Staże oficerów armii obcych w Wojsku Polskim w latach 1935-1939: sprostowania i uzupełnienia. /...

242
PRZEGLĄD HISTORYCZNO- -WOJSKOWY PRZEGLĄD HISTORYCZNO- -WOJSKOWY KWARTALNIK ROK XII (LXIII) NR 4 (237) WARSZAWA 2011 ROK XII (LXIII) NR 4 (237) WARSZAWA 2011 ISSN 1640-6281 ISSN 1640-6281

Transcript of Staże oficerów armii obcych w Wojsku Polskim w latach 1935-1939: sprostowania i uzupełnienia. /...

PRZEGLĄD

HISTORYCZNO-

-WOJSKOWY

PRZEGLĄD

HISTORYCZNO-

-WOJSKOWYKWARTALNIK

ROK XII (LXIII) NR 4 (237)

WARSZAWA 2011

ROK XII (LXIII) NR 4 (237)

WARSZAWA 2011

ISSN 1640-6281ISSN 1640-6281

1

MINISTERSTWO OBRONY NARODOWEJ

WOJSKOWE BIURO BADAŃ HISTORYCZNYCH

PRZEGLĄDHISTORYCZNO--WOJSKOWYKWARTALNIK

PRZEGL¥D

HISTORYCZNO-

-WOJSKOWY

ROK XII (LXIII) NR 4 (237)WARSZAWA 2011

EGZEMPLARZ NIE DO SPRZEDAŻY

2

Rada Naukowa: prof. dr hab. Jerzy Eisler – przewodniczący; prof. dr hab. Krzysztof Komorowski – wiceprzewodniczący; dr inż. Piotr Matejuk; dr hab. Janusz Odziemkowski; prof. dr hab. Karol Olejnik; prof. dr hab. Tadeusz Rawski; prof. dr hab. Waldemar Rezmer; dr hab. Aleksandra Skrabacz; płk dr Jeremiasz Ślipiec; dr Andrzej Wesołowski; dr Andrzej Czesław Żak

Kolegium Redakcyjne: dr Andrzej Chmielarz – przewodniczący; dr Grzegorz Jasiński; mgr Wojciech Markert; dr Stefan Miłosz; mgr Witold Rawski; mgr Teresa Sitkiewicz

Redaguje zespół:dr Grzegorz Jasiński – redaktor naczelnytel. (48-22) 68-26-518mgr Teresa Sitkiewicz – sekretarz redakcjitel. (48-22) 68-26-527; e-mail: [email protected] Tomasz Malarskitel. (48-22) 68-26-519; e-mail: [email protected] Zbigniew Palski

Redakcja „Przeglądu Historyczno-Wojskowego” informuje, iż opinie, wnioski i refl eksje sformułowane w publikowanych tekstach są wyrazem poglądów ich autorów

Adres redakcji:ul. Stefana Banacha 2, 00-909 Warszawa 60tel./fax (48-22) 68-26-519, tel. (48-22) 68-26-527e-mail: [email protected]; [email protected]

© Copyright by Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej

Wydawca:Ministerstwo Obrony NarodowejWojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiejwww.wceo.wp.mil.pl

Redakcja techniczna i skład:PPGK SA Drukarnia KART

Druk: PPGK SA Drukarnia KART01-252 Warszawa, ul. Przyce 20tel./fax 22 532-80-09

3

SPIS TREŚCI

ARTYKUŁY I ROZPRAWYPIOTR DERENGOWSKI, Między nowożytnością a współczesnością.

Broń palna wojny secesyjnej (1861–1865) .......................................................................................... 7TADEUSZ BANASZEK, Garnizon Sandomierz w latach 1918–1939 ................................................. 29JAROSŁAW SZLASZYŃSKI, 1 Pułk Ułanów Krechowieckich w Augustowie (1921–1939) ........... 55HENRYK FIGURA, Odraczanie służby wojskowej w latach 1918–1950

w świetle dokumentów normatywnych ............................................................................................... 87PAWEŁ PRZEŹDZIECKI, Zarys historii brytyjskich pancerzy specjalnych:

opracowanie i rozwój „pancerza Chobham” w latach 1964–1976 ................................................. 105

MATERIAŁY ŹRÓDŁOWEDonos na Mariana Spychalskiego, czyli Michała Żymierskiego

„Uwagi o stosunkach służbowych ze Spychalskim” (EUGENIUSZ PIWOWARSKI) ................ 131

RECENZJE I OMÓWIENIADzieje kawalerii na świecie w krzywym zwierciadle (ALEKSANDER SMOLIŃSKI) .................... 145O dowódcach 7 DP w latach 1921–1939 (HENRYK BUŁHAK, PIOTR STAWECKI) ................... 157Mało znany fragment dziejów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie

w latach II wojny światowej (WOJCIECH WŁODARKIEWICZ) .............................................. 165Literatura zagraniczna – omówienia....................................................................................................... 172

POLEMIKIW sprawie tzw. Krümpersystemu (ZBIGNIEW GRABOWSKI) ........................................................ 175O wymuszonej odpowiedzi (LECH WYSZCZELSKI) ........................................................................ 178

PRZYCZYNKI I LISTYRozważania na temat daty zaślubin Polski z morzem w 1920 roku w Gdyni

(MARIUSZ KARDAS) ........................................................................................................................ 183Duszpasterstwo prawosławne w Wojsku Polskim podczas wojny

z bolszewicką Rosją, 1919–1920 (JERZY GRZYBOWSKI) ............................................................ 193Staże ofi cerów armii obcych w Wojsku Polskim w latach 1935–1939:

sprostowania i uzupełnienia (WOJCIECH MAZUR) ..................................................................... 201Na marginesie artykułu Waldemara Stopczyńskiego Teczka pełna granatów

(MARIA WIŚNIEWSKA) ................................................................................................................... 221Północna Grupa Wojsk Radzieckich w Polsce (ROBERT FUDALI) ................................................. 225

PRO MEMORIAGen. bryg. pil. Tadeusz Sawicz, 1914–2011 (WOJTEK MATUSIAK) ............................................... 235

NOTY O AUTORACH ......................................................................................................................... 238

4

CONTENTS

ARTICLES & DISSERTATIONSPIOTR DERENGOWSKI, Between Early Modern Period and Modernity.

Firearm in the Civil War (1861–1865) .................................................................................................. 7TADEUSZ BANASZEK, Sandomierz Garrison in 1918–1939 ............................................................. 29JAROSŁAW SZLASZYŃSKI, Krechowiecki 1st Cavalry Brigade (1921–1939) .................................. 55HENRYK FIGURA, Deferring the military service in 1918–1950

in the light of normative documents ................................................................................................... 87PAWEŁ PRZEŹDZIECKI, Th e outline of the history of the British special armour:

development of „Chobham armour” in 1964–1976 ......................................................................... 105

SOURCE MATERIALSDelation of Marian Spychalski in other words „Remarks on the Functional Relationship

with Spychalski” by Michał Żymierski (EUGENIUSZ PIWOWARSKI) ...................................... 131

REVIEWS & CRITIQUETh e History of Cavalry in the World in a Distorting Mirror

ALEKSANDER SMOLIŃSKI) ............................................................................................................ 145About 7th Infantry Division of Commanders in 1921–1939

(HENRYK BUŁHAK, PIOTR STAWECKI) ..................................................................................... 157Little Known Part of the History of the Polish Armed Forces in the West During

the Second World War (WOJCIECH WŁODARKIEWICZ) ......................................................... 165Foreign Literature – Critique ................................................................................................................... 172

DEBATESRegarding so-called Krümpersystem (ZBIGNIEW GRABOWSKI) .................................................. 175Th e Forced Response (LECH WYSZCZELSKI) ................................................................................... 178

CONTRIBUTIONS & LETTERSRefl ections on Polish Wedding Date with the Sea in 1920 in Gdynia

(MARIUSZ KARDAS) ........................................................................................................................ 183Orthodox Chaplaincy in the Polish Army During the War with Bolshevik Russia, 1919–1920

(JERZY GRZYBOWSKI) .................................................................................................................... 193Internships Foreign Army Offi cers in the Polish Army in 1935–1939:

Corrections and Additions (WOJCIECH MAZUR) ...................................................................... 201Referring to the article Briefcase Full of Grenades by Waldemar Stopczyński

(MARIA WIŚNIEWSKA) ................................................................................................................... 221Soviet Army Group North in Poland (ROBERT FUDALI) .................................................................. 225

PRO MEMORIABrig. gen. Tadeusz Sawicz, 1914–2011 (WOJCIECH MATUSIAK) ................................................... 235

NOTES ABOUT AUTHORS ................................................................................................................ 238

5

СОДЕРЖАНИЕ

СТАТЬИПЁТР ДЕРЕНГОВСКИ, На рубеже нового и новейшего времени.

Огнестрельное оружие во время гражданской войны в США (1861–1865 гг.) ..................... 7TAДЕУШ БАНАШЕК, Гaрнизон Сандомеж в 1918–1939 гг. .......................................................... 29ЯРОСЛАВ ШЛЯШИНЬСКИ, 1-й креховетский уланский полк в Августове (1921–1939 гг.) ... 55 ГЕНРИК ФИГУРA, Отсрочка от воинской службы в 1918–1950 гг.

cогласно с юридическими нормами ............................................................................................... 87ПАВЕЛ ПШЕЗДЕТСКИ, Очерк истории британской специальной танковой брони:

работы над броней „Чобхэм” в 1964–1976 гг. .............................................................................. 105

АРХИВНЫЕ МАТЕРИАЛЫДонос на Мариана Спыхальскего, то есть Михала Жымерскего „Замечания по поводу

служебных отношений со Спыхальским” (ЭВГЕНИУШ ПИВОВАРСКИ) ......................... 131

РЕЦЕНЗИИ, АНОТАЦИИИстория кавалерии в мире в отражении кривого зеркала

(AЛЕКСАНДР СМОЛИНСКИ) ...................................................................................................... 145O командирах 7-й пеходной дивизии в 1921–1939 гг.

(ГЕНРИК БУЛГАК, ПЁТР СТАВЭЦКИ) ....................................................................................... 157Maлоизвестный эпизод из истории Польских вооружённых сил на Западе

в годы второй мировой войны (ВОЙТЕХ ВЛОДАРКЕВИЧ) .................................................. 165Обзор иностранной литературы ......................................................................................................... 172

ПОЛЕМИКИПо поводу т.н. Крюмперсистемы (ЗБИГНЕВ ГРАБОВСКИ) ........................................................ 175По поводу вынужденного ответа (ЛЕХ ВЫШЧЕЛЬСКИ) ........................................................... 178

КОРЕСПОНДЕНЦИЯРазмышления над датой обручения Польшей с морем в 1920 г. в Гдыни

(MAРИУШ KAРДАС) ........................................................................................................................ 183Военное духовенство православного вероисповедания в Войске Польском во время

войны с большевистской Россией, 1919–1920 гг. (ЕЖИ ГЖИБОВСКИ) ............................. 193Стажировка офицеров иностранных армий в Войске Польском в 1935–1939 гг.:

исправления и дополнения (ВОЙТЕХ MAЗУР) ......................................................................... 201На маргинесе статьи Вальдемара Стопчыньскиего Папка полная гранатов

(MAРИЯ ВИСЬНЕВСКА) ................................................................................................................ 221Северная группа войск Советской Армии в Польше (РОБЕРТ ФУДАЛИ) .............................. 225

ПРО MEМОРИЯГeн. брыг. пилoт Tадеyш Савич, 1914–2011 (ВОЙТЕK МAТУСЯK) ........................................... 235

ИНФОРМАЦИЯ О АВТОРАХ ........................................................................................................ 238

6

Szanowni Czytelnicy,

redakcja „Przeglądu Historyczno-Wojskowego” z satysfakcją i przyjemnością informuje Szanownych Autorów i Czytelników, iż kwartalnik został wpisany na listę czasopism punktowanych Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego (Komunikat nr 13 ministra nauki i szkolnictwa wyższego z 13 maja 2010 roku – zob. http://www.nauka.gov.pl/fi nansowanie/fi nansowanie-nauki/dzialalnosc-statutowa/ocena-jednostek-naukowych/lista-czasopism-punktowanych/komunikaty/komunikaty/artykul/informacja-o-uzupelnieniu-wykazu-czasopism-naukowych-obwieszczenie-w-sprawie-sprostowania-bled/;odnośnik Załącznik do komunikatu – lista czasopism; poz. 99) i uzyskał 4 pkt. Od czerwca 2010 r., w związku ze zmianą liczby punktów dla czasopism naukowych, kwartalnik nasz ma 6 pkt.

7

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

PIOTR DERENGOWSKI

MIĘDZY NOWOŻYTNOŚCIĄ A WSPÓŁCZESNOŚCIĄ.BROŃ PALNA WOJNY SECESYJNEJ (1861–1865)

Dla ułatwienia lektury artykułu, należy wyjaśnić kilka pojęć. Muszkiet (ang. musket) – ładowana odprzodowo gładkolufowa długa broń strzelecka, często dodatkowo uzbrojona w bagnet; przegwintowany muszkiet (ang. rifl ed musket) – muszkiet oryginalnie wypro-dukowany jako gładkolufowy, ale później przegwintowany i dopasowany do strzelania na długie dystanse; gwintowany muszkiet (ang. rifl e-musket) – ładowana odprzodowo długa broń strzelecka, która już oryginalnie była produkowana z gwintowaną lufą o kal. ok. 0,58 cala (14,73 mm); w istocie był to jednak karabin, który miał jedynie taką samą długość, jak wcześniejsze muszkiety; karabin (ang. rifl e) – gwintowana broń strzelecka wyposa-żona dodatkowo w szablowy bagnet; karabinek (ang. carbine) – ładowana odtylcowo lub odporzodowo krótka broń strzelecka posiadająca gładką bądź gwintowaną lufę; oryginal-nie przeznaczona do użytku przez jednostki konne; muszkieton (ang. musketoon) – krótki muszkiet, ładowany odprzodowo, o gładkiej lub gwintowanej lufi e o maksymalnej długości do 26,5 cala (67,31 cm)1.

Często można spotkać się z określeniem amerykańskiej wojny domowej jako pierwszej nowoczesnej wojny. Paradoksalnie, konfl ikt ten postrzegany jest także jako ostatnia ze sta-rych wojen. Wojna secesyjna była unikalna przynajmniej z kilku powodów. Z jednej stro-ny była to tradycyjna wojna domowa, z drugiej zaś wykazywała wiele cech wojny totalnej, prowadzonej przez dwa narody. Twierdzenie o „nowoczesności” tej wojny potwierdza także powszechne użycie telegrafu, jako środka łączności, pociągów do transportu wojsk oraz ba-lonów do powietrznej obserwacji i zwiadu. Postęp technologiczny, który dokonał się w okre-sie wojny secesyjnej, najlepiej widoczny jest jednak w rozwoju konstrukcji oraz produkcji i dystrybucji broni ręcznej i ciężkiej. Symbolem tego postępu było rozpowszechnienie nie tylko karabinów gwintowanych, ale i broni odtylcowej zarówno w wersji jednostrzałowej, jak i powtarzalnej oraz wprowadzenie do użytku pierwszych egzemplarzy kartaczownic, które były prekursorami współczesnych karabinów maszynowych. Była to zatem pierwsza wielka wojna toczona przy użyciu zdobyczy technologicznych, które przyniosła rewolucja przemysłowa.

1 J. F. Graf, Standard Catalog of Civil War Firearms, b.m.w. 2008, s. 6–7.

8

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Broń gładkolufowa

Jak często bywa w przypadku uogólnień, uproszczeń i generalizacji, pierwsze wrażenie nie zawsze jest prawidłowe. Nie inaczej jest w przypadku broni ręcznej używanej w okresie wojny secesyjnej. Karabin gwintowany ostatecznie stał się standardową bronią piechoty za-równo na Północy, jak i na Południu, nie zawsze jednak wspomina się o tym, że w trakcie wojny, szczególnie zaś w ciągu pierwszych 2 lat, nie wykorzystano przewagi technologicz-nej, jaką dawała broń gwintowana. Jeszcze w bitwie pod Gettysburgiem (1–3 lipca 1863 r.) ok. 10% Armii Potomacu (najlepiej uzbrojona armia federalna) była wyposażona w musz-kiety gładkolufowe. Konfederaci używali ich na zachodzie nawet do roku 18642.

Jednym z głównych powodów takiego stanu rzeczy był niski poziom edukacji oraz kon-serwatyzm większości ofi cerów. Charakterystyczne, szczególnie dla początkowego okresu wojny, były usilne próby dopasowania pojawiającej się broni do istniejącej już, przestarzałej taktyki, a nie stworzenie nowej, która umożliwiłaby w pełni wykorzystać przewagę, jaką da-wały najnowsze zdobycze techniki. Wśród ofi cerów panowało niemal powszechne przeko-nanie, że walka powinna rozgrywać się na krótkim dystansie, co w oczywisty sposób prze-kładało się na negację wszelkich profi tów z użycia broni gwintowanej. Co więcej, w walce na małe odległości broń gładkolufowa posiadała nawet pewną przewagę nad gwintowaną. Po pierwsze, ładowało się ją zdecydowanie szybciej, po drugie – muszkiet gładkolufowy można było naładować kilkoma ładunkami jednocześnie. W powszechnym użyciu był na-bój nazywany „buck and ball”, który składał się z jednej kuli kal. 0,69 cala (17,53 mm) oraz kilku dodatkowych kul kal. 0,3 cala (7,62 mm). Jeden z regimentów z New Jersey w trakcie bitwy nad Antietam (wrzesień 1862 r.) rozrywał naboje „back and ball” i dodawał większą ilość buckshotów do każdego ładunku, co jeszcze bardziej zwiększało siłę rażenia. Wpraw-dzie śmiercionośność buckshotów wystrzelonych z odległości 100 jardów (ok. 90 m) była mocno dyskusyjna, ale z taktycznego punktu widzenia rana nie musiała być śmiertelna, by być efektywna. W większości przypadków ranny prawie natychmiast opuszczał pole bitwy, a często zdarzało się, że potrzebował pomocy jednego lub więcej żołnierzy. Poza tym, ze względu na brak środków antyseptycznych w okresie wojny secesyjnej, nawet mniej po-ważne rany wskutek infekcji i zakażenia często okazywały się śmiertelne lub wywoływały znacznie większy ubytek zdrowia niż postrzał, który je spowodował. Jeszcze w 1863 r. płk George L. Willard w pracy Comparative Value of Rifl ed and Smooth-Bored Guns głosił, że karabiny gwintowane mają więcej ograniczeń niż muszkiety gładkolufowe. Konieczność ustawiania celownika po każdym strzale w karabinie gwintowanym dodatkowo mocno ograniczała jego przydatność, głównie ze względu na to, iż, jak twierdził Willard, większość żołnierzy nie była dostatecznie wyszkolona, by efektywnie wykorzystać możliwości tej bro-ni w ogniu bitwy. Na potwierdzenie tych teorii przytaczał przykład piechoty, która broni się przeciw nadchodzącemu oddziałowi kawalerii. Jazda była w stanie przemierzyć ostatnie 1000 jardów (ok. 900 m) w ciągu 4 minut. Willard twierdził, że ze względu na problemy z celownikiem nie miało sensu otwieranie ognia zaraz po wejściu jazdy w teoretyczny zasięg ognia karabinu gwintowanego. Jego zdaniem, żołnierze powinni czekać, aż oddział kawalerii

2 J. G. Bilby, Civil War Firearms. Th eir Historical Background, Tactical Use and Modern Collecting and Shooting, b.m.w. 1996, s. 11.

9

P. DERENGOWSKI: MIĘDZY NOWOŻYTNOŚCIĄ A WSPÓŁCZESNOŚCIĄ. BROŃ PALNA...

zbliży się, w związku z czym karabin gwintowany nie dawał żadnej specjalnej przewagi. Co więcej, żołnierz uzbrojony w taką broń był – według niego – w gorszej sytuacji, gdyż mógł oddać strzał tylko pojedynczą kulą, podczas gdy piechur wyposażony w muszkiet gładkolu-fowy miał możliwość strzelać nabojami „buck and ball”3. Przykładem dowódcy wierzącego w wyższość broni gładkolufowej nad gwintowaną był gen. bryg. Th omas F. Meagher, który wręcz żądał, by regimenty w jego słynnej „Irish Brigade” zostały wyposażone w muszkiety gładkolufowe, gdyż, jak twierdził, większość walk jego brygady (...) będzie prowadzona z bli-ska. Ekstremalnym przypadkiem był 12 pp z New Jersey, który wymienił swoje gwintowane karabiny na muszkiety gładkolufowe4.

Spośród muszkietów gładkolufowych najczęściej używane były:– U.S. Model 1816/1822 Springfi eld w wersjach skałkowej oraz przerobionej na kapi-

szonową;– U.S. Model 1842 Springfi eld, tzw. Harper’s Ferry Musket, produkowany już oryginal-

nie w wersji kapiszonowej5.

Broń gwintowana

Pomysł na gwintowanie broni w celu zwiększenia jej celności zrodził się dużo wcze-śniej niż ostatecznie postanowiono zaadaptować go do użytku wojskowego. Problem broni gwintowanej nie leżał w niej samej, a w amunicji, którą strzelano. Dopiero wynaleziony przez kpt. Claude-Etienne’a Minié w 1848 r. nowy typ pocisku (nazwany kulą minié) zmie-nił sposób myślenia o karabinie gwintowanym i przyczynił się do rozwoju, a przez to i roz-powszechnienia tego rodzaju broni. Dzięki temu wynalazkowi karabiny gwintowane można było ładować równie szybko, jak muszkiety gładkolufowe. W związku z tym już w 1855 r. w Stanach Zjednoczonych decyzją ówczesnego sekretarza wojny, Jeff ersona Davisa, zaadop-towano nowy karabin kal. 0,58 cala (tzw. Harper’s Ferry Rifl e), który w ciągu lat wyparł z użytku muszkiety gładkolufowe w regularnej armii amerykańskiej6.

U progu wojny liczba karabinów gwintowanych, które znajdowały się w federalnych ar-senałach, była mocno ograniczona, stąd też większość regimentów powołanych w 1861 r. została wyposażona w muszkiety gładkolufowe. U konfederatów sytuacja była jeszcze gor-sza. Część żołnierzy, szczególnie w jednostkach walczących na zachodzie, została uzbrojona

3 Ibidem, s. 19, 23–25; C. L. Davis, Arming the Union. Small Arms in the Civil War, Port Washington–Londyn 1973, s. 146–148; F. A. Lord, Civil War Collector’s Encyclopedia, t. 1, b.m.w. 1995, s. 14.4 Żołnierze tego regimentu pod Gettysburgiem, 3 lipca 1863 r., czekając na zbliżające się wojska Picketta, rozry-wali ładunki „buck and ball” i ładowali swoje gładkolufowe muszkiety potężną ilością buckshotów, którymi potem razili fl ankę atakujących konfederatów. Umieszczona na szczycie monumentu tego regimentu pod Gettysburgiem kula leżąca na trzech mniejszych buckshotach jest symbolem efektywności i śmiercionośności tej broni na krót-kich dystansach. Zob. J. G. Bilby, op. cit., s. 23, 25–26.5 F. A. Lord, op. cit., s. 242.6 Amerykanin James H. Burton z zakładów zbrojeniowych w Harper’s Ferry dokonał pewnych zmian w pier-wotnym projekcie. Pogłębił i poszerzył otwór w podstawie stożkowanego pocisku, by zagwarantować, że ciśnienie powstałe w chwili wybuchu prochu rozszerzy pocisk. Technicznie rzecz ujmując, miliony pocisków wystrzelonych w trakcie wojny secesyjnej były w istocie „kulami Burtona”, a nie „minié”. Zob. ibidem, s. 15; J. G. Bilby, op. cit., s. 41–43, 51; C. L. Davis, op. cit., s. 148–149.

10

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

w przestarzałe muszkiety skałkowe, których niektóre jednostki używały nawet do czasu bitwy pod Shiloh (kwiecień 1862 r.)7.

Pola bitew wojny secesyjnej aż nadto udowodniły śmiercionośną celność karabinów gwintowanych. Implikacje, jakie przyniosło zwiększenie dystansu walczących stron, były oczywiste. Oddział piechoty uzbrojony w tak celną broń był w stanie zdziesiątkować ka-walerię i rozbić jej formację zanim ta mogła dokonać szarży. Poprzednio jazda mogła się spodziewać ostrzału nie wcześniej niż z odległości ok. 200 jardów (ok. 180 m), co, biorąc pod uwagę, że taki odcinek można było pokonać w ciągu 30 sekund, oznaczało, że piechota mogła oddać maksymalnie 2 salwy w kierunku zbliżającej się kawalerii. W nowych realiach, wbrew temu co twierdził Willard, piechota nie czekała, aż kawaleria się zbliży i rozpoczynała ostrzał z odległości 1000 jardów, na których przebycie jazda potrzebowała 4 minut. Szarżu-jący oddział mógł być zatem celem nawet do 10 salw, zanim dotarł do broniącej się piechoty. Stąd też, wraz z rozpowszechnieniem karabinów gwintowanych, szarże kawaleryjskie stały się całkowicie nieefektywne, wręcz przestarzałe. Rowy strzeleckie czy umocnienia polowe nie tylko dawały obrońcom schronienie, lecz jeszcze umożliwiały oparcie broni, a przez to znacznie polepszały celność. Z kolei wojska w ruchu nie mogły tak uważnie celować ani tym bardziej nie mogły się zatrzymać, by odpowiedzieć na ogień przeciwnika, gdyż wówczas same stawały się łatwiejszym celem. Przyjmuje się, że wprowadzenie karabinu gwintowane-go kilkakrotnie zwiększyło siłę ognia obrońców niż atakującego. Taka tendencja utrzymała się praktycznie aż do okresu po I wojnie światowej8.

Spośród wszystkich karabinów i muszkietów gwintowanych najpopularniejszym i naj-powszechniej stosowanym był U.S. Rifl e-Musket, Model 1861, zwany powszechnie Spring-fi eldem (od pierwotnego miejsca produkcji w Springfi eld w stanie Massachusetts). Był to ładowany odprzodowo karabin kapiszonowy kal. 0,58 cala o długości 58,5 cala (148,6 cm) i wadze 9 funtów (ok. 4,1 kg). Do końca 1863 r. większość federalnej piechoty została uzbro-jona w tę broń. Podczas całej wojny wyprodukowano ponad milion egzemplarzy U.S. Rifl e--Musket, Model 1861 i jego późniejszych odmian – 1863 i 18649.

Na początku wojny, gdy produkcja nowych Springfi eldów wciąż nie nadążała za potrze-bami, w ręce żołnierzy oddawano także starsze modele karabinów i muszkietów gwintowa-nych: U.S. Rifl e, Model 1841 (zwany także „Yager” lub „Missisipi”)10, U.S. Rifl e, Model 1855 („Harper’s Ferry Rifl e”)11 i nieco dłuższy i cięższy U.S. Rifl e-Musket, Model 185512.

Konfederaci, którzy praktycznie nie mieli przemysłu zbrojeniowego, mogli rozpocząć produkcję własnego karabinu tylko dzięki zajęciu federalnej fabryki broni w Harper’s Ferry. Zdobyte tam maszyny zostały przeniesione do Richmond, gdzie przystąpiono do produkcji7 Ibidem, s. 38–47; J. G. Bilby, op. cit., s. 21–23.8 C. L. Davis, op. cit., s. 151–153.9 F. A. Lord, op. cit., s. 243–245; J. B. Whisker, U.S. and Confederate Arms and Armories During the American Civil War, t. 1, U.S. Rifl es and Rifl e-Muskets of the Civil War, b.m.w. 2002, s. 43–64.10 Długość 48,75 cala; waga 9,75 funta. Pierwotnie posiadał kal. 0,54 cala, lecz po zaadoptowaniu do użytku „kuli minié” w 1855 r. większość modeli przekalibrowano, by odpowiadały kal. 0,58 produkowanych od 1855 modeli karabinów i muszkietów. Model 1841 był nazywany „Yager” – przez podobieństwo do niemieckich karabinów typu Jäger. Nazwa zaś „Misisipi” odnosiła się do pułku ochotników z Missisipi pod dowództwem płk. Jeff ersona Davisa, który został wyposażony w karabiny Model 1841 i odegrał ważną rolę w bitwie pod Buena Vista (luty 1847 r.), w czasie wojny z Meksykiem (1846–1848). F. A. Lord, op. cit., s. 242–243.11 Kaliber – 0,58 cala; długość – 49,37 cala (ok. 125,4 cm); waga – 9,5 funta (ok. 4,3 kg).12 Kaliber – 0,58 cala; długość – 56 cali (142,24 cm) ; waga – 9,9 funta (4,48 kg).

11

P. DERENGOWSKI: MIĘDZY NOWOŻYTNOŚCIĄ A WSPÓŁCZESNOŚCIĄ. BROŃ PALNA...

konfederackiego karabinu, tzw. Richmond Rifl e. Była to kopia U.S. Rifl e, Model 1855. W późniejszych latach wprowadzano jednak pewne poprawki do projektu, które w znacznej mierze upodobniały go do unijnego Springfi elda13.

Niedostatecznie rozwinięty przemysł zbrojeniowy i związane z tym braki własnej broni zmusiły walczące strony do importowania jej z Europy. Desperacka potrzeba zakupu broni przez Amerykanów ułatwiła wielu europejskim państwom pozbycie się własnego „złomu”. W ciągu pierwszych 2 lat wojny do Ameryki trafi ło wiele karabinów i muszkietów, które w 1861 r. uchodziły już za mocno przestarzałe, a do tego były bardzo złej jakości14. Kaliber zakupionej broni wahał się od 0,54 (13,72 mm) do 0,72 cala (18,29 mm), co dodatkowo utrudniało dostarczenie do niej amunicji. Wśród importowanych modeli znalazła się tak-że broń nowoczesna. Najczęściej używaną bronią europejskiego pochodzenia był brytyjski Enfi eld Rifl e-Musket, Model 1853 i Model 1858. Był on bardzo podobny do amerykańskiego Springfi elda, choć oczywiście w pewnych szczegółach różnił się od niego. Enfi eld był nieco lżejszy i miał odrobinę mniejszy kaliber – 0,577 cala (14,66 mm). Większość żołnierzy wy-powiadała się bardzo pochlebnie o tej broni, choć trzeba przyznać, że opinie o pierwszych partiach Enfi eldów, które dotarły na kontynent amerykański, w znacznej mierze zależały od miejsca jego produkcji. Dwa główne zakłady, z których broń ta trafi ała w ręce żołnierzy Unii i Konfederacji, to London Arms Company oraz Birmingham Small Arms Company. W tej pierwszej Enfi eldy były produkowane całkowicie przy pomocy maszyn, dzięki czemu karabiny te posiadały wymienialne części. W zakładach w Birmingham początkowo każdy model był wykonywany indywidualnie i nie miał wymienialnych części (stąd nazwa „ręcz-nie wykonany” Enfi eld). Zdecydowana większość Enfi eldów z londyńskich zakładów zo-stała zakontraktowana przez Konfederację, w związku z czym „ręcznie wykonane” Enfi eldy z Birmingham trafi ły głównie na północ. Wprawdzie z czasem także te zakłady wprowadziły do produkcji maszynerię, lecz złe opinie o tej broni pochodziły z północy. Podczas wojny se-cesyjnej do Ameryki trafi ło przeszło 900 tys. sztuk Enfi eldów (głównie w latach 1861–1862), co czyniło go drugą, po Springfi eldzie, najczęściej używaną bronią tego konfl iktu, a w przy-padku Konfederacji, ze względu na jej ograniczenia produkcyjne, stanowił wręcz podstawo-we wyposażenie jej żołnierzy15.

Drugim pod względem popularności europejskim karabinem był „Lorenz” Rifl e-Mu-sket, Model 1854, nazywany także austriackim Enfi eldem. Wprawdzie można znaleźć in-formacje, że część zakupów Lorenzów dokonanych przez unijnych agentów miała na celu jedynie „wyczyszczenie” rynku broni przed przedstawicielami rządu Konfederacji, to jed-nak podczas wojny obie strony importowały łącznie ponad 300 tys. sztuk tej broni. Po-mimo narzekań części żołnierzy na surową konstrukcję karabinu (podobnie jak Enfi eldy

13 J. G. Bilby, op. cit., s. 55–56; C. L. Davis, op. cit., s. 69.14 Sytuacja ta znalazła nawet odzwierciedlenie w ówczesnym polskim piśmiennictwie. Adam Słoński, pisząc o przyczynach amerykańskiego konfl iktu, stwierdził: (…) byłem świadkiem ładowania na okręty broni zakupionéj do Stanów Północnych, za którą płacono 10 dolarów za sztukę, a która w ¾ najniezawodniéj nie była zdolną do użycia: były to wyrzutki z arsenałów i fabryk całéj Europy, a szczególniéj z Niemiec. Zob. A. Słoński, Pogląd na Stany Zjednoczone Północnéj Ameryki, oraz na wojnę toczącą się obecnie w tym kraju, i przyczyny, które są głównym jéj powodem, Warszawa 1864, s. 35.15 J. G. Bilby, op. cit., s. 46–50, 58-62; C. L. Davis, op. cit., s. 53–54, 58–60, 170–172; F. A. Lord, op. cit., s. 247; J. B. Whisker, op. cit., t. 3, Arms Imported From Europe During the American Civil War, 1861–1865, b.m.w. 2002, s. 46–48, 62–69.

12

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

z Birmingham, Lorenz był produkowany ręcznie) oraz mniejszego kalibru (0,54 cala), Lorenz był chwalony przez wielu i z pewnością należy go postrzegać jako jedną z lepszych broni, jaka trafi ła na kontynent amerykański w trakcie wojny16.

Broń odtylcowa

Największą innowacją okresu wojny secesyjnej nie było jednak upowszechnienie „kuli minié”, a przez to i broni gwintowanej, ale wprowadzenie do użytku wojskowego broni od-tylcowej zarówno jednostrzałowej, jak i powtarzalnej. W 1861 r. broń odtylcowa nie była nowością. Pierwszy amerykański karabin tego typu został opatentowany przez Johna Harri-sa Halla już w 1811 r. Dwa lata później pierwsze egzemplarze przekazano do użytku wojska. Dopiero jednak w 1819 r. rozpoczęto produkcję tego karabinu w państwowych zakładach w Harper’s Ferry. Warto zauważyć, że była to pierwsza broń z całkowicie wymienialnymi częściami. Hall w następnych latach udoskonalał swój projekt. Pierwsze egzemplarze miały zamek skałkowy, późniejsze – kapiszonowy. Od 1833 r. rozpoczęła się także produkcja krót-szej, karabinkowej wersji. Przeważająca większość modeli miała kaliber 0,52 cala (13,21 mm). Kolejne testy broni wykazywały, że karabin Halla był przynajmniej dwukrotnie efektywniej-szy niż ówczesne karabiny i muszkiety. Istniała nawet szansa, że zostanie zaadoptowany przez armię do powszechnego użytku. Szybkość ładowania i możliwość zaaplikowania ładunku bezpośrednio do komory dawała mu przewagę zarówno nad odprzodowymi muszkietami gładkolufowymi, jak i karabinami. Mimo pozytywnych ocen, upowszechnienie karabinu i karabinka Halla napotkało jednak na zdecydowany opór konserwatywnych kół ofi cer-skich. Niespodziewanie najzacieklej sprzeciwiali się ofi cerowie Dragonów Stanów Zjedno-czonych. Ostatecznie w 1844 r. zakłady w Harper’s Ferry wstrzymały produkcję karabinków Halla. Prywatni przedsiębiorcy kontynuowali ją jeszcze do 1852 r. Tymczasem Departa-ment Uzbrojenia porzucił użytkowanie karabinków Halla na rzecz broni odprzodowej kal. 0,69 cala (głównie muszketony Model 1847), która została później zastąpiona najpierw przez odprzodowe karabinki Model 1855, kaliber 0,58 cala, a potem ostatecznie przez kara-binki Sharpsa. Mimo to karabinki Halla były w ograniczonej liczbie wykorzystywane przez obie strony podczas wojny secesyjnej17.

U progu wojny broń odtylcowa w dalszym ciągu znajdowała się w początkowej fazie rozwoju. Udoskonalenia wprowadzone w latach pięćdziesiątych XIX w. sprawiły jednak, że użytkowanie tego rodzaju broni stało się bardziej praktyczne. Największy rozwój nastąpił w ostatnich latach poprzedzających wybuch wojny. Przełomem okazało się wynalezienie samodzielnego metalicznego naboju, czyli amunicji zespolonej (właściwie amunicja taka została wynaleziona już wiele lat wcześniej przez Johanna von Dreyse), która nie dość, że rozwiązywała kwestię przedmuchów gazów prochowych, to jeszcze likwidowała problem wodoodporności komory. Wynalazek ten umożliwił rozwój nie tylko jednostrzałowych karabinów i karabinków odtylcowych, ale miał także przemożny wpływ na rozwój broni powtarzalnej18.

16 J. B. Whisker, op. cit., t. 3, s. 104–110, 117–121; J. G. Bilby, op. cit., s. 62–67; C. L. Davis, op. cit., s. 54.17 J. G. Bilby, op. cit., s. 132–133; J. B. Whisker, op. cit., t. 2, U.S. Civil War Carbines, b.m.w. 2002, s. 32–47.18 C. L. Davis, op. cit., s. 120–121.

13

P. DERENGOWSKI: MIĘDZY NOWOŻYTNOŚCIĄ A WSPÓŁCZESNOŚCIĄ. BROŃ PALNA...

Niestety, broń odtylcowa w dalszym ciągu miała wielu przeciwników, w tym ówczesnego szefa uzbrojenia (chief of ordnance) Jamesa Wolfe Ripley’a, który uważał, że uzbrojeni w nią żołnierze pokładali zbytnią wiarę w jej siłę ognia, a przez to mniej przykładali się do celno-ści, co z kolei prowadziło do spadku efektywności żołnierzy i jednocześnie niekorzystnie wpływało na ich dyscyplinę. Ponadto, jak twierdził, żołnierze używający broni odtylcowej zużywali znacznie więcej amunicji niż ci, którzy korzystali z broni odprzodowej, co w kon-sekwencji mogło prowadzić do problemów z zaopatrzeniem. Dodatkowo, broń odtylcowa, jako bardziej złożona, była uznawana jednocześnie za bardziej podatną na uszkodzenia, co wraz z mniejszą dostępnością części zamiennych także mogło stanowić problem. Co gorsza, niektórzy producenci nie nazywali nawet swoich części i dlatego niezwykle trud-no było się z nimi porozumieć w sprawie wymiany wadliwych elementów. Kolejnym za-rzutem wobec broni odtylcowej była, przynajmniej według niektórych ofi cerów, wątpliwa korzyść taktyczna z większej siły ognia. Wprawdzie usprawiedliwiano użytkowanie takiej broni przez oddziały kawaleryjskie ze względu na możliwość naładowania broni konno, lecz w dalszym ciągu wierzono, że zbliżający się konfl ikt będzie wojną piechoty i w związku z tym 5 regimentów jazdy będzie w zupełności wystarczające, a przez to nie istniała potrze-ba posiadania większej ilości broni odtylcowej19.

Gdyby u progu wojny nastawienie wobec broni odtylcowej było bardziej pozytywne, to głównym, jak się zdaje, problemem, który stał na przeszkodzie rozpowszechnieniu się nowych rodzajów broni, był stan amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego podczas trwa-nia konfl iktu, szczególnie zaś w jego początkowej fazie. W 1861 r. w Stanach Zjednoczo-nych istniały dwa państwowe zakłady zbrojeniowe, w Springfi eld i Harper’s Ferry. Były one jednak małe i nieprzygotowane do rozwinięcia produkcji na większą skalę. Dodatkowym problemem dla rządu federalnego była utrata na samym początku wojny Harper’s Fer-ry. Z kolei prywatne przedsiębiorstwa nie dość, że małe, to jeszcze większość z nich była w tym czasie dopiero w trakcie przestawiania się na produkcję nowych modeli. Inne wciąż przygotowywały maszynerię do rozpoczęcia prac. Część producentów miała patenty, ale nie posiadała jakiegokolwiek zaplecza, które umożliwiałoby wdrożenie produkcji. Dodatkowo, te z fabryk, które miały wówczas pełną funkcjonalność, nie były dostatecznie przygotowane na rozwinięcie produkcji. Kolejną przeszkodą była duża różnorodność modeli. Wiele z nich posiadało nie tylko inny kaliber, ale wymagało zupełnie innej amunicji, co potęgowało pro-blem jej produkcji i zapewnienia dostatecznej liczby nabojów. Inną wadą, na którą zwracali uwagę przeciwnicy broni odtylcowej, był jej stosunkowo mały zasięg i celność (poza chlub-nym wyjątkiem Sharpsa), w porównaniu do karabinu Springfi elda20.

Wszystko to powodowało, że w Stanach Zjednoczonych brak było stałego źródła uzbro-jenia. Problemy z wyposażeniem własnych żołnierzy zmusiły Biuro Uzbrojenia (Ordnance Bureau) do przyjęcia długofalowego planu. W pierwszej fazie priorytetem było jak najlep-sze uzbrojenie wciąż rosnącej liczby ochotników. Ze względu na wiarę w krótkotrwałość konfl iktu, nastąpiły jednak znaczne opóźnienia w produkcji krajowej i konieczne stało się importowanie broni z Europy. Po zaspokojeniu pierwszych potrzeb można było przejść do

19 Ibidem, s. 122–132; J. G. Bilby, op. cit., s. 130.20 C. L. Davis, op. cit., s. III, 68–69

14

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

kolejnej fazy, której głównym założeniem był rozwój i rozszerzenie produkcji krajowej21. Dopiero kolejna, trzecia faza zakładała rozwój nowych konstrukcji oraz udoskonalenie bro-ni będącej już w użytku. Od połowy 1862 r. praktycznie zaprzestano importu broni z Europy, a od połowy 1863 r., w związku zapowiadanym wprowadzeniem standaryzacji, zaczęto ją nawet wycofywać z użytku. Mimo zdecydowanego oporu Departamentu Uzbrojenia od-nośnie rozpowszechnienia broni odtylcowej, nie ulega wątpliwości, że wojna stworzyła zupełnie nowe możliwości jej rozwoju. Konstruktorzy prześcigali się we wprowadzania udoskonaleń do projektów. Oprócz oczywistego efektu, jakim było powstawanie coraz lep-szych karabinków odtylcowych, drugim, zdecydowanie mniej pożądanym skutkiem było pojawienie się znacznej liczby modeli, przez co ten rodzaj broni praktycznie wymykał się z rygorów procesu standaryzacji. W 1863 r. żołnierze używali ponad 20 modeli karabinków22. W praktyce jednak wśród jednostrzałowców ładowanych odtylcowo liczyły się tylko Sharps, Burnside i Smith, tworzące tzw. wielką trójkę.

Jednostrzałowa broń odtylcowa

Ponieważ ofi cjalnie żaden z karabinków odtylcowych nie został zaadoptowany do służ-by wojskowej, w związku z tym państwowe zakłady zbrojeniowe przez cały okres wojny secesyjnej nie podjęły ich produkcji. W konsekwencji wszystkie dostawy pochodziły od prywatnych przedsiębiorców. Największym producentem karabinków i karabinów odtylco-wych była Sharps Rifl e Company. Na początku 1862 r. mogła wyprodukować nawet do 500 karabinów tygodniowo, a pozostałe liczące się wówczas fi rmy maksymalnie 150. Christian Sharps opatentował pierwszy ze swoich modeli już w 1848 r. Broń ta posiadała nowatorski, opatentowany zamek poprzeczno-suwliwy, który był otwierany za pomocą dźwigni pełnią-cej także rolę kabłąka spustu. Po umieszczeniu naboju, ponowne przesunięcie kabłąka po-wodowało powrót zamka do ustawienia pierwotnego i odcięcie tyłu papierowego naboju (w późniejszych modelach lnianego), przez wbudowaną gilotynkę, dając dostęp do prochu. Odpalenie następowało za pomocą kapiszona. W trakcie wojny znalazło się w użyciu ponad 80 tys. sztuk tej broni (głównie modele 1859, 1863 i 1865, ale także wcześniejsze). Oprócz karabinków, Sharps dostarczył też ok. 9 tys. karabinów, które miały ten sam kaliber co ka-rabinki (0,52 cala), ale były dłuższe (o 9,5 cala – 24,13 cm) i cięższe (o 0,75 funta – 0,34 kg). Karabin ten charakteryzował się dość dobrą celnością. Zasięg efektywnego strzału wynosił do 500 jardów (ok. 450 m), maksymalny zaś nawet do 1000 jardów (ok. 900 m). Pierwsza partia tych karabinów (1000 sztuk dla 1 regimentu strzelców wyborowych Berdana23) zo-stała zamówiona w lutym 1862 r. Związana tym kontraktem Sharps Rifl e Company została

21 Wzrost krajowej produkcji najlepiej obrazuje roczna produkcja broni w państwowych zakładach w Springfi eld. W 1861 r. wynosiła ok. 10 tys., a w 1864 r. aż 300 tys. Zob. ibidem, s. V–VI.22 Jeszcze gorzej wyglądała sytuacja, jeśli chodzi o muszkiety i karabiny – w tym czasie używano ok. 80 modeli, lecz, co istotne, zdecydowana większość z nich miała standardowy kal. 0,58 lub 0,69 cala. Zob. ibidem, s. III–VIII; F. A. Lord, op. cit., s. 249.23 U konfederatów jednostki strzelców wyborowych nie miały tyle szczęścia i były wyposażone głównie w broń odprzodową, która jednak na dystansie do 500 jardów sprawdzała się równie dobrze; wybrani strzelcy otrzymywali brytyjski ładowany odprzodowo karabin Whitworth kal. 0,45 cala z teleskopowym celownikiem, wykazujący nie-zwykłą celność nawet przy 1500 jardach (ok. 1370 m). Jednostki strzelców wyborowych gen. Patricka R. Cleburna otrzymały łącznie kilkaset egzemplarzy. Zob. J. G. Bilby, op. cit., s. 119–123; J. B. Whisker, op. cit., t. 3, s. 77–81.

15

P. DERENGOWSKI: MIĘDZY NOWOŻYTNOŚCIĄ A WSPÓŁCZESNOŚCIĄ. BROŃ PALNA...

zmuszona do zaprzestania produkcji karabinków. Sytuacja pogorszyła się, gdy kontrakt ob-jął kolejne 1000 karabinów, które miały zostać przekazane 2 regimentowi strzelców wybo-rowych. Dodatkowe opóźnienia powodowały próby ingerencji samego Berdana w proces produkcji. Ostatecznie, pod koniec maja rząd otrzymał zamówione 2 tys. karabinów, ale jednocześnie stracił możliwość pozyskania ok. 6 tys. karabinków Sharpsa, które mogłyby powstać w tym samym czasie24.

Renoma Sharpsa sprawiła, że konfederaci także podjęli próbę skonstruowania własnej wersji tego karabinka, lecz tzw. Richmond Sharps zyskał złą reputację z powodu niskiej jakości, licznych usterek, uszkodzeń, a nawet wybuchania25.

Drugim pod względem popularności karabinkiem jednostrzałowym była konstrukcja zaprojektowana i opatentowana przez Ambrose’a Burnside’a. Broń ta wykorzystywała spe-cjalną stożkowaną, mosiężną amunicję kal. 0,54 cala (także projektu Burnside’a). Zasięg efek-tywnego strzału wynosił jednak tylko do 200 jardów. Dzięki konstrukcji dźwigni przechylają-cej blok zamka, był to jedyny karabinek, poza Ballardem, który posiadał wyrzutnik usuwający pustą łuskę z dna komory. Niestety, mechanizm ten był zawodny, o czym świadczą relacje żołnierzy, którzy narzekali, iż niekiedy amunicja blokowała się w okolicach zamka. W trakcie wojny w ręce żołnierzy trafi ło ponad 55 tys. sztuk tej broni (głównie tzw. czwarty model). Ze względu na jej powszechność, spora liczba karabinków trafi ła w ręce konfederatów (co najmniej siedem regimentów konfederackiej jazdy miało na stanie Burnside’y)26.

Trzecim, a jednocześnie najmniej popularnym karabinkiem „wielkiej trójki” był Smith. Produkowano go tylko i wyłącznie w okresie wojny secesyjnej. Praktycznie wszystkie eg-zemplarze (łącznie ok. 30 tys.) zostały zakupione przez rząd federalny. Był to projekt autor-stwa Gilberta Smitha (opatentowany w 1857 r.). Stosowano do niego amunicję dwojakiego rodzaju – powszechnie używany nabój z papierową łuską lub innowacyjny, z łuską wyko-naną z kauczuku, do której można było łatwo wcisnąć pocisk, co pozwalało, przynajmniej w teorii, na szybkie przeładowanie broni w polu. Oba naboje były kal. 0,5 cala (12,7 mm). Dodatkowo oba naboje posiadały też w podstawie niewielki otwór, który miał umożliwić zapłon. Żołnierze skarżyli się jednak, że otwór, szczególnie w pierwszych modelach kau-czukowych łusek, był za duży i powodował wysypywanie się prochu, który gromadził się na dnie ładownic. Poza tym wykorzystanie łusek tego typu było raczej niepraktyczne, po-nieważ stosunkowo niewielu żołnierzy dbało o odzyskanie zużytych łusek w trakcie bitwy. Istniała też możliwość naładowania tego karabinka luźnym prochem i kulą, z czego korzystali konfederaci w zdobycznych karabinkach Smitha. Mimo nietypowej amunicji, karabinek ten przeszedł pod koniec lat pięćdziesiątych pomyślnie testy i został przekazany do użytku kawalerii. Główną wadą tej broni były jednak liczne niewypały27.

Wśród pozostałych odtylcowych karabinków jednostrzałowych warto wspomnieć jesz-cze konstrukcje Maynarda, Gallagera, Starra i Merrila. Pierwszy z nich został zaprojekto-wany i opatentowany przez Edwarda Maynarda. Wprawdzie naboje w dalszym ciągu wy-magały osobnej spłonki kapiszonowej, ale opatentowana przez Maynarda metaliczna łuska

24 J. B. Whisker, op. cit., t. 1, s. 218–221, t. 2, s. 88–109; J. G. Bilby, op. cit., s. 109–110, 135–136; C. L. Davis, op. cit., s. 76–80, 83–84; F. A. Lord, op. cit., s. 237, 253.25 J. G. Bilby, op. cit., s. 136.26 Ibidem, s. 140–141; J. B. Whisker, op. cit., t. 2, s. 110–120.27 J. G. Bilby, op. cit., s. 169–175.

16

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

w miarę efektywnie zabezpieczała amunicję przed wydostawaniem się gazów prochowych w trakcie wystrzału. Po testach w 1860 r. uznano go za jeden z lepszych dostępnych ka-rabinków. Górował nad innymi celnością, trwałością wykonania i siłą uderzenia pocisku, a jego zasięg wynosił do 500 jardów. W czasie wojny w użyciu były modele o kalibrach 0,35 (8,89 mm) i 0,50 cala (12,7 mm). Choć znaczna część z 25 tys. egzemplarzy została zakupio-na przez rząd federalny, to jednocześnie był to jeden z najpowszechniej używanych karabin-ków w armii konfederackiej. Część Maynardów została przejęta bezpośrednio z arsenałów, część zaś zakupiona przez konfederackich agentów28.

Karabinek Gallagera został opatentowany przez Mahlona J. Gallagera w lipcu 1860 r. Do karabinku stosowano amunicję kal. 0,50 cala z łuską z mosiężnej folii i papieru bądź też z całkowicie mosiężną. Późniejsze modele zostały przystosowane do wykorzystywania nabojów o centralnym zapłonie kal. 0,56–0,5229, które były stosowane także w karabinkach Spencera. Największą wadą Gallagera był brak funkcjonalnego wyrzutnika łusek, w związ-ku z czym często dochodziło do czopowania się broni. Łuskę można było wówczas wydostać jedynie nożem lub innym ostro zakończonym narzędziem. Mimo to prawie 23 tys. tych karabinków zostało zakupionych w trakcie wojny30.

Równie dużą popularnością cieszył się karabinek zaprojektowany przez Ebenzera Starra w 1858 r. Podczas testów nie odnotowano żadnych niewypałów, a jego celność określono jako ponadprzeciętną. Uważano nawet, że jeśli by zniwelowano wydostawanie się gazów prochowych, karabinek ten mógłby okazać się lepszy nawet od Sharpsa. W latach 1861–1864 wyprodukowano ponad 20 tys. sztuk tej broni. Początkowo stosowano amunicję z łuską pa-pierową lub lnianą (kal. 0,54). W 1865 r. wprowadzono udoskonalenia, które pozwoliły na wykorzystanie w tych karabinkach amunicji z metaliczną łuską. Mimo iż konstrukcja Starra udowodniła przydatność w trakcie wojny, co więcej, była nawet uznawana przez Departa-ment Uzbrojenia za najlepszy jednostrzałowy karabinek, to jednak po wojnie nie wytrzyma-ła konkurencji karabinów powtarzalnych i jej produkcja została wstrzymana31.

Z kolei karabinek zaprojektowany przez Jamesa H. Merrilla zawdzięczał swoją pozycję głównie możliwościom produkcyjnym, jakimi dysponował jego zakład. Początkowo, gdy modele konkurencji wciąż były niedostępne lub występowały w ograniczonej liczbie, kara-binki Merrilla były chwalone za dość solidną konstrukcję oraz dobry zasięg. Jego największą zaletą było usunięcie problemu przedmuchów gazów prochowych, mimo iż stosowano do niego amunicję o łusce papierowej (kal. 0,54). Dodatkową zaletą, szczególnie dla konfedera-tów, którzy weszli w posiadanie znacznej liczby tych karabinków, była możliwość ładowania tej broni także luźnym prochem i kulą. Z czasem jednak raportowano problemy z zatrza-skiem dźwigni zamka (zwłaszcza w pierwszych modelach), brak w pełni wymienialnych części oraz wady w konstrukcji celownika i kurka, które się łamały. Niemniej jednak prawie 14,5 tys. tych karabinków weszło do użytku podczas wojny32.

28 Ibidem, s. 153–159.29 Pierwsza wartość to średnica łuski w podstawie naboju, druga u jej „ujścia”. Dla amunicji 0,56–0,52 były to wartości 14,22 mm i 13,21 mm.30 J. B. Whisker, op. cit., t. 2, s. 145–147.31 Ibidem, s. 176–188.32 Ibidem, s. 122–130.

17

P. DERENGOWSKI: MIĘDZY NOWOŻYTNOŚCIĄ A WSPÓŁCZESNOŚCIĄ. BROŃ PALNA...

Broń powtarzalnaOgraniczona dostępność wszelkiego rodzaju broni wymusiła przekazanie do użytku nie

tylko znacznej liczby karabinków odtylcowych, ale jednocześnie ułatwiła i przyspieszyła wprowadzenie także karabinu powtarzalnego. Pierwszym tego typu był zaprojektowany w 1855 r. przez Samuela Colta karabin rewolwerowy (ang. Colt Revolving Rifl e Model 1855). Był to jednocześnie pierwszy karabin powtarzalny zaadoptowany w Stanach Zjednoczo-nych do użytku wojskowego. Produkcja rozpoczęła się jednak dopiero w 1857 r. Broń ta była produkowana jako karabin i karabinek. Inne modele były przeznaczone dla armii i dla marynarki. Obie wersje produkowano jednocześnie w kilku kalibrach. Najczęściej spotkana wersja to 6-strzałowy karabin oraz 5-strzałowy karabinek (oba kal. 0,56 cala). W użyciu była także, preferowana szczególnie przez ofi cerów, wersja sportowa kal. 0,36 cala (9,14 mm). 1 regiment strzelców wyborowych płk. Berdana, jako pierwszą broń odtylcową otrzymał właśnie karabiny rewolwerowe Colta. Nie cieszyły się one popularnością wśród żołnierzy i z radością zostały wymienione na karabiny Sharpsa. Żołnierze zgłaszali wiele zastrzeżeń. Chodziło m.in. o błysk i głośny wybuch blisko twarzy. Twierdzono także, że zdarzały się sytuacje, w których dochodziło do jednoczesnego zapłonu ładunków w kilku komorach, co w konsekwencji prowadziło do znacznych obrażeń samego strzelca (ofi cjalnie nigdy jednak nie zanotowano takiego przypadku). Poważną wadą była także konieczność podtrzymywania stosunkowo ciężkiej lufy podczas strzelania. Chociaż przeprowadzone w 1862 r. testy ostatniego modelu wykazały, że była to solidna i bezpieczna konstrukcja, to jednak wcześniej raportowane wady oraz ogólnie nieprzychylna opinia żołnierzy doprowa-dziły do zaprzestania produkcji tego typu karabinów i karabinków. Broń została wystawiona na aukcję. Najwyższa cena, jaką uzyskano za pojedynczy egzemplarz, to zaledwie 42 centy! Podczas wojny weszło do użytku jedynie ok. 7 tys. egzemplarzy tej broni33.

Najbardziej rozpoznawalne karabiny powtarzalne wojny secesyjnej to Spencer i Henry34. Miały one pewne cechy wspólne. Oba zostały zaprojektowane do wykorzystania metalicznej amunicji zespolonej, miały rurowe magazynki oraz mechanizm wyrzucający zużytą łuskę i ładujący nowy nabój do komory oparty na ruchu dźwigni zintegrowanej z kabłąkiem spu-stu. Henry produkował jednak tylko karabiny krótsze od karabinu Spencera, ale dłuższe od karabinka. Z tego powodu niektórzy ofi cerowie uznawali Henry’ego za zbyt długi dla kawalerii i jednocześnie zbyt krótki dla piechoty. Henry miał jednak cztery podstawowe zalety. Po pierwsze, miał magazynek mieszczący 16 nabojów (w niektórych źródłach 15), wobec tylko 7 nabojów Spencera. Po drugie, magazynek Henry’ego ładowało się prościej. W przeciwieństwie do Spencera nie było konieczności wyciągania go z broni. Niektórzy twierdzili jednak, że umieszczony w kolbie magazynek Spencera miał lepszą ochronę, niż zamocowany pod lufą magazynek Henry’ego. Po trzecie, karabin Henry’ego mógł strzelać znacznie szybciej. Wynikało to nie tylko z łatwiejszego sposobu ładowania i większej po-jemności magazynka, ale także mechanizmu, który wraz z wyrzutem zużytej łuski jedno-cześnie odbezpieczał broń, podczas gdy w Spencerze kurek należało odciągać ręcznie przed

33 Ibidem, s. 92–96; G. M. Chinn, Th e Machine Gun. History, Evolution, and Development of Manual, Automatic, and Airborne Repeating Weapons, t. 1, Waszyngton 1951, s. 30–31; C. L. Davis, op. cit., s. 156–157; F. A. Lord, op. cit., s. 249–251.34 Często do tej grupy zalicza się także Balla, zdecydowałem jednak pominąć tę konstrukcję, ponieważ pierwsze modele zostały dostarczone dopiero w maju 1865. Zob. J. B. Whisker, op. cit., t. 2, s. 196–197.

18

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

każdym strzałem. Dodatkowo, stosowana w karabinach Henry’ego amunicja kal. 0,44 cala (11,18 mm) była lżejsza i dlatego, przynajmniej teoretycznie, żołnierze mogli nosić więk-szą liczbę nabojów. Ten argument miał jednak niewielkie znaczenie dla Biura Uzbrojenia. Zdecydowanie bardziej preferowano prostszą i mocniejszą konstrukcję Spencera, który dodatkowo wykorzystywał amunicję kal. 0,52 cala. Posiadał przy tym niezwykle duży za-sięg. Jego celność określano jako całkiem przyzwoitą nawet na dystansie 2000 jardów, czyli ok. 1800 m (Henry zaś sprawdzał się raczej w walce na bliskie odległości). Spencer dyspo-nował dodatkowo niesamowitą siłą. Z odległości 150 stóp (45,72 m) jego pocisk przebijał 13-calowe drewno (ok. 33 cm). Głównym powodem, dla którego Henry przegrał wyścig ze Spencerem, były jednak możliwości produkcyjne New Haven Arms Company Olivera Winchestera. Do 1863 r. produkcja utrzymywała się na poziomie ok. 200 sztuk miesięcznie. Sytuacja nie uległa wielkiej poprawie w następnych latach. W 1865 r. było to ok. 260 sztuk i prawdopodobnie niemożliwe było przekroczenie liczby 300 sztuk miesięcznie. Częściowo było to także spowodowane skomplikowaną, a przez to i kosztowną konstrukcją. Z tego powodu liczba zakupionych przez rząd karabinów Henry’ego wyniosła zaledwie 1730 sztuk. Trafi ły one w ręce żołnierzy 1 pkaw z dystryktu Kolumbii oraz 1 pkaw z Maine. Część żoł-nierzy postanowiła zakupić jednak tę broń z własnych środków. Trzeba przy tym zwrócićuwagę, że był to nie lada wydatek. Karabin Henry’ego kosztował 50 dolarów, tj. równo-wartość 3-miesięcznego żołdu. Wśród jednostek, które postanowiły zaopatrzyć się przy-najmniej częściowo w tę broń, znaleźli się m.in. strzelcy wyborowi Birge’a (66 pp z Illinois), 7 pp z Illinois czy 97 pp z Indiany. W tym samym czasie liczba karabinków Spencera prze-kazanych w ręce żołnierzy sięgnęła ok. 60 tys., co stawiało go na drugim miejscu wśród wszystkich karabinów i karabinków odtylcowych35.

Wprowadzenie do użytku broni powtarzalnej miało ogromny wpływ na wojska, które ją otrzymały, oraz na sposób prowadzenia walk. Większa siła ognia i łatwość ładowania posta-wiły unijne oddziały (głównie kawalerię) w niezwykle uprzywilejowanej pozycji. Jednostki wyposażone w broń powtarzalną bez większego problemu mogły walczyć nawet z 3-krotnie liczniejszym przeciwnikiem, z zastrzeżeniem, że on takowej nie posiadał. Henry i Spencer, mimo iż niejednokrotnie były w stanie zdominować potyczki, nie przesądziły o wyniku wojny. Wydaje się także, iż nie zdołały przesądzić o zwycięstwie w żadnej większej bitwie36.

35 Ibidem, t. 1, s. 213–215, 221–223, t. 2, s. 223–235; J. G. Bilby, op. cit., s. 190–206; C. L. Davis, op. cit., s. 88–94; F. A. Lord, op. cit., s. 251–253. 36 J. G. Bilby, op. cit., s. 113, 195, 203.

Karabin Henry (http://www.uberti.com/fi rearms/1860_henry.php)

19

P. DERENGOWSKI: MIĘDZY NOWOŻYTNOŚCIĄ A WSPÓŁCZESNOŚCIĄ. BROŃ PALNA...

Nie ulega jednak wątpliwości, że wprowadzenie broni odtylcowej, jednostrzałowej i powtarzalnej wpłynęło na sposób wykorzystania kawalerii. Wprawdzie początkowo stoso-wano jeszcze starą taktykę, lecz rozpowszechnienie broni gwintowanej czyniło ją zupełnie nieefektywną. Dzięki rozwojowi broni odtylcowej kawaleria okresu wojny secesyjnej stała się formacją dysponującą największą siłą ognia na polu bitwy. To z kolei w krótkim czasie doprowadziło do porzucenia przez kawalerię taktyki walki konno. Kawalerzyści, decydując się na walkę jako piechurzy, nie zrezygnowali jednak z broni, która została pierwotnie za-adoptowana właśnie po to, by ułatwić jej użytkowanie na koniu. Dodatkowym czynnikiem ułatwiającym zmianę taktyki kawalerii w Stanach Zjednoczonych był to, że tradycje kawale-ryjskie w jednostkach regularnych i oddziałach ochotniczych nie były głęboko zakorzenio-ne, stąd też dużo łatwiej uznano broń palną za główne uzbrojenie jeźdźca37.

Rewolwery

Innym rodzajem broni powtarzalnej używanej podczas wojny secesyjnej był rewolwer. Ze względu na ograniczone możliwości był jednak dużo rzadziej stosowany. Większość re-wolwerów używanych w czasie wojny miała kal. 0,36 (9,14 mm) bądź 0,44 cala (11,18 mm).Choć obie wersje były w miarę celne, to jednak rewolwerowi kal. 0,36 brakowało mocy. Tym-czasem z rewolweru kal. 0,44 cala załadowanego pełnym ładunkiem prochu można było trafi ć w cel wielkości człowieka nawet ze 100 jardów. O ile jednak sama broń dawała takie możli-wości, o tyle większość żołnierzy, którzy ją nosili, nie mogła się pochwalić takimi umiejętno-ściami strzeleckimi. Dodatkowo, w większości używanych wówczas naboi ładunek prochu był znacznie poniżej kubatury komory. Wprawdzie moc rewolwerów kal. 0,44 pozostała nadal wysoka, ale zasięg uległ znacznemu ograniczeniu. To z kolei przyczyniło się do uznania rewol-werów głównie za broń defensywną. Jedynie kawaleria, w początkowej fazie wojny, uznawała je za broń ofensywną, ale także tylko na małe odległości. To właśnie defensywny charakter rewolwerów uczynił je popularnymi wśród oddziałów walczących w wojnie domowej, szcze-gólnie w pierwszym okresie konfl iktu, gdy większość walk prowadzono na małe odległości i kiedy pierwsza salwa często okazywała się ostatnią. Wówczas właśnie rewolwer stawał się najlepszą polisą na życie, jaką żołnierz mógł sobie zapewnić. Wielu jednak ofi cerów sprze-ciwiało się posiadaniu rewolwerów przez swoich podkomendnych, ponieważ, jak twierdzili, ludzie pokładali w nich zbytnią wiarę, a przez to nie przykładali się do rozwijania umiejętno-ści w użytkowaniu bagnetu. Wprowadzenie i rozpowszechnienie karabinów gwintowanych znacznie ograniczyło ekspansję rewolwerów wśród oddziałów piechoty i w związku z tym broń ta, po 1861 r., była dość rzadko spotykana. Największą zaś popularnością oprócz ka-walerii cieszyła się wśród oddziałów nieregularnych operujących w stanach przygranicznych (Kentucky, Missouri czy Arkansas)38.

W latach pięćdziesiątych, gdy rewolwer stał się w Ameryce standardową bronią przy-boczną, wśród ich producentów niepodzielnie panował Colt. W 1857 r. jego patent wygasł i pojawiły się produkty konkurencyjne. Wprawdzie w chwili wybuchu wojny żadna z tych fi rm nie była przygotowana do produkcji takiej liczby rewolwerów, która byłaby w stanie

37 C. L. Davis, op. cit., s. 158–163.38 Ibidem, s. 163–165; J. G. Bilby, op. cit., s. 160–172.

20

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

zaspokoić potrzeby armii, to jednak z oczywistych względów fi rma Colta była najbliższa tej gotowości. Nie może zatem dziwić, że w pierwszym okresie wojny najpopularniejszym i najpowszechniej używanym rewolwerem był właśnie Colt Army Model 1860, kal. 0,44 cala. Ostatnie zamówienie na ten rewolwer zostało zrealizowane w listopadzie 1863 r. Nieste-ty, nie znamy przyczyny braku późniejszych kontraktów i zakupów tej broni. Rząd zaku-pił w sumie ok. 145 tys. rewolwerów Colta (głównie Army Model). Już od połowy 1862 r. konkurencja rosła w siłę, szczególnie ze strony Remingtona. W 1861 r. fi rma ta wciąż była w znacznej mierze rodzinnym biznesem. Dopiero drugi rok wojny przyniósł poważne zmiany. Remington rozpoczął produkcję nowego rewolweru Model 1861 Army, który po-siadał taki sam kaliber, jak jego odpowiednik Colta (0,44), a przy tym był bardzo wytrzy-mały, strzelało się z niego szybciej, a co najważniejsze – kosztował znacznie mniej niż Colt. Wkrótce Remington stał się najbardziej pożądanym rewolwerem. Do końca wojny sprzeda-no łącznie ponad 125 tys. egzemplarzy39.

Jedną z trzech fi rm dominujących na rynku amerykańskim był Starr. Początkowo do-stępny był tylko rewolwer kal. 0,36, lecz Starr już od początku wojny zaczął inwestować w rozwój fi rmy, jednocześnie starając się pozyskać rządowy kontrakt. Jeszcze w 1861 r. jego działania zostały zakończone sukcesem i fi rma otrzymała zamówienie na 12 tys. rewol-werów nowego modelu kal. 0,44 cala. Opóźnienia w realizacji tego kontraktu kosztowały Starra utratę zaufania i ograniczenie możliwości na kolejne. Niemniej jednak do końca wojny do użytku weszło prawie 50 tys. rewolwerów tej fi rmy40.

Spośród pozostałych producentów warto wymienić Whitney’a i jego rewolwer kalibru 0,36 cala. Była to konstrukcja bardzo podobna do Remingtona. Choć rząd zakupił ok. 11 tys. tych rewolwerów, to prawie cała wojenna produkcja, ok. 30 tys. egzemplarzy, ostatecznie trafi ła w ręce unijnych żołnierzy, głównie służących w marynarce. Dla wojsk lądowych pod-stawowy problem stanowił mały kaliber tych rewolwerów41.

Broń szybkostrzelna

Ekstremalnym przykładem zastosowania broni powtarzalnej były oczywiście karta-czownice, czyli poprzednik karabinu maszynowego, choć właściwie, zgodnie z terminologią przyjętą w tym czasie przez amerykański Urząd Patentowy, większość tych konstrukcji była uważana właśnie za karabiny maszynowe. Jest to jednak niezupełnie zgodne z rzeczywisto-ścią, gdyż energii potrzebnej do uruchomienia broni dostarczał strzelec, poruszając dźwignią lub korbą. Była to więc broń napędowa, nie zaś maszynowa. Nie ulega jednak wątpliwości, że wprowadzenie jej do użytku stanowiło najwyraźniejszy dowód na postęp technologicz-ny, jaki dokonał się w latach 1861–1865. Wprawdzie rola, jaką odegrały karabiny maszy-nowe w czasie wojny secesyjnej, często bywa wyolbrzymiana, mimo że tylko stosunkowo niewielka ich liczba została faktycznie użyta w boju, to wpływu na rozwój późniejszych modeli, w których zastosowano część rozwiązań technologicznych z tych pierwszych kon-strukcji, nie da się przecenić. Co ciekawe, podobnie jak w przypadku karabinu odtylcowe-go, pierwsze projekty „karabinów maszynowych” powstały jeszcze przed wybuchem wojny. W 1856 r. Charles E. Barnes opatentował swoją kartaczownicę (ang. Barnes Machine Gun). W jej konstrukcji zastosowano wiele udoskonaleń, dzięki czemu stała się ona prekursorem

39 C. L. Davis, op. cit., s. 95–102; F. A. Lord, op. cit., s. 206–20740 F. A. Lord, op. cit., s. 207; C. L. Davis, op. cit., s. 102–104.41 C. L. Davis, op. cit., s. 104–105; F. A. Lord, op. cit., s. 207.

21

P. DERENGOWSKI: MIĘDZY NOWOŻYTNOŚCIĄ A WSPÓŁCZESNOŚCIĄ. BROŃ PALNA...

całej serii karabinów operowanych korbą. System ryglowania kartaczownicy wykorzysty-wał mechanizm kolankowy, który umieszczał ładunek na miejscu (stosowano tu amunicję w usztywnianych lnianych łuskach, dostarczanych z podajnika znajdującego się po lewej stronie, tuż przy zamku). Ciekawym rozwiązaniem było także mechaniczne umieszczanie kapiszonu na kominkach, które odbywało się już po zaryglowaniu broni. Kapiszony były odpalane przez ciągły ruch korby, która zwalniała zaczep przypominającego kształtem tłok kurka, a ten zaś wchodził w cylindryczną komorę. Część siły wybuchu w komorze wracała poprzez kominek i wydzielała energię, która oddziałując na głownię kurka, powodowała wciśnięcie z powrotem sprężyny iglicy i zazębienie zaczepu spustu. Było to nowatorskie wykorzystanie ciśnienia gazów prochowych uwalnianych w komorze w celu odbezpieczenia karabinu. Szybkostrzelność tej konstrukcji była w pełni uzależniona od możliwości żołnie-rza operującego korbą. Niestety, w tym okresie wojsko raczej nie było skore do składania zamówień na broń, która nie mieściła się w ówczesnej defi nicji broni konwencjonalnej. Stąd też niewielkie zainteresowanie fi rm zbrojeniowych produkcją takich konstrukcji. Nie ulega wątpliwości, że gdyby istniał bodziec, jak również rynek gotowy do przyjęcia takiej broni, to ówcześni czołowi konstruktorzy z pewnością stworzyliby solidny i funkcjonalny karabin maszynowy jeszcze przed rokiem 186142.

42 F. A. Lord, op. cit., s. 159; G. M. Chinn, op. cit., s. 24–25; United States Patent Offi ce. Charles E. Barnes, of Lowell, Massachusetts, Assignor to C. E. Barnes and M. W. Oliver. Improved Automatic Cannon. Specifi cations forming part of Letters Patent No. 15,315, dated July 8, 1856, s. 1–4.

Kartaczownica Barnesa (United States Patent Offi ce. Charles E. Barnes, of Lowell, Massachusetts, Assignor to C. E. Barnes and M. W. Oliver. Improved Automatic Cannon. Specifi cations forming part of Letters Patent No. 15,315, dated July 8, 1856, Fig. 3)

22

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Kolejnym projektem była kartaczownica autorstwa Ezry Ripley’a z 1861 r. (ang. Ripley Machine Gun). Konstrukcja ta miała kilka nieruchomych luf ułożonych wokół osi. Dodat-kowo mogła prowadzić ogień pojedynczy lub salwą. Zamek kształtem przypominał bębe-nek rewolwerowy i był ładowany w tradycyjny sposób, poprzez umieszczenie papierowych ładunków z tyłu komory. Na kominek, który wystawał ze środka komory, nakładano kapi-szon, po czym zakładano cały zamek na broń, dopasowując otwory bębenka do luf. Następ-nie ryglowano zamek przez zabezpieczenie korby. To uniemożliwiało oddanie przypadko-wego strzału, przed zaryglowaniem zamka. Mechanizm spustowy był oparty na krzywkach, które poruszane ruchem korby odpowiadały za naciągnięcie i zwalnianie sprężyny iglicy. Ładowanie wyglądało następująco. Żołnierz musiał zwolnić sprężynowy zatrzask, który zabezpieczał korbę. Następnie ciągnął cały zespół strzelający do tyłu i usuwał pusty bębe-nek, by umieścić w nim nowe naboje. Możliwość przygotowania większej liczby uprzednio nabitych bębenków umożliwiała jednemu żołnierzowi prowadzenie ciągłego ognia, niż ca-łej kompanii wojska uzbrojonej w broń odprzodową. Niestety, Ripley porzucił ten projekt, gdy zgłoszono zastrzeżenia praktycznie do wszystkiego, od przegrzewających się luf, aż po problem z zapewnieniem amunicji do tego typu broni. Wprawdzie możliwe jest, że nigdy nie powstał w pełni funkcjonujący model, to jednak wiele rozwiązań zastosowanych w tej konstrukcji zostało później wykorzystanych w kolejnych projektach43.

„Karabiny maszynowe” pozostawały jednak w dalszym ciągu poza sferą zainteresowań władz wojskowych, którym znacznie bliższa była idea działa mogącego strzelać salwami, zbliżonego konstrukcją do dawnych dział organowych. Najbliższa tej idei była skonstru-owana pod koniec 1861 r. w Billinhurst, w Rochester, kartaczownica salwowa Billinghurst--Requa. Miała ona 25 luf ułożonych w pojedynczym rzędzie na lekkiej metalowej platfor-mie. Mechanizm zamka był uruchamiany dźwignią. Kartaczownica ta nie wykorzystywała zwykłych papierowych naboi, zamiast nich stosowano stalowe łuski, z owalną podstawą, w której miały centralny otwór zapałowy. Wsypywano do nich ręcznie proch i kulę, co, jak twierdzono, miało poprawić celność. By ułatwić załadunek, zastosowano ładownik skła-dający się z dwóch połączonych zawiasami listew, pomiędzy którymi umieszczano naboje. Za mechanizm spustowy służył sznur, który zwalniał odciągnięty wcześniej ręcznie kurek. W ten sposób następował zapłon pojedynczego kapiszonu. Powstały wówczas płomień miał się następnie przedostać kanałem wewnątrz zamka i dzięki otworom zapałowym w łuskach powodować odpalenie kolejnych naboi. Choć mocno surowa, konstrukcja ta miała kilka niezwykłych rozwiązań. Dźwignia ryglująca i odryglowująca zamek oraz listwy ułatwiają-ce ładowanie pozwalały utrzymać przyzwoitą szybkostrzelność. Podczas wojny secesyjnej kartaczownica Billighurst-Requa szybko otrzymała przydomek działa „kryjącego mosty”44. W rękach sprawnej obsługi jedno takie działo mogło szybko złamać praktycznie każdy atak przeciwnika. Co istotne, miało możliwość ustawienia posiadanych luf do pożądanej wysokości i szerokości. Z obsługą liczącą 3 żołnierzy broń ta mogła wystrzelić do 7 salw na minutę (175 strzałów). Z zasięgiem efektywnego strzału wynoszącym do 1300 jardów

43 G. M. Chinn, op. cit., s. 26–28; United States Patent Offi ce. Ezra Ripley, of Troy, New York. Improvement in Re-peating-Gun Batteries. Specifi cations forming part of Letters Patent No. 33,544, dated October 22, 1861, s. 1–2.44 W tym czasie większość ważniejszych przepraw przez rzeki i potoki to drewniane mosty z zabudowanymi ścianami i dachem do ochrony przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Były długie i wąskie.

23

P. DERENGOWSKI: MIĘDZY NOWOŻYTNOŚCIĄ A WSPÓŁCZESNOŚCIĄ. BROŃ PALNA...

(ok. 1200 m) była to naprawdę dobra defensywna konstrukcja. Konfederaci wykorzystywali kilka egzemplarzy kartaczownicy Billinghurst-Requa, m.in. w obronie Charlestonu45.

Kolejnym „karabinem maszy-nowym” była używana przez woj-ska federalne kartaczownica Age-ra (ang. Ager „Coff ee Mill” Gun)46. Była to ręcznie operowana, jedno-lufowa broń typu rewolwerowego, opatentowana w Wielkiej Brytanii przez Wilsona Agera. Amunicję (luźny proch i „kula minié” bądź też zaimpregnowany papierowy nabój) umieszczało się w stalo-wych zasobnikach, które pełniły podwójną rolę: naboju oraz komo-ry. W celu przygotowania Agera do strzelania należało uprzednio naładować amunicją odpowiednią liczbę zasobników. Te z kolei były

umieszczane w magazynku zamontowanym na górze karabinu. Grawitacja załatwiała resz-tę. Zasobniki pojedynczo spadały do znajdującego się z tyłu lufy obrotowego bębna. Przed strzałem zasobniki nie były wprowadzane do lufy, a jedynie dociskane do jej tylnego płasku za pomocą klina. Kolejny obrót korbą usuwał zużyty zasobnik i dostarczał następny. Teo-retycznie Ager miał możliwość oddania do 120 strzałów na minutę. Wadą konstrukcji była szybko przegrzewająca się lufa. Z czasem dodano do karabinu bardzo pomysłowy system chłodzący. Nadmierna ciepłota była likwidowana przez strumień powietrza wtłaczany do lufy oraz wokół jej osłony przez wentylator podłączony do głównej korby. Oprócz chłodze-nia urządzenie to pomagało także oczyścić lufę z resztek papierowych łusek. Ager był dość zaawansowaną konstrukcją, posiadającą zasięg efektywnego strzału do 1000 jardów, ale tak-że ten karabin nie spotkał się z uznaniem władz wojskowych. Główną wadą – ich zdaniem – było zużycie zbyt dużej ilości amunicji do uzyskania efektywności. Poza tym uważano, że jedna lufa nie była w stanie prowadzić ciągłego ognia w stopniu, który można by uznać za efektywny. Choć relatywnie całkiem spora liczba Agerów została ostatecznie zakupiona, to jednak szybko zostały one zdegradowane do roli chronienia mostów, podobnie jak kar-taczownica Billinghurst-Requa. W czasie wojny było tylko kilka pojedynczych przypadków użycia Agerów w bitwie47.

Konfederacki kpt. David R. Williams zaprojektował pierwszy „karabin maszyno-wy”, którego użyto z powodzeniem w bitwie. Ta jednolufowa kartaczownica kal. 1,54 cala (39,12 mm) i lufą długości 4 stóp (121,32 cm) była zamontowana na przodku, podobnym

45 D. A. Armstrong, Bullets and Bureaucrats. Th e Machine Gun and the United States Army, 1861–1916, West-port–Londyn 1982, s. 39–41; G. M. Chinn, op. cit., s. 35–36; F. A. Lord, op. cit., s. 160.46 Nieformalna nazwa kartaczownicy Agera powstała ze względu na jego magazynek, który kształtem przypomi-nał ówczesne młynki do kawy.47 D. A. Armstrong, op. cit., s. 14–22; G. M. Chinn, op. cit., s. 37–40; F. A. Lord, op. cit., s. 159.

Kartaczownica Agera (G. M. Chinn, op. cit., s. 37)

24

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

do tego, jakich używano do górskich haubic. Konfederackie Biuro Uzbrojenia zaadoptowało ją już na początku wojny. Mechanizm spustowy był oparty na ruchu zamontowanej z prawej strony korby. Poruszana zgodnie ze wskazówkami zegara na przemian cofała i przesuwała do przodu zamek. Po zaryglowaniu kartaczownicy zwalniała się iglica, która powodowała zapłon. Broń ta wykorzystywała amunicję z samotrawiącą się papierową łuską. Niestety, konieczność ręcznego ładowania nabojów sprawiała, że jej szybkostrzelność wynosiła nie więcej niż 65 strzałów na minutę. Dodatkowym problemem było rozszerzanie się zamka po dłuższym użytkowaniu, co z kolei uniemożliwiało zaryglowanie broni. Maksymalny za-sięg do 2000 jardów, przy użyciu kilku kartaczownic jednocześnie, dawał niebywałą, jak na tamte czasy, siłę ognia. Broń ta po raz pierwszy została użyta już w trakcie kampanii półwyspowej (kwiecień–lipiec 1862 r.). Konfederaci z powodzeniem stosowali kartaczow-nicę Williamsa przez całą wojnę. Syn konstruktora, Robert, otrzymał nawet pozwolenie na utworzenie baterii w nie uzbrojonej. Łącznie w czasie wojny do służby wprowadzonook. 40 egzemplarzy48.

Kolejną konstrukcją, która powstała podczas tego konfl iktu, była kartaczownica sal-wowa Vandenburgha (ang. Vandenburgh Volley Gun). Została ona zaprojektowana i opa-tentowana przez gen. Olivera Vandenburgha, który nazwał ją „nowym systemem artyle-ryjskim”. W zależności od modelu, kartaczownica ta miała od 85 do nawet 451 luf (!!!) kal. 0,45 (11,43 mm). Były one, podobnie jak w kartaczownicy Billinghurst-Requa, nie-ruchome i zamykane z tyłu pojedynczym zamkiem, przesuwanym na prowadnicy i od-chylanym za pomocą umieszczonego w niej zawiasu. By uniemożliwić wydostawanie się gazów prochowych, na połączeniu zamka i luf umieszczano małą miedzianą nasuwkę na końcu komory. W momencie ryglowania zamka miedź ulegała zgnieceniu i tworzyła rodzaj uszczelki. Podobnie jak w kartaczownicy Billinghurst-Requa także i tu zapłon środkowego ładunku wyzwalał zapłon całego działa. W przypadku konstrukcji Vandenburgha istnia-ła możliwość regulowania liczby luf, które miały wystrzelić podczas jednej salwy. Poprzez wcześniejsze zakrycie części otworów można było strzelać sekcjami odpowiadającymi 1⁄6, ⅓ lub ½ liczby wszystkich luf. Sekcje, których nie odpalono pozostawały gotowe do strzału. Należało jedynie założyć nowy kapiszon i odsłonić otwory kolejnej sekcji. Vandenburgh stworzył także urządzenie ułatwiające ładowanie. Umieszczało się je nad otwartym zam-kiem. Za pomocą dźwigni odmierzało ono odpowiednią ilość prochu, który był aplikowa-ny jednocześnie do wszystkich komór. Mechanizm ten był łatwousuwalny, dzięki czemu w miarę sprawnie można było go zastąpić kolejnym wypełnionym kulami. Następnym kro-kiem było założenie urządzenia uciskowego, które kompresowało wszystkie ładunki jed-nocześnie. Te trzy operacje pozwalały załadować wszystkie komory w dość krótkim czasie. Vandenburgh, który opatentował swoją kartaczownicę w Wielkiej Brytanii, od początku wojny próbował zainteresować swoim projektem rząd amerykański, lecz nie spotkał się on z większym zainteresowaniem. Ostatecznie dopiero w 1864 r. przekazano 3 egzemplarze do testów (posiadały one odpowiednio 85, 121 i 151 luf). Niestety, stwierdzono, że pro-jekt wymagałby zbyt wielu poprawek, nawet w celu prowadzenia dalszych testów. Jednym z problemów był czas, jaki jeden żołnierz musiał poświęcić na wyczyszczenie wszystkich luf

48 G. M. Chinn, op. cit., s. 42–43; L. Hegested, More About David R. Williams And His Breech-loading Gun, „Th e Artilleryman” 2006, t. 27, nr 2 (http://artillerymanmagazine.com/Archives/2006/williams_sp06.html).

25

P. DERENGOWSKI: MIĘDZY NOWOŻYTNOŚCIĄ A WSPÓŁCZESNOŚCIĄ. BROŃ PALNA...

i komór – aż 9 godzin. Konfederaci nie mieli takich obiekcji i ostatecznie kilka egzemplarzy weszło do użytku. Jeden z nich z pewnością został przez nich wykorzystany podczas oblę-żenia Petersburga49.

Kolejnym eksperymentalnym konfederackim projektem było 5-strzałowe działo rewol-werowe kal. 2 cale (50,8 mm), które także zostało wykorzystane w obronie Petersburga. Za lufą znajdował się bęben, który ruchem dźwigni odchylanej najpierw w lewo, a następnie w prawo był przekręcany o 1⁄5 obrotu. Konstrukcja ta zapewne została częściowo oparta na patencie Th omasa J. Mayalla z 1860 r., choć trzeba przyznać, iż akurat ten projekt chyba nie wzniósł nic nowego do historii50.

Innym wartym odnotowania konfederackim „karabinem maszynowym” była kartaczow-nica projektu szefa uzbrojenia Josiaha Gorgasa. Konstrukcja ta posiadała jedną żeliwną nie-gwintowaną lufę kal. 1,25 cala (31,75 mm). Była ona przymocowana do ciężkiej żeliwnej płyty, na której umieszczono także mechanizm napędowy w postaci poruszanego dźwignią pierście-nia. Na jego zewnętrznym obwodzie znajdowało się 18 komór, które ładowano odprzodowo, 49 D. A. Armstrong, op. cit., s. 41–42; G. M. Chinn, op. cit., s. 43–46.50 G. M. Chinn, op. cit., s. 46; United States Patent Offi ce. Th omas J. Mayall, of Roxburry, Massachusetts. Improve-ment in Ordnance. Specifi cations forming part of Letters Patent No. 30,742, dated November 27, 1860, s. 1–3.

Karabin maszynowy Mayalla (United States Patent Offi ce. Th omas J. Mayall, of Roxburry, Massachusetts. Improvement in Ordnance. Specifi cations forming part of Letters Patent No. 30,742, dated November 27, 1860, Fig. 3)

26

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

na wewnętrznym zaś umieszczano kapiszony. Ciągły ruch zgodnie ze wskazówkami zegara powodował odciągnięcie kurka i zwolnienie go w chwili, gdy komora znajdowała się bezpo-średnio za lufą. Wprawdzie jako „karabin maszynowy” nie była to konstrukcja perfekcyjna, lecz zdobyła uznanie jako całkiem przyzwoitej jakości lekkie, mobilne działo. Jego wartość zwiększała możliwość używania kartaczy i pocisków typu „winogrono”51.

Konstrukcją, która do dziś budzi największe zainteresowanie, a jednocześnie najbardziej kojarzy się z wojną secesyjną, była kartaczownica Gatlinga. Richard J. Gatling rozpoczął prace nad projektem już w 1861 r. Kartaczownica ta miała służyć do obrony budynków, grobli i mostów. Choć istotnie model był jedynie surowym prekursorem późniejszych udo-skonalonych projektów, to jednak prototyp ten stanowił jeden z najbardziej niezwykłych mechanizmów strzelających w historii. Konstrukcja Gatlinga była logicznym następstwem swoich poprzedników – kartaczownic Agera i Ripley’a. Gatling połączył ich najlepsze ce-chy, eliminując jednocześnie większość ich wad. Stąd też często to właśnie Gatlinga nazy-wa się ojcem współczesnego karabinu maszynowego. Kartaczownica Gatlinga Model 1862 typu I i II to zasadniczo konstrukcja Agera wzbogacona o urządzenie wielolufowe Ripley’a. Choć nie udało się zlikwidować wszystkich problemów inżynieryjnych, to jednak model ten stanowił solidną bazę do dalszego rozwoju. Początkowo, podobnie jak w kartaczownicy Agera, Gatling stosował naboje z papierową łuską, które były umieszczane w zasobnikach pełniących jednocześnie rolę komór. Z czasem jednak Gatling postanowił wykorzystać co-raz powszechniejsze miedziane naboje zespolone. Zastosowanie tego rozwiązania stanowiło największą różnicę między typem I i II modelu 1862. Mimo niekwestionowanego postępu, nie udało się jednak wyeliminować głównej wady broni typu rewolwerowego, jakim był przedmuch gazów prochowych. Oba typy modelu 1862 były zaopatrzone w 6 obrotowych luf kal. 0,58 cala. Kartaczownica była obsługiwana przez 4 żołnierzy, a jej szybkostrzelność wynosiła ok. 400 strzałów na minutę. Nie zastosowano masowo tej broni, ponieważ szef uzbrojenia armii federalnej, J. W. Ripley, był jej zdecydowanym przeciwnikiem. Dopiero zmiana na stanowisku szefa uzbrojenia sprawiła, iż kartaczownica została ostatecznie za-adoptowana przez amerykańską armię, ale stało się to dopiero w 1866 r. Tymczasem jeszcze w czasie wojny przedstawiciele Gatlinga podejmowali próby zainteresowania wojskowych swoją konstrukcją. Jednemu z nich udało się zorganizować pokaz dla gen. Benjamina Bu-tlera. Ten, zachwycony możliwościami kartaczownicy, od razu zakupił 12 egzemplarzy, któ-re później zostały użyte podczas oblężenia Petersburga. Jedną kartaczownicę zakupiła też fl ota. Te 13 sztuk to całość użytych przez wojsko w wojnie secesyjnej egzemplarzy (3 do-datkowe egzemplarze zostały podobno wykorzystane podczas zamieszek w Nowym Jorku w 1863 r.), co wyraźnie pokazuje, iż kartaczownica Gatlinga nie odegrała i nie mogła ode-grać decydującej roli w tym konfl ikcie52.

* * *

51 G. M. Chinn, op. cit., s. 46–47.52 Ibidem, s. 48–55; D. A. Armstrong, op. cit., s. 32–39; J. Ellis, Th e Social History of the Machine Gun, Nowy Jork 1975, s. 25–29; J. B. Hughes, Th e Gatling Gun Notebook. A Collection of Data and Illustrations Gatling Guns, Component Parts, Nomenclature, Mounts, Ammunition and Accessories, Makers, Users and Serial Numbers, b.m.w. 2000, s. 6, 11, 20, 22; F. A. Lord, op. cit., s. 159–160. Szerzej o kartaczownicy Gatlinga i jej twórcy zob. J. Keller, Mr. Gatling’s Terrible Marvel. Th e Gun Th at Changed Everything and the Misunderstood Genius Who Invented It, Nowy Jork 2008.

27

P. DERENGOWSKI: MIĘDZY NOWOŻYTNOŚCIĄ A WSPÓŁCZESNOŚCIĄ. BROŃ PALNA...

Wojna secesyjna, będąca konfl iktem „przejściowym” między nowożytnością a współ-czesnością, odegrała rolę poligonu doświadczalnego dla wielu nowych i niesprawdzonych konstrukcji. Ochotnicy, którzy zaciągnęli się w 1861 r., spędzili godziny na studiowaniu taktyki przeniesionej na grunt amerykański z Europy tylko po to, by wkrótce przekonać się o tym, iż nie ma ona już zastosowania. Wprowadzenie karabinu gwintowanego z jego cel-nością, zasięgiem i mocą zwiększyło dystans, na którym rozgrywały się bitwy. Królujący do czasu tej wojny muszkiet gładkolufowy został wyparty z użytku i stopniowo zanikł. Warto zaznaczyć, że karabin miał wpływ na taktykę kawalerii i piechoty. W przypadku kawalerii zwiększony zasięg karabinu w znacznej mierze doprowadził do upadku tradycyjnej szarży. W odniesieniu zaś do piechoty udowodnił m.in. niepraktyczność uderzenia dużymi masa-mi wojska na przygotowanego do obrony przeciwnika (np. słynna „szarża” Picketta w bitwie pod Gettysburgiem). Stopniowo też rosła rola umocnień polowych. Od końca 1863 r. pola bitew były wręcz usiane liniami obronnymi.

Broń odtylcowa – jednostrzałowa i powtarzalna – miała jeszcze poważniejszy wpływ na ówczesną myśl wojskową niż większość z ofi cerów kiedykolwiek przypuszczała, szcze-gólnie w zakresie użycia kawalerii. W 1861 r. w Europie lanca i szabla były w dalszym cią-gu standardowym wyposażeniem większości oddziałów kawaleryjskich, a podstawowym elementem jej taktyki była szarża. Wprawdzie w Stanach Zjednoczonych jazda posiadała broń odtylcową już od początku konfl iktu, dopiero jednak w ostatnich dwóch latach za-częła korzystać z niej efektywnie. Początkowo wciąż wierzono w skuteczność tradycyjnej taktyki wzoru europejskiego, a nowych rekrutów w dalszym ciągu szkolono w posługiwa-niu się szablą. Wprowadzenie karabinów ograniczyło możliwości szarży jazdy, a to z kolei, w pewien sposób, wymusiło także stworzenie dla niej nowej taktyki. Wkrótce okazało się, że posiadana przez nią broń, dająca jej znacznie większą siłę ognia niż innym formacjom, była jej główną zaletą. Jazda przeszła więc transformację i w ostatnich dwóch latach stała się w praktyce szybko przemieszczającymi oddziałami, które podróżowały konno, a walczyły pieszo. W okresie wojny secesyjnej znacznie przybrała też na sile ekspansja rewolweru, który coraz częściej zastępował tradycyjną szablę w walce w zwarciu53.

Szybkostrzelne kartaczownice, które weszły do użytku w latach 1861–1865, choć nie-jednokrotnie udowadniały swoją przydatność w walce i znacznie wyprzedzały epokę, wo-bec silnego oporu i konserwatyzmu większości kół wojskowych nie mogły jeszcze odegrać większej roli. Można stwierdzić, że postęp technologiczny, jaki dokonał się podczas wojnysecesyjnej, w zdecydowanie większym stopniu wpłynął na prowadzenie późniejszych kon-fl iktów niż na nią samą. Toczona w Ameryce wojna budziła bowiem z oczywistych wzglę-dów duże zainteresowanie europejskich potęg, m.in. Prus, Francji i Anglii, a doświadczenia i wiedza, jaką te kraje zdobyły, w niedalekiej perspektywie miały zostać przeniesione na Stary Kontynent54.

53 C. L. Davis, op. cit., s. 159–163, 165–166, 176–178.54 Szerzej o wpływie doświadczeń wojny secesyjnej na Europę zob. J. Luvaas, Th e Military Legacy of the Civil War. Th e European Inheritance, Chicago 1959.

28

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

SUMMARY

Piotr Derengowski, Between Early Modern Period and Modernity. Firearm in the Civil War (1861–1865)

Th e American Civil War is oft en described as the fi rst of the modern wars. Th is contention is based on, among other things, the common use of the telegraph for communication, trains for transporting troops, as well as intelligence gathering through aerial observation (from balloons). Technological progress which took place during the Civil War (1861–1865), is best seen in the procurement, manufacture, issue and development of small and heavy arms. Th e symbol of that progress was not only a widespread use of rifl es but, and perhaps above all, breechloaders (sin-gle-shot and repeaters) and introduction of the fi rst manual operated machine guns. We can say that the Civil War was the fi rst of great wars which used achievements of Industrial Revolution. Paradoxically the Civil War is also perceived as the last from old wars. Resistance and conservatism of the greater of the commanders hampered and delayed introduction of the new arms, therefore, especially during the fi rst years of the war, the technological advantage of it was not fully exploited. We can even state, that inventions from that period were well ahead of their time and they aff ected much more the subsequent confl icts, that the Civil War itself. European powers, which intently observed struggle in America, were, in close perspective, to make a use of gained knowledge on the Old Continent.

РЕЗЮМЕ

Пётр Деренговски, На рубеже нового и новейшего времени. Огнестрельное оружие во время гражданской войны в США (1861–1865 гг.)

Гражданскую войну в США часто называют первой войной в новейшей истории. Данное суждение можно объяснить повсеместным использованием в армии нового средства связи – телеграфа, новых транспортного средства для переброски войск – железной дороги, а также воздушных шаров в качестве средства наблюдения за передвижением противника и ведения разведки. Технический прогресс, который пришёлся на гражданскую войну (1861–1865 гг.), нашёл своё наиболее отчётливое отражение в развитии лёгкого и тяжелого оружия. Символом этого прогресса было распространение не только ружей с нарезным стволом, но и ружей заряжающихся с казённой части. Кроме того, были приняты на вооружение первые образцы митральезы, которые стали прототипами современного автоматического оружия. Всё это позволяет нам считать гражданскую войну первой великой войной с участием технических достижений, которые принесли промышленную революцию. Парадоксально, но конфликт 1861–1865 гг. считаеться, также, последней „старой” войной. Консерватизм большинства представителей военных кругов в значительной степени создал дополнительное препятствие и вызвал опоздание во внедрении в жизнь новых типов вооружения. Именно поэтому на протяжении первых лет войны техническое преимущество не было ипользовано в полной мере. Можно утверждать, что изобретения того времени опережали свою эпоху и значительно больше повлияли на ход последствующих конфликтов, чем на ход самой гражданской войны. Европейские державы, которые внимательно следили за войной в США, вскоре смогли воспользоваться приобретёнными в Америке знаниями на Старом Континете.

29

TADEUSZ BANASZEK

GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

Sandomierz w okresie międzywojennym należał do województwa kieleckiego. Był tak-że ważnym ośrodkiem administracyjnym (siedzibą starostwa powiatu sandomierskiego i diecezji sandomierskiej), gospodarczym i handlowym. Po zakończeniu I wojny światowej miasto liczyło 5891, natomiast w 1938 r. – 11 503 mieszkańców1. W tym okresie było także znaczącym garnizonem Wojska Polskiego.

Sandomierz przed 1918 r. był garnizonem wojska koronnego, następnie wojsk austriackich, armii Księstwa Warszawskiego, a po upadku powstania listopadowego – wojsk rosyjskich2.

Utworzenie garnizonu Wojska Polskiego i jego działalność w okresie 1918–1921

Na początku listopada 1918 r. w Sandomierzu stacjonowały wojska austriackie w liczbie około 1000 żołnierzy, w tym: Komenda Powiatu, 11 zapasowy batalion pionierów, batalion etapowy nr 254 Landsturmu (Obrony Krajowej) w składzie 15 ofi cerów oraz 300 podofi -cerów i szeregowych, kompanie żniwne oraz tabory3. Komenda Obwodu nr 6 Sandomierz Polskiej Organizacji Wojskowej (POW) 27 października 1918 r. zwołała zjazd członków, a także legionistów i byłych wojskowych z terenu powiatu sandomierskiego, podczas któ-rego m.in. opracowano odezwę do mieszkańców mówiącą o konieczności odzyskania nie-podległości oraz wezwano do wstępowania pod rozkazy Józefa Piłsudskiego w szeregi przy-szłej armii polskiej.

W nocy z 2 na 3 listopada członkowie POW (około 150 osób) przystąpili do rozbrajania żołnierzy i żandarmów austriackich. 3 listopada, po spotkaniu przedstawicieli nowo powsta-jącej polskiej administracji i wojskowych z austriackim komendantem powiatu, płk. Schal-lerem, nastąpiło złożenie broni przez Austriaków4. Następnego dnia komendant miasta, por. dr Jan Kański, zawiadomił mieszkańców rozkazem dziennym nr 1 o ostatecznym prze-jęciu władzy przez Polaków. Utworzone zostało Polskie Dowództwo Placu w Sandomierzu.

1 R. Kotowski, Sandomierz między wojnami, Sandomierz 1998, s. 13–14.2 Dzieje Sandomierza, t. 3, 1795–1918, red. H. Samsonowicz, Warszawa 1993.3 T. Kozłowski, Zarys historii wojennej 4 pułku saperów, Warszawa 1932, s. 3.4 J. Woyno, Z dziejów sandomierskiego obwodu Polskiej Organizacji Wojskowej (1915–1918), „Zeszyty Sando-mierskie” 2000, nr 12, s. 36; W. Czajka, Listopad 1918 – przejęcie władzy z rąk okupantów, w: Dzieje Sandomierza, t. 4, 1918–1939, red. W. Czajka, Warszawa 1994, s. 11.

30

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Zastępcami por. Kańskiego zostali ppor. Orski i ppor. Ożarowski, szefem adiutantury – ppor. F. Jabłoński, żandarmerii – kpt. F. Jabłoński, intendentury – kpt. Osmoła, zbrojowni – Wy-rzykowski, prowiantury – por. Buras i por. Preziner, lekarzami – dr Stanisław Krawczyński i Czerny. Kasynem kierował por. Olszewski. Dowódcą 1 kompanii został por. Barchanowski, 2 kompanii – por. Gołębiowski. W składzie tymczasowej komendy uzupełniającej i komisji poborowej znaleźli się: ppor. Czerny, kpt. Markowski, Derejski, dr Krawczyński i starszy komisarz Dunin-Brzeziński5.

Po ukształtowaniu się terytorialnych władz wojskowych w odrodzonej Polsce Sando-mierz znalazł się na terenie Okręgu Wojskowego IV Radom, który podlegał dowódcy Okrę-gu Generalnego III Kielce6.

Pierwszymi jednostkami tworzonego Wojska Polskiego w Sandomierzu były: Rejono-wy Magazyn Broni, szwadron taborów, kompania pontonowa i tzw. kompania sandomier-ska. Rejonowy Magazyn Broni, będący jednostką służby uzbrojenia, podlegał Centralnemu Magazynowi Broni w Kielcach. W sierpniu 1919 r. został przeniesiony do Kielc i wcielony do Centralnego Magazynu Broni. Szwadron taborów do maja 1919 r. znajdował się wraz z ośmioma innymi szwadronami w składzie 3 dywizjonu taborów w Kielcach, a następnie został rozformowany7.

W styczniu 1919 r. w Sandomierzu utworzono kompanię pontonową dowodzoną przez por. Stanisława Repę. Wkrótce, na jej bazie oraz licznie napływających ochotników, utwo-rzono dwie kompanie mostowe. Pierwsza z nich, pod dowództwem ppor. Stanisława Ro-żeckiego, wyruszyła w maju na front, natomiast druga, dowodzona przez por. Kozubskiego – w lipcu. Obie kompanie mostowe weszły w skład III batalionu saperów, utworzonego w Jędrzejowie. Z pozostałej w garnizonie sandomierskim kompanii rekruckiej utworzono dwie kolejne kompanie, z których 28 czerwca zorganizowano batalion mostowy saperów. Jego pierwszym dowódcą został ppłk Józef Zaniewski. Z dniem 1 sierpnia batalion mostowy przeszedł do Garnizonu Modlin8.

Z ochotników – członków POW, zorganizowano w listopadzie i grudniu 1918 r. tzw. kompanię sandomierską pod dowództwem por. Tadeusza Kaliszczaka, która weszła w skład utworzonego w Radomiu 24 pułku piechoty9. Kompania ta w składzie tzw. Kombinowanego Batalionu Radomskiego 28 grudnia 1918 r. wyruszyła na front pod Lwów.

19 lutego 1919 r. rozpoczęto tworzenie na terenie Okręgu Generalnego Kielce 11 pułku ułanów. Początkowo na miejsce formowania tej jednostki wyznaczono Sandomierz, lecz kilkanaście dni później zmieniono decyzję i organizację pułku przeniesiono do Pińczowa. W Sandomierzu zaś na przełomie marca i kwietnia tegoż roku zorganizowano szwadron

5 Centralne Archiwum Wojskowe ( dalej – CAW), Komenda Garnizonu Sandomierz, I.372.48.1; Jednodniówka 4 pułku saperów, Sandomierz 1925, s. 10.6 Okręg Wojskowy nr IV Radom obejmował powiaty: radomski, kozienicki, opatowski, sandomierski i iłżecki. Okręgiem dowodzili kolejno: płk Leon Bilewicz, mjr Bolesław Popowicz, ppłk Gustaw Truskolaski. 7 lipca 1919 r. okręg został zlikwidowany.7 W. Jarno, Okręg Generalny Wojska Polskiego nr III Kielce w latach 1918–1921, Łódź 2003, s. 63–64, 71.8 P. Zarzycki, Batalion mostowy, Pruszków 1996, s. 3–4; T. Kozłowski, op. cit., s. 7; Z. Cutter, Saperzy II Rzeczypo-spolitej, Kraków–Warszawa–Wrocław 2005, s. 27.9 T. Kozłowski, op. cit., s. 7; J. Pałac, Zarys historii wojennej 24 pułku piechoty, Warszawa 1930, s. 5.

31

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

zapasowy 11 pułku ułanów, który stacjonował tam do końca maja. Następnie szwadron przeniesiono do Mińska Mazowieckiego10.

Od wiosny 1919 r. w Sandomierzu stacjonowała kompania zapasowa III batalionu saperów, której dowódcą był kpt. Emanuel Homolacs. Wcielono do niej pozostałych żołnierzy batalio-nu mostowego, którzy nie wyjechali do Modlina, natomiast w lutym 1920 r. przybyła z Łodzi kompania zapasowa IV batalionu saperów dowodzona przez por. Tadeusza Wasilewskiego. Oba pododdziały zostały połączone w kompanię zapasową saperów nr 4 pod dowództwem kpt. Tadeusza Wasilewskiego. Składała się ona z dowództwa, trzech plutonów (po osiem sekcji każdy) oraz plutonu administracyjnego (z sekcją telefoniczną, sanitarną i taborową). Stan eta-towy kompanii zapasowej wynosił 243 żołnierzy, w tym 3 ofi cerów i 17 podofi cerów. Kompa-nia zapasowa saperów po wcieleniu poborowych i ich przeszkoleniu wysyłała na front uzupeł-nienia do 2, 4 i 10 batalionu saperów. Przykładowo, 12 maja 1920 r. wysłano 2 podchorążych, 5 podofi cerów i 213 saperów, dwa dni później – 4 podofi cerów i 79 saperów, a 1 czerwca – 2 ofi cerów i 288 saperów pod dowództwem ppor. Stefana Stępnia. W czerwcu i lipcu 1920 r. kompania uzupełniała kolumny saperskie nr 2 i 411. Podczas ofensywy Armii Czerwonej latem 1920 r. do Sandomierza dyslokowano także kompanię zapasową saperów nr 2 z Dęblina, która uzupełniała III, IX i XIII bataliony saperów. 23 grudnia 1920 r. kompania zapasowa saperów nr 4 została przekształcona w batalion zapasowy saperów nr IV, który składał się z dowództwa, trzech kompanii zapasowych i kompanii ozdrowieńców12.

Powołano w Sandomierzu także Kierownictwo Nadzoru Koszarowego, podlegające Re-jonowemu Zarządowi Budowlano-Kwaterunkowemu w Radomiu. Wymieniona instytucja prowadziła sprawy budowlane (w tym remontowe obiektów wojskowych) i kwaterunkowe wojska w garnizonie13.

We wrześniu 1919 r. zorganizowano na obszarze OG Kielce tymczasową organizację służby duszpasterskiej w składzie sześciu kapelanów garnizonowych, w tym w Sandomie-rzu na powiat sandomierski i opatowski14. W lipcu 1920 r. obszar OG Kielce podzielono na dziesięć rejonów duszpasterskich, w tym Urząd Duszpasterstwa Wojska Polskiego w Sando-mierzu, obejmujący powiat sandomierski, na czele z ks. Stanisławem Rostafi ńskim15.

Na przełomie listopada i grudnia 1918 r. utworzono w Sandomierzu powiatowe Do-wództwo Żandarmerii kierowane przez por. Mariana Zugaja, które składało się z trzech plutonów rozmieszczonych w Zawichoście, Klimontowie i Staszowie, w składzie 1 ofi cer, 19 podofi cerów i 71 szeregowych. Żandarmi do lipca 1919 r., w związku z brakiem policji, wykonywali zadania służby bezpieczeństwa w stosunku do osób wojskowych, jak i cywil-nych na terenie działania. W lipcu 1919 r. rozwiązano powiatowe dowództwa żandarmerii, tworząc plutony żandarmerii, w tym w Opatowie. Pluton ten wydzielił posterunek żandar-merii w Sandomierzu, który w lutym 1921 r. składał się z 21 żandarmów16.

10 J. Soniński, Zarys historii wojennej 11 pułku ułanów legionowych, Warszawa 1928, s. 10; A. Smoliński, Jazda Rzeczypospolitej Polskiej w okresie od 12 X 1918 do 25 IV 1920, Toruń 2000, s. 102.11 Z. Cutter, op. cit., s. 28; T. Kozłowski, op. cit., s. 9.12 T. Kozłowski, op. cit., s. 10.13 W. Jarno, op. cit., s. 56.14 „Dzienniki Rozkazów DOGen. Kielce” 1919, rozkaz 105.15 Ibidem 1920, rozkaz 61.16 Ibidem 1921, rozkaz tajny 12; G. Ratajczyk, Żandarmeria Wojska Polskiego II Rzeczypospolitej, Toruń 2004, s. 70, 73.

32

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

W Sandomierzu funkcjonował także ofi cer ewidencyjny Powiatowej Komendy Uzupeł-nień (PKU) 24 pp w Opatowie, który był odpowiedzialny za przeprowadzanie poboru do wojska na terenie powiatu sandomierskiego. W 1920 r. funkcję ofi cera ewidencyjnego pełnił urzędnik wojskowy Pilecki17.

Na początku 1919 r. w garnizonie sandomierskim utworzono pluton telefoniczny ,,San-domierz”, który podlegał ofi cerowi łączności DOG Kielce18.

W związku z toczonymi walkami o ustalenie granic państwa i trudną sytuacją gospodar-czą w jednostkach wojskowych panowały często niezadowalające nastroje wśród żołnierzy. Były one spowodowane brakiem mundurów, słabym wyżywieniem, trudnymi warunka-mi zakwaterowania. Przykładowo, żołnierze kompanii zapasowej saperów nr 4 w czerwcu 1920 r. pełnili służbę wartowniczą boso i w podartych mundurach. Odczuwano brak letniej bielizny, koców i płaszczy19. Doszło również do epidemii grypy ,,hiszpanki”, na którą zmarło kilkunastu żołnierzy20. Taka sytuacja doprowadzała często żołnierzy do dezercji z armii.

Zakwaterowanie żołnierzy i kadry zawodowej w omawianym okresie należało do naj-trudniejszych spraw, które musiały rozwiązać władze wojskowe. W latach 1918–1921, w związku z tworzeniem od podstaw armii, główny wysiłek wojska został skierowany na zakwaterowanie oddziałów wojskowych. Jednostki wojskowe w garnizonie sandomierskim kwaterowały w koszarach Saskich przy Szosie Opatowskiej, w spichlerzu przy ul. Rybitwy oraz w budynkach byłego klasztoru św. Józefa przy ul. Ogrodowej21. Wobec braku koszar i mieszkań dla kadry zawodowej, władze państwowe rekwirowały lokale prywatne. Pod-stawą prawną tych działań była ustawa z 11 kwietnia 1919 r. „O rzeczowych świadczeniach wojennych”22 oraz ustawa z 8 kwietnia 1919 r. „O dostarczaniu mieszkań na potrzeby woj-ska”23. Na podstawie ustawy „O dostarczaniu mieszkań na potrzeby wojska” zarządy gmin były zobowiązane dostarczać pomieszczenia dla ofi cerów i urzędników wojskowych. Mogły one rekwirować na potrzeby wojska mieszkania osób prywatnych wraz ze znajdującymi się w nich umeblowaniem i energią elektryczną. W ramach nałożonych świadczeń wojennych w Sandomierzu zostały zajęte przez wojsko budynki: gimnazjum męskiego, seminarium żeńskiego, szkół powszechnych, baraki w porcie oraz w Nadbrzeziu, a na zakwaterowanie kadry zawodowej – część mieszkań prywatnych24.

8 lipca 1920 r. Polski Biały Krzyż25 w Sandomierzu zapoczątkował akcję pomocy spo-łecznej w okresie zagrożenia państwa związanego z ofensywą Armii Czerwonej. Na zwoła-nym w tym dniu posiedzeniu przedstawicieli wszystkich instytucji rządowych i społecznych 17 Archiwum Państwowe w Kielcach (dalej – APK), Oddział w Sandomierzu, Akta miasta Sandomierz (dalej – AmS), 1440, k. 310.18 W. Jarno, op. cit., s. 61.19 O niepodległą i granice, t. 2, Raporty i komunikaty naczelnych władz wojskowych o sytuacji wewnętrznej Polski 1919–1920, Warszawa–Pułtusk 2000, s. 462.20 Zmarłych żołnierzy pochowano na Cmentarzu Wojskowym w Sandomierzu. T. Wasilewski, op. cit., s. 8.21 „Dziennik Rozkazów Dowództwa Okręgu Korpusu X” 1922, rozkaz 14.22 „Dziennik Praw Państwa Polskiego” 1919, nr 32, poz. 264.23 Ibidem, nr 3, poz. 262.24 T. Wasilewski, op. cit., s. 9.25 Polski Biały Krzyż ( PBK) – organizacja społeczna utworzona jesienią 1918 r. pod nazwą Centralny Komitet Pomocy Żołnierzowi, który w 1919 r. przemianowano na PBK. Głównym zadaniem organizacji było w okresie walk Polski o ustanowienie granic prowadzenie akcji społecznej i fi lantropijnej mającej na celu niesienie pomocy żołnierzom polskim oraz ofi arom wojny. Zob. A. Niewęgłowska, Polski Biały Krzyż a wojsko w latach 1919–1939, Toruń 2005, s. 30.

