-02-23 18:31:31

Słowo Młodych 67

z rezolucją nr 502 Rady Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych (ONZ).

część I. Falklandy – przedmiot sporu argentyńsko – brytyjskiego Wyspy Falklandzkie to archipelag na Południowym Atlantyku położony w odległości około 500 km od wybrzeża Argentyny, rozciągający się między 51o a 53o szerokości geograficznej południowej oraz 57o i 62o długości geograficz-nej zachodniej. Archipelag obejmuje dwie większe wyspy – Falkland Wschodni (6682 km2) i Falkland Zachodni (5278 km2) oraz około 200 drobnych wysepek. Największa odległość ze stolicy archipelagu, Port Stanley, do najdalej położonych zachodnich wysepek wynosi 238 km. Dwie duże wyspy stanowią ok. 98,3 % cało-ści powierzchni archipelagu. Oddzielone są one od siebie Cieśniną Falklandzką.

W 1982 r. ludność Falklandów tworzyło ok. 1950 osób, głównie potom-ków szkockich kolonistów. Obecnie 95% ludności wysp stanowią Falklandczycy, Brytyjczycy – 5%, w tym 50% mieszkańców jest wyznania anglikańskiego, 30% to katolicy, a kolejne 20% liczą protestanci. Populacja mieszkańców wysp spadała. W 1931 r. na wyspach zamieszkiwały 2392 osoby, natomiast w 1961 r. 2000 osób. Według danych z 1998 r. wyspy zamieszkiwało 2221 osób9. W latach 1980 – 86 przyrost ludności wynosił 13‰ rocznie. Wiele osób przebywa tu czasowo. Na wyspach stacjonuje także brytyjski kontyngent wojskowy. Wszystko to powoduje dysproporcję płci – na 100 mężczyzn przypada 81 kobiet. Ludność jest nierówno-miernie rozmieszczona na obszarze Falklandów. Ponad połowa mieszka w stoli-cy10.

Największą miejscowością wysp jest leżący na Falklandzie Wschodnim Port Stanley (ok. 1300 mieszkańców w 1982 r.). Pozostali mieszkańcy żyją w sa-motnych farmach, które są połączone drogami gruntowymi. Dróg bitych jest na wyspach tylko kilka kilometrów. Językiem urzędowym jest angielski. Gospodarka oparta na funcie brytyjskim wykazuje zależność od Argentyny z uwagi na dosta-wy energii elektrycznej i paliw płynnych. W 1981 r. eksport wyniósł 2,5 mln USD, dostarczając tym samym pewnych dochodów budżetowych Koronie Brytyjskiej11.

Podstawą gospodarki wyspiarzy jest hodowla owiec. Ponadto hoduje się bydło i konie. Mieszkańcy wysp uprawiają niewielkie ilości warzyw, owoców

9 K. Kubiak, op. cit., s.14.10 Ameryka Południowa, redaktor naczelny Wiesław Maik, Poznań 1998, s. 252.11 J. Kałłaur, op. cit., s. 104.

calosc.indd 67 2011-02-23 18:31:32

Słowo Młodych68

i zbóż. Prowadzą połowy ryb, wielorybów, polują na foki. Na własne potrzeby eksploatują złoża torfu. Dobrze rozwinięty jest przemysł tłuszczowy. Artykuły eksportowe stanowią: baranina, wełna, owcze skóry, focze futra, przetwory rybne i tłuszcz ssaków morskich.

W momencie rozpoczęcia konfliktu zbrojnego w 1982 r. przeciętna farma miała około 100 tys. hektarów. Właściciel zatrudniał do 20 pracowników, którzy zarabiali rocznie od 5000 do 7000 USD. Mieszkanie, mięso i mleko otrzymywali nieodpłatnie od właściciela farmy12.

W 1982 r. Falklandy pod względem politycznym były kolonią Wielkiej Brytanii. Obecnie jako terytorium zależne Korony jest stowarzyszone z Unią Eu-ropejską. Władzę ustawodawczą pełniła 11 – osobowa Rada Ustawodawcza. Prze-wodniczył jej gubernator, który sprawował władzę wykonawczą przy pomocy 6 – osobowej Rady Wykonawczej. Funkcjonowały też tzw. Terytoria Zależne Falklandów (Depedencja Falklandów), obejmująca wyspy Południową Georgię (3755 km2) i Południowy Sandwich (337 km2). Obecnie na wyspach obowiązu-je konstytucja z 1985 r. Według założeń konstytucji spośród mieszkańców gło-sami bezpośrednimi wyłania się ośmiu deputowanych do Rady Ustawodawczej. Spośród siebie wyłaniają oni trzech członków Rady Wykonawczej. Prawo głosu w posiedzeniach Rady posiada dowódca garnizonu falklandzkiego i królewski prokurator. Przewodniczącym Rady Ustawodawczej jest gubernator. Posiedzenia Rady Wykonawczej odbywają się raz w miesiącu, zaś Rada Ustawodawcza zbiera się według potrzeb, nie rzadziej jednak niż cztery razy w roku.

Falklandy posiadają własną morską formację policyjną przeznaczoną do ochrony łowisk. Na wyspach stacjonuje garnizon brytyjski a na Falklandzie Wschodnim zbudowano po zakończeniu konfliktu zbrojnego nowoczesne lotni-sko wojskowe13.

Archipelag leży na krańcach szelfu kontynentalnego. Zbudowany ze skał prekambryjskich, przykrytych utworami paleozoicznymi, nosi ślady zlodowaceń. Teren jest pagórkowaty z licznymi wypiętrzeniami. Falklandy są praktycznie po-zbawione drzew, jedynie lokalnie występują karłowate zarośla. Naturalne pokry-cie terenu to łąki i wrzosowiska. Dominującym elementem terenu są torfowiska, piargi, liczne strumienie i osypiska otoczaków. Linia brzegowa wysp jest niezwy-

12 K. Kubiak, op. cit., s. 14.13 Ibidem, s. 14, 15.

calosc.indd 68 2011-02-23 18:31:32

Słowo Młodych 69

kle urozmaicona – zatoki wrzynają się głęboko w ląd. Wody otaczające Falklandy są płytkie14. Wyspy mają klimat umiarkowany chłodny morski, determinowany zim-nym prądem powierzchniowym z Antarktydy. Średnie temperatury letnie wy-noszą około 10o C a zimowe 2o C. Na wyspach podległych Falklandom panu-je surowy klimat polarny. Opady są równomierne. Na wyspach panuje wysoka wilgotność powietrza, co wiąże się z częstym występowaniem mgły i mżawek. Dodatnie temperatury przez cały rok sprzyjają uprawie roli i wegetacji roślin.

Fauna wysp jest uboga. Żyją tu liczne gatunki ptactwa wodnego i owadów. Obok wielu gatunków ryb świat ten wzbogacają ssaki morskie żyjące w wodach oblewających archipelag. W celu zapobieżenia nadmiernym połowom wokół wysp utworzono strefę ochronną o szerokości 150 mil morskich15.

Bibliografia

Opracowania, artykuły:• Baker J. L., Odkrycia i wyprawy geograficzne, z języka angielskiego przełożył Jan Flis,War-

szawa1959.• Calvocoressi Peter, Polityka międzynarodowa po 1945 roku, z angielskiego przełożyli Wiesła-

wa Bolimowska – Garwacka, Hanna Burska, Stanisław Głąbiński, Janusz Gołębiowski, War-szawa 1998.

• Czubiński Antoni, Olszewski Wiesław, Historia powszechna 1939 – 1994. Skrypt dla studen-tów studiów historycznych i politologicznych, Poznań 1996.

• Falklandy czy Malwiny czyli wielki teatr małej wojny, „Fakty” 1982, nr 12 – 23.• Harris Kenneth, Margaret Thatcher, przełożył Jerzy Chociłowski, Łódź 1992.• Historia Świata: ostatnie pięćset lat, redaktor naczelny Esmond Wright, Warszawa 1992.• Johnson Paul, Historia świata od roku 1917 do lat 90 – tych, Londyn 1992.• Kałłaur Jacek, Niewypowiedziana wojna. Argentyńsko – brytyjski konflikt zbrojny o Falklan-

dy, „Wojskowy Przegląd Historyczny” R. XXVIII, 1983, nr 1.• Kubiak Krzysztof, Wojna falklandzka 1982, Gdańsk 2002.• Krasuski Jerzy, Europa Zachodnia. Dzieje polityczne 1945 – 1993, Warszawa 1995.• Rostworowski Emanuel, Historia powszechna. Wiek XVIII, Warszawa 1977.• Szulc Tad, Wówczas i dziś. Jak zmieniał się świat po drugiej wojnie światowej, przełożył Zyg-

munt Broniarek, Gdańsk 1992.• Zalewski Marek, „Żelazna dama” z Downing Street, Warszawa 1985.• Żywczyński Mieczysław, Historia powszechna 1789 – 1870, Warszawa 1979.Encyklopedie, leksykony, słowniki:• Ameryka Południowa, redaktor naukowy Wiesław Maik, Poznań 1998.• Chmara Michał, Konflikt na Południowym Atlantyku, [w:] Encyklopedia świat w przekroju

14 Ameryka Południowa …, s. 253.15 Ibidem, s. 253, 254.

calosc.indd 69 2011-02-23 18:31:32

Słowo Młodych70

1982 – 83, Warszawa 1985.• Encyklopedia prawa międzynarodowego i stosunków międzynarodowych, Warszawa 1976.• Kohn George C., Encyklopedia wojen, przełożył Piotr Amsterdamski, Warszawa 1998.• Koszel Bogdan, Żerko Stanisław, Słownik polityków XX wieku, Poznań 1996.• Leksykon współczesnych międzynarodowych stosunków politycznych, praca zbiorowa pod

redakcją Czesława Mojsiewicza, Wrocław 1998.• Mały oksfordzki słownik historii świata w XX wieku, Warszawa 1996.• Mały słownik stosunków międzynarodowych, pod redakcją Grażyny Michałowskiej, War-

szawa 1999.• Mojsiewicz Czesław, Leksykon problemów międzynarodowych i konfliktów zbrojnych, Wro-

cław 2001.• Osmańczyk Edmund Jan, Encyklopedia ONZ i stosunków międzynarodowych, Warszawa

1986.Kroniki, wykazy:• Arnold Stanisław, Kurkiewicz Władysław, Tatomir Adam, Żurawski Wiesław, Dzieje świata.

Chronologiczny przegląd ważniejszych wydarzeń, [b. m. w.] 1981.• Grűnberg Karol, Połacka Krystyna, Rozwadowska Anna J., Rulka Janusz, Wincławska Małgo-

rzata, Historia od X – XX wieku. Kronika wydarzeń: Polska i sąsiedzi, Toruń 1992.• „Kronika – dokumentacja prasowa. Przegląd najważniejszych wydarzeń w kraju i za granicą”

R. XXXI, nr 1431, 1438.Atlasy:• Atlas historyczny świata, Warszawa – Wrocław 1992.• Polityczny atlas świata 1992, w opracowaniu Jana Łyska, Warszawa 1991.Publikacje internetowe:• Cornel i Falklandy, http://pasaz.onet.pl/,469,produkt.html?url=http%3A%2F%2F www.merlin.

com• Falklandy,http://www.greendevils.com.pl/konflikty/falklandy/falklandy_k_kubiak/ f• Falklandy Malwiny, http://www.greendevils.com.pl/konflikty/falklandy/falklandy_ geogra-

fia/• Falklandy – największy serwis o Falklandach, http://www.falklandy.glt.pl/• Falklandy 1982, http://www.greendevils.com.pl/konflikty/falklandy/falklandy_2/ falkland• Index – Wojna o Falklandy 1982, http://capturedplanes.ow.pl/2indexfl.htm• Informator Turystyczny – Islas Malvinas/Falklandy, http://www.agas.2n.pl/south_ america/

Argentina/Falklandy/index.html• OPS – I i II Wojna Światowa – Wojna w Zatoce Perskiej – Wojna o Falklandy – operacja …,

http://www.op.osw.pl/ops-7.htm• Potral Onet.pl – Businessman Magazine – Polityk przekonań, http://businessman. onet. pl/

artykul.html?MP=1&ITEM=1008568• Wiem: Falklandzka wojna, http://wiem.onet.pl/wiem/016a25.html• Wojna o Falklandy, http://republika.pl/wojnaofalklandy/index.html• Wojna o Falklandy, http://republika.pl/wojnaofalklandy/wakacje2.html• Współczesne konflikty zbrojne, http://www.greendevils.pl/konflikty/konflikty.php3

calosc.indd 70 2011-02-23 18:31:32

Prawda historyczna, według porzekadła, zależy od tego, kto ją pisze. Praw-da polityczna jest pochodną prawdy historycznej, dlatego podlega tym samym zasadom. Utrwalanie w społeczeństwie pewnych prawd wymaga zaprzęgnięcia wszystkich dostępnych środków przekazu. Dzięki pewnym zabiegom możliwe jest kształtowanie takiego obrazu świata, jakiego się chce, choć niekoniecznie musi on odpowiadać rzeczywistości. W dobie dzisiejszego dostępu do informacji, możliwe jest weryfikowanie informacji poprzez konfrontowanie ich przedstawie-nia w różnych mediach. Według definicji Arystotelesa prawda to: Powiedzieć, że istnieje, o czymś, czego nie ma, jest fałszem. Powiedzieć o tym, co jest, że jest, a o tym, czego nie ma, że go nie ma, jest prawdą.

Prawdę historyczna jak i polityczna możemy rozpatrywać także według drugiego kryterium, jakim niewątpliwie będzie stwierdzenie, że prawdą jest to zdarzenie, ta wizja świata, w którą wierzy więcej osób. Bo czyż nie jest faktem, iż przez zmianę pewnych informacji lub ich wymazywaniu możemy stworzyć rze-czywistość, która w pewnym sensie dla odbiorcy będzie prawdziwa. Dochodzimy do momentu, gdy stwierdzamy, iż prawda równa się fałszowi, co tworzy swoisty paradoks. Ów paradoks często wykorzystywany jest przez polityków do manipu-lowania masami w celu osiągnięcia konkretnych korzyści.

Mistrzami manipulacji byli decydenci w dwóch wielkich XX-wiecznych totalitaryzmach. Wykorzystywali oni wszystkie dostępne narzędzia propagandy w celu ustanowienia w umysłach społeczeństwa takiego obrazu partii i świata,

Grzegorz Krasinkiewicz

Film, jako czynnik kształtujący prawdę polityczną

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

Rok Iv

calosc.indd 71 2011-02-23 18:31:33

Słowo Młodych72

jakiego sobie życzyli. Świetnym medium przekazu wartości głoszonych przez nazizm i komunizm okazało się kino, które dzięki swojej ekspresyjności mogło w bezpośredni sposób oddziaływać na widza.

„Triumf woli” pozostaje do dziś jednym z najlepszych przykładów pro-pagandowego wykorzystania X muzy w celach politycznej manipulacji masami. Film Leni Riefenstahl jest obrazem dokumentującym wydarzenia podczas zjazdu nazistowskiej partii w Norymberdze w 1934 roku. Reżyserka ukazała w swoim fil-mie ogrom tego wydarzenia, a dzięki zabiegom filmowym zdołała uchwyci ogrom tego wydarzenia. Szerokie kadry ukazujące tłum skandujący „Heil Hitler” ukazy-wały jedność wśród partii. Starano się ukazywać Hitlera w taki sposób by spra-wić wrażenie jakoby wódz nad wszystkim czuwał. Ukazywanie niezmierzonych tłumów wsłuchanych w słowa Hitlera mogło oddziaływać na zwykłego Niemca tak jakby on uczestniczył w wielkim wydarzeniu i początku odmiany dotychcza-sowego losu Niemiec.

Triumf woli

calosc.indd 72 2011-02-23 18:31:33

Słowo Młodych 73

Poza filmami dokumentalnymi w kinematografii niemieckiej okresu na-zistowskiego tworzono także filmy fabularne szeroko odnoszące się do nazistow-skiego punktu widzenia świata. Znakomitym przykładem filmu, ilustrującego rasistowskie założenia nazistowskiej ideologii jest film pod tytułem „Żyd Suss”.

Film opowiada historię kupca żydowskiego w XVIII wiecznej Wirtember-gii. Książę Wirtembergii będąc blisko bankructwa zwraca się o pożyczkę do kup-ca w zamian uzyskując od księcia zgodę na pobieranie myt na drogach i mostach księstwa. Wraz z ciągłym podwyższaniem myt wzrastają ceny żywności, których jest głównym dostawcą, efektem jest ogólne zubożenie i niezadowolenie społecz-ne. Próba zamachu na kupca nie udaje się, ten natomiast uzyskuje od księcia glejt umożliwiający mu podejmowanie niezbędnych działań „w interesie bezpieczeń-stwa księcia”. Uzyskanie glejtu równa się z uzyskaniem przez kupca władzy nie-mal absolutnej. W szczytowym okresie swojej władzy kupiec przyczynia się do utworzenia osobistego wojska księcia, którego bronią chce stłumić niezadowo-lenie społeczne. Wojsko odmawia wykonania rozkazu pacyfikacji i przyłącza się do protestujących. Uwięziony w ratuszu książę wkrótce umiera, kupiec zostaje pojmany i osądzony. Sąd nad kupcem stanowi wyliczenie krzywd, jakich Niem-cy doświadczyli od Żydów, w efekcie kupiec zostaje stracony a Żydzi wypędzeni z Wirtembergii.

Estetyka filmu nie pozostawia złudzeń, kto jest dobrym a kto złym boha-terem. Żydzi w filmie ukazani zostali, jako chciwi i mściwi ludzie o nieprzeciętnej wręcz brzydocie, co było zgodne z antysemickimi stereotypami, którym hołdowa-ła III Rzesza. Niemcy natomiast charakteryzowali się jedynie dobrymi cechami, a ewentualne złe uczynki były popełniane w wyniku żydowskiej manipulacji.

W realizację obrazu zaangażowany był sam Joseph Goebbels, który odpo-wiadał za dobór obsady i reżysera. Film obejrzało ponad 20 mln widzów, spełnia-jąc swoje propagandowe założenie uzasadnienia działań podejmowanych wobec Żydów i przygotowując grunt pod ostateczne rozwiązanie. Film wyświetlano od-działom SS, w miejscach wysiedleń, a nawet załogom obozów koncentracyjnych (po projekcji w obozie w Dachau strażnicy zamordowali około pięciuset więź-niów).

We wczesnym radzieckim kinie propagandowym dominują treści, które mają za zadanie umacnianie spojrzenia na komunizm, jako jedynego słusznego systemu. Dokumentaliści skupiali się na ukazywaniu jednostek, jako niezbędnych trybów w machinie napędzającej ojczyznę. Znakomitym przykładem filmu do-kumentalnego tworzonego w międzywojennym Związku Radzieckim jest obraz

calosc.indd 73 2011-02-23 18:31:33

Słowo Młodych74

pod tytułem: „Szósta cześć świata”. Stanowi on przekrojowe spojrzenie na całe imperium. W filmie ukazano ludzi z różnych zakątków ZSRR pracujących bez wytchnienia ku chwale socjalistycznej ojczyzny.

Od radzieckich filmów fabularnych okresu międzywojennego wymagano, by utrwalały w widzu obraz świata komunistycznego, jako najlepszego z moż-liwych. Na potęgę odwoływano się do podziału stare-złe/nowe-dobre. Jednym z najlepszych filmów fabularnych o charakterze propagandowym jest „Pancernik Potiomkin” Siergieja Eisensteina. Obrazuje on historię statku, na którym wybu-cha bunt marynarzy przeciw oficerom w większości szlachcicom. Powojenna historia kina wiąże się z podziałem świata na dwa obozy od-dzielone żelazną kurtyną. Zachodnia kinematografia ciszyła się względną swo-bodą, natomiast wschodnia musiała dostosowywać się do wymogów cenzury. W polskim kinie okresu komunizmu, szczególnie w początkowej fazie, filmy mu-siały dostosować się do panującego ustroju, a niekiedy z nim współpracować. W wyniku zajęcia Polski przez okupanta radzieckiego filmowcy musieli dosto-sować fakty historyczne do prawd głoszonych przez komunistyczną propagandę. Ponieważ historie dla nas, zaczęli pisać Rosjanie, niemożliwe było pokazywanie prawd przez nich niezaakceptowanych. Przez zmianę, lub wymazanie istotnych faktów postanowiono zmienić świat. Znakomitymi przykładami manipulacji rze-czywistością są filmy wojenne, które z racji podejmowanego tematu nie mogły mieć wymowy antyradzieckiej. Chociażby niemożność pokazania w „Kanale” Wajdy oddziałów radzieckich czekających na wygaśnięcie powstania.

W latach PRL nie możliwe było podjecie tematu Katynia, ponieważ we-dług wersji radzieckiej takie zdarzenie nie miało miejsca. Dopiero sześćdziesiąt lat później Wajda mógł podjąć ten temat, choć mimo oczywistości faktów film spotkał się z negacją w rosyjskich mediach. Film spełnił swoje zadanie, jakim w woli reżysera było odkręcenie historycznej obłudy. Obraz Wajdy obejrzało w kinie ponad 2mln widzów.

Szalenie popularny i dzisiaj serial „Czterej pancerni i pies” opowiada przy-gody załogi czołgu nr 102 w jej wędrówce przez wschodni front II Wojny Świato-wej. Oczywiście nie można podejmować tego serialu, jako nauczyciela historii, to jednak dzięki niemu można ujrzeć historię oczyma komunistycznych decydentów. Wiele prawd dzisiaj oczywistych zostało przeinaczonych na potrzeby radzieckiej propagandy. Na przykład fakt, że przekraczając Bug żołnierze stwierdzają, iż są w domu, czy też ukazanie żołnierzy radzieckich, jako przyjaciół bezgranicznie poświeconych sprawie wyzwolenia świata idących w bój bez oddechu oddziałów

calosc.indd 74 2011-02-23 18:31:33

Słowo Młodych 75

NKWD na plecach. Oddając sprawiedliwość należy wspomnieć, iż twórcom se-rialu udało się podjąć niektóre tematy zgodnie z prawdą. Tak też tłumacząc po-chodzenie Janka (jednego z bohaterów), który przyłączył się do armii za Uralem, co musiało znaczyć, że był tam deportowany (o wywózkach musi świadczyć także nóż, jaki Janek wręcza dowódcy czołgu). Jeden z odcinków traktuje o Warszawie, w przeciwieństwie do „Kanału” tutaj oddziały uczestniczą w walce, jednak na uli-cach nie widać oddziałów AK. Dzisiaj także istnieje kino, które w znacznym stopniu angażuje się w spra-wy polityczne. W amerykańskim przemyśle filmowym w tym aspekcie wyróżnia się dokumentalista Michael Moore, którego filmy, uznawane przez niektórych za lewacką propagandę, skupiają się na krytykowaniu stanu amerykańskiego pań-stwa. Jednym z jego głośniejszych filmów jest „Farenheit 9/11”. Film skupia się na krytykowaniu polityki gabinetu Georga Busha i wskazuje na jego powiąza-nia z wpływowymi Saudyjczykami (podejrzewanymi o wspieranie terroryzmu). Film odniósł wielki sukces komercyjny, co świadczy o szerokim zainteresowaniu wśród widzów i o potencjalnym wpływie, jaki mógł wywrzeć na publice. Inne jego obrazy nie szczędzą słów krytyki nad stanem amerykańskiej opieki zdrowot-nej, czy skutkach, jakie wywołuje swobodny dostęp do broni.

Michael Moore, reżyser filmu Farenheit 9/11

calosc.indd 75 2011-02-23 18:31:34

Słowo Młodych76

Twórcy filmowi zawsze podejmowali tematy trudne. Niekoniecznie mu-siało to być kino dokumentalne, czy też typowo propagandowe. Nawet tło najbar-dziej fantastycznych opowieści, niekiedy, zawiera odwołania do świata polityki. Ukazywanie danych narodów w jednym kontekście lub skupianie się na konkret-nych cechach narodowych może utrwalać niekorzystne stereotypy. Podejmo-wanie tematów trudnych z historii świata czy konkretnego państwa może mieć znaczące skutki w pojmowaniu zdarzeń przez widza. Chociażby film „Upadek”, który podejmuje temat ostatnich chwil życia Adolfa Hitlera ukazując go w sposób tak mizerny, że chwilami wywołuje odruch współczucia. Dla nieprzygotowanego widza film ten może stać się zalążkiem zmian w postrzeganiu Hitlera. Podsta-wowym celem filmu pozostaje rozrywka, jednak niekiedy nawet nieświadomie, twórcy mogą pokazać historię czy świat w taki sposób, iż ulegnie on wypaczeniu.

calosc.indd 76 2011-02-23 18:31:34

Pierre- Félix Bourdieu (01.08.1930 – 23.01.2002) – francuski socjolog, antropolog i filozof, był twórcą koncepcji habitusu, „pola”, kapitału kulturo-wego, kapitału społecznego, kapitału symbolicznego i przemocy symbolicz-nej. Należał do szkoły genetycznych strukturalistów, tworzył pod wpływem takich filozofów jak Ludwig Wittgenstein, Emil Durkheim, Edmund Husserl, Karl Marks, Gaston Bahelard, Maks Weber, Blaise Pascal1.

Reprodukcja to pierwsza książka Pierre’a Bourdieu (napisana wspólnie z Jeanem Claude’em Passeronem ), która pojawiła się w Polsce w roku 1989.

Autor był już wtedy bardzo znanym we Francji naukowcem, zajmu-jącym się w szczególności zagadnieniami z zakresu socjologii. Jest autorem dzieła Reprodukcja, czyli elementy systemu nauczania. Dzieło to dotyczy głów-nie zagadnień oświaty i wychowania, jednak nie można ograniczyć jego treści tylko do zakresu dziedziny, nazwanej socjologią edukacji. Dzięki P. Bourdieu jest to studium podstawowych procesów zachodzących w społeczeństwach. Wszelkie zagadnienia zawarte w Reprodukcji są rozpatrywane ze stanowiska socjologicznego, filozoficznego, a nawet zaczerpnięte zostały pojęcia z zakre-su ekonomii.

1 Internet: http://www.guardian.co.uk/news/2002/jan/28/guardianobituaries.books, D. Johnson, Obituary: Pierre Bourdieu, “The Guardian”, 28.01.2002, data otwarcia: 05.06.2010.

Iwona Kortas

Teoria reprodukcji Pierre’a Bourdieu

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 77 2011-02-23 18:31:34

Słowo Młodych78

Kategoria reprodukcji u P. Bourdieu odnosi się do reprodukcji kultury to „odtwarzanie kultury, w znaczeniu nadawanym temu słowu przez Bourdieu, oznaczający sytuację, w której istniejący system edukacyjno- wychowawczy dzia-ła przede wszystkim w ten sposób, że odtwarza głównie kulturę dominujących w danym społeczeństwie klas, warstw i innych grup społecznych, dzięki czemu zapewnia jej ciągłość”2.

Limeryk, który stanowi motto „Reprodukcji”, jest bardzo żartobliwym ujęciem spraw niezwykle istotnych, zawartych w książce. Na samym jego końcu ukryta jest groźba:

„…wszystko to może trwać bez przerwy, Jeżeli tylko oczywiście , Nie zrobi się omletu pierwej.”

P. Bourdieu szeroko opisuje, że wszelkie wartości mają źródło w kulturze i są one narzucone człowiekowi przez przemoc symboliczną. „Istota przemocy symbolicznej polega, jednak na tym…,że symbolicznymi środkami legitymizuje ona, wzmacnia i utrwala przemoc realną, a zatem dodaje do niej swoiste, czy-sto symboliczne zniewolenie w sferze wartości”3. „Można by powiedzieć, jakkol-wiek nie bez zastrzeżeń , że jest to rozumienie symbolu jako wartości autotelicz-nej, oparte na kryterium semiotycznym i aksjologicznym”4. P. Bourdieau mówi o dwóch aspektach przemocy symbolicznej. Jednym z nich jest właśnie wpaja-nie wartości – kształtowanie habitusu (ten drugi to mechanizmy i szanse awansu szkolnego). Rzecz polega na tym, że ten może być rezultatem uprzedniego nie dostrzeżonego lub zapomnianego „zniewolenia”5. Na potrzeby tego artykułu postanowiłam skorzystać głównie z pierwsze-go rozdziału Reprodukcji, pod tytułem: „Podstawy teorii przemocy”. Korzystając głównie z tych treści postaram się przybliżyć czym jest „habitus”. Jaka jest jego rola w reprodukowaniu różnych zachowań przez kolejne pokolenia w rodzinach.

2 K. Olechnicki, P. Załęcki, Słownik socjologiczny, Toruń 1998, s.176 – 177.3 P. Bordieu, J. C. Passeron, P. Bourdieu, J. – C. Passeron, Reprodukcja. Elementy Teorii Systemu Nauczania, Warszawa 2006, s.23.4 Tamże, s.22.5 Tamże, s.23.

calosc.indd 78 2011-02-23 18:31:34

Słowo Młodych 79

Pojęcie habitusu

Aby wyjaśnić pojęcie habitusu potrzebna jest wiedza na temat interiory-zacji, która jest „psychicznym procesem polegającym na zinternalizowaniu przez jednostkę, włączeniu do własnego systemu wartości norm, wzorów działania, opinii, które do tej pory były wobec niej zewnętrzne; zyskują one status własnych, ich uznawanie nie musi być wymuszane przez otoczenie społeczne, staje się bo-wiem teraz zgodne z pragnieniami jednostki”6.

Pojęcie to jest istotnym elementem socjologicznej teorii P. Bourdieu. Na kanwie tego pojęcia została zbudowana koncepcja habitusu. „Habitus to właśnie kompleks interioryzacji, czyli tendencji, postaw, dyspozycji uwewnętrznionych, wprowadzonych w sferę ludzkich nawyków. Habitus rozciąga się na sferę reakcji emocjonalnych, stosunku do wartości. Jest on właśnie efektem subiektywizacji obiektywności wyrażającym się z kolei znów w sposób obiektywny”7. P. Bourdieu przejął pojęcie habitusu od Arystotelesa. Arystoteles nazywał habitus „sprawno-ścią i w myśl rozważań filozofa, sprawność to przysposobienie dzięki któremu ktoś lub coś jest dobrze lub źle przysposobiony w stosunku do siebie lub w sto-sunku do innego bytu”8. „(...) Podobne uczynki powodują podobne sprawności, jak mówi Arystoteles. Podobieństwo zaś i niepodobieństwo zależy nie tylko od tego, czy chodzi o tę samą czy różną jakość, lecz także od tego samego lub różne-go uczestnictwa w niej. (...)Ponieważ jednak posługiwanie się sprawnością zależy od naszej woli, (...)zdarza się, że podobnie jak ktoś nie posługuje się sprawnością jak ją posiada, lub nawet wykonuje czynność przeciwną jej, tak też ktoś może posługiwać się sprawnością, wykonując uczynek o niższym natężeniu niż spraw-ność. Jeśli więc natężenie czynności jest współmierne do natężenia sprawności lub przewyższa je, wówczas każdy taki uczynek albo zwiększa sprawność albo przysposabia do jej wzrostu na podobieństwo wzrostu ciała istot żyjących. Nie każdy bowiem spożyty pokarm od razu powoduje jego wzrost, podobnie jak nie każda kropla deszczu wydrąża dziurę w kamieniu. Powtarzając jednak spoży-cie pokarmu, z czasem następuje wzrost. Podobnie powtarzając uczynki powo-duje się wzrost sprawności. Jeśli zaś natężenie uczynku stosunkowo nie dostaje do natężenia sprawności wówczas taki uczynek przysposabia raczej do zmniej-szenia sprawności, niż do jej zwiększenia9. Święty Tomasz z Akwinu rozwijał koncepcję Arystotelesa, dodając do niej sprawności nadprzyrodzone między

6 K. Olechnicki, P. Załęcki, K. Olechnicki, P. Załęcki, Słownik socjologiczny, Toruń 1998,s.87.7 P. Bordieu, J. C. Passeron, Reprodukcja…, s.14. 8 Święty Tomasz z Akwinu, Suma teologiczna w skrócie, Warszawa 2006, s.258.9 Tamże, s.266.

calosc.indd 79 2011-02-23 18:31:35

Słowo Młodych80

innymi takie jak wiara, nadzieja, miłość. Według Świętego Tomasza „ pierwszą i podstawową jest sprawność poznawania w każdej dziedzinie pierwszych założeń teoretycznych. Wszystko to, czego dotyczy nasze poznanie, opiera się na jakichś pierwszych założeniach. Może to poznawanie pierwszych zasad dotyczyć jakiejś wiedzy, która obejmuje określoną dziedzinę rzeczywistości, albo mądrości, i to zawsze od strony podstawowej i najbardziej zasadniczej. Znajomość pierwszych zasad teoretycznych może później owocować i stać u podstaw następnej cnoty, czyli cnoty wiedzy, albo prowadzić do najwyższej cnoty intelektualnej, którą jest cnota mądrości”10.

Kategoria „habitus” w teorii P. Bourdieu zyskała nowy status. To właśnie P. Bourdieu mu go nadał. Kwintesencja habitusu polega na sterowaniu działa-niami prowadzącymi do uzyskania określonego celu, mimo że ów cel nie jest, czy raczej nie musi być świadomy. Mechanizmu tego nie można nacechować subiektywizmem lub obiektywizmem. Pojęcie habitusu ma wykluczyć problem świadomego lub nieświadomego działania. Habitus stanowi internalizację, a in-ternalizacja jest „procesem uwewnętrznienia przez jednostkę elementów rzeczy-wistości społecznej (wartości, normy, role, sposoby zachowania się oraz interpre-tacji świata) właściwych rodzinie, grupom społecznym i społeczeństwu, którego jest członkiem; zinternalizowane treści uznaje ona za swoje własne, obiektywne i obowiązujące”11. „W Un art. Moyen12 Bourdieu pisze, że między systemem prawidłowości obiektywnych, a systemem bezpośrednio obserwowalnych działań lokuje się za-wsze czynnik pośredniczący, którym jest właśnie habitus” 13.

P. Bourdieu nazywa też habitus „społecznie ustanowioną naturą”14. Ozna-cza to, że społeczeństwo wtłacza w człowieka pewne zasady, zachowania, jest to oddziaływanie silne i skuteczne. W pewnych sytuacjach odczytywane jako objęte danymi regułami. Można tutaj mówić o „świadomości bez świadomości, inten-cjonalności bez intencji (zamiaru)”. Jako punkt wyjścia dla tworzenia się habitusu P. Bourdieu wybrał między innymi czynniki takie jak płeć, miejsce zamieszkania, warunki życia, przynależność do klasy pochodzenia, etos i dziedziczony kapitał kulturowy. Niezwykle istotny jest problem pierwszego inicjującego wszelką pod-

10 S. Świeżawski, Święty Tomasz na nowo odczytany, Poznań 1995, s.204.11 K. Olechnicki, P. Załęcki, Słownik…, s.87.12 Patrz: P. Bourdieu, L. Boltański, R. Castel, J. C. Chamboredon, Un art. Moyen, Paris, Editions de Minuit 1965, s. 23. 13 P. Bordieu, J. C. Passeron, Reprodukcja…, s.14.14 Tamże, s.15.

calosc.indd 80 2011-02-23 18:31:35

Słowo Młodych 81

stawę dla tworzenia się habitusu etap pracy pedagogicznej, stanowiący absolutny początek dla wpajania kultury. Mowa jest tu o procesie dokonującym się w ro-dzinie, w małych grupach pierwotnych i środowisku pochodzenia. P. Bourdieu nadaje mu ogromne znaczenie. Jego zdaniem pod wpływem owej pierwotnej działalności pedagogicznej formuje się najbardziej podstawowy habitus, bardziej nieodwracalny od następujących po nim etapów pracy pedagogicznej. To podczas tego właśnie procesu najpełniej realizowana jest tak zwana przemoc symboliczna, która jako tako nie jest rozpoznawalna. Przekazywana w tym momencie kultu-ra nie napotyka żadnego oporu uprzedniego habitusu, ponieważ żadna kultura wcześniejsza nie miała szansy naturalną koleją rzeczy zaistnieć. Nie określamy jej przemocą ze względu na sposób w jaki pozostaje ona wpajana. Doniosła kwestią jest jej silny wpływ, który oddziaływuje jako determinanta. To może doprowadzić do uwięźnięcia w danym kręgu kultury, czy też do określonych wartości. Te nato-miast z różnych powodów nie muszą być określane jako najlepsze.

W części pierwszej teorii reprodukcji czytamy: „każde działanie peda-gogiczne jest wykonywane przez wszystkich wykształconych członków pewnej formacji społecznej czy grupy, przez członków grupy rodzinnej, którym kultu-ra grupy czy klasy przyznaje to zadanie (wychowanie rodzinne)”15. Czyli dorośli chcąc, lub nie chcąc mają wpływ na reprodukowane przez młodsze pokolenia zachowania, wartości, reakcje emocjonalne – czyli habitus. Myślę, że doskona-le obrazuje to działanie poniższe twierdzenie: „Definicja uprawnionych wycho-wawców uprawnionego zakresu ich działania pedagogicznego oraz uprawnione-go sposobu jego narzucenia obejmuje na przykład formy bardzo zróżnicowane w zależności od struktury pokrewieństwa i charakteru dziedziczenia…”16. Zależnie od tego jakie wzory przekazane zostaną poprzez „uprawnionych wychowawców” za pomocą habitusu, na kolejne pokolenie takie zostanie repro-dukowane przez następne pokolenie w danej rodzinie postępowanie. „Rodzinne działanie pedagogiczne może się dokonywać w grupach lub klasach zdomino-wanych jedynie o tyle, o ile jest ono uznane za prawomocne zarówno przez tych, którzy je sprawują, jak i tych którzy są mu podporządkowani, nawet jeśli ci ostatni są skazani na odkrycie, że arbitralność kulturowa, której wartość musieli najpierw uznać, by ją sobie przyswoić, jest pozbawiona wartości na rynku gospodarczym lub symbolicznym”17.

15 Tamże, s.75.16 Tamże, s.104.17 Tamże, s.105.

calosc.indd 81 2011-02-23 18:31:35

Słowo Młodych82

„W określonej formacji społecznej sukces dominującego działania peda-gogicznego zróżnicowany w zależności od grup lub klas jest funkcją: 1) etosu pe-dagogicznego właściwego jakiejś grupie lub klasie, to znaczy system nastawień wobec tego działania pedagogicznego oraz instancji je wykonującej jako produktu interioryzacji; a) wartości, którą działanie pedagogiczne dominujące przypisuje, mocą swoich sankcji wytworom różnych działań pedagogicznych rodzinnych; b) wartości, które różne rynki społeczne przypisują, mocą swych sankcji obiektyw-nych, wytworom dominującego działania pedagogicznego w zależności od grupy, klasy społecznej z której się wywodzą; 2) kapitału kulturowego, to znaczy dóbr kulturowych przekazanych przez różne rodzinne działania pedagogiczne, których wartość jako kapitału kulturowego jest funkcją dystansu między arbitralnością kulturową wdrożoną przez rodzinne działania pedagogiczne w różnych grupach bądź klasach ”18.

Oznacza to, że sukces powstającego habitusu, jego wartość symboliczna zależna jest nie tylko od wartości nadanej jemu przez np. rodzinę go tworzącą, ale również od otoczenia i wartości nadanej mu poprzez otoczenie społeczne. Takie działania pedagogiczne pociągają za sobą pracę pedagogiczną polegającą na wdrażaniu odpowiednich wartości. Owo wdrażanie powinno trwać długo, aż do momentu uzyskania stałego wykształcenia w sensie habitusu. Habitusu rozu-mianego przez pryzmat wytworu interioryzacji zasad arbitralności kulturowej zdolnego do samoodtwarzania się, w momencie, gdy ustanie oddziaływanie pe-dagogiczne.

P. Bourdieu w swoich rozważaniach na temat habitusu i reprodukcji kul-turowej wprost odnosi się do wychowania. „Podstawowy instrument historycz-nej kontynuacji, wychowanie rozumiane jako proces przez, który dokonuje się w czasie odtwarzanie arbitralności kulturowej za pośrednictwem wytwarzania habitusu wytwarzającego praktyki zgodne z arbitralnością kulturową to znaczy dzięki przekazowi wykształcenia jako informacji mogącej w sposób trwały <<in-formować>> odbiorców, jest w sferze kultury równoważny z przekazem kapitału genetycznego w sferze biologicznej, habitus jest analogiczny do kapitału genealo-gicznego, a wdrażanie określające spełnienie działania pedagogicznego jest analo-giczne do mnożenia się o tyle o ile przekazuje ono informacje rodzącą informacje analogiczną”19. Stopień w jakim udaje się wpoić uprawnionym do tego odbiorcom arbitralność kulturową, na której odtwarzanie ma ona mandat, zależy od tego na ile jest trwały wytworzony przez nią habitus. Praca pedagogiczna, która cechuje

18 Tamże, s.107.19 Tamże, s.109.

calosc.indd 82 2011-02-23 18:31:35

Słowo Młodych 83

daną grupę poprzez odtwarzanie swoistej władzy, integracji intelektualnej i mo-ralnej może odbywać się bez zewnętrznych represji, a w szczególności przymusu fizycznego. Doskonałym przykładem, może być tutaj „paradoks w kręgu chrztu i bierzmowania ; wyznanie wiary dokonane w wieku intelektualnej dojrzałości jest uznane za retrospektywne potwierdzenie przyrzeczenia złożonego z okazji chrztu, który powierzał dziecko wychowaniu prowadzącemu nieuchronnie do owego wyznania wiary. Tak więc w miarę jej wykonywania, praca pedagogiczna wytwarza w coraz pełniejszym stopniu obiektywne warunki znajomości arbitral-ności kulturowej jako koniecznej w sensie naturalnej”20.

Każdy człowiek był dzieckiem, był pod wpływem nauczycieli i własnych pragnień, dlatego nie można twierdzić, że każda „potrzeba kulturowa” jest wyni-kiem pracy pedagogicznej, wręcz odwrotnie wydaje się, że większość potrzeb ja-kie mają dzieci są to potrzeby pierwotne. Są jednak też i potrzeby nabyte, wtórne. Na przykład fakt uczęszczania przez rodzinę jako podstawową grupę do kościoła może wytworzyć u dziecka przez sam fakt uczęszczania do niego, stałą dyspozycję do uczęszczania. Praca pedagogiczna, a co za nią następuje tworzenie się habitusu jest procesem nieodwracalnym- mówimy wtedy o habitusie pierwotnym, który to powstaje w grupach pierwotnych. Jest on zaczątkiem do powstawania kolejnych habitusów w toku trwania życia społecznego. Dystans pomiędzy habitusem, który został wdrożony jednostce jako pierwszy, a tym który miałby zostać osiągnięty jest niezwykle istotny. „Nieodwracalność procesów uczenia powoduje, że habitus zdobyty w rodzinie tkwi u podstaw recepcji i przyswojenia wiadomości szkol-nych.”21

Interioryzacja arbitralności kulturowej może zachodzić w sposób jawny (gdy sposób wdrażania wytwarzający habitus jest metodycznie zorganizowany) lub zakamuflowany (gdy habitus wytwarzany jest nieświadomie, ujawnia się tylko w narzuconej praktyce ).

„Oznacza to stwierdzenie, że praca pedagogiczna wytwarzająca habitus jako system schematów myśli, percepcji, oceniania i działania, wywołuje niezna-jomość ograniczeń zawartych w tym systemie, i to w ten sposób, że skuteczność etycznego i logicznego zaprogramowania przez nią wytworzonego ulega podwo-jeniu na skutek nieznajomości, będącej funkcją stopnia wykonania pracy peda-gogicznej, osobnicy <<wytworzeni>> przez pracę pedagogiczną nie byliby tak całkowicie więźniami ograniczeń narzuconych im myśli i ich realizacji przez ar-

20 Tamże, s.115.21 Tamże, s.122.

calosc.indd 83 2011-02-23 18:31:35

Słowo Młodych84

bitralność kulturową, gdyby zamknięci przez autodyscyplinę i autocenzurę nie przeżywali swoich myśli i ich realizacji podlegając złudzeniu wolności i uniwer-salności”22.

Koncepcja P. Bourdieu zakłada, że to co nazywane jest w jego teorii repro-dukcji habitusem, to jest całe otoczenie określonej danej jednostki w szczególno-ści środowisko rodzinne, w późniejszych etapach życia na habitus kluczowy ma mieć szkoła. W jego skład wchodzą również osobiste wierzenia, skłonności oraz pomysły na rozwiązywanie problemów (dotyczyć to może na przykład odpo-wiedniego zachowania). Teoria habitusu kwestionuje fakt istnienia u ludzi wol-nej woli, ponieważ jego zdaniem jest ona ograniczona w dużym stopniu poprzez jego zdolność do działania i posiadanej bądź nie posiadanej możliwość wyboru. Jednak ludzie nie są tylko schematami , ponieważ każdy habitus wykazuje pew-ną elastyczność i czasami zdarzają się wyjątkowe jednostki, które są wyjątkowo odporne na reprodukcję. Głównie P. Bourdieu twierdzi, że w koncepcji habitusu istnieją rozliczne sposoby działania, o których dana jednostka nigdy by nie pomy-ślała. Dlatego takie możliwości w rzeczywistości nie istnieją, ponieważ nie moż-na z nich korzystać. W codziennym życiu społecznym jednostka funkcjonuje w oparciu o znane i przyswojone odpowiednio wcześniej scenariusze zachowań i wiedzy. To pokazuje ludzi jako tych, którzy mają już „uformowany” pewien obraz rzeczywistości i gotowy jest on do spontanicznego działania w określonej sytuacji.

Najciekawsze wydaje się to, że habitusu człowieka nie można poznać bez-granicznie, wynika to z założenia, że tkwi on w podświadomości, co oznacza, że człowiek nie do końca wie o jego istnieniu. Nie zdaje sobie sprawy z jego wpływu na działalność jednostki, a w ostateczności na ukształtowanie się postawy życio-wej.

22 Tamże, s.118.

calosc.indd 84 2011-02-23 18:31:35

Mateusz: Idź na uniwersytet i posłuchaj, czego tam się uczy o dzieciach.Feliks: Wiem, pedagogika.

Hubertus von Schoenebeck Wolność od wychowania

Postać Schoenebecka jest niewątpliwie kojarzona z nurtem zwanym an-typedagogika i jest chyba najbardziej znanym przedstawicielem tej radykalnej koncepcji w Polsce. Nieustannie pojawiające się nowe pozycje tegoż autora, jak i wznowienia głównego dzieła, omówienia i coroczne seminaria – to wszystko każe nam traktować Schoenebecka z jednej strony jako reprezentanta tej względ-nie młodej koncepcji, z drugiej, jako postać istotną. Istotność ta przekłada się również na dokonania teoretyczne, samą myśl autora. Myśl drażniącą, irytującą, prowokującą, podważającą nasze wyobrażenia o ludziach, dzieciach, wychowa-niu. Dokonując zaciekłych ataków na szanowaną i ugruntowaną w społeczeństwie pozycję pedagogiki. To myśl walcząca, chociaż głosi pokój. Kąsająca, zadająca bo-lesne ciosy, chociaż postulująca pełne tolerancji współistnienie. Myśl, która rodzi się w sporze, w negacji zastanego porządku. Taka jest antypedagogika, taka jest twórczość Schoenebecka.

1. Schoenebeck jako dłużnik.

Historycznie ta zbuntowana myśl pojawia się u schyłku rewolty studenckiej w krajach zachodnich - w USA będzie to rok 1970, w Europie zaś w 1974. Rewol-ty, która podważyła wartości leżące u podstaw danej organizacji społeczeństwa

oskar szwabowski

Antypedagogika, Postpedagogika, Amication - Radykalizm Schoenebecka

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 85 2011-02-23 18:31:35

Słowo Młodych86

oraz rozbudziła emancypacyjny potencjał mniejszości. Walka ludności czarnej, kobiet, podłożyła fundamenty pod inne relacje międzyludzkie. Relacje oparte na równości i poszanowaniu odmienności. Poglądy głoszące, że jedni są lepsi od innych, dlatego, że posiadają taki, a nie inny odcień skóry, czy takie, a nie inne organa płciowe, został skompromitowany. (R)ewolucja ta ominęła dzieci, w imie-niu których wystąpili rodzice organizując się w ruch praw dziecka. „Na jego cze-le stanęli psychologowie, prawnicy i nauczyciele, podejmujący walkę polityczną i edukacyjną o równouprawnienie dzieci w każdej dziedzinie życia, w każdym środowisku i w każdej instytucji”1. Krytycznie odnieśli się do organizacji społecz-nej, różnych instytucji (od szkoły po mass media) jak i do form prawnych, w tym Deklaracji Praw Dziecka ONZ z roku 1956, uważając że podtrzymuje ona przed-miotowy status dzieci. “Przyjmują one [Deklaracja ONZ i inne prawne deklaracje nawiązujące do Paktu Praw Człowieka] w swojej istocie dalszą zależność dzieci i młodzieży od osób dorosłych”2. Pozostały one ostatnią uciskaną mniejszością, a jednocześnie stosunki pomiędzy dorosłymi, a młodymi ludźmi okazały się osto-ją zasady panowania. I obłudy.

Rozbudzenie dążeń emancypacyjnych mniejszości, radykalna krytyka po-rządku społecznego opartego na przemocy, panowaniu, arbitralnie narzuconym nierównościom, to wszystko w połączeniu z bezwładem pedagogiki, niewydol-nością systemu edukacyjnego oraz wyłonieniem się nowych koncepcji teoretycz-nych, sprawiło, że antypedagogika mogła się rozwinąć.

Czerpiąc z jednej strony z niezadowolenia, z potencjału krytycznego, z dogasającego ognia rewolty studenckiej, antypedagogika sięgnęła też do kon-cepcji, które odwoływały się do wrodzonej dobroci ludzi. Myśli, która odkrywa w człowieku to co twórcze, która ujmuje go, jako istotę dążącą spontanicznie do samorozwoju, która podkreśla jego prospołeczny charakter, wskazując jednocze-śnie na destrukcyjny wpływ społecznej przemocy, represji. Nieludzkość pojawia się w tej myśli jako wynik nieludzkiej organizacji społeczeństwa. Szaleństwo, przykładowo, jest ludzką odpowiedzią na nieludzki świat, jak chcą tego antyp-sychiatrzy. Człowiek nie jest też maszyną, tym, co obserwowalne, rzeczą, ale po-siada wymiar niedostrzegalny, wymiar uczuć, emocji. Człowiek jest osobą, a nie przedmiotem. R. D. Laing w swojej pracy o schizofrenii stwierdza, że do innego można podejść na dwa sposoby: jako egzystencji zanurzonej w świecie, gdzie bie-rze się pod uwagę doświadczenia tejże osoby i jej intencje; jako organizmu, gdzie

1 Bogusław Śliwierski, Antypedagogika [w:] Tomasz Szkudlarek, Bogusław Śliwierski, Wyzwania pedagogiki krytycznej i antypedagogiki, Kraków 2000, s. 55.2 Ibidem, s. 55.

calosc.indd 86 2011-02-23 18:31:36

Słowo Młodych 87

zainteresowanie sprowadza się do badania napięcia elektrycznego w mózgu, skur-czów mięśni, zachodzenia pewnych procesów.

W człowieku analizowanym jako organizm nie ma miejsca na pożądanie, obawy, nadzieję czy rozpacz. To, co w nim analizujemy, nie ma nic wspólnego z jego intencjami wobec świata, są to jedynie kwanty energii w pewnym systemie energetycznym3. Laing zastanawia się, dlaczego teorię, które urzeczowiają ludzi, depersonalizują, nie są uznawane za szalone, skoro za szalonych uważamy ludzi, którzy uważają się za rzeczy czy maszyny. Koncepcje reifikujące człowieka Laing uważa, za błędne. Jak pisze: Choć prowadzona w imię naukowości, reifikacja taka daje w wyniku fałszywą ‘wiedzę’. Jest to podejście równie błędne jak personifika-cja przyrody i fałszywa personifikacja przedmiotów4.

Ujęcie człowieka jako istoty o wymiarze emocjonalnym, posiadającego własną historię i własny świat, powiązanego z ludźmi, ale jednocześnie będącym bytem samodzielnym, zostaje przyjęte przez Schoenebecka. On sam następująco opisuje tradycję z której się wywodzi:

Na początku lat siedemdziesiątych w nurt ruchu praw dziecka została włączona radykalna analiza tradycyjnych stosunków między dorosłymi i dziećmi. (…) To mocno zakorzenione w postmodernizmie stanowisko ma swoje źródło w egzystencjalnej równości ludzi oraz ich przekonań. Ukazuje drogę do uniwer-salnej postpedagogicznej komunikacji. Tacy naukowcy i badacze, jak np. Heinrich Kupffer, Roland Laing, Margaret Mead, Carl Rogers, Paul Feyerabend – reprezen-tujący różne kraje i dziedziny wiedzy – formułowali podobne postpedagogiczne impulsy, a w roku 1975 Ekkehard von Braunmühl w swoim eseju pt. Antypedago-gika ostro skrytykował naukę o wychowaniu5.

W tekście Antypedagogika. Być i wspierać zamiast wychowywać Schoene-beck stwierdza, “że największe wsparcie nowa relacja otrzymuje od przedstawi-cieli psychologii humanistycznej”6. W późniejszych pracach nacisk kłaść będzie na powiązanie swojej koncepcji ze stanowiskiem postmodernistycznym.

3 R. D. Laing, Podzielone ‘ja’. Egzystencjalistyczne studium zdrowia i choroby psychicznej, tłum. Maciej Karpiński, Poznań 1999, s. 26.4 Ibidem, s. 29.5 Hubertus von Schoenebeck, Życie w wolności od psychicznej przemocy, tłum. Ewa Pastuszek, Wiktor Żłobicki, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2008, s. 11.6 Hubertus von Schoenebeck, Antypedagogika. Być i wspierać zamiast wychowywać, tłum. Natasza Szymańska, Warszawa 1994, s. 47.

calosc.indd 87 2011-02-23 18:31:36

Słowo Młodych88

Obraz zadłużenia byłby niepełny, jeśli nie wspomni się o chyba kluczo-wym zadłużeniu – bezpośredniemu doświadczeniu relacji pozapedagogicznej – amication. Historyczne i teoretyczne impulsy zogniskowały się i rozwinęły w trudno wyrażalną tęczę w latach 1976-1978 podczas projektu badawczego. Schoenebeck w tych latach rozwijał, praktykował relację przyjaźni z dziećmi. Re-lacji, która jest nieustannie badana i rozwijana. “Amication zrodziła się z wyników tych badań”7. I może nie tyle jako dług, ale dar. Bezinteresowny dar samego życia. Uśmiechu, który rozprasza mroki świata pedagogicznego.

Przeciwko

Antypedagogika, jak już wspomniałem, jest myśleniem walecznym. Ro-dzi się ze sprzeciwu wobec pewnego stanu rzeczy, pewnego zjawiska – tym czar-nym charakterem jest pedagogika. Pedagogika rozumiana nie tyle jako nauka o wychowaniu, ale nastawienie psychologiczne. Postawa egzystencjalna. Sposób postrzegania świata i innych ludzi. Rodzaj światopoglądu czy ideologii. Stanowi-skiem mającym tysiącletnią tradycję – patriarchalną tradycję ucisku.

Pedagogiczne widzenie świata i ludzi cechuje się, mówiąc najogólniej, za-sadą, że ludzie nie istnieją sami z siebie, ale dopiero muszą zostać wytworzeni poprzez różne zabiegi zwane niewinnie wychowaniem. Podstawową hipotezą jest, stwierdza Schoenebeck, twierdzenie, że dzieci nie wiedzą, co jest dla nich dobre. Dopiero, gdy przejdą określone warunkowania, zostaną nauczone zasad społecz-nych, właściwego myślenia, właściwego odczuwania oraz właściwego zachowania – po przejściu licznych testów człowieczeństwa i magicznego progu określonego wieku, zostaną uznani za samodzielnych, mogący ponosić odpowiedzialność za samych siebie. Póki to nie nastąpi potrzebują kogoś kto przejmie za nich odpo-wiedzialność, kogoś kto będzie im mówił, co jest dla nich dobre. Kogoś, kto wie lepiej. Odmawiając dzieciom prawa do samostanowienia, do wolności, do by-cia w pełni człowiekiem, traktując młodego człowieka jako masę do przerobie-nia – czy to według zakurzonych ksiąg, mądrości długobrodych starców, czy to według najnowszych odkryć nauki o wychowaniu, mądrości gładko ogolonych specjalistów – wprowadza hierarchiczne stosunki. Wychowawca jako ten, który przemawia, ten, który prowadzi, ten, który wie, ten, który już został człowiekiem. Wychowanek jako ten, który słuch, ten, który przemawia tylko pod dyktando,

7 Hubertus von Schoenebeck, Postpedagogika. Od antypedagogiki do Amication, tłum. Andrzej Murzyn, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2009, s. 16.

calosc.indd 88 2011-02-23 18:31:36

Słowo Młodych 89

ten, który jest prowadzony, ten, który nie wie, ten, który jeszcze nie jest człowie-kiem. Mamy tutaj do czynienia z roszczeniem wychowawczym, czyli, jak stwier-dza Schoenebeck, “postawą człowieka twierdzącego, że wie lepiej niż ktoś inny”8.

