Przecież kwiaty nie krwawią - kuchnia feministyczna.

8
Przecież kwiaty nie krwawią kuchnia femenistyczna «But flowers don’t bleed – the feminist cuisine» by Agnieszka Gajewska Source: Time of Culture (Czas Kultury), issue: 05 / 2008, pages: 1723, on www.ceeol.com .

Transcript of Przecież kwiaty nie krwawią - kuchnia feministyczna.

 

Przecież kwiaty nie krwawią ­ kuchnia femenistyczna

«But flowers don’t bleed – the feminist cuisine»

by Agnieszka Gajewska

Source:Time of Culture (Czas Kultury), issue: 05 / 2008, pages: 17­23, on www.ceeol.com.

Gdyby najwa˝niejszym pytaniem w tradycji judeochrzeÊcijaƒskiej by∏o to, czyEwie smakowa∏o jab∏ko, nie ˝ylibyÊmy w kulturze patriarchalnej. Poznanie mo-g∏oby mieç kwaÊny, gorzki lub s∏odki smak, zale˝nie od tego, jak opisane zosta-∏yby jej wra˝enia. I byç mo˝e przez ca∏e wieki ten smak owocu by∏by punktemwyjÊcia rozwa˝aƒ etnologów i religioznawców. Dla Hélène Cixous Ksi´ga Ro-dzaju opowiada o kobiecie skuszonej nie przez w´˝a, lecz przez jab∏ko, któreapeluje o poznanie. Przeciwstawiajàc si´ abstrakcyjnemu zakazowi, Ewa wybie-ra rozkosz poznania, smakuje wn´trze owocu i dowiaduje si´, ˝e jest dobre1.Gest Ewy ukazuje jej stosunek do w∏asnego wn´trza, brak l´ku przed penetracjài dotkni´cia od wewnàtrz2. Egzegetyczne niedopatrzenie naprawia Jolanta Brach-

17RoÊl-innoÊç

+

Agnieszka Gajewska

Przecie˝ kwiaty nie krwawià – kuchnia feministyczna

— 1) K∏osiƒska K., Miniatury. Czytanie i pisanie „kobiece”, Katowice 2006, s. 55. 2) Tam˝e, s. 16.

s. 17, 20:

Pestki palmy lodoicji

seszelskiej, która

posiada najwi´ksze

pojedyncze owoce

na Êwiecie.

Fot. Justyna Wiland

-Czaina w eseju „WiÊnia i rozumienie”, w którym dowodzi, ˝e najlepszym spo-sobem na poznanie „drobiny bytu” jest dotkni´cie, a potem zjedzenie owocu.Zgoda na przyj´cie do w∏asnego wn´trza i smakowanie wiÊni wià˝e si´ z akcep-tacjà tego, ˝e poznanie Êwiata nie jest obiektywne, gdy˝ zale˝y od wra˝liwoÊciumys∏u i cia∏a poznajàcego: [o]woc wiÊni zwraca nas ku zmys∏owej stronie ˝y-cia i przywo∏uje jà jako wartoÊç3. Kategoria wra˝liwoÊci jest najistotniejszà ka-tegorià wspó∏czesnej humanistyki, a filozofowie, socjolodzy, historycy i literatu-roznawcy ciàgle na nowo próbujà przedefiniowaç „polityk´ umiejscowienia”,zwracajàc uwag´ na p∏eç, etnicznoÊç, wyznanie, klas´ spo∏ecznà. Chcia∏abym do-daç do tych wyró˝ników wegetarianizm, roboczo zdefiniowany przez negacj´ –jako „niejedzenie mi´sa”. Czy odmowa przyjmowania do w∏asnego wn´trza cia∏zwierzàt jest równie istotna jak konfesja? A mo˝e zapytaç inaczej: czy czytelni-cy, którzy sà wegetarianami, zwracajà uwag´ na inne aspekty utworów literac-kich i filozoficznych? Lektura ksià˝ek Petera Singera („Wyzwolenie zwierzàt”),Marii Grodeckiej („Zmierzch ÊwiadomoÊci ∏owcy”) czy Agnieszki Dyczewskiej(„Âwiatopoglàd na talerzu. Wegetarianizm jako przejaw wspó∏czesnej religijno-Êci”) nie pozostawia wàtpliwoÊci, ˝e dieta wegetariaƒska jest odpowiedzià rów-nie politycznà, jak postkolonializm czy ruch alterglobalistyczny.

