Lubelska rozmowa o folkloryzmie [głos w dyskusji]

11
DWUMIESIĘCZNIK NAUKOWO-LITERACKI LIPIEC-GRUDZIEŃ PL ISSN 0024-4708

Transcript of Lubelska rozmowa o folkloryzmie [głos w dyskusji]

DWUMIESIĘCZNIK NAUKOWO-LITERACKI LIPIEC-GRUDZIEŃ

PL ISSN 0024-4708

literatura ludowa DWUMIESIĘCZNIK

NAUKOWO-LITERACKI

POLSKIE TOWARZYSTWO LUDOZNAWCZE

Nr 4-6 (XXXI)

LIPIEC-GRUDZIEŃ 1987

WARSZAWA 1988 WROCŁAW PAŃSTWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE

My b

- n / h - k i

W

~ y < f j ( f y y ^ ) Y ]

87

Micha! Waliński. Próbowałem trochę przesłuchiwać się dyskusji na temat fol-kloryzmu w latach siedemdziesiątych. I zacznę od mojego wewnętrznego odczucia. To znaczy, gdybym dokonał autoanalizy, to stwierdziłbym, że jestem w sytuacji —

jak ją określa Festinger — dysonansu poznawczego14. Z jednej strony "-•••• w s. przyznaję, że od czasu do czasu lubię sobie kupić coś w „Cepelii" i nawe: je nogą, kiedy słucham kawałków z nagrań „folkloru festiwalowego", ba, p o d ś p i m a B sobie, więc nie mogą mówić, że zdecydowanie nie lubię tego. Ale z drugie; stracgs, kiedy patrzę na hybrydę zwaną folkloryzmem z perspektywy — po p i e — — szeroko rozumianej współczesnej rzeczywistości kulturalnej, a po drugie — —_ ¿c na względzie cele folklorystyki jako nauki, to pojawiają się w moim w i d a s s a akcenty krytycyzmu wobec tych zjawisk folkloryzacyjnych i dlatego może n 'sr.~ wiej byłoby mi nazwać to, przykrą skądinąd psychologicznie, sytuacją dysor issa poznawczego. Otóż pragnę zwrócić uwagę na kilka problemów, a materiały - e -plifikacyjne z „przeglądów prasy" i obserwacji faktów z lat siedemdz:e; ^ skłaniają właśnie do refleksji bardziej krytycznych. Otóż w pewnych głosach n To-czącej się dyskusji optowanie za folkloryzmem było, przynajmniej ja tak to :•:: — -tałem, jak gdyby wyraźnym postulatem pod adresem folklorystyki naukowi. 7 znaczy odniosłem takie wrażenie, że folkloryzm miałby być tym, czym folki o—sc. mieliby się dzisiaj zajmować. A z takim stanowiskiem trudno mi się do 's. net zgodzić (chociaż z pewnych względów może można go nawet bronić). D i a : i i i :" Dlatego, że stwierdzono w te j dyskusji wielokrotnie, że te stare folklory, kt re ss zgasłą jakąś tam historią, łączą się dzisiaj, właśnie „na zasadzie folkloryz— -w nurt, w cały proces kulturalny („kulturowy"?) we współczesnej rzeczywisto« społecznej i de facto s tają się czymś w rodzaju współczesnego folkloru. Bo i ja nieco inaczej patrzę na zagadnienie samego folkloru współczesnego i wydaje —_ się, że tego folkloru szukać trzeba dzisiaj zupełnie gdzieś indziej, tzn. głównie iećz^i poza zjawiskami obejmowanymi folkloryzmem, chociaż różne formy tzw. folki: : ; mu, które dla mnie są przede wszystkim formami instytucjonalnymi, mogą twe::; . animować coś w rodzaju, w jakieś mierze autentycznych i spontanicznych zachowań folklorystycznych, np. jakiś „folklor okołofestiwalowy". Słowem folkloryzm — tworzyć folklor.

Następna sprawa, która nakazuje mi bardziej krytycznie patrzeć na zjawiska folkloryzmu, to sprawa wielkości funkcji, które potrafi folkloryzm pełnić, ca można wyczytać częściowo1 z głosów w dyskusji i wypowiedziach na temat folklor; : -mu w Polsce bądź też z różnych opracowań dokumentujących sytuację w inny:z krajach. Dziwne albowiem to zjawisko, które potrafi spełnić aż tyle funkcji: wy-chowawczą, dydaktyczną, dalej — może służyć celom: religijnym, ideologicznym, propagandowym, reklamowym, bywało i bywa podstawą ruchów regionalis:;.::-nych, służyło i dzisiaj jeszcze służy jakimś szlachetnym ruchom niepodległość.:-wym, propaństwowym, chociaż z drugiej strony — tuta j to zostało już powiećii i-ne — odgrywało, czy odgrywa rolę zdecydowanie negatywną, w służbie np. nac; : -nalizmu czy szowinizmu, choćby faszystowska „kariera" folkloryzmu. Poza tym wspomniana tu ta j funkcja komercyjna, ludyczna, widowiskowa. Na pewno ta wie-lość funkcji ma swoje określone przyczyny, niemniej przeto jednak nie jest to ;_: ta sama wielość funkcji, jaką pełnił niegdyś folklor tradycyjny, folklor chłopski.