Światopogląd pedagogiczny nie jest w stanie sproblematyzować swojej głównej hipotezy. Tabuizuje rzeczywistość. Oczywistym jest, że dzieci nie wiedzą, co jest dla nich dobre. Oczywistym jest, że wychowanie jest niezbędne. Nieumie-jętność zakwestionowania wspomnianych oczywistości nazywa Schoenebeck “pedagogicznym tabu”.

‘Nie wolno przyznawać, że dzieci są zdolne decydować o sobie i swoim losie’. Twierdzę, że jest to tabu, gdyż moim zdaniem zdolność ta istnieje napraw-dę, chociaż objęta jest ‘klątwą’, tak że nawet nie podejmujemy prób dostrzeżenia jej, zastanowienia się nad nią i co więcej, nie dopuszczamy do powstania pytania: ‘Czy to możliwe, aby dzieci decydowały o sobie i swoim losie?’9.

Dla pedagogiki, według Schoenebecka, powyższe pytania pozbawione są sensu. Niezależnie od oświecenia, od wolnościowości konkretnej pedagogiki, ta-buizacja, hierarchia, odmowa prawa do samostanowienia dzieci stanowią inte-gralny element. Smycz jest raz krótsza, raz dłuższa, ale nikt, przed powstaniem antypedagogiki, nie odważył się jej odciąć. Edukatorzy do wolności są jedynie bardziej podstępnymi wrogami wolności. Pedagogika przypomina warunkowa-nie opisane w antyutopii Aldousa Huxleya zatytułowanej Nowy Wspaniały Świat. Hipnopedia - prawdziwie naukowa pedagogika10. Nastawienie pedagogiczne zostaje podane radykalnej krytyce, odrzucone właśnie z powodu głównej hipotezy, stanowiącej o tożsamości danego światopo-glądu. Stabuizowane myślenie o świecie i ludziach prezentowane przez agentów wychowania i ludzi przesiąkniętych duchem szkoły nie jest do przyjęcia przez “głosicieli nowej relacji przyjaźni” jedynie z powodu “tabu”, ale głównie ze wzglę-du na konsekwencje tegoż “tabu”. Nie chodzi o błąd teoretyczny, ale o realne, dla realnych ludzi, skutki. O praktykę jaką taka teoria generuje. Bogusław Śliwerski odpowiadając na pytanie: Dlaczego pedagogika jest czarna? Według antypedagogów, stwierdza: ‘Czarna pedagogika’ jest swoistego

8 H. Schoenebeck, Antypedagogika…, s. 7.9 Ibidem, s. 34-35.10 Aldous Huxley, Nowy Wspaniały Świat, tłum. Bogdan Baran, Wydawnictwo Literackie, Warszawa 1988.

calosc.indd 89 2011-02-23 18:31:36

Słowo Młodych90

rodzaju oskarżeniem każdej nauki o wychowaniu, każdej teorii wychowania o to, że – z racji swojej intencjonalności oddziaływań, odwoływania się u ich pod-staw do celów wychowania – niesie z sobą przemoc, totalitaryzm, mistyfikację czy nawet wrogość wobec dziecka11. Odmówienie komuś prawa do samostanowienia nie jest niewinnym aktem, ale gwałtem, aktem agresji, który dociera do samej istoty człowieka, jej wewnętrz-nego świata. Trucizną wsączaną przez pedagogicznych rodziców i wyszkolonych agentów wychowania, w psychikę człowieka. Według Schoenebecka nastawie-nie pedagogiczne – wiem lepiej od ciebie, co jest dla ciebie dobre – jest znacznie okrutniejsze od władzy przejawiającej się przez zewnętrze zakazy, prawo czy nagą przemoc. Przenikając do świata wewnętrznego za pośrednictwem uczuć narusza poczucie tożsamości danej osoby, “deformuje jego poczucie samoakceptacji”12. Ko-munikat, jaki jest tutaj przekazywany brzmi: “Nie możesz być kim jesteś”. Niszczy to miłość własną dziecka, a tym samym uniemożliwia kochanie innych. Destrukcji ulega nie tylko wiara dziecka w siebie, ale i w drugiego człowieka, we wspólnotę. Rozwija się agresja: z zatrutego dziecka rozwija się przepełniony agresją, poczuciem niższości, zastraszony dorosły. Jako podsumowanie dokonań pedagogicznego na-stawienia można przetoczyć słowa Schoenebecka: Ukryta lub jawna nienawiść do samego siebie oraz nienawiść społeczna przechodząca w gotowość do zabicia siebie i innych (gotowość do walki) – to następstwa pedagogicznej mentalności13.

Skutki dla dziecka, ale i dla społeczeństwa, roszczenia wychowawczego, są dramatyczne. Pedagogika stanowi nie tyle niewydolną próbę zaradzenia bo-lączkom świata, co stanowi wręcz ich przyczynę. Stanowi ostatni bastion patriar-chalnej wizji rzeczywistości i zatruwa dusze indywidualne oraz niszczy wspólno-tę. Uniemożliwia miłość, życie w przyjaźni, przekreśla wolność, a w ich miejsce wprowadza egoizm, agresje i panowanie. Świat pedagogiczny nie zauważa, że do-prowadził do niezgody między człowiekiem i nim samym, drugim człowiekiem i światem14.

Łamiąc nogi, podaje źle sklecone protezy. Nieumiejętnością chodzenia zranionego przez pedagogów człowieka uzasadnia swoje istnienie.

11 B. Śliwierski, Antypedagogika, s. 72 [w:] op.cit.12 H. Schoenebeck, Antypedagogika…, s. 43.13 H. Schoenebeck, Postpedagogika…, s. 38.14 Ibidem, s. 39.

calosc.indd 90 2011-02-23 18:31:36

Słowo Młodych 91

2. Za

Nim spróbuję zrekonstruować pole teoretyczne wypracowane przez Scho-enebecka poczynię małą dygresje natury terminologicznej. Otóż podczas lektury dzieł wspomnianego autora natrafimy na takie określenia jego koncepcji jak: an-typedagogika, postpedagogika oraz amication. Tym samym pojawia się pytanie, czy mamy tutaj z różnymi koncepcjami, czy wymienione słowa są osobnymi po-jęciami, czy też można je traktować jako synonimy? Czy stanowią konkurencyjne w pewnym sensie propozycje? Może mamy do czynienia z ewolucją teoretycz-ną, w której propozycje antypedagogiki zostają tak przekształcone w myśleniu postpedagogicznym, że potrzebna jest nowa nazwa, która podkreśli odrębność danego stanowiska względem stadium poprzedniego?

Podczas lektury dzieł Schoenebecka można zauważyć, że traktuje powyż-sze trzy terminy zamiennie. Amication jest często zrównywane z antypedagogi-ką. Podobnie Śliwierski zrównuje postpedagogika i antypedagogika. Co sugeruje, że terminy te mają charakter synonimów. Wskazuje jednakże, że wprowadzenie i zastąpienie antypedagogiki słowem postpedagogika i amication ma tutaj cha-rakter propagandowy. Jest posunięciem strategicznym. Skierowaniem uwagi osoby zapoznającej się z nową relacją z dziećmi na pozytywny program. Niejako uniknięcie negatywnych konotacji i uprzedzeń względem drapieżnego terminu antypedagogika. Zaznaczyć konstruktywny wymiar jego koncepcji. Zdystanso-wać wobec “anarchistycznego” odłamu. Śliwierski w kontekście zmiany nazwy stwierdza, że: Jego [terminu postpedagogika] twórcy [Schoenebeck] nie zado-wala fakt, iż główni oponenci antypedagogiki koncentrują się na nazwie, a nie wczuwają się w istotę przemiany mentalności, podstaw człowieka wobec siebie i innych15.

Podobnie sytuacja wygląda w odniesieniu do amication. Pojęcie to ma na celu zwracać uwagę na pozytywny aspekt. Na to co nowe. Na samą istotę ży-cia “po tamtej stronie wychowania”. Unika też konotacji z pedagogiką, którym obciążone są pozostałe dwa słowa.

Niemniej sprawa terminologiczna nie kończy się na powyższych uwagach. Dostrzec można, że koncepcja teoretyczna rozwija się. Schoenebeck nieustannie doprecyzowuje swoje stanowisko. Wprowadzenie nowych terminów zwraca rów-nież uwagę na ten postęp. Nie ma on jednak charakteru rewolucyjnego, skoko-

15 Bogusław Śliwierski, Współczesne teorie i nurty wychowania, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2004, s. 339.

calosc.indd 91 2011-02-23 18:31:36

Słowo Młodych92

wego, ale kumulatywny, ewolucyjny, gdzie podstawy teoretyczne, struktura myśli pozostaje niezmienna. Jaka więc jest ta struktura? Czym są te podstawy teoretycz-ne?

Podobnie jak w przypadku pedagogiki, antypedagogika jest swoistą wi-zją świata i ludzi, i również ona opiera się na jednej kluczowej hipotezie: ludzie od samego narodzenia wiedzą co dla nich jest dobre. Każdy z nas od chwili pojawienia się na świecie jest w pełni za siebie odpowiedzialny. Ma prawo do samostanowienia. Nie ma potrzeby tworzenia z nich ludzi - oni są ludźmi. Ta, kluczowa hipoteza, nakazuje zerwanie z roszczeniem wychowawczym. Z wycho-waniem – niezależnie od jego formy. Dzisiaj jest wielu dorosłych, pisze Schoene-beck, wielkodusznych, ‘demokratyczno-partnerskich’ wychowawców, którzy tak naprawdę nadal trzymają swe dzieci na smyczy ‘wiem lepiej, co jest dobre dla ciebie’, czyniąc ją jednak niezwykle długą. I mimo wszystko trzymają oni tę smycz w ręku, podczas gdy postpedagogicznie żyjący ludzie definitywnie ją przecięli. Dlatego przeciwstawność AMICATION wobec pedagogiki określić można jako radykalizm16. Wychowanie odróżnia Schoenebeck od oddziaływania. Wychowanie po-jawia się zawsze tam, gdzie mamy do czynienia ze zmuszeniem kogoś do czynie-nia czegoś, czego nie chce w imię jego dobra. Kogoś, kto przychodzi z zewnątrz i kwestionuje wewnętrzny świat danej jednostki. Hipoteza pedagogiczna jest esen-cją wychowania. Tymczasem każde działanie pozbawione wspomnianej pretensji można uznać za oddziaływanie, wywieranie wpływu. To działanie “bez wkracza-nia na płaszczyznę samostanowienia”. Nie oznacza to braku władzy, przemocy a nawet agresji. Z tą istotną różnicą, że tutaj agresja nie niszczy delikatnej psy-chiki. Nie ma w niej pragnienia dominacji – stanowi jedynie obronę w relacjach. Nazywam to ‘prawem do samoobrony w relacjach’: kiedy czujesz się zaatakowany (…), myślisz o sobie i bronisz się17.

Odrzucając wychowanie, antypedagodzy odrzucają również odpowiedzialność zastępując ją postawą wspierającą. Mogę komuś pomóc, nie mogę za niego żyć. Każdy ponosi sam ryzyko egzystencji, tak jak nikt nie może zastąpić go podczas dnia narodzin, ani w dniu śmierci.

Odrzuciłem paraliżujące poczucie odpowiedzialności za dzieci przyjmu-jąc nowy rodzaj odpowiedzialności: szanuję prawo do samostanowienia i odpo-

16 H. Schoenebeck, Życie w wolności od…, s. 19.17 H. Schoenebeck, Antypedagogika…, s. 95.

calosc.indd 92 2011-02-23 18:31:36

Słowo Młodych 93

wiedzialności za siebie młodych ludzi i czuję się odpowiedzialny wobec tego pra-wa18.

Schoenebeck podaje dwanaście punktów, które cechują nową relację mię-dzy ludźmi. Zamieszcza je w kilku swoich książkach. Każdy z tych punktów opa-trzony został krótkim komentarzem. Najłatwiej byłoby zacytować te przykazania – zamiast tego odsyłam do książek Schoenebecka. Wymienię je jedynie w podanej kolejności: miłość do siebie, pełnowartościowość, odpowiedzialność za siebie, su-werenność, ekwiwalencja, subiektywność, bezbłędność, natura społeczna, szacu-nek dla świata wewnętrznego, asertywność, empatia, wolność od wychowania.

Najogólniej rzecz ujmując nowa relacja postpedagogiczna jednakowo traktuje wizje światów, innych ludzi, z szacunkiem odnosząc się do ich świata wewnętrznego. Innych postrzega nie jako masę do przerobienia, przedmioty, ale jako Innych, którzy są tacy jak my, ale nie są nami i nigdy (oby!) nie byli. Jesteśmy podobni, ale też radykalnie różni – co nie znaczy, że ktoś jest w tym horyzontal-nym układzie gorszy. Nasza radykalna inność, nieprzekładalność subiektywnych światów, nie niszczy społeczeństwa, ale to właśnie zróżnicowanie tworzy wspól-notę, harmonijnie działające środowisko, w którym kontakty opierają się na miło-ści i zaufaniu. A przede wszystkim na miłości własnej, która kieruje człowieka ku innym ludziom. Wszyscy jesteśmy tu i teraz. I nikt nie musi się stawać kimś. Jeśli “ja” się zmieni, to pod wpływem wewnętrznego impulsu, kierowany własną wolą.Ta nowa wizja świata zakorzeniona jest w konstruktywnym postmodernizmie. Jednostka nie popada w rozpacz wobec dowolności świata, ale odpowiada na nią. Samodzielnie konstruując swoją opowieść. Jak pisze Schoenebeck:

Każda jednostka napełnia sensem postnowoczesną dowolność dzięki swym subiektywnym wyborom, we własnym, indywidualnym systemie aksjolo-gicznym. Tym sposobem powstaje postmodernistyczna etyka odpowiedzialności za siebie, która postnowoczesnej ekwiwalencji nadaje konstruktywny kierunek19.

Pomiędzy słowami

Amication jako przyjazny stosunek z sobą, światem i innymi ludźmi wy-raża się nie tyle na poziomie teoretycznym, intelektualnym, co na poziomie psy-chicznym, poziomie uczuć. Z zewnątrz działanie zarówno pedagogicznych rodzi-

18 Ibidem, s. 34.19 Hubertus von Schoenebeck, Wolność od wychowania, tłum. Grzegorz Słowiński, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2008, s. 101.

calosc.indd 93 2011-02-23 18:31:37

Słowo Młodych94

ców, jak antypedagogicznych wygląda tak samo. Tym, co ich różni, to to, co kryje się pomiędzy słowami, trudno uchwytna melodia. Coś, co niemal wymyka się percepcji. Oddziałowując niejawnie.

Schoenebeck przemawia niejako ze sfery niewypowiedzianego łamiąc tabu na-ukowości. Próbując ubrać w słowa to co poza słowne. Możliwe, że z tego wynika specyfika pisania Schoenebecka: operowanie hasłami, przykładem, odwoływanie się do poezji, stosowanie języka literackiego… Liczne powtórzenia, skojarzenia, impulsy mające poruszyć coś w osobie czytającej. Batalia nie rozgrywa się na tere-nie intelektu, nie można przejść na drugą stronę wychowania opanowując na pa-mięć kodeks prawny antypedagogiki, stając się specjalistą, badaczem naukowym, nie ma żadnych obiektywnych, sprawdzonych metod jak należy postępować. Każ-dy sam musi odnaleźć drogę do swojego dziecka. Tego przed nim, i tego w sobie. I nieustannie baczyć, by nie zejść z drogi. Zdani jesteśmy niejako na samych sie-bie. Oczywiście można w tym miejscu zapytać: po co “gwarant”?

Schoenebeck twierdzi wprawdzie, że niczego nie musimy się uczyć. Nie chodzi o to by stać się postpedagogicznym człowiekiem. By zostać wychowanym do antypedagogiki. Postawę tę okryć możemy u siebie, w sobie samym. Przysypa-ną kurzem pedagogicznego wychowania. Rozwijając empatię i podążając za dzie-cięcym uśmiechem.

3. Anty-Test

W tym momencie chciałbym się odnieść do niektórych, moim zdaniem istotnych, zarzutów wobec koncepcji Schoenebecka. Lista zapytań, pozornych zarzutów, nietrafionych krytyk jest dość spora. W wydanej w Polsce książce An-typedagogika w dialogu20 znajdziemy 30 zarzutów wobec antypedagogiki, które według Schoenebecka wynikają z niezrozumienia istoty nowej relacji. Popularne, wynikające często z pobieżnej lektury, zwykłych przesądów, oskarżenia względem antypedagogiki Schoenebeck zamieszcza w swoich tekstach tłumacząc ich nie-zasadność. W swojej oszczędnej strukturze, koncepcja Schoenebecka wydaje się opierać wszystkim atakom. Niemniej pewne wątpliwości pozostają.

Ogólność refleksji Schoenebecka która stanowi niewątpliwą broń, stanowi również o słabości. Postpedagogiczna narracja tworzy binarny świat: z jednej st-rony dobra antypedagogika, z drugiej zła pedagogika. Nie dokonuje rozróżnienia

20 Hubertus von Schoenebeck, Antypedagogika w dialogu. Wprowadzenie w rozmyślania o an-typedagogice, tłum. Dorota Szobryn, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2009.

calosc.indd 94 2011-02-23 18:31:37

Słowo Młodych 95

w samej pedagogice, która jest bogatą i nie tak toporną i jednoznaczną nauką. Tymczasem postpedagogika swoje dokonania, perspektywę przedstawia jako ziszczenie wolności ludzkiej. Jako coś zdecydowanie lepszego: oczywiście według antypedagogów. Nie mamy narzędzia pozwalającego krytykować poszczególne projekty społeczne poza sumieniem, a to jest dość zawodne narzędzie. Subiekty-wizm wszystkich doktryn, odkryć naukowych, stanowisk teoretycznych ma cha-rakter założeniowy i obiektywny. Obiektywną prawdą jest, że nie ma obiektywnej prawdy. Nie tylko na poziomie społecznym, ale i naukowym nasze sumienie ma określać, co jest “prawdziwe”, a co nie.

Postpedagogika, podobnie jak pedagogika, tabuizuje pewne obszary: jak na przykład relacja wolności wewnętrznej a wolności zewnętrznej. A przecież zakaz po-stępowania zgodnie z własnymi uczuciami, z własnymi przekonaniami, jest w wy-padku antypedagogiki jeszcze bardziej arbitralny. Nasączony przemocą. Ten w końcu stawia na swoim kto ma większą moc: perswazji czy fizyczną. Możesz zachować swój wewnętrzny świat, ale to ja dyktuje warunki działania. Możliwe, że przez miłość rzą-dzi się tak samo sprytnie jak za sprawą wolności.

Wiele problemów rodzi liberalizm Schoenebecka. Jego kategoria wolności ma charakter liberalny. Nie rozpatruje jej na poziomie społeczeństwa. Jednostka jest tym co przed społeczne i co tworzy społeczeństwa, ale już nie do końca jest przez to społe-czeństwo tworzone. Z problemem tym wiąże się indywidualizm metodologiczny oraz “humanistyczny”, antropologiczny punkt wyjścia. Generuje to szereg tabuizacji.

Funkcja szkoły krytykowana przez Schoenebecka jest z pozycji jednost-ki21. Zabija spontaniczne dążenie do wiedzy, nie pozwala na rozwój, ogranicza wolność słowa… Nie za bardzo można zrozumieć samą funkcję oświaty w spo-łeczeństwie. Bez uwzględnienia ekonomicznej organizacji, podziału społeczne-go, hierarchicznego podziału władzy i własności skazany jest na poruszaniu się w ideologicznej przestrzeni pedagogicznej, nie mogąc sięgnąć prawdy materialnej. Zarzut ten nie dotyczy jedynie szkoły, systemu edukacyjnego, ale i braku rozpo-znania społeczeństwa jako takiego. Wspólnota to nie to samo co społeczeństwo. I można powiedzieć, że człowiek z natury jest wspólnotowy, a nie społeczny. Spo-łecznym musi się dopiero stać: pracownikiem posiadającym określone wartości i umiejętności, naukowcem, który nie tyle myśli, co myśli w określonych ramach – zdyscyplinowanie, autozdyscyplinowanie.

21 ”Z tej perspektywy ‘ja’ rozglądam się wokół siebie, patrzę na świat, patrzę również na szkołę i dzieci” Hubertus Von Schoenebeck, Jaka może być szkoła?, tłum. Andrzej Murzyn, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2009, s.14.

calosc.indd 95 2011-02-23 18:31:37

Słowo Młodych96

Konsekwencją przyjętego liberalizmu jest również formalno-prawna ana-liza emancypacji. Chociaż analizy agresji psychicznej mogą nasuwać skojarzenia z jakimiś mikropraktykami władzy, to jednak mamy raczej w tym wypadku do czynienia z myśleniem mistycznym.

Ostatecznie praktyka antypedagogiki sprowadza się do tworzenie oaz wspólnoty w pedagogicznym społeczeństwie. Jeśli rozpatrywać by to z pozycji politycznych, to postpedagogika jest impotencka. Nie potrafi zaproponować pro-jektu społecznego, w którym jego relacje wspierane byłyby przez świat zewnętrz-ny i nie byłyby nieustannie atakowane. Niewolnikom opowiada o wewnętrznej wolności i daje ofertę wspierania się w procesie jej ochrony w kółkach różańco-wych. Tylko feudalizm się skończył. Pracownik nie tyle ma być narzędziem, co określonym podmiotem. 4. Doniosłość antypedagogiki Schoenebecka i kilka słów na zakończenie po-czątku

Koncepcja Schoenebecka, czy ogólnie wystąpienia antypedagogiki, zajęły istotne miejsce w historii oraz rozwoju wrażliwości odnośnie zagadnień pedago-gicznych. Swoim atakiem rozbili “tabu pedagogiczne” – i nic już nie może być ta-kie samo. Odwołując się do interesów “ostatniej” grupy uciskanej, zwrócili uwagę na tych, co dotychczas głosu byli pozbawieni, a ich milczenie uznawane była za normalne. Antypedagodzy uzmysłowili nam, że normalnym to nie jest. Wypuścili inspirujący impuls. Pozwolili na proces edukacji, na dziecko, na nas samych, na relację między nami spojrzeć z innej perspektywy. Ukazali spontaniczny wymiar tworzenia się wiedzy, samorozwoju, konstruowania wspólnoty…

Nie chcąc wchodzić w dyskurs konsumenta kultury, który coś zawsze so-bie od kogoś weźmie i spożytkuje po swojemu. Chcąc potraktować omawianą koncepcję z należytym szacunkiem, który nie rozbija struktury myśli. Nie doko-nuje nieuprawnionego gwałtu. A jednocześnie chcąc odnieść się do w sposób kry-tyczny, gdyż pomimo dużej wewnętrznej spójności koncepcja ta problematyzuje dość istotnych przestrzeni społecznych i teoretycznych, pomimo postulowanej konkretności, jak już wspomniałem, cechuje się zbytnią abstrakcyjnością… w tej skomplikowanej sytuacji stwierdzam, że ciekawym byłoby odniesienie koncepcji Schoenebecka do teoretycznych dokonać Stirnera i przyjrzenie się czy aby lewico-wa krytyka Stirnera nie mogłaby zostać odniesiona w pewnym zakresie do post-pedagogiki. Nie bez znaczenia są też wątki wiążące Schoenebecka z Abramow-skim.

calosc.indd 96 2011-02-23 18:31:37

Słowo Młodych 97

Pojawia się też pytanie o radykalizm Schoenebecka. Marek Torbicz w tek-ście Antypedagogika a “szowiniści dorosłości” (opartym zresztą na lekturze defen-sywnej, co już samo w sobie świadczy o poziomie autora i jego myśli) porównuje antypedagogikę z marksizmem. Tym, co łączy oba nurty, jest według Torbicza właśnie radykalizm. Jak pisze: Wydaje się jednak, że łączy je ze sobą jedna podsta-wowa cecha, a mianowicie radykalizm, zrywający (odcinający się) od dotychczas obowiązującego porządku22.

Samo “odcięcie się” nie jest wystarczającym powodem do zestawienia wspomnianych koncepcji. Wydaje się, że radykalizm Schoenebecka nie jest ra-dykalizmem całości i pod tym względem jest daleki od Marksa. Termin rady-kalizm w koncepcji postpedagogicznej ma raczej charakter potoczny, polityczny, a nie filozoficzny. Co nie oznacza, że studia porównawcze nie mogłyby przynieść dość ciekawych rezultatów, zwłaszcza biorąc pod uwagę uwagi Althussera na te-mat “cięcia epistemologicznego”. Niemniej we wspomnianym tekście zestawienie marksizmu i antypedagogiki ma być dyskredytujące: wskazanie na związki ze “zbrodniarzem” sugerować ma “zbrodniczość” postpedagogiki.

Uogólniając wspomniane tropy, wysunę pewną hipotezę: nie da rady bić bezpośrednio Schoenebecka. Należy uderzać w tych, u których zaciągał dług. Liczne weksle Schoenebeck traktuje nie tylko jako podstawy do rozpoczęcia pro-dukcji amicitiotywnej, ale również jako ochronę, tarczę.

Tylko… Co tu myśleć! Albo czujesz rytm i tańczysz – albo zmieniasz klub.

Bibliografia:1. Huxley Aldous, Nowy Wspaniały Świat, tłum. Bogdan Baran, Wydawnictwo Literackie, War-szawa 1988.2. Laing R. D., Podzielone ‘ja’. Egzystencjalistyczne studium zdrowia i choroby psychicznej, tłum. Maciej Karpiński, Poznań 1999.3. Schoenebeck Hubertus von, Antypedagogika w dialogu. Wprowadzenie w rozmyślania o antype-dagogice, tłum. Dorota Szobryn, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2009.4. Schoenebeck Hubertus von, Antypedagogika. Być i wspierać zamiast wychowywać, tłum. Nata-sza Szymańska, Warszawa 1994.5. Schoenebeck Hubertus von, Jaka może być szkoła?, tłum. Andrzej Murzyn, Oficyna Wydawni-cza Impuls, Kraków 2009.6. Schoenebeck Hubertus von, Postpedagogika. Od antypedagogiki do Amication, tłum. Andrzej Murzyn, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2009.7. Schoenebeck Hubertus von, Wolność od wychowania, tłum. Grzegorz Słowiński, Oficyna Wy-

22 Marek Torbicz, Antypedagogika a “szowiniści dorosłości”,strona internetowa Fundacji Servire Veritati Instytutu Edukacji Narodowej, dostęp: http://ien.pl/index.php/archives/175 (22.06.2010).

calosc.indd 97 2011-02-23 18:31:37

Słowo Młodych98

dawnicza Impuls, Kraków 2008.8. Schoenebeck Hubertus von, Życie w wolności od psychicznej przemocy, tłum. Ewa Pastuszek, Wiktor Żłobicki, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2008.9. Śliwierski Bogusław, Antypedagogika [w:] Tomasz Szkudlarek, Bogusław Śliwierski, Wyzwania pedagogiki krytycznej i antypedagogiki, Kraków 2000.10. Śliwierski Bogusław, Współczesne teorie i nurty wychowania, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków 2004.11. Torbicz Marek, Antypedagogika a “szowiniści dorosłości”,strona internetowa Fundacji Servire Veritati Instytutu Edukacji Narodowej, dostęp: http://ien.pl/index.php/archives/175 (22.06.2010).

calosc.indd 98 2011-02-23 18:31:37

Do dnia dzisiejszego otwartą pozostaje kwestia roli, którą odegrała filozo-fia Fryderyka Nietzschego wobec rodzącego się nazizmu. Jedno co nie ulega wąt-pliwości, to fakt, że zarówno u źródeł tworzenia, jak i w funkcjonowaniu Trzeciej Rzeszy, niejednokrotnie podpierano się autorytetem filozofa1. Sprawiło to, że zaraz w okresie powojennym, zarówno w środowiskach prawniczych jak i naukowych, w tym przede wszystkim wśród filozofów, twierdzono, że celem nietzsche-ańskiej filozofii było podżeganie do terroru, jaki skutkował drugą woj-ną światową2. Już wtedy różnica w interpretacji stała się zarzewiem kon-

1 Wśród zwolenników Hitlera parających się filozofią było ich niewielu. Najważniejszych wymie-nia Mirosław Żelazny. Byli to Alfred Baeumler- autor takich pism, jak: Nietzsche der Philozoph und Politiker (1937), Nietzsche als politischer Erzieher (1935) Nietzsche und der National Sozialis-mus (1939), Heinrich Härtle autor głośnej rozprawy Nietzsche und der Nationalsozialismus (1937) i Alfred Rosenberg Der Mythus des 20. Jahrhunderts (1930). Ponadto wymowna interpretacja dzieł Nietzschego przez Martina Heideggera sprawia, iż często utożsamia się filozofię Nietzschego z narodowosocjalistycznymi poglądami Heideggera. Więcej na ten temat M. Żelazny, Nietzsche. Ten wielki wzgardziciel, Toruń 2007, s. 206 – 220. 2 Choć nie ulega wątpliwości, że zawłaszczenie Nietzschego przez nazistów opierało się na wybiór-czej jego lekturze, manipulowanej i wyjętej z kontekstu, nie możemy zaprzeczyć, iż niektóre elemen-ty zasymilowane przez nazizm były rzeczywiście obecne w nietzscheańskiej filozofii. Tak przynaj-mniej uznał Trybunał Norymberski, który symbolicznie posadził na ławie oskarżonych zarówno Fichtego i Hegla, jak i Nietzschego. Jak utrzymuje Rosa Sala Rose w mowie oskarżycielskiej fran-cuski prokurator Francis de Menton, zaznaczywszy, że nie zamierza w żaden sposób łączyć filozofii Nietzschego z brutalnym prymitywizmem nazizmu, utrzymywał jednak, że „Nietzsche znajduje się wśród tych przodków, do których słusznie odwołuje się nazizm, ponieważ to on pierwszy uprawiał

Przemysław Zientkowski

Filozofia w służbie terroru. Nietzsche a nazizm – przyczynek do ideologicznego nadużycia

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 99 2011-02-23 18:31:37

Słowo Młodych100

fliktu. Słynne stały się wypowiedzi czołowego teoretyka nazistowskiej filozofii Ersta Kriecka, który wprost mówił, że: „Nietzsche był wrogiem socja-lizmu, wrogiem nacjonalizmu, i wrogiem idei rasy”, zaś zbulwersowany pro-fesor Arthur Drews w swoim artykule „Nietzsche als Philosoph des Natio-nalsozialismus?“ nazwał autora Poza dobrem i złem „wrogiem Niemiec i wszystkiego co niemieckie”, „indywidualistą, którego myśl była sprzeczna z socjalizmem” i „autorem, który Żydom przyznał widoczne miejsce w swojej filozofii polityki” 3. Ponad pół wieku po zakończeniu tego tragicznego wydarze-nia, jakim była rozpętana przez nazistów wojna, nadal trwają spory o oczyszcze-nie dobrego imienia autora Tako rzecze Zaratustra. Z jednej strony zarzucając mu inicjowanie myśli nazistowskiej, z drugiej zaś widząc w nim tego, kto obserwując konwulsje upadającego narodu niemieckiego postawił trafną diagnozę, czym się to skończy.

Głównym źródłem wiedzy o poglądach i działalności filozofa pozostają jego dzieła, w których przewrotnie zawarł myśli i idee mogące usprawiedliwić do-słownie wszystko. Nie dziwi zatem fakt, że również wśród współczesnych filozofów i historyków raz po raz wybuchają spory o odpowiedzialność Nietzschego za wła-sną twórczość.

Powszechne mniemanie, jakoby Nietzsche w swojej twórczości wielokrotnie zmieniał poglądy nie jest do końca oczywiste. Jak bardzo autor Zaratustry utożsamiał się ze swoją twórczością wskazywać może fakt, który w swojej książce biograficznej poświęconej Nietzschemu właśnie, przytacza Ivo Frenzel4. Wspomina on, iż w la-tach 1886 i 1887, w schyłkowym okresie swojej twórczości przygotował Nietzsche swoje dzieła do ponownego wydania. Napisał do nich jedynie nowe przedmowy. A całość za wyjątkiem Niewczesnych rozważań wznowił. O ile nie ma w tym przy-padku, a wystarczy przecież prześledzić z uwagą dzieła Nietzschego, by przekonać się, że najważniejsze idee obecne są w jego pismach od samego początku. Una-

spójną krytykę tradycyjnych wartości humanizmu, a ponad to jego wizja dominacji ludzi obdarzo-nych nieograniczoną władzą nad masami zapowiadała już reżim nazistowski. (…)Moralność nie-moralności, konsekwencja najczystszych doktryn Nietzschego, uznaje zniszczenie każdej konwen-cjonalnej moralności za najwyższy obowiązek człowieka”. Por. R. S. Rose, Krytyczny słownik mitów i symboli nazizmu, przekład Z. Jakubowska, A Rurarz, Warszawa 2006, s. 166. Wśród publikacji oskarżających Nietzschego warto sięgnąć do: E. Barker, Inspiratorzy wojny. Nietzsche i Treitschke (Cześć siły w Niemczech współczesnych), przekład W. Kierat, Warszawa 1915. Z polskich opraco-wań: S. Rozmaryn, U źródeł faszyzmu. Fryderyk Nietzsche. Warszawa 1947.3 A. Drews, Nietzsche als Philosoph des Nationalsozialismus?, Nordische Stimmen 4 (1934) 172 - 79. Podaję za R. Safranski, Martin Heidegger: Between Good and Evil. Cambridge 1999, p.  300.4 I. Frenzel, Nietzsche, przekład J. Dziubiński, Wrocław 1994, s. 134.

calosc.indd 100 2011-02-23 18:31:38

Słowo Młodych 101

ocznia to, jak bardzo pojmował swoją filozofię, jako monolit i jak bardzo ważne jest całościowe spojrzenie na gruntujące zagadnienia. Opierając się właśnie na holistycznym oglądzie jego spuścizny nie możemy wprost pominąć wydanego pośmiertnie dzieła o znamiennym tytule Wola Mocy. Dzieła, które od samego początku, jeszcze w trakcie opracowywania wywoływało wiele emocji, konfliktów i sprzecznych opinii. Jest ono do dziś przedmiotem sporu wśród badaczy filozofii au-tora Zmierzchu Bożyszcz. Elizabeth Nietzsche – Förester osoba, która bądź co bądź od roku 1890 była najbliżej pogrążonego w mrokach obłędu filozofa pisała: „Pod koniec zimy 1888 roku mój brat wykończył ogólną koncepcję swojego głównego dzieła, Woli mocy…”5. Nie ma jednak pewności, o ile prawdziwe są słowa Elizabeth Nietzsche, czy nakreślony przez filozofa plan pracy byłby jego ostateczną wersją. Z ogromnym przekonaniem można stwierdzić, że autorem wszystkich 1067 afo-ryzmów jest Fryderyk Nietzsche i że zostały one zebrane przez wydawców pozo-stających pod wpływem jego siostry6. Profesor Żelazny, sugeruje, iż ten „dziwoląg naruszający zasady sztuki historyczno – filozoficznej” dokończył Peter Gast wła-ściwie jedyna osoba, która mogła i powinna to robić7. Jak zauważa, siostra filozofa nie byłaby w stanie tego dokonać, brak jej bowiem stosownego warsztatu.

Elizabeth założyła muzeum poświecone twórczości swego brata, który ob-łożnie chory pozostawał w nim, jako „główny eksponat”, aż do swojej śmierci w 1900 roku. Od tego mniej więcej czasu rozpoczęła starania, by nierozerwalnie połączyć filozofię Nietzschego ze skrajnie nacjonalistyczną ideologią nazizmu. Uważa się, iż to ona, krzewiąc kult brata rozpowszechniała plotkę, jakoby niemieccy żołnierze szli

5 Tamże, s. 129.6 Nie budzi wątpliwości fakt, że Elizabeth Nietzsche – Förester miała wszelkie powody do tego, by filozofię swojego brata wykorzystać na potrzeby własnych niespełnionych ambicji. Pomimo zdecydowanego sprzeciwu brata wyszła ona za mąż za Bernharda Förstera, który już w epoce wilhelmińskiej wsławił się, jako zażarty zwolennik antysemityzmu. Na skutek swojej rasistowskiej działalności został on zmuszony do opuszczenia Niemiec. Udał się wraz z małżonką do Paragwa-ju, by tam założyć neogermańską, rasistowską kolonię. Przedsięwzięcie okazało się nieudanym, czego tragicznym skutkiem była samobójcza śmierć Bernharda w roku 1889. Zrozpaczona i peł-na nienawiści do ludzi, przez których jej mąż odebrał sobie życie Elizabeth wróciła do Niemiec i z miejsca zaopiekowała się poważnie chorym już wtedy bratem. Przepojona ideami, których do końca swego życia bronił jej mąż nie poprzestała wprowadzać ich w życie. 7 Nie dziwi zatem ogromna chaotyczność dzieła. Podobnie jak z brakiem pewności, co do na-kreślenia przez Nietzschego koncepcji Woli mocy nie mamy tejże pewności również co do sa-mej treści. Z dużym prawdopodobieństwem możemy stwierdzić, że Nietzsche odrzuciłby wiele fragmentów rękopisów, a podczas kompilowania pracy przez nakreślony plan niejednokrotnie uległby zmianie. Por. M. Żelazny, dz. cyt., s. 209. W podobnym tonie posłowie Woli mocy pisze B. Banasiak. Zob. F. Nietzsche, Wola mocy. Próba przemiany wszystkich wartości, przekład S. Frycz, K. Drzewiecki, Kraków 2003, s. 349 -373.

calosc.indd 101 2011-02-23 18:31:38

Słowo Młodych102

na front pierwszej wojny światowej z Zaratustrą w plecaku8. W styczniu 1932 roku Adolf Hitler złożył swoją pierwszą wizytę w Archiwum Nietzschego w Weimarze. Do stworzenia kultu niemieckiej rasy potrzebni byli narodowi bohaterowie - ge-niusze pokroju Fryderyka Nietzschego. Wszystko to sprawiło, iż pomimo, że Hi-tler nie był specjalnym wielbicielem autora Poza dobrem i złem zdecydował się uznać go za symbol, przy którym ludzie mogliby budzić i umacniać swe uczu-cia religijne”9. Symbolicznie „wcielając” pośmiertnie filozofa w szeregi NSDAP w roku 1934 Adolf Hitler przewodniczył w Weimarze dziewięćdziesiątej roczni-cy urodzin filozofa. To właśnie po tej uroczystości we wszystkich koszarach SS zawisł plakat ze słynnym hasłem Nietzschego „Pochwalony niech będzie ten, kto czyni nas twardymi”. Symbolicznym też stał się epizod złożenia w krypcie pod pomnikiem w Tannenbergu egzemplarza Zaratustry wraz z egzemplarzami Mitu XX wieku Rosenberga i Mein Kampf Adolfa Hitlera10. W rok później führer, jako honorowy gość obecny był na pogrzebie siostry filozofa.

W dużym uproszczeniu można uznać, że w ten właśnie sposób dokonało się zawłaszczenie autorytetu Fryderyka Nietzschego na potrzeby nazizmu oraz sym-boliczne przyjęcie jego osoby do panteonu patronów rodzącej się Trzeciej Rzeszy. Pozostało tylko dopasować poglądy filozofa do optyki Mein Kampf. Pomimo braku w twórczości Fryderyka Nietzschego bezpośrednich inklinacji nacjonalistycznych, elementami, w których najwyraźniej rysuje się podobieństwo nietzscheanizmu i nazizmu są: krytyka chrześcijaństwa (rozumiana, jako zachęta do neopogaństwa) i immoralizm.

Nacjonalizm

Ślady nacjonalizmu w twórczości Fryderyka Nietzschego pojawiają się niezbyt często. Wynika to pewnie z braku konsekwencji filozofa w tworzo-nym przez siebie systemie, w którym nacjonalizm, o ile występuje nie jest ani napastliwy, ani wojowniczy. Filozofia Niezschego miała wymiar ponadnarodo-wy, ogólnoludzki. Nie promował wartości narodowych określanych jako bli-

8 Zaprzecza temu niska ilość sprzedanych w tym czasie egzemplarzy. Zob. R. S. Rose, dz. cyt., s. 164.9 Thomas Mittmann utrzymuje, że wtedy właśnie zaproponował Hitler postawienie filozofowi pomnika w Weimarze na co przeznaczył ogromną sumę pięćdziesięciu tysięcy marek. Świadczy to o ogromnej atencji jaką Führer żywił do filozofa. Por. T. Mittmann, Vom 'Gunstling' zum 'Urfeind' der Juden. Die antisemitische Nietzsche-Rezeption in Deutschland bis zum Ende des Nationalsozia-lismus, Würzburg 2006, s. 103.10 Bernhard Taureck, Nietzsche und der Faschismus. Eine Studie uber Nietzsches politische Philoso-phie und ihre Folgen, Hamburg 1989, s. 80.

calosc.indd 102 2011-02-23 18:31:38

Słowo Młodych 103

skich nacjonalizmowi. Wbrew powszechnemu mniemaniu, nie namawiał do antysemityzmu, gardził rasizmem, nie był ksenofobem, nie wygłaszał też skraj-nie szowinistycznych uwag i w końcu też agitował za patriotyzmem. Jego celem w zakresie społeczno-politycznym było stopniowe hodowanie (a przez to ewo-luowanie) człowieka do typu coraz wyższego, aż do nadczłowieka. Nietzsche wi-dział tą ewolucje nie w walce o egzystencję, a raczej w rozumnym dążeniu do władzy pod kierunkiem ponadprzeciętnych jednostek, które przecież i same dążyłyby do jak największego rozwoju. Autor Wiedzy radosnej widział niewy-mierną korzyść dla całej ludzkości w stworzeniu jednej silnej rasy, która nie-ustannie doskonaliłaby się w kolejnych pokoleniach. Należy podkreślić, że o ile w początkowej fazie myślał Nietzsche o pojedynczych jednostkach będących nad-ludźmi takie cechy zauważał już w Napoleonie, Cezarze, czy Aleksandrze Mace-dońskim. Z czasem jednakże przekonał się do idei, by z nadczłowieka stworzyć nadgatunek. Jak podaje Ernst Barker taka ewolucja miałaby odbyć się w trzech fazach: „po pierwsze, fazę arystokracji, która ujęłaby w swe ręce rządy Europy; na-stępnie wytworzyć by się miała nowa rasa europejska ludzi wyższych; a w końcu miała powstać rasa nadludzi”11.

Rasa nadludzi, w myśli syna luterańskiego pastora nie jest ściśle zarezer-wowana dla jakiegoś jedynego narodu, nie ma też ściśle określonych cech, które wskazywałyby, że któraś z istniejących ras najlepiej nadaje się do wytworzenia nadludzi. Zresztą, o czym już sam Nietzsche doskonale wiedział i mówił - ówcze-sne rasy ludzkie były już tak wymieszane, że nie sposób wyodrębnić jakichkolwiek osobników czystej rasy. Tym samym dziwi fakt zawłaszczenia autorytetu Fryde-ryka Nietzschego przez nazistów. Jak podaje Bogdan Baran „Nazistowskie Niem-cy przysposobiły Nietzschego do roli swego ideologa (…). W listach, zwłaszcza późniejszych, Nietzsche przejawia obsesyjną wręcz niechęć do nowej niemiec-kiej Rzeszy, z jej militaryzmem, niską, zdaniem Nietzschego, kulturą duchową oraz z irytującymi go idiosynkrazjami, którymi przewodził silny antysemityzm”12. O fakcie, iż nie poddał się brutalnej nacjonalistycznej retoryce świadczy również wizja zjednoczonej Europy. Zdawał sobie bowiem sprawę z zależności i bliskości ekonomicznej Europy. Znał jej historyczne aspekty jedności kulturowej. Antycy-pował, zatem nastanie czasów jednej Europy oraz dobrych Europejczyków, którzy

11 E. Barker, dz. cyt., s.14.12 B. Baran, Friedrich Nietzsche. Listy, Kraków 1994, s. 11. W książce tej uwidacznia Baran zarów-no anty- antysemityzm Nietzschego przedstawiając listy wyrażające poważanie dla wybitnych twórców żydowskiego pochodzenia, ale i wskazuje na awersję filozofa do „żydowskiej kultury materialnej”, która objawiała się do tego stopnia, iż autor Zaratustry wołał udać się w podróż poc-ztylionem wybierając miejsce na jego dachu, niż towarzystwo Żyda wewnątrz dyliżansu. Wspo-mina o tym Fryderyk Nietzsche w liście do matki z 1.10. 1872 r. Por. B. Baran, dz. cyt., s. 150 – 155.

calosc.indd 103 2011-02-23 18:31:38

Słowo Młodych104

będą potrafili wybić się ponad nacjonalistyczne podziały. Takich dobrych euro-pejczyków widział już Nietzsche w dziewiętnastym stuleciu, kiedy to najgłębsze umysły dążyły do tego by dać wzór, a które to cofnęły się w połowie drogi w za-ściankowość patriotyzmu obawiając się, iż sił nie wystarczy by wznieść się ponad państwo i ponad naród.

Neopogaństwo

Jedną z kluczowych przesłanek, po którą współcześnie należy sięgnąć pró-bując dojść istoty funkcjonowania nazizmu jest konieczność prześledzenia rene-sansu, którego wraz z państwem niemieckim doświadczyły pogańskie ideologie. Wydaje się, że właśnie w nich należy doszukiwać się korzeni nazistowskich teorii i praktyk. Odradzające się po klęsce pierwszej wojny światowej państwo natchnie-nia poszukiwało w romantyzmie. Bez wahania zatem zwróciło się w kierunku wy-idealizowanej przeszłości germańskiej, mitom krwi i rasy, dawnej plemienności i obyczajowości. Wszystko to sprawiło, iż na użytek „nowego państwa” powstała „nowa, stara religia” przez obserwatorów nazywana neopoganizmem lub neoger-manizmem13. Cechy, którymi się charakteryzowała wskazują, że neopogaństwo niemieckie w ogromnym stopniu różniło się od innych nurtów neopogaństwa europejskiego. Zastanawia również fakt, iż różnice dotyczą nawet cech odwołu-jących się do tradycji pogan nordyckich, które to, wydawać by się mogło, były niezwykle istotne dla rodzącego się nazizmu.

Wśród inspiratorów ruchu neopogańskiego nazwisko Nietzschego po-jawia się w otoczeniu takich dziewiętnastowiecznych myślicieli o nastawieniu antychrześcijańskim jak David Friedrich Strauss, Ludwig Feuerbach czy Artur Schopenhauer. Richard Grunberger dodaje, iż także dzieła Ryszarda Wagnera, powieści Felixa Dahna oraz poglądy narodowych myślicieli takich, jak Julius Langbehn, Paul Lagarde i Gustaw Frenssen stanowiły pożywkę dla działających w Niemczech na początku wieku grup promujących nową religię14. Wśród wielu ugrupowań tego typu, które powstały w Niemczech przed okresem Trzeciej Rze-szy znalazły się i takie, które bezpośrednio wywarły wpływ na późniejszą historię

13 „Żaden inny naród, po obumarciu antycznych religii plemiennych i ludowych oraz ich bóstw, nie zaznał takiego wskrzeszenia kultów. Wprawdzie skutkiem tego powstała zupełnie nowa rzecz, ale przynajmniej była to uczciwa próba przywrócenia do życia religii starogermańskiej. Jedynie tu starano się z takim poświęceniem, z takim nakładem myśli i uczuć zbudować religię dla przed-stawicieli własnej rasy.” F. Haack, Neopoganizm w Niemczech. Powrót Wotana. Religia krwi, ziemi i rasy, przekład Ż. Bugajska-Moskal, Kraków 1999, s. 20.14 R. Grunberger, Historia społeczna Trzeciej Rzeszy, przekład W. Kalinowski, Warszawa 1987, s. 334 – 358.

calosc.indd 104 2011-02-23 18:31:38

Słowo Młodych 105

nazistowskich Niemiec. Prawdą jest, iż to właśnie z szeregów neopogańskich ru-chów wywodzili się najważniejsi decydenci i kreatorzy wojennego terroru. Lu-dzie, którzy poprzez szaleństwo, religijną i rasową nienawiść wepchnęli naród niemiecki, a potem cały świat w śmiertelną pułapkę narodowego socjalizmu.

Co prawda, zarówno Fryderyka Nietzschego jak i samego Hitlera, nie można bezpośrednio zestawiać z odradzającym się nurtem neopogańskim. Nie-zaprzeczalnym jednak faktem jest, iż ten pierwszy właśnie, dawał pożywkę nara-stającym nastrojom antychrześcijańskim, a drugi bez skrupułów z efektów asymi-lowania filozofii Nietzschego przez ruchy neopogańskie skorzystał.

Pisma Nietzschego cechujące się silną tendencją antyreligijną, a w szcze-gólności antychrześcijańską doskonale uzupełniały luki w neopogańskich koncep-cjach15. Nie ulega wątpliwości, że krytyka chrześcijaństwa wypromowała filozofa, jako popularyzatora bezbożności16. Wspominają już o tym jemu współcześni. Jan Vaihinger już w cztery lata po śmierci autora Narodzin tragedii pisał: „Od czasów Voltaire’a i Feuerbacha religia, a w szczególności chrześcijaństwo, nie spotkało się z przeciwnikiem tak skrajnym, tak nieubłaganym. Nietzsche napisał książkę pt. Antychryst – najostrzejszy napad na chrześcijaństwo, jaki da się pomyśleć. I jest to rzeczą całkiem naturalną, że Nietzsche upatruje w chrześcijaństwie najsilniej-szą zaporę przeciw swej własnej nauce. Albowiem chrześcijaństwo jest prostym zaprzeczeniem wszystkich tych tendencji, które znaleźliśmy u Nietzschego”17. Na-stępnie wskazuje Vaihinger jakie to cechy chrześcijaństwa neguje Nietzsche w swej filozofii. Przede wszystkim widzi autor Zaratustry pesymizm jaki wybrzmiewa z religii chrześcijańskiej. Jest to pesymizm, który odnosi się do świata zmysłowego. Pesymizmem, od którego odciął się Nietzsche rozstając się z schopenhauerowską metafizyką woli. Dalej- zauważył filozof, iż chrześcijaństwo głosi wizje demokra-tyczne, spokrewnia się z socjalizmem i feminizmem. Cechami, które w całej swo-jej nauce permanentnie neguje. Najgorszy jednak jest zwrot na polu moralności, jaki nakazuje chrześcijaństwo. Litość, miłość i wyrzeczenie samego siebie. Dalej opieka nad chorymi i słabymi, a także nie uznawanie praw silniejszego sprzecz-

15 Ukazuje Nietzsche, że to chrześcijaństwo w swoim uniwersalizmie wykorzystuje i przyswaja stare kulty i różnorodne elementy wierzeń, co ma ułatwiać jego ekspansję pośród ludów świata. Por. M. Baranowska, Jednostka, państwo i prawo w filozofii Fryderyka Nietzschego. Mała vs wielka polityka, Toruń 2009, s. 91. Zrozumiałą zatem staje się próba powrotu do pierwotnych, prawdzi-wych i nieskażonych niewolniczą religią wierzeń.16 Szerzej na ten temat: M. Moryń, Wola mocy i myśl. Spotkania z filozofią Fryderyka Nietzschego, Poznań 1997, s. 114 – 128. Zob. także: K. Löwith, Od Hegla do Nietzschego. Rewolucyjny przełom w myśli XIX wieku, przekład S. Gromadzki, Warszawa 2001, s. 442 - 448.17 J. Vaihinger, Filozofia Nietzschego, przekład K. Twardowski, Kraków- Lwów 1904, s. 30.

calosc.indd 105 2011-02-23 18:31:38

Słowo Młodych106

ne jest według Nietzschego z naturą człowieka. Zwycięstwo chrześcijaństwa to zwycięstwo tłumu słabych niewolników. Jest to zaprzeczenie tezy o naturalnym uwarunkowaniu nielicznych, silniejszych do przewodzenia stadu. Ten negatywny aspekt chrześcijaństwa urąga naturze ludzkiej. Naturę, która nakazała człowieko-wi nieustanną walkę i tworzenie chrześcijaństwo postuluje zniszczyć. Grzechem nazywając jej prawa. Każąc pokonać w sobie dążenie do wielkości, odrzucić obo-wiązek udoskonalania się i zamiast być panami tego rzeczywistego świata - pogrą-żyć się w tęsknocie za urojonym przyszłym życiem z urojonym Bogiem.

Immoralizm

Całościowo ujmując etyczny aspekt filozofii Nietzschego zauważymy, iż przepełniony jest on hasłami, które o ile bezpośrednio nie dają się zasymilować nazizmowi, to w łatwy sposób dają się interpretować w duchu nazistowskich teo-rii.

Nietzscheański immoralizm, jako próba wyjścia poza ciasne ramy ludzkiej moralności jest istotną częścią filozofii autora Poza dobrem i złem. Zapewne w dużej mierze czerpał Nietzsche budując swój system z mą-drości swoich wielkich poprzedników. Zwłaszcza Schopenhauera, któ-ry pojmował moralność, jako równoważnik pesymistycznej filozofii woli. W którego przedstawieniu, powodowane dziką żądzą ośrodki woli wal-czą ze sobą dopóty, dopóki nie okaże się, że są tożsame. Wtedy rozpoczy-nają współpracę, z której rodzą się cnoty- miłość bliźniego, współczucie i sprawiedliwość. Nietzsche afirmując żądzę życia i walkę o byt zakwestionował wartość owych cnót do tego stopnia, że wprost jej zaprzeczył18. Uznał autor Za-ratustry, że kwintesencją prawa do życia jest zwycięstwo tego co silne, a upadek tego co słabe. Jest to zwyczajne poddanie się prawom natury. To co sama natura skazała na zagładę winno zostać zgładzone. Litość i miłosierdzie staje się wy-stępkiem przeciwko niej19. Najpewniej wzorce znalazł Nietzsche w tak cenio-nym przez niego świecie starożytnym. Powszechnie znane są postępki Spartan, którzy kalekie noworodki bez skrupułów ciskali w przepaść. Takie zaprzeczenie humanitarności stawia sobie za cel właśnie udoskonalenie gatunku ludzkiego. Nie jest Nietzsche pierwszym, który nawołuje do prowadzenia procesu natu-

18 Por. H. Gillner, Fryderyk Nietzsche. Filozofia i Społeczna doktryna immoralizmu, Warszawa 1965, passim.

19 „Litość krzyżuje na ogół prawo rozwoju, które jest prawem selekcji. Utrzymuje ona przy życiu, co do śmierci dojrzało; broni siebie ku korzyści wydziedziczonych i skazańców życiowych”. F. Nietzsche, Antychryst. Próba krytyki chrześcijaństwa, przekład L. Staff, Kraków 2003, s. 10.

calosc.indd 106 2011-02-23 18:31:39

Słowo Młodych 107

ralnej selekcji wśród ludzi. Widzi w tym urzeczywistnienie nauki, którą Platon głosił w Państwie20.

Znajomość historii dała pod rozwagę Nietzschemu zagadnienia postępu w dziejach ludzkości. Jest to kolejny element w jego etyce, który ukazuje, że stoso-wanie ogólnie przyjętych zasad moralności działa na szkodę doskonaleniu czło-wieka. Wszystkie wielkie odkrycia są następstwem wojen, bezwzględności i żądzy panowania21. Wielkim zdobywcom zawdzięczamy tak rozwój nauki jak i kultury. Jednak te odkrycia okupione zostały krzywdą i cierpieniem, których dopuszczali się najeźdźcy, a na którą skazani zostali pokonani po to by zaspokoić wygórowane ambicje. Widzimy to na przykładzie konkwistadorów, którzy gwałtem i przemocą osiągnęli sławę i bogactwo, a dla potomnych pozostawili odkryte elementy aztec-kiej kultury. Wnioskował Nietzsche, że natura nadal kieruje się prawem silniej-szego i jedynie słusznym pozostaje pokonanie słabszych. Właśnie to założenie nakreśla rozróżnienie pomiędzy moralnością panów i moralnością niewolników. Moralność niewolników nakazuje litość miłość i sentymentalizm. Promując takie wartości jak tchórzostwo, słabość, poświęcenie. Moralność panów zaś rządzi się bezwzględnością i okrucieństwem, które pozwala uczynić ze słabszych swoje słu-gi. Przymiotami moralności panów pozostają zawsze odwaga, waleczność i mę-stwo. Syn luterańskiego pastora postuluje by rodzące się wątpliwości, czy wyrzuty sumienia zagłuszać w sobie. Sumienie to bowiem trwoga słabego serca. Jego wy-rzuty są wtedy tylko niepotrzebnym, chorobliwym dręczeniem siebie samego.