G∏´boki wegetarianizm Carol J. Adams uwa˝a, ˝e feministki powinny byç wegetariankami. Na ok∏adce„Sexual Politics of Meat” (1990), bezpoÊrednio nawiàzujàcej do wa˝nej ksià˝kiKate Millett „Sexual Politics”, wizerunek kobiety przecinajà linie odgraniczajà-ce poszczególne cz´Êci cia∏a, na nich wypisane sà nazwy: ˝eberka, ∏opatka, szyn-ka. To bunt przeciw reprezentacjom kobiecego cia∏a skoncentrowanych na pier-siach, udach, brzuchu, poÊladkach. Obraz „kobiety do zjedzenia” zak∏óca tak˝eutarte schematy j´zykowe, dzi´ki którym akty rzezi zwierzàt zostajà ukryte: s∏o-wa „wo∏owina” czy „humanitarne zabijanie” wymazujà wspó∏odpowiedzialnoÊçza pozbawianie ˝ycia4. Analogia jest oczywista: kobiece cia∏o w kulturze patriar-chalnej traktowane jest tak samo, jak cia∏o zwierz´cia. Etycznà odpowiedzià musiwi´c byç wegetarianizm. Odmowa jedzenia mi´sa jest odmowà uczestnictwaw kulturze dominujàcej, dla której cierpienie i uprzedmiotowienie kobiet i zwie-rzàt to kwestia fundamentalna5. Zaproponowany przez Adams koncept cia∏a wegetariaƒskiego s∏u˝y rozbudzaniuwra˝liwoÊci wÊród filozofów i literaturoznawców: autorka pisze w∏asnà histori´literatury feministycznej, by pokazaç, ˝e w kulturze patriarchalnej aspekt moral-nej odpowiedzialnoÊci za zjadanie zwierzàt jest spychany na margines. Analizu-jàc mi´dzy innymi teksty Mary Woollstonecraft czy Mary Shelley, wskazuje, ˝ewegetarianizm jest od poczàtku zwiàzany z feminizmem, a paralela mi´dzy opre-sjà zwierzàt i kobiet by∏a dla dzia∏aczy/dzia∏aczek ruchu emancypacyjnego oczy-wista. Ma to konsekwencje dla zorientowanego feministycznie literaturoznaw-

18 CzasKultury / 5 – 2008

Access via CEEOL NL Germany

stwa: krytyka uto˝samiajàca si´ z martwymi zwierz´tami wià˝e si´ z odkryciemmoralnie odpowiedzialnej przyjemnoÊci p∏ynàcej z jedzenia posi∏ków wegeta-riaƒskich. Zapominajàc o mi´sie, przestajemy mówiç o „nieobecnym referencie”,a zaczynamy opowiadaç o zwierz´ciu jako indywidualnym istnieniu. Patriarchal-ne wartoÊci wyra˝ajà symboliczne obrazy ofiarowywania zwierzàt, które zdra-dzajà cechy tej kultury: dominacj´, kontrol´ i nieuniknionà przemoc. Âwiat roÊlinnatomiast dostarcza cz∏owiekowi po˝ywienia i ubraƒ, a przy tym wià˝e si´ z innàwizjà Êwiata, w którym harmonijne nast´powanie po sobie pór roku wyznaczapowolne zmiany i przewidywalne konsekwencje. Polityczne implikacje takiej wi-zji sà oczywiste: organiczne zwiàzki cz∏owieka ze Êwiatem, harmonia zamiastdominacji. Symboliczne przedstawienia koncentrujà si´ na Êwiecie roÊlinnym,wolnym od przemocy, cierpienia, rozlewu krwi. Wra˝liwa krytyka rewidujàcapatriarchalnà kultur´ skupia si´ w du˝ej mierze na postawie badacza i badaczki.By odmówiç uczestnictwa w kulturze dominujàcej, by móc jà oceniç i kreowaçnowe obrazy porzàdku spo∏ecznego, trzeba mieç wegetariaƒskie cia∏o6. MichaelAllen Fox w „Deep Vegetarianism” dopowiada, ˝e weganizm jest bli˝szy tej wi-zji Êwiata, która tak pociàga Adams, poniewa˝ pozwala ca∏kowicie przedefinio-waç zwiàzki mi´dzy ludêmi i zwierz´tami.