Kolejna sprawa, która wymaga analizy krytycznej, bez uprzedzeń określiłbym to tak: folkloryzm jest pojęciem — workiem, do którego można w za,sadzie wsz;. s;-ko wrzucić, nawet docenta, który zaczął rzeźbić świątki, czy babcię sprzedają: i na ulicy oscypki. Bo co np. zalicza się do folkloryzmu: pieśń, taniec, muzykę lu-dową w radiu oraz na płytach, festiwale i konkursy folklorystyczne i regionalne liczne lokalne dni i doroczne święta folkloru, także przecież w jakiejś mierze pro-dukcję tzw. twórców ludowych, pierwiastki ludowe w sztuce, architekturze, modzie przemyśle odzieżowym, wyposażeniu wnętrz mieszkalnych, ba nawet co jest juz wyraźnym nieporozumieniem, literaturę inspirowaną tematem wiejskim. Mówi s:ę

11 L. Fes t inger , A Theory of Cognitive Dissonance, S t a n f o r d Univers i ty P res s 1957. P : : też K. B. Madsen, wspófezesne teorie motywacji. Naukoznawcza analiza porównawcza, prze; A. J a k u b c z y k , M. Łapiński , T. Szus t rowa, Warszawa 1980.

o folkloryzmie w masowych magazynach, radiu i TV, reklamie, kabarecie czy teatrze, gastronomii, przepisach kulinarnych. Dalej — działalność różnego rodzaju zespołów muzycznych, od „Mazowsza" czy „Śląska" po młodzieżowe, „bitowe", wykonujące muzykę w stylu „pop". Kiedyś był zespół „No to co", dziś jest nur t country, a więc muzyka ogólnie zwana muzyką folk. Na przykład ciekawa rzecz, że to polskie country jakoś nie odwołuje się do polskiej tradycji , tylko jest to przeniesienie na nasz grunt konwencji głównie anglosaskich, amerykańskich. Cie-kawa rzecz, bo służy dokładniejszemu scharakteryzowaniu folkloryzmu. Chodzi o tę cechę folkloryzmu, jaką jest jego „internacjonalność", kosmopolityzm. Powiedziano już tuta j , że folkloryzm broni narody czy grupy społeczne przed unifikacją, ale przecież zauważmy, że potrafi także pełnić rolę uniformizującą społeczeństwo. H. Bausinger 1S, który był przywoływany, a który jest, o ile się nie mylę, twórcą samego terminu „folkloryzm" (może popełniam pomyłkę?), otóż Bausinger wska-zywał na takie przykłady „prawdziwego folkloru", jak na imprezie Swiss Folk Show, gdzie na tle idyllicznych krajobrazów alpejskich amerykańscy i angielscy turyści słuchają jodlerskich pieśni, śpiewanych przez profesjonalnych wykonawców w języku angielskim. Jakoś wcale nietrudno wyobrazić sobie kapelę polskich śpie-waków pracujących jako górale, ubranych w indiańskie kierpce i koszulki z na -pisem „USA", którzy przy wtórze gitary elektrycznej wykonują , w języku angiel-skim, z nienagannym podhalańskim akcentem, pradawną pieśń pt. „Góralu, czy ci nie żal..." na pożegnanie zagranicznych Polaków odpływających polskim Batorym, wymachując przy tym tomahawkami. Tego rodzaju zjawiska są więc znane i k ry-tycznie oceniane nie tylko u nas. Tu można by mnożyć przykłady tego, co się do folkloryzmu zalicza i wszystko można by do niego, na dobrą sprawę, włączyć. W zasadzie brak mi tu jeszcze tylko jednego — współczesnej medycyny ludowej.

Ogólnie — jeśli chodzi o stanowiska badawcze, to zarysowują się one w na-stępujący sposób: od włączenia folkloryzmu do kul tury masowej, np. stanowiska prof. R. M. Dorsona1 6 czy wspomnianej prof. M. Bośković-Stulli ^ idą w tym kierunku, aż po potraktowanie folkloryzmu jako „procesu spontanicznego", „kul-turowego" 1S. Tu przy okazji chciałbym odróżnić pojęcie „mechanizmów kul tural -nych" od „procesów kulturowych", co jest istotne dla przyjętego toku rozważań. Z mojego punktu widzenia t raktowałbym folkloryzm w ramach te j kultury, którą nazywamy kulturą masową, z tym że t raktowaną szeroko. Antonina Kłoskowska 19

daje w zasadzie dwa rozumienia pojęcia kul tura masowa: kul tura masowa jako kul tura środków masowego przekazu oraz szersze — jako współczesna forma kul-tury popularnej. Więc w ramach szeroko rozumianej kul tury masowej definiował-bym folkloryzm. Zatem może on być kategorią, powinien być kategorią badaną

15 H. Baus inger , „Folklorismus" jako mezindrodnl jev. Närodopisne a k t u a l i t y 1970, r . 7, s. 217 - 222; tegoż, Folklorimus in Europa (Eine Umfrage), Ze i t sch r i f t f ü r Volkskunde , 1968, r . 65, s. 1 - 8 ; tegoż, Zur Kritik der Folklorismuskritik, [w:] Popu la r revisus (Volksleben 14), Tüb ingen 1966, s. 61 - 75. J a k o p ierwszy t e r m i n u „ f o l k l o r y z m " użył H. Moser, Folklorismus in unserer Zeit, Ze i t schr i f t f ü r Volkskunde 1964, r . 55, s. 9 - 5 7 ; por . t akże spec ja lny n u m e r „Ze i t sch r i f t f ü r V o l k s k u n d e " (1969 n r 1) poświęcony t e j p rob lematyce . W Polsce t e r m i n spopula ryzował w l icznych p r acach J . Bursz ta .