Tak nakreślona etyka doskonale wpasowuje się w teorię wyższości rasy germańskiej. I chociaż Nietzsche nigdy nigdzie nie wskazywał, że jakaś rasa i jakiś konkretny naród należy do uprzywilejowanej kasty panów, bez problemu użyto nietzscheańskiej koncepcji moralności, by promować naród niemiecki i rasę aryj-ską.

Tragiczne w skutkach, wydarzenia jakie miały miejsce podczas dru-giej wojny światowej nie pozwoliły największym umysłom Europy i Świata po-zostać obojętnym na genezę tego zjawiska. Wkrótce po zakończeniu krwawej wojny, która pochłonęła miliony ludzkich istnień doszło do osądu tych, którzy byli odpowiedzialni za jej wywołanie. Proces Norymberski, a po nim studium

20 Platon, Państwo, przekład W. Witwicki, Kęty 2003, passim.21 Walter Kaufman suponuje, że pojęcia wojny i walki w twórczości Fryderyka Nietzschego nie tyczą się tylko starć militarnych. Co zrozumiałe w nietzscheańskiej filozofii są również odnośnikami do walki ideologicznej i duchowej gdzie wyrażają przezwyciężenie siebie i rozwój jednostek. W. Kaufamnn, Nietzsche. Philosopher, Psychologist, Antichrist, Princeton, New Jersey 1974, p. 386 - 388.

calosc.indd 107 2011-02-23 18:31:39

Słowo Młodych108

nad tyranią ukazały światu, iż wojna, która u podstaw miała być tylko jeszcze jedną rewolucją, jak każda jej poprzedniczka, miała ogromne podłoże teore-tyczne22. Wśród wielu oskarżonych o położenie ideologicznych fundamentów znalazł się Fryderyk Nietzsche. Zawiłość filozoficznych wywodów autora Ju-trzenki sprawiła, iż pośmiertnie na wiele lat uznano go winnym zarzucanych mu czynów. Ostatnie jednak lata, w których filozofia Nietzschego znów stała się modna, coraz częściej spotykamy się z oczyszczaniem, tłumaczeniem i obro-ną filozofa. Czy jednak jest możliwa jednoznaczna odpowiedź na pytanie: Czy Nietzsche był, czy też nie był prekursorem nazizmu? A może tylko, jak sugeru-ją niektórzy badacze jego spuścizny, rozpoznał on upadek, który wkrótce objąć miał całą niemiecką kulturę? Proces zawłaszczenia twórczości Nietzschego przez propagandę nazizmu nie jest jednoznaczny i oczywisty. Co prawda kilka jego aforyzmów doskonale udało się dopasować do oficjalnej nauki nazizmu. Jed-nakże o mnogość i różnorodność myśli Nietzschego przekonać nas może jedna z wypowiedzi Kurta Tucholsky’ego „Powiedz mi czego potrzebujesz, a podsunę ci odpowiedni cytat z Nietzschego”23.

22 Sam Adolf Hitler, jeszcze w 1933 r., jako kanclerz Rzeszy przymierzał się „tylko” do rewolucji. Por. A. Hitler, Za ustawą o równouprawnieniach, przekład S. Rzepka, [w:] Wielkie mowy historii. Od Hitlera do Eisenhowera, red. M. Gumkowski, Warszawa 2006, s. 8 - 17.

23 „Sag mir, was Sie brauchen, und schlug vor, Ihnen ein passendes Zitat aus Nietzsches“, K. Tu-cholsky, Fraulein Nietzsche, in Gesammelte Werke, vol. 10, Hamburg –Rowohlt 1960, s. 14.

calosc.indd 108 2011-02-23 18:31:39

Gmina miejska Chojnice – charakterystyka1

Chojnice położone są w południowej części województwa pomorskiego i stanowią ośrodek subregionalny oddziaływujący na słabo zurbanizowaną część tego województwa i część województwa kujawsko-pomorskiego oraz na małe fragmenty województwa wielkopolskiego.

Pod względem przyrodniczym miasto położone jest na Pojezierzu Kra-jeńskim, w odległości ok. 5 km na południe od jednego z największych jezior pomorskich - Jeziora Charzykowskiego. Biorąc pod uwagę walory przyrodnicze i krajobrazowe miasto leży w jednym z najbardziej atrakcyjnych rejonów wo-jewództwa pomorskiego. Bliskie sąsiedztwo jezior oraz terenów leśnych zespołu Borów Tucholskich, włączonych w skład Parku Narodowego „Bory Tucholskie” oraz Zaborskiego Parku Krajobrazowego, czynią z Chojnic główną bazę rozrzą-dowo-zaopatrzeniową obsługującą rejon o wybitnych walorach rekreacyjnych.

Centrum Chojnic znajduje się na wysokości ok. 152 m n.p.m. Tereny zain-westowania miejskiego położone są u zbiegu rynien jeziornych głęboko wciętych w wysoczyznę morenową. Stąd też stosunki wysokościowe są bardzo urozmaicone, a wysokości względne w obrębie miasta dochodzą do 40 m.

1 Charakterystykę gminy miejskiej Chojnice opracowano na podstawie: Strategia Rozwoju Miasta Chojnice na lata 2002-2014, tom II – Synteza informacji o mieście, Chojnice 2001 r.

Andrzej Mielke

Regulacja ustroju wewnętrznego Gminy Chojnice. Stan na rok 2003

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 109 2011-02-23 18:31:39

Słowo Młodych110

Miasto Chojnice zajmuje powierzchnię 2105 ha, w tym:tereny zainwestowane 36,1%,tereny leśne i zakrzewione 4,8%,tereny użytków rolnych 56,8%,tereny pozostałe 2,3%.Na 1 mieszkańca przypada ok. 190 m2 terenów zainwestowanych2. Na 1 ha tere-nów zainwestowanych zamieszkuje średnio 53 mieszkańców.

Ważnym elementem strukturalnym miasta są wskaźniki demograficzne, które w zasadniczy sposób wpływają na uwarunkowania społeczno-ekonomiczne mieszkańców.

Zmiany w liczbie ludności miasta wynikają z procesów zachodzących w ca-łym społeczeństwie, powiązane są z całokształtem historycznie i współcześnie kształtujących się warunków politycznych, gospodarczych i społecznych. Liczba mieszkańców jest bez wątpienia pochodną roli jaką spełnia dany ośrodek miejski w sieci osadniczej, w życiu gospodarczym i społecznym kraju. Obecnie miasto Chojnice liczy ok. 40 tys. mieszkańców, co stanowi ok. 45% ludności powiatu chojnickiego.

Od 1346 r., kiedy to Chojnice stały się punktem zbiegu dróg, następować zaczął nieustanny wzrost liczby ludności. W XVI w. miasto było centrum życia regionu i liczyło ok. 1500 mieszkańców. Mieszały się w nim grupy ludności pol-skiej i niemieckiej, która była warstwą najbogatszą. W pierwszym okresie XIX w., miasto funkcjonujące w ramach zaboru pruskiego, liczyło ok. 2000 mieszkańców. W latach 1826-1837 liczba ludności wzrosła jedynie o ok. 8%, a w latach 1864-1867 zanotowano tylko niewielki jej przyrost, na co wpłynęła duża emigracja z miasta, a także i to, że zgodnie z planami zaborcy Chojnice miały pełnić jedynie lokalną funkcję w życiu gospodarczym przy dominujących funkcjach administracyjnych. Mimo to w ostatnim okresie XIX w. przyrost liczby mieszkańców był jednak dość duży, gdyż w ciągu 100 lat wzrosła ona o 5567 osób, przy średniej rocznej 56 osób.Po 1870 r. wystąpiły ekonomiczne skutki zjednoczenia państw niemieckich. Do-szło do dużej emigracji zarobkowej, szczególnie do Zagłębia Ruhry i Ameryki. Mimo to w latach 1871-1910 nastąpił wzrost liczby ludności z 7162 do 12005 (o 67,6%), na co duży wpływ miało wybudowanie w Chojnicach sieci kolejowej. W tym okresie, szczególnie lata 1890-1905, wzrost odsetka liczby ludności pol-

2 W dużych miastach Polski na 1 mieszkańca przypada najczęściej 120-180  m2 terenów zain-westowanych. W miastach średnich 200-240  m2, a w miastach małych i wsiach o skupionej zabu-dowie 250-300  m2 terenów zainwestowanych na 1 mieszkańca.

calosc.indd 110 2011-02-23 18:31:39

Słowo Młodych 111

skiej wynosił odpowiednio 6% oraz 8%. W latach następnych, szczególnie po zakończeniu I wojny światowej odsetek ten zwiększył się. Druga wojna światowa spowodowała spadek liczby mieszkańców. W 1939 r. Chojnice liczyły ok. 17 tys. osób, zaś po wojnie liczba ta zmniejszyła się o ok. 4,5 tys., czyli o 27%. Wielu Po-laków zostało zamordowanych, wielu wywieziono do obozów koncentracyjnych i w głąb Niemiec. Ponadto na zmniejszenie liczby mieszkańców wpływało rów-nież wysiedlenie Niemców. Po wyzwoleniu Chojnice stały się miastem powiatowym o dużym znaczeniu administracyjnym i rosnącym znaczeniu gospodarczym dla terenów okolicznych. Na systematyczny wzrost liczby mieszkańców duży wpływ miało przybycie wielu przesiedleńców i emigrantów z różnych terenów kraju i zagranicy. Według danych pierwszego sumarycznego spisu ludności z 1946 r. miasto liczyło 12444 osoby. W czasie drugiego spisu powszechnego w 1950 r. liczba ta wzrosła o 18%, zaś w 1955 r. o 41%, w stosunku do stanu z 1946 r. Wzrost ten spowodowany był przede wszystkim znacznym napływem ludności.

W drugiej połowie lat 50-tych nastąpił koniec wielkich ruchów migra-cyjnych, które miały miejsce w Polsce po II wojnie światowej i w związku z tym czynnik migracyjny przestał oddziaływać na rozwój liczby ludności Chojnic. Rozwojowi demograficznemu w tych latach sprzyjała natomiast szybka odbudo-wa miasta ze zniszczeń wojennych oraz uruchomienie zakładów przemysłowych, w których znalazła zatrudnienie przybyła ludność, przede wszystkim wiejska. Poziom liczby ludności, zbliżony do przedwojennego, Chojnice osiągnęły już w 1955 r. - 17508 mieszkańców. Napływ ludności, charakterystyczny dla pierw-szego 10-lecia powojennego, po 1955 r. zatrzymał się, a wraz z tym wzrost liczby ludności zaczął się stabilizować. W następnym 20-leciu (1955-1975) liczba ludności ponownie szybko za-częła wzrastać, osiągając w 1975 r. 27005 mieszkańców, czyli w stosunku do 1955 r. był to wzrost o ok. 54%. Ten wysoki wzrost wiązał się z rolą Chojnic jako ośrodka administracyjnego, a także z szybko rozwijającym się przemysłem. Miasto stawało się bardzo atrakcyjne dla osadnictwa w związku z powstającymi zakładami pracy i rozwojem już istniejących, co powodowało zapotrzebowanie na siłę roboczą. Napływ ludności spowodowała też dobrze rozwinięta sieć usług.

Koniec lat 70-tych i lata 80-te były okresem dalszego wzrostu liczby lud-ności. W 1985 r. Chojnice liczyły 35360 mieszkańców, czyli w stosunku do 1975 r. nastąpił wzrost o 31%. Kolejne lata przyniosły jednak niewielkie zmiany w za-kresie wzrostu liczby ludności. W latach 1985-1990 mamy do czynienia z przyro-

calosc.indd 111 2011-02-23 18:31:39

Słowo Młodych112

stem jedynie o ok. 8%. Kolejne pięć lat to także okres powolnego wzrostu, tylko o ok. 4%, co spowodowało, że Chojnice osiągnęły w 1995 r. liczbę 39872 miesz-kańców. Wszystko to wiąże się z malejącą stopą życiową ludności, na co z pewno-ścią wpłynęły przeobrażenia gospodarcze zachodzące w tym czasie w Polsce. Spa-dek poziomu przyrostu naturalnego w Chojnicach pogłębił się jeszcze w latach następnych. I tak w latach 1996-2000 odnotowano wzrost liczby ludności o nieca-łe 1,5%.W 1999 r. miasto z liczbą mieszkańców 40643 znalazło się pod względem ilości mieszkańców w województwie pomorskim na 10 miejscu, po: Gdańsku, Gdyni, Słupsku, Tczewie, Starogardzie Gdańskim, Wejherowie, Sopocie, Rumii i Malborku.

Demograficzny rozwój miasta, szczególnie w latach 1946-1985, osiągnięty został dzięki znaczącej roli Chojnic w sieci osadniczej regionu. Przyczynił się do tego szybki rozwój gospodarczy miasta, co związane było z powstaniem nowych zakładów przemysłowych, rozwinięciem dziedzin produkcji ukierunkowanych na obsługę rolniczą i leśną regionu. Znacznie powiększył się także zakres obsługi mieszkańców Chojnic i regionu w dziedzinie handlu, ochrony zdrowia i opieki społecznej, transportu i łączności, oświaty i wychowania.

Przeszłość miasta wywiera określony wpływ na jego współczesną struk-turę przestrzenną. W początkowej fazie rozwoju miasta osadnictwo skupiało się głównie w niezmienionej do dnia dzisiejszego najstarszej urbanistycznie, śród-miejskiej części Chojnic. Obok niej, składającej się z dwóch dzielnic mieszkal-nych, powstała z czasem dzielnica zwana Nowym Miastem. W XVI w. poza obrę-bem murów miejskich rozwinęły się dwa przedmieścia: człuchowskie i gdańskie. Późniejszy rozwój terytorialny doprowadził do przesunięcia strefy zwartej zabu-dowy, przede wszystkim w kierunkach: wschodnim i północno-zachodnim.

Podstawą wyróżnienia kategorii ludności, których liczebność i wzajemne proporcje mają doniosłe znaczenie dla niemal wszystkich dziedzin działalności człowieka stanowią trzy jego cechy - płeć, wiek i stan cywilny. Dzieląc ludność wg płci otrzymamy dwie nierówne zbiorowości. W większości krajów występuje niewielka nadwyżka kobiet, przede wszystkim na skutek niższych wskaźników umieralności w ramach tej grupy w stosunku do mężczyzn. Należy stwierdzić, że w Chojnicach, podobnie jak w innych ośrodkach miejskich Polski, utrzymu-je się niewielka przewaga kobiet nad mężczyznami. Taki stan spowodowany jest wieloma czynnikami, do których m.in. należy skupienie w mieście funkcji usłu-gowych, co wymaga zatrudnienia większej liczby kobiet. Współczynnik feminiza-cji w Chojnicach w 2000 r. wyniósł 107 i był wyższy niż ten sam współczynnik dla województwa, który w 2000 r. wyniósł 105. Można zauważyć, że wartość wskaźni-

calosc.indd 112 2011-02-23 18:31:39

Słowo Młodych 113

ka dąży do równowagi płci, ponieważ w 1970 r. wynosił on 113 i od tamtego roku systematycznie spadał. W 2000 r. kobiety stanowiły 51,8% ogółu mieszkańców Chojnic, zaś w 1970 r. - 53,2%.

Najbardziej istotną dla rozwoju gospodarczego miasta jest grupa ludzi w wieku produkcyjnym, wyniosła ona w 2000 r. - 25127 osób, tj. 38,2 %. Udział w niej mężczyzn w latach 1979-2000 posiadał nieznaczną tendencję wzrostową (w 2000 r.- 61,8%). Grupa przedprodukcyjna w roku 2000 liczyła 10703 osoby co stanowiło 26,3% ogółu mieszkańców. Grupa osób w wieku poprodukcyjnym w roku 2000 liczyła 4812 osób, co stanowiło 11,9% całej populacji. Od 1975 r. do 2000 r. widoczny jest trend rosnący dla tej grupy osób od 10,8% w 1975 r. do wartości 11,9% w roku 2000.

W celu lepszego zobrazowania przedstawionych zjawisk obliczono tzw. wskaźnik obciążenia ekonomicznego. Jest to stosunek liczby osób w wieku nieprodukcyjnym do liczby osób w wieku produkcyjnym, określający poten-cjalne obciążenie osób produkcyjnych przez nieprodukcyjne - w sensie wieku. Wskaźnik ten wyniósł w Chojnicach w 1994 r. 74,7, zaś w 2000 r. zmalał do 61,7%, co oznacza, że ludność w mieście odmładziła się, ponieważ na 100 osób w wieku produkcyjnym w 2000 r. przypadało 61,7 osób w wieku nieproduk-cyjnym (w 1994 r. - 71,4). Wartość ta była niewiele niższa od średniej wartości dla województwa, która wynosiła pod koniec 2000 r. 62.

Ludność Chojnic posiada korzystne cechy związane ze stosunkowo dużym odsetkiem ludności w wieku przed- i produkcyjnym, co wiąże się z możliwościa-mi dalszego rozwoju miasta. Wzajemne proporcje ilościowe kobiet i mężczyzn w określonych grupach wiekowych ulegały różnym zmianom w czasie i prze-strzeni. Są one bardzo istotne dla analiz ekonomiczno-geograficznych, ponieważ analiza zmienności ich struktury pozwala na określenie tendencji rozwojowych miasta.

Struktura płci i wieku wiąże się także z ruchem naturalnym ludności. Na saldo tego ruchu składają się dwa zjawiska: urodzenia i zgony w ciągu pewne-go okresu. Tym zjawiskom podlegają również Chojnice. Należy stwierdzić, że w liczbie zawieranych małżeństw notuje się ustawiczny spadek od 9,6 ‰ na 1000 ludności w 1977 r. do 6,5 ‰ w 2000 r. Dla roku 1996, tendencja ta była odwrot-na, gdyż odnotowano wtedy wzrost liczby zawieranych małżeństw do poziomu 5,5‰, co stanowiło przyrost o 14,6% w stosunku do roku 1995, w którym zano-towano wartość minimalną –4,8%.

calosc.indd 113 2011-02-23 18:31:39

Słowo Młodych114

Badając liczbę urodzeń zauważyć można 2 fazy: - pierwsza to wzrost ma-jący swoje apogeum w 1983 r. (23,5 urodzeń na 1000 mieszkańców), - druga to spadek w 2000 r. (10,4/1000 mieszkańców). Również liczba zgonów podlegała nieznacznym rocznym wahaniom. Ich ilość od 1977 r. oscyluje między 7-9 ‰, a w 2000 r. wartość ta była mniejsza o 0,8% od wartości dla województwa - 8,2 ‰.Przyrost naturalny od lat 70-tych wykazuje zatem tendencję spadkową, z niewielkim wzrostem w latach 1979 i 1983. Największy spadek zanotowano w 1998 r., kiedy to wyniósł on 2,0 ‰ i był mniejszy o 10,4 ‰ w stosunku do 1977 r. Pomimo małej wartości w 2000 r. był on wyższy niż wskaźnik dla województwa, który wyniósł wtedy 2,4 ‰.

Na podstawie przedstawianych powyżej danych można stwierdzić, że od lat 70-tych następuje spadek liczby zawieranych małżeństw i liczby urodzeń. Tłu-maczyć można to coraz bardziej pogarszającą się sytuacją materialną, gorszymi warunkami socjalnymi Chojniczan.

W przestrzennym rozwoju miasta oprócz ruchu naturalnego wielką rolę odgrywają migracje. Pod pojęciem tym rozumiemy całokształt przesunięć prze-strzennych ludności, prowadzących do zmiany miejsca zamieszkania. Migracje mogą być wywołane różnymi czynnikami, do których należą: religijny, etniczny, językowy, rodzinny, ekonomiczny, polityczny. Mobilność potencjalnych migran-tów jest zróżnicowana. Największą skłonność do migracji wykazują ludzie mło-dzi - wykształceni, szczególnie zaraz po ukończeniu edukacji. Migracje wywołu-ją różnorakie skutki. Przede wszystkim wpływa ona na zmianę liczby ludności, pośrednio powodując niższy przyrost naturalny w regionach odpływu i wyższy w regionach przypływu.

Zjawisko migracji ma miejsce także w Chojnicach. Odbywało się ono w różnym stopniu w różnych okresach. Szczególnie zaistniało po zakończeniu II wojny światowej. W związku z akcją repatriacyjną powiększyła się wówczas znacznie liczba ludności polskiej w mieście. Wysiedlono dużą liczbę Niemców, co spowodowało, że od 1947 r. Chojnice były już miastem jednolitym pod wzglę-dem narodowościowym. Po wojnie ruchy migracyjne związane też były z prze-pływem ludności między miastem i wsią. Rozwój demograficzny w Chojnicach spowodowany był jednak przede wszystkim dużym przyrostem naturalnym (bez-pośrednio po wojnie - migracjami).

Można stwierdzić, że korzystne wartości salda ruchu wędrówkowego dla Chojnic występowały w latach 1960-1993. Największe zanotowano w końcu lat 70-tych i początku 80-tych (powyżej 500). To wysokie saldo związane było

calosc.indd 114 2011-02-23 18:31:40

Słowo Młodych 115

z tym, że w tych latach miał miejsce duży napływ do miasta ludności ze wsi (ok. 800), która, zachęcona lepszymi warunkami życia panującymi w mieście, masowo opuszczała swoje dotychczasowe miejsce zamieszkania. W 1994 r. na-stąpiło wyraźne zmniejszenie salda ruchu wędrówkowego, które wyniosło wtedy - 58. Osiągnięcie tej wartości spowodowane było niewielkim napływem ludno-ści zarówno z miast jak i wsi, na co wpłynęła zła sytuacja gospodarcza panująca w kraju (bezrobocie, niskie zarobki), co zmniejszało atrakcyjność ośrodka miej-skiego. Korzystnym wynikiem charakteryzuje się jednak rok 1999, w którym za-notowano dość korzystną wartość salda ruchu wędrówkowego + 88.

Napływ z zagranicy nie odgrywał większej roli w rozwoju miasta, za to stosunkowo wysoki był odpływ za granicę (szczególnie w 1988 r.- 83 osoby, czyli 16,7% całego odpływu), co tłumaczyć można sytuacją polityczną i gospodarczą panującą w Polsce w latach 80-tych.

W prognozowaniu dalszych zmian demograficznych w Chojnicach bierze się pod uwagę dotychczasowe trendy rozwojowe przyrostu naturalnego, migra-cji ludności oraz dynamiki wzrostu. W ramach prognozy opracowanej na takich przesłankach przyjęto utrzymanie dotychczasowego kierunku zmian, jednak w coraz wolniejszym tempie. Zakłada się, że dodatnie saldo migracji do miast będzie malało, co wiąże się przede wszystkim z ograniczonymi możliwościami przyjęcia migrantów.

Według wyników prognozy - ludność Chojnic w 2020 r. osiągnie prawdo-podobnie ok. 44 tys. mieszkańców, przy czym przyrosty ludności w poszczegól-nych pięciolatkach będą kształtowały się następująco:lata 2000 - 2005 - 0,8 tys. mieszkańców2006 - 2010 - 0,8 tys. mieszkańców2011 - 2015 - 0,9 tys. mieszkańców2016 - 2020 - 0,8 tys. mieszkańcówŁącznie w latach 2001 - 2020 w Chojnicach przybędzie ok. 3,3 tys. ludności.

W związku z przytoczonymi wyżej danymi można przewidywać, że roz-wój Chojnic, pomimo różnorodnych niekorzystnych zjawisk, w tym malejącego trendu przyrostu naturalnego, postępować będzie w dalszym ciągu.

Bezpośrednio związanymi z procesami demograficznymi jest struktura zatrudnienia i bezrobocia. W roku 1998 zatrudnienie w mieście wynosiło 12092 osób, w stosunku do 1995 roku zwiększyło się o 5,5%. Struktura zawodowa we-dług działów gospodarki przedstawia się następująco:

calosc.indd 115 2011-02-23 18:31:40

Słowo Młodych116

- przemysł i budownictwo – 46,4%- usługi rynkowe – 30,6%- usługi nierynkowe – 22,9%Bezrobocie stanowi poważny problem Chojnic. Wysoki odsetek osób pozosta-jących bez pracy utrzymuje się na prawie niezmiennym poziomie od wielu lat, co powoduje, że część osób utraciła prawo do zasiłków. Obecnie odsetek osób pozostających bez pracy wynosi 28%. Za podstawowe przyczyny wysokiego bez-robocia w Chojnicach uznaje się: wysokie koszty zatrudnienia wynikające z prawa ogólnego w Polsce, likwidację ukrytego bezrobocia poprzez zwiększenie efektyw-ności pracy, likwidację państwowych zakładów i gospodarstw rolnych, znaczne obszary szarej strefy, powrót osób, które w poprzednim okresie pracowały poza powiatem np. w przemyśle stoczniowym i górnictwie, sezonowe zatrudnienie poza granicami kraju, niewystarczającą skuteczność działań w celu zapobiegania bezrobociu. Na terenie miasta zlokalizowany jest Powiatowy Urząd Pracy (PUP)zajmujący się ograniczaniem bezrobocia. PUP prowadzi działania na rzecz osób już bezrobotnych, jak również działania ukierowane na absolwentów szkół i osób niepełnosprawnych.

Kolejnym ważnym elementem struktury społecznej miasta jest zapew-nienie bezpieczeństwa publicznego swoim obywatelom. W roku 1999 w wyni-ku zmian administracyjnych Komenda Powiatowa Policji (KPP) w Chojni-cach włączona została terytorialnie do województwa pomorskiego. Natomiast w związku ze zmianami strukturalnymi KPP stała się jednostką budżetową i została obciążona nowymi zadaniami wynikającymi z uchwalonych ustaw i przepisów co wiązało się z utworzeniem nowych komórek organizacyjnych.

Można zauważyć, iż w roku 2001, w przypadku przestępstw kryminalnych, nastąpił wzrost ich wykrywalności do poziomu 58,7%. W przypadku przestępstw z kategorii gospodarczych i drogowych zanotowano niewielki spadek wykrywalno-ści, który kształtował się odpowiednio na poziomie 94,6% i 98,3%. W ciągu 11 mie-sięcy roku 2001 przeprowadzono 1959 interwencji (w roku 2000 - 2634), z czego 559 dotyczyło interwencji domowych (w 2000 r. - 804), w miejscach publicznych - 760 (w 2000 r. - 811), innych - 640 (w 2000 r. - 1068).

Interwencje domowe dotyczyły przede wszystkim przemocy, nieporo-zumień rodzinnych głównie w związku z nadużywaniem alkoholu. Interwencje w miejscach publicznych spowodowane były zakłóceniem ładu i porządku publicz-nego i naruszeń nietykalności osobistej. Interwencje inne to między innymi nie-zachowanie środków ostrożności przy trzymaniu zwierząt oraz nieporozumienia sąsiedzkie. W zakresie stanu bezpieczeństwa w ruchu drogowym w 11 miesiącach

calosc.indd 116 2011-02-23 18:31:40

Słowo Młodych 117

2001 r. zanotowano 36 wypadków drogowych, w których śmierć poniosły 4 osoby, a 44 odniosły obrażenia. Z kolei w roku 2000 odnotowano 29 wypadków drogowych w których 2 osoby poniosły śmierć, a 42 odniosły obrażenia. Zarejestrowano 444 kolizje drogowe (w 2000 r. - 377 kolizji). Zatrzymano 93 pozwolenia upraw-niające do kierowania pojazdami i 272 dowody rejestracyjne.

W ramach struktury rozwoju gospodarczego na terenie miasta Chojni-ce zarejestrowanych jest w systemie REGON 2866 jednostek gospodarczych, co stanowi około 50% ogólnej liczby podmiotów w powiecie. Największy odsetek stanowią podmioty ujmowane w sekcji EKD handel i naprawy i wynoszą 37% całkowitej liczby podmiotów. Podmioty ujmowane w kategorii budownictwo sta-nowią 12%, w kategorii przemysł - 12,7%, transport - 7,8%. Największa liczba podmiotów zaliczana jest do sektora prywatnego, który stanowi 94% wszystkich podmiotów.

Najwyższą rangę w Chojnicach ma przemysł elektromaszynowy i spożyw-czy. Przemysł elektromaszynowy reprezentowany jest przede wszystkim przez Wytwórnię Konstrukcji Stalowych MOSTOSTAL SA i Zakład Budowy Maszyn ZREMB. W przemyśle spożywczym dominuje przemysł rybny reprezentowany przez Przetwórnię Rybną Jarosz oraz „Seko” Sp. z o.o., mięsny - Zakłady Mięsne „SKIBA”, mleczarski - Okręgową Spółdzielnię Mleczarską, piekarski. Jego pozo-stałe branże nastawione są głównie na zaopatrzenie rynku lokalnego.

Do większych zakładów innych gałęzi przemysłu zlokalizowanych w Chojnicach należą:branża spożywczo-mięsna Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowe Wodnik Przedsiębiorstwo Handlowo-Produkcyjne Bagietka Centrum Serowe Arka Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Społem”branża konstrukcyjno-metalowa Wytwórnia Konstrukcji Stalowych Mostostal Chojnice S.A. Zakłady Budowy Maszyn ZREMB Chojnice S.A. Zakład Produkcyjny Projprzem S.A. Chojnickie Maszyny Transportowe CMTbudownictwo Spółdzielnia Inwalidów im. Hieronima Derdowskiego Zakład Budowlany - Jan Fedde Przedsiębiorstwo Budowlano-Handlowo-Usługowe PeBeRol Sp. z o.o. Dro-Bet Musolf S.C. Firma Rodzinna

calosc.indd 117 2011-02-23 18:31:40

Słowo Młodych118

Zakład Produkcji Materiałów Budowlanych – inż. Kazimierz Ginterbranża meblowa Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowe Kaparis POLIPOL - Meble Sp. z o.o. Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowe Spar Meble Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowo-Usługowe ABC Przedsiębiorstwo Produkcyjno-Handlowo-Usługowe ATUprzemysł stoczniowy Cremo-Pol.

Chojnice stanowią dla regionu ośrodek działalności usługowej, w tym naj-istotniejszego dla rozwoju gospodarczego - usług okołobiznesowych, do których zaliczane są: usługi bankowe, prawnicze, doradcze, ubezpieczeniowe, projektowe itd.

W ramach struktury społecznej ważną rolę odgrywają instytucje oświa-towe. Chojnice są miastem mającym stosunkowo dobrze rozwinięte szkolnictwo. Rozwój ten odbywał się szczególnie intensywnie w latach powojennych, kiedy to nastąpiła pełna realizacja obowiązku szkolnego oraz realizacja powszechności nauczania na poziomie szkolnictwa podstawowego. Można stwierdzić, że od 1980 r. następował ustawiczny wzrost liczby uczniów na szczeblu podstawowym, jak również zwiększyła się liczba szkół, po wybudowaniu nowej szkoły podstawo-wej zlokalizowanej w pn.-wsch. części miasta. Liczba uczniów w 1994 r. wzrosła o 55% w stosunku do 1980 r., na co duży wpłynął miał rozwój demograficzny miasta. W 1995 r. liczba ta zmalała jednak o 3,7%. Również lata następne przynio-sły spadek ilości uczniów w chojnickich szkołach podstawowych. W roku 2000 w szkołach tych uczyło się 4586 uczniów, co w stosunku do roku 1994 stanowiło spadek o 23,7%. Stan ten związany był ściśle z niżem demograficznym przełomu lat 90-tych. W roku 2000 odnotowano dalszy wzrost liczby absolwentów szkół podstawowych do poziomu 779 uczniów, co stanowiło przyrost o 10,2%.

Szkolnictwo podstawowe należy w Chojnicach przede wszystkim do gru-py działalności endogenicznej, ponieważ wszystkie szkoły, za wyjątkiem Szkoły Podstawowej nr 7 i 4 zaspokajają wyłącznie potrzeby miasta w tym względzie.W przypadku prezentacji analizy szkolnictwa podstawowego należy zwrócić uwagę na rok 1999, kiedy to w związku z reformą szkolnictwa funkcjonować za-częły gimnazja. W Chojnicach jest ich 5 - w roku 1999 uczęszczało do nich 765 uczniów, a w roku następnym już 1466.

calosc.indd 118 2011-02-23 18:31:40

Słowo Młodych 119

Zupełnie inaczej jest w przypadku szkolnictwa wyspecjalizowanego, do ja-kiego należy szkolnictwo średnie i wyższe. W szkolnictwie ogólnokształcącym licz-ba uczniów także systematycznie wzrastała. W 1995 r. wzrosła o 72% w stosunku do 1980 r. Po przemianach ustrojowych 1989 r. powstały dwie nowe prywatne szkoły średnie: Liceum Społeczno-Katolickie i Gimnazjum Chojnickie. Oprócz nich naj-ważniejszymi szkołami licealnymi są: Liceum Ogólnokształcące im. Filomatów Chojnickich, II Liceum Ogólnokształcące, Liceum Ekonomiczne, Liceum Handlo-we, II Liceum Ogólnokształcące.

Należy stwierdzić, iż w przypadku tego typu szkolnictwa, w rok po wejściu reformy oświatowej w 2000 r., odnotowano wzrost liczby uczącej się młodzieży do poziomu 1591 uczniów, co stanowiło przyrost o 50,7% w stosunku do roku 1995. W roku tym zwiększyła się również liczba absolwentów szkół ogólnokształcących osiągając poziom 334 uczniów, co w stosunku do roku 1995 stanowiło wzrost o 43,3%.

W stosunku do 1980 r. liczba uczniów w szkolnictwie zawodowym w 1995 r. wzrosła o 22,3% i był to wzrost o ok. 50% niższy niż w przypadku szkolnictwa średniego. W roku 2000 można zaobserwować spadek liczby uczniów w szkołach zawodowych do poziomu 1724 uczniów, co stanowiło spadek o 12,5%. Odnotowano również spadek liczby absolwentów do 544 uczniów, co w stosunku do roku 1995 - spadek o 12,8%.

W przypadku analizowania funkcji oświatowych dla miasta Chojnice szcze-gólnie istotnym jest fakt posiadania przez nie szkoły wyższej – filii Politechniki Ko-szalińskiej. Szkoła ta, jak i istniejące szkoły zawodowe i średnie spełniają funkcje endo- i egzogeniczne. Oznacza to, że 6% zatrudnionych w grupie egzogenicznej to pracownicy oświaty.

W analizie struktury społecznej miasta nie może zabraknąć opisu sytuacji i sta-nu gospodarstw domowych na tle budownictwa mieszkaniowego. Sytuacja mieszka-niowa ludności miasta Chojnice jest następująca:Liczba mieszkań wynosi obecnie – 11 335Liczba izb wynosi – 42 279Powierzchnia użytkowa w mieszkaniach wynosi – 694 100 m2Wskaźnik liczby mieszkańców na mieszkanie wynosi – 3,5Wskaźnik liczby mieszkańców na m2 powierzchni użytkowej wynosi – 17,2

W porównaniu do roku 1995 sytuacja mieszkaniowa w gminie Chojnice nie uległa poprawie. Zasób mieszkaniowy w tym okresie uległ zwiększeniu jedynie

calosc.indd 119 2011-02-23 18:31:40

Słowo Młodych120

o 1,1%. W porównaniu do średniej powiatowej, wojewódzkiej i krajowej wskaźniki w mieście Chojnice są podobne.

Na terenie miasta funkcjonuje Chojnickie Towarzystwo Budownictwa Społecznego (TBS), budujące domy mieszkalne dofinansowywane przez budżet miasta oraz z Krajowego Funduszu Mieszkaniowego. W roku 1999 Chojnickie TBS oddało do użytku pierwszy, a w roku 2000 drugi budynek mieszkaniowy, w roku 2001 i 2002 także po jednym budynku

Na koniec tej obszernej charakterystyki miasta należy stwierdzić, że po-tencjał społeczno-gospodarczy i zasób kapitału ludzkiego są czynnikami umożli-wiającymi szybki rozwój Chojnic, przy jednoczesnym polepszaniu się uwarunko-wań makroekonomicznych kraju.

Kształtowanie się ustroju gminy w latach 1990-2003

Po 13 latach funkcjonowania samorządu gminnego po licznych zmia-nach ustawy ustrojowej, można dokonać analizy dokonań działań trzech kadencji Rady Miejskiej w Chojnicach w zakresie kształtowania się ustroju wewnętrznego gminy. Ustawą z 8 marca 1990 r. o samorządzie terytorialnym Sejm Rzeczypo-spolitej Polskiej powołał do życia jednostki samorządu terytorialnego jako nowe organy administracji. Ustawa weszła w życie 27 maja 1990 r. W tym dniu odbyły się pierwsze demokratyczne wybory samorządowe, w wyniku których wyłoniono nową Radę Miejską w Chojnicach.

W trakcie I Sesji, w dniu 4 czerwca 1990 r., radni wybrali Przewodni-czącego RM i Burmistrza Miasta oraz delegatów do Sejmiku Samorządowego Województwa Bydgoskiego. Podczas kolejnych Sesji dokonano wyboru zastępcy burmistrza, członków Zarządu Miasta oraz ustalono skład Komisji Inwentary-zacyjnej. Opracowano Regulamin Rady Miejskiej, który obowiązywał do czasu przyjęcia Tymczasowego Statutu Miasta3, tj. do 24. 09. 1990 r. W dniu 4 paździer-nika 1991 r. Rada Miejska uchwaliła Statut Miasta.

Jedną z pierwszych uchwał rozstrzygających o ustroju gminy była wspo-mniana wyżej uchwała rady miejskiej w Chojnicach w sprawie powołania Komisji Inwentaryzacyjnej4. Była ona o tyle ważna, że z dniem 27 maja 1990 r., tj. z dniem

3 Uchwała Nr V/40/90 Rady Miejskiej w Chojnicach z dnia 24 września 1990 r. w sprawie uchwale-nia Tymczasowego Statutu Miasta.4 Uchwała Nr II/11/90 Rady Miejskiej w Chojnicach z dnia 9 czerwca 1990 r. w sprawie powołania

calosc.indd 120 2011-02-23 18:31:40

Słowo Młodych 121

wejścia w życie ustawy o samorządzie terytorialnym oraz ustawy – przepisy wpro-wadzające ustawę o samorządzie terytorialnym i ustawę o pracownikach samo-rządowych, część mienia państwowego (ogólnonarodowego) stała się własnością gmin. Organy administracji rządowej zarządzające w imieniu Skarbu Państwa tym majątkiem zostały zobowiązane do przekazania jego części gminom. Przeka-zaniu podlegało mienie państwowe, do którego Skarb Państwa posiadał udoku-mentowaną własność. Dotyczyło to nieruchomości, jak i mienia ruchomego. In-wentaryzacja nieruchomości państwowych podlegających komunalizacji z mocy prawa obejmowała:1) nieruchomości wchodzące w skład zasobu gruntów państwowych, a więc grunty, o których mowa w art. 13 ustawy o gospodarce gruntami i wywłaszczeniu nieruchomości5,2) nieruchomości zabudowane domami wielomieszkaniowymi, w których część lokali mieszkalnych zostało już sprzedanych (co najmniej 1 mieszkanie), a do gruntu ustanowione zostało prawo użytkowania wieczystego w częściach ułam-kowych,3) nieruchomości należące do przedsiębiorstw państwowych, dla których orga-nem założycielskim był terenowy organ administracji państwowej stopnia pod-stawowego, tj. były naczelnik gminy,4) nieruchomości będące w zarządzie zakładów i innych jednostek organizacyj-nych nie będących przedsiębiorstwami państwowymi podporządkowanych ra-dom narodowym i terenowym organom administracji państwowej stopnia pod-stawowego,5) nieruchomości służące użyteczności publicznej,6) nieruchomości lub ich części oddane w użytkowanie wieczyste osobom praw-nym i osobom fizycznym wymienionym w ustawie o gospodarce gruntami i wy-właszczaniu nieruchomości,7) nieruchomości stanowiące mienie gminne.

Ponieważ ustawowy obowiązek sporządzenia spisów inwentaryzacyjnych spoczywał na gminie, Rada Miejska, w dniu 9 czerwca 1990 r., powołała Komisje Inwentaryzacyjną w następującym składzie: Edmund Husarek – przewodnczący, Henryk Lewandowski – członek, Janusz Ziarno – członek.

Przepisy wprowadzające ustawę o samorządzie terytorialnym określały, że inwentaryzacja mienia podlegającego komunalizacji powinna być zakończona w okresie 3 miesięcy od powołania Komisji Inwentaryzacyjnej; w opisywanym

Komisji Inwentaryzacyjnej.5 Dz.U. 1989, Nr 14, poz. 74.

calosc.indd 121 2011-02-23 18:31:41

Słowo Młodych122

przypadku do 9 września 1990 r. Prace związane z inwentaryzacją mienia zostały rozpoczęte ze znacznym opóźnieniem ze względu na brak przepisów wykonaw-czych. Instrukcja w sprawie sposobu dokonywania inwentaryzacji mienia podle-gającego komunalizacji dotarła pod koniec lipca 1990 r. Dlatego też z perspekty-wy czasu 13 lat można stwierdzić, że były to terminy oderwane od rzeczywistości. Już wtedy, nowe władze, przewidując trudności, ze względu na ogromny rozmiar prac związanych z inwentaryzacją mienia komunalnego włączyły do składu Ko-misji Inwentaryzacyjnej osoby merytorycznie przygotowane do tych czynności: Krystynę Kanię – z Wydziały Ogólno-Organizacyjnego, Krystynę Sowacką – z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, Urbanistyki, Architektu-ry i Nadzoru Budowlanego, Danutę Ruhs – z Wydziału Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej, Urbanistyki, Architektury i Nadzoru Budowlanego, Feliksa Karkoszkę – z Wydziału Geodezji i Gospodarki Gruntami, Tadeusza Krawczu-ka – z Wydziału Rolnictwa, Gospodarki Żywnościowej i Leśnictwa, Andrzeja Brzęczkowskiego – z Wydziału Kultury, Kultury Fizycznej i Turystyki. Ponadto Burmistrz wystąpił do wojewody bydgoskiego o wyrażenie zgody na włączenie do Komisji Marii Majer – pracowniczki byłego Wydziału Geodezji i Gospodarki Gruntami.

W Chojnicach, z mocy ustawy, komunalizacji podlegały przedsiębiorstwa państwowe, dla których organem założycielskim był terenowy organ administra-cji państwowej stopnia podstawowego, tj. były naczelnik miasta:- Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej,- Przedsiębiorstwo Budownictwa Komunalnego,- PP Dyrekcja Budowy Szpitala,- Przedsiębiorstwo Budownictwa Rolniczego,- Przedsiębiorstwo Remontowo-Montażowe Przemysłu Ziemniaczanego „Premos”,- Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne,oraz niżej wymienione zakłady i inne jednostki organizacyjne nie będące przed-siębiorstwami państwowymi podporządkowanymi byłym radom narodowym i terenowym organom administracji państwowej stopnia podstawowego:- Miejski Zespół Ekonomiczno-Administracyjny Szkół,- 15 przedszkoli,- Poradnia Wychowawczo-Zawodowa,- Rejonowa Biblioteka Publiczna,- Biblioteka Pedagogiczna,- Ośrodek Sportu i Rekreacji,- Chojnicki Dom Kultury,- Terenowy Zespół Usług Projektowych,- Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.

calosc.indd 122 2011-02-23 18:31:41

Słowo Młodych 123

Początkowo w ramach inwentaryzacji mienia komunalnego wykonano następujące prace:1)wydrukowano odpowiednią ilość formularzy, tj.:- kart inwentaryzacyjnych nieruchomości – 5.000 szt.,- kart inwentaryzacyjnych przedsiębiorstwa, zakładu i innej jednostki organiza-cyjnej – 100 szt.,- spisów inwentaryzacyjnych nieruchomości, przedsiębiorstwa, zakładów i innych jednostek – 300 szt.;2) dostarczono 6 przedsiębiorstwom państwowym podlegającym komunalizacji karty inwentaryzacyjne i spisy inwentaryzacyjne z wypełnioną częścią dotyczącą powierzchni użytkowanych przez nich gruntów,3) sporządzono wykaz wszystkich użytkowników – osób prawnych i fizycznych, którym oddane zostały w użytkowanie wieczyste nieruchomości lub ich części, obejmujący ok. 1.200 pozycji. Dla 150 pozycji wypełniono karty inwentaryzacyj-ne nieruchomości.

Podsumowując ogrom pracy członków Komisji Inwentaryzacyjnej powo-łanej na lata 1990-1994, podkreślić należy także wkład pracy członków Komisji w latach 1995-1998 i 1999-2002 r6.

Pierwotnie ustawodawca zakładał zakończenie pracy Komisji w ciągu trzech miesięcy od momentu jej powołania tj. do 9 września 1990 r. jednakże funkcjonowała ona do roku 2002 r. Tak długi termin działania Komisji Inwenta-ryzacyjnej był wynikiem wielu sprzeczności w przepisach prawa i braku szczegó-łowych uregulowań własnościowych. O tym, że komunalizacja mienia była pod-stawowym elementem zmian ustrojowych świadczy powiedzenie „ile własności tyle samorządności”, jak i późniejsze powiedzenie w związku z cedowaniem na gminę coraz to nowych zadań, często bez odpowiednich środków finansowych na ich wykonywanie „tyle samorządności ile pieniędzy”.

Fundamentalne dla kształtowania ustroju gminy miejskiej Chojnice w la-tach 1990-2003 r. były tezy zawarte w art. 3 ust. 1, art. 22 i art. 43 ust. 2 ustawy o samorządzie gminnym, dotyczące statutu gminy, który należy do przepisów gminnych określających ustrój gminy – organizację wewnętrzną i tryb pracy or-ganów gminy. Pierwszy Statut Miasta Chojnice został przyjęty uchwałą w sprawie uchwalenia Statutu Miasta 4 października 1991 r.7 W konsekwencji podjęcia tej

6 Uchwała Nr I/9/94 Rady Miejskiej w Chojnicach z dnia 4 lipca 1994 r. oraz Uchwała Nr VIII/97/99 Rady Miejskiej w Chojnicach z dnia 26 kwietnia 1999 r.7 Uchwała Nr XVII/147/91 Rady Miejskiej w Chojnicach z dnia 4 października 1991 r.

calosc.indd 123 2011-02-23 18:31:41

Słowo Młodych124

uchwały straciła moc wspomniana już uchwała w sprawie uchwalenia Tymczaso-wego Statutu Miasta. Tak jak w przypadku nierealnych założeń nad inwentaryzacją mienia ko-munalnego, gdzie ustawodawca nie wziął pod uwagę skomplikowanej materii przekształceń własnościowych, tak też w przypadku tworzenia statutów miasta, chojniccy radni od samego początku powstania organu stanowiącego borykali się z wieloma błędami i sprzecznymi prawnymi zapisami. Wpływ na to miały burzliwe zmiany prawa samorządowego, reforma administracji publicznej, oraz własne koncepcje radnych, co, przy braku w ówczesnym czasie znajomości za-sad techniki prawodawczej, przynosiło wiele interwencji organów nadzorczych. Jedną z interwencji wojewody bydgoskiego było wezwanie do usunięcia zapisu §14, ust. 1 i 2 dotyczącego powołania i nadania mocy władczej tzw. Konwentowi Rady Miejskiej składającemu się z przewodniczącego rady, zastępców, przewod-niczących komisji stałych, burmistrza oraz przewodniczących klubów radnych. Konwent ustalać miał termin, porządek sesji oraz kierować się miał własnym regulaminem, w którym określał m. in. podejmowanie kolegialnych decyzji w głosowaniu zwykłą większością głosów, przy obecności minimum połowy skła-du. Ustalenia konwentu obowiązywać miały burmistrza, jego zastępcę, sekreta-rza miasta oraz skarbnika do opracowania przez podległy Urząd Miejski i inne jednostki organizacyjne materiałów informacyjnych wraz z projektami uchwał. Kolejnym rażącym naruszeniem prawa powodującym unieważnienie Uchwały Nr III/23/90 Rady Miejskiej w Chojnicach z 12 lipca 1990 r. w sprawie zmian w miejscowym planie szczegółowym zagospodarowania przestrzennego Osie-dla Leśnego w Chojnicach było rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody bydgo-skiego8. Następnym naruszeniem prawa i stwierdzeniem nieważności Uchwał Nr XXXI/261/92 i XXXI/263/92 z 19 listopada 1992 r. w sprawie odwołania i po-wołania członków Zarządu Miasta było kolejne rozstrzygnięcie nadzorcze woje-wody bydgoskiego9. Te i wiele innych uchybień uchwałodawczych oraz w materii statutowej zmusiły Radę Miejską Chojnic do powołania 30 października 1996 r. pięcioosobowej doraźnej komisji statutowej10, która pracowała do końca kadencji w 1998 r. nowelizując dotychczasowy Statut. Pomimo dużego wkładu pracy, ko-misja statutowa nie zapobiegła następnym naruszeniom prawa i rozstrzygnięciu organu nadzorczego11. Dotyczyło ono Uchwały Nr XLI/408/98 Rady Miejskiej w Chojnicach z dnia 17 czerwca 1998 r. w sprawie przynależności Gminy Miej-

8 Rozstrzygnięcie nadzorcze Wojewody Bydgoskiego Nr 15/90 z 17 października 1990 r.9 Rozstrzygnięcie nadzorcze Wojewody Bydgoskiego Nr 13/92 z 28 grudnia 1992 r.10 Uchwała Nr XXIII/226/96 Rady Miejskiej w Chojnicach z dnia 30 października 1996 r.11 Rozstrzygnięcie nadzorcze Wojewody Bydgoskiego Nr 11/98 z 30 czerwca 1998 r.

calosc.indd 124 2011-02-23 18:31:41

Słowo Młodych 125

skiej Chojnice do regionu terytorialnego podziału kraju. Zdaniem organu nad-zoru przedmiotowa uchwała rażąco naruszała treść art. 14 ustawy o samorządzie terytorialnym, bowiem Rada Miejska bezpodstawnie wprowadziła tryb tajnego głosowania nad uchwałą w sprawie przynależności Gminy Miejskiej Chojnice do regionu terytorialnego podziału kraju. Uchwała ta, pomimo że była podję-ta z rażącym naruszeniem prawa, została wycofana z obiegu prawnego dopie-ro 01. 09. 1998 r. Spowodowało to, że stała się ona kartą przetargową w czasie rozstrzygnięć ustrojowych parlamentu w dniach 17 i 18 czerwca 1998 r. Wtedy to zadecydowano o przynależności Gminy Miejskiej Chojnice do projektowanego województwa pomorskiego, w wyniku czego Chojnice zostały odłączone od wo-jewództwa bydgoskiego.

Wykazane powyżej uchybienia i rozbieżności w interpretacji materii sta-tutowej potwierdza skarga radnego miasta na podst. art. 101 ust. 1 ustawy o sa-morządzie gminnym do NSA wzywająca Radę Miejską do usunięcia przyczyn naruszenia jego interesu prawnego i uprawnień, jakim było podjęcie uchwał go-spodarczych, finansowych oraz w sprawie uchwalenia nowego Statutu Chojnic na pierwszej sesji nowo wybranej rady w 2002 r. Sesja ta odbyła się 15 listopada t.r. Radny zarzucił Radzie naruszenie procedury statutowej przy wprowadzaniu uchwał pod obrady Rady Miejskiej, zawartej w obowiązującym do tamtego czasu Statucie Miasta. Radny opierając się na tych pryncypiach prawnych wskazywał, że pierwsza sesja nowo wybranej rady gminy została zwołana zgodnie z art. 20 ust. 2 ustawy samorządowej, lecz do zawiadomienia o zwołaniu sesji dołączo-no porządek obrad z projektami chwał wykraczającymi, według radnego, poza uprawnienia wynikające z charakteru i zadań pierwszej sesji nowo wybranej rady. Zgodnie z art. 20 ust. 2 c pierwszą sesję nowo wybranej rady gminy do czasu wyboru przewodniczącego rady prowadzi najstarszy wiekiem radny obecny na sesji. Jest on uprawniony także do przyjęcia ślubowania w trybie art. 23 a i za-rządza głosowanie nad przyjęciem porządku obrad wcześniej przygotowanym. Porządek obrad obejmuje wybór przewodniczącego rady i innych jeszcze wy-borów personalno-organizacyjnych dotyczących prezydium rady, jeżeli takowe są zawarte w Statucie Gminy. Tak też stanowił Statut Rady Miejskiej Chojnice obowiązujący w tym czasie, w swoim zapisie § 11 ust. 1. Poddanie przez radnego seniora porządku obrad w zakresie obejmującym trzy projekty uchwał gospo-darczo-finansowych skutkujących w budżecie gminy oraz projekt zmiany statutu gminy wykraczały poza jego rolę przypisaną mu w ustawie samorządowej, na co radny zwracał uwagę w dyskusji. Nie wzięto tego jednak pod uwagę, mimo to, że twierdził on, iż projekty uchwał tego typu powinny być poddane ustawowej i statutowej procedurze prawnej, zgodnie z art. 20 ust. 5 ustawy samorządowej i Statutu Miasta Chojnice pkt 4 Regulaminu Obrad Rady Miejskiej. Te warunki

calosc.indd 125 2011-02-23 18:31:41

Słowo Młodych126

calosc.indd 126 2011-02-23 18:31:42

Słowo Młodych 127

nie zostały zachowane i naruszyły jego interes prawny jako obywatela, mieszkań-ca gminy i radnego wskazującego na łamanie ustawowych procedur. Zdaniem radnego pierwsza sesja nowo wybranej rady, złożone na niej ślubowanie radnych i burmistrza stwarzają dopiero możliwość realizowania ich uprawnień poprzez podejmowanie stosownych czynności prawnych i faktycznych. Radny uważał, że dopiero od tego momentu wybrany przewodniczący rady nabył uprawnienia do organizowania pracy rady, rozpatrywania wniosków wpływających do rady gminy, złożonych przez burmistrza (notabene też w tym dniu nabywającego swo-je uprawnienia i to w zmienionych warunkach – ustawa z 20 czerwca o bezpo-średnim wyborze wójta, burmistrza prezydenta miasta12) jak i innych członków rady. Porządek obrad wykraczający poza rolę i charakter pierwszej sesji nowo wybranej rady powinien, zdaniem radnego, znaleźć odniesienie w planie pracy wybranego w tym dniu przewodniczącego rady, w najbliższym czasie możliwym do zrealizowania, przy zachowaniu przepisów ustawowych i statutowych. Brak wyjaśnienia ze strony prawników urzędu wątpliwości, co do możliwości podej-mowania uchwał finansowo-gospodarczych i nowego Statutu Miasta na tej se-sji doprowadziło do przyjęcia porządku obrad zaproponowanego przez radnego seniora. Jednak w dalszej części przedstawiony projekt nowego Statutu Miasta zawierał wiele kontrowersyjnych zapisów, nieścisłych i dwuznacznych, pomija-jących znaczące zapisy dotychczasowego Statutu oraz wprowadzono nowe zapisy sprzeczne z Ustawą Samorządową.

Radny stwierdził, iż wprowadzony zapis w § 20, dzięki któremu prze-wodniczący rady został upoważniony do reprezentowania jej na zewnątrz nie określa zasad tej reprezentacji. Przewodniczący nie jest organem rady, jego reprezentacja nie może obejmować składania wiążących oświadczeń w imieniu rady.

Wskazał również, iż pominięto: zapis § 11 dotychczasowego Statutu, okre-ślającego przebieg pierwszej sesji nowo wybranej rady; pominięto również zapis pkt 24 Regulaminu Obrad Rady Miejskiej brzmiący „Wniosek formalny o głosowanie bez dyskusji i zamknięcie dyskusji nie może dotyczyć uchwały budżetowej i zmian w budżecie, projektu budżetu, zmian w statucie”, co spowodowało, że stosując wnio-sek formalny można głosować z pominięciem dyskusji i zamknąć dyskusję nad naj-ważniejszymi i bardzo istotnymi dla funkcjonowania samorządu projektami uchwał. Wykazał również, iż wprowadzone w nowym Statucie w §100 ust. 4 pkt 1 oraz w ust. 5 zapisy są sprzeczne z art. 11 b ust. 1 i 2, oraz z art. 21 ust. 4 ustawy samorządo-wej. Zapisy te ograniczają, a wręcz wykluczają, jawność obrad komisji rewizyjnej dla

12 Dz.U. 2002 Nr. 113, poz. 984 z późn. zm

calosc.indd 127 2011-02-23 18:31:42

Słowo Młodych128

radnego, zwykłych obywateli oraz przedstawicieli mediów. Ci ostatni13 doświadczyli skutków tego zapisu, gdyż dwukrotnie nie zostali wpuszczeni na posiedzenia komisji, a zainteresowany radny, nie będący członkiem komisji, został wyproszony z jej po-siedzenia. Radny wreszcie wskazał, że uchwały finansowo-gospodarcze podjęte na tej sesji mogły mieć niekorzystne skutki dla finansów miasta.