Jaroszki Polska kuchnia bezmi´sna – podkreÊla Adrianna Ewa Stawska – korzeniamitkwiàca w poÊcie liturgicznym, niewiele ma wspólnego z wyrzeczeniami. Toczysta rozkosz dla podniebienia7. Dni postu korespondowa∏y z przyzwyczaje-niami kulinarnymi, poniewa˝ dopiero od niedawna, od nieca∏ych stu lat, ludziejadajà mi´so codziennie. Przez wieki nie by∏ to podstawowy sk∏adnik posi∏ków.Polskie s∏owo „jarosz” najcz´Êciej nie budzi sympatii autorów s∏owników:jarstwo – wegetarianizm, [...] dziwaczne przyk∏ady niemieckich terminówwegetariaƒskich, dokonane u schy∏ku XIX w. przez pierwszego w Polsce „ja-rzyno-maniaka” (Moes-Oskragie∏∏o, „Jarstwo i we∏niarstwo”) rozpropago-wane na ∏amach warszawskiego „Tygodnika Ilustrowanego” w 1900–19148.

19RoÊl-innoÊç

+

— 3) Brach-Czaina J., Szczeliny istnienia, Warszawa 1992, s. 16. 4) Por.: Lockie S., Hayward J., Salem N., Book reviews, „Agriculture and Human Values” 19/2002,

s. 361–363. 5) Adams C. J., The Sexual Politics of Meat: A Feminist-vegetarian Critical Theory, Continuum

International Publishing Group 2000. 6) Koncepcja Adams zosta∏a omówiona krytycznie m.in. przez Kathryn Paxton George w Animal,

Vegetable, or Woman?, która podkreÊla, ˝e model etyki uniwersalnej zaproponowany w ksià˝ceAdams jest zachodniocentryczny i nie uwzgl´dnia biednych regionów Êwiata, w których kobiety niemajà wp∏ywu na to, co jedzà, a tak˝e tych, którzy ze wzgl´dów zdrowotnych zdani sà na mi´snà die-t´. Ksià˝ka Paxton wnosi jednak do wegetariaƒskiej debaty nowe elementy, gdy˝ analizujàc porad-niki dotyczàce zasad zdrowego ˝ywienia, zwraca uwag´ na zawarte w nich nieprzychylne opinie natemat weganizmu, podczas gdy w tych samych ksià˝kach ignorowane jest ca∏kowicie ryzyko zwià-zane ze spo˝ywaniem mi´sa. Por.: Lockie S., Hayward J., Salem N., Book reviews, op. cit.

7) Stawska A. E., Mlecznych barów czar, „Zabytki. Heritage” 7/2008, s. 46. 8) Baƒkowski A., Etymologiczny s∏ownik j´zyka polskiego, t. 1, Warszawa 2000.