" R. M. Dorson, American Folklore. Chicago 1959; tegoż, A Theory for American Fol-klore, J o u r n a l of Amer i can Fo lk lo re 1959, r . 72, s. 240. Po r . też Folklore in the Modern World, po red . R. M. Dorsona , Haga 1978. W polemice z r ecenzen t em t e j p racy Ch. L. P e r d u e ( JAF 1980 nr 369) Dorson pisze m . in. : „ P e r d u c e nie m a pojęcia , czym jest fakelore. I s to tą koncepc j i f ake lo re jest dowodzenie przez hand l a r zy , iż s e n t y m e n t a l n y p r o d u k t , k t ó r y o f e r u j ą oni n a i w n e j publiczności , jes t p r a w d z i w y m fo lk lo rem. Fakelore w y b i e r a z całości mate r i i , pod-czas gdy odradzan ie się t r a d y c j i fo lk lo rys tycznych i mi to logicznych przebiega w ścisłym związku z a u t e n t y c z n y m podłożem." (Response to Perdue's Reviev of ,,Folklore in the Mo-dern World", J A F 1981 nr 371, s. 86).

11 M. Boskovic-Stul l i , O folklorizmu, z b o r n i k za n a r o d n i żivot i ob ića je 1971, r . 45, s. 165 - 186.

18 P o r na t en t ema t n i ek tó re z przeglądów prasy zamieszczanych na tych ł a m a c h (T. Zie-l ichowskiego, H. Wal ińsk ie j , M. Walińskiego).

11 A. Kłoskowska , Kultura masowa. Krytyka i obrona, Warszawa 1980.

o folkloryzmie w masowych magazynach, radiu i TV, reklamie, kabarecie czy teatrze, gastronomii, przepisach kulinarnych. Dalej — działalność różnego rodzaju zespołów muzycznych, od „Mazowsza" czy „Śląska" po młodzieżowe, „bitowe", wykonujące muzykę w stylu „pop". Kiedyś był zespół „No to co", dziś jest nur t country, a więc muzyka ogólnie zwana muzyką folk. Na przykład ciekawa rzecz, że to polskie country jakoś nie odwołuje się do polskiej tradycji , tylko jest to przeniesienie na nasz grunt konwencji głównie anglosaskich, amerykańskich. Cie-kawa rzecz, bo służy dokładniejszemu scharakteryzowaniu folkloryzmu. Chodzi o tę cechę folkloryzmu, jaką jest jego „internacjonalność", kosmopolityzm. Powiedziano już tuta j , że folkloryzm broni narody czy grupy społeczne przed unifikacją, ale przecież zauważmy, że potrafi także pełnić rolę uniformizującą społeczeństwo. H. Bausinger1 5 , który był przywoływany, a który jest, o ile się nie mylę, twórcą samego terminu „folkloryzm" (może popełniam pomyłkę?), otóż Bausinger wska-zywał na takie przykłady „prawdziwego folkloru", jak na imprezie Swiss Folk Show, gdzie na tle idyllicznych krajobrazów alpejskich amerykańscy i angielscy turyści słuchają jodlerskich pieśni, śpiewanych przez profesjonalnych wykonawców w języku angielskim. Jakoś wcale nietrudno wyobrazić sobie kapelę polskich śpie-waków pracujących jako górale, ubranych w indiańskie kierpce i koszulki z na -pisem „USA", którzy przy wtórze gitary elektrycznej wykonują , w języku angiel-skim, z nienagannym podhalańskim akcentem, pradawną pieśń pt. „Góralu, czy ci nie żal..." na pożegnanie zagranicznych Polaków odpływających polskim Batorym, wymachując przy tym tomahawkami. Tego rodzaju zjawiska są więc znane i k ry-tycznie oceniane nie tylko u nas. Tu można by mnożyć przykłady tego, co się do folkloryzmu zalicza i wszystko można by do niego, na dobrą sprawę, włączyć. W zasadzie brak mi tu jeszcze tylko jednego — współczesnej medycyny ludowej.

Ogólnie — jeśli chodzi o stanowiska badawcze, to zarysowują się one w na-stępujący sposób: od włączenia folkloryzmu do kultury masowej, np. stanowiska prof. R. M. Dorsona1 6 czy wspomnianej prof. M. Bośković-Stulli1 7 idą w; tym kierunku, aż po potraktowanie folkloryzmu jako „procesu spontanicznego", „kul-turowego" 18. Tu przy okazji chciałbym odróżnić pojęcie „mechanizmów kul tural-nych" od „procesów kulturowych", co jest istotne dla przyjętego toku rozważań. Z mojego punktu widzenia traktowałbym folkloryzm w ramach te j kultury, którą nazywamy kulturą masową, z tym że t raktowaną szeroko. Antonina Kłoskowska1 9

daje w zasadzie dwa rozumienia pojęcia kultura masowa: kul tura masowa jako kultura środków masowego przekazu oraz szersze — jako współczesna forma kul-tury popularnej. Więc w ramach szeroko rozumianej kultury masowej definiował-bym folkloryzm. Zatem może on być kategorią, powinien być kategorią badaną

" H. Baus inger , „Fo lk lo r i smus" j ako mez indrodn i jev. Närodop i sne a k t u a l i t y 1970, r . 7, s. 217 - 222; tegoż, Fo lk lo r imus in Eu ropa (Eine Umfrage) , Ze i t schr i f t f ü r Volkskunde , 1968, r . 65, s. 1 - 8 ; tegoż, Zur Kritik der Folklorismuskritik, [w:] P o p u l a r rev isus (Volksleben 14), Tüb ingen 1966, s. 61 - 75. J a k o p ierwszy t e r m i n u „ f o l k l o r y z m " użył H. Moser, Folklorismus In unserer Zeit, Ze i t schr i f t f ü r Vo lkskunde 1964, r . 55, s. 9 - 5 7 ; por . t akże spec ja lny n u m e r „Ze i t sch r i f t f ü r V o l k s k u n d e " (1969 n r 1) poświęcony t e j p rob lematyce . W Polsce t e r m i n spopula ryzował w l icznych p racach J . Bursz ta .