Na tak sformułowane do NSA zarzuty dotyczące uchwał rady miejskiej Burmistrz Miasta Chojnice odniósł się wnosząc o odrzucenie skargi radnego lub ewentualnie oddalenie skargi jako bezzasadnej. Uzasadnił to tym, iż zdaniem orga-nu, radnemu brak jest legitymacji czynnej do wniesienia skargi, a przedmiot skargi nie podlega zaskarżeniu do sądu administracyjnego. Ponadto organ administracji stwierdził, że podjęte uchwały nie naruszają prawa, skarżący nie wykazał własnego interesu prawnego dającego mu podstawę do zaskarżenia uchwały. Jednak z drugiej strony organ administracji informował NSA, że Uchwałą Nr VII/84/03 Rady Miej-skiej w Chojnicach z dnia 28. 04. 2003 r. zmieniony został Statut Miasta Chojnice w zakresie wcześniej zaskarżonym przez radnego, a dotyczącego łamania zasad jaw-ności obrad. W tym momencie należy zauważyć, że uchwalenie nowego statutu przez nowo wybranych radnych powinno spełniać warunki formalne przy podejmowa-niu tak ważnej uchwały, a są to m.in. udział w opracowywaniu stosownych komisji przy przygotowaniu projektu statutu, konsultacje, opiniowanie, uzgodnienia. Nale-żało także rozważyć możliwość powołania doraźnej komisji statutowej i zaprosić do współpracy z nią ekspertów, zwłaszcza w zakresie techniki legislacyjnej.Tezę tę po-twierdza fakt, iż po złożeniu skargi wojewoda wezwał Radę Miejską, by uchyliła zapis o utajnianiu obrad komisji rewizyjnej, co też Rada uczyniła. Należy zauważyć, że od momentu podjęcia zaskarżanych uchwał i złożenia skargi minął roczny termin.

Przedstawione przykłady tworzenia się ustroju wewnętrznego Gminy Miej-skiej Chojnice na przestrzeni lat 1990-2003 to tylko niewielki zakres całej złożoności problemu budowy stabilnej ustrojowo gminy. Nie pomaga w tym Naczelny Sąd Ad-ministracyjny, który nie stosuje się do wymaganych terminów rozstrzygnięć wnoszo-nych spraw. W opisanej powyżej skardze, jak i innych złożonych przez Radę spraw, NSA przekracza terminy rozstrzygnięć do 2 czy 3 lat, co wprowadza różnego rodzaju negatywne skutki dla strony skarżącej, ponieważ zgodnie z art. 94 ust. 1 ustawy sa-morządowej, nie stwierdza się nieważności uchwały organu gminy po upływie jed-nego roku od daty jej podjęcia i chociaż ust. 2 tego artykułu wskazuje możliwość uznania niezgodności uchwały z prawem, to jednak skutki takiego orzeczenia ujęte w KPA, mają mniejszą wagę prawną, niżby to wynikało z terminowego załatwienia sprawy przez NSA zakładając słuszność strony zaskarżającej uchwały.

13 Dziennikarze lokalnego Radia „Weekend”

calosc.indd 128 2011-02-23 18:31:42

Celem przypomnienia czytelnikowi roli 1 batalionu strzelców z Chojnic w wojnie obronnej 1939 roku przedstawię zdawczo przebieg walk 1 batalionu strzelców.

W drugiej połowie sierpnia 1939 roku, 1 batalion strzelców zajął pozycje obronne w rejonie Chojnic i w samym mieście. Dowódcą batalionu był podpuł-kownik Gustaw Zacny. Batalion składający się z trzech kompanii rozmieścił siły następująco:- 3 kompania od wieży ciśnień w kierunku szosy do Człuchowa i do wzgórza w pobliżu Starostwa Powiatowego w Chojnicach, czujki w Nieżychowicach i Topoli.- 2 kompania i pluton ckm od ulicy Bytowskiej do Starostwa Powiatowego.- 1 kompania i pluton saperów kompanii „Hoszcza” zajmowała tereny wokół Za-kładu Poprawczego , ale też w hotelu „U Urbana”.

Nie będę opisywał całej struktury bojowej batalionu, bo nie jest to treścią tego artykułu. Warto mieć w pamięci, że przedstawione przeze mnie rozmiesz-czenie jest wielce zdawkowe i pełni rolę służebną wobec osiągnięcia celu tej pracy – prezentacji sztandaru 1 batalionu strzelców.

Pogotowie bojowe batalionu zostało osiągnięte o godz. 2.00 w nocy dnia 1 września 1939 roku. Chojnicki batalion najpierw wdał się w walkę swymi pod-oddziałami z osławionym niemieckim pociągiem pancernym, który wjechał w godzinach rannych na chojnicki dworzec. Następnie doszło do walki z Niem-

Marcin Wałdoch

Sztandar 1 batalionu strzelców z Chojnic

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 129 2011-02-23 18:31:42

Słowo Młodych130

cami na szosie człuchowskiej na przedmieściach miasta, gdzie Polacy unierucho-mili bądź całkowicie zniszczyli wozy pancerne wroga. Następnie ok. godz. 10.00 Niemcy zaczęli napierać również na 2 kompanię rozwiniętą w okolicach ulicy Bytowskiej. Ponieważ sytuacja w terenie – wokół Chojnic rozwijała się na nieko-rzyść obrońców Chojnic, dowódca Zgrupowania „Chojnice” (płk. Tadeusz Ma-jewski) w skład którego wchodził 1 batalion strzelców, wydał rozkaz odwrotu co miało uniemożliwić wrogowi okrążenie wojsk polskich w mieście Chojnice i na jego przedpolach. Około godz. 17.00 – 19.00 Niemcy zajęli miasto, a 1 batalion strzelców po ośmiogodzinnej walce rozpoczął wycofywanie się w kierunku Brdy ku miejscowości Męcikał. Następnie 1 batalion strzelców walczył w obronie li-nii polskich na Brdzie (2 września) i dalej kierował się ku Wiśle. Batalion został prawdopodobnie rozbity pomiędzy 3-4 września w okolicach Świecia. Poszcze-gólni żołnierze brali udział w Bitwie pod Bzurą i w obronie Warszawy.

Historia sztandaru 1 batalionu strzelców, chojnickiej jednostki sformo-wanej przez 66. Kaszubski Pułk Piechoty im. Marszałka Józefa Piłsudskiego była nam znana do 1939 roku. Sztandar, który został przypisany jednostce chojnickiej 1 marca 1926 roku obecnie znajduje się w stanie nienaruszonym wobec pierwot-nego w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Władysława Sikorskiego w Londy-nie, przy ulicy Prince’s Gate w budynku, który zajmuje Instytut pod numerem 20. Nie jest wiadomym dziś w świetle dostępnych dokumentów w jaki spo-sób sztandar chojnickiej jednostki trafił do Niemiec (gdzie został odnaleziony po wojnie), a tym bardziej nie wiadomo kiedy trafił w okolice Kassel (Niemcy), gdzie został odkryty przez żołnierza amerykańskiego polskiego pochodzenia w roku 1945 w mieszkaniu członka SS1. Sztandar został przekazany na ręce majora Kozie-brodzkiego (polski łącznik przy 7 armii amerykańskiej) przez Jana Jankowskiego (któremu to ten sztandar został przekazany, przez amerykańskiego żołnierza dnia 23 sierpnia 1945 roku)2. Jan Jankowski natenczas zamieszkiwał w Heilderbergu

1 Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie (dalej: IPMS), sygn. 1 baon strzelców z Chojnic, nr 98/45, „Starszy oficer łącznikowy przy dowództwie 7 armii amerykańskiej do Pana Generała Kopańskiego, Szefa Sztabu Głównego”. 2 IPMS, sygn. 1 baon strzelców z Chojnic, List Jana Jankowskiego do Sztabu Głównego Polskich Sił Zbrojnych w Londynie, 17 marca 1945, Heilderberg. Według Jana Jankowskiego, amerykański (pod) oficer miał znaleźć sztandar 1 b.s. w mieszkaniu członka SS, gdzie sztandar znajdował się wśród innych sztandarów i flag państwowych państw podbitych przez Niemców. Sam Jankowski podawał się za patriotę i uczestnika walk podczas Powstania Wielkopolskiego. Jankowski według swego listu miał zamiar, o czym poinformował amerykańskiego żołnierza, złożyć sztandar na ręcę dowódcy jednostki w Polsce. Kiedy zorientował się, że w drodze powrotnej do Polski może stracić mienie, zdecydował o przekazaniu sztandaru polskiej władzy wojskowej. Jan Jankowski przekazał majorowi Koziebrodzkiemu sztandar 1 b. s. w nadzei, że ten sztandar wróci kiedyś „do Polski do

calosc.indd 130 2011-02-23 18:31:43

Słowo Młodych 131

w Niemczech. Z dokumentu wynika, że sztandar został przekazany majorowi Koziebrodzkiemu dokładnie dnia 15 listopada 1945 roku 3. Dnia 12 grudnia 1945 roku sztandar 1 batalionu strzelców trafił do Archiwum Wojska i Muzeum Sił Zbrojnych w Londynie4.

Opis sztandaru 1 batalionu strzelców (patrz zdjęcia).

Płachta – strona prawa przepisowa, w czterech narożnikach płachty monogram 1 batalionu strzelców w złocistym laurze na białym tle, w środku godło Polski, Orzeł Biały w koronie w złocistym laurze na czerwonym tle.

Płachta – strona lewa przepisowa, w czterech rogach na białym tle godła. W rogu górnym prawym – Matka Boża Swarzewska (Królowa Kaszub, Królowa Polskiego Morza).W rogu dolnym prawym – tur, herba miasta Chojnice.W rogu dolnym lewym – gryf pomorski, herb Pomorza.W rogu górnym lewym – herb nie rozpoznany.Napisy na ramionach czerwonego krzyża na płachcie – lewa strona: Czerniów 25. VI. 1919 Mosty Wielkie 22-23 VIII 1920 Chojnice 1 III 1926 Oserdów 27 VIII 1920 Warez 29 VIII 1920 Widniejące na sztandarze miejsca i daty stanowią informację o szlaku bo-jowym i bitwach jednostek macierzystych 1 batalionu strzelców w czasie wojny polsko – bolszewickiej.

Płachta obszyta z trzech stron złotymi frędzlami z czwartej strony tule-ja na drzewiec. Orzeł wykonany w firmie Henshaw w Edynburgu w 1946 roku. Wymiary 1000 mm x 1000 mm. Stowarzyszenie Arcana Historii planuje w roku 2011 – 2012 zlecenie wyko-

swoich”, jak sam pisał. 3 IPMS, sygn. 1 baon strzelców z Chojnic, nr 98/45…4 IPMS, sygn. 1 baon strzelców z Chojnic, L. dz. 2179, 0g/45.

calosc.indd 131 2011-02-23 18:31:43

Słowo Młodych132

nania dokładnej repliki sztandaru, który ma zostać przekazany Radzie Miejskiej Chojnic z propozycją stałej ekspozycji sztandaru w sali obrad Rady Miejskiej.

Zdjęcia sztandaru 1 batalionu strzelców znajduje się na końcu tego nu-meru „Słowa Młodych”, pozwolenie na publikację według licencji Instytutu Pol-skiego i Muzeum im. Gen. Władysława Sikorskiego w Londynie5.

5 Licencja wystawiona dla Stowarzyszenia Arcana Historii w 2010 roku.

calosc.indd 132 2011-02-23 18:31:43

Genezy Sierpnia ’80 należy dopatrywać się w sytuacji społeczno – po-litycznej i ekonomicznej PRL w drugiej połowie lat siedemdziesiątych. Pogłę-biający się kryzys gospodarczy i konsolidowanie się środowisk opozycyjnych przyczyniły się do fali strajków, które w lipcu i sierpniu 1980 r. objęły najwięk-sze polskie zakłady przemysłowe. Nie bez znaczenia był również fakt wyboru metropolity krakowskiego kardynała Karola Wojtyły na papieża. W tej sytuacji bezpośrednim impulsem stałą się podwyżka cen żywności.

14 sierpnia do wykonywania swoich codziennych obowiązków nie przy-stąpiła załoga Stoczni Gdańskiej im. Lenina w Gdańsku. Stoczniowcy wysunęli postulaty przywrócenia do pracy Anny Walentynowicz i Lecha Wałęsy, posta-wienia pomnika ofiar Grudnia ‘70, zagwarantowania bezpieczeństwa strajkują-cym oraz podniesienia płac. Następnego dnia do protestu przyłączyły się inne zakłady Wybrzeża (m. in. Stocznia im. Komuny Paryskiej, „Elmor”, komunikacja miejska). 16 sierpnia powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy, do którego wstąpiło po dwóch delegatów z każdego strajkującego zakładu. Z robotnikami Wybrzeża jednoczyli się pracownicy innych zakładów w kraju organizując tzw. strajki solidarnościowe. Informacje o prowadzonych akcjach protestacyjnych docierały często do szerszych kręgów za pośrednictwem Radia Wolna Europa oraz osób przebywających na Wybrzeżu – rodzin, znajomych, wczasowiczów, w delegacjach.

Izabela Mazanowska

Strajk w Wytwórni Konstrukcji Stalowych Mostostal (25-30.08.1980)

Geneza, przebieg i skutki

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

Rok Iv

calosc.indd 133 2011-02-23 18:31:43

Słowo Młodych134

W cztery dni po rozpoczęciu strajku w Stoczni Gdańskiej zainicjowano pierwsze akcje w województwie bydgoskim. 18 sierpnia 1980 r. w godzinach porannych przerwano pracę w Spółdzielni Pracy Rękodzieła Artystycznego „Meblostyl” w Czersku. Natomiast w południe zastrajkowali robotnicy zatrudnieni w Zakła-dzie Teleelektronicznym „Telekom- Telfa” w Bydgoszczy. W obu przypadkach ro-botnicy podjęli pracę jeszcze tego samego dnia. Także 18 sierpnia swoje postulaty przekazali dyrekcji robotnicy Zakładów Radiowych „Unitra- Eltra” w Bydgoszczy.

Pierwszy strajk okupacyjny w województwie bydgoskim rozpoczął się 25 sierpnia w Wytwórni Konstrukcji Stalowych „Mostostal” w Chojnicach i trwał 6 dni. Był to największy zakład przemysłowy w tym mieście. Istniejący od 1973 r. „Mostostal” wytwarzał konstrukcje stalowe na potrzeby inwestycji w Polsce i w krajach bloku wschodniego. Produkowano konstrukcje różnych typów bu-dynków produkcyjnych i pawilonów handlowo- usługowych. Do głównych kon-trahentów WKS należały: Huta Katowice, Cementownia Strzelce Opolskie, FSM Bielsko - Biała, Rafineria Gdańsk. W 1980 r. w zakładzie pracowało około 1200 osób1. W kolejnych dniach w Chojnicach zastrajkowały: Chojnicka Wytwórnia Sprzętu Sportowego „Polsport” (26 sierpnia), Przedsiębiorstwo Transportowo - Sprzętowego Budownictwa „Transbud” Oddział w Chojnicach (27 sierpnia), chojnicki Oddział PKS (28 sierpnia). W okresie od 25 do 30 sierpnia łącznie nie podjęło pracy 2,5 tys. mieszkańców miasta. Ponadto w kilkunastu chojnickich przedsiębiorstwach miały miejsce krótsze lub dłuższe przerwy w pracy, w trakcie których załogi prowadziły z dyrekcjami dyskusje nad zgłoszonymi wcześniej po-stulatami, które dotyczyły przeważnie problematyki socjalno-bytowej, płacowej, organizacji pracy, zabezpieczenia materiałowego. Powszechne były też postulaty mówiące o zwiększeniu zaopatrzenia rynku w podstawowe artykuły, zwłaszcza w wyroby mięsne oraz poprawy działalności służby zdrowia.

Dyrektor WKS „Mostostal”, równocześnie członek Komitetu Miejskiego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Chojnicach Jan Młynarz, analizując sytuację w mieście w ostatnich dniach sierpnia 1980 r. dopatrywał się przyczyn strajku w czynnikach zewnętrznych i wewnętrznych. Do czynników zewnętrz-nych zaliczył strajki w przedsiębiorstwach Mielca i Gdańska i ich wpływ na robot-ników z innych miast. Szczególnie intensywne oddziaływał przykład protestów w Gdańsku, położonego w niewielkiej odległości od Chojnic. Wpływało to na szybkie przenikanie nowości podważających opis sytuacji w Gdańsku podawany przez oficjalną prasę. Gazety często przekazywały nieprawdziwy obraz wydarzeń,

1 W 1975 r. na 30 tys. mieszkańców 1500 osób znalazło zatrudnienie w WKS „Mostostal”, w tym 330 kobiet (cyt. za R. Jaworski, „Robię w stali…”, „Gazeta Pomorska” 56 (1975)

calosc.indd 134 2011-02-23 18:31:43

Słowo Młodych 135

twierdząc, że na Wybrzeżu panuje ład i porządek. Informacje dostarczali rów-nież pracownicy WKS „Mostostal”, którzy zamieszkiwali na terenie wojewódz-twa gdańskiego. Z raportu Wydziału Organizacyjnego Komitetu Wojewódzkiego PZPR w Bydgoszczy z 26 sierpnia dowiadujemy się, że stanowili oni znaczną gru-pę wśród strajkujących.

23 sierpnia (sobota) pracownicy Wydziału Obsługi Ruchu WKS „Mosto-stal” omawiali sytuację w Gdańsku w kontekście własnych żądań podwyżki wy-nagrodzeń. Część z nich nie podjęła pracy. Zaprosili do dyskusji dyrektora przed-siębiorstwa Jana Młynarza. Rozmowa nie przyniosła żadnego rezultatu. Dyrektor tłumaczył, że samodzielnie nie może podejmować decyzji płacowych. Musiał wy-stąpić do Komitetu Wojewódzkiego PZPR o opinię. Z tego powodu prosił, aby dać mu czas do poniedziałku. Grupa robotników zebrała się po południu i ustaliła plan działania na najbliższy dzień roboczy. Zakładał on, że niezależnie od odpo-wiedzi dyrekcji mechanicy, ślusarze i tokarze z Wydziału Obsługi Ruchu zorga-nizują wiec w sprawie strajku. Ważny wpływ na przebieg zdarzeń miały związki brygadzisty Wydziału Obsługi Ruchu Wacława Hapki ze strajkującymi gdańskimi stoczniowcami. Wacław Hapka wyjeżdżał do Gdańska i po powrocie informował o tym, jakie postulaty sformułowali strajkujący w Stoczni. Opracowując postulaty strajkowe robotnicy WKS wzorowali się na stoczniowcach. Jednakże 23 sierpnia Wydział Obsługi Ruchu domagał się jedynie podwyżki płac.

25 sierpnia w godzinach 7.30-9.30 delegacja pracowników z Wydziału Głównego Energetyka, Głównego Mechanika, Narzędziowni i Magazynu Wyro-bów Gotowych spotkała się z dyrekcją zakładu i I sekretarzem Komitetu Zakła-dowego PZPR Zbigniewem Śmigielskim. Łącznie w spotkaniu wzięło udział 25 osób, które przedstawiły postulaty załóg. Wówczas wśród żądań socjalno-byto-wych i płacowych pojawiły się również polityczne. Domagano się m. in.:- zwiększenia zarobków przez podniesienie stawek godzinowych do 27 zł, tj. o 6 zł od najwyższej stawki aktualnie obowiązującej- polepszenia zaopatrzenia kiosku zakładowego- poprawy zaopatrzenia w sklepach na terenie Chojnic- powołania nowych związków zawodowych- rozliczenia kierownictwa zakładu ze swej działalności- równego traktowania płacowego pracowników produkcyjnych z kierownictwem przedsiębiorstwa.- nieingerowania kierownictwa w sprawy lecznictwa- zlikwidowania kliki w zakładzie- podawanie przez środki masowego przekazu rzetelnej informacji o aktualnej sytuacji politycznej i ekonomicznej kraju

calosc.indd 135 2011-02-23 18:31:43

Słowo Młodych136

- uwolnienia więźniów politycznych. Z czasem dopisano żądania budowy szpitala z terenem wypoczynkowym.

Brak wyczerpującej odpowiedzi na temat możliwości realizacji wysunię-tych żądań spowodował zerwanie rozmów. Sekretarz Śmigielski zapowiedział, że nie ma możliwości zwiększenia wynagrodzenia o kwotę proponowaną przez pracowników. Dyrekcja WKS „Mostostal” zobowiązała się udzielić odpowiedzi na zgłoszone postulaty do 27 sierpnia 1980 r. Po zakończeniu dyskusji zastęp-ca dyrektora WKS Edmund Szynwelski wyjechał w tej sprawie do Zjednoczenia Konstrukcji Stalowych i Urządzeń Przemysłowych „Mostostal” w Warszawie, a sekretarz KZ PZPR Śmigielski do KW PZPR w Bydgoszczy.

Z meldunków SB wynika, że w poniedziałek rano pracownicy pierwszej zmiany przystąpili do pracy. Rozmowy z dyrekcją zakończyły się niepowodze-niem. Wówczas zapadła decyzja o powołaniu komitetu strajkowego. Na mocy jego decyzji o 11.50 ogłoszono rozpoczęcie strajku, który przybrał formę strajku okupacyjnego. Pracę przerwało 300 pracowników pierwszej zmiany. W komitecie strajkowym zasiadło 30 osób, z każdego wydziału po 2-4 osoby. Zadania komi-tetu polegały na zabezpieczeniu porządku w zakładzie oraz przygotowaniu ne-gocjacji z kierownictwem. Na czele komitetu stanął inżynier Roman Buczkowski z Wydziału Konstrukcyjnego. Zdaniem uczestnika strajku Ludwika Gólskiego, Roman Buczkowski świetnie sprawdzał się w negocjacjach z dyrekcją. Wynikało to z faktu, iż do 1979 r. pełnił funkcję kierowniczą w zakładzie, więc znał osobi-ście kierownictwo zakładu oraz miał predyspozycje do prowadzenia tego rodzaju rozmów. Oprócz Buczkowskiego w składzie komitetu znaleźli się między innymi również: - Mieczysław Przeniczny – robotnik z Działu Transportu- Józef Fleming - kierowca z Działu Transportu- Roman Trzebiatowski – pracownik Działu Głównego Mechanika- Gerard Czapiewski – pracownik Wydziału W-1- Henryk Rzymski – pracownik Wydziału Obsługi Ruchu- Mieczysław Polaszek – pracownik Wydziału Obsługi Ruchu- Jan Łuszczak – pracownik Wydziału Obsługi Ruchu.

Komitet strajkowy urzędował w siedzibie Związku Socjalistycznej Mło-dzieży Pracującej w części produkcyjnej zakładu.

W celu zapewnienia porządku członkowie komitetu strajkowego powo-łali straż porządkową. Jej członkowie nosili biało-czerwone opaski i pełnili wartę przy bramach. Do pracowników produkcyjnych przyłączyli się administracyjni.

calosc.indd 136 2011-02-23 18:31:43

Słowo Młodych 137

Po wyborze komitetu strajkowego, polecono, aby pracownicy udali się na sta-nowiska pracy i zabezpieczyli maszyny i urządzenia oraz aby dbali o dyscyplinę w zakładzie. Kobiety z wydziałów produkcyjnych odesłano do domu. Od godz. 18:30 żony i dzieci strajkujących pracowników zaczęły przynosić prowiant. Bu-dynki produkcyjne „Mostostalu” zostały udekorowane flagami niebieskimi i bia-ło-czerwonymi z poprzeczną niebieską szarfą. W biurowcu układano się do snu na podłodze. Pracownicy produkcyjni spali na styropianie w stołówkach i szat-niach.

Jeszcze tego samego dnia wybrano spośród pracowników WKS delegację, która o godz. 14:30 udała się w kierunku Gdańska. Jej celem była rejestracja WKS w Międzyzakładowym Komitecie Strajkowym w Stoczni im. Lenina. Wyprawa zakończyła się niepowodzeniem. Funkcjonariusze ruchu drogowego, po uprzed-nim uzgodnieniu z kierownictwem Komendy Wojewódzkiej Milicji Obywatel-skiej w Bydgoszczy zatrzymali około godz. 15.00 w Czersku samochód terenowy „Tarpan”, będący własnością Mariana Kasprzyka pracownika WKS „Mostostal”. W składzie delegacji znaleźli się także: Mieczysław Przeniczny, Mieczysław Mu-szyński, Leszek Bucholc, Andrzej Cierpiszewski. W raporcie Służby Bezpieczeń-stwa zapisano, że oficjalnym powodem zatrzymania był zły stan techniczny po-jazdu. Po rozpytaniu i wylegitymowaniu kierowców i pasażerów, cztery osoby zwolniono do domu, natomiast Andrzeja Cierpiszewskiego, jako podejrzanego o włamanie zatrzymano do wyjaśnienia. Po szczegółowym sprawdzeniu alibi tak-że został zwolniony z aresztu KM MO w Chojnicach. Delegacja „Mostostalu” dotarła do Gdańska następnego dnia rano. Wozem służbowym dyrektora po-dróżowali Jerzy Szulc i Henryk Szłapiński, natomiast inną trasą, samochodem prywatnym Mieczysław Przeniczny i Zygmunt Kaszubowski. Prawdopodobnie członkiem delegacji był też Jerzy Bucholc. Delegaci dotarli do stoczni i dokonali zamierzonej rejestracji komitetu strajkowego WKS „Mostostal”. Od 28 sierpnia każdego dnia ktoś z komitetu strajkowego jechał do Stoczni Gdańskiej po infor-macje. Osoba ta miała zawsze prawo wstępu na salę obrad w Stoczni.

Do pertraktacji strajkującej załogi z dyrektorem Janem Młynarzem, se-kretarzem Śmigielskim, II sekretarzem KM PZPR w Chojnicach przyłączyli się zastępca naczelnego dyrektora Zjednoczenia Konstrukcji Stalowych i Urządzeń Przemysłowych „Mostostal” w Warszawie oraz przedstawiciel gdańskiego MKS, który doradzał kolegom z Chojnic. Dyskusję transmitowano przez głośniki zakła-dowe. W związku z informacjami o przebiegu rozmów gdańskich stoczniowców z przedstawicielami strony rządowej, które przekazali przybyli z Gdańska delega-ci, komitet strajkowy zarządził przerwę w rozmowach z dyrekcją. Najwyższe wła-dze państwowe ustępowały w sprawie podwyżek, odrzucały natomiast postulaty

calosc.indd 137 2011-02-23 18:31:43

Słowo Młodych138

polityczne, w tym o utworzeniu wolnych związków zawodowych. Około godziny 19.40 komitet strajkowy „Mostostalu” przedstawił dyrekcji nowe postulaty, wy-jaśniając, że poprzednie pokrywają się z żądaniami stoczniowców i z uwagi na obietnicę ich spełnienia są nieaktualne. Nie podnoszono już spraw płacowych. Negocjacje przerwano po rozpoczęciu transmisji kazania prymasa Stefana Wy-szyńskiego z Jasnej Góry. Prawdopodobnie 26 sierpnia pracownicy Działu Trans-portu ustawili przed zakładem krzyż.

27 sierpnia przedstawiciele komitetu strajkowego zapowiedzieli między innymi, że straty produkcyjne wynikłe z przestoju w pracy zostaną odpracowane w wolne soboty i niedziele. Prawdopodobnie trzeciego lub czwartego dnia strajku z rozmów wykluczono dyrektora Jana Młynarza. Robotnicy twierdzili, że jego po-stawa nie dawała szans na osiągnięcie jakiegokolwiek kompromisu. W dalszych negocjacjach stronę władz zakładowych reprezentował zastępca Szynwelski.

W meldunkach PZPR i SB pojawiają się różne dane na temat liczby straj-kujących. 29 sierpnia SB raportowała, że w strajku okupacyjnym brało udział 1000 pracowników. W nocy w zakładzie pozostawało ok. 400 osób, pozostałe udawały się do miejsca zamieszkania. Na podstawie tego samego źródła ustalono, że 30 sierpnia liczba strajkujących zmniejszyła się do 300 osób, a pozostali pra-cownicy udali się do domów bez uzgodnienia z kierownictwem strajku. Zdaniem Stanisława Kalemby - technologa oprzyrządowania w WKS Mostostal, uczestnika wydarzeń, strajku nie poparło ok. 10-15 % członków załogi.

Służba Bezpieczeństwa donosiła również o osobach, które nie chciały strajkować, jednak ulegając presji kolegów przerwały wykonywanie obowiązków. W dniu 28 sierpnia usunięto siłą z terenu zakładu mistrzów Oddziału W- 1 Jerzego Bijakowskiego i Edwina Kortasa, a także zatrudnionego na tym Wydziale członka KZ PZPR Tadeusza Przoska. Zdarzenie nastąpiło po rozmowach, jakie wymie-nieni pracownicy przeprowadzili z dziewięćdziesięcioosobową załogą Wydziału W- 1, namawiając ją do przerwania strajku. Do czasu omówionego incydentu ok. 40 pracowników wyraziło zgodę na przerwanie strajku. Prawdopodobnie na-pięcie na terenie zakładu rosło, a część załogi była coraz bardziej zdenerwowana z powodu przedłużającego się strajku okupacyjnego.

29 sierpnia załoga WKS wytypowała dyrektora naczelnego Jana Młynarza do reprezentowania interesów komitetu strajkowego i załogi w rozmowach z dy-rekcją zjednoczenia oraz z władzami administracyjnymi i partyjnymi. Uzgodnio-no również, że w niedzielę Mszę Św. na terenie zakładu odprawi ksiądz Roman Lewandowski.

calosc.indd 138 2011-02-23 18:31:44

Słowo Młodych 139

30 sierpnia przywieziono z gdańskiego MKS wiadomość, że można za-kończyć strajk solidarnościowy, ponieważ następnego dnia miało zostać podpisa-ne porozumienie ze stroną rządową. Komitet strajkowy „Mostostalu” uchwalił za-kończenie strajku, o ile dyrekcja zgodziłaby się przyjąć wysunięte postulaty. Tego dnia po kilkugodzinnym zebraniu podpisano porozumienie o przerwaniu strajku w „Mostostalu” i przystąpieniu w poniedziałek 1 września o godz. 6.00 do pracy. Sygnatariuszami ugody byli: ze strony dyrekcji – Jan Młynarz, ze strony załogi – Roman Buczkowski. Ugoda składała się z 29 punktów. Dokument nie zachował się. Stanisław Kalemba przyznał jednak, że pracownicy wkrótce po zakończeniu protestu otrzymali podwyżki. Jego zdaniem od tego czasu dyrekcja awansując pracownika brała pod uwagę wyłącznie jego kwalifikacje.

Od 1 września praca w WKS „Mostostal” przebiegała bez zakłóceń. Stwier-dzono jedynie wzmożone dyskusje wśród załogi, dotyczące aktualnej sytuacji w kraju i zapowiedzi powołania niezależnych związków zawodowych.

Od dnia podjęcia pierwszych rozmów przedstawicieli załogi „Mostostalu”

z dyrekcją, bydgoska Służba Bezpieczeństwa zabezpieczała strajk, gromadząc na bieżąco informacje na temat przyczyn, inspiratorów, związków z Międzyzakła-dowymi Komitetami Strajkowymi w Gdańsku i Bydgoszczy. SB bliżej zaintere-sowała się głównymi uczestnikami strajku. Zebrano dane na temat przeszłości Romana Buczkowskiego, Jerzego Szulca, Mieczysława Przenicznego i Andrzeja Cierpiszewskiego. KW MO w Bydgoszczy ściśle współpracowała z KM MO w Chojnicach. Do kontrolowania przebiegu strajku wykorzystywano kontakt służbowy ps. „S”, zatrudnionych w zakładzie tajnych współpracowników ps. „Ste-fan” i „Obserwator” oraz kontakt operacyjny o ps. „Turysta”. SB pozostawała też w stałym kontakcie telefonicznym z dyrekcją.

Za przykładem WKS „Mostostal” podążyły inne chojnickie zakłady „Polsport”, PKP, Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji, PKS i Zakład Budowy Maszyn „Zremb”, choć tam komitety strajkowe nie przejęły kontroli nad całością zakładów. Najczęściej poparcie dla strajków na Wybrzeżu było demonstrowane przez wywieszenie flag narodowych i transparentów.

Strajk w WKS „Mostostal” zapoczątkował działalność niezależnego ruchu związkowego. Komitet strajkowy przekształcił się w niezależny samorząd robotni-czy, któremu przewodniczył Roman Buczkowski. W dalszym ciągu utrzymywano kontakty z Gdańskiem. Działacze podjęli próbę utworzenia w Chojnicach Mię-dzyzakładowego Komitetu Założycielskiego. Zbierali podpisy pod listą poparcia

calosc.indd 139 2011-02-23 18:31:44

Słowo Młodych140

dla niezależnych związków zawodowych wśród członków załogi „Mostostalu”, podpisało ją ok. 1100 pracowników. Pozostawali w bliskich relacjach z byłymi organizatorami i przedstawicielami komitetów strajkowych w PKS i „Transbu-dzie”. 18 września 1980 r. doszło do spotkania delegatów WKS „Mostostal”, Zakła-du Budowy Maszyn „Zremb”, Zakładu Opieki Zdrowotnej, Zakładów Mięsnych i PKS. 18 września jest datą utworzenia MKZ w Chojnicach.

Na potrzeby niniejszego artykułu skonfrontowano dwa rodzaje źródeł.

Mianowicie dokumenty wytworzone przez Służbę Bezpieczeństwa i PZPR oraz relacje uczestników zdarzeń. Funkcjonariusze SB opisujący sytuację w zakładzie podkreślali przede wszystkim znaczenie postulatów o charakterze płacowym i or-ganizacyjnym, nie wspominając w ogóle o sprawie uwolnienia więźniów politycz-nych. Na podstawie relacji ludzi, którzy brali udział w strajku udowodniono, że przyczyną protestu były własne żądania podwyżki płac oraz sytuacja strajkowa na Wybrzeżu. Uczestnicy strajku w „Mostostalu” w jednoznaczny sposób stwierdzili, że pisząc postulaty chcieli pokazać swoją solidarność z gdańskimi stoczniowcami. Z tego powodu na czele znalazły się żądania utworzenia wolnych związków zawo-dowych i uwolnienia więźniów politycznych. Sprawy płacowe i socjalne z czasem nabrały drugorzędnego znaczenia, ponieważ robotnicy zdawali sobie sprawę, że do porozumienia w kwestii płac doszłoby tak, czy inaczej.

calosc.indd 140 2011-02-23 18:31:44

Niniejszy artykuł wpisuje się w działalność badawczą Stowarzyszenia Ar-cana Historii, które podejmuje starania o przeprowadzenie kompleksowych, in-terdyscyplinarnych i rozległych badań nad Kosznajderią. Zanim możliwe będzie przeprowadzenie gruntownych, wieloletnich analiz przystępujemy do wykony-wania niewielkich próbek, które poprzedzą badania pilotażowe wspomnianego projektu. Jedną z nich jest prezentacja działalności księdza Alfonsa Schletza, któ-ry jako przedstawiciel Kosznajderii stał się człowiekiem nauki, głęboko zaanga-żowanym w odkrywanie i ukazywanie świętości życia ludzi Kościoła Rzymsko – Katolickiego.

Celem niniejszej pracy jest ukazanie dorobku ks. Alfonsa Schletza w ma-trycy pedagogii chrześcijańskiej. Teksty ks. Schletza publikowane w piśmie „Na-sza Przeszłość”, którego był redaktorem, oprócz funkcji dydaktycznej i eduka-cyjnej, zgodnie z założeniami nauk o edukacji religijnej dostarczają informacji o modelach życia chrześcijańskiego, a te zgodnie z fundamentalnymi założeniami teologii pastoralnej dostarczają przykładów życia świętego, które jako wzór dla wiernych stanowić mają przykład do naśladowania. Tezą jest więc stwierdzenie, że redaktor „Naszej przeszłości”, w swojej działalności naukowej na kartach swo-jego czasopisma, staje się nauczycielem wiary i tym samym pedagogiem religii. Tożsamość pedagogiczna ks. Schletza odnajduje swój rodowód w jego kosznaj-derskim pochodzeniu, które wyposażyło jego osobowość w postawę niezłomno-ści i wierności Rzymskiemu Katolicyzmowi.

Michał Januszewski

Ksiądz Alfons Schletz. Kosznajder i nauczyciel wiary

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 141 2011-02-23 18:31:44

Słowo Młodych142

Analizując dzieło życia księdza Alfon-sa Schletza, dostrzegamy wielką różnorodność w zakresie podejmowanych prac i działań. Powstaje pytanie, czy tak bardzo zróżnicowa-ne obszary działalności przyporządkowane są jednemu niepofragmentowanemu celowi? Zgodnie z tezą niniejszego tekstu, ów cel zamy-kałby się w stwierdzeniu, w myśl którego cała działalność księdza Schletza daje się wpisać w obszar, który możemy nazwać edukacyjnym, lub mówiąc wprost wychowawczym.

Prezentowany tekst lokowany jest na gruncie nauk o edukacji religijnej, historii ko-ścioła oraz teologii pastoralnej i moralnej. Po-wyższa wielodziedzinowość narzuca pewne

wymogi metodologiczne. Posłużymy się więc metodą prezentacji i analizy bio-grafii aby ukazać ks. Schletza jako przedstawiciela Kosznajderii. Ukazany zostanie także przedmiot badań, jaki stał się tematem poszukiwań naukowych ks. Schlet-za. Poprzez hermeneutyczną analizę elementów teologii pastoralnej wykażemy, że wzory świętości życia są niezbędne w formowaniu postaw chrześcijańskich. Zwieńczeniem powyższych zabiegów będzie podjęcie się uzasadnienia twierdze-nia, w myśl którego twórczość ks. Schletza miała charakter pedagogiczny i wy-chowawczy. Powyższa struktura metodologiczna w sposób naturalny dzieli po-stępowanie badawcze na trzy części: biograficzną, teologiczno – pastoralną, oraz pedagogiczną, która identyfikuje działalność redaktora „Naszej Przeszłości” jako aktywność o charakterze wychowawczym, katechetycznym, a tym samym po-zostającą w ścisłym związku z pedagogiką religii. Zaprezentowana metodologia pozwala na próbę zrealizowania celu pracy oraz uzasadnienie postawionej tezy. Struktura tekstu jest analogiczna do zaproponowanych części metodologicznych.

Józef Borzyszkowski prezentując swoje badania nad grupami etnicznymi Pomorza przywołuje ludność Kosznajderską, która do 1945 roku zajmowała kra-inę sąsiadującą z ziemiami Kaszubów (Zaboraków) Borowiaków i Krajniaków1. Za kolebkę Kosznajderii uważa się teren osadnictwa niemieckiego na południe od Chojnic2. Wśród miejscowości kosznajderskich Marcin Wałdoch wymienia:

1 Józef Borzyszkowski, Grupy etniczne Pomorza, [w:] Kosznajderia kraina i ludzie między Chojni-cami a Tucholą, Bydgoszcz – Tuchola, 2003, s. 17.2 Marcin Wałdoch, Asymilacja Kosznajderii, mit współczesnej historiografii, [w:] Słowo Młodych

calosc.indd 142 2011-02-23 18:31:44

Słowo Młodych 143

Angowice, Duża Cerkiew, Ciechocin, Dąbrówka, Doręgowice, Granowo, Jerz-mionki, Kamionka, Lichnowy Moszczenica, Niwy, Obcas, Obrowo, Ogorzeliny, Nowa Wieś, Ostrowie, Piastoszyn, Silno, Sławęcin, Zamarte3. Wymienione wsie zasiedlała ludność Kosznajderska. Wywarła ona głęboki wpływ na kulturę Po-morza. Ich obecność odnotowuje na kartach swoich książek współczesny pisarz, noblista Ginter Grass4. Znawcy nie są zgodni w próbach oceny jedności tej grupy etnicznej. Jedni chcieliby widzieć Kosznajderów jako autonomiczną grupę etnicz-ną, która do II Wojny Światowej zachowała swoją odrębność, inni zaś zwracają uwagę na liczne znaki niejednorodności i zróżnicowania Kosznajderów. Próbą rozstrzygnięcia tego sporu jest tekst Marcina Wałdocha „Asymilacjia Kosznajde-rii – mit współczesnej historiografii?”5. Podaje on, że jednym z kryteriów, które należy brać pod uwagę oceniając stopień poddania się procesowi asymilacji gru-py etnicznej jest ciągłość religii. Nie ma obecnie wątpliwości, co do zachowania ciągłości i czystości wiary przez Kosznajderów. Ich religijność nie poddała się nawet wpływom reformacji. W ten sposób widzimy ludność Kosznajderską jako tą, która dochowała wierności swoim tradycjom i przez wieki niosła szacunek i wierność wierze katolickiej. Niezwykłe i jak dotąd w pełni nie poznane dzieje Kosznajderii prowokują do pochylenia się nad życiem synów tej ziemi, z których wielu wybrało drogę życia konsekrowanego. Jednym z nich jest ks. Alfons Schletz. Jacek Knopek uważa, że jest on jednym z najbardziej znaczących przedstawicieli Kosznajderii6. Jednocześnie działalność i twórczość kosznajderskiego duchowne-go pozostaje na Pomorzu, jak zauważa Wałdoch niedoceniona.

Alfons Schletz urodził się w Ostrowitem 29 marca 1911 r., jako syn Józefa Schletza i Anny z domu Behrendt. Jego ojciec był cechmistrzem stanu szewskiego i kierownikiem Zakładów Szewskich w Krajowych Zakładach Opieki Społecznej w Chojnicach7.

Edukacja Alfonsa Schletza przebiegała w sposób ciągły, ukazując systema-tyczność i gruntowność zdobytego wykształcenia 8.

?/??, s. 11.3 Tamże.4 Maria Pająkowska – Kensik, Kosznajderia w twórczości Guntera Grassa, Kosznajderia (…), s. 204 – 209.5 Marcin Wałdoch, dz. cyt., s 11. 6 Jacek Knopek, Znaczące osobowości kosznajderii w XIX i I połowie XX wieku, Kosznajderia – kraina i ludzie między Chojnicami a Tucholą, s. 59.7 Franciszek Pabich, Mały leksykon chojnicki, Chojnice 1987, s. 72.8 Jan Kopiec, Kalendarium. Najważniejsze daty z życia ks. Alfonsa Schletza, [w:] Nasza Przeszłość,

calosc.indd 143 2011-02-23 18:31:45

Słowo Młodych144

1) 1918 – 1922, Szkoła Podstawowa w Ostrowitem2) 1922 -1923, Szkoła Podstawowa w Chojnicach 3) 1923 – 1927, Państwowe Gimnazjum Klasyczne w Chojnicach4) 1927 – 1928, Małe Seminarium Księży Misjonarzy w Wilnie5) 30 VIII 1928, Wstąpienie do Seminarium Internum Misjonarzy

w Krakowie6) 27 XI 1930 Śluby Wieczyste7) 9 – 12; 30 V 1932, matura pisemna z języka polskiego matematyki

i greki; matura ustna z języka polskiego i historii8) 1932 – 1937 Instytut Teologiczny Księży Misjonarzy w Krakowie,

studia filozoficzne i teologiczne9) 2- XII 1936, święcenia kapłańskie w Krakowie z rąk bpa St. Ro-

sponda10) 1938, Magisterium z teologii Uniwersytetu Jana Kazimierza, na

podstawie rozprawy pod tytułem „Działalność wizytatorska księ-dza Józefa Jakubowskiego w latach 1796 – 1814”

11) IX 1939 Doktorat z filozofii na podstawie pracy „Józef Jakubowski, żołnierz i kapłan 1743 – 1814”

12) X 1945 Profesor historii Kościoła i misjologii w Instytucie Teolo-gicznym Księży Misjonarzy w Krakowie

13) 21 V 1946 kollokwium habilitacyjne na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu w Warszawie

14) 4 VI 1946 wykład habilitacyjny w Warszawie, o działalności Księ-ży misjonarzy w Polsce, w latach 1651 – 1685

15) 11 VII 1946 wydanie drukiem rozprawy habilitacyjnej pod tytu-łem „Współpraca misjonarzy z Komisją Edukacji Narodowej”

W latach, które obejmuje powyższy wypis z kalendarium życia i twór-czości ks. Alfonsa Szletza, podejmował on zróżnicowane formy działalności. Już w 1933 roku, z księdzem Jęczmionką wydał pierwszy numer kwartalnika „Przy-jaciel polskiej misji w Chinach”. Dziełem jego życia jest czasopismo „Nasza prze-szłość”, którego był redaktorem naczelnym. Wydawane jest ono do dzisiaj, stano-wi nieocenione źródło wiedzy dotyczącej historii Kościoła Katolickiego. Periodyk ów znajduje się na liście czasopism punktowanych przez Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jako historyk był członkiem wielu organizacji nauko-wych, aktywnie brał udział w konferencjach, publikował liczne prace badawcze w wielu różnych periodykach, między innymi w:- Annales de la Cogregation de la Mission- Archiv fur schlesische Kirchengeschichte

1978, Tom 50, s. 7.

calosc.indd 144 2011-02-23 18:31:45

Słowo Młodych 145

- Ateneum Kapłańskie- Gość Niedzielny- Polonia Sacra- Polski Słownik Biograficzny- Przegląd Powszechny - Przewodnik Katolicki- Revue d’Historie Ecclesiastique- Tygodnik Powszechny9

Podejmując próbę określenia zakresu tematycznego prac księdza Alfonsa Schletza należy zaznaczyć, że przedmiotem jego zainteresowania stały się misje oraz historia Kościoła Rzymsko Katolickiego.

Jako ksiądz podejmował się licznych obowiązków duszpasterskich. Nie-rzadko odpowiadał na potrzeby czasu dowodząc swojej elastyczności i głębokiego zrozumienia potrzeb wiernych. W czasie II Wojny Światowej, zaangażował się w tajne nauczanie. W tajnych kompletach uczył języka niemieckiego, religii, hi-storii oraz wiedzy o Polsce współczesnej10. Jeszcze w czasie Wojny założył Soda-licję Mariańską Żeńską, z konieczności aktywność owej grupy musiała mieć cha-rakter podziemny. Swoim wychowankom proponował naukę wierszy, stworzenie teatru, udział w nabożeństwach sodalicyjnych, oraz możliwość publikowania w tajnym piśmie sodalicyjnym „Królowej Swej”11. Jako znawca problemów hi-storii oświaty w Polsce został członkiem Komisji do Dziejów Oświaty i Szkolnic-twa w Polsce przy Polskiej Akademii Umiejętności. Podejmował liczne działania duszpasterskie, głosił rekolekcje. Sprawował duszpasterską opiekę nad Domem Rencistów w Zielonce koło Warszawy. Pracował także jako duszpasterz dla domu sióstr Augustianek w Krakowie.

Próby scharakteryzowania działalności ks. Alfonsa Schletza uwypuklają swoistą pragmatykę jego działania. Stając się ekspertem w zakresie historii Ko-ścioła, poznając biografie licznych wyznawców, kapłanów, zakonnic i zakonni-ków, a także ludzi świeckich oddanych Bogu, redaktor „Naszej Przeszłości” dzieli się wynikami swoich badań z gronem licznych czytelników. Jego teksty, oprócz walorów naukowych przyjmować mogą funkcje dydaktyczne, na gruncie pedago-

9 Bibliografia prac ks. Alfonsa Schletza została opracowana przez Anzelma Szteinke, opublikowa-na jest w: Nasza Przeszłość, 1971, Tom 36, s. 29 – 51.10 Zbigniew Jakubowski, Ks. Alfons Schletz. Szkic biograficzny,[w:] Nasza Przeszłość 1971, Tom 36, s. 23.11 Tamże.

calosc.indd 145 2011-02-23 18:31:45

Słowo Młodych146

gii chrześcijańskiej. Konieczność pozna-wania życia świętych, błogosławionych i ludzi wiary jest wielokrotnie i na różne sposoby sygnalizowana w Kościele Rzym-sko – Katolickim. Jednym z podstawo-wych tematów teologicznych jest funkcja i zadania teologii.

Należy więc widzieć działalność badawczą księdza Schletza jako pracę teologiczną, której przedmiotem stają się dzieje wiary i ludzi Kościoła. Jako teolog podporządkowany zostaje regułom upra-wiania teologii, w szczególności zaś, sfor-mułowaniom dotyczącym celu poznania teologicznego. „Przedmiotem (…) teolo-gii jest cała treść orędzia zbawienia, czyli Objawienia Bożego, a więc prawda o Bogu,

człowieku i świecie, próba zrozumienia tej prawdy, w świetle wszystkich ludzkich przekazów wiary, a także w świetle dorobku ludzkiego umysłu, bo tymi dwoma niejako kanałami Bóg dzieli się prawdą z człowiekiem. Owo zaś zrozumienie nie może być pojmowane jako poznanie czysto akademickie, lecz jako ukazanie owej wyzwalającej i zbawczej mocy prawdy. W świetle tego niejako przedmiotu formalnego teologicznego poznania każda z dyscyplin teologicznych, choć ma swój szczególny przedmiot i wyspecjalizowane metody, zawsze odnajduje swoją funkcję, swoje szczególne zadanie w całości teologicznego poznania i dopiero one wszystkie składają się na całość owej scientia salutis12. Jan Paweł II w Encyklice Redemptor Hominis przedstawia pogłębioną wizję zastosowań teologii, w pracy pastoralnej. „Teologia zawsze miała i nadal ma ogromne znaczenie dla tego, aby Kościół — Lud Boży mógł twórczo i owocnie uczestniczyć w prorockim posłan-nictwie Chrystusa. Dlatego też teologowie jako słudzy prawdy Bożej, poświęca-jący swe studia i prace dla coraz wnikliwszego jej zrozumienia, nie mogą nigdy stracić z oczu tego znaczenia swej posługi w Kościele, które zawiera się w pojęciu <<intellectus fidei>>. Pojęcie to funkcjonuje jakby w dwustronnym rytmie <<in-tellege, ut credas; crede, ut intellegas>> (ŚW. AUGUSTYN, Sermo, 43, 7-9: PL, 38, 257 n.), a funkcjonuje prawidłowo wówczas, gdy stara się służyć nauczaniu (magisterium), którego obowiązek spoczywa w Kościele na Biskupach zjedno-czonych węzłem hierarchicznej wspólnoty z Następcą Piotra, a w ślad za tym, gdy

12 Józef Majka, Metodologia nauk teologicznych, Wrocław 1981, s. 169.

calosc.indd 146 2011-02-23 18:31:45

Słowo Młodych 147

stara się służyć nauczycielskiej i duszpasterskiej ich trosce oraz zadaniom apostol-skim całego Ludu Bożego”13. Walter Kasper wyróżnia potrójną funkcję teologii. Mówi o humanizacji wiary, jaka dokonuje się dzięki teologii. Dzięki badaniom prowadzonym w tej dziedzinie Kościół Rzymsko – Katolicki rozeznaje to co jest chrześcijańskie i rozeznaje duchy. W świetle poszukiwań teologicznych rozeznaje się znaki czasu oraz wiata może podlegać nieustanej aktualizacji 14. Jeszcze głę-biej rzecz ujmują teksty liturgiczne. Prefacja o świętych zawiera zdanie „Przykład Świętych nas pobudza, a ich bratnia modlitwa nas wspomaga, abyśmy osiągnęli pełnię zbawienia”. Życie ludzi kościoła, którego badaniem zajmują się teolodzy i historycy staje się wzorem do naśladowania dla wiernych. Potwierdza to frag-ment listu apostolskiego Mane nobiscum Domine. Papież Jan Paweł II pisze: „Przed naszymi oczyma stają przykłady świętych, którzy w Eucharystii znaleźli pokarm na swą drogę doskonałości. Ileż razy wzruszali się do łez, doświadczając tak wielkiej tajemnicy, i nieopisanej radości <<oblubieńczej>> przed Sakramen-tem Ołtarza”15.

Dążenie do wzrostu wiary jest przedmiotem pedagogii wiary. W ten spo-sób działanie takie można scharakteryzować jako wpływ o charakterze wycho-wawczym lub edukacyjnym. Działania tego rodzaju są przedmiotem badań pe-dagogiki religii, która definiowana jest jako: „kierunek badań, w ramach teologii i zarazem jej naukę pomocniczą, będącą uzupełnieniem katechetyki i częścią teologii pastoralnej (praktycznej), wytwarzającą wiedzę stosowaną, a więc pro-jektującą określone działania służące osiąganiu złożonych celów, wyrażonych np. w doktrynie”16.

Badanie historii kościoła, życia jego świętych, błogosławionych oraz sług bożych staje się działaniem dokonywanym w służbie teraźniejszości. Dzięki uzy-skanej wiedzy dokonuje się rekonstrukcji drogi wiary wybranych ludzi. Ta zaś staje się przedmiotem dydaktycznych adaptacji dokonywanych na gruncie teolo-gii pastoralnej. Dzięki tej procedurze, praktyczne dziedziny teologiczne, takie jak homiletyka, spowiednictwo, katechetyka zyskują obszerny materiał, który obficie wykorzystywany jest w czasie działalności pastoralnej.

13 Jan Paweł II, Redemtor hominis, n. 414 Por. Józef Majka, dz. cyt., s. 171. 15 Jan Paweł II, Mane nobiscum Domine, nr 3116 Bogusław Milerski, Pedagogika Religii, [w:] Z. Kwieciński, B. Śliwerski (red.), Pedagogika. Podręcznik akademicki, Warszawa 2006, s. 262.

calosc.indd 147 2011-02-23 18:31:45

Słowo Młodych148

W ten sposób można zobaczyć historyka kościoła jako badacza, który poznaje dzieje wiary w dość specyficznym porządku funkcjonalnym. W wielu dziedzinach nauki, jak i w niektórych paradygmatach uprawiania nauk historycz-nych celem poznania jest uzyskanie wiedzy. W stosunku do omawianej przez nas działalności badawczej księdza Schletza tak zarysowany cel byłby redukcją sensu pracy redaktora „Naszej przeszłości”. Proces poznawczy stosowany przez history-ków kościoła zachowując rygory metodologiczne badań historycznych ukierun-kowany jest jednocześnie, w myśl dokumentów Kościoła Rzymsko - Katolickiego na wzmacnianie przekazu wiary17. W ten sposób można umieścić działalność na-ukowo – badawczą w zakresie teologiczno – historycznym, w paradygmacie ba-dań zaangażowanych, skierowanych na dokonywanie zmiany świadomości, po-staw i przyrostu wiedzy. Tak rozumiany sens dzieła życia księdza Alfonsa Schletza umieszcza go w horyzoncie szeroko rozumianej pedagogii wiary.

17 Por. Józef Majka, dz. cyt., s. 231 - 237

calosc.indd 148 2011-02-23 18:31:46

W lipcową noc 1924 roku w Czersku na zabawie publicznej w lokalu Piekarka został pobity i wyrzucony z sali, młody mieszkaniec Józef Gutmann. Incydent nie taki znów nadzwyczajny na małomiasteczkowych potańcówkach, nawet gdy organizato-rem był zasłużony Czerski Klub Sportowy. Jednak wydarzeniem tym zainteresowała się nie tylko miejscowa policja, ale także lokalne władze, a nawet ekspozytura policji politycznej w Chojnicach. Pierwszy w tej sprawie składa raport starszy posterunkowy (nr służ.594) Sikora z Czerska, informuje przełożonych, iż wójt uprasza o wszczęcie dochodzenia i przedłożenia wyczerpującego wyjaśnienia. Dalej czynności wyjaśnia-jące prowadzi posterunkowy (nr słuz. 492) Jan Kosecki z Czerska, sporządza raport który trafia do wójta. Z ustaleń policjanta wynika że, Gutmann przybył do hotelu „Metropol” wraz z dziewczyną i bratem, wykupując wcześniej bilety. W trakcie zaba-wy osoba pokrzywdzonego wzbudziła niezadowolenie innych uczestników, co poste-runkowy opisuje:

Ponieważ obecność Gutmanna jako żyda na czysto polskiej zabawie nie licowa-ła z honorem towarzystwa, tym bardziej, ze Gutmann jako żyd celowo stara się być na każdej zabawie polskiej, rozrzuca pieniądze, bawiąc się szeroko, nasuwa się podejrzenie, że Gutmann widocznie jest informatorem jakiejś organizacji nieprzychylnej państwu, dla tego poproszono go przez prezesa p. Sowę aby zabawę opuścił.

Nadto policjant pisze, iż Gutmann obraźliwymi słowami odmówił opuszcze-nia sali, co skutkowało siłowym wyrzuceniem go na zewnątrz, przy czym stawiał on rzekomo czynny opór poprzez kopanie i „kąsanie” prezesa i wspomagających go osób.

Mirosław Rekowski

Zajście antyżydowskie w Czersku w roku 1924

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 149 2011-02-23 18:31:46

Słowo Młodych150

Pokrzywdzony w czasie przeprowadzonego przesłuchania, podał inną wersję zdarzeń. Podał, że jest członkiem klubu sportowego, do tej pory brał udział w rozgrywkach,a nawet pełnił funkcję zastępcy kapitana drużyny piłki nożnej, a więc jego obecność na zabawie była uprawniona, zwłaszcza że miała ona cha-rakter publiczny. Mimo to w lokalu był głośno obrażany, przez oficera rezerwy Teofila Kuca i dra Zemke i słownie przymuszany do wyjścia. Wreszcie został bru-talnie wyrzucony z sali, a jednocześnie bity pięściami i kopniakami przez Kuca, Sowę i Bielińskiego.