„Jarzyno-maniak” nie brzmi jak komplement, ale w sukurs zabiegowi zdyskredy-towania diety wegetariaƒskiej przychodzà te˝ przyk∏ady ze „S∏ownika j´zykapolskiego” pod redakcjà Witolda Doroszewskiego: [m]amy˝ ho∏dowaç jarstwu?Jarosze raczej nie cieszyli si´ uznaniem spo∏ecznym, a literackie pochodzenie ter-minu nie zjedna∏o sympatii j´zykoznawców. W polskim pisarstwie feministycznym rzadko spotykamy przepisy kulinarne, je-Êli jednak si´ pojawiajà, sà to najcz´Êciej receptury jarskie. Nie majà one wy∏àcz-nie charakteru partytury, zapisu, który czytelnik lub czytelniczka mogà wykonaç9

i w ten sposób uczestniczyç w estetycznym doÊwiadczeniu, ale stanowià istotnyelement kompozycyjny. W opowiadaniu „Otwórz oczy, ju˝ nie ˝yjesz” OlgiTokarczuk g∏ówna bohaterka czyta krymina∏, w którym bohaterowie jedzàmniej lub bardziej wykwintne dania, a to bezpoÊrednio wp∏ywa na decyzj´, copowinna zrobiç na obiad: C. pomyÊla∏a, ˝e dawno nie robi∏a naleÊników10 –wtràca narrator opowiadania, a to zrozumia∏e dla czytelników przenikanieÊwiata krymina∏u i g∏ównej bohaterki ma powa˝ne konsekwencje dla wykryciamordercy. Wykorzystany tu zabieg budzenia apetytu czytelników przez opo-wiadanie o jedzeniu zaciera granic´ mi´dzy fikcjà literackà a doÊwiadczaniemrzeczywistoÊci.

20 CzasKultury / 5 – 2008

PowieÊç tej samej autorki „Dom dzienny, dom nocny” mo˝na czytaç jak sprofi-lowanà ksià˝k´ kucharskà, motywem przewodnim sà w niej dania z grzybów.Rozdzia∏ poÊwi´cony borowikowi ponuremu w Êmietanie koƒczy si´ przepisem,który koresponduje z recepturà na tort z muchomora czerwonego umieszczonà nazak∏adce ksià˝ki i powtórzonà jako osobny podrozdzia∏ – oba zawierajà pewnàdawk´ trucizny, a ich spo˝ycie mo˝e wywo∏aç komplikacje zdrowotne. I co z te-go? – pyta narratorka, skoro na przyk∏ad olszówk´ dopiero niedawno sklasyfiko-wano jako grzyb trujàcy, podczas gdy wiele pokoleƒ jad∏o jà i docenia∏o jej smak.Liczy si´ wi´c tradycja ustna i opinie niespecjalistów, to nie naukowcy sà tu eks-pertami, ale