33

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

oraz innych organizacji utworzono Komisję Organizacyjną Powiatowego Komitetu Pomocy Armii Ochotniczej, który 17 lipca podporządkował się mianowanemu przez Ogólnopolski Komitet Obrony Państwa w Warszawie pełnomocnikowi na powiat sandomierski, Sewe-rynowi Horodyskiemu. Jednocześnie został przekształcony w Powiatowy Komitet Obrony Państwa, który funkcjonował do 15 listopada 1920 r.26.

W lipcu 1920 r. przystąpiono do werbowania osób do Armii Ochotniczej. Komitet po-wiatowy prowadził kampanię propagandową na rzecz wstępowania do niej, urządzając liczne wiece, podczas których wskazywano na konieczność współdziałania społeczeństwa z wojskiem. W sandomierskim biurze werbunkowym do 24 lipca zgłosiło się 163 ochotni-ków, z których 102, po zakwalifi kowaniu, skierowano do PKU 24 pp w Opatowie. Ochot-nikami byli w większości nauczyciele ludowi, harcerze i robotnicy. Do 7 sierpnia do biura werbunkowego z terenu powiatu sandomierskiego zgłosiło się 227 ochotników. Adam Bień, wówczas maturzysta sandomierskiego gimnazjum, późniejszy wybitny działacz ruchu lu-dowego, który zgłosił się do Armii Ochotniczej, wspominał pożegnanie ochotników w San-domierzu: Dnia 18 lipca 1920 r. zebraliśmy się wszyscy. Staliśmy czwórkami na ulicy przed szkołą. Otaczały nas przyjaznym kręgiem niezliczone tłumy. Dziewczęta, znajome i niezna-jome, ze smutkiem w oczach, wręczały nam, zawstydzonym, kwiaty. Pamiętam białe kwiaty, które wręczyła moja dziewczyna (…) Przed kolumną ustawiła się orkiestra wojskowa, zagrała marsza, którego melodie pamiętam do dziś, i na komendę kapelmistrza ruszyła w drogę. Za orkiestrą, w takt marsza, ruszyła w pochód nasza kolumna. Ruszyliśmy w drogę wielu pokoleń Polaków27. Ogółem do Armii Ochotniczej z powiatu sandomierskiego zgłosiło się około 400 osób, głównie inteligencji28.

Ważnym elementem działalności Powiatowego Komitetu Obrony Państwa w Sandomie-rzu było utworzenie w garnizonie sandomierskim gospody żołnierskiej, która obsługiwała przez cały dzień około 3000 żołnierzy. Sprzedawano w niej po niskich cenach artykuły żyw-nościowe, papierosy i papier listowy. W gospodzie znajdowała się prasa oraz gry, a wieczo-rami dla żołnierzy przez dwie godziny grał zespół smyczkowy. Zorganizowano także izbę chorych w batalionie zapasowym saperów nr IV na 30 łóżek. Zasługą Komitetu było rów-nież zorganizowanie kilku szwalni bielizny dla żołnierzy, które uszyły dla jednostek Okręgu Generalnego III Kielce 1000 kompletów koszul i kalesonów29.

W Sandomierzu powołano dowództwo garnizonu. Jego dowódca m.in. regulował służ-bę garnizonową, ustalał przepisy alarmowe, opracowywał plany i programy uroczystości wojskowych, dbał o zakwaterowanie wojskowych, wydawał przepisy o zachowaniu higieny, wydawał rozporządzenia asystencyjne, ustalał porządek pobierania środków, wyposażenia i żywności, dozorował porządek, badał nastroje ludności. Dowódcą garnizonu był najstar-szy funkcją ofi cer jednostki liniowej30.

Sandomierz w latach 1918–1921 należał do większych garnizonów na terenie Okręgu Generalnego Kielce. Trudno jest ustalić dokładny stan żołnierzy w garnizonie ze względu 26 Obrona państwa w 1920 roku. Księga sprawozdawczo-pamiątkowa Generalnego Inspektoratu Armii Ochotniczej i Obywatelskich Komitetów Obrony Państwa, red. W. Ścibor-Rylski, Warszawa 1923, s. 410.27 A. Bień, Bóg wysoko – dom daleko. Obrazy przeszłości 1900–1920, posłowie H. Bielska, oprac. K. Burek, War-szawa 1999, s. 275–276.28 APK, Urząd Wojewódzki Kielecki 1919–1939 ( dalej – UWK I), 464/I, k. 21.29 Ibidem, 489, k. 63, 89; Obrona państwa…, s. 414.30 Spis władz wojskowych 1918–1921, Warszawa 1936.

34

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

m.in. na różne stany jednostek zapasowych. Z rozkazu DOG Kielce z października 1920 r. dowiadujemy się, że w Sandomierzu było zakwaterowanych 1925 żołnierzy31. Według auto-rów Obrony państwa w 1920 roku. Księgi sprawozdawczo-pamiątkowej Generalnego Inspek-toratu Armii Ochotniczej i Obywatelskich Komitetów Obrony Państwa, w garnizonie było około 3000 żołnierzy32.

Garnizon sandomierski odegrał istotną rolę w uzupełnieniu stanów osobowych, głów-nie jednostek saperskich, biorących udział w walkach o ustanowienie granic państwa. Na-leży podkreślić, że w latach 1918–1920 z pododdziałów, z których sformowano późniejszy 4 pułk saperów, poległo 29 żołnierzy. Za bohaterstwo wykazane w walce 13 żołnierzy zostało odznaczonych Krzyżem Orderu Wojennego Virtuti Militari, a 40 Krzyżem Walecznych33.

4 pułk saperów

18 kwietnia 1921 r. zostało sformowane w Sandomierzu dowództwo nowej dużej jed-nostki – 4 pułku saperów (psap), w którego skład weszły trzy bataliony saperów VII, X i XXVI. Bataliony VII (dowódca kpt. Henryk Czyż) i XXVI (dowódca kpt. Zdzisław Grose-le) utworzono po powstania 4 psap, natomiast batalion X został sformowany w paździer-niku 1920 r. pod dowództwem kpt. Emila Strumińskiego. Dowództwo pułku utworzono z Szefostwa Inżynierii i Saperów 4 Armii. Bataliony te powstały z dawnych X i IV batalio-nów saperów, XVI batalionu saperów poznańskich i XII batalionu saperów przemyskich34. Poszczególne bataliony nosiły numery dywizji piechoty, w których skład miały wchodzić podczas mobilizacji. Pułk należał organizacyjnie do Okręgu Korpusu IV Łódź, ale w związku z brakiem koszar i warunków terenowych (brak odpowiednio dużej rzeki do szkolenia) został rozlokowany w Sandomierzu na terenie Okręgu Korpusu X Przemyśl (od listopada 1921 r.).

Stan etatowy pułku wynosił 786 żołnierzy, w tym 32 ofi cerów, 8 chorążych, 126 podofi -cerów i 620 szeregowych. Do czerwca 1924 r. miał w składzie trzy bataliony saperów (każdy po 2 kompanie) oraz kadrę batalionu zapasowego, której podlegał zarząd składów i warsz-tatów pułku, w tym składy narzędzi i materiałów saperskich, materiałów wybuchowych i kolumn pontonowych35. 23 maja 1921 r. wprowadzono także etaty wojenne dla jednostek wojsk saperskich. Zgodnie z nimi w skład pułku saperów wchodziły: dowództwo pułku, trzy samodzielne bataliony saperów, batalion zapasowy, park przepraw (kolumny pontonowe) oraz warsztaty pułkowe.

Dowódca pułku w okresie wojny wraz ze sztabem przechodził do dowództwa określonej armii, obejmując jednocześnie funkcję szefa saperów i dowodząc wszystkimi pododdziała-mi saperskimi, którymi ta armia dysponowała. Dowódca batalionu saperów w czasie dzia-łań wojennych przewidziany był na szefa saperów dywizji36.

21 marca 1924 r. wprowadzono zmiany do obowiązującej organizacji pułku saperów. Utworzono wówczas pułk 2-batalionowy (każdy batalion składał się z 3 kompanii) oraz dowództwo, drużynę dowódcy, kwatermistrzostwo wraz z parkiem saperskim i pluton 31 „Dziennik Rozkazów DOGen. Kielce” 1920, rozkaz 106.32 Obrona państwa…, s. 414.33 J. Pająk, Saperzy Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1992, s. 186; Jednodniówka 4 pułku…, s. 28, 30.34 T. Kozłowski, op. cit., s. 10; J. Pająk, op. cit., s. 186; M. Cieplewicz, Bronie techniczne Wojska Polskiego w latach 1921–1926, ,,Studia i Materiały do Historii Wojskowości” 1992, t. 34, s. 199.35 Z. Cutter, op. cit., s. 39.36 Ibidem, s. 40.

35

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

łączności. Stan etatowy pułku wynosił wówczas 812 żołnierzy, w tym 42 ofi cerów, 117 podofi -cerów i 653 szeregowych37. W związku z nową organizacją w lutym 1925 r. został rozwiązany XXVI batalion saperów38. Jednocześnie zlikwidowano kadrę batalionu zapasowego, utwo-rzono po jednej kompanii saperów w dwóch batalionach, a także wzmocniono elementy dowodzenia (organizując pluton łączności).

W pułku istniała szkoła podofi cerska powołana jako etatowa kompania szkolna, licząca 5 ofi cerów, 14 podofi cerów i 120 elewów39.

Do zadań pułku saperów należało: przygotowanie do wojny pod względem bojowym i technicznym, budowa pozycji obronnych, wykonywanie niszczeń, budowa, odbudowa i konserwacja dróg komunikacyjnych, budowa kładek, mostów stałych i pływających umożliwiających przeprawę oddziałów wojskowych oraz prowadzenie wojny manewrowej. W drugiej połowie 1929 r., w związku z reorganizacją wojsk saperskich, 4 psap przefor-mowano w IV batalion saperów, w składzie 3 Brygady Saperów, której dowództwo znaj-dowało się w Poznaniu (dowódca – płk Zygmunt Zacharowski). Oprócz IV bsap w skład brygady wszedł VII bsap w Poznaniu oraz VIII bsap w Toruniu. IV bsap liczył etatowo 799 osób, w tym 41 ofi cerów, 103 podofi cerów, 655 szeregowych oraz 15 pracowników cywil-nych. Składał się z: dowództwa, kwatermistrzostwa, czterech kompanii saperów, kompanii szkolnej, kompanii administracyjnej, plutonu łączności, parku saperskiego oraz plutonu miotaczy ognia40. Dowódcami 4 psap i IV bsap, a jednocześnie komendantami Garnizo-nu Sandomierz byli: ppłk Wacław Lipski (1921), ppłk Kazimierz Możdżeń (1921–1926), ppłk Adam Borkowski( 1926–1927), ppłk Henryk Bagiński (1927–1929), ppłk Marian Kau-fer (1929–1930), ppłk Stefan Langner (1930–1934). Pierwsze święto 4 pułk saperów ob-chodził 20 października 1925 r. Datę święta ustanowiono na 27 października, na pamiątkę sformowania najstarszej kompanii pułku – 1 kompanii X batalionu saperów kaniowskich (w 1918 r. przy 4 Dywizji Strzelców Polskich w Rosji)41.

28 grudnia 1930 r. nastąpiło uroczyste pożegnanie 4 bsap, który został dyslokowany do Przemyśla42. Decyzja ta była spowodowana rozformowaniem w Przemyślu 10 psap oraz koniecznością poprawienia warunków zakwaterowania 2 pułku piechoty Legionów (2 pp Leg.), który dotychczas stacjonował w Pińczowie i Staszowie. Sandomierz był garnizonem 2 pp Leg. do wybuchu II wojny światowej.

2 pułk piechoty Legionów

2 pp Leg. wywodził się z Legionów Polskich. Bohaterstwo żołnierzy w walkach podczas I wojny światowej i po odzyskaniu przez Polskę niepodległości doczekało się opracowań już w okresie międzywojennym43. 2 pp Leg. po zakończeniu działań wojennych od maja do sierpnia 1922 r. stacjonował w Siedlcach. W związku z przejściem Wojska Polskiego

37 Ibidem, s. 41.38 Historia pułków i batalionów saperów w latach 1918–1928, ,,Przegląd Wojskowo-Techniczny” 1928, z. 6, s. 352.39 Z. Cutter, M. Katolik, Szkolenie wojsk saperskich w okresie międzywojennym, Wrocław 2000, s. 66–67.40 Z. Cutter, op. cit., s. 46, 48.41 T. Wasilewski, op. cit., s. 47.42 CAW, Biuro Personalne Ministerstwa Spraw Wojskowych, I.300.18.48; ,,Ziemia Sandomierska” 1931, nr 1.43 J. Sitko, Zarys historii wojennej 2 pułku piechoty Legionów, Warszawa 1928; Metryka 2 pułku piechoty Legionów, w: Księga chwały piechoty, Warszawa 1939.

36

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

na struktury pokojowe oddziały zostały dyslokowane do stałych garnizonów. 2 Dywizja Piechoty Leg. (DP Leg.), w której skład wchodziły: 2, 3 i 4 pp Leg. oraz 2 pap Leg., została rozmieszczona w garnizonach na obszarze Okręgu Korpusu X Przemyśl. Dla 4 pp Leg., 2 pap Leg. i dowództwa 2 DP Leg. stałym garnizonem stały się Kielce. 3 pp Leg. przybył do Jarosławia, a kadra jego batalionu zapasowego czasowo stacjonowała w Nisku. W przypad-ku 2 pp Leg. nastąpiły trudności w zakwaterowaniu w jednym garnizonie, Pińczowie, cało-ści jednostki. W związku z tym I batalion został rozmieszczony w koszarach w Staszowie. Należy zaznaczyć, że batalion zapasowy 2 pp Leg. został we wrześniu 1921 r. przeniesiony z Piotrkowa Trybunalskiego do Pińczowa44. Koszary pińczowskie, jak i staszowskie, w któ-rych zakwaterowano pułk, były w bardzo złym stanie45. Sytuacja zakwaterowania pułku po-prawiła się dopiero w 1931 r., gdy został przeniesiony z Pińczowa do koszar w Sandomierzu (oprócz I batalionu), zajmowanych dotychczas przez 4 bsap.

W 1930 r. wprowadzono nową organizację piechoty na stopie pokojowej, która była do-stosowana do zasad jednorazowego wcielenia wiosną każdego roku, dwukrotnego wcielenia dla Korpusu Ochrony Pogranicza (KOP), do wymagań mobilizacyjnych i osłonowych. Na-stąpił wówczas podział wszystkich 90 pułków piechoty na trzy typy:

– I – normalny (58 pułków);– II – wzmocniony (18 pułków);– III – o stanach zbliżonych do organizacji wojennej (14 pułków)46.2 pp Leg. wraz z pozostałymi pułkami piechoty 2 DP Leg. należał do I typu. Stan eta-

towy jednostki w okresie pokojowym wynosił ogółem 1454 żołnierzy, w tym: 56 ofi cerów, 198 podofi cerów i 1200 szeregowych oraz 88 koni47. Ukompletowanie pułku wynosiło około 70% stanu etatowego. Przykładowo, stan ewidencyjny 1 grudnia 1933 r. wynosił: 49 ofi cerów, 5 chorążych, 125 podofi cerów zawodowych i 913 szeregowych, natomiast 1 listopada 1938 r.: 48 ofi cerów, 5 chorążych, 127 podofi cerów zawodowych, 21 podofi ce-rów nadterminowych i 664 szeregowych48. Pułk składał się z następujących komórek orga-nizacyjnych i pododdziałów: dowództwa, kwatermistrzostwa, kompanii administracyjnej (gospodarczej), 3 batalionów piechoty (każdy z 3 kompanii strzeleckich po 3 plutony i kom-panii ciężkich karabinów maszynowych), plutonu artylerii piechoty, plutonu łączności, plu-tonu pionierów, plutonu zwiadowców konnych. W 1935 r. wprowadzono także kompanię przeciwpancerną49. W okresie zimowym znajdowały się w pułku bataliony starszego rocz-nika, szkolny i kadrowy, a w okresie letnim – batalion starszego rocznika i dwa bataliony

44 APK, UWK I, 474, k. 486; „Dziennik Rozkazów Dowództwa Okręgu Korpusu X” 1922, rozkaz 55.45 W koszarach w Pińczowie brak było szyb, drzwi i sprawnych pieców, a w pomieszczeniach panowała duża wilgoć, co miało wpływ na zdrowotność żołnierzy. Dowódca pułku, płk Emil Czapliński, twierdził: temperatura w izbach żołnierskich była tak niska, że w wielu wypadkach trzeba było przerwać naukę pisania, gdyż żołnierzom kostniały od zimna palce, chociaż siedzieli w płaszczach. Koszary te zbudowali Rosjanie dla oddziałów kawalerii, dlatego posiadały dużo stajni, a mało miejsca na zakwaterowanie żołnierzy. W takich warunkach nie można było zapewnić żołnierzom odpowiedniej higieny. J. Smuniewska, S. Wyrzycki, 2 pułk piechoty Legionów, Sandomierz 1998, s. 60–61.46 P. Stawecki, Wojsko marszałka Józefa Piłsudskiego, Warszawa 2004, s.150–151.47 Z. Jagiełło, Piechota Wojska Polskiego 1918–1939, Warszawa 2005, s. 66.48 CAW, Departament Artylerii MSWojsk., I.300.34.10; ibidem, Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych, I.302.4.282.49 Ibidem, 2 DP Leg., I.320.2.1.

37

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

poborowych. Święto 2 pp Leg. przypadało 15 lutego, w rocznicę brawurowego przejścia 2 pp LP przez linię frontu pod Rarańczą w 1918 r.

Dowódcami 2 pp Leg. i komendantami garnizonu podczas stacjonowania w Sandomie-rzu byli: ppłk dypl. Ludwik de Laveaux (do 1936 r.) i płk Ludwik Czyżewski (1936–1939).

Charakterystyka szeregowych garnizonu

Jednym z najważniejszych zadań wojska w omawianym okresie było uzupełnianie jed-nostek wojskowych poborowymi. Początkowo pobór odbywał się na podstawie tymczaso-wej ustawy „O powszechnym obowiązku służby wojskowej” z 7 marca1919 r., a następnie ustawy z 23 maja 1924 r. „O powszechnym obowiązku służby wojskowej”50. Do maja 1922 r. obowiązywał terytorialny system uzupełniania sił zbrojnych, lecz ze względu na to, iż pra-wie ⅓ poborowych stanowili przedstawiciele mniejszości narodowych, władze wojskowe postanowiły zmienić go na system eksterytorialny.

Służbę w 4 psap oprócz Polaków pełnili Ukraińcy, Niemcy i Żydzi. 1 kwietnia 1922 r. w pułku służyło 743 Polaków, 31 Żydów i 60 Ukraińców (zob. tabela 1). Podczas pobo-ru w 1925 r. do pułku wcielono 358 poborowych, w tym 232 Polaków, 79 Ukraińców i 47 Niemców51. Poborowi do odbycia służby wojskowej pochodzili z województw: łódzkie-go, kieleckiego, lwowskiego i tarnopolskiego.

Tabela 1Poborowi wcieleni do 4 psap w 1925 r.

PKU uzupełniające Polacy Ukraińcy NiemcyŁódź-Powiat 5Łódź-Miasto 40 17Lubliniec 5 15Piotrków Tryb. 40 8Końskie 17Brzeżany 13 7Rawa Ruska 28Kołomyja 31Kamionka Strumiłowa 20Kielce 45Ostrowiec 26Nisko 22Razem 213 79 47

Źródło: W. Jarno, op. cit., s. 219.

50 „Dziennik Praw Królestwa Polskiego” 1918, nr 13, poz. 28; „Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” (dalej – Dz.U. RP) 1924, nr 61, poz. 609; T. A. Kowalski, Mniejszości narodowe w siłach zbrojnych Drugiej Rzeczypospolitej 1918–1939, Toruń 1999, s. 94, 103.51 CAW, Sztab Główny WP, Oddział I, I.303.3.13.

38

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

2 pp Leg. otrzymywał około 600 rekrutów własnego kontyngentu oraz rekrutów na uzu-pełnienie formacji niemacierzystych, w tym szeregowych dla Rejonowego Inspektoratu Koni Sandomierz, PKU Wierzbnik, Ostrowiec, Nisko, a także KOP, na którego potrzeby szkolił I batalion w Staszowie.

Tabela 2Poborowi rocznika 1909 wcieleni do 2 pp Leg. w 1930 r.

Nazwa PKU Polacy Żydzi Ukraińcy RazemPińczów 150 150Kielce 168 18 186Ostrowiec 70 4 74Przemyśl 4 30 34Gródek Jagielloński 10 134 144Miechów 125 125Razem 513 36 164 713

Źródło: CAW, Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych, I.302.4.350.

Wojska saperskie charakteryzowały się wysokim odsetkiem analfabetów. W 1929 r. w 3 Brygadzie Saperów, w której składzie był IV bsap, było 22% analfabetów, 59% póła-nalfabetów, 18% ,,półinteligentów” i 1% inteligentów. Również stan fi zyczny żołnierzy był niezadawalający: 11% silnych, 40% średnich i 49% słabych52.

Interesujące dane o wykształceniu i zawodach wcielonych poborowych przedstawia ze-stawienie stanu wcielonych rocznika 1915 do 2 pp Leg w Sandomierzu w 1936 r. Wynika z niego, że na 623 wcielonych było: 21 ,,półinteligentów’’, 170 półanalfabetów i analfabe-tów, a 432 umiało czytać i pisać53. Z danych przedstawionych w tabeli 3 wynika, że wśród poborowych wcielonych do 2 pp Leg. przeważali rolnicy i osoby bez konkretnego zawodu, co świadczyło o tym, że większości z nich było pochodzenia chłopskiego.

Tabela 3Poborowi rocznika 1915 wcieleni do 2 pp Leg. w Sandomierzu według

wykonywanych zawodów

Zawód wcielonych poborowych Liczba poborowych Procent

Urzędnicy i biuraliści 6 0,96Ślusarze – tokarze 10 1,61Fryzjerzy 2 0,32Kierowcy samochodowi 2 0,32Rzeźnicy i masarze 7 1,12

52 Zarys dziejów wojskowości polskiej w latach 1864–1939, Warszawa 1990, s. 571.53 CAW, 2 DP Leg., I.313.2.17.

39

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

Murarze 2 0,32Krawcy 19 3,05Szewcy 30 4,82Kołodzieje 3 0,48Stolarze, cieśle 17 2,73Kowale, podkuwacze 7 1,12Rolnicy i inne zawody 339 54,42Muzycy 7 1,12Bez zawodu 117 18,78Inne 55 8,83Razem 623 100

Źródło: CAW, 2 DP Leg. I .313.2.17.

Było to odzwierciedleniem struktury społeczeństwa polskiego, w którym ludność wiej-ska stanowiła 70–75% ogółu obywateli54.

Strukturę wyznaniową żołnierzy garnizonu sandomierskiego w 1927 r. przedstawia tabela 4.

Tabela 4Struktura wyznaniowa żołnierzy Garnizonu Sandomierz, stan na 15 lutego 1927 r.

Wyznanie Ofi cerowie Podofi cerowie i szeregowi RazemRzymskokatolickie 31 362 393Greckokatolickie 86 86Prawosławne 10 10Mojżeszowe 16 16Ewangelickie – luteranie 2 51 53Ewangelickie – kalwini - -Inne 3 3Razem 33 528 561

Źródło: CAW, Departament Dowodzenia Ogólnego MSWojsk., I.300.22.45.

Infrastruktura wojskowa

Istotnym problemem dla wojska po odzyskaniu niepodległości było zakwaterowanie od-działów. Jak wspomniano wcześniej, saperzy w Sandomierzu zajmowali koszary Saskie przy Szosie Opatowskiej, o powierzchni 1,44 ha. Składały się one z dwóch budynków mieszkal-nych o kubaturze 164 i 363 m3, dwóch magazynów o kubaturze 841 i 867 m3 oraz dwóch

54 P. Stawecki, op. cit., s. 121.

40

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

budynków gospodarczych. Dowództwo 4 psap, a później 2 pp Leg. zajmowało koszary Świętego Józefa – budynki klasztoru poreformackiego z XVII w. o powierzchni 86 arów. Kubatura głównego budynku wynosiła 2483 m3, a budynku biurowego ze stajnią – 531 m3 55. Do wojska należał także spichlerz, w którego skład wchodził budynek mieszkalno-biurowy o kubaturze 570 m3, stajnia oraz budynki gospodarcze. Należy podkreślić, iż obydwa obiekty były budowlami zabytkowymi znajdującymi się w posiadaniu Ministerstwa Spraw Wojsko-wych56. W Nadbrzeziu, w porcie, garnizon zajmował kompleks o powierzchni 3 ha 18 arów. W związku z trudną sytuacją kwaterunkową władze wojskowe postanowiły wybudować w Sandomierzu nowoczesne koszary dla 4 psap. 19 lipca 1923 r. MSWojsk. skierowało pi-smo do władz miasta w sprawie uzyskania terenu pod ich budowę przy Szosie Opatowskiej o powierzchni 35 mórg (1 morga = 0,56 ha). 15 czerwca 1924 r. Rada Miejska Sandomierza uchwaliła sprzedaż na rzecz Skarbu Państwa wymienionego terenu za kwotę 119 tys. zł57. Kompleks nowych koszar, które nazwano ,,zamiejskimi” obejmował 23 ha 8 arów. Składały się m.in. z budynku koszarowego (o kubaturze 1400 mł), dwóch budynków koszarowych (1776 m3 każdy), dwóch budynków mieszkalnych (376 m3 każdy), wartowni, izby chorych, stajni, działowni, kuźni oraz sześciu magazynów58. Budynki koszarowe miały jasne koryta-rze, izby żołnierskie były suche i dobrze wentylowane. Blok koszarowy, przewidziany na za-kwaterowanie całego batalionu, posiadał także sale wykładowe, stałe umywalnie, podręczne magazyny i urządzenia sanitarne.

Ponadto w Chwałkach koło Sandomierza rozmieszczono magazyny amunicyjne, zaj-mujące powierzchnię ponad 5 ha, a w latach trzydziestych zorganizowano Plac Ćwiczeń Chwałki-Sudoły (ponad 22,5 ha)59. Kompleksy wojskowe garnizonu przedstawia tabela 5.

Tabela 5Wykaz obiektów wojskowych Garnizonu Sandomierz z 1934 r.

Nazwa kompleksu Numer kompleksu PowierzchniaKoszary Zamiejskie 158 23 ha 5 aKoszary Saskie 159 1 ha 44 aKoszary Św. Józefa 160 86 aSpichlerz 161 60 aWodny plac ćwiczeń 162 2 ha 98 aPort Nadbrzeże 163 3 ha 18 aMagazyn amunicji 164 6 ha 72 aPlac ćwiczeń Sudoły-Chwałki 165 22 ha 51 a

Źródło: CAW, Departament Budownictwa MSWojsk., I.300.63.195.

55 CAW, Departament Budownictwa MSWojsk., I.300.63.195.56 Budownictwo wojskowe 1918–1935. Historia, przepisy, zasady, normy, red. A. Król, t. 2, Warszawa 1935, s. 793.57 APK, Oddział w Sandomierzu, AmS, 1443, k. 17–19, 67; Jednodniówka 4 pułku…, s. 15.58 CAW, Departament Budownictwa MSWojsk., I.300.63.195.59 Za wywłaszczone grunty o powierzchni 2138 m2 – własność Anny Kwaśniewskiej – w miejscowości Sudoły--Chwałki, przeznaczone na plac ćwiczeń, wypłacono odszkodowanie w wysokości 577,26 zł. APK, UWK I, 2413.

41

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

Zakwaterowanie kadry zawodowej w okresie międzywojennym również należało do jednych z najtrudniejszych spraw, które musiały rozwiązać władze wojskowe.

1 lipca 1927 r. powstał Fundusz Kwaterunku Wojskowego (FKW), którego głównym celem było zapewnienie kadrze zawodowej mieszkań w nowym, murowanym, piętrowym budownictwie. Była to instytucja prawna z siedzibą w Warszawie, przeznaczona do wzno-szenia budynków mieszkalnych dla osób uprawnionych, utrzymania i konserwacji tych bu-dynków oraz pokrywania dopłat na rzecz gmin z tytułu wynajmu lokali mieszkalnych na osobne kwatery stałe60. W Sandomierzu w ramach FKW zbudowano domy ofi cerskie na 6 rodzin przy ul. Gołębickiej 27 oraz przy ul. Mickiewicza 18, o kubaturze 9189 mł61. Jeszcze przed budową bloków, domy ofi cerskie rozmieszczone były przy drodze do Gołębic, zbu-dowano również kolonię podofi cerską od strony Chwałek62. Na terenie koszar Zamiejskich i Saskich znajdowały się po dwa budynki mieszkalne dla kadry.

Instytucje wojskowe

W Sandomierzu oprócz wymienionych wcześniej jednostek bojowych, stacjonowały in-stytucje wojskowe.

W 1927 r. utworzono Rejonowy Inspektorat Koni (RIK), będący organem wykonaw-czym służby remontu, zajmujący się ewidencją i klasyfi kacją oraz dostarczaniem wojsku koni. Inspektor dokonywał przeglądów tych zwierząt i wozów na potrzeby wojska, wyda-jąc dowody tożsamości konia, klasyfi kował je pod względem przydatności dla wojska oraz sprawdzał ich ewidencję prowadzoną przez urzędy gminne. Wykonywał plan poboru koni i wozów w rejonie stosownie do zarządzeń dowódcy okręgu korpusu. Współpracował z do-wódcami jednostek wojskowych, garnizonów i władzami administracji cywilnej w sprawach związanych z przygotowaniem poboru koni i wozów w przydzielonym rejonie. Instytucja ta współpracowała z organami państwowymi i samorządowymi oraz sportowymi w sprawach hodowli koni. Rejonowy Inspektorat Koni obejmował powiaty: Sandomierz, Opatów, Iłża i Tarnobrzeg. Jego kierownikiem był ppłk Jan Reliszko, a następnie mjr Walenty Mazurkie-wicz63.

Od 1925 do maja 1927 r. w Sandomierzu funkcjonowała Garnizonowa Izba Chorych na 20–30 łóżek, przeznaczona dla chorych żołnierzy, których czas leczenia nie przekraczał 3–4 tygodni. Ich zadaniem było leczenie ambulatoryjne osób wojskowych i uprawnionych, wykonywanie badań i wystawianie świadectw lekarskich64.

W latach 1925–1929 istniała instytucja służby budownictwa pod nazwą Administracja Koszar, kierowana przez ppor. Kazimierza Wójcikowskiego. Do jej zadań należało zarzą-dzanie budynkami zajętymi przez wojsko, zarządzanie fi nansami na remonty konserwa-cyjne, prowadzenie dokumentacji i ewidencji obiektów wojskowych i prowadzenie prac remontowych. W sprawach fachowych Administracja Koszar podlegała szefowi służby 60 Rozporządzenie Ministra Spraw Wojskowych z dnia 2 czerwca 1927 r. wydane w porozumieniu z Ministrami: Skarbu, Robót Publicznych i Spraw Wewnętrznych o „Funduszu Kwaterunku Wojskowego”, Dz.U. RP 1927, nr 56, poz. 496.61 Domy mieszkalne FKW. Sprawozdanie 1930–1933, Warszawa 1934, s. 46; Sprawozdanie FKW 1927–1937, War-szawa 1938, s. 82.62 Jednodniówka 4 pułku…, s. 27.63 APK, UWK I, 7743, k. 502–503; Rocznik ofi cerski, Warszawa 1932, s. 529.64 A. Felchner, Służba zdrowia Wojska Polskiego (od jesieni 1918 do mobilizacji w 1939), Łódź 1990, s. 445.

42

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

budownictwa DOK X Przemyśl, natomiast bezpośrednio była podporządkowana komen-dantowi garnizonu65. 1 kwietnia 1929 r. rozwiązano Administrację Koszar, a jej zadania przejął kwatermistrz IV bsap.

W 1934 r. w Sandomierzu utworzono placówkę kontrwywiadu, podlegającą Samo-dzielnemu Referatowi Informacyjnemu DOK X w Przemyślu. Do jej zadań należało m.in.: rozpoznawanie i unieszkodliwianie organizacji wywiadowczych oraz osób podejrzanych o szpiegostwo, analizowanie zachowań mniejszości narodowych, nadzór nad przestrzega-niem przepisów o ochronie tajemnicy wojskowej, zabezpieczenie kontrwywiadowcze prze-mysłu zbrojeniowego66.

Od 1925 r. działała w Sandomierzu Powiatowa Komenda Przysposobienia Wojskowego (PW), a od 1931 r. także Obwodowa Komenda PW. MSWojsk. w celu odpowiedniego kie-rowania pracami w zakresie PW i wychowania fi zycznego (WF) podzieliło obszar kraju na okręgi, rejony dywizyjne, komendy obwodowe oraz komendy powiatowe (miejskie) PW. Rejon WF i PW 2 DP Leg. stanowiły m.in. komendy obwodowe 2 pp Leg. i 4 pp Leg. Według podziału terytorialnego PW dokonanego przez MSWojsk. w 1929 r., Komenda Obwodowa PW nr 2 obejmowała powiaty: Pińczów, Staszów, Stopnica i Sandomierz. W 1931 r., w związ-ku z przeniesieniem 2 pp Leg. z Pińczowa do Sandomierza, nastąpiły zmiany w podziale terytorialnym PW. Komendzie Obwodowej PW nr 2 podlegały wówczas powiaty: Sando-mierz, Opatów i Iłża67. Komendantem obwodowym był kpt. Wilhelm Ślizowski, a następnie mjr Teofi l Dąbrowski.

W latach 1922–1939 w garnizonie był posterunek żandarmerii, wchodzący organizacyj-ne w skład plutonu żandarmerii Kielce (10 dywizjon żandarmerii w Przemyślu)68.

Należy wspomnieć również o służbie duszpasterskiej. Zgodnie z podziałem katolickie-go duszpasterstwa wojskowego garnizon sandomierski podlegał od 1926 r. proboszczowi Parafi i Wojskowej w Kielcach. W Sandomierzu został wyznaczony kapelan pomocniczy. Funkcję tę pełnili: ks. kan. Stanisław Rostafi ński, ks. Władysław Zdąbłasz, a od 1931 r. ks. Julian Jarzyna69.

Ważnym wydarzeniem była wizyta 22 stycznia 1939 r. w Sandomierzu biskupa polo-wego WP Józefa Gawliny. Uczestniczył on we mszy świętej dla żołnierzy w kościele pw. św. Józefa.

65 J. Chęciński, Budownictwo wojskowe w Polsce (1918–1939), Warszawa 1966, s. 33; Rocznik ofi cerski, Warszawa 1928, s. 589.66 A. Krzak, Samodzielny Referat Informacyjny Dowództwa Okręgu Korpusu X w latach 1921–1939. Organizacja i praca, „Przegląd Historyczno- Wojskowy” 2008, nr 1, s. 52–53.67 „Dziennik Rozkazów MSWojsk.” 1932. Dod. Tajny nr 8; APK, UWK I, 7848, k. 60.68 CAW, 2 DP Leg., I.313.2.16.69 Wykaz duchowieństwa wojskowego oraz parafi i, kościołów i kaplic wyznania katolickiego w Rzeczypospolitej Pol-skiej na 1928 rok, Warszawa 1928, s. 27; Wykaz duchowieństwa wojskowego oraz parafi i, kościołów i kaplic wyznania katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej na 1929 rok, Warszawa 1929, s. 28; Wykaz duchowieństwa wojskowego oraz parafi i, kościołów i kaplic wyznania katolickiego w Rzeczypospolitej Polskiej na 1930 rok, Warszawa 1930, s. 30; Rocznik diecezji sandomierskiej na rok 1929, red. S. Grelewski, Radom 1928, s. 135.

Ks. Julian Jarzyna (1901–1978) – absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, kapelan m.in. Związku Harcer-stwa Polskiego. W okresie okupacji działał w konspiracji. W latach 1945–1946 był kapelanem Garnizonu Toruń. Następnie pracował w diecezji sandomierskiej. Kapelani wrześniowi. Służba duszpasterska w Wojsku Polskim w 1939 r. Dokumenty, relacje, opracowania, red. W. J. Wysocki, Warszawa 2001, s. 589.

43

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

Rozkazem z 5 stycznia 1922 r. dowódca OK X utworzył na terenie okręgu 21 garnizo-nów, w tym Garnizon Sandomierz70. W latach 1922–1939 pod względem liczebności żołnie-rzy należał on do mniejszych na obszarze OK X (zob. tabela 6).

Tabela 6Liczebność wybranych garnizonów Okręgu Korpusu X, stan na 15 lutego 1927 r.

GarnizonLiczba

ofi cerów podofi cerów i szeregowych razemPrzemyśl 506 5710 6216Jarosław 182 2695 2877Kielce 151 2292 2443Rzeszów 120 2123 2243Stryj 105 2092 2197Sanok 46 823 869Dębica 31 666 697Staszów 20 653 673Pińczów 32 612 644Sandomierz 33 528 561

Źródło: CAW, Departament Dowodzenia Ogólnego MSWojsk., I.300.22.45.

Władzę w garnizonie sprawował komendant, podlegający bezpośrednio dowódcy OK X.Komendantem garnizonu był najwyższy stopniem i starszeństwem dowódca jednostki liniowej w garnizonie. W przypadku Sandomierza byli to dowódcy 4 psap i 2 pp Leg.

Sport w garnizonie

Istotną rolę w procesie szkolenia i wychowania żołnierzy odgrywał sport. Według władz wojskowych, żołnierz podczas służby wojskowej miał osiągnąć wszechstronną sprawność fi zyczną, a zarazem miał stać się propagatorem kultury fi zycznej w środowisku cywilnym po zwolnieniu do rezerwy. Sport w wojsku rozwijał się w trudnych warunkach z powodu braku odpowiednich urządzeń sportowych, przygotowanych instruktorów oraz często niedoce-niania przez dowódców roli wychowania fi zycznego w ogólnym wyszkoleniu oddziałów71.

4 psap w działalności sportowej wyróżniał się spośród jednostek wojsk saperskich. Już w 1922 r. zdobył V miejsce na pierwszych zawodach saperskich. Rok później zajął II miej-sce, a we wrześniu 1924 r. zdobył Srebrną Trąbkę – nagrodę MSWojsk. – na zawodach saperskich rozegranych w Kościuszkowskim Obozie Szkolnym Saperów72. W 1925 r. pułk za działalność sportową na terenie Sandomierza został odznaczony Medalem 3 Maja.

70 „Dzienniki Rozkazów DOK X” 1922, rozkaz tajny 1.71 J. Kęsik, Naród pod bronią. Społeczeństwo w programie polskiej polityki wojskowej 1918–1939, Wrocław 1998, s. 166.72 Jednodniówka 4 pułku…, s.14.

44

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Wśród pułków 2 DP Leg. w sporcie wyróżniał się 2 pp Leg., który odnosił sukcesy w różnych wojskowych dyscyplinach sportowych, m.in. w strzelectwie, marszach na 10 km ze strzelaniem, pięcioboju lekkoatletycznym.

Podczas ćwiczeń letnich i koncentracji były rozgrywane także międzypułkowe zawody strzeleckie o przechodnią nagrodę – Proporca Strzeleckiego.

Jeszcze podczas stacjonowania 2 pp Leg. w garnizonie pińczowskim został utworzony Wojskowy Klub Sportowy, zrzeszający żołnierzy zawodowych i służby zasadniczej. Jego czołowymi dyscyplinami była piłka nożna i lekkoatletyka. Na terenie koszar Zamiejskich wybudowano boisko do piłki nożnej oraz bieżnię.

Znaczącym sukcesem w sporcie było zajęcie przez ppor. Edwarda Sucheckiego II miejsca w konkursie jeździeckim podczas mistrzostw armii w Rzeszowie 8 lipca 1934 r. Żołnierze 2 pp Leg. odnosili także sukcesy w zawodach wioślarskich oraz pływaniu, które były rozgry-wane w Sandomierzu z okazji Święta Morza. Przykładowo, w 1934 r. w pływaniu na 400 m I miejsce zajął Dawid Lieber, na 100 m – Stanisław Kobus i Stefan Frajndt73.

Można stwierdzić, że w jednostkach garnizonu sandomierskiego sport stał na wysokim poziomie, co przyczyniło się do podnoszenia sprawności fi zycznej kadry zawodowej i sze-regowych, tak bardzo istotnej na polu walki.

Współpraca wojska ze społeczeństwem

W okresie międzywojennym saperzy uczestniczyli w akcjach przeciwpowodziowych i przeciwlodowych, budowie i rozbudowie mostów i dróg, włączając się czynnie w rozwój gospodarczy kraju. Działalność tę określano jako prace użyteczne wojsk saperskich, na które składały się saperskie prace ratownicze oraz prace użyteczne na rzecz społeczeństwa. W 1922 r. żołnierze 4 psap wzięli udział w likwidacji zatorów lodowych przy moście kolejo-wym w Sandomierzu oraz ratowali przed powodzią mosty w Sanoku i Komańczy74. W 1924 r. uczestniczyli w akcjach przeciwpowodziowych w Krakowie i okolicach, w marcu ochraniali mosty na Wiśle, w tym most kolejowy w Sandomierzu, i Kamiennej pod Kunowem, na Pili-cy pod Tomaszowem Mazowieckim, Sieradzem i Wieluniem. Od 30 czerwca do 8 lipca 1925 r.w akcji przeciwpowodziowej w okolicach Szczucina, Tarnobrzegu i Sandomierza brało udział 350 żołnierzy. Saperzy wzmacniali i naprawiali wały ochronne oraz ewakuowali lud-ność i inwentarz75.

Latem 1920 r. sandomierscy saperzy zbudowali półstały most przez Wisłę, z którego w czasie odwrotu korzystało wojsko i ludność cywilna, ratująca się ucieczką przed Armią Czerwoną. Most ożywił w znacznym stopniu ruch handlowy z mieszkańcami lewego brze-gu Wisły. Był on użytkowany od czerwca do listopada 1920 r.

Sejmik powiatowy w Nisku, nie posiadając środków fi nansowych na odbudowę mo-stu zniszczonego przez krę w 1924 r. w miejscowości Ulanów nad Sanem, zwrócił się do MSWojsk. z prośbą o pomoc saperów przy jego odbudowie. Od lipca do listopada 1924 r. sandomierscy saperzy odbudowali most w Ulanowie o długości 229 m. Latem 1927 r. kompania z 4 psap, biorąca udział w ćwiczeniach oddziałów 2 DP Leg., otrzyma-ła zadanie wybudowania mostu na bagnistej rzeczce Trupieni koło miejscowości Słopiec 73 „Ziemia Sandomierska” 1934, nr 27.74 Historia pułków i batalionów…, s. 352.75 Ibidem; Z. Cutter, M. Katolik, op. cit., s. 98–99.

45

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

(gmina Daleszyce) oraz drogi łączącej Słopiec z Daleszycami. Most ten miał służyć ce-lom wojskowym. Po wykończeniu dróg dojazdowych, w późniejszym okresie zezwolono miejscowej ludności na korzystanie z mostu i dróg. Wybudowany most miał 42 m długo-ści, a długość dróg dojazdowych z obu jego stron wynosiła 789 m przez teren bagnisty76. W tym samym roku saperzy zbudowali 10-tonowy most na rzece Łęg pod miejsco-wością Jamice koło Tarnobrzegu. Liczył on 40 m długości, a drogi dojazdowe – 380 m. Saperzy naprawili również drogę pomiędzy Jamicą i Zbydniowem długości 8 km77. W 1929 r. 4 psap wydzielił do prac na rzecz społeczeństwa aż 5 pododdziałów technicz-nych do różnych rejonów. Budowę drewnianego mostu długości 31,50 m na rzece Niemen w miejscowości Mikołajewszczyzna (powiat Stołpce) prowadziła 1 kompania saperów. 3 kompania przebudowywała most na Niemnie w miejscowości Żukowy Borek (długości 358,40 m), na rzece Łania w miejscowości Janowiczki (długości 14,20 m) oraz realizowała przebudowę techniczną mostu o długości 45 m na rzece Jaczonka (odcinek drogi Żukowy Borek–Stołpce). Jeden z pododdziałów wybudował i obsługiwał prom na Sanie w Starym Mieście78. Saperzy, wykonując prace na rzecz społeczeństwa, szkolili się praktycznie w wy-konywaniu podstawowych prac saperskich, posługiwali się sprzętem inżynieryjnym, dosko-naląc fachowe wyszkolenie. Saperzy brali również udział w gaszeniu pożarów. Przykładowo, w 1927 r. uczestniczyli w akcjach pożarowych w Sandomierzu, w miejscowościach Głę-bokie, Dzików (pałac hr. Tarnowskiego), a w 1928 r. w miejscowościach Rożki, Sokolniki i Rokitki79.

Obecność wojska w regionie miała wpływ na rozwój gospodarczy miasta i okolicy. Za-mówienia wojska i prywatne zakupy kadry ofi cerskiej i podofi cerskiej oraz ich rodzin za-pewniały pracę wielu rzemieślnikom, robotnikom i rolnikom. Najbardziej było to widoczne w małych miastach, np. w Sandomierzu, oraz podczas ćwiczeń letnich na obszarach wiej-skich.

Najwięcej zamówień ze strony wojska było w latach 1919–1921, gdy bardzo liczna ar-mia potrzebowała dużej ilości żywności i środków materiałowych. Potrzeby w tym zakre-sie były stymulowane m.in. przez wielkie braki materiałowe w jednostkach, konieczność gruntownego remontu obiektów wojskowych oraz pilną potrzebę budowy nowych obiek-tów. Zapotrzebowania wojska stwarzały rzemieślnikom i właścicielom małych wytwórni szansę zbytu dużych ilości produktów. Intendentura DOG Kielce w ogłoszeniu zamiesz-czonym w „Gazecie Kieleckiej” w 1919 r. ogłosiła przetarg na zakup produktów rolnych, w tym grochu, fasoli, łubinu, buraków, marchwi, siana i słomy. W pierwszej kolejności ofer-ty były przyjmowane od producentów i spółek rolniczych znajdujących się na obszarze OG Kielce. W wydanym wiosną 1919 r. rozkazie dowódca OG Kielce stwierdził: oddziały pod-ległe pod względem gospodarczo-administracyjnym mogą czynić zakupy li tylko w obrębie swego OGen.80 Przykładowo, w 1921 r. wojsko złożyło zamówienie na wykonanie 120 dre-nów betonowych przez fi rmę Adama Jesiołkiewicza z Sandomierza o wartości 72 tys. marek

76 Ibidem.77 Z. Cutter, M. Katolik, op. cit., s. 105–106.78 Ibidem.79 Historia pułków i batalionów…, s. 353.80 „Gazeta Kielecka”1919, nr 284; APK, Oddział w Sandomierzu, AmS, 736, k. 6.

46

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

polskich oraz przeprowadzenie robót brukarskich na powierzchni 220 m2˛ na kwotę 88 tys. marek przez sandomierską fi rmę W. Sędzielewskiego81.

Należy podkreślić, iż władze miasta miały obowiązek zapewnić mieszkania kadrze zawodowej. Właściciele domów, w których kwaterowali ofi cerowie i podofi cerowie wraz z rodzinami, otrzymywali z tego tytułu świadczenia pieniężne.

Budowę nowych koszar dla 4 psap, według projektu i pod kierownictwem inż. Huperta, realizowała fi rma Malinowskiego z Krakowa, ale dostawcami materiałów budowlanych oraz część usług wykonywały fi rmy sandomierskie82. Również przy budowie domów dla kadry ofi cerskiej i podofi cerskiej w ramach FKW angażowano miejscowe fi rmy.

Do nowych koszar wojsko planowało doprowadzić ze stacji Sandomierz wąskotorową kolejkę spalinową, której trasa miała przebiegać m.in. szosami Opatowską i Chwałecką, Drogą Gołębicką i ul. Zawichojską do mostu. Wojsko miało postarać się o pozwolenie na budowę kolejki, przeprowadzić jej budowę, objąć nadzór techniczny, a także sprowadzić tabor i tory. Miasto natomiast miało zezwolić na poprowadzenie torów ulicami i ewen-tualnie wykupić grunty, które nie były jego własnością. We wrześniu 1928 r. dowódca 4 psap, ppłk Henryk Bagiński, zwrócił się do burmistrza Sandomierza w tej sprawie, ofe-rując w zamian możliwość zbudowania przy ul. Zawichojskiej bocznicy pasażerskiej. Ppłk Bagiński uważał, że inwestycja ta (...) może mieć doniosłe znaczenie w rozwoju miasta, a w najbliższej przyszłości może stać się zyskownym przedsiębiorstwem83. Budowa kolejki nie doszła jednak do skutku.

Wojsko było inicjatorem wybudowania w Sandomierzu wodociągu, który oprócz miasta miał zaopatrywać także koszary. Propozycję taką złożył DOK X Przemyśl, za pośrednic-twem 2 pp Leg., w styczniu 1934 r. Na realizację tego przedsięwzięcia wojsko miało prze-znaczyć początkowo 60 tys. zł, a następnie dalsze kwoty do wysokości 137 700 zł84. W lipcu 1935 r. wykonano główną część prac budowy wodociągu, podłączając m.in. koszary.

W związku z pogłębiającym się kryzysem ekonomicznym i szybkim wzrostem bezrobo-cia w miastach, władze wojskowe od jesieni 1930 r. organizowały pomoc dla bezrobotnych oraz ich rodzin85. Akcje wspierające bezrobotnych podjęli również żołnierze garnizonu sandomierskiego. Według wytycznych II wiceministra spraw wojskowych z 1937 r. doty-czących zorganizowania pomocy wojska bezrobotnym w okresie zimowym, komendanci garnizonów mieli w miarę możliwości oddać wolne lokale i piwnice, bocznice kolejowe oraz tereny do dyspozycji lokalnych komitetów pomocy bezrobotnym. Mogli wypożyczać komitetom kuchnie polowe i sprzęt kuchenny, bezpłatnie odstępować jedzenie pozostające w kuchniach jednostek wojskowych oraz wybrakowanych i zbędnych wojsku części mun-durów, bielizny, obuwia, koców. Środki te mogły być wykorzystane przez bezrobotnych. Obowiązkiem komendantów garnizonów było także dostarczenie środków lokomocji do przewożenia żywności i obsługi kuchni. W wytycznych podkreślono: (...) okazana pomoc 81 CAW, Biuro Administracji Armii MSWojsk., I.300.54.21.82 Jednodniówka 4 pułku…, s. 15.83 APK, Oddział w Sandomierzu, AmS, 1444.84 Ibidem, 681, k. 651; R. Kotowski, op. cit., s. 51.85 Liczba zarejestrowanych bezrobotnych w powiecie sandomierskim w 1931 r. wynosiła 725 osób, co stano-wiło 0,9% bezrobotnych w województwie kieleckim. W 1938 r. w Sandomierzu pozostawało bez pracy 273 oso-by, z czego tylko 23 były zarejestrowane. E. Słabińska, Łagodzenie skutków bezrobocia w województwie kieleckim w latach 1918–1939, Kielce 2008, s. 34; R. Kotowski, op. cit., s. 17.

47

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

wojska na rzecz bezrobotnych nie może odbywać się kosztem wydatków z budżetu MSWojsk. Udział wojska w akcji i pomocy bezrobotnym ma nosić charakter wyłącznie pomocniczy86.

Dowódca garnizonu, płk Ludwik Czyżewski, w grudniu 1933 r. ofi arował 5 zł na rzecz najbiedniejszych dzieci w mieście, którą przekazano Związkowi Pracy Obywatelskiej Kobiet na dożywianie dzieci. Również Rodzina Wojskowa prowadziła dożywianie dzieci szkół po-wszechnych87. MSWojsk. od listopada 1936 r. wyznaczyło miesięczne składki żołnierzom zawodowym i pracownikom cywilnym na pomoc bezrobotnym, potrącane z pensji w zależ-ności od jej wysokości. Przykładowo, zarabiający do 200 zł przeznaczali na pomoc bezro-botnym 0,5%, od 501 do 700 zł –1,5%, powyżej 2500 – 5%88.

Należy wspomnieć również o roli wojska w zakresie poprawy hodowli koni, które od-grywały istotną rolę jako środek transportu. Rejonowy Inspektor Koni podczas organizo-wanych przeglądów w powiatach wygłaszał pogadanki, rozdawał broszury oraz wyróżniał właścicieli najlepiej utrzymanych zwierząt. W styczniu 1935 r. za wzorowe prowadzenie ewidencji koni zostały wyróżnione gminy: Częstocice, Sadowie, Ożarów, Kunów i Łagów. Podczas przeglądu koni w 1933 r. w powiecie sandomierskim doprowadzono 984 na za-planowanych 999, z czego 627 zakwalifi kowano jako nadające się dla wojska89. Od 1935 r. w garnizonach organizowano ,,Dni Konia”, mające na celu propagowanie właściwej pielęgna-cji zwierząt z myślą o wykorzystaniu ich dla wojska. W Sandomierzu ,,Dzień Konia” odbył się 3 czerwca 1935 r. na błoniach nad Wisłą. Podczas imprezy przeprowadzono prelekcję ,,O znaczeniu gospodarczym i wojskowym konia i zaprzęgu”, zorganizowano defi ladę koni i zaprzęgów, konkurs hippiczny, bieg włościański, konkurs zaprzęgów, utrzymania koni i jazdy zaprzęgami. Orkiestra wojskowa 2 pp Leg. uświetniała muzycznie imprezę. Zwycięzcy kon-kursów byli nagradzani premiami pieniężnymi, upominkami i narzędziami rolniczymi90.

Dużą rolę we współpracy ze społeczeństwem odgrywały kasyna ofi cerskie i podofi cer-skie. Przeprowadzano w nich odprawy służbowe, rozprawy sądów honorowych, odczyty, wykłady i pogadanki, a także organizowano wspólne obiady. Przykładowo, w kasynie 2 pp Leg. Towarzystwo Wiedzy Wojskowej zorganizowało odczyt redaktora Józefa Czarneckiego z ,,Myśli Państwowej” na temat: ,,Prawo własności prywatnej i swobód indywidualnych jako specyfi czna podstawa ustroju Polski”91. Z kasyn korzystały organizacje społeczne współ-pracujące z wojskiem. 15 lutego 1930 r. w kasynie ofi cerskim 4 bsap odbył się bal morski zorganizowany przez sandomierski oddział Ligi Morskiej i Rzecznej92.

17 października 1931 r. z okazji otwarcia kasyna ofi cerskiego 2 pp Leg. zorganizowano raut z udziałem bp. Włodzimierza Jasińskiego, dowódcy 2 DP Leg., gen. bryg. Juliusza Zu-laufa, starosty sandomierskiego, starosty tarnobrzeskiego, nauczycieli i dyrektorów szkół, ziemian oraz kadry ofi cerskiej93. W styczniu 1933 r. w tym samym miejscu odbył się bal Koła Przyjaciół Akademików i Akademickiego Koła Sandomierzan, a 4 lutego w kasynie podofi cerskim – strzelecka zabawa taneczna, z inicjatywy dowódcy pułku i prezesa Związku 86 APK, Starostwo Powiatowe Kieleckie I, 3183, k. 204.87 „Ziemia Sandomierska” 1933, nr 42; 1934, nr 1.88 J. Odziemkowski, Armia i społeczeństwo II Rzeczypospolitej, Warszawa 1996, s. 176.89 APK, UWK I, 7748, k. 332.90 „Ziemia Sandomierska” 1935, nr 17.91 P. Matusak, Oświata i kultura, w: Dzieje Sandomierza, t. 4, 1918–1980, Warszawa 1994, s. 102.92 „Ziemia Sandomierska” 1930, nr 5.93 Ibidem 1931, nr 21.

48

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Strzeleckiego, Antoniego Nowakowskiego, w której wzięło udział 360 osób, a dochód z niej przeznaczono na cele Związku Strzeleckiego i przysposobienia wojskowego94.

Do wzrostu popularności wojska w garnizonie i regionie przyczyniały się także orkiestry pułkowe biorące udział w obchodach świąt państwowych i wojskowych, nabożeństwach, dancingach i zabawach. Uczestniczyły także w uroczystościach lokalnych organizowanych przez miejscowe władze i organizacje społeczne oraz paramilitarne.

Orkiestra 2 pp Leg., kierowana przez kpt. Adama Żołbińskiego, a następnie przez kpt. Franciszka Gorzelniawskiego, oprócz uczestnictwa w uroczystościach świąt narodowych i wojskowych koncertowała dla ludności, urządzając poranki muzyczne, zabawy taneczne oraz wykonując z Bramy Opatowskiej w Sandomierzu hejnał miasta i Kiedy ranne wsta-ją zorze95. 8 grudnia 1931 r. orkiestra 2 pp Leg. zorganizowała koncert na rzecz kościoła pw. św. Józefa96, a 2 października 1932 uczestniczyła w zabawie Związku Strzeleckiego w Koprzywnicy97. Wojskowi muzycy brali udział także w organizowanych w 1932 r. w mie-ście Wieczorach Chopinowskich98

Wojsko w okresie międzywojennym otaczało opieką szkoły, przekazując pieniądze na zakup odzieży, przyborów szkolnych dla dzieci z najuboższych rodzin. 2 pp Leg. w roku szkolnym 1938/1939 sprawował opiekę nad pięcioma szkołami: w Pustentynach (powiat lwowski), Turkowszczyźnie (powiat mołodeczański), Grzymale (powiat stopnicki), Bogorii (powiat sandomierski) i Kostiuchnówce (powiat sarneński)99. Należy podkreślić, że pienią-dze pochodziły z dobrowolnych składek kadry ofi cerskiej i podofi cerskiej. Ponadto wojsko współpracowało z miejscowymi szkołami.

Wspieranie wojska przez społeczeństwo

Społeczeństwo powiatu i miasta Sandomierz ufundowało 4 psap sztandar wojskowy, który wręczył dowódcy pułku, ppłk. Kazimierzowi Możdżeniowi, Prezydent RP Stanisław Wojciechowski 15 sierpnia 1924 r. na sandomierskim Rynku. Na sztandarze znajdowały się m.in. herby miasta i powiatu sandomierskiego100.

Wyrazem więzi społeczeństwa Sandomierza z wojskiem było utworzenie na początku 1928 r. Koła Przyjaciół Żołnierza 4 psap, którego prezesem został inspektor szkolny Wacław Laskowski. Prowadziło ono pracę oświatowo-wychowawczą z żołnierzami (w tym kursy dla analfabetów), organizowało ,,gwiazdki”, obchody świąt państwowych, prenumerowało dla świetlicy żołnierskiej prasę (,,Ilustrowany Kurier Codzienny” i ,,Światowid”). Przykładowo, 24 grudnia 1929 r. Koło zorganizowało ,,Gwiazdkę dla Saperów”, podczas której 380 żołnie-rzy zostało obdarowanych upominkami (lusterka, grzebienie, scyzoryki, mydła, papierosy i przybory do pisania). Prezes Laskowski na łamach „Ziemi Sandomierskiej” podziękował 94 Ibidem 1933, nr 3, 7.95 Burmistrz Sandomierza zwrócił się do dowódcy 2 pp Leg. z prośbą, aby przez cały maj dwóch orkiestrantów w godzinach rannych grało z Bramy Opatowskiej wspomnianą pieśń. R. Kotowski, op. cit., s. 119; „Ziemia Sando-mierska” 1931, nr 7.96 „Ziemia Sandomierska” 1931, nr 24.97 Ibidem 1932, nr 40.98 R. Kotowski, op. cit., s.119.99 CAW, Departament Dowodzenia Ogólnego MSWojsk., I.300.22.137.100 Sztandar we wrześniu 1939 r. został przewieziony na Węgry, skąd wysłano go do Francji, a następnie do Wiel-kiej Brytanii. Obecnie znajduje się w Instytucie Polskim i Muzeum im. gen. Sikorskiego w Londynie. K. Satora, Opowieści wrześniowych sztandarów, Warszawa 1990, s. 351.

49

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

wszystkim fi rmom, które ufundowały dary dla żołnierzy lub przekazały pieniądze. 23 grud-nia 1930 r., w związku z odejściem jednostki do Przemyśla, nastąpiła likwidacja Koła Przy-jaciół Żołnierza IV bsap.

Po przybyciu do Sandomierza z Pińczowa 2 pp Leg. utworzono 15 kwietnia 1931 r. Koło Przyjaciół Żołnierza 2 pp Leg., na czele z prezesem Wacławem Laskowskim, a następnie starostą sandomierskim dr. Leonem Polanowskim. Koło składało się z sekcji gospodarczej, kulturalno-oświatowej i niestałych zajęć. Prowadziło w gospodzie żołnierskiej bufet oraz organizowało imprezy kulturalno-oświatowe dla żołnierzy, w tym dokształcanie żołnierzy, pogadanki i odczyty, ,,gwiazdki” z okazji świąt. Z inicjatywy Koła Przyjaciół Żołnierza ufun-dowano wojskowym trąbkę sygnałówkę, kajak „Legun” oraz aparaturę radiofoniczną101.

Ważnym wydarzeniem w dziejach garnizonu sandomierskiego było pożegnanie przez władze miasta i społeczeństwo IV bsap odchodzącego do Przemyśla. Wydarzenie to mia-ło miejsce 28 grudnia 1930 r. w katedrze oraz na Rynku. 25 listopada powołano Komi-tet Pożegnania IV bsap, którego przewodniczącym został starosta sandomierski Stanisław Gliszczyński, zastępcą zaś burmistrz miasta. Nabożeństwo dla żołnierzy batalionu odprawił biskup sandomierski Włodzimierz Jasiński. Dowódca jednostki wręczył biskupowi odzna-kę pamiątkową batalionu. Na Rynku, po przemówieniach przedstawicieli władz, odznaki wręczono również staroście sandomierskiemu i nauczycielowi Stanisławowi Szelestowi. Uroczystość zakończyła defi lada saperów. Redaktor „Ziemi Sandomierskiej” relacjonował: 4 batalion saperów był niejako dzieckiem Sandomierza, które formowało, kształtowało i męż-niało w jego starych murach i pod jego opieką102.

Społeczeństwo Sandomierza uroczyście witało powracających żołnierzy z letnich ćwi-czeń. Władze miasta realizowały postanowienie Związku Miast Polskich, które apelowa-ło, aby powitanie żołnierzy powracających z manewrów odbywało się uroczyście, przy współudziale Rady i Zarządu Miasta103. Uroczyste powitanie żołnierzy 2 pp Leg. odbyło się 8 września 1932 r. na Rynku. Ulice miasta zostały wówczas udekorowane fl agami narodo-wymi, a burmistrz Sandomierza wręczył dowódcy pułku kwiaty104.

Przedstawiciele władz miasta brali udział w uroczystości zaprzysiężenia żołnierzy i wrę-czenia im broni. 3 kwietnia 1938 r. w takiej uroczystości wziął udział radny Stanisław Ko-lasiński105.

O dobrej współpracy władz miasta z wojskiem świadczy propozycja utworzenia w 1928 r. w Sandomierzu PKU. Starosta sandomierski prosił Radę Miejską o przeznaczenie pomiesz-czeń dla nowej PKU. Rada wyraziła zgodę, lecz PKU w Sandomierzu nie utworzono106.

Działalność asystencyjna garnizonu

Jednostki wojskowe były używane w ramach służby asystencyjnej do udzielania pomo-cy władzom państwowym w przypadku groźnych rozruchów społecznych, strajków lub klęsk żywiołowych. Dowódcy okręgów korpusów określali rozkazami strefy działania dla

101 „Ziemia Sandomierska” 1932, nr 31; 1934, nr 24; R. Kotowski, op. cit., s. 118.102 „Ziemia Sandomierska” 1931, nr 1, 2.103 APK, AmS, 691, k. 29; „Ziemia Sandomierska” 1932, nr 35.104 „Ziemia Sandomierska” 1932, nr 35.105 APK, AmS, 691, k. 111–112.106 Powiaty sandomierski i opatowski należały do PKU Ostrowiec. Ibidem, 681, k. 69.

50

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

dowództw garnizonów na wypadek nadzwyczajnych stanów grożących spokojowi lub mie-niu państwowemu i publicznemu (...) władze wojskowe winny zabezpieczyć na żądanie władz cywilnych ład i porządek w każdej chwili i w każdej sytuacji, przyczem wszelkie wydane roz-kazy winno cechować zrozumienie sytuacji i prawa oraz spokojne, a energiczne wystąpienie siły wojskowej wobec wzburzonych tłumów107. Dowódcy garnizonów w razie konieczności mieli wysyłać oddziały asystencyjne na wezwanie starostów.

Dowódca OK X rozkazem z 10 czerwca 1922 r. określił strefy działania poszczególnych komendantów garnizonów na wypadek stanów nadzwyczajnych. Komendant Garnizonu Sandomierz otrzymał rejon działalności na terenie powiatów sandomierskiego i opatow-skiego108.

Jednym z działań asystencyjnych żołnierzy garnizonu sandomierskiego było wsparcie policji podczas wystąpień robotniczych w Ostrowcu w 1926 r. 8 czerwca 1926 r. robotnicy Zakładów Ostrowieckich domagali się podwyżek płac oraz zwolnienia z pracy znienawi-dzonego inż. Michała Ligięzy. Po aresztowaniu przez policję przywódców strajku robotnicy udali się pod komisariat policji w celu odbicia zatrzymanych. Policja, po wezwaniu zgro-madzonych do rozejścia się, zaczęła strzelać. Nadciągający z zakładów robotnicy po dro-dze rozbroili kilku policjantów. Doszło do kilkugodzinnej walki o komisariat. Do Ostrowca zostali ściągnięci policjanci z okolicznych posterunków oraz ze Starachowic, Skarżyska, Opoczna i Końskich. Wojewoda kielecki, Ignacy Manteuff el, zażądał od dowódcy 4 psap (...) natychmiastowego przydziału aż do odwołania dwóch kompanii saperów wraz z oddziałem karabinów maszynowych109. Wieczorem nadciągnęły siły wojskowe z 4 psap, które wspólnie z oddziałami policji przywróciły porządek publiczny. Podczas walk zginęło 5 robotników i jeden policjant, a kilkanaście osób zostało rannych, w tym 4 policjantów110.

Od 1932 r. obowiązywała w wojsku Ogólna instrukcja przeciwstrajkowa, na której pod-stawie dowódcy okręgów korpusów, dowódcy dywizji oraz komendanci garnizonów opra-cowywali szczegółowe Plany pomocy wojska w akcji przeciwstrajkowej. Zaangażowanie 2 pp Leg. na wypadek strajków przedstawia tabela 8. W kwietniu 1938 r. pluton pionierów 2 pp Leg. był przewidziany jako pogotowie techniczne w razie strajku chłopskiego111.

2 pp Leg. brał udział także w likwidacji skutków klęsk żywiołowych. Podczas wielkiej powodzi, która w lipcu 1934 r. objęła także część województwa kieleckiego, żołnierze puł-ku ewakuowali ludność i inwentarz z zagrożonych terenów w powiecie sandomierskim. Dowódca OK X Przemyśl, gen. bryg. Janusz Głuchowski, w rozkazie z 7 sierpnia 1934 r. wyraził uznanie dla jednostek biorących udział w akcji przeciwpowodziowej. Szczegól-ne podziękowania skierował do żołnierzy 2 pp Leg. Za zasługi w prowadzonej sprawnie

107 APK, UWK I, 568, k.11.108 Ibidem, 7768, k. 91.109 Ibidem, Komenda Wojewódzka Policji w Kielcach, 49, k. 12.110 M. Tamioła, Położenie i walka robotników Zakładów Ostrowieckich w latach 1923–1926, w: Z dziejów walk masowych klasy robotniczej w Polsce w latach 1918–1939, Warszawa 1964, s. 34–45; T. Banaszek, Współdziałanie Policji Państwowej z wojskiem w województwie kieleckim w latach 1919–1939, w: Z dziejów policji polskiej w latach 1919–1945, Kielce 2010, s. 126; „Życie Robotnicze” 1926, nr 22.111 P. Stawecki, Następcy Komendanta. Wojsko a polityka wewnętrzna Polski w latach 1935–1939, Warszawa 1969, s. 292.

51

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

akcji ratowniczej został odznaczony złotym Krzyżem Zasługi po raz drugi dowódca pułku, płk dypl. Ludwik de Laveaux112.

Tabela 8Zakłady użyteczności publicznej wspierane przez wojsko na wypadek strajków

według Planu pomocy wojska w akcji przeciwstrajkowej Komendy Garnizonu Sandomierz, z czerwca 1932 r.

Miejscowość Nazwa zakład Liczba żołnierzy

Garnizon wydzielający

Sandomierz Elektrownia 8 SandomierzPiekarnia W. Żubra 4Piekarnia S. Wurmana 2Szoferzy cywilni 10

Staszów Elektrownia 2 StaszówPiekarnia Pakońskiego 2Piekarnia Panka 3

Ostrowiec Elektrownia Zakładów Ostrowieckich 45 SandomierzStraż Bezpieczeństwa Zakładów Ostrowieckich 31Powiatowa Kasa Chorych 24Elektrownia Głowackiego 5Rzeźnia Miejska 2 Młyn Parowy i Piekarnia Reklawskiego 12Szoferzy cywilni 12Ochrona stacji kolejowej 28

Chmielnik Piekarnia Rotera 3 StaszówPiekarnia Kaufmana 3

Starachowice Elektrownia Zakładów Starachowickich 15 SandomierzSzoferzy cywilni 9 PW Wierzbnik

Źródło: CAW, 2 DP Leg., I.313.2.17.

Przygotowanie garnizonu do wojny

W planach operacyjnych Wojska Polskiego Sandomierz miał szczególne znaczenie. Mia-sto było przewidywane na stolicę Centralnego Okręgu Przemysłowego oraz garnizonem, w którym miały być formowane nowe jednostki wojskowe i rozwijany ośrodek zapasowy.

Zgodnie z obowiązującym w Wojsku Polskim planem mobilizacyjnym ,,W” w Sando-mierzu miał być zmobilizowany szpital wojenny nr 1006 na 300 łóżek, który był formowa-ny przez 10 Szpital Okręgowy w Przemyślu. Termin jego rozwinięcia miał być osiągnięty w 18 dniu mobilizacji113. Oddział Okręgu Polskiego Czerwonego Krzyża organizował na stacji

112 „Dzienniki Rozkazów DOK X” 1934, rozkaz 15; J. Woyno, Generał brygady Ludwik de Laveaux, „Zeszyty San-domierskie” 2002, nr 15, s. 58.113 Plan mobilizacyjny ,,W”. Wykaz oddziałów mobilizowanych na wypadek wojny, wstęp i oprac. P. Zarzycki, Pruszków 1995, s. 201.

52

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

kolejowej stały punkt sanitarny. Komenda Placu miała zmobilizować 5 pluton kompanii ochrony linii kolejowych nr 32. W Sandomierzu był rozwijany także Ośrodek Zapasowy 15 DP (przez 61 pp z Bydgoszczy), którego zadaniem było przyjmowanie i szkolenie uzupeł-nień na potrzeby jednostek 15 DP114.

Składnica Materiału Intendenckiego ,,Sandomierz” miała być formowana przez Składni-cę Materiału Intendenckiego nr 10 w Przemyślu (typu IV). Jej zadaniem było gromadzenie i przechowywanie środków materiałowych intendentury i zaopatrywanie jednostek woj-skowych115. Rejonowy Inspektorat Koni, placówka kontrwywiadu wojskowego, posterunek żandarmerii plutonu żandarmerii Kielce oraz komendy obwodowa i powiatowa PW pozo-stawały na dotychczasowych etatach.

2 pp Leg. zgodnie z planem mobilizacyjnym formował następujące jednostki:– kompanie karabinów maszynowych przeciwlotniczych nr 101 i 102;– kompanie asystencyjne nr 104, 105 i 106;– samodzielną kompanię karabinów maszynowych i broni towarzyszących nr 101;– batalion marszowy 2 pp Leg.;– uzupełnienie marszowe samodzielnej kompanii karabinów maszynowych i broni

towarzyszących nr 101;– kolumny taborowe parokonne nr 1, 2 i 3 (w Garnizonie Staszów);– 94 pp (bez II i III batalionu);– Wojskowe Więzienie Karne;– uzupełnienie do stanów wojennych 2 pp Leg.116.W marcu 1939 r., w ramach wymiany załogi w Wojskowej Składnicy Tranzytowej na

Westerplatte, z 2 pp Leg. zostało wytypowanych 6 podofi cerów, którzy wraz z 72 innymi żołnierzami z 2 DP Leg. pod dowództwem por. Leona Pająka stanowili część oddziału war-towniczego117. Należy podkreślić, że wyznaczeni do służby na Westerplatte żołnierze musie-li spełniać określone warunki, w tym posiadać (...) wysokie kwalifi kacje służbowe i moralne, nie karani sądownie i dyscyplinarnie, bez nałogów i zadłużenia118. Pierwszy rzut żołnierzy oddziału wartowniczego odjechał z Kielc 16 marca 1939 r., kolejne grupy – 24 marca.

22 sierpnia 1939 r. przebywający na ćwiczeniach letnich pod Klimontowem 2 pp Leg. otrzymał rozkaz powrotu do garnizonów w Sandomierzu i Staszowie. 27 sierpnia dowód-ca pułku, płk Ludwik Czyżewski, zarządził mobilizację alarmową. Pododdziały 2 pp Leg. mobilizowały się: w Staszowie – I batalion dowodzony przez mjr. Józefa Kopeckiego, w Chwałkach – II batalion pod dowództwem kpt. Kazimierza Jaworskiego, sztab pułku oraz pododdziały samodzielne, w Mokoszynie – III batalion – dowódca mjr Tadeusz Żelazow-ski). Według płk. Czyżewskiego, mobilizacja pułku przebiegła sprawnie, a stawiennictwo żołnierzy rezerwy było wysokie. Po zmobilizowaniu żołnierze złożyli przysięgę wojskową. Stan pułku wynosił: 94 ofi cerów, 345 chorążych, podchorążych i podofi cerów oraz 2991 114 Ibidem, s. 262–263.115 Ibidem, s. 261.116 Ibidem, s. 23–24.117 Do służby na Westerplatte z 2 pp Leg. zostali skierowani: st. sierż. Józef Pełka, plut. Władysław Baran, kpr. Henryk Chrul, kpr. Władysław Domoń, kpr. Michał Gonsawski i kpr. Bronisław Grudziński. Zob. S. Wyrzycki, 2 pułk piechoty Legionów, Pruszków 1992, s. 26; P. Stefaniak, Obrońca Westerplatte Władysław Baran (1906–1976), „Zeszyty Sandomierskie” 2009, nr 28, s. 10–11.118 R. Witkowski, Westerplatte. Historia i dzień dzisiejszy, Gdańsk 1977, s. 39.

53

T. BANASZEK: GARNIZON SANDOMIERZ W LATACH 1918–1939

szeregowych. Poszczególne pododdziały pułku od 28 do 30 sierpnia zostały załadowane na stacji kolejowej w Sandomierzu i wyruszyły do rejonu działań operacyjnych w okolice Ła-ska, gdzie po rozpoczęciu wojny przystąpiły do walki z oddziałami niemieckimi, wsławiając się w bojach m.in. pod Borowskimi Górami, Ołtarzewem i w obronie twierdzy Modlin119.

SUMMARY

Tadeusz Banaszek, Sandomierz Garrison in 1918–1939

Aft er recapturing the independence, Sandomierz became an important and numerous gar-rison for the Polish Army. Organized and supplemented units by the Sandomierz garrison took part in the battle for the borders of the Republic. In terms of number of soldiers in 1922–1939, it was one of the smaller garrisons in 10th district corps, and in the province of Kielce. Th e most important and most numerous military units were 4th rifl e artillery regiment and 2nd legion of infantry regiment. During this period, in Sandomierz stationed a few units and institutions of the Polish Army. With a signifi cant number compared to the size of the city, garrison troops infl u-enced on the life of the city and it was very visible. Th e military authorities were one of the main organizers of public holidays in the city. Offi cers and NCO casinos played a particular role, both in dealing with civilians and in the garrison’s life. Professional soldiers in uniforms were visible in the city, which was an expression of the presence of the Polish Armed Forces in a society. Th e par-ticipation of troops in the cultural life of the city was signifi cant. A special role in this fi eld played regimental bands, which besides typical military activities, gave numerous concerts for the urban audience. Th e military actively infl uenced the sport and military adoption. Th e garrison became an active center for cultural and social life which off ered entertainment and sport for residents. Th e activities of the army helped to reduce the phenomenon of illiteracy among conscripts, some of which came from the province of Kielce. Polish Army garrison in Sandomierz was created in November 1918 aft er disarming the occupying Austrian Army. In 1918–1921, Sandomierz was the garrison which was subordinated to the 3rd General District of Kielce, and from November 1921 to September 1939, commanders of 10th District Corps in Przemyśl. Until 1930, the largest unit was 4th sappers regiment, reorganized in 1929 to the 4th battalion of sappers. Sappers form Sandomierz, besides the training of combat engineers did a lot of work for society, taking part in fi ghting fl oods and the construction of roads and bridges. In 1930, there were dislocated two Legions of Infantry Regiment 2nd Legions Infantry Division from Pińczów to Sandomierz. Th e military has played a large role in economic development, cultural and sporting city. Authorities and residents from Sandomierz supported the expansion of the garrison barracks, conducting educational work with the soldiers, and founding the military fl ag, musical instruments and radio equipment. As a part of mobilization, at the end of August 1939, 2nd Legions of Infantry Regiment went to the area of operational activities in Łaska vincity.

119 Szerzej na temat walk 2 pp Leg. w wojnie obronnej we wrześniu 1939 r. zob. L. Czyżewski, Od Gór Borowskich do Zakroczymia, Warszawa 1982; idem, Wspomnienia dowódcy obrony Zakroczymia, Warszawa 1973; J. S. Więc-kowski, Żołnierze Staszowa, Staszów 1995, s. 31–63.

54

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

РЕЗЮМЕ

Taдеуш Банашек, Гaрнизон Сандомеж в 1918–1939 гг.

В независимой Польше Сандомеж был важным и численным гарнизоном Войска Польского. Сформированные в гарнизоне воинские части принимали участие в боевых действиях.

В отношении численности личного состава в 1922–1939 гг. гарнизон принадлежал к меньшим гарнизонам на территории 10-го округа. В данный период в Сандомеже находилось несколько воинских формирований. Наиболее численными были 4-й сапёрный полк и 2-й пехотный полк легионов. Значительное соотношение численности гарнизона и гражданского населения Сандомежа прывело к тому, что присутствие военнослужащих в городе было видно невооружённым глазом. Военные власти были одним из главных организаторов государственных праздников в городе. Особенную роль в контактах с горожанами отыгрывали офицерское и унтер-офицерское казино.

Отмечалось участие армии в культурной жизни города. Особенное место занимали полковые оркестры, которые давали концерты для горожан. Армия влияла, также, на состояние спортивной активности и военную подготовку гражданских лиц. Гарнизон превращался в центр активной культурной и общественной жизни. Деятельность армии способствовала уменьшению неграмотности среди призывников, из которых часть приходилась на уроженцев келецкого воеводства.

Польский гарнизон в Сандомежу был создан в ноябре 1918 г. после разоружения окупационных австрийских войск. В 1918–1921 гг. гарнизон находился в распоряжении командующего 3-го генерального округа (Кельце), a с ноября 1921 г. до сентябрь 1939 г. подчинялся командующему 10-го округа (Пшемысль). Дo 1930 г. наиболее численным формированием был 4-й сапёрный полк, который в 1929 г. был переформирован в 4-й сапёрный батальон. Сандомерские сапёры кроме чисто армейских занятий выполняли общественные работы принимая участие в ликвидации последствий наводнения и строительстве дорог и мостов. В 1930 г. в Сандомеж с Пиньчова был переведён 2-й пехотный полк легионов 2-й пехотной дивизии легионов. Армия отыграла важную роль в хозяйственном, культурном и спортивном развитии города. Городские власти и гражданское население Сандомежа поддерживали гарнизон помогая в строительстве казарм, организации образовательной работы среди солдат. После объявления мобилизации в конце августа 1939 г. 2-й пехотный полк легионов направился в район операционных действий в окрестности Ласка.

55

JAROSŁAW SZLASZYŃSKI

1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

Rodowód, przydział organizacyjny, pułk w Augustowie

W 1921 r. Augustów został wyznaczony jako garnizon dla okrytego wojenną sławą 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. Jednostka miała bogaty rodowód i wyjątkowo piękną kartę bojową. Była jedyną w odrodzonym Wojsku Polskim, która walczyła ze wszystkimi trzema zaborcami w ciągu jednego dnia1.

Początki pułku sięgają jesieni 1914 r., gdy w związku z koncepcją tworzenia polskich oddziałów ochotniczych u boku Rosji, jej Naczelne Dowództwo, w ramach tzw. Legionu Puławskiego, zezwoliło na formowanie kawalerii. Oddział konny zaczęto organizować w grudniu 1914 r. 13 stycznia 1915 r. zakończono formowanie 1 szwadronu, a wkrótce po-tem 2. W sierpniu 1915 r., w związku z ofensywą niemiecką, oba szwadrony wycofały się

1 Na temat powstania pułku i jego dziejów bojowych w I wojnie światowej i w wojnie polsko-bolszewickiej zob. J Litewski, W. Dziewanowski, Dzieje 1. Pułku Ułanów Krechowieckich, Warszawa 1932. Jest to najbardziej warto-ściowe opracowanie dziejów bojowych pułku, choć posiada także wiele drobnych mankamentów, autorom nie udało się m.in. ustalić daty tak ważnego wydarzenia, jakim była wizyta marsz. Józefa Piłsudskiego w pułku 8 X 1921 r. Skrótowo dzieje pułku od jego powstania do udziału w wojnie 1939 r. zob. G. Krogulec, 1 Pułk Ułanów Krechowieckich im. Płk. Bolesława Mościckiego, Warszawa 1990. Działania bojowe pułku w wojnie 1939 r. zostały omówione w kilku pracach syntetycznych, historia zaś pułku odtwarzanego w Polskich Sił Zbrojnych na Zacho-dzie zob. A. Suchcitz, Dzieje 1. Pułku Ułanów Krechowieckich 1941−1947, Londyn 2002. Praca wydana w 2003 r. w Dąbrowie Górniczej (J. Maciejewski, Saga o 1. Pułku Ułanów Krechowieckich im. Pułkownika Bolesława Mościc-kiego), obejmująca dzieje pułku, powtarza ustalenia innych autorów. Napisana bez analizy podstawowych źródeł archiwalnych, w wygodnej dla autora formule, powiela utrwalone już stereotypy, zawiera błędy i nieścisłości, po-mija wiele faktów, które mogłyby doskonale podkreślać wyjątkowość pułku, m.in. wysoki poziom wyszkolenia, decydujący o jego wartości. Autor wprowadził wiele wątków, które nie mają nic wspólnego z pułkiem, pomijając istotne fakty (m.in. omawiając sport jeździecki wśród krechowiaków, wymienił mjr. Henryka Dobrzańskiego nie-związanego w ogóle z pułkiem, pominął zaś osiągnięcia innych ofi cerów). Nie dostrzegł wielu związków z Augu-stowem, także personalnych (w 1 Pułku Ułanów Krechowieckich służyli późniejsi burmistrzowie: plut. Stanisław Staniewicz i wachm. Julian Piaskowski, obaj odznaczeni amarantowymi wstążeczkami za dzielność oraz kpt. Józef Wacek, radny miejski, przewodniczący komisji rewizyjnej, kandydat na burmistrza Augustowa w 1937). W wielu miejscach autor wprowadza czytelników w błąd, jak choćby opisując rzekome powitania pułku 15 V 1921 w Au-gustowie, podaje, że por. Jerzy Rożałowski był zięciem marsz. Edwarda Rydza-Śmigłego, a por. K. Bokalski walczył w lecie 1920 w rejonie Augustowa i Suwałk. Wszystkie dotychczasowe opracowania w sposób marginalny porusza-ły dzieje pułku stacjonującego w latach 1921−1939 garnizonem w Augustowie.

56

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

do Rosji. Pierwszy, walcząc pod Borkami, rozproszył trzy szwadrony niemieckiego 4 Pułku Huzarów Heskich, drugi wziął udział w walkach nad Kanałem Ogińskiego. W listopadzie 1915 r. szwadrony połączyły się, tworząc dywizjon ułanów polskich uczestniczący w wal-kach pozycyjnych pod Baranowiczami. W tejże miejscowości przystąpiono do tworzenia „oddziału zapasowego”, który stał się zalążkiem 3 szwadronu. 18 kwietnia 1917 r., po dołą-czeniu kolejnego szwadronu polskiego, dywizjon przekształcił się w pułk ułanów polskich, nad którym dowództwo sprawował najpierw rtm. Mikołaj Waraksiewicz, a od 19 lipca płk Bolesław Euzebiusz Mościcki.

Przeorganizowany pułk zapobiegał próbom grabieży ludności Stanisławowa, podejmo-wanym przez zdemoralizowane bandy rosyjskich maruderów, a 24 lipca 1917 r. wsławił się szarżą na wojska niemieckie i austriackie w Krechowcach pod Stanisławowem. Bohaterska postawa oddziału spotkała się z uznaniem dowództwa rosyjskiego. Naczelny wódz armii rosyjskiej, gen. Ławr Korniłow, przesłał depeszę gratulacyjną wraz z odznaczeniami dla naj-dzielniejszych. Uznanie wyraził nawet niemiecki gen. Karl von Litzmann.

Po bitwie stoczonej jednego dnia z trzema zaborcami pułk stał się symbolem ciągłej walki o niepodległość, a waleczne czyny i przyznane za nie wysokie odznaczenia wojenne, 192 krzyże św. Jerzego, przyczyniły się do nadania mu przydomku „Pułk Kawalerów św. Jerzego”.

We wrześniu 1917 r. pułk wszedł w skład I Korpusu Polskiego w Rosji, dowodzone-go przez gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego. Zachował zwartość bojową w okresie starć z bolszewikami i zbuntowanym chłopstwem, lecz 19 lutego 1918 r. stracił swego dowódcę. W niezwykle skomplikowanych realiach zrewolucjonizowanej Rosji, po demobilizacji I Korpusu Polskiego, począwszy od końca maja 1918 r., ofi cerowie i ułani, stanowiąc wy-jątkowo zżytą i skonsolidowaną w czasie działań bojowych formację o wysokim morale, starali się w różny sposób podtrzymać ciągłość walki i tradycje pułku. Część po powrocie do kraju przeszła do konspiracji w Polskiej Organizacji Wojskowej, część przedzierała się przez Kijowszczyznę lub Infl anty, aby dołączyć do oddziałów alianckich.

W listopadzie 1918 r. w Warszawie były dowódca 1 szwadronu płk Feliks Dziewicki rozpoczął odtwarzanie pułku. Wykorzystując zdobytą na Niemcach broń i napływających ochotników, zorganizował szwadron, który 17 grudnia 1918 r. wyruszył na odsiecz Lwo-wa, na front przeciw Ukraińcom z Ukraińskiej Armii Halickiej. Walczył w obronie Gród-ka Jagiellońskiego, a wiosną 1919 r. wsławił się walkami na Wołyniu, zagonem na Łuck i zdobyciem Radziwiłłowa. Gen. Aleksander Karnicki, oceniając postawę pułku stwierdził: 1-szy pułk ułanów Krechowieckich niemało przyczynił się do osiągnięcia zwycięstw, a szarża-mi swemi, dając przykład odwagi i męstwa, nowych laurów kawalerii polskiej przysporzył2. W październiku 1919 r. pułk został dyslokowany do Ciechocinka, tam odpoczywał i przyj-mował uzupełnienia. 17 stycznia 1920 r. rozpoczął marsz w celu przejmowania Pomorza. 10 lutego 1920 r. wziął udział w akcie zaślubin z morzem w Pucku (w Bałtyku został za-nurzony sztandar pułku). 10 kwietnia, z powrotem przetransportowany na front wołyń-ski, wykonał zagon na Koziatyń. W czasie ofensywy bolszewickiej uczestniczył w walkach opóźniających z Armią Konną Budionnego. Następnie brał udział w walkach pościgowych, m.in. w bitwie pod Komarowem i w zagonie na Korosteń. Po zawarciu rozejmu Polski

2 A. Wojciechowski, Zarys historii wojennej 1-go Pułku Ułanów Krechowieckich, Warszawa 1929, s. 29.

57

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

z Rosją Radziecką został wycofany do rejonu Hrubieszowa. Udział w walkach o niepod-ległość przypłacił stratą 187 żołnierzy. O jego waleczności i wartości świadczyło nadanie 87 krzyży Orderu Wojennego Virtuti Militari i 650 Krzyży Walecznych oraz udekorowanie sztandaru Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, którego dokonał 20 mar-ca 1921 r. w Tomaszowie Lubelskim marsz. Józef Piłsudski, naczelny wódz WP.

Pułk był powszechnie uważany za jednostkę elitarną. Służyli w nim m.in. ks. Albrecht Radziwiłł, hrabiowie Zamoyscy, Potoccy, Sołtanowie, Romerowie. Z jego szeregów wyszło 7 generałów i wielu znakomitych dowódców jednostek. Melchior Wańkowicz napisał o nim: Pułk Krechowiecki! Wychuchany i wyniańczony przez pierwszego swego dowódcę, śp. pułkow-nika Mościckiego (...) zasłuchany, zapatrzony w prawzory polskiego ułana, świetny, wymuska-ny pułk, górnie noszący tradycje ułańskie zarówno w polu, jak i w salonie, zarówno w rewii jak w walce. O nich żołnierska śpiewka mówi „zawsze pierwsi, zawsze znani, krechowieccy są ułani”3.

W związku z przejściem sił zbrojnych na stopę pokojową pułk został wycofany ze składu 6 Brygady Jazdy, 15 maja 1921 r. włączony do 4 Brygady Jazdy, wchodzącej w skład II Ar-mii, i skierowany z docelowym miejscem zakwaterowania do Augustowa. Ponieważ koszary były całkowicie zdewastowane, do czasu ich wyremontowania pułk 15 maja 1921 r. stanął poszczególnymi pododdziałami w Netcie, Brzozówce, Bargłowie i Żarnowie. W Augusto-wie została rozlokowana jedynie prowiantura4.

30 czerwca dowódca pułku, mjr Zygmunt Podhorski, powołał komisję do spraw re-montu koszar. 1 lipca rtm. Józef Mielęcki objął obowiązki dowódcy Garnizonu Augustów, natomiast komendantem placu został ppor. Kazimierz Giżycki. 12 lipca 1921 r. dowódca pułku nakazał podjęcie przygotowań do przebazowania do Augustowa najpierw szwadro-nu sztabowego, a następnie szkoły podofi cerskiej. Pierwszy rozkaz mjr. Podhorski wydał z Augustowa 19 lipca 1921 r. Ofi cjalne (...) przyjęcie dla powracającego naszego pułku z fron-tu na stałe miejsce postoju miasto zorganizowało 23 lipca o godzinie 17.00. W uroczystości wzięli udział wszyscy ofi cerowie „przy szablach”, po 30 przedstawicieli „od szwadronów” oraz trębacze5.

Mimo zakończenia wojny, pułk w dalszym ciągu wykonywał ważne zadania obronne. 29 lipca 1921 r. odesłał na punkt koncentracyjny do Wołkowyska jeńców bolszewickich. 18 sierpnia (...) dla obsadzenia kordonu na granicy bolszewickiej wystawił pododdział w skła-dzie 3 ofi cerów i 150 szeregowych pod dowództwem rtm. Józefa Sokołowskiego. Krecho-wiacy otrzymali zadanie obrony terenów pogranicznych niepokojonych przez dywersyjne bandy komunistyczne. Na początku września 1921 r. do utworzonej dla demobilizowanych żołnierzy osady odszedł także (...) cały szereg najdzielniejszych podofi cerów i ułanów6.3 Cyt. za: B. Królikowski, Ułańska jesień, Lublin 2004, s. 34.4 21 V 1921 pułk otrzymał rozkaz wymarszu do nowego miejsca postoju w rejonie miejscowości Jeziory. 22 V, już w trakcie przemieszczania się, w miejscowości Krasnybór otrzymał rozkaz nakazujący (...) powrócić natychmiast do Augustowa, jako stałego postoju pułku w czasie pokoju. 23 V pułk przybył do Netty, szwadron cekaemów umiesz-czono w Żarnowie, a szkołę podofi cerską w Biernatkach. 31 V szwadron techniczny przeszedł z Bargłowa do wsi Stara Kamionka. Zob. Centralne Archiwum Wojskowe (dalej – CAW), I.321.1, t. 1, Rozkaz nr 407 z 15 V 1921; Rozkaz z 21 V 1921.5 Ibidem, Rozkaz nr 405 z 12 VII 1921; Rozkaz nr 472 z 24 VII 1921.6 Ibidem, Rozkaz nr 502 z 18 VIII 1921; Rozkaz nr 530 z 15 IX 1921. Zwalniani do cywila ułani mogli skorzystać z możliwości osiedlenia się jako osadnicy wojskowi na kresach wschodnich. Władze na potrzeby krechowiaków wydzieliły 1400 ha na terenie zlikwidowanego poligonu artyleryjskiego Szubków w powiecie Równe, wyznaczając

58

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Przegrupowanie pododdziałów pułku do Augustowa nastąpiło po przeprowadzeniu podstawowych prac remontowych. Ich rozkwaterowaniem w koszarach zajmował się por. Henryk Grabowski. 18 sierpnia 1921 r. dowódca pułku nakazał przejście 2 szwadronu, a 15 września wydał rozkaz, aby (...) dla zaopatrzenia na zimę koszar i przyspieszenia ro-bót każdy szwadron wysłał (...) po 15 ułanów pod dowództwem ofi cera7. Szczególną uwagę zwracano (...) na opatrzenie i przepalanie pieców, wstawienie i opatrzenie okien i drzwi oraz przerabianie nar na łóżka8. Ze względu na brak funduszy, prace remontowe ułani wykony-wali samodzielnie, sami próbowali nawet naprawiać elektryczność. Za techniczny przebieg robót odpowiadał inż. Bohdan Bochiński. Największym problemem było przygotowanie w koszarach, zbudowanych na potrzeby pułku piechoty, stajen dla koni. Już 7 sierpnia 1921 r. przystąpiono do ich przerabiania. Brak budulca i potrzebnych materiałów sprawiał jednak, że prace przebiegały powoli. Wykonywanie wszystkich czynności remontowych, połączone ze służbą i szkoleniem, angażowało ułanów ponad miarę9.

Poważne trudności występowały także w aprowizacji ludzi i koni. Z tego powodu docho-dziło do przypadków kradzieży zboża, słomy i siana okolicznym rolnikom. Już po przeba-zowaniu do Augustowa, konie zapadały na kolkę, stojąc w nowych stajniach na piasku i je-dząc go. Dowódca pułku (...) chcąc zachować element koński przed zupełnym wycieńczeniem, a co za tym idzie niemożnością utrzymania w gotowości bojowej rozkazał przeprowadzić (...) rekwizycje owsa i jęczmienia w powiecie augustowskim w miejscowościach wskazanych przez starostę10.

Tragicznie przedstawiał się także stan umundurowania. W maju 1921 r. mjr Podhorski ubolewał, że przy tym (...) stanie umundurowania, jaki ma obecnie pułk jest nadzwyczaj trudno porządnie zawsze wyglądać, o ile drze się sam materiał, natomiast w sierpniu zauwa-żył ponadto, że (...) ułani chodzą w dziwacznych strojach, a co gorsze wychodzą w takich na miasto11. Dowódca polecił wyrobić „obowiązek dobrego i porządnego wyglądu12, ułani po-winni dbać o (...) dobry, dziarski wygląd, tym bardziej, o ile ktoś czuje się i ma szczęście być

102 gospodarstwa o powierzchni od 11 do 25 ha. Pierwsi osadnicy przybyli 5 IV 1921. Grupa 102 ułanów formo-wała tzw. szwadron detaszowany, składający się ze zdemobilizowanych żołnierzy, kwalifi kujących się do otrzyma-nia ziemi. Organizatorem osady był ppor. rez. Bolesław Podhorski, a gospodarzem – st. wachm. Józef Stobniak. Początki gospodarowania były niezwykle trudne. Osadnicy musieli wznieść zabudowania − mieszkając najpierw w ziemiankach, i zagospodarować przyznany areał. Brakowało narzędzi rolniczych i ziarna. Pierwszej pomocy, w postaci ziarna siewnego i ziemniaków dostarczyli koledzy krechowiacy − ziemianie z Towarzystwa Byłych Ułanów Krechowieckich. Wielkim wysiłkiem doprowadzono do wzorowego stanu gospodarstwa i nadano osa-dzie imponujący wygląd: założono spółdzielnię z magazynami zbożowymi, uruchomiono mleczarnię, mecha-niczną piekarnię, kwaszarnię kapusty, spółdzielnię spożywczą, Kasę Stefczyka, ośrodek zdrowia z przychodnią dentystyczną, agencję pocztową z centralą telefoniczną. Osadę połączono bitą drogą z Równem. W murowanym budynku siedmioklasowej szkoły mieściły się lokale organizacji społecznych. Wzniesiono murowany kościół. W 1925 pułk przekazał osadzie swój drugi sztandar ufundowany przez Polaków w Moskwie. W 1934 Konstanty Koźmiński ofi arował do kościoła obraz św. Teresy, a w maju 1939 ojcowie paulini z Jasnej Góry ofi arowali Osadzie Krechowieckiej jedną z dwóch wiernych kopii Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, która została umieszczona w głównym ołtarzu. Zob. ibidem, I.321.1, t. 1, Rozkaz nr 530 z 15 IX 1921; G. Krogulec, op. cit., s. 10.7 CAW, I.321.1, t. 1, Rozkaz nr 502 z 18 VIII 1921.8 Ibidem, Rozkaz nr 535 z 15 IX 1921.9 Ibidem, Rozkaz nr 489 z 5 VIII 1921; Rozkaz nr 535 z 15 IX 1921; Rozkaz nr 570 z 25 X 1921.10 Ibidem, Rozkaz nr 555 z 10 X 1921; Rozkaz nr 598 z 22 XI 1921; Rozkaz nr 609 z 3 XII 1921.11 Ibidem, Rozkaz nr 498 z 14 VIII 1921.12 Ibidem, Rozkaz nr 407 z 15 V 1921.

59

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

ułanem krechowieckim13. Nie lepiej przedstawiał się stan obuwia. Przed zimą, 10 listopa-da, została powołana specjalna komisja pod dowództwem rtm. Józefa Mielęckiego, która miała dokonać (...) orzeczenia stanu obuwia w pułku14. 2 stycznia 1922 r. w celu poprawy jakości umundurowania i obuwia uruchomiono pułkowy warsztat krawiecki, a następnie szewski15.

Niejednolicie przedstawiał się także stan wyposażenia i uzbrojenia. Na wyposaże-niu pułku były występujące w armiach zaborczych różne typy szabel, karabinów i kulbak. O stanie uzbrojenia świadczy najlepiej to, że kiedy pluton honorowy wyjeżdżał do Warszawy asystować zwłokom płk. Mościckiego, jego wyposażenie i umundurowanie kompletowano w całym pułku. Przyczyną kłopotów w zakresie aprowizacji, wyposażenia i uzbrojenia była trudna sytuacja ekonomiczna kraju16.

8 października 1921 r. nowe miejsce postoju najsławniejszego pułku polskiej jazdy wi-zytował Józef Piłsudski. Nie chciał przy tym dezorganizować życia jednostki: Na żądanie Naczelnego Wodza nie ma być żadnego spotkania. Ćwiczenia mają być prowadzone zwykłym trybem. Rozkazuję się zastosować do powyższego, wszyscy ofi cerowie powinni być przy sza-blach, tak zarządził mjr Podhorski w przeddzień oczekiwanej wizyty17. Naczelnika powitał na dworcu kolejowym 8 października o godz. 10.00 szwadron honorowy ze sztandarem i trębaczami, dowodzony przez rtm. Czesława Chmielewskiego. Eskortę zapewnili elewi szkoły podofi cerskiej dowodzeni przez por. Ludomira Wysockiego. Marszałek został prze-wieziony powozem do koszar. Z braku stosownego miejsca (kasyno istniało tylko z nazwy, składało się z jednej izby, w której były ustawione stoły sosnowe na krzyżakach i proste ławy), został przyjęty w mieszkaniu dowódcy pułku. Następnie w towarzystwie dowódcy okręgu korpusu, gen. Władysława Frankowskiego, i dowódcy brygady kawalerii, płk. Eugeniusza Ślaskiego, obejrzał ćwiczenia szkoły podofi cerskiej i 2 szwadronu. Zajrzał także do kuchni szkoły podofi cerskiej, w której chciał spróbować zupy, wziął więc chochlę, by zaczerpnąć z kotła. Kucharz, młody chłopak przyjęty do pułku w czasie wojny, bez ceremonii odebrał z rąk Marszałka czerpak, sam zaczerpnął i podał Marszałkowi. Gdy mu potem, zrobiono uwagę, twierdził, że nie mógł dopuścić, by kto inny z kotła nabierał, niż on sam. Gdy powtórzono to Marszałkowi – serdecznie się roześmiał18. Po skończonej inspekcji Marszałek, idąc na obiad do kasyna i przechodząc obok mieszkań ofi cerskich, chciał zobaczyć jak mieszkają ofi cero-wie. Wszedł do mieszkania mjr. Mielęckiego, zastępcy dowódcy pułku. W obszernym, czte-ropokojowym mieszkaniu przedstawiał się dziwny widok: (...) pierwszy pokój pusty, drugi pusty, w trzecim łóżko, zwykły stół sosnowy, taboret, dwie polowe walizki i szabla na ścianie, w czwartym pokoju dwa siodła, miednica i kilka par butów. Marszałek stwierdził: nie my-ślałem, że tak mieszkacie po spartańsku19. Po obiedzie i konferencji w mieszkaniu dowódcy

13 Ibidem.14 Ibidem, Rozkaz nr 586 z 10 XI 192115 Ibidem, Rozkaz nr 407 z 15 V 1921; Rozkaz nr 498 z 14 VIII 1921.16 Jeszcze w 1927 negatywnie oceniano pozostające na uzbrojeniu (...) kbk przerobione z długich kb rosyjskich, nie stanowiące (...) broni pierwszorzędnej i mało nadającej się (...) do użytku wojennego. Zob. ibidem, I 302.4.405, Spra-wozdania z inspekcji różnych jednostek 25 V–12 VII 1927, Generał do prac przy GISZ gen. bryg. S. Dąb Biernacki, L.dz. 1825/B.J.17 Ibidem, I.321.1, t. 1, Rozkaz nr 552 z 7 X 1921.18 Ibidem, Rozkaz nr 554 z 9 X 1921; J. Litewski, W. Dziewanowski, op. cit., s. 404–405.19 CAW, I.321.1, t. 1, Rozkaz nr 554 z 9 X 1921.

60

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

pułku, po 3 godzinach pobytu, odjechał do Suwałk odprowadzany przez szwadron honoro-wy ze sztandarem i korpus ofi cerski20.

10 października 1921 r. przeprowadzono komisyjne badanie pomieszczeń w garnizonie, po którym podjęto decyzję o dyslokacji pododdziałów. 17 listopada przybył 4 szwadron, a do 20 listopada pozostałe pododdziały. 25 listopada tegoż roku uruchomiono własną pie-karnię. Wszelkimi sposobami starano się żołnierzom zapewnić „znośne” warunki życia i służby. Aby poprawić zaopatrzenie, 14 września 1922 r. założono spółdzielnię, która pro-wadziła działalność handlową wśród kadry zawodowej, żołnierzy i miejscowej ludności. Inicjatorem jej powołania i pierwszym prezesem był por. Władysław Idzikowski. W pierw-szym zarządzie zasiadali chor. Karol Hubeny i wachm. Stanisław Woźnicki, Radzie Nadzor-czej zaś przewodniczył płk Podhorski. Spółdzielnia rozwijała się bardzo dobrze, w 1934 r. zrzeszała 137 członków, miała 2 sklepy i własną piekarnię21.

W pierwszym okresie stacjonowania pułku ograniczano się jedynie do modernizacji i adaptacji pomieszczeń. W 1927 r. wyremontowano dawną prawosławną cerkiew garnizo-nową, przekształconą na kościół garnizonowy. Z czasem podjęto działania inwestycyjne, m.in. do końca lat dwudziestych zbudowano nowoczesną, krytą ujeżdżalnię. Systematycz-nie poprawiano stan pomieszczeń, wybudowano ogrodzenie, uporządkowano otoczenie, wyremontowano kasyno ofi cerskie i podofi cerskie, których wyposażenie stale uzupełnia-no. Podejmowano działania na rzecz poprawy estetyki. W celu upiększenia terenu koszar w 1927 r. przeprowadzono akcję sadzenia głogów i drzew liściastych, dojazd od głównej bramy wysadzono lipami. W 1938 r. wykonano nawet budki dla szpaków22.

Systematycznie i metodycznie prowadzone działania gospodarcze doprowadziły do stworzenia prawidłowych i coraz lepszych warunków życia i służby. Przeprowadzona w grudniu 1928 r. inspekcja intendencka wykazała (...) harmonijny wysiłek wszystkich orga-nów zarządzających gospodarką intendencką23, a dowódca Okręgu Korpusu III w Grodnie udzielił pochwały. W styczniu 1937 r. rewizja gospodarki intendenckiej zakończyła się wy-nikiem dobrym, pochwałę otrzymali dowódca pułku, płk Karol Bokalski, i kwatermistrz, mjr Eugeniusz Chwalibóg-Piecek24.

Pułk kawalerii był skomplikowanym organizmem. Na stopie pokojowej, utrzymywany w stanie wzmocnionym, liczył około 600−800 żołnierzy (np. 24 września 1926 r. po zwol-nieniu do rezerwy starego rocznika – 617 żołnierzy i 596 koni, a 24 grudnia 1929 po wcie-leniu rekrutów – 704 ułanów, 73 podofi cerów i 27 ofi cerów). Strukturalnie pułk składał się z dowództwa, kwatermistrzostwa, czterech szwadronów liniowych, szwadronu ciężkich karabinów maszynowych, szwadronu sztabowego, szwadronu gospodarczego, plutonów: przeciwpancernego, łączności i kolarzy, oraz drużyny pionierów25.

20 Ibidem, Rozkaz nr 552 z 7 X 1921; Rozkaz nr 554 z 9 X 1921; J. Litewski, W. Dziewanowski, op. cit., s. 404−405.21 5 II 1934 zmieniono jej statut i nazwę na „Spółdzielnia Spożywców 1. Pułku Ułanów Krechowieckich im. płk. B. Mościckiego”, natomiast 30 XI 1937 wprowadzono nazwę „Spółdzielnia Krechowianka”. Zob. Archiwum Pań-stwowe w Suwałkach, Rejestr Handlowy, 249/1922; CAW, I.321.1, t. 15, Rozkaz nr 40 z 19 II 1938.22 CAW, I.321.1, t. 15, Rozkaz nr 55 z 13 III 1938.23 Ibidem, t. 6, Rozkaz nr 11 z 11 I 192924 Ibidem, Rozkaz nr 53 z 9 III 1937.25 Ibidem, Rozkaz z 24 XII 1929.

61

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

Terytorialnie pułk podlegał Dowództwu Okręgu Korpusu III w Grodnie (na początku w Białymstoku). W 1921 r., w związku z przechodzeniem na stopę pokojową, pułki jazdy zorganizowano w trzypułkowe brygady (każda posiadała trzybateryjny dywizjon artylerii konnej). 1 pułk ułanów wchodził najpierw w skład 4 Brygady Jazdy (1 pułk ułanów, 2 pułk ułanów, 3 pułk szwoleżerów, 4 dywizjon artylerii konnej), której dowództwo znajdowało się w Suwałkach, natomiast w 1924 r. z 9 pułkiem strzelców konnych z Włodawy utworzył dwupułkową XI Brygadę Kawalerii26, z miejscem postoju dowództwa w Augustowie, pod komendą płk. Stefana Grabowskiego, w składzie 1 Dywizji Kawalerii. Po reorganizacji prze-prowadzonej w latach 1929–1930 został włączony w skład trzypułkowej Brygady Kawalerii „Białystok” (1 puł, 10 puł w Białymstoku i 9 psk w Grajewie). 1 kwietnia 1937 r. dokonano kolejnej reorganizacji jednostek kawalerii. 1 pułk został wyłączony ze składu białostockiej brygady i wszedł w skład Suwalskiej Brygady Kawalerii dowodzonej przez gen. bryg. Zyg-munta Podhorskiego.

Kadra

Sprawne funkcjonowanie pułku zależało od dobrze przygotowanej, wyszkolonej i odpowiedzialnej kadry. W czasie pobytu w Augustowie, pułkiem dowodzili znakomi-cie wypełniający tę funkcję ofi cerowie. Pierwszym dowódcą, który przyprowadził pułk do Augustowa, a wprzódy dowodził nim w najtrudniejszym okresie przechodzenia na stopę pokojową, kierował organizacją warunków codziennego bytowania i sprawował do-wództwo najdłużej, był mjr/płk Zygmunt Podhorski. 24 lipca 1927 r. dowództwo przejął płk dypl. Marian Słoniński27, by 21 października 1930 przekazać je ppłk. dypl. Leono-wi Strzeleckiemu. 2 stycznia 1932 r. objął je ppłk dypl. Karol Bokalski28, 17 maja 1938 –

26 Ibidem, I.371.3.51, DOK III, Rozkazy tajne, L.dz. 18 z 5 VI 1926; B. Królikowski, op. cit., s. 107.27 Marian Aleksander Wincenty Słoniński – ur. 16 VII 1891 w Lądzie (ziemia kaliska). Nauki pobierał w gimna-zjum w Siedlcach (w 1903 i 1905 wziął udział w strajku szkolnym) i w gimnazjum Chrzanowskiego w Warszawie. Maturę zdał eksternistycznie w Odessie. W 1912 absolwent Wydziału Prawa w Odessie. Podczas studiów angażo-wał się w działalność niepodległościową. Odbył jednoroczną służbę wojskową w armii rosyjskiej. W 1914 zmobi-lizowany do 4 pułku dragonów. Po wybuchu rewolucji w 1917 delegat na Zjazd Polski w Rzeczycy w Infl antach, a następnie delegat na Ogólnopolski Zjazd Wojskowych w Piotrogrodzie. Od jesieni 1917 w I Korpusie Polskim w Rosji. Po jego rozwiązaniu powrócił do kraju, w listopadzie 1918 rozbrajał Niemców w Zagłębiu i sformował szwadron (wcielony do 3 puł). W 1921−1922 studiował w Wyższej Szkole Wojennej. 1 I 1924 awansowany do stop-nia podpułkownika. Odznaczony m.in. Orderem Wojennym Virtuti Militari V kl., Krzyżem Walecznych (4 razy), złotym Krzyżem Zasługi, Orderem Karola Leopolda (Belgia), Orderem św. Sawy III kl. (Serbia), Legią Honorową. W 3 puł dowódca dywizjonu i czasowo dowódca pułku. 1 VII 1927 dowódca 1 puł, czasowo dowódca XI BKaw. Z powodu choroby przeniesiony 20 IX 1930 na stanowisko zastępcy szefa Departamentu Kawalerii w MSWojsk. (do 17 I 1932). Następnie w dyspozycji szefa Biura Personalnego MSWojsk. Zmarł w Poznaniu 21 IV 1936. Zob. CAW, AP 26289, 7713, 8164, 18600.28 Karol Krzysztof Bokalski – ur. 7 XI 1894 w Ostrowach Górniczych. Absolwent Szkoły Handlowej w Będzi-nie, studiował w Akademii Górniczej w Loeben. Członek „Zarzewia” i tajnej organizacji skautowej w Zagłębiu Dąbrowskim. 1 VIII 1914 wstąpił do tworzących się w Galicji polskich jednostek wojskowych. Służył w 2 puł w II Brygadzie, dowódca plutonu taborów Polskiego Korpusu Posiłkowego, instruktor w Szkole Kawalerii Polskiej Siły Zbrojnej. Uczestnik szarży pod Rokitną (ranny). Za udział w walkach legionowych odznaczony Orderem Wo-jennym Virtuti Militari i Krzyżem Walecznych. W listopadzie 1918 (ppor.) brał udział w organizowaniu 5 Pułku Uła-nów Zasławskich. Następnie instruktor i wykładowca w Centralnej Szkole Podofi cerów Jazdy w Przemyślu, a później w Centralnej Szkole Kawalerii w Grudziądzu. Od 1 VIII 1922 ponownie w 5 puł (p.o. dowódcy szwadronu i dowódcy dywizjonu). 1 XI 1925–X 1927 studiował w Wyższej Szkole Wojennej. Od października 1927 – staż jako szef sztabu 1 DKaw, od 1929 – zastępca dowódcy 3 puł. 1 I 1930 awansowany do stopnia podpułkownika.

62

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

ppłk Jan Litewski29. Przekazanie dowództwa odbywało się zgodnie z tradycją, w obecno-ści pododdziałów z bronią, poprzednich dowódców pułku oraz grona dawnych ofi cerów i gości. Głównymi punktami ceremonii była msza polowa i defi lada. Przekazanie dowodze-nia pułkiem miało specjalną oprawę. Ofi cerowie podjeżdżali do siebie. Zdający, płk dypl. Marian Słoniński, zsiadł z „Krechowiaka”, wałacha, na którym jeździł pierwszy dowódca pułku (płk B. Mościcki), a po nim każdy dowódca pułku, a płk Strzelecki ze swojego. Poczet sztandarowy spieszył się także, po czym (...) płk Słoniński wziął sztandar do rąk i do mnie się zwrócił. Przyklęknąłem, ucałowałem sztandar, ująłem drzewce i sztandar oddałem pocz-towi. Ja teraz dosiadłem „Krechowiaka” i odtąd byłem faktycznym dowódcą pułku30. Korpus ofi cerski wręczał odchodzącemu dowódcy symboliczny upominek, np. kryształową wazę31. Dowódców w pełnieniu obowiązków zastępowali etatowi i nieetatowi zastępcy32.