Przekazany wójtowi raport z całego zajścia, nie satysfakcjonuje go, oce-nę policji uznaje za stronniczą. W piśmie do starosty z 13 sierpnia informuje o zebranych materiałach w tej sprawie i jednocześnie prosi o powiadomienie wła-ściwych służb wojskowych o awanturniczych zachowaniach por. Kuca. Ponadto wójt oczekuje od starosty informacji o jakiejś „poufnej instrukcji” z Warszawy, która rzekomo nakazuje policji w sposób szczególny ochraniać Żydów. Albowiem do raportu od post. Koseckiego dołączona była taka informacja, a także wycinek z komentarzem prasowym dotyczącym takiego dokumentu z gazety „Słowo Po-morskie” z dnia 3 sierpnia 1924 r.

Z inicjatywy Starosty Chojnickiego w tej sprawie przeprowadzone zostaje postępowanie przez miejscową Ekspozyturę Policji Politycznej, czego efektem jest raport L.dz.1925/24 V. z dnia 5 września 1924 roku:

[…] Do Pana Starosty w miejscu z doniesieniem, że przez wywiad przepro-wadzony w Czersku do sprawy awantury zaszłej w dniu 27.VII.24 r. na Zabawie Klubu Sportowego, przedstawia się sprawa jak następuje:

Zabawa była publiczna, na którą miał każdy dostęp za opłatą 1 zł. O go-dzinie 21-ej przybył Gutmann wraz z bratem swoim Marjanem i zażądał 2 bilety wstępu, które otrzymał od sekretarza klubu Konitzera, w obecności prezesa Sowy. Ostatni przy okazji i nawet jeszcze z Gutmannem rozmawiał. Gutmann w dniu za-bawy nie był już członkiem klubu sportowego, albowiem uchwałą członków na ze-braniu dnia 15.VII.br., został jako żyd z klubu wydalony. Podczas zabawy siedział Gutmann przy stole na galerji wspólnie ze swoim bratem Marjanem lat 16, człon-kiem klubu sportowego Józefem Manikowskim lat 18, Małgorzatą Isbanerówną lat 22 i Małgorzatą Kuzimską lat 20. Przy stole sąsiednim zasiadywali dr Zemke, Kuc Teofil, kupiec Bieliński Grzegorz, kupiec Rataj Jan i student prawa uniwersytetu poznańskiego Zemke Klemens. Nadmienić tu wypada, ze wyżej wymienieni cho-ciaż była niedziela, mieli na stole wódkę, z której często zapijali. O godzinie 24-ej

calosc.indd 150 2011-02-23 18:31:46

Słowo Młodych 151

w rozmowach pomiędzy sobą, rozpocząl Klemens Zemke wyszydzać Gutmanna jako żyda. Następnie przystąpił do stołu Gutmanna i zapytał obok siedzącą Kuzim-ską: Czemu się gniewasz Małgorzato ? Masz dziś miesiączkę?

Poczem zaszedł na salę. Gutmann także udał się wspólnie z Kuzimską na salę tań-czyć. Po tańcu przystąpił Klemens Zemke do Gutmana i rzekł: „Co było to minęło” (miało to odnosić się do poprzedniego wyszydzania). Chodźcie pójdziemy się napić wódki. Gutmann temu odmówił i udał się do swego stołu. Zemke Klemens powtórnie przybył do stołu z butelką wódki, z której częstował wszystkich tam zaisadających jak Manikowskiego, Gutmanna, i.t.d. Nalegał na gości, ustąpili ci dla zgody i wypili wspólnie, poczem K. Zemke powtórnie nalał kieliszki. W międzyczasie przybyli na sali na galerji dr Zemke i Kuc, z których pierwszy zaczął krzyczeć na Zemke Kle-mensa: Wstydu nie masz, pijesz z żydami i.t.p., poczem udał się do swojego stołu.Przy stole odezwał się Kuc: Jak długo będziemy znosić w naszem towarzystwie żyda. Poczem podszedł Kuc do stołu Gutmanna i odezwał się do tego: Za 5 minut masz opuścić lokal, a jak nie to cię wyrzucimy. Gutmann na to odpowiedział: Ja pana nie znam, kto pan jesteś i jakim prawem pan mnie wyrzucasz z lokalu publicznego. Kuc na to odpowiedział: Co ty Żydzie śmiesz się pytać kto ja jestem? Następnie udał się Kuc do prezesa Sowy, z którym przybył na galerję i naradzał się wspólnie z dr Zemke, Bielińskim i Ratajem. Sowa wtenczas przystąpił do Gutmanna i powiedział: Dla świętego spokoju opuścisz pan za 5 minut lokal.Gutmann się temu opierał tłu-macząc się Sowie, że bilet wykupił w jego obecności i za jego zgodą. On wiedział że jest żydem gdy na wstęp zezwolił, obecnie ma takie same prawa jak inni goście. Sowa dał jemu ostatni kres 5 minut, lecz Gutmann odpowiedział, że na groźby loka-lu nie opuści. W tem nie czekając na wyznaczony Gutmannowi czasokres, chwycił Sowa Gutmanna za szyję i bijąc go kolanem w tyłek, usiłował go wyrzucić z lokalu. W tem przyskoczył Kuc i uderzył Gutmanna dwa razy w twarz, a także Bieliński i Rataj bili trzymanego przez Sowę Gutmanna. Szamocąc się razem spadli Gut-mann i Sowa ze schodów, przyczem Gutmannowi podarło się ubranie.

Wspólną siłą i to przez Kuca, Sowę i Bielińskiego, został Gutmann wyrzucony i udał się do domu. Bezstronnymi świadkami zajścia są: Seminarzysta Fankidejski, zamieszkały w Tucholi Członek Klubu Sportowego Józef Manikowski i Isbanerówna Małgorzata z Czerska

Jak z powyższego wynika ujął posterunkowy Kosecki nr 492 sprawę rzeczywiście jednostronnie. Opiera się on na podaniach osób zainteresowanych jak Kuca, Bie-lińskiego i Sowy. Zapytany Kosecki na czem opiera swoje podejrzenie, że Gutmann jest informatorem jakiejś organizacji antypaństwowej oświadczył, że informacje te otrzymał od pp. Kuca i Bielińskiego (ci Gutmanna policzkowali). Przeprowadza-

calosc.indd 151 2011-02-23 18:31:46

Słowo Młodych152

jący wywiad funkcjonariusz tut. Eksp. odniósł wrażenie, że posterunkowy Kosecki w rachubę wchodzącego sprawdzenie zdał z nieświadomości, nie zdając sobie spra-wy z doniosłości jego. Kierownik Ekspozytury Policji Politycznej”

Wydarzenie z Czerska miało miejsce zaledwie kilka lat po odzyskaniu nie-podległości. Młode państwo starało się szybko wprowadzić mechanizmy prawne umożliwiające procesy integracyjne i asymilacyjne, często zróżnicowanej naro-dowościowo i kulturowo ludności. Gorzej jednak z mentalnością społeczną, obce jest co niepolskie, co nie pasuje do obyczajów. Żydzi w tamtym czasie w powiecie chojnickim stanowili niewielką zbiorowość, a w samym Czersku było ich zaled-wie kilku, nie traktowano ich wprawdzie jako cudzoziemców, jednak jako obcych. Niezależnie od moralno-obyczajowej motywacji w kształtowaniu postaw kseno-fobicznych odegrały rolę również czynniki ekonomiczne, społeczne, polityczne. Silne wpływy endeckie, odmienność światopoglądowa, zazwyczaj dobra sytuacja materialna tutejszych Żydów miały niewątpliwie wpływ na postawę otoczenia wobec nich. Znamienne jest, że ludzie którzy wyrzucają uczestnika publicznej zabawy za to że jest Żydem to przedstawiciele ówczesnych elit społecznych.

Bibliografia:Archiwum Państwowe w Bydgoszczy, Starostwo Powiatowe w Chojnicach sygn. 319.

calosc.indd 152 2011-02-23 18:31:46

Słowo Młodych 153

calosc.indd 153 2011-02-23 18:31:47

Słowo Młodych154

calosc.indd 154 2011-02-23 18:31:47

Gwałtowny rozwój prasy w II połowie lat czterdziestych XIX w. w Prusach Zachodnich warunkowany był wieloma czynnikami. Przede wszystkim postępu-jący rozwój gospodarczy determinował zapotrzebowanie społeczne na szybszy dostęp do informacji. Niewątpliwie też nie bez znaczenia był czynnik polityczny, a więc stopniowa liberalizacja prawa prasowego oraz wydarzenia okresu Wiosny Ludów w Niemczech w marcu 1848 r.

Rewolucja marcowa i następująca po niej zmiana polityczna doprowadzi-ła bowiem do liberalizacji restrykcyjnego dotąd systemu cenzury prewencyjnej. Liberalizacja dokonała się na mocy tzw. prawa względem prasy z 17 marca 1848 r. Zniesiony został także system koncesyjny. Cenzurę prewencyjną zastąpiła cenzu-ra represyjna – odtąd wolno było publikować wszystko bez uprzedniej akceptacji władz. Nadzór nad prasą przesunięty został w kierunku władz administracyjnych, które mogły zakazać jedynie dystrybucji prasy poprzez pocztę. A ta stanowiła główny kanał dystrybucji prasy w owym okresie. Dalsza liberalizacja prawa pra-sowego w Prusach Zachodnich dokonała się po Zjednoczeniu Niemiec (1871 r.), kiedy to w 1874 r. weszło w życie nowe ustawodawstwo prasowe. Władze ad-ministracyjne w znaczącej mierze straciły swoje uprawnienia kontrolne na rzecz sądownictwa. Przestał obowiązywać także system koncesyjny. W jego miejsce po-jawił się o wiele łagodniejszy system zgłoszeniowy1.

1 J. Banach, Prasa polska Prus Zachodnich w latach 1848-1914, Gdańsk 1999, s. 18-23.

Dawid Prochowski

Chojnicka prasa niemieckojęzyczna w okresie pruskim i międzywojennym

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 155 2011-02-23 18:31:48

Słowo Młodych156

Wszystkie te czynniki miały wpływ także na wydawnictwa chojnickiej prasy. Dotąd dosyć szczegółowo opisano chojnicką prasę polską, mniej jednak uwagi poświęcono chojnickiej prasie niemieckojęzycznej, która nadal nie do-czekała się zwartego opracowania. Pewne wzmianki na temat chojnickiej prasy niemieckojęzycznej można odnaleźć w opracowaniach ogólnych, poświęconych m.in. prasie niemieckiej w Polsce w ogóle. Z reguły poświęca się tam wiele miej-sca „Konitzer Tageblatt” okresu międzywojennego. Podobnie jest w przypadku chojnickich opracowań dziejów miasta. Opracowanie pod redakcją S. Gierszew-skiego wspomina co prawda o gazecie „Conitzer Mittheilungen”, trudno jednak doszukać się tam osobnego rozdziału, czy podrozdziału poświęconego chojnic-kiej prasie w ogóle. Nieco inaczej jest w przypadku ostatniej publikacji dotyczą-cej historii miasta. W „Dziejach Chojnic” znajdziemy informacje na temat prasy niemieckojęzycznej, jednakże publikacja nie zawiera żadnej zwartej informacji o pierwszym chojnickim tytule prasowym.

Conitzer Mittheilungen – pierwszy chojnicki tytuł prasowy

Pierwszy numer tego chojnickiego tygodnika ukazał się 3 lipca 1848 r. W sumie ukazało się 26 numerów „Conitzer Mittheilungen”. Ostatni wyszedł 25 grudnia 1848 r. Przez cały ten okres tygodnik ukazywał się z podtytułem „Wo-chenschrift für öffentliches Leben des Conitzer Kreises und der Nachbarkreise”. Jego wydawcą był Karl Roepell – sędzia patrymonialny rodem z Gdańska2. Druk gazety należał do Friedricha R. Haricha3. Gazeta wychodziła w każdy poniedzia-łek o godzinie osiemnastej. Prenumerata półroczna na poczcie kosztowała 20

2 Karl Roepell urodził się w Gdańsku w rodzinie prawniczej. Po studiach prawniczych w Królew-cu i Berlinie w 1831 r. osiadł w Chojnicach. Tutaj założył stowarzyszenie Zgromadzenie Przyjaciół Ojczyzny (Die Versammlung der Vaterlans-Freunde), które formalnie powołało do życia gazetę „Conitzer Mittheilungen”.W1849r. Roepell przeniósł się do Gdańska, gdzie został prokuratorem i notariuszem. Tam też stał się jednym z założycieli „Danziger Zeitung”. Był również radnym miejskim i przewodniczącym rady, kilkakrotnie deputowanym w sejmie pruskim i dyrektorem „Danziger Hypotheken-Verein”, [za:] J. Knopek, Dzieje ziemi i powiatu chojnickiego. Ludzie ziemi chojnickiej, Tom III, Chojnice 2010, s. 146-148.3 „Connitzer Mittheilungen”, nr 1, 3 lipiec 1848 r.

calosc.indd 156 2011-02-23 18:31:48

Słowo Młodych 157

srebrnych groszy pruskich, w Chojnicach 15 srebrnych groszy pruskich. Ogłosze-nia kosztowały 1 grosz od pierwszego wiersza, 2 grosze od trzeciego i następnego wiersza. W numerze 24 ukazała się informacja, że w następnym roku cena na kwartał będzie wynosić 6 srebrnych groszy pruskich i 6 fenigów w Chojnicach, poza miastem 10 srebrnych groszy pruskich. Niestety nigdy to nie nastąpiło, bo-wiem gazeta przestała się ukazywać.

„Connitzer Mittheilungen” był pierwszą próbą uruchomienia do działa-nia niezależnej prasy chojnickiej. W pierwszym numerze na pierwszej stronie w słowie do czytelników wydawcy uzasadnili potrzebę zaistnienia na lokalnym rynku wydawniczym tego pisma, jako obiektywnego medium prezentującego ca-łość stosunków społecznych w mieście Chojnice i okolicy. Na łamach tygodnika można znaleźć było wiele kwestii poświęconych sprawom politycznym. Wydawcy od początku jego istnienia postulowali potrzebę przebudowy pruskiej monarchii. Wiele miejsca poświęcano także kwestiom polityki lokalnej. Nie zabrakło też in-nych tematów, takich jak problem powstania chojnickiej kolei. Jednakże zajmo-wały one o wiele mniej miejsca niż te pierwsze. Z czasem, w kolejnych numerach zaczęły pojawiać się ogłoszenia reklamowe. „Konitzer Zeitung” i kolejne tytuły

„Konitzer Zeitung”4 stanowił drugą próbę uruchomienia w Chojnicach lokalnego tytułu prasowego. Jego wydawcą byli: Friedrich R. Harich oraz księgarz

A. Wollsdorf. „Konitzer Zeitung” od początku był tytułem o zabarwieniu libe-ralnym. Ukazywał się z podtytułem: „Politisches Wochen- und Anzeigenblatt”. Gazeta wychodziła 3 razy w tygodniu. W prenumeracie kosztowała kwartalnie 1,50 marki, poprzez pocztę 1,70 marki5.

4 W internetowych archiwach gazet można znaleźć także zapis „Conitzer Zeitung”. Prawdopodob-nie na początku gazeta właśnie pod takich tytułem zaczęła się ukazywać, a następnie zmieniła pierwszy człon swojej nazwy. Dane pochodzą z Internationales Zeitungs Museum der Stadt Aachen i dotyczą „Conitzer Zeitung”, nr 45, rok 1870.5 K. Wajda, Życie społeczno-politycznej w Chojnicach, [w:] K. Ostrowski (red.), „Dzieje Chojnic”,

calosc.indd 157 2011-02-23 18:31:48

Słowo Młodych158

W 1881 r. w Chojnicach po raz pierwszy doszło do sytuacji, kiedy zaczęły ukazywać się dwa tytuły prasowe, bowiem na rynku prasowym pojawiła się kolej-na gazeta - „Neue Konitzer Zeitung”.

Była to realna konkurencja dla podupadającej „Konitzer Zeitung” nie tylko dlatego, że jej linia ideologiczna była konserwatywna. W 1882 r. „Konit-

zer Zeitung” został w końcu wyku-piony przez właściciela „Neue Ko-nitzer Zeitung”. Wydawcą „Neue Konitzer Zeitung” był Fr. W. Gebau-er. Prenumerata kwartalna koszto-wała 1,50 marki, a przez pocztę 1,80 marki. Gazeta ukazywała się z pod-tytułem: Tageblatt für die Kreise Fla-tow, Konitz, Schlochau und Tuchel. Od 1882 r. redaktorami kolejno byli S. Dohany (nr 120—232), następnie Ludwig Kühl (do października 1885 r.) oraz Friedrich Kroemer (od listopada 1885 r.)6.

W 1886 r. gazeta zmieniła nazwę na „Konitzer Tageblatt”. Pierw-sze jej numery zawierały adnotację dla abonentów „nowej gazety” oraz podtytuł w postaci znaku graficznego

„Neue Konitzer Zeitung”. Nowy tytuł był nieco droższy od poprzedniczki – pre-numerata kwartalna kosztowała 1,60 marki, a przez pocztę 1,90 marki. Gazeta nosiła różne podtytuły w okresie swojej działalności7.

Ukazywała się ona przez 6 dni w tygodniu (aż do pierwszej wojny świa-towej Nakład prezentował się różnie. Początkowo było to 1150 egzemplarzy. W 1924 r. spadł do 850-900 egzemplarzy, w 1927 r. z kolei wynosił aż 1800-2000 egzemplarzy, a w 1936 r. stanowił tylko 400 egzemplarzy. Przed 1914 r. wydawcą „Konitzer Tageblatt” był Johann Schmolke. W połowie 1920 r. druk i wydawanie

Chojnice 2003, s. 325.6 H. Baranowski (red.), Bibliografia czasopism pomorskich. Województwo bydgoskie, Towarzystwo Naukowe w Toruniu, Tom III, Zeszyt 3, Toruń 1960, s. 110-111.7 K. Wajda, Życie społeczno-politycznej w Chojnicach..., s. 325.

calosc.indd 158 2011-02-23 18:31:49

Słowo Młodych 159

gazety przeszło w ręce Juliusza Schreibera8. Schreiber był jednym z najzamożniej-szych Chojniczan, a prowadzone przez niego wydawnictwo było niejako działal-nością dodatkową. Stąd też dofinansowywał pisma, które wydawał. Nie wpływał przy tym na zasadniczy rys ideologiczny pism. Był on po prostu kształtowany przez kolejnych zatrudnianych przez niego redaktorów naczelnych. Działalność wydawniczą kontynuował po jego śmierci w 1937 r. syn Gerard9.

Linia ideologiczna „Konitzer Tageblatt” nigdy nie była jednolita. Także po przejęciu pisma przez Schreibera. Początkowo charakter pisma był ugodowy

i lojalny wobec państwa polskiego. Nie był to jednak trend stały. W 1921 r. redak-torem gazety został Kurt Winkler, były współpracownik toruńskiej „Die Presse” co zaostrzyło charakter pisma. Obowiązki po nim przejął Stefan Hoffman po-przednio redagujący „Dziennik Chojnicki” i zastępujący Winklera w jego obo-wiązkach, gdy ten przebywał w areszcie10. Kolejny redaktorzy Hans Kriese i Sieg-mund Ruhnge ponownie oparli się na hasłach niemieckonacjonalistycznych, jak w okresie redakcji Winklera, jednak ich kurs ideologiczny był wiele łagodniejszy od poprzednika. Od 1927 r. Schreiber był już jedynym polskim edytorem pisma niemieckojęzycznego na naszych ziemiach. W latach 1925-1930 gazetę redagował Eitel Wersche. Wtedy też „Konitzer Tageblatt” stała się gazetą o zabarwieniu na-cjonalistycznym. Budziło to sprzeciw społeczeństwa polskiego. Powszechne stały się także konfiskaty pisma. W konsekwencji doprowadziło to do skazania Wer-schego przez Sąd Okręgowy w Chojnicach 10 marca 1931 r. na 3 miesiące więzie-nia i 300 zł grzywny. Ukarany został także wydawca Schreiber - 500 zł grzywną. Z kolei zatrudnienie Niemca łódzkiego H. Lobuscha doprowadziło do ugrunto-wania pisma w opozycji do rządu polskiego. Pismo ostro występowało w intere-sie mniejszości niemieckiej. Reakcją Schreibera były kolejne zmiany redaktorów gazety. Spadały tym samym wpływy pisma. W 1936 r. redaktorem pisma został

8 Drukarnia Schreibera dysponowała 4 maszynami drukarskimi, 2 linotypami i zatrudniała 4 osoby, [za:] W. Pepliński, Prasa pomorska w Drugiej Rzeczypospolitej 1920-1939, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1987, s. 50.9 W. Pepliński, Prasa pomorska w Drugiej Rzeczypospolitej 1920-1939, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1987, s. 29.; T. Kowalak, Prasa niemiecka w Polsce 1918-1939, Warszawa 1971, s. 141-142. 10 T. Kowalak, Prasa niemiecka na Pomorzu Gdańskim w latach 1920-1923, „Zapiski Historyczne”, t. 32, zeszyt 1, Toruń 1967, s. 82.

calosc.indd 159 2011-02-23 18:31:49

Słowo Młodych160

ponownie Eitel Wersche. Wobec tego wydawca gazety starał się narzucać redak-torowi znaczne ograniczenia, chcąc doprowadzić do nadania pismu charakteru apolitycznego. Ten zabieg pozwolił „Konitzer Tageblatt” przerwać aż do czasów drugiej wojny światowej. Pismo zakończyło swój byt 4 listopada 1939 r11.

Przez długi czas konserwatywna „Konitzer Tageblatt” miała swoją lewi-cowo-liberalną konkurentkę w postaci „Ostdeutsche Tageszeitung”. Gazeta ta za-częła się ukazywać w 1901 r. Wydawcą tego tytułu prasowego był dr Paul Petras12. Układ gazety był podobny do układu „Konitzer Tageblatt”, podobnie jak tematyka spraw lokalnych. Gazeta ukazywała się 6 razy w tygodniu. Prenumerata na kwar-tał kosztowała 1,50 marki i docierała nie tylko do Chojnic, ale także do sąsiednich powiatów. Przestała się ukazywać dopiero w 1921 r13.

***

Chojnicka prasa niemieckojęzyczna stanowi dzisiaj doskonałe źródło dla badań życia społecznego, politycznego i gospodarczego Chojnic i okolic w XIX wieku I w okresie międzywojennym. Szczególnie dla badaczy jest to bezcenny materiał do analizy, niejednokrotnie zawierający informacje gdzie indziej niedo-stępne. Artykuł ten może być pewnym wstępem do dalszej analizy. Z pewnością powyższa tematyka warta jest tego, by poświęcić jej więcej miejsca i czasu.

11 W. Pepliński, Prasa pomorska w Drugiej Rzeczypospolitej 1920-1939, Wydawnictwo Morskie, Gdańsk 1987, s. 230; T. Kowalak, Prasa niemiecka w Polsce 1918-1939, Warszawa 1971, s. 142.12 Paul Petras pochodził z Zielonej Góry, ten pisarz, poeta i dziennikarz, mający doświadczenie w swojej pracy dziennikarskiej w redakcjach w Norymberdze i Berlinie związał się z Chojnicami do 1922 r., [za:] H. Szczegóła, Znani Zielonogórzanie XIX i XX wieku, Wydawnictwo Verbum, 1996, s. 153; D. Kotlarek, Zielona Góra w niemieckim piśmiennictwie do roku 1945 (w ujęciu his-toryczno-bibliograficznym), „Zielonogórskie Studia Bibliotekoznawcze”, Zeszyt 3, Zielona Góra 2003, s. 30.13 K. Wajda, Życie społeczno-politycznej w Chojnicach..., s. 325.

calosc.indd 160 2011-02-23 18:31:49

Do poznawania warunków funkcjonowania placówki oświatowej służą teksty źródłowe historyczne pisane, opisowe. Najczęściej są to kroniki, listy wspo-mnienia. Historycznym materiałem źródłowym do badania przeszłości Gim-nazjum nr 2 w Chojnicach są zapisy sporządzone przez pracowników oświaty, z reguły nauczycieli. W najstarszej kronice szkolnej znajduje się zamieszczona na drugiej stronie okładki kartka A-5 w kratkę. Zawiera ona adnotację sporzą-dzoną na podstawie informacji udzielonej przez [Adelę] Wysocką i Księgi ocen 1945/1946. Została ona spisana 23 stycznia 1970 roku, a więc już po zaprzestaniu dokonywania wpisów w tym tomie. Kronika była prowadzona do 1968 roku. Pa-gina zachowała się w stosunkowo dobrym stanie, pożółkła. Do okładki została przytwierdzona dwiema zszywkami, z których zachowała się jedna.

W archiwum szkolnym Kronika została skatalogowana jako pozycja ASP 2, Ch, Nr 1, l. 1950-68, Kronika Szkoły Nr 2 Chojnice i od września 2009 roku jest przechowywana w bibliotece szkolnej.

Z informacji spisanych prawdopodobnie przez Stanisławę Janicką – Synak (podpis nieczytelny)1 wynika że:

1 Porównując pierwsze litery podpisu autora tekstu z nazwiskami nauczycieli pracujących w Szko-le Podstawowej nr 2 w roku szkolnym 1969/1970 wynika, że autorką jest Stanisława Janicka – Sy-

Wiesława Gołuńska

„Czerwona szkoła” dla dziewcząt na starej fotografii

część viii

źródła historyczne pisane opisowe

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

Rok Iv

calosc.indd 161 2011-02-23 18:31:49

Słowo Młodych162

Adnotacja załączona do pierwszej strony szkolnej kroniki, sporządzona na podstawie informacji udzielonej przez [Adelę] Wysocką i Księgi ocen 1945/1946 (ASP 2, Ch, Nr 1, l. 1950-68, Kronika Szkoły Nr 2 Chojnice).

calosc.indd 162 2011-02-23 18:31:50

Słowo Młodych 163

1. zajęcia w szkole 15 marca 1945 roku rozpoczęło 300 uczniów [uczennic],2. kierownikiem szkoły została [Franciszka] Szablewska,3. w roku szkolnym 1945/1946 w szkole pracowało 10. nauczycieli: Jur T., Jur

Z[ofia], Ciecierska H[elena], Pawłowska M[onika], Dziura [Maria], Liso-wa [Anna], Steńko [Anna], Kowalewska [Wanda], Lange [Wanda], Wysocka [Adela]2,

4. do szkoły uczęszczało 529 uczniów,5. oddziałów szkolnych było 12: I a, I b, II a, II b, III a, III b, IV a, IV b, V, VI a,

VI b, VII,6. zajęcia lekcyjne odbywały się w 16 salach lekcyjnych, w Szkole Podstawowej

nr 1 zajęcia rozpoczęły się w tym samym czasie.

Najstarsza kronika szkolna pochodzi z lat 1950-68. Została spisana w 100. kartkowym brulionie w szerokie linie. Pierwszy zapis pochodzi z 18 sierpnia 1950 roku. Jest to lakoniczna informacja o zorganizowaniu dyżurów nauczycielskich „celem przyjmowania zgłoszeń do nowo zorganizowanej szkoły TPD” [Towa-rzystwa Przyjaciół Dzieci]. Kolejne informacje zapisane chronologicznie (pierw-sza strona Kroniki) dotyczą kwestii organizacyjnych placówki na początku roku szkolnego 1950/1951:1. 29 sierpnia 1950 roku odbyła się konferencja nauczycieli szkoły. „Konferencję

prowadził ob. Czapiewski pracownik Partii ze względu na brak kierownika [szkoły]”.

2. Rok szkolny 1950/1950 rozpoczęto uroczystą akademią. „Obecni byli: z ramie-nia Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej Wydziału Oświaty wizytator Jeż Władysław; z Partii ob. Czapiewski oraz z Wydziału Oświaty w Chojni-cach Kierownik Gliszczyński”. Po akademii dzieci otrzymały „sute” śniadanie.

3. Tymczasowym kierownikiem szkoły od 2 do 13 września 1950 roku został „ob. Franciszek Górecki”.

4. 14 września 1950 roku kierownictwo „szkoły przejął ob. Basandowski. Odtąd datuje się szybki rozwój szkoły. Zorganizowano gabinety biologiczny, fizyko--chemiczny, zajęć praktycznych”. Dzieci dożywiano 3 razy dziennie.

nak (Grono nauczycielskie 1969/1970 wg ASP 2, Ch, Nr 2, l. 1968-75, Księga Pamiątkowa).2 W notatce [Adela] Wysocka nie zamieściła przy części nazwisk inicjałów imion. W nawiasach kwadratowych podaję pełne dane nauczycieli pracujących w szkole w roku szkolnym 1945/1946. Przy sporządzaniu listy grona nauczycielskiego starałam się uzupełnić te braki posługując się in-formacjami z innych źródeł np. z list obecności, kronik szkolnych, czy wspomnień. W zapisach pochodzących z archiwum szkolnego niekiedy pomijano imiona pracowników bądź posługiwano się tylko inicjałami (ASP 2, Ch, Nr 1, l. 1950-68, Kronika Szkoły Nr 2 Chojnice; ASP 2, Ch, VII, Kronika XXX lecie; Księga ocen 1945/46).

calosc.indd 163 2011-02-23 18:31:50

Słowo Młodych164

Wpisy w Kronice ukazują zmiany społeczno-polityczne, które wpro-wadziła po wojnie partia komunistyczna w Polce. W stosunku do urzędników państwowych używano określenia oficjalnego „obywatel”. Ludzie „Partii” byli wszechobecni w życiu publicznym. W zasadzie jakakolwiek uroczystość nie mo-gła się bez nich odbyć. Ich obecność miała nadać „splendoru” uroczystościom i ich organizatorom. Dożywianie dzieci to nie tylko konieczność spowodowana złą sytuacją fi-nansową rodziców, czy trudnościami aprowizacyjnymi i skutkami niedożywienia z czasów okupacji ale próba powolnego oddziaływania na kształtujące się w spo-łeczeństwie oceny ugrupowania komunistycznego, które przy czynnym poparciu Moskwy przejęło w Polsce władzę.

Pierwsza strona najstarszej kroniki szkoły (ASP 2, Ch, Nr 1, l. 1950-1968, Kronika Szkoły Nr 2, Chojnice).

calosc.indd 164 2011-02-23 18:31:51

Zbudowana w latach 80. XIX w. przy ulicy Szpitalnej placówka oświato-wa została przeznaczona dla dziewcząt. Szkoła powstała w czasie nasilenia przez władze niemieckie walki z polskością. Po kapitulacji Niemiec w 1918 roku miasto przejęło budynki powstałe w latach zaboru pruskiego. Departament Wyznań Reli-gijnych i Oświecenia Publicznego zdecydował, że budynki poniemieckie stanowią własność państwa polskiego1. Utworzona w styczniu 1920 roku Komisja dla Spraw Wyznaniowych i Szkolnych Województwa Pomorskiego, rozpoczęła przejmowanie od władz nie-mieckich wszystkich instytucji oświatowych i przystąpiła do organizowania szkol-nictwa polskiego2. W ciągu roku Komisja uruchomiła w Chojnicach wszystkie uprzednio działające w państwie pruskim szkoły. Największym problemem funk-cjonowania szkół była kwestia ich finansowania. Ustawa o zakładaniu i utrzymy-waniu szkół powszechnych z 1922 roku nakładała obowiązek utrzymania szkół na państwo i gminę. W latach 20. i 30. w polityce oświatowej realizowano wychowanie pań-stwowe i obywatelsko-narodowego. Młodzież należało wychować już nie do wal-ki z narzuconą obcą administracją, ale do ochrony własnego państwa3. W latach 1937-1939 przywiązywano więcej uwagi do spraw obronności kraju. Popierano

1 H. Porożyński, Szkolnictwo średnie Chojnic w latach 1920-1939, Słupsk 1985, s. 57. 2 K. Trzebiatowski, Szkolnictwo w województwie pomorskim w latach 1920-1939, Wrocław 1986 r., s. 18.3 H. Porożyński, op. cit., s. 127.

Wiesława Gołuńska

z dziejów „czerwonej szkoły” dla dziewcząt w Chojnicach na tle szkolnictwa na Pomorzu

Gdańskim w latach 1882-2008część vii

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

Rok Iv

calosc.indd 165 2011-02-23 18:31:51

Słowo Młodych166

w szkole rozwój wychowania fizycznego, harcerstwa a także przysposobienia obronnego4.

W Polsce niepodległej stopniowo zastosowano nową organizację roku szkolnego. Początkowo wprowadzono trymestralny podział roku szkolnego. Oprócz wakacji letnich i świątecznych zachowano wakacje jesienne na prośbę mieszkańców wsi. Dopiero rozporządzenia Ministra Wyznań Religijnych i Oświe-cenia Publicznego (WRiOP) z 1927 i 1928 roku wprowadziły podział na dwa pół-rocza i zniosły wakacje jesienne5.

W latach międzywojennych w budynku „czerwonej szkoły” utworzono siedmioklasową Publiczną Szkołę Powszechną dla dziewcząt, następnie Szkołę Wydziałową. Budynek przez pewien okres czasu był miejscem lokalizacji Pań-stwowej 3-klasowej Koedukacyjnej Szkoły Handlowej i Miejskiego Gimnazjum Żeńskiego.

7.1. Współpraca z rodzicami

Współpraca z rodzicami uczniów, w pierwszych latach niepodległości, nie przybrała początkowo jednolitych form. Szkoły organizowały spotkania z rodzi-cami zależnie od potrzeb i możliwości. Mimo chwilowych trudności współpracę starano się rozwijać. Już w pierwszych latach istnienia szkoły powszechnej, choj-nickie społeczeństwo udzielało szkole wydatnej pomocy. Dotyczyła ona przede wszystkim młodzieży znajdującej się w trudnej sytuacji materialnej. Organizo-wano dożywianie, korzystając z pomocy finansowej Wydziału Powiatowego, Po-wiatowego Komitetu Dzieci i Młodzieży, Koła Rodzicielskiego, Powiatowego Ko-mitetu Pomocy Zimowej, PCK, Rodziny Wojskowej czy Rodziny Urzędniczej6. Funduszy na bezpłatne posiłki dostarczał również magistrat i wydziały powiato-we. Najczęściej przygotowywano do jedzenia zupę mleczną z chlebem, kakao lub kawę zbożową z mlekiem oraz chleb z masłem, czasem mleko z bułką. Rzadko w szkole gotowano obiady. W roku szkolnym 1932/33 w chojnickich szkołach po-wszechnych bezpłatne posiłki otrzymywało 320 dzieci. Rok później dożywiano 299 dzieci na 2416 uczniów co stanowi 12,4%7 ogółu. Kilkudziesięciu uczniów

4 Ibidem, s. 126.5 Ibidem, s. 33.6 A. Perlińska, Lata II Rzeczypospolitej, [w:] Chojnice. Dzieje miasta i powiatu, pod red. Stanisława Gierszewskiego, Wrocław 1971., s. 214; W. Gołuńska, Tylko dla dziewcząt, „Gazeta Chojnicka” 12 VII 2002.7 E. Granowska, Szkolnictwo powszechne powiatu chojnickiego w latach 1932-1939, „Zeszyty Cho-

calosc.indd 166 2011-02-23 18:31:51

Słowo Młodych 167

jadało obiady u zamożniejszych rodzin w mieście8. Inspektorat Szkolny w Choj-nicach kładł specjalny nacisk na sprawę dożywiania dzieci. W roku szkolnym 1934/35 akcje dożywiania części dzieci prowadzono tylko w szkołach powszech-nych nr 3, 4 i 59.

7.2. Opieka zdrowotna w szkole

Wpływ na stan zdrowia młodzieży szkolnej miała opieka lekarska, żywie-nie, zaopatrzenie szkół w opał, organizacja zajęć dydaktyczno-wychowawczych, wychowanie fizyczne i rekreacja oraz stan pomieszczeń szkolnych. W czasie pierw-szej wojny światowej działania wojenne nie toczyły się na Pomorzu. Stacjonujące tu tymczasowo jednostki wojskowe zajmowały przejściowo tylko niektóre szkoły, i spowodowały ich dewastację. Na ogół szkolnictwo powszechne nie dysponowało dobrymi budynkami, które nie były dostosowane do nowych potrzeb szkolnictwa. Niewiele miejskich szkół powszechnych posiadało wodociągi i było podłączonych do kanalizacji. W zasadzie wodę czerpano ze studzien. Ubikacje były na zewnątrz budynków. W szkołach używano wieloosobowych ławek. Słabo przedstawiała się sprawa sal gimnastycznych. W województwie pomorskim najwięcej sal było w powiecie chojnickim10.

Dzieci urodzone w czasie wojny i wychowane w trudnych warunkach pierwszych lat powojennych wymagały opieki zdrowotnej. Wymagałoby to po-mocy lekarskiej i sanitarnej, dożywiania, zorganizowanego wypoczynku waka-cyjnego, powszechnego wychowania fizycznego, odpowiednich urządzeń sanitar-nych w budynku. Wszystkie te formy nie były w pełni realizowane. Szkoła nie otrzymała od władz szkolnych żadnej pomocy na zorganizowanie gabinetu le-karskiego. Do spraw zdrowotnych powołano specjalnego wizytatora. Przeprowa-dzał on dokładne badania i zdawał kuratorowi raport11. Znikomą opiekę lekarską w powiecie posiadały tylko szkoły miejskie. Dentysty nie było w ogóle. Natomiast dobrze rozbudowano część teoretyczną wychowania zdrowotnego. Władze oświatowe zalecały aby kontrolą zdrowia dzieci zajęli się lekarze powiatowi. Nie mając nikogo do pomocy, nie byli w stanie systematycznie zba-dać, chociaż raz w roku, wszystkich dzieci na swoim terenie. Robili to najczęściej

jnickie” 1978, nr 9, s. 78.8 K. Trzebiatowski, Szkolnictwo w województwie pomorskim …, s.146.9 E. Granowska, Szkolnictwo powszechne powiatu chojnickiego …, s. 76.10 K. Trzebiatowski, Szkolnictwo w województwie pomorskim …, s.135-136.11 Ibidem, s. 142-143.

calosc.indd 167 2011-02-23 18:31:51

Słowo Młodych168

w sposób wyrywkowy. W niektórych miastach pomorskich w drugiej połowie lat 30. umowy z lekarzami zawierały władze miejskie12. Do największych problemów zdrowotnych dzieci należała wszawica, świerzb, jaglica i gruźlica13. Przyczyna za-wszawienia leżała m.in. w tym że nauczyciele bali się bezpośrednio zwrócić uwagę zawszawionemu uczniowi i jego rodzicom14. Od drugiej połowy lat 20. dla słabo rozwiniętych dzieci zaczęto organizo-wać kolonie wakacyjne. Pieniądze na ten cel pochodziły z różnych źródeł ( z opłat uczniowskich, subsydiów państwowych i samorządowych, Kas Chorych)15. Nie-higieniczne warunki nauki w szkole, słaba opieka medyczna i niewłaściwe żywie-nie przyczyniały się do wybuchu w szkole epidemii różnych chorób. Wielokrotnie trzeba było szkoły zamykać z powodu epidemii grypy, odry, duru brzusznego, pło-nicy i kokluszu16.

W roku szkolnym 1934/35 7-klasowa Publiczna Szkoła Powszechna nr 2 w Chojnicach pod względem sanitarno-higienicznym przedstawiała się na-stępująco: 9 izb lekcyjnych, 3 gabinety przedmiotowe, 553 dzieci, lekarz, higienist-ka. Lekarzem sprawującym opiekę nad dziećmi szkół powszechnych w mieście był dr Wł. Bełkowski. Również do wszystkich szkół tego typu przedzielono tylko jed-ną higienistkę17. W szkole nie prowadzono dożywiania. 26 XI 1935 roku kierow-nik „czerwonej szkoły” wydał zarządzenie, które zobowiązywało dzieci do wycho-dzenia na 10 minut ćwiczeń. Dzieci biedne otrzymywały z opieki społecznej tran. Chore można było skierować do lekarza18. W roku szkolnym 1934/35 wszystkie szkoły powszechne w Chojnicach miały zapewnioną skromną opiekę lekarską.

7.3. Szkolnictwo po wejściu w życie ustawy z 1932 roku

11 marca 1932 roku został uchwalony przedłożony sejmowi projekt usta-wy o ustroju szkolnym, opracowany pod ogólnym kierownictwem Janusza Jędrze-

12 K. Trzebiatowski, Szkolnictwo w województwie pomorskim …, s. 143; W. Gołuńska, Tylko dla dziewcząt, „Gazeta Chojnicka” 12 VII 2002.13 K. Trzebiatowski, Szkolnictwo w województwie pomorskim …, Wrocław 1986, s. 145. 14 E. Granowska, Szkolnictwo powiatu chojnickiego w latach 1920-1932, „Zeszyty Chojnickie” 1978, nr 9, s. 51.15 K. Trzebiatowski, Szkolnictwo w województwie pomorskim …, s. 146.16 Ibidem, s. 147.17 E. Granowska, Szkolnictwo powszechne powiatu chojnickiego …, s. 75-76.18 ASP 2, Ch, VII, Kronika XXX lecie.

calosc.indd 168 2011-02-23 18:31:52

Słowo Młodych 169

jewicza, a bezpośrednio pod nadzorem wiceministra Kazimierza Pierackiego19. System szkolny w myśl tej ustawy miano zreorganizować w ciągu 6 lat.

Reforma „jędrzejewiczowska” zmierzała do zunifikowania istniejącej struktury szkolnictwa przez wprowadzenie podstawowej szkoły siedmioklaso-wej oraz przez ustanowienie dwóch stopni szkoły średniej20. Siedmioletnia szko-ła powszechna była obowiązkowa. Obejmowała nauczaniem dzieci i młodzież w wieku 7-14 lat. Dla dziecka, które w ciągu 7 lat nie ukończyło nauki w zakresie szkoły podstawowej, obowiązek szkolny mógł być dla niego przedłużony o rok. Obowiązek szkolny miał być realizowany w publicznej szkole powszechnej, bądź w innej szkole lub w domu. Zreformowana szkoła powszechna powinna zapew-nić, uwzględniając wiek i rozwój dziecka, potrzebne obywatelom jednolite pod-stawy wychowania i wykształcenia ogólnego oraz przygotowanie społeczno-oby-watelskie, uwzględniając potrzeby życia gospodarczego. Uzdolniona młodzież po ukończeniu szkoły powszechnej miała uzyskać możliwość przechodzenia bez dodatkowego przygotowania do innych szkół o bezpośrednio wyższym poziomie kształcenia. Nauczanie winno mieć charakter czysto praktyczny, dostosowany przede wszystkim do najbliższego środowiska szkoły i jego potrzeb gospodar-czych. Władze oświatowe zakładały, że szkoła powszechna miała być koeduka-cyjna. W wyjątkowych sytuacjach mogła powstać żeńska, albo męska placówka21.

Szkoła powszechna została podzielona w zależności od liczby dzieci na trzy szczeble programowe: I – w którym przewidywano 4 klasy, z których klasa 1 i 2 miały kurs roczny, natomiast klasa 3 kurs 2-letni i klasa 3 kurs 3-letni (ta-kie szkoły organizowano w miejscowościach, w których było w wieku szkolnym od 40 do 120 dzieci i uczył 1 lub 2 nauczycieli); II – w którym przewidywano 6 klas, w tym 5 od klasy 1 do 5 o kursie rocznym i klasę 6 o kursie 2-letnim (121-210 dzieci oraz 3-4 nauczycieli); III – 7 klas o kursie rocznym (ponad 211 dzieci i najmniej 5 nauczycieli). Nowy ustrój szkolny obowiązywał w Polsce w latach 1932-39. Szkoła I stopnia programowego realizowała całkowicie I szczebel pro-gramu i najważniejsze składniki programu szkół II i III stopnia; II stopnia przyjęła całkowicie I i II szczebel programowy i główne elementy III stopnia. Szkoła po-wszechna III stopnia realizowała 3 szczeble programowe w pełnym zakresie. Re-forma „jędrzejewiczowska” określała normy zatrudnienia nauczycieli w szkołach powszechnych: do 60 uczniów 1 nauczyciel, od 61 do 120 uczniów 2 nauczycieli, od 120 do 160 uczniów 3 nauczycieli, od 161 do 210 uczniów 4 nauczycieli, od 210

19 K. Trzebiatowski, Szkolnictwo w województwie pomorskim ..., s. 50.20 H. Zieliński, Historia Polski 1914-1939, Wrocław 1985, s. 337.21 E. Granowska, Szkolnictwo powszechne powiatu chojnickiego ..., s. 59-60.

calosc.indd 169 2011-02-23 18:31:52

Słowo Młodych170

do 260 uczniów 5 nauczycieli, od 260 do 310 uczniów 6 nauczycieli, od 260 do 310 uczniów 6 nauczycieli i ponad 310 uczniów 7 i więcej nauczycieli22. Ilość uczniów przypadająca na 1 nauczyciela wzrosła w stosunku do ustaleń z 1922 roku.

Nauczanie we wszystkich szkołach określał wspólny program. Miał on zapewnić wykształcenie ogólne przyszłym obywatelom oraz umożliwić poznanie najważniejszych przejawów życia kulturalnego Polski z uwzględnieniem związ-ków z kulturą obcą. W szkole I stopnia program realizował większą część szczebla w ciągu 4 pierwszych lat, natomiast resztę I szczebla oraz najważniejsze składniki II i III stopnia w ciągu 3 następnych lat, w taki sposób że po ukończeniu 5 roku nauki uczniowie posiadali ogólne przygotowanie w zakresie I szczebla programo-wego. Program szkoły powszechnej II stopnia realizował I szczebel w pierwszych 4 latach nauki, II szczebel i najważniejsze składniki III w następnych 3 latach. Jeśli chodzi o program szkoły powszechnej III stopnia, to realizował I szczebel w pierwszych 4 latach nauki, II szczebel w 2 kolejnych latach, a III w 7 roku na-uki23.

W programie szkoły powszechnej każdego stopnia obowiązywały nastę-pujące przedmioty: religia, język polski, historia, geografia, nauka o przyrodzie, arytmetyka z geometrią, rysunek, prace ręczne, śpiew, ćwiczenia cielesne. Funk-cjonowały dwa warianty programu zajęć lekcyjnych: wariant „a” i wariant „b”(był stosowany w szkołach z 5 nauczycielami). Ilość godzin ucznia w szkole III stopnia wahała się od 16 do 30 tygodniowo. W 7-letnim cyklu nauczania liczba godzin ucznia lekcji religii wyniosła 14, języka polskiego 43 lub 45, historii 8, geografii 121/2, nauki o przyrodzie 141/2, arytmetyki z geometrią 27, rysunku 13 lub12, zajęć praktycznych 25 lub 18, śpiewu 12, ćwiczeń cielesnych 14 lub 12 (14). Zróż-nicowanie ilości godzin nauczania danego przedmiotu było spowodowane zasto-sowaniem wariantu „a” lub „b” planu zajęć24.

Ustawa określała tworzenie określonych typów szkół od liczby dzieci w rejonie. Większość terenów Pomorza była rzadko zaludniona, trudności w orga-nizacji szkół II i III stopnia były w zasadzie nie do pokonania. Podział szkolnictwa powszechnego na stopnie był krzywdzący dla dzieci wiejskich, gdyż pozbawiał je możliwości dalszego kształcenia. Na wsiach miano tworzyć jak najwięcej szkół II i III stopnia, lecz w rzeczywistości wyniki tej akcji były na Pomorzu bardzo skrom-ne. Szkoły I stopnia stanowiły w roku szkolnym 1937/38 ponad 73% ogółu szkół

22 Ibidem, ss. 60-61, 66.23 Ibidem, s. 60-61.24 Ibidem, s. 61-63.

calosc.indd 170 2011-02-23 18:31:52

Słowo Młodych 171

wiejskich25. Nadal brakowało funduszów na nowe budynki a nawet na rozbudowę istniejących. Nie przydzielono też nowych etatów nauczycielskich. Fundusze na wydatki szkolne uległy w latach 1935-36 zmniejszeniu wskutek ogólnego zuboże-nia ludności. Przez szereg lat nie przeznaczono żadnych pieniędzy na inwestycje szkolne. Dotkliwie odczuwano brak pomieszczeń szkolnych. Analiza stanu bu-dynków szkolnych z 1937 roku dowiodła, że dla prawidłowego przebiegu funk-cjonowania szkoły w każdej gminie pomorskiej należałoby dokonać rozbudowy już istniejących pomieszczeń. Dzięki polepszającej się koniunkturze gospodarczej w latach 1937-1939 wybudowano i rozbudowano gmachy szkolne26.

Na terenie powiatu chojnickiego w roku szkolnym 1937/1938 szkolnictwo podstawowe liczyło 106 szkół, z tego 6 przypadło na miasta. W 1920 roku – 108. Obowiązywała zasada, że w każdej wsi winna być szkoła. Taka sytuacja wpływała na ich stopień organizacyjny, ponieważ najwięcej było szkół I stopnia. Według Anny Perlińskiej przykładowo w roku szkolnym 1937/1938 77,36% (82) stanowiły szkoły I stopnia o 1 lub 2 nauczycielach. Szkół II stopnia o 2-4 nauczycielach było 12,26% (13), a III stopnia o 5 nauczycielach 10,38% (11)27.

Szkół siedmioklasowych było 7, z tego 4 w Chojnicach. Pozostałe szkoły to 3-, 2- i 1-klasowe, których było najwięcej. Brak większej liczby szkół wyższego stopnia organizacyjnego spowodował pod koniec lat 30. w powiecie wzrost liczby dzieci w szkołach 1-klasowych. Zaradzić tej sytuacji miało być tworzenie szkół zbiorczych wyżej zorganizowanych. Jednak w powiecie chojnickim nie rozwiązy-wało sprawy, bowiem z powodu rozproszenia siedzib, lesistości terenu i niedogod-nych środków lokomocji, a także braku zorganizowanego dowożenia dzieci sam dojazd do nich był trudny28.

Reforma szkolna realizowana od 1932 roku, dotycząca systemu i treści na-uczania, nie poprawiła trudnych warunków funkcjonowania szkół w Chojnicach. W związku z reformą „jędrzejewiczowska” dwie publiczne szkoły powszechne w Chojnicach podzielono na cztery. Według ustaleń Józefa Borzyszkowskiego29 w roku szkolnym 1934/35 uczęszczało do szkoły nr 1 męskiej – 569 uczniów, nr 2 żeńskiej – 553, nr 3 żeńskiej – 502, nr 4 męskiej – 652, nr 5 z niemieckim

25 K. Trzebiatowski, Organizacja szkolnictwa w Polsce Ludowej, Warszawa 1972, s. 24.26 Tenże, Szkolnictwo w województwie pomorskim …, s. 53-54.27 A. Perlińska, op. cit., s. 213.28 Ibidem, s. 213.29 J. Borzyszkowski, Chojnice w II Rzeczypospolitej – w latach wolności i okupacji hitlerowskiej, [w:] Dzieje Chojnic, pod red. Kazimierza Ostrowskiego, Chojnice 2003, s. 479.

calosc.indd 171 2011-02-23 18:31:52

Słowo Młodych172

językiem wykładowym – 190. Wzrosła liczba dzieci szkół siedmioletnich przypa-dająca na jednego nauczyciela.

Prócz powszechnych szkół państwowych na terenie powiatu chojnickie-go działały dwie szkoły prywatne o wyższym poziomie organizacyjnym. Była to Prywatna Siedmioklasowa Szkoła Powszechna SS. Franciszkanek przy Zakładzie Karola Boromeusza w Chojnicach. Uczęszczało tam 100 uczniów narodowości polskiej i uczyło 7 nauczycieli. W roku szkolnym 1935/1936 powstała w Chojni-cach 7-klasowa Szkoła Powszechna z niemieckim językiem nauczania. Dwa lata później (1937/1938) w szkole 8 nauczycieli uczyło 141 uczniów30.

W omawianym okresie władzom szkolnym chodziło o to, by szkoła stała się nie tylko miejscem do lepszego kształcenia, ale umocnienia rządów sanacyjnych na Pomorzu i przeciwstawienia się „ofensywie nacjonalistycznego i faszystowskie-go elementu niemieckiego”31. Nowy ustrój szkolny miał ułatwić państwu orga-nizację wychowania i kształcenia młodzieży na twórczych i świadomych swych obowiązków obywateli. Szkoła powszechna powinna wpływać na życie społeczne i przyczyniać się do rozwoju oświaty i kultury w narodzie. Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego dążyło do zapewnienia obywatelom naj-wyższego wyrobienia religijnego, moralnego, umysłowego i fizycznego oraz jak najlepszego przygotowania do życia. Dla zdolniejszych jednostek, bez względu na pochodzenie społeczne, przewidziano najwyższe szczeble naukowego i zawodo-wego wykształcenia32. Według Ministerstwa zreformowana szkoła powszechna była szkołą postępową bowiem dawała najzdolniejszym, bez względu na pocho-dzenie, możliwość awansu naukowego i zawodowego.

7.4. Wizytacje

O poziomie umysłowym uczniów szkół powszechnych na terenie Kurato-rium Okręgu Szkolnego Pomorskiego świadczyły wyniki egzaminów wstępnych do gimnazjów. Dyrektorzy gimnazjów w 1932 roku stwierdzili, że zgłaszająca się do ich szkół „młodzież nie umie ani czytać, ani pisać. Bywały nawet wypadki, że dzieci nie umiały napisać poprawnie własnego nazwiska. W odpowiedziach na pytania najprostsze, stawiane w związku z odczytywanym fragmentem wskazy-wały rażąco niski rozwój inteligencji. Nie posiadały one również najmniejszego przygotowania gramatycznego. Do wyjątków należeli uczniowie umiejący od-

30 A. Perlińska, op. cit., s. 214.31 K. Trzebiatowski, Szkolnictwo w województwie pomorskim …, s. 55.32 E. Granowska, Szkolnictwo powszechne powiatu chojnickiego …, s. 59.

calosc.indd 172 2011-02-23 18:31:52

Słowo Młodych 173

różnić rzeczownik od czasownika i przymiotnika lub wskazać w zdaniu podmiot i orzeczenie”33. Podobnie słabo przygotowane były dzieci w rachunkach. O ile część zdających dawała sobie radę z dodawaniem i odejmowaniem, to przy mno-żeniu i dzieleniu pojawiały się duże problemy. „Dzieci nie umiały pisać większych liczb, zwłaszcza zawierających zero, nie umiały należycie podpisywać liczb”34.

Na ten stan rzeczy składało się wiele czynników, m.in. brak odpowiednio wykształconej kadry pedagogicznej w szkołach powszechnych, brak podręczni-ków i przyborów szkolnych, nieznajomość języka polskiego przez rodzinę, brak właściwej opieki ze strony rodziców, przedwczesne zgłaszanie się młodzieży do gimnazjów, a także niesumienność wielu nauczycieli oraz brak znajomości przepi-sów dotyczących egzaminów wstępnych. Inspektorzy szkolni zostali zobowiązani do zaznajomienia nauczycieli z przepisami dotyczącymi egzaminów wstępnych do klas pierwszych. Według tych przepisów kierownicy szkół powszechnych, których absolwenci na egzaminie wstępnym do klas pierwszych otrzymali oceny niedosta-teczne mieli być pociągani decyzją Kuratorium do odpowiedzialności karnej35.

O wysokim poziomie pracy dydaktycznej i wychowawczej prowadzonej w Szkole Powszechnej nr 2 w Chojnicach świadczą wyniki częstych wizytacji in-spektora szkolnego, bo w 1934,1935 i w 1938 roku.

W 1933 roku kierownikiem Publicznej Szkoły Powszechnej w Chojnicach została Franciszka Szablewska36. Rok później inspektor szkolny tak ocenił pracę Szablewskiej: „Wyrażam Pani uznanie i podziękowanie za sumienną pracę około podniesienia poziomu szkoły pod względem nauczania i wychowania”37. Przepro-wadzona 24 maja 1935 roku wizytacja w szkole wykazała należytą troskę kierow-

33 Tenże, Szkolnictwo powiatu chojnickiego …, s. 48.34 Ibidem, s. 48.35 Ibidem, s. 48-49; Zasłużeni dla regionu. Franciszka Szablewska, „Gazeta Pomorska” 22 XI 1995.36 Franciszka Szablewska urodziła się 3 maja 1892 r. w Łegu koło Czerska, z ojca Franciszka i matki Elzbiety z Ufnowskich. Po ukończeniu kursów nauczycielskich w Toruniu, w okre-sie międzywojennym pracowała jako nauczycielka w Rytlu i Chojnicach, a w okresie okupacji organizowała tajne nauczanie na terenie powiatu chojnickiego. Zorganizowała i kierowała Pomor-skim komitetem Tajnej Organizacji opieki społecznej. Po wyzwoleniu podjęła ponownie pracę szkolnictwie. Zmarła 26 października 1980 roku i została pochowana na cmentarzu komunalnym w Chojnicach (Z. Stromski, Pamięci godni, chojnicki słownik biograficzny 1275-1980, Bydgoszcz 1986, s. 180; F. Pabich, Mały leksykon chojnicki, Chojnice 1987, s. 78). Obecnie istnieje ulica Fran-ciszki Szablewskiej na osiedlu domków jednorodzinnych w rejonie ulicy Prochowej w Chojnicach (K. Bartowski, Z. Buława, Chojnice, miejsca pamięci, Chojnice 2003, s. 38). 37 Cyt. za: ASP 2, Ch, VII, Kronika XXX-lecie; W. Gołuńska, op. cit..

calosc.indd 173 2011-02-23 18:31:53

Słowo Młodych174

nika szkoły i grona nauczycielskiego „około podniesienia poziomu szkolnictwa”38. Dwa lata później kierownik szkoły zalecał, aby praca domowa była dokładnie przemyślana. Ponadto radził, by „lepiej w ogóle nie zadawać, niż dorywczo, bez przygotowania, w ostatniej chwili, gdy kończy się lekcja”39.