osoby jedzàce. Zamiast mikroskopu – garnek, zamiast odczynników– odlewanie zatrutej wody i d∏ugie gotowanie. Wyraêna jest tu ch´ç powrotu doczasów przedmodernistycznych. Co jednak oznacza pointa przepisu na tort z mu-chomora: [j]eÊç powoli. Czekaç? OczywiÊcie myÊlimy o Êmiertelnym zatruciu,jednak zjedzenie muchomora czerwonego, choç wywo∏uje powa˝ne zaburzenia,rzadko jest przyczynà Êmierci (mimo to cz´sto si´gajà po niego samobójcy). Mu-chomora czerwonego spo˝ywa si´ tak˝e w celach odurzajàcych, wi´c recepturaoznaczaç mo˝e oczekiwanie na wizj´. Przepis na s∏odki tort z muchomora patro-nuje ca∏ej powieÊci, grzybnia jest tutaj odmiennà organizacjà przestrzenno-wege-tatywnà, a cz∏owiek ze swoimi antropocentrycznymi za∏o˝eniami, wraz z nie-zmiernie cz´sto odczuwanym l´kiem przed Êmiercià, nie mo˝e jej zrozumieç.Wyzbycie si´ strachu przed grzybami to poczàtek na d∏ugiej drodze, którà trzebaprzebyç, by pozbyç si´ baga˝u naukowej wiedzy o Êwiecie roÊlin i grzybów. Bohaterka-narratorka kwalifikuje grzyby wed∏ug w∏asnego klucza: zanim je ze-rwie, smakuje kawa∏ek, wychodzi im na spotkanie i sprawdza ich kulinarnàprzydatnoÊç. W „Domu dziennym, domu nocnym” znajdujemy wi´c przepisy nadania z grzybów uznanych za niejadalne lub trujàce. Otoczenie bohaterki niech´t-nie eksperymentuje na w∏asnym ciele, ona sama te˝ Êledzi w∏asne samopoczucie,by upewniç si´, ˝e intuicja jej nie zwodzi, ˝e ma racj´, gdy nie rezygnuje z przy-jemnoÊci jedzenia grzybów: nigdy nie umar∏am, nigdy nie zdarzy∏o mi si´ umie-raç od grzyba. Mo˝e z powodu innych rzeczy tak, ale nie od grzyba. Tak nauczy-∏am si´ jeÊç go∏àbki grynszpanowe, których nikt nie zbiera i od których w lesierobi si´ w sierpniu ˝ó∏to. Tak nauczy∏am si´ jeÊç piestrzyc´, o kszta∏tach wystar-czajàco egzotycznych, ˝e mog∏aby s∏u˝yç architektom jako przyk∏ad konstrukcjidoskona∏ej. I muchomory, cudne amanity – sma˝y∏am ich kapelusze i posypy-wa∏am pietruszkà. By∏y zbyt smaczne, ˝eby mog∏y byç trujàce11. Ta pasja przy-