W czerwcu 1921 r. krechowieckie barwy nosiło 72 ofi cerów, przy czym 35 spośród nich miało przydziały poza pułkiem33. Stan korpusu ofi cerskiego podlegał fl uktuacji, w zależno-ści od okresu i potrzeb, liczył od dwudziestu kilku ofi cerów do trzydziestu kilku w okresie

Od 27 I 1932 zastępca szefa Departamentu Kawalerii w MSWojsk. Od 2 I 1934 do 14 V 1938 dowódca 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. W 1928 odznaczony złotym Krzyżem Zasługi i Medalem Dziesięciolecia Niepodległości, 6 VI 1931 – Krzyżem Niepodległości. We wrześniu 1939 szef Biura Administracji Armii MSWojsk. Następnie we Francji (szef sztabu obozu szkolnego w Coëtquidan 1940), po jej kapitulacji w Wielkiej Brytanii (administracja woj-skowa PSZ, dyspozycja dowódcy I Korpusu Polskiego), po zakończeniu wojny w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. W lutym 1948 powrócił do kraju i zamieszkał w Warszawie. Zmarł 15 III 1967. Zob. CAW, Karol Krzysztof Bokalski, I.481.B.10150; VM 53-4404, KN 6 VI 1931; J. Maciejewski, op. cit., s. 224−226.29 Jan Hipolit Litewski – ur. 2 I 1893 w Raciążu (powiat sierpecki), uczeń gimnazjum fi lozofi cznego w Płocku (nie ukończył z powodów materialnych), uczestnik strajku szkolnego 1905, członek Związku Młodzieży Niepod-ległościowej. 13 I 1915 zaciągnął się do szwadronu ułanów w Legionie Puławskim. Absolwent Twerskiej Szkoły Kawaleryjskiej, żołnierz 1 puł w I Korpusie Polskim w Rosji. 12 VI 1918 awansowany do stopnia podporucznika. Od 1 XI 1918 w WP, walczył na froncie galicyjskim, za wybitne czyny bojowe odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari i 4-krotnie Krzyżem Walecznych. Absolwent kursu Centralnej Szkoły Kawalerii w Grudziądzu, następnie dowódca 2 szwadronu, pułkowej szkoły podofi cerskiej, szwadronu cekaemów, pułkowej szkoły ciężkich karabinów maszynowych, kwatermistrz. Od 7 III 1931 – zastępca dowódcy 1 pułku. Od 24 I 1932 do 31 XII 1933 oddelegowany do Wojskowego Biura Historycznego. Wraz z Władysławem Dziewanowskim opracował Dzieje 1. Pułku Ułanów Krechowieckich. 20 VIII 1933 awansowany do stopnia podpułkownika, odznaczony złotym Krzy-żem Zasługi i Krzyżem Niepodległości. Od 29 VII 1935 do 1 IV 1938 – komendant Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu. Do pułku powrócił 14 V 1938, mianowany jego dowódcą. We wrześniu 1939 – dowódca 1 Pułku Ułanów Krechowieckich. Poległ rankiem 11 IX 1939 w wyniku błędu II batalionu 71 pp, który przez pomyłkę wszedł na tyły ugrupowania 1 pułku. Ppłk Litewski, widząc niezdecydowanie ułanów sądzących, że zostali okrąże-ni, poderwał ich do ataku i padł ugodzony pociskiem. Był to największy we wrześniu 1939 tragiczny, bratobójczy epizod. Ppłk Jan Litewski pośmiertnie został awansowany do stopnia pułkownika i odznaczony złotym Krzyżem Orderu Virtuti Militari. Szerzej zob. J. Szlaszyński, Pułkownik Jan Litewski, dowódca Krechowiaków, „Przegląd Augustowski” 2004, nr 6, s. 12−13; idem, Jan Hipolit Litewski (1893–1939) – pułkownik, dowódca 1 Pułku Ułanów Krechowieckich, w: Słownik biografi czny białostocko-łomżyńsko-suwalski, t. 3, Białystok 2005, s. 102–105; CAW, AP 4079.30 A. Suchcitz, op. cit., s. 32.31 CAW, I.321.1, t. 17, Rozkaz nr 124 z 2 VI 1938.32 Rtm. Ludomir Wysocki, rtm. Józef Mielęcki, który w związku z wyjazdami służbowymi Podhorskiego dość często pełnił w zastępstwie obowiązki dowódcy, ppłk Tadeusz Ciecierski, mjr Witold Święcicki, rtm. Józef Burzyński,mjr dypl. Ziemowit Grabowski, mjr dypl. Zdzisław Chrząstowski, rtm. Jerzy Litewski, ppłk Karol Anders, mjr Eugeniusz Chwalibóg-Piecek, rtm. Jan Bączkowski. Zob. ibidem, t. 1, Rozkaz nr 535 z 15 IX 1921; t. 3, Rozkaz nr 136 z 16 V 1926; t. 5, Rozkaz nr 43 z 12 II 1928; t. 6, Rozkaz nr 61 z 3 III 1929; Rozkaz nr 253 z 25 IX 1929; t. 7, Rozkaz nr 10 z 11 I 1930; t. 13, Rozkaz nr 24 z 31 I 1936; Rozkaz nr 92 z 24 IV 1936; Rozkaz nr 203 z 12 X 1936; t. 15, Rozkaz nr 41 z 24 II 1938.33 B. Królikowski, op. cit., s. 34. Przykładowo, płk (późniejszy gen.) Stefan Kasprzycki de Castenodolo, komendant Ofi cerskiej Szkoły Jazdy.

63

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

ćwiczeń i 37 po zarządzonej mobilizacji w sierpniu 1939 r. W pierwszych latach pokoju odchodzili, z racji wieku, ofi cerowie, którzy zdobyli szlify ofi cerskie jeszcze w armiach za-borczych lub w czasie wojny polsko-bolszewickiej (np. 30 X 1928 r. ppłk Tadeusz Ciecier-ski, kawaler Orderu Virtuti Militari i Krzyża Walecznych34), stopniowo i systematycznie zastępowani przez wychowanków szkół podchorążych35. Trafi ali się też ofi cerowie wywo-dzący się z najzdolniejszych podofi cerów, np. w 1927 r. absolwent czwartej promocji klasy kawaleryjskiej Ofi cerskiej Szkoły dla Podofi cerów – Narcyz Łopianowski, i z dwunastej promocji klasy kawaleryjskiej Szkoły Podchorążych dla Podofi cerów w 1936 r. – Antoni Burlingis36.

W ocenie inspektora armii gen. Stefana Dęba-Biernackiego ofi cerowie pułku na tle innych w 1 Dywizji Kawalerii wyróżniali się korzystnie pod względem wyszkolenia tak-tycznego37.

Wysoki poziom wyszkolenia i wartości ideowych prezentowali też ofi cerowie rezerwy38. Służbę w 1 pułku uważano za wyjątkowy zaszczyt, czyniono o nią specjalne zabiegi, kie-rowani byli do niej wyróżniający się podchorążowie i ofi cerowie rezerwy, np. ppor. rez. Zygmunt Dzierżewicz, prymus VIII kursu Szkoły Podchorążych Rezerwy CWK w Gru-dziądzu39.

34 CAW, I.321.1, t. 5, Rozkaz nr 297 z 30 X 1928.35 Z 23 klasy kawaleryjskiej Szkoły Podchorążych Piechoty w Warszawie przybyli ppor. Karol Bogusławski, ppor. Edward Boniecki, ppor. Roman Brzeziński, ppor. Władysław Dziewanowski, ppor. Konstanty Koźmiński, ppor. Adam Sołtan, z 27 klasy: ppor. Władysław Baliński, ppor. Zygmunt Dobrowolski, ppor. Stefan Dobrowolski, ppor. Tadeusz Grzeżułko, ppor. Tadeusz Potworowski, ppor. Karol Rockman, ppor. Józef Sanecki, ppor. Konstanty Woroniecki. Absolwentem pierwszego kursu podchorążych Centralnej Szkoły Jazdy był ppor. rez. Jan Jabłoński. Z pierwszej promocji Ofi cerskiej Szkoły Jazdy trafi li do pułku podporucznicy: Apoloniusz Ścisłowski, Wincenty Chrząszczewski, z drugiej promocji: Tomasz Mineyko, z trzeciej (1926): Bohdan Artur Bernard Mincer (4 lokata) i Tadeusz Maliszewski, z czwartej: Józef Antoni Jaroszyński i Ludwik Napoleon Mościcki, z piątej (1928): Janusz Komorowski, z szóstej (1929) Szkoły Podchorążych Kawalerii – Wiktor Zaniewski, z siódmej (1930) – wicepry-mus Konrad Zaremba i Przemysław Czarnocki, z ósmej (1931) – Konstanty Karol Barański i Wacław Chłopik, z dziewiątej (1932) – Stanisław Dobrzański i Bronisław Zarębiński, z dziesiątej (1933) – Jerzy Wasilewski i Kamil Bogusław Czarnecki, z jedenastej (1934) – Jerzy Rożałowski z trzecią lokatą i Andrzej Rudolf Czaykowski, w 1935 – Leszek Kazimierz Filipczuk, Wacław Andrzej Walerian Racięcki, w 1936 – Mieczysław Łukaszewicz i Franciszek Fudakowski, w 1937 – prymus Zygmunt Nowiński i Zbigniew Antoni Rymaszewski, w 1938 – prymus Kazimierz Wierzbiański oraz Jan Fryderyk Warnke z trzecią lokatą.36 R. Rybka, K. Stepan, Rocznik ofi cerski 1939. Stan na dzień 23 marca 1939, Kraków 2006, s. 150, 688.37 Zob. CAW, I.302.4.423, L. dz.2050/tjn.38 W latach dwudziestych: ppłk Aleksander Łappa-Starzeniecki; majorowie: Dymitr Ekse, Kazimierz Krecho-wiecki, Tomasz Jełowicki, Aleksander Sędzimir, Leon Racięcki; rotmistrzowie: August Olszanowski, Józef Płużań-ski, Józef Cieszkowski, Edward Markiewicz, Karol Dowgiałło, Stefan Dąbrowski, Janusz Nowaczyński; porucznicy: Władysław Doria-Dernałowicz, Mieczysław Łaniewski, Andrzej Lasocki, Józef Przewłocki, Zyberk Ignacy Plater, Maurycy Potocki, Wacław Komorowski, Zygmunt Laskowski, Jordan Antoni Spytek, Antoni Lanckoroński, Józef Pogorski, Jerzy Zdziechowski, Stanisław Antoszewski, Stefan Barylski, Konstanty Andrzej Woroniecki; podpo-rucznicy: Bronisław Jarocki, Kazimierz Chełstowski, Tadeusz Potworowski, Aleksander Chlewiński, Stanisław Czapski, Konstanty Koźmiński, Roman Wereszczyński, inż. Józef Sanecki, Jan Sędzimir, Krzysztof Wiesiołowski, Wiktor Józef Podoski, Antoni Płoski, Bolesław Podhorski, Jan Waliński, Urban Jakub Siemiątkowski. W pierw-szym okresie stacjonowania w Augustowie w pułku służył ppor. Józef Czapski (później brał udział w pracach Koła dawnych Ofi cerów Pułku Ułanów Krechowieckich), malarz i eseista, po II wojnie światowej współzałożyciel paryskiej „Kultury”. O służbę w 1 pułku, poczytując ją za wyjątkowy zaszczyt, zabiegał ppor. rez. Ryszard Man-teuff el, po wojnie profesor, wybitny znawca ekonomiki rolnictwa. Zob. www.wiw.pl/wielcy/kwartalnik/Manteuf-fel_Szoege_01.asp (27 X 2011).39 Zarys historii Szkoły Podchorążych Rezerwy Kawalerii w Grudziądzu 1926–39, Pruszków 1992, s. 65.

64

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Zarówno ofi cerowie służby stałej, jak i rezerwy cechowali się wysokimi kwalifi kacjami oraz morale40. Zdarzało się jednak, że nadmiernie wysokie przeświadczenie o własnej war-tości prowadziło do niepożądanych rezultatów41.

Ofi cerowie systematycznie przechodzili różne formy dokształcania i doskonalenia za-równo w pułku, jak i w ośrodkach specjalistycznych. Począwszy od lat trzydziestych młod-si ofi cerowie obowiązkowo uczestniczyli w kursie narciarskim w Zakopanem. Najambit-niejsi, przygotowujący się do objęcia funkcji dowódczych, kończyli kilkumiesięczne kursy doskonalenia w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie i Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu oraz studia w Wyższej Szkole Wojennej w Warszawie. W sierp-niu 1925 r. kurs doskonalenia w Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie ukoń-czyli m.in. rotmistrzowie Ludomir Wysocki i Edward Milewski, później rotmistrzowie Tadeusz Mikke i Bolesław Kentro. 13 października 1929 r. rtm. Jan Bączkowski ukończył kurs doskonalący w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, natomiast 14 czerwca 1930 rtm. Adam Sołtan i mjr Edward Boniecki zostali wysłani na staż do innych jednostek, a następnie skierowani na studia do Wyższej Szkoły Wojennej42. Najwybitniejsi, starsi sta-żem i stopniem odchodzili na stanowiska dowódcze w innych jednostkach kawaleryjskich na terenie całego kraju43.

40 W 1921 o por. O. Ślizieniu napisano (...) wybitnie dzielny, odważny, energiczny, dowodzi szwadronami, przyspa-rzając każdemu z nich dużo sławy. Ppor. E. Święcicki wzorowo pełnił obowiązki adiutanta, w tym samym czasie por. A. Wojciechowski – dowódca szwadronu technicznego, doprowadził swój pododdział (...) do doskonałego wyćwiczenia, świetnego wyglądu i ducha prawdziwie kawaleryjskiego, dowódca 3 szwadronu rtm. Bolesław Kentro – (...) bardzo dobry, odpowiedni ideowo, bardzo dobry wychowawczo, wpojenie troski o konia. W 1925 wzorowo oceniano służbę por. Tadeusza Grzeżułko; rtm. Ludomir Wysocki w lipcu 1926 otrzymał pochwałę za (...) wzo-rowe i sumienne sporządzenie elaboratu MOB; 15 X 1926 por. Kazimierz Zaorski otrzymał pochwałę za dwa lata wzorowego pełnienia funkcji adiutanta (potem komendant kursu cekaem – bardzo dobry). 15 VI 1926, po 9 latach służby, odszedł mjr Stanisław Grudzień, uzyskując pochwałę (...) za długoletnią wzorową, owocną dla pułku służbę. Mjr Feliks Kopeć – opinia z 1929 roku (...) zamiłowanie do służby kawaleryjskiej, duży sportowy nerw, rzetelność i dokładność w pracy bojowej. Zob. CAW, I.321.1, t. 1, Rozkaz nr 501 z 17 VIII 1921; Rozkaz nr 544 z 29 IX 1921; t. 2, Rozkaz nr 251 z 1925; t. 3, Rozkaz nr 210 z 29 VII 1926; Rozkaz nr 288 z 15 X 1926; t. 5, Rozkaz nr 10 z 10 I 1928; t. 6, Rozkaz nr 217 z 6 VIII 1929; Rozkaz nr 264 z 6 XI 1929.41 Pełniący służbę w szwadronie zapasowym w Białymstoku por. Andrzej Bohomolec, późniejszy słynny żeglarz, w trakcie rozmowy w kasynie „poczuł”, że por. Okulicz Kozaryn z 10 Pułku Ułanów Litewskich obraził honor krechowiaków, wyzwał go na pojedynek, trafi ł go w głowę, czyniąc na całe życie inwalidą. Por. Jan de Rosset, syn posła, z przyczyn czysto osobistych postanowił zamienić mundur ofi cera jazdy na ofi cera policji. Dawny ofi cer krechowieckiego pułku, a wówczas komendant miasta Warszawy, płk Mścisław Butkiewicz, dbając o honor pułku, wyraził się, że to wstyd, aby ofi cer krechowiaków przeszedł na służbę do policji. Został wyzwany na pojedynek, w którym Butkiewicz zginął. Zob. M. Romeyko, Przed i po maju, Warszawa 1967, s. 148.42 CAW, I.321.1, t. 15, Rozkaz nr 23 z 29 I 1938; t. 6, Rozkaz nr 271 z 13 X 1929; t. 7, Rozkaz nr 165 z 14 VI 1930.43 Zygmunt Podhorski po ukończeniu wyższego kursu ofi cerskiego we Francji był organizatorem i komendantem Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, dowódcą XIII Brygady Kawalerii w Płocku, a następnie Suwalskiej BK, którą dowodził we wrześniu 1939. Płk dypl. Karol Bokalski, również krechowiak, był szefem Biura Admini-stracji Armii w MSWojsk. Płk dypl. Leon Strzelecki we wrześniu 1939 dowodził Podolską BK. Płk Czesław Chmie-lewski był dowódcą 13 Pułku Ułanów Wileńskich, we wrześniu 1939 zaś dowodził 3 Pułkiem Ułanów Śląskich. Płk Tadeusz Mikke poległ 12 IX 1939, dowodząc 15 Pułku Ułanów Poznańskich. We wrześniu 1939 zginął także ppłk dypl. Zdzisław Chrząstowski, ofi cer do zleceń dowódcy Armii „Łódź”. Ppłk Ludomir Wysocki we wrze-śniu 1939 dowodził 4 Pułkiem Ułanów Zaniemeńskich. Płk Edward Milewski w 1934 objął dowództwo 3 Pułku Szwoleżerów Mazowieckich, którym dowodził do 20 IX 1939, następnie został dowódcą BK „Edward”. Mjr dypl. Eugeniusz Święcicki w 1938 został mianowany szefem sztabu Suwalskiej BK, we wrześniu 1939 był szefem szta-bu Podolskiej BK. Po nim szefem sztabu Suwalskiej BK był mjr dypl. Edward Boniecki. Mjr dypl. Adam Sołtan był szefem Nowogródzkiej BK, ppłk dypl. Ziemowit Grabowski został wyznaczony na stanowisko szefa sztabu

65

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

Dowódcy pułku i ofi cerowie przywiązywali szczególną wagę do prawidłowych relacji za-równo w korpusie ofi cerskim, jak i w stosunku do podwładnych44. Wykształcone poczucie solidarności i koleżeństwo zdały egzamin nie tylko w trakcie działań wojennych, lecz także trudnej okupacyjnej rzeczywistości w okresie II wojny światowej45. Ze względu na wysoki poziom w pułku staż odbywali ofi cerowie zagraniczni, np. w 1937/1938 r. rumuński mjr dypl. C. Vasiliu46.

Świadomość własnej wyjątkowości i wartości sprawiała, że ofi cerowie pułku nie starali się wyróżniać zewnętrznie i silić się na oryginalność, co było powszechnym zjawiskiem w kawalerii, np. fasonem munduru, przestrzegano rygorystycznie przepisów munduro-wych, wygląd ofi cerów krechowieckich, jak mówiono, był (...) przeraźliwie regulaminowy47. W korpusie ofi cerskim wyróżniali się też wstrzemięźliwym korzystaniem z trunków.

Niezwykle ważną rolę spełniali podofi cerowie, na których spoczywał główny ciężar szkolenia i bezpośredniego obcowania z żołnierzami. Ze względu na specyfi kę służby rota-cja w korpusie podofi cerskim była większa niż u ofi cerów. Na początku lat dwudziestych dla niektórych podofi cerów, mających za sobą chlubną kartę wojenną, problemem było dosto-sowanie się do rygorów życia pokojowego48. Systematycznie, w wyniku odpowiedniej pracy, postępowaniom dyscyplinarnym włącznie z wykluczeniem ze służby, podnoszono na coraz wyższy poziom morale podofi cerów. Począwszy od drugiej połowy lat dwudziestych wy-kroczenia wśród nich zdarzały się sporadycznie. Stopniowo odchodzili doświadczeni, lecz wysłużeni podofi cerowie z czasów wojny49. Ich miejsce zajmowali wychowankowie pułko-wej szkoły podofi cerskiej. 12 grudnia 1921 r. zakończył się pierwszy na stopie pokojowej kurs szkoły podofi cerskiej. W następnych latach zajęcia w szkole podofi cerskiej, trwają-ce najczęściej pół roku, zaczynano na początku lutego, po wyselekcjonowaniu najlepszych

niedoszłej Grupy Kawalerii nr 1. Mjr Bolesław Kentro 12 VII 1930 został zastępcą dowódcy 2 dywizjony samocho-dów pancernych, a następnie kwatermistrzem Centrum Wyszkolenia Kawalerii. Funkcje dowódcze w 10 BK pełnił mjr dypl. Bohdan Mincer. Krechowiakom powierzano także stanowiska w innych rodzajach broni: 21 IV 1930 rtm. Józef Burzyński został szefem taborów 2 DP, rtm. Henryk Dombrowicz został skierowany na analogiczne stano-wisko w 10 DP, por. Stanisław Krahelski przeszedł do KOP, a rtm. Jerzy Litewski do II Oddziału Sztabu Głównego. Zob. np. ibidem, t. 5, Rozkaz nr 6 z 6 I 1928; t. 6, Rozkaz nr 191 z 11 VII 1929; t. 7, Rozkaz nr 91 z 21 IV 1930; Rozkaz nr 165 z 14 VI 1930; Rozkaz nr 186 z 5 VII 1930; Rozkaz nr 290 z 20 X 1930; t. 15, Rozkaz nr 41 z 24 II 1938.44 Ppłk J. Litewski (...) lubił rozmawiać z podchorążymi, nieraz ich zapraszał do siebie do domu na herbatę, przy-gotowywaną bardzo wytwornie przez panią Litewską. Chciał poznać najmłodszą kadrę przyszłych ofi cerów pułku. Pamiętam, jak uprzedzał nas, żeby nie dać się zwieść bajkom o papierowych czołgach i marnym uzbrojeniu hitlerow-skiej Rzeszy, państwa, które po ostatnich łatwych podbojach Austrii i Czech, zdobyło znakomite pozycje wyjściowe do ataku na Polskę. Zob. A. Bogusławski, W znak Pogoni. Internowanie Polaków na Litwie wrzesień 1939–lipiec 1940, Toruń 2004, s. 12.45 W okresie okupacji mjr rez. Aleksander Zamoyski, właściciel Kozłówki k. Lubartowa, dawał schronienie licz-nym krechowiakom i ich rodzinom, m.in. żonie gen. Podhorskiego.46 CAW, I.321.1, t. 15, Rozkaz nr 23 z 29 I 1938.47 B. Królikowski, op. cit., s. 34.48 Trudne warunki służby, skoszarowanie, wysokie wymagania i konieczność wymuszenia dyscypliny na ułanach sprawiały, że nawet podofi cerowie frontowi dopuszczali się różnych wykroczeń poza służbą, głównie nadużywali alkoholu oraz popełniali wykroczenia po jego spożyciu. 15 IX 1921 wachm. Krawczyński za nietrzeźwość został zdegradowany do stopnia ułana. Później wykroczenia ze strony podofi cerów zdarzały się rzadko, m.in. 26 II 1935 dwóch podofi cerów żywnościowych zdegradowano i ukarano 14-dniowym aresztem. Zob. CAW, I.321.1, t. 1, Roz-kaz nr 531 z 16 września 1921.49 M.in. 1 VIII 1926 na własną prośbę odszedł do rezerwy z pochwałą wachm. Władysław Szymanik. Zob. CAW, I.321.1, t. 6, Rozkaz nr 271 z 13 X 1929; t. 13, Rozkaz nr 24 z 31 I 1936.

66

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

ułanów. Egzaminy podofi cerskie systematycznie wykazywały (...) bardzo duży poziom wy-szkolenia i wyrobienia absolwentów szkoły50.

Z reguły kontrakty były zawierane na okres trzyletni i na taki sam przedłużane. Gene-ralnie podofi cerowie wykazywali się oddaniem służbie51. Najlepszych wysyłano na kursy specjalistyczne i do szkoły podchorążych dla podofi cerów52. W ocenie gen. Władysława Sikorskiego z 1925 r., korpus ofi cerski i podofi cerski zasługiwał na pełne uznanie. Płk dypl. Leon Strzelecki o podofi cerach wyrażał się w samych superlatywach: (...) dobrzy instruk-torzy lub funkcyjni, pełni godności osobistej, przywiązani do pułku, dawali dobry przykład młodszym kolegom53. Byli wyróżniani nie tylko w pułku54.

Podofi cerowie byli skoszarowani, mieszkając „przy plutonie”. Na relacje podofi cerów z lokalną społecznością pozytywnie wpływały związki małżeńskie, zwłaszcza że zawierali je najczęściej z pannami z Augustowa55. Odnotowywano to nie tylko w pułkowych roz-kazach, lecz także świętowano towarzysko. Stabilizacja życia rodzinnego powodowała, że żonaci podofi cerowie uzyskiwali prawo mieszkania poza terenem koszar, wykupując par-cele i wznosząc samodzielne domy56. Począwszy od 1925 r. nastąpił systematyczny wzrost narodzin dzieci, co stało się przyczyną uruchomienia przedszkola pułkowego, uroczyście otwartego 5 kwietnia 1930 r.57.

Służba w kawalerii była trudniejsza i trwała dłużej (blisko dwa lata) niż w piechocie. Oprócz normalnego toku szkolenia dochodziła pielęgnacja koni, zajmująca około 3 godzin dziennie58. Pobór i wcielenie odbywało się jesienią, przeważnie na przełomie października

50 Ibidem, t. 3, Rozkaz nr 10 VIII 1926.51 14 I 1929 st. wachm. Zajdler otrzymał pochwałę za wykłady na kursie broni dla podofi cerów zawodowych, a 11 IV 1929 wachm. Bolesław Kruszewski pochwałę za 9 lat służby na stanowisku szefa 1 szwadronu. Wyróżniali się: st. wachm. Kazimierz Kafarski, szef pułkowej szkoły podofi cerskiej, st. wachm. Antoni Nikoda, chor. Marceli Dobrucki, kierownik kancelarii, i chor. Karol Hubeny. Zob. ibidem, t. 6, Rozkaz nr 54 z 23 II 1929.52 Na początku stycznia 1929 z kursu doskonalącego w Szkole Podofi cerów w Jaworowie do pułku wrócił plut. za-wodowy Władysław Prymaka. 6 VI 1935 kpr. Bronisław Prymaka został wysłany na kurs szybowcowy do Wojsko-wego Obozu Szybowcowego w Ustianowej. W styczniu 1938 plut. zawodowy Aleksander Hryniewicki ukończył w Bydgoszczy teoretyczny kurs szybowcowy z wynikiem bardzo dobrym. Zob. ibidem, t. 12, Rozkaz nr 126 z 26 VIII 1935; t. 13, Rozkaz nr 184 z 19 IX 1936; t. 15, Rozkaz nr 28 z 5 II 1938.53 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 161 z 10 VI 1921; A. Suchcitz, op. cit., s. 31.54 27 VII 1938 dowódca Suwalskiej BK wyróżnił kpr. Wacława Kowalskiego pochwałą za wzorową pracę podczas koncentracji szwadronów pionierów. Zob. CAW, I.321.1, t. 15, Rozkaz nr 157 z 27 VII 1938; A. Suchcitz, op. cit., s. 31. Najsłabiej oceniano kompetencje dowódcze sekcyjnych, np. gen. Stefan Dąb-Biernacki w 1927 określił ich jako (...) zupełnie niewyrobieni. Zob. ibidem, I.302.4.405, Sprawozdania z inspekcji różnych jednostek 25 V–12 VII 1927, Generał do prac przy GISZ gen. bryg. S. Dąb Biernacki, L.dz. 1825/B.J.55 M.in. 26 X 1924 wachm. Józef Huszcza ożenił się ze Stefanią Dobkowską, 26 XII 1924 wachm. Władysław Szymczak – z Genowefą Sępkowską, 23 II 1925 wachm. Stanisław Knosała – z Anną Kotarską, 20 I 1926 wachm. Stanisław Pitulski uzyskał zgodę na małżeństwo z Anną Szkiłądziówną, 6 IV 1926 st. wachm. Bolesław Kruszewski ożenił się z Jadwigą Dobrowolską, 26 XII 1927 plut. Franciszek Kodzikowski – z Heleną Maciejewską, 22 IV 1930 wachm. Bernard Baranowski – z Leonią Kozłowską. Zob. ibidem, I.321.1, t. 2, Rozkaz nr 49 z 18 II 1925; t. 5, Roz-kaz nr 16 z 16 I 1928; t. 7, Rozkaz nr 104 z 14 IV 1930.56 Na przykład wachmistrzowie Zygmunt Czech i Bernard Lubomski. Zob. Ibidem, t. 3, Rozkaz nr 28 z 28 I 1926; t. 7, Rozkaz nr 104 z 14 IV 1930; t. 13, Rozkaz nr 91 z 23 IV 1936.57 Ibidem, t. 7, Rozkaz nr 91 z 21 IV 1930.58 Służba w kawalerii powodowała również więcej wypadków. Najczęściej ułani odnosili urazy kończyn dolnych spowodowane kopnięciem przez konia, dochodziło do upadków z konia i urazów różnych części ciała. Zdarzały się wypadki śmiertelne. Kilku żołnierzy poniosło śmierć na służbie lub z powodów z nią związanych. Zginęli tragicznie starzy, doświadczeni zawodowi podofi cerowie: 4 XII 1927 – wachm. Władysław Michałek, 6 XI 1932 – st. wachm. Stanisław Pitulski, 5 II 1936 – wachm. Bernard Baranowski. Wszyscy odznaczeni byli Krzyżami

67

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

i listopada. Po okresie rekruckim, trwającym około 2 miesiące, następowała przysięga i uroczyste wręczenie broni, najczęściej tuż przed Bożym Narodzeniem, np. 23 grudnia 1928 r. Ułani odchodzili do rezerwy pod koniec września. Uroczystości tej nadawano szczególny wymiar. Żegnano ich całym stanem pułku ze sztandarem. Obecni też byli wszyscy ofi cerowie59.

Ułani, pochodzący z poboru i stanowiący największą liczebnie grupę, byli zdecydowanie najsłabszym ogniwem kadrowym. Legitymując się niskim poziomem wykształcenia i ogól-nej kultury, byli żywiołem trudnym do opanowania i wdrożenia w reguły służby wojsko-wej, zwłaszcza dyscypliny. Stawali się sprawcami wykroczeń zarówno w służbie, jak i poza nią60. Skala wykroczeń w stosunku do innych jednostek była jednak mniejsza. Dzięki inten-sywnym i dobrze obmyślonym procedurom wychowawczym, jednolitości i konsekwencji w utrzymywaniu dyscypliny oraz właściwej realizacji programu szkolenia potrafi ono wdrożyć ich do służby. Gros żołnierzy prawidłowo realizowało postawione zadania i wyma-gania wobec nich, wykazywało dumę ze służby i prawidłowo realizowało trudne obowiąz-ki wynikające z jej specyfi ki. Najlepsi otrzymywali awanse, a wyróżniający się – pochwały i nagrody61. Najlepszych ułanów kierowano na kursy specjalistyczne, do pułkowej szkoły

Walecznych. Staraniem pułku, na ich grobach wykonano kamienne nagrobki według jednolitego wzoru. Podczas zawodów konnych 7 VIII 1936 spadł z konia i w następstwie zmarł 31 XII 1937 kpr. zawodowy Jan Wróblewski. Do wypadków dochodziło także podczas czyszczenia broni i strzelań. W 1925 miały miejsce (...) wypadki eksplozji naboju w komorze nabojowej karabinu, co powodowało zniszczenie lub uszkodzenie karabinu i nierzadko poranie-nie. W latach 1929–1930 zdarzały się rozdęcia luf oraz przypadek (...) poszarpania prawej dłoni podczas rzutu gra-natem. Lżej chorych leczono w pułkowej izbie chorych, ciężej – odstawiano do 3 Szpitala Okręgowego w Grodnie. Zob. ibidem, t. 2, Rozkaz nr 290 z 18 X 1925; „Dziennik Białostocki” 1927, nr 345, s. 4.59 CAW, I.321.I, t. 2, Rozkaz nr 280 z 10 X 1925.60 Do najczęstszych należały wykroczenia związane z dyscypliną, a więc samowolne oddalenia, przebywanie w mieście bez przepustek, wyjeżdżanie do miasta konno. Ułani bardzo lubili także wypady na pobliski dworzec kolejowy, zwłaszcza w godzinach przyjazdu pociągów wieczornych. W związku z wykroczeniami na przepustkach, począwszy od 18 II 1925 dowódca pułku nakazał szwadronowi dyżurnemu w przeddzień i w dni świąteczne wy-syłać do miasta patrol złożony z dwóch ułanów (potem zwiększony do czterech) pod dowództwem podofi cera in-spekcyjnego. Często ułani jeździli koleją bez biletów. 4 II 1927 dowódca pułku zagroził, że (...) jeśli zdarzy się choć jeszcze jeden przypadek takiego wykroczenia, wstrzyma (...) wszystkim ułanom urlopy. 23 V 1929, podczas jazdy na dachu pociągu, zginął uł. Józef Cynkier. Liczne były też wykroczenia przeciwko obowiązkom służbowym: wypadki spania na warcie lub w trakcie służby, karano za niewłaściwe obchodzenie się z końmi, za złe wykonanie rozkazu, kradzież, spóźnienie z urlopu, sprzedaż sortów mundurowych. Jeden z ułanów dopuścił się nawet znieważenia pułkowego sztandaru, obrazy wachmistrza szefa i podofi cera inspekcyjnego, niewykonania rozkazu komendanta warty i nieposłuszeństwo w służbie wartowniczej, za co został skazany na 2 lata i 14 tygodni więzienia, inny zo-stał skazany na rok więzienia za dezercję, bezprawne noszenie dystynkcji kaprala i występek przeciwko mieniu. Zdarzały się niewłaściwe zachowania wobec cywilów − ułani ubliżali (...) pastuchom nie tylko słownie, jak również nie szczędzą swych uwag przechodniom na szosie. 15 VIII 1926 między pięcioma ułanami i grupą cywilów doszło w Augustowie do bójki. Ułani użyli szabel i granatu, który zabił przygodnego młodzieńca i lekko ranił cztery inne osoby. W kwietniu 1929 we wsi Blizna, na weselu, ułani postrzelili kobietę i ciężko porąbali szablami dwóch mężczyzn. Za wykroczenia mniejszej wagi karano aresztem, np. za nieterminowy powrót z urlopu i kłamstwo – 10 dni aresztu ścisłego, za spanie na warcie – 7 dni aresztu ścisłego, (...) za załatwianie potrzeb naturalnych w trakcie pełnienia warty – 2 dni aresztu ścisłego. Zdarzało się, że areszt był przepełniony i nie mógł pomieścić ukaranych. Stosowano wówczas karę (...) stania pod szablą po 2 godziny dziennie. Opisywane zjawiska były charakterystyczne dla ówczesnego wojska, a poziom wykroczeń mniejszy niż w innych jednostkach. Zob. ibidem, t. 3, Rozkaz nr 266 z 23 IX 1926; t. 4, Rozkaz nr 35 z 4 II 1927; t. 5, Rozkaz nr 77 z 19 III 1929; Rozkaz nr 92 z 3 IV 1929; Rozkaz nr 95 z 6 IV 1929; Rozkaz nr 145 z 26 V 1929; „Dziennik Białostocki” 1926, nr 229, s. 4; 1929, nr 96, s. 4.61 Np. 15 IV 1935 przyznano 13 tytułów „Strzelec Bardzo Dobry” i 43 – „Strzelec Dobry”.

68

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

podofi cerskiej, natomiast najlepszych i posiadających stosowne wykształcenie wysyłano do szkoły podchorążych rezerwy62.

Tradycje bojowe, ustawiczna praca wychowawcza, wysokie osiągnięcia w szkoleniu i rywalizacji międzypułkowej, trafny dobór kadry ofi cerskiej, fason, wreszcie częste wizy-ty znamienitych osób, a nawet żurawiejki63 wykształciły typ krechowiaka – kawalerzysty o szczególnym poczuciu obowiązku, rzetelnym stosunku do służby, koleżeństwie i wzajem-nej solidarności. Swoją postawę i wyższość krechowiacy chętnie demonstrowali także na zewnątrz.

Życie codzienne, szkolenie, rywalizacja, manewry, inspekcje

Życie pułku toczyło się zgodnie z następującym porządkiem dnia: 5.30 – pobudka, toa-leta i modlitwa; 6.00 – karmienie i pojenie koni; 6.30 – czyszczenie koni; 7.30 − mycie, apel, śniadanie; 8.30 gimnastyka, 9.30 – ćwiczenia konne, 11.30 – wytarcie koni i rynsztunku; 12.00 – obiad, karmienie koni; 14.00 – ćwiczenia w szyku pieszym; 16.00 – czyszczenie koni; 17.00 – karmienie i pojenie koni; 17.30 – nauka regulaminów; 18.30 – kolacja; 19.30 – wykłady, nauka czytania i pisania; 20.30 – apel, 21.00 – capstrzyk. W sobotę nie odbywały się ćwiczenia po południu. W okresie letnim pobudka była o godz. 4.00, a capstrzyk o 21.00. Podczas modlitwy porannej ułani odmawiali: Ojcze nasz, Zdrowaś Maria, Wierzę w Boga oraz śpiewali „Kiedy ranne wstają zorze”. Dzień kończyli modlitwą za poległych żołnierzy pułku, odmawiano także Anioł Pański oraz śpiewano „Wszystkie nasze dzienne sprawy”, „Boże coś Polskę” lub „Rotę”. Żydzi rano i wieczorem odmawiali pierwszą parszę Kariat Szema. W niedziele i święta pododdziały uczestniczyły w nabożeństwie. Z prawa tego ko-rzystali też wyznawcy judaizmu64.

Zgodnie z rozkazem mjr. Podhorskiego od 1 stycznia 1922 r., po raz pierwszy w okresie powojennym, rozpoczęło się szkolenie programowe zarówno ze starym składem ułanów, jak i rekrutami. Szkolenie odbywało się w dwóch cyklach: 6-miesięcznym zimowym, okre-ślanym jako rekrucki, oraz letnim (maj−sierpień), nazywanym wyszkoleniem bojowym prowadzonym w szwadronach. Podczas cyklu zimowego rekruci mieli opanować szyk, postawę zasadniczą, salutowanie, zwroty, marsze: pojedynczo, w plutonie i kolumnie, ele-menty gimnastyki francuskiej i na przyrządach, pojęcie o drużynie i tyralierze. W zakresie szkolenia ułańskiego: ćwiczenia lancą i szablą, podstawowe zajęcia z nauki o broni, pielę-gnację koni, szyk konny, stęp, kłus, siodłanie konia, podstawy regulaminu wewnętrznego i garnizonowego oraz wiadomości ogólne o historii pułku. Następnie opanowywano za-sady walki plutonu w szyku konnym i pieszym, strzelanie z broni ręcznej i maszynowej.

62 Wielu ułanów w uznaniu osiągnięć w wyszkoleniu i służbie było nagradzanych urlopami oraz nagrodami rzeczowymi, często bardzo cennymi, m.in. zegarkami. Przykładowo, 11 VII 1935 z rąk dowódcy BK „Białystok” zegarki otrzymali: Mieczysław Celeda i Alfons Rudzik, a 13 VII – ułani: Roman Siemieńczuk, Stanisław Gluba, Stanisław Chlistowski i Stanisław Tylkowski. W latach trzydziestych ułanów nagradzano również monografi ą, wydaną na 15-lecie pułku.63 Żurawiejki krechowiaków: Zawsze dzielni, wszędzie znani, Krechowieccy to ułani, albo Łeb jak ceber, klacz bojo-wa, to ułani z Augustowa, inna podkreślała szczególną opiekę dobrodziejki pułku, księżnej Franciszki Woroniec-kiej: Zawsze dzielni, wszędzie znani, to ułani Cioci Frani.64 CAW, I.321.1, t. 1, Rozkaz nr 491 z 7 VIII 1921; t. 7, Rozkaz nr 71 z 12 marca 1930.

69

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

Po zakończeniu obu cyklów pułk przechodził do rejonu koncentracji brygady, gdzie odby-wały się międzyoddziałowe zawody strzeleckie i manewry65.

Kadry w podstawowych specjalnościach szkolono w pułku (np. podkuwaczy koni i ob-sługi karabinów maszynowych). Na kursy specjalistyczne (weterynaryjny, łączności, radio-telegrafi czne, minerskie, gazowe, w drugiej połowie lat trzydziestych także kursy kierow-ców) wysyłano do ośrodków szkolenia66. Starano się zapoznawać żołnierzy z nowoczesnymi sposobami walki. Temu celowi miało służyć m.in. ćwiczenie z samochodami pancernymi przeprowadzone 11 lipca 1929 r., 25 lipca tegoż roku ćwiczono przeprawianie się wpław przez Kanał Augustowski, a 20 i 21 czerwca 1930 trenowano załadunek i wyładunek na sta-cji kolejowej67. Systematycznie, w wymiarze godziny dziennie, prowadzono także zajęcia dla ofi cerów i podofi cerów zawodowych. Szkolenie teoretyczne podofi cerów w szwadronach liniowych realizowano w poniedziałki i piątki od godz. 16.00 do 17.0068.

Wewnętrznej oceny stanu wyszkolenia dokonywał dowódca pułku. 6, 7 i 8 kwietnia 1925 r.przeprowadzono sprawdzian wyszkolenia rocznika 1903, którego wyniki wykazały (...) wielką jednolitość i wysoki poziom wyszkolenia, otrzymano piękne rezultaty, z których najlep-sze dają rekruci szwadronu km69. Dowódca pułku podziękował ofi cerom odpowiedzialnym za szkolenie. 26−28 lutego 1929 r. dowódca pułku, płk Słoniński, dokonał przeglądu wy-szkolenia, stwierdzając (...) bardzo dobre wyniki, do jakich doszły pododdziały (...) a przede wszystkim wysoką jednolitość wyszkolenia pułku70. Kolejny przegląd, od 29 kwietnia do 2 maja 1929 r., potwierdził dobre i bardzo dobre wyszkolenie. Jeszcze lepsze rezultaty szko-lenia pułk osiągnął w latach trzydziestych71.

Podniesieniu poziomu wyszkolenia, wpojeniu woli walki i wychowaniu służyła rywali-zacja w zakresie wyszkolenia oraz dyscyplin sportowych. Ofi cjalnie początek sezonu spor-towego w pułku inaugurowano 3 maja, organizując zawody sprawnościowe dla ułanów: bieg na 100 m, rzut granatem, skok w dal, wspinaczkę na linie, bieg na 800 m, zawody gre-nadierskie, bieg szturmowy i woltyż w siodle oraz bieg na przełaj na dystansie 2 km. Ułani rywalizowali także w mniej bojowych konkurencjach: walce pióropuszy, biegach z jajkiem, biegach w workach i z zawiązanymi oczami. W czerwcu odbywały się rozgrywki między pododdziałami w siatkówce i koszykówce, w lipcu organizowano wielobój pododdziałów, po otwarciu zaś pływalni na Jeziorze Białym – zawody pływackie na dystansie 100 m i skoki z trampoliny72.

Chcąc zapewnić wysoki poziom wyszkolenia jeździeckiego, w 1923 r. zatrudniono w pułku, jako kontraktowego instruktora jazdy, rosyjskiego emigranta, mjr. rez. Dymitra Exe, jednego z najlepszych jeźdźców konkursowych i teoretyka, który propagował naukę jazdy według naturalnej szkoły włoskiej73. Tradycje ułańskie i jego praca przyniosły efekty. Krechowiacy podjęli najpierw wewnętrzną rywalizację, a później z powodzeniem zaczęli

65 Ibidem, t. 1, Rozkaz z 31 XII 1921.66 Ibidem, t. 15, Rozkaz nr 23 z 29 I 1930.67 Ibidem, t. 6, Rozkaz nr 191 z 11 VII 1929; Rozkaz nr 204 z 24 VII 1929.68 Ibidem, Rozkaz nr 1 z 15 I 1929.69 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 108 z 19 IV 1925.70 Ibidem, t. 6, Rozkaz nr 61 z 3 III 1929.71 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 108 z 8 IV 1925; t. 6, Rozkaz nr 61 z 3 III 1929; Rozkaz nr 127 z 8 V 1929.72 Ibidem, t. 12, Rozkaz nr 105 z 13 VII 1935.73 13 II 1925 został powołany do służby czynnej w 3 pułku szwoleżerów.

70

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

startować w zawodach hippicznych. Parcours (parkur) i zawody od strony organizacyjnej przygotowywał por. Roman Brzeziński. On też 1 października 1926 r. na międzypułkowych zawodach w Grajewie wygrał bieg wojskowy z przeszkodami. Ten sam ofi cer triumfował 7 października tegoż roku w Wilnie na zawodach konnych w Konkursie Ciężkim. Tuż za nim uplasował się inny krechowiak, rtm. Feliks Kopeć. Obaj ofi cerowie w tej samej kolejno-ści triumfowali także w Konkursie Potęgi Skoku. W lipcu 1929 r. por. Stanisław Krahelski reprezentował pułk na zawodach konnych w Poznaniu, 13 sierpnia 1932 zwyciężył w dru-giej serii w konkursie 6 Samodzielnej Brygady Kawalerii, a następnego dnia był trzeci w Konkursie Szybkości tej brygady. Dwa dni później zajął drugie miejsce w Konkursie Wstę-gi Dniestru. Pierwsze sukcesy zachęciły do dalszych sformalizowanych działań. Dowódca pułku 14 marca 1927 r. utworzył grupę „Militari”, która przygotowywała się do udziału w rywalizacji o Mistrzostwo Wojska Polskiego. W jej skład weszli rtm. Kopeć, porucznicy: Tadeusz Grzeżułko, Antoni Salmonowicz i Edward Boniecki, oraz ppor. Tomasz Miney-ko, potem porucznicy: Brzeziński, Mieczysław Filipczuk i Krahelski, oraz świeżo przybyły ppor. Janusz Komorowski. 1 grudnia 1929 r. dokooptowano poruczników Bohdana Mince-ra i Narcyza Łopianowskiego. Sukcesy sportowe zaowocowały wydaniem 22 marca 1930 r. rozkazu powołującego w pułku zarząd Koła Sportu Konnego, którego wiceprezesem został mjr Jan Litewski, kierownikiem sportowym zaś por. Brzeziński74.

Najwięcej sportowej sławy przyniósł pułkowi Janusz Komorowski, który jako podpo-rucznik przybył do jednostki 15 sierpnia 1928 r. 9 lutego 1930 r., w 10. rocznicę zaślubin z morzem, zorganizowano w ujeżdżalni konkurs hippiczny. Zwyciężył por. Jan Kościa, przed por. Salmonowiczem. Trzeci był ppor. Komorowski, który odniósł pierwszy sukces jeź-dziecki w pułku. Kolejne zawody – 3 maja 1930 r. – wygrał już por. Komorowski. On także triumfował 17 i 18 czerwca tegoż roku w zawodach „Militari”. Po raz pierwszy przed szerszą publicznością zaprezentował się 3, 5 i 8 maja 1932 r. na zawodach w Grudziądzu, zorganizo-wanych przez Pomorskie Towarzystwo Zachęty do Hodowli Koni. W serii lżejszej Konkursu Otwarcia uzyskał drugą nagrodę, a w Konkursie im. Prezydenta Rzeczypospolitej był trzeci. 14 maja w Konkursie Otwarcia centralnych zawodów krajowych w Łazienkach także uplaso-wał się na trzeciej pozycji. Kolejne lata przynosiły coraz większe sukcesy krajowe: 2 czerwca 1933 r. w drugiej serii Konkursu Ujeżdżania Koni Starszych był drugi, 29 kwietnia 1934 r. na renomowanych zawodach w Gnieźnie zdobył indywidualnie nagrodę Koła Ziemianek, a 5 sierpnia w Gdyni uplasował się na drugim miejscu w Konkursie Pożegnania im. Pre-zydenta Rzeczypospolitej. 2 czerwca 1935 r. w centralnych międzynarodowych zawodach w Warszawie był drugi w drugiej serii, natomiast 17 czerwca w Sopocie wygrał Konkurs Szczęścia. Czyniącego szybkie postępy jeźdźca zaangażowano do reprezentowania barw na-rodowych. Zagraniczne występy zainaugurował 7 lipca 1935 r. w Nicei, gdzie polska druży-na zdobyła Puchar Narodów. 27 sierpnia tegoż roku w Rydze w pierwszej części Konkursu o Nagrodę Ministra Wojny był drugi, 1 września w Konkursie o Puchar Łotwy zwyciężyli Polacy, a pierwszą nagrodę przyznano Komorowskiemu. Kilka dni później Polacy zdoby-li także Puchar Estonii. 2 października 1935 r. został pierwszym wicemistrzem Polski we Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego. W grudniu Komorowskiego powoła-no do ekipy przygotowywanej do występu w Pucharze Narodów na Igrzyska Olimpijskie

74 Ibidem, t. 7, Rozkaz nr 81 z 22 III 1930.

71

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

w Berlinie. 24 stycznia 1936 r. w Berlinie na VII Międzynarodowych Zawodach Konnych uzy-skał nagrodę w Konkursie Grüner Woche, 28 stycznia był trzeci w Konkursie o Nagrodę Mini-stra Spraw Zagranicznych Niemiec, a drużyna uplasowała się na drugiej pozycji w konkursie o Nagrodę Niemiec. Podczas Igrzysk Olimpijskich w Berlinie, Niemcy chcąc za wszelką cenę odnieść sukces sportowy, przygotowali wyjątkowo trudne warunki startu i dokonali wielu manipulacji. W tych warunkach Polacy startujący 16 sierpnia 1936 r. w Pucharze Naro-dów wypadli słabo. Jedynie por. Komorowski, mimo iż miał kłopoty z koniem, jako jedyny z polskiej ekipy ukończył cały parcours, zajmując 36 miejsce. Po olimpiadzie nadal należał do elity polskich jeźdźców. Na przełomie sierpnia i września 1936 r. wygrał Konkurs o Nagrodę Rygi. W 1937 r. został powołany do wyczynowej grupy sportowej w Centrum Wyszkolenia Kawalerii w Grudziądzu, której zadaniem było doskonalenie jazdy i reprezentowanie Pol-ski. 29 maja 1937 r. wygrał drugą serię międzynarodowego mityngu w Łazienkach, 3 czerw-ca tegoż roku zwyciężył w jednym z trudniejszych konkursów o Nagrodę Armii Polskiej, w październiku został drugim wicemistrzem Polski w WKKW, wygrał także Nagrodę Dau-gava oraz zdobył nagrodę indywidualną w Pucharze Narodów. 17 kwietnia 1938 r. w Nicei w pięknym stylu zwyciężył w Konkursie Sprawności Jeźdźców o Nagrodę Księżnej d’Aosta, 2 czerwca był drugi w Konkursie Armii Polskiej, 11 czerwca zajął czwarte miejsce w Kon-kursie o Nagrodę Kawalerii Rumuńskiej w Bukareszcie, a następnego dnia wygrał konkurs o Nagrodę Armii Rumuńskiej. Na zakończenie bukaresztańskiego mityngu był pierwszy ex aequo w Konkursie Zwycięzców w Potędze Skoku. W styczniu 1939 r. zajął drugie miejsce w Konkursie o Wielką Nagrodę Niemiec w Berlinie. Na przełomie kwietnia i maja w Rzymie był drugi w Premio Impero. 27 maja w międzynarodowym mityngu w Warszawie wygrał Konkurs Otwarcia, triumfował w Konkursie Potęgi Skoku i był drugi w Konkursie Zwycięz-ców. W połowie czerwca 1939 r. został jednym z trzech zwycięzców w Konkursie o Nagrodę Ministra Obrony Narodowej Rumunii. Brał udział w zawodach krajowych i 19-krotnie re-prezentował barwy Polski w zawodach międzynarodowych. Szczytowym jego osiągnięciem sportowym był udział w XI Igrzyskach Olimpijskich w Berlinie75.

Po zaangażowaniu por. Komorowskiego do reprezentacji Polski główny ciężar repre-zentowania barw pułkowych spoczął na porucznikach Mincerze i Łopianowskim, którzy uzyskali znaczące rezultaty. 3 czerwca 1933 r. w Konkursie Otwarcia zawodów międzyna-rodowych w Łazienkach w drugiej serii por. Łopianowski zdobył drugą nagrodę. 23 sierp-nia 1935 r. w jeździeckich zawodach brygadowych w Białymstoku drugie miejsce zajął por. Mincer. 12−16 lipca w Baranowiczach w Konkursie Szybkości pierwsze miejsce za-jął por. Łopianowski. Krechowiacy odnieśli także znaczące sukcesy na IX Międzynarodo-wych Zawodach Konnych w Warszawie, które odbyły się na początku czerwca 1936 r. Por. Łopianowski zajął szóste miejsce w Konkursie Miasta Warszawy i zdobył drugą nagrodę w Konkursie Szybkości. W Konkursie Armii Zagranicznych wziął trzecią nagrodę. Od 21 do 23 czerwca w Białymstoku odbyły się eliminacje o mistrzostwo armii, które wygrał ze-spół 1 pułku, indywidualnie najlepszy był rtm. Mineyko, przed por. Konradem Zarembą. 19−22 września 1935 r. w zawodach jeździeckich pierwszy był por. Narcyz Łopianowski w biegu ciężkim na dystansie 7 km i triumfował w konkursie hippicznym. 5 lipca 1936 r. 75 Ibidem, Rozkaz nr 126 z 7 V 1930; Rozkaz nr 177 z 26 VI 1930. Szerzej zob.: J. Szlaszyński, Janusz Komorowski − pierwszy olimpijczyk z Augustowa, „Przegląd Augustowski” 2006, nr 3, s. 12−13; W. Pruski, Dzieje konkursów hipicznych, Warszawa 1982.

72

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

na zawodach konnych Wileńskiego Towarzystwa Wyścigowego ppor. Andrzej Czaykowski wygrał Wojskowy Bieg na Przełaj. Od 28 września do 9 października w VIII Międzynaro-dowych Zawodach Konnych w Warszawie, w myśliwskim biegu ciężkim z 15 przeszkoda-mi wysokości 1,40 m, Łopianowski zajął piąte miejsce. Był też piąty w fi nale mistrzostw w skokach (Puchar Narodów). Między 12 a 14 czerwca 1936 r. odbyły się zawody elimi-nacyjne brygady o Mistrzostwo Armii, w których por. Konstanty Barański zdobył dru-gie miejsce. Tuż przed wojną talentem jeździeckim błysnął por. Jerzy Rożałowski: 9 maja 1938 r. w Łucku w Konkursie Wojewody Wołyńskiego zajął drugie miejsce, 15 maja w Tar-nopolu zwyciężył w Konkursie Szybkości im. hr. Lanckorońskiego, 1 czerwca zajął jede-naste miejsce w Międzynarodowym Konkursie Dokładności Miasta Warszawy, 5 czerwca w Warszawie był dziewiętnasty w Konkursie Międzynarodowym, 18 czerwca w Truskaw-cu w Konkursie im. Borysławskiego Zagłębia Naft owego zajął trzecie miejsce, 15 czerwca w Tarnopolu był dziewiąty w Konkursie Pożegnania, 18 czerwca w Konkursie Ciężkim – siódmy, następnego zaś dnia w Konkursie Zwykłym uplasował się na szóstej pozycji76.

Charakterystyczną cechą 1 Pułku Ułanów Krechowieckich był wysoki poziom umie-jętności jeździeckich wszystkich ofi cerów. Zwraca uwagę wielość nazwisk ofi cerów, którzy reprezentowali pułk i zdobywali laury w zawodach. Dowodem uznania dla augustowskiego pułku było nazwanie przez Wileńskie Towarzystwo Hodowli Koni i Popierania Sportu Kon-nego jednego z biegów na przełaj imieniem 1 Pułku Ułanów Krechowieckich77.

Dyscypliną preferowaną przez podofi cerów i ułanów była szermierka. W 1930 r. rywa-lizację we władaniu szablą wśród podofi cerów wygrał st. wachm. Józef Pyrka, natomiast w lancy bezkonkurencyjny był st. wachm. Stanisław Knosała. 21 i 22 marca 1936 r. w Wilnie rozegrano zawody szermiercze o mistrzostwo DOK III, w których plut. Różański zajął trze-cie miejsce w szabli. 25 stycznia 1938 r. WKS zorganizował pułkowe zawody szermiercze. Bezkonkurencyjny okazał się ppor. Andrzej Czaykowski, który nie przegrał żadnej walki78.

Kolejną dyscypliną, która gromadziła największą liczbę uczestników było strzelectwo. 18 stycznia 1930 r. w pułku powstało koło strzeleckie, do którego akces zgłosiło 12 ofi cerów, 25 podofi cerów i 204 ułanów. 12 czerwca 1930 r., rozkazem drugiego wiceministra spraw wojskowych, st. uł. Franciszek Mendrygał z racji swych dobrych wyników w zawodach o Mistrzostwo Armii, został powołany do drużyny i udziału w Narodowych Zawodach Strzeleckich. 26 lutego 1935 r. bardzo dobry rezultat w rzucie granatem osiągnął st. uł. Józef Antonik, uzyskując odległość 74 m. 21 czerwca 1937 r. w pułkowych zawodach strzelec-kich z pistoletów triumfował rtm. Łopianowski, drugi był ppor. Józef Malanowski, a trzeci ppor. Franciszek Fudakowski. W 1938 r. ofi cerowie ci reprezentowali pułk w Narodowych Zawodach Strzeleckich w Wilnie. Od 26 do 28 lipca 1938 r. zawody w ramach Suwalskiej Brygady Kawalerii wygrał zespół strzelecki pułku79.

76 CAW, I.321.1, t. 12, Rozkaz nr 127 z 5 IX 1935; Rozkaz nr 164 z 24 X 1935; t. 13, Rozkaz nr 132 z 13 VI 1936; t. 15, Rozkaz nr 138 z 4 VII 1938.77 Szerzej zob. J. Szlaszyński, Początki sportu w Augustowie, „Przegląd Augustowski” 2006, nr 2, s. I−IV. Sport jeź-dziecki traktowano jako dyscyplinę głównie dla ofi cerów, niemniej jednak w pułku rozgrywano także zawody dla podofi cerów i ułanów. W pierwszych zawodach pułkowych 13 i 14 IV 1925, w konkursie podofi cerskim najlepszy okazał się st. wachm. Bolesław Kruszewski, a w konkursie Militari dla ułanów – Szamatowicz.78 CAW, I.321.1, t. 7, Rozkaz nr 86 z 17 IV 1936; t. 15, Rozkaz nr 19 z 25 I 1938.79 Ibidem, t. 15, Rozkaz nr 164 z 10 VIII 1938.

73

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

28 lipca 1931 r. powstał zespół pływacki pułku. Wybudowanie w 1935 r. pływalni umoż-liwiło doskonalenie sztuki pływania i organizację zawodów. W wielkich zawodach pływac-kich rozegranych 15 czerwca 1937 r. na dystansie 100 i 1000 m triumfował plut. Teodor Razin, na dystansie 300 m – kpr. Ryszard Zawadzki, a skokiem z trampoliny z wysokości 5 m „jaskółką” popisał się kpr. Witold Hołownia80.

Propagowano żeglarstwo. Od 16 do 30 września 1937 r. w Trokach podofi cerowie pułku uczestniczyli w kursie żeglarskim dla podofi cerów, a porucznicy Jan Łopaciński i Andrzej Czaykowski odbywali rejsy na „Zawiszy Czarnym”81.

Począwszy od 2 czerwca 1935 r., corocznie organizowano bieg kolarski wokół Jeziora Krechowieckiego na trasie 22 km. W pierwszej edycji biegu zwyciężył kpr. Bronisław Pry-maka, w następnym roku triumfował kpr. Aleksander Hryniewicki. Począwszy od 28 stycz-nia 1938 r. zaczęto organizować dla podofi cerów lekcje boksu82.

Dążąc do intensyfi kacji życia sportowego i nadania mu ram organizacyjnych powołano w pułku Wojskowy Klub Sportowy Augustów. 19 lutego 1937 r. walne zebranie ofi cerów i podofi cerów przyjęło statut klubu, natomiast kolejne walne zebranie 23 marca 1937 r. okre-śliło wysokość składek i otworzyło zapisy do poszczególnych sekcji. Klub rozpoczął działal-ność 1 kwietnia 1937 r., uruchamiając cztery sekcje: konną ofi cerską, konną podofi cerską, strzelecką i piłki nożnej. 1 października tegoż roku utworzono piątą sekcję − motorową. Jego prezesem został rtm. Stanisław Perekładowski, sekretarzem i pełniącym obowiązki skarbnika – wachm. Edmund Wilczarski83.

Za sprawą tego klubu nastąpił rozwój piłki nożnej. Kierownikiem sekcji został plut. Wła-dysław Kulesza. 20 czerwca 1937 r. doszło do inauguracji tej dyscypliny sportu w Augu-stowie i rozegrania ważnego meczu pomiędzy mistrzowską drużyną okręgu białostockiego WKS Grodno a WKS Augustów. Augustowianie przegrali 2:1, lecz porażka, różnicą bramki, z najlepszą w okręgu drużyną była sukcesem miejscowych84.

Wiele uwagi w procesie szkolenia poświęcano podniesieniu poziomu wykształcenia. Ze względu na słabe wykształcenie ogólne lub jego brak w ogóle (odsetek analfabetów w 1921 r.wynosił 15%) organizowano przymusowe nauczanie. Trzy godziny tygodniowo trwały za-jęcia z analfabetami i dwie – zajęcia oświatowe z pozostałymi. Przeprowadzone w 1930 r. egzaminy pokazały, że praca ta (...) dawała dobre rezultaty85. Starano się wyrobić także nawyki: czytelnictwa86, dążenia do osobistego rozwoju oraz właściwej organizacji czasu wolnego87. Józef Witek (nauczyciel w szkole ćwiczeń przy Seminarium Nauczycielskim w Augustowie i instruktor oświaty pozaszkolnej) prowadził także fachowe poradnictwo dla ułanów − rolników. Urządzano dla nich pokazy nowinek z zakresu prowadzenia gospodar-stwa rolnego i kuchni, np. 1 marca 1936 r. pokaz konserw Knorr88.

80 Ibidem, t. 14, Rozkaz nr 127 z 15 VI 1937.81 Ibidem, Rozkaz nr 137 z 30 VI 1937.82 Ibidem, t. 15, Rozkaz nr 28 z 5 II 1938.83 Ibidem, Rozkaz nr 29 z 6 II 1938.84 Ibidem.85 Ibidem, t. 7, Rozkaz nr 163 z 12 VI 1930; t. 15, Rozkaz nr 49 z 5 III 1938.86 Radę Biblioteczną pod koniec lat trzydziestych tworzyli: ppłk Karol Anders, ppor. Józef Malanowski i chor. Antoni Sitnik. Bibliotekę prowadził wachm. Józef Woźniak.87 CAW, I.321.1, t. 7, Rozkaz nr 163 z 12 VI 1930; t. 15, Rozkaz nr 8 z 12 I 1938.88 Ibidem, t. 13, Rozkaz nr 49 z 29 III 1936; t. 15, Rozkaz nr 34 z 12 II 1938.

74

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Dużą wagę przywiązywano do właściwego wykorzystania czasu wolnego i umiejętno-ści korzystania ze zdobyczy kultury. Pułk miał własną orkiestrę, jedną z najlepszych wśród pułków kawaleryjskich w Polsce. 23 stycznia 1925 r. Podhorski podjął decyzję uruchomienia stałego teatru pułkowego. Pierwsze premiery zapowiedział dowódca w rozkazie z 8 stycznia 1926 r. Grane były wówczas dwie komedie Wuj mojej żony oraz Don Juan Modern. 2 maja 1926 r. zaprezentowano dwie jednoaktowe komedie: Dwóch głuchych i Filiżanka herbaty. Wy-stępowały także zespoły amatorskie, m.in. zespół nauczycielsko-urzędniczy, który wystawił jednoaktówki Trzy kapelusze i Łobzowianie. Grodzieński teatr miejski przedstawił sztukę Pro-boszcz wśród bogaczy i Proboszcz wśród biedaków. Miały też miejsce przedstawienia rewiowe byłych artystów scen warszawskich. 28 listopada 1937 r. teatr objazdowy dał Kurację wojsko-wą89. Ważną rolę odgrywało kino pułkowe, prezentujące różne obrazy od dokumentalnych (np.: Dania – jej rolnictwo i przemysł, Stocznie Vickersa) przez instruktażowe (Czujka, Druży-na w marszu zbliżenia, Samochody pancerne) do fabularnych (Rif i Raf jako lotnicy czy Strze-lec cesarski)90. Od 7 marca 1927 r., dzięki zakupionemu radiu, wieczorami w spółdzielni puł-kowej ułani mogli słuchać audycji radiowych. Dla żołnierzy osiągających najlepsze rezultaty w szkoleniu organizowano wycieczki, przede wszystkim do Warszawy. 28 czerwca 1929 r. grupa 40 podofi cerów i ułanów wyjechała do Poznania na Powszechną Wystawę Krajową91.

Życie towarzyskie koncentrowało się w kasynach ofi cerskim i podofi cerskim. Odbywały się w nich powitania i pożegnania kadry, okolicznościowe uroczystości i bale. Kadra mogła też uczestniczyć w balach urządzanych w Resursie i Klubie Wioślarskim oraz organizowa-nych przez Rodzinę Rezerwistów, Komitet Obchodu 15-lecia LOPP, Związek byłych Ochot-ników Armii Polskiej, Związek Strzelecki92.

Podstawowym sprawdzianem poziomu wyszkolenia i gotowości pułku do wykonywa-nia powierzonych mu zadań był letni obóz ćwiczebny. Po podporządkowaniu Brygadzie Kawalerii „Białystok”, pułk w lipcu wyruszał w okolice Białegostoku i najczęściej był rozlo-kowany w Obozie Ćwiczeń „Pietrasze”, rzadziej w Skleryszkach i Ejsmontach. Odbywały się tam: rewia kawalerii, przegląd sanitarny, strzelanie, międzyszwadronowe zawody w dywizji. 11 września 1928 r., w czasie ćwiczeń w Sewerynowie, pułk ćwiczący w składzie 1 Dywizji Kawalerii defi lował przed prezydentem Ignacym Mościckim93.

Pułk podlegał licznym przeglądom i inspekcjom. 27 maja 1921 r. dowódca 4 Brygady Jazdy dokonał pierwszego przeglądu. Pułk stanął w szyku, w pełnym rynsztunku bojowym i marszowym, wzdłuż szosy Netta–Białobrzegi. 30 lipca 1921 r. odbyła się inspekcja zastępcy generalnego inspektora jazdy, gen. Romana Żaby. Po niej dowódca brygady, ppłk Brzezowski, wyraził słowa uznania (...) za doskonały wygląd szwadronów i wielki porządek, szczególnie rtm. Czesławowi Chmielewskiemu, dowódcy 4 szwadronu. Wyrazy uznania przekazał takżeFrancuz, płk Mossman94. Pluton pułku uczestniczył w powitaniu Naczelnika Państwa

89 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 23 z 23 I 1925; t. 3, Rozkaz nr 8 z 8 I 1926; Rozkaz nr 121 z 1 V 1926; t. 13, Rozkaz nr 1 z 2 I 1936; t. 14, Rozkaz nr z 28 XI 1937. 90 Ibidem, t. 6, Rozkaz nr 70 z 12 III 1929; Rozkaz nr 77 z 19 III 1929; Rozkaz nr 125 z 5 V 1929.91 Ibidem, t. 6, Rozkaz nr 180 z 28 VI 1929.92 Dowódca pułku rygorystycznie zabraniał wstępu do lokali, w których obecność czyniła despekt krechowiako-wi. Zob. ibidem, t. 15, Rozkaz nr 135 z 30 VI 1938.93 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 190 z 29 VI 1925; t. 14, Rozkaz nr 136 z 24 VII 1937; t. 6, Rozkaz nr 205 z 26 VII 1929; t. 13, Rozkaz nr 164 z 25 VII 1936; t. 5, Rozkaz nr 250 z 10 IX 1928.94 Ibidem, t. 1, Rozkaz 480 z 27 VII 1921.

75

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

w Białymstoku 21 sierpnia 1921 r. Za doskonały wygląd i sprawność szwadronów 1 pułku ułanów, biorących udział w defi ladzie przed Naczelnym Wodzem, podziękował w specjal-nym piśmie gen. ppor. Władysław Frankowski, dowódca Okręgu Białystok95. Pułk podlegał także inspekcjom z przyczyn pozasłużbowych. Zastępca dowódcy grodzieńskiego Okręgu Korpusu, gen. Adam Bieliński, w czasie wizyt Józefa Piłsudskiego w Grodnie, chcąc uniknąć spotkania z Marszałkiem, wyjeżdżał na inspekcję do Augustowa96. 19−21 kwietnia 1925 r. dowódca dywizji dokonał przeglądu wyszkolenia, z którego był (...) bardzo zadowolony97.

31 maja 1925 r. pułk odwiedził minister spraw wojskowych, gen. Władysław Sikorski. Po odbytej wizytacji koszar i przeglądu Pułku Pan Minister Spraw Wojskowych generał dywizji Sikorski wyraził mi ustne swe zadowolenie z przeglądu i wyglądu Pułku. To samo wyraził mi dowódca okręgu generał dywizji Leon Berbecki – zanotował dowódca krechowiaków98. Wysoki poziom wyszkolenia znalazł odbicie w pochwale ministra spraw wojskowych ujętej w rozkazie z 13 czerwca 1925 r.: (...) specjalnie pułkownik Podhorski Zygmunt − dowódca 1. pułku ułanów i jego korpus ofi cerski i podofi cerski zasługuje na pełne uznanie. Pułk ten doskonale skonsolidowany i zwarty wewnętrznie, umiał opanować istniejące trudności wzoro-wo, organizując swą gospodarkę i podejmując stale celowy i skuteczny wysiłek w wyszkoleniu i przygotowaniu się do celów wojny99. 14 czerwca 1926 r. pochwałę otrzymał 2 szwadron, który osiągnął pod względem wyszkolenia rekruckiego najlepszy wynik w 1 Dywizji Ka-walerii. Znany z surowych ocen gen. Dąb-Biernacki, oceniając pułk za okres od 25 maja do 10 października 1927 r., stwierdził, że pułk, mimo braków w wyszkoleniu taktycznym i źle prowadzonej walki opóźniającej (pojmują ją jako wymianę strzałów i szybki odwrót), jest (...) dostatecznie przygotowany do wojny (inne, np. 2 pułk ułanów, otrzymały ocenę nie-dostateczną)100. 25 września 1929 r. dowódca 13 pułku ułanów przekazał podziękowanie za współdziałanie podczas ćwiczeń międzydywizyjnych, w trakcie których dowodzony przez por. Edwarda Bonieckiego 1 szwadron (...) szczególnie się odznaczył i zasłużył na chlubne wyróżnienie101. 15 kwietnia 1935 r. dowódca Brygady Kawalerii Białystok wyraził zadowole-nie z wyników inspekcji inspektora broni DOK III w 1934 r. W letnich zawodach brygado-wych w 1935 r. pułk zajął pierwsze miejsce, wygrywając rywalizację w strzelaniu z ręcznego karabinu maszynowego, we władaniu białą bronią, w woltyżerce i zawodach łączności. Kre-chowiacy zdeklasowali swoich rywali w strzelaniu z karabinu. Wśród ofi cerów triumfował por. Konrad Zaremba, trzecie miejsce wywalczyli rtm. Tadeusz Jankowski i por. Wincenty Chrząszczewski. Wśród podofi cerów najlepszy był wachm. Kazimierz Karaczewski, wśród ułanów drugi uplasował się Aleksander Zaman, a trzeci Henryk Śleszyński. Strzelanie z ręcznego karabinu maszynowego wygrał uł. Stanisław Przygocki, drugi był uł. Andrzej Chajko, a trzeci – uł. Władysław Czaplicki. W strzelaniu z pistoletu w klasie „A” najlep-szy okazał się por. Stanisław Dobrzański, wyprzedzając rtm. Apoloniusza Ścisłowskiego. W klasie „B” najcelniej strzelali ppor. Michał Czarnecki i ppor. Stanisław Dobrzański. 95 Ibidem, Rozkaz nr 527 z 7 IX 1921.96 M. Romeyko, op. cit., s. 131.97 CAW, I.321.1, t. 2, Rozkaz nr 112 z 21 IV 1925.98 Ibidem, Rozkaz nr 156 z 5 VI 1925.99 Ibidem, Rozkaz nr 161 z 10 VI 1925.100 Ibidem, I.302.4.407, Sprawozdania z inspekcji różnych jednostek 10 VI–24 XII 1927, Generalny Inspektorat Sił Zbrojnych Biuro Inspekcji L.dz. 2263/27.101 Ibidem, I.321.1, t. 15, Rozkaz nr 253 z 25 IX 1929.

76

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

W rywalizacji międzypułkowej 1 Pułk Ułanów Krechowieckich zdobył pierwsze miejsce i buńczuk na rok 1936/1937102.

Dowódca BK „Białystok”, płk Ludwik Kmicic-Skrzyński, dziękując pułkowi w rozkazie pożegnalnym za (...) żołnierską pracę i szereg pięknych sukcesów na polu wyszkolenia i sportu stwierdził, że (...) charakterystyczną cechą Pułku było wielkie umiłowanie żołnierki i pietyzm dla sławy wojennej103.

Życie religijne, tradycje, uroczystości, więź z miastem

Pułk miał szczególnie bogate tradycje życia religijnego, a jego ułani cechowali się wyjąt-kowym stosunkiem do nakazów wiary i umiłowaniem kultu maryjnego. Nawet święto puł-kowe, w pierwszych latach istnienia oddziału, obchodzono 8 września w uroczystość Naro-dzenia Najświętszej Maryi Panny. Po raz pierwszy na ziemi augustowskiej pułk publicznie zaprezentował się 26 maja 1921 r. podczas uroczystości Bożego Ciała. Pododdziały uczest-niczyły we mszy świętej w kościele w Bargłowie i Augustowie, a począwszy od 5 czerwca – w nabożeństwach polowych w Netcie i Żarnowie, odprawianych dla żołnierzy przez księ-dza z Bargłowa. Pierwsze nabożeństwo polowe w Augustowie odbyło się 24 lipca, w 4. rocz-nicę bitwy pod Krechowcami. Wzięły w nim udział (...) szwadrony w konnym szyku po dwa dwunastorotowe plutony104. 6 sierpnia 1921 r. pułk celebrował święto armii, uczestnicząc we mszy świętej w kaplicy w Bargłowie oraz nabożeństwie polowym w Żarnowie105. Uroczyste nabożeństwa w Augustowie i Bargłowie zostały także odprawione 15 sierpnia, w pierwszą rocznicę „cudu nad Wisłą”.

Modlitwa i udział w nabożeństwach odgrywały istotną rolę w wychowaniu, kształtowa-niu postaw patriotycznych, dyscypliny oraz konsolidacji wewnętrznej pułku. W okresach szczególnych dla chrześcijan, w adwencie i przed Wielkanocą, odbywały się rekolekcje, spo-wiedź oraz komunia św. Dla prawosławnych posługi duszpasterskiej, z braku miejscowego duchownego, udzielał ksiądz kapelan z Grodna, np. w 1925 r. ks. Leszycki106. Zwolnieni z zajęć byli wyznawcy mojżeszowi, których pod eskortą podofi cera prowadzono do synago-gi. W święto Purim otrzymywali przepustki. W wigilię Bożego Narodzenia dowódca pułku obchodził, począwszy od wartowni, poszczególne pododdziały, gdzie łamał się opłatkiem z żołnierzami107.

W sposób szczególny czczono uroczystość Bożego Ciała. Pułk w pełnym uzbrojeniu brał udział w nabożeństwie i procesji na placu koszarowym. Wszystkie uroczystości pułkowe miały charakter religijny. Pododdziały brały udział w nabożeństwach, mojżeszowi zaś (...) pod podofi cerem uczestniczyli w nabożeństwie w synagodze108.

102 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 150 z 30 V 1925; Rozkaz nr 156 z 5 VI 1925; Rozkaz nr 161 z 10 VI 1925; t. 6, Rozkaz nr 253 z 25 IX 1929; t. 13, Rozkaz nr 176 z 24 VIII 1936.103 Ibidem, t. 14, Rozkaz nr 78 z 11 IV 1937; J. Szlaszyński, 1. Pułk Ułanów Krechowieckich w Augustowie, „Przegląd Augustowski” 2006, nr 4, s. I−IV.104 CAW, I.321.1, t. 1, Rozkaz nr 472 z 19 VII 1921.105 Ibidem, Rozkaz 489 z 5 VIII 1921.106 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 77 z 18 III 1925.107 Ibidem, t. 13, Rozkaz nr 55 z 7 III 1936; t. 3, Rozkaz nr 356 z 22 XII 1926; t. 14, Rozkaz nr 67 z 27 III 1938.108 Ibidem, t. 1, Rozkaz nr 491 z 7 VIII 1921; t. 2, Rozkaz nr 98 z 8 IV 1925.

77

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

Pułk, mający bogate i chlubne tradycje, kultywował je z pietyzmem. Szczególny sza-cunek oddawano sztandarowi odznaczonemu Orderem Wojennym Virtuti Militari i ama-rantowo-białym barwom pułku. W lutym 1917 r. Polki z Mińska wyhaft owały i wręczyły 2 szwadronowi amarantowo-biały proporzec z orłem, który był traktowany jako sztandar jednostki. Towarzyszył on stale pułkowi, nosił na sobie ślady walk – dwie przestrzeliny po po-ciskach niemieckich. Krechowiacy tak bardzo byli przywiązani do swojego znaku bojowego, że używali go, mimo wprowadzenia w 1919 r. odmiennego wzoru sztandaru dla całej armii. W okresie międzywojennym sztandar znajdował się w Augustowie. Amarantowe otoki oraz amarantowo-białe patki na kołnierzach i lancach były zewnętrznym wyróżnikiem pułku.

Zewnętrznie krechowiaków wyróżniał także znak pułku. 18 kwietnia 1920 r. grono ofi -cerów (...) celem zamanifestowania przywiązania do pułku i jego świetnej przeszłości oraz podkreślenie łączności pomiędzy ofi cerami a żołnierzami należącymi do wspólnej rodziny pułkowej109 uchwaliło utworzenie i noszenie znaku pułkowego. Prawo do noszenia odznaki ofi cerskiej przysługiwało ofi cerowi, który przesłużył rok w pułku, natomiast przy krótszym stażu, gdy ofi cer był ranny lub poległ. Te same warunki musieli spełniać szeregowi, któ-rym znak nadawała powołana kapituła. Pierwszą kapitułę tworzyli rotmistrzowie: Zdzisław Chrząstowski, Witold Święcicki, Czesław Chmielewski i Tadeusz Mikke. 1 czerwca 1921 r. Kapituła Znaku Pułkowego w składzie: prezes – rtm. Chmielewski, oraz członkowie: por. Józef Płużański, por. Wysocki i por. Olgierd Ślizień, wyznaczyła numery porządkowe zna-ków dla ofi cerów i ułanów. Znak w kształcie krzyża składał się z czterech proporczyków o barwach amarantowo-białych, w których centrum widniał orzeł z czasów I Korpusu Pol-skiego w Rosji, mający na ogonie datę utworzenia pułku – 1915 r. Ofi cerski był wykonany ze srebra i emaliowany, a dla szeregowych – z mosiądzu i posrebrzany. W 1929 r., w związku z ogólną regulacją w wojsku odznak oddziałów, wprowadzono nową odznakę, którą zapro-jektował por. Bohdan Mincer110.

W pułku istniał silnie zakorzeniony zwyczaj świętowania najistotniejszych wydarzeń z jego historii. Najważniejsze było święto pułkowe, obchodzone 24 lipca, w rocznicę bitwy pod Krechowcami. Był to dzień wolny od zajęć. Jego punktem kulminacyjnym było nabo-żeństwo polowe, często połączone z przysięgą, następnie rewia, uroczysty obiad i na koniec bieg ułański111.

W sposób szczególny pułk świętował 15-lecie bitwy pod Krechowcami. Główne uro-czystości odbyły się 22 i 23 lipca 1932 r., z udziałem Prezydenta RP Ignacego Mościckiego oraz wielu znakomitych gości, m.in. generałów: Juliusza Rómmla, Stefana Suszyńskiego, Tadeusza Kutrzeby, Stanisława Grzmota-Skotnickiego, Sergiusza Zahorskiego, wojewody bia-łostockiego Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego. Telegramy nadesłali marszałek Senatu, Władysław Raczkiewicz, który złożył (...) hołd pamięci Poległych Krechowiaków i życzenia dalszej wiernej tradycji Pułku służby ku obronie granic i jedności Rzeczypospolitej oraz sławie Kawalerii Polskiej, minister spraw wojskowych Józef Piłsudski, przekazując (...) serdeczne

109 Ibidem, t. 18.110 G. Krogulec, op. cit., s. 40.111 CAW, I.321.1, t. 6, Rozkaz nr 189 z 8 VII 1929; Rozkaz nr 520 z 5 IX 1929. Wówczas docierały życzenia i grzecznościowe telegramy, np. 8 VII 1929 telegramy z życzeniami od płk. Piotra Głogowskiego – szefa Gabinetu Wojskowego Prezydenta RP, Józefa Piłsudskiego – ministra spraw wojskowych, i gen. Aleksandra Litwinowicza − dowódcy DOK III.

78

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

żołnierskie życzenia dalszej ofi arnej pracy w zaszczytnej służbie Rzeczypospolitej, szef Szta-bu Głównego, gen. bryg. Janusz Gąsiorowski, gen. dyw. Kazimierz Sosnkowski, inspekto-rzy armii generałowie dywizji: Leon Berbecki i Edward Rydz-Śmigły. Pułk włożył wielki wysiłek w organizację święta i nadanie mu wyjątkowej oprawy. W przeddzień na dworcu kolejowym ofi cer służbowy witał gości i dysponował do podwód, którymi przybyli byli roz-wożeni na uprzednio przygotowane kwatery. O godz. 19.30 na rogatkach miasta Prezyden-ta RP Ignacego Mościckiego, powitali: dowódca pułku, płk dypl. Leon Strzelecki, dowódca DOK III, gen. Aleksander Litwinowicz, dowódca Brygady Kawalerii „Białystok”, płk LudwikKmicic-Skrzyński, oraz szwadron honorowy z rtm. Janem Bączkowskim na czele. Po przy-byciu do pułku, o godz. 20.00 z udziałem Prezydenta odbył się apel poległych. Następne-go dnia o godz. 10.00 Prezydent dokonał przeglądu pułku, po którym odprawiono polo-wą mszę świętą. Po nabożeństwie płk Franciszek Kleeberg, dowódca Brygady Kawalerii „Stanisławów”, wręczył płk. Strzeleckiemu urnę z ziemią z pola bitwy pod Krechowcami. Następnie przed Prezydentem odbył się przemarsz wszystkich pododdziałów biorących udział w święcie, m.in. harcerzy i członków Przysposobienia Wojskowego, który zakończyła defi lada pułku w galopie. W południe wydano obiad żołnierski, do którego zasiadł także prezydent Mościcki. W imieniu marsz. Józefa Piłsudskiego toast wzniósł jego reprezen-tant, gen. Kazimierz Fabrycy, przekazując (...) wyrazy uznania i życzenia dalszego świetnego rozwoju. Przemówienia zakończył Prezydent, wznosząc toast na cześć pułku. Po obiedzie Prezydent ze świtą wziął udział w przejażdżce po jeziorach. Wieczorem odbył się bankiet i raut. Perfekcyjnie przygotowane uroczystości były obszernie relacjonowane w prasie, transmitowane przez radio i zarejestrowane na taśmie fi lmowej112.

Niezwykle ważne w treści były też uroczystości rocznicowe obchodzone 23−24 lipca 1934 r., w związku z podjęciem przez władze miasta i powiatu decyzji o przemianowaniu Jeziora Białego na Krechowieckie w uznaniu zasług pułku włożonych w rozwój Augustowa. 23 marca 1934 r. płk Kmicic-Skrzyński przekazywał pułkowi powinszowanie (...) uznania zasług przez Wydział Powiatowy i Radę Miasta Augustowa, co znalazło wyraz nazwania Jeziora Białego – Jeziorem Krechowieckim113. 23 lipca 1934 r. pułk zrewanżował się, nadając miastu odznakę pułkową. Uroczystości rozpoczęły się o godz. 20.00 wręczeniem odznaki władzom miasta Augustowa, następnie odbył się uroczysty apel pułku, a po nim kolacja. 24 lipca o godz. 9.30 pułk stanął w szyku konnym, odprawiono nabożeństwo, a po nim odbyła się defi lada poprzedzona przemarszem pułkowych weteranów. O godz. 13.00 odbył się obiad żołnierski, o godz. 15.00 – przejażdżka statkiem, a o godz. 21.00 rozpoczął się raut. Uroczyście obchodzono także 20-lecie bitwy pod Krechowcami, na które przybyło wielu gości. 23 lipca 1937 r. o godz. 20.25 odbył się apel. 24 lipca o godz. 9.00 odprawiono nabo-żeństwo, o godz. 13.00 został wydany obiad w ujeżdżalni114.

Święto ustanowione na pamiątkę bitwy krechowieckiej starano się obchodzić dostojnie i dokładnie w jej rocznicę. Czasem jednak, ze względu na organizację brygadowego obozu

112 Ibidem, t. 17. Telegramy przesłali też: gen. bryg. Janusz Gąsiorowski, szef Sztabu Głównego – gen. dyw. Ka-zimierz Sosnkowski, inspektor armii – gen. dyw. Leon Berbecki, inspektor armii – gen. Edward Rydz Śmigły, i biskup polowy ks. Stanisław Gall. Zob. „Dziennik Białostocki” 1932, nr 196, s. 4; nr 205, s. 4; „Życie i Praca” 1932, nr 31, s. 4; nr 33, s. 4−8.113 J. Szlaszyński, A. Makowski, Augustów. Monografi a historyczna, Augustów 2007, s. 534–535.114 CAW, I.321.1, t. 14, Rozkaz nr 150 z 23 VII 1937; J. Szlaszyński, A. Makowski, op. cit., s. 534–535.

79

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

ćwiczebnego, uroczystość miała charakter polowy, ograniczając się jedynie do nabożeństwa odprawionego podczas ćwiczeń, np. 24 lipca 1925 r. w kaplicy Święta Woda w Wasilkowie. Czasem obchodzono je skromnie i w innym terminie, a na jego program składało się nabo-żeństwo żałobne za poległych, np. 5 lipca 1929 r.115, lub tylko apel, m.in. 23 lipca 1938 r., gdy o godz. 20.00 odbyła się uroczysta zbiórka, a już następnego dnia rano pułk wymaszerował na ćwiczenia116.

Swoje święta miały też poszczególne szwadrony: 13 stycznia, w rocznicę powstania świę-towały 1 i 2 szwadron, a 3 września, na pamiątkę bitwy pod Łaszczowem – 4 szwadron. Szczególnie uroczyście święta szwadronowe obchodzono 13 stycznia 1925 r. w 10. rocz-nicę powstania 1 i 2 szwadronu i zarazem pułku. W przeddzień ułani słuchali pogadanek na temat historii pułku, a w dzień święta uczestniczyli w nabożeństwie, po którym odbyła się defi lada przed najstarszymi żołnierzami pułku. Ich nazwiska umieszczono na tablicach w pododdziałach. Pięć lat później, w 15. rocznicę powstania pułku uroczystości odbyły się według tego samego scenariusza117.

Wyjątkową czcią otaczano pamięć poległych, zwłaszcza honorowego szefa pułku, płk. Bolesława Euzebiusza Mościckiego. Dzięki zabiegom władz wojskowych uzyskano zgodę na ekshumację jego zwłok i sprowadzenie do Polski. 29 lipca 1921 r. pluton zbiorczy pod do-wództwem ppor. Józefa Czapskiego wyruszył do granicy w celu eskortowania ciała śp. płk. Mościckiego. Każdy szwadron wystawił (...) najlepszych 10 koni gniadych, w pododdziałach wybrano (...) podofi cerów i ułanów najbardziej zasłużonych i dobrze jeżdżących. Przekazane na stacji kolejowej za Stołpcami ciało płk. Mościckiego, 19 sierpnia 1921 r. zostało przewie-zione w asyście honorowej do Augustowa. Dowódca pułku, mjr Zygmunt Podhorski, złożył raport doczesnym szczątkom pułkownika, po którym przy dźwiękach marsza pułkowego trumnę ze zwłokami przeniesiono przed frontem pododdziałów prezentujących broń i od-dających w ten sposób honory. Następnie umieszczono ją w kaplicy garnizonowej. Po uro-czystościach żałobnych w pułku, 22 sierpnia 1921 r. zwłoki umieszczono w przerobionym na kaplicę wagonie i w asyście plutonu honorowego ze sztandarem pod dowództwem rtm. Czesława Chmielewskiego przewieziono do Warszawy118. Uroczysta ceremonia pogrzebowa w stolicy odbyła się 24 sierpnia. Na dworcu kolejowym trumnę ze zwłokami płk. Mościc-kiego powitał komendant garnizonu gen. Stefan Suszyński, były dowódca krechowieckiego pułku. Następnie, po eksportacji, umieszczoną na lawecie trumnę przewieziono do kościoła pw. Świętego Krzyża. Na schodach świątyni kondukt pogrzebowy powitał marsz. Józef Pił-sudski z licznymi przedstawicielami rządu, wojska, instytucji i organizacji. Trumnę przy-kryły liczne wieńce, wśród których wyróżniały się symboliką: wieniec od marsz. Piłsudskie-go, wieniec z kwiatów i kłosów zbóż zebranych z krechowieckich pól oraz wieniec uwity przez mieszkańców ziemi mińskiej. Płk Bolesław Mościcki został pośmiertnie odznaczony Krzyżem Złotym Orderu Wojennego Virtuti Militari. Jego zwłoki złożono w podziemiach kościoła Świętego Krzyża. Od uroczystości pogrzebowych pułk przyjął i stosował w nazwie imię płk. Bolesława Mościckiego, honorowego szefa. 19 lutego, w rocznicę jego śmierci,

115 O święcie pamiętały najwyższe władze: 8 VII dotarły telegramy z życzeniami od płk. P. Głogowskiego – szefa Gabinetu Wojskowego Prezydenta RP, Józefa Piłsudskiego – ministra spraw wojskowych, i gen. A. Litwinowicza.116 CAW, I.321.1, t. 14, Rozkaz nr 150 z 23 VII 1937; t. 15, Rozkaz nr 153 z 22 VII 1938.117 Ibidem, t. 1, Rozkaz nr 518 z 3 IX 1921; t. 2, Rozkaz nr 12 z 12 I 1921; t. 7, Rozkaz nr 10 z 11 I 1930.118 Ibidem, t. 1, Rozkaz nr 486 z 2 VIII; Rozkaz nr 497 z 13 VIII 1921.

80

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

odbywało się nabożeństwo żałobne, w którym pułk uczestniczył całym stanem (...) na placu koszarowym przy broni. Podobnie nabożeństwo żałobne w jego intencji było odprawiane w kościele Świętego Krzyża w Warszawie119. Podczas każdej większej uroczystości przy stole obok dowódcy pułku zawsze pozostawiano wolne miejsce. 1 lutego 1928 r. podjęto decyzję o gromadzeniu fotografi i płk. Mościckiego i na wniosek por. rez. Wacława Komorowskiego postanowiono zamówić u Jerzego Kossaka jego portret w mundurze I Korpusu Polskiego z amarantową wstążeczką i odznaczeniami koalicyjnymi120.

Jednym z wyjątkowych przejawów zespolenia i szczególnej więzi był udział w pogrzebach zmarłych ofi cerów pułku. Od 13 do 15 stycznia 1936 r. w Nieświeżu przebywała delegacja pułku na pogrzebie ks. Albrechta Radziwiłła121. 24 kwietnia 1936 r. delegacja na czele z płk. Karolem Bokalskim, w składzie: porucznicy Wincenty Chrząszczewski i Jan Kościa, oraz st. wachm. Antoni Sitnik i wachm. Józef Woźniak uczestniczyła w Poznaniu w pogrzebie byłego dowódcy, płk. dypl. Mariana Słonińskiego122. Troską otaczano także mogiły zmar-łych i poległych na służbie, pochowanych na augustowskim cmentarzu, których upamięt-niano jednakowym w formie nagrobkiem. Podczas uroczystych nabożeństw z okazji świąt zawsze zanoszono modlitwy za zmarłych i poległych. W ich intencji codziennie odmawiano „Anioł Pański”123.

Szacunkiem otaczano także siedmiu żołnierzy służących nieprzerwanie w pułku od po-czątku jego istnienia. W pododdziałach wykonano plansze, na których wypisano nazwi-ska: rotmistrzów Edwarda Milewskiego, Jana Litewskiego, Aleksandra Wojciechowskiego i Feliksa Kopcia, oraz starszych wachmistrzów: Bolesława Kruszewskiego, Antoniego Niko-dy i Antoniego Sitnika. W czasie świąt i przysięgi defi lowały przed nimi pododdziały124. 1 stycznia 1935 r. ppłk Jan Litewski oraz starsi wachmistrzowie Bolesław Kruszewski i Anto-ni Sitnik otrzymali odznaki za 20 lat nieprzerwanej służby w krechowieckim pułku125.

Krechowiacy utrzymywali więź z mieszkańcami Osady Krechowieckiej oraz zdemobi-lizowanymi żołnierzami pułku. W 1921 r. spontanicznie zawiązało się Towarzystwo Byłych Ułanów Krechowieckich, którego zadaniem było materialne wsparcie osadników (...) na osadzie krechowieckiej. Jego prezesem został Aleksander Mazaraki. 24 lipca 1930 r., w cza-sie święta pułkowego, walne zebranie ofi cerów podjęło inicjatywę gen. Suszyńskiego powo-łania zrzeszenia Koło Dawnych Ofi cerów Pułku Ułanów Krechowieckich. 15 grudnia 1930 r.zebrało się 23 dawnych ofi cerów i ofi cerów rezerwy, którzy (...) choć obecnie znajdują się w warunkach życia cywilnego, to jednak uważają za swój obowiązek dbać o sprawy związane z 1 PUŁ: pomoc osadnikom znajdującym się w ciężkich warunkach w osadzie krechowiec-kiej, obowiązek fi nansowego wsparcia przy wydaniu historii pułku, wspieranie klubu pułko-wego, pomoc przy powstawaniu pomnika, który ma stanąć na polu bitwy krechowieckiej126.

119 J. Szlaszyński, A. Makowski, op. cit., s. 535–536.120 Były ofi cer pułku, ks. Albrecht Radziwiłł na początku 1928 wystawił w leśniczówce Dub pomnik płk. B. Mo-ścickiemu. Zob. CAW, I.321.1, t. 1, Rozkaz nr 479 z 26 VII 1921; Rozkaz nr 497 z 13 VIII 1921; Rozkaz nr 486 z 2 VIII 1921.121 Ibidem, t. 13, Rozkaz nr 8 z 11 I 1936.122 Ibidem, Rozkaz nr 92 z 24 IV 1936.123 Ibidem, t. 1, Rozkaz nr 491 z 7 VIII 1921.124 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 8 z 8 I 1925.125 „Życie i Praca” 1935, nr 2, s. 6.126 CAW, I.321.1, t. 18.

81

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

Przewodniczącym Rady Koła został gen. Stefan Suszyński, a w jej skład weszli; płk Feliks Dziewicki, ppłk Jerzy Bardziński, mjr Antoni Bogusławski i ppłk Józef Mielęcki. Zarząd tworzyli: mjr Tadeusz Jełowicki, rtm. Karol Dowgiałło, rtm. Aleksander Wojciechowski, rtm. Albrecht Zamoyski i por. Stefan Barylski. Koło Dawnych Ofi cerów 1 Pułku w War-szawie powołało także Komitet Przyjaciół Pułku. 12 lutego 1931 r. przyjęto, że miejscem spotkań będzie hotel „Bristol” w pierwszą sobotę każdego miesiąca o godz. 21.00127.

2 stycznia 1934 r. podjęto rezolucję założenia Koła Krechowiaków, powołując komitet organizacyjny na czele z płk. Podhorskim. Stowarzyszenie zostało zarejestrowane w 1935 r., natomiast istniejące Koło Dawnych Ofi cerów Pułku Ułanów Krechowieckich stało się jego autonomiczną sekcją. Koło stawiało sobie za cel zachowanie, pielęgnowanie i krzewienie tradycji pułkowej, utrzymywanie więzów koleżeńskich i samopomoc oraz dokumentowanie i wzbogacanie zbiorów muzeum pułkowego. Jednym z przejawów szczególnego zespolenia wszystkich ułanów pułku stała się obowiązkowa obecność delegacji pułku na ich pogrze-bach128. W spisie członków Koła z 1936 r. widnieją 644 nazwiska129.

Chcąc utrwalić pamięć o wyjątkowo chlubnych czynach pułku i w ich duchu wychowy-wać młodych żołnierzy, założono muzeum pułkowe, gromadząc w nim wiele cennych eks-ponatów, m.in. kurtkę mundurową, w której poległ w krechowieckiej bitwie por. Władysław Zboromirski. 7 lipca 1936 r. płk Bokalski stwierdził, że kurtka (...) będzie dla przyszłych mło-dych żołnierzy pułku widocznym przykładem jak poświęcali życie dla Ojczyzny Jej najlepsi synowie130. Żołnierze obowiązkowo w ramach zajęć wychowawczych zapoznawali się z mu-zeum i jego eksponatami. Potwierdzeniem przywiązywania wielkiej wagi do kultywowania tradycji pułku było rzetelne opracowanie i wydanie jego monografi i, autorstwa rotmistrzów Władysława Dziewanowskiego i Jana Litewskiego. Praca, wydana w 1932 r., była wręczana wzorowym żołnierzom odchodzącym do rezerwy. W następnym roku zaczęto wydawać ga-zetkę „Krechowiacy o sobie”131. Ofi cerowie występowali w innych jednostkach z prelekcja-mi na temat historii pułku. 20 i 21 lutego 1935 r. ppłk Jan Litewski, na specjalne zaproszenie, miał w Poznaniu odczyty na temat bitwy pod Komarowem132.

Wielką wagę przywiązywano w pułku do obchodów świąt państwowych. W ich wigilię w pododdziałach odbywały się pogadanki tematyczne, następnego zaś dnia ułani uświetniali nabożeństwa i uroczystości miejskie, które z reguły przebiegały według jednolitego scenariu-sza. Począwszy od 1922 r. w Augustowie uroczyście, z udziałem wojska, obchodzono rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja. W przeddzień święta po południu odbywały się w pododdzia-łach pogadanki na temat znaczenia konstytucji i roli oświaty w życiu człowieka. 3 maja pod-oddziały w szyku konnym udawały się do miasta, gdzie w kościele lub na rynku o godz. 10.00 była odprawiana polowa msza święta. Po niej odbywała się defi lada, a po południu pluton trębaczy dawał koncert w parku. 2 maja 1925 r., w przeddzień święta, także o godz. 19.30 plu-ton trębaczy odegrał w mieście capstrzyk, a 3 maja o godz. 5.30 pobudkę. Wieczorem 3 maja o godz. 20.00 w teatrze ułańskim teatr pułkowy przedstawił dwie jednoaktowe komedie133.127 Ibidem.128 Ibidem, t. 13, Rozkaz nr 8 z 11 I 1936; Rozkaz nr 92 z 26 IV 1936.129 Ibidem, t. 18.130 Ibidem.131 Ibidem, t. 16, Rozkaz nr z 7 VII 1936.132 Ibidem, t. 12, Rozkaz nr 17 z 7 II 1935.133 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 122 z 2 V 1925.

82

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Począwszy od 1926 r. obchodzono także uroczystości związane z 11 listopada. Tego dnia w 1926 r. odprawiono nabożeństwo w kościele parafi alnym, po nim odbyła się defi lada, a po południu w pododdziałach zorganizowano rocznicowe pogadanki134. Szczególne dla krechowiaków było święto 11 listopada 1938 r., ostatnie w niepodległej Polsce, związane z wręczeniem licznych odznaczeń. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski otrzymał ppłk Jan Litewski, srebrny Krzyż Zasługi – kpt. lek. Michał Borajkiewicz, rtm. Tomasz Mineyko i por. Hipolit Żarski, brązowy – por. Jerzy Rożałowski135.

Ułani uświetniali nabożeństwa z okazji rocznic powstań narodowych: styczniowego i listopadowego136. 22 stycznia, rokrocznie, dowódcy pododdziałów prowadzili pogadanki tematyczne dla żołnierzy, a wyznaczone pododdziały uczestniczyły w uroczystym nabo-żeństwie137. 28 listopada wieczorem trębacze przy świetle pochodni odgrywali capstrzyk w mieście, następnego dnia zaś pododdziały uczestniczyły w mszy świętej138. 13 stycznia 1928 r. pododdział honorowy uczestniczył w Szczebrze w pogrzebie weterana powstania styczniowego139.

Charakter świąt miały też obchody 6 i 15 sierpnia, świętowanego jako Dzień Żołnierza. Epizodycznie obchodzono także wiele innych okoliczności. 2 listopada 1925 r. pułk uczestni-czył w mszy żałobnej w związku z uroczystym pogrzebem „Nieznanego Żołnierza”140. 16 grud-nia 1926 r. delegacja pułku wzięła udział w nabożeństwie żałobnym za prezydenta Gabriela Narutowicza odprawionym w kościele parafi alnym141. 20 marca 1929 r. odbyły się pogadanki w pododdziałach w związku ze śmiercią marsz. Focha, a 24 marca żołnierze wzięli udział w nabożeństwie w jego intencji142, 11 października 1929 r. zaś we mszy świętej z okazji 150. rocznicy śmierci gen. Kazimierza Pułaskiego143. 9 lutego 1930 r. z racji 10. rocznicy zaślubin z morzem odprawiono w pułku nabożeństwo, po którym rtm. Adam Sołtan wygłosił oko-licznościowe przemówienie. Wieczorem w sali Foksa zorganizowano uroczystą akademię. Pułk wysłał także pod komendą mjr. Bolesława Kentro delegację na uroczystości do Gdyni, które odbyły się 23 lutego 1930 r.144.

W krechowieckim pułku silnie zakorzeniony był kult niepodległości i jej głównego twór-cy. 2 października 1921 r. odprawiono dziękczynne nabożeństwo za Naczelnego Wodza, na którego nie udał się zamach145. W kolejnych latach w dniu imienin Marszałka odbywały się w pododdziałach pogadanki na temat jego życia i działalności, np. 19 marca 1925 r. ppor. Wincenty Chrząszczewski wygłosił odczyt: „Marszałek Józef Piłsudski jako wódz Armii Narodowej, jej twórca i zwycięski wódz w walce o granice Najjaśniejszej Rzeczypo-spolitej”146.

134 Ibidem, t. 3, Rozkaz nr 314 z 10 XI 1926.135 Ibidem, t. 15, Rozkaz nr 224 z 10 XI 1938.136 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 21 z 21 I 1925.137 Ibidem, t. 6, Rozkaz nr 19 z 20 I 1929.138 Ibidem, t. 7, Rozkaz nr 328 z 27 XI 1930.139 Ibidem, t. 5, Rozkaz nr 43 z 12 II 1928.140 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 301 z 29 X 1925.141 Ibidem, t. 3, Rozkaz nr 349 z 15 XII 1926.142 Ibidem, t. 6, Rozkaz nr 82 z 24 III 1929.143 Ibidem, Rozkaz nr 269 z 11 X 1929.144 Ibidem, t. 3, Rozkaz nr 349 z 15 XII 1926; t. 6, Rozkaz nr 269 z 11 X 1929; t. 7, Rozkaz nr 39 z 9 II 1930.145 Ibidem, t. 1, Rozkaz nr 546 z 1 X 1921.146 Ibidem, t. 2, Rozkaz nr 77 z 18 III 1925.

83

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

W czasie zamachu majowego pułk prowadził przewidziane programem szkolenie, reali-zując od 10 do 15 maja 1926 r. ostre strzelanie. W pułkowym rozkazodawstwie nie ma żad-nych informacji o zamiarze opowiedzenia się po którejkolwiek ze stron zamachu majowego. Jedynym jego odzewem był rozkaz do żołnierzy Józefa Piłsudskiego, odczytany 22 maja 1926 r.147. Fakty te, a także późniejsze stosunki przeczą niektórym twierdzeniom, jakoby pułk zamierzał opowiedzieć się po stronie rządowej, za co Piłsudski miał być rzekomo ob-rażony na krechowiaków. W relacjach możemy dostrzec „akuratność” i wzajemny szacu-nek. Świadczy o tym choćby to, że w 1926 r. minister spraw wojskowych przysłał do pułku depeszę z życzeniami z okazji rocznicy bitwy krechowieckiej148. W dalszym ciągu w dniu imienin Marszałka organizowano pogadanki i odprawiano nabożeństwa. Nie przeszkadzało to, by 13 maja 1927 r., w rocznicę zamachu majowego w kościele garnizonowym odprawić (...) nabożeństwo żałobne za ofi cerów i szeregowych poległych w roku ubiegłym w Warsza-wie149. W trakcie zamachu majowego zginął bowiem por. Kazimierz Giżycki z krechowiec-kiego pułku, będący wówczas słuchaczem Wyższej Szkoły Wojennej, opowiadającej się po stronie rządu. Sposób świętowania imienin Marszałka nie zmienił się w kolejnych latach. 18 marca 1928 r. o godz. 7.00 pluton trębaczy wyruszał do miasta, grając utwory patriotycz-ne. O godz. 9.00 pułk uczestniczył w nabożeństwie w kościele. Po nim odbyła się defi lada. O godz. 16.30 trębacze dali koncert na rynku, a o godz. 19.30 odbyło się przedstawienie teatralne poprzedzone przemówieniem dowódcy garnizonu150.

Po śmierci Marszałka żałoba w pułku obowiązywała do 25 czerwca. Flagi przepasane kirem opuszczono do połowy masztu. Żołnierze mieli obowiązek powstrzymania się od zabaw. Po modlitwie porannej odmawiali apel: Marszałek Polski umarł, ale żyje duchem w sercach naszych i żyć będzie wiecznie, pamiętajmy i czyńmy wszystko, aby zgodnie z jego nakazem utrwalić wielkość i chwałę Polski151. Uroczyste nabożeństwo żałobne odprawiono 17 maja 1935 r. W pierwszą rocznicę śmierci, 11 maja 1936 r. na uroczystości pogrzebo-we do Wilna pojechała delegacja pułku z pocztem sztandarowym, a 12 maja odbyły się nabożeństwa w kościele i synagodze. Pododdziały występowały w umundurowaniu świą-tecznym, ofi cerowie z bronią boczną przywdziewali opaski żałobne, fl agi opuszczono do połowy, obowiązywał zakaz zabaw. Także w kolejnych latach w rocznicę śmierci odbywały się uroczystości żałobne poświęcone Marszałkowi152.

Począwszy od 1 lutego 1929 r. obchodzono także imieniny Prezydenta Rzeczypospoli-tej, na które składały się nabożeństwo w jego intencji i pogadanki tematyczne. Od 1938 r., 18 marca obchodzono także imieniny marsz. Edwarda Rydza-Śmigłego153.

Pułk, powszechnie uważany za elitarny, cieszył się wyjątkową sławą. Jego honorowe członkostwo przyjął m.in. minister spraw wojskowych, gen. Władysław Sikorski. 2 maja

147 Ibidem, t. 3, Rozkaz nr 147 z 27 V 1926.148 Ibidem, Rozkaz nr 211 z 30 VII 1926.149 Ibidem, t. 4, Rozkaz nr 132 z 12 V 1927.150 Ibidem, t. 5, Rozkaz nr 76 z 16 III 1928; ibidem, t. 7, Rozkaz nr 77 z 18 III 1930; ibidem, t. 14, Rozkaz nr 60 z 18 III 1937.151 Ibidem, t. 12, Rozkaz z 17 V 1926.152 Ibidem, t. 12, strona nienumerowana; t. 13, Rozkaz nr 106 z 9 V 1936; t. 15, Rozkaz nr 97 z 10 V 1938; t. 14, Rozkaz nr 100 z 10 V 1937.153 Ibidem, t. 6, Rozkaz nr 31 z 31 I 1929.

84

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

1932 r. honorową odznakę pułku, od delegacji w składzie: płk Leon Strzelecki, mjr Tadeusz Mikke i por. Tomasz Mineyko, otrzymał w Belwederze prezydent Ignacy Mościcki154.

Wyjątkowa sława pułku sprawiała, że wizytowały go najwyższe w państwie osobistości, m.in. marsz. Józef Piłsudski oraz prezydenci Rzeczypospolitej: Stanisław Wojciechowski i Ignacy Mościcki.

Prezydent Wojciechowski odwiedził pułk 11 października 1923 r. W Bargłowie został przywitany przez starostę augustowskiego Tadeusza Giedroycia, następnie przesiadł się z samochodu do powozu i otoczony banderią przyjechał do Augustowa. Głowę państwa po-witał w mieście burmistrz Antoni Antoniewicz, w krótkim słowach podkreślając znaczenie historyczne Augustowa i kończąc okrzykiem: Pan Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej niech żyje. Głos zabrał rejent Władysław Smoleński, weteran powstania styczniowego, oraz – w imieniu gminy żydowskiej – rabin Izaak Kossowski. Orkiestra odegrała hymn narodowy, a prezydent, otoczony przez szwadron honorowy, udał się do kościoła, gdzie uczestniczył w nabożeństwie. W koszarach spożył śniadanie, po którym udał się do Suwałk155. 28 wrze-śnia 1929 r. Augustów po raz pierwszy odwiedził prezydent Ignacy Mościcki. O god. 10.30, przed bramą triumfalną ustawioną u zbiegu ulic Krakowskiej (Wojska Polskiego) i Rynku, dostojnego gościa powitali przedstawiciele władz miejskich i powiatowych, duchowieństwo katolickie i żydowskie, delegacja pułku, młodzież wraz z nauczycielami, przedstawiciele or-ganizacji. Po przemówieniu burmistrza Piotra Halickiego prezydent przeszedł przez szpaler, obsypywany kwiatami, a następnie w asyście szwadronu honorowego został przewieziony do koszar, gdzie obejrzał zawody hippiczne, wziął udział w bankiecie i o godz. 15.00 wyje-chał z Augustowa pożegnany przy bramie triumfalnej156.

Więzi pułku z miastem były silne. Krechowiacy stanowili nie tylko jego świąteczną ozdobę, lecz także uczestniczyli w wielu pracach na rzecz miasta, m.in. w uporządkowa-niu cmentarza, robotach przy zagospodarowaniu stadionu szkolnego i budowie stadionu miejskiego. Jednostka dawała pracę augustowianom zarówno dostawcom towarów, jak też rzemieślnikom i robotnikom wykonującym różne prace na terenie koszar. Pułk był otwar-ty wobec mieszkańców, włączając się w wiele społecznych przedsięwzięć oraz organizując je sam. Na przykład, z inicjatywy dowództwa pułku, starosta powiatu organizował „Dni Konia” − rodzaj rejonowych przeglądów i pokazów. Podczas pokazu urządzonego 28 wrze-śnia 1937 r. na targowicy miejskiej odbyły się zawody podkuwania koni przez osoby cywilne i wojskowych. Przy dźwiękach pułkowej orkiestry prezentowano najlepsze zaprzęgi, któ-rych właściciele otrzymali nagrody i wyróżnienia. 18 maja 1939 r. z okazji obchodów „Tygo-dnia Obrony Przeciwlotniczej” odbył się pokaz dla cywilów. Zawody w pułku rozgrywano przy dość znacznej widowni, którą stanowili mieszkańcy miasta i goście pułku, np. 3 maja 1937 r. konkurs hippiczny oglądało 2000 widzów157. Najlepszym dowodem przywiąza-nia augustowian do Pułku było ufundowanie ze składek lokalnej społeczności i uroczyste wręczenie pułkowi 30 lipca 1939 r., w obliczu zagrożenia wojennego, 4 ciężkich karabinów maszynowych158.154 J. Szlaszyński, A. Makowski, op. cit., s. 541.155 „Dziennik Białostocki” 1923, nr 242, s. 4.156 Ibidem 1929, nr 276, s. 4.157 CAW, I.321.1, t. 7, Rozkaz nr 126 z 17 V 1930; „Nasz Głos” 1937, nr 10, s. 121.158 „Nasz Głos” 1939, nr 5/6, s. 54; „Echo Szkolne” 1939, maj–czerwiec, s. 33; J. Szlaszyński, A. Makowski, op. cit., s. 541.

85

J. SZLASZYŃSKI: 1 PUŁK UŁANÓW KRECHOWIECKICH W AUGUSTOWIE (1921–1939)

Obecność pułku w Augustowie wywarła ogromny wpływ na wewnętrzny i zewnętrzny obraz miasta, przyczyniając się przede wszystkim do jego promocji w krajowych środowi-skach opiniotwórczych. Krechowiacy cieszyli się estymą i szacunkiem miejscowej społecz-ności, dumnej, że może posiadać na swoim terenie elitarny pułk jazdy.

W związku z nasileniem agresywnej polityki Niemiec wobec Polski, w marcu 1939 r. przeprowadzono częściową mobilizację oraz postawiono w stan pogotowia pododdziały w przygranicznych dywizjach piechoty i brygadach kawalerii, w garnizonie augustowskim – szwadron ułanów 1 pułku159. W wyniku mobilizacji alarmowej zarządzonej 23 sierpnia i rozpoczętej następnego dnia, pułk szybko uzyskał normy przewidziane etatem, a nadwyż-ki mobilizacyjne skierowano do szwadronu zapasowego w Białymstoku. Pułk mobilizował dodatkowo szwadron pionierów, samodzielny pluton cekaemów i kolumnę taborową160. Mobilizację zakończono 25 sierpnia przeglądem pułku dokonanym przed jego dowódcą, ppłk. J. Litewskim161.

Po napaści Niemiec na Polskę 1 września 1939 r. szwadrony pułku zajęły pozycje osło-nowe na zachód od Augustowa, które o godz. 18.00 przekazały pododdziałom 3 pułku pie-choty Korpusu Ochrony Pogranicza, w godz. 23.30–24.00 opuściły koszary w Augustowie i wyruszyły na pozycje wyjściowe wyznaczone przez dowódcę Suwalskiej Brygady Kawale-rii, w której skład wchodził pułk.

SUMMARY

Jarosław Szlaszyński, Krechowiecki 1st Cavalry Brigade (1921–1939)

In 1921, Augustów was designated as a garrison for Krechowiecki 1st Cavalry Brigade. As the only in the reborn Polish Army, this brigade fought with all three partitioning powers on one day 24th July, 1917. Th en, the brigade became famous in the Polish-Bolshevik war in 1920. It lost 187 soldiers in the fi ghts for the independence. Gaining 87 War Orders of Virtuti Militari, 650 Crosses of Valor and decorating the regimental banner with the Silver Cross of Order of Vir-tuti Military, which were made on 20th March 1921 evidenced about their prowess and value. Th is brigade was commonly regarded as an elite unit, the service was treated as a special honor, many offi cers wanted to serve there, distinguished offi cers and offi cer cadets were sent to this brigade. Seven generals and many distinguished offi cers came from its ranks. Both offi cers and non-com-missioned offi cers shown their high qualifi cations and morale. Fighting traditions, continuous work and educational training, internal and external competition in the fi eld of training and sport, especially horse riding, developed a krechowiak type i.e. a cavalryman of a special sense of duty, reliable for service, camaraderie and mutual solidarity. Th e brigade enjoyed its exceptional esteem. General Władysław Sikorski, the former minister of war, received his honorary member-ship in 1925. On 2nd May, 1932, president Ignacy Mościcki gained an honorary shield of this bri-gade. Th e unique character of the brigade made that it was visited by the most important persons in the country, including marshal Jozef Pilsudski, and the presidents Stanislaw Wojciechowski and

159 S. Buczyński, Suwalszczyzna 1939–1944, Warszawa 1991, s. 12–13.160 B. Królikowski, op. cit., s. 168.161 G. Krogulec, op. cit., s. 14.