15 R. M. Dorson, American Folklore. Chicago 1959; tegoż, A Theory for American Fol-klore, J o u r n a l of Amer i can Folk lore 1959, r . 72, s. 240. P o r . też Folklore in the Modern World, po red . R. M. Dorsona , Haga 1978. W polemice z r ecenzen t em t e j p r a c y Ch. L. P e r d u e ( JAF 1980 n r 369) Dorson pisze m . in. : „ P e r d u c e nie m a pojęcia , czym jest fakelore. I s to tą koncepc j i f ake lo re jest dowodzenie przez h a n d l a r z y , iż s e n t y m e n t a l n y p r o d u k t , k t ó r y o f e r u j ą oni n a i w n e j publiczności , jest p r a w d z i w y m fo lk lo rem. Fakelore w y b i e r a z całości mater i i , pod-czas gdy odradzan ie się t r a d y c j i fo lk lo rys tycznych i mi to logicznych przebiega w ścisłym związku z a u t e n t y c z n y m podłożem." (Response to Perdue's Reviev of ,,Folklore in the Mo-dern World", J A F 1981 nr 371, s. 86).

11 M. Boskovic-Stul l i , O folklorizmu, Zborn ik za n a r o d n i zivot i ob ica je 1971, r . 45, s. 165 - 186.

w p o r na t en t ema t n i ek tó re z przeglądów prasy zamieszczanych na tych ł a m a c h (T. Zie-l ichowskiego, H. Wal ińsk ie j , M. Walińskiego) .

l s A. Kłoskowska , Kultura masowa. Krytyka i obrona, Warszawa 1980.

obiektywnie w ramach te j całości, którą nazywamy kul turą masową. Nie można tedy odrywać badań nad folkloryzmem od cech czy tendencji, które charakteryzuj.:, zjawiska kultury masowej, dla mnie te dwie sprawy bardzo się wiążą. Słowem — przychylam się do tego, że folkloryzm jest głównie zjawiskiem zinstytucjonalizo-wanym, a więc nie całkiem spontanicznym, jest formą aktywności kul tura lnej ste-rowanej , programowanej, tak bym to określił. Z tego można wysuwać wniosek, że folkloryzm jest zawsze taki, jakim ktoś chce go widzieć. Najbardziej neutralny byłby więc folkloryzm sprowadzony, że się tak wyrażę, do płaszczyzny czysto ludycznej, choć i to będzie „czystość" względna. Pozostałe funkc je są już bardzo kontrowersyjne i bardzo dyskusyjne. Właśnie dlatego z zainteresowaniem wysłu-chałem uwag pana doc. B. Linette, bo też nasunęło mi się podobne pytanie. Uwa-żam, że problem folkloryzmu został nieco sztucznie, z różnych bardzo powodów, wyeksponowany w latach siedemdziesiątych głównie przez publicystykę. Warto się zastanowić, czy takie są rzeczywiście potrzeby społeczne współcześnie, a więc i wy-sunąć postulat, aby zjawiska te dokładnie przebadać od strony odbioru społecznego, i od strony oczekiwań społeczeństwa. Te fakty, o których wspomniał pan doc. B. Linette, mówiąc o odbywających się często wielkich imprezach przy prawie pustej widowni bądź imprezach, których widownię stanowią ci, którzy je tworzą, są faktami dosyć znaczącymi. Coś takiego rzeczywiście można obserwować. Nota-bene, jeśli mówi się o festiwalach np. odbywających się w Kazimierzu (zastrzegam się, że nie wygłaszam żadnego sądu krytycznego wobec tego akura t festiwalu), zastanawiam się zawsze, po co ci ludzie tam jadą, co tych ludzi tam ciągnie. Czy rzeczywiście te stare ludowe wartości, czy może pogoda, czy cała ta atmosfera jarmarczna, której ludzie są spragnieni, bo tam będzie można, w jakiś sposób zabawić się, porozmawiać? To jest pytanie — co tych ludzi tam gromadzi? Trzeba by sobie na takie pytanie dokładnie odpowiedzieć, aby owe zjawiska dobrze opi-sać, aby opisać folkloryzm „w ogóle", i podsumować.

Pozostaję jeszcze przy pytaniu: czy takie są rzeczywiste potrzeby społeczne, chciałbym zasygnalizować jedną jeszcze sprawę, problem, który O. Sirovatka8 0

określa jako „folkloryzm contra kultura", tam się mieścił zespół „Śląsk", tzw. Spodek i bodaj Stadion Śląski, oczywiście z „najlepszą widownią sportową w Pol-sce". Reszta kul tury jakby znikała, jak w okolicach Bermudów. Bardzo mocno eksponowano tam różne wątki „folklorystyczne" w formie „zorganizowanej spon-taniczności", różne „święta", np. gazety, festiwale, konkursy gawędziarskie. Było to takie, jakby „odgórne" dawanie ludziom spontaniczności, tak to odbieram: „macie oto festyn z krupniokiem, bądźcie spontaniczni tu ta j i teraz, bawcie się. tylko nie wychylajcie się." Są powody, aby tak to widzieć, bo w latach siedem-dziesiątych na Górnym Śląsku, dając tę „spontaniczność" odgórnie i jakby nieco z laski, likwidowano jednocześnie to, co było naprawdę spontaniczne i autentyczne, niekoniecznie zresztą tylko w sferze ludowości, ale w sferze aktywności kulturalne; w ogóle. Likwidatorskie gesty dosięgły takie lokalne autentyczne inicjatywy, jak teatr Dormana, Rybnickie Dni Poezji, „Rocznik Ziemi Będzińskiej", towarzystwa regionalne, amatorskie czy półamatorskie zespoły pieśniarskie, czy orkiestrowe, ba z lokalnej anteny zniknęły tak popularne ongiś audycje gwarowe. Można by tu poda; o wiele więcej przykładów, zresztą wypowiadałem się na ten temat obszerniej, w jakimś tam druku. W każdym razie takich przykładów jest sporo. A więc fol-kloryzm może stwarzać pewne niebezpieczeństwa dla współczesnej aktywności kul-turalnej : tkwią one w tej dawanej nieraz „odgórnie" możliwości „bycia sponta-nicznym", podczas gdy prawdziwie spontaniczne zachowania i autentyczne wartość, giną nieraz bezpowrotnie. Z tego co powiedziałem, wynika i taki wniosek, nie wiem