Szkoła Powszechna była miejscem częstych wizytacji. W czasie jednej z nich, w lutym 1938 roku, zbadano funkcjonowanie i organizację szkoły oraz wy-niki nauczania „w przedmiotach pracy humanistycznej”, a także sytuację wycho-wawczą, sprawy prowadzenia zeszytów szkolnych40. Ponadto stwierdzono brak sali gimnastycznej i 3 sal lekcyjnych. Przy szkole prężnie działało Koło Absolwen-tek podzielone na sekcje. Organizacja szkoły była zgodna z postanowieniami Sta-tutu, a rozkład materiału nauczania sumiennie opracowany i ściśle dostosowany do programu szkół III stopnia. Do szkoły uczęszczały 574 dziewczęta; istniało 12 oddziałów. Placówka dysponowała dziewięcioma salami lekcyjnymi, pracownią do przyrody martwej. Na etacie szkoły było 11 nauczycieli41.

Na posiedzeniu Rady Pedagogicznej 26 lutego 1938 roku stwierdzono, że „... szkoła dzisiejsza osładza dziecku pracę, upodabnia ją często do zabawy. Karać nie wolno, przynajmniej kara nie może być dotkliwa, bo zabija radość dziecka i jego ambicje ...”42.

Wizytatorzy, inspektorzy stwierdzali, że pozytywnie na procesy wycho-wawcze w szkole wpływało harcerstwo. Organizacja ta „uspołeczniała uczniów, przyzwyczajała do dyscypliny, obserwacji przyrodniczych, uczyła zaradności ży-ciowej”43. Na terenie powiatu chojnickiego istniało dużo ilość drużyn harcerskich. W Publicznej Szkole Powszechnej w Chojnicach w 1936 roku działała drużyna żeńska, licząca 31 harcerek. Koło Przyjaciół Harcerstwa w Chojnicach sprawowa-ło opiekę moralną i materialną nad organizacja harcerską. Koło powstało w 1931 roku. Niektóre drużyny harcerskie w powiecie chojnickim były wizytowane przez Kuratorium Okręgu Szkolnego Poznańskiego44.

38 ASP 2, Ch, VII, Kronika XXX lecie.39 Cyt. za: ASP 2, Ch, VII, Kronika XXX lecie.40 Cyt. za: ASP 2, Ch, VII, Kronika XXX lecie; W. Gołuńska, op. cit..41 ASP 2, Ch, VII, Kronika XXX lecie. W szkole pracowało żeńskie grono pedagogiczne.42 Cyt. za: ASP 2, Ch, VII, Kronika XXX lecie.43 K. Trzebiatowski, Szkolnictwo w województwie pomorskim …., s. 127.44 E. Granowska, Szkolnictwo powszechne powiatu chojnickiego …, s. 74-75.

calosc.indd 174 2011-02-23 18:31:53

Dekanat Chojnicki swym zasięgiem obejmuje parafie miasta Chojnice oraz kilku okolicznych wsi. W jego skład wchodzą następujące parafie:1. Charzykowy – Parafia Matki Boskiej Częstochowskiej z miejscowościami; Ba-

chorze, Chojniczki, Funka, Jarcewo, Łukomie, Stary Młyn, Wolność.2. Chojnice – Parafia Chrystusa Króla.3. Chojnice – Parafia Chrystusa Miłosiernego.4. Chojnice – Parafia Świętej Jadwigi Królowej z częścią miejscowości Chojnicz-

ki.5. Chojnice – Parafia Ścięcia Świętego Jana Chrzciciela z miejscowościami An-

gowice i Chojnaty.6. Chojnice – Parafia Matki Bożej Królowej Polski.7. Chojnice – Parafia Matki Boskiej Fatimskiej z miejscowościami Nieżywięć,

Topole, Władysławek.8. Nieżychowice – Parafia Trójcy Świętej z miejscowością Moszczenica.

Z powyższego widać, że oprócz miasta Chojnice w skład dekanatu wcho-dzi 16. miejscowości. W nich łącznie znajduje się 87. obiektów związanych z pobożnością ludową. Możemy podzielić je na: krzyże, figury, kapliczki, groty, dzwonnice i obeliski. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że wiele obiektów zo-stało zniszczonych przez zaborców lub okupanta podczas II wojny światowej. Jedynie jedna grota przedstawiająca scenę modlitwy Pana Jezusa w Getsemani uległa zniszczeniu w 2007 roku z powodu braku środków na jej renowację.

Andrzej Ortmann

Krzyże, figury i kapliczki przydrożne w Dekanacie Chojnickim

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 175 2011-02-23 18:31:53

Słowo Młodych176

Poniżej przedstawione są poszczególne obiekty, w poszczególnych para-fiach, z podziałem na czas ich powstania.

CHARZYKOWYObiekt

sakralnyI poł.

XIX w.II poł. XIX w.

Do 1919 r.

1920-1939 r.

1945-1980 r.

1981-2007 r.

Krzyże 1812 r. ▬ ▬ 1931 r.

1946/7 r.1948r. 1956

r. dwa1979 r. dwa

1995 r. 2004 r.

Figury ▬ ▬ ▬ ▬ 1980 r. trzy1997 r. ▬

Kapliczki ▬ ▬ ▬ ▬1956 r. 1958 r.1960?

1981 r.1985 r.2003 r.

Groty ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Obeliski ▬ ▬ ▬ 1931r. (1947 r.) ▬ ▬

Dzwonnice ▬ ▬ 1910 r. ▬ ▬ ▬

CHOJNICE - PARAFIA CHRYSTUSA KRÓLAObiekt

sakralnyI poł.

XIX w.II poł. XIX w. Do 1919 r. 1920

-1939 r.1945

-1980 r.1981

-2007 r.

Krzyże ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ 1993 r.

Figury ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Kapliczki ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ 1987 r.1995 r.

Groty ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Obeliski ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Dzwonnice ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

CHOJNICE – PARAFIA CHRYSTUSA MIŁOSIERNEGOObiekt

sakralnyI poł.

XIX w.II poł. XIX w. Do 1919 r. 1920

-1939 r.1945

-1980 r.1981

-2007 r.

Krzyże ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ 1993 r. dwa2002 r.

calosc.indd 176 2011-02-23 18:31:53

Słowo Młodych 177

Figury ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Kapliczki ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Groty ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Obeliski ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Dzwonnice ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

CHOJNICE – PARAFIA ŚWIĘTEJ JADWIGI KRÓLOWEJObiekt

sakralnyI poł. XIX

w.II poł. XIX

w. Do 1919 r. 1920-1939 r.

1945-1980 r.

1981-2007 r.

Krzyże ▬ ▬ ▬ ▬ ▬1997 r.1992 r.2004 r.

Figury ▬ ▬ ▬ ▬ 1966 r. (2005) ▬

Kapliczki ▬ ▬ ▬ ▬1945/6 r.1990 r.2007 r.

Groty ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Obeliski ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Dzwonnice ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

CHOJNICE – PARAFIA ŚCIĘCIA ŚWIĘTEGO JANA CHRZCICIELAObiekt

sakralnyI poł.

XIX w.II poł. XIX w. Do 1919 r. 1920

-1939 r.1945

-1980 r.1981

-2007 r.

Krzyże Jeden ▬ ▬ Ok. 1930 r.Jeden(1967)

1948 r.1967 r. 1992 r.

Figury ▬ 1887 r.1906r. dwie

1909 r.Ok.1915 r.

1931 r.Ok. 1937 r. ▬ 2007r. dwie

Kapliczki ▬ Jedna ▬ ▬ 1963/4 r. ▬

Groty ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Obeliski ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Dzwonnice ▬ Jedna ▬ ▬ ▬ ▬

calosc.indd 177 2011-02-23 18:31:54

Słowo Młodych178

CHOJNICE – PARAFIA MATKI BOŻEJ KRÓLOWEJ POLSKIObiekt

sakralnyI poł.

XIX w.II poł. XIX w. Do 1919 r. 1920

-1939 r.1945

-1980 r.1981

-2007 r.

Krzyże ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

1983 r.1999 r.2002 r.2003 r.2004 r.

Figury ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

2003 r.2004 r.2005 r.2006 r.

2007 r. trzy 2008 r.

Kapliczki ▬ ▬ ▬ 1934r.(1946) ▬ 2000 r.

Groty ▬ ▬ ▬ 1930r. ▬ ▬

Obeliski ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Dzwonnice ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

CHOJNICE – MATKI BOSKIEJ FATIMSKIEJObiekt

sakralnyI poł. XIX

w.II poł. XIX

w. Do 1919 r. 1920-1939 r.

1945-1980 r.

1981-2007 r.

Krzyże ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ 1982 r.1997 r.

Figury ▬ ▬ ▬ ▬1947 r.1968 r.1980 r.

1981 r.

Kapliczki ▬ ▬ ▬ ▬1968r.(1981)

1981r.(1999)1984 r.1990r.(2006)1997 r.

Groty ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Obeliski ▬ ▬ ▬ ▬ 1975 r. ▬

Dzwonnice ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

calosc.indd 178 2011-02-23 18:31:54

Słowo Młodych 179

NIERZYCHOWICEObiekt

sakralnyI poł. XIX

w.II poł. XIX

w. Do 1919 r. 1920-1939 r.

1945-1980 r.

1981-2007 r.

Krzyże ▬ ▬ ▬ ▬ 1947r. (2010)

1982 r.1989 r.1990 r.2002 r.

Figury ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Kapliczki ▬ Jedna ▬ ▬ ▬ 1981 r.

Groty ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Obeliski ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

Dzwonnice ▬ ▬ ▬ ▬ ▬ ▬

PODSUMOWANIE TABELObiekt sakral-

ny I poł. XIX w. II poł. XIX w. Do 1919 r. 1920-1939 r. 1945-1980 r. 1981-2007 r.

Krzyże 2 ▬ ▬ 2 9 22

Figury ▬ 1 4 2 8 11

Kapliczki ▬ 2 ▬ 1 8 11

Groty ▬ ▬ ▬ 1 ▬ ▬

Obeliski ▬ ▬ ▬ 1 1 ▬

Dzwonnice ▬ 1 1 ▬ ▬ ▬

RAZEM 2 4 5 7 26 43

Łącznie w Dekanacie znajduje się wg powyższych kategorii:• Krzyży 35• Figur 25• Kapliczek 22• Grot 1• Obelisków 2• Dzwonnic 2 Średnio na jedną miejscowość przypada 5,4 obiektu. Dwie miejscowości nie posiadają ich wcale. Poza miastem Chojnice znajduje się 37. obiektów, a w jego gra-nicach 50.

calosc.indd 179 2011-02-23 18:31:55

Słowo Młodych180

Patrząc na liczby można zadawać sobie różne pytania. Czy to dużo? Czy mało? Odpowiedzi może też być wiele. Każdy da sobie właściwą odpowiedź.

Moim zdaniem nie w ilości tkwi sens tych świadectw pobożności ludowej. Odpowiedzią na pytania, które sobie stawiamy jest intencja, którą kierowali się inicjatorzy ich powstania. Celem jest Bóg w swej chwale, a krzyże, kapliczki, figu-ry, groty, obeliski, dzwonnice i co jeszcze potrafi wymyśleć wyobraźnia ludzka ku Jego uczczeniu, jest jedną z dróg do tego celu.

calosc.indd 180 2011-02-23 18:31:55

Wprowadzenie

Obchody ważnych w dziejach państw i społeczeństw rocznic spełniają szereg istotnych funkcji. W wypadku rocznic związanych z wydarzeniami z dzie-jów walk o byt państwa przede wszystkim wpływają na wzmocnienie postaw pa-triotycznych. Wskazują na godne naśladowania wzorce postępowania, odgrywają rolę ostrzeżenia przed zagrożeniami, jakie przekazuje historia lat minionych, sku-piają społeczeństwo wobec uniwersalnych w skali danego państwa wartości, co do których bez względu na polityczne zróżnicowanie obywateli panuje powszechna akceptacja1. Taką niewątpliwie powszechnie uznawaną wartością była dla nas Po-laków niepodległość. Na którą czekały cztery pokolenia, piąte doczekało2.

Na Pomorzu Gdańskim tej upragnionej niepodległości doczekało dopiero szóste pokolenie, bowiem zgodnie z traktatem rozbiorowym z dnia 5 sierpnia 1772 roku ta kraina jako pierwsza została włączona do państwa pruskiego. Początki obchodów 11 listopada umieścić można w połowie lat dwudzie-stych. Przy czym z roku na rok ranga tego święta rosła. W listopadzie 1930 roku

1 M. Golon, Obchody rocznic odzyskania niepodległości na Pomorzu od lat dwudziestych do dziewięćdziesiątych XX wieku, [w:] Drogi do Niepodległości. Ziemie polskie w dobie odbudowy Państwa Polskiego, studia pod red. Z. Karpusa i M. Wojciechowskiego, Toruń 2003, s. 217.2 J. Faryś, Historia Polski od 1918 do 1939, Poznań 1997, s. 15.

Adam Węsierski

Obchody Święta Niepodległości w Powiecie Chojnickim i Tucholskim

w okresie międzywojennym

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 181 2011-02-23 18:31:55

Słowo Młodych182

w lokalnej prasie prorządowej, wzorem ogólnopolskim, zastosowano pewne środki zmierzające do większego zaakceptowania w społeczeństwie roli 11 listo-pada. Po roku 1928 rocznica 11 listopada stała się już trwałym elementem kulty-wowania tradycji niepodległościowej na Pomorzu, nie tylko w wojsku, ale także w różnych stowarzyszeniach oraz szkołach3.

Obchody, upamiętnianie i akcentowanie rocznic 11 listopada przybierało na Pomorzu różnorakie formy. W niniejszym artykule spróbuję prześledzić ob-chody tego ważnego święta dla nas Polaków w powiecie tucholskim oraz choj-nickim, przy czym nadmieniam, że temat przeze mnie prezentowany nie jest dla mnie dziewiczy, gdyż od dłuższego czasu pracuję nad problemem a plony moich poszukiwań i dociekań są widoczne w kilkunastu moich artykułach w tym rów-nież w Biuletynie Stowarzyszenia Arcana Historia. Niemniej zdaję sobie sprawę, że na łamach tego artykułu nie jestem w stanie Państwu wyczerpująco ukazać problemu a jedynie jego rys.

3 M. Golon, Obchody rocznic odzyskania niepodległości na Pomorzu..., [w:] Drogi do Niepodległości. Ziemie polskie w dobie odbudowy Państwa Polskiego, studia pod red. Z. Karpusa i M. Wojciechowskiego, Toruń 2003, s. 219-220.

Zgromadzenie mieszkańców Tucholi na Rynku z okazji Święta Niepodległości. Lata trzydzieste XX w.

calosc.indd 182 2011-02-23 18:31:55

Słowo Młodych 183

Obchody Święta Niepodległości w Tucholi w latach 1926-1938

W 1926 roku obchodzono w Tucholi po raz pierwszy rocznicę 11 listo-pada jako Święto Niepodległości. Jednak ze względu na spóźnioną reakcję władz program uroczystości ograniczył się do uroczystego nabożeństwa w intencji Oj-czyzny. Podobnie było w następnym roku4.

Z okazji 10-lecia Odzyskania Niepodległości z polecenia Wojewódzkiego Komitetu Obchodów Dziesięciolecia Niepodległości na terenie powiatu rozpro-wadzano specjalne nalepki okolicznościowe z napisem „Pomorze – Ojczyźnie”. Pieniądze zebrane ze sprzedaży okolicznościowych nalepek zasiliły specjalne konto5.

4 AP B. Akta Miasta Tucholi, Sygn. 1290. Święta Narodowe 1921-1938; Por. Orędownik Urzędowy: 1927 nr 88.5 Archiwum Państwowe w Bydgoszczy. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 335. Akcje społeczne 1928. Dalej cytuję AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi. Uwaga cytaty ze źródeł i prasy podaję w oryginalnym brzmieniu. AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 335. Akcje społeczne 1928.

11 listopada 1928 roku w Tucholi.

calosc.indd 183 2011-02-23 18:31:56

Słowo Młodych184

W 1928 roku obchodzono w Tucholi 10-lecie Odzyskania Niepodległo-ści i zgodnie z ustalonym dwudniowym programem uroczystości rozpoczęły się w sobotę rano. Wstępem do uroczystości były uroczyste poranki w miejscowych szkołach. Zgodnie z postanowieniem Komitetu w sobotę przez cały dzień dziatwa szkolna i organizacje społeczne sypały kopiec „Wolności”.

Po uroczystej Mszy św. odbyły się w szkołach akademie urozmaicone de-klamacjami i śpiewami. Doniosłym wydarzeniem w dziejach miasta było uro-czyste posiedzenie Rady Miejskiej, które odbyło się w pięknie udekorowanej auli szkoły powszechnej. Na posiedzenie przybyło 18 członków, którzy pod przewod-nictwem dra Preisa uchwalili pobudować ochronkę miejską6.

Istniejącą ochronkę założyło w czasach zaboru pruskiego Vaterländischer Frauenverein. Po odzyskaniu niepodległości przejęło ochronkę Towarzystwo Po-lek. W roku 1922 uczęszczało do ochronki około 30 dzieci zaś sześć lat później 90 dzieci. W związku z powyższym budowa nowej ochronki stawała się konieczno-ścią a zebrani przyjęli jednogłośnie jej budowę. Radny p. Piotrowski zapropono-wał założenie przy niej żłobka dla niemowląt zaś burmistrz Saganowski zapropo-nował urządzenie przy niej świetlicy7.

Wieczorem na rynku zebrały się wszystkie Towarzystwa ze sztandarami i lampionami do capstrzyku. Po odegraniu marsza przez orkiestrę z Zakładu po-prawczego w Chojnicach głos zabrał burmistrz Stanisław Saganowski.

Pozwalając sobie w tym miejscu na dygresję warto odnotować, że ano-nimowy korespondent surowo skrytykował przemówienie burmistrza: „Żałować należy, że do przemówienia wybrano taką osobę, która nie zupełnie do tego się nadawała z swą słabą wymową, a właśnie powaga chwili tego wymagała, ażeby serca słuchaczy rozgrzać”. Po przemówieniu i odśpiewaniu „Roty” wszystkie to-warzystwa wzięły udział w defiladzie głównymi ulicami miasta. W drugim dniu uroczystości o godz. 10.00 odbyło się uroczyste nabo-żeństwo celebrowane przez księdza Lemańczyka8 zaś uroczyste orędzie księdza biskupa z okazji obchodu rocznicy odczytał ks. wikary Rogala9. Po nabożeństwie

6 „Lud Pomorski”, 1928 nr 136; Echo Borów Tucholskich 1928 nr 112; Słowo Pomorskie 1928 nr 264. 7 „Lud Pomorski”, 1928 nr 136. 8 „Echo Borów Tucholskich”, 1928 nr 112. 9 „Słowo Pomorskie”, 1928 nr 264.

calosc.indd 184 2011-02-23 18:31:56

Słowo Młodych 185

odbył się pochód, który przeszedł ulicą Świecką, Seminaryjną przez Koślinkę ulicami Ks. Biskupa Klundra i Główną następnie Chojnicką kierując się na plac Zamkowy. Pochód po dojściu do starostwa ustawił się w czworobok i odśpiewał „Rotę”, po czym rozwiązał się. W godzinach popołudniowych na rynku odbył się koncert a o godzinie 17.30 staraniem Z.O.K.Z. odbyło się otwarcie Uniwersytetu Powszechnego w auli szkoły powszechnej. Wieczorem na sali hotelu „du Nord” i sali „Browaru” odbyły się wieczornice zorganizowane przez Seminarium oraz Towarzystwo Przysposo-bienia Wojskowego. Na program obu wieczornic złożyły się deklamacje, śpiewy, koncerty i przemówienia. Na wieczornicy P.W. udekorował starosta kilkunastu starszych obywateli miasta medalem pamiątkowym „Za Wojnę 1918-1921”10.

Dla uczczenia jubileuszowej rocznicy ludność powiatu tucholskiego na wskutek odezwy p. starosty z dnia 19 listopada przystąpiła do zbiórki funduszy na budowę statku „Pomorze”. Sołtysi 34 gmin w lutym roku następnego na ręce starosty złożyli kwotę w wysokości 2022 zł. 72 gr. Największe fundusze zebrały gminy: Nowa Tuchola, M. Klonia i Żalno11.

Pomimo wysiłków i starań mniej uroczyście obchodzono 11 listopada 1930 roku. Uroczystości ograniczyły się w zasadzie do uroczystej mszy świętej ce-lebrowanej w miejscowym kościele, w którym oprócz części społeczeństwa wzięli udział urzędnicy12.

W 1933 roku przypadało 15-lecie odzyskania niepodległości. Urząd Wo-jewódzki Pomorski w Toruniu wysłał pisma do starostw, aby w sprawozdaniach z przebiegu obchodów 11 listopada zwrócić uwagę na frekwencję na zgromadze-niach i akademiach a w szczególności na ustosunkowanie się organizacji opo-zycyjnych do przebiegu uroczystości w tym przede wszystkim Związku Towa-rzystwa Powstańców i Wojaków O.K. VII (secesja), „Sokoła”, S.M.P. oraz Bractw Kurkowych13.

W 15-rocznicę obchodów Święta Niepodległości wzorem lat poprzednich powołano specjalny komitet, który przygotował obszerny program. W środę Komitet

10 „Echo Borów Tucholskich”, 1928 nr 112; Słowo Pomorskie 1928 nr 264. 11 „Echo Borów Tucholskich”, 1929 nr 26. 12 AP B. Akta Miasta Tucholi, Sygn. 1290. Pismo nr 9714/30. Święta Narodowe 1921-193813 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 363. Zgromadzenia publiczne i wiece 1933. Pismo Urzędu Województwa Pomorskiego. Wydział Bezpieczeństwa Nr. D BPP – 4980 z dnia 19.10.1933 r.

calosc.indd 185 2011-02-23 18:31:56

Słowo Młodych186

zebrał się pod przewodnictwem Starosty w obecności 50 przedstawicieli urzędów i delegatów wszystkich miejscowych organizacji. Zebrani dopieli wszystko na przysło-wiowy ostatni guzik zwłaszcza, że do Tucholi na uroczystości mieli przybyć przedsta-wiciele Rządu i Wojska, których stolica Borów Tucholskich witała serdecznie14.

W związku z przyjazdem dygnitarzy na bardzo oryginalny pomysł za-manifestowania swego patriotyzmu wpadli mieszkańcy Tucholi, którzy z okazji kolejnej rocznicy odzyskania niepodległości podarowali Wojewódzkiemu Ko-mitetowi LOPP szybowiec typu CWJ 106, który został nazwany „Tucholanin”. W tym miejscu nie widzę potrzeby relacjonowania przebiegu uroczystości, jakie odbyły się na rynku tucholskim w listopadzie 1933 roku, ponieważ obszerną relację z nich pochodzącą z Głosu Tucholskiego zamieściłem w Tygodniku Tucholskim15.

Niemniej pozwolę sobie przedstawić nigdzie nie publikowane komple-mentarne sprawozdanie z tych uroczystości, jakie przedstawił ówczesny Staro-sta Powiatowy Urzędowi Wojewódzkiemu w Toruniu. Już w przeddzień święta odbył się uroczysty capstrzyk w godzinach wieczornych, który ruszył od Staro-stwa do pomnika poległych powstańców, gdzie odbył się apel poległych. Tutaj starosta Jerzy Hryniewski wygłosił wzniosłe przemówienie o patriotycznej treści. Następnie zgromadzone stowarzyszenia i organizacje złożyły wieńce przy pomni-ku poległych powstańców. Dalej dowiadujemy się, że celem godnego uczczenia Święta Niepodległości Komenda P.W. i W.F. zorganizowała nocne ćwiczenia dla wszystkich oddziałów P.W. i W.F. z całego powiatu. W dniu 11 listopada przed południem zebrały się wszystkie stowarzyszenia i organizacje w liczbie 1000 osób przed gmachem starostwa, skąd udały się w kierunku rynku. Tutaj o godz. 10.45 odebrał raport od dowódcy oddziałów i stowarzyszeń w zastępstwie p. Wojewody Pomorskiego Naczelnik Wydziału Bezpieczeństwa Szczepański w towarzystwie majora Churczyka oraz Starosty Powiatowego Jerzego Hryniewskiego. Po odebra-niu raportu w miejscowym kościele odbyła się uroczysta msza celebrowana przez ks. dziekana Waleriana Siegmunta z Raciąża. Ksiądz wygłosił również wznio-słe kazanie nawiązując w nim do czasów zaborów i odzyskania niepodległości. O godzinie 12.30 nastąpiło poświęcenie szybowca „Tucholanin”. Po tej uroczystości p. Jerzy Hryniewski odznaczył osoby wyróżniające się w pracy na niwie spo-łecznej. Następnie o godzinie 13.00 odbyła się defilada wszystkich stowarzyszeń przed przedstawicielami władz państwowych i wojskowych. Na zakończenie uro-

14 AP B. Akta Miasta Tucholi, Sygn. 1290. Święta Narodowe 1921-1938; Głos Tucholski 1933 nr 132; Por. AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 363. Sprawozdanie Posterunku Policji Państwowej w Tucholi do Komendanta Powiatowego Nr. 0112/33 z 11.11.1933 r.15 A. Węsierski, Mieszkańcy ufundowali i poświęcili szybowiec „Tucholanin”, „Tygodnik Tuchol-ski”: 2009, nr 44

calosc.indd 186 2011-02-23 18:31:56

Słowo Młodych 187

czystości w sali Browaru odbyła się uroczysta akademia połączona z odczytem prof. Nowaka o znaczeniu niepodległości oraz projekcją filmu pt. „Szybownictwo w Polsce”16.

17 rocznicę odzyskania niepodległej państwowości postanowiono w Tu-choli obchodzić bardzo uroczyście. W mieście zawiązał się Komitet Obywatelski Obchodu uroczystości 11 listopada, na którego stanął ksiądz dziekan Siegmund, który poprosił wszystkie organizacje społeczne, zawodowe, szkoły do jak najlicz-niejszego udziału w uroczystościach i flagowania domów. Komitet ustalił również program obchodów, który zamieścił w Glosie Tucholskim. Program ten był bar-dzo rozbudowany i rozłożony na dwa dni17.

Na początku listopada również burmistrz miasta wydał odezwę do oby-wateli miasta Tucholi, w której czytamy: „Dzień 11 listopada, to rocznica zrzu-cenia stuletniego jarzma niewoli i odzyskania niepodległości. W dniu tym cała Polska łączy się w podzięce Stwórcy za wyzwolenie oraz w hołdzie tym, którzy na ołtarzu naszej ukochanej Ojczyzny nie poskąpili krwi i życia.

Szanowni Obywatele miasta Tucholi nie zapominajmy, że wróg czasów zaborczych starał się o wynarodowienie miasta Tucholi i pamiętajmy, że przypadł nam zaszczyt dzierżenia straży narodowej na zachodnich granicach Najjaśniejszej Rzeczypospolitej.

W dniu 10 i 11 listopada proszę ozdobić domy flagami narodowymi i w dniu 11 listopada zamknąć warsztaty pracy przynajmniej od godziny 9 do 13”18.

Uroczystości niepodległościowe w 1935 roku w Tucholi wzorem lat ubie-głych rozłożono na dwa dni19. W dniu poprzedzającym święto niepodległości od-była się o godz. 18.45 przed Komendą P.W. zbiórka oddziałów i delegacji, do której stanęli: Zw. Strzelecki, Zw. Rezerwistów, „Sokół”, harcerze, młodzież gimnazjalna

16 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 363. Sprawozdanie Starosty Powiatowego NR. B.11/21 z 14 listopada 1933 r. do Wydziału Bezpieczeństwa Urzędu Wojewódzkiego Pomor-skiego w Toruniu. 17 „Głos Tucholski”, 1935 nr 131, nr 132. 18 AP B. Akta Miasta Tucholi, Sygn. 1290. Święta Narodowe 1921-1938.19 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 367. Zgromadzenia publiczne i wiece 1935-1936; Por. „Głos Tucholski”, 1935 nr 131, nr 134.

calosc.indd 187 2011-02-23 18:31:56

Słowo Młodych188

i inne organizacje i stowarzyszenia20 z wyjątkiem Bractwa Kurkowego21. Przeglą-du zgromadzonych oddziałów dokonał starosta Jerzy Hryniewski i por. Żebrowski, po czym wciągnięto na maszt flagę państwową. Stąd zgromadzone oddziały poma-szerowały na cmentarz wojskowy przy ulicy Świeckiej. Tu przy płonących ogniach nad grobami poległych żołnierzy polskich wygłosił przemówienie p. burmistrz Saganowski. Po przemówieniu wśród ciszy złożono wieniec na grobach żołnierzy, którzy polegli za wolność Ojczyzny. Następnie nastąpiła wzniosła chwila, bowiem Związek Rezerwistów poprzez swoich przedstawicieli pobrał ziemię z grobów na kopiec Marszałka Piłsudskiego. Z cmentarza zgromadzeni udali się, przy dźwiękach orkiestry na Koślinkę, pod pomnik Królowej Korony Polskiej. Tutaj przemówienie wygłosił włodarz powiatu Jerzy Hryniewski. Po przemówieniu dostojnika złożono wieńce oraz odczytano uroczyście nazwiska rodaków Tucholi i Koślinki, poległych na polu chwały22.

Następnego dnia w poniedziałek na rynku przy udziale 1500 osób od-była się zbiórka organizacji oraz uroczysta Msza św., po której na rynku prezes powiatowy Związku Rezerwistów p. wicestarosta Beil odebrał przysięgę od 92 rezerwistów koła Tuchola. Potem nastąpiło uroczyste złożenie ziemi z Tucholi i Borów Tucholskich do wspólnej urny. Woreczki od licznych delegacji osobiście odbierał Jerzy Hryniewski. Urna ta została później zawieziona do Krakowa na Ko-piec Marszałka Piłsudskiego na Sowińcu. Po tych uroczystościach odbyła się defi-lada23 obok gmachu pocztowego, przed przedstawicielami rządu i wojska, której przyglądała się licznie zgromadzona publiczność. „O godzinie 14.00 odbyło się w Hotelu du Nord uroczyste zebranie placówek oddziałów Powstańców i Woja-ków, w którym brali udział pp. starostwo Hryniewscy, powiatowy komendant P.W. por. Żebrowski, wicestarosta Beil, burmistrz Saganowski, nadleśniczy Wi-siński, naczelnik poczty Sokołowski i były wicestarosta Mroczkiewicz. Zebra-nie zagaił, witając przedstawicieli władz i innych organizacji, prezes powiatowy p. Urbański, po przemówieniu witalnym oddano hołd śp. Marszałkowi Piłsud-skiemu. Następnie przemówił p. starosta Hryniewski, dzieląc się wrażeniami z obecnymi wojakami, z niedawno odbytej podróży do Krakowa, na Wawel i złożenia hołdu zwłokom Marszałka Piłsudskiego oraz przedstawił sypanie

20 „Głos Tucholski”, 1935 nr 134. 21 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 367. Zgromadzenia publiczne i wiece 1935-1936. Pismo Posterunku Policji Państwowej w Tucholi z dnia 12.11.1935 r. do Starosty Powiatowego.22 Głos Tucholski 1935 nr 134; Por. Słowo Pomorskie 1935 nr 267. 23 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 367. Zgromadzenia publiczne i wiece 1935-1936. Pismo Nr O 95/35 Posterunku Policji Państwowej w Tucholi z dnia 12.11.1935 r. do Starosty Powi-atowego w Tucholi.

calosc.indd 188 2011-02-23 18:31:57

Słowo Młodych 189

kopca na Sowińcu, w którym biorą udział wszystkie warstwy społeczeństwa polskiego”.

Po południu nastąpiło na strzelnicy P.W. otwarcie jesiennych zawodów strzelec-kich24 zaś wieczorem na sali Browaru urządzono uroczystą akademię przy udziale 700 osób, na którą złożyły się deklamacje, śpiewy i występy chóru25.

Od kwietnia 1937 roku 11-listopada obchodzono w sposób masowy i manifestacyjny, bowiem święto to stało się mocą ustawy sejmowej, oficjalnym świętem o nazwie „Święto Niepodległości” a nie jak dotąd było ono urzędowo świętem policji. Warto jednak zaznaczyć, że ranga tego święta w wyniku zabie-gów władz oraz licznych organizacji społecznych i tak była ogromna, a więc było to w istocie usankcjonowanie realnego znaczenia rocznicy 11 listopada. Jednocześnie na-stąpiło, dzięki ustawie, niewątpliwie wzmocnienie tego święta w stosunku do różnych lokalnych rocznic, np. pomorskich czy śląskich26.

W listopadzie 1938 roku z okazji zbliżającej się 20 rocznicy Święta Niepodległości gospodarz powiatu Jerzy Hryniewski w liście do wójtów i sołtysów powiatu pisał m. in.: „Tegoroczne Święto Niepodległości w dniu 11 listopada jako 20-rocznica odzyskania nie-podległości ma być wielką manifestacją”27. Podtrzymując stosowną rangę tej rocznicy po-stanowiono uhonorować ludzi zasłużonych dla regionu. Srebrnym Krzyżem Zasługi: An-toniego Prochowskiego – kierownika szkoły w Lińsku oraz działacza P.W. i W.F. i Związku Strzeleckiego. Również Srebrnym Krzyżem został odznaczony niestrudzony bojownik28 o zachowanie polskości, założyciel tajnej organizacji wojskowej w Śliwicach w 1918 roku ks. Hevelke29. Brązowym Krzyżem Zasługi został odznaczony Kacper Wieczorek działający w Straży Pożarnej oraz Paweł Połom zasłużony w pracy na niwie społecznej i wielu in-nych30.

24 Głos Tucholski 1935 nr 134. 25 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 367. Zgromadzenia publiczne i wiece 1935-1936. Pismo Nr O 95/35 Posterunku Policji Państwowej w Tucholi z dnia 12.11.1935 r. do Starosty Powi-atowego w Tucholi.26 M. Golon, Obchody rocznic odzyskania niepodległości..., [w:] Drogi do Niepodległości. Ziemie polskie w dobie odbudowy Państwa Polskiego. Studia pod red. Z. Karpusa i M. Wojciechowskiego, Toruń 2003, s. 220-221.27 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 605.28 APB. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 92. Wykaz kandydatów wytypowanych do odznac-zenia w dniu 11.11.1938 r.29 A. Węsierski, Dzieje parafii św. Katarzyny w Śliwicach w czasach zaboru pruskiego, Śliwice 2009, s. 153, 156.30 APB. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 92. Wykaz kandydatów wytypowanych do odznac-

calosc.indd 189 2011-02-23 18:31:57

Słowo Młodych190

„Stolica Borów Tucholskich obchodziła bardzo uroczyście 20-lecie odzy-skania Niepodległości. Już w czwartek w godzinach popołudniowych obywatele Tucholi udekorowali i iluminowali swe domy, mieszkania prywatne, ozdabiając je flagami i emblematami państwowymi. Po uroczystym podniesieniu flagi pań-stwowej i odegraniu hymnu narodowego, w obecności p. starosty powiatowego Ornassa, przedstawicieli wojska, policji, urzędów (...)”. W godzinach wieczornych wzorem lat poprzednich wyruszył capstrzyk pod pięknie przystrojony Pomnik Królowej Korony Polskiej skąd zebrani przyozdobioną ulicą chojnicką przeszli na rynek gdzie przemówienie wygłosił starosta Ornass”. W piątek 11 listopada o godzinie 9.30 zebrały się organizacje i stowarzyszenia pod sztandarami w liczbie 1500 osób przed Powiatową Komendą P.W. skąd organizacje przeszły w uroczy-stym pochodzie na rynek, gdzie wszystkie ustawiły się do przeglądu. Z rynku pochód pomaszerował na uroczyste nabożeństwo do nowego kościoła. Mszę św. celebrował ks. Rynkowski. Po nabożeństwie odprawiono modły za pomyślność Rzeczypospolitej i jej Prezydenta oraz odśpiewano „Boże coś Polskę”31. „Bezpo-średnio po nabożeństwie odbył się pochód przez miasto. Następnie wszystkie or-ganizacje jak Obrona Narodowa, Straż Pożarna, „Sokół”, narodowcy, poczta, ko-lej, hufiec szkolny itd. uformowały się przed pomnikiem Serca Jezusowego, gdzie z trybuny przemówił kpt. Pająk, który następnie odebrał defiladę”32. Po defiladzie odznaczono zasłużonych obywateli powiatu. O godzinie 17.00 odbyła się uro-czysta akademia, jak co roku w sali Browaru. „Akademię zapoczątkował hymn narodowy wykonany przez chór i orkiestrę liceum i gimnazjum pod dyrekcją p. prof. Dyszkiewicza. Programowe przemówienie wygłosił p. prof. Czabanowski, rozpoczynając słowami z pism J. Piłsudskiego „Być zwyciężonym i nie ulec, to zwycięstwo, zwyciężyć i spocząć na laurach, to klęska”. Przemówienie o głębokiej treści, ilustrujące nasz stan poprzedni i obecny, z uwzględnieniem przyłączenia ziemi Zaolzańskich, przyjęto hucznymi oklaskami”. Na dalszy program akademii złożyły się deklamacje i śpiewy.

„Tuchola uczciła 20-tą rocznicę Niepodległości pod każdym względem. Radości za odzyskaną wolność dano wyraz w tłumnym udziale organizacji w szeregach, oraz liczne społeczeństwo przez gremialny udział w całym progra-mie. Usłyszane mowy i piękny przebieg utrwalą i przywiążą jeszcze bardziej całe społeczeństwo do Ojczyzny”33.

zenia w dniu 11.11.1938 r.31 „Głos Tucholski” 1938 nr 132. 32 „Słowo Pomorskie” 1938 nr 263.33 „Głos Tucholski” 1938 nr 132.

calosc.indd 190 2011-02-23 18:31:57

Słowo Młodych 191

Święto Niepodległości w wybranych wsiach powiatu tucholskiego w latach 1931-1936

W listopadzie 1931 roku obchodzono w Śliwicach 13-rocznicę odzyskania niepodległości. Uroczystą akademię zorganizowało miejscowe duchowieństwo, na-uczyciele i urzędnicy. W programie oprócz deklamacji młodzieży szkolnej wystąpił chór „Orfeusz”, orkiestra Młodzieży Katolickiej pod batutą organisty Kałdowskie-go. Odczyt przygotował miejscowy nauczyciel p. Sadowski. „Pod koniec akademia przeistoczyła się w wielką manifestację narodową, protestując przeciwko naruszeniu naszych granic oraz niecnym wystąpieniom senatora Boraha. Wywody p. Sadow-skiego trafiły do serc zebranych, to też ciągle oklaskiwano jego przemówienie. Zebra-ni uchwalili odpowiednią rezolucję, w której między innymi oświadczają, że ziemi pomorskiej będą bronić do ostatniej kropli krwi. Odśpiewaniem „Roty” akademię zakończono.

Po akademii miejscowe Stowarzyszenie Młodzieży zaprosiło wszystkich obecnych do p. Nürnberga, gdzie odbyła się zabawa taneczna, połączona z występa-mi chóru „Orfeusz”34. Rok później już w październiku we wsiach powiatu zaczęły zawiązy-wać się komitety organizacyjne obchodów „Święta Niepodległości”. W Bysławiu w jego skład oprócz wójta, weszli sołtysi gromad, nauczyciele oraz ksiądz proboszcz Sadowski. Na zebraniu uchwalono program obchodów, który przedstawiał się na-stępująco: „O godz. 9.30 zbiórka towarzystw i dziatwy szkolnej przed szkołą w By-sławiu, skąd nastąpi odmarsz do kościoła na nabożeństwo przy dźwiękach orkiestry. Po nabożeństwie odbędzie się pochód przez wieś i defilada towarzystw, po czym na sali Kamińskiego odbędzie się /odczyt/ akademia”. Również w pobliskim Lubiewie ukonstytuował się podobny komitet obchodowy35. W 1933 roku w Śliwicach obchodzono kolejne uroczystości rocznicowe zwią-zane z odzyskaniem niepodległości, które rozpoczęły się uroczystym nabożeństwem w kościele przy udziale stowarzyszeń, dziatwy szkolnej i licznie zebranego społeczeń-stwa. O godzinie 19-tej w lokalu Trzebiatowskiego w Śliwicach odbyła się uroczysta akademia w której uczestniczyło 300 osób. Podobne akademie odbyły się w Rzepicz-nej, Polskich Okoninach, Lubocieniach, Rosochatce, Śliwiczkach, Niemieckich Oko-ninach i Lisinach36.

34 „Głos Tucholski” 1931 nr 135.35 APB. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 1567. Sprawozdanie sytuacyjne Starosty Powi-atowego Nr. B.3/37 z 3.11.1932 r.36 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 363. Zgromadzenia publiczne i wiece 1933.

calosc.indd 191 2011-02-23 18:31:57

Słowo Młodych192

Ciekawą relację z obchodów 15-rocznicy tego święta napotykamy w Gło-sie Tucholskim: „Niema w duszy obawy o trwałość naszych granic, a znika tam, gdzie była, jeżeli przeżyje się dzień tak, jak obywatele gminy Iwiec. Dzień 11 bm. Pozostanie w pamięci starszych i dziatwy jako wyraz zbiorowej manifestacji uczuć względem naszego Państwa i Jego obrońców. Nie po raz pierwszy daliśmy poznać, jaką cześć składamy Polsce Odrodzonej, ale każde ponowne ślubowanie wierno-ści jest zestawieniem coraz głębszych uczuć. Minione święto wypadło nader uro-czyście. Miejscowe koło BBWR zorganizowało pochód z orkiestrą oraz wespół ze szkołą uroczystą akademię. Do pochodu stanęła dziatwa szkolna z chorągwiami i sztandarem, koło BBWR i nie mało obywateli niezorganizowanych. Nauczyciel-stwo zorganizowało śpiewy jedno i dwugłosowe, przeplatane rozrzewniającymi deklamacjami dzieci szkolnych. Obywatel J. Behr z Wierzchlasu dał zebranym naprawdę duchową ucztę swym hołdowniczym przemówieniem ku czci Polski Niepodległej i Jej Walecznych Obrońców. Prosił zebranych, aby nigdy nie zanie-chali wiary w potęgę swego kraju, w którym od wieków Polacy czują się niepod-ległymi panami, a nie sługusami przewrotnych najeźdźców. Przy wtórze orkiestry nastąpiło zakończenie uroczystości odśpiewaniem pieśni patriotycznych”37.

W Bysławiu o godzinie 8.30 odbyła się zbiórka towarzystw przed szkołą powszechną skąd udały się na nabożeństwo do kościoła. Po nabożeństwie wy-ruszył pochód przez całą wioskę z ks. prob. Sadowskim na czele do sali p. Ka-mińskiego, gdzie odbyła się akademia z referatem nauczyciela Redłowskiego. „W uroczystościach brały udział następujące towarzystwa: Związek Strzelecki, To-warzystwo Powstańców i Wojaków O.K. VIII z Bysławia i Iwca, Związek Inwali-dów Wojennych, Towarzystwo Ludowe i dzieci szkolne. W pochodzie i akademii uczestniczyło około 200 osób”.

W Raciążu z okazji 15 rocznicy odzyskania niepodległości odbyła się aka-demia, na którą złożyły się pieśni, deklamacje i wykład pt. „Jak zdobyliśmy nie-podległość”. W akademii wzięło udział 200 osób.

Z kolei w Żalnie przed południem odbył się w szkole „poranek” dla dzieci szkolnych a wieczorem mieszkańcy wioski podążyli na akademię na salę p. Szpajdy. Na program uroczystości złożyły się pieśni wykonane przez chór dzie-ci szkolnych oraz inscenizacje. Przemówienie okolicznościowe wygłosił miejsco-wy nauczyciel p. Dąbrowski. Odśpiewaniem „Roty” zakończono podniosłą uro-czystość38.

37 „ Głos Tucholski”, 1933 nr 134.38 „Głos Tucholski”, 1933 nr 136.

calosc.indd 192 2011-02-23 18:31:57

Słowo Młodych 193

Podobne uroczystości odbyły się w pobliskim Lubiewie, w których uczest-niczyły wszystkie organizacje w tym również opozycyjne. W Ostrowie odbyła się akademia, w której uczestniczyło 100 osób a w Cekcynie uczestniczyły wszystkie organizacje PW. i WF. Po uroczystej Mszy św. odprawionej przez ks. prob. Rozen-tretera urządzono defiladę z udziałem miejscowych organizacji i dzieci szkół po-wszechnych. Po defiladzie przy udziale 500 osób odbyła się akademia, którą zagaił wójt Jaśtak a przemówienia okolicznościowe wygłosili kierownik szkoły Nagórski oraz nauczyciel Kilichowski39.

Źródła archiwalne z 1934 roku pozostawiły nam taki to interesujący ob-raz przebiegu uroczystości z dnia 11 listopada: „Wspaniale wypadły uroczystości w Tucholi i Śliwicach. (...). Obecnym na uroczystościach w Śliwicach był Wice-starosta Jan Beil. Obszerny kościół w Śliwicach, mogący pomieścić 1000 osób był przepełniony. Sumę uroczystą odprawił ks. proboszcz Nawacki. Kazanie zaś uro-czystościowe wygłosił ks. wikary Deskowski. Po kazaniu odśpiewał ks. Deskow-ski uroczyste „Te Deum laudamus” i „Boże coś Polskę” odśpiewane przez wszyst-kich obecnych w kościele. Wieczorem odbyła się akademia w sali p. Nürnberga w Śliwicach przy udziale przeszło 500 osób. W akademii uczestniczyli również ks. proboszcz Nawacki i wikary Deskowski. Po akademii odbyła się zabawa Związ-ku Rezerwistów”40.

W 16-rocznicę Odzyskania Niepodległości w Bysławiu odbyło się uro-czyste nabożeństwo z udziałem miejscowych władz i społeczeństwa. Wieczorem urządzono pochód przez wioskę, po czym odegrano na sali p. Kamińskiego sztu-kę teatralną pt. „W górę serca”41.

W kolejnych roku Święto Niepodległości obchodzono na terenie powia-tu uroczyście i przy ogromnym zaangażowaniu miejscowego społeczeństwa. Dla przykładu szkoła w Bysławku wspólnie ze szkołą w Minikowie przygotowała program z okazji Święta Niepodległości. Świętowanie tego uroczystego dnia roz-poczęto wspólnym nabożeństwem, które odprawił ksiądz kapelan Hewelke. Po nabożeństwie dziatwa szkolna wraz z nauczycielami udała się do lokalu p. Siudy, gdzie odbyła się uroczysta akademia.

39 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 363. Sprawozdanie Nr. B. 11/21 Starosty Powi-atowego do Urzędu Wojewódzkiego Pomorskiego z dnia 14 listopada 1933 r.40 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 364. Zgromadzenia i wiece 1934. Pismo Nr. B.11/31. 1934. 41 „Lud Pomorski”, 1934 nr 135.

calosc.indd 193 2011-02-23 18:31:57

Słowo Młodych194

W Cekcynie urządzono w dniu poprzedzającym święto capstrzyk dla wszystkich miejscowych organizacji. Następnie odbyła się akademia przygoto-wana przez miejscowych nauczycieli. Referat omawiający chwile odzyskania nie-podległości wygłosił kierownik szkoły p. Kilichowski z Nowych Sumin. Na dal-szą cześć programu złożyły się deklamacje, odczyty i śpiewy dzieci oraz krótkie przedstawienie pt. „Data historyczna” odegrane przez dzieci szkolne. Akademię zakończył wójt p. Czerski, zapraszając wszystkich zebranych na zabawę Związku Rezerwistów42.

11 listopada 1935 roku wzorem lat poprzednich przy gremialnym udziale miejscowego społeczeństwa i organizacji społecznych obchodzono we wsi Śliwice rocznicę odzyskania bytu państwowego. Na program uroczystości złożyły się nabo-żeństwo, pochód oraz uroczysta akademia43.

W Bysławiu wójt gminy Michał Finc 6 listopada zwołał posiedzenie w celu zawiązania Komitetu Obchodów 11 listopada. Na zebranie przybyli duchow-ni, kierownicy szkół oraz prezesi organizacji społecznych. Komitet uchwalił, że w dniu poprzedzającym święto wszyscy zebrani przed salą p. Kamińskiego udadzą się na uroczyste nabożeństwo, po którym odbędzie się defilada. Zaś po niej nastąpi uroczyste pobranie ziemi z Ogródków Działkowych Rodziny Rezerwistów na kopiec Marszałka Piłsudskiego na Sowińcu. Na godzinę 13-tą zaplanowano uroczyste ślubo-wanie Związku Rezerwistów a po nim akademię urządzoną przez szkołę w Bysławiu. 11 listopada o godzinie 9.00 w kościele parafialnym odbędzie się Msza żałobna za poległych przy współudziale władz, organizacji, społeczeństwa i dziatwy szkolnej44.

Z raportu gminy Kęsowo dowiadujemy się, że z inicjatywy Zarządu Gmi-ny zawiązał się 5 listopada 1935 roku Komitet Gminny obchodu 17-rocznicy zrzucenia jarzma zaborów. Przewodniczącym został wybrany Jan Majewski a se-kretarzem Leon Wieczór. Komitet uchwalił wstrzymanie się od prac polowych w dniu 11 listopada, udekorowanie domów flagami państwowymi. W myśl uchwały Komitetu delegacje Powstańców i Wojaków brały udział w obchodzie w Tucholi, po-zostali w nabożeństwach w miejscowych parafiach. Wieczorem odbyły się we wszyst-kich gromadach prócz Bralewnicy akademie przy udziale miejscowych organizacji, dzieci i społeczeństwa45.

42 „Głos Tucholski”, 1935 nr 135.43 A. Węsierski, Obchody świąt i rocznic narodowych w Śliwicach w okresie międzywojennym, „Słowo Młodych”. Biuletyn Stowarzyszenia Arcana Historii 2010, Rok III, IV, s. 107-108.44 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 367. Sprawozdanie Nr 28/8/35 wójta Gminy Bysław dla Starosty Powiatowego w Tucholi z dnia 14.11.1935 r.45 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 367. Sprawozdanie Nr 24-2 Zarządu Gminy

calosc.indd 194 2011-02-23 18:31:57

Słowo Młodych 195

Podobne uroczystości odbyły się w Gostycynie oraz w Pruszczu gdzie w pochodzie wzięło udział 20046.

Rekonstrukcję przebiegu uroczystości Święta Niepodległości w 1936 roku możemy poznać dzięki sprawozdaniu Posterunku Policji Państwowej w Śliwi-cach do Starosty Tucholskiego, w którym czytamy: „Melduję posłusznie, że dnia 11 listopada br. w Śliwcach odbył się obchód Święta Niepodległości. O godz. 9.15 zbiórka towarzystw na placu szkolnym i odmarsz do kościoła na nabożeństwo, które odprawił ks. wikary Staniszewski, po nabożeństwie akademia na sali Banku Ludowego, gdzie odbyły się deklamacje, śpiewy i referat na temat niepodległości wygłosił nauczyciel Śliwiński. Akademię zagaił podwójci Spychalski przy udziale około 400 osób. Przebieg spokojny, nastrój ożywiony. W uroczystości brali udział urzędnicy państwowi i samorządowi, Towarzystwa, Śpiewu „Orfeusz”, Inwalidów Wojennych, Weteranów Powstań Narodowych, K.S.M męskie i żeńskie, dziatwa szkolna oraz liczne obywatelstwo z wyjątkiem członków sympatyków Str. Narod, którzy wycofali się z wszystkiego obserwując jedynie cały ruch uroczystości”47.

Z kolei sprawozdanie Starosty Tucholskiego do Urzędu Wojewódzkiego Pomorskiego z 16 listopada 1936 roku informuje nas, że Święto Niepodległości na terenie powiatu tucholskiego obchodzono szczególnie uroczyście, bowiem „rocz-nica oswobodzenia Polski zbiegła się z doniosłym aktem państwowym nadania godności Marszałka Polski, Generalnemu Inspektorowi Sił Zbrojnych, przyjętym przez wszystkich obywateli bez względu na wyznanie polityczne z wielkim zado-woleniem i uznaniem, przyczynił się w znacznej mierze do wytworzenia specjal-nego podniosłego i radosnego nastroju”.

W Gostycynie i Bysławiu po wysłuchaniu nabożeństwa zebrani udali się na akademie, zorganizowane przez miejscowe szkoły powszechne. W innych miejscowościach odbyły się również uroczystości szkolne powiązane z pochoda-mi48.

Kęsowo dla Starosty Powiatowego w Tucholi z dnia 15.11.1935 r.46 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 367. Sprawozdanie Nr 0. 54/35 Posterunku Policji Państwowej w Gostycynie z dnia 12.11.1935 r.47 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 1485. Sprawozdanie z obchodów Święta Niepodległości Posterunku Policji Państwowej w Śliwicach do Starosty Tucholskiego z dnia 12 listopada 1936 roku48 AP B. Starostwo Powiatowe w Tucholi, Sygn. 1485. Pismo Starosty Nr. B.2-67 z dnia 16 listo-pada 1936 r.

calosc.indd 195 2011-02-23 18:31:58

Słowo Młodych196

Spojrzenie na obchody Święta Niepodległości w powiecie chojnickim

Podobnie jak w Tucholi początki obchodów 11 listopada w Chojnicach sięgają 1926 roku. Z dokumentów archiwalnych dowiadujemy się, że Minister-stwo Spraw Wewnętrznych zarządziło, aby „dzień 11 listopada br. jako rocznicę wskrzeszenia Niepodległości Polski obchodzono jako uroczyste święto pań-stwowe”. Na początku były to uroczystości jednodniowe. Gmachy rządowe oraz budynki prywatne były w tym dniu udekorowane flagami państwowymi. Uro-czyste obchody rozpoczynano uroczystym nabożeństwem przy udziale władz państwowych, młodzieży i miejscowego społeczeństwa. Punktem kulminacyj-nym była parada wojskowa a po niej uroczysta akademia o treści patriotycz-nej49.

10-lecie odzyskania niepodległości obchodzono w stolicy powiatu choj-nickiego bardzo uroczyście a program uroczystości rozłożono na trzy dni. Już w piątek wieczorem w przeddzień święta kolejarze urządzili pochód przez miasto. Dnia następnego rozpoczęły się uroczystości w szkołach. Wieczorem przedstawiciele władz i urzędów, wojsko oraz miejscowe towarzystwa zebra-ły się przed ratuszem. Po przemówieniu przedstawiciela wojska utworzył się imponujący pochód, który z wojskową orkiestrą na czele przeszedł głównymi ulicami Chojnic rozwiązując się na placu św. Jerzego.

W niedzielę o godz. 8.45 uroczyste nabożeństwo w kościele odprawił ks. kanonik Makowski w asyście księży Borzyszkowskiego i Golińskiego. Po na-bożeństwie przedstawiciele władz, wojska, towarzystwa ze sztandarami i dzieci szkolne zebrały się na rynku, gdzie odbył się przegląd wojska przez starostę We-issa i pułkownika Kawińskiego. Po przemówieniu włodarza powiatu chojnickie-go uformował się pochód, który ruszył na plac Jagielloński do grobu „Nieznane-go Żołnierza”, który udekorowano wieńcami. Uroczystości zostały zakończone akademią, na której przemawiał burmistrz miasta dr. Sobierajczyk50.

Trzydniowe uroczystości z okazji tej doniosłej rocznicy obchodził rów-nież Czersk51. Nieco skromniej święcili 10-lecie odzyskania niepodległości wierni parafii wielewskiej pod przewodnictwem księdza Józefa Wryczy. W uro-czystościach wzięły udział jak co roku rzesze parafian, którzy tłumnie zebrali się na placu szkolnym skąd wyruszono na Mszę św. po której uformowany pochód

49 AP B. Starostwo Powiatowe w Chojnicach, Sygn. 316. Pismo starosty z dnia 9 listopada 1926 r.50 „Słowo Pomorskie”, 1928 nr 264.51 „Gazeta Tucholska”, 1928 nr 130.

calosc.indd 196 2011-02-23 18:31:58

Słowo Młodych 197

przemaszerował ulicami Wiela na akademię zorganizowaną przez miejscową szkołę powszechną na sali p. Brzezińskiego52.