21RoÊl-innoÊç

+

— 9) Elizabeth Telfer w Food for Thought: Philosophy and Food oprócz rozwa˝aƒ nad etykà i wegeta-

rianizmem zastanawia si´ tak˝e, czy mo˝na traktowaç przygotowywane dania jak dzie∏o artystycz-ne i podkreÊla, ˝e niejednokrotnie sztuka kulinarna spe∏nia wymogi stawiane przez filozoficzne de-finicje. Gotowanie to kreacja, opisy daƒ niejednokrotnie przypominajà opisy dzie∏ sztuki, a kucharzporównywany bywa do muzyka wykonujàcego utwór na podstawie partytury – muzyka w zapisienutowym nie brzmi, przepis kulinarny domaga si´ wykonania. Telfer E., Food for Thought: Philo-sophy and Food, Routledge 1996.

10) Tokarczuk O., Gra na wielu b´benkach: 19 opowiadaƒ, Wa∏brzych 2001, s. 21. 11) Tokarczuk O., Dom dzienny, dom nocny, Wa∏brzych 1998, s. 209–210.

rzàdzania deseru z purchawek, borowika ponurego w Êmietanie, tortu z mucho-mora czerwonego, krokietów z flammuliny zdradza fascynacj´ grzybowymÊwiatem i przeplata si´ z deklaracjami – gdybym nie by∏a cz∏owiekiem, by∏abymgrzybem, a to uto˝samienie musi prowadziç do rozterek: [p]rzynosi∏am ca∏ekosze, rozk∏ada∏am je na gazetach i patrzy∏am na ten zbiór jak najd∏u˝ej, jakmog∏am, a˝ wreszcie przychodzi∏a ta chwila, gdy trzeba by∏o wziàç do r´ki nó˝i ciàç ich mi´kkie, dziecinne cia∏a, odcinaç im kapelusze i nabijaç je na ostrzatarniny, ˝eby sch∏y. Kolczaste ga∏àzki z ukrzy˝owanymi na nich kapeluszamica∏à jesieƒ podpiera∏y nasz dom12. Delikatna skórka grzybów przypomina dzie-ci´cà, tarnina i przebijanie poszczególnych cz´Êci – scen´ ukrzy˝owania. I choçjest skóra, nie ma krwi, wi´c nie mo˝na utrzymaç skojarzeƒ, pozostaje natomiastprzyjemny zapach, który wype∏nia ca∏y dom. Zmys∏owe przenikanie grzybów i roÊlin do Êwiata cz∏owieka nie zawsze wià˝esi´ z przyjemnoÊcià. Uczulenie na trawy i towarzyszàcy mu uporczywy katar todla bohaterów powieÊci znak, ˝e trawy ich rozpoznajà, mo˝e nawet mszczà si´w ten sposób za koszenie ∏àk. W ka˝dym razie jest to dla nich znak spotkaniai przenikania, interakcji, bycia razem, wspó∏obecnoÊci. Galicyjska kuchnia Jolanty Brach-Czainy kierowana jest do tych, którzy brzydzàsi´ smakiem krwi. W „B∏onach umys∏u” autorka podaje przepis na kabaczkaz pomidorami. Przepis jest wyjàtkowo szczegó∏owy, dotyczy tak˝e sposobu po-dania oraz sugeruje kolejnoÊç zjadania warzyw i grzybów. Istotnym sk∏adnikiempotrawy jest czerwony kwiat nasturcji. I tu dochodzimy do najbardziej niepoko-jàcego fragmentu: zarówno kwiat, jak i obierany ze skórki pomidor przypomina-jà o „t´tniczej krwi”, choç danie Brach-Czaina poleca∏a jaroszom. Skojarzeniadotyczà tortur: we wn´trzu rozchylonego kielicha widaç nabrzmia∏e ciemnobrà-zowe pr´gi, jak bryzgi krwi zeschni´tej na Êcianach wi´zienia, choç przecie˝kwiaty nie krwawià, z pomidorów musi byç wczeÊniej zdj´ta skórka, która posparzeniu owoców ∏atwo schodzi. Zrywana ˝ywcem z ràk skóra – trzeba najpierwno˝em naciàç naoko∏o przegub d∏oni – zwisa u palców jak zasnute r´kawiczki.PrzechodnioÊç Êwiata roÊlinnego i cierpienia cz∏owieka jest czytelna i ma∏o ape-tyczna. Odnajdujemy podobieƒstwa z asocjacjami bohaterki „Domu dziennego,domu nocnego”, pochylajàcej si´ z no˝em nad grzybami, myÊlàcej o mordowa-niu dzieci. W obrazku-medytacji Jolanty, córki Ireny, chodzi nie tylko o to, ˝eniejednokrotnie stajemy po stronie niszczàcych si∏ natury. S∏owem kluczowymw tym przepisie nie jest ani nasturcja, ani kabaczek, ani pomidory, lecz Galicjai jej historia. Ju˝ przy nakrywaniu do sto∏u okazuje si´, ˝e w domu nie ocala∏ ˝a-den serwis obiadowy, opisom zbrodniczych tortur towarzyszà pytania o pami´ç:[m]yÊlimy jednak o pami´ci, mimo ˝e, jak sàdzimy, roÊliny jej nie majà i nieprzekazujà z pokolenia na pokolenie ˝adnych wiadomoÊci. Pozostaje spra-wa przypadkowych Êladów, których nie zatarto przez niedopatrzenie, i dziÊodnajdywanych w nieoczekiwanych miejscach. Czasem ju˝ tylko w sokachroÊlin13.