2° O. S i rovä tka , S ieben Hauptsünde des Folklorismus. Die negativen Erscheinungen im Folklorismus, [w:] Folk lor — T ä r s a d a l o m — Müvfeszet n r 2 - 3 , cz. II (Komunika ty ) . Kecs/.e-m e t 1978, s. 224 - 227. Ten p o d w ó j n y zeszyt zawiera m a t e r i a ł y z m i ę d z y n a r o d o w e j konfe ren -c j i „Folk loryzm d a w n i e j i dz is ia j" , k tó r a odbyła się 27 - 29 l ipca 1978 r o k u w Kecskeir.e:

czy mogę go ex cathedra formułować — że folkloryzm jest po części jakimś substy-tutem, namiastką, „zaspokojeniem zastępczym", że folkloryzm bywa bardzo dobrym środkiem usypiającym społeczeństwo. I to też trzeba wziąć pod uwagę w dyskusji nad folkloryzmem. Cała ta „zabawa w folkloryzm" może prowadzić do czegoś, co za J. Huizingą2 1 można by nazwać puerylizmem kulturowym. Pytanie, czy „folkloryzm nie jest folklorem". Widzę tu pewną niebezpieczną tendencję, mylącą, dlatego że uważam, iż nadmierna epatacja folkloryzmem, sztuczne — często przy pomocy naukowców, etnografów i folklorystów, działaczy kulturalnych — „reani-mowanie folkloru" przesłanie to, co najbardzie j właśnie interesujące w sferze świadomości społecznej: zjawiska naprawdę autentyczne, spontaniczne, nie pro-gramowane, „procesualne" w danym terenie. Na przykład może t rwać długa dy -skusja prowadzona przez etnografów z Muzeum Będzińskiego na temat: jak po-winien wyglądać ludowy strój zagłębiowski, nie pozwoliła ona jednak dojrzeć, co się tam naprawdę w sferze „ludowości" dzieje. W tym widzę pewne niebezpie-czeństwa, patrzenie na rzeczywistość przez folkloryzm może oznaczać optykę my-lącą, złudną. A przecież nie chodzi tu tylko o wieś, swój folklor miała i chyba ma klasa robotnicza, posługujemy się ciągle jeszcze nie zdefiniowanym pojęciem kultury robotniczej. Być może więc różne zjawiska, formy folkloryzmu przysłaniają istotne fakty w sferze świadomości społecznej. Bo przecież przekonuje mnie także przykład, który podawał Bartmiński, przykład działalności Staniewskiego. Ja bym nie klasyfikował tego jako „folkloryzm", w tym akura t wypadku wyłączyłbym to z dyskusji o folkloryzmie, bo jest to jakaś współczesna forma naprawdę spon-tanicznej aktywności, polegająca na intuicyjnych próbach dotarcia do jakichś pier-wotnych źródeł człowieczeństwa, pierwotnych zachowań, prymarnych wartości kul-turowych. Po co tu używać terminu „folkloryzm"? Może nam to zniekształcić zjawisko pt. „Staniewski", jak sądzę. Kolejna sprawa wiąże się z tym, co powie-działem. Sirovatka ustawia to tak: „folkloryzm contra kultura". Otóż znowu jest to problem interesujący. Może konkretny przykład, aczkolwiek nie ma tu t a j moż-liwości i powodów, żeby to szerzej analizować. Przykład Górnego Śląska i tego, co się działo na Górnym Śląsku w latach siedemdziesiątych i nie tylko wtedy. Kulturę sprowadzono tam do czegoś, co później określono mianem Trójkąta Ber-mudzkiego; pewną formą puerylizacji kultury? Zabawa zaś w kulturę — jak pisał J. Bystroń 22 — może stać się trucizną dla mas.

Na koniec jeszcze jeden problem, który nasuwają niejako naturalnie te uwagi. Ważna okaże się także relacja: folkloryzm i jego różne formy i przejawy a ste-reotypy społeczne, jeśli przyjmiemy zwłaszcza, że folkloryzm jest częścią kul tury masowej i bywa instrumentem propagandy. Ten wątek powinien być mocno roz-winięty w analizach zjawiska, szczególnie tych globalnych, obejmujących pewne zachowania wielkich grup społecznych. Folkloryzm bywał i jest środkiem, nazwij -my to, indoktrynacj i społeczeństwa: ktoś jakąś tam tezę lansuje, jakąś ważną ideę, poprze ją, jakimś zorganizowanym „ludowym" przytupaniem i przyśpiewa-niem, i ta teza staje się lżej strawna, łatwiejsza do skonsumowania przez rzesze. Wystarczy przywołać tu niektóre opinie W. Lippmanna 28 czy A. Schaf fa 2 4 ze zna-nej książki. Powrócę jeszcze do wypowiedzi pana doc. Linnette, który mówił, że folkloryzm jest stereotypem te j dawnej chłopskiej ludowości, daje jej stereoty-powy obraz. Ja bym powiedział więcej, że folkloryzm bywa często jakby stereo-typem drugiego stopnia, a to dlatego, że stary folklor, kul tura chłopska i jej obraz już w świadomości tych, którzy ją opisywali i badali, był już mocno stereotypowy;