86

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Ignacy Moscicki. Th e brigade maintained relations links with the city. Krechowiacy were not only its festive decoration during celebrations and national holidays, but also participated in many pro-jects for Augustów. Th e unit gave a job both suppliers of goods and craft smen and laborers perfor-ming various works in the barracks. Th e brigade was opened to residents, including a number of social initiatives, projects and organizing them itself. Th e presence of this brigade in Augustów had an enormous impact on the internal and external image of the city, contributing primarily to the promotion of national opinion communities. Krechowiacy enjoyed the esteem and respect of the local community, which was proud that can have on its terrain an elite riding brigade.

РЕЗЮМЕ

Ярослав Шляшиньски, 1-й креховетский уланский полк в Августове (1921–1939 гг.)

В 1921 г. Августов стал гарнизоном 1-го креховетского уланского полка. На протяжении одного дня 24 июля 1917 г. полк сражался со всеми тримя захватчиками. Позже полк покрыл себя славой во время польско-советской войны 1920 г. В боях за независимость полк потерял 187 чел. O мужестве уланов свидетельствует тот факт, что 87 из них удостоились честью быть награждёнными Крестом Военного Ордена Виртути Милитари, а 650 были награждены Крестом Храбрости. 20 марта 1921 г. маршал Юзеф Пилсудский вручил полковое знамя с Серебряным Крестом Ордена Виртути Милитари.

Полк считался элитным формированием, а служба в нём рассматривалась как высокая честь. Многие офицеры мечтали о том, что бы быть направленными в этот полк, но только самые лучшие могли там служить. В рядах полка служило немало талантливых командиров. Офицеры и унтер-офицеры отличались высокими моральными и профессиональными качествами. Боевые традиции, воспитательная и учебная работа, внутреннее и внешнее соперничество в области учебной и спортивной подготовки, в особенности конного спорта – это черты, которые сформировали тип креховетского улана и кавалериста, который отличался особенным чувством долга, добросовестным отношением к службе и солидарностью.

Полк имел особое уважение у военных и гражданских лиц. Среди почётных членов полка можна назвать министра военных дел ген. Владислава Сикорского. 2 мая 1932 г. почётную полковую награду получил президент Игнаций Мостицкий. В полку с визитом побывали маршал Ю. Пилсудский и президенты И. Мостицкий и Станислав Войтеховский.

Полк поддерживал очень сильные контакты с горожанами. Уланы не только своим присутствием „украшали” улицы города во время национальных праздников, но, также, и участовали во многих мероприятиях в Августове. Благодаря полку находили занятие и работу не только поставщики товаров, но и ремесленники работающие на территории казарм. Присутствие уланов в Августове повлияло на внешний и внутренний облик города, благоприятствовало созданию позитивного образа Августова, делало его известным в стране. Гражданское население с уважением относилось к креховетским уланам, считало их своей гордостью и радовалось, что имеет свой элитный кавалерийский полк.

87

HENRYK ZDZISŁAW FIGURA

ODRACZANIE SŁUŻBY WOJSKOWEJ W LATACH 1918–1950 W ŚWIETLE DOKUMENTÓW NORMATYWNYCH

Rozważania różnych aspektów naszych dziejów ojczystych po odzyskaniu niepodległo-ści w 1918 roku bardzo często obejmują okres dwudziestolecia międzywojennego, traktując go jako pewną zamkniętą całość. Takie podejście do tej problematyki znajduje uzasadnienie w faktach historycznych. Po przegranej wojnie obronnej w 1939 roku terytorium Rzeczypo-spolitej Polskiej znalazło się we władaniu dwóch wrogich sąsiednich potęg – hitlerowskich Niemiec i Związku Sowieckiego, a jej najwyższe władze znalazły się na terytorium państw sojuszniczych. Ich oddziaływanie na wypadki w kraju zostało mocno ograniczone. Natural-ną konsekwencją takiego stanu faktycznego była ograniczona możliwość stosowania aktów normatywnych, ustanowionych w dwudziestoleciu międzywojennym, przez legalne władze państwowe na emigracji. Egzekwowanie obowiązku służby wojskowej od obywateli polskich znajdujących się na okupowanych terytoriach, stało się niemożliwe. W tym zakresie nastą-piła przerwa trwająca kilka lat. W miarę wyzwalania ziem polskich spod okupacji Niemiec następowało instalowanie na nich nowej władzy państwowej sprzymierzonej ze Związkiem Sowieckim, przy wydatnej pomocy jego sił zbrojnych oraz organów bezpieczeństwa wewnętrz-nego, a dotychczasowe legalne władze II Rzeczypospolitej nadal pozostawały na emigracji, aż do cofnięcia im uznania przez państwa sojusznicze. W ówczesnych realiach politycznych ich powrót do ojczystego kraju nie był możliwy bez narażenia się na surowe represje.

Mając na względzie przedmiot rozważań objętych treścią niniejszego artykułu, uzasadnio-ne jednak jest objęcie nimi lat określoneych w jego tytule. Za zasadnością takiego nakreślenia przedziału czasowego przemawia obowiązywanie do końca tego okresu regulacji prawnych ustanowionych przed II wojną światową, normujących analizowaną problematykę. Regu-lacje te, w zakresie objętym rozważaniami artykułu, nie zostały nawet zmienione dekretem z 19 lutego 1945 r. „O zmianie ustawy z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku wojskowym” („Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” 1945, nr 8, poz. 37). Znowelizowana nim ustawa z 1938 roku została uchylona dopiero w 1950 roku1 i do tego czasu ona stanowiła

1 Ustawa z dnia 4 lutego 1950 r. o powszechnym obowiązku wojskowym, „Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Pol-skiej” (dalej – Dz. U.) 1950, nr 6, poz. 46, art. 112.

88

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

prawną podstawę egzekwowania obowiązku służby wojskowej od obywateli polskich przez nową władzę państwową.

Artykuł powstał na podstawie regulacji prawnych zawartych w aktach normatywnych obowiązujących w czasie objętym zakresem rozważań. Analizą nie została objęta praktyka kształtująca się w nakreślonym przez autora przedziale czasowym, gdyż nie było to jego celem. Problematyka stanowiąca przedmiot rozważań artykułu została uregulowana usta-wami, lecz do uregulowania niektórych problemów ustawodawca upoważnił ministrów kierujących poszczególnymi resortami państwowymi. Z tego względu, tam gdzie to było konieczne, autor odwoływał się do aktów wykonawczych wydanych na podstawie upoważ-nień ustawowych. W latach 1918–1950 analizowaną problematykę regulowały:

1) Tymczasowa ustawa o powszechnym obowiązku służby wojskowej z dnia 25 paździer-nika 1918 roku (dekret Rady Regencyjnej), „Dziennik Praw Królestwa Polskiego” 1918, nr 13, poz. 28 (dalej – tymczasowa ustawa z 1918 roku),

2) Dekret w sprawie niektórych zmian w tymczasowej ustawie o powszechnym obowiązku służby wojskowej (dekret Naczelnika Państwa), „Dziennik Praw Państwa Polskiego” 1919, nr 8, poz. 119 (dalej – dekret z 1919 roku),

3) Ustawa z dnia 20 lutego 1920 roku w przedmiocie kar za pogwałcenie przepisów, doty-czących powszechnego obowiązku służby wojskowej, „Dziennik Ustaw Rzeczypospoli-tej Polskiej” 1920, nr 20, poz. 104 (dalej – ustawa z 1920 roku),

4) Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku służby wojskowej, „Dzien-nik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” 1924, nr 61, poz. 609 (dalej – ustawa z 1924 roku),

5) Rozporządzenie wykonawcze Ministra Spraw Wojskowych w porozumieniu z ministra-mi: Spraw Wewnętrznych, Zagranicznych, Sprawiedliwości, Skarbu, Kolei, Wyznań Re-ligijnych i Oświecenia Publicznego, Rolnictwa i Dóbr Państwowych, Przemysłu i Han-dlu z dnia 21 marca 1925 r. do ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej z dnia 23 maja 1924 r. (Dz. U. R. P. Nr 61, poz. 609), „Dziennik Ustaw Rzeczypospoli-tej Polskiej” 1925, nr 37, poz. 252 (dalej – rozporządzenie wykonawcze z 1925 roku,

6) Rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 11 stycznia 1928 r. w spra-wie zmian i uzupełnień niektórych postanowień ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej, „Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” 1928, nr 4, poz. 26 (dalej – nowela z 1928 roku),

7) Ustawa z dnia 17 marca 1933 r. o zmianie ustawy z dnia 23 maja 1924 r. o powszech-nym obowiązku wojskowym, „Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” 1933, nr 36, poz. 299 (dalej – nowela z 1933 roku),

8) Ustawa z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku wojskowym, „Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej” 1938, nr 25, poz. 219 (dalej – ustawa z 1939 roku),

9) Rozporządzenie ministrów: Spraw Wojskowych, Spraw Wewnętrznych i Opieki Społecznej z dnia 7 lutego 1939 r. wydane w porozumieniu z ministrami: Spraw Za-granicznych, Skarbu, Sprawiedliwości, Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicz-nego, Rolnictwa i Reform Rolnych oraz Komunikacji w sprawie wykonania ustawy z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku wojskowym, „Dziennik Ustaw

89

H. FIGURA: ODRACZANIE SŁUŻBY WOJSKOWEJ W LATACH 1918–1950...

Rzeczypospolitej Polskiej” 1939, nr 20, poz. 131 (zwane dalej – rozporządzenie wy-konawcze z 1939 roku).

Ustawa z 1924 roku do wejścia w życie noweli z 1928 roku, co nastąpiło z dniem jego ogłoszenia, tj. 13 stycznia 1928 roku, nosiła nazwę Ustawa o powszechnym obowiązku służby wojskowej. Wskazana nowela zmieniła ją na Ustawę o powszechnym obowiązku wojskowym. Wystąpiła zatem sytuacja, w której ten sam akt normatywny miał dwie nazwy. Zdaniem autora, do zdarzeń mających miejsce przed wejściem w życie noweli z 1928 roku należało stosować nazwę ustawy w brzmieniu pierwotnym, później zaś nazwę zmienioną. Takie też nazwy autor stosował w opracowanym tekście. Stosowanie w nim podwójnego nazewnic-twa tego samego aktu normatywnego nie jest przeoczeniem autora, lecz świadomym dzia-łaniem, będącym następstwo rozwiązań prawnych zastosowanych w analizowanym okresie. Sytuacja tego typu, chociaż może wydawać się nieco dziwna i niezbyt zrozumiała, nie jest zjawiskiem nadzwyczajnym. Obecnie wśród aktów normatywnych regulujących problema-tykę obronności kraju dwie nazwy posiada ustawa z 21 listopada 1967 roku o powszechnym obowiązku obrony. Przez niemal ćwierć wieku od jej uchwalenia pełna nazwa brzmiała: Ustawa z dnia 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony Polskiej Rzeczypospoli-tej Ludowej. Od 1991 roku zaś: Ustawa z dnia 21 listopada 1967 r. o powszechnym obowiązku obrony Rzeczypospolitej Polskiej2.

Tytuły i przesłanki odraczania

W okresie obowiązywania tymczasowej ustawy z 1918 roku udzielenie odroczenia służ-by wojskowej popisowemu możliwe było z następujących powodów:

– rodzinnych i majątkowych,– zawodowych,– na stan zdrowia.Ze względu na stosunki rodzinne i majątkowe, odroczenia udzielało się z roku na rok na

prośbę powołanych do służby lub ich krewnych, a także prawnych zastępców rodziców:– jedynym żywicielom pozbawionych podpory rodzin albo niezdolnych do pracy ro-

dziców, dziadków oraz rodzeństwa,– bratu następującemu wiekiem po żołnierzu zabitym na wojnie, zmarłym wskutek ran

albo:1. niezdolnym do pracy wskutek ran,2. zmarłym na wojnie wskutek choroby,

– jeżeli przez udzielenie odroczenia mogła być wyświadczona niezbędna po-moc jego rodzinie3.

Ustawa nie defi niowała pojęcia „rodzina”. Szczegółowa analiza tego przepisu pozwala na sformułowanie wniosku, iż określano nim najmniejszą komórkę społeczną tworzoną przez mężczyznę, jego żonę oraz ich potomstwo. Za przyjęciem takiej interpretacji przemawia wymienienie przez ustawodawcę – oprócz rodziny – dziadków, rodziców oraz rodzeństwa, 2 Ustawa z dnia 25 października 1991 r. o zmianie ustawy o powszechnym obowiązku obrony Polskiej Rzeczypospo-litej Ludowej oraz niektórych innych ustaw, Dz. U. 1991, nr 113, poz. 491, art.1, pkt 1.3 Tymczasowa ustawa o powszechnym obowiązku służby wojskowej z dnia 25 października 1918 roku, „Dziennik Praw Królestwa Polskiego” 1918, nr 13, poz. 28, art. 61.

90

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

jako odrębnej grupy podmiotów, którym zapewnianie przez obowiązanego środków utrzy-mania stanowiło podstawę udzielenia mu odroczenia służby wojskowej z tego tytułu.

Jeżeli warunki do udzielenia odroczenia służby wojskowej, ze względu na pozbawienie podpory rodzin albo niezdolnych do pracy rodziców, dziadków lub rodzeństwa, spełnia-ło jednocześnie dwóch braci obowiązanych do służby wojskowej, to jeden z nich podlegał powołaniu do jej odbycia, natomiast drogi korzystał z jej odroczenia. Powołanie do służby korzystającego z jej odroczenia winno nastąpić jednocześnie ze zwolnieniem tego, który ją odbył4.

Popisowi korzystający z odroczenia ze względu na utrzymywanie rodziny do 23 roku życia, jeżeli nadal spełniali warunki stanowiące podstawę udzielenia im odroczenia z tego tytułu, już odraczani nie byli, nie powoływano też ich do służby w wojsku stałym czy w za-pasie, lecz zmieniano im nadane poprzednio przeznaczenie5.

Odroczenie służby wojskowej ze względów zawodowych współcześnie kojarzy się z wykonywaniem jakiegoś zawodu, najczęściej szczególnie przydatnego w określonej dzie-dzinie gospodarki narodowej. Instytucja odroczenia służby wojskowej w tym rozumieniu w szerokim zakresie funkcjonowała w Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej i została zniesiona dopiero w 1991 roku6. Ówczesny ustawodawca jednak wkładał w to pojęcie zupełnie inną treść. Przesłanki stanowiące wówczas podstawę odroczenia służby wojskowej z tego tytułu, w długim okresie stosowania obecnie obowiązującej ustawy o powszechnym obowiązku obrony, wynikały z tytułu pobierania nauki.

W analizowanym okresie odroczenia służby wojskowej z przyczyn zawodowych udzie-lano:

1) przygotowującym się do określonego zawodu, jeżeli przerwa w ich pracy spowodo-wałaby dla nich znaczną szkodę – do lat 23,

2) słuchaczom uniwersytetów i wyższych zakładów naukowych – do lat 25,3) studentom teologii wyznania rzymskokatolickiego i innych wyznań chrześcijańskich

przygotowującym się do uzyskania święceń kapłańskich – do lat 277.Zasady udzielania odroczeń w przypadkach określonych w punkcie 1 powyższego ka-

talogu nie obowiązywały zbyt długo i dekretem Naczelnika Państwa zostały zmienione już w 1919 roku. Odroczenia służby wojskowej z przyczyn zawodowych udzielało się tylko uczniom średnich zakładów naukowych uznanych przez państwo – do lat 22, pozostałe zaś nie uległy zmianie8.

Ze względu na stan zdrowia odroczenia udzielało się popisowym uznanym przez komi-sję przeglądową za słabego zdrowia i tylko do następnego przeglądu9.

Zmiana zasad odraczania służby wojskowej została dokonana ustawą z 1924 roku. Pojęcie „popisowy” zostało zastąpione „poborowym”. Zmienione zostały również tytuły

4 Ibidem, art. 62.5 Ibidem, art. 63.6 Ustawa z dnia 25 października 1991 r. o zmianie…,, art. 1, pkt 25.7 Tymczasowa ustawa o powszechnym obowiązku…, art. 64.8 Dekret w sprawie niektórych zmian w tymczasowej ustawie o powszechnym obowiązku służby wojskowej (dekret Rady Regencyjnej z dni 27 października 1918 r. – Dz. Pr. Nr 13, poz.28), „Dziennik Praw Państwa Polskiego” 1919, nr 8, poz. 119, art. 1.9 Ibidem, art. 56.

91

H. FIGURA: ODRACZANIE SŁUŻBY WOJSKOWEJ W LATACH 1918–1950...

oraz przesłanki odraczania służby wojskowej. W okresie jej obowiązywania odroczenia służby wojskowej w wojsku stałym udzielano poborowym na okres jednego roku:

1) jedynym żywicielom rodzin,2) właścicielom odziedziczonych gospodarstw rolnych,3) odbywającym studia teoretyczne i praktyczne10.Jeżeli po upływie roku, na który poborowy został odroczony, nie uzyskał ponownego

odroczenia, zobowiązany był odbyć służbę w wojsku stałym11. W tym czasie nie zachodziła potrzeba udzielania odroczeń poborowym uznanym za zdolnych do służby w pospolitym ruszeniu. Ta kategoria obowiązanych była przewidywana do pełnienia służby dopiero po ogłoszeniu mobilizacji12.

Ustawa z 1924 roku nie przewidywała udzielania odroczeń ze względu na stan zdrowia. Przyjęcie takiego rozwiązania należy uznać za uzasadnione. Poborowy, który został uznany za niezdolnego do służby w wojsku stałym, nie mógł być do niej powołany. Już zatem treść orzeczonej kategorii zdolności do służby wojskowej przesądzała o możliwości powołania. W tej sytuacji udzielanie odroczenia poborowemu, który nie został uznany za zdolnego do jej pełnienia, stawało się bezprzedmiotowe. Rozwiązanie przyjęte w tym przedmiocie przez ustawę z 1924 roku zostało zastosowane również przez ustawę z 1938 roku i nie zostało już zmienione do końca okresu objętego rozważaniami.

Za jedynych żywicieli rodzin, w rozumieniu ustawy z 1924 roku, należało uznać pobo-rowych będących:

1) jedynym synem niezdolnych do pracy rodziców, wdowy lub wdowca oraz nieślubnej matki,

2) jedynym rodzonym lub przyrodnim bratem osieroconego i niezdolnego do pracy ślubnego lub nieślubnego rodzeństwa.

Szczegółowa analiza punktu pierwszego zaprezentowanego katalogu pozwala na sfor-mułowanie wniosku, że jedynym żywicielem rodziny nie mógł być uznany poborowy zapewniający środki utrzymania niezdolnemu do pracy samotnemu ojcu biologicznemu, który nie zawarł związku małżeńskiego z jego matką. W tym zakresie kobiety będące mat-kami nieślubnych poborowych znajdowały się w sytuacji uprzywilejowanej w stosunku do biologicznych ojców ich dzieci.

Za niezdolnych do pracy z mocy prawa, w rozumieniu ustawy z 1924 roku, uznawani byli:

1) rodzice, którzy ukończyli 60 lat życia,2) matki samotne, które ukończyły 45 lat życia,3) osoby płci żeńskiej do ukończenia 17 lat życia13.Oznaczało to, że osoby, które ze względu na wiek nie mogły zostać uznane za nie-

zdolne do pracy z mocy prawa, musiały zostać poddane badaniom, a ich niezdolność do pracy stwierdzona orzeczeniem kompetentnego organu. Analiza powyższego kata-logu pozwala na sformułowanie wniosku, że matki samotne, w zakresie uznawania je za

10 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku służby wojskowej, Dz. U. 1924, nr 61, poz. 609, art. 53, ust. 1.11 Ibidem, art. 53, ust. 2.12 Ibidem, art. 75, ust. 2.13 Ibidem, art. 54.

92

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

niezdolne do pracy z mocy prawa, posiadały uprzywilejowaną pozycję w stosunku do ma-tek pozostających w związku małżeńskich. Matki pozostające w związku małżeńskim były z mocy prawa uznawane za niezdolne do pracy dopiero po ukończeniu 60 lat życia, nato-miast w stosunku do matek samotnych wiek ten był obniżony o 15 lat i z mocy prawa były one uznawane za niezdolne do pracy po ukończeniu 45 lat życia.

Za właścicieli odziedziczonych gospodarstw rolnych byli uważani poborowi, którzy spełniali łącznie następujące przesłanki:

1) gospodarstwo rolne odziedziczyli w linii zstępnej, 2) wielkość gospodarstwa pozwalała na utrzymanie jednej rodziny,3) dochód z gospodarstwa nie przekraczał trzykrotnie dochodu niezbędnego na utrzy-

manie jednej rodziny,4) gospodarstwo prowadzone było przez nich samodzielnie i stanowiło jedyne źródło

ich utrzymania.Do określenia wielkości gospodarstwa lub dochodu niezbędnego na utrzymanie jed-

nej rodziny został upoważniony minister spraw wojskowych w porozumieniu z ministrem spraw wewnętrznych14. Upoważniony minister, realizując tę delegację, określił dochód z go-spodarstwa kwotą czystego dochodu katastralnego, od której płacony był podatek grunto-wy. Kwota ta była zróżnicowana w zależności od położenia gospodarstwa i wynosiła:

1) na obszarze województw: pomorskiego i poznańskiego oraz górnośląskiej części wo-jewództwa śląskiego – 80–240 marek niemieckich,

2) na obszarze województw: krakowskiego, lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopol-skiego oraz Bielsk – miasto, Bielsk – powiat, a także na obszarze Cieszyn – 55–165 koron austriackich.

3) na obszarze województw: warszawskiego, białostockiego, lubelskiego, kieleckiego, nowogródzkiego oraz ziemi wileńskiej – 10–30 złotych polskich15.

Tenże minister sprecyzował również użyte przez ustawodawcę pojęcia „dziedziczenie” i „linia zstępna”. Dziedziczenie oznaczało objęcie w posiadanie gospodarstwa rolnego po śmierci spadkodawcy na podstawie dziedziczenia ustawowego, testamentowego, zapisu lub darowizny na wypadek śmierci, natomiast linia zstępna – dzieci ślubne i nieślubne, legity-mowane przez następne małżeństwo, legitymowane decyzją właściwej władzy – w byłym zaborze austriackim, o ile zostało im przyznane prawo do spadku, oraz osoby przysposo-bione wraz z ich potomstwem16.

Przyjęcie przez ustawodawcę zasady, że tylko własność gospodarstwa rolnego nabyta w drodze dziedziczenia stanowiła podstawę udzielenia odroczenia służby wojskowej, skutkowało wyeliminowaniem obrotu ziemią, zmierzającego do sztucznego tworzenia warunków uprawniających do korzystania z tej instytucji oraz powstawania gospodarstw fi kcyjnych.

14 Ibidem, art. 55.15 Rozporządzenie wykonawcze Ministra Spraw Wojskowych w porozumieniu z Ministrami: Spraw Wewnętrznych, Zagranicznych, Sprawiedliwości, Skarbu, Kolei, Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, Rolnictwa i Dóbr Państwowych, Przemysłu i Handlu z dnia 21 marca 1925 r. do ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej z dnia 23 maja 1924 r. (Dz. U. R. P. Nr 61, poz. 609), Dz. U. 1925, nr 37, poz. 252, par. 350.16 Ibidem, par. 349.

93

H. FIGURA: ODRACZANIE SŁUŻBY WOJSKOWEJ W LATACH 1918–1950...

Poborowym, którzy kształcili się, można było udzielić odroczenia służby w wojsku sta-łym, jeżeli pobieranie nauki odbywało się:

1) w szkołach:a) średnich ogólnokształcących państwowych i prywatnych uznanych przez pań-

stwowe władze szkolne za równorzędne z państwowymi, b) uznanych za równorzędne szkołach zawodowych, c) niższych ludowych szkołach rolniczych,

2) w wyższych zakładach naukowych państwowych lub równorzędnych uznanych przez państwo prywatnych,

3) w nowicjatach zakonnych,4) na studiach teologicznych wyznania katolickiego oraz innych wyznań chrześcijań-

skich w celu otrzymania święceń duchownych,5) w zakładach rabinackich przez państwo uznanych i nadzorowanych w celu przygoto-

wania do stanu duchownego oraz w ciągu 2 lat po ukończeniu takiego zakładu w celu uzyskania stanowiska duchownego,

6) w drodze praktyki osób z wykształceniem średnim lub wyższym odbywanej poza granicami kraju w zakładach handlowych, przemysłowych lub rolniczych,

7) przez terminowanie w rzemiośle u majstrów cechowych.Odroczenia z powyższych tytułów udzielało się poborowym:1) wymienionym w punkcie pierwszym – do 23 lat życia,2) wymienionych w punktach 2–6 – do 26 lat życia,3) wymienionym w punkcie 7 – do 22 lat życia17.Prośby o odroczenie służby wojskowej zainteresowana osoba winna wnieść przed dniem

poboru. Jeżeli jednak okoliczności uzasadniające udzielenie odroczenia powstały po pobo-rze, prośba winna być wniesiona najpóźniej w ciągu 4 tygodni od uzyskania wiadomości o ich zaistnieniu. Nieusprawiedliwione niedotrzymanie powyższych terminów skutkowa-ło utratą uprawnienia do ubiegania się o odroczenie18. Zastosowanie przez ustawodawcę takiego rozwiązania skutkowało eliminowaniem z praktyki administracyjnej przewlekłego załatwiania spraw o odroczenie służby wojskowej wskutek rozmyślnego działania zaintere-sowanych poborowych.

Instytucja odroczenia służby wojskowej poborowym kształcącym się w różnych syste-mach, należycie stosowana, była niezwykle korzystna dla zainteresowanych poborowych i dla sił zbrojnych. Jej ustanowienie i stosowanie w praktyce administracyjnej skutkowało stworzeniem dla poborowych prawnych możliwości ukończenia nauki w planowym ter-minie i nie zakłócało jej przebiegu koniecznością natychmiastowego spełnienia obywatel-skiego obowiązku. Siły zbrojne zaś otrzymywały obywatela bardziej wykształconego, łatwiej przyswajającego sobie wiadomości niezbędne w procesie szkolenia wojskowego, bardziej świadomego konieczności należytej realizacji czekających go obowiązków. Znaczne zróżni-cowanie poziomu wykształcenia ogólnego poborowych dawało możliwość skracania czasu trwania obowiązkowej służby wojskowej pełnionej przez tę część obowiązanych. Wszystkie

17 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku…, art. 57, ust. 1.18 Ibidem, art. 59.

94

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

te czynniki stwarzały przyjazny klimat do kształtowania pożądanych postaw młodego poko-lenia wobec problematyki obronności kraju, a służby wojskowej w szczególności. Państwo mogło być postrzegane przez nie jako instytucja przyjazna, nie mająca charakteru organu, którego wyłącznym celem jest tworzenie uciążliwych obowiązków oraz stosowanie represji wobec tych, którzy nie wykonują ich należycie. W warunkach umacniania się polskiej pań-stwowości po 123 latach zaborów przewartościowanie postaw obywateli wobec instytucji państwowych było jedną z istotnych przesłanek wywierających pozytywny wpływ na szyb-kość postępowania tego procesu.

Pewne zmiany zasad odraczania służby wojskowej poborowym określonych ustawą z 1924 roku zostały wprowadzone nowelą z 1928 roku. Po wejściu jej w życie odraczanie służby w wojsku stałym zostało zastąpione odraczaniem czynnej służby wojskowej. Poboro-wym kształcącym się maksymalnie można było udzielić odroczenia:

1) w ostatnich klasach szkół średnich ogólnokształcących i seminariów nauczycielskich państwowych lub prywatnych mających prawa szkół państwowych, średnich szkół zawodowych oraz innych szkół krajowych i zagranicznych uznanych przez Minister-stwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego za równorzędne z państwową szkołą średnią ogólnokształcącą – do terminu wcielenia poborowych (ochotników) odbywających skróconą czynną służbę wojskową, w tym roku kalendarzowym, w którym kończyli 22 rok życia,

2) studentom szkół akademickich oraz uczniom (słuchaczom) zwyczajnym (rzeczywi-stym) innych wyższych zakładów naukowych państwowych lub prywatnych uzna-nych przez państwo za równorzędne z państwowymi, wyższych zakładów naukowych zagranicznych uznanych przez państwo za równorzędne z krajowymi – do terminu wcielenia poborowych (ochotników), w tym roku kalendarzowym, w którym koń-czyli 23 lata życia,

3) studentom teologii wyznań chrześcijańskich – w celu uzyskania święceń duchow-nych, uczniom szkół rabinackich przez państwo uznanych oraz nadzorowanych – w celu przygotowania się do stanu duchownego, a także absolwentom tych szkół w ciągu 2 lat po ich ukończeniu – w celu objęcia stanowiska duchownego – do ter-minu wcielenia poborowych (ochotników) w tym roku kalendarzowym, w którym kończyli 25 lat życia,

4) uczniom terminującym w rzemiośle u majstrów i terminującym w handlu – do ter-minu wcielenia poborowych (ochotników), w tym roku kalendarzowym, w którym kończyli 22 lata życia.

Powyższe rozwiązania miały zastosowanie również do poborowych kształcących się na obszarze wolnego miasta Gdańska19.

Poborowi określeni w punkcie drugim powyższego katalogu mogli mieć przedłużony termin odroczenia służby wojskowej do terminu wcielenia poborowych (ochotników), w tym roku kalendarzowym, w którym kończyli 25 lat życia20.

19 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku wojskowym, art. 57 w brzmieniu nadanym art. 1 pkt 55 Rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 11 stycznia 1928 r. w sprawie zmian i uzupełnień niektórych postanowień ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej, Dz. U. 1928, nr 4, poz. 26.20 Ibidem, art. 57a w brzmieniu nadanym art. 1 pkt 56.

95

H. FIGURA: ODRACZANIE SŁUŻBY WOJSKOWEJ W LATACH 1918–1950...

Nowela z 1928 roku nałożyła na poborowych korzystających z odroczenia służby wojsko-wej wskutek kształcenia się obowiązek niezwłocznego powiadomienia powiatowej władzy administracji ogólnej o przerwaniu nauki w celu orzeczenia utraty prawa do odroczenia. Obowiązkiem tym zostały objęte również osoby prowadzące ewidencję uczniów w szko-łach, z wyjątkiem uczniów ostatnich klas szkół średnich oraz terminujących w rzemiośle i w handlu21.

Nowela z 1928 roku dokonała również zmiany pojęcia „jedyny żywiciel rodziny”. W jej rozumieniu za takowych uznawani byli:

1) syn niezdolnych do pracy rodziców, wdowca, wdowy oraz nieślubnej matki,2) rodzony oraz przyrodni brat osieroconego i niezdolnego do pracy ślubnego lub nie-

ślubnego rodzeństwa,3) wnuk niezdolnych do pracy dziadków oraz dziadka lub babki w linii prostej, jeżeli

osoby te nie posiadały zdolnych do pracy dzieci.Samo spełnianie jednego z warunków wymienionych w powyższym katalogu nie prze-

sądzało o możliwości udzielenia odroczenia. Aby z niego skorzystać musiały być spełnione dwie dodatkowe przesłanki:

1) utrzymanie wyżej wymienionych osób zależało od wyłącznej pracy poborowego,2) poborowy ciążący na nim obowiązek rzeczywiście spełniał.Za niezdolnych do pracy z mocy prawa uznawani byli:1) rodzice i dziadkowie, którzy ukończyli 60 lat życia,2) samotne matki i babki, które ukończyły 45 lat życia,3) chłopcy, którzy nie ukończyli 16 lat życia,4) osoby płci żeńskiej, które nie ukończyły 18 roku życia.Podobnie jak przed nowelizacją ustawy uznawanie pewnej kategorii osób za niezdol-

nych do pracy z mocy prawa miało ten skutek, że przy rozpatrywaniu wniosku o odroczenie służby wojskowej nie podlegały one badaniu w tym kierunku22. Powyższe zasady zostały zastosowane również przez ustawę z 1938 roku23.

Zmiana maksymalnych terminów odraczania czynnej służby wojskowej w stosunku do niektórych grup poborowych została wprowadzona nowelą z 1933 roku. Po wejściu jej w życie czynna służba wojskowa jedynym żywicielom rodzin oraz właścicielom odziedzi-czonych gospodarstw rolnych była odraczana do 1 października tego roku kalendarzowe-go, w którym kończyli 23 rok życia. Jeżeli jednak w chwili udzielania odroczenia posiadali warunki do pełnienia skróconej czynnej służby wojskowej, odroczenie było udzielane do 1 lipca tego roku kalendarzowego, w którym kończyli 23 lata życia24.

W okresie obowiązywania ustawy z 1938 roku tytuły i przesłanki warunkujące udzie-lenie odroczenia służby wojskowej nie uległy istotnym zmianom. Z tego względu zawar-te w niej rozwiązania można uznać za odzwierciedlenie dorobku państwa minionego okresu niepodległości. Ustawa zastąpiła dotychczasowy obowiązek odbywania czynnej 21 Ibidem, art. 53 w brzmieniu nadanym art. 1 pkt 52.22 Ibidem, art. 54 w brzmieniu nadanym art. 1 pkt 53.23 Ustawa z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku wojskowym, Dz. U. 1938, nr 25, poz. 219, art. 71, ust. 3.24 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku…, art. 60 w brzmieniu nadanym art. 1 pkt 34 Ustawy z dnia 17 marca 1933 r. o zmianie ustawy z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku wojskowym, ibidem 1933, nr 36, poz. 299.

96

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

służby wojskowej obowiązkiem odbywania zasadniczej służby wojskowej. Doprecyzowała pojęcie „odbywający studia” i „kształcący się zawodowo”. W jej rozumieniu oznaczało ono:

1) uczniów ostatniej klasy: liceów ogólnokształcących, 4-letnich gimnazjów zawodo-wych, innych szkół krajowych i zagranicznych (w Wolnym Mieście Gdańsku) uzna-nych przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego za równo-rzędne ze szkołami poprzednio wymienionymi,

2) uczniów przedostatniej i ostatniej klasy liceów pedagogicznych oraz trzyletnich lice-ów zawodowych,

3) uczniów terminujących w rzemiośle u majstrów oraz w zakładach i przedsiębior-stwach przemysłowych lub handlowych,

4) uczniów szkół zawodowych, których ukończenie uprawniało do otrzymania tytułu mistrza lub czeladnika,

5) uczestników rocznych i dłuższych kursów doszkalania kwalifi kowanych robotni-ków.

Maksymalne terminy odraczania służby wojskowej kształcącym się zawodowo były nadal zróżnicowane i zostały określone następująco:

1) dla uczniów wymienionych w punkcie pierwszym powyższego katalogu – 1 lipca roku kalendarzowego, w którym kończyli 22 lata życia,

2) dla uczniów liceów pedagogicznych oraz 3-letnich liceów zawodowych – 1 paździer-nika roku kalendarzowego, w którym kończyli 22 lata życia, a jeżeli byli uczniami ostatniej klasy – 1 lipca roku kalendarzowego, w którym kończyli 23 lata życia,

3) dla uczniów terminujących w rzemiośle oraz w handlu i dla uczestników kursów doskonalących – 1 października roku kalendarzowego, w którym kończyli 22 lata życia25.

Oprócz poborowych objętych wyżej wymienionym katalogiem odroczenie zasadniczej służby wojskowej było udzielane:

1) studentom szkół akademickich oraz uczniom (słuchaczom) zwyczajnym (rzeczy-wistym) innych szkół wyższych zarówno państwowych, jak i prywatnych uznanych przez państwo za równorzędne, a także uczniom (słuchaczom) szkół wyższych za-granicznych i na obszarze Wolnego Miasta Gdańska uznanych przez Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego za równorzędne z krajowymi,

2) studentom teologii wyznań chrześcijańskich przygotowującym się do uzyskania święceń kapłańskich,

3) uczniom zakładów rabinackich przez państwo uznanych i nadzorowanych do przy-gotowania się do stanu duchownego,

4) absolwentom zakładów rabinackich przygotowujących się do objęcia stanowiska du-chownego w ciągu 2 lat od ich ukończenia.

Poborowym wymienionym w punkcie pierwszym powyższego katalogu można było odroczyć służbę wojskową maksymalnie do terminu wcielenia poborowych odbywających skróconą zasadniczą służbę wojskową w tym roku kalendarzowym, w którym kończyli 23 lata życia. Jeżeli jednak udzielenie im odroczenia na dłuższy okres okazało się korzystne

25 Ustawa z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku ..., art. 66.

97

H. FIGURA: ODRACZANIE SŁUŻBY WOJSKOWEJ W LATACH 1918–1950...

dla sił zbrojnych, mogło ono być udzielone do terminu wcielenia poborowych odbywa-jących skróconą zasadniczą służbę wojskową w roku kalendarzowym, w którym kończyli 26 lat życia. Poborowi wymienieni w pozostałych punktach powyższego katalogu mogli korzystać z odroczenia służby wojskowej do terminu wcielenia poborowych odbywających skróconą zasadniczą służbę wojskową w roku kalendarzowym, w którym kończyli 26 lat życia. Wszyscy poborowi wymienieni w powyższym katalogu mogli korzystać z odroczenia służby wojskowej pod warunkiem, że rozpoczęli studia bez odbycia skróconej zasadniczej służby wojskowej z powodu otrzymania przy poborze orzeczenia o czasowej niezdolności do służby wojskowej lub w roku ukończenia szkoły (studiów) stopnia licealnego nie zostali wcieleni do szeregów26.

W sposób istotny została zmieniona wielkość dochodu nieprzekraczającego 3-krotnej normy potrzebnej na utrzymanie jednej rodziny. Minister spraw wojskowych w porozu-mieniu z ministrami spraw wewnętrznych oraz rolnictwa i reform rolnych zamiast kon-kretnych kwot pieniężnych wskazał wielkość gospodarstw rolnych z podziałem na okręgi ekonomiczne:

1) I – 4 ha,2) II – 4,5 ha,3) III – 5 ha,4) IV – 5,5 ha,5) V – 6 ha27.Podział kraju na okręgi ekonomiczne określał załącznik do rozporządzenia ministra

rolnictwa z 16 marca 1935 roku28. Poszczególne okręgi ekonomiczne obejmowały najczę-ściej kilka lub kilkanaście powiatów w poszczególnych województwach. W każdym woje-wództwie było ich dwa lub trzy, z wyjątkiem śląskiego, w którym występował tylko I okręg ekonomiczny obejmujący powiaty bielski i cieszyński. W poszczególnych województwach występowały okręgi ekonomiczne:

1) I i II – w krakowskim, łódzkim, poznańskim oraz tarnopolskim,2) I, II i III – w kieleckim, lubelskim, lwowskim, stanisławowskim oraz warszawskim,3) II, III i IV – w pomorskim,4) III i IV – w białostockim,5) III, IV i V – w wołyńskim,6) IV i V – w wileńskim, nowogródzkim i poleskim.Podział poszczególnych województw na okręgi ekonomiczne nie był równomierny.

W województwie tarnopolskim tylko jeden powiat został zaliczony do okręgu I, pozo-stałe zaś do okręgu II. Podobnie w województwie poleskim – jeden powiat zaliczony do okręgu IV, pozostałe do V. W innych województwach zróżnicowanie pod względem liczby

26 Ibidem, art. 67.27 Rozporządzenie Ministrów: Spraw Wojskowych, Spraw Wewnętrznych i Opieki Społecznej z dnia 7 lutego 1939 r. wydane w porozumieniu z Ministrami: Spraw Zagranicznych, Skarbu, Sprawiedliwości, Wyznań Religijnych i Oświe-cenia Publicznego, Rolnictwa i Reform Rolnych oraz Komunikacji w sprawie wykonania ustawy z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku wojskowym, ibidem 1939, nr 20, poz. 131, par. 266.28 Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Reform Rolnych z dnia 16 marca 1935 r. wydanego w porozumieniu z Mi-nistrem Skarbu w sprawie szacowania nieruchomości ziemskich przymusowo wykupywanych przy przeprowadzaniu reformy rolnej, ibidem 1935, nr 19, poz. 107, zał. 2.

98

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

powiatów zaliczonych do poszczególnych okręgów ekonomicznych było znaczne, lecz nie aż tak wielkie, jak w dwóch wskazanych.

Ustawa z 1938 roku pozbawiała uprawnienia do korzystania z odroczenia zasadniczej służby wojskowej następujące kategorie poborowych:

1) skazanych prawomocnym orzeczeniem na utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych,

2) skazanych prawomocnym orzeczeniem za przestępstwa z artykułów 45–47 kodeksu karnego wojskowego lub za jedno z przestępstw określonych w ustawie z 1938 roku,

3) poborowych, którzy z własnej winy nie odbyli służby pracy przez czas określony29.W okresie jej obowiązywania prośby o odroczenie służby wojskowej winny być wnie-

sione w ciągu 14 dni od uznania poborowego za zdolnego do zasadniczej służby wojsko-wej. Jeżeli okoliczności uzasadniające udzielenie odroczenia wystąpiły później, termin do wniesienia prośby w tej sprawie wynosił 6 tygodni od ich zaistnienia. Nieusprawiedliwione niedotrzymanie tych terminów skutkowało utratą uprawnienia do korzystania z odrocze-nia. Jeżeli wniesiona przez uprawniony podmiot prośba o odroczenie służby wojskowej nie została prawomocnie rozstrzygnięta do terminu wcielenia, poborowy podlegał powołaniu do zasadniczej służby wojskowej na równi z innymi poborowymi i w tym samym terminie co oni30.

Kompetencje organów

W okresie obowiązywania tymczasowej ustawy z 1918 roku organami uprawnionymi do udzielania odroczeń służby wojskowej były powiatowe komendy uzupełnień. W cza-sie funkcjonowania komisji przeglądowych uprawnienie to przysługiwało im, ale tylko w stosunku do poborowych powołanych do przeglądu31. Oznaczało to, że w czasie urzędo-wania komisji przeglądowych powiatowe komendy uzupełnień nadal zachowywały swoją właściwość rzeczową w sprawach o udzielanie odroczeń służby wojskowej w stosunku do poborowych, którzy nie stawali do przeglądu. Komisje przeglądowe nie uwzględniały próśb o odroczenie tych popisowych, którzy nie zostali ujęci do listy poborowej z przyczyn będą-cych skutkiem ich niedbalstwa32. Ocena przyczyn pominięcia popisowego w liście poboro-wej, należała do swobodnej komisji przeglądowej, gdyż ustawa nie określała żadnych reguł, które należało uwzględniać w tym przedmiocie.

W razie zaistnienia ważnych powodów możliwe było udzielenia odroczenia służby wojskowej na okres dłuższy niż określały to poszczególne przepisy, nie dłużej jednak niż o 2 lata. Organami kompetentnymi do orzekania w takich przypadkach były okręgowe komendy uzupełnień33. Ustawa nie określała, jakie okoliczności stanowią ważne powody w jej rozumieniu. W praktyce administracyjnej oznaczało to, że ocena ważności okolicz-ności przedstawianych przez zainteresowane podmioty na poparcie swoich próśb należa-ła do swobodnego uznania organu rozstrzygającego konkretną sprawę. Brak ustawowego

29 Ustawa z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku...30 Ibidem, art. 70.31 Tymczasowa ustawa o powszechnym obowiązku służby…, art. 59, ust. 2.32 Ibidem, art. 51, ust. 2.33 Ibidem, art. 65.

99

H. FIGURA: ODRACZANIE SŁUŻBY WOJSKOWEJ W LATACH 1918–1950...

uregulowania tej kwestii zapewniało organom administracyjnym dużą swobodę manewru przy rozstrzyganiu przez nie spraw z tego zakresu i mogło skutkować znaczną rozbieżnością orzecznictwa kształtującego się w tej dziedzinie. Przesłanka uznana za ważną przez jeden organ mogła być traktowana przez inny jako okoliczność niewiele znacząca.

Tymczasowa ustawa z 1918 roku stanowiła, że decyzje powiatowych komend uzupełnień mogły być zaskarżane do okręgowych komend uzupełnień. Termin do zaskarżenia wynosił 2 tygodnie, licząc od daty jej ogłoszenia. Decyzje okręgowych komend uzupełnień mogły być zaskarżane do Komendy Głównej Wojsk Polskich w terminie jednego miesiąca od daty ich ogłoszenia. Wniesienie skargi nie wstrzymywało wykonania zaskarżonej decyzji34.

Analizując obowiązujące rozwiązania nietrudno zauważyć, iż postępowanie admi-nistracyjne w sprawach o odraczanie służby wojskowej było trójinstancyjne. Zaletą tego rozwiązania było to, że Komenda Główna wojsk polskich, działając jak organ najwyższej instancji, mogła korygować błędne rozstrzygnięcia zarówno wydane w pierwszej instancji przez powiatowe komendy uzupełnień, jak też i wydane w drugiej instancji przez okręgo-we komendy uzupełnień. Można też przypuszczać, że organy drugiej instancji, licząc się z możliwością wzruszania ich wadliwych orzeczeń w postępowaniu administracyjnym, bar-dziej wnikliwie rozpatrywała kierowane do nich sprawy w trybie odwoławczym i wyda-wały orzeczenia zgodne z obowiązującymi regulacjami prawnymi. Zaprezentowany tryb postępowania odwoławczego służył lepszej ochronie słusznych interesów obywateli. Wada tego systemu polegała na zbyt długim okresie rozstrzygania poszczególnych spraw. Przyj-mując zaprezentowane rozwiązanie, ustawodawca w pewnym zakresie zabezpieczył interes sił zbrojnych stanowiąc, iż wniesienie odwołania nie wstrzymuje powołania popisowego do służby. Jeżeli jednak przed ostatecznym rozstrzygnięciem sprawy obowiązany popisowy rozpoczął odbywanie służby wojskowej i w trakcie jej trwania uzyskał odroczenie, to zacho-dziła konieczność zwolnienia go z dalszego jej odbywania. W takim przypadki siły zbrojne nic nie zyskiwały, a pieniądze wydane na jego utrzymanie oraz szkolenie w pewnym stopniu można było uznać za zmarnowane.

W okresie obowiązywania ustawy z 1924 roku nastąpiła zasadnicza zmiana kompetencji organów państwowych w zakresie odraczania służby wojskowej poborowym. Podobnie jak w okresie poprzednim została utrzyma podwójna właściwość organów uprawnionych do ich udzielania. W czasie trwania poboru o udzieleniu odroczenia orzekały właściwe komi-sje poborowe, a komendantom powiatowych komend uzupełnień względnie ich zastępcom przysługiwało prawo sprzeciwu. W pozostałych przypadkach o udzieleniu odroczenia orze-kała władza administracyjna I instancji, w porozumieniu z powiatową komendą uzupełnień. Władza ta była uprawniona również do sprawdzania warunków uzasadniających udzielenie odroczenia. W razie wniesienia sprzeciwu lub gdy porozumienia władz I instancji nie zo-stało osiągnięte, sprawę rozstrzygała władza administracyjna II instancji, w porozumieniu z dowódcą okręgu korpusu. Gdyby i w tej instancji porozumienie nie zostało osiągnięte, sprawę ostatecznie rozstrzygał minister spraw wewnętrznych w porozumieniu z ministrem spraw wojskowych35. W takich przypadkach występowało postępowanie trójinstancyjne.

34 Ibidem, art. 114–117.35 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku…, art. 60, ust. 1–5.

100

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Poborowy odmowne orzeczenie organu I instancji mógł zaskarżyć, wnosząc do organu II instancji zażalenia w terminie 14 dni od dnia doręczenia mu orzeczenia. Od zgodnego orzeczenia organu II instancji zaskarżenie nie przysługiwało. Zasada postępowania trójin-stancyjnego wskutek wniesienia skargi przez zainteresowanego poborowego od orzecze-nia organu drugiej instancji nie miała zastosowania. Gdyby jednak organ II instancji nie osiągnął zgody, wówczas obowiązany był z urzędu przekazać sprawę do rozpoznania przez ministra spraw wewnętrznych36. W takim przypadku postępowanie było trójinstancyjne, a środek zaskarżenia wniesiony przez zainteresowanego poborowego pośrednio wpływał na jego wszczęcie.

Poborowym przebywającym poza granicami kraju i tam pobierającym naukę odrocze-nia służby wojskowej mogły udzielać właściwe urzędy konsularne, z wyjątkiem:

1) pobierania nauki w zakładach rabinackich oraz przygotowania się do objęcia stano-wiska duchownego po ich ukończeniu,

2) terminującym w rzemiośle u majstrów cechowych37.Zaskarżenie przez poborowego odmownego orzeczenia organu I instancji nie skutko-

wało odroczeniem terminu wcielenia do służby w wojsku stałym38. Identyczne rozwiąza-nie w tym przedmiocie zostało zastosowane w ustawie z 1938 roku39. Mogło ono skutko-wać brakiem nieuzasadnionego zaskarżania orzeczeń władz administracyjnych I instancji. W ten sposób zmniejszała się liczba spraw rozpatrywanych przez władze II instancji, co skutkowało mniejszym ich obciążeniem z tego tytułu. Zainteresowany podmiot, wnosząc środek zaskarżenia bez należytej podstawy, wprawdzie spowodował ponowne rozpatrze-nie sprawy i wydanie orzeczenia przez organ II instancji, lecz wcale nie zyskiwał na czasie wskutek wszczęcia postępowania odwoławczego.

W przypadku rozpatrywania wniosków o odroczenie służby wojskowej właścicielom go-spodarstw rolnych oraz jedynym żywicielom rodzin, zachodziła konieczność stwierdzenia niezdolności do pracy członków rodziny poborowego, który miał korzystać z odroczenia służby wojskowej. Niezdolność tę w stosunku do kobiet stwierdzała władza administracyjna I instancji. W przypadku zaś mężczyzn były to w I instancji komisje poborowe, w II – komi-sje rozpoznawcze. Orzeczenia komisji rozpoznawczych były ostateczne40.

Po wejściu w życie noweli z 1928 roku o przyznaniu prawa do odroczenia orzekała po-wiatowa władza administracji ogólnej. Ona też była uprawniona do przeprowadzania do-chodzeń w celu sprawdzenia istnienia warunków uzasadniających ubieganie się o odrocze-nie oraz do stwierdzenia niezdolności do pracy kobiet w przypadku udzielania odroczenia jedynym żywicielom rodzin. Poborowym przebywającym za granicą i kształcącym się od-roczeń mogły udzielać właściwe konsularne komisje poborowe oraz urzędy konsularne41.

36 Ibidem, art. 60, ust. 6–7.37 Ibidem, art. 57, ust. 2.38 Ibidem, art. 60, ust. 8.39 Ustawa z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku…, art. 71, ust. 5.40 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku…, art. 60, ust. 1, 2.41 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku…, art. 60 w brzmieniu nadanym art. 1 pkt 59 Rozpo-rządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 11 stycznia 1928 r. w sprawie zmian i uzupełnień niektórych postanowień ustawy o powszechnym obowiązku służby wojskowej, Dz. U. 1928, nr 4, poz. 26.

101

H. FIGURA: ODRACZANIE SŁUŻBY WOJSKOWEJ W LATACH 1918–1950...

Po wejściu w życie noweli z 1933 roku poborowym przebywającym za granicą i kształcącym się odroczeń udzielały tylko właściwe urzędy konsularne42.

W okresie obowiązywania ustawy z 1938 roku rozstrzyganie spraw o odroczenie zasad-niczej służby wojskowej stanowiło kompetencję powiatowej władzy administracji ogólnej, a w stosunku do poborowych stale mieszkających za granicą – właściwych urzędów kon-sularnych Rzeczypospolitej Polskiej. Powiatowa władza administracji ogólnej była upraw-niona do sprawdzania istnienia warunków uzasadniających udzielenie odroczenia. Do jej kompetencji należało też zarządzanie badania zdolności do pracy: mężczyzn przez komisję poborową, a kobiet przez lekarza powiatowego – w przypadku ubiegania się o odroczenie z tytułu utrzymywania rodziny43.

Skutki udzielonych odroczeń

Podstawowym skutkiem udzielenia odroczenia służby wojskowej była niemożność powołania odroczonego do jej pełnienia przez okres, na jaki orzeczono odroczenie, jeżeli przed jego upływem nie zaistniały okoliczności wyłączające możliwość korzystania z nie-go. Zasada ta obowiązywała przez wszystkie lata objęte rozważaniami. Niezależnie od tego poszczególne ustawy obowiązujące w tym czasie przewidywały również inne następstwa zastosowania tej instytucji. O ile niemożność powołania do służby wojskowej obowiązane-go, któremu udzielono odroczenia, skutkowała najczęściej tylko przez okres jego trwania, to niektóre następstwa tej instytucji miały charakter trwały i skutkowały dopiero po zakoń-czeniu maksymalnego czasu, na jaki można było udzielić odroczenia.

W okresie obowiązywania tymczasowej ustawy z 1918 roku popisowy, który korzystał z odroczenia służby wojskowej ze względu na to, iż był jedynym żywicielem rodziny i po ukończeniu 23 lat nadal nim pozostawał, podlegał zaliczeniu do obrony krajowej44. Służba w obronie krajowej była dla obowiązanych mniej uciążliwa od służby pełnionej przez popi-sowych w wojsku stałym oraz w zapasie i dawała możliwość godzenia obowiązków wobec rodziny z obowiązkami wobec państwa. Polegała ona na odbywaniu ćwiczeń, których łącz-ny czas trwania nie mógł przekroczyć 12 tygodni45.

Zupełnie inne skutki powodowało odroczenie służby wojskowej absolwentom studiów teologicznych, którzy otrzymali święcenia kapłańskie. Jeżeli pozostawali oni kapłanami do ukończenia 30 lat życia, nie podlegali obowiązkowi odbycia służby wojskowej46.

Udzielone odroczenia skutkowały tylko w czasie pokoju, w razie zaś ogłoszenia mobili-zacji traciły moc47.

Zupełnie nowe rozwiązanie w zakresie skutków udzielonych odroczeń wprowadziła ustawa z 1924 roku. W okresie jej obowiązywania korzystanie z odroczenia służby wojsko-wej przez jedynych żywicieli rodzin oraz właścicieli odziedziczonych gospodarstw rolnych 42 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku…, art. 65, ust. 4 w brzmieniu nadanym art. 1 pkt 38 Ustawy z dnia 17 marca 1933 r. o zmianie ustawy z dnia 23 maja 1924 r.. o powszechnym obowiązku wojskowym, ibidem 1933, nr 36, poz. 299.43 Ustawa z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku…, art. 71.44 Tymczasowa ustawa o powszechnym obowiązku służby…, art. 63.45 Ibidem, art. 13, ust. 2.46 Ibidem, art. 68, 69.47 Ibidem, art. 67.

102

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

z roku na rok do 1 października roku kalendarzowego, w którym kończyli 23 lata życia, skutkowało powołaniem ich do służby w wojsku stałym na okres 5 miesięcy. Po jej odby-ciu podlegali przeniesieniu do rezerwy48. Można więc stwierdzić, że trwałym skutkiem od-roczenia służby wojskowej jednym żywicielom rodzin oraz właścicielom odziedziczonych gospodarstw rolnych w okresie obowiązywania ustawy z 1924 roku było odbywanie przez nich służby w znacznie skróconym czasie, co było powinnością o wiele mniej uciążliwą, niż pełnienie jej w pełnym wymiarze. Odbywanie służby wojskowej przez te kategorie odroczo-nych przez zaledwie kilka miesięcy było szczególnie korzystne dla właścicieli odziedziczo-nych gospodarstw rolnych. Pozwalało im bowiem pogodzić jego prowadzenie z pełnieniem służby wojskowej. Na rozwiązaniu tym zyskiwały też siły zbrojne, gdyż posiadały w rezerwie żołnierzy już częściowo przeszkolonych pod względem wojskowym. Wystarczało dosko-nalić w drodze ćwiczeń wojskowych umiejętności nabyte przez nich w czasie skróconej służby wojskowej, aby byli oni przydatnymi żołnierzami rezerwy na uzupełnienie wojen-nych potrzeb jednostek wojskowych. O trafności rozumowania i praktycznej przydatności rozwiązań zastosowanych w tym przedmiocie przez ustawę z 1924 roku może świadczyć zastosowanie ich również przez ustawę z 1938 roku49.

Ustawa z 1924 roku przejęła zastosowaną w tymczasowej ustawie z 1918 roku zasadę utraty mocy udzielonych odroczeń w czasie mobilizacji50. Została ona również zastosowana w ustawie z 1938 roku51.

Odpowiedzialność karna

Tymczasowa ustawa z 1918 roku nie przewidywała żadnych skutków karnych za roz-myślne stwarzanie warunków uzasadniających udzielenie odroczenia służby wojskowej wskutek warunków familijnych i rodzinnych oraz ze względów zawodowych. Było to pro-stym następstwem tego, że nie zawierała ona żadnych uregulowań dotyczących odpowie-dzialności karnej za niewykonanie bądź nienależyte wykonanie wynikających z niej obo-wiązków. Zgodnie z przyjętym w niej założeniem problematyka ta miała być uregulowana odrębną ustawą. Ustawodawca zastrzegał jednak, że takie warunki stworzone umyślnie nie będą uwzględniane przy udzielaniu odroczeń52.

Zgodnie z zapisami przyjętymi w tymczasowej ustawie z 1918 roku odpowiedzialność karna za niewykonanie bądź nienależyte wykonanie wynikających z niej obowiązków zo-stała wprowadzona dopiero ustawą z 1920 roku. Po wejściu jej w życie podejmowanie oszu-kańczych zabiegów, których celem było uzyskanie dla siebie lub dla innej osoby niepraw-nego odroczenia służby wojskowej, było zagrożone aresztem lub więzieniem do 6 miesięcy. W razie popełnienia takiego czynu w czasie mobilizacji lub wojny zagrożenie ustawowe wzrastało do 3 lat więzienia53.

48 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku…, art. 56.49 Ustawa z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku…, art. 76, ust. 1.50 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku…, art. 56.51 Ustawa z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku…, art. 60, ust. 2.52 Tymczasowa ustawa o powszechnym obowiązku służby…, art. 61, ust. 2.53 Ustawa z dnia 20 lutego 1920 roku w przedmiocie kar za pogwałcenie przepisów, dotyczących powszechnego obo-wiązku służby wojskowej, Dz. U. 1920, nr 20, poz. 104, art. 5.

103

H. FIGURA: ODRACZANIE SŁUŻBY WOJSKOWEJ W LATACH 1918–1950...

W okresie obowiązywania ustawy z 1924 roku nastąpiło zaostrzenie odpowiedzialno-ści karnej za podejmowanie oszukańczych zabiegów mających na celu uzyskanie dla siebie lub dla innej osoby niezgodnego z prawem odroczenia służby wojskowej. Czyn taki był zagrożony karą więzienia do jednego roku. W czasie wojny lub mobilizacji jego zagrożenie ustawowe wzrastało do lat 354.

Nowela z 1933 roku wprowadziła dalsze zaostrzenie odpowiedzialności karnej za stoso-wanie oszukańczych zabiegów w celu uzyskania dla siebie lub dla innej osoby odroczenia służby wojskowej. W okresie jej obowiązywania czyn ten był zagrożony karą więzienia lub karą aresztu do lat 3. W czasie mobilizacji i wojny zagrożenie ustawowe wzrastało do 10 lat więzienia55. Nowela ta przewidziała także nowy rodzaj czynu karalnego. Podlegały mu osoby obowiązane do prowadzenia ewidencji uczniów, które nie zawiadomiły w ciągu 8 dni powiatowej władzy administracji ogólnej o opuszczeniu przez ucznia szkoły lub zakładu, licząc od dnia tego opuszczenia. Czyn ten zagrożony był karą aresztu do jednego miesiąca i grzywny do 1000 zł lub jedną z tych kar56.

W okresie obowiązywania ustawy z 1938 roku, podobnie jak w okresie poprzednim, odpowiedzialnością karną zagrożone było niezawiadomienie powiatowej władzy admi-nistracji ogólnej przez osobę obowiązaną do prowadzenia ewidencji uczniów w szkołach o opuszczeniu przez ucznia szkoły, w terminie 6 tygodni, liczonym od dnia jej opuszczenia, w celu orzeczenia utraty prawa do odroczenia. Czyn ten zagrożony był karą aresztu do jed-nego miesiąca i grzywną do 1000 zł lub jedną z tych kar57. Wzrosło natomiast zagrożenie czynu polegającego na używaniu oszukańczych zabiegów w celu uzyskania dla siebie lub dla innej osoby odroczenia służby wojskowej. Czyn ten w czasie pokoju zagrożony był karą więzienia do lat 5 lub karą aresztu. W czasie mobilizacji i wojny, podobnie jak w okresie poprzednim, zagrożenie wzrastało do 10 lat więzienia58. W razie wymierzenia za powyższy czyn kary więzienia sąd dodatkowo orzekał utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych59.

Zaostrzenie przez ustawodawcę w 1938 roku ustawowego zagrożenia odpowiedzialno-ści karnej za stosowanie oszukańczych zabiegów zmierzających do uzyskania odroczenia zasadniczej służby wojskowej w sposób niezgodny z obowiązującym wówczas prawem na-suwa uzasadnione przypuszczenie, że zjawisko to zaczęło przybierać groźny rozmiar. Udzie-lenie jednoznacznej odpowiedzi na tak sformułowaną tezę mogłaby dać analiza akt spraw karnych o czyny tego rodzaju, prowadzonych w okresie objętym rozważaniami, lecz wykra-cza ona poza nakreślone przez autora ramy artykułu. Bez jej przeprowadzenia pozostanie ona tylko przypuszczeniem, mającym swoje źródło w ustawowym zaostrzeniu odpowie-dzialności karnej.

Żadna z ustaw regulująca problematykę obowiązku służby wojskowej w okresie obję-tym analizą nie precyzowała, na czym polegały oszukańcze zabiegi zmierzające do uzyska-nia odroczenia służby wojskowej zagrożone odpowiedzialnością karną. Również przepisy 54 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku…, art. 90.55 Ustawa z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku…, art. 103 w brzmieniu nadanym art. 1 pkt 50 Ustawy z dnia 17 marca 1933 r. o zmianie ustawy z dnia 23 maja 1924 r. o powszechnym obowiązku...56 Ibidem, art. 99 w brzmieniu nadanym art. 1 pkt 50.57 Ustawa z dnia 9 kwietnia 1938 r. o powszechnym obowiązku ..., art. 168 lit.c.58 Ibidem, art. 174 .59 Ibidem, art. 181.

104

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

wykonawcze do ustaw nie precyzują go. Oznaczało to, że ocena charakteru czynności po-dejmowanych przez zainteresowany podmiot należała do swobodnego uznania organu roz-strzygającego konkretną sprawę. Na bazie zgromadzonych doświadczeń można sformuło-wać wniosek, iż ustawowe rozumienie tego pojęcia było takie samo, jak potoczne. Można zatem powiedzieć, iż polegały one na wytwarzaniu fi kcyjnych stanów uzasadniających ko-rzystanie z odroczenia służby wojskowej, które w rzeczywistości nie miały miejsca.

SUMMARY

Henryk Figura, Deferring the military service in 1918–1950 in the light of normative documents

Th is article contains a chronological description of legal regulations, which standarise defer-ring the military service, in the period specifi ed in its title. Th ere was paid a particular attention on:

1. titles and prerequisites, which justify granting of deferring;2. authorities’ competences in the range of deferring the military service in country as well

as abroad;3. legal consequences of granted defers.Th ere were also presented negative results of taken actions by various people. Th e aim of these

actions was to obtain deferring the military service with inconsistent law regulations.

РЕЗЮМЕ

Генрик Фигурa, Отсрочка от воинской службы в 1918–1950 гг.cогласно с юридическими нормами

Статья содержит хронологическое описание юридических норм регулирующих отсрочку воинской службы. Пристальное внимание было обращено на:

1) предпосылки и условия позволяющие на получение отсрочек,2) компетенцию соответствующих органов имеющих право предоставлять отсрочку

от воинской службы на территории страны и заграницей,3) юридические последствия получения отсрочек.Автор, также, представил отрицательные последствия действий некоторых лиц

направленные на получение отсрочки от воинской службы, которые осуществлялись не в соответствии с юридическими нормами.

105

PAWEŁ PRZEŹDZIECKI

ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH: OPRACOWANIE I ROZWÓJ „PANCERZA CHOBHAM” W LATACH 1964–1976

Określenie „pancerz Chobham” jest synonimem nowoczesnego pancerza specjalnego, jednego z atrybutów czołgów trzeciej powojennej generacji. Opracowanie osłony w Ośrod-ku Badań i Rozwoju Pojazdów Bojowych (FVRDE; od 1 kwietnia 1970 r. Ośrodek Pojaz-dów i Inżynierii Wojskowej – MVEE) było jednym z kroków milowych w rozwoju wozów bojowych po II wojnie światowej. Niniejszy artykuł stanowi próbę uporządkowania wiedzy o programie badawczym prowadzonym pod kryptonimem „Burlington”, od jego rozpoczę-cia w 1964 r. do ofi cjalnego częściowego ujawnienia informacji o samej rewolucyjnej osłonie w 1976 r., mechanizmach jej działania oraz brytyjskich staraniach niekomercyjnego wykorzy-stania odkrycia na potrzeby Królewskich Sił Pancernych i sojuszników Wielkiej Brytanii.

***

Powstanie „pancerza Chobham” można wiązać z poprzedzającymi jego opracowanie badaniami nad różnego rodzaju osłonami przestrzennymi, prowadzonymi intensywnie w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Zainteresowanie nimi znalazło odzwierciedlenie w ustaleniach reprezentantów brytyjskich, amerykańskich i kanadyjskich sił zbrojnych w sprawie testów skuteczności amunicji. Podczas „Czwartej trójstronnej kon-ferencji o broni pancernej” w Ottawie w 1957 r. uznano, że dotychczasowy standardowy cel (płyta 120 mm odchylona o 60° od pionu) nie będzie miarodajny dla przyszłych so-wieckich czołgów ciężkich. W związku z tym zarekomendowano używanie m.in. układów przestrzennych. W przypadku jednego z nich, symulującego trafi enie z kierunku 25° od osi wzdłużnej czołgu w bok kadłuba poprzez elementy układu jezdnego, grubość sprowadzona celu przekraczała 1,5 m1.1 Th e National Archive (dalej – TNA), WO 341/78, Fourth Tripartite Conference on Armour, Quebec 1957, s. 32–33; Defense Technical Information Center (dalej – DTIC), AD0362843, Th e Potton Island terminal ballis-tics trial facility, Fort Halstead 1965, s. 8–9. Układ odchylony o 65° tworzyły: 10 mm ekran stalowy, 25 mm płyta z miękkiej stali, 80 mm płyta pancerna; wszystkie warstwy odsunięte o 330 mm. W późniejszym okresie wspo-mniany układ „potrójnie ciężki” (tripple heavy) stał się jednym z tzw. standardowych celów NATO. Wszystkie wielkości fi zyczne (np. cale, funty, tony długie) występujące w artykule zostały ujednolicone i przeliczone na jed-nostki układu SI lub pochodne.

106

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Na Wyspach Brytyjskich opracowano pancerze przestrzenne w formie zaawansowanych osłon grodziowych, połączonych ze zbiornikami paliwa. W ciągu lat badań Brytyjczykom udało się rozwiązać większość problemów związanych m.in. z uszczelnieniem układu za pomocą tzw. biskwitów samouszczelniających (self-sealing biscuit)2. Brytyjskie osłony były dość skuteczną ochroną przeciwko różnego rodzaju amunicji przeciwpancernej zarówno pociskom przebijającym pancerz energią kinetyczną (np. APCBC i APDS), jak i wykorzy-stującą do tego energię chemiczną (HESH i HEAT)3. Nie zaprzestano jednak prac nad ukła-dami wielowarstwowymi, złożonymi z kilku płyt stalowych. Jeden z nich, wypróbowany w marcu 1957 r., składał się z 8 mm ekranu, płyty 25 mm, dwóch płyt 8 mm oraz jeszcze jed-nej płyty 25 mm. Wszystkie warstwy odchylono o 35° i rozsunięto o 203–229 mm. Grubość sprowadzona układu sięgała 980 mm, z czego 90 mm przypadało na płyty stalowe. Podczas testu udało się zatrzymać 120 mm pocisk APDS o przebijalności ok. 300 mm pancerza sta-lowego na dystansie 914 m4.

Brytyjczycy długo nie byli przekonani co do efektywności broni kumulacyjnej, lecz na podstawie analizy opracowań zagranicznych oraz wyników własnych testów, pod koniec lat pięćdziesiątych zaczęli zauważać jej potencjał. W konfrontacji z nowoczesnymi głowicami po-

jedyncze ekrany okazały się w du-żym stopniu nieskuteczne. Prosty pancerz przestrzenny, działający na zasadzie tzw. tarczy Whipple’a5, nie był w stanie dostatecznie roz-proszyć strumienia kumulacyjne-go. W marcu 1966 r. wykorzystano osłonę o skomplikowanej budo-wie, złożoną z 12 płytek o grubo-ści 3 mm i oddzielonych od siebie o 12,7 mm (rys. 1). Służyła ona za ekran umieszczony przed pancer-nym, aluminiowym zbiornikiem paliwa. Podczas testu strumień kumulacyjny głowicy kalibru 127 mm został skutecznie zatrzy-many bez przebicia tylnej płyty zbiornika6.

2 P. Przeździecki, Zarys historii brytyjskich czołgowych pancerzy specjalnych: od prostych ekranów do układu gro-dziowego (1942–1964), „Przegląd Historyczno-Wojskowy” 2011, nr 3, s. 111–128.3 APCBC (Armoured Piercing Capped Ballistic Cap) – pełnokalibrowy pocisk przeciwpancerny z czepcem ochronnym i czepcem balistycznym; APDS (Armoured Piercing Discarding Sabot) – podkalibrowy pocisk prze-ciwpancerny z sabotem; HESH (High Explosive Squash Head) – pocisk z głowicą odkształcalną; HEAT (High Explosive Anti-Tank) – pocisk kumulacyjny.4 TNA, WO 194/413, Report on frontal protection of an A.F.V by an armoured fuel tank, zał. 2, s. 1–2.5 Opracowana przed amerykańskiego astronoma Freda Whipple’a osłona statków kosmicznych m.in. przed ude-rzeniami mikrometeoroidów. W najprostszej formie „tarcza” składa się z cienkiego ekranu oraz grubszej płyty, której zadaniem jest zatrzymanie odłamków „pocisku”.6 TNA, WO 195/549, Tests of armoured fuel front self-sealing arrangements, Chertsey 1966, s. 2.

Rys. 1. Układ ochronny złożony z 12 cienkich płyt stalowych, testowany w marcu 1966 r. Opracowanie autora na podstawie TNA, WO 195/549, Tests of armoured fuel front self-sealing arrangements

107

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

Podczas tej samej wiosennej serii testów wypróbowano inne interesujące rozwiązanie. Na przedniej, grubej na 76 mm, płycie pancernego aluminiowego zbiornika paliwa umiesz-czono „pancerz specjalny FVRDE nr 1” (FVRDE No 1 Special Armour; rys. 2). Składał się on z 8 dwuwarstwowych stalowych płyt grubości ok. 16 mm i jednej ok. 25 mm, również złożonej z dwóch warstw. Płyty przekładkowe były oddzielone od siebie pustą przestrzenią i dodatkowo ekranowane 25 mm płytą pancerną. Po uwzględnieniu odchylenia o 60° suma-ryczna grubość sprowadzona płyt stalowych przekraczała 350 mm, grubość sprowadzona całego ekranu wynosiła ok. 660 mm. Podczas testu pocisk APDS 120 mm zdołał przebić pancerz specjalny, przednią ścianę zbiornika i „biskwit” uszczelniający, został jednak wyha-mowany przez paliwo7.

Rys. 2. „Pancerz specjalny FVRDE nr 1” testowany w marcu 1966 r. Opracowanie autora na podstawie TNA, WO 195/549, Tests of armoured fuel front self-sealing arrangements

Nazwa drugiej z przetestowanych osłon kojarzy się ze „specjalnym” charakterem osłony Harveya oraz z określeniem „układ/biskwit nr 1”, używanym w dokumentach w kontekście programu „Burlington”. Nie sposób rozstrzygnąć, czy „pancerz specjalny FVRDE nr 1” był jednym z eksperymentów wiodących do odkrycia, etapem samego projektu, czy też opra-cowaniem zupełnie z nim niezwiązanym. Innym tropem jest podobieństwo terminologicz-ne: podczas prac nad pancerzami grodziowymi wielowarstwowe wykładziny uszczelniają-ce były nazywane „biskwitami”. W późniejszym okresie w ten sposób określano wariant pancerza8 lub po prostu pancerny moduł9. W niektórym kontekście „biskwit” był częścią większego „układu”10.

Orr Kelly, amerykański dziennikarz opisujący kulisy powstania amerykańskiego czoł-gu podstawowego „Abrams”, zrekonstruował rodowód „Burlingtona” następująco: Przełom nastąpił, kiedy Harvey przeprowadzał eksperymenty w poszukiwaniu rozwiązania, który za-pobiegałby eksplozji zbiornika paliwa po trafi eniu pociskiem. Ku jego zaskoczeniu, struktura w formie plastra miodu wydawała się odbijać cząsteczki metalu strumienia kumulacyjnego i absorbować ich energię. (...) Wkład Harveya polegał na zrozumieniu, że zamiast umieszczać warstwy pancerza równolegle do siebie, można osiągnąć znacznie wyższy poziom ochrony po-przez ustawienie tych warstw pod dziwacznymi kątami, jako serię przegród11.7 Ibidem.8 Ibidem, DEFE 70/263, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, s. 8–9.9 Ibidem, WO 193/1323, Feasibility study of Burlington fi tted to Chieft ain, maj 1969, s. 1.10 Ibidem, WO 32/21695, July 1970 demonstration, 17 VI 1970, zał. A1. Wspomniany jest tam „układ nr 4 zawie-rający biskwit nr 4”.11 O. Kelly, Th e king of the killing fi elds, Ontario 1989, s. 116. Wszystkie tłumaczenia w artykule – P.P.

108

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

„Pancerz Harveya”

Nowy program badań nad pancerzami o zwiększonej odporności na broń kumulacyjną został zainicjowany w 1963 r. we FVRDE. Na czele projektu stanął dr Gilbert N. Harvey, zastępca dyrektora ds. badań. W pracach, które miały na początku charakter głównie empi-ryczny, Harveyowi partnerował J. P. Downey, odpowiedzialny za przygotowanie strzelań12.

Do przełomu doszło w 1964 r. Pracownikom FVRDE udało się opracować osłonę, któ-ra była przeszło dwukrotnie skuteczniejsza przeciwko głowicom kumulacyjnym, a jedno-cześnie zapewniała zbliżoną odporność na amunicję kinetyczną, jak jednorodny pancerz walcowany (RHA) o tej samej masie13. Była ona znana pod kryptonimem programu – jako „Burlington”, lecz także jako „pancerz Harveya” – od nazwiska badacza – lub „pancerz Chobham” – od siedziby ośrodka, w którym go opracowano14. Jeszcze w 1963 r. podstawowe osiągnięcia odkrycia zostały ujęte w tajnym patencie15.

Przez kolejne 5 lat wysiłki naukowców z FVRDE koncentrowały się nad potwierdzeniem specjalnych właściwości opracowanych układów osłon. Starano się również ustalić główne zasady działania pancerzy16. Do lipca 1966 r. zidentyfi kowano trzy główne mechanizmy od-powiedzialne za jego nadzwyczajną skuteczność17.

Pomiędzy 20 kwietnia 1966 a 16 maja 1967 r. sprawdzono odporność układów nr 1 i 4 na głowice kumulacyjne kalibru 127, 152, 178 oraz 203 mm18. Wyniki eksperymentów wykazały, że istnieje możliwość zapewnienia ochrony przed 127 mm pociskiem HEAT. Określono zdolność do przetrwania wielokrotnych trafi eń. Podjęto również wczesną próbę zaadaptowania pancerza do ochrony boków pojazdów bojowych, które miały być odporne na trafi enie pociskiem 84 mm pancerzownicy „Carl Gustaf ”19.

Przynajmniej od pierwszej połowy 1967 r. jednocześnie z badaniami empirycznymi pro-wadzono studia teoretyczne, służące zrozumieniu mechanizmów pancerza oraz wypracowa-niu metody szacowania odporności konkretnego układu. Chodziło m.in. o ustalenie praw skali, optymalizację wyboru materiałów oraz samej budowy pancerza. Rozważano także sytuację, w której kąt trafi enia jest mniejszy niż 60°, np. podczas ostrzału wozu z boku20.

12 R. M. Ogorkiewicz, op. cit., s. 134–135. We wczesnym etapie prac program był prowadzony właśnie przez te dwie osoby. Pytany o postęp badań dyrektor FVRDE, David Cardwell, podkreślał nadzwyczajność osiągnięć duetu, wyrażając też wątpliwość, czy przydzielenie kolejnych badaczy przyniesie pozytywne rezultaty. Zob. TNA, DEFE 70/263, Extract from DR II/69 d/d 20.10.65 Burlington, s. 14.13 R. M. Ogorkiewicz, op. cit., s. 134–135.14 O. Kelly, op. cit., s. 116. Pierwsza z nazw może kojarzyć się z dokonaniem amerykańskiego inż. Haywarda A. Harveya, który pod koniec XIX w. opracował technologię nawęglania płyt pancernych. Wynalazek ten, wraz z późniejszym procesem Kruppa, wywarł istotny wpływ na technikę morską przed I wojną światową. Pancerz „Chobham” jest z kolei najlepiej znaną nazwą brytyjskiego pancerza specjalnego.15 TNA, DEFE 70/263, Burlington and patents position, 6 X 1970, s. 2–3.16 Ibidem, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, zał., s. 1.17 Ibidem, s. 8.18 Teczka zawierająca raport nadal jest niedostępna. Daty ustalone na podstawie opisu na stronie internetowej TNA (www.nationalarchives.gov.uk). Zob. Ibidem, WO 194/977.19 Ibidem, DEFE 70/263, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, zał., s. 8. Od początku planowano wykorzysta-nie pancerza nie tylko do ochrony nowego czołgu, lecz również tzw. bojowego wozu piechoty zmechanizowanej (MICV; po latach prac owocem tego programu stał się bwp „Warrior”).20 Ibidem. Teczki zawierające raporty AR 192 i AR 195 nadal pozostają niedostępne. Por. ibidem, DEFE 194/979; DEFE 194/980. Kąt trafi enia to kąt zawarty między płaszczyzną trajektorii pocisku a normalną do powierzchni

109

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

W 1968 r. podczas badań skorzystano z pomocy Ośrodka Badań nad Bronią Atomową (AWRE), umożliwiającej dostęp do nowoczesnych technik fotografi i rentgenowskiej21.

W 1968 r. program wszedł w kolejną fazę – prac nad praktycznym wykorzystaniem odkry-cia dr. Harveya. Podjęto studia nad możliwością zastosowania pancerza do osłony bocznych powierzchni wozów bojowych oraz nad skonstruowaniem modułów ochronnych22. Wydaje się prawdopodobne, że w ciągu następnych dwóch lat zawężono zakres prac do rozwijania układu nr 4, gdyż w dostępnych materiałach źródłowych tylko ten jest wymieniany.

Do 1970 r. ustalono szczegółowy podział dostępnej wiedzy o nowym pancerzu. Pod kryptonimem „Burlington” rozumiano odtąd pancerz, wcześniej znany jako „pancerz Cho-bham”, zaprojektowany w celu uzyskania nadzwyczajnej ochrony przed przebiciem strumie-niem ładunków kumulacyjnych23. Wprowadzono 11 poziomów bezpieczeństwa, różniących się zakresem i szczegółowością informacji. Pierwsze 8 zachowało nazwę kodową „Burling-ton”. Poziomy 9–11, obejmujące kompletne dane na temat pancerza, metod szacowania jego odporności oraz sposoby jego zwalczania, otrzymały kryptonim „Moustache”. Wiedzę dotycząca 4 najwyższych poziomów posiadła wąska grupa wybranych osób24 na zasadzie ograniczonego dostępu25.

Kategorie bezpieczeństwa dotyczące programu „Burlington”, marzec 1970 r.

Poziom bezpieczeństwa i nazwa kodowa

Zakres informacji Klasa bezpieczeństwaogólnie w szczególe

1 brytyjskie badania nad osłonami przeciw głowicom HEAT

b.d. zastrzeżone

2Burlington

brytyjskie doświadczenia z układem osłony skutecznym przeciw HEAT

układ osłony, którego odporność na pociski HEAT przewyższa odporność pancerza RHA o tej samej masie, jednocześnie zapewniając zbliżoną odporność na pociski kinetyczne

poufne

3Burlington

badania nad zwalczaniem układu osłony

b.d. poufne

pancerza. Jego przeciwieństwem jest kąt uderzenia, mierzony między płaszczyzną lotu pocisku a styczną do po-wierzchni pancerza.21 Ibidem, DEFE 70/263, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, zał., s. 1.22 Ibidem.23 Ibidem, Burlington – security, 13 II 1970, zał., s. 3.24 Ibidem, DEFE 70/263, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, zał., s. 4. We wrześniu 1969 r. proponowano wprowadzenie 12 poziomów informacji. Zob. ibidem, Burlington security working party, 10 IX 1969, s. 3–4. Pier-wotna imienna lista osób z dostępem do informacji z zakresu poziomów 9–11 została zniszczona 10 X 1970 r. Na kolejnej liście, z 5 X, wymieniono 22 brytyjskich adresatów, w tym MVEE, Królewski Ośrodek Badań i Rozwoju Uzbrojenia (RARDE), Brytyjską Armię Renu (BAOR) oraz Królewskie Siły Powietrzne (RAF). Łącznie na liście znalazło się 111 osób (w zapisie – pełnione stanowiska, rzadziej nazwiska). Ponadto na wspomnianej liście znala-zło się 7 Amerykanów – o czym dalej. Zob. ibidem, DEFE 70/263, Burlington security, 5 X 1970, zał.25 Zgodnie z zasadą ograniczonego dostępu (ang. need to know) informacje mogą być udostępnione wyłącznie osobom dającym gwarancję zachowania tajemnicy i tylko w zakresie niezbędnym do wykonywania przez nie pracy na zajmowanych stanowiskach.

110

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

4 Burlington

opracowanie możli-wej do praktycznego zastosowania osłony przed pociskami HEAT, przeznaczonej dla wozów bojowych

układ osłony o dowolnej grubości zapewnia przynajmniej tę samą odporność na pociski HEAT co pancerz RHA, przy 1/3 masy pance-rza RHA; dalsze zwiększenie grubości osłony umożliwia redukcję masy do poziomu poni-żej 1/3 masy pancerza RHA; wykorzystanie osłony w wozie bojowym zwiększa jego masę w porównaniu z wozem bojowym o zbliżo-nym stopniu ochrony przeciw pociskom ki-netycznym, ale ten wzrost jest opłacalny

tajne

5 Burlington

poziom ochrony przeciwko pociskom APDS, HESH itd.

układ osłony może zostać opracowany prze-ciwko każdemu pociskowi HEAT (o prak-tycznym zastosowaniu), jednocześnie ma-jąc odporność na pociski kinetyczne nie gorszą niż pancerz RHA o tej samej masie i zapewniając całkowitą ochronę przeciwko pociskom HESH tego samego kalibru; układ osłony posiada zdolność przetrwania kilku trafi eń pociskami kinetycznymi lub HEAT, bądź różnymi kombinacjami tych pocisków

tajne

6 Burlington

poziom ochrony przeciwko pociskom APDS i HEAT

układ osłony zaprojektowany, aby przeciwsta-wił się pociskowi HEAT kalibru 152 mm (roz-warcie stożka wkładki kumulacyjnej 60°) przy założonym kącie trafi enie oraz pociskowi APDS kalibru 120 mm wystrzelonemu z 1300 m

tajne

7 Burlington

wiedza o podstawo-wych technicznych mechanizmach dzia-łania osłony

b.d. tajne

8 Burlington

szczegóły konstrukcji układu osłony, w tym wiedza o użytych ma-teriałach i sposobach montażu

b.d. tajne

9 Moustache

obliczenia zdolności ochronnej układu osłony oraz rezultaty testów balistycznych

b.d. tajne

10 Moustache

pełna uporządkowana wiedza o sposobach zwalczania układu osłony

b.d. tajne

11 Moustache

pełna uporządkowana wiedza o układzie osłony oraz o sposo-bach jego zwalczania

b.d. ściśle tajne

Część informacji pozostaje niejawna. Opracowanie autora na podstawie TNA, DEFE 70/263, Burlington – security, zał. A.

111

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

Chieftain mk 5/2

W maju 1969 r. FVRDE przygotowało wstępną propozycję konfi guracji wykorzysta-nia „Burlingtona”. Stworzono dwa podstawowe warianty dodatkowego opancerzenia dla „Chieft aina”, różniące się skalą ochrony i masą bojową. Pierwsza z propozycji za-kładała osłonięcie modułami „Burlingtona” przodów i boków kadłuba oraz bocznych powierzchni wieży (rys. 3). Za cenę wzrostu masy do 61,45 tony (w porównaniu z 55,2 tony „Chieft aina”) w rejonach chronionych dodatkowym pancerzem uzyskano odporność na pociski APDS kalibru 120 mm i HEAT kalibru 152 mm. Boczne ekrany zapewniały niewrażliwość na ogień 84 mm pancerzownic „Carl Gustaf”. W przypadku wariantu nr 2 masa miała wynosić 58,2 tony. Dodatkowy pancerz chroniłby jedynie przedział bo-jowy z boków. W obu przypadkach wzrost masy wpływał negatywnie na osiągi maszyny, rozmiary „biskwitów” utrudniały obsługę i transport oraz ograniczały załodze widocz-ność.

Rys 3. Czołg podstawowy „Chieft ain” z modułami pancerza specjalnego, projekt z 1968 r., wariant nr 1 o masie 61,45 tony. Opracowanie autora na podstawie TNA, WO 193/1323, Feasibility study of Burlington fi tted to Chieft ain

Oprócz dwóch podstawowych wariantów opracowano parę innych rozwiązań. Rozwa-żano osłonięcie przodu wieży oraz umieszczenie ekranów bocznych bliżej jej powierzch-ni – kosztem pewnego spadku odporności. W najbardziej rozbudowanej propozycji masa czołgu zbliżałaby się do 62 ton (rys. 4)26.

26 Ibidem, WO 193/1323, Feasibility study of Burlington fi tted to Chieft ain, Chertsey 1969, s. 4–10, tab. 2.

112

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Rys. 4. Czołg podstawowy „Chieft ain” z pełnym zestawem pancerza specjalnego, projekt z 1968 r., podwa-riant o masie 62 ton. Opracowanie autora na podstawie TNA, WO 193/1323, Feasibility study of Burlington fi tted to Chieft ain

Na podstawie raportu ustalono, że zwiększona masa bojowa dopancerzonych „Chieft a-inów” wpłynie negatywnie na ich osiągi. W związku z tym zdecydowano się na opracowanie wozu wykorzystującego jedynie część sprawdzonych podzespołów tego czołgu podstawo-wego. Masa bojowa maszyny miała nie przekroczyć 55 ton. Opracowanie czołgu przejścio-wego i przyjęcie go do uzbrojenia w 1975 r. służyłoby praktycznemu wypróbowaniu rozwią-zań dla wozu docelowego, który wszedłby do linii w roku 198527.

Nowy projekt rozwijano pod kryptonimem „Almagest”28 oraz pod oznaczeniem fabrycz-nym FV 4211. Oznaczenie Chieft ain mk 5/2 miało ukryć prawdziwą „naturę” maszyny29. W tym czasie najnowszym wariantem „Chieft aina”, który właśnie przechodził testy, była wersja mk 5/1. Na wypadek „przecieków” o mk 5/2, w lutym 1970 r. przygotowano krót-ką listę możliwych pytań i zalecanych mocno ogólnikowych odpowiedzi do wykorzystania w czasie konferencji prasowych30.

Jednym z największych wyzwań dla konstruktorów Chieft aina mk 5/2 było utrzymanie 55-tonowego limitu masy bojowej. Wymusiło to wybór stopu aluminium do konstrukcji kadłuba i wieży oraz kół jezdnych31. Materiał miał blisko 3-krotnie mniejszą gęstość od stali, był również łatwiejszy w obróbce. Zwiększona w porównaniu z klasycznym pancerzem grubość osłony, podyktowana niższą odpornością balistyczną lekkiego stopu, podnosiła sztywność konstrukcji. Głównym problemem związanym ze stosowaniem aluminium była konieczność specjalnego spawania oraz wysoka cena materiału32.

27 Ibidem, WO 194/1574, Chieft ain Mk. 5/2 preliminary design study, Chertsey 1970, s. 1.28 Ibidem, DEFE 70/263, Special armour. Brief for incoming ministers, 17 VII 1970, s. 2.29 R. Rawlins, Th e „Aluminium Chieft ain”, „Tracklink” 2010, nr 76, s. 21–22.30 TNA, DEFE 24/1369, Brief for press enquiries on Chieft ain development, 19 II 1970, s. 2.31 Ibidem, WO 194/1574, Chieft ain Mk. 5/2 preliminary design study, Chertsey 1970, s. 1.32 R. M. Ogorkiewicz, Th e Technology of Tanks, t. 1, Coulsdon 1991, s. 368–369.

113

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

W Wielkiej Brytanii wykorzystanie stopu glinu jako zamiennika stali było rozpatrywane co najmniej od końca lat pięćdziesiątych. W 1959 r. na poligonie Kirckudbright testowa-no aluminiowe stropy pojazdów bojowych33. W latach 1962–1964 wypróbowano pancerne zbiorniki paliwa z lekkiego stopu. Przedmiotem zainteresowania było również opracowa-nie sposobu przytwierdzania wykonanych z reguły ze stali podzespołów do aluminiowych ścian. Brak możliwości łączenia obu materiałów spawaniem oznaczał konieczność wprowa-dzenia połączeń mechanicznych, wypróbowano m.in. rodzaje stalowych śrub34.

Jednym z problemów wiążących się z wyborem aluminium na materiał pancerza było zja-wisko określane jako vaporifi c eff ect, polegające na bardzo gwałtownym utlenianiu się cząstek glinu podczas interakcji strumienia kumulacyjnego z celem. Skutkiem było zwiększone ci-śnienie, temperatura i oślepiający błysk we wnętrzu przebitego obiektu. Fenomen ten, zaob-serwowany w Stanach Zjednoczonych, stał się podstawą do próby zwiększenia efektu rażenia głowic HEAT. Stop aluminium wybrano jako materiał wkładki nowo opracowywanego kie-rowanego pocisku przeciwpancernego T42 Dart35. Wykorzystanie aluminium w roli pancerza chroniącego załogi własnych czołgów wymagało osobnych testów. Podczas badań z wykorzy-staniem specjalnie przygotowanego stanowiska dokonano łącznie 142 odpaleń głowic kalibru od 70 do 150 mm. Zaobserwowano zwiększone ciśnienie i temperaturę po przebiciu pancerza aluminiowego, lecz efekt ten – zdaniem badaczy – mógł zostać zredukowany poprzez użycie grubych, stalowych ekranów oraz cienkiej wykładziny przeciwodłamkowej36.

W lutym 1970 r. FVRDE przedstawiło wstępny projekt Chieft aina mk 5/2. Szacowano, że masa bojowa wozu przekroczy nieco narzucony limit i wyniesie 56 ton. Jej wzrost plano-wano zrekompensować zastosowaniem mocniejszej jednostki napędowej37.

Zastosowanie „Burlingtona” powodowało zwiększenie ceny czołgu. W 1969 r. koszt do-datkowych zestawów opancerzenia o masie ok. 3 i 7 ton określono, odpowiednio, na 7070 oraz 11 930 funtów38. Chieft ain mk 5/2 w specyfi kacji z 1970 r. miał kosztować 156 tys. fun-tów, a zatem blisko o połowę więcej, niż wynosiła cena zwykłego „Chieft aina” w roku 196739. W 1972 r. Chieft ain mk 5/2 kosztowałby 180 tys. funtów40. Cały program „Almagest” miał pochłonąć 11,7 mln funtów41.

33 TNA, WO 194/448, Programme of trials arranged during 1959, Chertsey 1960, s. 2, tab. 1.34 Ibidem, WO 194/550, Ballistic tests of bolt and stud fi xtures to aluminium alloy armour, Chertsey 1967.35 DTIC, ADA220095, D. R. Kennedy, D. R. Kennedy, History of the shaped charge eff ect. Th e fi rst 100 years, cz. 1, Mountain View 1983, s. 30–33, 106. Brytyjczycy mieli okazję wypróbowania „Dartów” przeciwko osłoniętym dodatkowymi ekranami średnim „Centurionom” i ciężkim „Conquerorom”. Uznano, że stosowanie aluminiowych wkładek nie zwiększa znacząco prawdopodobieństwa skutecznego porażenia celu i lepszy efekt zapewni wkładka miedziana umożliwiająca zwiększenie głębokości przebicia. Zob. TNA, WO 194/592, Damage assessment of attack by Dart warhead against spaced plated Centurion, Chertsey 1960; DTIC, ADA474293, Trials against Conqueror tanks with additional ballistic protection. Part 2, Th e use of large hollow-charge warheads, Chertsey 1957.36 TNA, WO 194/1384, Pressure and temperature enhancement inside a simulated aluminium armoured fi ghting vehicle attacked by hollow charge weapons, Cherstey 1973.37 Ibidem, WO 193/1323, Feasibility study of Burlington fi tted to Chieft ain, s. 8.38 Ibidem.39 „Hansard”, House of Common Debate, 22 XI 1967, t. 754, c366W. Wzrost kosztu Chieft aina mk 5/2 w porów-naniu z czołgiem seryjnym wynikał również z obecności ulepszonego systemu kierowania ogniem oraz nokto-wizyjnych przyrządów celowniczo-obserwacyjnych. W 1977 r. szacowano, że pancerz specjalny stanowi ok. 15% ceny jednostkowej nowego czołgu MBT-80. Zob. TNA, DEFE 24/1685, Chobham armour costings, 15 II 1975.40 Ibidem, T 225/4437, FV 4211 – draft ORC paper, II 1972, s. 5.41 Ibidem, WO 194/1574, Chieft ain Mk. 5/2 preliminary design study, Chertsey 1970, s. 6.

114

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Jeszcze w lutym 1970 r. zapadła decyzja o skompletowaniu pojazdu testowego ozna-czonego jako MTR-1, które zakończono po zaledwie 13 miesiącach. Posłużył on do testów trakcyjnych. Inny pojazd, pod oznaczeniem TV-A, otrzymał moduły pancerza specjalnego. Maszyna ta, nazywana czasem „aluminiowym Chieft ainem”, była pierwszym na świecie wo-zem bojowym z „Burlingtonem”, praktycznym potwierdzeniem możliwości zastosowania nowego pancerza w czołgu podstawowym42.

Z budowy kolejnych prototypów FV 4211 zrezygnowano, a program Chieft aina mk 5/2 został anulowany. Na początku lat siedemdziesiątych Wielka Brytania zaangażowała się bowiem w prowadzony wspólnie z Republiką Federalną Niemiec projekt nowego czołgu podstawowego (FMBT).

„Burlington” a Stany Zjednoczone

Niedługo po dokonaniu odkrycia Brytyjczycy zdecydowali się poinformować o nim Amerykanów. Na Wyspach uznano, że praktyczne wykorzystanie wiedzy może dodatnio wpłynąć na wartość bojową sił amerykańskich w Europie – i pośrednio na bezpieczeństwo Wielkiej Brytanii. Wymiana informacji miała również zniechęcić sojuszników zza Atlanty-ku do nadmiernej, zdaniem Brytyjczyków, wiary w skuteczność pocisków HEAT. Kolejnym powodem była chęć uzyskania dostępu do wyników podobnych prac nad układami ochron-nymi, prowadzonych w Stanach Zjednoczonych43.

W styczniu 1965 r. główny doradca ds. nauki, sir Solly Zuckerman, ujawnił istnienie „Burlingtona” swojemu odpowiednikowi zza Atlantyku, dyrektorowi ds. badań i rozwoju techniki obronnej, dr. Haroldowi Brownowi44. Brytyjska propozycja zakładała dwustronne dzielenie się informacjami na temat nowych pancerzy. W marcu do FVRDE przybyła ame-rykańska delegacja. Na jej czele stał zastępca asystenta sekretarza armii ds. badań Charles L. Poor, a towarzyszyli mu mjr Donald P. Creuzinger z ośrodka w Fort Knox oraz przed-stawiciel Laboratorium Badań Balistycznych (BRL). Gościom pokazano eksperymentalne „biskwity” oraz przedstawiono wyniki testów45.

Ujawnienie „Burlingtona” Amerykanom formalnie zapoczątkowano współpracę po-między FVRDE a BRL. W czerwcu dr Harvey uczestniczył w testach w Ameryce, w lipcu Amerykanie złożyli rewizytę w Wielkiej Brytanii. Podczas tego spotkania zaprezentowa-no gościom fotografi e rentgenowskie oraz podzielono się pomysłami na temat przyszłych projektów wozów bojowych z nowym pancerzem. W lipcu 1966 r. amerykańscy badacze ponownie gościli w FVRDE, poznając m.in. szczegóły prac nad „biskwitami” oraz mecha-nizmy ich działania. Kolejny pobyt specjalistów z BRL przypadł na październik 1967 r. W lipcu 1968 r. Brytyjczycy spróbowali zainteresować „Burlingtonem” US Navy. We wrze-śniu BRL otrzymało 3 raporty, zawierające wyniki testów oraz próby teoretycznego opisu za-chodzących zjawisk. Miesiąc później przedstawiciel FVRDE udał się do Aberdeen Proving 42 Rob Griffi n, Chieft ain, Ramsbury 2001, s. 155–157; R. M. Ogorkiewicz, Armoured..., s. 135; R. Rawlins, op. cit., s. 21–22.43 TNA, DEFE 13/1369, Assessment of foreign armour development, 10 IV 1970, zał. s. 2.44 Ibidem, DEFE 70/263, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, zał., s. 8.45 Ibidem. Według Kelly’ego początkowo w skład delegacji mieli wejść wyłącznie mjr Creuzinger oraz naukowiec z BRL. W ostatniej chwili zrefl ektowano się, że niska ranga delegatów mogłaby zostać źle odebrana przez Brytyj-czyków i do 2 dżentelmenów dokooptowano Charlesa Poora. Por. O. Kelly, op. cit., s. 119.

115

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

Ground z kolejnym zbiorem dokumentów. Do 1970 r. Amerykanie uzyskali pełną wiedzę z poziomów 1–7. Cząstkowymi informacjami z poziomu 8 dysponowało 7 osób46.

Po 3 latach od ujawnienia „Burlingtona” Brytyjczycy doszli do wniosku, że niezwykłe odkrycie jest przez zaoceanicznych partnerów w gruncie rzeczy ignorowane. Początkowo badacze z BRL poddawali w wątpliwość nawet oryginalność „Burlingtona”, uznając go za kolejny eksperymentalny pancerz ze stali i tworzywa sztucznego, oraz w efektywność osło-ny. I choć amerykańskich naukowców udało się w końcu przekonać, stronę brytyjską ra-ził okazywany sceptycyzm decydentów oraz brak większego zainteresowania praktycznym wykorzystaniem opracowanych rozwiązań. To zachowanie sojuszników tłumaczono nie-korzystną atmosferą, jaka powstała w wyniku fi aska amerykańsko-niemieckiego programu wspólnego czołgu podstawowego MBT70 i gwałtownego cięcia funduszy na prace badaw-czo-rozwojowe47.

Ignorowaniu odkrycia Harveya przez BRL towarzyszyło podobne zachowanie wśród przedstawicieli amerykańskiej armii. Po wizycie w FVRDE mjr Creuzinger sporządził ręcz-nie tajną notatkę, w której napisał, że choć brytyjskie badania są bardzo interesujące, nie ma możliwości wykorzystania ich wyników. Piszący z perspektywy ponad 20 lat Kelly skomen-tował to następująco: (...) zawiodła wyobraźnia. Amerykanie znali czołgi M60 z pancerzem grubym na cztery cale. Nigdy nie widzieli natomiast czołgu z pancerzem grubym na dwie sto-py i po prostu nie byli gotowi, aby taki pomysł zaakceptować48. W efekcie w kręgach wojsko-wych Pentagonu dopuszczonych do tajemnicy panowało przekonanie o nikłej przydatności brytyjskich badań.

W lipcu 1970 r. ośrodek w Chobham Common odwiedził gen. Forsythe, a we wrze-śniu ponownie Charles Poor49. Wizyty te nie przekładały się jednak na jakiekolwiek decyzje o pogłębieniu współpracy. Nowością dla Brytyjczyków było zaprezentowanie im testowa-nego w BRL pancerza o nazwie kodowej „Chopper”. Uznano, że amerykańskie opracowanie nie ma żadnego wpływu na program realizowany w Wielkiej Brytanii50.

W lutym 1972 r. w Stanach Zjednoczonych utworzono zespół, który miał opracować założenia do nowego czołgu podstawowego. Grupie przewodził komendant Centrum Broni Pancernej w Fort Knox, gen. dyw. William R. Desobry. Członkom zespołu zalecano ignoro-wanie wszelkich sygnałów płynących z Wielkiej Brytanii o przełomie w badaniu pancerza51. Brytyjczycy byli jednak czujni i za pośrednictwem amerykańskiego ofi cera łącznikowego, ppłk. Lynna Fleminga, zaczęli sondować możliwość złożenia wizyty w Wielkiej Brytanii

46 TNA, DEFE 70/263, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, zał., s. 8–9. Byli to: doradca ds. naukowych i technicznych w gabinecie prezydenta Richarda Nixona, dr John J. Martin, wspomniany Charles Poor, gen. George I. Forsythe z Dowództwa Doskonalenia Bojowego w Fort Belvoir (USACDC), dr Richard Eicherberger i dr Richard Vitali z BRL, dyrektor ds. planów i programów Biura Szefa Badań i Rozwoju (OCRD), gen. bryg. G. J. Sammet, oraz płk James O. Daulton z Grupy Wsparcia Armii Stanów Zjednoczonych w Zjednoczonym Kró-lestwie (USASG). Zob. ibidem, Burlington – security, zał.47 Ibidem, DEFE 13/1369, Assessment of foreign armour development, 10 IV 1970, zał. s. 1.48 O. Kelly, op. cit., s. 119–120. 2 stopy to ok. 610 mm, 4 cale – 102 mm.49 TNA, DEFE 70/263, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, zał., s. 8.50 Ibidem, s. 2.51 Zdaniem Kelly’ego (op. cit., s. 112, 119), mógł zadziałać tzw. syndrom NIH (not invented here), czyli „nie wyna-leziony tutaj” i odnosi się do sytuacji, w której korzystne rozwiązanie zagraniczne jest deprecjonowane i odrzucane nie w wyniku merytorycznej oceny jego przydatności, lecz poprzez emocje i graniczącą z pychą źle pojętą dumę narodową.

116

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

przez gen. Desobry’ego, aby „podsunąć” mu informacje o nowej brytyjskiej armacie kalibru 110 mm, silniku systemu Wankla oraz o „Burlingtonie”52. Do wizyty MVEE doszło wiosną 1972 r. Brytyjskie rozwiązanie wywarło na Desobrym ogromne wrażenie i po powrocie do Stanów natychmiast rozpoczął, zakończoną sukcesem, batalię o włączenie nowego pancerza w projekt XM153.

Podstawą do wymiany informacji było zawarte w 1950 r. dwustronne porozumienie bry-tyjsko-amerykańskie na temat wolnego przepływu zastrzeżonych informacji wojskowych54 oraz podpisane w 1953 r. porozumienie dotyczące własności odkryć technicznych (Techni-cal Property Agreement)55. Ochronę własności intelektualnej zapewnić miały dokumenty patentowe, zgłoszone w imieniu Harveya w 1966 r. i w lipcu 197356.

W grudniu 1972 r. podpisano memorandum porozumienia. Zgodnie z intencją Brytyj-czyków miało ono gwarantować, że „Burlington” zostanie rzeczywiście wykorzystany oraz że amerykański czołg z pancerzem specjalnym wejdzie do uzbrojenia jednocześnie z nową maszyną brytyjską w połowie lat osiemdziesiątych57. W styczniu 1973 r. strona amerykań-ska otrzymała pełne informacje na temat pancerza58. W Stanach zrewidowano system kla-syfi kacji bezpieczeństwa, wprowadzając 3 główne grupy i łącznie 9 podgrup. Sporządzono imienną listę osób, które miały dostęp do tajnych danych, liczącą 144 pozycje59.

Kategorie bezpieczeństwa programu „Burlington”, grudzień 1972 r.

Poziom bezpieczeństwa Zakres informacji Klasa

bezpieczeństwa

X1 Wielka Brytania i Stany Zjednoczone opracowały możliwy do praktycznego wykorzystania pancerz dla wozów bojowych, który zapewnia znaczną odporność przeciwko pociskom HEAT; trwają prace nad nowymi pociskami, które będą w stanie poradzić sobie z nową osłoną

tajne

X2 ogólna wiedza o ochronie przeciwko pociskom HEAT, APDS, HESH itd. oraz o implikacjach masowych i objętościowych

tajne

52 TNA, DEFE 72/41, US Army tank policy, 10 II 1972.53 Kelly, bazując na wspomnieniach Desobry’ego, podaje, że o zmianie amerykańskiego nastawienia do „Bur-lingtona” zadecydował przypadek. Niezadowolonemu z wyników wizyty generałowi gospodarze wspomnieli o najnowszych postępach w pracach nad pancerzem (zob. O. Kelly, op. cit., 111–112).54 TNA, DEFE 24/1685, Draft note for prime minister’s question time, Chobham armour. Release to United Sta-tes, 8 XI 1976, s. 2.55 Ibidem, DEFE 70/263, Burlington and patents position, 6 X 1970, s. 1.56 Ibidem, DEFE 24/1685, Draft note for prime minister’s question time, Chobham armour. Release to United States, 8 XI 1976 r., s. 2. 57 Ibidem, DEFE 72/41, US Army tank policy, 10 II 1972; ibidem, Meeting on 23 Feb 72 at 1645 HRS – brief, 23 II 1972, s. 1–3.58 Ibidem, s. 1.59 Ibidem, DEFE 17/145, Memorandum of understanding with USA on special armour, 13 III 1973; ibidem, US special armour programme for Burlington informations, 30 I 1973, zał. Pełny dostęp do informacji o „Burlingto-nie” uzyskało 4 Amerykanów: Charles Poor, dr Robert Eichelberger i dr Richard Vitali z BRL oraz doradca ds. nauki w OCRD, dr Victor J. Garber. Donald Creuzinger (w 1973 r. służący w Biurze Zastępców Szefa Sztabu ds. Rozwoju Sił Zbrojnych – OACSFOR – w stopniu pułkownika) posiadał wiedzę z poziomów X1–X3, William Deso-bry – od X1 do Y1, natomiast szef Sztabu Armii Amerykańskiej – „czterogwiazdkowy” gen. Crighton W. Abrams – od X1 do Y3.

117

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

X3 osłona jest rodzajem pancerza przestrzennego; ogólne pojęcie o sposobie użycia na wozach bojowych, ale bez szczegółów dotyczących materiałów i wewnętrznych wymiarów

tajne

Y1 szczegóły dotyczące poziomu ochrony oraz wyników testów; wymagany wzrost masy i objętości pojazdu; wiedza na temat programu rozwoju amunicji przeciw „Burlingtonowi”

tajne

Y2 szczegóły dotyczące konstrukcji pancerza, użytych materiałów, wymiarów i metod montażu na wozach bojowych

tajne

Y3 podstawowe techniczne i naukowe mechanizmy działania pancerza; szczegóły dotyczące sposobów na szacowanie poziomu ochrony oraz wyniki testów

tajne

Z1 pełna i uporządkowana wiedza o programie „Burlington” tajne

Z2 pełna i uporządkowana wiedza o przeciwdziałaniu „Burlingtonowi” tajneZ3 pełna i uporządkowana wiedza o programie „Burlington” oraz

o przeciwdziałaniu pancerzowiściśle tajne

Źródło: Opracowanie na podstawie TNA, DEFE 17/145, US special access programme for Burlington informations, 30 I 1973.

W maju 1973 r. Brytyjczycy zgodzili się na przekazanie części informacji rywalizują-cym o wielki kontrakt czołgowy koncernom General Motors i Chrysler60. Na początku lipca MVEE gościł Desobry’ego i przedstawicieli obu kontrahentów. Delegacji umożliwiono za-poznanie się z wozem TV-A61. Tymczasem w Stanach trwały prace w BRL mające na celu „amerykanizację” brytyjskiego pancerza, czyli przystosowanie osłony na potrzeby progra-mu XM1 oraz produkcji wielkoseryjnej. Do stycznia 1974 r. skompletowano zmodyfi kowa-ne prototypy XM1 przystosowane do montażu nowego pancerza62. W kwietniu następnego roku odbywający wizytę w Stanach generał artylerii sir John Gibbon miał okazję widzieć moduły pancerne skompletowane przez BRL oraz General Motors63.

Początkowo przejęty przez Amerykanów projekt zachował oryginalny kryptonim, później zmieniono go na „Starfl ower”64. Być może zmiana desygnaty wiązała się z próbą zmniejszenia brytyjskiego wkładu w ochronę XM1, której ostateczna postać miała być głównie dziełem BRL, najwyżej inspirowanym dokonaniami FVRDE/MVEE65. Wkrótce Amerykanie pośred-nio potwierdzili związek „Burlingtona” z rozwiązaniem wprowadzonym na swoim czoł-gu, przy okazji zamówienia na czołgi z osłoną warstwową dla Iranu66. Wiosną 1976 r. szef 60 Ibidem, DEFE 24/1685, Draft note for prime minister’s question time, Chobham armour. Release to United States, 8 XI 1976 r., s. 1.61 R. Rawlins, op. cit., s. 21.62 R. P. Hunnicutt, Abrams. A History of American Main Battle Tank, t. 2, Novato 1990, s. 176–178.63 TNA, DEFE 13/1065, Visit to United States 18-26 April 1975, 30 V 1975, s. 2.64 O. Kelly, op. cit., s. 121. W 1976 r. na potrzeby trójstronnych testów uzbrojenia BRL przygotowało dwa cele specjalne: BRL-1 (symulujący pancerz XM1) i udoskonalony BRL-2. Zob. ibidem, s. 179; TNA, DEFE 70/142, Brief on present tank guns situation, zał. B. Niektóre opracowania wprost wiążą cel BRL-1 z pancerzem pierwszej wersji „Abramsa” (zob. M. Green, G. Stewart, M1 Abrams at war, St. Paul 2005, s. 95). Możliwe, że BRL-2 reprezentował z grubsza poziom osłony wprowadzony wraz z udoskonalonymi wozami IPM1 oraz M1A1.65 R. Chait, J. Lyons, D. Long, Critical Technology Events in the Development of the Abrams Tank: Project Hindsight Revisited, Fort Lesley 2005, s. 22.66 Chodzi o kontrakt z Iranem z 1974 r. realizowany pod kryptonimem „Pageant”. Program ten był prowadzony w celach komercyjnych, dlatego jego istnienie zostaje jedynie zasygnalizowane.

118

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Dowództwa Rozwoju i Gotowości Logistyki (DARCOM) amerykańskiej armii, gen. John R. Deane jr, przekazał, sir Johnowi Gibbonowi, że Stany są zaniepokojone tymi planami. Zda-niem Amerykanów, w wyniku eksportu technologia pancerza XM1 trafi nie tylko na Bliski Wschód, lecz i do ZSRS67. Sprawa ta spowodowała pewne ochłodzenie relacji pomiędzy trans-oceanicznymi partnerami. Ze względu na kontrowersje podczas kolejnej rundy trójstronnych testów uzbrojenia, przeprowadzonej w Stanach pod koniec 1977 r., wśród celów zabrakło mo-delu pancerza XM1, choć planowano jego ostrzelanie68.

Nie są znane szczegóły modyfi kacji, jakich dokonali specjaliści z BRL wobec pierwotnej konfi guracji pancerza. Zauważalna zmiana dotyczyła technologii produkcji wież. Brytyj-czycy planowali umieszczanie modułów „Burlingtona” na korpusach będących odlewem staliwnym lub ze stopu aluminium, Amerykanie zaś zdecydowali się na konstrukcję spa-waną z płyt walcowanych z integralnymi komorami na pancerz specjalny. Prawdopodob-nie udoskonalony pakiet opancerzenia wprowadzony w połowie lat osiemdziesiątych wraz z udoskonalonym wozem, zawierał elementy ceramiczne.

W 1980 r. zwycięski prototyp Chryslera został przyjęty do uzbrojenia jako czołg podsta-wowy M1 Abrams (na cześć zmarłego w 1974 r. generała), stając się pierwszym produko-wanym seryjnie wozem wykorzystującym, bez żadnych wątpliwości, brytyjskie osiągnięcia w dziedzinie pancerza. Docelowy wariant maszyny miał jednak zostać uzbrojony w nie-miecką armatę gładkolufową kalibru 120 mm. Porażka brytyjskiej gwintowanej „sto dwu-dziestki” w 1978 r. spowodowała falę krytyki i pytanie, czy w świetle braku wymiernych korzyści dla Zjednoczonego Królestwa i brytyjskiego przemysłu decyzja o ujawnianiu „Burlingtona” była słuszna.

Program „Buckhorse”

Na początku lat siedemdziesiątych Brytyjczycy zdawali sobie sprawę, że los Chietfaina mk 5/2 nie jest pewny, lecz do czasu wejścia do uzbrojenia docelowej konstrukcji miną lata. Kolejne próby zainteresowania Amerykanów „Burlingtonem” wydawały się nie przy-nosić efektów, w rezultacie uwaga brytyjskich decydentów skierowała się na RFN. Po fi asku niemiecko-amerykańskiego programu MBT70/KPz 70 Niemcy rozpoczęli jednostronny projekt, określany mianem „Keiler” (odyniec)69. Zgodnie z brytyjskimi informacjami nowy czołg miał wejść do służby w 1975 r. lub nieco później, czasu na zainteresowanie Niemców „Burlingtonem” nie było zatem wiele70.