22 CzasKultury / 5 – 2008

Mo˝na przeczytaç ten fragment jako ironicznà odpowiedê na wegetariaƒskie ma-rzenie o bezkrwistym posi∏ku, co niewàtpliwie wià˝e si´ te˝ z holistycznà kon-cepcjà przyrody Brach-Czainy, wyartyku∏owanà w „Metafizyce mi´sa”. W tymmiejscu istotniejsza jest jednak tradycja przekazywania przepisów kulinarnych,w których pozostaje Êlad po poprzednich pokoleniach, po ich cierpieniachi przelanej krwi. Nie mo˝na odseparowaç kuchni galicyjskiej od historii Galicji,poniewa˝ jest ona jej integralnà cz´Êcià. Twierdzenie, ˝e roÊliny nie majà pami´-ci, zosta∏o podane w wàtpliwoÊç, zastrze˝enie budzà antropocentryczne sposobypoznawania, a czytajàc ten przepis przez esej „WiÊnia i rozumienie”, mo˝na za-daç sobie pytanie o stopieƒ wra˝liwoÊci na spotykane obiekty: niezb´dnym wa-runkiem rozumienia komunikatów bytu jest nasza gotowoÊç do wys∏uchania ich.Skupienie. Napi´ta uwaga. To jednak my czytamy, choç tylko to, co jest nam da-ne do odczytania14. By zobaczyç histori´ Galicji w tradycyjnych jarskich potra-wach, nie mo˝na si´ przecie˝ kierowaç „zdrowym rozsàdkiem” czy epistemolo-gicznymi teoriami. Przenikanie Êwiata roÊlinnego i ludzkiego wraz z wszystkimiskojarzeniami czy kulturowymi odniesieniami odbywa si´ przez zjadanie, przyj-mowanie do w∏asnego wn´trza, zgod´ na poznanie od Êrodka: [o]d lekkiego, na-skórkowego kontaktu, po ca∏kowite przylgni´cie, od obejmowania, Êciskania,duszenia, przez szarpanie, mia˝d˝enie a˝ do rozpuszczenia – wszystkie te do-tkni´cia sà formami mego obcowania ze Êwiatem i z samà sobà15. A kwiaty, po-midory i kabaczki rosnà przecie˝ w ziemi, w której pochowani sà nasi najbli˝si. Esej o wiÊni koƒczy si´ przepisem na pierogi. Sceneria wydaje si´ ta sama, co po-przednio: z przekrojonego pieroga wyp∏ywa stru˝ka czerwonego soku, a jednakpointa jest inna. Zamiast spodziewanej cierpkoÊci wiÊni czy skojarzeƒ z krwiàdoÊwiadczamy ∏agodnoÊci i s∏odyczy: [w]i´c chocia˝ ostry smak wiÊni zdawa∏si´ przedtem tak doskonale odpowiadaç smakowi istnienia, warto pami´taç, ˝esà okolicznoÊci, w których ta sama wiÊnia ujawnia inne smaki16. Zupe∏nie jakbyktoÊ nam poradzi∏: nie uprzedzaj si´, spróbuj, a dopiero potem zadecyduj, czy cismakuje. Zjadajàc, ryzykujemy rozczarowanie, a nawet obrzydzenie, mo˝emyte˝ doÊwiadczyç rozkoszy. Klasyfikacje botaniczne niewiele mówià nam o Êwie-cie roÊlinnym, nadal najpewniejszà formà poznania tej tajemniczej formy istnie-nia, z którà nie mo˝emy si´ komunikowaç, pozostaje nie mikroskop, ale indywi-dualne poznanie zmys∏owe: dotykanie, oglàdanie i zjadanie. Teraz te˝ ca∏kowiciezrozumia∏e stajà si´ pierwsze wersy „Erotyku” Ewy Sonnenberg:

JesteÊ najpi´kniejszà lodówkà do której wrzucam Poziomki truskawki fasolk´ i groszek. ÔÔ

23RoÊl-innoÊç

— 12) Tam˝e, s. 208. 13) Jolanta, córka Ireny, B∏ony umys∏u, s. 36. 14) Brach-Czaina J., op. cit., s. 21. 15) Jolanta, córka Ireny, op. cit., s. 67. 16) Jolanta Brach-Czaina, op. cit., s. 23.