21 J . Huizingą, Zabawa jako źródło kultury, przeł . M. K u r e c k a i W. Wirpsza, Warszawa :s67, s. 288 i n .

22 J . S. Bys t roń , Megalomania narodowa, War szawa 1935, s. 29. " W. Dippman, Public Opinion, Nowy J o r k 1946. (I wyd . N.J . 1922). 24 A. Scha f f , Stereotypy a działanie ludzkie, Warszawa 1981. Tu j e d n a k o d n o t u j m y k r y -

tyczne spoj rzenie na tę p racę J . Bar tmińsk iego , Stereotyp jako przedmiot lingwistyki (I), [w:j z problemów frazeologii po i sk te j i słowiańskiej III, s. 25 - 53.

trzeba by przeanalizować niektóre, np. dziewiętnastowieczne zbiory, chociażby K. Wójcickiego 2S, z O. Kolbergiem 88 włącznie.

A więc folkloryzm odwołuje się po czasie! — już do pewnego ukształtowaneg: stereotypu kultury chłopskiej i dlatego mówię o stereotypie drugiego stopnia. Wskazanie na związki folkloryzmu ze stereotypem odsłania, jak się wydaje, jeszcze jedną, t rudną do dyskusji, ale war tą do zbadania relację: między folkloryzmem a kiczem. Otóż wydaje mi się, że istnieją podobieństwa między mechanizmami stymulującymi różne „procesy folkloryzacyjne" a mechanizmami produktywnym: dla różnych odmian kiczu współczesnego, a takie porównanie uzasadnia np. kon-cepcja kiczu P. Beylina 27. W naszym społeczeństwie, które jest w dużej części społeczeństwem światopoglądowo „neomieszczańskim" czy „niby-mieszczańskim", fol-kloryzm często funkc jonu je jakby trochę na podobnej zasadzie jak kicz. Inacze; mówiąc, w znacznej części nasze społeczeństwo jest społeczeństwem wyrwanym — na skutek określonych historycznych procesów społecznych, ekonomicznych, cywi-lizacyjnych — z macierzystego podglebia kulturowego. Człowiek pozbawiony „ko-rzeni" kulturowych szuka sobie po prostu pewnych namiastek, więc kupuje kicze i kupu je „folklor". Kupuje sobie cytaty: prof. M. Czerwiński2 8 pisał w jednej ze swoich prac o funkcjach takich „cytatów we własnych wnętrzach".

Dobrosława Wężowicz-Ziólkowska. W swojej wypowiedzi chciałbym podjąć kilka wątków, które już wcześniej pojawiły się w naszej dyskusji nad folkloryzmem. Pragnę też postawić, a raczej — po prostu — dobitniej zaakcentować, niektóre spośród pytań, jakie nasuwa mi ta dyskusja.

Myślę, iż w istocie rację mają ci właśnie z moich przedmówców, którzy mówiąc o folkloryzmie, podkreślają zależność tego zjawiska od instytucjonalizacji kultury współczesnej i właściwej temu procesowi uniformizacji. Folkloryzm — według mnie — stanowi wynik i przejaw uniformizacji właśnie, upraszczania, stereoty-pizacji treści o folklorystycznej proweniencji, efekt zacierania dystansu między elementami różnych poziomów, a więc — w zasadzie — efekt działania tych samych mechanizmów, które w badaniach nad kul turą masową zyskały miano homogenizacji29 . Spojrzenie na folkloryzm pod tym właśnie kątem pozwala do-strzec, jak folklor, z jednej strony, poddawany jest „ustrawnieniu", tzn. przyspo-sobieniu do powszechnej konsumpcji przez przemieszanie form i treści dla uzy-skania jednolitej, „lekkostrawnej papki", z drugiej zaś, jak stając się częścią kultury masowej, podlega upraszczaniu, homogenizacji immanentnej i mechanicz-ne j *>. Za sprawą różnorakich instytucji, za sprawą festiwali, konkursów gawę-dziarzy, jarmarków, etc... etc... treści folkloru wchodzą w obręb współczesnej kul-tury w postaci martwego (acz barwnego) rekwizytu, najczęściej zwulgaryzowanego uproszczenia, trawestacji , adaptacji , cytatu wyrwanego z kontekstu. Ludowe wesele

25 K. W. Wójcicki , Pieśni ludu Bialoch.robatów, Mazurów i Rusi znad Bugu, t . 1 - 2 . Wroc ław 1976; tenże, Klechdy, starożytne podania i powieści ludu polskiego i Rusi, Warsza-wa 1974.