10 marca 1970 r. szef Sztabu Generalnego sir Geoff rey Baker poinformował o nowym pancerzu inspektora wojsk lądowych RFN, gen. broni Alberta Schneza. Jednocześnie zwrócił się z propozycją współpracy (...) dwóch krajów przodujących w produkcji czołgów argumentując, że umożliwi ona pełne wykorzystanie potencjału pancerza (...) z korzyścią dla nas i dla całego NATO71. Podobnie jak w przypadku rozmów z Amerykanami obieg in-formacji miał odbywać się na zasadzie ograniczonego dostępu.67 TNA, DEFE 70/480, Discussion with general Deane about tank systems, 24 VI 1976, s. 1–2. Na temat przyzna-nia się Amerykanów do brytyjskiego rodowodu pancerza XM1 zob. O. Kelly, op. cit., s. 121.68 TNA DEFE 70/481, Th e German proposal on the tank gun, 22 Dec 1977, zał.69 P. Krapke, Leopard 2: sein Werden und seine Leistung, Norderstedt 2004, s. 22–23; W. Spielberger, Waff ensysteme Leopard 1 und Leopard 2, Stuttgart 2003, s. 224–237.70 TNA, DEFE 24/1369, Release of Burlington to Federal Republic of Germany, 25 II 1970, s. 5–6.71 Ibidem, Letter to A. Schnez, 10 III 1970.

119

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

24 kwietnia 1970 r. w MVEE odbyła się ogólna prezentacja „Burlingtona” z udziałem niemieckich gości, których poinformowano również o pracach nad Chieft ainem mk 5/272. Poprzedziła ona początek dwustronnego programu, którego celem była (...) współpraca w celach obronnych w serii studiów i testów, które doprowadzą do opracowania i produkcji wozów bojowych korzystających z rozwiązań opracowanych w obu krajach73. Powołano rów-nież grupę ds. harmonizacji założeń techniczno-taktycznych dla przyszłego brytyjsko-nie-mieckiego wozu FMBT. Programowi nadano kryptonim „Buckhorse”74.

Do listopada 1970 r. Niemcy uzyskali wiedzę z poziomów 1–4. Ustalono również imien-ną listę osób, którym przedstawiono informacje z poziomów 5–675. W maju 1972 r., pod-czas spotkania poświęconego przyszłemu czołgowi podstawowemu, Brytyjczycy przekazali Niemcom większość informacji technicznych z zastrzeżeniem wykorzystania wyłącznie na potrzeby FMBT76. W lutym 1974 r. za zgodą Brytyjczyków pewną wiedzą o pancerzu po-dzielili się z RFN Amerykanie77. Zgodnie z założeniami programu Chieft ain mk 5/2 oraz Leopard 2 miały pozostać wozami przejściowymi i wejść do służby do połowy lat siedem-dziesiątych. FMBT byłby gotowy dekadę później.

Ambitne plany nie zostały zrealizowane, gdyż w 1976 r. Niemcy przerwali współpracę78. W ocenach brytyjskich był to celowy zabieg, umożliwiający wykorzystanie zdobytej wiedzy głównie na temat „Burlingtona” bez konieczności ponoszenia kosztów nabycia technolo-gii79. Jeszcze w drugiej połowie 1973 r. Niemcy skompletowali prototyp Leoparda 2 z wieżą z osłoną warstwową, w 1975 r. ukończyli budowę wozu tzw. drugiej generacji z pancerzem specjalnym – Leoparda 2AV – „skrojonego” z myślą rywalizacji o kontrakt na czołg podsta-wowy Armii Stanów Zjednoczonych80.

Nieudana współpraca postawiła Brytyjczyków w trudnej sytuacji. Ze względu na tajem-nicę do 1977 r. nie złożono w RFN oryginalnego patentu w imieniu Harveya81. Strona nie-miecka konsekwentnie twierdziła, że pancerz Leoparda 2AV stanowi ich własne opracowa-nie, nie mające nic wspólnego z „Burlingtonem”, wręcz alternatywe wobec niego82. Niecałe 2 lata po przerwaniu kooperacji na Wyspach uznano, że udowodnienie Niemcom niepraw-dy będzie trudne83.

72 Ibidem, Presentation of Burlington armour to the Federal Republic of Germany, 28 IV 1970.73 Ibidem, WO 32/21695, Memorandum of Understanding, 2nd draft , lipiec 1970. 74 Ibidem, DEFE 70/263, Special armour. Brief for incoming ministers, 17 VII 1970, s. 2.75 Ibidem, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, zał., s. 8–9.76 Ibidem, DEFE 24/1685, Draft note for prime minister’s question time, Chobham armour, 8 XI 1976, s. 2; Han-sard, House of Common Debate, 11 XI 1976, t. 919, cc272-3W; ibidem, 15 II 1977, t. 926, cc191-2W.77 TNA, DEFE 24/1686, FRG – Chobham armour, 27 VI 1978, s. 1–2.78 R. M. Ogorkiewicz, Armoured..., s. 130–132.79 TNA, DEFE 24/1685, Exchanges with the French on tank guns and Chobham armour, z 28 IV 1977, s. 1–2.80 R. M. Hunnicutt, op. cit., s. 189; W. Spielberger, op. cit., s. 262–286.81 TNA, DEFE 24/1685, Draft note for prime minister’s question time, Chobham armour, 8 XI 1976, s. 1–3. Infor-macje o działaniach patentowych w Niemczech, jak również o przekazaniu dokumentacji „Burlingtona” Amery-kanom miały pozostać tajemnicą, której ujawnienie zagrażałoby interesom komercyjnym. Zob. ibidem, Chobham armour, 8 XI 1976.82 F. Lobitz, Kampfpanzer Leopard 2. Encwiklung und Einsatz in der Bundeswehr/Leopard 2 Main Battle Tank: Development and German Army Service, Erlangen 2009, s. 51.83 TNA, DEFE 24/1686, FRG – Chobham armour, 13 VII 1978, zał., s. 1–2; ibidem, DEFE 24/1685, Draft note for prime minister’s question time, Chobham armour, 8 XI 1976 r., s. 1–3.

120

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Wiosną 1976 r. Brytyjczycy zadecydowali o ujawnieniu istnienia programu pancerza specjalnego przed członkami NATO84. Równocześnie Ministerstwo Obrony wydało ofi cjal-ny komunikat prasowy, podkreślający znaczenie odkrycia i jego czysto brytyjski rodowód85. Kroki te otworzyły drogę do komercyjnego wykorzystania pancerza i próby częściowego zrekompensowania kosztów programu, szacowanego na 6–20 mln funtów. Zagadnienie to nie należy jednak do niniejszego artykułu.

Program pancerza specjalnego był kontynuowany pod kryptonimem „Burlington” do czasu ujawnienia tej nazwy kodowej w publikacji Kelly’ego w roku 198986.

„Burlingtona” – anatomia i osiągi

Po ponad 30 latach szczegóły dotyczące budowy pancerza Harveya dalej nie są znane. Przyjmuje się, że był on zaawansowaną odmianą układu przestrzennego, lecz poza płytami stalowymi zawierał również elementy z innych materiałów, m.in. ceramiki, stopów alumi-nium i tytanu, oraz tworzyw sztucznych87. Taki układ ochronny ma składać się z płyt pan-cernych, między którymi umieszcza się kasety z „cegiełkami” ceramicznymi, zamkniętymi w kasetach z lekkich stopów88. Wspomina się również o przegrodach mających strukturę plastra miodu89.

Rys. 5. Schemat pancerza wielowarstwowego: 1 – ekran, 2 – płyta stalowa, 3 – elementy ceramiczne, 4 – od-lew z lekkiego stopu, 5 – płyta stalowa, 6 – tworzywo sztuczne. Źródło: M. Magier, Koncepcja czołgowego pocisku podkalibrowego nowej generacji o zwiększonej zdolności przebicia pancerzy współczesnych czołgów, „Problemy Techniki i Uzbrojenia” 2007, wyd. spec., s. 140.

84 Ibidem, DEFE 13/1372, Burlington, 10 V 1976, zał. A–C.85 Ibidem, DEFE 24/1685, Chobham armour. A new British tank development, 17 VI 1976, s. 1–2.86 R. Rawlins, op. cit., s. 22.87 R. Hilmes, Main Battle Tanks: Developments in Design since 1945, Londyn 1987, s. 77; R. M. Ogorkiewicz, Armoured..., s. 134–135; C. Schulze, British Armour Evolution, Erlangen 2007, s. 3–4; D. Użycki, T. Begier, S. Sobala, Współczesne gąsienicowe wozy bojowe, Warszawa 1996, s. 52–53.88 M. Magier, Koncepcja czołgowego pocisku podkalibrowego nowej generacji o zwiększonej zdolności przebicia pan-cerzy współczesnych czołgów, „Problemy Techniki i Uzbrojenia” 2007, wyd. spec., s. 139–140.89 O. Kelly, op. cit., s. 116. Choć publikacja Kelly’ego nie ma charakteru naukowego, stanowi cenne źródło infor-macji na temat amerykańskiego programu czołgu podstawowego „Abrams”. W pracy korzystał on m.in. z relacji Williama R. Desobry’ego, Charlesa K. Heidena i Richarda Lawrence’a z zespołu zadaniowego ds. budowy nowego czołgu. Pierwszy z nich miał ofi cjalny dostęp do informacji o „Burlingtonie”. Pewne szczegóły dotyczące okolicz-ności odkrycia Harvey’a być może poznał z rozmów z Brytyjczykami – odbywały się one jednak na początku lat siedemdziesiątych, blisko dekadę po rozpoczęciu prac w FVRDE, co niesie ryzyko nieścisłości.

121

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

Na podstawie znanych materiałów dotyczących programu „Burlington” wspomniany wyżej model można zakwestionować, przynajmniej dla pancerza specjalnego z lat sześć-dziesiątych i siedemdziesiątych. Brytyjska osłona miała postać pancerza grodziowego, w którym przestrzeń między ścianą przednią a tylną w pewnym stopniu wypełniały przegrody z płyt przekładkowych, złożone z dwóch warstw stalowych i pomiędzy nimi warstwy niemetalowej.

Z kilku testowanych układów (w tym układu nr 1, być może tożsamym z testowanym w marcu 1966 r. „pancerzem specjalnym FVRDE nr 1”) prawdopodobnie najbardziej obiecujący okazał się „biskwit” nr 4, jako jedyny wymieniany w dokumentach doty-czących badań przeprowadzonych po roku 196890. Można domniemywać, że ten wła-śnie układ znalazł się w studium zestawu dodatkowego opancerzenia dla „Chieft aina” (rys. 6). Obejmował on moduł wzmacniający przód kadłuba. W jego skład wchodziły trzy „kanapki”91 o grubości ok. 25–30 mm każda. Odporność na pociski HEAT kalibru 127–152 mm oraz 120 mm APDS wystrzelonego z odległości 1300 m układ ten, o sto-sunkowo delikatnej budowie, zachowywał jedynie do pierwszego trafi enia. Słabość zamierzano wyeliminować, montując przed płytami dodatkowy ekran. Pełna masa „biskwitu” przekraczała 1 tonę, grubość sprowadzona wahała się od ok. 480 do blisko 970 mm92.

Rys. 6. Projekt dodatkowej osłony przodu kadłuba zmodyfi kowanego „Chieft aina” oraz konfi guracja modu-łu wybrana dla Chieft aina mk 5/2. Opracowanie autora na podstawie TNA, WO 193/1323, Feasibility study of Burlington fi tted to Chieft ain; ibidem 194/1574, Chieft ain Mk. 5/2 preliminary design study

90 TNA, DEFE 24/1369, Release of Burlington to Federal Republic of Germany, 25 II 1970, zał., s. 12; ibidem, DEFE 70/263, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, zał., s. 8–9.91 W oryginale sandwich plates. Poprawnym technicznym tłumaczeniem tego terminu są „płyty przekładkowe”, choć zdarza się stosowanie określenia „płyty sandwiczowe”. Zob. W. Habaj, A. Wiśniewski, E. Włodarczyk, T. Zu-bik, Pancerze pasywne, „Problemy Techniki Uzbrojenia” 2003, nr 4, s. 21. Z uwagi na stosowanie w dokumentach kojarzącego się kulinarnie określenia „biskwit”, zamienne nazywanie elementów wielowarstwowych „kanapkami” nie wydaje się bezzasadne.92 TNA, WO 193/1323, Feasibility study of Burlington fi tted to Chieft ain, Chertsey 1969. W przypadku najbar-dziej chronionych miejsc, po uwzględnieniu silnie odchylonego 120 mm pancerza zasadniczego oraz dodatkowe-go ekranu z pionowych prętów, uderzający w czołg pocisk mógł mieć do pokonania drogę ponad 1600 mm, zanim był w stanie wniknąć do wnętrza wozu.

122

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Moduły chroniące boki kadłuba miały kształt prostopadłościennych stalowych skrzyń o grubości 203 mm (rys. 7). W środku każdego ekranu znajdowało się parędziesiąt dwuwarstwowych płyt grubości 10 mm z tworzywa sztucznego i stali. „Kanapki” zostały odchylone o 60°, umieszczone w układzie żaluzji i połączone ze sobą. Ekrany chroniące boki wieży były oddalone od jej ścian o 400–850 mm; w przypadku kadłuba dystans ten wy-nosił od 750 do 870 mm. Szacowano, że moduły wraz z pancerzem zasadniczym ochronią wnętrze czołgu przed pociskami AP kalibru 23 mm i HEAT kalibru 84 mm przy 90° kącie uderzenia. W najbardziej narażonej przedniej strefi e, a zatem przy kącie uderzenia wyno-szącym 30–35°, czołg miał być niemal niewrażliwy na trafi enia pociskami APFSDS kalibru do 100 mm oraz 152 mm HEAT. Osłony umożliwiały również zatrzymanie 115 mm poci-sku APFSDS wystrzelonego z odległości powyżej 200 m i 120 mm pocisku APDS z ponad 1300 m. W korzystnych warunkach istniała szansa ochrony przed głowicą kumulacyjną kalibru do 178 mm93.

Rys. 7. Projekt ekranu bocznego do zmodyfi kowanego „Chieft aina”. Widoczna struktura wewnętrzna osłony. Opracowanie autora na podstawie TNA, WO 193/1323, Feasibility study of Burlington fi tted to Chieft ain

Nieznana jest budowa wewnętrzna „biskwitu” chroniącego wieżę „Chieft aina” z „Bur-lingtonem”. W 1970 r. na potrzeby Chieft aina mk 5/2 zaproponowano układ z przed-nią warstwową osłoną wieży o kształcie klina i grubości sprowadzonej dochodzącej do 1150 mm (rys. 8). Planowano również zmianę ukształtowania przodu kadłuba w celu pełnego wykorzystania możliwości „Burlingtona” (rys. 6)94.

93 Ibidem, WO 193/1323, Feasibility study of Burlington fi tted to Chieft ain, Chertsey 1969, tab. 1–2.94 Stanowisko kierowcy wystawało ponad płaszczyznę przedniej płyty, tworząc „budkę”, niewidoczną jednak po instalacji modułu. Czołgista miał zajmować pozycję siedzącą. Zob. ibidem, s. 1–6, zał. A, B.

123

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

Rys. 8. Jeden z projektów przedniego pancerza wieży Chieft aina mk 5/2 z widocznym układem wewnętrz-nym. Opracowanie autora na podstawie TNA, WO 194/1574, Chieft ain Mk. 5/2 preliminary design study

Zgodnie z ustaleniami Brytyjczyków z połowy 1966 r. za skuteczność działania „Bur-lingtona” odpowiadały 3 podstawowe mechanizmy: „odkształcanie płyt” (plate bending), „odpryskiwanie odłamków” (spall debris) oraz efekt „gwizdka” („whistle” eff ect)95.

Istota pierwszego z mechanizmów wydaje się stosunkowo prosta i wynika wprost z konstrukcji „biskwitów”. Po trafi eniu strumieniem kumulacyjnym cienkie płyty stalowe, wchodzące w skład pancerza, ulegały silnemu odkształceniu. Ze względu na skośne wzglę-dem trajektorii pocisku ustawienie płyt, strumień był stale „atakowany” przez wchodzący na jego drogę materiał. Zachodziło zjawisko tzw. spacjacji – strumień silnie fragmentował i tracił skupienie, co zmniejszało głębokość penetracji pancerza96.

Zjawisko odkształcania może zostać wzmocnione poprzez stosowanie „kanapek”, w których pomiędzy dwoma płytami metalowymi umieszczono warstwę innej substancji, np. materiału wybuchowego, utleniacza lub tworzywa sztucznego. W przypadku „Burling-tona” zastosowano prawdopodobnie to ostatnie rozwiązanie. Niemniej jednak działanie pancerza może pod wieloma względami – m.in. odkształcania płyt – przypominać mecha-nizmy osłon reaktywnych97. W lipcu 1978 r. Brytyjczycy wskazali na podobieństwo pomię-dzy wynalazkiem Harveya a późniejszym rozwiązaniem opracowanym przez Manfreda Hel-da98 i niemiecką fi rmę Messerschmitt–Bölkow–Blohm. Held zaproponował wykorzystanie

95 Ibidem, DEFE 70/263, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, zał., s. 8.96 W. Habaj, A. Wiśniewski, E. Włodarczyk, T. Zubik, op. cit., s. 21–22; R. Hilmes, Kampfpanzer heute und mor-gen: Konzepte – Systeme – Technologien, Stuttgart 2007, s. 381.97 W anglojęzycznej klasyfi kacji rozróżnia się 3 podstawowe odmiany pancerzy reaktywnych (reactive armour): wybuchowy (explosive), niewybuchowy (non-explosive) oraz nieenergetyczny (non-energetic), znanych jako ERA, NxRA i NERA. W dwóch pierwszych mechanizmy opierają się na reakcji chemicznej (detonacji lub defl agracji). Działanie NERA to z kolei efekt właściwości fi zycznych tzw. materiału inercyjnego, absorbującego część energii pocisku i przekazującego ją płytom metalowym (tzw. pancerz wybrzuszający się – bulging armour). W polskiej literaturze funkcjonuje tylko określenie „pancerz reaktywny”, którego znaczenie jest zawężone do osłon ERA. Wy-daje się, że dwa pierwsze rodzaje należy nazywać, odpowiednio, wybuchowymi i niewybuchowymi pancerzami reaktywnymi; osłony typu NERA to osłony pasywne.98 Profesor Mandfred Held jest uważany za jednego z „ojców” pancerza reaktywnego. Opracowane przez nie-go rozwiązania zostały wykorzystane m.in. w izraelskich osłonach „Blazer”. Manfred Held zmarł na atak serca 2 II 2011 w wieku 77 lat.

124

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

w pancerzu płyt, w których pomiędzy cienkimi warstwami stali znajdował się materiał wy-buchowy (rys. 9). Kaseta miała być umieszczona skośnie w stosunku do toru pocisku (kąt uderzenia 30–70°). Po detonacji materiału wybuchowego płyty były odrzucane od siebie z dużą prędkością, przecinając trajektorię strumienia kumulacyjnego. Według Helda, mogło to spowodować redukcję przebijalności amunicji HEAT do jednej dwudziestej99. Zdaniem brytyjskich specjalistów, (...) wszystkie zastrzeżenia zgłoszone w tym patencie (z wyjątkiem dotyczących materiału wybuchowego) zostały uwzględnione w naszym tajnym patencie (...) z 26 lutego 1965 r.100

Drugi z mechanizmów „Burling-tona” polegał prawdopodobnie na zaburzaniu przepływu strumienia kumulacyjnego przez odrywające się od warstw „kanapek” odłamki. Być może efekt spall debris wiązał się – lub wręcz jest tożsamy – z innym zaobserwowanym, określanym jako rozbryzg (splashback). W drugiej połowie 1970 r. Brytyjczycy łączy-li fenomen „rozbryzgu” z badanym w BRL mechanizmem określanym przez Amerykanów jako „skupienie odłamków” (spall focusing). Podejrze-wano, że strona amerykańska doszła do podobnych ustaleń, co specjaliści z Chobham Common101.

Jeżeli wszystkie trzy wspomniane terminy opisują to samo zjawisko, to dosłowne tłumaczenie jako „skupie-nie odłamków” wydaje się zarazem najpełniej określać badany mecha-nizm. Wydaje się, że u jego zasady leżało takie skonfi gurowanie „kana-pek”, aby kierować fragmenty osło-ny na drogę strumienia. Można to osiągnąć np. poprzez użycie materia-

łu ceramicznego oraz dodatkowej warstwy o dużej zdolności wychwytywania odłamków

99 Patent GB 1581125 zgłoszony 1 IV 1974 r. Zob. http://gb.espacenet.com.100 TNA, DEFE 24/1686, FRG – Chobham armour, 13 VII 1978, zał., s. 1–2.101 Ibidem, DEFE 70/263, Minutes of a meeting held in MGO’s offi ce at 1000 hrs Th u 5 Nov 70 to discuss Bur-lington and related subjects, s. 1–3. Termin backsplash jest używany do opisu zjawiska odrywania się od ścian krateru cząstek o bardzo dużej prędkości, które mogą następnie rykoszetować i dostawać się na drogę strumienia kumulacyjnego. Zob. P. J. König, Cutoff of fragmented shaped charge jet penetration in absence of radial drift , w: 21th International Symposium on Ballistics, Adelaide 2004.

Rys. 9. Ilustracja procesu zaburzania strumienia kumulacyj-nego przez pancerz warstwowy zawierający materiał wybu-chowy. Źródło: Patent Manfreda Helda zgłoszony w Wielkiej Brytanii w 1974 r., GB 1581125.

125

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

(odpowiednika współcześnie używanych wykładzin przeciwodłamkowych)102. W przypad-ku „Burlingtona” trudno jednoznacznie potwierdzić lub jednoznacznie wykluczyć obec-ność warstwy materiału ceramicznego w układzie pancerza. Należy jednak pamiętać, że mechanizmy działania określono i nazwano przed 1970 r. Przez ostatnie 40 lat z pewnością zmienił się stan wiedzy, w pewnym stopniu również terminologia. Być może efekt spall de-bris miał związek z wyrzutem odłamków ceramiki103.

Ostatni z mechanizmów, efekt „gwizdka”, jest trudny do zidentyfi kowania. Można spe-kulować, że polegał na wibracji układu wielu połączonych ze sobą „kanapek” i wynikające-go z nich wzajemnego ruchu.

Istotnym warunkiem skuteczności „Burlingtona” było odchylenie pancerza o 50–60° 104, zwłaszcza w konfrontacji z amunicją kumulacyjną105. Jeszcze w 1978 r. niemal pionowe ścia-ny wież sowieckich czołgów przekonywały brytyjskich analityków, że Sowieci nie dysponują technologią pancerza specjalnego, zbliżonego pod względem mechanizmów działania do odkrycia Harveya106. Istotny był również dystans pomiędzy modułami a konstrukcją kadłu-ba lub wieży czołgu, której zadaniem było „wyłapanie” resztek penetratora lub strumienia kumulacyjnego107.

Użyte materiały stanowiły jedynie część tajemnicy „Burlingtona”. Ważniejsze było opa-nowanie przez brytyjskie placówki umiejętności „strojenia” (tune) pancerza tak, aby chro-nił on przed określonym zagrożeniem108. Jesienią 1977 r., po serii artykułów poświęconych rzekomemu przeciekowi do ZSRS informacji na temat nowej osłony, dopuszczony do części tajemnicy wyższy rangą ofi cer niemiecki uspokajał w mediach: (...) pancerz typu „Chobham” lub pancerz przestrzenny nie jest czymś całkiem nowym. To proces ewoluujący przez wiele lat, nie zaś świstek papieru z magiczną formułą, który można łatwo przeszmuglować przez granicę109.

„Burlington” stale ewoluował. Do lutego 1970 r. dokonano poprawy osiągów pancerza przeciw głowicom HEAT o 15–20% za cenę 10-procentowego zwiększenia masy. Umożli-wiało to podniesienie poziomu ochrony przy zachowaniu gabarytów lub pozostanie przy dotychczas założonej odporności przy znaczącej redukcji rozmiarów i masy. Jednocześnie stwierdzono, że na tym potencjał „Burlingtona” się nie kończy: Dalsze intensywne badania są poświęcone studiowaniu i doskonaleniu układu, grubości i fi zycznych charakterystyk ko-niecznych elementów pancerza, aby zwiększyć skuteczność każdego z licznych mechanizmów, 102 Efekt spall focusing ma występować m.in. w płytach pancernych składających się z warstwy ceramiki oraz wy-kładziny z kompozytu szklanego lub aramidowego (np. Kevlar) albo polietylenu (np. Dyneema). Zob. A. M. Die-deren, J. P. F. Broos, S. N. van Trigt, Ballistic Protection Against Armour Piercing Projectiles Using Titanium Base Armour, w: Low Cost Composite Structures and Cost Eff ective Application of Titanium Alloys in Military Platforms, Rijswijk 2003, s. 17.103 Niektórzy autorzy rosyjscy podają, że „kanapki” składały się z 2 płyt stalowych, pomiędzy którymi znajdowała się warstwa ze stopu aluminium. Zob. M. B. Pawłow, I. B. Pawłow, Otieczestwiennyje bronirowannyje maszyny 1945–1965 gg., „Tiechnika i Woorużenije” 2009, nr 3, s. 55.104 TNA, DEFE 13/1372, Proposed presentation to NATO on UK special armour, 10 V 1976, s. A3.105 Ibidem, DEFE 70/263, Extract from DR II/69 d/d 20.10.65 Burlington, s. 6.106 Ibidem, DEFE 24/1369, Soviet tanks. Note for the record of a meeting held in CSA’s offi ce on Friday, 22nd Sep-tember 1978, 22 IX 1978, s. 3–5.107 Ibidem, DEFE 72/42, Engineer`s guide to Burlington, 17 X 1972.108 Ibidem, DEFE 24/1685, Chobham Armour, 23 VIII 1977, s. 1.109 Ibidem, DEFE 24/1686, FRG: armor secret „not betrayed”, wycinek z „Defence and Foreign Aff airs Daily” 1977, t. 6, nr 173.

126

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

które, działając równocześnie i/lub w sekwencji, umożliwiają pancerzowi zwalczać część przed-nią, środkową oraz tylną rozciągającego się strumienia kumulacyjnego. Obecnie wiadomo o paru równie znaczących mechanizmach zaburzania strumienia; w obecnej formie pancerza wszystkie one wydają się działać efektywnie, jednak samodzielnie. Dlatego poprawa zgrania w czasie i zwiększenie skuteczności trzech niemal równie istotnych mechanizmów może spowo-dować znaczący wzrost osiągów lub, w razie utrzymania poziomu odporności, dalsze znaczne zmniejszenie rozmiarów i masy110.

W konfi guracji z przełomu lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, w konfrontacji z amunicją kumulacyjną „Burlington” był od 2 do 3 razy skuteczniejszy od jednorodne-go pancerza stalowego o tej samej masie – przy zbliżonej odporności przeciwko pociskom kinetycznym. W warunkach laboratoryjnych przebijały go bardzo silne głowice HEAT o dużym kalibrze, uznawane za niepraktyczne do stosowania w warunkach bojowych.

W drugiej połowie lat siedemdziesiątych większą wagę zaczęto przykładać do osłony przed amunicją kinetyczną. „Biskwity” opracowane dla Chieft aina mk 5/2 miały zatrzy-mać 105 mm APDS wystrzelony praktycznie „z przyłożenia” lub 120 mm APDS z dystansu 1200–1300 m111. W 1975 r. w Stanach „zamerykanizowany” pancerz z sukcesem testowano przeciwko pociskom 152 mm APFSDS XM578 oraz pociskom HEAT nieokreślonego kali-bru, mającym reprezentować spodziewany poziom zagrożenia w latach osiemdziesiątych112. Większym wyzwaniem była bardziej nowoczesna amunicja podkalibrowa. Podczas jednej z rund trójstronnych testów uzbrojenia pocisk APFSDS wystrzelony z niemieckiej gładko-lufowej „sto dwudziestki” pokonał jeden z wariantów „pancerza Chobham” przy prędkości uderzenia symulującej trafi enie z dystansu 6000 m. Opracowana cięższa wersja osłony była jednak przebijana dopiero z 200 m113.

Zauważono zależność pomiędzy odpornością na oba rodzaje amunicji. Podczas for-mułowania wczesnych wymagań do nowego brytyjskiego czołgu podstawowego MBT-80 ustalono, że pancerz wozu będzie w stanie ochronić przed pociskami kinetycznymi i ku-mulacyjnymi o przebijalności, odpowiednio, ok. 430 i 585 mm stali pancernej. Zwiększenie odporności na głowice HEAT do 850 mm, przy zachowaniu zadanej masy bojowej 59,4 ton, wiązało się ze spadkiem odporności na pociski podkalibrowe do 405 mm114.

W 1978 r. brytyjski pancerz specjalny został poddany bliżej nieokreślonym zmia-nom, związanym zapewne z adaptacją na potrzeby programu MBT-80. W odróżnieniu od „konwencjonalnego”, pancerz zmodyfi kowany był określany jako „ulepszony” lub „nowy” Chobham”. W miarę napływu informacji o sowieckich czołgach T-64 i T-72, uzbrojonych w armaty kalibru 125 mm, wzrosły wymagania odporności: do poziomu 480 mm przeciw-ko pociskom APFSDS oraz ok. 600 mm przeciwko HEAT. Tę pierwszą wartość wkrótce podniesiono do poziomu 540 mm RHA115. Efektywność masowa nowych odmian osłony

110 Ibidem, DEFE 24/1369, Release of Burlington to Federal Republic of Germany, 25 II 1970, zał., s. 12.111 Ibidem, WO 32/21695, Buckhorse, 17 VI 1970, s. 2.112 Ibidem, DEFE 13/1065, Visit to United States 18-26 April 1975, 30 V 1975, s. 2; ibidem, zał. s. A3.113 Ibidem, DEFE 70/88, MGO’s script of 19 October 1977 talk to CGS conference, 10 XI 1977, s. 1.114 Ibidem, DEFE 24/1369, Tank design – a discussion of some of the factors which infl uence the choice of armour and gun, 28 IX 1978, s. 2.115 Tank Museum, Bovigton (dalej – TMB), MH 8/7 623.438.3 (41), C. J. G. Delamain, Memorandum, 30 XI 1979; ibidem, J. Platt, C. G. Wheatley, P. Edwards, Report 78024, VIII 1978, Londyn 1978; TNA, DEFE 24/1369, Tank design – a discussion of some of the factors which infl uence the choice of armour and gun, 28 IX 1978, s. 2.

127

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

wzrosła do 1,3–1,5 przeciwko amunicji kinetycznej i do ponad 3 przeciwko głowicom ku-mulacyjnym116.

Na początku programu pewne wątpliwości budziła mechaniczna wytrzymałość „Bur-lingtona”. W 1968 r. oceniano, że dodatkowa osłona dla „Chieft aina”, złożona z 3 płyt prze-kładkowych, straci właściwości ochronne po pierwszym trafi eniu, dlatego postulowano za-stosowanie dodatkowego ekranu ochronnego. Również „biskwity” osłaniające przód wieży uznano za potencjalnie wrażliwe z uwagi na ich niewielkie rozmiary117.

W późniejszym okresie konstruktorom udało się podnieść odporność modułów. Na po-czątku 1970 r. raportowano: Wszystkie techniczne problemy mocowania pancerza tak, aby miał on zdolność odpierania wielu ataków, zostały przezwyciężone. Na przykład, pierwszy z modułów przodu kadłuba wytrzymał 9 ataków pociskami kumulacyjnymi, w tym 5 kalibru 152 mm i 4 kalibru 127 mm. Drugi zatrzymał 120 mm pocisk HESH, po którym nastąpiły trafi enia pociskami kumulacyjnymi kalibru 127 mm, inny przetrwał 3 pociski APDS kali-bru 105 mm i następujące po nich trafi enia 127 mm pociskami kumulacyjnymi118. W lipcu 1970 r. „biskwit” nr 4, zamontowany sprężyście na 50 mm płycie udającej przednią płytę kadłuba, miał wytrzymać ostrzał: pociskiem 105 mm „z przyłożenia”, 152 mm głowicą po-cisku „Shillelagh”, dwoma 152 mm głowicami testowymi oraz 120 mm APDS o prędkości symulującej ostrzał z dystansu 1300 m119. Zdolność do odpierania wielokrotnych ataków stała się istotnym atutem „Burlingtona”.

„Burlington” na tle rozwiązań zagranicznych

Wydaje się, że brytyjskie osiągnięcia w dziedzinie ochrony pancernej nie miały odpo-wiedników w innych państwach pracujących nad zaawansowanymi pancerzami. Do po-czątku lat siedemdziesiątych amerykańskie BRL prowadziło eksperymenty nad różnego ro-dzaju osłonami kompozytowymi, wykorzystującymi tworzywa sztuczne (m.in. polietylen) oraz ceramikę (głównie węglik boru), a także pancerne stopy aluminium120. Prezentowany brytyjskiej delegacji w końcu września 1970 r. pancerz „Chopper”, miał strukturę opartą na stożkach, prawdopodobnie ceramicznych121. Badania te nie miały wówczas bezpośredniego wpływu na rozwój broni pancernej i prototypy MBT-70 z drugiej połowy lat sześćdziesią-tych otrzymały pancerz grodziowy z przednią ścianą ze stali o bardzo wysokiej twardości122. Wczesne wozy XM1 były osłonięte układami z wielu warstw stali i aluminium. Przyjęcie rozwiązania brytyjskiego wskazuje, że amerykańskie prace nie umożliwiały osiągnięcia docelowej dla XM1 odporności na 115 mm pociski APFSDS wystrzelone z 800 m i trafi enia głowic HEAT kalibru 127 mm123.116 Ibidem, DEFE 68/69, Preliminary systems study of MBT 80 main armament, 1978, s. 3.117 Ibidem, WO 193/1323, Feasibility study of Burlington fi tted to Chieft ain, Chertsey 1969, s. 3–5.118 Ibidem, DEFE 24/1369, Release of Burlington to Federal Republic of Germany, 25 II 1970, zał., s. 11.119 Ibidem, WO 32/21695, July 1970 demonstration, 17 VI 1970, zał. A1. Określenie „sprężysty” prawdopodobnie oznacza podatne mocowanie elementów, umożliwiające częściowe rozproszenie energii uderzenia.120 Ballisticians in War and Peace. A History of the United States Army Ballistic Research Laboratories, t. 2, 1957–1977, Aberdeen Proving Ground b.r.w., s. 130–132, 140–143; D. Grey, Th e U.S. Army Laboratories at Watertown, Massachusetts. Contributions to Science and Technology: A History, Watertown 1995, s. 42.121 TNA, DEFE 70/263, Exploitation of Burlington, 16 XI 1970, zał., s. 2.122 R. M. Ogorkiewicz, Th e Technology..., s. 361; R. P. Hunnicutt, op. cit., s. 120.123 R. P. Hunnicutt, op. cit., s. 162–168.

128

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

Według ocen brytyjskich, prace prowadzone w RFN znacznie ustępowały „Burlingto-nowi” pod względem zaawansowania. W latach siedemdziesiątych, częściowo na podstawie doświadczeń z amerykańsko-niemieckiego programu MBT70/KPz 70, Niemcy wprowadzi-li do uzbrojenia udoskonalone Leopardy 1 z wieżami z pancerzem grodziowym. Ponadto niemiecki przemysł zbrojeniowy opracował zestawy dodatkowych osłon do starszych czoł-gów, składające się m.in. z ekranów z cienkiej perforowanej blachy otoczonych warstwami tkaniny i gumy124. Podczas wspólnych prac nad FMBT Niemcy nie przedstawili rozwiązań zbliżonych do „Burlingtona”, lecz jedynie wielowarstwowe układy grodziowe, w ocenie Bry-tyjczyków zapewniające niewielką ochronę przeciwko nowoczesnym głowicom HEAT125.

Strona sowiecka w latach sześćdziesiątych opracowała warstwowe pancerze kadłuba z wewnętrznym wkładem z tekstolitu szklanego oraz wieży z komorami wypełnionymi sto-pem aluminium. Rozwiązania te weszły do użycia wraz z przyjęciem w 1966 r. do uzbrojenia czołgów T-64. Eksperymentowano również z pancerzami wież zawierającymi płyty ze stali o dużej twardości lub kulki ceramiczne (wprowadzone w połowie lat siedemdziesiątych wraz z T-64A). Sowieckie osłony specjalne oferowały dość zrównoważoną odporność na trafi enia pociskami kinetycznymi i kumulacyjnymi, ekwiwalentną do odpowiednio 330–430 oraz do 450 mm stali pancernej126. Zwiększenie poziomu ochrony przeciw amunicji HEAT do po-ziomu zbliżonego do „Burlingtona” osiągnięto dopiero w latach osiemdziesiątych poprzez stosowanie osłon reaktywnych.

* * *

Pancerz specjalny „Burlington” był jednym z najważniejszych odkryć w dziedzinie tech-niki pancernej od czasu II wojny światowej. Pierwszymi z czołgów tzw. trzeciej genera-cji były niemiecki Leopard 2127, który wszedł do uzbrojenia w 1979 r., oraz amerykański M1 Abrams (1980 r.). Brytyjski „Challenger” trafi ł do linii wiosną 1983 r. Ich pojawienie się spowodowało swoisty renesans tej klasy wozów bojowych, których kres zapowiadano po wojnie Jom Kippur.

Rozwiązanie brytyjskie wywarło istotny wpływ na rozwój pancerzy czołgowych. Zbli-żone budową do „biskwitów” elementy pancerza specjalnego można zaobserwować np. na zdjęciach uszkodzonych w Iraku „Abramsów” lub porażonych w Libanie w 2006 r. izrael-skich wozów „Merkawa”. Wkłady złożone z wielu płyt przekładkowych zostały wykorzy-stane w czołgach T-72B konstrukcji sowieckiej i w irackich T-55 z dodatkowym opance-rzeniem, tzw. pancerzem z Chafdżi. Wydaje się zatem, że układ grodziowy z warstwowymi

124 M. Shackleton, Leopard 1 Trilogy, t. 1, Tiptree 2003, s. 83, 96. Osłony perforowane zostały opracowane przez Clouth Gummiwerke, producenta m.in. pasów transmisyjnych. Zob. Patenty GB 1328626 z 1970 r. i GB 1481901 z 1974 (http://gb.espacenet.com).125 TNA, WO 194/2694, A preliminary description of the FRG concepts received in mid April 75, Chertsey 1975, s. 5, 10, 16.126 Zaszczita tankow, red. W. A. Grigorian, Moskwa 2007, s. 118–122; M. B. Pawłow, I. B. Pawłow, op. cit., s. 56.127 W części opracowań osłona Leoparda 2 jest opisywana jako pancerz przestrzenny z warstwami stalowymi oraz z innych materiałów. Zob. W. Spielberger, op. cit., s. 397. Rosyjscy autorzy podają, że to układ grodziowy z przegrodami z płyt przekładkowych z materiałem inercyjnym (zob. Zaszczita tankow..., s. 125–126), co wyraźnie nawiązuje do możliwej do zrekonstruowania na podstawie materiałów źródłowych postaci „Burlingtona” oraz jest argumentem za brytyjskim rodowodem niemieckiego pancerza.

129

P. PRZEŹDZIECKI: ZARYS HISTORII BRYTYJSKICH PANCERZY SPECJALNYCH...

przegrodami, którego zdolności ochronne opierają się na niszczących penetrator interakcjach z warstwami wykonanymi z różnych materiałów, jest stosowany w niektórych konstruk-cjach i współcześnie – choć z pewnością w doskonalszej postaci.

SUMMARY

Paweł Przeździecki, Th e outline of the history of the British special armour: development of „Chobham armour” in 1964–1976

„Chobham armour” is considered as one of the most important developments in the fi eld of the armour technology aft er II World War. Work on it began in 1963 and was conducted under the code name „Burlington”. Within a few years British scientists, in the vanguard of dr. Gil-bert Harvey, developed an extremely eff ective multi-layered system of protection against shaped charge anti-tank ammunition compared with steel armour. Th e main mechanisms of projectile defeat were established and proved the possibility of practical use of the discovery of increasing resistance of the main battle tanks. Since 1965 the British shared their knowledge about the „Bur-lington” programme with the American side. Long-term exchange of information resulted in the adaptation of new armour for the US main battle tank „Abrams”. In 1970, information about the „Burlington” was revealed to the Federal Republic of Germany, however, a bilateral programme of new tank ended as a failure. Probably the part of the British experience was used by the Ger-mans during development of the „Leopard 2”. In 1976 the British offi cially revealed the existence of „Chobham armour” for its commercial use, for example among the NATO countries.

РЕЗЮМЕ

Павел Пшездетски, Очерк истории британской специальной танковой брони: работы над броней „Чобхэм” в 1964–1976 гг.

Броня „Чобхэм” считаеться одной из важнейших разработок в области бронетанковой техники в послевоенный период. Работы над ней начались в 1963 г. в Великобритании и проводились под криптонимом „Бурлингтон”. В течении нескольких лет британские исследователи во главе с Гильбертом Харвеем разработали многослойную систему, которая по сравнению с классической стальной бронёй весьма эффективно защищала машину от попадания кумуляционного снаряда. Были установлены главные механизмы действия заслона, а также показаны практические возможности использования данного открытия с целью увеличения защитной способности основных танков.

С 1965 г. британцы делились результатами программы „Бурлингтон” с американцами. Многолетний обмен информацией принёс свои плоды и в результате новая броня была использована на нужды американской программы по разработке основного танка „Абрамс”. В 1970 г. информация o „Бурлингтоне” была передана западногерманской

130

ARTYKUŁY I ROZPRAWY

стороне. Однако совместный проект танка закончился фиаском. Вероятно, что британский опыт был использован в ФРГ во время работы над танком „Леопард 2”. В 1976 г. британцы официально провозгласили о существовании новой брони расчитывая на её комерческое использование, в том числе среди стран участниц НАТО.

131

MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE

DONOS NA MARIANA SPYCHALSKIEGO, CZYLI MICHAŁA ŻYMIERSKIEGO „UWAGI O STOSUNKACH SŁUŻBOWYCH ZE SPYCHALSKIM”

23 listopada 1951 r. marsz. Michał Żymierski przekazał obszerny meldunek ówczesnemu ministrowi bezpieczeństwa publicznego Stanisławowi Radkiewiczowi. Dotyczył on osoby i działalności na stanowisku wiceministra (wówczas już aresztowanego) gen. dyw. Mariana Spychalskiego, zatytułowany „Uwagi o stosunkach służbowych ze Spychalskim”. O meldun-ku i jego treści powiadomieni zostali wcześniej Bolesław Bierut i druga osoba w państwie – Jakub Berman. Meldunek to w istocie donos, stawiający byłemu I zastępcy i wicemini-strowi gen. Spychalskiemu ciężkie zarzuty polityczne oraz wytykający zaniedbania, a nawet dosłownie określany „sabotaż” w niektórych dziedzinach obronności kraju. Za mniejsze domniemane „przestępstwa” ówczesne stalinowskie sądy szafowały najwyższą możliwą karą – karą śmierci. Oskarżenia pod adresem Spychalskiego były bardzo poważne, dotyczyły bo-wiem tzw. odchylenia prawicowo-nacjonalistycznego. Władysław Gomułka i Spychalski zostali odsunięci od wszelkich stanowisk partyjnych i państwowych, a później aresztowani. Należy podkreślić, że po ich aresztowaniu wielu działaczy partyjnych pospieszyło z listami--donosami do Bieruta, Bermana i Hilarego Minca, których celem było zdyskredytowanie aresztowanych i przedstawienie siebie jako lojalnych funkcjonariuszy partyjnych. Do tego grona dołączył wkrótce marsz. Żymierski. Nie miało to jednak żadnego znaczenia dla ów-czesnych decydentów.

Mariana Spychalskiego, jednego z najbliższych współpracowników Gomułki, aresztował ppłk Światło 17 maja 1951 r., w mieszkaniu na obrzeżach Wrocławia, gdzie pracował przy od-budowie jako architekt. Śledztwo trwało prawie 6 lat, od 17 maja 1951 aż do 9 marca 1956 r.Zatrzymano go pod zarzutem usiłowania usunięcia przemocą władzy zwierzchniej narodu oraz za usiłowanie dokonania przemocą zmiany ustroju państwa polskiego, zagrożone karą od 5 lat więzienia do kary śmierci włącznie.

Pomimo że już w połowie 1955 r. organy prokuratorskie zaczęły ustalać, że żadnego „spi-sku” w wojsku nie było, nie zwolniono Spychalskiego z mokotowskiego więzienia, a śledztwo przeciwko niemu ukierunkowano w ten sposób, że jako I wiceminister obrony narodowej (...) ulegając tendencjom nacjonalistycznym, nadużywał swych kompetencji i władzy sprzecznych z wytycznymi Partii i Rządu poprzez oparcie formowania korpusu ofi cerskiego ludowego WP na „reakcyjnych i sanacyjnych” ofi cerach, byłych „ofl agowcach”, ofi cerach z konspiracyjnych organizacji uznawanych przez ówczesne władze Polski Ludowej za reakcyjne (zwłaszcza AK),

132

MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE

a także wprowadzenie na wysokie stanowiska (...) szeregu reakcyjnych ofi cerów sanacyjnych z emigracji (z PSZ na Zachodzie – E.P.), w tym sporo przedwojennych „dwójkarzy”. Zwalniał natomiast niezbędnych specjalistów ofi cerów radzieckich1.

Życiorys Żymierskiego jest powszechnie znany. Przypomnieć jedynie należy, że mar-szałkiem Polski został 3 maja 1945 r., a 6 czerwca 1949 napisał wymuszoną „prośbę” do Bie-ruta o zwolnienie ze stanowiska ministra obrony narodowej. Już wcześniej zadecydowano o jego odsunięciu i zastąpieniu go sowieckim marszałkiem (o polskich wszakże korzeniach), Konstantinem Rokossowskim. Po odejściu ze stanowiska Żymierski został członkiem Rady Państwa, bez określenia szczegółowych zadań.

Marszałek Żymierski został aresztowany 14 marca 1953 r. przez ofi cerów z X Departa-mentu MBP, pod rzekomym zarzutem (...) udziału w spisku i szpiegostwa2. Zgodę na jego aresztowanie uzyskał Bierut od Wiaczesława Mołotowa, Georgija Malenkowa i Ławrentija Berii podczas rozmów w Moskwie, już po uroczystościach związanych z pogrzebem Stali-na3.

Śledztwo prowadzone przeciw marsz. Żymierskiemu przez ofi cerów z MBP i Informa-cji Wojskowej miało wiele wątków. Oskarżony przyznawał się do współpracy z wywiadem sowieckim w latach 1932–1937, co było słuszne i usprawiedliwione dla funkcjonariuszy, po-dobnie jak ponownie nawiązany kontakt z wywiadem sowieckim w 1942 r.

Przedmiotem podejrzeń były natomiast kontakty Żymierskiego sprzed 1939 r., z polską „dwójką” oraz wywiadem francuskim czy też wysuwane pod jego adresem zarzuty o próby zwerbowania go wówczas przez wywiad niemiecki.

Próbowano oskarżyć go o współpracę z gestapo, opierając się na zdarzeniu z paździer-nika 1939 r. Wtedy to do jego mieszkania w Warszawie (ul. Nowolipki 44) przybyło dwóch umundurowanych ofi cerów tej służby z zamiarem aresztowania. Towarzyszący im (po cy-wilnemu) współpracownik gestapo, Antoni Lewandowski, zdołał ich jednak przekonać, że Żymierski nie uczestniczył w kampanii wrześniowej 1939 r. i nie występował przeciw Niem-com. Odstąpiono więc od aresztowania, ale następnego dnia, w mieszkaniu Lewandowskie-go, Żymierski został przez tych samych gestapowców przesłuchany i oddany pod nadzór Lewandowskiego, na którego wezwanie miał się każdorazowo stawiać.

Sprawdzano także podejmowane w okresie okupacji przez Żymierskiego próby (nie-udane) odegrania znaczącej roli, np. doradcy wojskowego w różnych (zaliczanych później przez władzę ludową do tzw. reakcyjnych) organizacjach podziemnych: Komitety Wolno-ści4, Korpus Bezpieczeństwa, Wojskowy Korpus Służby Bezpieczeństwa, Miecz i Pług, Rada Obrony Narodowej, Bataliony Chłopskie czy wreszcie w Armii Krajowej. W trakcie śledz-twa Żymierski zaprzeczał, że podejmował jakiekolwiek rozmowy z AK.

Przyjęcie Żymierskiego do Gwardii Ludowej i mianowanie go później dowódcą Armii Ludowej nie było dziełem przypadku lub samodzielną decyzją polskich komunistów. Ta decyzja zapadła w Moskwie i miała na celu czasowe, instrumentalne wykorzystanie go na 1 Zob. J. Poksiński, „TUN”. Tatar–Utnik–Nowicki, Warszawa 1992, s. 146–147.2 Centralne Archiwum Wojskowe (dalej – CAW), Akta Głównego Zarządu Informacji MON (dalej – GZI MON), 1812/92/102, k. 244, Notatka służbowa o wynikach śledztwa w sprawie Michała Żymierskiego s. Wojciecha, z 27 VI 1955. Akta GZI MON znajdują się obecnie w zbiorach IPN i mają zmienione sygnatury. Uwaga ta dotyczy wszystkich przywoływanych w tym tekście dokumentów GZI MON.3 J. Poksiński, op. cit., s. 221.4 Nadbudowa polityczna konspiracyjnego Związku Podofi cerów WP.

133

DONOS NA MARIANA SPYCHALSKIEGO, CZYLI MICHAŁA ŻYMIERSKIEGO...

najwyższym stanowisku w ludowym WP (w sowieckiej nowomowie typowy poputczik, mający maskować rzeczywiste zamiary skomunizowania Polski). Należy zwrócić uwagę, iż Żymierski miał przydzieloną przez wywiad sowiecki radiostację wraz z obsługą, umiej-scowioną w Międzylesiu, co zapewniało mu niezależną łączność z Moskwą, bez pośrednic-twa sztabu GL.

Jednym z poważniejszych zarzutów stawianych Żymierskiemu, związanych z jego kie-rowaniem MON (1944–1949), było tzw. zaśmiecanie wojska wrogim elementem, czyli przyjmowania do ludowego WP ofi cerów sprzed 1939 r., z PSZ na Zachodzie i z organi-zacji konspiracyjnych w czasie okupacji, uznawanych po 1944 r. przez „władzę ludową” za „reakcyjne”. Dochodziły do tego rzekome próby współpracy, za pośrednictwem brata, płk. Stanisława Żymierskiego (byłego ofi cera z PSZ na Zachodzie), z wywiadem angielskim i rządem RP na uchodźstwie.

„Zaśmiecanie wojska” usiłował Żymierski zrzucić na Spychalskiego. O jego samokry-tyce na III Plenum KC PPR wiedział przecież jeszcze przed aresztowaniem, tak samo jak o „gomułkowszczyźnie” i „spychalszczyźnie”. Były wiceminister wydawał się mu idealnym człowiekiem, którego można było oskarżyć nie tylko „wygodnie”, ale i „politycznie słusznie”. Wynikiem takiego myślenia (a najprawdopodobniej także „sugestii” śledczych) był ów do-nos.

Publikowany dokument napisany przez marsz. Żymierskiego „Uwagi o stosunkach służ-bowych ze Spychalskim” znajduje się w aktach IPN syg. 1833/93/195.

W prezentowanym materiale uzupełniono brakujące imiona (w nawiasach kwadrato-wych) oraz poprawiono błędną pisownię nazwisk. Zlikwidowano także wyróżnienia orygi-nału dokumentu.

Eugeniusz Piwowarski

* * *

Uwagi o stosunkach służbowych ze Spychalskim z 23 listopada 1951 roku

Przedstawiam kilka danych o stosunkach służbowych ze Spychalskim, gdyż nie dyspo-nuję materiałami i dokumentami służbowymi, a podaję tylko te spostrzeżenia, które utkwi-ły mi w pamięci.

Okres 1943 r.Poznałem Spychalskiego jako „Marka” na wiosnę 1943 r. przez „Witolda” – [Franciszka]

Jóźwiaka, na zebraniu sztabu Gwardii Ludowej. Nazwisko właściwe Spychalskiego dowie-działem się od niego w Moskwie w lipcu 1944 r.

Na zebraniach Gwardii Ludowej stwierdziłem, że istnieją różnice zdań między tow. „Witoldem” a Spychalskim, które niekiedy przybierają formy tarć i nieporozumień.

Na jednym z posiedzeń w lipcu 1943 r. referowałem projekt formowania Wojska Polskiego po wyrzuceniu okupanta. Nie przytaczam wszystkich argumentów, ale chcę tylko zaznaczyć,

134

MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE

że wysunąłem koncepcję formowania 500 000 armii i postawiłem konkretny wniosek, by Partia zawczasu zwróciła się do Związku Radzieckiego o przygotowanie broni i umunduro-wania oraz całego ekwipunku dla 15 dywizji, gdyż bez pomocy Związku Radzieckiego nie zdołamy stworzyć wojska. W dyskusji, która trwała kilka godzin, Spychalski zajął negatyw-ne, krytyczne stanowisko, a jedynie tow. „Witold” odniósł się pozytywnie, ograniczając się do 200–300 tysięcy żołnierzy.

W listopadzie 1943 r. na zebraniu aktywu Gwardii Ludowej przewodniczył Spychalski (tow. „Witold” był nieobecny) i postawił na porządku dziennym sprawę pseudonimu dla przyszłego naczelnego dowódcy Armii Ludowej. Spychalski (pamiętam dobrze) wysunął pseudonim „Rola”, wówczas podniosłem zastrzeżenie, że wyraz ten ma podwójne znacze-nie, że należy unikać dwuznaczności. Spychalski bronił swego wniosku, wysuwając argu-ment, że to będzie przeciwstawienie „Borowi” (Bór) słowo „Rola” oraz przedstawił cały szereg sztucznych argumentów. Towarzysze uchwalili pseudonim „Rola”.

W 1949 r. po usunięciu Spychalskiego z wojska, przy okazji przeglądania wniosków awansowych, dowiedziałem się od szefa Departamentu Personalnego, że prawie wszyscy ofi cerowie, którzy współpracowali ze Spychalskim w wydziale wywiadowczym w okresie konspiracji Gwardii Ludowej i Armii Ludowej, to przedtem służyli w AK. Było to dla mnie rewelacją, że Spychalski już w tym okresie opierał się na akowcach i dwójkarzach.

Moskwa lipiec–sierpień 1944 r.W rozmowach z towarzyszami w Moskwie ustalaliśmy skład Naczelnego Dowództwa.

Towarzysze wysunęli na stanowisko szefa Sztabu Naczelnego Dowództwa Mariana Spychal-skiego. Nie znałem z żadnej strony Spychalskiego, ani nie wiedziałem nic o jego kwalifi -kacjach, jednak podniosłem wobec towarzyszy, że na stanowisko to należy powołać tow. „Witolda” ze względu na jego dorobek wojskowy i zasługi w walce z okupantem i propo-nowałem tow. „Witolda” zamianować szefem Sztabu, a Spychalskiego zrobić jego zastępcą. Towarzysze w dyskusji wysunęli argumenty, że tow. „Witold” jest nieobecny i że nie wia-domo czy wyjdzie cało z terenów okupacyjnych, że nie można mianować ludzi, których nie ma. Uznałem logikę tych argumentów, jednak wówczas silnie odczułem, że Spychalski bardzo o to stanowisko i o tę nominację u towarzyszy zabiegał.

Lublin wrzesień–grudzień 1944 r.1. Po przyjeździe do Lublina został uzgodniony między mną a Spychalskim podział

pracy w ten sposób, że ja wziąłem na siebie wszystkie sprawy wojskowe, a Spychalski spra-wy polityczne, jak np. rozmowy z podziemiem, z AK z BCh. Wszystkie rozkazy i decyzje o przyjmowaniu do wojska, awansach, stopniach ofi cerskich ludzi z podziemia AK i BCh już w tym okresie decydował Spychalski i uzgadniał z Partią.

2. Spychalski zostaje odwołany z wojska ze stanowiska szefa Sztabu Głównego Naczel-nego Dowództwa i wyznaczony na prezydenta miasta Warszawy. Podłoże tych zmian jest znane.

Po wyjściu z wojska Spychalski nie daje za wygrane. Przez swoich ludzi zbiera informa-cje o wojsku, utrzymuje kontakt z podziemiem, przekazuje je Partii, robi się „niezastąpiony”,

135

DONOS NA MARIANA SPYCHALSKIEGO, CZYLI MICHAŁA ŻYMIERSKIEGO...

zdobywa coraz większe zaufanie i w krótkim czasie wraca do wojska i zostaje wyznaczony przez Partię na stanowisko zastępcy naczelnego dowódcy do spraw politycznych.

Jasnym jest dla mnie, że zabiegi Spychalskiego u towarzyszy i osobiste jego starania o po-wrót do wojska wpłynęły na decyzje Partii i z tych starań wynika, że Spychalskiemu bardzo zależało na powrocie do wojska.

W okresie lubelskim, w związku z mającymi nastąpić zmianami na stanowiskach w woj-sku, kilkakrotnie w rozmowach z towarzyszami poruszałem sprawę powołania na zastępcę naczelnego dowódcy do spraw polityczno-wychowawczych tow. „Witolda”. Jednak zawsze wysuwano argumenty, że tow. „Witold” jest niezbędnym przy organizowaniu Milicji Oby-watelskiej.

Okres 1945–1949Analizując ten okres muszę podać, że Spychalski regularnie informował mnie o decy-

zjach Biura Politycznego PPR, a potem PZPR. Czy te informacje były kompletne i prawdzi-we, trudno mi dzisiaj stwierdzić. Zresztą nie miałem podstaw do nie wierzenia członkowi Biura Politycznego. Stwierdzałem tylko, że Spychalski systematycznie i celowo odsuwał mnie od kontaktu osobistego z Partią i łączność z Partią brał wyłącznie na siebie.

Współpraca układała się w ten sposób, że ja zajmowałem się sprawami czysto wojskowy-mi, a Spychalski jako przedstawiciel Partii w wojsku, miał pod swoim kierownictwem spra-wy partyjne, sprawy Głównego Zarządu Polityczno-Wychowawczego, Głównego Zarządu Informacji, sądownictwa i częściowo sprawy Departamentu Personalnego, w szczególności sprawy przyjmowania do wojska ofi cerów przedwojennych, uwolnionych z obozów nie-mieckich [ofl agów], sprawy podziemia AK itd. Obsada wszystkich wyższych stanowisk była uzgadniana na centralnym zespole partyjnym [jak] i wszystkie ważniejsze sprawy dotyczące wojska.

Między mną a Spychalskim powstawały często nieporozumienia nawet na zespole par-tyjnym, jednak do 1949 r. brałem to na karb niedoświadczenia jego wojskowego i wybuja-łych ambicji osobistych. Odczuwałem to silnie, że dążył do władzy i chciał być ministrem obrony narodowej, w czym mu pomagali wybitnie towarzysze partyjni w wojsku, mówiąc: „naszym ministrem”, „naszym marszałkiem” jest Spychalski.

Spychalski szukał popularności w wojsku, czego dowodem jest, że nie było sali w woj-sku, gdzie by nie było jego portretu. Główny Zarząd Polityczny [Polityczno-Wychowawczy] nakazywał umieszczanie i służbowo zawieszał portrety Spychalskiego. Nie wiem, czy są na to rozkazy Głównego Zarządu Wychowania Politycznego [Polityczno-Wychowawczego], w każdym razie drogą partyjną i przez ofi cerów polityczno-wychowawczych to przeprowa-dzano. Nie mogło to być bez wiedzy Spychalskiego, że każda sala żołnierska, ofi cerska świe-tlica, każdy gabinet służbowy dowódcy kompanii i wzwyż były udekorowane portretami Prezydenta RP, Ministra Obrony Narodowej i Spychalskiego.

Przy wszystkich inspekcjach patrzyłem na to posunięcie Spychalskiego z pobłażliwością i umacniało mnie to w przekonaniu, że Spychalski konsekwentnie dąży do władzy, a jed-nocześnie nie widziałem w tym nic złego, że członek Biura Politycznego będzie popularny w wojsku z pominięciem wiceministra i szefa Sztabu Generalnego. Były nawet robione naci-ski co do umieszczania portretów Spychalskiego. Gen. [Stiepan Żidek-] Zieliński, dowódca

136

MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE

10 Dywizji Piechoty5 w Jeleniej Górze, opowiadał mi osobiście, że aparat polityczny zwró-cił się do niego z żądaniem, aby wydał rozkaz do dywizji, żeby we wszystkich izbach były umieszczone portrety Prezydenta Rzeczypospolitej, Ministra Obrony Narodowej i Wicemi-nistra Spychalskiego. Gen. Zieliński nie zgodził się na wydanie takiego rozkazu, motywu-jąc to tym, że istnieje rozkaz, tylko co do portretów Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, Ministra Obrony Narodowej, nie ma rozkazu o portretach wiceministra. Od tego czasu aparat polityczny rozpoczął cichą walkę przeciw gen. Zielińskiemu, która skończyła się ode-słaniem go, jako ofi cera radzieckiego, do Związku Radzieckiego.

Stosunek Spychalskiego do ofi cerów radzieckich i Armii RadzieckiejAnalizując w perspektywie czasu stosunek Spychalskiego do ofi cerów Armii Radziec-

kiej, muszę zaznaczyć, że ofi cjalnie, na zewnątrz, był to stosunek współpracy i przyjaźni, natomiast w codziennym życiu, w praktyce, był to stosunek co najmniej nieżyczliwy, który Spychalski zręcznie maskował.

Konsekwentnie od 1943 do 1949 r. przeprowadzałem linię, że bez pomocy ofi cerów ra-dzieckich nie będę mógł zorganizować Wojska Polskiego i o tę pomoc walczyłem na wszyst-kich szczeblach, by zatrzymać ofi cerów radzieckich w Wojsku Polskim. To Spychalski, zasła-niając się autorytetem Biura Politycznego PPR, forsował odsyłanie ofi cerów radzieckich do Związku Radzieckiego. Nie będzie pomyłką, gdy powiem, że 90% generałów i pułkowników, którzy odjechali do Związku Radzieckiego, byli krytycznie usposobieni do Spychalskiego i podkreślali nieżyczliwy stosunek Spychalskiego do nich.

Jako minister obrony narodowej urządzałem pożegnalne przyjęcia na 20 osób dla tych generałów, którzy odjeżdżali do Związku Radzieckiego po służbie w Wojsku Polskim, chcąc w ten sposób zamanifestować i przyjaźń polsko-radziecką, i ich zasługi, jakie położyli przy organizowaniu Wojska Polskiego. Spychalski był bardzo niezadowolony z tych przyjęć po-żegnalnych i chciał je koniecznie storpedować. Zwracał się nieraz do mojej żony mówiąc: „To nie po demokratycznemu urządzać te przyjęcia”. Kiedy widział, że jego powiedzenia do mojej żony nie odnoszą skutku, poruszył to w rozmowie ze mną. Nie zgodziłem się z jego stanowiskiem i odpowiedziałem, że te pożegnalne przyjęcia należą do moich obowiązków służbowych i moralnych i że nadal będę je urządzał.

Zbliżała się 30-ta rocznica powstania Armii Czerwonej, luty 1948 r., zwróciłem się do Spychalskiego, aby zorganizować uroczystą akademię i zaproponowałem, bym ja, jako mi-nister obrony narodowej, wygłosił przemówienie. Po paru dniach Spychalski odpowiedział mi, że Biuro Polityczne nie zgodziło się na moje przemówienie, i że jemu poleciło to prze-mówienie wygłosić.

W lutym 1949 r., [gdy] na święto Armii Czerwonej miał przyjechać marszałek [Kon-stantin] Rokossowski, powtórnie zwróciłem się do Spychalskiego, że uważam za słuszne, by na tej uroczystej akademii, referat o Armii Czerwonej wygłosił·minister obrony narodowej. Spychalski powiadomił mnie, że Biuro Polityczne poleciło zasadniczy referat wygłosić gen. [Władysławowi] Korczycowi, a ja mam tylko przywitać marszałka Rokossowskiego.

5 Gen. bryg. Stiepan Żidek-Zieliński (narodowości ukraińskiej), dowódca 10 DP w latach 1945–1947. W WP pełnił służbę od 8 IV 1944 do 22 XII 1948, następnie odkomenderowany do ZSRS. Zob. E. J. Nalepa, Ofi cerowie Armii Radzieckiej w Wojsku Polskim 1943–1968, Warszawa 1995, s. 197.

137

DONOS NA MARIANA SPYCHALSKIEGO, CZYLI MICHAŁA ŻYMIERSKIEGO...

Stosunek Spychalskiego do ofi cerów radzieckich, pełniących służbę w Wojsku Polskim, był wrogi, np.: Spychalski przyjął w swoim gabinecie gen. [Ławrientija] Switelskiego6 (obec-nie w Wojsku Polskim) i w czasie ich rozmowy wynikła scysja, w wyniku której gen. Switel-ski chciał opuścić gabinet. Spychalski postawił gen. Switelskiego na baczność i podniesio-nym głosem krzyczał na niego. Szczegółowe dane może podać gen. Switelski.

Spychalski zwalczał i szykanował komandora [Józefa] Urbanowicza7 (obecnie w Mary-narce Wojennej w Gdyni) tak dalece, że komandor Urbanowicz stawał do mnie do raportu i prosił mnie o odesłanie do Związku Radzieckiego. Ze względu na to, że oceniałem pracę komandora Urbanowicza pozytywnie, że był on w dowództwie marynarki najpewniejszym partyjnie i politycznie ofi cerem, że wprost nie było odpowiedniego zastępcy, nie zgodziłem się na odejście komandora Urbanowicza do Związku Radzieckiego i przed atakami Spychal-skiego broniłem go. Szczegóły może podać sam kmdr Urbanowicz.

Obsadę stanowisk dowódców dywizji w wojsku decydowali [decydowano] na zespole partyjnym.

Kandydata na stanowisko dowódcy 1 Dywizji Piechoty w Warszawie ustaliłem z tow. gen. Stanisławem Zawadzkim8, mianowicie pułkownika X (nazwiska nie pamiętam), który szedł z 1 Dywizją od Lenino, ofi cer radziecki. Kiedy na zespole partyjnym tow. Stanisław Zawadzki wysunął tę kandydaturę na stanowisko dowódcy 1 Dywizji, Spychalski żachnął się i powiedział: „i znów ofi cer radziecki”. Wywiązała się nieprzyjemna dyskusja. Ja broniłem kandydatury pułkownika X i ostatecznie, nie bez oporów, zespół zgodził się [na] miano-wanie pułkownika X na dowódcę 1 Dywizji. Nazwisko i datę mianowania może dokładnie podać tow. gen. Stanisław Zawadzki.

Nominacja ta miała zasadnicze znaczenie, aby dowódcą 1 Dywizji w Warszawie był bar-dzo pewny politycznie ofi cer, tym bardziej że dowódcą okręgu warszawskiego był w owym czasie generał [Gustaw] Paszkiewicz.

Obrona wybrzeżaZe wszystkich naszych granic jedynie granica morska była zupełnie otwarta i niezabez-

pieczona i dawała wrogom możliwość łatwej penetracji. Dlatego już w 1945 r. wystąpiłem z wnioskiem o interwencję naszego Rządu o pomoc Związku Radzieckiego.

W 1945 r. otrzymaliśmy od ZSRR okręty wojenne i trzy stałe baterie morskie. Opra-cowany został plan umieszczenia i wybudowania na betonie tych baterii. W tym okresie rozpoczęła się akcja aparatu politycznego przeciwko umacnianiu wybrzeża. Nie robił tego sam Spychalski, ale robili to ludzie Spychalskiego.

Admirał [kontradm. Włodzimierz] Steyer meldował mi, że doszło do jego wiadomości, że aparat polityczny Marynarki Wojennej (komandor [Zbigniew] Szymsiak) rozpuszczali wieści, że stawianie baterii jest niepotrzebne, że z tą całą obroną nie należy się śpieszyć itd. Jasnym było, że dyrektywy te wychodziły od Spychalskiego. Aby położyć kres tej nierozumnej

6 Gen. bryg. Ławrientij Switelski, komendant Wyższej Ofi cerskiej Szkoły Piechoty, odkomenderowany do ZSRS 26 VII 1954. Zob. ibidem, s. 205.7 Pozostał w WP, w kolejnych latach m.in. zastępca ministra obrony narodowej ds. ogólnych.8 Żymierski często odwołuje się do gen. bryg. Stanisława Zawadzkiego (1900–1984), szefa Departamentu Per-sonalnego MON (sierpień 1945–październik 1948), przedwojennego działacza komunistycznego, przeszkolonego wojskowo w Moskwie (1933–1935), który wydawał mu się wyjątkowo wiarygodny i wpływowy.

138

MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE

i niefachowej akcji, a jednocześnie uzyskać pewność, że plan jest dobry i słuszny, wysłałem do Moskwy delegację z admirałem Steyerem na czele, celem przekonsultowania tego planu. Sztab Marynarki Wojennej Związku Radzieckiego plan nasz całkowicie zatwierdził. Jednak cicha walka nadal trwała przeciwko planowi umacniania wybrzeża.

Przez dwa lata 12 dział morskich ciężkiego kalibru, przysyłanych przez Związek Ra-dziecki, nie było właściwie wykorzystanych, kadry nie były szkolone.

Po zatwierdzeniu planu przystąpiono do budowy baterii na Helu i w Redłowie. Wów-czas wystąpiłem z wnioskiem do tow. Prezydenta o wydanie rozporządzenia, o uznaniu Półwyspu Helskiego za rejon umocniony. Tow. Prezydent podpisał rozporządzenie 15 wrze-śnia 1948 r. Ogłoszono je dopiero w Dzienniku Ustaw po sześciu miesiącach, a mianowicie 19 marca 1949 r. [Dz. U. R.P. 1949, nr 1]. Wysyłałem ofi cerów z interwencją o przyśpiesze-nie ogłoszenia tego rozporządzenia, hamował to bardzo minister Wolski, z jakich pobudek, z czyjego polecenia, trudno mi to powiedzieć. W owym czasie brałem całą tę akcję na karb niefachowości i złej woli [Spychalskiego] w stosunku do mnie i nie podejrzewałem plano-wanego sabotażu.

Szczegóły o wrogiej akcji, opóźniającej zbudowanie obrony wybrzeża, może szczegóło-wo podać admirał Steyer i komandor Urbanowicz.

Proces Brońskiego i innychProces [płk. Jerzego] Brońskiego9, poza stwierdzonymi nadużyciami fi nansowymi i ła-

pówkami10, wykrył również sabotaż i wrogą organizację polityczną.Broński z kapitana awansował na pułkownika i został szefem Departamentu Budownic-

twa [Departamentu Kwaterunkowo-Budowlanego MON], jedynie przy bardzo silnym, oso-bistym forsowaniu Spychalskiego i tow. [gen. bryg. Piotra] Jaroszewicza. Śledztwo i proces

9 Jerzy Broński (1906–1948), absolwent Szkoły Podchorążych Kawalerii w Grudziądzu (1928), dowódca plutonu w 8 psk w Chełmnie (do 1 IX 1930). W stopniu podporucznika na własną prośbę zwolniony ze służby zawodowej. W 1945, na potrzeby ewidencji wojskowej podał, że został zwolniony do rezerwy w stopniu porucznika, a w 1937 awansował do stopnia rotmistrza rezerwy. Według późniejszych ustaleń Departamentu Personalnego MON (na żądanie GZI) z sierpnia 1948 ustalono, że w „Dzienniku Personalnym” 1937, nr 2 fi gurował jako podporucznik. Absolwent Wydziału Mechanicznego Politechniki Warszawskiej (1935), następnie inżynier w Państwowej Fabryce Karabinów w Warszawie. W 1939 reklamowany od służby wojskowej, jako niezbędny do kierowania produk-cją broni. Podczas okupacji kolejno kierowca, majster i kierownik warsztatów straży ogniowej m.st. Warszawy. Członek ZWZ-AK od 1940. W Powstaniu Warszawskim szef Warsztatów Rusznikarskich i szef saperów Grupy „Północ”, ranny, odznaczony Orderem Wojennym Virtuti Militari V klasy. Do LWP zgłosił się ochotniczo 21 I 1945, zweryfi kowany do stopnia rotmistrza. Od 15 XI 1945 – major, od 23 XII 1945 – podpułkownik, od 16 VII 1946 – pułkownik. Zajmował stanowiska: inspektora przeciwpożarowego RZKE, inspektora przeciwpożarowego Departamentu Kwaterunkowo-Eksploatacyjnego MON, kierownika sekcji, szefa wydziału. Od 15 XI 1945 szef Departamentu Kwaterunkowo-Eksploatacyjnego MON, od 28 II 1946 – szef Departamentu Kwaterunkowo-Bu-dowlanego MON. 3 XI 1948 skazany przez Najwyższy Sąd Wojskowy na karę śmierci (art. 3 dekretu z 13 VI 1946 „O przestępstwach szczególnie niebezpiecznych w okresie odbudowy państwa”). Po decyzji Prezydenta RP z 7 XII 1948 o nie skorzystaniu z prawa łaski, wyrok wykonano. Zob. IPN BAiUD, 1841/40, Teczka akt personalnych.10 Tzw. sprawa „Kwatbud”, prowadzona przez GZI w 1948 r. Oprócz płk. Brońskiego aresztowano również Stefana Długołęckiego i 18 innych ofi cerów, głównie z Departamentu Kwaterunkowo-Budowlanego MON. Informacja zarzucała im, iż m.in. rzekomo (...) od roku 1946 do końca 1947 dopuszczali się i uprawiali systematycznie szkodnic-two poprzez prowadzenie działalności zmierzającej d sparaliżowania budownictwa wojskowego, dostaw wojskowych na sprzęt kwaterunkowy oraz gospodarki materiałami. Formami ich wrogiej działalności było oddawanie nieprawne robót wojskowych fi rmom prywatnym za cenę wielomilionowych łapówek (...). Przyjmowanie budynków wojsko-wych w złym stanie technicznym (...). Zob. CAW, GZI MON, 1812/92/92, Osiągnięcia organów Informacji w walce z wrogiem na przestrzeni 1945–1954, 2 I 1956, k. 12–22.

139

DONOS NA MARIANA SPYCHALSKIEGO, CZYLI MICHAŁA ŻYMIERSKIEGO...

Brońskiego był pod osobistym nadzorem Spychalskiego, który chciał zrehabilitować swoje błędne forsowanie Brońskiego, a równocześnie mówiono, że nadano szybkie tempo proce-sowi, aby zbyt wiele spraw nie zostało wyjaśnionych. Gdyby proces Brońskiego był dobrze i dokładnie rozpracowany przez właściwe organa, to może już wtedy trafi ono by na ślady [gen. bryg. Franciszka] Hermana i [gen. bryg. Jerzego] Kirchmayera.

Rodzina SpychalskiegoW 1945 r. zwróciła się do mnie osobiście ob. Spychalska, wdowa po rodzonym bracie

Mariana Spychalskiego, płk. Józefi e Spychalskim, z prośbą o pomoc, gdyż ani Marian Spy-chalski, ani jego żona nie chcą jej przyjąć w domu, ani jej pomóc materialnie. Oświadczyła mi, że znajduje się obecnie w ciężkich warunkach materialnych.

Zdziwiony byłem tą wizytą, nie orientowałem się w sprawach rodzinnych Spychalskiego i odpowiedziałem jej, że porozumiem się z Marianem Spychalskim i dam jej odpowiedź.

Omówiłem tę wizytę ze Spychalskim i powiedziałem mu, że nie chcę się mieszać do jego rodzinnych spraw. Spychalski oświadczył mi, że tę sprawę załatwi i wiadomo mi było, że wdowę po swoim bracie umieścił na płatnej posadzie inspektora w Polskim Czerwonym Krzyżu w Gdańsku.

Wdowa po pułkowniku Józefi e Spychalskim dość szeroko rozpuszczała wieści, że Ma-rian Spychalski nie chce jej pomóc, że znajduje się bez żadnej pomocy i jest w ciężkich wa-runkach materialnych, a wiadomości te dochodziły mnie z kilku źródeł. Odnosiłem wtedy wrażenie, że Marian Spychalski chce odciąć się od swego brata Józefa i wykazać, że nie ma z nim nic wspólnego.

Wiadomości o płk. Józefi e Spychalskim miałem od mego brata [płk. Stanisława Żymier-skiego], a mianowicie, że Józef Spychalski był zwolennikiem Sikorskiego. Od dwójki i sa-nacji odżegnywał się, że został zrzucony jako skoczek przez Londyn na terenie Generalnej Guberni, że był komendantem AK i został przez Niemców rozstrzelany. Stawiano przypusz-czenie, że kto wie, czy Józefa Spychalskiego nie wydała Niemcom sanacja i dwójka. Z drugiej strony miałem wiadomości, że rozstrzelanie Józefa Spychalskiego przez Niemców nie jest potwierdzone, że są pogłoski, iż Józef Spychalski żyje, że jest u Niemców. Nie przywiązywa-łem do tego wówczas wagi i nie mogę sobie w żaden sposób przypomnieć, od kogo miałem tę informację.

Marian Spychalski o swoim bracie niechętnie rozmawiał, natomiast żywo interesował się moją rodziną. Małżonkowie Spychalscy11 zawsze starali się mnie i moją żonę ośmieszać, oczerniać, a szykany ich nie miały końca. Różne oszczerstwa wypowiadane były przeważnie w kołach partyjnych. Nie przywiązywałem do tego zbytniej wagi, gdyż uważałem ich obo-je za zwykłych intrygantów i plotkarzy. Przypisywałem to wszystko wiecznym jego żalom i niezaspokojonej jego ambicji.

Awanse generalskieTrudno mi dać analizę wszystkich awansów generalskich, gdyż nie rozporządzam ma-

teriałami. Wspomnę tylko o awansach generalskich z lipca 1948 r. Na wiosnę 1948 r. na zespole partyjnym zostało ustalone, że w awansach lipcowych pominięci zupełnie zostaną

11 Żymierscy i Spychalscy mieszkali przez pewien czas w tym samym budynku.

140

MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE

przedwojenni ofi cerowie zawodowi, a wysunięte zostaną przede wszystkim młode kadry. W myśl tych dyrektyw zostały opracowane awanse przez Departament Personalny.

Co się tyczy awansów generalskich, to dla wykazania, że nie pomijamy zupełnie ofi cerów przedwojennych uzgodniłem ze Spychalskim i tow. gen. Stanisławem Zawadzkim dać kilka awansów na generałów, ofi cerów przedwojennych. Sprawa miała iść jeszcze na centralny zespół wojskowy do zatwierdzenia.

Po paru dniach Spychalski zawiadamia mnie osobiście, że było posiedzenie Biura Poli-tycznego, na którym zreferował sprawę awansów generalskich i Biuro Polityczne te awanse zatwierdziło. Oświadczył mi, że może je już dać do podpisu ob. Prezydentowi.

Z tym stanowiskiem Spychalskiego nie zgodziłem się i stanowczo się temu sprzeciwia-łem, że bez zgody Centralnego Zespołu Partyjnego awanse generalskie wyjść nie mogą. Motywowałem to, że będzie to nie po partyjnemu i będzie wielką nieprzyzwoitością wobec towarzyszy członków Centralnego Zespołu Partyjnego i zażądałem szybkiego zwołania Ze-społu w tym celu.

Oświadczyłem Spychalskiemu, że zgadzam się, aby na Zespole Partyjnym nie poruszać sprawy, że te awanse generalskie już zatwierdziło Biuro Polityczne (chodziło mi o autorytet Zespołu), ale uważałem za konieczne, by sprawa awansów generalskich była omówiona na Centralnym Zespole Partyjnym.

Po ożywionej wymianie słów Spychalski, nie bez oporu, musiał się zgodzić na zwołanie w tym celu Zespołu Partyjnego. Na Centralnym Zespole Partyjnym tow. płk [Anatol] Fejgin i tow. płk [Stefan] Kuhl podnieśli zastrzeżenie przeciwko awansowi [płk. Franciszka] Her-mana i drugiego przedwojennego ofi cera i tych zastrzeżeń po dyskusji nie cofnęli.

Po posiedzeniu zwróciłem się do Spychalskiego, że wobec zastrzeżeń, co do awansów generalskich przez członków Zespołu Partyjnego, powinien sprawę awansów jeszcze raz postawić na Biurze Politycznym. I znowu, nie bez oporu, Spychalski zgodził się powtórnie sprawę zreferować na Biurze Politycznym. Po paru dniach Spychalski zawiadomił mnie, że mimo podniesionych zastrzeżeń, Biuro Polityczne zatwierdziło awanse generalski i należy je przedłożyć do podpisu Prezydentowi.

Po ogłoszeniu awansów generalskich powstały w kołach partyjnych wojska ataki, zrzu-cające całą winę na mnie.

Wyjaśniałem już w 1948 r. towarzyszom moje stanowisko i stanowisko Spychalskiego, wyjaśnienia moje były bez echa. W owym okresie nie mogłem nawet podejrzewać, że Spy-chalski nie działa w myśl dyrektyw Biura Politycznego, że oszukuje Biuro, tym bardziej że wiadomym mi było, jak wielkim zaufaniem cieszył się Spychalski w Partii.

Jako dowód, że Spychalski działał za plecami, manewrował, postępował nieszczerze i przeprowadzał swoją politykę, była nominacja tow. gen. [Stanisława] Popławskiego na wiceministra. O nominacji tow. gen. Popławskiego na wiceministra obrony narodowej dowiedziałem się jako minister obrony narodowej z „Trybuny Ludu”. Byłem tą nominacją zaskoczony, gdyż Spychalski jej ze mną nie omawiał. Przez tę nominację Spychalski chciał wykazać, że nominacje zależą od niego i chciał pozyskać dla swej polityki tow. gen. Popław-skiego i nastawić go przeciwko mnie, co też mu się udało. Jednocześnie pogłębić antagoni-zmy między tow. gen. [Władysławem] Korczycem a tow. gen Popławskim i je odpowiednio wygrywać. Jasnym jest, że tow. gen. Korczyc był tą nominacją gen. Popławskiego na wice-ministra mocno urażony i pokrzywdzony.

141

DONOS NA MARIANA SPYCHALSKIEGO, CZYLI MICHAŁA ŻYMIERSKIEGO...

Śmierć tow. generała Karola ŚwierczewskiegoTragiczna śmierć tow. gen. Świerczewskiego była powiązana z działalnością Spychalskie-

go, a mianowicie:W marcu 1947 r. zgłosił się do mnie tow. gen. Świerczewski i oświadczył, że Spychal-

ski zwrócił się do niego z propozycja, aby Świerczewski wyjechał na inspekcję garnizonów w województwie rzeszowskim (garnizony: Rzeszów, Przeworsk, Jarosław, Przemyśl, Sanok), gdyż w tych garnizonach nikt z Ministerstwa Obrony Narodowej dotychczas na inspekcji nie był.

Sprzeciwiłem się wyjazdowi tow. gen. Świerczewskiego, podając jako motyw, że są to tereny niebezpieczne, na których jeszcze grasują bandy ukraińskiej UPA i nie ma potrzeby narażania się, a jeśli tak koniecznie chce jechać na inspekcję, to może jechać do innego okręgu wojskowego. Tow. gen. Świerczewski jednak uparł się przy wyjeździe do garnizonów w województwie rzeszowskim, motywując to tym, że to jest przesadzone niebezpieczeń-stwo, że był na froncie i nic mu się nie stało, że żołnierze ucieszą się jego przyjazdem itd.

Wskutek upartego stanowiska tow. gen. Świerczewskiego ustąpiłem, a zobowiązałem go tylko, że nie będzie jeździł bez ochrony co najmniej plutonu żołnierzy.

Jednocześnie dałem rozkaz dowódcy okręgu krakowskiego gen. [dyw. Mikołajowi] Prus--Więckowskiemu, że ma cały czas towarzyszyć tow. gen. Świerczewskiemu w inspekcyjnej podróży i ma przygotować ciężarowe samochody dla plutonu ochrony. Poinformowałem gen. Więckowskiego, że tow. gen. Świerczewski ma moje polecenie, że bez ochrony dwóch samochodów ciężarowych z żołnierzami nie wolno mu jeździć.

O powyższym poinformowałem swego czasu tow. gen. Stanisława Zawadzkiego, który prowadził dochodzenia w sprawie tragicznej śmierci tow. gen. Świerczewskiego, jak również wielu towarzyszy o tym wiedziało.

Szefowie Gabinetu Ministra Obrony NarodowejW 1945 r., kiedy nastąpiła demobilizacja i zadanie powolnego przekształcenia Naczelne-

go Dowództwa w Ministerstwo Obrony Narodowej, powstał problem zorganizowania Ga-binetu Ministra Obrony Narodowej. W rozmowie ze mną Spychalski wysunął kandydaturę gen. [Bronisława] Prugar-Ketlinga na szefa gabinetu, motywując to tym, że gen. Prugar-Ke-tling był dowódcą dywizji za granicą, a u nas nie powinien objąć dowództwa, a nie można go usunąć na bok, ze względu na jego poprawne stanowisko w Szwajcarii, a jako szef Gabi-netu będzie widoczny i to będzie dowodem, że przedwojenni ofi cerowie nie są usuwani.

Gen. Prugar-Ketlinga nie znałem osobiście do 1946 r. ani nie znałem jego kwalifi kacji i nie miałem podstaw ani powodów nie zgadzania się z tym rozumowaniem Spychal-skiego.

Gen. Prugar-Ketling okazał się w pracy sumiennym, jednak schorowany i za mało się orientujący jako szef Gabinetu Ministra Obrony Narodowej w Polsce Ludowej. Przeszedł na fachowy Departament Wyszkolenia Piechoty pod rozkazy tow. gen. Świerczewskiego.

Kiedy zaistniało wolne stanowisko, Spychalski znowu zwrócił się do mnie i zapropono-wał mi na szefa Gabinetu płk. [Stefana] Mossora jako inteligentnego ofi cera Sztabu Gene-ralnego, który mi dobrze Gabinet zorganizuje.

142

MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE

Płk. Mossora do 1946 r. osobiście nie znałem, jednak dobra opinia Spychalskiego i tow. gen. Stanisława Zawadzkiego nie budziła wątpliwości. Mossor swoją pracą, inteligencją zdo-był sobie powszechne uznanie jako szef Gabinetu Ministra Obrony Narodowej, i potem, na wniosek Spychalskiego, zespół partyjny zgodził się oddać go do Sztabu Generalnego.

Po raz trzeci zwrócił się do mnie Spychalski i zaproponował mi na szefa Gabinetu płk. [Stanisława] Łętowskiego. Łętowskiego nie znałem zupełnie, wiedziałem tylko, że jest przed-wojennym ofi cerem i że byli razem z Mossorem w obozie niemieckim. W rozmowie ze Spychalskim podniosłem, że obecnie bardziej jest mi potrzebny pewny ofi cer o wyrobieniu politycznym i członek Partii. Spychalski wysunął swoje dawne argumenty, że szef Gabinetu Ministra Obrony Narodowej to bardzo widoczne stanowisko, że lepiej będzie i politycznie, aby na tym stanowisku był przedwojenny ofi cer. Uległem.

W czasie służby Łętowskim nie byłem zachwycony. Kiedy dowiedziałem się, że w czasie mego urlopu Spychalski dał Łętowskiemu 10 000 zł zapomogi zrozumiałem, że Spychal-ski kupował sobie Łętowskiego i że Łętowski12 jest człowiekiem Spychalskiego. Po pewnym czasie stwierdziłem, że Łętowski nie wykonał mego rozkazu. Upomniałem go. Jednocześnie otrzymałem wiadomość, że Łętowski bardzo często zachodzi do szefa gabinetu Spychal-skiego. Zapytany o to przeze mnie Łętowski odpowiedział, że dla szybszego załatwiania uzgadnia pewne akta osobiście.

Łętowski po raz drugi nie wykonał mego polecenia. Po raz drugi go upomniałem. Kiedy po raz trzeci stwierdziłem, że nie wykonał mego zarządzenia, natychmiast go zwolniłem ze stanowiska szefa Gabinetu Ministra i oddałem do dyspozycji Departamentu Personalne-go. Obowiązki szefa Gabinetu Ministra powierzyłem ppłk. [Marianowi] Bartoniowi (ofi cer 1 Dywizji i członek Partii), który pozostał na tym stanowisku do 1949 r.

W dwie godziny po zwolnieniu Łętowskiego wpadł do mego gabinetu Spychalski i wzburzonym głosem bronił Łętowskiego i zarzucał mi, jak mogłem tak nagle zwolnić Łę-towskiego i domagał się ode mnie zatrzymania go na stanowisku szefa Gabinetu Ministra. Między mną a Spychalskim nastąpiła ostra wymiana słów. Ja nie zgodziłem się na zatrzy-manie Łętowskiego i zaproponowałem, aby Spychalski sobie wziął Łętowskiego na szefa

12 Stanisław Łętowski (1908–1958) nie był w „niewoli z Mossorem”, lecz przez cały okres okupacji służył w AK. Zapewne M. Spychalski znał go, gdyż był on (wówczas kapitan) przez pewien czas adiutantem płk. Józefa Spychalskiego. Łętowski, absolwent Ofi cerskiej Szkoły Piechoty (Ostrów-Komorowo – 1931), dowódca plutonu w 4 psp w Cieszynie, ukończył kurs broni pancernej w Modlinie (1937), instruktor Szkoły Podchorążych w Mo-dlinie, dowódca doświadczalnej kompanii czołgów. We wrześniu 1939, w stopniu kapitana, dowodził kompanią czołgów w Warszawskiej Brygadzie-Pancerno Motorowej, ranny podczas walk w rejonie Kraśnika–Józefowa. Od 18 X 1939 w SZP, ZWZ i AK (ps. „Mechanik”): adiutant dowódcy okręgu, inspektor Obwodu Łuków i Radzyń Podlaski, referent ds. broni pancernych w III Oddziale Komendy Głównej AK. W Powstaniu Warszawskim wal-czył na odcinku Warszawa Śródmieście – Południe, ranny. W AK awansowany do stopnia majora i podpułkow-nika. Po kapitulacji powstania jeniec Ofl agu II C Woldenberg. Ranny 30 I 1945, do kwietnia 1945 przebywał na leczeniu w szpitalach sowieckich. Do LWP powołany 15 IV 1945, na stanowisko zastępcy komendanta ds. linio-wych OSWPanc. W październiku 1945 awansowany do stopnia pułkownika. Od lutego 1946 zastępca inspektora broni pancernej w DOW II (Bydgoszcz), od 9 IV 1946 do 17 III 1948 – szef Gabinetu MON, zwolniony przez Żymierskiego. Od kwietnia do listopada 1948 – p.o. dowódcy 4 pcz, a następnie na kursie w ASG. Od 1 XI 1948 do 31 I 1950 – komendant m.st. Warszawy. 7 II 1950 zwolniony z wojska, aresztowany 23 V 1950, bez wyroku w wię-zieniu śledczym MBP na Mokotowie do 22 IV 1954. Po powrocie do wojska M. Spychalskiego powołany ponownie do służby zawodowej (3 XI 1956). Skierowany na Wyższy Akademicki Kurs Ogólnowojskowy w ASG, następnie wyznaczony na stanowisko starszego ofi cera do zleceń Sekretariatu Szefa GZP WP. Zmarł 10 IX 1958, pozostając w służbie zawodowej. Zob. CAW, 742/61/1052, Teczka akt personalnych.

143

DONOS NA MARIANA SPYCHALSKIEGO, CZYLI MICHAŁA ŻYMIERSKIEGO...

gabinetu, jeżeli jest takim dobrym ofi cerem. Po pewnym czasie Łętowski został mianowanykomendantem miasta Warszawy. Zdziwiony tą nominacją byłem ogromnie i widziałem w tym rękę Spychalskiego. Kto polecał i popierał na to stanowisko Łętowskiego mógłby dać wyjaśnienie tow. Stanisław Zawadzki.

Przy Łętowskim poruszam jeszcze jeden ciekawy fakt:Tow. Prezydent Bierut zwrócił się do Spychalskiego, aby wyszukał w wojsku odpowied-

niego kandydata na stanowisko szefa Kancelarii Wojskowej przy Prezydencie Rzeczypospo-litej. Spychalski omawiał ze mną tę sprawę i wysuwał jako kandydatów Mossora i Łętow-skiego. Ja kategorycznie się sprzeciwiłem tym kandydatom, motywując swój sprzeciw, że do osoby Prezydenta musimy dać człowieka partyjnego i bezwzględnie pewnego, wypró-bowanego i politycznie wyrobionego. Twierdziłem, że są oni dobrymi ofi cerami i reprezen-tacyjnymi, ale dla mnie niedostatecznie są skontrolowani i pewni. Mossor w ogóle odpadł. W parę dni po tej mojej rozmowie ze Spychalskim, Łętowski oświadczył mi, że ma propo-zycję pójść na szefa Kancelarii Wojskowej do Belwederu. Odpowiedziałem mu, że nic mi o tym nie jest wiadomo i poinformowałem o mym stanowisku co do kandydatury Łętow-skiego Sekretariat tow. Prezydenta. Po długich perypetiach ostatecznie szefem Kancelarii Wojskowej został tow. płk [Leszek] Krzemień.

Zwolnienie PłoszczańskiejMjr [Bronisława] Płoszczańska, ofi cer polityczno-wychowawczy, członek Partii, praco-

wała w wojsku od 1 Dywizji. Została przydzielona mnie z Głównego Zarządu Polityczno--Wychowawczego na osobistą sekretarkę, gdyż znała stenografi ę i języki obce.

Płoszczańska pracowała dobrze. W lecie 1948 r. prosiła o urlop do Wiednia, gdyż miała tam brata konsula. Zgodziłem się. W dwa miesiące po powrocie z urlopu z Wiednia, Płosz-czańska zameldowała mi, że czuje się w obowiązku meldować, że jej brat razem z rodziną odmówił powrotu do kraju i pozostał za granicą. Oświadczyłem jej natychmiast, że wobec tego faktu pracować u mnie w Gabinecie nie może, pomimo iż mam do niej duże zaufanie. Po paru dniach Płoszczańska znowu mi melduje, że brat do niej telefonował z Wiednia, a muszę zaznaczyć, że Płoszczańska mieszkała w budynku sztabu przy ul. Klonowej. Wo-bec tej wiadomości oświadczyłem jej, że w Gabinecie Ministra Obrony Narodowej, gdzie jest tyle tajemnic państwowych, dłużej pracować nie może, a nauczony doświadczeniem przydziału Łętowskiego, poleciłem natychmiast ją zwolnić w ogóle ze służby wojskowej i przyrzekłem jej, że dam polecenie i poparcie do innego cywilnego ministerstwa. Kiedy to stało się faktem, znów przyszedł do mego gabinetu Spychalski z pretensją, że zwolniłem z wojska Płoszczyńską, że jej brat zginął w 1 Dywizji, że ona jest członkiem Partii, domaga-jąc się pozostawienia Płoszczańskiej na stanowisku mojej sekretarki. Odpowiedziałem mu na to, że jej drugi brat uciekł do Amerykanów, że u mnie pracować w Gabinecie nie może, że Płoszczańską bardzo cenię jako pracownicę i że dam jej inną pracę, ale z wojska odejść koniecznie musi.

Podaję te fakty jako dowód, że Spychalski obstawiał mnie przedwojennymi ofi cerami, chcąc stworzyć pozory, że to ja wybitnie popieram i faworyzuję przedwojennych ofi cerów. Tymczasem ja ofi cerów przedwojennych nie wysuwałem na stanowiska, bo nie miałem do nich zaufania i oceniałem ich kwalifi kacje wojskowe jako niewystarczające i bezwartościowe

144

MATERIAŁY ŹRÓDŁOWE

(całą wojnę przebywali w obozach jenieckich), a nawet kiedy byli przez Departament Per-sonalny lub Spychalskiego wysuwani na stanowiska, to pilnowałem, aby utrzymać zasadę, by obok ofi cerów przedwojennych na wyższych stanowiskach pełnili funkcje ofi cerowie radzieccy.

ZakończenieNie poruszam tych zarzutów przeciw Spychalskiemu, które poruszała już prasa partyj-

na, jednak czuję się w obowiązku zwrócić uwagę, że ogłoszone sprawozdanie z III Plenum („Nowe Drogi”) w przemówieniu Spychalskiego zawiera duże nieścisłości, mianowicie Spy-chalski mówił na III Plenum: „Dopuszczałem do szybkiego odejścia wielu wartościowych specjalistów radzieckich”. Otóż Spychalski nie „dopuszczał”, ale nakazywał i zarządzał odsy-łanie radzieckich ofi cerów do ZSRR, powołując się na dyrektywy Partii.

Dalej Spychalski mówi: „Dopuściłem do obsady szeregu poważnych stanowisk w Szta-bie Generalnym, w centralnych jednostkach, w okręgach przez przedwojennych ofi cerów”. Otóż Spychalski sam stawiał wnioski na obsadę stanowisk przez Hermana, Mossora, Kuro-pieskę, Brońskiego itd., a forsował tę obsadę, powołując się na dyrektywy Partii.

Reasumując swoje uwagi, chciałbym zaznaczyć, że moje stosunki służbowe ze Spychal-skim układały się bardzo źle, co było powszechnie wiadomym w wojsku i poza wojskiem.

Nieżyczliwy jego stosunek do mnie kładłem stale na rachunek niefachowości wojskowej i zbyt wygórowanych ambicji Spychalskiego. Nie podejrzewałem i nie mogłem podejrzewać fałszu, obłudy i zdrady, gdyż Spychalski cieszył się w kołach partyjnych dużym zaufaniem.

Na Centralnym Zespole Wojskowym, Spychalski często powoływał się na dyrektywy Biura Politycznego, a pozostali członkowie KC, jak tow. gen. Stanisław Zawadzki i tow. gen. Piotr Jaroszewicz podtrzymywali stanowisko Spychalskiego.

W tym układzie sił jakiekolwiek wystąpienie przeciw Spychalskiemu mogło być uważa-ne za sprzeciwianie się linii i dyrektywom Biura Politycznego i Partii.

Warszawa, 23 listopada 1951 r. /-/ Michał Żymierski

145

RECENZJE I OMÓWIENIA

DZIEJE KAWALERII NA ŚWIECIE W KRZYWYM ZWIERCIADLE

Roman [Johann] Jarymowycz, Dzieje kawalerii. Od podków do gąsienic, przekł. z jęz. ang. M. Dziuba, Warszawa 2010.

Dzieje kawalerii, głównie europejskiej, interesują badaczy Starego Kontynentu już od XIX wieku. Podobnie było także w przypadku historiografi i polskiej, której dorobek pod tym względem nie był jednak wówczas szczególnie bogaty i dotyczył niemal wyłącznie jaz-dy Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Pod wpływem doświadczeń wyniesionych z wojny secesyjnej dzieje konnicy oraz jej potencjalne możliwości stały się również obiektem mniej lub bardziej wartościowych dociekań w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Tak więc badania różnych aspektów tej ważnej dla ludzkiej cywilizacji broni konnej rozpoczęły się w momen-cie, gdy stanowiła ona bardzo liczny i ważny składnik większości ówczesnych armii.

Choć czas świetności kawalerii bezpowrotnie się skończył, a formacje konne odeszły już ostatecznie do lamusa historii, to jednak w Europie, a częściowo również w Stanach Zjed-noczonych, niesłabnące zainteresowanie jej historią można zaobserwować także w czasach nam współczesnych. Wydaje się jednak, że w Europie największe zainteresowanie zarówno czytelników, jak i historyków budzą niezwykle barwne dzieje konnicy z okresu szeroko po-jętej epoki napoleońskiej. Są to zarówno opracowania naukowe, jak i popularnonaukowe, przy czym w grupie tych ostatnich zdecydowanie dominują z reguły bardzo dobre i solidne wydawnictwa fi rmowane przez „Osprey Publishing”.

Tymczasem w Polsce jeszcze do niedawna światowe dzieje kawalerii nie budziły szcze-gólnego zainteresowania badaczy. Dopiero w ostatnich latach można zauważyć znaczący wzrost publikacji zarówno autorstwa rodzimych historyków, jak i tłumaczeń dzieł obcych poświęconych tej problematyce. Nadal jednak bardzo niewiele z nich dotyczy jazdy staro-żytnej oraz europejskiej z okresu średniowiecza, a także konnicy od XVI do XIX wieku.

W ostatnich latach na rynku księgarskim zaczęły ukazywać się opracowania dotyczące kawalerii amerykańskiej, rosyjskiej, ukraińskiej, łotewskiej, armii niemieckiej oraz Reichs-wehry, a także poświęcone Armii Czerwonej, w których znaleźć można sporo ciekawych informacji o „czerwonej konnicy”. Jednocześnie od połowy lat dziewięćdziesiątych XX wie-ku absolutnie dominuje tematyka związana z 1 Armią Konną, w tym głównie z jej udziałem w kampanii 1920 roku.

146

RECENZJE I OMÓWIENIA

Jednocześnie dopiero pod koniec XX oraz w pierwszej dekadzie XXI wieku na polskim rynku księgarskim pojawiło się kilka prac, głównie popularnonaukowych dotyczących udziału kawalerii w walkach na frontach II wojny światowej. Także i tutaj ustalenia rodzi-mej historiografi i wspomagane są tłumaczeniami mniej lub bardziej wartościowej literatury obcojęzycznej.

Wszystko to powoduje, że w dorobku współczesnej polskiej historiografi i istnieje po-ważna dysproporcja pomiędzy poziomem wiedzy na temat dziejów jazdy polskiej a kawa-lerii innych armii europejskich. Jeszcze gorzej jest z naszą obecną wiedzą na temat dziejów jazdy państw i narodów pozaeuropejskich, przy czym wydaje się, iż w polskiej literaturze historycznej najlepiej znana i opisana jest wojskowość mongolska, a także tatarska. Brak jest bowiem rzetelnej, polskojęzycznej monografi i dotyczącej chociażby historii kawalerii europejskiej, nie mówiąc już o światowej.

Tak więc wszyscy zainteresowani tą problematyką z dużym zainteresowaniem przyjęli tłumaczenie anglojęzycznego opracowania Romana Johanna Jarymowycza. W założeniu autora książka ta miała przedstawiać historię kawalerii od starożytnej Mezopotamii, aż do współczesnych wojen w Afganistanie i w Iraku, przy czym – jak zapewnił polski wydawca – Autor stara się obalić fałszywe i krzywdzące mity nagromadzone wokół tej kwestii. Niestety, każdego, kto sięgnie po tę książkę spotka ogromne rozczarowanie rzetelnością ustaleń jej autora, sposobem ich przedstawienia, a także jakością tłumaczenia, a co za tym idzie war-tością całego przekazu.

Po pierwsze, poważne wątpliwości budzi konstrukacja pracy. Otwiera ją dość obszerny Wstęp autorstwa amerykańskiego gen. w st. spocz. Donna A. Starry’ego. Zawiera on zbyt rozwlekłe i jednocześnie nie wiedzieć dlaczego polemiczne uwagi na temat zupełnie innej, wcześniejszej pozycji o dziejach kawalerii w XX w. oraz bardzo ogólne uwagi o tematyce kawaleryjskiej, które zresztą zostały zaczerpnięte z treści zasadniczej książki Jarymowycza. Dotyczą one głównie dylematów doktrynalnych, które stanęły przed tą bronią w wyniku doświadczeń z przebiegu I wojny światowej. Dopiero na końcu Wstępu dowiadujemy się, że: Z historii tak błyskotliwie opowiedzianej przez Romana Jarymowycza (...) wynika, że „ka-waleria coś w sobie ma”. I w rzeczy samej, zarówno dawniej, jak i dziś coś z tego jest na rze-czy. Bowiem nauczanie o kawalerii daje historyczny wgląd w rozsądną doktrynę i receptę na wybitne operacje wojskowe wspierające narodowe cele i dążenia, starannie przemyślane kon-cepcje taktyczne i operacyjne, realizowane przez dobrze wyszkolonych żołnierzy i niezwykle kompetentnych dowódców, połączonych w wysoce efektywne jednostki, wytrenowane do walki z całą tą brawurą, która niegdyś urzekła Jominiego i samego Napoleona (s. 11). Konia z rzędem temu, kto zrozumie, co generał miał na myśli. Lepiej, żeby tego wstępu wcale nie było.

Wprowadzenie (s. 13–16) w rzeczywistości jest wstępem, lecz próżno w nim szukać treści, które z reguły tam znaleźć się powinny. Nie ma tu bowiem uzasadnienia wyboru tematyki, omówienia wykorzystanej literatury, przyjętej metody badawczej itd. Dowiemy się natomiast o jeździeckich fascynacjach Autora oraz poznamy bardzo obszerną listę jego kolegów, znajomych oraz współpracowników i pomocników, dzięki którym książka to mo-gła powstać. Wnikliwego czytelnika nie powinno zatem dziwić, że książka Romana Jarymo-wycza nie ma zakończenia. Jeżeli nie wiemy, w jakim celu powstała, to zupełnie nieistotne są też wnioski i nauki wypływające z jej treści. Szkoda też, o czym dalej, że zawarto w niej

147

RECENZJE I OMÓWIENIA

także wiele błędnych ustaleń i faktów oraz zbyt uproszczonych lub zupełnie nieprawdziwych i nietrafi onych wniosków, a także zbyt daleko idących i niczym niepopartych uogólnień.

W wielu przypadkach poważne wątpliwości budzi zastosowana przez Autora termino-logia, a także sposób jej interpretacji i wykorzystania. Twierdzi on, że: Korpus jest w stanie realizować cele o charakterze strategicznym (s. 23), choć nieco wcześniej, zgodnie z obowią-zującymi powszechnie zasadami sztuki wojennej, pisze: Korpus, często wzmocniony specja-listyczną brygadą, jest zdolny do przeprowadzenia manewru operacyjnego. W rzeczywistości bowiem do zadań szczebla strategicznego lub też operacyjno-strategicznego przeznaczone były formacje najwyższego rzędu, tj. grupy frontów lub grupy armii. Odnosi się wrażenie, że Roman Jarymowycz nie rozumie tych istotnych różnic, gdyż opisując bitwę pod Boro-dino 7 września 1812 r. stwierdził: Bitwa pod Borodino swoją skalą i liczbą uczestniczących w niej żołnierzy przekroczyła ramy taktyki. Wymagała zaangażowania środków na poziomie korpusu i armii (s. 126). Stwierdzenia tego typu wręcz trudno jest komentować, lecz stosując manierę Autora można by zauważyć, iż tak to zwykle od wieków z bitwami bywa!

Inną nieścisłością terminologiczną, która na dodatek w znaczący sposób podważa fa-chowość każdego badacza zajmującego się historią wojskową, a dziejami kawalerii w szcze-gólności, jest użycie określenia „tresura” (s. 100) zamiast „ujeżdżanie” koni. Wydaje się, iż w tym przypadku kompletną ignorancją w tej kwestii wykazał się również tłumacz oraz redaktor odpowiedzialny za polskie wydanie tej pozycji.

Podobnie jest także z użyciem terminu „plecak” (s. 154) zamiast „mantelzak” bądź „sa-kwa” na określenie części pakunku rzędu końskiego kawaleryjskiego wierzchowca.

Innym przykładem nieporadności terminologicznej Romana Jarymowycza, a także polskiego tłumacza, jest stwierdzenie, że podczas I wojny światowej Francuzi opracowali technikę „ostrzału wyprzedzającego” (s. 213). Tymczasem w polskiej terminologii wojsko-wej zmasowany oraz stale wydłużany i kontrolowany ogień artyleryjski poprzedzający na-cierające siły własnej piechoty lub innej broni nazywany jest, skądinąd bardzo obrazowo i adekwatnie do swej funkcji, „wałem ogniowym”.

Kończąc uwagi tego typu, przytoczę jeszcze jeden przykład dobrze ilustrujący niespodzian-ki, na jakie natrafi czytelnik tej książki. Na s. 67 czytamy: Rycerze walczyli w „sztandarze”, od-dziale liczącym 15–20 koni, dowodzonym przez chorążego (s. 67). Czy rzeczywiście tak trudno było znaleźć w polskiej literaturze informację, że oddział, o którym tutaj mowa to nadrzędna w stosunku do rycerskiej kopii, a zarazem podstawowa na polu walki jednostka taktyczna, czyli chorągiew, a nie żaden sztandar? Poza tym funkcja chorążego była zgoła inna.

Ponadto w recenzowanej książce znalazła się ogromna liczba różnych pomyłek, nie-ścisłości, a nawet bardzo istotnych błędów rzeczowych, które w bezpośredni sposób ob-ciążają jej Autora. Otóż, dowiemy się, że w XIII wieku Najazd Mongołów opóźnił rozwój Rosji i Ukrainy. (...) W wyniku pierwszego najazdu zginęło 80 procent Słowian. Księstwo Kijowskie nigdy nie powróciło do dawnej świetności (s. 52).

Tymczasem w omawianym tutaj okresie nie istniały jeszcze ani Rosja, ani też Ukraina, traktowane jako tak właśnie nazywane państwa. Jednocześnie to drugie z wymienionych (...) to nazwa nie tyle historyczna, ile zwyczajowa, nadawana obszarowi stepowemu Rusi południowej, ogarniającemu dolne dorzecze Dniepru i Bohu. Nazwa to ruska, wszakże bardzo późnego względnie pochodzenia. W epoce staroruskiej, domongolskiej, nie występuje ona wcale.

148

RECENZJE I OMÓWIENIA

W epoce litewskiej (...) nie słychać o niej podobnież; co zresztą zrozumiałe, gdy ówczesne Księ-stwo Kijowskie cieszy się jeszcze pewną samoistnością (...). Dopiero, gdy udzielność tego księ-stwa została w 1471 r. zniesioną, a „ziemia kijowska” (...) przyłączona bezpośrednio do Litwy, stała się ona faktycznie południową onej „ukrainą”, południowym „ugraniczem” (...), wtedy i nazwa ta charakterystyczna powstać mogła w stolicy W.(ielkiego) Księstwa i urobić się po-woli na oznaczenie bardziej oddalonych jego rubieży od tatarskich posiadłości. (...) Nazwa atoli rzeczownikowa „Ukraina”, jako miano ogólne dla krańcowego od południo-wschodu ob-szaru ziem ruskich Rzplitej, weszła nie zaraz w szersze użycie, nie zaraz się ustaliła1.

Nie można niemal w jednym akapicie bez żadnego komentarza używać nazw właści-wych, mieszając je z pojęciami używanymi w czasach znacznie oddalonych od opisywa-nych wydarzeń, tym bardziej że obecnie oznaczają one jednoznacznie identyfi kowane i po-wszechnie rozpoznawane państwa, co powoduje, że ich zakres pojęciowy jest zasadniczo odmienny od dawniejszego.

Także inne stwierdzenia Romana Jarymowycza świadczą, że historia tej części Europy jest dla niego wielką niewiadomą. Twierdzi on bowiem, że (...) lokalne plemiona kozackie, powstały z zamieszkujących niegdyś tereny obecnej Ukrainy i rosyjskiego wybrzeża Morza Kaspijskiego Scytów i Sarmatów, którzy (...) przekształcili się we wspomniane plemiona ko-zackie. Tymczasem znajomość odpowiedniej literatury dotyczącej chociażby dziejów Koza-ków dońskich oraz bliskich naszej historii Kozaków zaporoskich jednoznacznie wskazuje, że nie mogło być mowy o bezpośrednim związku pomiędzy Kozakami, którzy na dodatek nie byli żadnymi „plemionami”, lecz specyfi cznymi społecznościami wojskowymi, a Scyta-mi czy też Sarmatami. Ich niezwykle złożona i nadal do końca nieprzebadana etnogeneza była bowiem bardziej skomplikowana, niż chce tego Autor, przy czym nie należy zapominać o znaczeniu ludów turskich oraz o Chazarach, a także o elemencie rodzimym, czyli słowiań-skim, w powstawaniu Kozaczyzny.

Kolejne, co najmniej dziwne informacje dotyczące Kozaków znalazły się przy oka-zji opisu i oceny ich osiągnięć podczas „wojny ojczyźnianej” 1812 r. oraz „zagranicznych pochodów” lat 1813–1814. Otóż, pisze on: Kozacy stanowili mieszankę ukraińskich i tatar-skich plemion stepowych. Byli okrutnym przeciwnikiem, który w przeszłości potrafi ł jeńców obdzierać ze skóry lub wbijać na pal. Nie byli lubiani przez inne oddziały kawalerii, zresztą z wzajemnością (s. 116). Pomijając już tutaj dość dziwną i trudną do skomentowania wizję Kozaczyzny, należy zauważyć, iż Roman Jarymowycz nie zdaje sobie sprawy z tego, iż lwia część opisywanych przez niego zasług ówczesnej rosyjskiej kawalerii kozackiej przypadła w udziale pułkom Dońskiego Wojska Kozackiego, a nie nieistniejącej już wówczas Koza-czyźnie zaporoskiej lub, jak chce tego Autor, mieszance (...) stepowych plemion z wyraźną domieszką (...) ukraińską.

Zresztą w swych błędnych i niczym nieuzasadnionych poglądach jest dość stały. Oma-wiając konne formacje Wehrmachtu, napisał: Pod koniec wojny niemiecka kawaleria sta-nowiła barwną mozaikę – w jej skład wchodziły pułki kawalerii Wehrmachtu, Waff en-SS,

1 Słownik geografi czny Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich, t. 12, red. B. Chlebowski, Warszawa 1892, s. 772–779. Nieco inaczej problem ten zinterpretowano w Encyklopedii kresów (Kraków b.r.w., s. 491–493), pisząc: Ukraina – termin ten pojawia się jako nazwa krainy geografi czno-historycznej po raz pierwszy w XII w., później i współcześnie używany jest wymiennie z określeniem „ziemie ukraińskie”. Zob. także W. A. Serczyk, Historia Ukrainy, Wrocław–Warszawa–Kraków–Gdańsk 1979.

149

RECENZJE I OMÓWIENIA

formacje cudzoziemskie, a nawet brygady kozackie. Kochający niezależność Kozacy ukraińscy przywitali bowiem niemiecką inwazję z nadzieją, że jest ona szansą na uwolnienie ich ojczy-zny spod sowieckiego jarzma. Wkrótce też sformowano 1 i 2 Dywizję Kozacką, które walczyły wyłącznie przeciwko swoim byłym włodarzom (s. 273).

Jak to zwykle w omawianej książce bywa niezwykle skomplikowane zagadnienie zastą-piono całkowicie błędnym uogólnieniem. Otóż, jak o tym wcześniej wspominano, nie było już wówczas Kozaczyzny zaporoskiej, choć pewne jej pozostałości znalazły się w dawnym, carskim i nieznanym Romanowi Jarymowyczowi Kubańskim Wojsku Kozackim. Tymcza-sem podczas wojny sowieckiej Rosji z hitlerowskimi Niemcami współpracowali głównie Kozacy dońscy i należący niegdyś do tego wojska Kałmucy oraz częściowo także Kozacy kubańscy. Trudno jednak mówić o jakichś enigmatycznych i znanych chyba wyłącznie Au-torowi „Kozakach ukraińskich”. Dobrze więc, że polski czytelnik, poza pozycjami obcymi, może zapoznać się z tą problematyką również dzięki znacznie rzetelniejszej od omawianej tutaj książki literaturze, która ukazała się dotychczas w języku polskim2.