Uroczystości Święta Niepodległości w Chojnicach 1937 roku rozpoczę-ły się już 10 listopada w środę od capstrzyku miejscowego garnizonu P.W. i W.F. Dla uczczenia 19 rocznicy złożono przy płycie Nieznanego Żołnierza wieniec oraz zapalono znicze. Okolicznościowe przemówienie wygłosił p. Zarach. Następnego dnia w czwartek o godzinie 10.00 w kościele farnym odbyła się uroczysta Msza św. celebrowana przez ks. Riebanda zaś okolicznościowe kazanie wygłosił ks. Kowalski. Po mszy na rynku p. starosta Lipski w asyście dowódcy miejscowego garnizonu dokonał dekoracji „krzyżem zasługi”. Punktem kulminacyjnym uroczystości była defilada, która pomaszerowała ulicami miasta53.

Dwudziestą rocznicę 11 listopada obchodzono w powiecie uroczyście i gremialnie. Dla przykładu w pięknie przyozdobionym emblematami narodowy-mi Czersku były to uroczystości dwudniowe, bowiem już 10 listopada „o godz. 19 kompania O.N. ustawiła się przed ratuszem w Czersku gdzie razem z licznie zgromadzonym obywatelstwem wysłuchano przemówienia przemówienia Pana Prezydenta Rzeczypospolitej nadanego przez radio, które zainstalowano w ratuszu. Następnie odbył się capstrzyk Komp. O.N. z orkiestrą na czele przez miasto, który zakończył się przed ratuszem okolicznościowym przemówieniem burmistrza Pra-buckiego”. Następnego dnia w godzinach porannych odbyła się zbiórka towarzystw na rynku, gdzie udekorowano krzyżem zasługi 5 byłych ochotników Armii Polskiej54. Oto ich nazwiska: Pacek, Gaweł, Kosecki, Szopiński i Beger55. Po odegraniu hymnu narodowego udano się do kościoła na uroczyste na-bożeństwo celebrowane przez księdza proboszcza Stawickiego. Po nabożeństwie wszystkie organizacje i społeczeństwo zebrały się na rynku skąd ruszyła uroczysta defilada ulicami Królowej Jadwigi, Cmentarną, Stolarską, Starogardzką i Kościusz-ki. Po defiladzie o godz. 12.00 na sali kina „Apollo” odbyła się uroczysta akademia. We wszystkich szkołach powszechnych odbyły się poranki dla dzieci szkolnych.

52 „Słowo Pomorskie”, 1928 nr 267.53 „Słowo Pomorskie”, 1937 nr 263.54 AP B. Starostwo Powiatowe w Chojnicach, Sygn. 313. Pismo L. dz. 3304/38 .Posterunku Policji Państwowej w Czersku do Wydziału Śledczego przy Komendzie Powiatowej w Chojnicach z dnia 11 listopada 1938 r.;55 „Słowo Pomorskie”, 1938 nr 262.

calosc.indd 197 2011-02-23 18:31:58

Słowo Młodych198

Uroczyście obchodzono również ten dzień w pobliskim Łęgu, gdzie wszystkie towarzystwa zebrały się na placu przy kościele, gdzie okolicznościowe przemówienie w patriotycznym tonie wygłosił miejscowy nauczyciel. Następnie zebrani weszli do kościoła parafialnego na nabożeństwo, które odprawił ks. pro-boszcz Bączkowski. Po nabożeństwie odbyła się uroczysta akademia na sali Bo-rzyszkowskiego56.

Imponująco wypadły uroczystości w Rytlu, których przebieg możemy poznać dzięki dokładnemu meldunkowi sytuacyjnemu starszego posterunkowe-go F. Falkowskiego z miejscowego Posterunku Policji do Komendanta Powia-towego w Chojnicach. Nie próbując w tym miejscu czytelnikowi narzucić własnej wizji obchodów tego święta pozwolę sobie interesujący meldunek zacytować w oryginalnym brzmieniu: „Dnia 11. XI. 38 r. w Rytlu odbył się obchód uroczystości „Święta Niepodległości”, według następującego programu: O godz. 10. zbiórka towarzystw na placu. O godz. 10.15 odmarsz miejscowego O.N., Och. Straż Pożarna, K.S.M. męskie i żeńskie z Rytla, Tow. Gimn. „Sokół”-Kolejarze ze sztandarem, Leśniczowie Nadl. Rytel z p. nadleśniczym na czele – dziatwa szkolna z Rytla, oraz liczne rzesze miejscowej publiczności. Około 500 osób. Nabożeństwo odprawił ks. Trzciński, który po ukończeniu uroczystej Mszy św. zaintonował „Boże coś Polskę”. Po wyjściu z kościoła wyżej wymienione to-warzystwa uformowały się do pochodu, który odbył się przez wioskę. Przed loka-lem p. Pozorskiego wygłosił komendant O.N. por. rez. Neumann okolicznościowe przemówienie na temat dzisiejszego św. Niepodległości obchodzonego w XX rocznicę, o rozwoju i potędze Państwa, oraz znaczenie wśród innych narodów oraz rozszerzaniu granic państwa. Po czym po wzniesieniu okrzyku na cześć p. Prezydenta naczelnego Wodza „Niech Żyją” rozwiązał pochód.

O godz. 18.00 odbyła się w lokalu p. Pozorskiego akademia, przy ud-ziale 200 osób. Na akademię złożyło się słowo wstępne wygłoszone przez p. nadleśniczego Romanowskiego, następnie deklamacje dzieci szkolnych – pop-isy taneczne uczniów i uczennic, występ chóralny „Sokoła” oraz przedstawienie amatorskie pt. „Nie rzucim ziemi”. Oraz odśpiewanie pieśni przez obecnych „Boże coś Polskę”. Na koniec rozpoczęto zabawę taneczną57.

56 AP B. Starostwo Powiatowe w Chojnicach, Sygn. 313. Pismo L. dz. 3304/38 .Posterunku Policji Państwowej w Czersku do Wydziału Śledczego przy Komendzie Powiatowej w Chojnicach z dnia 11 listopada 1938 r. 57 AP B. Starostwo Powiatowe w Chojnicach, Sygn. 313. Pismo Nr. dz. M-49/38 .Posterunku Policji Państwowej w Rytlu do Komendanta Powiatowego w Chojnicach z dnia 11 listopada 1938 r.

calosc.indd 198 2011-02-23 18:31:58

Słowo Młodych 199

Z kolejnego meldunku sytuacyjnego dowiadujemy się, że uroczystości dwudziestolecia odzyskania niepodległości świętowały inne miejscowości powi-atu chojnickiego. W Lipnicy odbyło się uroczyste nabożeństwo zaś wieczorem akademia przy udziale 300 osób. Z kolei w Borzyszkowach oprócz nabożeństwa urządzono pochód połączony z defiladą a w godzinach wieczornych akademię przy udziale 500 osób58.

W Karsinie dnia 11 listopada z okazji 20 rocznicy odzyskania Niepodległości zebrały się na placu szkolnym wszystkie organizacje, dziatwa szkolna i rzesze miejscowego społeczeństwa. Stąd wszyscy zebrani udali się do miejscowego kościoła na Mszę św. celebrowaną przez księdza proboszcza. Po nabożeństwie odbyła się akademia, którą otworzył wójt Józef Rekowski. Akademię uświetniły deklamacje, śpiewy i odczyty. Po akademii nastąpił pochód główną ulicą Karsina, w którym wzięło udział 250 osób59. Niemniej interesujące z punktu naszych rozważań były obchody Święta Niepodległości w Brusach. Rekonstrukcję obchodów tego święta pozwolę sobie przedstawić na podstawie relacji zawartej w sprawozdaniu sytuacyjnym Poster-unku Policji Państwowej w Brusach oraz w komplementarnej relacji zachowanej w Słowie Pomorskim. Obchody tej doniosłej uroczystości rozpoczęły się już 10 listopada przed pomnikiem N.M.P. Królowej Korony Polskiej60, gdzie zapalono stos i odczytano apel poległych w wojnie bolszewickiej. Następnie zaplanowano capstrzyk, który z muzyką i pochodniami przeszedł ulicami Brus na rynek61, gdzie wysłuchano uroczystego przemówienia p. starosty Ornassa62.

11 listopada odbyła się w godzinach porannych zbiórka towarzystw z Brus oraz z innych pobliskich miejscowości. Następnie zebrani udali się do kościoła parafialnego na nabożeństwo, które odprawił ks. wikary Franciszek Hinz63 zaś

58 AP B. Starostwo Powiatowe w Chojnicach, Sygn. 313. Pismo Nr. dz. 53/38 .Posterunku Policji Państwowej w Lipnicy do Komendanta Powiatowego w Chojnicach z dnia 12 listopada 1938 r.59 AP B. Starostwo Powiatowe w Chojnicach, Sygn. 313. Pismo Nr. dz.1421/38 Posterunku Policji Państwowej w Karsinie do Kierownika Wydziału Śledczego Policji Państwowej w Chojnicach z dnia 11 listopada 1938 r.60 „Słowo Pomorskie”, 1938 nr 263.61 AP B. Starostwo Powiatowe w Chojnicach, Sygn. 313. Pismo Nr. dz.26/38 Posterunku Policji Państwowej w Brusach do Komendanta Policji Państwowej w Chojnicach z dnia 12 listopada 1938 r.62 „Słowo Pomorskie”, 1938 nr 263.63 AP B. Starostwo Powiatowe w Chojnicach, Sygn. 313. Pismo Nr. dz.26/38 Posterunku Policji Państwowej w Brusach do Komendanta Policji Państwowej w Chojnicach z dnia 12 listopada 1938 r.

calosc.indd 199 2011-02-23 18:31:58

Słowo Młodych200

okolicznościowe kazanie wygłosił ks. Nowak64. Po nabożeństwie udano się na rynek, na którym wygłosił okolicznościowe przemówienie kapitan Pająk dowód-ca kompani Obrony Narodowej. Jego przemówienia wysłuchało 1200 osób. Na zakończenie odśpiewano „Boże coś Polskę”, po czym ruszyła defilada ulicami wsi. Wieczorem o godzinie 20.00 odbyła się akademia na sali Szamockiego, w której brało udział 500 osób65.

„Uroczyste obchody w dniu 11 listopada 1938 r. odbyły się na terenie tut. W Konarzynach i Swornegaciach, jako miejscowościach parafialnych i to zaraz po nabożeństwie.

W Konarzynach o godz. 9.45 odbyła się zbiórka wszystkich organizacji na dziedzińcu szkolnym, skąd wyruszono w pochodzie do kościoła na nabożeństwo. Po nabożeństwie organizacje przeszły w pochodzie przez wioskę a następnie ustawiły się przed pomnikiem Marszałka Piłsudskiego. Tam dzieci szkolne deklamowały i odśpiewały kilka pieśni. Odpowiedni referat na ten dzień wygłosił nauczyciel Federski z Konarzyn i Józef Kręcki z Ciecholew. Podkreślali oni obo-je co Naród Polski zdziałał w ciągu ostatnich 20 lat. P. Federski w końcu swego przemówienia wzniósł okrzyk na cześć P. Prezydenta R.P. Marszałka Śmigłego Rydza i Armii Polskiej. Na zakończenie odbyła się defilada. W pochodzie brały udział następujące organizacje: Związek Strzelecki, Związek Rezerwistów, Powstańcy i Wojacy O.K. VIII. Z Konarzyn i Zielonej Chociny, „Sokół” z Konar-zyn i Straż Pożarna. Organizacje Młodzieży Katolickiej w pochodzie udziału nie brały.

W Swornegaciach po nabożeństwie uformował się pochód przed kościołem, który następnie przemaszerował przez wioskę. Na placu przed oberżą Janka, zebrani ustawili się w czworobok i wysłuchali przemówienia emerytowane-go nauczyciela Alojzego Stoltmanna. Mówca przedstawił zebranym wysiłki całych pokoleń nad odzyskaniem niepodległości i wypadki przy końcu wojny światowej. Przedstawił wysiłki Marszałka Piłsudskiego nad odzyskaniem niepodległości i pracę jego nad odbudową Wielkiej Polski. W końcu swego przemówienia wzniósł okrzyk na cześć P. Prezydenta R.P. Naczelnego Wodza i Armii.

Domy we wszystkich miejscowościach były udekorowane a w oknach um-ieszczane były portrety Prezydenta, Marszałka Piłsudskiego i Marszałka Śmigłego

64 „Słowo Pomorskie” 1938 nr 263.65 AP B. Starostwo Powiatowe w Chojnicach, Sygn. 313. Pismo Nr. dz.26/38 Posterunku Policji Państwowej w Brusach do Komendanta Policji Państwowej w Chojnicach z dnia 12 listopada 1938 r.

calosc.indd 200 2011-02-23 18:31:58

Słowo Młodych 201

Rydza. Udział publiczności przysłuchującej się przemówieniom był bardzo liczny. Tak w Konarzynach jak i w Swornegaciach wynosił około 1000 osób. Spokój nie został nigdzie zakłócony”66.

Zakończenie

Naelektryzowane odzyskaną wolnością społeczeństwo powiatów manifestowało swoją radość ze zdobycia suwerenności po wielu latach narodowe-go ucisku poprzez gremialny udział społeczeństwa Chojnic i Tucholi oraz poblis-kich osad w obchodach wszystkich świąt narodowych. Warto zaznaczyć, że jest to charakterystyczne i powszechne zjawisko dla całego okresu międzywojennego na terenie powiatu chojnickiego i tucholskiego.

Społeczeństwo obu powiatów w ten sposób manifestowało swój patrio-tyzm i przywiązanie do swojej Ojczyzny.

Upamiętnianie rocznicy „Święta Niepodległości” przybierało różnorodne formy. W miastach powiatowych były to przeważnie uroczystości dwudniowe przy masowym udziale społeczeństwa. Ulice, domy, sklepy były dekorowane em-blematami narodowymi. W przeddzień święta odbywał się uroczysty capstrzyk połączony z apelem. Czasami z tej okazji urządzano w godzinach nocnych mane-wry organizacji P.W. i W.F. Przede wszystkim były to zebrania, nabożeństwa, manifestacje, wiece, akademie, pochody, defilady, uroczyste spotkania z odczy-tami, występy dziatwy szkolnej oraz miejscowych orkiestr i chórów, czy zawody strzeleckie.

Warto jednak zaznaczyć, że 11 listopada na omawianym terenie przybierał czasami postać bardziej trwalszą, znajdując odbicie w obiektach materialnych – poświęcenie i podarowanie szybowca „Tucholanin”67. Uchwalano również inne cenne inicjatywy jak chociażby budowa nowej ochronki w Tucholi. Przy okazji tego święta dekorowano wysokimi odznaczeniami ludzi szczególnie zasłużonych. Uroczystości kończono przeważnie odśpiewaniem „Roty” oraz hymnu.

Na zakończenie w ramach pogłębienia refleksji pedagogicznej warto zauważyć, że wspólne przeżywanie i uroczyste obchodzenie tak doniosłej roc-

66 AP B. Starostwo Powiatowe w Chojnicach, Sygn. 313. Pismo Nr. dz.1792/38 Posterunku Policji Państwowej w Konarzynach do Komendanta Policji Państwowej w Chojnicach z dnia 12 listopada 1938 r.67 A. Węsierski, Mieszkańcy ufundowali i poświęcili szybowiec. Zobacz: „Tucholanin”, „Tygodnik Tucholski”: 2009, nr 44.

calosc.indd 201 2011-02-23 18:31:58

Słowo Młodych202

znicy integrowało, rozwijało solidarność, cementowało i wzmacniało uczucia religijno-patriotyczne tutejszego społeczeństwa naturalnie w ramach ówczesnej ideologii „wychowania patriotyczno-państwowego” obozu prorządowego.

Adam Węsierski – historyk regionalista, autor wielu artykułów i kilku pozycji książkowych. Obecne zainteresowania badawcze:1. Działalność społeczna, polityczna, naukowa i opiekuńczo-wychowawcza

kapłanów diecezji chełmińskiej okresu zaborów i okresu międzywojennego. 2. Obchody świąt i rocznic narodowych w okresie zaborów i dwudziestoleciu

międzywojennym na Pomorzu.

calosc.indd 202 2011-02-23 18:31:58

Trudne początki bibliotekarstwa w ŚliwicachPierwsza placówka biblio-teczna powstała w Śliwicach na początku 1863 roku i rozpoczęła działalność oświatową dzięki inicjatywie wyrobnika Józefa Kałdowskiego z pobliskiej Ka-mionki1. Pomysłodawca powstania biblioteki na łamach Przyjaciela Ludu pisał: „Za mojem staraniem powstała czytelnia w Dużych Śliwicach, tj. we wiosce ko-ścielnej i parafialnej w Prusach Zachodnich. Strony nasze są bardzo ubogie, lud ciemny, a jednak na pierwsze spotkanie zeszło się 27 poczciwych wiarusów...”. Od samego początku grupa zapaleńców musiała borykać się ze sporymi problemami, bowiem władze zaborcze niechętne były powstaniu tego rodzaju placówki słusz-nie dostrzegając w jej działalności kulturalno – oświatowej swoiste antidotum na zapędy germanizatorskie. W końcu jednak udało się przekonać władze i komisarz wydał pozwolenie na utworzenie czytelni. Innym problemem było znalezienie odpowiedniego lokalu, w którym można byłoby się zbierać i wypożyczać książki. Tę przeszkodę udało się przezwyciężyć dzięki życzliwości Jana Lipkowskiego ze Śliwic, który udostępnił na ten cel własne mieszkanie. Od tej pory tutejsi miło-śnicy polskiej książki i prasy mogli bez żadnych przeszkód spotykać się w każdą niedzielę w jego domu. Niebawem ich liczba wzrosła do 60 osób. Założyciel czy-telni tak wspominał niektórych z nich: „W końcu donoszę też o dzielnych wiaru-sach naszej parafii. Najtęższym wiarusem w naszej parafii jest Jan Lewandowski z Trzebcin, bardzo zmyślny do wszystkiego i bardzo biegły w naukach, od które-

1 A. Węsierski, Rozwój bibliotekarstwa w parafii św. Katarzyny w Śliwicach w czasach zaboru pruskiego, „Studia Pelplińskie: 2006, T. XXXVII, s. 322.

Adam Węsierski

„To ci, co piszą i czytają polskie książki, są najgorszym rozsadnikiem polskiej zarazy”

- perypetie polskiej biblioteki w Śliwicach z cenzurą pruską w drugiej połowie xix wieku

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 203 2011-02-23 18:31:59

Słowo Młodych204

go ja się prawdą a Bogiem czytać i pisać nauczyłem. Historię polską zna jak na palcach. Oprócz tego Wilkowski z Kamionki, Bąkowski malarz, Klema rzeźnik ze Śliwic, Ginter kowal z Lińska, Talaśka gospodarz z Gacen są dzielnymi wiaru-sami...”. Na niedzielnych zebraniach czytano wspólnie polską prasę: „Przyjaciela Ludu”, „Nadwiślanina”, „Gwiazdkę Cieszyńską” i inną.

Część bardziej zamożnych członków za namową Kałdowskiego zapre-numerowało sobie wymienioną prasę2 i tak np. Mikołaj Redzimski ze Zdrojna prenumerował Nadwiślanina3. Wybór prenumerat powyższych czasopism przez tutejszych „Wiarusów” nie był przypadkowy. Prasa ta, bowiem silnie sygnalizuje powiązanie z problematyką narodową oraz deklaruje przywiązanie do Kościoła, co dla tutejszej ludności katolickiej było niezmiernie istotnym faktem. Czytelnia w Śliwicach w czasach zaboru pruskiego pełniła bardzo istotne funkcje: kultural-no - oświatową, patriotyczną i wychowawczą. Na zebraniach niedzielnych czy-tano oprócz wymienionych czasopism polskie książki o tematyce historycznej, religijnej oraz rolniczej4.

Pierwszym bibliotekarzem nowo założonej biblioteki w Śliwicach został Jan Lipkowski. Do czytelni oprócz mieszkańców wcześniej wymienionych osad zapisywało się coraz więcej chętnych z pobliskich wsi parafialnych: Szlachty, Osówka, Gacen, Białej, Brzozowych Błót, Lińska, Łąskiego Pieca i Zdrojów. Po kilku miesiącach od powstania biblioteki liczba korzystających z placówki doszła do 88 osób. W początkowej fazie działalności biblioteki jej księgozbiór powięk-szał się przede wszystkim dzięki ofiarności duchownych oraz darom osób pry-watnych5.

Biblioteka w Śliwicach w latach sześćdziesiątych funkcjonowała pod skrzydłami Towarzystwa Rolniczego działającego tutaj przynajmniej od 1868 roku, któremu aktywnie prezesował przez kilkanaście lat major Stanisław Rad-kiewicz z Brzeźna. Kasa Towarzystwa dostarczała funduszy na prenumeratę pra-sy przede wszystkim o tematyce rolniczej. Należy w tym miejscu zaznaczyć, że czynny udział w działalności Towarzystwa Rolniczego w Śliwicach wykazywali w tym czasie dwaj wybitni tutejsi kapłani. Proboszczem parafii od 1866 roku był

2 „Przyjaciel Ludu”, 1863 nr 12; Por. A. Węsierski, Dzieje parafii św. Katarzyny w Śliwicach w cza-sach zaboru pruskiego (1870-1920), Śliwice, 2009, s. 65.3 „Przyjaciel Ludu”, 1863 nr 15.4 A. Węsierski, Ksiądz Teofil Krzeszewski i jego miejsce w polskim ruchu narodowym w zaborze pruskim, „Studia Pelplińskie”: 2008, T. XXXIX, s. 102.5 „Przyjaciel Ludu”, 1863 nr 19.

calosc.indd 204 2011-02-23 18:31:59

Słowo Młodych 205

Marcin Kiljahn, który pomimo swego niemieckiego pochodzenia cieszył się wiel-kim autorytetem wśród swoich parafian. Sześć lat później do Śliwic jako wikary przybywa z pobliskiego Gruczna Teofil Krzeszewski. Odtąd obaj kapłani prze-wodzą każdej inicjatywie narodowej, oświatowej i gospodarczej wzajemnie siebie wspierając6.

Biblioteki przy kółkach rolniczych borykały się z brakiem funduszy i od-powiednich ludzi. Wprawdzie starano się o ilościowy wzrost księgozbiorów jed-nak dopływ nowych książek był powolny i nieregularny, co osłabiało zaintereso-wanie czytelników. Podobne problemy trapiły placówkę biblioteczną w Śliwicach, bowiem bibliotekarz na jednym z posiedzeń Towarzystwa Rolniczego użalał się nad słabym stanem czytelnictwa książek i prasy7.

Pierwsze czytelnie nie posiadały też licznych księgozbiorów. Jeżeli chodzi o wielkość księgozbioru biblioteki śliwickiej to dotychczas w literaturze przed-miotu utrwalił się mylny pogląd powielany za J. Wróblewskim, że czytelnia w 1873 roku posiadała 273 książki. Tymczasem biblioteka w Śliwicach nie różniła się pod względem ilości księgozbioru od innych bibliotek wiejskich i na dzień 13 lipca 1873 roku posiadała 100 wolumenów, które udostępniała swoim czytelni-kom bezpłatnie w niedzielę w godzinach popołudniowych. Śliwiczanie w okre-sie Kulturkampfu prenumerowali i czytali polską prasę. Najchętniej mieszkańcy parafii sięgali po „Pielgrzyma”, który zaczął wychodzić w Pelplinie od 1 stycznia 1869 roku. Pod względem ilości zaprenumerowanych egzemplarzy „Pielgrzyma” parafianie śliwiccy klasyfikowali się w czołówce pomorskiej i przy pomocy agen-tury tutejszego urzędu pocztowego zamawiali 32 egzemplarze czasopisma tym samym wyprzedzając wiele pomorskich miasteczek w tym Świecie, Tucholę i Wej-herowo8.

W 1875 roku śliwickie Towarzystwo Rolnicze wznowiło po rocznej prze-rwie działalność. Rozprawiano wtedy o problemach agronomicznych a ponadto postanowiono z funduszy Towarzystwa zapisać 10 egzemplarzy „Gospodarza”. Oprócz prenumeraty „Gospodarza” Prezes Towarzystwa Rolniczego Stanisław Radkiewicz obiecał dostarczyć do czytelni w Śliwicach 50 nowych książek9. Za-

6 A. Węsierski, Ksiądz Teofil Krzeszewski był wielkim i niepowtarzalnym duszpasterzem, „Tygodnik Tucholski”: 2009, nr 43.7 „Gospodarz”, 1873 nr 31.8 A. Węsierski, Śliwicki etos pracy organicznej na przykładzie działalności księdza Teofila Krzesze-wskiego, Śliwice 2010, s. 41.9 „Pielgrzym”, 1875 nr 9.

calosc.indd 205 2011-02-23 18:31:59

Słowo Młodych206

sób księgozbioru powiększał się również dzięki darom. Do grona zacnych dar-czyńców należał ziemianin Dembiński z Zamartego, który w pierwszym kwarta-le 1875 roku podarował czytelni 30 zupełnie nowych dzieł10. Po śmierci majora Stanisława Radkiewicza biblioteką parafialną opiekował się Teofil Krzeszewski, który na wiecu polsko – katolickim w Śliwicach pod koniec 1875 roku napomi-nał rodziców, aby w trudnej sytuacji dla języka ojczystego gorliwie pracowali nad wychowaniem dzieci. Zachęcał parafian, aby w swoich domach mieli pod ręką Katechizm, Elementarzyk polski, Żywoty świętych i inne książki z biblioteki pa-rafialnej. Druga połowa 1876 roku przynosi zastój w parafialnym czytelnictwie prawdopodobnie, dlatego iż Towarzystwo Rolnicze zawiesiło swoje zebrania11.

Kolejne interesujące wiadomości o dziejach biblioteki w Śliwicach od-krywa nam sprawozdanie komisarza Henryka Rexa, który nadzorował reak-tywację czytelni w Śliwicach. Z raportu toruńskiego urzędnika sporządzonego w kilka lat później oraz relacji zamieszczonej w Pielgrzymie12 wynika, że biblioteka, w Śliwicach powstała 15 lipca 1877 z inicjatywy księdza Teofila Krzeszewskiego13. Cel działania placówki był szczytny: „narodowi jego prawa wyjaśniać, mowę oj-czystą ochraniać”14. Prezesem nowo założonej czytelni został wybrany proboszcz Marcin Kiljahn, wikary Teofil Krzeszewski pełnił funkcję sekretarza i skarbnika a bibliotekarzem został organista Perczyk. Oficjalna nazwa placówki brzmiała: „Czytelnia ludowa dla parafii Śliwickiej i okolicy”. Do powstałej biblioteki zapi-sało się na początku około 100 mieszkańców z okolicznych osad parafialnych15. W kilka miesięcy po założeniu biblioteki zwołano 9 stycznia 1878 roku walne zebranie nowo powstałej placówki, które przyciągnęło sporą liczbę zainteresowa-nych16. Zebranie zagaił ksiądz Marcin Kiljahn a następnie oddał głos wikaremu Teofilowi Krzeszewskiemu, który mówił o korzyściach płynących z czytelni ludo-wych dla tutejszej ludności. W swoim wystąpieniu sprawozdawczym duchowny wyraził zadowolenie z działalności placówki, bowiem biblioteka liczyła 273 wolu-meny oraz 158 członków. Składki członkowskie wykorzystywano na systematycz-

10 „Gospodarz”, 1875 nr 12.11 A. Węsierski, Śliwicki etos pracy organicznej..., s. 4212 AP Bydgoszcz. Landratsamt Kreis Tuchel, sygn. 43. Pismo Rexa 762/86 (dalej cyt. AP B, LA Tuchel); Por. „Pielgrzym”, 1877 nr 82.13 A. Węsierski, Dzieje parafii św. Katarzyny w Śliwicach..., s. 68; Tenże, Śliwicki etos pracy organ-icznej..., s. 42.14 AP B, LA Tuchel, sygn. 43. Pismo Rexa nr 762/86.15 A. Węsierski, Ksiądz Teofil Krzeszewski i jego miejsce w polskim ruchu narodowym... „Studia Pelplińskie”: 2008, T. XXXIX, s. 104; Tenże, Śliwicki etos pracy organicznej..., s. 42.16 „Gazeta Toruńska”, 1878 nr 12; Pielgrzym 1878 nr 32.

calosc.indd 206 2011-02-23 18:31:59

Słowo Młodych 207

ne uzupełnianie księgozbioru. Znaczna ilość książek podobnie jak poprzednio pochodziła z darów. Dotychczas większe ilości książek podarował p. Połczyński z Koślinki oraz p. Dembiński z Zalesia. Czytelnia mieszcząca się w lokalu ban-ku śliwickiego prenumerowała również prasę. Oprócz wymienionych wcześniej czasopism pomorskich sięgano w Śliwicach chętnie po periodyki z Wielkopolski m.in. Gwiazdę i Niedzielę17.

Na zebraniu w dniu 9 stycznia przedłużono jednogłośnie Kadencję Za-rządu wybranego 15 lipca 1877 roku. Dzięki jego zaangażowaniu biblioteka w Śliwicach nadal powiększała księgozbiór i już w marcu 1878 roku liczyła 300 wolumenów18.

Pozwalając sobie w tym miejscu na krótkie reminiscencje pragnę zwrócić uwagę na fakt, że data założenia biblioteki przez wikarego Teofila Krzeszewskiego w dniu 15 lipca miała wymowę symboliczną, bowiem przypadała w rocznicę zwy-cięstwa wojsk polsko – litewskich pod Grunwaldem. Taka symbolika związana z uczczeniem ważnych rocznic wywoływała w świadomości tutejszych Polaków rozległe skojarzenia historyczne i w związku z tym zarówno w postaci rzeczowej i duchowej podkreślała poprzez swój aspekt wewnętrzny narodową odrębność oraz zwracała uwagę na istnienie wspólnej polskiej tradycji historycznej a przy tym była demonstracją przynależności narodowej19.

Sama data założenia biblioteki podana przez źródła archiwalne i prasę może wskazywać, że powstała ona z inicjatywy Towarzystwa Oświaty Ludowej w Poznaniu. Towarzystwo Oświaty Ludowej powołano do życia w setną rocznicę rozbioru Polski. TOL w statucie z 1872 roku stawiało sobie za zadanie: „Szerzenie oświaty pomiędzy ludem w języku polskim”.

Działalności biblioteki w Śliwicach sumiennie przyglądała się lokalna ad-ministracja, próbując znaleźć odpowiedni pretekst, aby doprowadzić do jej za-mknięcia. Placówka starając się nie prowokować cenzury przyjęła w swoim statu-cie propagowanie „pożytecznych i dobrych książek i czasopism – z wyłączeniem gazet li tylko politycznych” nie uśpiło to wszechobecnej i czujnej cenzury oraz nie uchroniło jej przed represjami. Niebawem po założeniu placówki rozpoczęły

17 A. Węsierski, Śliwicki etos pracy organicznej..., s. 43.18 „Pielgrzym”, 1878 nr 32.19 A. Węsierski, Rozwój bibliotekarstwa w parafii św. Katarzyny w Śliwicach..., „Studia Pelplińskie: 2006, T. XXXVII, s. 326; Tenże, Działalność gospodarcza i kulturalno-oświatowa księdza Teofila Krzeszewskiego, „Zapiski Tucholskie”: 2007 nr 3, s. 58.

calosc.indd 207 2011-02-23 18:31:59

Słowo Młodych208

się pierwsze szykany wobec jej członków. Jeden z nauczycieli, który zapisał się do Towarzystwa otrzymał nakaz od władz rejencyjnych ażeby w ciągu 14 dni wy-stąpił z Czytelni Ludowej. Nie mogąc rozbić Towarzystwa od wewnątrz konse-kwentnie prowadzono dalszą obserwację i szukano odpowiedniego pretekstu, aby zakończyć patriotyczną działalność. Udało się to władzom zaborczym już w kilka miesięcy po rozwiązaniu TOL. 20 października 1879 roku sąd w Tucholi skazał członków Zarządu: proboszcza Marcina Kiljahna na 30 marek grzywny lub 8 dni więzienia, wikarego Teofila Krzeszewskiego na 50 marek lub 14 dni więzienia oraz organistę Perczyka na 15 marek lub 3 dni aresztu. Pretekstem, który posłużył do zakończenia narodowo-patriotycznej działalności było przyjmowanie w szeregi towarzystwa bibliotecznego kobiet i dzieci.

Na nowo biblioteka zaczęła się organizować dzięki energii i zapałowi księ-dza Teofila Krzeszewskiego 25 kwietnia 1880 roku i w dwa dni później rozpoczęła działalność.

Po powstaniu Towarzystwa Czytelni Ludowych w październiku 1880 roku biblioteka śliwicka została przyjęta pod skrzydła powstałej organizacji. Przystą-pienie biblioteki w Śliwicach do Towarzystwa Czytelni Ludowych w Poznaniu było roztropnym krokiem, bowiem zaplecze TCL stanowiło znakomite oparcie dla dalszego prężnego i bezpiecznego rozwoju. Śliwicka wypożyczalnia książek była na bieżąco zaopatrywana w nowe tytuły, które trafiały do obiegu społecz-nego. Pod skrzydłami poznańskiej organizacji placówka mogła w każdej chwili liczyć na niezbędną pomoc prawną w razie bezprawnych poczynań cenzorów.

Wiemy, że bibliotekę w Śliwicach wspomagały w tym czasie osoby pry-watne przekazując na jej potrzeby przeważnie dary w postaci książek. Do grona zacnych i ofiarnych benefaktorów należał między innymi Adam Janta - Połczyń-ski właściciel Wysokiej oraz inny przedstawiciel tego wybitnego rodu Józef Janta – Połczyński właściciel majątku w Dąbrówce, który przekazał czytelni w Śliwicach sporą ilość książek ufundowanych z prywatnych oszczędności20. Rozpowszechniana literatura i jej perypetie z cenzurą

Administracja pruska doceniała znaczenie polskiej książki w walce z ger-manizacją. Heinrich Tiedemann, jeden z twórców Hakaty, powiedział: „To ci, co piszą i czytają polskie książki, są najgorszym rozsadnikiem polskiej zarazy”. Naj-wcześniejszymi formami przeciwdziałania było nękanie bibliotekarzy żądaniem

20 A. Węsierski, Śliwicki etos pracy organicznej..., s. 44-45.

calosc.indd 208 2011-02-23 18:31:59

Słowo Młodych 209

podatku procederowego oraz rewidowanie polskich bibliotek w celu wyszuki-wania książek wrogich państwu pruskiemu. Największe nasilenie rewizji można stwierdzić na terenie Prus Zachodnich. Powołano tutaj specjalnego komisarza do inwigilowania duchownych oraz nadzoru polskich towarzystw, emerytowa-nego burmistrza, Henryka Rexa z Torunia. Odegrał on rolę gorliwego tropiciela, prześladowcy i konfiskatora polskich książek w bibliotekach ludowych na terenie zaboru pruskiego. Henryk Rex na widowni pojawił się w 1875 roku i osiedlił się w Toruniu jako komisarz ministerialny („Ministerialkommissarius”). Poprzednio urzędował jako burmistrz w Koźminie, w Poznańskiem. W okresie Kulturkampfu odegrał na terenie Prus Zachodnich rolę wędrownego policjanta, który przemie-rzał rejencję kwidzyńską. Rewidował stowarzyszenia, biblioteki, nadzorował ze-brania i akcje wiecowe polskich stowarzyszeń. Od początku swojego urzędowania Rex upodobał sobie „klimat” Borów Tucholskich w tym Śliwic, bowiem w latach 1876 - 1878 odwiedził wieś kilkakrotnie nadzorując zebrania tutejszych organiza-cji kulturalno – oświatowych i gospodarczych.

Postawa Rexa była nacechowana skrajną nadgorliwością, którą jak się wy-daje można wytłumaczyć z jednej strony jego ortodoksyjnym pojmowaniem obo-wiązku względem państwa. Podstawę do przeprowadzania rewizji polskich biblio-tek dawały akty prawne, które zmieniały się wraz z ewolucją polityki cenzuralnej. Po zjednoczeniu Niemiec istniały trzy prawne formy oficjalnego kontrolowania komunikacji pisemnej: kodeks karny (Strafgesetzbuch), który wszedł w życie z dniem 1 stycznia 1872 i który był tylko nieznaczną przeróbką kodeksu karnego z 1851 roku oraz ustawa prasowa Rzeszy (Reichspressegesetz) ogłoszona 7 maja 1874 roku, rozciągnięta, jak głosił jej § 2, na wszystkie wytwory typograficzne, pisma powielane środkami mechanicznymi i chemicznymi, a także obrazy i mu-zykalia z tekstem słownym i wreszcie ustawa o socjalistach (Sozialistengesetz), wprowadzona w roku 1878 dla ograniczenia pism socjalistycznych. Kodeks karny został uzupełniony z czasem ustawą postępowania karnego (1877 r.), normował „odpowiedzialność za czyny, których karalność jest uzasadniona na podstawie treści druku”. Dwie pierwsze były z sobą powiązane, gdyż ustęp piąty ustawy pra-sowej w punkcie 3 § 23 uzasadniał warunki przeprowadzenia konfiskaty druku, którego treść naruszała §§ 85, 95, 111, 130, i 184 niemieckiego kodeksu karnego. Szczególnie użytecznym i popularnym na użytek cenzury był § 130. Niebywała pojemność tego przepisu pozwalała na prawie niczym nieskrępowaną interpre-tację a przez to upoważniała do natychmiastowej konfiskaty druku. Najzacieklej były represjonowane druki, które poruszały kwestie związane z odbudową nie-podległości i natychmiast skazane były na konfiskatę za publiczne nawoływanie do zbrodni stanu, tj. z tytułu § 85 niemieckiego kodeksu. Do zarzutów zbrodni stanu dodawano również, § 103 oraz § 104 w którym kryły się przestępstwa prze-

calosc.indd 209 2011-02-23 18:32:00

Słowo Młodych210

ciwko państwom zaprzyjaźnionym. W okresie Kulturkampfu zaczęły się pojawiać zarzuty związane z nawoływaniem do przestępstwa z § 111, powiązane często z oskarżeniami o wykroczenia religijne, naturalnie z punktu widzenia religii ewan-gelickiej (§ 166). Zgodnie z prawem niemieckim za treść utworów dostarczanych czytelnikom odpowiedzialność ponosili autorzy, nakładcy, ilustratorzy, księgarze a nawet wędrowni kolporterzy. Każda decyzja sądu ogłaszająca lub unieważniają-ca konfiskatę druku była podawana do publicznej wiadomości w prasie. Pierwsze ingerencje władz pruskich w bibliotece śliwickiej odnotowujemy w 1882 roku. Musiano wtedy najprawdopodobniej na podstawie § 98 Ordynacji procesu kar-nego zakwestionować kilka pozycji z księgozbioru biblioteki, bowiem pośrednio na to wskazuje korespondencja urzędnicza z tamtego okresu21.

Biblioteka w Śliwicach liczyła w 1883 roku 692 książki, co ilustruje ręko-piśmienny katalog tytułów odnaleziony przeze mnie w Archiwum Państwowym w Bydgoszczy. Była to niewątpliwie największa biblioteka wiejska na Pomorzu Gdańskim. Inne biblioteki w tym okresie posiadały księgozbiory liczące od 50 do 150 książek. Dla porównania warto odnotować, że księgozbiór gdańskiej bibliote-ki „Ogniwo” z tego okresu liczył tylko 575 pozycji.

Wśród 692 pozycji zapisanych w katalogu śliwickim blisko 75% to książ-ki wydane przez oficyny wydawnicze znajdujące się na terenie zaboru pruskiego w tym prawie 50% tytułów ukazało się w Poznaniu. 11% wolumenów śliwickiego księgozbioru pochodziło z Galicji a kolejne 5% zostało wydane na terenie zaboru rosyjskiego. Teren Prus Zachodnich w śliwickim spisie najczęściej reprezentuje wydawnictwo J.N. Romana z Pelplina. Książki tłoczone w Pelplinie stanowiły 4% tytułów zgromadzonych w bibliotece w Śliwicach.

Książki z księgozbioru w Śliwicach zostały wydane w latach 1843 – 1882. Rozpatrując z kolei księgozbiór z 1883 roku pod kątem epok literackich należy podkreślić, że najliczniej reprezentowana jest literatura romantyczna i pozytywi-styczna z okruchami literatury epoki Odrodzenia i Oświecenia. Książki w oma-wianym katalogu skierowane były głównie do dorosłego odbiorcy. Literatura dla dzieci podobnie jak nurt pedagogiczny to dosłownie pojedyncze pozycje. Wresz-cie niewielki procent w bibliotece stanowiły pozycje o tematyce agronomicznej oraz twórczość autoryzowana przez kobiety. Bardzo ubogi wybór miał śliwicki czytelnik z przebogatej twórczości Adama Mickiewicza, ponieważ były to zale-dwie trzy tytuły: Konrad Wallenrod, Grażyna oraz Księgi narodu i pielgrzym-

21 A. Węsierski, Ksiądz Teofil Krzeszewski i jego miejsce w polskim ruchu narodowym... „Studia Pelplińskie”: 2008, T. XXXIX, s. 108-111.

calosc.indd 210 2011-02-23 18:32:00

Słowo Młodych 211

stwa polskiego wydane w Paryżu. Odnotować również wypada tylko dwa tytuły z twórczości Jana Kochanowskiego i niewiele więcej z twórczości Kraszewskie-go. W katalogu biblioteki w Śliwicach odnotowano jeden egzemplarz wydany we Lwowie popularnych przygód Robinsona D. Defoe. Śliwicki wykaz książek z 1883 roku zawierał żywoty wielu świętych w tym po kilka egzemplarzy Żywotów św. Wojciecha oraz św. Jacka. Gromadzony przez lata śliwicki księgozbiór w zasadzie odpowiadał gustom typowej społeczności wiejskiej, która miała swoich przedsta-wicieli we wszystkich profesjach wiejskich. Profil książek z biblioteki w Śliwicach z 1883 roku potwierdza z grubsza tezę Kisielewskiego o dominacji i tutaj literatu-ry dla ludu w czytelnictwie22.

W październiku 1883 roku w Śliwicach zjawia się w bibliotece komisarz ministerialny Henryk Rex. Dokonuje na miejscu rewizji i kwestionuje 20 pozycji, które następnie recenzuje w Toruniu. W recenzji emerytowany urzędnik umiesz-cza szczegółowe dane o książce i autorze a przede wszystkim stara się przekonać Sąd do swoich hipotetycznych ustaleń, że w tekście przemycane są treści, któ-re naruszają niemiecki kodeks karny. Najwięcej uwagi poświęcił cenzor książce pt. Kanossa. Powieść historyczna z czasów Grzegorza VII. Własne uwagi doty-czące zakazanych treści mieszczących się jego zdaniem w tej pozycji opisał na 3 kartach. Na uznaniu publikacji za niebezpieczną zaważył ustęp tekstu, w którym w usta papieża Grzegorza VII zostały włożone następujące słowa: „Bóg był i będzie mścicielem krzywdy”, które zdaniem urzędnika mogły stanowić realne zagrożenie dla porządku publicznego dawało to z kolei pierwszorzędną podstawę zakwestio-nowania powieści na podstawie § 130 kodeksu karnego. Autorem powieści napi-sanej w trzech tomach był ks. Józef Bischoff ukrywający się pod pseudonimem Konrad von Bolanden. Oprócz niej komisarz zakwestionował jeszcze 19 pozycji. Wśród znaczniejszych dzieł znajdują się tutaj przede wszystkim Księgi narodu polskiego i pielgrzymstwa polskiego wydane w Paryżu. W Rzeszy Niemieckiej był to utwór, który parokrotnie stawał się przedmiotem procesów karnych. Ze względu na pokłady patriotyzmu, utwór ten cieszył się niesłabnącym zaintereso-waniem cenzury. Dzieło uznawane było zgodnie przez trzech zaborców za jedno z najbardziej rewolucyjnych i wywrotowych książek. Księgi poprzez odwołania ewangeliczne – sakralizowały Ojczyznę, jej dzieje, rozbiory i niosły z sobą aktual-ne treści polityczne, które oddziaływały na emocje czytelnika podtrzymując tym samym niezniszczalnego ducha narodu polskiego. Polacy powszechnie nazywali ten utwór Mickiewicza „narodowym katechizmem”. Oprócz dzieła Mickiewicza na kartach recenzji Rexa znalazły się dwa egzemplarze Śpiewów historycznych

22 A. Węsierski, Dzieje parafii św. Katarzyny w Sliwicach..., s. 72-76; Tenże, Śliwicki etos pracy organicznej..., s. 47-50.

calosc.indd 211 2011-02-23 18:32:00

Słowo Młodych212

J.U. Niemcewicza. Pierwszy egzemplarz tej książki został wydany w Chełmnie na-kładem wydawnictwa Józefa Chociszewskiego. Drugi egzemplarz Śpiewów pióra J.U. Niemcewicza był darem Połczyńskiego z Wysokiej i został wydrukowany we Lwowie w 1877 roku. Formułując zarzuty pod adresem Śpiewów historycznych z biblioteki śliwickiej Rex sugerował, że autor eksponuje wyraźną wrogość wobec nieprzyjaciół Polski. Innym motywem interwencji cenzora były negatywne aluzje dotyczące oceny niemieckiej księżniczki Ryksy na polskim tronie. Autor według Rexa przedstawia księżniczkę w niekorzystnym świetle podkreślając, że nienawi-dziła Polaków i preferowała zdecydowanie obcych dworzan. Zdaniem urzędnika była to wyraźna stronniczość w przedstawianiu historii stosunków polsko - nie-mieckich. Kolejną książką z katalogu śliwickiej biblioteki wydaną przez Józefa Chociszewskiego była Nowa Sybilla, która nie mogła liczyć na pobłażliwość cen-zora, bowiem zawierała proroctwa odrodzenia się polskiej państwowości. Rów-nież niebezpieczna była użyta przez autora książki symbolika dat w szczególności 1848 i 1863, bowiem daty wymienione mogły nieść pewne prognozy kolejnych wstrząsów. Obawy, iż wyzwolą one niepokój i będą stanowić zagrożenie dla ist-niejącego porządku wystarczyły, aby przyznać książce stygmat pozycji o „podbu-rzającej treści”.

W czasach niewoli narodowej nowe kształty i nowe życie przyjęła legenda literacka księdza Kordeckiego a to za sprawą Adam Mickiewicza, który wyniósł przeora na wyżyny narodowego bohaterstwa. Emerytowany burmistrz w śliwic-kim spisie odnalazł pamiętnik ks. Kordeckiego pt. Pamiętnik oblężenia Często-chowy 1655. To cenne dwutomowe dzieło zostało wydane dla potomnych w Pary-żu w Księgarni Luksemburskiej. Cenzora nie tyle drażniło autorstwo pamiętnika, co piękna legenda narodowa narodzona wokół nazwiska bohaterskiego przeora. Rex ponadto dążąc do uznania publikacji za niebezpieczną z kontekstu zdania wyłowił słowa: „ale w Polsce cios zadany religii”, które miały przekonać ostatecz-nie Temidę pruską, że książka przemyca niebezpieczne idee. Następnym dziełem z zakresu memuarystyki ocenzurowanym przez urzędnika z Torunia były wspo-mnienia z czasów powstania listopadowego Karola Różyckiego wydane w Paryżu przez Księgarnię Luksemburską. Problem zrywów narodowowyzwoleńczych Po-laków był tematem tabu w zaborze pruskim, ponieważ podtrzymywał i modelo-wał patriotyczną wyobraźnię zbiorową, co w zetknięciu z swoistym temperamen-tem Polaka dawało niebezpieczną mieszankę kierującą do spisku, konspiracji lub insurekcji. W związku z powyższym interwencja cenzora zakończyła się natych-miastową konfiskatą książki.

Na podstawie § 166 zakwestionował emerytowany burmistrz książkę Au-gusta Rohlinga pt. Tajemnice Talmudu. Stosując zafałszowaną interpretację § 166

calosc.indd 212 2011-02-23 18:32:00

Słowo Młodych 213

urzędnik dostrzegł w treści tej książki wykroczenie przeciwko uczuciom religij-nym naturalnie z punktu widzenia religii ewangelickiej.

Książki z biblioteki śliwickiej, które znalazły się w „polu zainteresowań” emerytowanego burmistrza w recenzji z 1883 roku zostały wydane przeważnie przez wydawnictwa zagraniczne mające siedziby w Paryżu, Lwowie oraz Berlinie. Brakuje w recenzji książek wydanych w zaborze rosyjskim. Tytuły emigracyjne zostały wydrukowane przez Księgarnię Luksemburską w Paryżu.

Literatura wydawana na emigracji była tropiona w zaborze pruskim ze szcze-gólną zaciekłością. Jeden z poznańskich cenzorów w liście do swoich zwierzchników w Berlinie nazwał ją groźnym „literackim wrogiem”.

Również na Pomorzu Gdańskim tego typu literatura nie cieszyła się sym-patią aparatu cenzuralnego. Dowodem na to, że starano się ją doprowadzić do stanu agonalnego są chociażby wspomniane recenzje Rexa. Cenzor z 7 tytułów znajdujących się w bibliotece w Śliwicach a wydrukowanych w Paryżu wyłowił 3 pozycje. Teren zaboru pruskiego w recenzji z 1883 roku reprezentowały głównie oficyny wydawnicze z Poznania i Pelplina. Pozostałe pojedyncze pozycje zostały wydane przez drukarnie w Berlinie, Brodnicy oraz Królewskiej Hucie. Godnym odnotowania jest fakt, iż kontrola cenzorska dotyczyła tytułów wydanych do 1877 roku. Zatem nietrudno odgadnąć, że były to tytuły rozprowadzane jeszcze przez Towarzystwa powstałe przed powstaniem TCL.

W 1884 roku emerytowany burmistrz z Koźmina zjawił się ponownie w Śliwicach i przeprowadził rewizję w parafialnej bibliotece. Z tego okresu w zbio-rach archiwalnych zachowały się trzy recenzje urzędnika. Pierwsza z 24 kwietnia, w której skupił się na pozycjach historycznych dla ludu znajdujących się w czy-telni śliwickiej. Zaś w recenzji z 25 kwietnia po raz drugi analizuje treść książki pt. „Kanossa”. Natomiast w piśmie datowanym na 2 maja Henryk Rex podaje jeszcze 5 książek z biblioteki śliwickiej. Wśród których odnajdujemy dwie pozy-cje Chociszewskiego. Pierwsza pozycja w recenzji pt. Polska Sybilla padła ofiarą pruskiego systemu cenzuralnego ze względu na rozbudowany w jej treści wątek polityczny, który zapowiadał krzepiącą zapowiedź niepodległości. Drugą pozycją tegoż autora, którą zajął się cenzor była książka pt. Pielgrzymka do ważniejszych miejsc w ziemiach polskich, wsławionych cudownymi obrazami św. Marii Panny. Ogółem w czytelni śliwickiej w 1883 roku znajdowało się około 30 książek napi-sanych bądź opracowanych przez Chociszewskiego. Na szczególną uwagę zasłu-guje jego podręcznik pt. Dzieje narodu polskiego dla ludu polskiego i młodzieży, oparte na napisanej wcześniej pracy F. S. Dmochowskiego pt. Krótki zbiór historii

calosc.indd 213 2011-02-23 18:32:00

Słowo Młodych214

polskiej Trzy egzemplarze z 1878 roku tego popularnego podręcznika znajdowały się w bibliotece w Śliwicach już, od co najmniej 1883 roku. Przy czym Henryk Rex w swojej obszernej recenzji z 1884 roku podaje pierwsze bogato zdobione wyda-nie tej pozycji. Bulwersowało cenzora to, iż autor sporo miejsca poświęca dziejom ojczystym w tym historii porozbiorowej a zwłaszcza polskim zrywom narodowy-zwoleńczym, które najwyraźniej działały na Rexa alergicznie. Takie przynajmniej odnosi się wrażenie, kiedy analizuje się recenzję Rexa z rewizji biblioteki śliwic-kiej. Oprócz wymienionych dziełek Chociszewskiego wśród recenzowanych ksią-żek w dniu 2 maja 1884 roku znalazły się Pamiętniki Chryzostoma Paska wydane w Lwowie w 1877. Książki analizowane w recenzjach z 1884 roku zostały wydane przez oficyny wydawnicze z Poznania, Lwowa, Gniezna oraz Grudziądza i są to w większości pozycje wydrukowane także przed powstaniem TCL.

Pomimo częstych i uciążliwych rewizji przeprowadzanych przez admini-strację pruską polskie czytelnictwo w Śliwicach miało się nieźle, o czym może świadczyć liczba członków tutejszego Towarzystwa Oświatowego z 1884 roku. Członkowie pochodzili z 43 osiedli położonych przeważnie na obszarze parafii śliwickiej. Najwięcej spośród 247 zapisanych członków Towarzystwa rekrutowa-ło się z największych wsi parafialnych takich jak: Śliwice, Osieczna (Hagenort), Lińsk, Śliwiczki, Ośówek, Szlachta. Procentowo zdecydowanie przeważali miesz-kańcy Śliwic, którzy stanowili blisko 26% zapisanych do Towarzystwa. Prawie 18% zapisanych do organizacji to mieszkańcy Osiecznej i Lińska. Z kolei miesz-kańcy Osówka i Śliwiczek stanowili razem 14,6% spisu. Niektórzy zapisani człon-kowie rekrutowali się spoza obszaru parafii jak chociażby Władysław Tuchołka z Zamartego oraz Wincenty Dembiński z Zalesia. Interesująco przedstawia się pochodzenie społeczne członków Towarzystwa. Należał do niego proboszcz Mar-cin Kiljahn oraz wikary Teofil Krzeszewski. Spotykamy tam również ziemian oraz emerytowanego nauczyciela Michała Lossa oraz malarza i bibliotekarza Teodora Bąkowskiego. Pozostali reprezentują różne zawody począwszy od stolarza po-przez krawca i gminnego woźnego. Do Towarzystwa zapisało się wielu robotni-ków sezonowych oraz chałupników. Wreszcie wielu z nich to okoliczni właściciele małych gospodarstw rozłożonych po okolicznych wsiach23.

Ogromne zasługi dla rozwoju bibliotekarstwa i czytelnictwa położył ksiądz wikary Teofil Krzeszewski jako animator życia narodowego na terenie Borów Tucholskich w duchu „pracy organicznej”. To dzięki jego zaangażowaniu bib-lioteka mogła zaoferować swoim czytelnikom tak wszechstronny wybór książek.

23 A. Węsierski, Ksiądz Teofil Krzeszewski i jego miejsce w polskim ruchu narodowym... „Studia Pelplińskie”: 2008, T. XXXIX, s. 120-124; Tenże, Dzieje parafii św. Katarzyny w Sliwicach..., s. 76-81.

calosc.indd 214 2011-02-23 18:32:00

Słowo Młodych 215

Dzięki jego staraniom powstała również nowa biblioteczka w 1883 roku w pob-liskiej wsi Lińsk. Duchowny bardzo często zabierał głos na zebraniach towarzys-tw kulturalno – oświatowych, gospodarczych oraz na wiecach gorąco zachęcając do pielęgnowania ojczystej mowy i sięgania po polską książkę. Kolejnym argu-mentem przemawiającym za tym, że Teofil Krzeszewski był zaangażowany w ro-zwój czytelnictwa jest sprawa prenumeraty gazet rozprowadzanych przez urząd pocztowy w Śliwicach. Dowiadujemy się, że na początku lat osiemdziesiątych dominował tutaj „Przyjaciel”. Kolejnym numerem prasowym najchętniej prenu-merowanym w 1881 roku był „Gospodarz” oraz „Pielgrzym”. Spośród 11 tytułów docierających do czytelników Śliwic w łącznej ilości 29 egzemplarzy, większość tytułów w kilkunastu egzemplarzach zamawiał ksiądz wikary Teofil Krzesze-wski. Pojedyncze egzemplarze prasy prenumerowali również mieszkańcy Śliwic, Śliwiczek, Byłyczka, Lińska, Łążka i Rosochatki. Wśród nazwisk spotyka się przeważnie lokalnych liderów polskiego ruchu narodowego na terenie parafii, do którego niewątpliwie należał wymieniony wcześniej malarz Teodor Bąkowski bibliotekarz czytelni śliwickiej w latach 1884 - 1885. Oprócz prasy pomorskiej do tutejszego czytelnika dociera prasa z Wielkopolski m.in. „Goniec Wielkopolski” i „Kurier Poznański”. Generalizując można powiedzieć, iż wymienione periody-ki podobnie jak prasa pomorska na swoich łamach broniły wiary i narodowości w duchu solidaryzmu oraz pracy organicznej. Zwalczały politykę germanizacyjną i idee socjalistyczne.

Czasopisma prenumerowane przez księdza wikarego przeznaczone były dla biblioteki śliwickiej by za jej pośrednictwem dotrzeć do szerszej grupy czytel-niczej na terenie parafii. Niewykluczone, że przy bibliotece w Śliwicach znajdowa-ła się czytelnia czasopism.