21 O. Kolberg , Dzieła wszystkie, t . 1 - 66, Wrocław—Poznań 1961 - 1975 (kont.) 27 P . Beyl in , Autentyczność i kicze, Warszawa 1975. 28 M. Czerwiński , głos w dyskus j i n t . Aktualnych problemów ludowej twórczości i opiek:

nad nią w polsce. „Polsko Sz tuka L u d o w a " 1970; n r 3/4, s. 156. 2* Na t en t e m a t zob.: A. Kłoskowska , Kultura masowa, Krytyka i obrona, Warszawa

1980, s. 320 i n . 31 O m a w i a j ą c zagadnienie homogen izac j i k u l t u r y , Kłoskowska wyróżn ia t r zy j e j t ypy :

homogen izac j ę up raszcza jącą , homogen izac ję i m m a n e n t n ą oraz homogen izac ję przez zesta-wienie , czyli mechan iczną . P ie rwszy z t y c h t y p ó w „polega na poddan iu e l emen tów wyższego poziomu k u l t u r y w p r o w a d z a n y c h do k u l t u r y m a s o w e j p e w n y m p rze róbkom t r a k t o w a n y m jako ś rodek ich uprzys tępn ien ia , a p r o w a d z ą c y m do s y m p l i f i k a c j i " . Drug i jest przec iwień-s twem pierwszego i r ozumiany b y w a j a k o „włączenie do dzieła k u l t u r y wyższego pozomu e l emen tów zdolnych p rzyc iągnąć szeroką i popu la rną publ iczność d o k o n a n e przez samego a u t o r a " . Os ta tn i s t anowi n a j b a r d z i e j t ypową l o r m ę homogen izac j i i polega z kolei na „przenies ieniu w n i e n a r u s z o n e j postaci do m a s o w y c h ś rodków k o m u n i k o w a n i a " części l ub n a w e t całości dzieła z innego poziomu. Zob.: A. K ł o s k o w s k a , Kultura masowa, s. 335.

339, 340.

i szerszym materiale folklorystycznym, np. cyzozjany wielkopolskie, które są teatral-ną inscenizacją przysłów, przypowieści o pogodzie, piosenek i wierszy dotyczących obrzędów dorocznych. A więc mamy do czynienia z twórczością na bazie folkloru I te j twórczości trzeba się przyglądać i właściwie powinniśmy być zadowoleni, że taka właśnie twórczość istnieje.

To by było chyba najważniejsze, jeśli chodzi o zagadnienia folkloru i folklo-ryzmu. Jest to zjawisko, które musi być oceniane. I właściwie ta konferencja jest pierwszą w Polsce, która te tematy podjęła. (Głos z sali). Od 1969 roku, kiedy wyszły materiały z konferencji poznańskie; Folklor w życiu współczesnym 3S.

Józef Burszta. I mam nadzieję że gdy te materiały ukażą się w druku, to wywoła to duży oddźwięk. Ale żeby to decydenci widzieli, a organizatorzy zechcieli przeczytać to, co państwo tu ta j powiedzieli. Obawiam się, że to do nich nie do-trze.

Roch Sulima. Chciałem tylko zauważyć, że nieustannie mieszaliśmy płaszczyz-nę opisową z płaszczyzną wartościującą.

Michał Waliński. Zgadzam się oczywiście z tym, że dziecka z kąpielą nie można wylewać i to pytanie, które postawił prof. J. Burszta: „Czym byłaby nasza kultura bez folkloryzmu"? należy stawiać, należy na nie próbować odpowiadać, ale jednocześnie należy stawiać pytanie: „Czym mogłaby dysponować nasza współ-czesna kul tura zamiast folkloryzmu lub obok folkloryzmu?.

I drugi problem, związany z tezą, że folkloryzm pełni ową piękną, szlachetną funkcję , że podaje ogółowi pewne wartości etyczne i estetyczne. Trzeba by do-kładnie zdać sobie sprawę z tego, co to są za wartości estetyczne i etyczne. Ja rozu-miem, że są to t rudne problemy do dyskusji, ale obawiam się, że nie stawiając tych pytań, możemy w pewnym momencie popełnić ten sam błąd, który popełnił A. Mickiewicz w patrzeniu na folklor, tzn. nie dostrzec tego, że ta etyka t rady-cyjnego folkloru była w gruncie rzeczy bardziej złożona, co może zresztą A. Mic-kiewicz widział, ale celowo nie zauważał. Przykład chociażby ba jk i ludowej, jakie wartości etyczne lansuje ba jka? Między innymi ideologię ła twej kariery społecz-nej, nieróbstwa, okrucieństwa itp.

Więc chodzi i o to, że my budując wizję folkloryzmu, tworząc go, tworzymy coś na własne wyobrażenie, wedle naszego systemu wartości etycznych i estetycz-nych. I to stawia pod znakiem zapytania wartość tego „konserwowania" folkloru, wartość podtrzymywania go w takiej wersji. Tak to widzę.

Co do estetyki z kolei, przychylam się tu częściowo do uwag Włodzimierza Pawluczuka3 4 , który poddawał w wątpliwość istnienie czegoś takiego jak świa-domość estetyczna wśród ludu tradycyjnego. Jak zatem ta świadomość wyglądała, jeśli się mówi, że dzisiaj folkloryzm jakieś wartości estetyczne z tego kręgu kon-serwuje?

Józef Burszta. Ale przynajmniej wyczucie estetyczne. Michał Waliński. Wyczucie estetyczne! Ja nie wypowiadam się do końca, de-

finitywnie, ja raczej dzielę się swoimi wątpliwościami. No i jeśli mówi się więc o „ogóle", że folkloryzm podaje pewne wartości estetyczne i etyczne „ogółowi", to trzeba pytać „ogół", czy „ogół" tego rzeczywiście chce. Bo z pewnych obserwacji

ss Folklor w życiu współczesnym. Mate r ia ły z Ogólnopolskie j Ses j i N a u k o w e j w Pozna-niu 1969, r ed . B. L ine t te , Poznań 1970. Wielkopolskie Towarzys two K u l t u r a l n e .