Podobnym dziwactwem, które obciąża zarówno Romana Jarymowycza, jak i polskiego tłumacza jego książki jest zdanie podane przy okazji opisu udziału Kozaków w wojnie rosyj-sko-japońskiej 1904–1905: Brygada Kozaków Transbajkalskich gen. Miczenki w sile osiem-nastu sotni (...) i baterii konnej artylerii starały się prowadzić działania osłonowe (s. 177). W tym jednym zdaniu znalazły się aż trzy istotne błędy rzeczowe. W rzeczywistości bowiem rzekomi Kozacy Transbajkalscy, to formacja należąca do składu Zabajkalskiego Wojska Ko-zackiego, którą dowodził ówczesny generał lejtnant Pawieł Iwanowicz Miszczenko, będący wówczas dowódcą Zbiorczej Uralsko-Zabajkalskiej Dywizji Kozackiej, a wcześniej Samo-dzielnej Zakaspijskiej Brygady Kozackiej. Nieścisłości tego typu w omawianej książce jest, niestety, znacznie więcej. Nie sposób jednak wszystkich ich wymienić i prostować.

W innym zaś miejscu, podpierając się francuskojęzyczną pozycją, Roman Jarymowycz opisuje warunki życia i służby rosyjskich wojsk kozackich w Mandżurii podczas wojny z Japonią: Typowy ofi cer kozacki nosił futrzaną czapkę lub hełm, zależnie od okoliczności, lecz niezależnie od pory roku (s. 176). Konia z rzędem temu, kto potwierdzi używanie hełmów w armii rosyjskiej przed 1916 r., a tym bardziej w wojskach kozackich. Zacytowany opis bez odpowiedniego komentarza jest trudny do prawidłowego zrozumienia. Warto więc tutaj dodać, że rzeczona futrzana czapka to po prostu papacha, która był regulaminowym nakry-ciem głowy rosyjskich wojsk kozackich. Stąd też zapewne ta wynikająca z niewiedzy Autora uwaga, iż noszono ją niezależnie od pory roku.

O elementarnych brakach w wiedzy historycznej Autora już wspominano. Potwierdzają to także inne poważne błędy z tego wynikające. Otóż według niego, podczas wojny siedmio-letniej 1756–1763 Rosją rządziła jakoby caryca Katarzyna II, a tymczasem od 1741 do stycznia 1762 r. krajem tym władała zdeklarowana przeciwniczka Prus oraz polityki ich króla Fry-deryka II, cesarzowa Elżbieta Piotrowna, córka Piotra I Wielkiego. To właśnie za jej rządów armia rosyjska znalazła się w Berlinie. Przed kompletną klęską Prusy uratowała jednak śmierć cesarzowej Elżbiety oraz objęcie tronu carskiego przez jej siostrzeńca Piotra III, którego żoną 2 Zob.: W. H. Krause, Kozacy i Wehrmacht, tłum. J. Falkowski, Kraków 2006; S. J. Newland, Kozacy w Wehrmach-cie 1941–1945, tłum. M. Kompanowski, Warszawa 2010; J. W. Gdański, Zapomniani żołnierze Hitlera, Warszawa 2005; R. D. Müller, Wspólnicy Hitlera. Formacje sojusznicze Wehrmachtu na froncie wschodnim, tłum. J. Wolska--Stefanowicz, Warszawa 2010.

150

RECENZJE I OMÓWIENIA

była właśnie Katarzyna – dotychczas jedynie wielka księżna. Jej realny wpływ na państwo rosyjskie rozpoczął się dopiero po obalenia w lipcu 1762 r. Piotra III oraz przejęciu przez nią pełni władzy cesarskiej. Wówczas już jednak Rosja nie uczestniczyła w wojnie siedmio-letniej. Jakże więc podczas tej wojny późniejsza Katarzyna Wielka mogła być jedną z trzech głównych przeciwniczek Fryderyka II?

Równie nieprawdziwa jest informacja podana na marginesie opisu jednego z okresów wojny polsko-sowieckiej, mianowicie kampanii 1920 r. Roman Jarymowycz napisał: Pola-cy podejmowali śmiałe operacje, prowadząc dynamiczną wojnę manewrową. Zaimponowali głównodowodzącemu sił radzieckich na zachodzie Michaiłowi Tuchczewskiemu, świetnemu kawalerzyście i przyszłemu marszałkowi Związku Radzieckiego (s. 226). Tymczasem Michaił Nikołajewicz Tuchaczewski, ofi cer piechoty i dawny carski gwardzista, nie był kawalerzystą. Nigdy też nie dowodził wielkimi związkami tej broni, podobnie jak po zakończeniu wojny domowej w Rosji nie był ich zwolennikiem3. Skąd więc takie błędne wiadomości?

Jeszcze większe zaskoczenie budzi jednak informacja: Pocisków Minié po raz pierwszy użyto przeciwko oddziałom rosyjskim podczas wojny krymskiej, która była areną ostatnie-go wielkiego wyczynu osiemnastowiecznej kawalerii (s. 140). Wojna krymska miała miejsce w latach 1853–1856, a to już przecież wiek XIX! Może to ja czegoś nie zrozumiałem. Jeżeli tak właśnie było, to jest to efekt dziwnej maniery stosowania przez Romana Jarymowycza zbyt daleko posuniętych, nie zawsze słusznych, a bardzo często po prostu niezrozumiałych uogólnień.

Na tle tego co napisano powyżej stwierdzenie dotyczące Hunów: Dopiero od IV w. n.e. na czele ich imperium stanął cesarz (s. 45), nikogo nie powinno już dziwić. Tutaj Autor wy-kazał się także daleko posuniętą niekonsekwencją. Otóż, jeden z ówczesnych władców Hu-nów, Ruga, został prawidłowo przez niego nazwany królem, natomiast powszechnie znany Attyla w jego książce występuje wyłącznie jako wódz (s. 47–51, choć też był królem.

Podobnie będzie też ze zdaniem: Pierwszym poważnym starciem pomiędzy Rzymem re-publikańskim a najeźdźcą z Kartaginy była bitwa pod Trebią w grudniu 218 r. p.n.e. (s. 38). Trebia to przecież mała rzeka w północnej części ówczesnej Italli (Gallia Cisalpina), wpada-jąca do Padu w pobliżu Placencji, a nie, jak to sugeruje Roman Jarymowycz, miejscowość. Poza tym pewne wątpliwości budzi także sposób przedstawienia rzeczywistego znaczenia tej bitwy dla dziejów kawalerii, gdyż w ówczesnych starciach rzymskich legionów z armią kartagińską po obydwu stronach tego konfl iktu dominowała jednak piechota.

Zadaniem zaś jazdy rzymskiej oraz kartagińskiej, ustawianej z reguły na skrzydłach szy-ku bojowego, było przede wszystkim zabezpieczanie własnego frontu4 przed oskrzydleniem przez siły przeciwnika, a także rozbicie stojącej naprzeciwko konnicy wroga i uderzenie na fl anki i tyły jego piechoty, co wraz z generalnym natarciem własnych sił mogło przyczy-nić się do jego klęski. Jeśli zaś konnica nieprzyjaciela przeważała liczebnie lub też górowała sprawnością bojową, wówczas jazda rzymska, poprzez pozorowaną ucieczkę, starała się spo-wodować pościg w celu odciągnięcia jej od właściwego pola walki tak, aby piesze legiony

3 Na temat kariery wojskowej i politycznej zob. m.in.: B. M. Iwanow, Marszał M. N. Tuchaczewskij, Moskwa 1990; Krowawyj marszał. Michaił Tuchaczewskij 1893–1937, sostawił G. W. Smirnow, Sankt Petersburg 1997; B. W. Sokołow, Michaił Tuchaczewskij. Żizń i smiert’ krasnogo marszała, Moskwa 1999.4 Rzymianie stawiali jazdę razem z oddziałami sprzymierzeńców.

151

RECENZJE I OMÓWIENIA

mogły rozstrzygnąć bitwę na swoją korzyść. Tak więc rolę ówczesnej jazdy, przynajmniej w okresie republiki, trudno nazwać decydującą. Było to raczej cenne wzmocnienie piechoty5.

Wiedza Romana Jarymowycza na temat dziejów kawalerii budzi sporo niekiedy bardzo poważnych zastrzeżeń. Otóż, w oparciu o informacje wyszukane m.in. w Internecie opisał on polską husarię oraz używane przez nią konie i rzędy. Podkreślając, i słusznie, ich wartość oraz cechy szczególne pisze: W związku z tym polska jazda była zdolna pokonywać ogromne dystanse (200 kilometrów na dzień), nie doprowadzając do padnięcia wierzchowców (s. 95). Bardziej obiektywni pod tym względem autorzy podają natomiast, że husaria polska była w stanie pokonać do kilkuset kilometrów, lecz w kilka dni. Zdarzało się też, iż wysyłane z sił głównych podjazdy w ciągu 24 godzin pokonywały dystans nawet do 140 km. Maksymalne dzienne przemarsze z reguły nie przekraczały 100 km, choć poza czasem wojny zdarzały się też większe wysiłki marszowe. Pamiętać należy, iż w warunkach wojennych po kilku dniach takich intensywnych marszów zarówno wierzchowce, jak i ludzie muszą odpocząć, w prze-ciwnym razie tracą zdolność bojową.

Podany przez Autora maksymalny dystans dziennego przemarszu należy uznać za zde-cydowanie zawyżony. Gdyby zaś takie przypadki rzeczywiście miały miejsce, to musiałyby się odbyć kosztem krótszej lub dłuższej utraty przez oddział zdolności do podjęcia walki lub też dalszych marszów. Stąd też od kawaleryjskich dowódców, poza innymi cechami, wyma-gano także umiejętności takiego organizowania marszów i manewrów, aby niepotrzebnie nie osłabiać i nadmiernie nie eksploatować materiału końskiego. Zwierzęta te musiały wy-trzymać dość długie kampanie i przez cały czas ich trwania zachować zdolność do poko-nywania dużych odległości. Nie potrzeba nikogo przekonywać, że kawalerzysta bez konia przestaje być manewrowym środkiem prowadzenia walki, łączącym w sobie w doskonały sposób ruchliwość taktyczną i operacyjną z siłą „szoku” uderzenia na białą broń w szyku konnym oraz siłą ognia posiadanej broni palnej. Na marginesie tych uwag trzeba stwierdzić, że nie należy bezkrytycznie powtarzać cudzych, niekoniecznie prawidłowych ustaleń.

Nie jest to zresztą jedyny przypadek takiego niefrasobliwego podchodzenia do różno-rodnych zagadnień wiążących się z omawianą przez Romana Jarymowycza problematy-ką kawaleryjską. Omawiając dzieje kawalerii podczas I wojny światowej, wspomina o jeź-dzie francuskiej, brytyjskiej i niemieckiej, natomiast zapomniał, poza dwoma niewielkimi wzmiankami6, o najliczniejszej i jednocześnie najsilniejszej konnicy ówczesnego świata, mianowicie o kawalerii armii carskiej. Choć rzeczywiście jej osiągnięcia podczas tej woj-ny były dalekie od potencjalnych możliwości i oczekiwań, to jednak należało poświęcić jej chociażby kilka zdań, tym bardziej że na froncie wschodnim manewr organizowany z jej udziałem przetrwał znacznie dłużej niż na Zachodzie. Tymczasem Autor w rozdziale zaty-tułowanym Kawaleria w pierwszej wojnie światowej – podsumowanie zadowolił się jedynie odnotowaniem faktu, że front wschodni istniał, nie zauważył zaś frontu rumuńskiego ani tym bardziej działającej tam kawalerii wszystkich walczących stron.

5 Szerzej zob. m.in.: J. Sikorski, Kanny 216 p.n.e., Warszawa 1984; idem, Zarys historii wojskowości powszechnej do końca wieku XIX, Warszawa 1972; J. Warry, Armie świata antycznego, Warszawa 1995.6 Pisząc o kirasjerach wspomniał, iż w Lejb Gwardii carskiej istniały jakoby trzy pułki kirasjerów (s. 183), gdy w rzeczywistości w carskiej gwardii były wówczas cztery ciężkie pułki kawalerii, z których jednak tylko dwa były kirasjerskimi. W innym zaś miejscu (s. 220) wspomniał o frustracji ofi cera jednego z rosyjskich pułków huzarów, który pod ogniem niemieckiej artylerii zmuszony był zrezygnować z natarcia w szyku konnym.

152

RECENZJE I OMÓWIENIA

Nie jest to, niestety, jedyny tego typu przypadek. Opisując udział jazdy w działaniach II wojny światowej, nie wspomniał nic o wielkich jednostkach kawalerii węgierskiej i rumuńskiej walczących na froncie wschodnim.

Doskonałą ilustracją właściwej Autorowi miary, przykładanej do opisywanej przez niego materii, jest natomiast opis wojny Jom Kipur z października 1973 r. (s. 294–297). Co ona jednak miała wspólnego z dziejami kawalerii? Sam Roman Jarymowycz pisze zresztą: Izraelski korpus pancerny nie ma tradycji kawaleryjskiej. Już prędzej można do-szukać się nawiązań do walki Dawida z Goliatem i rydwanów bojowych (s. 294). Mimo słusznej skądinąd konstatacji, w przeciwieństwie do wspomnianej wcześniej jazdy car-skiej, znalazł on swoje miejsce w wizji dziejów światowej kawalerii przedstawionej przez tego Autora. Dlaczego? Trudno jednak o przekonujące wyjaśnienie.

Roman Jarymowycz skupił się, nie bez racji, na dowodzonej przez Siemiona Michaj-łowicza Budionnego 1 Armii Konnej, lecz stworzony przez niego jej obraz jest krzywym zwierciadłem. Opis rozpoczął od analizy przebiegu bitwy pod Komarowem 31 sierpnia 1920 r. Z tego fragmentu jego książki dowiadujemy się, że działo się to (...) na południo-wy wschód od Lwowa, że Naprzeciwko znajdowało się 6 tysięcy polskich ułanów wraz z brygadami wsparcia, ale jakimi, niestety, Autor już nie napisał. Ponadto Budionny kazał ponoć (...) otoczyć miasto od zachodu, jak się można domyślać Autor miał na myśli Lwów.

Z dalszej części tego opisu dowiadujemy się, że: Po trwającej 30 minut walce (chyba z 6 Dywizją Kawalerii 1 Armii Konnej, choć Autor wyraźnie tego nie formułuje – A.S.) Konarmia była w odwrocie. Ani jeden Polak nie dostał się do niewoli, a straty wynio-sły około 500 żołnierzy (700 koni). Konna armia bolszewików otrzymała potężny cios. Jej straty wyniosły co najmniej 3000 ludzi. Morale armii Budionnego upadło – Konarmia przestała być siłą bojową (s. 227). Choć zawarte tutaj stwierdzenia są bardzo pochlebne dla strony polskiej, to jednak bardzo niewiele mają wspólnego z prawdą. Wystarczy tylko wspomnieć o całkowicie niewiarygodnych, rzekomych, stratach konarmii w tej bitwie oraz o tym, iż walki z konnicą Budionnego na polskim teatrze działań wojennych toczyły się aż do 16 września tegoż roku. To prawda, że pobita 1 Armia Konna znajdowała się już wówczas w odwrocie, a morale konarmiejców znacznie spadło, lecz nie (...) przestała być siłą bojową.

Błędów, pomyłek i nieścisłości zawartych w opisie tego starcia nie sposób sprosto-wać. Poza tym nie wszystkie one dadzą się wytłumaczyć brakiem w dotychczasowej pol-skiej literaturze historycznej rzetelnej i wiarygodnej analizy tego wszystkiego, w czym 31 sierpnia 1920 r. pod Komarowem uczestniczyła część dywizji konarmii oraz 1 Dy-wizja Jazdy Wojska Polskiego. Trudno nie skomentować również całkowicie mylnych wniosków wyciągniętych przez Romana Jarymowycza z rzekomej analizy jego przebie-gu. Pisze on bowiem: Bitwa pod Komarowem miała dwa dalekosiężne skutki. Po pierwsze dała fałszywą nadzieję zwolennikom kawalerii na całym świecie, wierzącym, że jazda ma swoje miejsce na nowoczesnym teatrze wojny. Po drugie, zainspirowała Tuchaczewskie-go do późniejszego opracowania doktryny głębokiego boju (w rzeczywistości „głębokiej operacji” – A.S.). Doświadczenia z polskiego frontu nie zrobiły natomiast wrażenia na Budionnym (s. 228).

153

RECENZJE I OMÓWIENIA

O Tuchaczewskim oraz o jego braku szczególnego uznania dla możliwości operacyj-nych wielkich związków kawalerii, szczególnie wskutek zmian obserwowanych w latach trzydziestych XX w. w czołowych armiach europejskich oraz w efekcie ówczesnej roz-budowy sowieckiej infrastruktury zbrojeniowej i co za tym idzie również Armii Czer-wonej, już wspominano. Stąd też źródłem jego przemyśleń dotyczących teorii „głębokiej operacji”, wbrew temu, co pisze Roman Jarymowycz, w żadnym wypadku nie była anali-za bitwy pod Komarowem. Poza tym był on wielkim zwolennikiem nowoczesnych broni – lotnictwa, broni pancernej, a także potężnej artylerii.

Budionny zaś pod wpływem własnych doświadczeń z wojny domowej w Rosji oraz walk na polskim teatrze działań wojennych kampanii 1920 r., o ile oczywiście był w stanie samodzielnie prawidłowo je przeanalizować, był wielkim zwolennikiem działań dużych mas konnych na szczeblu operacyjnym, dlatego jako inspektor kawalerii RKKA zabie-gał o możliwie największą rozbudowę „czerwonej konnicy” oraz o uznanie jej za jeden z głównych czynników manewru i jeden z najważniejszych, jednocześnie zdecydowanie ofensywnych, elementów Armii Czerwonej. W efekcie tego jednym z jego postulatów z lat dwudziestych XX w. było zachowanie na stopie pokojowej struktur organizacyj-nych armii konnej. W efekcie wśród części komsostawu ówczesnej Armii Czerwonej, szczególnie tej światlejszej, krążyło powiedzenie, iż Budionny najchętniej całą historię rosyjskiej wojny domowej uwiązałby do końskiego ogona. Skąd więc znowu tak daleko idące błędy?

Nie są to, niestety, jedyne błędy popełnione przy okazji dywagacji Autora na temat 1 Armii Konnej oraz kawalerii RKKA. Twierdzi on, iż Gieorgij Konstantinowicz Żukow podczas wojny domowej w Rosji, w randze sierżanta, służył jakoby w konarmii (s. 229). Nic bardziej błędnego. Był on wprawdzie kawalerzystą, lecz nigdy nie walczył w szere-gach 1 Armii Konnej. Poza tym należy pamiętać, że w RKKA nie było wówczas stopni wojskowych. Żukow nie mógł być sierżantem, a takiego stopnia nie było nawet we wcze-śniejszej kawalerii armii carskiej.

Poza tym wśród ojców-założycieli konarmii Roman Jarymowycz wymienił także nie-jakiego Miereszkowa późniejszego marszałka, a także jakiegoś przyszłego generała Kri-woszyna (s. 229). W pierwszym przypadku zapewne miał na myśli Kiryłła Afansjewicza Mierieckowa, który służbę w 1 Armii Konnej rozpoczął dopiero w 1920 r. i nie brał udziału w jej tworzeniu. Jeśli zaś chodzi o drugie nazwisko, to był to najprawdopodob-niej dowódca 29 Brygady Pancernej podczas agresji na Polskę we wrześniu i paździer-niku 1939 r., mianowicie ówczesny kombrig Siemion Kriwoszein. O jego ewentualnej służbie w konarmii też nic nie wiadomo.

Zresztą, wiedza Autora na temat dziejów 1 Armii Konnej jest bardzo uboga, niekom-pletna i pełna błędów. Wbrew temu co pisze Roman Jarymowycz, jej jądrem nie była ca-rycyńska grupa kawalerii (s. 229), ponieważ jej historia, zwłaszcza gdy uwzględnimy jej bezpośrednich antenatów – 4 i 6 Dywizji Kawalerii – zaczęła się już zimą i wiosną 1918 r.Poza tym formalnie konarmia została utworzona dopiero w listopadzie 1919 r., czyli znacznie później, niż to zdaje się sugerować Autor oraz po wcześniejszym sformowaniu dowodzonego przez Budionnego korpusu konnego. Jest to kolejny przykład zbyt daleko idącego, a przez to całkowicie błędnego uogólnienia.

154

RECENZJE I OMÓWIENIA

Jednocześnie trudno też zgodzić się z określeniem, że z konarmii wywodziła się elita polityczna Kremla (s. 229). Po zakończeniu rosyjskiej wojny domowej ludzie z jej kręgów, może częściowo poza Klimentem Jefremowiczem Woroszyłowem, byli jedynie wykonaw-cami poleceń Stalina oraz fi rmowali działania polityczne innych, ważniejszych dla państwa sowieckiego osób. Ich rola, zresztą ograniczała się głównie do kręgów wojskowych, przy czym także tam, głównie ze względu na niskie walory intelektualne i fachowe większości byłych konarmiejców, aż do drugiej połowy lat trzydziestych XX w., ich znaczenie nie było decydujące7.

Bardzo uboga i pełna błędów jest również wiedza Romana Jarymowycza na temat ka-walerii samodzielnej Wojska Polskiego w 1939 r. Trudno zgodzić się z poglądem: Polska kawaleria w 1939 roku pod wieloma względami przypominała jazdę Weyganda – stanowiła zmechanizowaną formację łączącą w sobie jednostki ułanów, huzarów i czołgów (s. 243). Tak dziwaczne stwierdzenia aż trudno komentować. Pisząc o jeździe Weyganda, Autor miał za-pewne na myśli francuskie dywizje lekkie8, których w Wojsku Polskim, pomimo istnienia w tej kwestii pewnych planów, niestety, nigdy nie było9. Poza tym zmotoryzowana 10 Brygada Kawalerii oraz formująca się dopiero od lata 1939 r. Warszawska Brygada Pancerno-Motoro-wa, w której znalazł się tylko jeden zmotoryzowany pułk kawalerii, przy 11 brygadach kon-nych posiadających wsparcie w postaci słabego dywizjonu pancernego, w żaden sposób nie upoważniają do stwierdzenia, iż polska kawaleria samodzielna w 1939 r. stanowiła formację zmechanizowaną. Jednocześnie rodzi się też pytanie, skąd Autor omawianej książki zaczerp-nął informację o rzekomych jednostkach huzarów w ówczesnym Wojsku Polskim, ponieważ po 1921 r. w Wojsku Polskim nie było formacji tego typu, a podczas II wojny światowej jedyny pułk huzarów istniał wyłącznie w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie.

Tak samo nieprawdziwa jest informacja, że w 1939 r. Polacy wystawili 13 brygad kawa-lerii (38 pułków ułanów, szaserów, huzarów i strzelców konnych) oraz dwie brygady zme-chanizowane (s. 244). W rzeczywistości, na 1 września 1939 r. brygad konnych było 11, a w ich skład rzeczywiście wchodziło 38 pułków konnych, w tym 3 pułki szwoleżerów, 26 pułków ułanów oraz 8 pułków strzelców konnych, a także sformowany dopiero w 1939 r.1 pułk kawalerii KOP. Trzy pułki kawalerii były już wówczas zmotoryzowane. Poza tym już w czasie działań wojennych, w ramach mobilizacji powszechnej, najpierw w Białymstoku, a potem w Wołkowysku przystąpiono do formowania Rezerwowej Brygady Kawalerii „Woł-kowysk”. Ponadto w Garwolinie z ewakuowanych tam ośrodków zapasowych Mazowieckiej i Pomorskiej Brygady Kawalerii oraz w oparciu o część ofi cerów i majątek z ewakuowanego z Grudziądza Centrum Wyszkolenia Kawalerii sformowano kombinowaną Brygadę Kawale-rii płk. Adama Zakrzewskiego. Pod koniec zaś września w ramach Dywizji Kawalerii „Zaza” istniały także Brygada Kawalerii „Plis” oraz Brygada Kawalerii „Edward”. Jednocześnie

7 Obszerniej na temat tych skomplikowanych zależności zob. m.in.: A. Smoliński, Kariera wojskowa i polityczna wybranych przedstawicieli kadry dowódczej i politycznej 1 Armii Konnej w czasie trwania oraz po zakończeniu wojny domowej w Rosji. Próba portretu zbiorowego, „Limes” 2008, nr 1; idem, Kariera wojskowa i polityczna wybranych przedstawicieli kadry dowódczej i politycznej 1 Armii Konnej w latach 1918–1939, „Przegląd Historyczno-Wojsko-wy” 2010, nr 3.8 Zob. m.in.: T. Machalski, Przeobrażenia organizacyjne kawalerii francuskiej, „Przegląd Kawaleryjski” 1935, nr 1; S. Mossor, Sztuka wojenna w warunkach nowoczesnej wojny, Warszawa 1938; W. Kucharski, Kawaleria i broń pancerna w doktrynach wojennych 1918–1939, Warszawa–Kraków 1984.9 Zob. E. Piwowarski, Lekkie dywizje mieszane w planie mobilizacyjnym „S”, „Myśl Wojskowa” 1994, nr 1.

155

RECENZJE I OMÓWIENIA

podczas działań tworzono również związki wyższego szczebla, tj. grupy (operacyjne) kawa-lerii. Poza tym, jak to już sygnalizowano, w Wojsku Polskim nie było żadnych pułków huza-rów ani też szaserów, ponieważ szaser (franc. chasseur) to nic innego jak strzelec konny.

Trudna do zaakceptowania jest także teza Autora, jakoby podczas kampanii jesiennej 1939 r.: Polska kawaleria odniosła dwanaście zwycięstw, w tym w kilku desperackich ata-kach przełamujących okrążenie. Cztery z nich wynikły z niespodziewanego napotkania wroga i zostały rozstrzygnięte nagłą szarżą. Trzy szarże wykonano przeciwko pozycjom obronnym. Ponadto miało miejsce słynne starcie kawalerii pod Krasnobrodem (s. 245).

Tymczasem według pamiętnikarzy oraz relacji uczestników tamtych wydarzeń, a także zgodnie z ustaleniami polskich historyków zajmujących się tą problematyką we wrześniu 1939 r. wykonano 10 szarż w szyku konnym siłami pojedynczego szwadronu bądź dywi-zjonem. Ponadto jedną, zresztą udaną szarżę przeprowadzono całym pułkiem. Warto też wspomnieć, że poza tą ostatnią również zdecydowana część pozostałych ataków w szyku konnym zakończyła się powodzeniem10.

Niską wartość recenzowanej książki Romana Jarymowycza znacznie obniża bardzo złe tłumaczenie oraz redakcja. Czytając opis walk na Węgrzech jesienią 1944 r. z udziałem ka-walerii Armii Czerwonej oraz niemieckiej, uważny czytelnik dowie się, iż niemiecki gen. Fretter-Pico: Na czele batalionu Królewskich Tygrysów, Dywizji Kawalerii SS Florian Geyer oraz korpusu pancernego SS Feldherrnhalle (...) zamknął okrążenie wokół sił niemieckich (s. 286). Wydaje się, iż jakikolwiek komentarz jest tutaj zbyteczny.

Kończąc próbę oceny tej książki, jeszcze raz należy wrócić do kwestii wkładu Polaków do dziejów światowej kawalerii. Autor zauważył i na swój sposób, a więc znowu z licznymi błędami i nie zawsze słusznymi uogólnieniami, starał się nawet docenić wartość i znaczenie husarii (s. 94–96). Poza tym w innym miejscu odnotował również polski wkład w rozwój jazdy w postaci „wynalazku” zwanego ułanami lub też jak to często czyniło się dawniej i nadal czyni na zachodzie Europy, określanego jako lansjerzy. Znowu jednak ze znaczną przesadą podaje: Śmiercionośna lanca w rękach amatora stawała się nieporęczną zabawką, toteż z końcem wojny siedmioletniej lanca w zasadzie zniknęła z europejskich pól bitew (s. 96).

Dalej jednak, generalnie nawet słusznie, dodaje: Po wojnie książę Yorku, pod wielkim wrażeniem dokonań polskich ułanów pod Waterloo, rozkazał utworzyć brytyjskie pułki lan-sjerów, ubrane oczywiście na polską modłę11. Po 1812 roku lansjerzy zaczęli zastępować za-równo jednostki dragonów, jak i kirasjerów. Dysponowali silnym atakiem i wkrótce zapano-wało przekonanie, że wszystkie jednostki kawalerii powinny uzbroić swoje pierwsze szeregi w lance, co dawało siłę uderzenia i dawało przewagę w starciu z piechurami i obsługą dział. Po szarży, gdy następowała walka w zwarciu, sięgano po szable, gdyż 2,5-metrowa lanca na krótkich dystansach była kłopotliwa i wymagała znacznej wprawy (s. 118).

Komentując ten opis, należy jednak zwrócić uwagę na co najmniej trzy elementy. Po pierwsze, rok 1812 był przed bitwą pod Waterloo (1815 r.). Tak więc dociekliwy odbiorca 10 Szerzej zob. m.in.: W. A. Lasocki, Z dziejów 25-go Pułku Ułanów Wielkopolskich, Londyn 1970; A. Skiba, Boje wrześniowe 19 Pułku Ułanów Wołyńskich w kampanii wrześniowej, Londyn 1971; C. Leżeński, Zostały tylko śla-dy podków..., Warszawa 1984; K. Szczepański, Krojanty. Szlak bojowy 18 Pułku Ułanów Pomorskich we wrześniu 1939 r., Chojnice 1984; C. Leżeński, L. Kukawski, O kawalerii polskiej XX wieku, Wrocław–Warszawa–Kraków 1991.11 Warto dodać, iż jeden z nich, kultywujący tradycje dawnych 17 i 21 regimentów lansjerów, istnieje w armii brytyjskiej do dziś.

156

RECENZJE I OMÓWIENIA

tej książki nie będzie miał pewności, kiedy w armii brytyjskiej powstały pierwsze regimenty lansjerów. Poza tym, analizując ten opis należy stwierdzić, iż starcie na białą broń to dalsza część szarży, mianowicie bezpośredni skutek, do którego osiągnięcia dążył dowódca wyda-jący rozkaz do natarcia w szyku konnym.

Jednocześnie wydaje się, że Roman Jarymowycz nie bardzo rozumie różnicę pomiędzy lancą a wcześniejszymi od niej kopią rycerską oraz kopią husarską. Stąd też nie jest w stanie zauważyć i ocenić odmiennych sposóbów ich użycia. Rację ma jednak pisząc, iż prawidłowe wykorzystanie walorów tej broni wymagało specjalnego szkolenia, a co za tym idzie pew-nych specyfi cznych umiejętności. Tak przecież jest jednak praktycznie z każdą bronią, jaką kiedykolwiek używał człowiek.

Przedstawione błędy, nieścisłości oraz pomyłki i nieprawidłowe uogólnienia, a co za tym też idzie budowane na ich podstawie błędne wnioski nie wyczerpują całego katalogu niedo-statków, które znalazły się w książce Romana Jarymowycza. Zła oraz mało logiczna i przej-rzysta, na co wskazywano już wcześniej, jest także konstrukcja tej pracy. Chociaż opatrzona jest w dość liczne przypisy, niemal wyłącznie odnoszące się jednak do literatury angloję-zycznej, nie jest to praca naukowa ani, jak się wydaje, nawet popularnonaukowa. Autorzy pozycji tego ostatniego typu powinni bowiem korzystać z najnowszych ustaleń naukowych rzetelnych historyków tak, aby wizja dziejów przedstawiana w ich pracy nie odbiegała zbyt-nio od najnowszych osiągnięć nauki. W przypadku jednak omawianej pracy tak nie jest.

Przedstawia ona bowiem niemal same uogólnienia i nie zawiera praktycznie żadnej szer-szej, konkretnej oraz dostatecznie wiarygodnej wiedzy na temat dziejów, organizacji, sposo-bów formowania, uzbrojenia i udziału w walkach oddziałów oraz wielkich jednostek, czyli inaczej mówiąc „wielkich mas” broni konnych. Jest to więc zupełnie nieudana próba, jak się można domyślać, syntezy, która nie została poparta przez Autora żadną celowo dobraną i sprawdzoną, czyli prawdziwą wiedzą szczegółową. Zbyt często też próbuje on odwoływać się do informacji, których przeciętny czytelnik nie będzie, niestety posiadał.

Poza tym pokazuje ona wyłącznie anglosaski sposób widzenia historii, który w wielu aspektach nie uwzględnia specyfi ki różnych części naszego globu, a przede wszystkim, co dla polskiego czytelnika może mieć znaczenie szczególne, Europy Środkowej i Wschodniej, czyli obszarów, które wniosły jednak znaczący, choć mało rozumiany i doceniany na Zacho-dzie wkład w rozwój światowej kawalerii – i nie tylko.

Warto też pamiętać o tym, czego w tej książce nie ma. Zabrakło w niej jakichkolwiek wzmianek na temat choćby kawalerii Imperium Osmańskiego, jazdy chińskiej czy też, poza epizodem z wojny 1904–1905, japońskiej, a także, poza pewnymi drobnymi odniesienia-mi dotyczącymi okresu starożytnego, kawalerii z indoperskiego kręgu kulturowego. W za-mian za to znaleźć w niej można obszerne informacje chociażby o amerykańskiej broni pancernej, która swego czasu, wskutek sprzeciwu amerykańskich kawalerzystów, świado-mie zrezygnowała z kultywowania kawaleryjskich tradycji. Tym samym książki Romana Jarymowycza w żadnym wypadku nie można nazwać monografi ą dziejów światowej kawa-lerii. Na taką polski czytelnik będzie musiał jeszcze poczekać.

Nie należy też zapominać, iż pewna część wskazanych mniej lub bardziej krytycznych uwag spoczywa także na polskim tłumaczu i wydawcy tej książki. Nie wystarczy bowiem znać język, z którego dokonuje się tłumaczenia. Trzeba jeszcze sporo wiedzieć o dziedzinie

157

RECENZJE I OMÓWIENIA

wiedzy, a w historii dodatkowo o epoce, z którą się ma do czynienia. Tymczasem kawaleria i jej dzieje to bardzo trudna i wymagająca materia, której nie sprostał ani Roman Jary-mowycz, ani jego polski tłumacz i wydawca. W książce tej po prostu trudno doszukać się kawaleryjskiego ducha.

Aleksander Smoliński

O DOWÓDCACH 7 DP W LATACH 1921–1939

Włodzimierz Kozłowski, Generalski konterfekt. Biografi a zbiorowa do-wódców częstochowskiej 7 Dywizji Piechoty 1921–1939, Łódź 2007.

Biografi styka należy dziś do bardzo poczytnych gatunków historiografi i, a życie i dzia-łalność ludzi wybitnych czy chociażby znaczących w społeczeństwie może liczyć na zainte-resowanie nie tylko zawodowych historyków, lecz także szerszych kręgów czytelniczych.

Stwierdzenie to, jak się zdaje oczywiste, dotyczy również biografi i wyższych dowódców wojska II Rzeczypospolitej. Temat ten podjął dr hab. Włodzimierz Kozłowski, profesor Uni-wersytetu Łódzkiego i kierownik Katedry Historii Polski Współczesnej tej uczelni. Dotych-czasowe zainteresowania prof. Kozłowskiego kierowały się ku historii politycznej i dziejom wojskowości polskiej XX wieku, a ich rezultatem były m.in. dwie poważne książki: Obrona środkowej Narwi i Biebrzy w 1939 r. (Łódź 1981) oraz Artyleria polskich formacji wojsko-wych podczas I wojny światowej (Łódź 1993), a także publikacje w czasopismach naukowych i zbiorach studiów, również głównie z zakresu historii militarnej. Praca, którą zamierzamy omówić, też została poprzedzona wieloma artykułami poświęconymi dowódcom 10 i 26 Dywizji Piechoty WP.

Już na wstępie skłonni jesteśmy wyrazić wątpliwość, czy podtytuł książki – biografi a zbiorowa – nie zawiera w sobie sprzeczności. Termin „biografi a” oznacza życiorys konkret-nej osoby, który, mimo wszelkich podobieństw do innych, zawsze pozostaje niepowtarzalny. Wybór akurat 7 Dywizji Piechoty na temat książki uzasadnił autor we wstępie wieloma okolicznościami. Uznał, że należała ona z jednej strony do najlepszych w Wojsku Polskim ze względu na historyczne bojowe zasługi zarówno w wojnie 1920, jak też w kampanii 1939 r.z drugiej, wskazywał, iż była ona związkiem taktycznym reprezentatywnym dla wojska w dziedzinie wyszkolenia w czasie pokoju, a przy tym dowodzona przez interesujące oso-bowości – kolejno siedmiu generałów, w tym dwóch, którym przyszło pełnić funkcję szefa Sztabu Generalnego (gen. Janusz Gąsiorowski i gen. Wacław Stachiewicz).

Nie wydaje się jednak, aby biografi e tych siedmiu generałów 7 DP można było określić mianem „portretu zbiorowego” i uczynić podstawą szerszych uogólnień. Szanując taki, a nie inny wybór jednostki Wojska Polskiego, warto zaznaczyć, iż jej pewna „wyjątkowość” nie

158

RECENZJE I OMÓWIENIA

powinna być traktowana w sensie zbyt dosłownym, ponieważ spośród 30 dywizji piechoty dałoby się wskazać przynajmniej kilka innych o wybitnych zasługach wojennych w 1939 roku, np. 1 DP Leg., 20 DP, czy też dywizji, których dowódcami bywali szefowie (albo p.o.) Szta-bu Generalnego, np. gen. Edmund Kessler (16 grudnia 1925–12 maja 1926), wcześniej do-wódca 20 DP, gen. Stanisław Burhardt-Bukacki (12 maja 1926–28 czerwca 1926), wcześniej dowódca 8 DP, czy gen. Tadeusz Piskor (19 czerwca 1926–3 grudnia 1931), wcześniej do-wódca 28 DP. W wojsku II Rzeczypospolitej zdarzyło się tylko jeden raz, że szef Sztabu Generalnego objął potem dowództwo dywizji. Był nim właśnie jeden z bohaterów książki – gen. Gąsiorowski.

We wstępie zawarł autor również garść informacji dotyczących okresu formowania się dywizji w strukturach Wojska Polskiego pierwszych lat niepodległości. Omówił także z grubsza podstawowe źródła archiwalne oraz podstawową literaturę przedmiotu, podkre-ślając znaczenie licznych kontaktów osobistych z osobami mogącymi udzielić mu informa-cji lub relacji. Nie omieszkał też wspomnieć o znacznych trudnościach przy pisaniu książki, zwłaszcza o braku źródeł. Za główny cel książki prof. Kozłowski uznał przedstawienie nie tylko wycinka historii Wojska Polskiego, ale ukazanie typowego, podstawowego związku tak-tycznego armii II Rzeczypospolitej od strony jego dowódców (s. 17). W rozumieniu autora, należało więc wydobyć i pokazać takie elementy ich biografi i, jak: wiek, pochodzenie, ro-dowód wojskowy, wykształcenie, znajomość języków, ewentualna aktywność intelektualna, odznaczenia, a także życie rodzinne.

Konstrukcja omawianej pracy została – jak przyznaje autor – wymuszona nierównomier-nym rozłożeniem tworzywa historycznego zarówno co do poszczególnych generałów, jak i ich rodzin (s. 16). Zgromadzone materiały, często niedostateczne i niekompletne, narzuciły taką właśnie konstrukcję książki. Czy właściwą i odpowiednią – popróbujemy odpowiedzieć na to pytanie. Autor uznał za stosowne uprzedzić czytelnika, iż oprócz rozdziałów zatytuło-wanych bardzo poważnie będą również jedynie pozornie bardziej frywolne (s. 15), przyznał się też do licznych powtórzeń czy też sytuacji, gdy tok narracji odbiega od zasadniczego te-matu (s. 17). Postaramy się zatem (pamiętając o tych wyznaniach) przybliżyć czytelnikowi, w dużym oczywiście skrócie, treść poszczególnych rozdziałów, a więc i tych poważnych i tych bardziej frywolnych.

Rozdział I – Częstochowska Dywizja Piechoty – autor poświęcił dziejom tej jednostki, a więc zgodnie z tytułem rozdziału jego tematem były: geneza, organizacja, dyslokacja, dowódcy, w oparciu głównie o dokumentację z Centralnego Archiwum Wojskowego. Otrzymujemy więc dużą dozę wiadomości o poszczególnych pułkach wchodzących w jej skład, ich walkach podczas wojny polsko-sowieckiej (1919–1920), a następnie o pokojo-wej organizacji dywizji, jej uzbrojeniu i wyszkoleniu. Poznajemy osiągnięcia i niepowo-dzenia tej jednostki, wreszcie postacie siedmiu kolejnych dowódców czasu pokoju: gen. Pawła Szymańskiego (1921), gen. Eugeniusza Pogorzelskiego (1921–1923), gen. Emila Prochaskę (1923–1925), gen. Stanisława Wróblewskiego (1925–1926), gen. Mieczysława Dąbkowskiego (1926–1933), płk./gen. Wacława Stachiewicza (1933–1935) i gen. Janusza Gąsiorowskiego (1935–1939). Autor dodał także sporo szczegółów biografi cznych doty-czących dowódców poszczególnych pułków, a nawet ofi cerów niższych szczebli, na koniec zaś generałów będących inspektorami dywizji, których oceny obejmowały m.in. sprawy

159

RECENZJE I OMÓWIENIA

wyszkolenia jednostek, struktury narodowościowej, wartości bojowej itd. Dowiadujemy się też od autora sporo o sprawach bytowych wojska, o trudnościach, dolegliwych zwłaszcza w dziedzinie zakwaterowania.

Rozdział kończy się omówieniem mobilizacji dywizji oraz dość ogólnym przedstawie-niem trzydniowych tragicznych walk osamotnionej jednostki na głównym kierunku uderze-nia nieprzyjaciela we wrześniu 1939 r., zakończonych jej całkowitym rozbiciem. Fragment ten, oparty głównie na dotychczasowej literaturze przedmiotu, zamyka autor stwierdzeniem, że poprzez swój zacięty opór odegrała ona poważną rolę w kampanii obronnej, co niewątpliwie o 2–3 dni opóźniło zjawienie się Niemców pod stolicą państwa. Tym samym jej walki w rejonie Częstochowy umożliwiły w dużej mierze zaimprowizowanie obrony Warszawy (s. 79). Chyląc czoła przed dramatem rozbitej dywizji i jej żołnierzy, nie podejmujemy tutaj dyskusji z au-torem, zwracamy jedynie uwagę na bardziej powściągliwe i złożone opinie w tej sprawie tak kompetentnych historyków kampanii 1939 r., jak Jerzy Kirchmayer i Marian Porwit.

Tytuł obszernego rozdziału II – Wiek, pochodzenie społeczne, rodowód wojskowy i coś z… rysopisu – (fi luterny wielokropek w oryginale!) mówi sam za siebie. Autor zaznajamia w nim czytelnika z biogramami poszczególnych dowódców 7 DP, przy czym oprócz infor-macji ściśle biografi cznych odnoszących się do pochodzenia, przebiegu służby, przeniesień, awansów, odznaczeń itd. przytacza bardzo ważne dla ogólnej charakterystyki generałów oceny ich zwierzchników zaczerpnięte zarówno z dokumentów archiwalnych, jak i z lite-ratury wspomnieniowej, a więc w jakimś stopniu subiektywnej. Autor wykazuje przy tym sporo dobrej woli, aby w miarę możliwości obiektywnie i sprawiedliwie pokazać pozytywne i negatywne strony wizerunku swoich bohaterów. Ponadto, autor nie szczędzi czytelniko-wi szczegółów odnoszących się do kondycji zdrowotnej i fi zycznej generałów, ich chorób i niedomagań. Wedle autora, przeciętna wieku dowódców 7 DP w chwili obejmowania przez nich stanowiska przekraczała nieco 49 lat i była niemal taka sama jak w 26 DP, ale znacz-nie niższa niż w 10 DP, które to jednostki należały (oprócz 7 DP) do Okręgu Korpusu IV w Łodzi (OK IV). Dywizję obejmował w najstarszym wieku gen. Wróblewski (57 lat), w najmłodszym – płk Stachiewicz (41 lat). Wtrąćmy, że według ustaleń jednego z niżej podpisanych, w roku 1920 wśród 93 generałów 3 mieściło się w wieku 36–40 lat, 3 między 41–45 rokiem życia, 33 w wieku 51–55 lat, 14 w wieku 56–60, a 2 osiągnęło 60–61 rok życia. Tak, więc przeciętna i tutaj wyniosła ok. 50 lat.

Pisząc o pochodzeniu społecznym dowódców 7 DP, autor skłonny jest stwierdzać, że prawie wszyscy wywodzili się bezpośrednio lub pośrednio z polskiej warstwy ziemiań-skiej. Nie wydaje się to jednak zbyt ścisłe, ponieważ w świetle danych przytoczonych przez samego autora, w przypadku gen. Szymańskiego jego rodowe nazwisko Szymaniak (Szym-czuk) wskazywało, iż wywodził się on spoza tej warstwy. Z kolei gen. Stachiewicz pochodził z rodziny mieszczańskiej, ojciec gen. Gąsiorowskiego był bankowcem, gen. Dąbkowskiego zaś sprzedawcą sklepowym (byłym powstańcem styczniowym). O innych generałach brak bliższych danych.

Możemy zatem poprzestać na ogólnym stwierdzeniu, że pochodzenie społeczne ge-nerałów i wyższych ofi cerów w II RP ulegało pewnej ewolucji. W pierwszym okresie nie-podległości dominującą grupę stanowili rzeczywiście synowie ziemian i spauperyzowanej szlachty, wywodzący się z armii zaborczych. Większość generałów o podobnych życiorysach

160

RECENZJE I OMÓWIENIA

opowiedziała się przy tym podczas zamachu majowego 1926 r. po stronie rządowej, chociaż akurat ówczesny dowódca 7 DP, czyli, gen. Wróblewski, dawny zawodowy ofi cer austriacki, był tutaj wyjątkiem. Marszałek Piłsudski po przejęciu władzy promował ofi cerów legiono-wych, czyli ludzi z kręgu o wyraziście demokratycznej tradycji. Częsty wśród nich rodo-wód ziemiański, inteligencki czy urzędniczy na pewno był mniej istotny od zrodzonego w boju, ponadstanowego poczucia wzajemnej lojalności.

Przejdźmy zatem do tego, co autor zapowiedział w tytule rozdziału jako „coś z rysopisu”. Wystarczającym przykładem może być taki oto opis wyglądu gen. Gąsiorowskiego: średnie-go wzrostu, twarz owalna, nos średni i duże mądre – rzec można – oczy to cechy generalskiego oblicza (s. 149).

Autor zwrócił także uwagę na problem ikonografi i swoich bohaterów, świadom, że w tej dziedzinie wymaga on długotrwałych, specjalnych badań (s. 144). Należy to przyjąć z uznaniem, zwłaszcza że udało mu się zasygnalizować w książce istnienie niektórych obiektów (portretów, fotografi i, karykatur) wykraczających poza kolekcje Narodowego Archiwum Cyfrowego lub też wskazać do nich tropy. Zrezygnował natomiast z podjęcia kwerend w zbiorach przedwojennych kronik fi lmowych, w których z pewnością dałoby się drogą żmudnej analizy stop-klatek zidentyfi kować niejedną z opisywanych osób. Koszty tego typu kwerendy byłyby zresztą niebotyczne. Rozdział kończą impresje autora związane z udziałem generałów związanych z 7 DP w uroczystościach żałobnych po zgonie marsz. Piłsudskiego.

Najobszerniejszy w całej książce rozdział III – Po odejściu z Częstochowy – dotyczy losów dowódców 7 DP po opuszczeniu jednostki. Znajdujemy w nim informacje o ich działalno-ści na innych, niekiedy bardzo różnych stanowiskach. Gen. Pogorzelski został zastępcą do-wódcy OK I Warszawa, następnie II wiceministrem spraw wojskowych, ponownie zastęp-cą dowódcy OK IV Łódź, wreszcie członkiem Ofi cerskiego Trybunału Orzekającego, aby w 1927 r. przejść w stan spoczynku. Generał cieszył się opinią człowieka o nieposzlakowa-nej uczciwości, przy tym niezależnego politycznie. Gen. Prochaska zmarł nagle w czasie pełnienia swych obowiązków i autor słusznie przypomina, że był on – według opinii przeło-żonych – bardzo dobrze zapowiadającym się dywizjonerem. Z kolei gen. Wróblewski został dowódcą OK V Kraków. Swoje obowiązki spełniał sumiennie, biorąc także udział w róż-nego rodzaju akcjach społecznych (np. w sprowadzeniu prochów gen. Józefa Bema do Pol-ski). Mimo – jak sądzi autor – demonstrowanych sympatii piłsudczykowskich przeszedł on stosunkowo prędko na emeryturę. Gen. Dąbkowski, pierwszy legionista wśród dowódców 7 DP i najdłużej sprawujący w niej dowództwo, zasłużył się miastu Częstochowa m.in. dzięki inwestycjom sportowym. Przeszedł w stan spoczynku i został na krótko dyrektorem administracyjnym w Polskim Radio. Wrócił następnie do wojska (1936) na stanowisko in-spektora saperów (odpowiedzialny za całokształt spraw fortyfi kacji kraju). Na tym stano-wisku współpracował blisko z szefem Sztabu Głównego, gen. Stachiewiczem. Był bardzo czynny w przygotowaniach do wojny obronnej 1939 r., a także podczas samej kampanii.

Najwięcej miejsca poświęcił autor gen. Stachiewiczowi, omawiając szeroko jego działal-ność na stanowisku szefa Sztabu Głównego, a więc jego posunięcia, decyzje, relacje perso-nalne itd., wchodząc przy tym w bardziej szczegółowe problemy związane z funkcjonowa-niem struktur w okresie poprzedzającym wybuch wojny.

161

RECENZJE I OMÓWIENIA

W omawianym rozdziale oprócz informacji niewątpliwie przydatnych znalazły się też dygresje, naszym zdaniem, dość odległe od zasadniczego tematu, m.in. o zadaniach Ofi -cerskiego Trybunału Orzekającego w 1919 r. (s. 157), o uroczystościach pogrzebowych prochów gen. Józefa Bema w Tarnowie w 1929 r. (s. 171–172) czy o tragedii rodzinnej, niezwiązanego z 7 DP, gen. Stanisława Kozickiego, dowódcy innej wielkiej jednostki Wojska Polskiego (s. 237), co skądinąd jest powrotem do tematu dawniejszej publikacji tego samego autora (Tragedia generała Stanisława Kozickiego – marzec 1938 roku, „Mars” 2005, t. 18, s. 59–82). Żadnego już związku z tematem nie mają wzmianki o moskiewskim procesie Nikołaja Bucharina i innych przywódców bolszewickich w 1938 r. oraz niewątpliwie god-nym potępienia biciu w tym czasie na polskich uczelniach studentów Żydów, a także tych, którzy ich bronili (s. 238).

W IV rozdziale – W pełnej gali, czyli z orderami na piersiach – prof. Kozłowski opisuje szczegółowo odznaczenia (ich klasy, daty ustanowienia, wiążące się z nimi przywileje itd.), jakimi zostali uhonorowani bohaterowie książki. Pisze o okolicznościach nadania im tych orderów, a zatem przypomina zasługi i czyny bojowe, opisuje wreszcie uroczystości towa-rzyszące ich wręczaniu. Nie ogranicza się przy tym do odznaczeń polskich, sięga nawet do czasów, gdy bohaterowie otrzymywali, niekiedy wysokie, odznaczenia państw zaborczych, np. Order Wojenny Marii Teresy, którym wyróżniono gen. Prochaskę. Niejako przy oka-zji jeden z niżej podpisanych recenzentów wyraża wdzięczność autorowi za sprostowanie błędu (P. Stawecki, Słownik biografi czny generałów Wojska Polskiego 1918–1939, Warszawa 1994, s. 262) w nazwie miejsca w walce, o które wyróżnił się ówczesny dowódca batalionu, a późniejszy gen. Prochaska. Był to oczywiście Lovćen (strategiczny masyw górski w Czar-nogórze), a nie swojski Łowicz.

Pisząc o gali orderowej, autor nie pominął kwestii wyglądu zewnętrznego, a więc pre-zencji generałów, szczegółów umundurowania, zasad jego użycia w różnych sytuacjach. Dość niespodziewanie autor wdał się tutaj w koleją dygresję i zajął się też dziedziną „spraw honorowych”, a więc pojedynków (np. zatargiem między marsz. Piłsudskim i gen. Stani-sławem Szeptyckim), dając przy okazji wykład na temat pojęcia honoru i jego rozumienia w Wojsku Polskim II RP.

„Figlarnie” zatytułowany rozdział V – W domowych bamboszach w rodzinie. O rodzinie i nie tylko – czyta się rzeczywiście gładko, jego treść traktuje o życiu osobistym bohaterów, a zatem ślubach, rozwodach, sytuacji materialnej, generalskich mieszkaniach i ich usytu-owaniu (adresach), sprawach zdrowotnych, wypoczynku, wreszcie rozrywkach, jak choćby polowania. Autor szeroko omawia powiązania rodzinne, pisze o żonach, ich pracy zawo-dowej i zaangażowaniu społecznym, rodzeństwie, dzieciach itd. Jest to niewątpliwie żmud-nie zebrany materiał nadający się doskonale do kroniki czy sagi rodzinnej poszczególnych opisanych osobistości, zwłaszcza generałów: Stachiewicza i Gąsiorowskiego. W przypadku rodziny tego ostatniego autor posuwa się do omawiania portretu jego córki, późniejszej małżonki redaktora „Tygodnika Powszechnego”, Jerzego Turowicza, portretu autorstwa Stanisława Ignacego Witkiewicza – Witkacego. Przy okazji zaznajamia też czytelnika ze szczegółami warsztatu malarskiego tego artysty.

Rozdział VI – Uzupełnienie portretu zbiorowego – świadczy niewątpliwe o tym, że au-tor sam uznał za niewystarczające to, co napisał o wymienionych wyżej generałach 7 DP

162

RECENZJE I OMÓWIENIA

w poprzednich rozdziałach. Powodowała nim chwalebna skądinąd niechęć do uronienia ja-kiegoś fragmentu życia i działalności prezentowanych postaci (s. 363). W owych uzupełnie-niach znalazły się szczegółowe charakterystyki służbowe ze strony przełożonych, którzy opi-niowali generałów: Wróblewskiego, Dąbkowskiego, Stachiewicza i Gąsiorowskiego. Opinie te przy tym odnosiły się w większości do czasów, gdy wymienieni ofi cerowie nie dowodzili już dywizją. Wydobyte z materiałów archiwalnych oceny manewrów, gier operacyjnych itp. mają oczywiście swoją wartość, tyle, że powinny znaleźć się w jednym zwartym konstruk-cyjnie rozdziale obejmującym ściśle wojskowe curriculum vitae poszczególnych generałów; ewentualnie w sposób naturalny dopełnić narracje w pozostałych rozdziałach.

Ostatni VII rozdział – U schyłku życiowego szlaku – obejmuje przede wszystkim, dal-szy ciąg biografi i głównych bohaterów książki, generałów: Wróblewskiego, Dąbkowskiego, Stachiewicza, Gąsiorowskiego, do których znów dołącza tutaj gen. Szymański.

Na podstawie literatury, głównie pamiętnikarskiej, autor przedstawił pobyt kilku z nich w niemieckich obozach jenieckich, a także ich dalsze, zazwyczaj trudne i dramatyczne losy na emigracji. Narrację autora, bogatą w szczegóły, fakty i anegdoty; utrzymaną przy tym w tonie wyraźnej sympatii wobec bohaterów, można, mimo licznych powtórzeń i temu po-dobnych usterek redakcyjnych, uznać za wartościowe osiągnięcie omawianej pracy.

W krótkim Zakończeniu prof. Kozłowski rekapituluje niejako wiadomości o swoich bohaterach, przypominając ich pochodzenie, wykształcenie, stan rodzinny. Przyznaje, że portret zbiorowy dowódców 7 DP piechoty zapewne odpowiada porównaniom z kadrą innych związków taktycznych 1921–1939. Wszelako cechą charakterystyczną dywizjonerów 7 DP był ich coraz młodszy wiek, gdy obejmowali dowództwo. Ponadto dywizja wyróżniała się na tle innych wielkich jednostek okręgu, mając dwóch ostatnich dowódców, absolwentów wyż-szych uczelni wojskowych, co z kolei nie świadczyło najlepiej o wykształceniu generalicji II Rzeczypospolitej. I taką oto konkluzją zamyka autor swoje dzieło (s. 504).

Zajrzyjmy teraz do Bibliografi i przybliżającej podstawę źródłową książki. Wspomnieli-śmy już na wstępie o całkiem sporej literaturze przedmiotu. W istocie wymieniane w książce piśmiennictwo wygląda liczbowo imponująco, tyle tylko, że nie zawsze jest to rzeczywiście „literatura przedmiotu”, chyba żebyśmy zaliczyli do niej książki telefoniczne czy turystycz-ne przewodniki. Wykaz archiwów i bibliotek, z których czerpał autor podstawowe, jak można sądzić, dla tematu informacje zdaje się świadczyć o przeprowadzeniu przezeń dość gruntownej i szerokiej kwerendy. Z archiwów na czołu wysuwa się oczywiście Centralne Archiwum Wojskowe, a następnie Archiwum Akt Nowych oraz Instytut Polski i Muzeum im. gen. Władysława Sikorskiego w Londynie. Zbiory biblioteczne reprezentują głównie Bi-blioteka Narodowa oraz Biblioteka Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wrocławiu. Wykaz prasy wykorzystanej w książce liczy 69 tytułów. Za zdecydowanie nadmiarowy na-leży natomiast uznać dział obejmujący biografi e, encyklopedie, informatory, słowniki itp., rudymentarne pomoce naukowe. Obejmuje on 75 pozycji, w tym rzeczywiście aż 6 różnych spisów abonentów sieci telefonicznej.

Niewątpliwie znaczny walor posiadają zgromadzone przez autora relacje oraz infor-macje na piśmie uzyskane od wielu osobistości zarówno spośród samych wojskowych, jak i ich rodzin, liczące 46 pozycji. Liczba wspomnień i pamiętników zbliża się do 200, nato-miast opracowań, artykułów itp. przekracza 350. Tak w jednej, jak i drugiej grupie znalazło

163

RECENZJE I OMÓWIENIA

się wiele publikacji, które nie mają bliższego, merytorycznego związku z tematem książki, np.: Żołnierska epopeja Omara N. Bradleya, Żołnierz do końca Alberta Kesselringa czy mo-nografi a Michaela Blocha Ribbentrop.

Książkę Generalski konterfekt, zgodnie z tytułem, ilustruje kilkanaście wartościowych zdjęć.

Kończąc lekturę dzieła łódzkiego historyka, stajemy przed niełatwym zadaniem jej wy-ważonej, obiektywnej i całościowej oceny. Nie możemy odmówić autorowi autentycznej pasji badawczej, dociekliwości w śledzeniu losów bohaterów książki. Możemy zatem ulec pierwszemu wrażeniu i pisać z uznaniem o bogactwie rozmaitych szczegółów i informacji zebranych w rezultacie rozległej kwerendy bibliotecznej i archiwalnej. Wypada też pochwa-lić odszukanie i wprowadzenie do obiegu naukowego wielu nie zawsze łatwo dostępnych materiałów.

Jednocześnie nie sposób nie ubolewać nad ostatecznym kształtem, w jaki autor ujął treść napisanej przez siebie książki. Narracja we wszystkich rozdziałach niesie ogromną ilość przeróżnych informacji. Autor nie poddał ich jednak nawet podstawowej selekcji, a zatem podziałowi na rzeczy ważne, istotne i niezbędne dla tematu, na mniej ważne, ale przydatne, wreszcie na takie, które mogą czasem ubarwić temat, ale w przesadnej ilości rażą w pracy o ambicjach naukowych, psując ostateczny efekt.

Co więcej, wspomnianego ogromu informacji autor nie potrafi ł – naszym zdaniem – uporządkować w postaci w miarę przejrzystego i czytelnego wykładu. Zabrakło tutaj choćby mniejszych całości porządkujących tekst, podrozdziałów, ustępów czy wręcz haseł w biogramach poszczególnych osób, wyraźniejszego wyodrębnienia przynajmniej najważ-niejszych wątków tematycznych. Zapewne najlepszym rozwiązaniem byłoby po prostu uję-cie materiału w siedem odrębnych, zwartych biogramów-studiów poświęconych kolejnym dowódcom 7 DP. Wówczas nawet drobniejsze szczegóły, ustalone przez autora, znalazłyby swoje właściwe miejsce w wykładzie prowadzonym chronologicznie czy tematycznie (karie-ra wojskowa, życie rodzinne itd.).

Zamiast nowoczesnej metodologicznie książki, która miała dotyczyć socjologii woj-ska II Rzeczypospolitej i doprowadzić do poznania i zrozumienia jego specyfi ki, otrzy-maliśmy tekst, w którym merytoryczne i potrzebne w każdej biografi i ustalenia gubią się w zalewie drobnych szczegółów, tasiemcowych dygresji czy wręcz dywagacji, nieraz bardzo odbiegających od właściwej tematyki. Właśnie ten nieopanowany zalew mało istotnych szczegółów i dygresji uważamy za główny, najbardziej obciążający mankament książki. Do tego wykład autora często odbiega od pewnych standardów czy też stylu przyjętego zazwy-czaj w pracach o charakterze i aspiracjach naukowych. Prowadząc narrację, autor wpada często w ton gawędy, a ta z kolei przechodzi w niepotrzebne gadulstwo, banał, pustosłowie, zdarza mu się formułować sądy naiwne, czasem przekraczające wręcz granice śmieszności. Czy musiał autor dzielić się z czytelnikami rezultatem niezbyt skomplikowanego działania arytmetycznego, z którego wynikało, że gen. Dąbkowski, wstępując w nowy związek mał-żeński z 25-letnią wybranką, był od niej starszy o 19 lat (s. 295)? Czy musiał przypominać, że podczas okupacji niemieckiej Kraków był miastem „nasyconym” Niemcami oraz ich różnymi instytucjami, siedzibą władz Generalnego Gubernatorstwa z osławionym Hansem Frankiem na czele (s. 343). Cóż można myśleć, zapoznając się z podobną charakterystyką

164

RECENZJE I OMÓWIENIA

gen. Gąsiorowskiego: znakomicie się prezentował. Jego szlachetna twarz, ładna – choć nie do końca… sylwetka w mundurze… są ozdobą każdego przekazu ikonografi cznego (s. 433). Co to znaczy ładna choć nie do końca? Podobny charakter ma wzmianka o „dużym brzuchu” ojca gen. Stachiewicza. Mamy poważną wątpliwość czy ta „kluczowa” informacja jest rze-czywiście ważnym przyczynkiem do Generalskiego konterfektu. Podobnie, pisząc o podró-ży generałostwa Dąbkowskich z Turcji na Zachód w 1939 r., autor dzieli się tak istotnym źródłowym odkryciem, jak to, że opuszczali oni kraj nad Bosforem wygodnym pociągiem zaopatrzeni w chleb, kiełbasę, winogrona i pomarańcze oraz cukierki (s. 302). Kiedy indziej znowu, opisując pobyt Wandy i Wacława Stachiewiczów w Wilnie, autor podaje nie tyl-ko wiele informacji o topografi i miasta, przebiegu poszczególnych ulic, ale też w taki oto sposób charakteryzuje tubylców, tzn. mieszkańców grodu nad Wilią i Wilejką: Ludzie nie byli tu skomplikowani. Nawet ci o wysokim poziomie inteligencji bywali przeważnie gościnni, przystępni i niezwykle serdeczni. Przeczytawszy taką opinię, ostatecznie przecież pozytywną, jeden z niżej podpisanych recenzentów, urodzony wilnianin, poczuł do autora silny przy-pływ sympatii, choć pamięta wiele nazwisk mniej prostodusznych rodaków, choćby takich, jak Czesław Miłosz.

Dużo poważniejsze, już całkiem serio, zastrzeżenia budzą, niestety, także wypowiedzi autora dotyczące tak wewnętrznej, jak i zagranicznej polityki II Rzeczypospolitej. Jeżeli na-wet są one w jakimś stopniu związane z tematem książki, to nie wnoszą niczego nowego poznawczego, bywają powierzchowne i nie zawsze ścisłe. Przykładem tego mogą być wiado-mości na temat stosunków polsko-niemieckich w latach 1932–1933 i posunięć marsz. Józefa Piłsudskiego wobec zagrożenia ze strony Niemiec i ZSRR (s.113–120). Z kolei przedstawia-jąc przebieg wizyt na najwyższym wojskowym szczeblu pomiędzy Polską a Francją w 1936 r.(gen. Maurice Gamelin i marsz. Edward Rydz-Śmigły), autor cytuje m.in. sprawozdanie z czasopisma „Wiarus”, natomiast zupełnie ignoruje podstawowe dla tych ważnych wyda-rzeń opracowania, chociażby płk. Jana Ciałowicza czy Marii Pasztor, o skromnych stara-niach piszących te słowa nie wspominając. Ponadto liczne rozsiane w książce generalne sądy i opinie autora zasługują często na dyskusję lub polemikę; nie dotyczą jednak zasad-niczego tematu recenzowanej pracy. Nie sposób odnosić się do każdego z takich sądów, odtwarzać sposób myślenia autora, uzupełniać go własnym wykładem. Skala zjawiska może jednak wskazywać na poważne „jakościowe” luki w szerokiej, jeżeli przypomnieć omówio-ną w innym miejscu bibliografi ę – erudycji autora. Za przykład może posłużyć rzucone mimochodem twierdzenie autora, że sądy Józefa Piłsudskiego o sytuacji międzynarodowej świadczą o dużej dozie wyobraźni, rażą też naiwnością. Oczywiście z dzisiejszego punktu widzenia (s. 117, przypis 82).

Na koniec, powtórzmy raz jeszcze, że badacz dziejów II Rzeczypospolitej, korzystając z indeksu osobowego, dotrze z pewnością do niejednej cennej informacji o życiu bohaterów książki, a szerzej dowie się o niejednym mniej znanym fakcie z dziejów polskiej między-wojennej wojskowości. Czytelnika oczekującego jednak głębszych socjologicznych wnio-sków z lektury Generalskiego konterfektu spotka rozczarowanie. Nie ulega też wątpliwości, że, bardziej już z metodologicznego punktu widzenia, sądy i oceny wydane na podstawie opisu działalności kilkuosobowej ostatecznie grupy dywizjonerów 7 DP nie mogą być repre-zentatywne i odzwierciedlać sytuacji ok. 140 generałów i pułkowników, którzy przewinęli się

165

RECENZJE I OMÓWIENIA

przez stanowiska dowódcze w związkach taktycznych piechoty w latach 1921–1939. Autor – naszym zdaniem – przede wszystkim nie odpowiedział na najważniejsze pytanie: jaka była polityka kadrowa najwyższych władz wojskowych i politycznych II Rzeczypospolitej wobec generalicji w trzech okresach 1921–1926, 1926–1935, 1935–1939. Prześledzenie tej polityki prowadziłoby do określenia kryteriów stosowanych przy doborze na najwyższe stanowiska, np. dowódcy dywizji piechoty. Na opracowanie tematu w pełni odpowiadające wymogom stawianym studiom historyczno-socjologicznym wypada zatem jeszcze poczekać.

Henryk Bułhak, Piotr Stawecki

MAŁO ZNANY FRAGMENT DZIEJÓW POLSKICH SIŁ ZBROJNYCH NA ZACHODZIE W LATACH II WOJNY ŚWIATOWEJ

Stefan Józef Pastuszka, Życie kultural-ne w Polskich Siłach Zbrojnych na Za-chodzie w czasie II wojny światowej, Kielce–Warszawa 2010.

Od zakończenia II wojny światowej minęło ponad 66 lat, ale przebieg działań wojen-nych, w tym udział w nich Wojska Polskiego na różnych frontach w latach 1939–1945 nadal interesuje badaczy – historyków wojskowości. Oceniając polskie publikacje historyczne do-tyczące II wojny światowej, które ukazały się do 1989 r., można zauważyć, iż skupiały się one na genezie, przebiegu i skutkach agresji III Rzeszy na Polskę, działaniach Wojska Polskie-go na froncie wschodnim w latach 1943–1945 oraz aktywności militarnych i politycznych struktur polskiego podziemia, z deformującą wojenną rzeczywistość nadmiernie ekspono-waną rolą Gwardii Ludowej, a następnie Armii Ludowej. Przełom 1989 r. oznaczał rów-nież zmiany w polskiej nauce historycznej, ponieważ zniósł ofi cjalną wykładnię polityczną i narzucaną polskim historykom metodologię badań oraz umożliwił badaczom korzystanie z dotychczas niedostępnych zasobów archiwów krajowych i zagranicznych. W sumie jednak badania przed 1989 r., a także po nim skupiały się na problematyce militarnej, na-tomiast inne zagadnienia badawcze, lokujące się niejako poza tak zdefi niowanym głównym obszarem zainteresowania historyków wojskowości, cieszyły się mniejszym zainteresowa-niem.

Z zadowoleniem należy odnotować, że stan badań nad mało znanym fragmentem dziejów Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w latach II wojny światowej został znacznie wzbogacony dzięki wydaniu w 2010 roku monografi i pt. Życie kulturalne w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie w czasie II wojny światowej. Jej autor – Stefan Pastuszko – jest pro-fesorem Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego w Kielcach, znanym historykiem, w dorobku naukowym ma ponad 100 publikacji, w tym kilkanaście zwartych.

166

RECENZJE I OMÓWIENIA

W latach II wojny światowej żołnierze PSZ znajdowali się w podwójnie trudnej sytuacji, ponieważ walczyli z dala od okupowanej Polski, bez kontaktu z bliskimi, których los bardzo ich niepokoił. Chociaż polscy żołnierze przebywali w przychylnych, często nawet przyja-znych środowiskach, to jednak żyli w obcym otoczeniu, w częściowej izolacji z powodu róż-norodnych barier, głównie kulturowych i językowych. Te trudności częściowo niwelowało przekonanie żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych, że walczą w słusznej sprawie o zwycięstwo aliantów, a tym samym wyzwolenie Polski.

Praca wypełnia istotną lukę w dotychczasowych badaniach, podejmuje bowiem temat znany jedynie częściowo, dzięki wcześniejszym cząstkowym pracom innych badaczy, ale do tego czasu nie został on podjęty aż tak wyczerpująco oraz kompetentnie. Dodajmy, że zdecydowana większość prac dotyczących Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w II wojnie światowej podejmuje głównie problematykę ich udziału w działaniach wojennych u boku sojuszniczych armii w latach 1940–19451, analizuje przebieg najważniejszych bitew2, dzieje związków taktycznych3, kwestie organizacji4, uzbrojenia i wyposażenia.

Również bogata jest literatura naukowa dotycząca problematyki politycznej, w tym re-aliów towarzyszących rozwojowi organizacyjnemu i działaniom bojowym PSZ w latach 1939–1945, m.in. sprawy polskiej w latach II wojny światowej, działalności polskich naczel-nych władz państwowych oraz stosunków Rzeczypospolitej z zachodnimi sojusznikami i ze Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich5.

Przedmiotem zainteresowania badaczy, lecz w mniejszym zakresie, były również różne obszary polskiej wojennej kultury na emigracji, m.in. badania prasoznawcze6, twórczości literackiej7, w tym żołnierzy PSZ, działalności wojskowego ruchu artystycznego, głównie życia teatralnego8, piosenki żołnierskiej, malarstwa, plastyki, fotografi i oraz fi lmu9. Ukazały się publikacje o życiu kulturalnym niektórych polskich związków taktycznych10, ale nadal brakowało ujęcia całościowego problematyki życia kulturalnego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w okresie II wojny światowej w formie monografi i. Życie kulturalne w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie należało do wyjątkowych zjawisk w pogrążonej wojną Euro-pie. Tworzyły je: teatr zawodowy i amatorski, chóry i orkiestry, zespoły wokalno-muzyczne, 1 M.in. Polskie Siły Zbrojne w drugiej wojnie światowej, t. 2, Kampanie na obczyźnie, cz. 1–2, Londyn 1959; W. Biegański, Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie 1939-1945, Warszawa 1989; J. Smoliński, Polskie Siły Zbrojne na Zachodzie 1939–1945, Warszawa 1997; idem, Wojsko Polskie w kampanii francuskiej 1940 roku, Warszawa 1995.2 Zob. m.in.: W. Biegański, Ankona, Warszawa 1986; idem, Arnhem, Warszawa 1977; Z. Wawer, Monte Cassino 1944, Warszawa 2004; idem, Monte Cassino. Walki 2 Korpusu Polskiego, Warszawa 2009.3 T. Panecki, Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich, Warszawa 1992; T. A. Wysocki, 1. Polska Dywizja Pancerna 1938–1947. Geneza i dzieje, Londyn 1989.4 M.in. Z. Wawer, Organizacja – polskich wojsk lądowych w Wielkiej Brytanii 1940–1945, Warszawa 1992.5 Władze RP na obczyźnie podczas II wojny światowej 1939–1945, red. Z. Bażyński, Londyn 1994; E. Duraczyń-ski, Rząd Polski na uchodźctwie 1939–1945, Warszawa 1993; M. Hułas, Goście czy intruz?. Rząd Rzeczypospolitej na uchodźstwie wrzesień 1939–lipiec 1943, Warszawa 1996.6 W. S. Flisiński, Polska prasa żołnierska poza granicami, mps, Nowy Jork 1994; Z. Lewandowska, Prasa polskiej emigracji wojennej 1939–1945, Warszawa 1993.7 Literatura polska na obczyźnie 1940–1960, red. T. Terlecki, t. 1, Londyn 1964; M. Danilewicz-Zielińska, Szkice o literaturze emigracyjnej, Wrocław–Warszawa–Kraków 1992.8 Szerzej zob.: S. Piekarski, Mars i Melpomena. Polskie teatry żołnierskie na obczyźnie 1939–1948, Warszawa 2000; B. Korzeniowski, Melpomena walcząca, Warszawa 1977.9 W. Jewsiewicki, Polscy fi lmowcy na frontach II wojny światowej, Warszawa 1972.10 O. S. Czarnik, Życie kulturalne Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich (1940–1942), w: Z dziejów kultury czytelniczej w Polsce, t. 2, Instytucje – publiczność – sytuacje lektury. Studia z historii czytelnictwa, Warszawa 1990.

167

RECENZJE I OMÓWIENIA

kabarety, działalność wydawnicza, czytelnictwo książek i prasy, twórczość literacka: poezja, proza i dramat oraz malarstwo, plastyka, rzeźba, fotografi a, kinematografi a, wystawiennic-two, sztuki użytkowe oraz radio. Często cenną inspirację dla żołnierzy – twórców stanowiła religia.

Prezentowana monografi a Stefana Pastuszki pokazuje różne formy i bogactwo życia kulturalnego żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych podczas II wojny światowej, rolę życia kul-turalnego dla żołnierzy, a także warunki i przyczyny rozwoju w tak specyfi cznych, wojen-nych warunkach różnych dziedzin twórczości kulturalnej. Dodajmy, że głównie z uwagi na potrzebę starannych i pogłębionych badań oraz ograniczenia objętości monografi i, Stefan Pastuszko całkowicie pominął rolę radia, które przecież odgrywało istotną rolę w kształto-waniu świadomości żołnierzy, wpływało na ich postawy, dostarczało informacji i rozrywki oraz ułatwiało żołnierzom Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie dostęp do różnych form życia kulturalnego. Rozumiejąc argumenty Autora, proponuję jednak przeanalizowanie roli radia w życiu kulturalnym polskich żołnierzy na Zachodzie w latach II wojny światowej w formie co najmniej podrozdziału w ewentualnym kolejnym wydaniu monografi i.

Monografi a autorstwa Stefana Pastuszki składa się ze wstępu, dziesięciu obszernych rozdziałów o zróżnicowanej objętości, zakończenia, bibliografi i, streszczenia w języku an-gielskim i wykazu ważniejszych skrótów. Pracę kończą indeksy nazwisk i nazw geografi cz-nych, które bardzo ułatwiają czytelnikowi korzystanie z tej, jak już wspominano, obszernej i wielowątkowej publikacji, oraz spis zamieszczonych w niej 118 fotografi i. Wprawdzie za-kres chronologiczny pracy obejmuje lata II wojny światowej, to w nielicznych wypadkach Autor wykracza poza nie, aby pokazać ważny badawczo obszar powojennej rzeczywistości Polskich Sił Zbrojnych – ich rozwiązanie i utworzenie Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, co oceniam jako całkowicie uzasadnione i celowe do wyczerpującego przedstawienia podjętej problematyki.

Monografi a powstała głównie dzięki wykorzystaniu przez jej Autora źródeł z następu-jących instytucji: Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego oraz Stu-dium Polski Podziemnej w Londynie, Archiwum Akt Nowych, Archiwum Zakładu Historii Polskiego Ruchu Ludowego, Centralnego Archiwum Wojskowego, Zbiorów Specjalnych Biblioteki Naukowej Wojskowego Biura Badań Historycznych11, Muzeum Niepodległości, Muzeum Teatralnego w Warszawie12, Biblioteki Polskiej w Londynie, Biblioteki Narodowej, Centralnej Biblioteki Wojskowej oraz zbiorów Autora. Stefan Pastuszko starannie przeana-lizował dokumenty aktowe wytworzone przez polskie instytucje wojskowe, administra-cję polskiego rządu emigracyjnego, organizacje kulturalne i oświatowe, partie polityczne, a także korespondencję osób prawnych i fi zycznych oraz twórczość literacką i artystyczną żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Ze względu na stan zachowania źródeł po-szczególne rozdziały monografi i różnią się szczegółowością opisu i analiz. Wysoko oceniam staranność Stefana Pastuszki w zakresie kwerend archiwalnych, jest ona w pełni wystarcza-jąca do przygotowania wartościowej monografi i.

11 W pracy (s. 614) Autor wymienia Centralne Biuro Badań Historycznych, zamiast Wojskowe Biuro Badań Hi-storycznych. W 2010 r. Zbiory Specjalne Biblioteki Naukowej WBBH zostały przekazane do Centralnego Archi-wum Wojskowego.12 Instytucja ta została wymieniona we wstępie (s. 13), natomiast nie ma jej w bibliografi i.

168

RECENZJE I OMÓWIENIA

Należy podkreślić, że Autor wykorzystał bardzo dużo relacji przechowywanych w wymie-nionych placówkach, najwięcej z Archiwum Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikor-skiego w Londynie, które stanowią cenne uzupełnienie dokumentów aktowych. Równie imponująco przedstawia się kolejny dział bibliografi i, zawierający wykorzystaną w mono-grafi i prasę wydawaną przez polskie centralne instytucje wojskowe, jednostki Polskich Sił Zbrojnych i partie polityczne oraz gazetki ścienne i cytowane źródła drukowane. Wykaz przeanalizowanych przez Stefana Pastuszkę wydanych pamiętników i wspomnień także jest bardzo obszerny (s. 618–622. Pamiętniki i wspomnienia były bardzo przydatne w procesie odtwarzania i analizowania przez Autora postaw i nastrojów żołnierzy, stosunków w Pol-skich Siłach Zbrojnych oraz wpływu życia kulturalnego na żołnierzy. Cytowana w pracy literatura piękna liczy 1,5 strony, a opracowania zostały zamieszczone aż na 12 stronach (s. 624–635) bibliografi i. Należy podkreślić, że w procesie przygotowania publikacji Autor wykorzystał bardzo bogatą literaturę przedmiotu (publikacje zwarte i artykuły). Bardzo wy-soko oceniam zakres i staranność przeprowadzonych przez Autora kwerend bibliotecznych obejmujących najważniejsze prace naukowe autorów polskich oraz zagranicznych.

Przyjęte przez Autora problemowe ujęcie treści należy ocenić za dość dobrze odpowia-dające potrzebom przeprowadzonych badań. W przyszłości można również rozważyć mo-dyfi kację konstrukcji monografi i: zmianę tytułów niektórych podrozdziałów, ewentualne połączenie krótszych podrozdziałów i zmian kolejności, w celu poprawy przejrzystości wy-kładu Autora. Nie do końca zaś jest zrozumiałe zamieszczenie przypisów dopiero na końcu pracy (s. 507–612), z podziałem na wstęp, poszczególne rozdziały i zakończenie, co utrud-nia czytelnikowi korzystanie z publikacji, zmuszając do ciągłego i uciążliwego kartkowania monografi i oraz poszukiwania właściwych przypisów. W ewentualnym kolejnym wydaniu pracy należy rozważyć przeniesienie przypisów na dół stron, co ułatwia czytelnikowi korzy-stanie z monografi i.

W rozdziale I – Stosunki polityczne i nastroje w Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie – Stefan Pastuszka przedstawił nastroje żołnierzy PSZ po zakończeniu kampanii polskiej 1939 r., w tym próby ustalenia przyczyn klęski Rzeczypospolitej, szczególnie aktywnie pro-wadzone we Francji aż do maja 1940 r. oraz dalsze badania już po częściowej ewakuacjiWojska Polskiego do Wielkiej Brytanii w czerwcu 1940 r., stosunek żołnierzy PSZ do układu Sikorski–Majski oraz rywalizację generałów i jej wpływ na życie wewnętrzne sił zbrojnych. W dalszej części rozdziału Autor pokazał warunki tworzenia i szkolenia Wojska Polskiego w Związku Radzieckim: stan fi zyczny i psychiczny żołnierzy, strukturę narodową i społeczną wojska, warunki bytowe, stosunek władz ZSRR do polskiego wojska oraz genezę i przebieg ewakuacji Armii Polskiej dowodzonej przez gen. bryg. Władysława Andersa na Środkowy Wschód w 1942 r. Ostatnie podrozdziały dotyczą Armii Polskiej na Wschodzie, w tym spe-cyfi ki Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich, ewolucji nastrojów żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych w latach 1940–1946, bardzo trudnych warunków klimatycznych na Środko-wym Wschodzie, stosunków żołnierzy PSZ z ludnością cywilną w latach wojny – głównie w Szkocji, poziomu i form przestępczości, penetracji komunistycznej – groźnej dla spo-istości morale Polskich Sił Zbrojnych, ale mało skutecznej propagandy niemieckiej, która nasiliła się po rozpoczęciu przez II Korpus Polskich Sił Zbrojnych działań wojennych we Włoszech, głównie w energicznej akcji kolportowania ulotek.

169

RECENZJE I OMÓWIENIA

Nie są zrozumiałe niektóre informacje Autora z tej części monografi i: W połowie października 1942 r. (?) liczyło ono (WP w ZSRR) 38 173 żołnierzy, w tym 2110 ofi cerów i 36 163 szeregowych (s. 60) lub: Żołnierze obozu (w) Tockoje 14 maja (?) 1941 r. witali po raz pierwszy na swoim terenie dowódcę Armii Polskiej w ZSRR gen. (bryg. Władysława) Andersa (s. 61). Najprawdopodobniej nieprawidłowe daty to błędy drukarskie (niestaranna korekta), niemniej jednak czytelnik słabiej znający realia II wojny światowej może zostać wprowa-dzony w błąd.

Kolejny podrozdział analizuje sytuację żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych po kapitulacji Niemiec – utworzenie Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia oraz trudne dylematy żołnierzy: wracać do kraju kontrolowanego przez władze narzucone przez ZSRR czy pozostać na emigracji. Interesująca jest analiza przejawów antysemityzmu wśród żoł-nierzy Polskich Sił Zbrojnych i prób ich zwalczania. Autor zauważa: Przejawy antysemi-tyzmu w PSZ miały charakter jednostkowy, nie były zjawiskiem powszechnym, aczkolwiek miały one wśród części ofi cerów i żołnierzy charakter trwały (s. 96). Interesująco i obiektyw-nie Autor przedstawił przyczyny i skutki dezercji, stwierdzając, że zjawisko to dotyczyło głównie żołnierzy narodowości żydowskiej. Pierwsze przypadki odnotowano już na terenie Związku Radzieckiego, sporadycznie występowały w Iranie i Iraku, natomiast nasiliły się w Palestynie, gdzie zdezerterowało ponad 3000 żołnierzy, w tym Menachem Begin, później-szy premier Izraela. Pozostali w PSZ żołnierze tej nacji walczyli dzielnie i ofi arnie.

Ostatni podrozdział tego rozdziału dotyczy kampanii antypolskiej prowadzonej przez prasę żydowską i prożydowską, pod pretekstem antysemityzmu panującego w jednostkach wojskowych PSZ oraz przebiegu i efektów ewakuacji armii gen. Andersa ze Związku Ra-dzieckiego. Rzeczywiście, ewakuacja nie objęła dużej części obywateli polskich narodowości żydowskiej, ale winę za to ponosi strona radziecka, która utrudniała ewakuację ze Związku Radzieckiego obywateli Rzeczypospolitej, nie będących Polakami, a zaliczanych do mniej-szości narodowych, tj. Żydów, Ukraińców i Białorusinów.

Staranne kwerendy archiwalne i biblioteczne pozwoliły Autorowi monografi i na roz-szerzenie wielu problemów poruszanych w tym rozdziale, które nie były podejmowane wcześniej przez polskich historyków z powodu ograniczeń naukowych i pozanaukowych.

W krótkim rozdziale II pt. Praca kulturalno-oświatowa (s. 115–134) Autor omówił cele pracy kulturalnej i oświatowej oraz ich realizację w jednostkach wojskowych PSZ. Oprócz tego bardzo syntetycznie scharakteryzował formy pracy kulturalnej i oświatowej oraz poszerzył je o opis głównych kierunków działalności ideowo-wychowawczej. W rozdziale dominuje rze-czowy opis. Wykorzystanie przez Autora dokumentów aktowych – głównie rozkazów wyż-szych przełożonych, umożliwiło pełne udowodnienie postawionych tez. Do mankamentów rozdziału zaliczam to, iż nie kończy się on całościowymi wnioskami Autora, wynikającymi z analizy wykorzystanych w tej części pracy źródeł i opracowań naukowych.

Rozdział III – Organizacja życia kulturalnego – jest kontynuacją poprzedniego i dalszym ciągiem wprowadzenia czytelnika do głównej części monografi i. Autor charakteryzuje cen-tralny aparat kulturalno-oświatowy PSZ, przedstawia jego ewolucję, omawia sposób pod-noszenia kwalifi kacji przez referentów kulturalno-oświatowych i ofi cerów oświatowych, opisuje trudności w pracy kulturalno-oświatowej i propagandowej, a także charakteryzuje kadrę. Mankamentem omawianego rozdziału jest koncentracja badań Stefana Pastuszki na

170

RECENZJE I OMÓWIENIA

okresie do 1942 r. i całkowite pominięcie lat 1943–1945. Autor podkreśla: Piętą achilleso-wą pracy kulturalno-oświatowej były kadry, zarówno z powodu niedoceniania tego ważkiego problemu przez niektórych dowódców, jak i trudności znalezienia w niektórych oddziałach, jednostkach odpowiednich kandydatów (s. 153). Przybliżenie organizacji pracy kulturalno--oświatowej w Armii Polskiej w Związku Radzieckim, następnie na Środkowym Wschodzie i bardzo syntetycznie w II Korpusie Polskich Sił Zbrojnych we Włoszech stanowi treść ostat-niego podrozdziału. Rozdział kończy się bardzo krótkim podsumowaniem.

Rozdział zatytułowany Prasa wojskowa i książka – rozwój i czytelnictwo składa się z pięciu podrozdziałów o zróżnicowanej objętości. Autor omówił genezę polskiej prasy wojskowej na Zachodzie w latach II wojny światowej oraz jej geografi ę i profi l w podziale terytorial-nym (9 obszarów). Stefan Pastuszko zaprezentował działalność wydawniczą, rolę bibliotek wojskowych i kolportażu książek i prasy oraz stan czytelnictwa wśród żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych. Mankamentem rozdziału jest brak podsumowania. W podrozdziałach zaś zawarł jedynie bardzo syntetyczne oceny zebranego materiału.

Bardzo obszerny (s. 203–318) jest rozdział V traktujący o twórczości literackiej żołnie-rzy. Na początku Autor przedstawił obszerną analizę stanu żołnierskiej poezji dotyczącej głównie martyrologii obywateli Rzeczypospolitej pod okupacją ZSRR, patriotyzmu, obrazu ojczyzny oraz niektórych dużych polskich miast (Lwowa, Wilna, Poznania) i ich obecno-ści w żołnierskiej poezji. Pokazał również poetycką wizję żołnierskiego obowiązku, bitwę o Monte Cassino w poezji żołnierskiej, życie wojskowe, przyrodę, tęsknotę za rodziną, mi-łość żołnierską, obraz dowódców, utwory dedykowane przyjaciołom i znajomym, problem śmierci, żołnierskie liryki religijne, gehennę Żydów, polską emigrację, aliantów oraz refl ek-sje o życiu autorstwa żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Rozdział kończą cztery krótkie podrozdziały ukazujące: fraszki żołnierskie, prozę beletrystyczną i dramatopisar-stwo, dramat oraz wieczory literackie.

W rozdziale VI – Teatr i jego oddziaływanie – Autor przedstawił genezę teatru żołnier-skiego oraz jego rozwój organizacyjny i repertuar, teatr żołnierski we Francji i Wielkiej Brytanii, „Lwowską Falę” oraz teatry działające w strukturach Polskich Sił Zbrojnych na potrzeby środowiska żołnierskiego: Lotniczą Czołówkę Teatralną, Teatr Polowy 1 Brygady Strzelców, Teatr Brygady Karpackiej, teatr w Związku Radzieckim, Teatr 6 Dywizji Piechoty, Teatr Armii Polskiej na Wschodzie, Teatr Dramatyczny, Teatr Polowy Jednostek Wojska na Środkowym Wschodzie, Teatr Objazdowy oraz Teatr Żołnierski Domu Ozdrowieńców Armii Polskiej na Wschodzie „Bzowiak”. Rozdział kończą ogólne informacje o działalności innych zespołów teatralnych oraz o roli teatru w życiu kulturalnym żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych w okresie II wojny światowej.

Piosenka i muzyka na szlaku wojennym to tytuł rozdziału VII, złożonego z 9 krótkich, liczących 1–2 strony podrozdziałów, w których Autor interesująco odtworzył: genezę pio-senki żołnierskiej i jej rolę, znane pieśni i piosenki, ich wpływ na żołnierzy przed walką, a także piosenki liryczne i marsze. W końcowej części rozdziału Czytelnik może zapoznać się z działalnością chóru Wojska Polskiego, wojskowych zespołów muzycznych oraz orkie-stry jednostek Wojska Polskiego na Środkowym Wschodzie.

Rozdział VIII – Życie artystyczne w jednostkach i oddziałach wojskowych – dzieli się na trzy części. W pierwszej, najobszerniejszej, Stefan Pastuszka pokazał życie artystyczne

171

RECENZJE I OMÓWIENIA

w jednostkach wojskowych PSZ stacjonujących w Wielkiej Brytanii: 1 Brygadzie Strzel-ców, 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej, 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej, w dywizjonach pociągów pancernych, w dywizjonie rozpoznawczym Korpusu, 1 pułku ar-tylerii ciężkiej, pułku artylerii motorowej oraz instytucjach wojskowych: Komendzie Uzu-pełnień nr 1, Centrum Wyszkolenia Łączności, 1 Kolumnie Samochodów Sanitarnych, Obozie Rozdzielczym i szpitalach. W dalszej części rozdziału prof. Pastuszka przedstawił (w zarysie) udział żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych w życiu kulturalnym Londynu, życie artystyczne w Armii Polskiej w Związku Radzieckim, głównie na przykładzie 6 Dywizji Piechoty, oraz żywy dziennik – oryginalną i bardzo powszechną formę życia kulturalnego, trwającą najczęściej dwie godziny, którą tworzyły wiadomości, humor, piosenki, recytacja utworów literackich i muzyka.

Opis Autora w tej części monografi i jest również interesujący i rzeczowy, natomiast do polemik skłania stosowana terminologia wojskowa, m.in. nazewnictwo oddziałów i związ-ków taktycznych czy nadużywanie dużych liter, w tym w nazwach oddziałów wojskowych. W rozdziale brak jest, chociażby w zarysie, informacji o korzystaniu przez żołnierzy Pol-skich Sił Zbrojnych z oferty kulturalnej garnizonów i baz położonych we Francji, a następ-nie od 1940 r. w Wielkiej Brytanii, poza Londynem. Rozdział nie zawiera podsumowania, podobnie jak i podrozdziały.

W rozdziale IX – Uroczystości religijne, wojskowe i narodowe – Stefan Pastuszka odtwa-rza sposób obchodzenia w jednostkach wojskowych i instytucjach PSZ świąt religijnych, w tym Zaduszek, świąt wojskowych i narodowych, a także scharakteryzował rolę duszpa-sterstwa wojskowego, w tym głównie zadania i rolę kapelanów. Wydaje się, że ten fragment pracy mógłby wejść w skład podrozdziału o świętach religijnych, jako jego uzupełnienie o rolę duszpasterstwa wojskowego jako organizatora obchodów świąt religijnych w PSZ na Zachodzie w latach II wojny światowej. Ta część pracy również jest bardzo cenna z uwagi na zebranie i wykorzystanie przez Autora obszernych źródeł oraz naukowych opracowań, ale i w niej zabrakło podsumowania podrozdziałów i rozdziału.

Sztuka to tytuł rozdziału X (ostatniego) omawianej monografi i w którym Autor szcze-gółowo omówił malarstwo i plastykę autorstwa polskich żołnierzy w czasie ich internowa-nia w Rumunii i na Węgrzech, natomiast nic nie wspomina o tego typu aktywności wśród żołnierzy Wojska Polskiego ewakuowanych na Litwę i Łotwę. Na tym tle Stefan Pastusz-ko przeanalizował aktywność żołnierzy PSZ we Francji, następnie w Wielkiej Brytanii, w Armii Polskiej w Związku Radzieckim i w Armii Polskiej na Wschodzie w zakresie ma-larstwa i plastyki oraz organizacji wystaw. W dalszej części rozdziału Autor przeanalizował żołnierskie wydawnictwa, fotografi ę oraz fi lm.

Zakończenie (s. 503–505) zawiera w syntetycznej formie wnioski i oceny życia kultural-nego żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych w latach II wojny światowej.

W omawianej monografi i Stefan Pastuszka przedstawił badane problemy obiektywnie, na ogół unikał wyrażania własnych ocen, co jest niewątpliwą zaletą publikacji, z drugiej strony również jest też jej niedostatkiem, podobnie jak brak w niektórych jej fragmen-tach podsumowań podrozdziałów i rozdziałów oraz wniosków z wykorzystanych boga-tych źródeł i naukowych opracowań. Praca autorstwa Stefana Pastuszki charakteryzuje się wysokimi walorami merytorycznymi, w znacznym stopniu wzbogaca stan badań różnych

172

RECENZJE I OMÓWIENIA

form życia kulturalnego Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w okresie II wojny świato-wej oraz stanowi zwieńczenie dużego wysiłku badawczego, dlatego też w pełni zasługuje na pozytywną ocenę. Jest dobrze udokumentowana, w pełni rozwiązuje zadanie badawcze, a jej Autor zaprezentował dużą wiedzę oraz umiejętność wartościowej prezentacji wyników badań. Monografi a stanowi udaną i szczegółową próbę zrekonstruowania obszaru zdefi -niowanego w jej tytule. Na tle postaw i nastrojów żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych ukazuje formy i treści życia kulturalnego, jego funkcje i oddziaływanie nie tylko na środowisko żoł-nierskie lat wojny.

Monografi a autorstwa Stefana Pastuszki wypełnia istotną lukę w polskiej wojskowości i dziejach żołnierskiej kultury w latach 1939–1945 oraz rzeczowo, w oparciu o staranną i krytyczną analizę zachowanych źródeł oraz obszernej literatury przedmiotu, ukazuje życie kulturalne żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie w okresie II wojny światowej. Czytelnicy zainteresowani tą problematyką otrzymali wartościową i dobrze udokumento-waną publikację naukową.

Wojciech Włodarkiewicz

LITERATURA ZAGRANICZNA – OMÓWIENIA

Henryk Kocój, Dyplomaci pruscy o po-wstaniu kościuszkowskim, Kraków 2011.

Książka prof. dr. hab. Henryka Kocója Dyplomaci pruscy o powstaniu kościuszkowskim stanowi kontynuację jego działalności naukowej jako edytora ważnych źródeł dyploma-tycznych dotyczących okresu rozbiorów i powstania listopadowego. Jest uzupełnieniem i rozszerzeniem jego wcześniejszych publikacji źródłowych ukazujących stosunek Prus do powstania kościuszkowskiego: Powstanie kościuszkowskie w świetle korespondencji posła pruskiego w Warszawie. Listy Ludwiga Buchholtza do Fryde ryka Wilhelma (styczeń–czerwiec 1794) (Warszawa 1983); Prusy wobec powstania kościuszkowskiego: na podstawie koresponden-cji Fryderyka Wilhelma II z posłem pruskim w Petersburgu Leopoldem Heinrichem Goltzem (depesze z Berlina do Petersburga i z Petersburga do Berlina z 1794 roku) (Kraków 2002); Powstanie kościuszkowskie w świetle korespondencji posłów pruskich z Wiednia Lucchesiniego i Caesara (Kraków 2004); Relacja posła pruskiego Ludwiga Buchholtza z Warszawy, Łowicza i Wrocławia i insurekcji kościuszkowskiej (Kraków 2004); Francja wobec powstania kościusz-kowskiego w świetle relacji dyplomatów pruskich (Kraków 2005); Relacje posła pruskiego Ludwiga Buchholtza o insurekcji kościuszkowskiej (Kraków 2007).

Omawiana publikacja zawiera korespondencję dyplomatyczną między posłami pru-skimi: w Rzeczypospolitej – Ludwigiem Buchholtzem, w Rosji – Leopoldem Heinrichem

173

RECENZJE I OMÓWIENIA

Goltzem, w Austrii – Girolamo Lucchesinim i Cesarem, w Wielkiej Brytanii – Jacobim--Kloestem, i Turcji – Friedrichem Knobelsdorff em, a królem pruskim Fryderykiem Wilhelmem II. Autor zamieścił również memoriał Lucchesiniego o początkach powsta-nia kościuszkowskiego, a także dokumenty dotyczące stosunku rządu pruskiego do powsta-nia. Opublikowane przez prof. Kocója w języku francuskim (tj. w języku oryginału) źródła pochodzą z archiwum w Merseburgu (Geheimes Staatsarchiv, w czasach NRD – Deutsches Zentralarchiv), które po zjednoczeniu Niemiec zostało połączone z Geheimes Staatsarchiv Preußischer Kulturbesitz (GStA PK). Nastąpiło to w latach 1993–1994, gdy powróciły do Berlina dokumenty dotychczas zdeponowane w Merseburgu.

Korespondencja dyplomatyczna tego okresu jest bardzo ważnym źródłem. Spośród do-kumentów opublikowanych w omawianym tomie na uwagę historyków wojskowości zasłu-gują przekazy dotyczące redukcji armii polskiej w przededniu insurekcji, marszu Madaliń-skiego, bitwy warszawskiej z wojskami rosyjskimi 17 i 18 kwietnia, a także dane dotyczące bitwy pod Racławicami i Szczekocinami, następnie zajęcia przez wojska pruskie Krakowa, udziału Fryderyka Wilhelma II w oblężeniu Warszawy oraz powstania wielkopolskiego. Po-kazują one m.in. wielki wysiłek militarny Prus i Rosji w celu stłumienia insurekcji i przygo-towania ostatecznego rozbioru Rzeczypospolitej.

Książkę prof. Henryka Kocója zamykają: streszczenia w jęz. francuskim i niemieckim, źródłowe aneksy – facsimile wybranych 8 dokumentów, a przede wszystkim sporządzona i opracowana przez mgr Barbarę Gruszkę bibliografi a prac prof. dr. hab. Henryka Kocója za lata 1959–2011 oraz jego dorobek dydaktyczny obejmujący przede wszystkim wykaz prac magisterskich i dysertacji doktorskich, których był promotorem.

Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, publikując tę obszerną i cenną książkę (708 stron) na dobrym papierze z czytelną, wyraźną czcionką, nie zadbało, niestety, o umieszcze-nie w niej indeksów, co w znaczny sposób utrudnia historykowi poruszanie się w zawartości dzieła.

Zbigniew Grabowski

* * *

Aleksiej Szkwarow, Gienierał-lejtienant Mannergiejm. „… rożdien dla służby carskoj”, Sankt Petersburg 2011.

Na rosyjskim rynku księgarskim pojawiła się nowa monografi a, której tytuł wskazu-je, że mamy do czynienia z kolejną biografi ą gen. Carla Gustawa Emila Mannerheima. W rzeczywistości jednak nie do końca jest to jego biografi a. Należy podkreślić, że tytuł nieco wprowadza czytelnika w błąd. Wszyscy pragnący poznać biografi ę Mannerheima z pewnością będą zawiedzeni. We wstępie Autor wyjaśnia, że głównym bohaterem jego książki jest nie sam Mannerheim, lecz armia rosyjska. Szkwarow podjął nieco nietypową

174

RECENZJE I OMÓWIENIA

próbę przedstawienia dziejów kawalerii rosyjskiej przez pryzmat sylwetki Mannerheima. Innymi słowy, w pracy została ukazana historia i szlak bojowy tych formacji rosyjskich, w których pełnił służbę Mannerheim. W związku z tym Autor często odstępuje od opi-sania sytuacji związanych z samym Mannerheimem i oddaje się opisowi poszczególnych pułków i dywizji, niekiedy sięgając kilka stuleci wstecz. W tym gąszczu informacji sylwetka Mannerheima po prostu gubi się, przestaje być dostrzegalna i zanika.

Pomijając ten mankament, książka ma charakter popularnonaukowy i dotyczy oręża rosyjskiego, a przede wszystkim kawalerii. Praca liczy ponad 600 stron i składa się z 12 rozdziałów. Każdy z nich poświęcony jest poszczególnym etapom służby Mannerheima. Kolejno zostały ukazane dzieje poszczególnych jednostek kawalerii stacjonujących w róż-nych zakątkach Cesarstwa Rosyjskiego, służba Mannerheima w wywiadzie wojskowym z powierzoną mu misją na terenie Chin oraz oczywiście udział w wojnie rosyjsko-japońskiej i I wojnie światowej. W ostatnim rozdziale pracy Autor stara się prześledzić losy manner-heimowskich pułków po wybuchu wojny domowej w Rosji, gdy większość z nich została odtworzona jako część armii „białych” Rosjan. Czytelnika polskiego mogą zainteresować polskie wątki biografi i Mannerheima. Od 1909 r. gen. Mannerheim znajdował się na te-rytorium Królestwa Polskiego. Najpierw był dowódcą 13 Włodzimierskiego Pułku Uła-nów (Mińsk Mazowiecki), a następnie Lejb-Gwardyjskiego Pułku Ułanów Jego Wysokości (Warszawa) i Samodzielnej Warszawskiej Brygady Kawalerii.

Całość uzupełnia wkładka zdjęciowa i mapy. Ponadto na uwagę zasługuje suplement, który zawiera przebieg służby Mannerheima oraz wykaz dywizji, brygad, pułków, szwa-dronów i dywizjonów kawalerii rosyjskiej armii cesarskiej, z podaniem ich krótkiej historii i nazwisk dowódców.

Po uważnej lekturze można dostrzec dążenia Autora do przewartościowania oceny Man-nerheima we współczesnym rosyjskim piśmiennictwie historycznym. Do tej pory Manner-heima w publikacjach autorów rosyjskich pojawia się w związku z niechlubną dla ZSRS wojną zimową, w kontekście linii Mannerheima i przymierza Finlandii z III Rzeszą. Autor omawianej pracy świadomie odcina się od okresu II wojny światowej i skupia się wyłącznie na wcześniejszym życiorysie Mannerheima, kiedy to właśnie był „w służbie carskiej”. Pod-kreśla jego wysokie walory ofi cerskie i bezwzględną wierność przysiędze wojskowej. Odpie-rając zarzuty kierowane pod adresem Mannerheima przez jego adwersarzy i politycznych oponentów, Autor jednak zaczyna tracić dystans do swojego bohatera. Mannerheim jawi się jako ofi cer carski i wielki patriota rosyjski, jego zaś walka o niepodległość Finlandii po-strzegana jest jako próba ocalenia przed nawałą bolszewicką chociaż cząstki ducha carskiej Rosji w postaci niebolszewickiej niezawisłej Finlandii. Bezstronnością cechują się również inne sądy Autora, np. przy opisywaniu listopadowego i styczniowego powstań niepodległo-ściowych.

Książka jest napisana przystępnym i zrozumiałym językiem. Należy jednak zastrzec, że mimo wykorzystania przez Autora licznych opracowań naukowych, omawianą pozycję na-leży potraktować jako pracę popularnonaukową, uzupełniającą naszą dotychczasową wie-dze na temat słynnego marszałka Finlandii.

Jerzy Grzybowski

175

POLEMIKI

W SPRAWIE TZW. KRÜMPERSYSTEMU

Przedstawianie zagadnień z dziejów Polski z uwzględnieniem porównań na tle mię-dzynarodowym jest zawsze rzeczą cenną, bardzo wzbogacającą wiedzę historyczną, a dla badacza niejednokrotnie będącą intelektualną przygodą. Historycy jednak często unikają takiego sposobu prezentacji zgromadzonej sumy wiedzy i własnych przemyśleń, najpraw-dopodobniej dlatego, iż wymaga to znacznie większego czasu na studia własne, znajomo-ści języków, literatury, dziejów powszechnych – słowem większego zaangażowania. Z tym większym uznaniem należy przyjąć artykuł dr. Macieja Trąbskiego Zasady konskrypcji w armii Królestwa Polskiego na tle ówczesnych metod uzupełniania wojska opublikowany w „Przeglądzie Historyczno-Wojskowym” 20011, nr 2. Jego autor jednak zbyt skrótowo przedstawił system uzupełniania armii pruskiej po klęsce w wojnie z napoleońską Francją (1806–1807), co może prowadzić do powstania pewnych nieporozumień. Maciej Trąbski napisał bowiem: Jedyną nowoczesną armią w epoce postnapoleońskiej była armia pruska. W latach 1808–1813 grupa reformatorów (Gerhard von Scharnhorst, August von Gneise-nau, Leopold von Boyen i Karl von Grolman) przekształciła skostniałą armię, tkwiącą nadal w systemie z połowy XVIII w., w nowoczesną siłę zbrojną. Opracowano wówczas koncepcję po-wszechnej służby wojskowej i stałej rezerwy (tzw. system Krumpera), która została faktycznie wprowadzona w 1814 r.1.

Po klęsce Prus w wojnie 1806–1807 król Fryderyk Wilhelm III i jego otoczenie uznali konieczność dokonania zmian w całym systemie wojskowym państwa. Zasadniczym celem była odbudowa zniszczonej w czasie działań wojennych siły wojskowej Prus w warunkach ograniczeń traktatowych narzuconych przez napoleońską Francję. 25 lipca 1807 r. gen. mjr Gerhard von Scharnhorst (1755–1813) objął przewodnictwo Wojskowej Komisji Reorgani-zacyjnej (Militärreorganisationskommission) i zaproponował utworzenie armii rezerwowej. Jej fundamentem miała być zasada, że określoną liczbę wyszkolonych żołnierzy zamierzano corocznie zwalniać z wojska i zastępować nowo powoływanymi rekrutami.

W XVIII-wiecznej armii pruskiej stosowano w znacznym zakresie system szczególnych ulg, o czym trafnie napisał dr Maciej Trąbski2. Ten staropruski system urlopowania wskazał więc drogę, jak można wzmocnić siły zbrojne na wypadek wojny poprzez okresowe powo-ływanie i szkolenie rekrutów, którzy następnie zwalniają miejsce dla innych. Nawiązując do niego, Scharnhorst zaproponował 31 lipca 1807 r. królowi, aby każda kompania przez 3 lata zwalniała 20, a następnie 10 żołnierzy zdolnych jeszcze do pełnienia służby wojskowej 1 M. Trąbski, Zasady konskrypcji w armii Królestwa Polskiego na tle ówczesnych metod uzupełniania wojska, „Przegląd Historyczno-Wojskowy” 2011, nr 2, s. 13.2 Ibidem, s. 9–10.

176

POLEMIKI

i w to miejsce powoływała tę samą liczbę rekruta. Projekt, który przedstawiła komisja reor-ganizacyjna 25 września 1807 r., przewidywał: Każda kompania powoła w pierwszym roku, w celu uzyskania odpowiedniej rezerwy do obsadzenia twierdz, zapasów na wojnę itd., co roku 30 spośród najmłodszych mężczyzn, powyżej 18 lat i zwolni tę samą liczbę najstarszych żołnierzy. Każdy szwadron zwolni 20 najstarszych kirasjerów (? – Reuter – Z.G.) i huzarów i powoła tę samą liczbę 18-latków i starszych3. Sam system utrzymywania w kompanii pru-skiej żołnierzy nadliczbowych w celu uzupełniania powstających braków istniał już w 1807 r. i polegał na tym, że każda kompania posiadała dodatkowo ponad etat po 5 ludzi4.

Takich żołnierzy nazywano krümperami. Termin ten używany już w XVIII w. na ozna-czenie nadliczbowych żołnierzy pochodził z gwary wschodniopruskiej, gdzie pod tym poję-ciem rozumiano nie wciągniętych jeszcze na listy kompanii żołnierzy, względnie nadwyżkę w stosunku do etatu koni kawaleryjskich5.

Z powyższej propozycji i kilku innych projektów powstało rozporządzenie gabinetowe – „Kabinettsordre betreff end die Ausbildung einer Kriegsreserve” z 6 sierpnia 1808 r. Zgod-nie z nim od jesieni 1808 r. w każdej kompanii miano urlopować potajemnie co miesiąc 3–5 lub nawet więcej żołnierzy, a w to miejsce powoływać tę samą liczbę rekrutów, poddać krótkiemu szkoleniu (początkowo 4 tygodnie, następnie 2 miesiące) i zwalniać do rezerwy. W ten sposób oddziały uzyskiwały początkowo stosunkowo niewielką, ale stale rosnącą liczbę wyszkolonych żołnierzy powyżej etatu pokojowego.

8 września 1808 r. Prusy zostały zmuszone do podpisania z napoleońską Francją trak-tatu (konwencji) paryskiego, który m.in. redukował armię pruską i ustalał jej liczebność na 42 tys. żołnierzy. Zakazywał on również tworzenia gwardii narodowej czy podobnych formacji typu milicyjnego, a także przygotowania i stosowania środków nadzwyczajnych, takich jak powszechne uzbrojenie ludu (odpowiednik francuskiej levée en masse)6. Ten ostatni warunek był ciężkim ciosem dla pruskich reformatorów, którzy w dwóch kolejnych memoriałach z 1808 r. pragnęli przeforsować zasadę, aby wszyscy młodzi ludzie (między 20 a 35 rokiem życia), nie powołani do służby czynnej w wojsku, podlegali obowiązkowi służby w milicji czy też gwardii narodowej. Tym większa rola przypadła nowemu systemowi szko-lenia rezerw, któremu nadano zwyczajową nazwę Krümpersystem (a nie system Krumpera). Służył on obejściu postanowień wspomnianego traktatu.

Przy okazji długości służby krümperów warto dodać, że złe doświadczenia wyniesione z ostatniej wojny, a związane ze zbyt skróconym czasem szkolenia rekrutów, tkwiły jeszcze świeżo w pamięci przywódców państwa pruskiego. Boyen pisał: Przyzwyczajenia do wojsko-wego porządku i ścisłego posłuszeństwa, dzięki którym tylko udało się uniknąć całkowitego roz-padu armii w dniach nieszczęścia, nie można było osiągnąć w tak krótkim i często przerywanym 3 Cyt. za: C. Jany, Geschichte der Königlich Preußischen Armee, t. 4, Die Königlich Preußische Armee und das Deut-sche Reichsheer 1807 bis 1914, Berlin 1933, s. 12–13.4 Krümpersistem, w: Encyklopedia wojskowa, t. 4, Warszawa 1934, s. 625–626.5 Wörterbuch zur deutschen Militärgeschichte, t. 1, Berlin 1985, s. 438. W Encyklopedii wojskowej (t. 4, s. 625) czytamy: Krümper – wyraz niemiecki, nie mający w języku polskim ścisłego odpowiednika i oznaczający mniej wię-cej: nadliczbowy, nadetatowy, zapasowy. Wyraz Krümper pochodzi od niemieckiego Krumpfmass, tj. dodatek suk-na ponad miarę w celu wyrównania jego skurczenia przy dekatyzowaniu (niem. Krumpfen). Stąd termin Krümper stosowano w dawnym wojsku pruskim do nadliczbowych (nadetatowych, zapasowych) ludzi i koni, prowadzonych w oddziale ponad ustalony etat w celu pokrycia nagle występujących braków.6 L. Moczulski, Miecz Nibelungów. Zarys historii armii pruskiej i niemieckiej 1618–1967, Warszawa 1968, s. 80; Wörterbuch zur deutschen Militärgeschichte…, s. 438.

177

POLEMIKI

czasie służby7. Dlatego też już 24 grudnia 1808 r. dokonano zmiany wcześniejszego posta-nowienia w taki sposób, że w zamian za powoływanych co miesiąc 5 rekrutów zwalniano z szeregów 5 najdłużej służących żołnierzy; nie miało być zatem jednomiesięcznego okresu szkolenia. Fryderyk Wilhelm III pisał 29 listopada 1810 r.: (…) 1 miesiąc (…) to chyba jest za mało dla właściwej tresury (Dressur – Z.G.) rekruta, potrzeba do tego przynajmniej 3 miesięcy w piechocie, a 6 miesięcy w kawalerii8.

Tak więc od 1809 r. nie zwalniano powołanych w ten sposób rekrutów, lecz w ich miejsce występowali z szeregów najdłużej służący żołnierze, których również zapisywano na listach pułkowych jako krümperów. Liczba powoływanych co miesiąc krümperów była różna. 4 grudnia 1809 r. została ona zmniejszona z 5 do 3 ludzi w każdej kompanii, tak więc liczba krümperów rosła o wiele wolniej niż spodziewał się tego Scharnhorst. Z kolei rozporzą-dzenie gabinetowe z 1811 r. ustalało, że w przyszłości szkolić się będzie w każdej kompanii 8 rekrutów, a w każdym szwadronie – 3.