W 1886 roku życie czytelnicze zamarło w parafii śliwickiej. Jedną z przy-czyn stagnacji było przeniesienie Teofila Krzeszewskiego na parafię w Jabłonowie. Po odejściu wybitnego kapłana - społecznika na inną placówkę czytelnictwo ule-gło pewnej dezorganizacji.

Pozostaje pytanie, co stało się z zasobnym księgozbiorem liczącym około 700 pozycji. Wypada nam jedynie domniemywać, że część książek będących wła-snością TCL odesłano do Poznania. Część księgozbioru przypuszczalnie uległa rozproszeniu wśród czytelników.

Pierwszą bibliotekę ludową w pomieszczeniu należącym do Jana Lipkow-skiego ze Śliwic założył Józef Kałdowski z Kamionki. Później inicjatywę przejęło duchowieństwo parafialne. Do najbardziej zasłużonych działaczy oświatowych

calosc.indd 215 2011-02-23 18:32:00

Słowo Młodych216

należał ksiądz proboszcz Marcin Kiljahn oraz ksiądz wikary Teofil Krzeszewski. Biblioteka w Śliwicach działała kolejno pod auspicjami Towarzystwa Rolnicze-go, Towarzystwa Oświaty Ludowej oraz Towarzystwa Czytelni Ludowych. Swój księgozbiór placówka gromadziła systematycznie dzięki zakupom oraz ofiarności duchowieństwa i ziemiaństwa. Rozwojowi bibliotekarstwa przeszkadzała wszech-obecna cenzura mająca na swój użytek stosowne przepisy prawne pozwalające na skuteczne i przemyślane techniki kontroli. Cenzura ograniczając wolność słowa szykanowała bibliotekarzy, nakładała kary i konfiskowała polskie książki. Działa-cze śliwiccy za propagowanie polskiej książki niejednokrotnie stawali przed pru-ską Temidą. Największe nasilenie rewizji biblioteki w Śliwicach przypada na lata 1882 – 1884. W tym okresie bibliotekę kilkakrotnie odwiedzał Henryk Rex siejący postrach pruski cenzor powołany specjalnie do przeprowadzania rewizji polskich bibliotek na Pomorzu Gdańskim. Nasilenie rewizji przypadło na czasy, kiedy po-sługę kapłańską pełnił w Śliwicach Teofil Krzeszewski człowiek niezwykły, który umiejętnie potrafił przeciwstawić się nadgorliwości, natarczywości i złośliwości urzędnika. Pomimo uciążliwych rewizji i konfiskat czytelnictwo na terenie Śliwic nadal się rozwijało tym samym historia kolejny raz udowodniła, że duszy narodu nie da się skonfiskować24.

24 A. Węsierski, Śliwicki etos pracy organicznej..., s. 54-58.

calosc.indd 216 2011-02-23 18:32:00

Wstęp

Pamiętnik, którego część przytaczam, otrzymałem od syna autora, pana Ryszarda Flecka. Nigdy wcześniej Pan Fleck nie informował mnie, że jest w posia-daniu tak ciekawego materiału. Cienki zeszyt z pożółkłymi już kartkami zawiera „niczem niewytłumaczalne” epizody z czasu służby ojca Pana Flecka w Legii Cu-dzoziemskiej. Z pewnością każdy pamiętnik pisany w czasie I Wojny Światowej będzie na swój sposób interesujący, jednak ten wyłamuje się całkowicie z sza-blonu pamiętników frontowych. Opisane w nim historie dotykają zjawisk para-normalnych, przez co może się wydawać, że są one tylko i wyłącznie produktem ludzkiej niczym nie ograniczonej wyobraźni. Jednak ich pomieszanie z rzeczywi-stymi zdarzeniami i miejscami skłania do głębszego zastanowienia. Mogę czytel-nika zapewnić jedynie o oryginalności tekstu i dacie jego powstania. Ocenę treści pozostawiam czytelnikom [wprowadzenie – J. W. ].

Będąc w (…) (Algieria) pewnej nocy śniło się mnie jak na jawie, że woła mnie na podwórze z pokoju pułkownik (....) rozlegają się głosy: „Sonier! Sonier! Le colonel (…). Zbiegam prędko na dół i widzę pułkownika swego, człowieka pięćdziesięcioparoletniego, silnej budowy, stojącego z jakimś panem w cywilu. Podbiegłem, odsalutowałem i rzekłem: „Mon colonel!”- Wtedy pułkownik zwró-cił się do stojącego z nim cywilnego pana mówiąc: (...)- wtedy cywil przystąpiw-szy do mnie, podał mnie rękę i rzekł, że bardzo się cieszy, że po tak uciążliwych

Jacek Wałdoch

Z dziennika legionisty: „moje ciekawe fakty życiowe i niczem niewytłumaczone”

Karol Fleck 1923-1935 sen (kubek)

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 217 2011-02-23 18:32:01

Słowo Młodych218

poszukiwaniach w różnych krajach znalazł mnie nareszcie, z tymi słowy sięgnął do kieszeni i wyjął futerał, w którym leżał srebrny kubeczek z cyfrą rzymską na szyldzie IV. Był to kubeczek pięknej roboty, ręcznie cyzelowany i rzeźbiony en re-liefs, wkoło tego kubeczka obkręcony był wąż. Okazawszy mnie kubek zapytał czy mam taki sam u siebie. „Owszem, odpowiadam, miałem lecz sprzedałem go za 5 franków koledze legioniście Vernier - memu sąsiadowi z pokoju. I mówię, że na moim kubeczku była cyfra II. „A czy legionista Varnier jest w koszarach?”- „Ow-szem”- kazał pułkownik go zawołać, a gdy przybył zapytano się, czy ma jeszcze kubeczek kupiony ode mnie i by go przyniósł. Vernier pobiegł na górę i po chwili kubeczek przedstawił cywilowi. Ten ostatni obejrzawszy go powiedział ten sam i zwracając się do kolegi mego, powiada. „Kupił pan od kolegi(...) ten kubeczek za pięć franków, ja panu za niego zwracam pięć luidorów w złocie”, i podał mu pięć sztuk złota, które Vernier skwapliwie schował do woreczka skórzanego za-wieszonego pod koszulą na piersiach.- „Na zapytanie się moje, co oznaczają dane kubeczki, cywil mnie objaśnił, że jest adwokatem i miał polecone wyszukania posiadaczy pięciu takich kubeczków, rozsypanych po całym świeci, gdyż oni to dziedziczą jakiś ogromny majątek. Miałem zamiar już odejść, gdy pułkownik mój powiedział: „Za trzy dni bądź pan gotów do drogi, gdyż pojedzie pan do Francji z mecenasem”. Odsalutowawszy odszedłem. Nadmieniam, we śnie miałem kosza-ry zupełnie nowe, drzewka dopiero co sadzone. (koniec snu, dalszy ciąg w życiu).

W 1922 drzewa te same były już prawie stuletnie. Obudziwszy się rozmy-ślałem swój dziwny sen. Wieczorem tegoż dnia poszedłem jak zwykle po obiedzie do cukierni, gdzie zbieraliśmy się wszyscy chorążowie i podchorążowie na kawę czarną i zagrania partyjki mamilji (?) lub fikrety (?). Przychodził tam również ko-lega chorąży, weteran emerytowany, człowiek lat już przeszło 80 liczący. Grywał zwykle z nami w karty, wspominał i opowiadał dawne czasy. Przegrawszy par-tyjkę, rzekłem: „Wiecie co panowie, jaki dzisiaj miałem dziwny sen.”- i zacząłem opowiadać takowy, stary bardzo ciekawie się przysłuchiwał mojej opowieści, lecz gdy doszedłem do opowiadania o kubeczku, stary przy... i rzekł: „Czekaj, czekaj- ja Ci go narysuję i wziąwszy ołówek na stole narysował mnie identyczny, a widziany prze mnie we śnie kubeczek. Zdziwiłem się niepomiernie również i na zapytanie nasze skąd wie, odrzekł za łzami w oczach. „Widzicie, gdym wstąpił do Legii Cu-dzoziemskiej miałem zaledwie ukończonych dwadzieścia lat, nosiłem wtedy na-zwisko Vernier, miałem sąsiada również młodego jak ja nazwiskiem Sonier, który mnie sprzedał ten oto kubeczek za pięć franków. Dostałem później za niego pięć luidorów i dlatego tak dobrze fakt ten pamiętam, gdyż suma pięciu luidorów była bardzo duża na owe czasy i dla tak biednego legionisty jakim ja byłem.” Prosiłem by powiedział, co się z kolegą jego stało. Odrzekł, że wyjechał kilka dni potem do Francji, gdzie miał odziedziczyć duży majątek, a w dwa miesiące potem przesłał

calosc.indd 218 2011-02-23 18:32:01

Słowo Młodych 219

mnie sto luidorów i pięćset dla kompanyi swej.” Z temi słowy, płacząc, schwycił mnie za szyję, uściskał, ucałował i rzekł: ”... że jesteś Sonier w innej skórze, Bóg mnie wysłuchał i pozwolił abym Cię jeszcze w mym życiu spotkał i podziękował Ci za pieniądze mnie biednemu przesłane i Twoje dobre serce.” Dziwne lecz praw-dziwe. Portret pułkawnika znalazłem potem w Sali honorowej Legii.

Ostrzeżenie. Widzenie

Było to w czasie wielkiej Wojny Światowej (1914-1918), odkomendero-wany byłem z pułku mego, stojącego garnizonem w Sidi-Bul-Abbas (Algieria) na front francuski do pułku marszowego Legii Cudzoziemskiej, stojącego w owym czasie w Bois Compiegne (?) pod Paryżem. Przybywszy do Oranu, gdzie miałem wsiąść na okręt „Mcheridja” (?), udającego się do Marsylii z oddziałem 1000 ludzi Tyralierów Algierskich. W hotelu zajmowanem przeze mnie zarządziłem, by mnie obudzono o godz. piątej rano, ponieważ parowiec odchodził o 7-ej. Położywszy się do łóżka czytałem gazety i zasnąłem nie zgasiwszy światła. Około godz.1.20

Żołnierze Legii Cudzoziemskiej w 1914 roku

calosc.indd 219 2011-02-23 18:32:01

Słowo Młodych220

zostałem zbudzony przez wstrząs za ramię. Usiadłem na łóżku wsunąwszy in-stynktownie rękę pod poduszkę, gdzie miałem rewolwer, według zwyczaju. Ujrza-łem w nogach łóżka mego stojącego bardzo przystojnego blondyna lat 20-22 mieć mogącego, ubranego bardzo starannie w granatowy garnitur marynarkowy. Ma-rynarkę miał rozpiętą, jedna ręka w kieszonce od kamizelki, druga zaś w kieszeni od spodni. Największą moję uwagę zwrócił brelok zwieszający się na łańcuszku złotem od jednej kieszonki górnej do drugiej (…), duży szmaragd otoczony 9-ma brylantami wielkości każden mniej więcej karatu. Patarzał na mnie ów jegomość bardzo łaskawie, uśmiechnięty, wydał mnie się bardzo sympatycznym, znanym, pomimo nigdy przedtem niewidzianym był przeze mnie. Jak wyżej zaznaczyłem, pokój był oświetlonym, więc nie było złudy. Popatrzywszy na nieznajomego spy-tałem, co go do mnie sprowadza. Zjawa kiwnąwszy na mnie przyjaźnie głową i uśmiechnąwszy się odrzekł: „Tym parowcem nie pojedziesz, a pojedziesz następ-nym.” Na zapytanie „dlaczego” odpowiedź brzmiała: „Nie pytaj dlaczego. Tym pa-rowcem nie pojedziesz, a pojedziesz następnym!” Skinąwszy, z miłym uśmiechem na ustach, głową zaczął się cofać w róg pokoju, stając się coraz mniej wyraźnym aż w samym rogu rozwiał się zupełnie. Ciekawem jest to, żemruch jego widział, gdy przemawiał, słyszałem głos, lecz dźwięku nie było. Pomyślawszy trochę poło-żyłem się i zasnąłem. O godz. piątej, gdy portier przyszedł mnie budzić, kazałem kufry zatrzymać mówiąc, że Mecharydią nie pojadę.

Wstawszy rano przyniesiono mnie ze śniadaniem gazetę „Navrelles Ora-maires” (?) wraz z dodatkiem nadzwyczajnym, w którym dowiedziałem się, że parowiec ów po wyjściu w morze, zaledwie 3 mile ang. został storpedowanym przez nieprzyjaciela.

II

Drugim razem miałem identyczny to fakt, gdzie duch nieznanego mnie uprzedził. Będąc po zawieszeniu broni w XII. 1918 r. na okupacji reńskiej z pułkiem 1-m Legii Cudzoziemskiej w Ludmirshafenie (?) i (..) otrzymałem urlop miesięcz-ny, postanowiłem sobie spędzić kilka dni w Nicei, a resztę w Algerze. Przybywszy do Paryża zatrzymałem się dla odpoczynku w podrzędnym hoteliku. Miałem zamiar pojechać do Nicei sobie expressem. W nocy zostałem zbudzony w identyczny sposób jak w Oranie. To samo obudzenie. Zapaliwszy lampę elektryczną ujrzałem tego sa-mego młodego człowieka i w tej samej pozie. Przywitał mnie z uśmiechem na ustach. Podziękowawszy mu za poprzednie ostrzeżenie, oraz o uratowanie życia, przyjął to podziękowanie i wyrzekł: „Expressem nie pojedziesz, a pojedziesz kurierem- nie pytaj dlaczego!” Zakasłałem się w trakcie jego mowy, dodał więc zaraz: „Tytoniu palić nie będziesz!” Skłonił głowę i wycofał się w róg pokoju, gdzie rozwiał się zupełnie.

calosc.indd 220 2011-02-23 18:32:01

Słowo Młodych 221

Zastanawiałem się poważnie nad tym faktem. Przypomnieć chciałem so-bie, gdziem owego młodzieńca widział. Nigdy i nigdzie. Uczucie przy ujrzeniu go pierwszym i drugim razem miałem bardzo radosne, jak gdybym ujrzał kogoś bardzo mnie drogiego i kochanego. Expressem nie pojechałem. Takowy zderzył się z kurierem i 267 osób było zabitych i rannych.

Rozkazu nie palenia tytoniu nie usłuchałem, palę po dziś dzień i oto bli-sko już 15 lat mija, a ów młodzieniec nie ukazuje się mnie więcej. Mógłbym wielu uniknąć przykrości, gdyby mnie uprzedzał, lecz obrażony widocznie mojem nie-posłuszeństwem nie ukazuje się wcale.

Medalik Matki Boskiej Częstochowskiej. Rok 1915- marzec

Wyruszyłem w drogę do Dardanelles (Galippoli) z Korpusem Expedycyj-nym Francuzko- Angielskim w czasie wielkiej wojny światowej. Stacjonowałem w Sidi-Bul-Abbas, skąd wyjeżdżałem z pułkiem do Oranu, w dniu wyjazdu, gdy pułk był gotowy do wymarszu na podwórzu koszarowem byłem zajęty od....niem do magazynu moich kuferków na przechowanie. Mój ordynans przybył meldu-jąc, że pułk wyrusza już. Prędko przypasałem rewolwer i szablę i wychodzę na podwórze. Nagle błysnęło coś w pyle na słońcu. Schylam się i znajduję Medalik Matki Boskiej Częstochowskiej, zupełnie nowy. Nie zastanawiając się zawiesiłem go na piersiach i pobiegłem za pułkiem. Jadąc dopiero pociągiem do (...) zacząłem rozmyślać, skąd się znalazł medalik na podwórzu koszarowem. Przez osiem lat spotkałem kilku Polaków- czterech, czy pięciu, gdyż takowych jako i moskali nie bywało wiele.

Przybywszy do Francji rzucono nas od razu na pierwszą linię. Brałem udział w bitwach pod Chateaux- Loisson- Viviers- Campiegne- Chumins de Da-mes oraz wszystkie bitwy z Armią Zachodnią.

Przybywszy wreszcie po długim postoju na (…) na wyspach greckich, dnia 28 kwietnia wylądowaliśmy pod ogniem huraganowym dział oraz karabi-nów maszynowych na półwyspie Gallipoli, około Chatems d’ Eusopie(?) (forte-ca). Uderzyliśmy na bagnety i pomimo oporu silnego zabraliśmy i posunęliśmy się na jakieś 3 (5) km w głąb. Cały czas byłem w pierwszej linii dnia

1-go maja nie miałem więcej oficerów w pułku, zmuszonym był objąć dowództwo. Zreorganizowałem siły- ufortyfikowałem. 2-go maja wytrzymałem i odparłem bardzo silny atak turecki. Bitwa trwała od 6-ej rano do 3-ej po połu-dniu.Drugi atak i contre- atak o 6-ej wieczorem. 3-go ataki i contre- ataki cały

calosc.indd 221 2011-02-23 18:32:01

Słowo Młodych222

dzień. 4-go nowy, bardzo silny napór nieprzyjacielski oraz szalony ogień dział 5-go ataki i kontr ataki. 6-go walna bitwa, trwająca od 6 rano do 4-ej po po-łudniu. Wszystkie cztery linie obrony wezwałem i zaangażowałem na pierwszej linii. Zmuszony jestem dać objaśnienie co do 6-go maja i 7-go morderczy bój trwał prawie 12 godzin. Wreszcie rzuciłem rozkaz na białą broń (bagnety) i wy-parliśmy wroga bez 1,5 kilometra, biegło się pod ogniem frontowym i flankowym po terenie równym jak stół. Na skraju płaskowzgórza, przed doliną dzielącą nas od Aehi- Barba (?) (fortecy) zatrzymałem swoich żołnierzy, legli na linii (…) razie wroga ogniem karabinowym i karabin. Maszynowych, i jednocześnie kopaliśmy, leżąc jak kto mógł, okryci tylko tornistrami, by okopać się należycie. Ogień był szalony, grad prawdziwy z kul padał, stałem w pełnym tym ogniu. Rozum dyk-tował mnie bym się położył na ziemi jak i inni, by nie otrzymać kuli i nie być zabitym lub rannym, a głos jakiś wewnętrzny mówił mnie, że nic mnie nie będzie, miałem tak mocne zrozumienie, że niemożebnem jest, by mnie zabito. „Jak to mnie zabić! Nic to niemożebne wcale.” I stałem jak na placu ćwiczeń dając rozka-zy i kręcąc papierosa. Wieczorem miałem 38 kul w mojem szynelu, poszarpany był cały. Było to 6-go maja. 7-go maja rano godz. 4-ta przybiegł do mnie mój chłopak niosąc dwie flaszki wody ze słowami: „Zdobyłem 2 ki...ny wody, może się pan chce umyć!” Wyobraźcie sobie moją radość po 10 dniach nie rozbierania się i mycia móc się odświeżyć trochę. Rozebrałem się szybko , zdjąłem medalik Matki Boskiej Częstochowskiej z siebie, położyłem w zagłębieniu wraz z lornetką na amunicję w okopach i myłem się, lecz przeszkodzili mnie w mej toalecie Tur-cy, zaczęli atakować. Ubrałem się jak tylko umiałem najprędzej i dawszy rozkaz contr-ataku wypadłem z ludźmi z okopów. Nie wiem dlaczego uczułem brak cze-goś, brak pewności, jakieś zdenerwowanie, w ogóle uczucie nieokreślone i prze-czuwałem tylko, że stanie się coś ze mną. Odparłem wroga, zająłem w wojskiem pierwszą linię nieprzyjacielską. Przerzuciłem pa...ł, umocniliśmy się. Wydawszy dalsze rozkazy stanąłem przy dużym głazie na spadku k...go do morza i oparłszy nogę na niem zacząłem pisać raport do kwatery głównej. Narysowałem planik rozpołożenia mego oddziału i linii nieprzyjacielskiej.

Napisałem raport, podpisałem, miałem tylko dopisać Nr i datę, wtem wy-leciał mnie ołówek z ręki, zupełnie jakby mnie ktoś wytrącił go, schyliłem się, by takowy podnieść, będąc schylonym usłyszałem świst kuli, odchyliłem głowę trochę w lewo i otrzymałem postrzał, kula weszła u podstawy szyi z prawej stro-ny przeszywszy piersi od góry do dołu i płuco, padłem jakby rażony piorunem. Zsunąłem się po pochyłości w dół i ległem mając zwinięty płaszcz i manierkę pod samym krzyżem, ruszyć się nie mogłem, gdyż utraciłem władzę w całej prawej stronie ciała i nóg. Siłą woli utrzymałem się, by nie stracić przytomności, gdy się ściemniało podpełznął do mnie mój chłopak ze słowami: „Rano zapomniał

calosc.indd 222 2011-02-23 18:32:02

Słowo Młodych 223

pan medalik oraz lornetkę przyniosłem...” Gdym zobaczył medalik, zrozumiałem wszystko. Natychmiast kazałem, by mnie włożył na szyję i wsunął za kołnierz. Nie było mowy o zawołaniu sanitariuszy z noszami. Lecz uczułem się silniejszym- przeleżałem tak 38 godzin, dając w okopy, stojącemu przy mnie sierżantowi, roz-kazy. Po 38 godzinach przeniesiono mnie do ambulansu pod gradem strasznym kul. Gdy mnie tam przynieśli, doktor naczelny natychmiast porozcinał szynel, mundur, koszulę i zdziwiony obejrzawszy ranę, wejście i wyjście, (…) na innych lekarzy mówiąc: „Zobaczcie Panowie rzecz ciekawą, oto ten medalik przyschnię-ty do rany wejściowej uratował mu życie, w przeciwnym razie, gdyby rana była otwartą musiałby pożegnać się z tym światem z upływu krwi, a kula siedząca w plecach w wylocie rany wstrzymała z drugiej strony krwotok.” Ponieważ był człowiekiem religijnym zdjął czapkę i wzniowszy oczy do nieba przeżegnał się z pobożnością.

I w ten sposób miarkuję, że dzięki opiece Matki Boskiej Częstochow-skiej, pod której opiekę oddaję się co wieczór i co rano, spełniłem moje zadanie, przeszedłem przez ognie straszne, gdzie setki i tysiące ludzi padali wokoło mnie. I że wyleczyłem się przebywszy 9 miesięcy w szpitalu i że żyję do dnia dzisiejsze-go, przeszedłszy tysiące niebezpieczeństw i mającego śmierć w d... prawie przed oczami. Niech będzie wiecznie ...alona i uwielbiona Nasza Opiekunka i Matka Najświęt-sza.Piszę te kartki, by Ci, co czytać je będą wiedzieli, jaką łaską i opieką silną otacza nas Matka Boska Częstochowska i by głosił Jej Chwałę wszystkim w około. Synu mój, czcij Matkę Najświętszą, jak Twój Ojciec ją czcił! Pamiętaj, byś nigdy nie odstępował Ją i rano i wieczór odmawiał: Pod Twoją Obronę!!

Rysiu, gdyś był dzieckiem maleńkiem, a Twój Tatuś i Mamusia byli biedni i nie mieli na doktorów i apteki, nie raz i nie dwa, gdyś ciężko chorował i miał nie-raz po 39 stopni gorączki po kilka dni, gdy nie było ratunku znikąd, Tatuś przy-kładał Ci do serca i do czoła swój Medalik Matki Boskiej z gorącą prośbą: „Matko Najświętsza ratuj i uzdrów mego syna.” Polecałem Cię Jej Świętej opiece. Zawsze na drugi dzień gorączka ustępowała, a w trzy, cztery dni byłeś zdrów. Wiele Twój ojciec uznał dobroci od Matki Naszej Najświętszej i wszystkie moje gorące prośby były zawsze wysłuchane.

Módl się zawsze do niej, gorąco i pokornie, a prośby twoje wysłuchane zostaną zawsze, jak były wysłuchiwane Twojego Ojca. (KONIEC)

calosc.indd 223 2011-02-23 18:32:02

Słowo Młodych224

Karol Fleck zmarł w warszawskim szpitalu w 1938 roku, mając 58 lat. Ni-gdy nie posłuchał rady swojego „anioła stróża” dotyczącej palenia tytoniu. Syn Karola w październiku 2010 roku kończy 86 lat.

Pamiętnik spisany w zeszycie w kratkę. Bardzo trudny do odczytania ze względu na charakter pisma i fakt, że jego część pisana była ołówkiem. Właśnie dlatego kilka wyrazów zostało tu pominiętych albo uciętych. Poza tym zapis zgodny z oryginałem.

[email protected]

calosc.indd 224 2011-02-23 18:32:02

Niewiele jest historii dotyczących naszego miasta, które przez lata prze-trwałyby w pamięci chojniczan i odbiły się szerokim echem w świecie, powraca-jąc na kartach różnych książek i opracowań naukowych. Niewątpliwie zdarzenie opisane poniżej należy do gatunku historii fascynujących, niczym z dobrej po-wieści kryminalnej. To wyróżnia ją na tle wszystkich innych zdarzeń historycz-nych i powoduje, że łatwo do niego sięgnąć po latach – zagłębiając się w mean-dry mrożącej krew w żyłach tajemnicy, nie rozwiązanej do końca makabrycznej zbrodni. Zbrodni, która rozpętała falę antysemickich rozruchów i spowodowała nieodwracalne w skutkach konsekwencje w postaci odpływu ludności żydowskiej z terenu miasta i okolic. Chojnice po raz pierwszy chyba w swoich dziejach sta-ły się centrum uwagi społeczności i władz pruskich. Małomiasteczkowy spokój tego miasta został złamany. To tutaj - można powiedzieć - antysemityzm ukazał swoje złe oblicze. Dzisiaj historia mordu być może jest tylko wspomnieniem tam-tych czasów, ale z drugiej strony doskonale oddaje charakter ówczesnych pruskich Chojnic – miasta wielowyznaniowego, miasta w innej strukturze geopolitycznej i o innym zabarwieniu społecznym.

***

Był rok 1900. Chojnice znajdowały się wówczas na wschodnich rubieżach cesarstwa niemieckiego. W tym blisko 11 tysięcznym miasteczku społeczność ży-dowska stanowiła kilka procent populacji. Mieszkający tu Żydzi zajmowali się głow-nie handlem i rzemiosłem, spokojnie wiodąc życie pośród mieszkańców miasta.

Dawid Prochowski

Mord chojnicki i jego reperkusje wydawnicze

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 225 2011-02-23 18:32:02

Słowo Młodych226

Wkrótce jednak ten harmonijny spokój zburzyć miały wydarzenia, które na trwałe zapisały się na kartach historii miasta i przetrwały długie lata w opo-wiadaniach jego mieszkańców. Oto 11 marca 1900 r. doszło do makabrycznego morderstwa. Na początku nikt nie zauważył, że coś się stało. Jednak, gdy po kil-ku dniach zaczęto znajdować poćwiartowane zwłoki w różnych częściach miasta, stało się jasne, że dokonano wyjątkowo okrutnego mordu.

Zamordowany Ernst Winter był synem przedsiębiorcy z Przechlewa. Ten 18-letni młodzieniec pobierał nauki w chojnickim gimnazjum i mieszkał w Chojnicach na stancji. Był chłopcem średniej inteligencji, dobrze ubierającym się i przystojnym. Prowadził bujne życie towarzyskie. Interesował się sportem i tań-cem, i tym pasjom poświęcał znaczną część swojego wolnego czasu.

Morderstwo Wintera wstrząsnęło miejscową społecznością, która doma-gała się odnalezienia sprawcy tego mordu. Rozpoczęło się śledztwo, które miało dać odpowiedź na tak postawione pytanie. Miejscowa policja nie mogła jednakże jednoznacznie stwierdzić, kiedy doszło do morderstwa. Sugerowała, ze doszło do niego między wczesnym popołudniem, a późnym wieczorem. Tej tezie przeczyły zeznania świadków, którzy rzekomo widzieli Wintera jeszcze późnym popołu-dniem spacerującego po mieście. Śledztwo w tej sprawie utrudniły także niejasne wyniki sekcji zwłok, dokonane przez lekarza powiatowego – Dr. Müller’a. Suge-rował on, że śmierć nastąpiła z powodu znacznej utraty krwi, co doprowadziło go do stwierdzenia, że Ernst Winter został zamordowany poprzez poderżnięcie gar-dła. Istotnym zaniedbaniem w śledztwie był fakt, że zaniechano wątku zazdrości lub zemsty, co w przypadku Ernsta Wintera było wielce prawdopodobne z uwagi na jego liczne kontakty seksualne z kobietami.

Wszystkie te nieprawidłowości śledztwa sprawiły, że w mieście zaczęły szerzyć się pogłoski o rytualnym charakterze mordu na Winterze dokonanym przez Żydów. Gottlieb Von und Zedlitz Neukirch, lokalny urzędnik powiatowy pisał wówczas w swoim liście skierowanym do pruskiego ministra spraw we-wnętrznych, że Winter stał się ofiarą rytualnego żydowskiego morderstwa, gdyż jak sam stwierdził, morderstwa dokonano na kilka tygodni przed Wielkanocą, a wiarygodni świadkowie słyszeli wrzaski niedaleko synagogi. Inni z kolei czuli zapach palonego ciała w tamtych okolicach. Wszystko to wkrótce doprowadziło do tragicznych skutkach wydarzeń, których główną areną stały się Chojnice.

Fala antysemityzmu przetoczyła się przez miasto i szybko rozszerzyła się na pobliskie miasteczka. Chojnice stały się miejscem nocnych demonstracji, w których uczestniczyła nie tylko młodzież manifestująca swoje niezadowolenie

calosc.indd 226 2011-02-23 18:32:02

Słowo Młodych 227

i atakująca Żydów. Sytuacja do tego stopnia stała się niebezpieczna, że burmistrz miasta Georg Deditius wydał publiczne ostrzeżenie, że nie będzie akceptował takich działań. Wkrótce więc i władzom zaczęto zarzucać sprzyjanie Żydom. W miejscowej prasie pojawił się szereg antysemickich artykułów oskarżają-cych Żydów. Kwiecień przyniósł nowe makabryczne odkrycie – znaleziono gło-wę Wintera zakopaną w ziemi niedaleko gospodarstwa rolnego Dunkershagen. W tej sytuacji podejrzenia padły na Wolfa Izraelskiego, grabarza zwierząt, którego rzekomo w dzień zabójstwa widział Friedrich Fiedler, z wypełnionym workiem na plecach zmierzającego w kierunku gospodarstwa Dunkershagen. Sprzeczne zeznania Izraelskiego i jego żony doprowadziły do postawienia mu zarzutów i aresztowania.

Śledztwo jednak utknęło w martwym punkcie. Pruski minister spraw we-wnętrznych zaniepokojony tym faktem wyznaczył nagrodę pieniężną za pomoc w śledztwie, która początkowo wynosiła 1700 marek, a pod koniec kwietnia się-gnęła pokaźnej sumy 20000 marek.

Pogrzeb Ernsta Wintera 27 maja 1900 r. stał się nie tylko manifestacją miejscowej ludności, ale także punktem przełomowym w rozwiązaniu tej ma-kabrycznej zbrodni. Do Chojnic bowiem wysłany został Johann Braun, oficer śledczy z Berlina, który odtąd miał nadzorować śledztwo. Braun szybko postawił tezę, że mordu nie mógł dokonać zwykły śmiertelnik, ale chirurg albo rzeźnik.

calosc.indd 227 2011-02-23 18:32:03

Słowo Młodych228

calosc.indd 228 2011-02-23 18:32:03

Słowo Młodych 229

W Chojnicach w owym czasie nie było żadnych chirurgów. Byli za to rzeźnicy. Pierwszym z nich był Żyd - Adolf Levy. Drugim Gustav Hoffmann. Społeczność miejska spodziewała się uwięzienia Żyda, tymczasem Braun szybko odrzucił tezę rytualnego mordu i po przesłuchaniu Hoffmanna, aresztował go. Hoffmann miał doskonałe alibi, jednak Braun dowodził, że Winter miał romans z córką Hoff-manna, Anną, co w konsekwencji doprowadziło do morderstwa. Dla mieszczan takie stwierdzenie wydawało się mało prawdopodobne. Hoffmann był szanowa-nym obywatelem miasta, patriotą. Przez jedenaście lat piastował stanowisko rad-nego miejskiego, a przez piętnaście lat był prezesem cechu rzemieślników.

Aresztowanie Hoffmanna doprowadziło do jeszcze gwałtowniejszej fali zamieszek pod hasłem uwolnienia go. Miejscowa policja okazała się bezsilna do tego stopnia, że w miejsce musiał interweniować 14 pułk piechoty i przy pomocy bagnetów rozproszyć tłum.

10 czerwca ponownie doszło do zamieszek na jeszcze większą skalę. Roz-wścieczony tłum zaatakował burmistrza miasta, a następnie inspektorów z Ber-lina. Następnie skierował się w kierunku domu Adolfa Levyego, demolując go. Zdemolowana została także chojnicka synagoga. W obawie przed pogromem ludności żydowskiej do miasta wprowadzony został batalion piechoty, na rozkaz samego Cesarza Wilhelma II. Kilka godzin trwało przywracanie porządku w mie-ście. Za aktywny udział w buncie skazano na kary więzienia 30 osób.

W lipcu 1900 r. powołany do życia został w mieście 24-osobowy komitet śledczy, w którego skład weszli: wiceburmistrz, dziewięciu członków magistratu i rady miejskiej, proboszczowie (ewangelicki i katolicki), dwaj adwokaci, dwaj le-karze, dwaj nauczyciele i dyrektor gimnazjum. Oficjalnie komitet miał przywró-cić społeczne zaufanie do władz, jednakże nieoficjalnie przygotowywał świadków do odpowiednich zeznań. Komitet działał jeszcze przez pewien czas, lecz nie od-niósł sukcesu. Sprawa morderstwa pozostała niewyjaśniona.

***

Historia ta nie została zatarta przez czas. Jeszcze dzisiaj budzi zaintereso-wanie wśród historyków i dziennikarzy. Owocem tego zainteresowania są licz-ne artykuły oraz szereg publikacji naukowych dostępnych na rynku księgarskim w różnych językach.

Pierwsze publikacje, które opisały mord chojnicki, ukazały się bezpośred-nio kilka lat po tym wydarzeniu: Max Liebermann von Sonnenberg, Der Blutmord

calosc.indd 229 2011-02-23 18:32:04

Słowo Młodych230

in Konitz mit Streiflichtern auf die staatsrechtliche Stellung der Juden im Deutschen Reiche, Berlin 1901 czy też George, Gustav: Enthullungen zur Konitzer Mordaf-faire. Auf Grund eigener Ermittlungen und Betrachtungen, Berlin 1903. Oczywi-ście to nie wszystkie publikacje z tamtego okresu. Wiele z nich ukazywało się w formie artykułów prasowych, na bieżąco relacjonujących wydarzenia z Chojnic. W okresie międzywojennym historia z początku XX w. znalazła z kolei swe od-bicie w dwóch publikacjach książkowych: W. Marr, Mord rytualny w Chojni-cach, Toruń 1935 i Rzyski S., Mord rytualny. Prawdziwe zdarzenie w miasteczku pomorskim. Na podstawie źródeł współczesnych, Toruń 1937. Obie publikacje w sposób „specyficzny” oddawały charakter wydarzenia chojnickiego.

W ostatnim okresie tematyka wydarzeń chojnickich powróciła na karty książek za sprawą dwóch tytułów naukowych: Helmut Walser Smith, The Butche-r’s Tale: Murder and Antisemitism in a German Town, New York 2002 i Christoph Nonn, Eine Stadt sucht einen Mörder: Gerucht, Gewalt und Antisemitismus im Ka-iserreich, Göttingen 2002. Obie pozycje są ciekawą literaturą opisującą w swoich częściach chojnicki mord. Szczególnie jednak pierwsza pozycja warta jest uwagi, choćby dlatego, że jej autor był w Chojnicach, a jego dzieło doczekało się kilku wydań i nagród. Szkoda, że na lokalnym rynku wydawniczym, jak dotąd nikt nie pokusił się o szersze opracowanie powyższego tematu, które można by wydać choćby w krótkiej formie książkowej. Być może to jeszcze przed nami.

Literatura wykorzystana do artykułu:

H. Walser Smith, The Butcher’s Tale: Murder and Antisemitism in a German Town, New York 2002.Ch. Nonn, Eine Stadt sucht einen Mörder: Gerucht, Gewalt und Antisemitismus im Kaiserreich, Göttingen 2002.K. Ostrowski (red.), Dzieje Chojnic, Chojnice 2003.

calosc.indd 230 2011-02-23 18:32:04

Marcin Wałdoch

Helmut Walser Smith, The Butcher’s Tale: Murder And

Anti – Semitism In A German Town1

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

Recenzowana książka, której tytuł można przełożyć z języka angielskiego na języka polski jako Opowieść Rzeźnika: morderstwo i antysemityzm w niemiec-kim mieście, została napisana przez Helmuta Walsera Smitha. Sylwetka autora jest nieprzeciętna i warta uwagi.

H.W. Smith jest historykiem, którego pola badawcze koncentrują się wo-kół zagadnień powstawania narodów, nacjonalizmu, historii religii, i historii an-tysemityzmu. Nowożytna i współczesna historia Niemiec wyznacza zasięg geo-graficzny i czasowy prac amerykańskiego historyka. H.W. Smith jest autorem i współautorem oraz redaktorem kilku znaczących książek o historii Niemiec2,

1 H.W. Smith, The Butcher’s Tale: Murder and Anti – Semitism in a German Town, wyd. W.W. Nor-ton and Company, New York - London 2003, stron 270. 2 Obok omawianej książki H.W. Smith jest autorem, współautorem bądź redaktorem następujących książek: • H.W. Smith, Nationalism and Religious Conflict, 1870 – 1914, Princeton 1995• Protestant Catholics and Jews in Germany, 1800 – 1914, Oxford 2001, ed. H. W. Smith.• The Holocaust and other Genocides: History, Representation and Ethics, Nashville 2002,

ed. H.W. Smith .• H.W. Smith, W. Bergmann, Ch. Hoffmann, Exclusionary Violence: Antisemitic Riots in Mo-

dern Germany History, Ann Arbor 2002. • H.W. Smith, The Continuities of German History: Nation, Religion, and Race across the Long

Nineteenth Century, Cambridge 2008.• Oxford Handbook of Modern German History, Oxford 2010.

calosc.indd 231 2011-02-23 18:32:04

Słowo Młodych232

którego prace zostały dotychczas przetłumaczone na język niemiecki i francuski. Profesor Smith jest pracownikiem naukowym Vanderbilt University w Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Książka The Butcher’s Tale, została nagrod-zona w 2002 roku przez „The Los Angeles Times” tytułem najlepszej książki histo-rycznej i otrzymała Nagrodę Fraenkel’a w kategorii książek o historii współczesnej w tym samym roku. Książka The Butcher’s Tale została przetłumaczona na język niemiecki, holenderski i francuski. W Polsce nie została jeszcze wydana. H.W. Smith przebywał w Polsce pisząc Opowieść Rzeźnika, a w Chojnicach jego przewodnikiem i tłumaczem był Pan Tomasz Myszka z Chojnic, któremu we wstępie książki H.W. Smith podziękował za pomoc.

Książkę czyta się jednym tchem, wydaje się, że nie ma czasu aby ją odłożyć, aby odetchnąć od wstrząsającej historii mordu na chojnickim gimnazjaliście, którym był Ernst Winter. Nie tylko o tym mordzie jest ta fascynująca i otwierająca oczy książka. Opowiada ona o relacjach społecznych w Chojnicach (Konitz), jak i o sytuacji społeczno – politycznej w II Rzeszy Niemieckiej.

W marcu 1900 roku w Chojnicach doszło do bestialskiego morderstwa na wspomnianym gimnazjaliście. Części jego ciała były odnajdywane w różnych miejscach w mieście. O zabójstwo została oskarżona społeczność żydowska (wtedy było to ok. 500 osób), a przypuszczalni zabójcy zostali dokładnie oskarżeni przez mieszkańców miasta o dokonanie mordu rytualnego na gimnazjaliście. Krew z ciała chłopaka miała posłużyć do przygotowanie macy (chleb przaśny spożywany przez Żydów w czasie święta Paschy). Wokół oskarżeń o mord rytualny zaczęły narastać opowieści, które mieszkańcom miasta (Niemcom, Polakom, Kaszubom, Kosznajderom) miały dać podstawę do wyrażania agresji wobec swych żydowskich sąsiadów. Doszło w efekcie do licznych zamieszek, a nawet w czerwcu 1900 roku do miejskiej rewolty, czym zainteresował się sam cesarz Wilhelm II dając rozkaz do wysłania do Chojnic całego batalionu wojska z Grudziądza celem rozpędzenia tłumu i powstrzymania eskalacji konfliktu oraz zagwarantowania bezpieczeństwa Żydom chojnickim. Władze II Rzeszy Niemieckiej przysyłały do Chojnic inspe-ktorów policji z Berlina jak i z zachodu Niemiec, którzy mieli rozwikłać zagadkę zabójstwa. Niestety dziś możemy powiedzieć, że ponad racjonalnością prowadze-nia dochodzeń i postępowań górę wzięły stereotypy i uprzedzenia.

Książka jest wspaniałym kluczem do historii powstawania mechanizmu prześladowań etnicznych i religijnych w Europie, szczególnie wobec Żydów. Przez pryzmat małego miasta – Chojnic, H. W. Smith ukazuje to jak proces prześladowania przebiegał od tysięcy lat. Prześladowania chojnickie wobec Żydów nie były według Smitha precedensem. Podobne działania wobec mniejszości

calosc.indd 232 2011-02-23 18:32:04

Słowo Młodych 233

miały miejsce już w Imperium Rzymskim z pewnością te najkrwawsze miały miejsce w Hiszpanii, Francji i Niemczech, nasilały się one od XII w. osiągając swe apogeum w związku z wybuchem epidemii dżumy w Europie (oskarżono Żydów o zatruwanie studni).

Zamieszki czy wręcz rewolta antyżydowska w Chojnicach była o tyle szc-zególna, że był to rok 1900 próg do XX wieku, który zapowiadał się jako era światła – elektryzacji. Stare stereotypy i uprzedzenia niestety wędrowały na wschód wraz z Żydami. Ale to nie detale i nie skrzętnie opisany scenariusz zdarzeń, ale tezy jakie stawia w swej książce H.W. Smith poruszają. Autor proponuje inne ujęcie kwestii „mordów rytualnych”, pisze o tym, że przywoływanie przez społeczeństwo kwestii „mordów rytualnych” i prześladowań utrwala w społeczeństwie więzi i w pewnym stopniu przywraca wspólną tożsamość i to stanowi faktyczny rytuał. Kategoria kozła ofiarnego jaka pojawia się w książce ma znaczenie iden-tyczne jak w pracach Rene Girarda3 . Inność ludzi powoduje ich wykluczenie i poświęcenie na ołtarzu wzajemnej nienawiści po to tylko, aby po czasie odrzucić sensowność wcześniejszego prześladowania (na jakiś czas). Niestety wybuchy niekontrolowanej nienawiści wobec Żydów powtarzały się cyklicznie, również na Pomorzu – czyli w Prusach (1881 spalenie synagogi w Szczecinku – niem. Neus-tettin).

Popularne natenczas zawołanie antyżydowskie „hep – hep” (czy nie zachował się w Chojnicach do niedawna ten mechanizm w postaci zawołania dzieci wobec osób niepełnosprawnych – „klap – klap”) wprawiało w ruch tłumy i wywoływało najgorsze instynkty w jakie człowiek jest wyposażony (otwartym pozostaje pytanie o pierwotność bądź wtórność, może te instynkty nie są wyni-kiem biologicznych uwarunkowań, a jedynie skutkiem ukształtowania przez daną kulutrę?).

Praca H.W. Smitha, ukazuje nam rosnącą rolę mediów (przełom XIX/XX w.) w kreowaniu postaw społecznych. Niemałą bowiem zasługę w podniecaniu nastrojów antyżydowskich i we wskazywaniu rzekomych morder-ców wśród Żydów odegrała prasa. W okresie wiosny i lata 1900 roku do Cho-jnic zjechali dziennikarze z całej Rzeszy, a artykuły o mordzie były drukowane w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Widoczne są siły polityczne, ide-ologie, którymi kierowała chęć zdobycia władzy na fali postaw antysemickich w społeczeństwie. Czy i dziś władzy nie zdobywa się kosztem pewnych grup ludzi czy jednostek?

3 R. Girard, Kozioł Ofiarny, tłum. M. Goszczyńska, Łódź 1991.

calosc.indd 233 2011-02-23 18:32:04

Słowo Młodych234

H.W. Smith jasno wskazuje rytuał raczej w postępowaniu chrześcijan, czyli ewangelików i katolików. Choć co sam podkreśla w 1900 roku znakomita większość biorących udział w zamieszkach była ewangelikami. Co więcej władze niemieckie próbowały zrzucić winę za rozpętanie zamieszek na Polaków, ale okazało się zupełnie inaczej, głównymi aktorami zajść i głównymi oskarżycielami byli właśnie niemieccy ewangelicy.

Książka jest wstrząsająca, na jej kartach jest przywołana postać Jana Grossa (profesor Uniwersytetu Standford, autor książki „Strach”), miejscowość Jedwabne, przyzwalająca postawa kościołów ewangelickiego, katolickiego wobec mordów na Żydach. Podtrzymywanie przez ówczesne elity religijne stereotypy doprowadzały w efekcie do spalania Żydów stodołach, do palenia synagog. I choć w Chojnicach nie zamordowano żadnego Żyda bezpośrednio w czasie zamieszek, to zniszczono ich dobytek, dorobek życia, a pośrednio doprowadzono wielu Żydów do śmierci. Niestety wybuch holocaustu miał swoje korzenie również w postawie chojniczan.

Historia jaką opisuje H.W. Smith zdarzyła się naprawdę, ale do tej pory nie spotkałem się z książką, która w tak szczery, dokumentalny sposób opisywałaby nie tylko same zdarzenia chojnickie, ale też osadzałaby je w kontekście historyc-znym i kulturowym.

Książka jest bolesna, a jej lektura obowiązkowa dla każdego chojniczanina. Zglobalizowany świat postawi przed nami w krótkim czasie ponownie niemałe wyzwanie jakim będzie życie w społeczeństwie wielokulturowym. Czy podołamy wyzwaniu? To będzie w dużej mierze zależało od stanu naszej wiedzy historyc-znej i świadomości istnienia mechanizmów społecznych, które niepostrzeżenie są w stanie uruchomić fale nienawiści.

Stowarzyszenie Arcana Historii planuje wydać przetłumaczoną na język polski książkę H.W. Smitha. Jest to książka nieprzeciętna i wprowadzenie jej na polski rynek wydawniczy jest koniecznością.

calosc.indd 234 2011-02-23 18:32:04

W roku 2008 na półkach księgarskich ukazał się IV tom wydawnictwa „Dzieje ziemi i powiatu chojnickiego” zatytułowana „Dzieje ziemi chojnickiej w wypisach” autorstwa Chojniczanina, Jacka Knopka. W listopadzie tego roku pojawił się z kolei III tom tego wydawnictwa poświęcony ludziom ziemi chojnic-kiej. Autorem III tomu jest również Jacek Knopek. Od wydania pierwszej części czterotomowej serii minęło już więc wystarczająco dużo czasu, by mogła ona zostać poddana ocenie czytelnikom. Nie zawsze były to pochlebne recenzje. Na kartach III tomu możemy znaleźć 241 biogramów postaci związa-nych z naszym powiatem. Co warte podkreślenia wiele miejsca w opracowaniu poświęcono duchownym, albowiem aż ¼ biogramów omawia tą kategorię osób. Słusznie moim zdaniem przyjęto, że w III tomie ujęto jedynie osoby nieżyjące. Autor założył także, że najważniejszym kryterium przyjętym w ich doborze był wkład, jaki wniosły one do rozwoju ziemi chojnickiej. Takie ujęcie spowodowało, że wielu biogramów trudno doszukać się w opracowaniu – a szkoda. Skoro bo-wiem na jego kartach znajdziemy biogram Józefa Rinka oraz Pawła Panske – du-chownych i intelektualistów Kosznajderii, warto, by także ująć biogram ks. Alfon-sa Schletza, skądinąd postaci nietuzinkowej. Trafnym założeniem było natomiast nieograniczanie się tylko do osób narodowości polskiej. Tym sposobem możemy doszukać się informacji o postaciach wybitnych, których życiorysów ciężko było znaleźć dotąd w innych opracowaniach wydanych w naszym regionie. Warto tu wspomnieć chociażby Marcina Fuhrmanna, rektora i wykładowcy Uniwersytetu w Lipsku, autora Stypendium Fuhrmannianum, czy też Jana Daniela Titiusa,

Dawid Prochowski

Dzieje Ziemi I Powiatu Chojnickiego. Ludzie Ziemi Chojnickiej, Tom iii.

Wybór i opracowanie Jacek Knopek

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

calosc.indd 235 2011-02-23 18:32:04

Słowo Młodych236

astronoma, fizyka i biologa, współtwórcy reguły Titiusa-Bodego, dotyczącej śred-niej odległości planet w Układzie Słonecznym.

Niestety autor ograniczył się tylko do przyjęcia pisowni imion osób naro-dowości niemieckiej w jej polskiej wersji językowej. Moim zdaniem zastosowanie niemieckich odpowiedników byłoby w tym wypadku wskazane, tym bardziej, że sam autor wyjaśnił we wstępie właściwość funkcjonowania imion w różnej formie językowej, często zamiennie. Trzeba uznać, że III tom wydawnictwa „Dzieje ziemi i powiatu chojnic-kiego” jest dziełem udanym, które po latach może wzbogacić wiedzę na temat postaci dla naszego powiatu znaczących. Można stwierdzić bezsprzecznie, że na pewno publikacja ta porządkuje dotychczasowy materiał i wypełnia lukę w tym zakresie. Pewewien niedosyt stanowi na pewno fakt dotyczący jej objętości. Moż-na by wszakże pokusić się o nieco szersze opracowanie, zwłaszcza, że od wydania poprzedniego tomu wydawnictwa minęły już dwa lata. Miejmy jednak nadzieję, że kolejne tomy monografii okażą się jeszcze lepsze, służąc jako cenne źródło in-formacji nie tylko dla badaczy i regionalistów, ale także mieszkańców powiatu chojnickiego. Oby ta teza przyświecała autorom kolejnych części wydawnictwa.

calosc.indd 236 2011-02-23 18:32:04

Marcin Wałdoch

Andrzej Ortmann, Przydrożne Znaki

Pobożności Ludowej1

Słowo Młodych3/(14)2010 – 01.09.2010, 4/(15)2010 – 01.12.2010

rok iv

Gdańszczanin z urodzenia proponuje chojniczanom i mieszkańcom de-kanatu chojnickiego książkę traktującą o znakach pobożności ludowej. Ogrom pracy jaki włożył autor jest widoczny na kartach książki, wreszcie mamy możli-wość rozeznania się w intencjach jakie mogły kierować fundowaniem poszczegól-nych miejsc kultu, które mijamy na co dzień.

Materiał zawarty w książce jest świadectwem historii opisywanych miejsc. Dla autora miejsca pobożności ludowej są wyrazem duchowości i wiary miesz-kańców tej ziemi. Rzeczywiście należy zwrócić uwagę na fenomenalny wręcz aspekt związany z pracą jakiej dokonał Andrzej Ortmann. Religijność jako posta-wa transcendentalna jest przez mieszkańców ziemi chojnickiej kultywowana na szeroką skalę poprzez wytwarzaną przez nich kulturę materialną. Ilość znaków pobożności na tak małym terenie jest spora, praktycznie wszędzie, jako katolicy, krzyżem właśnie przez wieki naznaczyliśmy przynależność tej ziemi do jej miesz-kańców będących wyznawcami Kościoła Rzymskokatolickiego. Scharakteryzowa-ne przez Andrzeja Ortamanna miejsca umacniają wiarę w przechodniach i miesz-kańcach którzy oddają się modlitwie czy medytacji przy nich, ale też są wyrazem twórczości ludowej i naszego lokalnego charakteru. Oczywiście reprodukcyjność

1 A. Ortmann, Przydrożne znaki pobożności ludowej, Czartołomie – Chojnice - Bydgoszcz 2010, stron 110.

calosc.indd 237 2011-02-23 18:32:05

Słowo Młodych238

pożądanych wzorców i postaw, zachowań jakie mają prezentować kolejne pokole-nia tej ziemi jest celem pedagogicznym istnienia tychże kapliczek – i też troskę tę widać w autorze, gdy wspomina o kilku miejscowościach dekanatu chojnickiego gdzie nie stworzono dotąd żadnego miejsca kultu związanego z religią katolicką.

Pozycja ta z pewnością wpłynie dodatnio na stan naszej świadomości o historii naszej lokalnej wspólnoty i będzie kolejną pozycją stanowiącą o na-szej tożsamości. Książka została tak napisana, aby można było, będąc wiernym Kościoła Katolickiego, z łatwością odnaleźć swoją parafię i rozpoznane w niej przez autora miejsca kultu. Opracowanie Andrzeja Ortmanna jest dobrze udoku-mentowane i godne rekomendacji dla każdego mieszkańca dekanatu chojnickie-go. Daje nam wiedzę nie tylko o przydrożnych znakach pobożności ludowej, ale i o historii ludzi, miejsc i po prostu o historii naszej lokalnej wspólnoty.

calosc.indd 238 2011-02-23 18:32:05

NOTY O AUTORACH

•mgr Marcin Adamiak - doktorant na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Gdańskie-go. Pisze doktorat pt.: Rząd polski na wychodźstwie wobec wojny sowiecko-fińskiej.

•mgr Wiesława Gołuńska - historyk, nauczyciel, regionalista, artystka malarz, autor licznych artykułów z zakresu historii lokalnej.

•mgr Jarosław Grochowski – politolog, absolwent Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, zajmuje się historią sportu jako narzędzia propagandy politycznej.

•mgr Michał Januszewski - teolog, pedagog absolwent UKSW w Warszawie, absolwent studiów doktoranckich Uniwersytetu Gdańskiego w zakresie pedagogiki. Nauczyciel akademicki w Wyższej Szkole Bezpieczeństwa w Gdańsku. Redaktor „Słowa Młodych”.

• lic. Iwona Kortas – absolwent Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy na kierunku pedagogika resocjalizacyjna.

•mgr Grzegorz Krasinkiewicz - absolwent Uniwersytetu Szczecińskiego, kierunek sto-sunki międzynarodowe.

•mgr Izabela Mazanowska – pracownik Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku, De-legatura w Bydgoszczy.

• mgr Andrzej Mielke – politolog, absolwent Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy. Samorządowiec, długoletni radny Rady Miejskiej w Chojnicach, prezes Boxing Team Chojnice, redaktor gazety „W Rodzinie”. Działacz środowisk katolickich, członek licznych organizacji pozarządowych.

calosc.indd 239 2011-02-23 18:32:05

Słowo Młodych240

•mgr Andrzej Ortmann – absolwent UKSW w Warszawie, pasjonat historii regionu.

•mgr Dawid Prochowski - politolog, absolwent Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego, autor licznych artykułów o tematyce historyczno – regionalnej i politologicznej. Skarbnik Stowarzyszenia Arcana Historii, redaktor „Słowa Młodych”.

•mgr Mirosław Rekowski – politolog, absolwent Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, pasjonat historii regionu i kultury żydowskiej.

•mgr Piotr Stanisławski – politolog absolwent Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.

•mgr Oskar Szwabowski – absolwent Uniwersytetu Szczecińskiego. Autor licznych arty-kułów naukowych, recenzji, oraz książki: Opowiadania z ulicy Alexandros Grigoropoulos, Gdynia 2009.

•mgr Michał Wilczewski – absolwent stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Szczecińskim, obecnie doktorant w Instytucie Politologii. Stypendysta niemieckiej Fun-dacji Kruppa, odbył wiele staży zagranicznych.W obszarze jego zainteresowań znajdują się zagadnienia związane z integracją europej-ską, bezpieczeństwem energetycznym oraz globalizacją.

•lic. Jacek Wałdoch – absolwent Wydziału Prawa Uniwersytetu Gdańskiego, na kierun-ku administracja, obecnie student IV roku administracji na tym samym wydziale.

• mgr Marcin Wałdoch – politolog, absolwent Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy i studiów doktoranckich na Uniwersytecie Gdańskim. Prezes Stowarzysze-nia Arcana Historii, redaktor „Słowa Młodych” członek Towarzystwa Naukowego Au-stralii i Nowej Zelandii.

•mgr Adam Węsierski – historyk, regionalista, autor wielu artykułów i kilku pozycji książkowych z zakresu historii regionalnej.

•mgr Przemysław Zientkowski – absolwent filozofii na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu; ukończył studia podyplomowe w zakresie prawa europejskiego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Mikołaja Koper-nika w Toruniu; prowadzi zajęcia z zakresu filozofii na Powszechnej Wyższej Szkole Humanistycznej „Pomerania” w Chojnicach, przygotowuje rozprawę doktorską; zainte-resowania badawcze: filozofia społeczna, filozofia polityki, prawa człowieka.

calosc.indd 240 2011-02-23 18:32:05

calosc.indd 241 2011-02-23 18:32:06