31 P o r ó w n a j n i ek tó re d y w a g a c j e tego badacza na t e m a t „świadomości f o r m y " w g łośne j p racy Żywioł i forma. Wstęp do badań empirycznych nad kulturą współczesną. Warszawa 1978 np.: „ T r a d y c y j n y fo lk lor , czyli t r a d y c y j n y sposób wie j sk iego życia w is tocie nie może być chłopów abso lu t em. Au ten tyczny fo lk lo r jes t dla ch łopów j a k powietrze , k tó rego obecności się n ie odczuwa, a uczes tn ic two w fo lk lorze jes t j a k oddychanie , k t ó r e p rawid ło-wo i n o r m a l n i e może o d b y w a ć się t y lko bez kon t ro l i świadomości . Dopóki w ie j sk i fo lk lor jest au t en tyczny , chłopi n ie t r a k t u j ą t r a d y c y j n y c h f o r m zachowań k u l t u r o w y c h w ka tego-r iach w y b o r u [...) Lud u p r a w i a j ą c y to co m y n a z y w a m y sz tuką , n ie był świadomy tego, co czyni . " (s. 84 - 90).

wynika że „pewien ogół" woli I. Santor, „pewien" zaś M. Rodowicz. Czy nie jest tak, że „ogół" jest czasem na siłę uszczęśliwiany? Wydaje mi się, że folklor pełni jeszcze jedną funkcję , którą bym nazwał funkcją sentymentalno-nostalgiczną, a więc kolejne pytanie: czy to tęsknota całego „ogółu", czy bardzo drobnej części tego „ogółu"?

Jerzy Bartmiński. Chciałbym przypomnieć jeszcze na koniec, to że właściwie chłopski folklor rozwijał się przez długie lata bez mecenasów, bez jakiegoś wspie-rania, organizowania i właśnie w te j sytuacji względnej izolacji kul turowej po-wstały te najbardzie j cenione klasyczne formy folkloru. Tak więc cała kwestia instytucjonalizacji folkloryzmu myślę, że powinna być jeszcze opatrzona taką re-fleksją, że jednak opieka może być niebezpieczna, ponieważ może doprowadzać do pewnych deformacji, wychodzi przecież zawsze z jakichś założeń, z jakichś pre-ferencji aktualnej polityki kulturalnej . I ta sprawa nie może być zgubiona z pola widzenia, kiedy mówimy o folkloryzmie.

Jeśli chodzi o festiwal kazimierski, który t u t a j pan profesor już ocenił w takim globalnym ujęciu, to ja mam trochę odmienne zdanie, jeśli idzie o kwestię auten-tyzmu i pozwoliłem sobie sformułować pogląd na ten temat na użytek organiza-torów, co zostało zamieszczone w folderze pt. Czy Kazimierz obroni się przed folkloryzmemss? Tę swoją wypowiedź pozwolę sobie złożyć do protokółu semina-rium. Ogólnie uważam, podobnie jak pani Teresa Smolińska, że jednak sytuacja, a więc kontekst przekazu, jest czymś tak odmiennym na estradzie, że już to jedno każe mówić o folklorze autentycznym z dużym dystansem i w dużym cudzysłowie. Jest to folklor przeniesiony, użyty w nowej funkcji , folklor który poza swoim macierzystym środowiskiem zupełnie czemu innemu służy. Odpowiednio do tego utwory są na różne sposoby przetwarzane. Tego nie da się uniknąć.

Bogusław Linette. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na to, że należy chronić folkloryzm przed nadużyciami, tzn. przed działaniami ludzi niekompetentnych, którzy kreując folkloryzm opierają się wprawdzie na folklorze, lecz przenoszą do niego swoje własne doświadczenia i poglądy wywodzące się z odmiennych środo-wisk kulturowych. Zachodzi wtedy sprzeczność między treścią i formą przekazu; przekazuje się fałszywe znaki, powstają fałszywe wyobrażenia o tym, co jest źród-łem — o folklorze.

Chciałbym wskazać na przykład takiego działania, wypaczającego obraz t ra -dycji folklorystycznej. Był nim pokazany w telewizji 12 listopada 1983 r. film Roya-Zawadzkiego pt. Chmielaki o imprezie odbywającej się w Krasnymstawie. Nie wiem, jaki był właściwie zamysł reżysera tego f i lmu •— czy tylko dokumenta-cja? Film zawierał pewien podtekst satyryczny; relacja z oficjalnej imprezy prze-rywana była przebitkami pokazującymi ludzi w stanie tzw. „upojenia" -— domyśl-nie piwem. To co pokazywano na estradzie natomiast, było nieatrakcyjne i nieudol-nie zrobione: niedobre układy taneczne, słaby śpiew, a zwłaszcza fatalnie śpie-wana przy rzępolącej kapeli pieśń o „chmielu", która jako pieśń weselna w ogóle nie powinna się w tym rzekomym obrzędzie znaleźć. Nie obciąża to twórców filmu, którzy pokazali to, co się działo, niemniej udokumentowali obraz fałszywego fol-kloru w te j postaci folkloryzmu.

Wprawdzie C. Pełka w swej pracy pt. Polski rok obrzędowy, twierdzi, że owe Chmielaki są imprezą nawiązującą do tradycji „chmielobrania", jednak taka t ra-dycja nie jest znana z przeszłości — została ona sztucznie stworzona, podobnie jak „winobranie" w Zielonej Górze itp. Dobrze, można takie t radycje tworzyć, ale nie powinno się przy tym powoływać na folklor, tworząc fałszywe implikacje i wy-koślawiając jego obraz.

Konkluzja tego wywodu jest zatem taka: Chroń nas, Boże, przed takimi pro-motorami folkloru!.

36 J e r z y Bar tmińsk i , Czy Kazimierz obroni się przed folkloryzmem?, [w:] XVII Festiwal Kapel t Śpiewaków Ludowych, Kaz imierz nad Wisłą 1983, W y d a w n i c t w o Wojewódzk iego Domu K u l t u r y w Lubl in ie pod red . E d w a r d a C h a n a j a i in., s. 3 - 9 .