System ten pozwolił na przeszkolenie znacznej liczby młodzieży w wieku poborowym i umożliwił wytworzenie znacznych, dobrze wyszkolonych rezerw. W dokumentach woj-skowych bardzo często podkreślano konieczność zwiększenia liczby krümperów, chwaląc te jednostki, które były szczególnie zasłużone w tej dziedzinie. Gen. Yorck nazwał w 1811 r. krümperów naszymi starymi i najlepszymi żołnierzami9.

Krümpersystem utrzymywano w tajemnicy przed Francuzami do 1810 r. (podobno!). Dzięki jego zastosowaniu Prusy uzyskały możliwość wystawienia w 1813 r. 250-tysięcznej armii. Co do ogólnej liczby przeszkolonych w ten sposób żołnierzy szacunki historyków są bardzo rozbieżne (od 30 tys. do nawet 150 tys. osób), co jest spowodowane wspomnia-nymi wcześniej zmianami organizacyjnymi w obrębie Krümpersystem (liczba szkolonych, czas trwania)10. Krümperzy posłużyli częściowo do wzmocnienia armii w polu, częściowo do zorganizowania batalionów rezerwowych. Tak więc Krümpersystem stanowił przesłankę szybkiego stworzenia zdolnej do uczestniczenia w działaniach wojennych armii podczas narodowej wojny o niepodległość 1813–1814.

Dopiero w obliczu antynapoleońskiego ruchu narodowego lat 1813–1814, rozwiniętego w wyniku klęski Napoleona I w Rosji, udało się pruskim reformatorom urzeczywistnić wypra-cowane już w 1808 r. propozycje dotyczące wprowadzenia powszechnego obowiązku służby wojskowej. Rozporządzenie z 9 lutego 1813 r. uchylało dotychczasowe zwolnienia ze służby wojskowej na czas trwania wojny11. 17 marca wyszła odezwa wzywająca do organizowania Landwehry, która obejmowała wszystkich zobowiązanych do służby wojskowej mężczyzn od 17 do 40 roku życia, którzy nie służyli w wojsku stałym lub formacjach specjalnych.

W postaci Landwehry roku 1813 udało się więc zrealizować do pewnego stopnia ideę powszechnej służby wojskowej w Prusach na czas wojny. Służący w niej zostali podporząd-kowani ogólnej dyscyplinie wojskowej, składali też obowiązującą przysięgę, ale otrzymywali te same prawa i te same stopnie, co żołnierze wojsk liniowych.

7 Cyt. za: C. Jany, op. cit., s. 13–14.8 Ibidem.9 Ibidem, s. 40–41.10 Grundkurs deutsche Militärgeschichte, t. 1, Die Zeit bis 1914. Vom Kriegshaufen zum Massenheer, wyd. 2, Mo-nachium 2009, s. 142.11 Ibidem, s. 144.

178

POLEMIKI

Latem 1814 r. von Boyen, minister wojny, i Grolman, szef Sztabu Generalnego, skłonili Fryderyka Wilhelma III do akceptacji przygotowanej przez nich ustawy o obowiązkowej służbie wojskowej12 Dopiero o tej ustawie, tzw. Wehrgesetz, można powiedzieć, że w spo-sób systematyczny realizowała koncepcję powszechnej służby wojskowej w czasie wojny i pokoju. Była ona jednak zorganizowana (o szczegółach pisze dr Maciej Trąbski) na innych zasadach niż Krümpersystem, który – powtórzmy – był koncepcją stworzenia wartościo-wych pod względem militarnym rezerw, dostosowaną do określonych warunków historycz-nych pozbawionego suwerenności poczynań w dziedzinie wojskowości państwa pruskiego w okresie hegemonii napoleońskiej Francji na kontynencie europejskim.

Zbigniew Grabowski

12 L. Moczulski, op. cit., s. 100.

O WYMUSZONEJ ODPOWIEDZI

W „Przeglądzie Historyczno-Wojskowym” 2011, nr 1 redakcja opublikowała recenzję mojej książki Generał Kazimierz Sosnkowski autorstwa dr. Jerzego Kirszaka, a także moją odpowiedź na nią. Już w tym tekście zaznaczyłem: (...) z wielką niechęcią odpowiadam na zaczepki, ale zostałem do tego zmuszony, gdyż w innym wypadku adwersarz mógłby poczuć się zwycięzcą tego żałosnego „pojedynku”. Po czym umieściłem konkluzję: Na tym kończę jakiekolwiek dysputy z tym Panem, bowiem do takowych potrzeba w miarę równorzędnego partnera. Pan doktor takowym nie jest i to na wielu różnych poziomach. Stąd nie życzę sobie z nim jakichkolwiek kontaktów. Mimo to Pan Kirszak nadal stara się toczyć dyskusję, na-dając jej coraz bardziej agresywny, wręcz prowokacyjny charakter, a do tego, jak mogę do-mniemywać, wykorzystuje ekipę współpracowników do dyskredytowania przywoływanej książki, a przy okazji mnie jako historyka. Czyni to zarówno sam, jak też w duecie z drugim, podobnym mu klasą dr. Danielem Koresiem. Do zbierania „haków” wykorzystuje jeszcze jednego ze współpracowników, mgr. Pawła Piotrowskiego, który powołując się na Instytut Pamięci Narodowej, miejsce swojej pracy, domagał się od moich współpracowników nade-słania mojej księgi jubileuszowej. Nie wszystkich jednak przeraża nazwa tej instytucji i stądzamiast wysłania książki, został grzecznie poinformowany, w której bibliotece może się z nią zapoznać. Dr Koreś zaś zamieścił swoją recenzję w Internecie (tego źródła informacji nie traktuję poważnie i dlatego poinformowany o tym jedynie pobieżnie zapoznałem się z nią). Zwróciłem natomiast uwagę nie tylko na konsultacje duetu w wypisywaniu kalum-nii, ale w dosłownym odpisywaniu całych akapitów. Ocenę pozostawiam Czytelnikom. Dr Koreś zamieścił też kolejną recenzję w „Biuletynie Instytutu Pamięci Narodowej”, z którą

179

POLEMIKI

także zapoznałem się pobieżnie, nie mając zupełnie ochoty ustosunkowywać się do tych „sensacji”.

Pan Kirszak, nie zważając na to, że nie zamierzam z nim toczyć dysput – co publicznie ogłosiłem – opublikował w następnym numerze „PHW” kolejną recenzję analizowanej książki, tym razem pod pretekstem odpowiedzi na moją „odpowiedź”. Nie tylko pozwala sobie w niej na kolejne rzekome uzupełnienia – z reguły bardzo bałamutne – ale wyko-rzystał tę publikację w celu rzucenia na mnie oszczerstw. Wobec tego zostałem zmuszony do bardzo krótkiej odpowiedzi, z racji wcześniej podanych powodów dlaczego nie będę dyskutował z tym Panem. Nie będę ustosunkowywał się do odpowiedzi na moje wyja-śnienia, ponieważ nie ma to sensu, adwersarz bowiem nie przyjmuje żadnych innych, poza przez niego uznawanymi, argumentów. Przykładowo, zwróciłem uwagę, że nie mogę używać stopnia wojskowego pułkownik bez określenia „w stanie spoczynku”. Pan Kirszak w przypisie 4 poucza mnie, że mylę stopień wojskowy ze stosunkiem do służby wojsko-wej, co dalej uzasadnia. Słabo znającemu przepisy wojskowe Panu odpowiadam, że stopnia wojskowego bez określenia może używać jedynie żołnierz w służbie czynnej, natomiast bę-dący poza nią – już wyłącznie z określeniem „rezerwy” lub „w stanie spoczynku”, niekiedy można stosować np. emerytowany pułkownik. Do innych polemik się nie odnoszę.

Odpowiem natomiast na niesłychaną insynuację, przywołaną już w przypisie 1: Uza-sadnione zatem wydaje się stwierdzenie, że Lech Wyszczelski stąd zaczerpnął sygnaturę akt personalnych. Chodzi o akta personalne gen. Sosnkowskiego znajdujące się w CAW, a rzekome zaczerpnięcie pochodzić miało z wydawnictwa Kazimierz Sosnkowski żołnierz, humanista, mąż stanu. W 120. rocznicę urodzin (Wrocław 2005). Następnie umieszczone zostało wyjaśnienie, jaką właściwą sygnaturę posiadają te akta. Faktycznie zaś jej nie mają, bowiem używana jest jeszcze tylko sygnatura tymczasowa. Po pierwsze, stwierdzam i mogę to udokumentować w procesie o zniesławienie, że w swoich zbiorach mam pełną kopię, i to sporządzoną z oryginału, a nie mikrofi lmu, całości tych akt. Kopia ta została wyko-nana przez CAW w Warszawie, na oryginalnej płycie tej instytucji, z pełnym jej opisem. Stwierdziłem już, że jest to materiał kompletny, a nie wypisy z mikrofi lmu, czym adwersarz tak się chwali. Informuję też, że „Kolekcja generałów i osobistości” znajduje się w opraco-waniu i nie jest udostępniania badaczom. Została ona częściowo zmikrofi lmowana. Jestem zatem posiadaczem materiału oryginalnego. Insynuacje, że materiału tego nie znam wykra-czają poza wymiar polemiki naukowej i mogą być powodem wytoczenia procesu. Podobne kopie dokumentów mam w znacznej części i z innych archiwów. Zarzut, że stan liczebny Armii Rezerwowej zaczerpnąłem od niego, a nie z archiwum, jest jawną kpiną. Pan Doktor nie umie nawet porządnie sporządzić przypisu źródłowego – to mój przypis jest poprawny, a nie jego. Badania archiwalne w CAW dotyczące problematyki wojny polsko-rosyjskiej lat 1919–1920 prowadzę od połowy lat osiemdziesiątych XX w., co jest udokumentowane w tym archiwum i zaowocowało kilkunastoma książkami.

Nie trzymając się zupełnie merytorycznego toku polemiki, adwersarz stara się wyka-zać krytyczne opinie o moim dorobku, ujawniane w publikowanych recenzjach. Na 36 wydanych książek pewne uwagi krytyczne, z reguły z moimi merytorycznymi odpowie-dziami, dotyczyły nielicznych spośród nich. Jerzy Kirszak w zapale wykazania rzekomo krytycznego osądu tych dzieł wymienia recenzję nieżyjącego już prof. Macieja Józefa

180

POLEMIKI

Kwiatkowskiego na temat mojego opracowania o Polskim Radiu w Powstaniu Warszaw-skim 1944 r., cytując ją za periodykiem „Mars”. Odpowiadam, że nie wie albo udaje, że nie wie, o jaką książkę chodzi w tej recenzji. Przywoływana recenzja, opublikowana kilka lat po śmierci Profesora, została zawłaszczona nielegalną drogą – jej prawowitym właści-cielem jest Dom Wydawniczy Bellona, sukcesor Wydawnictwa MON, które ją zamówiło i opłaciło – przez osobnika, który się nie ujawnił, ale został już jednak doskonale roz-poznany, i wcale nie dotyczyła wersji książki wymienianej w recenzji. Recenzja była przygotowana dla Wydawnictwa MON, książka ukazała się w Wydawnictwie Adam Marszałek. Ta, która była recenzowana, nie została nigdy wydana. Recenzja była tylko pretekstem do rozwiązania umowy. O tej sprawie poinformowałem redaktora naczel-nego „Marsa”, domagając się sprostowania, którego jednak nie opublikował. Z tego po-wodu uważam, że ten periodyk nie może być traktowany jako naukowy. Jerzy Kirszak natomiast ośmielił się stwierdzić: Ta wypowiedź prof. Kwiatkowskiego nie uchroniła, nie-stety, polskiej historiografi i od recenzowanego dzieła. Książka Lecha Wyszczelskiego – już po śmierci prof. Kwiatkowskiego, wbrew jego opinii, bez uwzględnienia jego poprawek i uwag – ukazała się drukiem. Są to kalumnie, niczym nie przystające do treści przywoływanej książki. Także ta sprawa przekracza granice dyskusji naukowej, może mieć natomiast epilog sądowy.

Pragnę też zadać pytanie adwersarzowi: jeżeli jest omnipotentem w zakresie biografi i gen. Sosnkowskiego, to dlaczego dotąd nie wydał jej drukiem? Nie ma także w dorobku żadnego wydawnictwa zwartego. Nawet tak często przywoływana praca doktorska dostępna jest tylko w maszynopisie. Gdyby jednak jakimś cudem udało mu się opublikować biogra-fi ę gen. Sosnkowskiego, to prognozuję, że spotka ją los książki Ireneusza Wojewódzkiego Kazimierz Sosnkowski podczas II wojny światowej. Książe niezłomny czy Hamlet w mundu-rze, o której adwersarz z nieukrywaną nostalgią napisał: Pozostaje jedynie żałować, że jej dystrybucja jest znacznie gorsza niż dzieło Lecha Wyszczelskiego. To prawda, moje książki sprzedają się nadzwyczaj dobrze i cieszą uznaniem Czytelników, a dyrektorzy wydawnictw zabiegają o ich wydawanie i częste wznawianie.

Na koniec ustosunkuję się do „rewelacji” Jerzego Kirszaka, który, prawdopodobnie przy pomocy podwładnych, wyłowił z około 450 moich publikacji tę rzekomą kompromitującą, zaliczoną przez niego do biografi i, Gen. broni Karol Świerczewski „Walter”. Po pierwsze – jest to broszura licząca dokładnie 1 arkusz wydawniczy. Po drugie – czy gen. Świerczewski nie jest postacią historyczną? Ukazują się przecież liczne prace o Adolfi e Hitlerze i Józefi e Sta-linie. W moim przeświadczeniu generał – bohater wojny domowej w Hiszpanii, uczestnik II wojny światowej – ma miejsce w historii i to zdecydowanie nie gorsze od popularyzowa-nych przez IPN „Łupaszki” i „Ognia”. Tej publikacji nie wykreślam z mojego dorobku.

Kolejny przejawem rzekomej polemiki naukowej jest opinia adwersarza o moim dorob-ku naukowym, wystawiona przez moich uczniów w księdze pamiątkowej z okazji 50-lecia pracy zawodowej. To nie jest moja ocena – ci, którzy mnie znają doskonale wiedzą, że uni-kam samooceny i promowania własnych dokonań. Powtarzam: napisali ją wychowankowie, koledzy i przyjaciele. Na jubileusz przybyło blisko 100 gości, w tym wybitni profesorowie z całej Polski. Istotne jest dla mnie ich zdanie, a nie, za przeproszeniem, panakirszako-we. Jego bezczelność w tym wypadku przekroczyła jednak wszelkie granice obowiązujące

181

POLEMIKI

w polemikach naukowych. Dalej już dyskutował nie będę, bo niby z kim i o czym. To wy-starczy. Zachęcam „uczonego”, by zamiast tracić czas na jałowe dyskusje, wykorzystał go do pracy twórczej. Czy jest jednak do niej zdolny? Wobec tego niech się zajmie wykonywaną pracą zawodową.

Krótko o kolejnym uczestniku przywoływanego duetu. W tym samym numerze „PHW” ukazał się artykuł Daniela Koresia Komitet do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu a przygotowania Wojska Polskiego do wojny, 1935–1939, w którym idąc śladem starszego kolegi, już w przy-pisie 1 na około stronie dowodzi o mojej niekompetencji naukowej, ponieważ do obiegu naukowego wprowadziłem nazwę Komitet do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu Wojskowego – KSUSW. Prowokacyjnie pyta: (...) oczekuję jednak, że badacz podzieli się źródłem informacji. Tak, zrobię wyjątek i odpowiem, chociaż odpowiedzi w zasadzie udziela on sam i to w tym samym przypisie, aluzyjnie wspominając o pracy gen. Kazimierza Sosnkowskiego Przyczyn-ki do sprawy zbrojeń polskich w okresie 1935–1939 i o posługiwaniu się przez Generała tą nazwą. Uważam, że kto jak kto, ale gen. Sosnkowski, przewodniczący tego Komitetu, znał jego właściwą nazwę. Czyżby powoływanie się, że broszurka ta została napisana przez niego 5 lat przed śmiercią ma sugerować jej małą wiarygodność? Duet „terminatorów” w tym wy-padku prawdopodobnie się nie porozumiał, ponieważ partner w swych publikacjach stara się jednoznacznie wykazywać – tym razem podzielam tę opinię – wielką sprawność umy-słową Generała do ostatnich dni jego życia.

Nie mając dużego pola do wykazania moich niekompetencji naukowych, tenże „uczo-ny” w przypisie 9 stwierdza: Autor monografi i (L. Wyszczelski, Wojsko Piłsudskiego. Wojsko Polskie w latach 1926–1935) pisze, że KSUS powstał w 1926 r., gdy tymczasem był on konty-nuacją KSU i KUA. Pytam, to kiedy powstał ten KSUS? Na s. 99 Daniel Korneś pisze, że na miejsce KSU powołano Komitet do Spraw Uzbrojenia i Sprzętu, a miało to miejsce w 1926 r. Czyż to stwierdzenie to nie kpina?

Z kolei w przypisie 85 napisał: Myli się Lech Wyszczelski pisząc, że po podpisaniu przez generalnego inspektora sił zbrojnych uchwały KSUS były przekazywania do wykonania przez MSWojsk. Nie, Szanowny Panie, nie mylę się, ponieważ po to, by te uchwały były realizowa-ne, trzeba było wydzielić na nie środki budżetowe. Kto zaś był dysponentem budżetu wojska oraz mógł występować o inne środki fi nansowe, jeśli nie MSWojsk. O tych sprawach wiedzą już studenci kierunku historia.

W przypisie 132 p. Koreś stwierdza: Wyraźnie nie mógł się (Lech Wyszczelski) zdecy-dować, jak ocenić działalność Komitetu. Raz pisał o znaczącym jego wpływie na kierunki modernizacji Wojska Polskiego, podczas gdy parę akapitów wcześniej napisał o jego ograni-czonej roli. Zob. L. Wyszczelski, Generał Kazimierz Sosnkowski..., s. 170–171. Stwierdzenia niby prawdziwe, ale zamierzenie celowo fałszywe, z myślą o tym, że Czytelnicy nie spraw-dzą tego, ponieważ o jego ograniczonej roli na modernizację Wojska Polskiego pisałem do śmierci Piłsudskiego w 1935 r., czego nie neguje nawet „terminator”, po tym wydarzeniu zaś o znaczącym wpływie na ten proces. Czy nie jest to świadoma manipulacja z intencją kry-tyki za wszelką cenę? Jak ten „uczony” stosuje dyrektywy metodologii badań? Cóż tu pisać o zasadach prawdziwości w krytyce naukowej uprawianej przez tych Panów.

To tyle polemiki. Do wartości poznawczej tego artykułu nie będę się odnosił, stwierdzę jedynie, że jest niedopracowany, obarczony wieloma błędami, a jego autor wykazuje na siłę

182

POLEMIKI

swą nieomylności w analizowanej problematyce. Ponadto przypisy, zwłaszcza ich objętość, są nie do przyjęcia.

Wydaje się, iż Panowie nie mają świadomości, że stosując takie metody uprawiania „nauki”, nie mają szans wyjścia poza „cech”, w którym przypadkowo się znaleźli. Więcej z nimi nie mam zamiaru dyskutować, ponieważ dla nich byłoby to swoistą nobilitacją, a do tego nie zamierzam się przyczyniać.

Lech Wyszczelski

183

PRZYCZYNKI I LISTY

ROZWAŻANIA NA TEMAT DATY ZAŚLUBIN POLSKI Z MORZEM W 1920 ROKU W GDYNI

Powrót Pomorza do Polski w 1920 r. był ważnym wydarzeniem w dziejach państwa. U zarania naszej niepodległości w granice Rzeczypospolitej wracała ziemia, która wzmac-niała suwerenny byt Polski na arenie międzynarodowej. Włączenie jej do Macierzy było również przejawem procesu konsolidacji wszystkich polskich dzielnic. W dochodzeniu do niepodległości – w ożywionych i emocjonalnych dyskusjach prowadzonych przez działaczy niepodległościowych Pomorza oraz polskich polityków skupionych w różnych ośrodkach politycznych od Paryża przez Poznań do Warszawy – wykrystalizowały się dwie koncepcje: walki z zaborcą albo podporządkowania się decyzjom zwycięskich mocarstw. Z dzisiejszego punktu widzenia słuszna okazała się – wybrana przez ówczesnych decydentów – koncepcja zalecająca czekanie na decyzje traktatu pokojowego. Zwyciężyła bowiem myśl preferująca aktywną działalność narodową, przy wykorzystaniu wszystkich legalnych form działania. Rozwój wydarzeń na Pomorzu, zwłaszcza po wybuchu powstania wielkopolskiego i wyka-zaniu słabości polskiej konspiracji na omawianym terenie – skazałby przedwczesny wysiłek zbrojny na niepowodzenie i straty osobowe. Sprawa przejęcia Pomorza w lutym 1920 r. jest szeroko opisana w literaturze przedmiotu1 i nie budzi już większych wątpliwości. Należy jednak zauważyć, że temat ten z upływem czasu obrósł, niestety wieloma mitami znajdują-cymi odniesienie zwłaszcza w literaturze popularnej, a także popularnonaukowej, które to w największym stopniu w kolejnych pokoleniach Polaków budują (z żalem należy stwier-dzić, że powierzchowną) świadomość i wiedzę o naszej historii najnowszej. Z przykro-ścią należy stwierdzić, że wiele opinii z tej mitologii i błędnej faktografi i jest powielanych w kolejnych opracowaniach, zwłaszcza młodych publicystów i historyków. Tak jest również z zaślubinami Polski z morzem, będącymi niejako zwieńczeniem polskich wysiłków w spra-wie odzyskania pomorskich ziem.

W efekcie ratyfi kowania przez państwo niemieckie 10 stycznia 1920 r. traktatu wersal-skiego2 i po jego ogłoszeniu w Warszawie zintensyfi kowano starania o przejęcie pomorskiej 1 Patrz m.in.: M. Wojciechowski, Powrót Pomorza do Polski 1918–1920, Warszawa–Poznań–Toruń 1981; J. Pajewski, Odbudowa państwa polskiego 1914–1918, Warszawa 1978; E. J. Dillon, Konferencja pokojowa w Pary-żu, Warszawa 1921; Księga pamiątkowa dziesięciolecia Pomorza, Toruń 1930; W. Odyniec, J. Godlewski, Ziemia pucka, Przeszłość i teraźniejszość, Gdańsk 1974; Dzieje Pomorza Nadwiślańskiego, od VII wieku do 1945 roku, red. W. Odyniec, Gdańsk 1978; D. Duda, Zaślubiny Polski z morzem, Gdańsk 1997; Powrót Polski nad Bałtyk 1920–1945. Antologia tekstów historycznych, wybór i oprac. M. M. Drozdowski, Warszawa 1997.2 „Dziennik Bydgoski” 1920, nr z 13 stycznia; H. Sahm, Erinnerungen aus meinem Danziger Jahren 1919–1930, Marburg n. Lahn 1955, s. 9; E. Ziehm, Aus meiner politischen Arbeit in Danzig 1914–1939, Marburg n. Lahn 1956,

184

PRZYCZYNKI I LISTY

dzielnicy przez Rzeczypospolitą. Rozpoczęto realizację przygotowywanych od kilku miesię-cy szczegółowych planów, które po upływie 7 dni od daty podpisania dokumentu ratyfi ka-cyjnego pozwoliły stronie polskiej podjąć działania mające na celu przejęcie przyznanych ziem. Oprócz kwestii polityczno-administracyjnych oraz wojskowych3 ważnym aspektem towarzyszącym tym przygotowaniom była propaganda, która miała zaakcentować polskość tej dzielnicy i zarazem słuszność traktatowych decyzji.

Już 14 stycznia 1920 r. do Polaków zamieszkałych w Wielkopolsce, na Śląsku i Pomorzu skierowano odezwę podpisaną przez Naczelnika Państwa, Józefa Piłsudskiego, prezydenta Rady Ministrów, Leopolda Skulskiego, i ministra ds. byłej dzielnicy pruskiej, Władysława Seydę. Przedstawiono w niej perspektywy rozwoju ziem wracających do Macierzy z punktu widzenia gospodarczego, politycznego i społecznego. Wzywano mieszkańców tych ziem do życzliwego traktowania żołnierzy polskich wkraczających na odzyskane tereny. W po-dobnym duchu była utrzymana odezwa wojewody pomorskiego, Stefana Łaszewskiego, z 18 stycznia 1920 r. skierowana do mieszkańców województwa4.

Do mieszkańców Pomorza przygotował również odezwę dowódca Frontu Pomorskie-go. Z datą ogłoszenia 21 stycznia 1920 r. rozplakatowano ją na murach budynków w miej-scowościach zajmowanych przez Wojsko Polskie. Generał dyw. Józef Haller odnosił się w niej do tradycji Piastów i Jagiellonów oraz wielu patriotycznych i narodowych treści5.

Przygotowania objęły (…) cały kompleks kwestii, spychanych dotychczas na trzeci plan każdej operacji, kwestii politycznych aż po „protokół i ceremoniał”6. Jedną z kwestii cere-monialnych, które rozważano, było zorganizowanie oprócz manifestacji w największych miejscowościach Pomorza specjalnej uroczystości ponownego przejęcia władztwa Polski nad morzem. Miała ona miejsce 10 lutego 1920 r. w Pucku i jest to fakt powszechnie znany, a jej przebieg szeroko przedstawiony w polskim piśmiennictwie historycznym. Mało zna-nym natomiast wydarzeniem są „zaślubiny”, które odbyły się w tym samym czasie w Gdyni, maleńkiej wówczas, kaszubskiej miejscowości nadmorskiej. W niniejszym rozważaniu pod-jęto próbę przedstawienia tego zdarzenia w ujęciu polemicznym do tradycyjnego przekazu literatury historycznej i mitu zakorzenionego w pamięci Polaków.

Wkroczenie Wojska Polskiego na przyznany Rzeczypospolitej traktatem wersalskim te-ren Pomorza nie było – jak się powszechnie wydaje – sprawą prostą. Aby sprawnie prze-jąć ten obszar, w sztabie Frontu Pomorskiego w Skierniewicach7 opracowano szczegółowy plan działań, dzieląc go na poszczególne etapy i faz, określając terminy dzienne, a nawet

s. 36. Patrz też: M. Wojciechowski, op. cit., s. 196; D. Duda, op. cit., s. 8; S. Wojciechowski, Wspomnienia, orędzia, pisma, Warszawa 1995, s. 241–243.3 1 sierpnia 1919 r. Sejm przyjął ustawę „O tymczasowej organizacji zarządu b. dzielnicy pruskiej”. Rozpoczęto tworzenie aparatu administracyjnego przyszłego województwa. Utworzono również Dowództwo Frontu Pomor-skiego. O „pomorskiej wyprawie” dyskutowano w otoczeniu gen Hallera już w sierpniu 1919 r. w czasie jego po-bytu w Zakopanem. Wtedy to generał, w obecności płk. Izydora Modelskiego i Edwarda Ligockiego, sporządził listę potrzebnych mu ofi cerów i zaproszonych osób cywilnych. Zob. E. Ligocki, Dialog z przeszłością, Warszawa 1970, s. 204. 4 Odezwa wojewody pomorskiego Stefana Łaszewskiego z dnia 18 stycznia 1920 r. skierowana do mieszkańców województwa z okazji powrotu Pomorza do Polski, w: Powrót Polski nad …, s. 89–91.5 J. Haller, Pamiętniki, Londyn 1964; Odezwa gen. J. Hallera z 21 stycznia 1920 r. do mieszkańców Pomorza, w: Powrót Polski nad …, s. 46–47.6 B. Skaradziński, Polskie lata 1919–1920, t. 1, Polski rok 1919, Warszawa 1993, s. 310.7 E. Ligocki, op. cit., s. 206.

185

PRZYCZYNKI I LISTY

godzinowe poszczególnych czynności. Należy podkreślić, że powyższe działanie było ściśle uzgodnione ze stroną niemiecką, o czym się dzisiaj często zapomina8. W planie tym – jak się wydaje – brano pod uwagę możliwość zorganizowania ceremonii „zaślubin z morzem”, nie uwzględniono jej jednak w pierwotnym zestawieniu9. Szybko jednak zwrócono uwagę na potrzebę dopełnienia tego ważnego dla Polski i Polaków wydarzenia, jakim było uzy-skanie przez odradzające się państwo polskie dostępu do morza, w formie uroczystości pu-blicznej.

Akt inkorporacji Pomorza do państwa polskiego dokonywał się w atmosferze powszech-nego entuzjazmu ludności polskiej i kaszubskiej10. By podtrzymać efekt propagandowy tych wydarzeń, postanowiono wrócić do zamysłu niektórych działaczy społecznych i po-litycznych oraz wojskowych i zrealizować pomysł uroczystości upamiętniających przejęcie tych ziem. We współpracy z przedstawicielami Naczelnej Rady Ludowej z Gdańska, Anto-nim Miotke i Teofi lem Banieckim, opracowano program uroczystości związanej z przyby-ciem gen. Józefa Hallera do Pucka i dokonania tam ceremonii „zaślubin”. Już 3 lutego 1920 r.przyjęto w Toruniu w Dowództwie Frontu Pomorskiego „Program przejęcia wybrzeża”, w którym zakładano dwudniowe uroczystości z punktem kulminacyjnym 10 lutego 1920 r. o godz. 12.00. Zaplanowano, że tego dnia przybędą do tego portowego miasta pododdziały I batalionu morskiego i dywizjonu artylerii konnej. Miały być obecne również delegacje pułków podległych Dowództwu Frontu Pomorskiego. Przewidywano, że dowódca Frontu wraz z towarzyszącymi ofi cerami, po przywitaniu się z władzami miejskimi, na czele woj-ska wjedzie do miasta i uda się nad morze, gdzie miało się odbyć podniesienie bandery i zasalutowanie sztandarami poprzez zanurzenie ich w wodzie. Planowano przemówienie generała do wojska i ludności, mszę św. polową z kazaniem księdza kapelana Józefa Wry-czy i odśpiewanie „Te Deum”, a także wbicie pamiątkowego pala w wody Zatoki Puckiej oraz liczne przyjęcia i rauty. Drugiego dnia dowódca Frontu miał zaplanowany wyjazd nad otwarte morze do Wielkiej Wsi (obecnie Władysławowo), a wieczorem powrót do Torunia11. Słusznie zauważa Daniel Duda, że z programu wynikało, że nie planowano „zaślubin Pol-ski z morzem” w takiej formie, w jakiej je zrealizowano, tj. poprzez wrzucenie do morskiej toni pamiątkowych pierścieni12. Ponadto – według tego badacza dziejów polskiego Wy-brzeża w XX w. – w ostatecznie przyjętym harmonogramie przejmowania poszczególnych miejscowości przez oddziały Wojska Polskiego wskazano, że 8 lutego zostaną zajęte Kartu-zy, które miały stanowić najdalej na północ wysunięty punkt obszaru zajmowanego przez jednostki polskie podążające z południa ku morzu13. Północny kraniec Polski miał zostać przejęty przez oddziały przetransportowane koleją przez Gdańsk. Potwierdzenie realiza-cji tego harmonogramu znajdujemy, m.in. w pamiątkowej księdze Flota polska wydanej w 1921 r., w której Jerzy Nowakowski pod datą 4 lutego podaje zajęcie przez polskie jednostki linii: Rheinfeld (Przyjaźń), Mechsau (Mezowo), Smentau (Smętowo), Sullenczyn (Sulęczyno)8 Porozumienie w sprawie wojskowego przekazania Polsce terenu Pomorza z 24 października 1919 r., w: Powrót Polski nad…, s. 85–87.9 M. Wojciechowski, op. cit., s. 198.10 Stanisław Wojciechowski we wspomnieniach pisze: (…) Warszawa obojętnie powitała wiadomość o obsadzeniu wybrzeża morskiego przez nasze wojska. Zob. S. Wojciechowski, op. cit., s. 241.11 D. Duda, op. cit., s. 14.12 Ibidem.13 Ibidem, s. 15.

186

PRZYCZYNKI I LISTY

i północny brzeg jeziora Mausch (Mausz)14, a 8 lutego zajęcie Kartuz. W tym samym wydaw-nictwie pod datą 10 lutego czytamy: Pierwszy Bataljon Morski zajmuje Puck, latarnię morską (w Rozewiu – M.K.) i poszczególne punkty wybrzeża15. Podobnie zapamiętał wydarzenia gen. broni Józef Haller16.

Przejęcia Pomorza z rąk niemieckich dokonały jednostki Wojska Polskiego podporząd-kowane Dowództwu Frontu Pomorskiego. W jego skład weszły: 2 Dywizja Strzelców Pie-szych (późniejsza 11 DP), 2 Dywizja Strzelców Wielkopolskich (późniejsza 15 DP), Dywizja Strzelców Pomorskich (późniejsza 16 DP), IV Grupa Lotnicza, kombinowana grupa gen. Stanisława Pruszyńskiego oraz 5 Brygada Jazdy w składzie: 1 Pułk Ułanów Krechowieckich, 12 Pułk Ułanów Podolskich i 2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich17.

Ówczesną granicę polsko-niemiecką 2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich przekroczył w rejonie Dobrzynia, by zakończyć swój szlak 10 lutego udziałem w uroczystościach zaślu-bin Polski z Bałtykiem w Pucku oraz – nieco wcześniej – w Gdyni.

Do niedawna przyjmowano, że zaślubiny w Gdyni miały miejsce 12 lutego 1920 r., czyli 2 dni po uroczysto-ściach w Pucku18. Pojawiły się również sugestie, że mogły się odbyć dzień później, tj. 13 lutego19. Najczęściej jed-nak, wpleciona w narrację ukazującą chwałę oddziałów uczestniczących w gdyńskich zaślubinach, pojawia się w dziełach literatury pięknej data 12 lutego. W opartej na dotychczasowych ustaleniach publikacji Edwarda Ober-tyńskiego w tekście Zaślubiny możemy w przepięknym li-teracko opisie przeczytać: Rotmistrz Rozwadowski uniósł się w strzemionach – Szwadron w prawo marsz! – Sam pierwszy skierował konia na brzeg i wprowadził w nad-brzeżną wodę. Za nim czwórkami, wzbijając bryzgi wody, zanurzył w wodzie końskie kopyta szwadron. Był to krótki przemarsz – bo woda zimna, mogła koniom zaszkodzić – ale stał się symbolem zbratania się z morzem i zaślubin. Nie tych uroczystych, które odbyły się dwa dni przedtem 10 lutego 1920 roku w Pucku, gdzie generał Haller rzucił pierścień do morza, ale tych żołnierskich20.

Tezę tę – tak rozpowszechnioną – zdaje się jednak burzyć przekaz pamiętnikarski por. Zdzisława Rozwa-dowskiego, dowódcy 1 szwadronu 2 Pułku Szwoleżerów14 J. Nowakowski, Odrodzenie Floty Rzeczypospolitej Polskiej, w: Flota polska, Warszawa 1921, s. 39.15 Ibidem.16 J. Haller, Jak wojska polskie zajęły Pomorze. Wspomnienia, w: Księga pamiątkowa dziesięciolecia Pomorza, Toruń 1930, s. 59.17 B. Skaradziński, op. cit., s. 309.18 Zob. m.in. J. Milewski, 2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich, Warszawa 1993, s. 7; E. Sitek, Święta Morza 1932–1997, Gdynia 1997, s. 11; E. Obertyński, Gawędy o starej Gdyni, Gdańsk 1987, s. 25.19 Tak uważa np. Maciej Rdesiński w komentarzu do opublikowanych (i zmienionych w niektórych fragmentach zapisu!) wspomnień Z. Rozwadowskiego. Zob. Z. Rozwadowski, Pierwsze święto nad polskim morzem (wspomnie-nie), w: Brama na świat, Gdańsk 1976, s. 35.20 E. Obertyński, op. cit., s. 25.

Rtm. Zdzisław Rozwadowski. Fotogra-fi a z II połowy lat dwudziestych (Mu-zeum Ziemi Kociewskiej w Starogar-dzie Gdańskim)

187

PRZYCZYNKI I LISTY

Rokitniańskich21. Z jego relacji wynika, że rozkwaterowany w rejonie Redy szwadron dostał, najprawdopodobniej 7 lub 8 lutego22, zaskakujący rozkaz dowódcy pułku, płk. Władysława Orzechowskiego-Okszy, dotarcia do Zatoki Gdańskiej23. Rozkaz brzmiał: Szwadron 1-szy w pełnym składzie wyruszy do m. Gdingen (Gdynia) i we wczesnych godzinach rannych nawią-że tam kontakt z morzem. Druga karta służbowa objaśniała, że ofi cerowie i żołnierze 1-szego szwadronu wezmą udział w ofi cjalnym obiedzie, który odbędzie się w m. Kolebki, dokąd na zaproszenie właściciela przybędzie w godzinach popołudniowych cały korpus ofi cerski pułku24. Patrząc na kształtującą się wówczas na Pomorzu, zajmowanym przez oddziały Wojska Polskie-go, niekorzystną – wobec wycofania się do Gdańska niemieckiego XVII Korpusu – sytuację taktyczną polskiego ugrupowania, bezzwłoczne skierowanie kawalerii do zabezpieczenia pół-nocnego styku granicy Polski z Wolnym Miastem Gdańskiem (przebiegającego na południe od Gdyni – przy folwarku Kolibki) wydaje się dzisiaj logiczne25. Było to niezbędne ze względu na kłopoty logistyczne pododdziałów Wojska Polskiego kierowanych transportem kolejowym przez terytorium Wolnego Miasta Gdańska. Transport tych pododdziałów w swej zasadniczej części został wstrzymany na kilka dni przez władze niemiecko-gdańskie26.

Należy podkreślić, że zabezpieczenie granicy polsko-gdańskiej było również istotne ze względów pragmatycznych. Transportowane koleją przez Gdańsk pododdziały Wojska Polskiego, które były przeznaczone do zajęcia północnych obszarów Wybrzeża z Puckiem, Żarnowcem, Wielką Wsią i Helem, były wyładowywane na poszczególnych stacjach, naj-bliższych temu obszarowi operacyjnemu, w tym również na stacji w Gdyni. Wydaje się, że zabezpieczenie tego manewru w jego pierwszym etapie było również zadaniem szwoleżer-skiego szwadronu. O tym, że 9 lutego na stacji wyładowywały się jednostki polskie świadczą wspomnienia Edmunda Kurowskiego (urodzony 2 III 1912 r. na Obłużu, obecnie dzielnica Gdyni), w których czytamy m.in.: Pamiętam dobrze ten dzień. Wówczas dzień wcześniej, tj. 9 lutego byłem z rodzicami w Gdyni, gdzie miało się odbyć spotkanie ludności z Wojskiem Polskim. Udaliśmy się wtedy na gdyńską stację kolejową, gdzie z pociągu wyładowana zo-stała kompania Hallerczyków wraz z inwentarzem. Ja to widziałem na własne oczy, to było dla mnie wielkie przeżycie. Później uformowali się oni w kolumnę i przemaszerowali dzisiej-szą ulicą 10 Lutego, wówczas jeszcze piaszczystą drogą, do domu kuracyjnego na spotkanie z morzem. Myśmy szli obok nich. Było wtedy dużo ludzi. Podobały mi się ich błękitne mun-dury i… brezentowe worki do pojenia koni27. We wspomnieniach jest zatem wyraźnie mowa o pododdziale Wojska Polskiego na terenie Gdyni 9 lutego. Czy był to szwadron 2 Pułku 21 Biblioteka Jagiellońska (dalej – BJ), przyb. 312/68, t. 1, Przyczynki do historii 2 pułku ułanów Legionów Pol-skich – biografi e, wspomnienia, wypisy, Z. Rozwadowski, Pierwsze święto przy polskim morzu.22 Ibidem, s. 1. Porucznik Rozwadowski podał enigmatycznie, że działo się to 4–5 dni przed uroczystościami w Pucku. Wydaje się jednak, że musiało to nastąpić ok. 2 dni później, 7 lub 8 lutego. Jest to również przedmiotem niniejszych rozważań.23 Ibidem. W dniu, w którym nadszedł rozkaz następowała (hucznie obchodzona w jednej z restauracji w Wej-herowie) zmiana dowództwa szwadronu. Rtm. Henryka Jakubowskiego zastępował na stanowisku dowódczym jego dotychczasowy zastępca, por. Z. Rozwadowski. Rozkaz wymarszu przyszedł późno w nocy, gdy ofi cerowie odpoczywali już na swoich kwaterach. Wobec zaistniałej sytuacji dotychczasowy dowódca szwadronu rtm. Jaku-bowski stwierdził, że uda się ze szwadronem jako gość, aby wziąć udział w nadchodzącej uroczystości.24 Ibidem, s. 2.25 J. Haller, Jak wojska polskie..., s. 59.26 M. Wojciechowski, op. cit., s. 200; R. Witkowski, Objęcie Pomorza przez Wojsko Polskie, „Rocznik Gdyński” 1989/1990, nr 9, s. 25.27 Cyt. za: K. Małkowski, Zaślubiny z Bałtykiem, „Rocznik Gdyński” 1989/1990, nr 9, s. 30.

188

PRZYCZYNKI I LISTY

Szwoleżerów Rokitniańskich, czy też pododdział piechoty „Hallerczyków” pomieszany ze szwoleżerami, trudno dzisiaj dociec28.

Zgodnie z rozkazem szwoleżerowie wyruszyli (7, 8 lub też 9 lutego 1920 r.) w kierunku Gdyni, by – jak się zdaje – na wysokości ujścia rzeki Chylonki wejść konno w wody zatoki. Według tej relacji, 1 szwadron 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich, jako pierwszy oddział Wojska Polskiego, symbolicznie przejął morze w polskie posiadanie. Do zebranych sponta-nicznie nad morskim brzegiem okolicznych mieszkańców i dwóch księży: Ludwika Rybki i Wiktora Jasińskiego, przemówili por. Henryk Jakubowski i por. Z. Rozwadowski, który złożył ze szwoleżerami uroczystą przysięgę wierności polskiemu morzu. Szwoleżerowie do-konali symbolicznego złączenia się z morzem poprzez wejście całego szwadronu w jego wody, aż po końskie kolana, co zostało utrwalone na zdjęciach. Na tej uroczystości prawdo-podobnie był obecny Witold Kukowski, właściciel dworu w Kolibkach, gdyż po zakończe-niu ofi cjalnej części tych nieofi cjalnych „zaślubin z morzem”, w jego dworku zostało zorga-nizowane przyjęcie dla ofi cerów pułku29. Szwoleżerowie zaś byli podejmowani w tym czasie gościną w karczmie Adlerhorst i przyległych domostwach Orłowa30. Dopiero 10 lutego odbyła się w Pucku ofi cjalna uroczystość zaślubin Polski z morzem. Jednostki 5 Brygady Jazdy: 1 Pułk Ułanów Krechowieckich, 12 Pułk Ułanów Podolskich i 2 Pułk Szwoleżerów Rokitniańskich, miały wystawić na tę uroczystość po jednym szwadronie, ze sztandarami i plutonem trębaczy. 2 pułk szwoleżerów, który nie posiadał jeszcze ani plutonu trębaczy, ani sztandaru, był repre-zentowany przez szwadron kombinowany, złożonym z plutonów pościąganych ze wszystkich szwadronów liniowych, którym dowodził por. Wincenty Karski31.

28 O zajęciu w tym czasie, tj. 8 lutego, rejonu Kartuz, a następnie pozostałych obszarów regionu nadmorskiego przez 5 Brygadę Jazdy zob. R. Witkowski, op. cit., s. 26.29 E. Obertyński, op. cit., s. 25. Brama na świat, wstęp, wybór i oprac. M. Rdesiński, Gdańsk 1976, s. 37.30 W. Gogan, Szwoleżerowie rokitniańscy. Dzieje 2 Pułku Ułanów Legionów Polskich i 2 Pułku Szwoleżerów Ro-kitniańskich, Pelplin 2005, s. 89. Treść pamiętnika, jak i logika przemawiają bezsprzecznie za tezą o wcześniej-szym datowaniu (7/8 lub 9 II 1920 r.) gdyńskich „zaślubin z morzem”. Patrz również: BJUJ, przyb. 312/68, op. cit.; E. Obertyński, op. cit.31 W. Gogan, op. cit., s. 89.

Ofi cerowie 2 pułku szwoleżerów podczas zaślubin z morzem w Gdyni (BJ, przyb. 312/68)

189

PRZYCZYNKI I LISTY

Jak się więc okazuje, zagadnienie datacji uroczystości „zaślubin Polski z morzem” nie jest takie oczywiste. Brak materiałów źródłowych sprawia, że precyzyjne określenie daty tego ważnego dla miasta momentu historycznego wydaje się dziś niemożliwe32. Wokół tej uro-czystości narosło wiele legend, a przekaz historyczny został zniekształcony. Wiele z dotych-czasowych niepodważalnych informacji wymaga jednak wyjaśnień bądź uściśleń. Dlatego też badacz tych wydarzeń musi się posiłkować wspomnieniami i relacjami, do których nale-ży jednak odnieść się krytyczne. Wobec zachowanych tylko szczątkowych źródeł, pamiętni-ki pozwalają uzupełnić faktografi ę. Dość pełny obraz kontrowersji dał Kazimierz Małkow-ski, wskazując trudności w datowaniu tego wydarzenia i skłaniając się zarazem do przyjęcia jako daty gdyńskich „zaślubin” właśnie 12 lutego 1920 r.33, natomiast w Bedekerze gdyńskim z 2001 r. ten sam autor wskazał, że było to 13 lutego34. Należy zauważyć, że 13 lutego będą wskazywać ci historycy, których uwagę zwróciła adnotacja w dzienniku Szkoły Katolickiejw Gdyni, przechowywanym w Muzeum Miasta Gdyni. Na jej kartach – najprawdopodobniej poczyniona ręką kierownika, a zarazem nauczyciela tej szkoły Jana Kamrowskiego – wid-nieje lakoniczny zapis: Wojsko Polskie35. Adnotacja ta, sygnowana właśnie datą 13 lutego 1920 r., niekoniecznie musi jednak oddawać moment pierwszego kontaktu szwoleżerów z morzem. We wspomnieniach z 1930 r. głównodowodzący wówczas Frontem Pomorskim gen. dyw. Józef Haller pisał: ostatnia strefa nadmorska została zajęta w dniach 4-go, 8-go i 10-go lutego 1920 r.36. Wprawdzie dalej czytamy: (…) w którym to dniu wojska polskie (…) pod moim dowództwem dotarły do morza, ale pamiętajmy, że poranek i wczesne przedpołu-dnie 10 lutego generał spędził nie na stanowisku dowodzenia, a w Gdańsku, skąd dopiero pociągiem wyruszył na zaplanowane wcześniej ofi cjalne uroczystości do Pucka37. Wskaza-na przez gen. Hallera data 8 lutego pokrywa się natomiast z datą rozkazu, który otrzymał por. Z. Rozwadowski, co pozwala domniemywać słuszności tezy, do której również się przy-chylam, że pierwsze zaślubiny z morzem mogły się odbyć w Gdyni, wraz z symbolicznym wjazdem w wody zatoki szwoleżerów 2 pułku38. Do takiego rozumowania przychyla się tak-że Bogdan Skaradziński, pisząc: (…) zdaje się, pierwsza brzegu Bałtyku dopadła kawaleria, gdzieś między Oksywiem, a Puckiem. Było to i tak dopiero 7 lub 8 II, w dwadzieścia dni od pod-jęcia pochodu. Przypadło na podjazd z 2. Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich39. Potwierdza to oczywiście sam por. Z. Rozwadowski: Jakże bardzo byłem wtedy szczęśliwy, że los przeznaczył mi służbę w kawalerii, która od czasu wynalazku broni zmotoryzowanej była zawsze pierwszą 32 W Kronice 2 Pułku Ułanów Legionów Polskich i 2 Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich (red. T. Łękawski, Warsza-wa 1959) Gdynia jest wymieniana ledwie jako jeden z etapów przemieszczania się pododdziałów pułku w ramach Frontu Północnego. Na s. 22 czytamy: styczeń 1920 r. – przekroczenie dawnej granicy niemieckiej w rej. m. Dobrzyń i objęcie Pomorza wzdłuż linii Dobrzyń–Golub–Wąbrzeźno–Grudziądz–Kościerzyna–Kartuzy–Wejherowo–Gdynia i Puck, gdzie w zaślubinach z morzem brał udział kombinowany honorowy szwadron. O tym ważnym dla Gdyni fak-cie nie wspomniano właściwie w żadnym przedwojennym zwartym wydawnictwie dotyczącym miasta i regionu. Nie ma o tym słowa również w pierwszej monografi i miasta (Dzieje Gdyni, red. R. Wapiński, Gdynia 1980).33 K. Małkowski, Zaślubiny z Bałtykiem…, s. 36–38.34 Idem, Bedeker Gdyński, Gdańsk 2001, s. 11.35 Muzeum m. Gdyni, MMG/HM/I/1288, Lehrbericht für die Katholische Schule I Klasse Gdingen 11 VI 1917–24 VI 1922, rkp.36 J. Haller, Jak wojska polskie…, s. 59.37 Józef Haller (Jak wojska polskie....) napisał: Dopiero przed pierwszą po południu dotarł pociąg do Pucka.38 Potwierdza to W. Gogan (op. cit., s. 89).39 B. Skaradziński, op. cit., s. 317. Autor zaznacza jednocześnie: (...) inną wersję, na własną chwałę, lansują ułani „krechowiaccy”.

190

PRZYCZYNKI I LISTY

w marszach wojennych. Obecnie również polscy ułani pierwsi zbliżali się do morza (podkreśle-nie – M.K.), a wśród nich najpierwsi doszli Szwoleżerowie Rokitniańscy! (...) Z chwilą zbliżania się do morza nastrój w szwadronie robił się coraz bardziej uroczysty – słyszałem, jak ofi cero-wie wyjaśniali szwoleżerom to dziwne dla nich zjawisko wypukłości morza, a podofi cerowie już z dumą mówili, że my go pierwsi za chwilę „zdobędziemy” (podkreślenie – M.K.)40. Wcześniej czytamy: Odbyło się to (…) w lutym 1920 r., w Gdyni, gdy pierwszy żołnierz polski, w zwartym szeregu, przejął ofi cjalnie polskie morze dla swego, od dwóch lat zaledwie, wolnego kraju. Oto jak te zdarzenia utrwaliły się w mej pamięci. Było to na cztery albo na pięć dni przed ofi cjalną uroczystością „Zaślubin Morza” przez gen. Hallera, w którym brały udział poczty sztandarowe i delegacje wszystkich jednostek armii zajmujących Pomorze41.

Wątpliwości jednak pozostają, gdyż Rozwadowski po latach napisał: W dniu, tym, które-go ścisłej daty nie mogę już dziś określić, a którą zna na pewno Gdynia42. Zaraz jednak potem dodał: Po wyjściu szwadronu z wody, gdzie pobyt koni ze względu na zimno, nie mógł się przeciągać, przyszła kolej na moje przemówienie. W tych warunkach, gdy słowa same cisnęły się na usta, nie było ono trudne i po omówieniu doniosłości chwili wspólnie przeżywanej, zwróciłem się specjalnie do szwoleżerów ustawionych w rozwiniętym szwadronie nad brze-giem morza. I wtedy padło nad Wybrzeżem na pewno po raz pierwszy słowo ŚWIĘTO. Okre-śliłem nim moment, w którym 1-wszy szwadron 2-giego Pułku Szwoleżerów Rokitniańskich ma zaszczyt reprezentować pierwszy kontakt Armii Polskiej z Polskim Morzem (podkre-ślenie – M.K.)43. Nie ulega więc wątpliwości, że rtm. Rozwadowski również po latach był przekonany, że jego pododdział jako pierwszy nawiązał kontakt z Wybrzeżem i dlatego: (...) oświadczyłem wobec wszystkich cywilnych i wojskowych osób biorących w święcie, że ta uroczysta chwila tworzy od dziś stałą więź szwoleżerów z morzem, a tym samym zobowiązuje nas w pierwszym rzędzie do obrony polskiego morza, na co w imieniu Pułku składam jak najgorętsze przyrzeczenie44.

40 BJUJ, przyb. 312/68, s. 3.41 Ibidem, s. 1.42 Ibidem, s. 4.43 Ibidem.44 Ibidem.

1 szwadron 2 pułku szwoleżerów po zaślubinach z morzem w Gdyni. Na siwym koniu por. Henryk Jakubowski (BJ, przyb. 312/68)

191

PRZYCZYNKI I LISTY

Wątpliwości budzi również gen. Józef Haller, który – według adiutanta ppłk. Henryka Bagińskiego – po puckich uroczystościach 10 lutego udał się wraz ze ścisłym sztabem na kwaterę do małżonków Banieckich w Zdradzie pod Puckiem. Generał po krótkiej rozmowie z gospodarzami i po wysłuchaniu helskich i kaszubskich anegdotek oraz zażyciu tabaki z roż-ka, od krewnego gospodarza, rybaka, Kaszuby, pojechał na swoją kwaterę do Gdyni do eme-rytowanego księdza, Polaka, w willi „Stella Maris”45. Gdy te informacje zestawimy z zacho-wanymi zdjęciami przedstawiającymi gen. Hallera na schodach dworku W. Kukowskiego w Kolibkach46, datowanymi najczęściej na 11/12 lutego 1920 r. (lub też 13 lutego), wąt-pliwości mogą się pogłębić. Jeżeli założymy, że przyjazd do Gdyni odbył się po zmroku, a następnego dnia (11 lutego) z rana generał odbył lustrację Wybrzeża w Wielkiej Wsi47, by po południu zaraz wyruszyć do Torunia48, to wydaje się, że na kolejne uroczystości nie było czasu. Należy też zwrócić uwagę, że na zdjęciu nie ma szwoleżerów 2 pułku, lecz żołnie-rze batalionu morskiego, którzy do Pucka przybyli koleją. Do Kolibek mógł więc dowódca Frontu zawitać po drodze do Pucka, rano 10 lutego. Na trasie Gdańsk–Puck pociąg poruszał się bardzo wolno, prawie na każdej stacji postój przedłużały powitania i wiwaty49. Poświadcza to w swojej relacji Eugeniusz Pławski, zaznaczając, że pociąg, na który został załadowany batalion morski stacjonujący dotąd w Toruniu, a który skierowano na Gdańsk specjalnie się nie spieszył50. Niejako pośrednio potwierdza tę sytuację Maciej Rataj: Mimo iż pociąg był umyślny (pierwszy cywilny pod kierownictwem polskim po pociągu wiozącym gen. Hallera), wlekliśmy się niezmiernie pomału, marznąc w nieopalonych wagonach przeszło dobę51.

Powszechną radość i emocje ogarniające kaszubską społeczność, wyrażającą się w uro-czystych zgromadzeniach ludności i stawianych bramach powitalnych, uniemożliwiającą sprawny przejazd wspomina także E. Kurowski: (...) następnego dnia tj. 10 lutego rano wyje-chaliśmy krytym powozem do Pucka, drogą przez Mrzezino. (…) Po drodze w poszczególnych wsiach mijaliśmy ustawione bramy triumfalne, co jedna to ciekawsza. Zapamiętałem umiesz-czone na bramach fotografi e Dmowskiego, Paderewskiego i Hallera, natomiast nie było obrazów z Piłsudskim52. Panującą atmosferę wspomina również wykonujący rozkaz pójścia do Gdyni rtm. Rozwadowski: (…) Doczekaliśmy wreszcie ranka. Na trasie marszu spotykały nas coraz to liczniejsze grupki ludzi. Witały nas okrzykami radości. Z tymi objawami radości wciąż nie mogliśmy się jeszcze oswoić, chociaż od przekroczenia Drwęcy pod Dobrzyniem przez Ko-walewo, Wąbrzeźno, Grudziądz, Kościerzynę, Kartuzy aż do Wejherowa wiele razy dziennie tarasowano nam drogę gościnnymi stołami, od których nieraz trudno było – niechcąc obrażać

45 Cyt. za: D. Duda, Zaślubiny…, s. 27–28.46 K. Małkowski, Bedeker..., s. 370.47 Zob. m.in. E. Ligocki, op. cit., s. 210.48 Przyjmując, że zostały zrealizowane założenia „Programu przejęcia wybrzeża” cytowane przez D. Dudę (Za-ślubiny…, s. 14). Informacja ta znajduje potwierdzenie w pamiętnikach Macieja Rataja (Pamiętniki 1918–1927, Warszawa 1965, s. 83), który stwierdził, że delegacja rządowa wracała do Torunia i dalej do Warszawy po 48 godzi-nach.49 D. Duda, Pierścień Hallera, Gdańsk–Puck–Gdynia 1998, s. 15.50 E. Pławski, Wspomnienia z marszu do morza w 1920 roku (spisane w Vancouver 15 marca 1960), „Nasze Sygna-ły” 1960, nr 1.51 M. Rataj, op. cit., s. 83. O uroczystych i długotrwałych powitaniach, zwłaszcza na Kociewiu i Kaszubach, zob. E. Ligocki, op. cit., s. 208.52 Cyt. za: K. Małkowski, Zaślubiny z Bałtykiem…, s. 30.

192

PRZYCZYNKI I LISTY

gospodarzy – odejść53. Atmosferę pełną emocji i gościnności potwierdza na terenie ówcze-snej Gdyni i okolicznych wiosek Edmund Pranga54. Jest prawdopodobne, że taka brama triumfalna i zaproszenie do stołu przywitały generalski eszelon przy kościele w Kolibkach, a Haller nie omieszkał skorzystać z gościny właściciela Kolibek i złożył poranną wizytę w drodze na północ, tym bardziej że dworek był położony ok. 200 m od linii kolejowej i wtedy był pierwszym domostwem za granicą gdańsko-polską. I to właśnie zdarzenie zo-stało uwiecznione na dostępnych dzisiaj historykom fotografi ach. Dzięki Kazimierzowi Małkowskiemu zachował się przekaz dotyczący pobytu Hallera w rejonie Gdyni. Edmund Pranga wspominał po latach, że w tym czasie również we wsiach leżących przy szosie gdań-skiej i wejherowskiej czyniono przygotowania do przyjęcia gen. Józefa Hallera i Wojska Polskiego. Relacjonował: Orszak gen Hallera przejeżdżał koło naszego domu około godziny 11-tej, tuż przed obiadem. Generał jechał na koniu wraz z ułanami z 2 pułku szwoleżerów (…). Generał zatrzymał się przed naszą bramą, a ja jako 8-letni chłopak podszedłem do niego, powiedziałem wcześniej wyuczony wiersz i wręczyłem generałowi świeży bochen swojskie-go chleba, który wypiekła moja mama55. Przekaz ten jednak nie wnosi nowych elementów do rozważań, gdyż autor (wówczas 8-latek) przyznaje dalej: Dokąd udał się generał dalej, tego nie wiem. Przysięgam, że to co powiedziałem jest prawdą, choć zapamiętałem, jakby ten przejazd generała przez Cisowę miał miejsce w dniu zaślubin56. Wydaje się więc, że relacja ta potwierdzałaby jednak tezę o obecności generała w rejonie Gdyni 10 lub nie później niż 11 lutego 1920 r.

Wyjaśnienie do końca istniejących wątpliwości wymaga jednak dalszych badań. Prawi-dłowa datacja historycznego dla Gdyni zdjęcia (oraz innych wykonanych w tych dniach), a także analiza innych źródeł pozwoli – być może – na podtrzymanie i uprawomocnienie się tezy, że pierwsze „zaślubiny z morzem” odbyły się Gdyni 7/8 lub 9 lutego 1920 r. Nie zmieni to wszakże faktu, że najważniejszym wydarzeniem tych dni pozostaną uroczystości „zaślubin” w Pucku 10 lutego. Za B. Skaradzińskim warto zauważyć: (...) prawdy dziś nie dojść; zarówno bowiem legenda, jak i historiografi a zbyt mocno związały wyjście Polaków nad Bałtyk z uroczystymi i ofi cjalnymi „zaślubinami z morzem”, których w dniu 10 lutego – w imieniu narodu – dokonał ze swą liczną świtą – wojskową i cywilną, gen. Józef Haller57.

Mariusz Kardas

53 BJ, przyb. 312/68, s. 3.54 Zob. K. Małkowski, Zaślubiny z Bałtykiem…, s. 35.55 Cyt. za: Ibidem.56 Ibidem.57 B. Skaradziński, op. cit., s. 317.

193

PRZYCZYNKI I LISTY

DUSZPASTERSTWO PRAWOSŁAWNE W WOJSKU POLSKIM PODCZAS WOJNY Z BOLSZEWICKĄ ROSJĄ, 1919–1920

Cechą charakterystyczną sił zbrojnych II Rzeczypospolitej była różnorodność narodo-wościowa i wyznaniowa. Liczba przedstawicieli mniejszości narodowych i wyznaniowych wzrosła zwłaszcza po 1921 r. Choć w okresie wojny polsko-bolszewickiej w odrodzonym Wojsku Polskim nie-Polacy i niekatolicy stanowili dość nieliczną grupę, polskie władze wojskowe nigdy nie lekceważyły ich obecności i zawsze starały się zaspokoić ich potrzeby religijne na równi z katolikami. Wyznawcy prawosławia stanowili drugą – po katolikach – co do liczebności grupę w WP. Z ofi cjalnych danych Ministerstwa Spraw Wojskowych (MSWojsk.) wynika, że na początku 1920 r. w WP służyło 136 ofi cerów i 1735 szeregow-ców wyznania prawosławnego1. Według wymagających weryfi kacji innych danych, liczba ta wynosiła 136 ofi cerów i 2495 żołnierzy2. Reasumując, można przyjąć, że liczba żołnierzy prawosławnych w latach 1918–1921 wahała się od 1500 do 3000 osób i nigdy nie przekro-czyła tej górnej liczby3. Nieduży odsetek prawosławnych w WP w latach 1918–1920 wynikał z tego, iż pobór do wojska nie dotyczył terenów, które zamieszkiwała ludność tego wyzna-nia. Można przypuszczać jednak, że w pewnym stopniu do zwiększenia obecności pra-wosławnych w WP przyczyniła się m.in. decyzja Rady Obrony Państwa z 15 lipca 1920 r. o dokonaniu poboru roczników narodowości niepolskiej4.

Żołnierze wyznania prawosławnego dzielnie i ofi arnie walczyli na froncie. Wśród najbar-dziej znanych Polaków tego wyznania biorących udział w wojnie z bolszewicką Rosją moż-na wymienić płk. Juliana Klimowicza, inspektora artylerii DOG Lublin. Jednostką mającą w składzie pokaźną liczbę żołnierzy wyznania prawosławnego była Litewsko-Białoruska Dywizja Piechoty. Służyli w niej ochotnicy pochodzący z ziem północno-wschodnich. Wśród nich zdarzali się również przedstawiciele narodowości niepolskiej (głównie Biało-rusini – 2470 osób). Zapewne część z nich stanowiły osoby wyznania prawosławnego5. Od listopada 1919 do czerwca 1920 r. na terytorium DOG Mińsk działała Białoruska Komisja Wojskowa, która zwerbowała do WP 272 ochotników, z czego 79% stanowili prawosławni. Ochotnicy białoruscy nie mieli własnego duszpasterstwa i korzystali z opieki duszpasterstwa WP6, natomiast walczący u boku Polaków żołnierze Ukraińskiej Republiki Ludowej (URL) mieli własnych duchownych. Armia Ochotnicza gen. Stanisława Bułaka-Bałachowicza

1 Według niepełnych danych: DOG Warszawa – 26 i 89, DOG Lublin – 6 i 703, DOG Kielce – 5 i 21, DOG Łódź – 5 i 25, DOG Kraków – 6 i 101, DOG Grodno – 5 i 472, DOG Mińsk – 70 i 225, Front Pomorski – 10 i 65, Front Śląski – 14, Front Wielkopolski – 3, Front Podolski – 3 i 18. Zob. J. Odziemkowski, Służba duszpasterska Wojska Polskiego 1914–1945, Warszawa 1998, s. 63.2 Centralne Archiwum Wojskowe (dalej – CAW), I.300.20.1, Sprawozdanie ks. W. Martysza z działalności dusz-pasterstwa wyznania prawosławnego, z 16 VII 1921, k. 198.3 Ibidem, I.300.20.66, Protokół z konferencji duszpasterzy wojskowych wyznania prawosławnego odbytej w dniach 25–26 X 1922 r.4 P. Stawecki, Polityka narodowościowa w wojsku Drugiej Rzeczypospolitej, w: Mniejszości narodowe i wyznaniowe w siłach zbrojnych Drugiej Rzeczypospolitej 1918–1939, Toruń 2001, s. 11–12.5 J. Grzybowski, Białorusini w polskich regularnych formacjach wojskowych w latach 1918–1945, Warszawa 2007, s. 59.6 Ibidem, s. 64.

194

PRZYCZYNKI I LISTY

także nie podlegała duszpasterstwu polskiemu. W szeregach tej armii znajdowało się kilku kapelanów prawosławnych7. Pośrednim dowodem obecności prawosławnych w WP pod-czas wojny polsko-bolszewickiej są dane dotyczące kombatantów i osadników wojskowych w latach międzywojennych. W województwach północno-wschodnich wśród osadników wojskowych było 69 prawosławnych. Liczba ta powinna być znacznie wyższa, gdyż brak danych na temat osadników z armii Litwy Środkowej, a przecież jej trzon tworzyły litewsko--białoruskie dywizje piechoty. Z raportu przedstawiciela Ministerstwa Spraw Wojskowych w Kobryniu wynika, że byli to (...) żołnierze rosyjskiego lub białoruskiego pochodzenia8.

Władze naczelne WP świadome były konieczności zaspokojenia potrzeb religijnych żołnierzy prawosławnych i organizacji opieki religijno-moralnej nad nimi. Wojskowych wyznań niekatolickich, w tym także prawosławnego, w czerwcu 1919 r. wyłączono spod jurysdykcji biskupa polowego. 28 czerwca 1919 r. minister spraw wojskowych wydał roz-kaz o utworzeniu w Departamencie I Mobilizacyjno-Organizacyjnym Sekcji Religijno--Wyznaniowej, w której skład wchodził m.in. referat wyznania prawosławnego. Kolejny krok w organizacji duszpasterstwa tego wyznania został uczyniony 30 października 1920 r., gdy w WP utworzono Wojskowy Urząd Duszpasterski Wyznania Prawosławnego. Na jego czele stanął naczelny kapelan wyznania prawosławnego, którego wybierano wśród duchow-nych tego wyznania na wniosek najwyższego duszpasterza Kościoła prawosławnego w Polsce, po uzgodnieniu z Ministerstwem Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (MWRiOP). Po ustanowieniu struktury duszpasterstwa prawosławnego dokonano reorganizacji Sek-cji Religijno-Wyznaniowej, wyodrębniając ją ze składu Departamentu I i przemianowując 21 marca 1920 r. na Samodzielną Sekcję Wyznań Obcych (od 24 marca 1920 r. – Sekcja Wyznań Niekatolickich i Opieki nad Grobami Wojennymi)9.

Opracowany na przełomie 1919 i 1920 r. projekt organizacji wojskowej służby duszpa-sterskiej wyznania prawosławnego zakładał, że na czele wojskowego urzędu duszpasterskie-go tego wyznania będzie stał naczelny kapelan, będący jednocześnie referentem wyznania prawosławnego w Sekcji Religijno-Wyznaniowej. Naczelny kapelan wyznania prawosław-nego był najwyższym duszpasterzem tego wyznania w WP. Pod względem wojskowo-ad-ministracyjnym (przez szefa Sekcji Religijno-Wyznaniowej) podlegał ministrowi spraw wojskowych, pod względem zaś kościelno-dogmatycznym – najwyższemu duszpasterzowi Kościoła prawosławnego w Polsce. Kapelan naczelny miał mieć pisarza znającego w piśmie i mowie język cerkiewno-słowiański. W miarę potrzeby w czasie wojny przewidywano po-wołanie do wojska duchownych świeckich w charakterze kapelanów pomocniczych w celu niesienia posługi kapłańskiej żołnierzom i jeńcom. Kapelani pomocniczy mieli podlegać w sprawach duchownych naczelnemu kapelanowi wyznania prawosławnego, a w sprawach wojskowo-administracyjnych – bezpośrednio dowódcom jednostek, do których byli przy-dzieleni10. Duszpasterze mieli zadanie nie tylko pełnienia posługi kapłańskiej, lecz również

7 G. J. Pelica, Bałachowcy Stanisława Lisa-Błońskiego jako przestrzeń refl eksji i historyczny dokument, Lublin 2011, s. 33.8 J. Stobniak-Smogorzewska, Kresowe osadnictwo wojskowe 1920–1945, Warszawa 2003, s. 125.9 Z. Waszkiewicz, Duszpasterstwo w siłach zbrojnych Drugiej Rzeczypospolitej (1918–1939), Toruń 2000, s. 137; J. Odziemkowski, op. cit., Warszawa 1998, s. 63–65.10 CAW, I.300.20.49, Projekt organizacji wojskowej służby duszpasterskiej dla wyznania prawosławnego, brak daty, k. 55.

195

PRZYCZYNKI I LISTY

udział w wychowaniu moralnym żołnierzy. Ostatecznie zakres obowiązków i kompetencji kapelanów określał rozkaz ministra spraw wojskowych z 4 września 1920 r. W celu zaspo-kojenia potrzeb religijnych żołnierzy polskich wyznania prawosławnego przystąpiono do tworzenia duszpasterstwa w terenie. W 1920 r. powołano duszpasterstwo prawosławne przy DOG Lwów, Lublin i Grodno, natomiast w 1921 r. – przy DOG Białystok11.

Na urządzenie kaplic polowych duszpasterstwa wyznania prawosławnego przyznano 75 tys. marek polskich. Kapelani wojskowi mieli być zaopatrywani w utensylia cerkiewne i szaty liturgiczne pochodzące z nieczynnych cerkwi prawosławnych w Polsce12.

Na stanowisko szefa duszpasterstwa wyznania prawosławnego początkowo rozważano kandydaturę ks. Bazylego Markiewicza. Miał on za sobą praktykę kapelana wojskowego w armii rosyjskiej. W latach 1906–1915 był kapelanem w twierdzy Modlin. W czerwcu 1919 r. wniosek o przyjęcie do wojska jako duszpasterza złożył również ks. Bazyli Mar-tysz, mający również duże doświadczenie, m.in. działalność misyjną w Ameryce Północnej. Z ówczesnej korespondencji służbowej wynika, że ks. Martysz uważał ks. Markiewicza za (...) człowieka wykształcenia domowego (...) nie władającego językiem polskim, będącego obcokrajowcem i nie mogącego wzbudzić miłości do Ojczyzny w sercu żołnierza polskiego wyznania prawosławnego13. Ostatecznie 25 września 1919 r., na mocy dekretu Naczelnika Państwa, na stanowisko naczelnego kapelana prawosławnego WP mianowano ks. Bazylego Martysza14. Ks. Markiewicz pozostał bez przydziału. Dopiero w październiku 1920 r. został na krótko zatrudniony jako kapelan pomocniczy w DOG Warszawa15.

Trzeba podkreślić, że duszpasterstwo wyznania prawosławnego nie uporało się z pro-blemem braku odpowiednich kandydatów. Z tego powodu w 1920 r. nie było możliwe ob-sadzenie wszystkich stanowisk kapelanów zawodowych16. Dopiero wiosną 1920 r. zgłosiło się do wojska kilku księży: Wiktor Kozłowski, Dymitr Kozłowski i Józef Dyńko-Nikolski, spełniających, zdaniem naczelnego kapelana, niezbędne wymogi stawiane osobom ubiega-jącym się o to stanowisko. Ks. Martysz zamierzał przydzielić ich następująco: ks. D. Kozłow-skiego – do DOG Grodno, ks. W. Kozłowskiego – do DOG Lwów, ks. Dyńko-Nikolskiego – do DOG Lublin. Pozostałe dowództwa (Warszawa, Łódź, Kielce, Poznań i Pomorze) miał obsługiwać ks. Martysz17. Ostatecznie na zawodowych kapelanów wojskowych powołano Wiktora Kozłowskiego (DOG Lwów i Kraków) i Józefa Dyńko-Nikolskiego (DOG Lublin i Kielce). Nieco później przyjęto Dymitra Kozłowskiego i Oresta Milkowa18. 6 maja 1921 r. obsada personalna duszpasterstwa wyznania prawosławnego wyglądała następująco: szef – B. Martysz, DOG Lwów – Wiktor Kozłowski, Józef Dyńko-Nikolski – DOG Lublin, Dy-mitr Kozłowski – DOG Grodno. Nominacja tego ostatniego została wkrótce unieważniona, 11 Ibidem, I.300.20.1, Sprawozdanie ks. W. Martysza z działalności duszpasterstwa wyznania prawosławnego, z 16 VII 1921, k. 198.12 Ibidem, k. 199.13 Ibidem, Akta Personalne (dalej – AP) 9694 (Bazyli Martysz), List ks. B. Martysza do szefa Oddziału Mobiliza-cyjno-Organizacyjnego MSWojsk., mjr. Pierackiego, 17 VI 1919.14 Ibidem, AP 9694.15 Ibidem, I.300.20.65, Ewidencja ks. B. Markiewicza.16 Ibidem, I.300.20.57, Sprawozdanie ks. B. Martysza z działalności duszpasterstwa wyznania prawosławnego, z 30 IV 1920.17 Ibidem.18 Ibidem, I.300.20.1, Sprawozdanie ks. W. Martysza z działalności duszpasterstwa wyznania prawosławnego, z 16 VII 1921, k. 198–199.

196

PRZYCZYNKI I LISTY

ponieważ znalazł się on na terenie zajętym przez Armię Czerwoną. Księża ci pełnili służbę w wojsku jako kapelani zawodowi19.

Ponadto w poszczególnych garnizonach i jednostkach, w których znajdowała się pewna liczba osób wyznania prawosławnego, wojsko korzystało z usług księży cywilnych, zatrud-nianych jako kapelani pomocniczy. Pierwsi pojawili się już w połowie 1920 r., gdy ks. Mar-tysz odbył kilka podróży w celu organizacji duszpasterstwa w terenie. W porozumieniu z władzami kościelnymi udało się zakontraktować w charakterze kapelanów pomocni-czych w Wilnie ks. Aleksandra Lewickiego i Sawantiusza Sergijewskiego; w Mołodecznie – ks. Józefa Morozowa, w Mińsku – ks. Michała Romanowskiego, w Przemyślu – ks. Alek-sandra Cyganiuka, byłego kapelana armii austro-węgierskiej (od 1 kwietnia 1920 r. na wła-sną prośbę zwolniony z wojska). Wobec braku w tym czasie kapelanów zawodowych, do-wództwa okręgów Warszawa, Łódź, Kielce, Poznań i Pomorze miał obsługiwać naczelny kapelan20. W chwili zakończenia działań bojowych na froncie polsko-bolszewickim obsada kapelanów pomocniczych wyglądała następująco:

– DOG Warszawa – Jan Kowalenko (Warszawa), Bazyli Markiewicz (Modlin), Stefan Szamordzin (Ostrów Łomżyński [Mazowiecka]);

– DOG Łódź – Semen Walikowski (Łódź), Piotr Biłoń (Aleksandrów Kujawski), Paweł Paszczewski (Piotrków Trybunalski, Częstochowa), Andrzej Karpowicz (Sosnowiec);

– DOG Białystok – Aleksander Żukowski (Brześć), Aleksander Leczycki (Grodno);– DOG Lwów – Nekandor Nikitinkow (Łańcut), Julian Miller (Pikulice);– DOG Poznań – Siemion Wielikanow (Toruń) i Aleksander Bogaczew (Strzałków);– DOG Pomorze – Eugeniusz Różycki (Tuchola);– DOG Kraków – Anatol Wołkowicz (Wadowice)21.Na odrębną uwagę zasługuje postawa obywatelska i patriotyczna kapelanów wojsko-

wych wyznania prawosławnego w omawianym okresie. Wywodzili się oni z różnych środo-wisk – jedni spośród mocno zrusyfi kowanego środowiska dawnego Cesarstwa Rosyjskiego, inni mieli za sobą służbę w wojsku URL i cieszyli się opinią zagorzałych Ukraińców. Nie-którzy kapłani mieli za sobą praktykę kapelanów w armiach państw zaborczych: rosyjskiej (np. J. Dyńko-Nikolski, J. Kowalenko) i austriackiej (A. Cyganiuk). Ks. Dyńko-Nikolski w latach 1915–1917 był kapelanem 254 zapasowego pułku piechoty, następnie dziekanem 12 Zapasowej Brygady Piechoty Armii Rosyjskiej22. Większość kapelanów zawodowych i pomocniczych wykonywała powinności duszpasterskie w WP sumiennie i rzetelnie, byli bardzo ofi arni i oddani swojej służbie. Przykładem kapelana głęboko patriotycznego był szef duszpasterstwa wyznania prawosławnego, ks. Martysz. Chęć służby w Wojsku Pol-skim uzasadniał tym, że jako Polak i zwolennik restytucji państwowości polskiej naraził się „partii rosyjskiej” wśród członków jego parafi i w Sosnowcu. Większy zatem pożytek państwu mógłby przynieść, gdyby znalazł się w przychylnym mu otoczeniu23. Zajmując stanowisko 19 Ibidem, I.300.20.49, Wykaz kapelanów zawodowych wyznania prawosławnego w WP, 6 V 1921.20 Ibidem, I.300.20.57, Sprawozdanie B. Martysza z działalności referatu duszpasterstwa prawosławnego w WP, 30 IV 1920.21 Ibidem, I.300.20.1, Sprawozdanie ks. W. Martysza z działalności duszpasterstwa wyznania prawosławnego, z 16 VII 1921, k. 198–199; ibidem, I.300.20.49, Organizacja służby duszpasterskiej wyznania prawosławnego (sche-mat), brak daty, k. 83.22 Ibidem, I.300.20.68, Ewidencja ks. J. Dyńko-Nikolskiego.23 Ibidem, AP 9694 (Bazyli Martysz), List ks. B. Martysza do posła na Sejm J. Pietczyka, 20 VI 1919.

197

PRZYCZYNKI I LISTY

szefa duszpasterstwa wyznania prawosławnego, ks. Martysz był szczerym patriotą i niestru-dzonym kapelanem. Przełożeni nie szczędzili mu słów pochwały. W opinii bezpośrednich przełożonych, ks. Martysz był nie tylko wzorowym organizatorem, bardzo dobrym du-chownym i lojalnym obywatelem, lecz również posiadał umiejętności ułożenia pomyślnej współpracy z przedstawicielami innych wyznań, co pozwoliło skutecznie usuwać wszelkie możliwości nieporozumień wyznaniowych w wojsku24. Pochlebne opinie w pełni znajdują potwierdzenie w licznych sprawozdaniach z działalności duszpasterstwa prawosławnego podczas wojny z bolszewicką Rosją. W godzinie próby główny ciężar organizacji i niesienia pomocy duchowej dla żołnierzy i jeńców spoczywał na tym duchownym, który wzorowo wywiązał się z powierzonych mu obowiązków. Duchownym również przychylnie nastawio-nym wobec polskości był ks. Dymitr Kozłowski. Opinie na jego temat wystawione przez innych duchownych świadczą o jego propolskim nastawieniu. Bardzo dobrze władał ję-zykiem polskim25. Nie cieszył się dobrą opinią ks. Aleksander Lewicki, pełniący jako ka-pelan pomocniczy posługę duszpasterską w Litewsko-Białoruskiej Dywizji Piechoty oraz w obozie jenieckim w Wilnie. Wcześniej był on proboszczem parafi i w Duniłowiczach (pow. wilejski). W czerwcu 1920 r. Komisariat Generalny Ziem Wschodnich złożył skargę do Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego, w której charakteryzowano duchownego jako (...) osobowość niezmiernie szkodliwą, którą należy usunąć z wojska. Jak się okazało, podczas pobytu w Duniłowiczach ksiądz był znany z działalności antypolskiej i stawiania oporu władzy, za co został skazany i przymusowo przebywał w Wilnie. Właśnie wtedy, na skutek braku w dywizjach litewsko-białoruskich duszpasterza prawosławnego, w porozumieniu z biskupem wileńskim zatrudniono ks. Lewickiego jako kapelana pomoc-niczego. Władze wojskowe nie wiedziały nic o przeszłości tego duchownego26.

Pewien kłopot władzom wojskowym sprawiał nieuregulowany stan Kościoła prawo-sławnego w Polsce. Pod względem kanonicznym duchowieństwo prawosławne było pod-porządkowane wówczas patriarsze moskiewskiemu. Z związku z tym, po objęciu stanowi-ska szefa duszpasterstwa prawosławnego, ks. Martysz miał obowiązek zawiadomić swoich hierarchów o powstaniu duszpasterstwa prawosławnego w Wojsku Polskim. W zbiorach Centralnego Archiwum Wojskowego znajduje się, napisany w języku rosyjskim, brudnopis listu ks. Martysza do patriarchy moskiewskiego Tichona. W sposób szczegółowy informuje o organizacji duszpasterstwa wyznania prawosławnego w Wojsku Polskim i prosi o udziele-nie błogosławieństwa dla swojej działalności. Ks. Martysz napisał, że w razie mobilizacji na ziemiach wschodnich można się spodziewać do 50 tys. prawosławnych w WP27. Nie wiado-mo jednak, czy list ten został wysłany. Jeśli tak, nie wiemy też, czy dotarł do adresata.

Mimo że liczba prawosławnych w Wojsku Polskim była znacznie mniejsza niż katolików, kapelani wojskowi mieli bardzo dużo pracy. W celu organizacji życia religijnego i zaspoko-jenia potrzeb żołnierzy, jeńców i internowanych, ks. Martysz od wiosny 1920 do lipca 1921 r. 24 Ibidem, Wniosek o uhonorowanie ks. B. Martysza złotym Krzyżem Zasługi, 20 XI 1922.25 Archiwum Akt Nowych (dalej – AAN), Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego (dalej – MWRiOP), t. 1237, List ks. D. Kozłowskiego do Departamentu Wyznań Religijnych MWRiOP, 16 IV 1920; Zaświadczenie proboszcza parafi i pw. Św. Trójcy w Warszawie ks. Antoniego Rudlewskiego w sprawie ks. D. Kozłow-skiego, 16 IV1920, k. 86–88.26 Ibidem, k. 130–131.27 CAW, I.300.20.49, List ks. B. Martysza do patriarchy moskiewskiego Tichona, brak daty; ibidem, List ks. B. Martysza do biskupa Włodzimierza, brak daty.

198

PRZYCZYNKI I LISTY

odbył trzynaście podróży służbowych, odwiedzając m.in. Wilno, Grodno, Białystok, Modlin, Brześć, Łuniniec, Kobryń, Równo, Krzemieniec, Lwów, Przemyśl, Pikulice, Łańcut, Kraków, Wadowice, Poznań, Strzałków, Tucholę, Piotrków, Częstochowę, Sosnowiec, Aleksandrów Kujawski i Toruń28.

Poza odprawianiem nabożeństw do obowiązków kapelanów prawosławnych należało m.in. prowadzenie akt stanu cywilnego. Zgodnie z tymczasową instrukcją dla duszpasterzy wojskowych, w przypadku braku w jednostce kapelana wyznania niekatolickiego, na kape-lanach katolickich spoczywał obowiązek zawiadomienia kapelana prawosławnego lub Sekcji Wyznań Niekatolickich29. Ze względu na to, że nie wszyscy kapelani katoliccy stosowali się do tego zarządzenia, nie zawsze duszpasterstwo prawosławne dysponowało informacjami doty-czącymi liczby zmarłych wojskowych tego wyznania30. Wobec znikomej liczby nadesłanych do Sekcji Wyznań Niekatolickich aktów zgonu, ks. Martysz w 1920 r. złożył skargę w tej sprawie31. W celu usprawnienia rejestracji zgonów w listopadzie 1920 r. szef duszpasterstwa prawosław-nego zarządził wysyłanie aktów zgonu bezpośrednio do szefów duszpasterstwa prawosławne-go przy okręgach wojskowych32. Od listopada 1919 do lipca 1921 r. do szefa duszpasterstwa prawosławnego wpłynęło 7500 aktów zgonów żołnierzy, jeńców i internowanych33. Praca nad uporządkowaniem aktów zgonu jeńców bolszewickich trwała do końca 1922 r. Według stanu na 1 października 1922 r., do ksiąg metrykalnych wpłynęło 7763 takich aktów34.

Cechą charakterystyczną duszpasterstwa prawosławnego podczas wojny polsko-bolsze-wickiej było to, że większość osób potrzebujących opieki duszpasterskiej stanowili nie żoł-nierze polscy, lecz jeńcy wojenni i internowani. Po wstrzymaniu walk jesienią 1920 r. na terytorium Polski znajdowało się ok. 110 tys. jeńców bolszewickich. Z upływem czasu licz-ba ta malała: od 76,8 tys. w listopadzie 1920 r. do 18,1 tys. w październiku 192135. Ponadto w Polsce znajdowała się pewna liczba internowanych. Były to oddziały rosyjskie, ukraiń-skie, kozackie i białoruskie, które podczas wojny polsko-bolszewickiej walczyły u boku Wojska Polskiego36. Ponieważ większość jeńców i internowanych wyznawało prawosławie, polskie duszpasterstwo prawosławne musiało się nimi zaopiekować. Naczelne Dowództwo WP nie stawiało przeszkód w niesieniu opieki duchowej tym ludziom. Przeciwnie, usiło-wano zapewnić im dogodne warunki. 2 grudnia 1920 r. minister spraw wojskowych wydał rozkaz nakazujący organizację opieki duszpasterskiej dla jeńców wojennych i osób interno-wanych. Wkrótce we wszystkich obozach dla jeńców i internowanych urządzono kaplice, kapelanów zaopatrzono w utensylia cerkiewne, wyznaczono stałych księży w charakterze

28 Ibidem, I.300.20.1, Sprawozdanie ks. B. Martysza z działalności duszpasterstwa wyznania prawosławnego, z 16 VII 1921, k. 198.29 Ibidem, I.300.20.60, Rozkaz Naczelnego Dowództwa WP, z 17 I 1920.30 J. Odziemkowski, op. cit., s. 67.31 CAW, I.300.20.60, List B. Martysza do szefa Sekcji Wyznań Niekatolickich i Opieki nad Grobami Wojennymi, brak daty.32 Ibidem, List B. Martysza, z 3 XI 1920.33 Ibidem, I.300.20.1, Sprawozdanie ks. B. Martysza z działalności duszpasterstwa wyznania prawosławnego, z 16 VII 1921, k. 199.34 Ibidem, I.300.20.66, Protokół z konferencji duszpasterzy wojskowych wyznania prawosławnego odbytej w dniach 25–26 X 1922.35 Z. Karpus, Jeńcy i internowani rosyjscy i ukraińscy na terenie Polski w latach 1918–1924, Toruń 1997, s. 64.36 Zob. Idem, Wschodni sojusznicy Polski w wojnie 1920 roku, Toruń 1999.

199

PRZYCZYNKI I LISTY

kapelanów pomocniczych oraz organizowano nabożeństwa37. W celu ustalenia wśród jeń-ców i internowanych liczby wyznawców prawosławia przeprowadzono ewidencję. Wiosną 1920 r. objęto nią 452 ofi cerów i 7222 żołnierzy – jeńców bolszewickich. Ewidencja była nie-pełna, gdyż nie obejmowała obozów w Wilnie i Białymstoku oraz jeńców przebywających w szpitalach38.

Bardzo często się okazywało, że wśród internowanych brakowało duszpasterzy. Przy-kładowo, w obozie internowanych nr I w Dąbiu w ogóle nie było duchownych, w obo-zie jenieckim nr 2 w Pikulicach był jeden ksiądz prawosławny, w obozie jenieckim nr 1 w Strzałkowie przebywało czterech kapłanów39. Na kapelanach prawosławnych w obozach spoczywał m.in. obowiązek prowadzenia ewidencji zmarłych. Duchowni zobowiązani byli do przekazywania dokumentów personalnych zmarłych do Sekcji Wyznań Niekatolickich w celu ich dalszego przekazania rodzinom. Z analizy nadesłanych przez kapelanów metryk zgonu wynika, że większość jeńców zmarła na skutek chorób. Duchowni pełniący posługę kapłańską w obozach mieli siedziby: w Warszawie – ks. Stefan Szamordzin (Ostrów Mazo-wiecka) i ks. Bazyli Markiewicz (Modlin), w Łodzi – ks. Semen Walikowski (Łódź) i ks. Piotr Biłoń (Aleksandrów Kujawski), w Poznaniu – ks. Aleksander Bogaczew (Obóz Jeńców nr 1 w Strzałkowie), na Pomorzu – ks. Eugeniusz Różycki (Obóz Jeńców nr 7 w Tucholi; kom-pania robocza w Płocku), w Białymstoku – ks. Aleksander Żukowski (Punkt Wysyłkowy Jeńców w Brześciu; Szpital Epidemiczny) i ks. Aleksander Leczycki (Szpital Okręgowy w Grodnie), w Krakowie – ks. Anatol Wołkowicz (Obóz Jeńców nr 2 w Wadowicach), we Lwowie – ks. Nikandor Nikitinkow (Obóz Jeńców nr 3 w Łańcucie) i ks. Julian Miller (Obóz Jeńców nr 4 w Pikulicach)40. Ponieważ pokaźną liczbę internowanych wyznania prawosław-nego stanowili żołnierze ukraińscy, niektórzy duchowni zatrudnieni w wojsku jako kapelani pomocniczy wywodzili się ze środowiska URL, np. główny kapelan Wojsk URL ks. gen. chor. Pawło Paszczewski w porozumieniu z metropolitą warszawskim uruchomił kursy dla wojskowych i więziennych kapelanów wyznania prawosławnego41.

Obsługa jeńców w poszczególnych obozach była zróżnicowana pod względem jakości, np. słabo zorganizowana była opieka duszpasterska w Szpitalu Polowym (Epidemicznym) nr 606 w Brześciu. Z raportów władz lokalnych wynikało, że ks. niechętnie odwiedzał chorych, którzy nierzadko umierali bez pociechy religijnej. Wynikało to z kilku przyczyn: tamtejszy kapelan prawosławny był w podeszłym wieku i mieszkał dość daleko od szpitala.Poza tym duchowny twierdził, że czerwonoarmiści nie zawsze pozytywnie odnosili się do posługi religijnej42. W bardzo zaawansowanym stopniu rozwinęła się natomiast opie-ka duszpasterska w obozie w Aleksandrowie Kujawskim, w którym kapelanem od lutego 37 AAN, MWRiOP, t. 1267, List szefa Gabinetu Ministra Spraw Wojskowych do MWRiOP, z 19 XII 1921, k. 2; CAW, I.300.20.1, Sprawozdanie ks. B. Martysza z działalności duszpasterstwa wyznania prawosławnego, z 16 VII 1921, k. 198.38 CAW, I.300.20.57, Sprawozdanie ks. B. Martysza z działalności duszpasterstwa wyznania prawosławnego, 30 IV 1920 r.39 Ibidem, I.300.20.64, List Oddziału II Sztabu MSWojsk. do Sekcji Wyznań Niekatolickich, 7 V 1920.40 Ibidem, I.300.20.49, Wykaz kapelanów wyznania prawosławnego w obozach internowanych i obozach jeniec-kich; ibidem, I.300.20.1, Sprawozdanie ks. B. Martysza z działalności duszpasterstwa wyznania prawosławnego, z 16 VII 1921, k. 198–199.41 G. Pelica, Byłem w więzieniu. Zarys dziejów prawosławnego duszpasterstwa więziennego na Lubelszczyźnie do 2009 roku, Lublin 2010, s. 61.42 CAW, I.300.20.64, List zastępcy szefa służby duszpasterskiej do Sekcji Wyznań Niekatolickich, 22 XII 1920.

200

PRZYCZYNKI I LISTY

1921 r. był wspomniany wcześniej ks. Biłoń, dawny kapelan wojsk URL. Za jego sprawą w obozie utworzono Bractwo Opieki Matki Bożej, działał chór kościelny, wydawano czaso-pismo. 5 kwietnia 1921 r., przy wsparciu metropolity warszawskiego i komendanta obozu, otwarto cerkiew obozową. Założono również cmentarz (kozacka mogiła)43. Podczas uro-czystości otwarcia był obecny Symon Petlura, któremu towarzyszyli wysocy rangą wojskowi URL44. 8 lipca 1921 r. obóz w Aleksandrowie Kujawskim odwiedził ks. Martysz, który odpra-wił nabożeństwo w języku ukraińskim w cerkwi obozowej, w obecności 5 tysięcy osób45.

W drugiej połowie 1921 r. obozy dla jeńców i internowanych podporządkowano Mini-sterstwu Spraw Wewnętrznych. W związku z tym w grudniu 1921 r. MSWojsk. zaapelowa-ło do MWRiOP o przejęcie opieki duszpasterskiej nad osobami wyznania prawosławnego w obozach jenieckich i internowanych. Ze względu na brak stosownych środków przyzna-nych na rok 1922 MSWojsk. już nie było w stanie kontynuować dotychczasowej działalności duszpasterskiej wśród jeńców i internowanych46.

Różne były losy kapelanów wyznania prawosławnego po przejściu WP na stopę poko-jową. Niektórzy duchowni kontynuowali służbę w wojsku, niosąc posługę duchową swoim współwyznawcom w mundurach, inni natomiast zostali zwolnieni i jako duchowni pra-cowali wśród ludności cywilnej. Jesteśmy w stanie ustalić losy jedynie niektórych z nich. Ks. Wiktor Kozłowski służył w wojsku do 1923 r., po czym został zwolniony i był mianowa-ny przez Święty Synod Polskiego Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego protojerejem katedry w Grodnie. Został wówczas nagrodzony przez metropolitę warszawskiego złotym krzyżem z ozdobami i mitrą. 2 grudnia 1925 r. duchowny zmarł na skutek przewlekłej cho-roby47. Niektórzy duchowni zatrudnieni jako duchowni kontraktowi do opieki nad jeńca-mi i internowanymi później zostali przyjęci do wojska. Wśród nich był ks. A. Bogaczew, który 1 kwietnia 1922 r. został przyjęty do WP jako kapelan i przydzielony do DOK VII na stanowisko szefa duszpasterstwa wyznania prawosławnego. We wrześniu 1939 r. jako ofi cer służby czynnej w stopniu majora dostał się do niewoli niemieckiej i został osadzony w Ofl agu VIIA48. Ks. Dyńko-Nikolski 30 lipca 1920 r. został powołany na stanowisko dzie-kana prawosławnego DOK II. Na stanowisku tym pracował do końca lat dwudziestych49. Należy również wspomnieć o ks. Martyszu, długoletnim szefi e duszpasterstwa prawosław-nego w Wojsku Polskim. W 1925 r. dostąpił zaszczytu uhonorowania Orderem Odrodzenia Polski50. Na stanowisku szefa wojskowego duszpasterstwa wyznania prawosławnego pozo-stał do 1934 r. i dał się poznać jako bardzo dzielny i wzorowy ofi cer i duszpasterz. Na uwa-gę zasługuje przypadek ks. Jana Sawicza, który od listopada 1918 do maja 1921 r. walczył jako ochotnik legii ofi cerskiej batalionu wołyńskiego 34 pułku piechoty Wojska Polskiego. Był ranny i jeden dzień spędził w niewoli bolszewickiej. Po demobilizacji przyjął święcenia kapłańskie, był proboszczem w powiecie Kosów Poleski. Od lipca 1936 r. honorowo pełnił

43 G. Pelica, Byłem..., s. 60.44 A. Bieroza, Kozacki Kurhan w Aleksandrowie Kujawskim, „Polski Żołnierz Prawosławny” 2010, nr 3, s. 9.45 M. Martynowicz, Święty kapłan – męczennik Bazyli (Martysz), „Polski Żołnierz Prawosławny” 2003, nr 3, s. 3.46 AAN, MWRiOP, t. 1267, List szefa Gabinetu Ministra Spraw Wojskowych do MWRiOP, z 19 XII 1921, k. 2.47 „Woskriesnoje Cztienije” 1925, nr 52, s. 828.48 CAW, I.300.20.68, Ewidencja ks. A. Bogaczewa; Archiwum Polskiego Czerwonego Krzyża, 20398.49 CAW, I.300.20.68, Ewidencja ks. J. Dyńko-Nikolskiego.50 Ibidem, I.300.20.1237, Projekt pochwały ministra spraw wojskowych dla ks. B. Martysza (grudzień 1925), k. 150.

201

PRZYCZYNKI I LISTY

funkcję kapelana prawosławnego w 30 Dywizji Piechoty, natomiast w lutym 1937 został przyjęty jako kapelan pomocniczy do WP i przydzielony do 83 pułku piechoty w Kobryniu. Od grudnia 1938 r. był kapelanem rejonowym w Katowicach. Podczas II wojny światowej był kapelanem kolejno w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Karpackich, Armii Polskiej na Wschodzie, 2 Korpusie Polskim51.

Reasumując, podczas wojny z bolszewicką Rosją duszpasterstwo wyznania prawo-sławnego znajdowało się dopiero w stanie organizacji. Mimo to duchowni zdołali spro-stać powierzonym im zadaniom i potrafi li zaspokoić potrzeby swoich współwyznawców znajdujących się w wojsku i obozach jenieckich. Zakończenie wojny polsko-bolszewickiej i wprowadzenie na kresach wschodnich poboru powszechnego sprawiły, że od 1921 r. liczba żołnierzy wyznania prawosławnego gwałtownie wzrosła. 12 sierpnia 1921 r. minister spraw wojskowych powołał Wydział Wyznań Niekatolickich, w którego składzie również nie za-brakło duszpasterstwa prawosławnego52. Rozpoczął się kolejny etap w rozwojowi duszpa-sterstwa wyznania prawosławnego w siłach zbrojnych II Rzeczypospolitej.

Jerzy Grzybowski

51 Zob. J. Grzybowski, Ksiądz kapelan Jan Sawicz, „Polski Żołnierz Prawosławny” 2010, nr 4, s. 14–15.52 Z. Waszkiewicz, op. cit., s. 138.

STAŻE OFICERÓW ARMII OBCYCH W WOJSKU POLSKIM W LATACH 1935–1939: SPROSTOWANIA I UZUPEŁNIENIA

Miał niewątpliwie rację dr Stanisław Maksimiec, stwierdzając w pierwszym zdaniu opu-blikowanego na łamach „Przeglądu Historyczno-Wojskowego” tekstu, że (...) problematyka staży ofi cerów obcych armii w Wojsku Polskim jest stosunkowo mało znana1. Może to budzić zdziwienie, skoro problematykę tę trudno uznać za błahą, a jej użyteczność do wielu za-gadnień – od rozlicznych kwestii z zakresu polityki zagranicznej i międzynarodowych kon-taktów armii II RP po wojskową obyczajowość epoki – wydaje się niezaprzeczalna, samego jednak faktu negować nie sposób2. Podjętą przez wspomnianego autora próbę wypełnienia choć w części luki w dotychczasowym stanie wiedzy należy uznać za słuszną, natomiast jej realizacja do udanych z pewnością nie należy.

1 S. Maksimiec, Staże ofi cerów obcych armii w Wojsku Polskim w latach 1935–1939, „Przegląd Historyczno-Woj-skowy” 2011, nr 3, s. 215.2 Temat nie doczekał się szerszego opracowania, lecz mniej lub bardziej obszerne wzmianki można odnaleźć tak-że w opracowaniach innych badaczy niż Lech Wyszczelski. Zob. m.in.: E. Pałasz-Rutkowska, A. T. Romer, Historia stosunków polsko-japońskich 1904–1945, Warszawa 1996, s. 145 i n.; E. Pałasz-Rutkowska, Polityka Japonii wobec Polski 1918–1941, Warszawa 1998, s. 136 i n.; P. Kołakowski, Między Warszawą a Pragą. Polsko-czechosłowackie stosunki wojskowo-polityczne, 1918–1939, Warszawa 2007, s. 367 i n. Szkoda, że autor nie podał żadnych wskazó-wek bibliografi cznych dotyczących wspomnianych przezeń najnowszych publikacji o siłach zbrojnych, w których ten wątek został poruszony.

202

PRZYCZYNKI I LISTY

O niepowodzeniu zadecydowała, jak się wydaje, skrajnie minimalistyczna (nawet jak na wypowiedź o charakterze przyczynkarskim) formuła tekstu, opartego na ledwie trzech do-kumentach, z których dwa po streszczeniu zostały wykorzystane jako podstawa swoistego wprowadzenia w zagadnienie, trzeci zaś, zawierający listę odbytych przez cudzoziemskich ofi cerów staży, autor przytoczył faktycznie in extenso3. Oba wykorzystane źródła odnalazł dr Maksimiec w tej samej, przechowywanej w zasobie Centralnego Archiwum Wojskowe-go, jednostce archiwalnej. Z całkowicie niezrozumiałych przyczyn zrezygnował nie tylko z wykorzystania pozostałych, ale nawet – jak wolno sądzić – z zapoznania się z części tej za-wartością. Ta ostatnia decyzja nie mogła i rzeczywiście nie pozostała bez wpływu na poziom merytoryczny przedstawionego opracowania4.

Już w części wstępnej autor przedstawił tezy, które w świetle dostępnych materiałów ja-wią się w najlepszym wypadku jako wątpliwe. Z jego wywodu dowiedzieć się można, że w latach 1935–191939 (...) staże i praktyki w WP odbywali przede wszystkim ofi cerowie sił zbrojnych państw, które nie odgrywały większej roli w kształtowaniu stosunków politycz-nych i wojskowych w Europie oraz słabszych od armii II RP. Nie sposób oprzeć się refl ek-sji, że w obrębie tak skonstruowanej kategorii znalazła się zdecydowana większość armii Starego Kontynentu, włącznie z tymi, których przedstawiciele w roli wojskowych sta-żystów w omawianym okresie Polski nie odwiedzali, np. Portugalii, Holandii czy Belgii. Wprowadzone zaś „europejskie” ograniczenie wyeliminowało z grona uczestników staży ofi cerów sił zbrojnych Japonii – wyjątkowo często i licznie goszczących wówczas w grani-cach Rzeczypospolitej5. Wątpliwości budzi też dalsza część wywodu autora. Wśród cudzo-ziemców odbywających w analizowanym okresie staże w armii polskiej nie znaleźli się – zda-niem Maksimca – przedstawiciele Czechosłowacji, gdyż (...) stosunki polsko-czechosłowackie od 1935 r. były chłodne, Litwy – (...) z braku stosunków dyplomatycznych (...) do 1938 r., Niemiec – (...) nie były zainteresowane, czy ZSRR – Armia Czerwona (...) stanowiła główne zagrożenie dla II RP. Tymczasem twierdzenia te, oparte najwyraźniej na wiedzy ogólnej, w konfrontacji ze źródłami wymagają często uściślenia. Prawdą jest, że wśród stażystów z lat 1935–1939 brakowało reprezentantów dwóch wielkich sąsiadów II RP. Przyczyn wstrze-mięźliwości prezentowanej w tym względzie przez III Rzeszę możemy się jedynie domyślać – wiedząc wszakże, że do Niemiec w charakterze stażystów byli (lub też mieli być) kierowani polscy ofi cerowie. Na odpowiednich listach znaleźli się również ofi cerowie kierowani na staże do ZSRR, a stosowana w tym przypadku z reguły zasada wzajemności każe wątpić, że przyczyną, dla której Moskwa z niej nie skorzystała było istotnie jedynie to, że Armia Czerwona (...) stanowiła zagrożenie dla II RP.

3 Jeden z tych dokumentów został jedynie wzmiankowany w narracji, bez uwzględnienia w przypisach (Centralne Archiwum Wojskowe [dalej – CAW], Departament Dowodzenia Ogólnego MSWojsk. [dalej – DDO MSWojsk.], I.300.22.139, Instrukcja dotycząca stażów ofi cerów armii cudzoziemskich w Polsce, b.d.), inny zaś – stanowiący podstawę wspomnianego zestawienia staży – został opisany w przypisie w sposób całkowicie nieczytelny.4 W obrębie wzmiankowanej jednostki archiwalnej można odnaleźć odpis instrukcji „Staż ofi cerów armii cu-dzoziemskich w Polsce”, datowanej w VII 1938 r. Załączona do dokumentu karteczka zawiera odręczną adnotację: Obowiązująca instrukcja, 19 VII 38.5 Wedle ustaleń E. Pałasz-Rutkowskiej i A. T. Romera (op. cit., s. 145), w 1935 r. Polskę odwiedziło 49 japońskich ofi cerów, w 1936 – 15, w 1937 – 22. Por. CAW, Oddział II Sztabu Głównego (dalej – O. II SG), I.303.4.4361, Zesta-wienie L. 203/II Og. O. II SG „Cudzoziemcy w Polsce”, z 18 VI 1937 r.

203

PRZYCZYNKI I LISTY

Zgłoszona wątpliwość znajduje pośrednie potwierdzenie w trakcie analizy przypadku Czechosłowacji. W 1935 r. skierowała ona do Polski w ramach staży i zwiedzań 5 ofi ce-rów, choć wbrew umieszczonej na s. 219 omawianego tekstu informacji staż odbywało tylko 3 z nich, pozostali zaś wizytowali jedynie polskie wystawy koni i stadniny. Trzy lata póź-niej, latem 1938 r. praskie Ministerstwo Obrony Narodowej podjęło próbę uzyskania zgody strony polskiej na skierowanie na staż do Centrum Wyszkolenia Piechoty w Rembertowie i jednego z górskich pułków piechoty ofi cera swych sił zbrojnych, jako kandydata proponując mjr. Arnošta Makovičkę. Sprawa oparła się wówczas o samego generalnego inspektora sił zbrojnych, marsz. Edwarda Śmigłego-Rydza, który kilka dni później (8 VIII) podjął decyzję negatywną, uznając, że na razie staż taki nie jest możliwy. Nie udało się zaś odnaleźć śladu podobnych usiłowań ze strony Moskwy6.

Błędne zaś są informacje podane przez dr. Maksimca odnośnie Litwy. Choć prawdą jest, że do 1938 r. Rzeczypospolitej nie łączyły z tym państwem stosunki dyplomatyczne, to jed-nak już latem roku następnego w polskich jednostkach wojskowych pojawić się miało na tygodniowe staże 3 ofi cerów tamtejszej armii. Jednocześnie 2 wyższych ofi cerów armii pol-skiej zostało skierowanych do odbycia kilkumiesięcznych staży na Litwie7.

Dodać należy, że wątpliwości dotyczące zgody na odbywanie staży w Wojsku Polskim żywiono w Warszawie bynajmniej nie tylko względem państw wspomnianych w tekście S. Maksimca. W pierwszej połowie lat trzydziestych niezwykle wstrzemięźliwie odnoszo-no się do oczekiwań formułowanych w tej kwestii przez Węgry czy Bułgarię, obawiając się niechętnej reakcji sąsiadów tych państw oraz mocarstw stojących na straży ładu usta-nowionego w Trianon i Neuilly. Pierwsi stażyści węgierscy pojawili się w Polsce dopiero w 1935 r., bułgarscy zaś rok później (było to związane ze sprzedażą lotnictwu Bułgarii polskich samolotów bojowych). W połowie dekady sceptycznie też były traktowane nad Wisłą proś-by formułowane przez władze tureckie. W tym przypadku głównym powodem były nazbyt – zdaniem polskich wojskowych – bliskie kontakty łączące rząd w Ankarze z Moskwą8.

Odmowy udzielenia zgody na staż lub też pewne proponowane jego stadia zdarzały się również w przypadku ofi cerów reprezentujących państwa, względem których nie żywiono żadnych istotnych zastrzeżeń. Przykładowo, latem 1936 r. szef Oddziału III SG sprzeciwił się udziałowi łotewskiego ofi cera-stażysty w ćwiczeniach brygady KOP „Podole” z czołgami 7 TP, argumentując, że odbywać się one będą z użyciem wprowadzanego właśnie na wypo-sażenie sprzętu, stając się tym samym faktycznie ćwiczeniami doświadczalnymi, ponadto (...) udział ofi cera armji zagranicznej w ćwiczeniach K.O.P. jest w ogóle niepożądany – tak ze względu na rejon ćwiczeń, jak i ze względu na studiowane w tych ćwiczeniach tematy. Z kolei wiosną 1937 r. z odmową Oddziału II SG spotkało się zapytanie attaché wojskowego Finlandii w sprawie możliwości przyjęcia do Wyższej Szkoły Lotniczej jednego fi ńskiego

6 CAW, DDO MSWojsk., I.300.22.139, Realizacja „Planu studiów i stażów zagran.” 1939/40; Archiwum Akt Nowych (dalej – AAN), Sztab Główny (dalej – SG), 617/12, Pismo L. 171/38 attaché wojskowego Czechosłowacji w Warszawie, płk. Prokopa Kumpošta do O. II SG, z 2 VIII 38; Koncept pisma L. 26188/II Og. szefa O. II SG, płk. dypl. Tadeusza Pełczyńskiego, do płk. Kumpošta, z [?] IX 38. 7 CAW, DDO MSWojsk., I.300.22.139, Zestawienia: Staże ofi cerów państw obcych w Polsce w roku 1939, Reali-zacja „Planu studiów i stażów zagran.” 1939/40.8 AAN, SG, 616/168, Pismo L. 110/35 attaché wojskowego RP w Bukareszcie, ppłk. dypl. Jana Kowalewskiego, do szefa O. II SG, z 26 II 1935; 616/166, Odpis pisma L. 2496/II zcy szefa O. II SG, ppłk. dypl. Józefa Englichta do wicedyrektora Departamentu Politycznego MSZ Tadeusza Schaetzla, z [?] VI 1934 r.

204

PRZYCZYNKI I LISTY

ofi cera, a w grudniu 1938 podobnie został potraktowany attaché wojskowy Szwecji, sondu-jący szanse uzyskania dla ofi cera swojej armii w polskiej kawalerii zmotoryzowanej. Niekie-dy koncesje na rzecz postulatów zagranicznego partnera były dokonywane po informacjach o ponadstandardowo życzliwym potraktowaniu polskiego ofi cera podczas stażu odbywane-go w danej armii9.

Nie jest jasne, dlaczego z dwóch instrukcji MSWojsk. dotyczących zasad i procedur od-bywania przez cudzoziemskich ofi cerów staży w Wojsku Polskim, które odnaleźć można w wykorzystanej przez autora teczce z zasobu CAW, uwzględnił on tylko dokument wcze-śniejszy, z roku 1933. Pewną rekompensatą stało się tu bardzo dokładne przytoczenie jego treści, co upodobniło omawiany tekst do edycji źródeł, w bardzo zresztą powierzchownym opracowaniu. Ponadto nie ustrzegł się dr Maksimiec kilku dość zaskakujących błędów. Przytaczając rozdzielnik adresatów wzmiankowanej instrukcji (w ramach przyjętej formu-ły wydaje się zbędne) z niezrozumiałych przyczyn przekształcił Departament Aeronautyki MSWojsk. w Departament Aeronauki. Można by to uznać za omyłkę redakcyjną, gdyby nie to, że skrót Sam. Ref. Inf., oznaczający Samodzielny Referat Informacyjny Dowództwa Okręgu Korpusu (SRI), dwukrotnie został rozwinięty, całkowicie zresztą wbrew logice sa-mego tekstu dokumentu, jako Samodzielny Referat Intendentury.

Choć autorzy instrukcji starali się zawrzeć w nich możliwie szczegółowe i precyzyjne re-gulacje, to jednak miały one charakter ramowy. W praktyce przebieg poszczególnych staży nierzadko odbiegał od pierwotnych założeń czy programów. Przeciąganie się przygotowań i formalności powodowało często opóźnienie jego rozpoczęcia, zmianie ulegał zarówno przydział stażystów do poszczególnych jednostek oraz czas realizacji kolejnych etapów pobytu. Termin zakończenia stażu niekiedy również był przesuwany, co powodowało wy-dłużenie czasu jego trwania. Na korekty wprowadzane zazwyczaj tuż przed rozpoczęciem stażu albo nawet w jego trakcie wpływały zazwyczaj względy organizacyjne (np. starano się unikać ponownego kierowania stażystów do tych samych jednostek), rzadziej – postawa samych stażystów. Charakterystycznym, choć zarazem skrajnym przypadkiem należącym do tej ostatniej kategorii stał się los ppłk. dypl. Illie Ionescu, który odbywając latem 1936 r.staż w 19 Pułku Piechoty im. Odsieczy Lwowa, zasłynął krytykanctwem, brakiem manier oraz próbami wymuszania nienależnych korzyści. Efektem stały się interwencje dowództwa pułku, a następnie skierowane do DDO MSWojsk. pismo dowódcy 5 DP gen. Waleriana Czumy, w którym tenże (...) zupełnie potwierdził opinię wydaną o pułkowniku przez do-wództwo 19 pp (..) i, ze względu na to, że dalszy jego pobyt w środowisku znajomem nie jest wskazany i mógłby ewentualnie doprowadzić do nieprzyjemnych scysyj, prosił (...) o nie-przydzielanie go do Sztabu 5 d.p. oraz o przeniesienie go z terenu Lwowa. Co ciekawe, tak negatywne oceny nie przeszkodziły płk. Ionescu ani w kontynuowaniu pobytu w Polsce, ani w służbowym awansie po powrocie do kraju10.9 Ibidem, 617/12, Pismo L. 1898/III.St. Wyszk.tj. szefa O. III SG wz. ppłk. dypl. Stanisława Sztarejki do szefa O. II SG, z 6 VIII 1936; Koncept pisma L 28759/II Og. zcy szefa O. II SG ppłk. Jerzego Ciastonia do attaché wojsk. Szwecji ppłk. Carla Axela Torena, z 20 XII 1938; 617/13, Koncept pisma L. 15081/II Og. szefa O. II SG płk. dypl. Tadeusza Pełczyńskiego, z [?] IV 1937 do attaché wojskowego Finlandii. Wykaz szkół wojskowych z oznaczeniem stopnia ich dostępności dla cudzoziemców (dopuszczani, dopuszczane tylko zwiedzanie, brak dostępu) zob. CAW, O. II SG, I.303.4.4361.10 AAN, SG, 617/12, Pismo L. 835/tjn.36 gen. bryg. W. Czumy do szefa DDO MSWojsk., z 24 VIII 1936; CAW, O. II SG, I.303.4.4079, Kopia pisma L. 276 zcy attaché wojskowego RP w Bukareszcie mjr. dypl Mariana Zimnala

205

PRZYCZYNKI I LISTY

Niezwykle interesujące perspektywy badawcze otwiera lektura raportów składanych przez dowódców jednostek po zakończeniu stażu przez cudzoziemskiego ofi cera. Pisane zwykle z dużą życzliwością dla stażystów, okazują się one użytecznym kontrapunktem do rozważań na temat doktryny wojskowej i taktyki oraz sposobu ich pojmowania przez linio-wych dowódców armii II RP, wojskowego wykształcenia ofi cerów armii obcych11, a nawet ich orientacji politycznych czy szeroko pojmowanej umysłowości12. Dostarczają też infor-macji o niektórych cechach polskiej wojskowej obyczajowości epoki, dowodząc przy okazji, że polski wywiad wykorzystywał staże także do wybadania potencjalnych słabości odbywa-jących je cudzoziemskich ofi cerów13.

Dodać wypada, że raporty, często bardzo obszerne, składali po powrocie do kraju także zagraniczni stażyści. Są wszelkie powody, by sądzić, iż dziś mogą one stanowić dla polskiej historiografi i wojskowej niezwykle cenny materiał14.

Częste w przypadku realizacji staży zmiany i korekty powodują, że próba syntetyczne-go ujęcia zagadnienia staje się niezwykle trudna. Być może dlatego właśnie dr Maksimiec opublikowane w swoim tekście zestawienie Staże (zwiedzanie) ofi cerów armii obcych w Pol-sce w latach 1935–1939 oparł na najkrótszej zapewne (ale też najmniej chyba wymownej) z wielu dostępnych w badanej jednostce archiwalnej podobnych list. Niestety, już pobieżna konfrontacja tego zestawienia z dostępnym materiałem źródłowym dowodzi, że jest ono niekompletne, a w dodatku obciążone dość oczywistymi błędami. Sądzić wolno, że autorzy tego dokumentu posłużyli się przy jego opracowywaniu wyłącznie pierwotnymi programa-mi staży, nie uwzględniając ich wersji późniejszych, w kilku przypadkach ignorując nawet odwołanie uzgodnionego stażu. Najwyraźniej więc nie dysponowali pełną dokumentacją bądź też nie byli skłonni po nią sięgnąć.

do szefa O. II SG, z 16 IV 1937. Po powrocie do Rumunii ppłk Ionescu został zastępcą szefa Oddziału II Sztabu Generalnego.11 Mjr. Vasiliu dał mi się poznać jako ofi cer dypl., mający dużo wiedzy. Wychowany jest jednak na doktrynie, że kawaleria jest drogim rodzajem broni, który należy oszczędzać. W jego pojęciach o taktyce kawalerii nie wyczuwa się chęci do walki kawalerii, a tylko do manewrowania, przyczem dużo uwagi zwraca na to, że kawaleria musi odpoczy-wać. Za główną rolę kawalerii uważa rozpoznanie i nawiązanie styczności z nplem, względnie opóźnianie – walkę powinna robić piechota. Jeśli chodzi o rozpoznanie, pokutuje w jego pojęciach zasada pasów działania. Dziwi się bardzo, że nasza kawaleria jest używana do rozpoznania w nocy. Zob. AAN, SG, 617/12, Mjr dypl. S. A. R. Vasiliu – uwagi i spostrzeżenia ze stażu w Suwalskiej Bryg. Kaw. L. 483/tj. dowódcy Suwalskiej BK gen. bryg. inż. Zygmun-ta Podhorskiego do O. II SG, z 6 IV 1938.12 Gorący przyjaciel Polski, a nienawidzący Czechosłowaków i Rumunów. Zob. AAN, SG, 617/12, pismo L. 566/tj. 36 dowódcy 3 pułku lotniczego ppłk. obs. Edwarda Karasia do SRI DOK VII z 27 X 1936 z opinią o kpt. dypl. Coloman de Csukás, stażyście węgierskim. Zdradzał wielki antysemityzm, ubolewał stale nad ilością Żydów tak w Polsce, jak i w Rumunii. Początkowo fi loczech (...) dzięki dyskusjom na ten temat oraz zaznajomieniu się ze stano-wiskiem naszej prasy (...) zapatrywania jego gruntownie zmieniły się. Zob. Ibidem, 617/12, Sprawozdanie ze stażu mjr. armji rumuńskiej Gh. Filipescu dcy 27 pp ppłk. dypl. Franciszka Tomsa-Zapolskiego, [wiosna 1938].13 6) Jest wrażliwy na kobiety. 7) Na alkohol jest wytrzymały, nie alkoholik (...) Żona jego: 1) robi wrażenie spryt-nej żydówki, 2) posiada siostrę (zamężną) w Berlinie, 3) studiowała na Sorbonie. Zob. Ibidem, Sprawozdanie L. 176/tj.1.p.ułanów dowódcy 1 Pułku Ułanów Krechowieckich płk. dypl. Karola Bokalskiego o pobycie w pułku mjr. A. R. Vasiliu, [wiosna 1938 r.?]. Alkoholu nie używa, a w razie konieczności chętnie poprzestaje na małych ilościach, tłumacząc się chorobą nerek. Lubi muzykę – na płeć białą wrażliwy, jednak wobec niej nieuprzejmy i nie-grzeczny. Zob. Ibidem, Opinia zcy dowódcy 19 pp do dowódcy 19 pp im. Odsieczy Lwowa ppłk. dypl. Kazimierza Józefa Dziurzyńskiego, z 23 VIII 1936 o ppłk. dypl. Illie Ionescu.14 J. Nicot, P. Waksman, Inventaires des Archives de la Guerre, Série N: 1920–1949, t. 2, Vincennes 1981, s. 482 i n.

206

PRZYCZYNKI I LISTY

Za celowe uznałem podjęcie nowej próby opracowania listy zagranicznych ofi cerów--stażystów, którzy w latach 1935–1939 odwiedzili Polskę. Za punkt wyjścia posłuży-ły tu pominięte przez Stanisława Maksimca dokumenty z teczki CAW, DDO MSWojsk. I.300.22.139, a także inne materiały – w tym stosunkowo obfi ta „stażowa” korespondencja Oddziału II SG zgromadzona w zasobie Archiwum Akt Nowych (Sztab Główny 617/12 i 617/13). Pozwoliło to na weryfi kację oraz uściślenie wielu danych, choć polemiczny cha-rakter niniejszej wypowiedzi i związane z tym ograniczenie czasowe uniemożliwiły podję-cie odpowiedniej kwerendy, zmuszając autora do wykorzystania materiałów zebranych przy okazji badań nad innymi nieco zagadnieniami, po stosunkowo drobnym tylko ich uzupeł-nieniu. Autor ma świadomość, że przedstawiany obecnie materiał nie jest kompletny, nawet jeśli tematyka podjęta przez dr. Maksimca potraktowana w nim została wyraźnie obszerniej i dokładniej15.

Przedstawione zestawienie zawiera informacje o stażach i wizytach składanych w latach 1935–1939 przez ofi cerów armii obcych w jednostkach, szkołach czy wojskowych centrach szkolenia lub instytutach badawczych. Ograniczono się przy tym do wizyt mających na celu szkolenie lub wymianę doświadczeń o ściśle wojskowym charakterze, dlatego nie zosta-ły uwzględnione wizyty o charakterze ofi cjalnym (głów państw, szefów czy członków rzą-dów, szefów sztabów generalnych), uczestnictwo cudzoziemskich wojskowych w pogrzebie marsz. Józefa Piłsudskiego, misje obserwatorów manewrów czy udział w kursach języko-wych. Na liście nie znaleźli się także ci ofi cerowie i ich grupy, którzy odbywali spotkania o charakterze informacyjno-wywiadowczym czy wizyty o charakterze komercyjnym (zwie-dzanie zakładów przemysłu zbrojeniowego, pobyty misji odbiorczych sprzętu wojskowego), konkursy (hippiczne, lotnicze itp.) albo też brali udział w wizytach związanych z działalno-ścią organizacji paramilitarnych. W tych ostatnich przypadkach uczyniono jednak wyjątek, jeśli wspomniana aktywność łączyła się także ze stażem lub zwiedzaniem jednostki wojsko-wej, wojskowego instytutu badawczego, szkoły bądź centrum szkolenia.

Za podstawę podawanych informacji starano się przyjmować w miarę możności spra-wozdania składane po odbyciu stażu, dążąc do odzwierciedlenia faktycznego jego przebie-gu, nie zaś przygotowanego zawczasu (i nie zawsze następnie realizowanego w tej formie) programu. W wielu przypadkach okazało się to jednak niemożliwe, stąd też dane zawarte w zestawieniu bywają niekiedy niespójne bądź niepełne. Nie zawsze jest to winą auto-ra – nawet w przypadku zachowania obszernej dokumentacji danego stażu odnalezienie w niej niektórych informacji (np. imienia stażysty czy dat rozpoczęcia i zakończenia sta-żu) okazywało się niekiedy niemożliwe do przeprowadzenia, a dostępne informacje bywały sprzeczne16. Wydaje się więc oczywiste, że badania nad „stażową” problematyką powinny być kontynuowane. Autor przedstawionego tekstu jest głęboko przekonany, że ich plon wart będzie podjętego trudu. Warunkiem jednak otrzymania takiego wartościowego efektu jest wykorzystanie szerokiego materiału aktowego, a nie ograniczanie się do jednego fascykułu.

15 Uzupełnione informacje pozwalają także wykazać, że błędne są wyliczenia Stanisława Maksimca dotyczące liczby przedstawicieli armii obcych oraz procentowego ich udziału w stażach realizowanych w latach 1935–1939.16 Tak np. wspomniany parokroć w tekście ppłk dypl. Ilie Ionescu przebywać miał równocześnie w 19 pp (wedle sprawozdania tej jednostki staż zakończył i został pożegnany 15 IX 1936 r.) i 28 DP (z odpowiedniego sprawozda-nia wynika, że zameldował się w niej 9 IX 1936 r.).

207

PRZYCZYNKI I LISTY

Staże i zwiedzanie ofi cerów armii obcych w Polsce w latach 1935–1939Państwo Nazwisko Miejsce Czas trwania

1935 Bułgaria inż. Dinczew PZL

RWDInstytut Aerodynamiczny

II 1935

Czechosłowacja płk Franciszek Bilik 3 samodzielna BK 15 VII–17 IX1 ofi cer 6 batalion czołgów i sam. panc.

72 pp2,5 miesiąca

1 ofi cer CWCzołgów i Sam. Panc.27 pp (ewent. CWPiech.)

?

płk Zdenek Buzek, kpt. dypl. Hubert Rudowsky

Wystawa Koni w Lublinie, Państwowe Stada Ogierów,Stadnina koni

17–29 VII

Estonia por. Reimann CWKaw. (kurs instruktorski jazdy konnej)

17 I–16 XI

ppłk Jan Kurvitz 17 p.uł.CWKaw. (kurs ofi c. sztabowych)14 p.uł.

6 VII–20 IX23 IX–7 XI8–29 XI

mjr Rein Tomback komp. telegraf. 8 DP18 pal3 p. szwol.WSWoj.

18–23 VII25 VII–18 VIII21 VIII–14 IXrok 1934/1936

Ppłk Koicmetz Szkoła SanitarnaOkręgowy Szpital WojskowySanatorium Wojskowe w Otwocku

10–11 IX

Finlandia płk Martola, ppłk Vaala CWPiech.14 DP

11–19 VII

mjr Lorenz, kpt Appelroth PZLIBTLFK PWU i PZOCWOL DęblinInstytut Aerodynamiczny

16 XI18 XI19 XI20 XI21 XI

Francja kpt Teyssier CWŁączn.14 pal

18 VII–27 VII29 VII–15 IX

kpt. Lelaquet 12 DP 15 VIII–15 IXJaponia kpt. Tomakatsu Matsumura WSWoj. 1 VI 1934–1 V

1935kpt. Harada zwiedzanie 1 p. lotn. 14–15 IIIppłk Noda, ppłk Kitani, ppłk Shibayama, ppłk Akiyama

zwiedzanie CIWF 28 V

208

PRZYCZYNKI I LISTY

gen. S. Ito, ppłk J. Sakaguchi, mjr I. Imagawa, kpt. M. Arimori, ppłk T. Ogata, mjr R. Okumura, kpt. T. Tanigawa, mjr S. Enozawa, mjr. Y. Kimura, inż. K. Miura

zwiedzanie PZL, PZ Skody, Zakł. Mechaniczne E. Plage i T. Laśkiewicz, 1 p. lotn., CWOL

28–31 V

mjr. Kudo, mjr Tateishi, kpt. Adachi, kpt. Horoba

zwiedzanie CWKaw., 1 p. szwol. 7–8 VI

kpt. Shnita Sakurai, kpt. Eiichi Fukai

Biuro Szyfrów O. II SG 20 VIII 1934–1 VI 1935

kpt. Tanikawa Kazuo 6 p. lotn. 1–30 XIppłk H. Kan, ppłk R. Fujimura, ppłk T. Hara, mjr M Oyaizu, mjr M. Miyano

CWPiech. 31 X

? CWBPanc. 2 XIppłk Hattori, ppłk Morita, ppłk Hitomi, ppłk Yoshizumi, ppłk Nishioeda, ppłk Hirano, ppłk Tanida, ppłk Uehara, ppłk Miyamoto, ppłk Inoue, kpt. Tanikawa Kazuo

CWPiech. 17 XII

2 ofi cerów (10? – skład jw.) Szkoła Gazowa 18 XIIJugosławia ppłk dypl. Leopold Mirko

Burja (attaché w Warszawie)zwiedzanie 1 p. szwol., 1 p. lotn., szkół podchorążych piechoty i saperów, CWPiech., Instytutu Aerodynamicznego

27–28 III

Łotwa por. Rolands Romanis CIWF 15 IX 1934–16 VI 1935

kpt. Jan Kruminis CWPiech. (kurs dowódców kompanii)

1 II–18 VI

ppłk Rappa zwiedzanie Wojsk. Pracowni Weterynaryjnej, Szkoły Podofi cerów Zawodowych Służby Weterynaryjnej, 1 p. szwol.

19–21 VI

Norwegia kpt. Langslet CW Czołgów i Sam. Panc. 1 dyon poc. panc.Fabryka Czechowice

10–16 IX

Rumunia mjr Mikołaj Alexe 22 p.uł.

sztab 2 BK14 p.uł.

15 XII 1934–1 VIII 19352 VIII–16 IX17 IX–20 Xa

ppłk Mikołaj Gorsky 48 pp53 ppsztab 11 DP49 pp

15 II–19 III20 III–15 VIII16 VIII–16 IX16 IX–14 XII

mjr Michał Albu intendentura 22 II–6 IVpor. Alexandre Chiapella laboratoria psychotechniczne 9 VII

209

PRZYCZYNKI I LISTY

Stany Zjednoczone Ameryki

Ryszard Weightman Stacja Meteorologiczna 29 VIII

Szwecja kpt. Ericsson staż w marynarce wojennej 15–30 IXWielka Brytania

kpt. Stoddart Scott Szpital Okręgowy nr 5zwiedzanie CWSanitarnego, Szpitala Okręgowego nr 1 i sanatorium w Otwocku

1 dzień

por. C. I. Colingwoodpor. J. E. Nicholetts

1 p. lotn.PZLPZ SkodyCWOL Dęblin i Grudziądz

1–9 V

por. H. B. I. Smith studia językowe – Poznań15 p.uł.

27 IV–9 VII 10 VII–15 IX

kpt. Sanderson staż i zwiedzanie formacji lotn. 11 VI–21 VIWęgry kpt. dypl. Pogany Emeryk,

kpt. Veresmerty StefanCWŁączn. 6–25 VI (19–25

VI – ćwiczenia szkieletowe łączności w rej. Stanisławowa)

kpt. dypl. Eugen Sárkány de Illenczfalva

studia językowe6 pal5 dak

1 IX–1 X1–31 X1–30 XI

Włochy gen. Grazioli, kpt. Luziano del Balzo di Caprigliano

CIWFCWPiech.

10–14 IV

1936Bułgaria mjr pil. obs. Iwan S. Czeszankow,

por. pil. obs. Rusi W. Kołarow, por. pil. obs. Nikoła M. Widenow, por. pil. obs. Raczo St. Batanowski (Bałabanow?)

2 p. lotn. 20 VIII–5 IX

płk Mikołaj Grozdanow (attaché wojskowy)

CWPiech.lotnisko Okęcie, 1 p. lotn., CWOLCIWF

22 IX23 IX

24 IXpor. pil. Boris J. Popow, por. pil. Weło T. Bożikow

Lotn. Szkoła Strzelania i Bombardowaniaprogram jak grupa mjr. Wołkowa

30 IX–25 X

26–30 X

mjr obs. Wasił P. Wołkow, kpt. obs. Georgi J. Paszew, por. obs. Dimitr S. Mak(ch?)aczijew

4 p. lotn.zwiedzanie 1 p. lotn.CWLotn. DęblinPZL – Wytwórnia SilnikówPZL – Wytwórnia PłatowcówInstytut Aerodynamiczny

1–20 X21 X22 X–26 X27 X28 X29 X

210

PRZYCZYNKI I LISTY

Bułgaria kpt. pil. Stefan Iv(an?) Mondew lotnictwo 28 IX–1 XIBakałow zwiedzanie Wojskowej Stacji

Meteorologicznej22 X

Estonia kpt. Laks rajd broni pancernej 24 VI–5 VIImjr Rein Tomback 23 DP (koncentracja w rej.

Pszczyny)7–15 IX

Finlandia kpt. Kraemer kurs narciarski w Zakopanem 13 I–2 IIkpt. Appelroth 3 p. lotn.

Lotnicza Szkoła Strzelania i BombardowaniaCWOL.

16 VII–16 VIII17 VIII–7 IX

8–12 IXFrancja mjr Pillegand 14 DP

WSWoj.: podróż operacyjna „Zachód” (Bielsko-Biała–Pszczyna–Katowice)podróż operacyjna „Wschód” (rej. Krzemieńca)zwiedzanie CWPiech.

10–24 VII

3–8 VII

30 VII–5 VIII

14 VIIIkpt. Roger Pazat CWBrPanc., Obóz Cwiczeń

BiedruskoCWBrPanc.5 baon panc., 2 dyon poc. panc. 2 baon panc. komp. czołgów TK z 7 baonu panc. przy 1 DP Leg.jw. – na ćwiczeniach międzydywizyjnych nr 1poc. panc. z 2 dyonu na ćwiczeniach międzydywizyjnych nr 1

3–9 VIII

10–13 VIII14–21 VIII22–25 VIII26 VIII–5 IX

6 IX–11 IX

12 IX–14 IX

Grecja płk Th emelis PZL1 p. lotn.

18 III

Japonia mjr Nakahashi zwiedzanie – Szkoła Gazowa 8 Vmjr dypl. Keizo Mizuno CWPiech.

pułk manewrowy Szkoły Podchor. Piechoty58 pp

15–20VI22–25 VI

1 VII–29 VIIIgen. Sawada Shigeru (attaché wojskowy), mjr Nishimura Toshyo, kpt. Arao Okikatsu (pomocnik attaché wojskowego)

zwiedzanie CWPiech. 13–14 VII

211

PRZYCZYNKI I LISTY

mjr Kenshi Sumi 1 dyon poc. panc. st. kol. Kołki, pow. SarnyCWBrPanc.CWBrPanc., Obóz Ćwiczeń Biedrusko1 baon panc.5 baon panc.2 dyon poc. panc.2 baon panc.komp. czołgów 7 TP z CWBrPanc. przy 13 DP w Równemudział w ćwiczeniu międzydywizyjnym nr 1 z komp. czołgów TK z 4 baonu panc. przy 19 DP w Mołodecznie

20–25 VII

26–31 VII1–9 VIII

10–13 VIII14–18 VIII 19–21 VIII22–25 VIII26 VIII–2 IX

5–15 IX

ppłk Masayoshi Noguchi Wojskowy Instytut Geografi czny 2 IXpłk Inoue, mjr Kudo, mjr Yoshimatsu, ppłk Hoshino, ppłk Naka

CWPiech. 28–30 XI

Jugosławia ppłk Petar Vukĉević, kpt. Miodrag Lazić

Lotnicza Szkoła Strzelania i BombardowaniaCWTechn. Lotn.PZL – SilnikiPZL – PłatowceInst. Badań Lekarskich Lotnictwa i Instytut Aerodynamicznydyon szkolny 1 p. lotn.CWOL

21–24 X

25–27 X28 X29 X30 X

31 X–3 XI4–7 XI

Łotwa kpt. Blaus WSWoj. – udział w podróży operacyjnej „Zachód”

26 VI–9 VII

ppłk Bulmans 3 p. lotn.

CWOLCWTechn. Lotn.

15 VII–13 VIII (29 VII–3 VIII udział w koncentracji lotnictwa)14–20 VIII21–24 VIII

kpt. Valdemar Spalvins 1 dyon poc. panc.CWBrPanc.CWBrPanc., Obóz Ćwiczeń Biedrusko1 baon panc. 5 baon panc., 2 dyon poc. panc. 2 baon panc. komp. czołgów TK 3 baonu panc. przy 11 DP

19–25 VII26–31 VII1–9 VIII

10–13 VIII14–21 VIII22–25 VIII26–29 VIII

Norwegia płk T. Klingenberg PZL1 p. lotn Szk. Ofi c. Lotn.3 p. lotn. Centrum Badań Lotniczo-Lekarskich

28 V29 V–30 V2 VI3 VI4 VI

212

PRZYCZYNKI I LISTY

Rumunia ppłk dypl. Ilie Ionescu 19 ppsztab 28 DPWSWoj.

6 IV–15 IX9 IX–9 XI 9 I–15 II 1937

kpt. Tugui Aldea CWŁączn.2 baon. radiotelegraf.5 baon telegraf. Krakówkompania telegrafi czna 7 DP7 baon telegraf.WSWoj.szwadron łączności BK „Baranowicze”Biuro Badań Techn. Wojsk Łączn.Wytwórnia Kabli „PFK” w OżarowieFabryka Kondensatorów inż. Horkiewicza i fabr. PhilipsPZTiR i radiostacja lotnicza na Rakowcuurządzenia Urzędu Telekomunikacyjnegoradiostacja w Babicachradiostacja odbiorcza w Grodziskustudio Polskiego Radiastacja nadawcza Polskiego Radia w Raszyniecentrala automat. PASTCWŁączn.

2 III–18 IV20–30 IV 5 V–13 VI15–30 VI1–29 VII31 VII–12 VIII16 VIII–2 IX

5–13 X

14 X

15 X

16–17 X

19–20 X

21 X22 X

23 X24 X

26 X29 X–30 I 1937

por. Vintila Ionescu Wytwórnia Sprzętu Przeciwga-zowego w Radomiu (produkcja ubrań przeciwiperytowych)

23–31 X

Szwecja ppłk. dyp. Nils Stenbeck CWPiech. 11–20 Vpor. mar. O. W. Schaefer Główna Wojskowa Stacja

Meteorologiczna16–23 VI

por. Nils Fridrik baron von d’Essen

CWKaw. (kurs instruktorski jazdy konnej)

5 X 1936–1 VII 1937

Węgry kpt. dypl. Coloman de Csukás zwiedzanie fabryk lotniczych w Warszawiezwiedzanie Centrum Badań Lotniczo-Lekarskichzwiedzanie CWOL3 p. lotn.

1 p. lotn.

1–2 X

3 X

4–6 X7–13 X (8–10 X – zawody myśliwskie w Grudziądzu)14–21 X

Wielka Brytania

kpt. G. R. Way kurs narciarski w Zakopanem 25 I–25 IIpłk Wigglesworth 1 p. lotn.

PZL28 II–7 III

213

PRZYCZYNKI I LISTY

1937Estonia ppłk dypl. Johannes Soodla,

mjr dypl. Rein Tomback, por. Kalmus

Fabryka Kabli i Walcownia Miedzi – Ożarów, Zakład Akumulatorów w PiastowieFabryka Kondensatorów A. Harkiewicz (Warszawa), Polskie Zakłady Philips S.A.Państwowe Zakłady Tele- i Radiotechniczne, Urząd TelekomunikacjiCWŁączn.2 baon radiotelegraf.

26 IV

27 IV

28 IV

29–30 IV1 V

mjr Juhan Madise (przyjęty na II rocznik WSWoj.)

4 pal (w Obozie Ćwiczeń Biedrusko)21 p.uł.CWŁączn.CWBrPanc.WSWoj.

15–26 VIII

29 VIII–12 IX15–30 IX1–15 X1 XI 1937–15 X 1938

Finlandia ppłk baron R. Stackelberg, mjr Runar Tengström

CWBrPanc.1 baon panc.

9–15 II16–19 II

płk Tuompo, ppłk Raappana wizyta w KOP 10–16 XIFrancja mjr Boutaud de Lavilléon Sztab Suwalskiej BK

1 p.uł. (dublujący zca dowódcy pułku)

15–24 VIII25 VIII–15 IX

? Wielkopolska BK 15 VIII–15 IXkpt. Vigan-Braquet Sztab 4 DP 20 VII–20 VIII

Japonia płk. Otsu, mjr Sogawa, mjr Kusaba, mjr Adachi

CWŁączn. 15 I

płk Ischida Hochu, ppłk Ida Misao, płk Miyazaki Shuichi, płk Tan Takahashi, ppłk Hagi Saburo

CWPiech.organizacja Przysposobienia Wojskowego i pokaz hufca szkol-nego (z wyjątkiem ppłk. Saburo)

29 X30 X

ppłk Akisaburo Futami 1 p. lotn. 30 Xppłk Kenkichi Shinjo zakłady i instytucje służby

intendentury4 XI

Jugosławia płk. Zivkovic Zarko zwiedzanie lotnictwa 20–25 VIŁotwa płk Bergs WIG 7 III

szef orkiestry (kapelmistrz) Banders

orkiestra 36 pp 21–26 V

kpt. Fricis Telmanis 7 pac (w Obozie Ćwiczeń Biedrusko)Główna Wojskowa Stacja Meteorologiczna Państwowy Instytut Meteorologiczny w LegionowieWojskowy Posterunek Meteorologiczny w ToruniuObserwatorium Morskie Państwowego Instytutu Meteorologicznego w Gdyni

13–27 VII

28–30 VII

31 VII

2 VIII

3–5 VIII

214

PRZYCZYNKI I LISTY

por. Heinrich Valdemar Bruners (3-miesięczny staż wstępny przed kursem WSWoj.)

15 pal (w Obozie Ćwiczeń Biedrusko)14 p.uł.9 pp Leg.

29 VII–12 VIII

15–28 VIII30 VIII–30 IX

kpt. Adamowicz wizyty wstępneBiuro Badań Techn. Wojsk ŁącznościPZTiRGłówna Składnica ŁącznościCWŁączn.

27 VIII28 VIII

30 VIII31 VIII1–5 IX

kpt. Rudolf Jekobsons (Jakobsons?)

władze centralne służby intendenturySzefostwo Intendentury DOK ISkładnica Materiałów Intendenckich nr 1Składnica Mundurowa nr 1 i Grupa Odbiorcza Warszawa36 ppWyższa Szkoła Intendentury

2–6 IX

7–8 IX9–13 IX

14–16 IX

17–30 IX1 X 1937–1 X 1939b

urz. intendent. inż. Puk Eiżens zakłady i instytucje intendenturyzakłady i instytucje taborowe

12 X–4 XI

5–20 XIRumunia mjr Atanasiu studia psychotechniczne 26 I

mjr Gheorghe Filipescu 27 pp oraz 3 miesiące w sztabie 7 DP (23 VIII–4 X i następnie 28 II–12 III 1938)

15 IV 37–27 III 1938

mjr dypl. A. R. Vasiliu 1 p.uł. oraz 3 miesiące w sztabie Suwalskiej BK

15 IV 1937–25 III 1938

mjr dypl. M. I. Chirchiu 3 pac oraz 3 miesiące w sztabie 1 DP (22 VIII–2 XII)WSWoj. – kurs ofi cerów sztabowych łączności

13 IV 1937–22 I 193821 I–25 III 1938

mjr Cristea Stanescu CWŁączn. – kurs ofi cerów łączności poszczególnych rodzajów wojskaCWPiech. – kurs unifi kacyjny doskonalenia dla kapitanówCWBrPanc.

1 dyon poc. panc.6 baon panc.

15 IV–11 VIIIc

12 VIII–20 XI

21 XI 1937–31 I 19381–18 II 193820 II–25 III 1938

mjr Aurel Rapeanu CWPiech. – kurs dowódców pułków5 palCWŁączn. – kurs łączności ofi cerów poszczególnych rodzajów wojsk11 palCWArt.

21 IV–20 VII

21 VII–25 IX 21 IX 1937–26 II 1938

1–31 III 19381–30 IV 1938

215

PRZYCZYNKI I LISTY

kadm. Buchholtzer, mjr Danescu

zwiedzanie WIG wrzesień

Stany Zjednoczone Ameryki

mjr John S. Winslow (attaché wojskowy)

1 p. lotn.PZL

4 VI

mjr Guenther CWKaw. 1 VIISzwecja ppłk Walman Biuro Badań Techn. Wojsk

Łączności, Państwowy Instytut Telekomunikacji, Państwowe Zakł. Tele- i RadiotechniczneUrząd Telekomunikacyjny, Nadawcza Radiostacja Transatlantycka Babicestudio i radiostacja nadawcza Polskiego RadiaCWŁączn., 2 baon pułku radiotelegraf.CWPiech.7 baon telegrafi cznykompania telegrafi czna 14 DPszwadron łączności Pomorskiej BK

7 V

8 V

9 V

10–11 V

12 V13–15 V18 V19 V

por. Nils Albert Stahre CWBrPanc.1 dyon poc. panc.komp. czołgów 3 baonu panc. (w Obozie Ćwiczeń Biedrusko)1 baon panc.CWBrPanc. (w Obozie Ćwiczeń Biedrusko)

20 V 21–26 V27 V–2 VI

3–9 VI10–19 VI

kpt. Alfred Anton Vogel 10 p.uł. . 30 VIII–4 XIpłk Hjalmar Frederik Falk 22 DPG 30 VIII–9 IXkpt. Bergstroem 2 p. lotn.

CWLotn. nr 1CWLotn. nr 2

15–29 XI30 XI2–4 XII 1937

Turcja mjr Cavadali zwiedzanie wojska 31 VIII–7 IXmjr G. Sahin CW i Badań Weterynaryjnych

1 p. szwol.CW i Badań Weterynaryjnych (operacja pokazowa)

2 IX3 IX6 IX

Wielka Brytania

por. D. Bh. Lennox-Boydd 40 pp57 pp

1–21 VII22 VII–10 VIII

Węgry ppłk Tibor de Petkó-Szandtner zwiedzanie stadnin 29 Igen. A. Medvey WIG 25 XI–1 XII

1938Bułgaria mjr. obs. Kliment

D. Karadimczew, kpt. obs. Iwan T. Tinczowski, kpt. obs. Totko P. Kolew, kpt. obs. Konstantin D. Draguiski, kpt. obs. Georgui A. Traicow

4 p. lotn.1 dyon 5 p. lotn. (szkoła ognia w Toruniu) 4 p. lotn.

3 VIII–23 XI26 VIII–12 IX

13 IX–31 X

216

PRZYCZYNKI I LISTY

tech. Enu Koukow, tech. Slavi Slawow (specjaliści uzbrojenia)

4 p. lotn.1 dyon 5 p. lotn. (szkoła ognia w Toruniu) 4 p. lotn.

3–25 VIII26 VIII–12 IX

13 IX–31 Xppor. Georgui P. Kirowski, ppor. Stoian I. Goczew, ppor. Boris K. Teofi low, ppor. Boian K. Siwrew

4 p. lotn.I dyon 5 p. lotn. (szkoła ognia w Toruniu) 4 p. lotn.

3 VIII–23 XI26 VIII–12 IX

13 IX–1 XII por. Dymitr Iwanow Makazcziew, ppor. Luben Zahariew Kondakow, ppor. Nikoła Sawow Walczew, ppor. Wiktor Jewsbatiew Pawłow

Szkoła PilotażuCWLotn. (szkolenie w pilotażu bez widoczności)

10 VIII–13 XI16 XI–15 XII

Estonia por. Kevend CWPiech. (Wojskowa Stacja Psów Meldunkowych)

3–7 III

mjr Juhan Madise WSWoj. – kurs 1936/1938 (II rocznik)

1 I–30 IX

Finlandia mjr A. Valle zwiedzanie izby chorych w 1 p. szwol., izby chorych w 1 p. lotn., Kierownictwo Zaop. Sanit.zwiedzanie Instytutu Chirurgii Urazowej, budynku Szpitala Głównego Instytutu Badań Lek. Lotn., Sanatorium Wojsk. w Otwockuzwiedzanie 4 Szpitala Okręgowego

12 IV

13 IV

14 IV

por. Laure Ukka Laine 1 dyon poc. panc. w Legionowie 17–30 XFrancja kpt. Malaguti Michał 3 baon panc., Obóz Ćwiczeń

Leśna15 VII–10 VIII

mjr Serre (?) CWSap. (koncentracja saperów, rejon Modlin–Serock)

10–31 VIII

kpt. de Winter 4 p.uł.14 pal58 pp3 palWSWoj.

11–20 VIII22–31 VIII1–11 IX14 IX–?1938/1940

Jugosławia kpt. Sotir T. Stanković 1 baon balonowyWytw. Balonów i Spadochronów

20 V–5 VI7–10 VI

? 3 pspodhal. 4–31 VIIIŁotwa por. Heinrich Waldemar

BrunersWSWoj. – kurs 1937/1939 1 I–31 XII

kpt. Rudolf Jacobsons WSInt. 1 I–31 XIIgen. Dannebergs (inspektor artylerii) + 1 ofi cer

szkoła ognia artylerii (w Obozie Ćwiczeń Czerwony Bór)szkoła ognia art. plotn. (w Obozie Ćwiczeń Brześć n. Bugiem)

5–9 VII

11–16 VII

217

PRZYCZYNKI I LISTY

Łotwa kpt. Karol Konstants CWSap. – koncentracja saperów w Modlinie27 DP – 3 baon sap.

13–31 VIII

1–9 IXNiemcy gen. Liebmann,

ppłk. dypl. Scholler, ppłk. Noeldecker, mjr Friede, rtm. von Pannwitz

CWPiech.SPPiech.CWKaw.CWBrPanc.

18 I19 I20 I21 I

Rumunia mjr Gheorghe Filipescu zob. 1937mjr dypl. A. R. Vasiliu jw.mjr M. J. Chirchiu jw.mjr Cristea Stanescu jw.mjr Aurel Rapeanu jw.mjr dypl. Octav Catana 48 pp

CWPiech. – kurs techniczno--strzeleckiWSWoj. – ćwiczenia szkieletowe48 ppSztab 11 DP

Sztab 14 DP

1 IV–1 VII4 VII–3 VIII

9–13 VIII15 VIII–3 IX4 IX 1938–9 I 193910 I 1939–31 III 1939

mjr dypl. Stefanescu 5 palWSWoj. – ćwiczenia szkieletowe5 palSztab 5 DPCWArt. – kurs taktyczny dowódców dywizjonówSztab 5 DP

1 IV–5 VII8–12 VII14 VII–3 IX4 IX–13 IX19 IX – 5 XI

8 XI 1938–31 III 1939

kpt. dypl. Josif Mondoc 1 baon sap.WSWoj. – ćwicz. szkieletowe1 baon sap.CWSap. – kurs techniczno-saperski1 baon sap. – koncentracja saperówSztab 12 DPoddziały sap.WSWoj.

1 IV–1 VI4–8 VI10–22 VI24 VI–3 VIII

5–31 VIII

1–24 IX25 IX–2 XI3 XII [XI?] 1938–31 III 1939

mjr dypl. Joan Grosu CWArt. – kurs dla ofi cerów sztabów artyl.1 pamot.1 pamot. (szkoła ognia, koncentracja, ćwiczenia międzydywizyjne)Sztab 12 DP

1 IV–25 VI

28 VI–15 VII16 VII–24 IX

25 IX 1938–31 III 1939

218

PRZYCZYNKI I LISTY

mjr dypl. Atanase Liscu 1 baon panc.CWPiech. – kurs techniczno--strzelecki dla kapitanówCWBrPanc. – kurs dosk. dla ofi c. br. panc.2 baon strzelców

1 IV–1 VII4 VII–3 VIII

4 VIII 1938–15 I 193917 I 1939–31 III 1939

kpt. pil. Dumitru Sandulescu Szkoła Podofi cerów Lotnictwa dla Małoletnich w BydgoszczySzkoła Pilotów w Grudziądzu (kurs pilotażu myśliwskiego)CW Lotn. nr 1Szkoła Podchorążych Rezerwy LotnictwaSzkoła Podchor. Lotnictwa – Grupa Techniczna 1 p. lotn.

2–15 V

16–30 V

1–21 VI22 VI–15 VII

16 VII–1 VIII

2 VIII–30 XStany Zjednoczone

ppłk Maxvell zwiedzanie CWLotn. nr 1 15 VIII

Szwecja por. Guy de Montgomery (zca attaché wojskowego)

CWPiech. 7 dni w marcu

płk Kellgren 14 DP 1–21 VI 1938mjr Daevel CWPiech. (2 dni), CWBrPanc.

(1 dzień)4–9 IV

Węgry kpt. Beke de Alsó-Csernón Miklos

4 pp Leg. 4 VIII–12 IXe

rtm. Egon baron Schmertzing 14 p.uł.7 p.uł.

14–30 VIII29 VIII [? ]–12 IX

Wielka Brytania

kpt. T. A. H. Coltman 18 pal40 pp1 dak1 pan

4–10 V11–16 V17–18 V24 V

1939f

Bułgaria 2 ofi c. 1 p. lotn. 4–30 IX15 ofi c. Szk. Podchor. Rezerwy Lotn.

SPLotn.1 VII–31 X1 XI 1939–31 III 1940

Estonia mjr Juhan Madise WSWoj.31 ppWSWoj.

1 I–2 IV3 IV–10 VII11 VII–?

Francja ppłk. Arbitre (attaché lotniczy), ppłk. de Vitrolles i 3 kapitanów (francuska komisja lotnicza)

1 p. lotn.CWLotn.

11 II14 II

Francja kpt. de Winter (WSWoj.) WSWoj.1 p. lotn.Wileńska BK22 DPG

1 I–5 VII6–22 VII24 VII–2 IX4 IX–?

219

PRZYCZYNKI I LISTY

gen. Félix Musse (attaché wojskowy)

1 paplot. 1 dzień w styczniu

kpt. ? 5 psp 16 VIII–15 IXkpt. ? 5 psp 1 II–2 III 1940kpt. ? 1 pan 16 VIII–15 IXkpt. Schott 9 pp leg.

8 pal15 IX–7 X9 –31 X

Japonia mjr Tosiharu Fuzi (zca attaché wojskowegog)

CWLotn.1 p. lotn.

31 I1 II

Jugosławia płk Iwan Markulj 6 psp w 22 DPG (Sambor; Jawor)

3–27 II

płk dypl. Milan Kaludjerčić (attaché wojskowy)

72 pp1 p. lotn.CWPiech.3 baon panc.

15 XI

Litwa płk Aloisas Valušis (attaché wojskowy)

SPArtyl.SPSaperówSPLotn. – grupa liniowaSPBPanc.SPŁączn.

4 I 1939

1 ofi cer 57 pp 3–12 VIImjr Antoni Andriunas 15 p.uł. 3–12 VII1 ofi cer 8 pac 3–12 VII

Łotwa płk Heinrich Bruners WSWoj.36 ppWSWoj.

1 I–2 IV3 IV–10 VII11 VII–?

kpt. Oskar Kalve CWPiech. – kurs dow. komp.:3-mies. kurs kwalifi kacyjnykurs taktycznykurs unifi kacyjny dla kapitanów

od 6 III10 VI10 VII–10 IX

Niemcy płk Alfred Gerstenberg (attaché lotniczy)

SPLotn. – grupa liniowa 1 p. lotn.

?

Rumunia mjr Traian Teodoresu kurs unifi kacyjny dla ofi c. sztabowych w CWPiech.kurs strzelecko-metodycznydla ofi cerów sztabowych w CWPiech.40 pp

1 IV–10 VI

12–30 VI

12 VII–31 XIIkpt. Jangeorzan 2 psp

kurs strzelecko-metodyczny dla kapitanów w CWPiech.2 psp

4 V–11 VI12–30 VI

12 VII–31 XIImjr Teodor Paulian 15 p.uł.

kurs doskonalenia dla kapitanów broni panc. w CWBrPanc.15 p.uł.

1 I–6 X9 X–9 XII

7 XII–31 XII

220

PRZYCZYNKI I LISTY

mjr Gheorghe Covivan (Corivan?)

1 pankurs doskonalenia wyższych dowódców artylerii w CWArt.1 pan

1 IV–21 IV 193924 IV–10 VI

14 VI–31 XIIkpt. Nicolae Bondarescu 6 baon panc.

CWBrPanc., Obóz Ćwiczeń Leśna6 baon panc.kurs doskonalenia dla kapitanów łączności w CWŁączn.?

4 V–22 VI25 VI–13 VIII

15 VIII–5 X9 X–10 XII

13–31 XII mjr Nicolae Slanescu 12 pp

kurs unifi kacyjny dla kapitanów i dowódców baonów12 pp

24 IV–30 VI1 VII–19 X

21 X–31 XIImjr Octav Calana 11 DP

14 DP1 I–9 I10 I–23 III

mjr Stefanescu 5 DP 1 I–31 IIIkpt. Josif Mondoc WSWoj. 1 I–31 IIIkpt. Ioan Grosu 12 DP 1 I–31 IIImjr Atanase Liscu kurs dosk. dla ofi c. br. panc. w

CWBrPanc.2 baon strzelców

1 I–15 I

17 I–31 IIISzwecja por. H. Svakua kurs narciarski WKS Zakopane 27 II–11 III

kpt. Lindskog CWPiech. 9–29 Xkpt. Hamansson CWPiech.

CWKaw.CW i Badań Wet.Zapas Młodych Koni

?

Węgry 14 ofi cerów 1 dakCWPiech.

15 V17 V

Wielka Brytania

ppłk Edward Roland Sword (attaché wojskowy)

15 pp7 p.uł.8 palh

11 VIII

kpt. A. H. Head 1 p.uł. 16–29 VIII

a 26 X 1935 r. stażysta zmarł w szpitalu we Lwowie.b Faktycznie staż został zakończony promocją 19 VIII 1939 r.c Faktycznie: 10 V–18 VIII 1937 r. Spowodowało to zapewne przesunięcie czasu kolejnych planowanych

etapów stażu, lecz nie udało się ustalić ich terminów.d Staż rekomendowany w lutym 1937 r. przez gen. Kazimierza Sosnkowskiego, który miesiąc wcześniej

zetknął się z por. Lennox-Boyd, przydzielonym mu w charakterze ofi cera ordynansowego na czas wizyty w Wielkiej Brytanii. Poznań (57 pp) został wybrany na miejsce stażu z przyczyn polityczno--propagandowych. Nie jest pewne, czy staż wyznaczony ostatecznie (po kilku przesunięciach terminu rozpoczęcia) na 1–20 VIII doszedł do skutku. 1 VIII 1937 r. pismem L. 4892/Wyszk.Tj. szefa DDO wz. ppłk. dypl. Sadowskiego został bowiem na mocy decyzji I wiceministra sprawa wojskowych odwołany ze względu na chorobę stażysty. Zob. AAN, SG, 617/13.

221

PRZYCZYNKI I LISTY

e W miejscu odbywania stażu ofi cer nie zameldował się przed 12 VIII 1938 r. Dotyczy także staży zaplanowanych, ale niezrealizowanych ze względu na wybuch wojny.

f Dotyczy także staży zaplanowanych, ale niezrealizowanych ze względu na wybuch wojny.g Funkcja wedle zapisu w zestawieniu „Staże ofi cerów obcych w Polsce w roku 1939”. Zob. CAW, DDO

MSWojsk., I.300.22.139. Na pochodzącej z roku 1939 liście akredytowanych w Polsce członków korpusu dyplomatycznego nie fi guruje ofi cer o takim nazwisku.

h Ppłk Sword odnotował w dzienniku pod tą datą jedynie wizytę w 7 pułku ułanów. Zob. E. R. Sword, Th e Diary and Despatches of a Military Attaché in Warsaw, 1938–1939, Londyn 2001, s. 51.

Źródło: Opracowanie własne na podstawie: CAW, O. II SG, I.303.4. 4361, Zestawienie L. 203/II Og. O. II SG „Cudzoziemcy w Polsce”, z 18 VI 1937 r.; DDO MSWojsk., I.300.22.139, Zestawienie „Staże (zwiedzania) ofi cerów armii obcych w Polsce w r. 35”, b.d., rkps i in. mat.; AAN, SG, 617/12, 617/13 (materiały dotyczące wizyt, zwiedzania i stażów ofi cerów państw obcych w Polsce z lat 1935–1939; dane rozproszone).

Wojciech Mazur

NA MARGINESIE ARTYKUŁU WALDEMARA STOPCZYŃSKIEGO TECZKA PEŁNA GRANATÓW1

Waldemar Stopczyński jest nauczycielem języka polskiego w Gdańskim Autonomicz-nym Gimnazjum, podsumował swoje badania nad, jak to określił, nowym spojrzeniem na wy-konanie wyroku Polskiego Państwa Podziemnego na generale SS Franzu Kutscherze przez Oddział do Zadań Specjalnych „Agat” Komendy Głównej Kierownictwa Dywersji (Kedywu) Armii Krajowej. W gruncie rzeczy, co podkreślił w tytule, chodzi mu o rolę, jaką w akcji ode-grał jeden z uczestników, Stanisław Huskowski „Ali”. Chwaląc zapał nauczyciela i jego wy-chowanków do poznawania historii, łącznie z próbą rekonstrukcji akcji, chcę jednak zwrócić uwagę, że działając ze szlachetnych pobudek, zniekształcili proporcje ówczesnych wydarzeń, zaprzeczając znanym i potwierdzonym faktom.

Teczkę z granatami otrzymał przed wyruszeniem na akcję „Ali”, bo broni nie dostarczyła mu łączniczka. Miał granatami zabezpieczać odwrót, niestety zamek teczki zaciął się i „Ali” wycofał się w kierunku oczekujących z rozgrzanymi silnikami samochodów na ul. Chopina. Dowódca akcji, Bronisław Pietraszewicz „Lot”, przyjaciel „Alego”, ciężko ranny w brzuch na początku akcji, widząc, że drugi wykonawca Zbigniew Poradzki „Kruszynka” (pseudonim mylący, był wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną) i trzeci wykonawca, Michał Issajewicz „Miś”, wykonali podstawowe zadanie, wyciągnęli martwego już generała z samochodu, dał rozkaz zwijania akcji i odskoku. Niestety, jego słabnącego już głosu w ferworze walki nie usły-szano i akcja trwała 90 sekund. Nie mniej jednak wszyscy jej uczestnicy, w tym dwóch ciężko rannych, dotarli do samochodów i cały zespół opuścił miejsce walki. Rozkaz został wykonany.

1 Zob. „Kombatant” 2009, nr 3.

222

PRZYCZYNKI I LISTY

Akcja została nagłośniona przez radiostacje alianckie, również moskiewską. Także Niemcy ocenili fachowe przygotowanie wykonawców, choć nikt nie podejrzewał, że nie byli to prze-szkoleni dywersanci, lecz w większości młodzież działająca w konspiracyjnym harcerstwie.

Rewelacją, jakoby zmieniającą cały przebieg (sic!) akcji na Kutscherę, był odnaleziony tzw. raport Alego, ogłoszony po raz pierwszy przez Henryka Piskunowicza, pracownika na-ukowego Wojskowego Instytutu Historycznego w „Wojskowym Przeglądzie Historycznym” (1993, nr 2), który to tekst odnaleźli w Internecie uczniowie z Gdańska i zapewne namówili p. Stopczyńskiego, że odtworzą rzeczywisty przebieg akcji. Teczka z granatami rzeczywiście nie otworzyła się, ale „Ali” miał 2 pistolety (kiedy i kto mu je wręczył?), a słabnący „Lot” powierzył mu dowodzenie (nie musiał, bo „Ali” został dużo wcześniej wyznaczony zastępcą „Lota”). Według odnalezionego raportu, rola „Alego” w zabezpieczeniu odwrotu była znaczą-ca. Przygotowana przez gdańszczan nowa wersja akcji na Kutscherę znalazła poparcie gdań-skiego Oddziału IPN, znalazły się fundusze na tak modną dzisiaj rekonstrukcję, w dodatku sfi lmowaną w lutym 2009 r. Zgromadzeni w Alejach Ujazdowskich liczni widzowie praw-dopodobnie nie zauważyli, że „Alemu” nie otworzyła się teczka, ale wszak miał jeszcze dwa pistolety (po dwa pistolety dostawali tylko kierowcy, którzy musieli błyskawicznie reagować w wypadku kontroli niemieckiej).

Artykuł natomiast przedstawia informacje, wyniki drobiazgowych poszukiwań p. Stop-czyńskiego mające na celu ocenę Stanisława Huskowskiego, jego walorów bojowych i odpo-wiedzi na pytanie, czy zasłużył na tak ostrą krytykę, jaka znalazła się w monografi i „Parasol” autorstwa Piotra Stachiewicza. Z pełną akceptacją dowódcy „Parasola”, ppłk. Adama Borysa, odtworzył on historię oddziału. Jest to dzieło nierówne, posiadające zalety i braki, ale wszak pierwsze dotyczące oddziałów Kedywu. Warto przypomnieć, że pierwsze wydanie ukazało się w gorącym listopadzie 1981 r. i do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy sprzedaż nie zostanie wstrzymana. Pamiętamy, jak przed magazynem wydawnictwa „PAX” na Wybrze-żu Kościuszkowskim, w dniu, kiedy z drukarni przywieziono transport książek, zebrała się spora gromadka „parasolarzy”, by w razie „kłopotów” na „lewo” otrzymać egzemplarz. Aby scharakteryzować sylwetki żołnierzy „Parasola”, Stachiewicz posłużył się cytatami z relacji, zbieranych osobiście i przez Komisję Historyczną, zamieszczał je też w przypisach w formie danych biografi cznych, a od czasu do czasu pozwalał sobie na osobiste, emocjonalne sądy. „Alego” nie znał, nie brał udziału w akcji, więc takie dywagacje nie były potrzebne. Adam Borys oceniał „Alego” pozytywnie, cieszył się też szacunkiem i sympatią swoich kolegów. To, że teczka się nie otworzyła, a „Ali” nie otrzymał Krzyża Walecznych”, a „tylko” srebrny Krzyż Zasługi z Mieczami, nie oznacza, że jego udział w przygotowaniu akcji nie był znaczący. Oce-ny w rodzaju „kto był bardziej bojowy, a kto mniej” nie zmieniają najważniejszego: akcja na Kutscherę, pomimo strat była sukcesem.

Dla historyków problemem jest odnaleziony po latach „Raport Alego”, który początkowo znalazł się w zbiorach Ministerstwa Spraw Wewnętrznych (dokumenty odbierane w czasie re-wizji i aresztowań), później został przekazany do Centralnego Archiwum Komitetu Centralne-go Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, a w latach dziewięćdziesiątych trafi ł do Archiwum Akt Nowych. Henryk Piskunowicz, publikując ten dokument, uznał go za rewelację, wręcz ra-dykalnie, jak określił, zmieniający pogląd na przebieg i przygotowanie akcji, czego jednak nie udowodnił. Można się z nim zgodzić, że prostuje krzywdzącą opinię niektórych historyków na temat „Alego” w czasie akcji. Nie mam wątpliwości, że miał na myśli Stachiewicza.

223

PRZYCZYNKI I LISTY

Ukazanie się tego „dziwnego” raportu, który znalazł się w kancelarii sztabu Kedywu miesiąc po wykonaniu akcji, bez wiedzy kpt. Adama Borysa, w dodatku nie adresowanego do nowego już dowódcy Kedywu, płk. Jana Mazurkiewicza „Radosława”, bez podpisu „Alego”, wzbudziło początkowo podejrzenie, że jest to „fałszywka” wykonana na zlecenie władz bezpieki, która miała rzucić cień na najsłynniejszą akcję podziemia, kogoś skrzywdzono, coś ukryto... Z kolei tekst Mariusza Olczaka, pracownika naukowego AAN, opublikowany w Internecie (Skarby Archiwum) obalił te przypuszczenia. Czytamy: Raport „Alego” zachował się na ośmiu stro-nach dokumentów, na których przedstawiono zarówno sam plan akcji, jak i jej wykonanie wraz z trzema szkicami. Cała pisemna część raportu zachowała się w kopii maszynopisowej. Ozna-czenia kancelaryjne znajdują się jedynie w dokumencie opisującym wykonanie akcji oraz na odwrotnej stronie szkiców. Raport, a właściwie opis akcji ze szkicami trafi ł do rąk szefa sztabu mjr. Wacława Piotra Janaszka „Bolka”, który zakwalifi kował go do przechowania w archiwum, w skrytce w Miłosnej, gdzie przechowywano dokumenty Które nie mogły być eksponowane, jak w warunkach pokoju, prawdopodobnie wzbudzały wątpliwości co do intencji autorów.

Prawdziwy raport przesłany alarmowo drogą służbową do ówczesnego dowódcy Kedy-wu, płk. Emila Fieldorfa ”Nila”, z podpisem „B” („Bryl”, jeden z ówczesnych pseudonimów Borysa), pisany odręcznie, był zwięzły, podawał straty w ludziach, samochodach i broni. Raport „Alego” na czterech kartkach maszynopisu nasuwa mi porównanie do maszynopisu Tadeusza Zawadzkiego „Zośki”, który po śmierci przyjaciela Jana Bytnara „Rudego”, odbitego z rąk gestapo w akcji pod Arsenałem, w ten sposób dał upust przeżyciom – pisanie jest formą terapii. Na podstawie tego maszynopisu Aleksander Kamiński napisał Kamienie na szaniec, które stały się wzorem do naśladowania dla młodzieży w czasie okupacji. Podobny stan psy-chiczny mógł spowodować u „Alego” powrót do wydarzeń, tym razem na papierze. Wszystkie relacje potwierdzają, że był wyjątkowo uczciwy i zdyscyplinowany. Z tego powodu nie mógł bez zgody (parafy) dowódcy oddziału wysłać opisu akcji dalej, czy mówiąc skrótowo „wyżej”. To czyn nie mieszczący się w zasadach dyscypliny wojskowej, a dodatkowo w moralnej oce-nie – to nielojalność wobec dowódcy, który miał do niego pełne zaufanie. Podobna sytuacja zaistniała po akcji na Stamma, w której wyniku poległo ośmiu jej uczestników. Za napisanie bez zgody dowódcy własnych opinii o przygotowaniach i przebiegu akcji w „donosie”, ale jed-nak podpisanym własnym pseudonimem, jeśli by to uznano za zdradę, groził sąd wojenny. W tamtej konkretnej sytuacji uznano okoliczności łagodzące. Opisał te wydarzenia dokładnie Piotr Stachiewicz.

Raport „Alego” stawia pod znakiem zapytania relacje napisane po wojnie przez żyjących uczestników akcji. W spotkaniach prywatnych żołnierzy dyskutowano o przyznanych po akcji odznaczeniach i pretensjach „Kruszynki” i „Misia”, że nie uhonorowano ich wówczas krzyża-mi Virtuti Militari. Sprawę „teczki Alego” wypunktował i nagłośnił Stachiewicz, przystępując w latach siedemdziesiątych do opracowania dziejów „Parasola”. Wypada jednak zaprzeczyć opinii p. Stopczyńskiego, który uznał, że akcja na Kutscherę Nie była najbardziej skompli-kowaną logistycznie, czy bardziej niebezpieczną, a przeszła do legendy w dużej mierze dzięki fi lmowi Jerzego Passendorfera Zamach. Otóż, trafi ł kulą w płot! W sercu dzielnicy niemiec-kiej, kilkadziesiąt metrów od siedziby gestapo, zatrzymać samochód dostojnika niemieckiego, wywlec go zabitego z samochodu i zakończyć akcję nie zostawiając rannych? Zdobyć trzy samochody, przygotować dla nich nowe dokumenty, uzupełnić i sprawdzić broń uczestników, wyczekiwać w zimie, z bronią pod płaszczem, gdy w każdej chwili może podejść patrol

224

PRZYCZYNKI I LISTY

niemiecki? A łączniczki, „Kama”, „Dewajtis” i „Hanka”, które zeszły z posterunków dopiero w chwili przejazdu samochodu, gdy zaczęła się już akcja?

Zamach, nakręcony w 1958 r. na fali popaździernikowej odwilży, tylko nawiązywał do ak-cji wykonanej 1 lutego 1944 r. w Alejach Ujazdowskich, zdjęcia kręcono w lecie, w innym zupełnie otoczeniu. Sam tytuł Zamach wzbudzał odruch protestu. Wszak do „Agatu” trafi ała młodzież harcerska, Kwatera Główna Szarych Szeregów protestowała przeciwko udziałowi młodzieży w skrytobójczych zamachach. Akcje, które wykonywał oddział, przeczyły temu – były to błyskawiczne potyczki, a ich wykonanie zależało od uzyskania kilkudziesięciose-kundowej przewagi ogniowej i pełnego zgrania zespołu. Na fi lmie zaciążyła przede wszystkim teza propagandowa – przeciwstawienie patriotycznej młodzieży wstecznictwu dowództwa. Nie pokazano ani dowódcy Kedywu płk. Emila Fieldorfa „Nila” (przez władze PRL skazane-go na karę śmierci za współpracę z okupantem niemieckim), ani nawet kpt. Adama Borysa. To łączniczka decydowała, kto weźmie udział w akcji... Nie pojawia się Aleksander Kunicki „Rayski”, kierownik komórki wywiadowczej „Agatu” (też dostał karę śmierci, ale ułaskawiono go). Bez jego wręcz genialnego „nosa” nie byłoby sukcesu z Kutscherą i innymi. To on dobierał łączniczki na wywiadowczynie i planował rozpoznanie. Jego postać, wówczas czterdziestolat-ka, nie przystawała w niczym do obiegowych pojęć o „asach wywiadu”: niepozorna sylwetka z nieodłączną siatką w ręku (łączniczki podejrzewały, że nosi w niej jedzenie dla swoich ulu-bionych królików). Akcja zaś, dramaturgia fi lmu trzyma w napięciu, a grę młodych aktorów podziwiamy do dzisiaj.

Cena, jaką zapłacił oddział za wykonanie wyroku, była wysoka: dwóch ciężko rannych, po dramatycznych wysiłkach umieszczenia ich w kolejnych szpitalach, zmarło. Samochód, którym rannych dowieziono do szpitala na prawym brzegu Wisły, w drodze powrotnej, na moście, zatrzymały patrole niemieckie. „Sokół” i „Juno”, ostrzeliwując się, wskoczyli w nurty Wisły. Oddział stracił zatem czterech wspaniałych żołnierzy. W jednej z ostatnich publicznych egzekucji w Alejach Ujazdowskich, w odwecie rozstrzelano stu zakładników, na miasto nało-żono wysoką kontrybucję. Trudno po tylu latach pokoleniom, które szczęśliwie nie zaznały okropności wojny i okupacji, wyobrazić sobie, co przeżywali młodzi ludzie, dla których naj-większym wyróżnieniem był udział w akcji!

W lipcu 1944 r. dowódca „Parasola”, kpt. Adam Borys, wyznaczył „Alego” do udziału w ostatniej, niestety nieudanej, akcji oddziału w Krakowie. Mieli wykonać wyrok na generale SS i Policji Wilhelmie Koppe, sekretarzu do spraw bezpieczeństwa w „rządzie” Generalne-go Gubernatorstwa. „Ali” poległ w czasie odskoku, pod Udorzem. Co roku żyjący żołnierze „Parasola” spotykają się tam z przedstawicielami miejscowej ludności, z młodzieżą szkolną, by przypomnieć o ofi arnej pomocy, jakiej wtedy doznali, i za którą niejeden z „miejscowych” przypłacił życiem. Po tylu latach sprawa nieotwartej teczki nie wydaje się ważna, podobnie jak oceny kto był bardziej czy mniej „bojowy”. Nie brałam udziału w żadnej akcji „Parasola”, ale współpracowałam przy opracowaniu kroniki batalionu „Parasol”. Mamy jeszcze świadków bezpośrednich tamtych wydarzeń – „Kamę” i „Dewajtis”, warto zatem, aby młodzież z Gdań-ska zapytała je, jaką mają wiedzę na temat „teczki „Alego”.

Maria Wiśniewska

225

PRZYCZYNKI I LISTY

PÓŁNOCNA GRUPA WOJSK RADZIECKICH W POLSCE

W maju 1945 r. zakończyła się II wojna światowa w Europie. Ostatnim jej akordem było zdobycie Berlina, Pragi, likwidacja kurlandzkiego zgrupowania Niemców i połączenie wojsk sprzymierzonych nad Łabą. Na polu walki na Dalekim Wschodzie pozostała jeszcze Japonia, której los dopełnił się we wrześniu 1945 r. Wtedy też świat dowiedział się o bombie atomowej zrzuconej na Hiroszimę i Nagasaki.

W okresie redukcji sił zbrojnych związanym z przechodzeniem na stopę pokojową prze-prowadzono jednocześnie dyslokację z zagranicy na teren ZSRR jednostek bojowych, które znalazły się tam w końcowej fazie wojny. We wrześniu 1945 r. wojska radzieckie opuściły Norwegię, w listopadzie – Czechosłowację, w kwietniu 1946 – duńską wyspę Bornholm, w maju – północno-wschodnie Chiny i północny Iran, a w roku 1948 – północną Koreę. Częściowo zmniejszyła się również liczba wojsk stacjonujących we wschodniej części Nie-miec, w Bułgarii, Rumunii, na Węgrzech i Austrii, gdzie pełniły funkcję wojsk okupacyj-nych. Ponadto wojska radzieckie znajdowały się jeszcze w Polsce, w rejonie Pokkala-Udd (Finlandia), Port Artur (Chiny) i w Mongolii.

W połowie 1945 r. z jednostek stacjonujących poza granicami ZSRR utworzono cztery związki operacyjne, które otrzymały nazwę grup wojsk. Na Węgrzech, w Rumunii i czę-ściowo w Bułgarii znajdowała się Południowa Grupa Wojsk Radzieckich (były III Front Ukraiński). W okupowanej części Austrii – Centralna Grupa Wojsk Radzieckich (były I Front Ukraiński) oraz w okupowanych wschodnich Niemczech – Zachodnia Grupa Wojsk (były I Front Białoruski).

Na innych zasadach działała Północna Grupa Wojsk Radzieckich w Polsce. Jej pobyt na terytorium Polski jeszcze do niedawna stanowił białą plamę w naszej historiografi i. Do dziś zresztą ten fragment dziejów powojennych nie doczekał się pełnego opracowania. Aczkol-wiek ukazały się już liczne prace wiążące się w mniejszym lub większym stopniu z omawia-nym problemem. Spośród autorów należy chociażby wymienić H. Dominiczaka, M. Golona, S. Jankowskiego, K. Kersten, Z. Kowalskiego, A. Magierską, Z. Misztala, A. Ogrodowczyka, B. Potyrałę1.

Północna Grupa Wojsk Radzieckich (były II Front Białoruski) została utworzona 29 maja 1945 r. Podstawę prawną jej powołania stanowił układ „O przyjaźni i współpracy Pol-ski i ZSRR” z 21 kwietnia 1945 r. W jej skład weszły: 43, 65, 52 armie i 4 Armia Lotnicza, a także przejściowo armie 18 i 60 oraz 1 Armia Gwardii znajdujące się dotąd w składzie IV Frontu Ukraińskiego.

Wyznaczono jednocześnie miejsca dyslokacji związkom Grupy: 43 Armia w rejonie Gdańska – Swunebunde (zmieniła 19 Armię), 65 Armia – w rejonie Łodzi, Poznania i Wro-cławia, a 52 Armia – Kielc, Częstochowy i Krakowa2.

We wrześniu 1946 r. rozformowano 43 Armię. Na przełomie 1945 i 1946 r. 65 Armia została przemianowana na 7 Samodzielną Armię Zmechanizowaną i przemieszczona

1 M. L. Krogulski, Okupacja w imię sojuszu. Armia Radziecka w Polsce (1944–1956), Warszawa 2000, s. 8.2 Centralne Archiwum Ministerstwa Obrony Narodowej Federacji Rosyjskiej (dalej – CAMO RF), fond (dalej – f.) 3, opis (dalej – op.) 11556, list (dalej – l.) 153–155.

226

PRZYCZYNKI I LISTY

do Białoruskiego Okręgu Wojskowego, 52 Armia zaś została przekształcona w 8 Samodziel-ną Armię Zmechanizowaną i przegrupowana do Rumunii. W miarę upływu czasu jednost-ki Grupy rozmieszczono w 59 miejscowościach. Większość sił lądowych znajdowała się w dwóch zgrupowaniach. W Świętoszowie (województwo jeleniogórskie) była dywizja pancerna, a w Bornem-Sulimowie (województwo koszalińskie) stacjonowała dywizja zme-chanizowana i brygada rakiet operacyjno-taktycznych. Lotnictwo 4 Armii Lotniczej (w la-tach 1949–1968 nosiła nazwę 37 Armia Lotnicza Naczelnego Dowództwa) rozlokowano na 8 lotniskach usytuowanych wzdłuż zachodniej granicy państwa polskiego. Sztab Grupy początkowo znajdował się w Łodzi, potem w Bydgoszczy, a następnie w Legnicy.

Północna Grupa Wojsk Armii Radzieckiej oprócz roli strażnika interesów radzieckich w Polsce spełniała również zadania wynikające z obowiązującej doktryny wojennej. W razie wojny zaczepnej miała rozwijać natarcie po przełamaniu frontu przeciwnika na Łabie przez Grupę stacjonującą w Niemczech (armie zmechanizowane). Z kolei w razie przełamania obrony radzieckiej na Łabie – co uznawano za mało prawdopodobne – miała przejść do przeciwnatarcia w celu odrzucenia przeciwnika i stworzenia warunków do dalszych działań związkom operacyjnym nadchodzącym z przygranicznych okręgów wojskowych (Nadbał-tyckiego i Białoruskiego).

Istotne jest pytanie, czy w ramach dyslokacji Grupy znajdowała się broń jądrowa. Zdzi-sław Ostrowski zauważył: W trakcie wycofywania jednostek armii radzieckiej w roku 1991 wyszło na jaw, że były trzy miejsca, w których z całą pewnością przechowywano rakiety z ładunkami jądrowymi. Przejęte zostały bowiem wbudowane w ziemię silosy przeznaczone dla rakiet z głowicami jądrowymi. Odkryto je w Dobrowie i Busznie (województwo kosza-lińskie) oraz w Trzemesznie Lubuskim3. W opracowaniu Sztab Generalny Wojska Polskiego 1918–2003 podano, że w lipcu 1965 r. ZSRR bez powiadomienia władz polskich wprowadził do Północnej Grupy Wojsk Armii Radzieckiej kołowe wyrzutnie rakiet z głowicami atomo-wymi4.

Organizowana współpraca władz polskich z dowództwem Grupy napotykała wiele prze-szkód. Do końca 1946 r. przy Sztabie Grupy działał przedstawiciel ministra przemysłu zaj-mujący się sprawami związanymi z przejmowaniem zakładów przemysłowych od Armii Radzieckiej. Nie istniały jednak żadne przepisy regulujące zachowanie się wojskowych ra-dzieckich wobec administracji polskiej. W październiku 1946 r. rząd polski podpisał umowę z dowództwem Północnej Grupy, w której przewidywano wprowadzenie określonego ładu. Na jej podstawie utworzono przedstawicielstwo Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów przy dowództwie Grupy. W wyniku zabiegów Delegatury Rosjanie przekazali administracji polskiej około 70% z blisko 500 zajmowanych przez nich obiektów przemysłowych. W roku 1947 dowództwo zwolniło 2440 budynków i przekazało stronie polskiej wiele obiektów ko-szarowych. Opróżniono również garnizony radzieckie w takich centrach przemysłowych, jak: Wałbrzych, Świebodzice i Bielawa5. W początkowym okresie działalność Delegatu-ry KERM miała charakter przede wszystkim rewindykacyjno-interwencyjny, później zaś

3 Z. Ostrowski, Pożegnanie z armią. Z gen...., rozm. M. Szczepański, Warszawa 1993, s. 18.4 Sztab Generalny (Główny) Wojska Polskiego 1918–2003, oprac. T. Panecki, F. Puchała, J. Szostak, Warszawa 2003, s. 501.5 M. L. Krogulski, Pilnując nieproszonych gości, „Polska Zbrojna” 1995, nr 9.

227

PRZYCZYNKI I LISTY

ograniczonej koordynacji. Poza wszelką kontrolą były nadal linie komunikacyjne na terenie Polski, na których odbywał się tranzyt między ZSRR a jego wojskami w Niemczech.

Organizatorem Północnej Grupy Wojsk w roku 1945 został 49-letni marszałek Związ-ku Radzieckiego Konstanty Rokossowski (1896–1968), dotychczasowy dowódca II Frontu Białoruskiego. W wojskowej historiografi i radzieckiej uważany był, po Gieorgiju Żukowie i Aleksandrze Wasilewskim, za najwybitniejszego stratega okresu II wojny światowej. Ma-rian Spychalski (marszałek Polski i minister obrony narodowej) w rozmowie z Wiesławem Białkowskim powiedział: Rokossowski to skomplikowana postać. Na pewno bardziej Rosja-nin niż Polak. Nawet, gdy nosił mundur polski, myślał po rosyjsku. Tak go nauczono. Musiał z Polski odejść, bo Polacy go nie zaakceptowali6.

Ówcześni generałowie radzieccy, niezależnie od swojej narodowości, stale podkreślali, że są przede wszystkim ofi cerami Związku Radzieckiego. Być może tak też myślał Rokos-sowski, stawiając interesy imperium komunistycznego ponad rację narodową. Pytany o sto-sunek do wydarzeń z 17 września 1939 r., podobnie jak inni odpowiadał, zgodnie z wersją propagandową, jako misję wyzwoleńczą.

Gdy dowodził Grupą, przeprowadzono wiele ćwiczeń i gier dowódczo-sztabowych. W związku z pierwszym kryzysem berlińskim w związkach Grupy wprowadzono stan pod-wyższonej gotowości bojowej i przeprowadzono grę, w której analizowano przebieg opera-cji wschodniopomorskiej z uwzględnieniem forsowania Odry pod Szczecinem.

W listopadzie 1949 r. Rokossowski złożył dowództwo w Legnicy, został ministrem obro-ny narodowej Polski i awansował do stopnia marszałka Polski. Buławę otrzymał jako pią-ty z kolei generał po Józefi e Piłsudskim, Ferdinandzie Fochu, Edwardzie Rydzu-Śmigłym i Michale Roli-Żymierskim. O wydarzeniach poprzedzających nominację wspominał: Przywieziono mnie do willi Stalina, i gdy wysiadłem z samochodu, z werandy wyszedł Stalin i bardzo przyjaźnie się ze mną przywitał, i zarazem przeprosił za tak gwałtowne zaproszenie. (...) Powiedział, że B. Bierut prosił go, aby K. Rokossowski objął stanowisko ministra obrony w Polsce. Propozycja ta nie tylko mnie zdziwiła, ale zarazem zaskoczyła. Całe moje dotychcza-sowe życie związane było z Armią Radziecką i nie bardzo miałem ochotę teraz go zmieniać. Zrozumiałem jednak, że decyzja już zapadła i należało się tylko z nią zgodzić. Stalin mnie nie przymuszał, ale zdawałem sobie sprawę, że oczekiwał mojej zgody7.

Po jego odejściu na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych na czele Grupy sta-li: gen. płk Kuźma Pietrowicz Trubnikow (listopad 1949–sierpień 1950), gen. lejt. Aleksiej Iwanowicz Radzijewski (wrzesień 1950–lipiec 1952) i gen. lejt. Michaił Pietrowicz Konstan-tinow (lipiec 1952–czerwiec 1955). Byli to, oprócz Trubnikowa (1888–1974), generałowie jednostek szybkich: Konstantinow – kawalerzysta, a Radzijewski – czołgista.

Gen. Radzijewski do Legnicy został przeniesiony ze stanowiska dowódcy 2 Armii Zme-chanizowanej (była 2 Armia Pancerna Gwardii), która stacjonowała w Niemczech. Pobyt w Legnicy był dla niego trudnym czasem. W związku z toczącą się wojną w Korei w Grupie zaczęto wprowadzać etaty dowódców korpusów. Z zadaniami tymi nie zawsze umiał sobie poradzić. Po odejściu z Legnicy dowodził Turkiestańskim i Odeskim okręgami wojskowy-mi, był szefem Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych Armii Radzieckiej i komendantem

6 W. Białkowski, Rokossowski. Na ile Polak, Warszawa 1994, s. 15.7 W. A. Kardaszow, Rokossowskij, Moskwa 1980, s. 151.

228

PRZYCZYNKI I LISTY

Akademii Wojskowej im. Frunzego. Posiadał tytuł profesora i awansował do stopnia gene-rała armii.

Gen. Konstantinow do Legnicy trafi ł ze stanowiska wykładowcy w Akademii Wojsko-wej im. Frunzego. Dowodził korpusem kawalerii, który w końcowej fazie wojny operował w Polsce. Za udział w wyzwalaniu Łodzi został uhonorowany tytułem Bohatera Związku Radzieckiego. W czasie wydarzeń czerwcowych 1953 r. w NRD w Grupie wprowadzono stan alarmowy. Organizacja działań z tym związanych wykazała dużo braków, za które Kon-stantinow obwiniał swojego szefa sztabu i spowodował z czasem jego usuniecie. Niepo-rozumienia z nowym szefem sztabu doprowadziły do tego, że ówczesny minister obrony ZRRR, Gieorgij Żukow, przeniósł Konstantinowa do Leningradzkiego Okręgu Wojskowego na stanowisko zastępcy dowódcy. Tam awansował do stopnia generała pułkownika, ale nie zrobił już większej kariery wojskowej. Był ostatnim generałem, który stojąc na czele Grupy, miał tytuł głównodowodzącego. Od roku 1955 r. wszyscy dowódcy grupy byli już tylko dowodzącymi.

Po dowódcach wywodzących się z wojsk szybkich, w czerwcu 1955 r. na czele Grupy stanął ofi cer ogólnowojskowy, 58-letni gen. płk. Kuźma Nikitowicz Galicki (1897–1973), od roku 1954 w dyspozycji ministra obrony ZSRR. W sierpniu 1955 r., już w Legnicy został awansowany do stopnia generała armii. W latach wojny dowodził m.in. 11 Armią Gwardii, która odznaczyła się w szturmie Królewca. Po wojnie dowodził Specjalnym Okręgiem Woj-skowym (w Kaliningradzie), Przykarpackim Okręgiem Wojskowym (1946–1951) i Ode-skim Okręgiem Wojskowym (1951–1954). Był zadziwiająco pewny siebie, ale panował nad sobą. Cechy te spowodowały, że w czasie wydarzeń październikowych w Polsce w 1956 r. do Moskwy wysyłał meldunki, w których realnie oceniał sytuację i doradzał zachowanie spokoju. Z oporem skierował jednostki Grupy w stronę Warszawy, zalecając ich dowódcom daleko posuniętą ostrożność.

Pod koniec lat czterdziestych i na początku pięćdziesiątych sytuacja międzynarodowa uległa dalszej komplikacji. Rozwijał się wyścig zbrojeń, powołano NATO, a w Korei toczyła się wojna (1950–1953). W maju 1955 r. utworzono Układ Warszawski i zorganizowano Na-czelne Dowództwo Zjednoczonych Sił Zbrojnych. W krajach-sygnatariuszach układu znaj-dowali się przedstawiciele tego dowództwa. Powołanie Naczelnego Dowództwa ZSZ Ukła-du Warszawskiego w roku 1955 skomplikowało sytuację dowódcy Grupy. Dotąd podlegał on ministrowi obrony ZSRR, a teraz pewne sugestie wobec sztabu Grupy wysuwał także do-wódca Układu, a był nim wtedy impulsywny i nie mniej pewny siebie marsz. Iwan Koniew. Między nim a Galickim dochodziło do częstych sporów kompetencyjnych. Gdy ministrem obrony był Żukow, brał stronę Galickiego. Nowy zaś minister obrony ZSRR, Rodion Mali-nowski, nie chcąc komplikować stosunków z Koniewem, w lutym 1958 r. usunął Galickie-go z Legnicy, powierzając mu dowództwo Zakaukaskiego Okręgu Wojskowego (dowództwo w Tbilisi przejął po Rokossowskim), ale już w roku 1961 przeniesiono go w stan spoczynku.

Następcą gen. płk. Kuźmy Nikitowicza Galickiego w lutym 1958 r. został 55-letni gen. płk Gieorgij Iwanowicz Chetagurow (1903–1975), Osetyńczyk, dotychczasowy do-wódca armii. Miał za sobą karierę szefa sztabu armii i dowódcy dywizji piechoty z cza-sów wojny. Chociaż był artylerzystą, służbę pełnił w jednostkach ogólnowojskowych. Nie miał wyższego wykształcenia wojskowego, w roku 1949 ukończył jedynie kurs w Akademii

229

PRZYCZYNKI I LISTY

Sztabu Generalnego. Był bardziej bezpośredni i mniej wyniosły od swojego poprzednika, ale nie reprezentował poziomu operacyjnego Galickiego. Choć wydawał się kapryśny, nie lękano się go tak, jak jego poprzednika. Na czele Grupy stał 5 lat, mógł więc po Rokossow-skim być uważany za weterana Grupy.

W 1961 r. miał miejsce drugi kryzys berliński. Grupa Wojsk Radzieckich w NRD i Pół-nocna Grupa zostały postawione w stan gotowości bojowej. Przygotowania do ewentual-nych działań bojowych wykazały duże braki zarówno w wyszkoleniu, jak i pracy sztabu. Poważne nieprzyjemności nie ominęły również Chetagurowa. W 1963 r. z Legnicy przenie-siono go na stanowisko dowódcy Nadbałtyckiego Okręgu Wojskowego i nawet mianowano na stopień generała armii.

W marcu 1963 r. na czele Grupy stanął dotychczasowy pierwszy zastępca Chetagurowa, 52-letni gen. lejt. Siergiej Stiepanowicz Mariachin (1911–1972), uczestnik wojny 1941–1945 w sztabach armii pancernych, absolwentem Akademii Sztabu Generalnego. Dowodził ar-mią zmechanizowaną w Białoruskim Okręgu Wojskowym. W Legnicy służył krótko i po otrzymaniu w kwietniu 1964 r. stopnia generała pułkownika w czerwcu objął dowództwo Białoruskiego Okręgu Wojskowego. Z czasem został mianowany na stopień generała armii i został szefem służby tyłów (kwatermistrzostwo) Ministerstwa Obrony ZSRR.

W lipcu 1964 r. obowiązki dowódcy Grupy powierzono dotychczasowemu szefowi jej sztabu, gen. lejt. Aleksandrowi Rudokowowi. Liczył na to, że zostanie zatwierdzony na tym stanowisku, ale spotkało go rozczarowanie. W październiku 1964 r. dowództwo Grupy ob-jął 54-letni gen. płk Gleb Władimirowicz Bakłanow (1910–1970), dowódca Syberyjskie-go Okręgu Wojskowego. Nowy teren operacyjny był mu dobrze znany, ponieważ w latach 1958–1960 był zastępcą G. Chetagurowa. Kulturalny i taktowny przełożony. W przeciwień-stwie do wielu swoich rówieśników na wysokich szczeblach dowódczych obce było mu po-niżanie godności podwładnych8.

Po przeniesieniu gen. płk. Bakłanowa w stan spoczynku, w czerwcu 1967 r. na czele Grupy stanął 54-letni gen. lejt. Iwan Nikołajewicz Szkadow (1913–1992), który poprzednio dowodził Grupą Wojsk Radzieckich na Kubie – bardzo złożona osobowość i barwna postać w gronie wysokich ofi cerów. Karierę rozpoczynał jako działacz młodzieżowy. W latach woj-ny dowodził brygadą pancerną. W roku 1959 jako generał major wojsk pancernych został złotym medalistą Akademii Sztabu Generalnego. W Legnicy awansował do stopnia genera-ła pułkownika. Wydarzenia w Czechosłowacji w 1968 r. przyspieszyły odwołanie Szkadowa z Legnicy. Interwencja wojskowa, w której uczestniczyła Północna Grupa Wojsk, ujawniła poważne braki w jej organizacji i dowodzeniu. Brak dostatecznej liczby map powodował, że wojska gubiły się w terenie. Winą za ten stan Szkadow próbował obciążyć szefa sztabu. Nie pomogło mu także powoływanie się na stosunki w najwyższych kręgach oligarchii par-tyjnej.

Na czele Grupy w 1968 r. stanął gen. lejt. Magomet Tankajewicz Tankajew (1919–1998), dotychczasowy I zastępca dowódcy Odeskiego Okręgu Wojskowego. W lutym 1969 r. otrzy-mał awans do stopnia generała pułkownika. Tankajew dbał o podwładnych, ale częste zmia-ny nastoju i zapalczywość górala kaukaskiego niwelowały tę cechę. Po stosunkowo długiej służbie w Legnicy został przeniesiony do Moskwy, gdzie objął szefostwo Głównego Zarządu

8 G. W. Bakłanow, Wietier wojennych let, Moskwa 1977, s. 273.

230

PRZYCZYNKI I LISTY

Szkół Wojskowych Ministerstwa Obrony ZSRR. Następnie był przedstawicielem Naczelnego Dowództwa ZSZ Układu Warszawskiego w NRD.

W połowie 1973 r. na stanowisko dowódcy Grupy powołano Ukraińca, 52-letniego gen. lejt. wojsk pancernych Iwana Aleksandrowicza Gierasimowa (1921), dotychczasowego I za-stępcę dowódcy Przykarpackiego Okręgu Wojskowego. Był uczestnikiem wojny 1941–1945, złotym medalistą Akademii Sztabu Generalnego. Dowodząc 1 Armią Pancerną Gwardii (Grupa Wojsk Radzieckich w NRD), brał udział w interwencji w Czechosłowacji w roku 1968. Bardzo zdecydowany, dbający o dyscyplinę i poziom wyszkolenia. Zwolennik teorii operacji zaczepnych, więcej czasu spędzał na poligonach niż w sztabie.

Na początku 1975 r. Gierasimow odszedł na stanowisko dowódcy Kijowskiego Okręgu Wojskowego, gdzie został mianowany generałem armii. Następnie był głównodowodzą-cym Południowo-Zachodniego Kierunku Operacyjnego. Wysoko ceniono go w niepodle-głej Ukrainie. Z okazji 55. rocznicy wyzwolenia Ukrainy (1999) nadano mu tytuł Bohatera Ukrainy.

Po jego odejściu dowództwo Grupy objął 50-letni gen. lejt. Oleg Fiedorowicz Kuliszew (1925), dowodzący dotąd armią. Białorusin, ofi cer piechoty i absolwent dwóch wyższych uczelni wojskowych. Generał o miernych zdolnościach, sprawiał wrażenie stale zapraco-wanego. Od swoich zastępców wymagał nieustannego przebywania w sztabie. Lubił pod-kreślać, że służba w armii trwa całą dobę. W roku 1976 awansowany do stopnia generała pułkownika. Po 3 latach służby w Legnicy został przeniesiony na stanowisko dowódcy Za-kaukaskiego Okręgu Wojskowego.

W lutym 1978 r. dowódcą Grupy został 55-letni gen. lejt. Jurij Fiedorowicz Zarudin (1923), awansowany w tymże miesiącu do stopnia generała pułkownika. Dotąd pełnił funk-cję pierwszego zastępcy dowódcy Leningradzkiego Okręgu Wojskowego. Uczestnik wojny 1941–1945 jako ofi cer broni pancernej. Za udział w forsowaniu Dniepru otrzymał tytuł Bohatera Związku Radzieckiego. Przeciętnie zdolny, chociaż był absolwentem dwóch wyż-szych uczelni wojskowych.

Za jego kadencji w 4 Armii Lotniczej doszło do kilku wypadków podczas lotów ćwi-czebnych. Do zbadania ich przyczyn z Moskwy przyjechał szef Centralnej Inspekcji Bezpie-czeństwa Lotów, marsz. lot. Iwan Pstygo. Z dowództwa armii został usunięty gen. mjr lot. Wasilij Barmin.

Okres dowodzenia gen. Zarudina był niezwykle trudny. Narastał ruch „Solidarności”, coraz częściej i wyraźniej domagano się wycofania Północnej Grupy Wojsk z Polski. Wyka-zał się jednak dużym opanowaniem, nie był zwolennikiem podejmowania poważniejszych kroków militarnych. Chociaż w jednostkach Grupy wprowadzono podwyższoną gotowość bojową, to unikano jednak manifestowania jej nawet po wprowadzeniu stanu wojennego.

W czasie pobytu w Polsce dowództwo radzieckie celowo ograniczało kontakty Grupy z ludnością polską. W epoce stalinowskiej było to nie tylko zabronione, ale także ka-rane. Ofi cerów zbytnio fraternizujących się z Polakami przenoszono do dalszej służby w odległych garnizonach Związku Radzieckiego, a nawet kierowano do rezerwy. W okresie chruszczowowskiej „odwilży” nieco złagodzoną tę zasadę, ale nadal niechętnie tolerowa-no nawiązywanie kontaktów nieofi cjalnych z okoliczną ludnością. Tak też było w czasach „stabilizacji” breżniewowskiej, a także w okresie gorbaczowowskiego „nowego myślenia”.

231

PRZYCZYNKI I LISTY

Uważano, że kadrze wojskowej stworzono odpowiednie warunki materialne i kulturowe we własnych garnizonach i nie widziano potrzeby rozszerzanie ich na realia polskie. W Legnicy i w poszczególnych większych garnizonach istniały sklepy, szkoły dla dzieci i młodzieży oraz kina. Wydawano gazetę „Znamia Pobiedy”, był teatr i reprezentacyjny zespół pieśni i tańca. Z kolei ofi cerowie i ich rodziny, które znajdowały się w garnizonach, traktowa-ły służbę tutaj jako formę wyróżnienia i obawa przed odesłaniem do Związku Radzieckiego była wystarczającym hamulcem w manifestowaniu uczuć wobec ludności polskiej. W 2005 r.w Federacji Rosyjskiej na ekrany wszedł fi lm pt. „Mała Moskwa”, w którym przedstawiono życie garnizonów radzieckich w Polsce i kontakty z Polakami.

Z kolei ofi cjalne delegacje Grupy uczestniczyły w uroczystościach państwowych ustano-wionych w Polsce Ludowej. Przemówienia polskich i radzieckich ofi cjeli miały świadczyć o cementującej się przyjaźni polsko-radzieckiej. Były one też pełne dziękczynienia wobec dowództwa Grupy za zabezpieczenie suwerenności Polski, gwarantowanie jej bezpieczeństwa i integralności terytorialnej. Było to dość wymowne i zarazem dziwne, ponieważ nasze grani-ce państwowe znajdowały się w otoczeniu sprzymierzeńców z Układu Warszawskiego.

Współdziałanie wojskowe Grupy z Wojskiem Polskim miało wyraźnie zorganizowane formy. Dokonywało się na dwóch płaszczyznach: strategicznej i operacyjno-taktycznej. Współdziałanie strategiczne planowano na szczeblu centralnym w ramach Naczelnego Do-wództwa ZSZ Układu Warszawskiego. Podstawową formą tego współdziałania było uczest-nictwo Północnej Grupy Wojsk Radzieckich i dowództwa Śląskiego Okręgu Wojskowego w organizowanych manewrach i ćwiczeniach dowódczo-sztabowych. W lipcu 1969 r. na te-rytorium Polski przeprowadzono z dużym rozmachem ćwiczenia „Odra–Nysa-69”. Związki Północnej Grupy Wojsk i Śląskiego Okręgu Wojskowego brały udział w podobnych ćwicze-niach pod kryptonimami: „Braterstwo Broni”, „Sojusz” czy „Tarcza”.

W grudniu 1980 r. naczelny dowódca ZSZ Układu Warszawskiego marszałek Związ-ku Radzieckiego Wiktor Kulikow zwrócił się do władz polskich o zgodę na rozpoczęcie 8 grudnia 1980 r. ćwiczeń „Sojusz-80”. Ówczesny minister obrony narodowej, gen. Woj-ciech Jaruzelski, i pierwszy sekretarz Komitetu Centralnego PZPR, Stanisław Kania, nie wyrazili zgody9.

W sierpniu 1984 r. gen. lejt. Jurij Zarudin został odwołany z Legnicy i nie zrobił już większej kariery wojskowej. We wrześniu 1984 r. do Legnicy przysłano dotychczasowego szefa sztabu Środkowoazjatyckiego Okręgu Wojskowego, 54-letniego gen. lejt. Aleksandra Wasilewicza Kowtunowa (1933), któremu powierzono dowództwo Grupy. W październiku tegoż roku otrzymał awans na generała pułkownika.

W 1984 r. w radzieckich siłach zbrojnych utworzono trzy główne dowództwa kierun-ków operacyjnych: Zachodniego, Południowo-Zachodniego i Południowego (od roku 1979, po wojnie chińsko-wietnamskiej istniał również Dalekowschodni Kierunek Operacyjny). Kwaterę Zachodniego Kierunku Operacyjnego zlokalizowano w Legnicy, a dowództwo Pół-nocnej Grupy przeniesiono do Świdnicy. Na czele Zachodniego Kierunku Operacyjnego stanął 67-letni marsz. Nikołaj Ogarkow, dotychczasowy szef Sztabu Generalnego i pierwszy zastępca ministra obrony ZSRR, któremu operacyjnie został podporządkowany dowódca Północnej Grupy. Gen. lejt. Kowtunow nie zyskał uznania marszałka, mimo to w Polsce

9 Sztab Generalny..., s. 502.

232

PRZYCZYNKI I LISTY

służył do 1987 r. Po powrocie do ZSRR dowodził Środkowoazjatyckim Okręgiem Wojsko-wym, był pierwszym zastępcą głównodowodzącego Dalekowschodniego Kierunku Opera-cyjnego, a pod koniec 1990 r. stanął na jego czele.

W lutym 1987 r. dowódcą Północnej Grupy został Rosjanin, 51-letni gen. lejt. Iwan Iwanowicz Korbutow (1936), dotychczasowy I zastępca dowódcy Leningradzkiego Okrę-gu Wojskowego. W roku następnym został awansowany do stopnia generała pułkownika. Karierę wojskową zaczynał już po wojnie jako ofi cer broni pancernej. Ukończył Akademię Wojsk Pancernych im. Malinowskiego i Akademię Sztabu Generalnego10.

Kadencja Korbutowa przypadła na czas przemian politycznych nie tylko w Związku Ra-dzieckim, gdzie Michaił Gorbaczow rozpoczął proces „pierestrojki”. W Europie Wschodniej zaczęły się kruszyć systemy totalitarne. W Polsce do władzy doszedł obóz „Solidarności”, w Berlinie Zachodnim zaś zburzono mur okalający wschodnią część miasta, co przyspie-szyło zjednoczenie obydwu państw niemieckich. Kruszyły się także podstawy Układu War-szawskiego. W Moskwie uznano, że dowódca Grupy nie jest w stanie sprostać obowiązkom w nowej sytuacji politycznej.

W lipcu 1989 r. przedostatnim dowódcą Grupy został 46-letni gen. lejt. Wiktor Pietro-wicz Dubynin (1943–1992), przeniesiony z funkcji szefa sztabu Kijowskiego Okręgu Woj-skowego. Służbę wojskową rozpoczynał już po wojnie jako ofi cer broni pancernej. Po ukoń-czeniu Akademii Wojsk Pancernych im. Malinowskiego dowodził dywizją pancerną. Po ukończeniu w 1984 r. Akademii Sztabu Generalnego skierowano go do Afganistanu, gdzie wkrótce objął dowództwo 40 Armii (czerwiec 1986–czerwiec 1987)11. W Legnicy 1990 r. został mianowany na stopień generała pułkownika.

W społeczeństwie komunistycznym ideologia zawsze spełniała ważną funkcję. Mia-ła warunkować zachowanie ludzi radzieckich za pomocą wypracowanego systemu odpo-wiednich haseł czy obrzędów. Ze względu na umiejscowienie Grupy poza granicami ZSRR indoktrynacja ideologiczna była tam wyraźnie nasilona. Kierował nią Zarząd Polityczny dowództwa. Działania te były szczególnie widoczne wtedy, gdy w latach 1959–1969 na jego czele stał gen. płk Fiodor Fiedotowicz Kuzniecow (1904–1979). Karierę zaczynał jako ro-botnik w jednej z moskiewskich fabryk. Następnie pracował w aparacie partyjnym stolicy, a potem przeniesiono go do dalszej służby w aparacie politycznym armii. Służbę zaczynał w okresie nasilających się „czystek” w korpusie ofi cerskim, których był aktywnym uczestni-kiem. Do niego mógłby pasować dowcip z tamtego kresu, mówiący o tym, że jeden z gorli-wych tropicieli „wrogów ludu” napisał do Komitetu Centralnego WKP(b) prośbę, w której wyliczał ilu zdemaskował już „wrogów ludu”, czym jest znużony i zmęczony, dlatego prosi o skierowanie go do sanatorium na wypoczynek.

W marcu 1969 r. gen. płk Fiodor F. Kuzniecow został przeniesiony w stan spoczynku. Odejście jego ze szczególnym zadowoleniem przyjął dowódca Grupy gen. lejt. Magomet Tankajew.

Zarządem Politycznym Grupy kierowali: gen. lejt. G. I. Borisow (1969–1973), gen. lejt. W. A. Daniłow (1973–1979) oraz gen. lejt. N. A. Łuszniczenko (1979–1984).

10 Nowyj komandujuszczij, „Znamia Pobiedy” 1987, nr 76.11 Syndrom Afganistanu, „Polityka” 1991, nr 19.

233

PRZYCZYNKI I LISTY

Na początku lat dziewięćdziesiątych nastąpiły zmiany w dyslokacji jednostek Armii Radzieckiej poza granicami ZSRR. Nastąpiło także przemieszczenie radzieckiego dowódz-twa. Kwatera głównodowodzącego Zachodniego Kierunku Operacyjnego, na którego czele w tym czasie stał gen. armii Stanisław Postnikow, została przeniesiona z Legnicy na teren ZSRR, a do miasta powróciło, ze Świdnicy, dowództwo Północnej Grupy Wojsk. Proces wycofywania Grupy z Polski rozpoczął się w kwietniu 1991 r., ale jego przebieg zakłócały różne incydenty. Szczególnie trudnym rozmówcą był Wiktor Dubynin, który nie krył swojej niechęci do Polski12.

Wydarzenia związane z „puczem” wojskowych w Moskwie na pewien czas zahamowa-ły wycofywanie wojsk radzieckich. W grudniu 1991 r. przestał istnieć ZSRR, a kontrolę nad jego siłami zbrojnymi przejęła Federacja Rosyjska. Prezydent Federacji stał się również zwierzchnikiem Północnej Grupy Wojsk.

W połowie 1992 r. miały miejsce kolejne zmiany osobowe w dowództwie Grupy. W czerwcu tegoż roku Dubynin odszedł na stanowisko pierwszego szefa Sztabu Generalne-go armii rosyjskiej i objął funkcję pierwszego zastępcy ministra obrony Federacji Rosyjskiej. Wkrótce jemu, jako trzeciemu ofi cerowi rosyjskiemu nadano stopień generała armii. Zmarł w listopadzie 1992 r. (piastował stanowisko szefa Sztabu Generalnego armii rosyjskiej). Współcześnie kreowany jest na bohatera Rosji – nieustannie podkreśla się jego zasługi i talent wojskowy.

W czerwcu 1992 r. obowiązki dowódcy Północnej Grupy objął 48-letni gen. lejt. Leonid Kowalew, dotychczasowy szef sztabu Grupy. Należał do powojennej generacji ofi cerów. Ukończył Akademię Wojskową im. Frunzego i Akademię Sztabu Generalnego (1984 r.). Dowodził dywizją i armią oraz był szefem sztabu Odeskiego Okręgu Wojskowego. Po zatwierdzeniu w lipcu 1992 r. na stanowisku dowódcy Grupy został awansowany do stopnia generała pułkownika.

Okres wycofywania Grupy spowodował wyraźny spadek dyscypliny – mnożył się „sza-ber” bazy materialnej i tak już poprzednio słabo uzupełnianej. Ogólnie można powiedzieć, że stan obiektów przekazywanych był różny. Zdarzają się przypadki zwracania budynków w sta-nie zaskakująco dobrym. Szpital, który przejęto w Legnicy, nie tylko miał całe okna i wszystkie urządzenia sanitarne, ale przy umywalkach leżało nawet mydło i ręczniki13.

Często też Rosjanie na własną rękę próbowali sprzedawać obiekty przez siebie wzniesio-ne, czego nie przewidywała nawet umowa z roku 1956. Ponadto próbowali stworzyć wraże-nie, że to oni, a nie władze polskie przekazują przyszłym użytkownikom zajmowane dotąd obiekty. Tak było z Domem Ofi cera w Legnicy, a przedostatni dowódca Grupy, gen. lejt. Wiktor Dubynin, postanowił samowolnie przekazać budynek Kościołowi katolickiemu. Nie on jednak powinien być organizatorem związanych z tym uroczystości. Bardziej odpowiedni-mi do tego osobami wydawał mi się wojewoda legnicki i kardynał H. Gulbinowicz. Rosjanie nie mogli dysponować własnością skarbu państwa polskiego14.

Terytorium Polski opuściły 20 Dywizja Pancerna i 6 Dywizja Zmechanizowana (w la-tach 1957–1982 dwukrotnie zmieniała nazwę: 38 Dywizja Pancerna Gwardii i 90 Dywizja

12 Z. Ostrowski, op. cit., s. 65.13 Ibidem, s. 120.14 Ibidem, s. 76–77.

234

PRZYCZYNKI I LISTY

Pancerna Gwardii). 4 Armia Lotnicza zaś została wcześniej przeniesiona do Północno-kaukaskiego Okręgu Wojskowego. We wrześniu 1993 r. ostatni żołnierz Północnej Grupy Wojsk opuścił Polskę. W ciągu 48 lat pobytu w Polsce nie została ona użyta do działań pa-cyfi kacyjnych w naszym kraju, jak to wtedy określano w obronie zdobyczy socjalizmu i nie musiała udzielać internacjonalistycznej pomocy prokomunistycznym rządom w Polsce. Inne grupy wojsk radzieckich nie miały już takiego „komfortu”. Grupa Wojsk w NRD w 1953 r. uczestniczyła w tłumieniu antykomunistycznych wystąpień w Berlinie. Południowa Grupa (drugiego formowania) została powołana w 1956 r. do pacyfi kacji powstania na Węgrzech, a Centralna Grupa Wojsk (drugiego formowania) powstała w roku 1968 do pilnowania to-talitaryzmu w Czechosłowacji po stłumieniu „praskiej wiosny”. Dowódca Północnej Grupy gen. Kowalew w udzielonym później wywiadzie, nawiązując do wcześniejszych wypowiedzi gen. Dubynina dodał, że jednostki bojowe armii rosyjskiej opuściły Polskę (...) z wysoko podniesioną głową i rozwiniętymi sztandarami bojowymi, a nie jak jeńcy wojenni – w za-mkniętych i zaplombowanych wagonach, bez broni i sprzętu wojskowego15.

Robert Fudali

15 L. Kowalew, Intierwiu, „Krasnaja Zwiezda” 1993, nr 53.

235

PRO MEMORIA

GEN. BRYG. PIL. TADEUSZ SAWICZ (1914–2011)

19 października 2011 r. w Toronto zmarł gen. bryg. pil. Tadeusz Sawicz.Tadeusz Władysław Sawicz urodził się 13 lutego 1914 r. w Warszawie. Jego ojciec, Wła-

dysław Włodzimierz Sawicz (1890–1986), był lekarzem; przed wojną pracował w Centrum Badań Lotniczo-Lekarskich, a po 1956 r. w Wojskowym Instytucie Medycyny Lotniczej. Matka, Helena z d. Makowska (1891–1971), z zawodu nauczycielka, działała w ruchu ro-botniczym (m.in. w redakcji pepesowskiego „Robotnika”). Rodzice Tadeusza rozwiedli się, kiedy miał 5 lat.

Tadeusz zdał maturę w 1933 r. i po odbyciu kursu unitarnego w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty (od września do grudnia 1933 r.) wstąpił do Szkoły Podchorążych Rezerwy Lotnictwa w Dęblinie (po-czątek 1934 r.), a po jej ukończeniu kontynuował na-ukę w Szkole Podchorążych Lotnictwa (promocja na stopień podporucznika pilota, 1936 r.). W tej samej, IX promocji, „Szkołę Orląt” ukończyli inni wybit-ni lotnicy, m.in. Jan Borowski, Jan Falkowski, Piotr Ostaszewski i Marian Trzebiński.

W październiku 1936 r. ppor. Sawicz otrzymał przydział do 111 eskadry myśliwskiej III dywizjonu myśliwskiego 1 pułku lotniczego w Warszawie, 1 paź-dziernika 1937 r. został przeniesiony do 114 eskadry myśliwskiej IV dywizjonu w tym samym pułku. Pod-czas zawodów lotnictwa myśliwskiego w 1938 r. zdo-był indywidualną Nagrodę Dowódcy Lotnictwa, gen. Ludomiła Rayskiego, za najlepszy pilotaż.

W 114 eskadrze, dowodzonej przez kpt. pil. Juliusza Freya, walczył w obronie Warsza-wy we wrześniu 1939 r., latając na myśliwcach PZL P.11 (IV/1 dywizjon myśliwski Brygady Pościgowej, dowodzony przez kpt. pil. Adama Kowalczyka). Rankiem 1 września został oddelegowany do Warszawy, aby sprowadzić z Okęcia na lotnisko polowe w Poniatowie 123 eskadrę myśliwską. Po południu tego dnia stoczył zwycięską walkę z Messerschmit-tem 109 (zaliczono mu 1/2 uszkodzenia). 5 września został zastępcą dowódcy eskadry, w miejsce ciężko ranionego dzień wcześniej por. pil. Jerzego Szałowskiego. 5 i 6 września zaliczono mu łącznie 2 zestrzelenia i 2 uszkodzenia niemieckich bombowców.

236

PRO-MEMORIA

Po wycofaniu Brygady Pościgowej z okolic Warszawy na południowy wschód Polski, 14 września dokonał brawurowego przelotu z rozkazami Naczelnego Wodza, marsz. Rydza-Śmigłego do oblężonej Warszawy. Startując z Młynowa na Wołyniu, wylądował na lotni-sku mokotowskim, które znajdowało się wówczas na pierwszej linii obrony (na jego skraju znajdowały się pozycje niemieckie). Następnego dnia, po starcie pod ogniem z zagrożonego lotniska, przeleciał do eskadry, która w tym czasie przeniosła się na nowe lotnisko. 17 wrze-śnia na rozkaz dowódcy Brygady Pościgowej, ppłk. Stefana Pawlikowskiego, przeprowadził pozostałe samoloty do Rumunii.

Przez Jugosławię i Włochy 7 października 1939 r. dotarł do Francji. 1 listopada tegoż roku został awansowany do stopnia porucznika. Został skierowany do polskiego ośrodka w Lyonie, gdzie szkolił się na samolotach myśliwskich Morane Saulnier MS.406 i Caudron-Renault CR.714 Cyclone. W czerwcu 1940 r. wszedł w skład polskiego klucza myśliwskiego por. Aleksandra Gabszewicza, włączonego do francuskiego Groupe de Chasse III/10. Po upadku Francji przeleciał przez Morze Śródziemne do Algieru, a stamtąd, przez Casablankę i Gibraltar, przedostał się do Wielkiej Brytanii.

Na Wyspach Brytyjskich znalazł się pod koniec lipca. Początkowo skierowano go do ośrodka zapasowego w Blackpool, a pod koniec września 1940 r. odbył przeszkolenie na sprzęcie brytyjskim w No. 1 School of Army Cooperation (1 Szkoła Współpracy z Armią) w Old Sarum. Następnie, na początku października, odbył kurs myśliwski w No. 5 Opera-tional Training Unit (5 OTU – 5 Oddział Wyszkolenia Bojowego). 20 października 1940 r.dostał przydział do 303 Dywizjonu Myśliwskiego, z którym wziął udział w ostatniej fazie bitwy o Anglię, pilotując samoloty Hawker Hurricane I. Znalazł się w elitarnym gronie 145 Polaków, którzy w tym okresie wykonywali loty operacyjne. Na początku 1941 r., służąc w tej jednostce, Tadeusz Sawicz przeszkolił się na samolotach myśliwskich Supermarine Spitfi re I.

Od 20 lutego 1941 r. uczestniczył w formowaniu nowo utworzonego 316 Dywizjonu Myśliwskiego „Warszawskiego”, dowodzonego przez kpt. pil. Juliusza Freya. Tego samego dnia nadano mu „Polową Odznakę Pilota” nr 523. 9 kwietnia 1941 r. zestrzelił niemiecki bombowiec Heinkel He 111. 13 czerwca tegoż roku został odznaczony Krzyżem Walecz-nych (po raz drugi), a 1 września awansował na kapitana. W połowie listopada 1941 r., gdy stanowisko dowódcy dywizjonu 316 objął Aleksander Gabszewicz, Tadeusz Sawicz został dowódcą eskadry A.

10 czerwca 1942 r. został odznaczony Krzyżem Walecznych po raz trzeci, a w połowie tegoż miesiąca, po zakończeniu tury bojowej, został skierowany na stanowisko instruk-tora i dowódcy eskadry w Polskiej Szkole Myśliwskiej (58 OTU RAF w Grangemouth) w Szkocji. 5 października 1942 r. został mianowany dowódcą 315 Dywizjonu Myśliwskiego „Dęblińskiego”.

Podczas lotu bojowego 4 kwietnia 1943 r. Tadeusz Sawicz uszkodził Focke-Wulfa Fw 190. Z walki nie powrócił zastępca dowódcy I Skrzydła Myśliwskiego w Northolt, kpt. Henryk Szczęsny. 15 kwietnia 1943 r. Sawicz objął wówczas to stanowisko i zajmował je do końca czerwca tegoż roku. 7 maja 1943 r. uhonorowano go Krzyżem Srebrnym Orde-ru Wojennego Virtuti Militari. Po ukończeniu kolejnej tury bojowej, 3 lipca 1943 r. został

237

PRO-MEMORIA

mianowany polskim ofi cerem łącznikowym w dowództwie 12 Grupy RAF. 17 lipca tegoż roku został odznaczony amerykańskim Distinguished Flying Cross.

Od 20 października 1943 r. ponownie pełnił obowiązki instruktora w Polskiej Szkole Myśliwskiej, tym razem w ramach 61 OTU. 1 marca 1944 r. awansował na majora, a kil-ka dni później został skierowany na staż do dowództwa amerykańskiej 9 Armii Lotniczej. Od 20 kwietnia 1944 r., na własną prośbę, był pilotem w 61 dywizjonie myśliwskim, do-wodzonym wówczas przez jego dawnego podwładnego, Francisa Gabreskiego (Franciszek Gabryszewski), jednego z asów lotniczych polskiego pochodzenia (56 Grupa Myśliwska), w którym wykonał 14 lotów bojowych (myśliwce Republic P-47 Th underbolt).

15 czerwca 1944 r. został dowódcą III Skrzydła Myśliwskiego. Była to ówcześnie for-macja rezerwowa (jeden dywizjon – 316 dywizjon myśliwski). Od 14 października 1944 r.był dowódcą I (131) Skrzydła Myśliwskiego, działającego z lotnisk w Belgii, Holandii i Niemczech. W skład skrzydła wchodziły trzy dywizjony myśliwskie: 302 „Poznański”, 308 „Krakowski” i 317 „Wileński” (samoloty Spitfi re IX). 21 października został ranny pod-czas lądowania. Po miesięcznym leczeniu wrócił do służby. 19 kwietnia 1945 r. Tadeusz Sawicz został odznaczony Krzyżem Walecznych po raz czwarty. W chwili zakończenia woj-ny skrzydło stacjonowało na lotnisku Varrelbusch w Niemczech, a w jego skład wchodziły również dywizjony: 322 (holenderski) i 349 (belgijski). 8 maja 1945 r. Tadeusz Sawicz po-prowadził 131 Skrzydło do parady lotniczej dla uczczenia kapitulacji Niemiec.

16 lipca 1945 r. został przeniesiony do dowództwa bazy lotniczej w Andrews Field na Wyspach Brytyjskich. Zastąpił tam miejsce mjr. Wacława Króla, który równocześnie prze-szedł na jego dotychczasowe stanowisko w 131 Skrzydle. Od 8 sierpnia 1945 r. dowodził III Skrzydłem Myśliwskim, z którym następnie przeniósł się do Wick w Szkocji. W skład skrzydła wchodziły 303 i 316 dywizjony myśliwskie. W sierpniu 1945 r. mjr Sawicz zo-stał odznaczony brytyjskim Distinguished Flying Cross. III Skrzydłem dowodził do wiosny 1946 r.

W lutym 1948 r. został zwolniony ze służby w lotnictwie polskim. Początkowo osiadł w Wielkiej Brytanii, a w 1957 r. wyemigrował do Kanady, gdzie wiele lat pracował w przemyśle lotniczym. Od lat sześćdziesiątych odwiedzał Polskę – ostatni raz we wrześniu 2007 r.

3 maja 2006 r., na mocy postanowienia Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, został mia-nowany generałem brygady, a nominację odebrał osobiście w Belwederze.

Wojtek Matusiak

238

NOTY O AUTORACH

PIOTR DERENGOWSKI – magister, historyk wojskowości, pracownik naukowy Uniwersytetu Gdańskiego, stypendysta w Stanach Zjednoczonych Ameryki

TADEUSZ BANASZEK – doktor, major WP, służy w Centrum Szkolenia na Potrzeby Sił Pokojowych w Kielcach

JAROSŁAW SZLASZYŃSKI – historyk regionalista, badacz dziejów Suwalszczyzny

HENRYK FIGURA – doktor, historyk wojskowości

PAWEŁ PRZEŹDZIECKI – magister, pracownik Wojskowego Biura Badań Historycznych Wojskowego Centrum Edukacji Obywatelskiej

EUGENIUSZ PIWOWARSKI – doktor, historyk wojskowości

PAWEŁ PRZEŹDZIECKI – magister, pracownik Wojskowego Biura Badań Historycznych Wojskowego Centrum Edukacji Obywatelskiej

HENRYK BUŁHAK – doktor, historyk wojskowości

PIOTR STAWECKI – profesor doktor habilitowany, historyk wojskowości

WOJCIECH WŁODARKIEWICZ – doktor habilitowany, historyk wojskowości, profesor nadzwyczajny Instytutu Historii Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach i Instytutu Organizacji i Zarządzania Wojskowej Akademii Technicznej

ALEKSANDER SMOLIŃSKI – doktor habilitowany, historyk wojskowości, pracownik naukowy Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu

WOJCIECH MAZUR – doktor, historyk wojskowości, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagiellońskiego

ZBIGNIEW GRABOWSKI – magister, historyk wojskowości, pracownik Wojskowego Biura Badań Historycznych Wojskowego Centrum Edukacji Obywatelskiej

JERZY GRZYBOWSKI – doktor, historyk wojskowości, pracownik naukowy Uniwersytetu Warszawskiego

LECH WYSZCZELSKI – profesor doktor habilitowany, pracownik naukowo-dydaktyczny Uniwersytetu Przyrodniczo-Humanistycznego w Siedlcach

MARIUSZ KARDAS – doktor, historyk wojskowości, adiunkt w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni, dyrektor Instytutu Historii AMW

MARIA WIŚNIEWSKA – doktor, historyk, łączniczka 3 kompanii batalionu „Parasol”

ROBERT FUDALI – doktor, pracownik naukowy Uniwersytetu Zielonogórskiego

WOJTEK MATUSIAK – badacz historii lotnictwa i techniki lotniczej

239

„Kronika Wojska Polskiego. Pol-ski Kontyngent Wojskowy w Iraku 2003–2008” nawiązuje formą do ukazującej się od 2004 roku „Kroni-ki Wojska Polskiego” – rocznika po-święconego najważniejszym wyda-rzeniom w Siłach Zbrojnych RP oraz szeroko rozumianej sferze obronno-ści państwa.W prezentowanym tomie przed-stawiono najważniejsze, nie objęte klauzulą tajności, informacje o wy-darzeniach związanych z udziałem polskich żołnierzy w operacji stabi-lizacyjnej w Iraku. Zostały one za-prezentowane na historycznym tle obejmującym polskie powiązania z Irakiem przed 2003 rokiem, głów-ne wątki przebiegu I i II wojny nad Zatoką Perską, a także charaktery-stykę misji obserwacyjnych i policyj-nych realizowanych w tym rejonie w okresie między obiema wojnami.Część chronologiczną uzupełniają materiały informacyjne: obsada kie-rowniczych stanowisk i noty biogra-fi czne dowódców poszczególnych zmian PKW, noty biografi czne pole-

głych żołnierzy oraz charakterystyka wybranych typów uzbrojenia i sprzętu technicznego.„Kronikę...” opracowano na podstawie dokumentów źródłowych zgromadzonych w Centralnym Archiwum Wojskowym oraz przechowywanych w Dowództwie Operacyjnym Sił Zbrojnych.

NOWOŚCI WYDAWNICZE WOJSKOWEGO BIURA BADAŃ HISTORYCZNYCH WCEO

240

W książce Armia Krajowa 1939–1945 autorzy przedstawiają trudny proces kształtowania się struktur Polskiego Państwa Podziemnego oraz miej-sce i rolę, jaką w nim odgrywało poziemne Wojsko Polskie – Armia Krajowa, która od września 1939 do stycznia 1940 istniała jako Służba Zwycięstwu Polski, a następnie – do lutego 1942 r. – jako Związek Walki Zbrojnej. Biorąc pod uwagę zasięg i siłę tej konspiracyjnej organizacji, nie ulega wątpliwości, że była to ar-mia wyjątkowa, o dużym potencjale bojowym, składająca się wyłącznie z ochotników, którzy decydowali się podejmować walkę niemal wyłącz-nie z pobudek ideowych.Wysiłek organizacyjny, poniesione straty i wyniki działalności dywer-syjno-sabotażowej zostały pokazane przez pryzmat nigdy nie publiko-wanych zestawień przygotowanych pod koniec 1944 r., w oparciu o mel-dunki Komendy Głównej AK, przez Wydział Operacyjny Oddziału VI Sztabu Naczelnego Wodza w Lon-dynie.

Działalność AK przedstawiono w formie kalendarium. Odnotowane w nim wydarzenia doku-mentują nie tylko czyny żołnierzy AK, ale pokazują także wielką determinację, wiarę i wolę walki tych młodych żołnierzy, którzy nie wahali się ryzykować życia dla wolności Ojczyzny – Polski.

Andrzej Chmielarz, Grzegorz Jasiński

MINISTERSTWO OBRONY NARODOWEJDEPARTAMENT WYCHOWANIA

i PROMOCJI OBRONNOŚCI

Adres: Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiejul. Banacha 2; 00-909 Warszawa

tel. (22) 682-45-05; CA MON 824-505; fax: (22) 682-45-59www.wceo.wp.mil.pl